Łączna liczba wyświetleń

środa, 7 października 2015

"BEZWARUNKOWA MIŁOŚĆ" - rozdział 9

 

20 marzec 2014
ROZDZIAŁ 9


Święta minęły. Minął też styczeń. Zima nie odpuszczała, ale oni nawet tego nie zauważyli. Zbyt mocno byli skupieni na misji, którą mieli do wykonania. Ula siedziała przy biurku zliczając długie kolumny cyfr i porównując je z jakimś dokumentem, gdy ktoś cicho zapukał do drzwi. Nie odrywając wzroku od wyliczeń powiedziała „proszę”. Do pokoju wszedł jej mąż. Podniosła głowę i uśmiechnęła się do niego. Z troską spojrzał na jej bladą, wymizerowaną twarz. Teraz nikt nie mógłby o niej powiedzieć, że ma nadwagę. Te prawie dwa miesiące dały jej w kość i mocno schudła. Nie miała czasu na jedzenie, bo działała jakby była w amoku.
- Przyniosłem ci najświeższe raporty kochanie. Nie musisz sprawdzać, bo wszystkie już przeanalizowałem. Jest dobrze. Dźwigamy się. A co u ciebie?
- Właśnie drugi raz zliczam zyski ze sprzedaży internetowej, bo myślę, że chyba się pomyliłam. Jeśli zaczekasz chwilkę, to zaraz skończę i możemy pójść na lunch. Jestem bardzo głodna i aż mnie mdli. Usiądź sobie, a ja dokończę liczyć.
Przysiadł na kanapie i zamilkł nie chcąc jej przeszkadzać. Widział jak bardzo się zaangażowała w ratowanie tej firmy i robiła to nie tylko dla swojej rodziny, ale przede wszystkim dla ludzi, na których jej zależało. Nie mogła dopuścić, by stracili swoje posady. Coś im obiecała i ofiarnie dążyła do tego, żeby z tej obietnicy się wywiązać. W pewnym momencie odsunęła kalkulator i spojrzała na męża.
- Naprawdę nie mogę w to uwierzyć. Policzyłam drugi raz i wyszło dokładnie to samo. Przez półtora miesiąca wyprzedaliśmy ciuchy za pięćset dwadzieścia tysięcy, dasz wiarę? – Posłużyła się ulubionym powiedzonkiem Violetty. – Te stare kolekcje sprzedają się o niebo lepiej niż te nowe, a przecież tak nie powinno być.
- Po prostu jest więcej chętnych, bo ceny są zdecydowanie niższe, a Pshemko ma uznaną reputację wśród elegantek. To wspaniałe wieści Ula. Krzysztof będzie zachwycony. Jak tak dalej pójdzie to od marca zaczniemy ludziom wypłacać normalne pensje. Ucieszą się.
- Ja też się cieszę. A teraz chodźmy coś zjeść, bo mój żołądek już dłużej nie wytrzyma.
Wyszli objęci z gabinetu. Siedzący koło drzwi Marek tylko westchnął na ich widok i ponownie pochylił się nad klawiaturą. Od kiedy zasiadła na fotelu prezesa nieźle dawała mu popalić. Nie oszczędzała go i nie litowała się nad nim. Olszańskiemu też nie folgowała. Podobnie jak dla Marka i dla niego doba była za krótka, i już nawet nie pamiętał, kiedy ostatni raz byli razem w klubie. Marek zazdrościł Alexowi. Ula była taka jak dawniej i taka jak najbardziej lubił: piękna, szczupła i pociągająca.
Zapach jej perfum mącił mu umysł. Kiedy siedzieli obok siebie na kanapie coś omawiając, ledwie hamował się, by jej nie pocałować i tylko świadomość, że ona nie należy już do niego pozwalała mu zapanować nad emocjami. Zaczynał żałować, że tak łatwo odpuścił ją sobie. Alex miał rację. On kochał ją za to jak wyglądała, a nie za przymioty jej charakteru. Czyżby teraz się coś zmieniło? Doceniał jej tytaniczną pracę, którą wykonuje, żeby ratować firmę. On sam nigdy nie wpadłby na pomysły, które przedstawił im Alex na tym rodzinnym spotkaniu. Tylko ona mogła wyciągnąć ich z zapaści i jak się okazało konsekwentnie trzymała się planu, co już zaczęło przynosić wymierne efekty. Kolejny raz westchnął. Doszedł do wniosku, że zmarnował sobie życie. Gdyby tak łatwo nie przystał na ten rozwód, gdyby jej pomógł, gdyby jej nie zdradzał, gdyby z czasem nauczył się kochać własne dziecko, a o to Uli chodziło chyba najbardziej, to być może teraz byłby szczęśliwym człowiekiem. Ten nadmiar pracy tak intensywnej przez te długie tygodnie sprawił, że nawet przez moment nie pomyślał, żeby wyrwać się do klubu i zaszaleć z jakąś panną. Wracał do pustego domu i rzucał się na łóżko, bo był śmiertelnie zmęczony. Kiedyś skończy się ta gonitwa, a on na pewno już nigdy nie dopuści, by miała się powtórzyć podobna sytuacja. To postanowienie niosło jednak coś więcej. Oznaczało koniec łajdackiego życia. Czy wytrzyma? Czas pokaże.

