Lubię zaglądać

Strony

środa, 7 października 2015

"STRATA" - rozdział 7

 

06 luty 2014
ROZDZIAŁ 7


Ostry dźwięk domofonu postawił ich wszystkich na nogi. Marek z Miłoszem już biegł w kierunku drzwi i otworzył je na całą szerokość. Mały z piskiem wpadł w ramiona Heleny.
- Witajcie kochani. Jak dobrze jest was znowu widzieć. Wyglądacie świetnie i zdrowo. Jak samopoczucie tato?
- Wszystko w najlepszym porządku synu. Tryskam energią. Chodź tu do mnie smyku, – zwrócił się do Miłosza – przywitaj się z dziadkiem. Bardzo za wami tęskniliśmy.
Marek przywitał się z Alexem zapraszając wszystkich do środka. Kiedy weszli do salonu przedstawił im Ulę.
- To moi kochani Urszula Cieplak, opiekunka Miłosza i dobry duch tego domu. Opowiadałem wam o niej. A to jej siostrzyczka Beatka. To dzięki niej Miłosz odżył i zaczął się uśmiechać.
Przywitali się z Betti i z Ulą bardzo uprzejmie, a Helena zaraz zaoferowała pomoc w kuchni. Ula odmówiła jednak.
- Ja bardzo dziękuję, ale pani jest tu gościem i powinna się nacieszyć synem i wnukiem. Ja mam wszystko już przygotowane i zaraz będę podawać.
Wniosła wazę z pachnącym rosołem i postawiła na nakrytym już stole. Następnie pojawiły się aromatyczne steki, młode ziemniaki szczodrze obsypane koperkiem i kokile z salsą. Wjechał też kompot z truskawek. Potrawy wzbudziły zachwyt i wszyscy rzucili się do konsumpcji.
- Pani Urszulo jest pani znakomitą kucharką. Przepyszny rosół, a i steki wyglądają fenomenalnie – grzmiał Krzysztof. – Zarumieniła się od tych pochwał dziękując nieśmiało. Marek z przyjemnością przyglądał się tym pąsom.
- Potwierdzam – odezwał się Alex. – Dawno nie jadłem nic równie smacznego. Mięso rozpływa się w ustach. Genialne.
- Ulcia nakarmisz mnie? – Doszedł do niej głosik Miłosza. – Makaron mi ucieka. – Uśmiechnęła się do malca i poprawiła mu śliniak.
- Zaraz sprawimy, żeby trzymał się na łyżce. – Usadziła go na swoich kolanach i z niezwykłą delikatnością karmiła rosołem. Widząc to Helena spytała.
- Chyba bardzo lubisz panią Ulę Miłoszku, prawda? – Malec pokiwał głową.
- Ulcia jest bardzo dobra i kochana. Zawsze czyta mi bajeczkę na dobranoc i przytula kiedy płaczę za mamusią. – Zatrzęsła mu się broda, a w oczach pokazały się łzy. Ula pogładziła go po głowie.
- Nie trzeba się smucić Miłoszku. Spójrz ilu masz dzisiaj gości. Dziadkowie nie widzieli cię tak długo, a i z wujkiem widziałeś się dawno. Powinieneś się cieszyć.
- Ja się cieszę Ulcia, tylko czasem jak mi się przypomni to chciałbym do mamusi – odparł płaczliwie.
- Wiem skarbie, wiem… A teraz zjedz ładnie rosołek. Na deser będzie twoje ulubione ciasto.
To wspomnienie Pauliny i ta tęsknota za nią chłopca i u pozostałych wywołały łzy. Mieli świadomość, że malec nadal nie pogodził się z jej odejściem i wciąż rozpaczliwie za nią tęskni. Kiedy Ula pozbierała talerze i poszła szykować deser, Helena wsunęła się za nią do kuchni.
- Pani Urszulo chciałam żeby pani wiedziała, że jesteśmy pani ogromnie wdzięczni za to, co robi pani dla Miłosza.
- Naprawdę nie ma za co. To wcale nie takie trudne, a Miłosz to wspaniałe dziecko. Sama straciłam mamę dość wcześnie. Moja siostra jej nie pamięta wcale, bo mama zmarła tuż po jej urodzeniu. Doskonale jestem w stanie wyobrazić sobie co czuje taki maluch, kiedy nagle zostaje oderwany od matki. Ja tylko staram się zająć jego myśli czymś innym, chociaż dbam też o to, żeby jej nie zapomniał i niemal codziennie o niej z nim rozmawiam.
- Jest pani zbyt skromna. Ma pani wspaniałe podejście do naszego wnuka. On naprawdę się zmienił. Po śmierci Paulinki był bardzo apatyczny i bez przerwy płakał. Teraz to zupełnie inne dziecko.
- Tak, to prawda. Mam nadzieję, że któregoś dnia będzie mógł przejść nad tym do porządku dziennego i nie chodzi mi tu o to, żeby zapomniał, ale by pamiętał najlepsze chwile związane z matką i nie reagował już na nie łzami, ale uśmiechem. – Helena przyglądała jej się z podziwem.
- Jest pani bardzo mądrą kobietą pani Urszulo. – Uśmiechnęła się z sympatią do Dobrzańskiej.
- Ta mądrość nie pochodzi z książek pani Heleno, a z ciężkich życiowych doświadczeń. To one nas w jakiś sposób kształtują, prawda? Poza tym będę wdzięczna, jeśli będzie pani zwracać się do mnie po imieniu. Nikt nie mówił do mnie nigdy tak oficjalnie i trochę się krępuję. Jestem Ula. Po prostu Ula.
- Dobrze. Niech będzie Ula. Zabiorę to pyszne ciasto. Zostawiam ci filiżanki z kawą. Mogłabym ich nie donieść w całości – zachichotała.

Goście raczyli się deserem. Ula po uprzątnięciu kuchni wyszła z niej i powiedziała.
- Ja bardzo przepraszam, ale nie chcemy państwu przeszkadzać. Pójdziemy do siebie. W dzbanku jest świeżo zaparzona kawa i jeśli ktoś miałby jeszcze ochotę, to Marek poda. Było nam bardzo miło poznać wszystkich państwa. Życzymy udanego wieczoru. Do widzenia.
- A my dziękujemy za te wszystkie pyszności Ula, które przygotowałaś. Jesteśmy pod wrażeniem – odparła Helena.

Włączyła Betti telewizor i ustawiła na kanał z bajkami. Sama wzięła się za czytanie książki. Była zmęczona. Wysprzątanie salonu i przygotowanie obiadu trochę dało jej w kość. Przeczytawszy zaledwie kilka zdań zasnęła.
Tymczasem w salonie trwała ożywiona dyskusja. Alex poklepał po ramieniu swojego szwagra mówiąc.
- Niezła opiekunka ci się trafiła bracie. Prawdziwy skarb. Nie dość, że piękna, to jeszcze taka uzdolniona. – Marek uśmiechnął się pod nosem.
- A żebyś wiedział. Kiedy przyszła do mnie w sprawie tej pracy wyglądała bardzo biednie. Podniszczony płaszczyk, mocno schodzone buty i wielkie, ciężkie okulary na nosie. Było w niej jednak coś, co mnie ujęło. Ma łagodny, ciepły, miły dla ucha głos. Nigdy go nie podnosi. Powiedziała mi wprost, że bardzo potrzebuje tej pracy, bo ma na utrzymaniu młodszą siostrę. Było w niej tyle smutku. Nie uśmiechała się i odniosłem wrażenie, że jest przygnębiona. Kiedy ją zatrudniłem dowiedziałem się, że ich matka zmarła po urodzeniu Betti, a ojciec i osiemnastoletni brat zginęli tragicznie. Nie miałem jednak odwagi zapytać, co się stało. Kiedyś przyszedł do firmy fax od naszego współpartnera. Był napisany po niemiecku, a ja przecież nie znam tego języka. Przyniosłem go do domu z zamiarem oddania do tłumaczenia. Tymczasem na drugi dzień znalazłem gotowe tłumaczenie i aż mnie zatkało. Przecież nie mógł tego zrobić nikt inny, tylko Ula. Powiedziała mi wtedy, że biegle zna ten język, bo kiedyś się go uczyła. Całkiem niedawno dowiedziałem się, że ona skończyła ekonomię a także zarządzanie i marketing na SGH, i zna biegle nie tylko biznesowy niemiecki, ale też angielski i rosyjski. Złapałem się za głowę. Kobieta z takim wykształceniem opiekuje się moim dzieckiem, gotuje i sprząta mi dom. Wyobrażacie sobie? Okazało się, że nikt jej nie chciał przyjąć do pracy, choć aplikowała do wielu firm. Z tym wynajęciem powierzchni w supermarketach to jej pomysł. Genialnie prosty musicie przyznać.
- Niewiarygodne, – Krzysztof był pod wrażeniem tej historii – przecież ona się marnuje.
- To samo jej powiedziałem, ale ona odparła, że ta praca bardzo jej odpowiada i wcale nie żałuje, że nie pracuje w zawodzie, więc nie drążyłem dalej.
- Hmm…, - Alex zajął z powrotem miejsce przy stole – a jednak trochę szkoda. Pewnie jest oblatana w finansach. Przydałaby się w firmie.
- Na razie nic nie będę proponował. Miłosz przyzwyczaił się do niej i nie zaśnie bez niej. Dzięki niej trochę się pozbierał, a ja nie chce tego psuć. Może kiedyś jak będzie już starszy.
- A zmieniając temat, chyba powinieneś pomyśleć o jakimś pomniku dla Pauliny. Byliśmy z tatą na cmentarzu, a tam dalej stoi krzyż na pryzmie ziemi.
- Pomyślałem mamo. Postawią go w przyszłym tygodniu. Już wszystko opłaciłem. Nie było sensu stawiać go wcześniej, bo było mokro. Teraz jest dobra pogoda na takie rzeczy.
- No dobrze synku. Chyba będziemy się zbierać. Późno już, a Miłosz zasnął na kanapie. Pożegnaj od nas Ulę i podziękuj raz jeszcze za te wspaniałości.