Usiedli przy stoliku i zajrzeli do menu.
- Weźmy Ula coś treściwszego. Za dużo zjechałaś na wadze. Nie chcę, żebyś przegięła teraz w drugą stronę. Może krem z brokułów i kluski z surówką i cielęciną?
- Na wszystko się zgadzam kochany. Dzisiaj zjadłabym konia z kopytami.
Zamówili. Czekając na dania rozmawiali cicho. Alex gładził jej dłoń i mówił.
- Martwię się o ciebie. Ten nadmiar pracy daje ci w kość. Musisz trochę spasować, bo niedługo cień się z ciebie zostanie. Jesteś ostatnio taka blada. Pomyślałem, żeby w sobotę podjechać do SPA na cały dzień. Ja zajmę się Igą, a ty weźmiesz kilka zabiegów, które cię zrelaksują. Tam też moglibyśmy zjeść obiad. Nie musiałabyś gotować. – Uśmiechnęła się szeroko.
- Rozpieszczasz mnie. Propozycja brzmi bardzo kusząco. Może Paulina wybrałaby się z nami? Ostatnio wydaje mi się taka przygaszona. Wiem, że uwielbia jeździć do SPA i może dotrzymałaby mi towarzystwa. Zadzwonię do niej, dobrze?
- Ja nie mam nic przeciwko temu tym bardziej, że jednak odkąd się pobraliśmy zmieniła front i przestała cię wrogo traktować. – Uli uśmiech zrobił się jeszcze szerszy.
- Mówiłam ci już dzisiaj jak bardzo cię kocham? Jeśli nie, to właśnie to mówię.

Te zabiegi postawiły ją na nogi i dodały energii. Była wdzięczna mężowi, że o tym pomyślał. Paulina też wyglądała na uszczęśliwioną. Leżąc na kanapach i poddając się przyjemnym masażom plotkowały do upadłego.
- Marek i Olszański bardzo narzekają. Przypadkiem usłyszałam ich rozmowę w socjalnym. – Paulina zachichotała. – Nawet Marek tak specjalnie się nie skarżył, ale Olszański niemal się rozpłakał.
- Dlaczego?
- Bo nie pozwalasz im odetchnąć i ponoć zawaliłaś ich robotą.
- Aaa…, o to chodzi. Sama wiesz, że nikt w firmie nie oszczędza się i wszyscy wypruwamy sobie żyły, żeby postawić ją na nogi. Dlaczego miałabym akurat ich traktować ulgowo? Olszański to chyba nigdy w życiu tyle nie pracował. To śmierdzący leń. Zawsze robotę odwalała za niego Ala. Niech wie, za co dostaje pieniądze.
- Na to właśnie utyskiwał, że doprowadziłaś do tego, że nie mają teraz nawet czasu wyrwać się do klubu, bo po pracy padają na twarz. Marek tylko kiwał głową, ale nie komentował. Doskonale wie, że ratujesz skórę nam wszystkim, a jemu w szczególności.
- I bardzo dobrze. Przynajmniej dadzą odpocząć swoim nerkom od alkoholu, a i potencjalne panny będą zdrowsze. W poniedziałek dowalę mu jeszcze więcej dokumentów. – Roześmiały się.
Rzeczywiście Olszański nigdy w życiu nie był tak bardzo nieszczęśliwy. Każdego dnia patrzył z niepokojem na piętrzący się stos segregatorów i przeklinał w myślach Ulę. Miał żal też do Marka, że nic z tym nie zrobi, że nie zbuntuje się przeciw takiemu traktowaniu. W końcu był współwłaścicielem firmy, a kto jak kto, ale współwłaściciel chyba ma coś do powiedzenia. Tymczasem nic takiego nie miało miejsca. Marek harował jak wyrobnik. Wykonywał bez szemrania wszystkie polecenia byłej żony i co dziwne wodził za nią tępym, rozanielonym wzrokiem, czego Sebastian już kompletnie nie mógł zrozumieć.

Ubrane już, zrelaksowane i wypachnione podążyły do sali zwanej przechowalnią maluchów. Tu matki pragnące zażyć przyjemnych zabiegów mogły zostawić swoje dzieci pod czujnym okiem dwóch opiekunek. Nie mogła Igi zostawić tu samej, ale z Alexem jak najbardziej. Była jeszcze za mała i nieprzyzwyczajona do tego, żeby miał się zajmować nią ktoś zupełnie obcy. Pewnie zapłakałaby się na śmierć.
Weszły w momencie, kiedy szalała na zjeżdżali, a obok stał Alex asekurując ją. Ujrzawszy matkę radośnie krzyknęła.
- Mama! Zobacz! Zjeżdżam!
Alex odwrócił się i uśmiechnął.
- Pięknie wyglądacie. Możemy iść teraz coś zjeść? Zamówiłem już stolik.
- Możemy. Iga, idziemy na obiadek. - Wzięła małą na ręce i dała jej buziaka. – Wyszalałaś się za wszystkie czasy, co?

Każdego dnia będąc u Dobrzańskich zdawali im relację o postępach. Krzysztof aż pękał z dumy. Jego synowa i przybrany syn bardzo ambicjonalnie podeszli do zadania i wyglądało na to, że firma wkrótce odzyska utraconą pozycję. Coraz bliżej też było do pokazu kolekcji wiosenno-letniej. Siedzieli w salonie seniorów i naradzali się.
- Sytuacja jest na tyle dobra tato, że moglibyśmy przywrócić ludziom poprzednie stawki, ale pomyślałam sobie, żeby jeszcze wstrzymać się miesiąc. W zamian za to sprowadzilibyśmy dobre gatunkowo materiały i nie oszczędzalibyśmy na nich. Ten pokaz musi być wyjątkowy, bo od niego zależy stabilizacja firmy. I tak mówiliśmy pracownikom, że muszą wytrzymać trzy miesiące. Tu nie będzie niespodzianki, bo są na to przygotowani, a my bardzo zyskamy na jakości kreacji.
- Uleńko, ja nie będę temu przeciwny, bo udowodniłaś, że każdy z twoich pomysłów był strzałem w dziesiątkę. Pshemko sam niech zadecyduje z czego będzie szył. Powiedzcie mi jeszcze jak Marek, bardzo psioczy?
Alex roześmiał się.
- Rozczaruję cię Krzysztof, ale nawet nie piśnie. Haruje jak my wszyscy i bez szemrania wykonuje wszystkie polecenia pani prezes. Pokorny jak baranek. Chyba wreszcie do niego dotarło jak bardzo był nieodpowiedzialny i stara się teraz to nadrobić. To wygląda tak jakby przechodził jakąś pokutę.
- No to ulżyło mi. Może wreszcie coś w sobie zmieni, a raczej Ula go zmieni.
- Tato, wiesz, że to nie jest moim celem. On może robić co tylko zechce, ale poza pracą. Ja nie daję mu taryfy ulgowej, bo z jakiej racji? Pracuje ciężko i robi to dla siebie.

Piętnastego marca wreszcie doczekali się rozprawy adopcyjnej. Stawili się na niej wraz z Markiem, który zrzekł się praw do Igi na korzyść Alexa. Sam wyjaśnił sędziemu, że nie był nigdy dla niej ojcem, a ona traktuje go jak obcego człowieka i że to pan Febo jest dla małej tatą.
Dobrzańscy wraz z nią czekali przed salą rozpraw. Zanim sędzia wydał decyzję adopcyjną, poprosił ich do środka. Iga podbiegła do ławki, na której siedzieli i wgramoliła się Alexowi na kolana. Sędzia uśmiechnął się do niej i spytał.
- Iguniu, a kto to jest? – Wskazał na Alexa. Mała przytuliła się do niego zawstydzona. Ula pochyliła się nad nią i szepnęła.
- Nie wstydź się. Powiedz panu.
- Mój tata – wyrzuciła z siebie.
- A ten pan?
- To Marek.
Sędzia pokiwał głową.
- No to nie mamy już chyba żadnych wątpliwości, prawda? Dziecko przyjmuje nazwisko ojca i od dzisiaj nazywa się Dobrzańska-Febo. Pan Dobrzański traci wszelkie prawa do córki.
Po opuszczeniu sali podeszli jeszcze do Marka, a Ula powiedziała.
- Dziękujemy Ci, że okazałeś się w tej sprawie taki rozsądny. Dzięki temu Iga będzie miała pełną, kochającą się rodzinę. Jeśli tylko będziesz chciał się z nią widywać, to wiesz, że na razie jest u rodziców. Kiedy firma wyjdzie z zapaści, będziesz mógł Igę widywać w weekendy również u nich. Nie będziemy się temu sprzeciwiać. Kiedy będzie na tyle duża, żeby zrozumieć, powiemy jej prawdę. Ma prawo ją znać, tym bardziej, że nie jest podobna do żadnego z nas, ale do ciebie.
Po raz pierwszy dojrzała w jego oczach smutek i jakieś rozżalenie. Nie potrafiła tego zinterpretować.
- Dziękuję wam. Pójdę już. Do widzenia.
Wyszedł z budynku sądu i nie wiedzieć czemu poczuł nagle brzemię tych wszystkich minionych, beztroskich lat. Owładnęło nim uczucie jakieś próżni. Próżni, której nie mógł już wypełnić niczym. Ula potrafiła przestać go kochać. Potrafiła ułożyć sobie i córce dobre i szczęśliwe życie. On dalej skakał z kwiatka na kwiatek. Ścisnęło go w żołądku. Zaczynał żałować, że był takim głupcem.

Z każdym dniem firma prosperowała coraz lepiej. Stare kolekcje sprzedawały się jak świeże bułeczki. Nawet te sprzed pięciu lat znalazły nabywców. Któregoś dnia Ula wybrała się z Alexem do magazynów i ze zdumieniem stwierdziła, że jeden z nich jest niemal opróżniony w całości. To co zostało kazała przenieść do tego drugiego stojącego obok, a ten pusty dokładnie wysprzątać. Alex tylko z podziwem przyglądał się temu i mówił.
- Dokonałaś cudu kochanie. Ten pomysł z internetem był naprawdę genialny. – Przytuliła się do niego.
- Dokonaliśmy Alex. Dokonaliśmy tego wspólnie. Jeszcze opróżnimy ten drugi i już nie dopuścimy, żeby miały pękać w szwach. Wszystkie kreacje, których nie uda się sprzedać w butikach, zostaną przecenione i wystawione na stronie internetowej. Jeśli będziemy robić to na bieżąco, nie będziemy mieć problemów z miejscem w magazynach. Kto wie, być może w przyszłości uda nam się nawet puścić w dzierżawę jeden z nich, bo nie będzie nam już potrzebny. Poza tym chcę, żebyś wiedział, że doprowadzę jeszcze do pokazu, ale po nim nie chcę już wracać do firmy. Iga mnie potrzebuje i chcę zostać z nią w domu. Każdego dnia serce mi się kraje, gdy muszę zostawiać ją u dziadków. Ona powinna mieć swoje miejsce w domu razem ze mną. Przecież wiesz, że jeśli zajdzie taka potrzeba to ja zawsze pomogę.
- Wiem Ula i nawet nie myślałem inaczej. Wiem też ile cię kosztuje takie długie oderwanie od niej. To wkrótce się skończy. Myślę, że po świętach nie będzie już potrzeby, żebyś przyjeżdżała do firmy. A w sierpniu pojedziemy w podróż poślubną tak jak ci obiecałem.
lectrice (gość) 2014.03.20 00:36
Obiecala, nie pospala i kolejny odcinek dala.
Byczkow duzo na wolnosci, tzn mysle, ze duzo ale jest noc i spia...