Lato było w pełni. Nie skąpiło słońca. Niemal w każdy weekend jechali gdzieś w plener. Szkoda było siedzieć w domu. Często jeździli nad Zalew Zegrzyński lub na basen. Dzieci miały frajdę, a i oni korzystali z wypoczynku. Marek ewoluował. Inaczej już patrzył na Ulę. Doceniał jej urodę i przymioty charakteru. Nie, nie zapomniał o Paulinie, która była jego wielką miłością. Coraz częściej powracał do listu, który mu zostawiła, a szczególnie do jednego fragmentu. „Może poznasz któregoś dnia kobietę, która poruszy Twoje serce i która pokocha nasze dziecko jak swoje własne. Nie zastanawiaj się wtedy i nie broń przed uczuciem. Nie myśl o mnie, bo ja daję Ci zielone światło kochany. Ty tylko żyj i kochaj”.
Czyżby pisząc te zdania Paulina przeczuwała, że on może spotkać na swojej drodze kogoś, kto zawładnie jego sercem? Do Uli żywił bardzo ciepłe uczucia. Nie sądził, by można było to jednoznacznie określić miłością. A może jednak tak? Może są różne odcienie miłości? Miłość do Pauliny była spontaniczna, żywiołowa, gorąca, szalona tak jak jej temperament. Uczucia do Uli mógłby określić jako tkliwe, zrównoważone, spokojne i w jakiś sposób szlachetne i czyste.
Nie był z kamienia. Nie mógłby zaprzeczyć, że ona nie robi na nim wrażenia. Doskonale pamięta ten pierwszy, wspólny wyjazd nad jezioro. Było upalnie. Rozłożyli koc i usadowili się na nim. Ula rozebrała Miłosza do majtek i delikatnie smarowała jego drobne ciałko kremem ochronnym, żeby nie poparzyło go słońce. Wysmarowała też Beatkę. Potem sama rozebrała się do kostiumu. Przełykał nerwowo ślinę patrząc na jej zgrabne, smukłe ciało, bardzo proporcjonalnie i pięknie wyrzeźbione. Przypomniał sobie od jak dawna nie miał kobiety. Po śmierci Pauliny nie szukał znajomości. Nie potrafiłby być wówczas z inną. Ze swoją żoną współżył chyba ostatni raz cztery miesiące przed jej śmiercią. Była zbyt słaba i bardzo cierpiała. Zrozumiał, że pod tym względem coś się jednak zmieniło. Znowu pragnął bliskości.
Dzisiaj kolejny raz tu przyjechali. Siedział na kocu i patrzył na radosne igraszki dzieciaków pod bacznym nadzorem Uli. To ona kupiła im kolorowe motylki na ręce, a Miłoszowi dodatkowo dmuchane koło w kształcie kaczki. Cała trójka wyglądała na rozbawioną i szczęśliwą. Jego syn piszczał z uciechy krzycząc co chwilę.
- Ulcia! Ulcia! Zobacz umiem! Umiem pływać! Prawda?!
- Pięknie pływasz skarbie – uśmiechała się do niego cudnie. – Będziesz świetnym pływakiem.
Starała się nie przeciągać zbyt długo tych kąpieli, żeby nie przeziębić chłopca. Wprawdzie nie miał jakichś wielkich skłonności do infekcji, ale był dość delikatny i kruchy, a ona wolała dmuchać na zimne.
– No dosyć zabawy. Wychodzimy. Nasmaruję was kremem i dam ciepłej herbatki. Chodźcie.
Nie protestowali i nie marudzili. Wiedzieli, że jeszcze raz dzisiaj wejdą do wody. Najpierw wytarła Miłosza. Zmieniła mu majteczki i nasmarowała kremem. Potem podała Betti suchy opalacz i zasłaniając ręcznikiem pomogła przebrać. W końcu wytarła siebie i usiadła na kocu.
- Nie chcesz popływać? – Spytała Marka. – Woda jest świetna i ciepła.
- Jakoś nie mam dzisiaj ochoty.
Skończyła smarować olejkiem twarz, ręce, nogi i brzuch. Patrząc jej w oczy powiedział.
- Daj. Wysmaruję ci plecy.
Była zaskoczona, że wyszedł z taką propozycją, ale podała mu butelkę z olejkiem. Nalał trochę na dłoń i delikatnie przyłożył do jej ramienia rozprowadzając płyn na jej ciele. Było miękkie, aksamitne, ciepłe. Zadrżała. Jego dotyk był taki miły. Przymknęła oczy. Po raz pierwszy w życiu dotykał jej mężczyzna i musiała przyznać, że było to bardzo przyjemne. On poczuł to drżenie i trochę się zdziwił, że tak reaguje na jego dotyk. Chciał przedłużyć tę chwilę i z niezwykłą starannością wcierał olejek w każdy centymetr jej pleców. W końcu oddał jej pojemnik.
- Dziękuję – szepnęła nieco zażenowana. Uśmiechnął się.
- Nie ma za co. Cała przyjemność po mojej stronie.
Ułożyła się na kocu, a on z przyjemnością obserwował jej piękny profil, lekko unoszące się pod wpływem oddechu pełne piersi, ładnie ukształtowane biodra i wąską talię. Nie była już tą samą dziewczyną co kiedyś. Była zjawiskowa.
Rozejrzał się zaniepokojony za dziećmi, ale zaraz uspokoił się. Z dala od wody na piasku Beatka i Miłosz lepili zamek.
- Betti nie oddalajcie się i zostańcie tu, gdzie jesteście! – Krzyknął.
- Proszę się nie martwić! Nie odejdziemy!
Uspokojony położył się obok Uli wystawiając do słońca twarz.