Marek wreszcie wypadl z rytmu zabaw i mial troche czasu na myslenie...
Te mdlosci Uli to z glodu ?

Reszta jutro bo jest koszmarnie pozno i znowu moj budzik sie na mnie pogniewa i bedzie skubany tak dzwonil zeby mnie bron Boze nie obudzic !
bewunia68 (gość) 2014.03.20 06:39
Marek żałuje? Opamiętał się? Dopiero teraz? Rychło w czas. Dobrze mu tak. Kara musi być.
Ja też pomyślałam o ciąży. Czy powiększy się rodzina?
Pozdrawiam,
ADRIANCREVAN (gość) 2014.03.20 08:42
też przydała by mi się taka Ulka , by mi opracować jakiś biznesplan :-) akcja niby powoli się pcha do przodu, ale jakoś odniosłam wrażenie że nic takiego spekatkularnego sie nie stało :-) marek zaczyna przeglądać na oczy , firma staje na nogi , Alex zostaje oficjalnie ojcem Igi :-) wszystko jest tak jak powinno , niby tak ..
ale ..
jak cię znam to tak słodko nie będzie ..
co tam jeszcze chowasz w rękawie Małgosiu ?
czekam niecierpliwie
miłego dnia kochana
MalgorzataSz1 2014.03.20 08:57
Lectrice

Czterokopytnych może być sporo, bo i ja nie miałam już siły tego sprawdzać. W tej kwestii liczę na Ciebie.
Te mdłości to naprawdę z głodu.

Bewuniu

Też uważam, że Marek musi ponieść karę, ale wreszcie coś zaczyna docierać i wreszcie zaczyna więcej rozumieć niż kiedyś. Oczywiście pomyślunek ma wolny i długo mu zajmuje przetrawienie tego, co stało się jego udziałem.
Rodzina pewnie się powiększy, ale na razie to efekt głodu a nie ciąży.

Aniu

Opowiadanie się kończy i nic spektakularnego już się nie stanie, bo to przedostatni rozdział. Konsekwentnie zmierzam do wyprowadzenia firmy z zapaści i do tego, żeby Ula miała więcej czasu dla córki.
Myślę, że to opowiadanie wcale nie jest przesłodzone i słodko to będzie tylko na końcu. Słodziaki piszę tylko wówczas, gdy zamierzam połączyć Ulę z Markiem, a tutaj nic takiego ie będzie miało miejsca.

Bardzo dziękuję dziewczynki za wpisy i wszystkie pozdrawiam życząc miłego dnia. :)
ADRIANCREVAN (gość) 2014.03.20 09:14
serio ? a ja myślałam, ze jednak skończy sie jak zawsze :-) no to zaskoczyłaś mnie totalnie :-) kiedy następne ???
zaraz ja wkleję co nie co :-)
MalgorzataSz1 2014.03.20 09:18
Jeśli pytasz o następne opowiadanie, to pierwszy rozdział w następny czwartek. Zaraz przenoszę się do Ciebie. :)
miki (gość) 2014.03.20 09:49
Bardzo się cieszę że Uli się udało wyciągnąć firmę z zapaści,nie podoba mi się tylko że Ula miała by odejść całkowicie z firmy,jakiś nadzór mogła by pełnić.Marek ma to na co sam zasłużył i trudno mu współczuć.Okazuje się że na własnej skórze musiał się przekonać do czego prowadzi takie lekkomyślne życie.Facet który patrzy tylko na wygląd zewnętrzny nie nadaje się do zakładania rodziny.
MalgorzataSz1 2014.03.20 11:30
Miki

Ula wróciła do firmy tylko z misją ratunkową. Ona ma przecież małe dziecko i to do niego ją ciągnie, a nie do pracy. W firmie zostaje jej mąż, który będzie współpracował z Markiem i ustrzeże go od kolejnych wpadek.
To prawda, że ciężko jest współczuć Markowi, który na takie traktowanie zasłużył sobie sam. Ula nie jest bezwzględna. Podobnie Alex. Oni nie chcą odseparować go od córki, a wręcz dążą do zachęcania go do tego. O tym jednak przeczytasz w następnym rozdziale.
A tak między Bogiem a prawdą, to większość facetów patrzy na kobietę poprzez pryzmat jej wyglądu, czyż nie?
Bardzo Ci dziękuję za komentarz i najcieplej pozdrawiam. :)
ADRIANCREVAN (gość) 2014.03.20 12:50
Małgosiu, na drugim blogu po prostu szablon był za blady i nie było widać tego okienka do komentarzy :-) już poprawiłam :-)
MalgorzataSz1 2014.03.20 13:38
Ja bym na to nie wpadła za chińskiego Boga, nawet za Boga Shinigami. Kiedyś chciałam coś tam wpisać i zupełnie nie mogłam. Teraz przynajmniej mam jasność. Dzięki. :)
jute (gość) 2014.03.20 19:55
Witaj Małgosiu,bardzo podoba mi się ten rozdział.Do Mareckiego zaczyna coś docierać.Jeszcze trochę i zacznę go żałować, Pani Kamińska na zdjęciu śliczna.Drugie zdjęcie świetnie dobrane.Wygląda tak, jakby całe wnętrze Seby z Twojego opowiadania wyszło na zewnątrz..Postanowiłam że przestanę już myśleć nad tym co Wy (Ty i Amicus ) możecie jeszcze wymyślić,bo przez to zamyślenie zaczęłam robić dziwne rzeczy. Ufff, ,ale się wkręciłam Nie mam siły tego poprawiać . Ufam,że inteligentnie domyślisz się o co chodzi w tym co tak głupio napisałam.Jutro biorę grabki w łapki i zabieram się za porządki.Najpierw działka ,potem okna itd.Mam nadzieje ,że do świąt to ogarnę. Pozdrawiam
kawi ;) (gość) 2014.03.20 20:08
Witam!
Na moim blogu pojawiła się nn - zapraszam!
W dodatku przepraszam, że ostatnio nie komentowałam twoich notek, ale zabrakło mi czasu, czytałam jednak wszystkie i obiecuję, że pod następną notką zobaczysz mój komentarz :)
Pozdrawiam serdecznie.
MalgorzataSz1 2014.03.20 20:57
Jute