Rozradowany wpadł do domu i już od progu krzyknął.
- Mam niespodziankę! - Miłosz wpadł w jego ramiona, a on cmoknął go głośno i spytał. – Masz ochotę na wyjazd smyku? Do miejsca, gdzie jest mnóstwo piasku i wody?
- A gdzie?
- Od dzisiaj za tydzień jedziemy nad morze. Do Jastarni. Będzie super. Ula! - Wyszła z kuchni wycierając ręce i uśmiechnęła się.
- A co ty tak krzyczysz?
- Jedziemy na wczasy. Załatwiłem nad morzem. Na dwa tygodnie. Będzie fajnie.
- Bardzo się cieszę. Należy wam się oddech. Powiesz kiedy, to was spakuję.
- Jak to nas? Jedziemy wszyscy. Wykupiłem pobyt dla czterech osób.
- Dla nas też? Ale dlaczego dla nas też? To musiało kosztować majątek.
- Aha! Widzisz synku w Uli odezwała się dusza ekonomisty. Potraktuj to jak extra premię, która słusznie ci się należy. Musicie z nami jechać. Klamka zapadła. Miłosz bez ciebie nie zaśnie, a bez Betti nie potrafi się bawić. Rozchmurz się i nie protestuj. Za tydzień wyjeżdżamy z samego rana. Postanowione.