Marek zaczyna mieć pierwsze przebłyski rozsądnego myślenia, ale jak to u faceta rozsądek zawsze na końcu i jeszcze trochę minie czasu zanim zrozumie.
Natomiast ja zupełnie nie rozumiem, co Ty wyprawiasz? Te grabki i ogród, mycie okien i porządki, to jakaś terapia na zjechany kręgosłup? Hahaha. To wszystko jeszcze przede mną, ale na szczęście mam pomoc i małe mieszkanie do sprzątania.

Zupełnie nie rozumiem (widać mam dzisiaj niż intelektualny) co wynika z Twoich przemyśleń odnośnie opowiadań moich i Amicus. Jesteś tak rozkojarzona, że wsadzasz żelazko do lodówki? Chociaż nie... Napisałaś przecież, że "Nie mam siły tego poprawiać". Czyżbyś zaczęła pisać opowiadanie? Jeśli to prawda, to za chwilę odtańczę dziki taniec radości mimo moich chorych kulasów.
Dzięki Jute i mam nadzieję, że wyznasz, co tam zmalowałaś przez to zamyślenie. Serdecznie Cię pozdrawiam i dziękuję za wpis.

PS
Czasami wstawiam jakieś zdjęcia bohaterów jeśli pasują do treści opowiadania. Cieszę się, że Ci się podobają.
lectrice (gość) 2014.03.20 23:05
"że wszyscy w firmie nie oszczędzamy się i wypruwamy sobie żyły" - Ja po wszyscy bym nie dawala negacji, raczej bym powiedziala "wszyscy robia, nikt nie robi" i byloby to tak :
"że nikt z nas w firmie nie oszczedza sie i wszyscy wypruwamy sobie zyly"

Podobnie jak Marek i on miał za krótką dobę i już nawet nie pamiętał, kiedy ostatni raz byli razem w klubie.
Nie lepiej : "Podobnie jaki dla Marka, i dla niego doba byla za krotka i już nawet nie pamiętał, kiedy ostatni raz byli razem w klubie." Chociaz, sama nie wiem...

Tu nie będzie niespodzianki, bo są do tego przygotowani, a my bardzo zyskamy na jakości kreacji. - ja bym powiedziala : "Tu nie będzie niespodzianki, bo są NA TO przygotowani, a my bardzo zyskamy na jakości kreacji.
Jest sie "przyzwyczajonym do tego" ale cyba "przygotowanym na to".

To wygląda tak jakby przechodził jakąś pokutę. - pokute sie wykonuje ?

Zastanawiam sie co bedzie w przyszlym odcinku bo juz teraz jest idealnie . Moze drugie dziecko i wieksza skrucha Marka?
lectrice (gość) 2014.03.20 23:13
Jute
a po co bedziesz grabkami okienka skrobac ?
Wzorki wielkanocne permanentne ?
jute (gość) 2014.03.20 23:28
Właściwie, to się już przyznałam prawie do wszystkiego,Tylko nie u Ciebie. Zrobiłam sobie kawę do popielniczki,zamknęłam moją Kotę w szafie, a potem darłam się (pół wsi chyba słyszało), bo myślałam,że jest na zewnątrz.Już się ubrałam,żeby iść jej szukać,ale wróciłam jeszcze po latarkę na górę. ,i wtedy usłyszałam jej wrzaski.Jaka była na mnie obrażona.Czajnik jeden.Czai się i chowa a potem wrzeszczy. A ja mam wyrzuty sumienia jeszcze!
MalgorzataSz1 2014.03.20 23:34
Lectrice

Dzięki za wyłapane byczki. Pokutę zostawiam, bo to kolokwializm, choć Ty pewnie jesteś innego zdania.

Jute

Widzę, że nie tylko ja dzisiaj cierpię na spadek formy intelektualnej. Witaj w klubie kochana. Jutro będzie lepiej.

Pozdrawiam dziewczyny. :)
Jute (gość) 2014.03.20 23:40
Lectrice Przestań ,bo pomyślę,że do tego wszystkiego jeszcze mój komputer niewyraznie pisze.
lectrice (gość) 2014.03.21 00:38
Jute
A moze pisze... ?
Ja mam zlosliwy budzik, Ty mozesz miec komputer, tyle sie mowi o zlosliwosci rzeczy martwych...

A kawa w popielniczce to sie nie przejmuj, ja ostatnio wkroilam papryke do herbaty (miala byc do sosu), a smak na zupe przecedzilam (cedze bo nie lubie faflorow) prosto do zlewu zamiast do innego garnka... tak to bywa....

Ja bym mogla tak dlugo bo bzdury sie mnie trzymaja wyjatkowo wiernie !

P.S. Ale co z tymi obrazkami na szkle? Gorale to raczej maluja ale zeby zaraz drapac. I uwazaj co skrobiesz bo jak sobie jajo wypazurkujesz to jak ja potem na choinke przerobisz ?
Zrob sobie slomiany koszyczek ze swieconka, zawsze mozesz cos przeskrobac i slomiany zlobek zrobic...

Powodzenia w pracach plastyczno degradacyjnych... :-)))
lectrice (gość) 2014.03.21 00:47
Jute
Ja nie wiem czy ty masz zdolnosci plastyczne ale wlasciwie nawet jesli nie masz to nic nie szkodzi, masz przeciez duzo okien to sobie mozesz poprobowac i wreszcie ci jakies kwadratowe jajo wielkonocne wyjdzie (kwadratowe jajo jest bardzo praktyczne bo na Boze Narodzenie jajo na prezent przerobisz, kokardke dodrapiesz ....) :-DDD
lectrice (gość) 2014.03.21 01:32
Mlgosiu
A co za mucha siedzi na glowie Kaminskiej ?
Justynka29 (gość) 2014.03.21 03:00
Opowiadanie podobało mi się. Najbardziej postać Igi super opisujesz to dziecko i to prawda powinna ,kiedyś poznać prawdę. Dobrze ,że wszystko dobrze w sądzie się skończyło i Alex zaadoptował Igę. Marek zaczął żałować swojego zachowania. Chciałby pewnie cofnąć czas ale to nie możliwe. Ona jest już nieosiągalna i w szczęśliwa z innym człowiekiem ,którego kocha jest dla niej oparciem i dobrym ojcem dla jej córeczki. Sebastian dziwi się zachowaniu Marka ,że wykonuję wszystkie polecenia byłej żony. Marek zaczął tęsknić za Ulą? I dobrze ,że Ula dała im tyle pracy. Niech pracują . Czekam na tą podróż poślubną Uli i Alexa. (Nie wiem czemu ale chciałam napisać Uli i Marka ) . Czekam na finał.
Amicus (gość) 2014.03.21 11:16
Marek zaczyna żałować. No proszę jednak coś do niego dociera. Zastanawiam się tylko czy zaczyna rzeczywiście żałować, że stracił Ulę, jako swoją żonę... czy po prostu piękną kobietę, która dobrze by wyglądała przy jego boku. Wodzi za nią wzrokiem, niemal się ślini na jej widok, bo znów jest piękna, szczupła i atrakcyjna.
Stracił córkę praktycznie rzecz biorąc bezpowrotnie. Nie ma już do niej żadnych praw.
Kończy z klubami, panienkami, żałuje, że nia ma rodziny... czyżby się starzał?
Pozdrawiam i czekam na kolejną część ;)
MalgorzataSz1 2014.03.21 12:53
Lectrice

O ile się nie mylę zdjęcie pochodzi ze spektaklu "Ostra jazda", w którym gra Julka i tapety na ścianach dekoracji były upstrzone wielkimi karaluchami.

Justyna

Dzięki za słowa pochwały jeśli chodzi o Igę. Chciałam, żeby to dziecko zachowywało się typowo tzn. żeby lgnęło do osób, które dobrze zna i reagowało płaczem na widok tych nieznanych.
Ten rozdział zakończył coś nieodwracalnego już dla Marka. Zbył prawa rodzicielskie na rzecz Alexa. To niepowetowana strata i on wreszcie to zrozumie. Niestety już nie ma powrotu do dawnego życia z Ulą i z Igą i chociaż nie odczuje tego aż tak boleśnie, to z całą pewnością doceni tę pustkę.

Amicus

Marek rzeczywiście zaczyna żałować, ale sam właściwie nie potrafi określić, czy żałuje, że nie jest nadal z Ulą, którą może pochwalić się przed światem, czy żałuje dlatego, że jego żona jest mądra i posiada mózg. Na razie dziecko chodzi jakby na dalszy plan, choć to właśnie ono sprawiło, że zaczął się zastanawiać. Co wyniknie z tych przemyśleń, przeczytasz w ostatniej części.
To, że skończył z klubami i panienkami nie wynika z jego starzenia się, ale po prostu z braku czasu, bo jest obciążony pracą i najzwyczajniej nie ma siły i ochoty na jakieś klubowe szaleństwa.

Dziękuję dziewczyny za wizytę na blogu i komentarze. Obie serdecznie pozdrawiam. :)
MalgorzataSz1 2014.03.21 13:58
Lectrice

To nie była "Ostra jazda", ale "Dwie połówki pomarańczy".
lectrice (gość) 2014.03.21 20:29
Wykonczylabym sie przy takiej tapecie bo bym caly dzien i pol nocy z packa latala !
MalgorzataSz1 2014.03.21 20:32
Lectrice

To tylko scenografia teatralna. Do domu na pewno nie kupiłabyś takich tapet.
lectrice (gość) 2014.03.21 21:31
No nie wiem, ja przeciez kocham zwierzeta i trzeba byc milosiernym i kochac tez brzydule zwierzece...
A do tego jak sie zbiesicie i trutke ba byczki sobie sprawicie to chociaz sobie po scianie polowie...
MalgorzataSz1 2014.03.21 22:04
Robactwo to wprawdzie zwierzęta, ale jakie obrzydliwe. Byczki za to dorodne i piękne. Zdecydowanie wolę byczki. :)
lectrice (gość) 2014.03.21 22:15
A co masz zamiar az tak bardzo o nie dbac ?
Jesli to az taka twoja chluba te spaslaczki to moze ja przestane dywersyjnie je unicestwiac... :-DD
MalgorzataSz1 2014.03.21 22:37
Nie przestawaj i nie ustawaj w wysiłkach, żeby je wyłapać. To bardzo dobrze robi moim tekstom. :)
jute (gość) 2014.03.22 15:23
Małgosiu, czy nasza Ulka nie jest "zaciążona"?
MalgorzataSz1 2014.03.22 15:27
Jute

Nic mi o tym nie wiadomo. Ta bladość i spadek wagi to z przemęczenia.
lectrice (gość) 2014.03.22 16:13
No ale wlasciwie to ty tez tak zupelnie, zupelnie wszystkiego wiedziec nie mozesz....