Aniula (gość) 2014.02.06 15:08
Małgosiu,Pięknie. Marek już zakochuje się w Uli. Bardzo mu się ona podoba. Coraz więcej o niej myśli i zastanawia się nad słowami Pauliny. Myśli pewnie czy to Ula jest tą kobietą, która będzie w stanie choć w pewnym stopniu zapełnić pustkę po Paulinie. I nie myślę, żeby była ona zastępstwem, ale wiem, że on ją pokocha.
A ona. Zadrżała pod wpływem jego dotyku, więc może też już coś do niego czuje. Zobaczymy co wydarzy się na tym wyjeździe.
Czekam więc z niecierpliwością na kolejny rozdział.
Jak to dobrze jest usiąść i przeczytać coś u Ciebie. Tymbardziej, że dzisiaj miałam egzamin. Gdy usiadłam do komputera i pogrążyłam się w lekturze Twojego opowiadania od razu poprawił mi się humor.
Zauważyłam, że jest zapowidzieć nowego opowiadaia "Z dalekiego kraju". Bardzo mnie cieszy, że masz jeszcze pomysły na kolejne opowiadania, bo bardzo by mi ich brakowało. To już taki rytuał czytania. Do niektórych wracam co jakiś czas i jeszcze mi mało. Mam nadzieję, że będzie ich jeszcze dużo.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Ania.
MalgorzataSz1 2014.02.06 15:19
Aniu

Ja też mam taką nadzieję, że pomysły będą, aczkolwiek coraz z nimi trudniej. Czas pokaże.

Można powiedzieć, że Marek coraz bardziej odkrywa Ulę i coraz bardziej jest nią zauroczony. Jeszcze tak do końca nie potrafi sprecyzować i nazwać swoich uczuć do niej, ale już wie, że z całą pewnością nie jest mu obojętna. Czas będzie weryfikował jego postrzeganie Uli i to zdecydowanie w tę pozytywną stronę.
Podróż i pobyt na wczasach na pewno dadzą mu do myślenia.

Mam nadzieję, że dobrze Ci poszedł ten egzamin. Ja życzę najwyższej oceny.
Bardzo się cieszę, że przeczytałaś i zostawiłaś ślad. Pozdrawiam Cię najcieplej. :)
Patka (gość) 2014.02.06 15:33
Małgosiu pieknie to napisałaś;) Marek w końcu zaczyna zauważać Ule jako nie tylko opiekunki dla synka ale jako kobietę i to atrakcyjną;)
Cos zaczyna dzić tylko niewiem jakie odczucia co do tego ma Ula. Fakty, gdy Marek smarował jej placy poczuła sie .. przyjemnie;)
Jestem ciekawa co wyjdzie z ich wakcji;)
pozdrawiam;)
Aniula (gość) 2014.02.06 15:59
Małgosiu,
Napisałam, ale coś niepewnie się czuję. Na pewno najwyższej oceny nie dostanę.
Swoją drogą gdy go pisałam uświadomiłam sobie (lepiej późno niż wcale), że studiuję na takim samym kierunku jakie wykształcenie miała Ula. Ja jednak chyba nie będę nigdy taka mądra. Niektóre rzeczy tak ciężko mi wchodzą do głowy. Jednak świadomość, że w czymś jestem do niej podobna bardzo mnie ucieszyła.
Pozdrawiam.
Ania.
MalgorzataSz1 2014.02.06 16:06
Patka

Co do uczuć Uli, to poświęciłam im trochę miejsca w następnym rozdziale i mam nadzieję, że jak przeczytasz będziesz miała jasność. Ten następny dodam w niedzielę, ale o tym już pewnie wiesz, bp też staram się podobnie jak Amicus dodawać regularnie.

Aniu

Trzeba być dobrej myśli. Wybrałaś trudne studia a to oznacza, że musisz być niezła w cyferkach. Ja je uwielbiam i raczej mam umysł ścisły. Więcej wiary w siebie, bo na pewno wynik okaże się pozytywny.

Dziękuję dziewczyny. Obie pozdrawiam. :)
Aniula (gość) 2014.02.06 16:30
Małgosiu,
Coś się stało ze streemo. Wogóle się nie wyświetla tylko pokazują się jakieś napisy o błędzie.. Mam nadzieję, że to chwilowe.
A co do wyniku to też mam nadzieję, że mi się powiódł ten egzamin.
Pozdrawiam.
Ania.