Jesli Ula tak schudla przez robote to moze ja tez sie za cos wezme ?
MalgorzataSz1 2014.03.22 17:21
Lectrice

Przeczytaj nowy rozdział u Kawi i skomentuj. To będzie bardzo pożyteczna rzecz. Nową część dodała też Amicus. Jest co robić kochana. :)
lectrice (gość) 2014.03.22 17:27
Od tego sie chudnie ? Przeciez ja bez przerwy jakies bzdury gadam przez ekran i nie ma spektakularnej zmiany na wadze ....
MalgorzataSz1 2014.03.22 17:35
Lectrice

Od tego się nie chudnie, no chyba że nie będziesz jeść przez dwa tygodnie, a wyłącznie pisać. Po co chcesz chudnąć? Sama piszesz, że jesteś wysoka i pewnie szczupła, czego ja nie mogę powiedzieć o sobie.
lectrice (gość) 2014.03.22 17:51
Ja zrozumialam, ze od tej internetowej roboty sie chudnie...ale coz, to by bylo za prosto.
Moja chalupa zapelniona ciasteczkami i innymi czekoladkami, platkami koloru czekoladowego (wiec to nie snieg), tabliczkami (oj nie mnozenia), jogurtami (slodkie owocowe) i innymi swinstwami chrupiacym, ktore sie na mnie uwziely i kusza mnie, wolaja, szeptem zapraszaja, czasem mysle, ze wysylaja jakies fale by mi mozg przemaserowac. I jak ja mam linie trzymac ?
A te wszystkie swinstwa niestety sa potrzebne do zycia moim zbukom jak powietrze ! Oni do tego pozeraja je spokojnie i z umiarem (nie to co ja, najlepiej wszystko na raz....) wiec nawet nie bardzo moge im powiedziec, ze to niezdrowo bo to brak umiaru jest niezdrowy...
A co do odchudzania to ja tak jak wszyscy, duzo gadam, malo robie...
No ale skoro Ula schudla pracujac to ja moze po zakupy pojde coby mi zbuki z niedojedzenia w week end nie padly...

Czytalam blog Kawi ale sama nie wiem co napisac bo to bardzo ekstremalna sytuacja i mnie zatyka, dziob mi sie blokuje !
lectrice (gość) 2014.03.22 18:00
P.S. Jak to po co mam schudnac ? Przeciez to oczywiste ! Po to zebym wreszcie mogla we wlasnych spodniac usiasc i oddychac jednoczesnie !
MalgorzataSz1 2014.03.22 18:40
Hahaha. A to teraz nie siedzisz we własnych spodniach? Tak naprawdę to zazdroszczę Ci tych wszystkich czekoladek, płatków, słodkich jogurtów etc. etc. Ja mogę sobie o nich pomarzyć z wiadomych powodów.
lectrice (gość) 2014.03.22 19:25
No nie, teraz to stoje we wlasnych i zaraz mi nogi w d..... wejda i Nie rusze juz zadnej czekoladki, obiecuje ! Jako, ze siadniecie grozi uduszeniem no to stoje....
Zaraz sie przebieram w pizame to sobie wreszcie posiedze !

Ja przesadzam z jedzeniem jak mam problemy ze zbukami, ostatnio byly monstrualne (te problemy) i przesadzilam nieco no to teraz stoje... Chwilowa ze zbukami jakos lepiej wiec zaplanowalam usiasc juz w przyszlym tygodniu...
Jute (gość) 2014.03.22 19:25
Podglądam Was (podsłuchuję) dziewczyny i cieszę się(wiem,że to wredne),że nie tylko ja mam ten wielki zwłaszcza w okolicy bioder problem.
lectrice (gość) 2014.03.22 19:41
Jute
Zapraszamy do grona wesolych grubasow... jesli wolisz szczuplych pan z problemem tu i owdzie...

A jak tam twoje drapanki na okienkach, jest juz swiatecznie ?
jute (gość) 2014.03.22 20:17
Przepraszam, nie chciałam się wcinać,Ja właściwie tez nie mam z tym problemu. Parę razy dziennie powtarzam sobie,że ważę 50 kg a reszta to intelekt. Moje ciuchy mają inne zdanie. Pocieszam się tym ,że głupie są.
MalgorzataSz1 2014.03.22 20:35
Jute

Możesz się wcinać, kiedy tylko najdzie Cię ochota, bo to takie dialogi na cztery nogi. Ja trzymam dietę, ale to nie przekłada się na spadek wagi. W przeciwieństwie do Was ja mam wielki, cukrzycowy brzuch, który jest moją zmorą, bo wyglądam groteskowo. Cała reszta ciała jest w miarę proporcjonalna, chociaż nie szczupła i gdyby nie on wyglądałabym całkiem normalnie.
Lectrice, jesteś już w piżamie? :D :D :D
jute (gość) 2014.03.22 20:45
Lectire Zaczęłam dopiero działać na działeczce..Słabo mi "idzie". Straszna dujawica jest.Niewiele zrobiłam a i tak mnie bolą ręce i plecy. Co do okien.,rozważam różne możliwości: mogłabym zrobić jakiemuś dzieciakowi procę(potrafię) lub zdobyć kilka granatów,idzie lato , będzie ciepło. Ale pewnie skończy się jak zwykle.
lectrice (gość) 2014.03.22 20:53
W dresiku, moja droga, w dresiku, takim rozciagliwym, on jest jak zywy - rosnie razem ze mna !
Bo moj dresik jest bardzo inteligentny, nie to co ciuszki Jute!

Jute
moje gacie (tzn spodnie) wcale do mnie nie gadaja tylko jak je zakladam to sie zacinaja i jak ten osiol nie chca dalej isc ! Tak sobie stana w pewnym miejscu i kanal, wyzej ani w zab !

Z tego co zrozumialam ten twoj intelekt wazy jakos sporo... jesli na problem nadmiaru spojrzec w ten sposob to ja tez jestem cholernie inteligentna osaba, nawet nie wiedzialam, ze do tego stopnia !
No prosze jak sobie tak ludzie szczerze o zyciu pogadaja to natychmiast madrzejsi...

Malgosiu, ten brzuchol to moja zmora...
MalgorzataSz1 2014.03.22 21:01
Dziewczyny

Dresik jest najlepszy. Dresik wymiata. Sama uwielbiam i chodzę. Mam luz blues, bo nic nie ciśnie i nie uwiera, a że siedzę w domu, to wszelki komfort wskazany.
Lectrice, chromol te ciasne gacie i zainwestuj w dres.
Jute, taki brzdyń to istne przekleństwo.
MalgorzataSz1 2014.03.22 21:02
O kurcze, Lectrice, to ja źle zrozumiałam, bo Ty masz już dresik. W takim razie polecam go Jute.
lectrice (gość) 2014.03.22 21:03
Malgosiu, brzuchem sie nie przejmuj, Jute ma zdecydowanie za duza glowe !

Jute
a co ty na tej dzialeczce chcesz wychodowac ? Ja pamietam jak pani w szkole nam tlumaczyla, ze w gorach ziemia nie bardzo zyzna i dlatego Gorale za chlebem do Ameryki musieli jechac. To juz sto lat temu Gorale wiedzieli, ze im niewiele rosnie, a ty nadal probujesz ?

A na tych okienkach to az tak brzydko wyszlo, ze postanowilas wysadzic chalupe ?
lectrice (gość) 2014.03.22 21:11
Co to jest brzdyn ?

Co do pizamki to wyjasniam, ze zakladam ja pozniej bo jak mne dzieci widza w pizamce to mysla, ze pojde spac z kurami i wreszcie beda mogli pozyc... Sama sie dziwie dlaczego jeszcze mi nic nie dosypuja do kawy ... no prosze jakie mam dobre zbuczki !

A co do historii brzuszkowych to mam kolezanke, szczuplutka czterdziecha i jej sie skora na brzuchu marszczy!!!!!!!!!! Tak, tak MARSZCZY, to istnieje!
MalgorzataSz1 2014.03.22 21:14
Lectrice

Brzdyń to regionalna nazwa wielkiego brzuchola, jaki posiadam. A swoją drogą to skąd wiesz, że Jute ma wielką głowę?
Te Twoje zbuki to jakieś podstępne. Tylko czyhają pewnie, kiedy pójdziesz spać, żeby się dorwać do komputera.
lectrice (gość) 2014.03.22 21:29
Ja na brzdynia mowie bidon - jeden kit...

Jak to skad wiem, ze Jute ma duza glowe, sama to napisala, cytuje : "Parę razy dziennie powtarzam sobie,że ważę 50 kg a reszta to intelekt. "


jute (gość) 2014.03.22 21:30
Dziewczyny, łeb pewnie też mam duży, bo ja jestem zbudowana bardzo proporcjonalnie tzn. wszędzie jestem gruba.Ta mantra to pomysł mojej znajomej psycholożki.Jej się sprawdza jest chuda jak szczapa.Wszędzie.
lectrice (gość) 2014.03.22 21:38
Jute
powiedz tej znajomej psycholozce zeby przestala te mantre sobie powtarzac bo z niej nic nie zostanie...
jute (gość) 2014.03.22 21:50
Małgosiu powiedz mi proszę, czy warto dzisiaj przetrwać do północy? Wczoraj czytałam sobie Twoje "Pokochaj mnie tato"i "Upadki i wzloty" i "Dwa oblicza" Amicus.Dobre jesteście w tym pisaniu .Opowiadania innych autorek też czytam,ale nie potrafię komentować.Czasem mam wrażenie ,że czytam Pitaval.
jute (gość) 2014.03.22 21:53
Oj tam, ona zawsze taka była chuda wszędzie.Jestem już w koszulce nocnej to co? pidżama party?
MalgorzataSz1 2014.03.22 22:01
Jute

Naprawdę chcesz przetrwać do północy? Jeśli wytrwasz, to i ja się postaram dodać "pięć po". Mam nadzieję, że mi się uda.
Cieszę się, że czytasz nasze stare opowiadania, choć i my nie ustrzegłyśmy się w niektórych od schematu pitavala. U mnie to nawet dość często przewijają się jakieś kryminalne wątki, których zakończenie ma miejsce w sądzie. Boże! Teraz chyba zdałam sobie sprawę, że najwyraźniej popadłam w jakąś rutynę. Może czas zwinąć żagle?
No to do północy kochana. :)
lectrice (gość) 2014.03.22 22:15
Ja tam zawsze trwam do polnocy bo noc jest piekna..; Potem padam na ryja, szczegolnie w piatek ... ale trudno
Te party musza byc pizamkowe, dresik nie wystarczy ?
MalgorzataSz1 2014.03.22 22:19
Ależ wystarczy Lectice. Dresik najlepszy, wygodny i komfortowy.
jute (gość) 2014.03.23 00:01
23:59, zaczynam odliczać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz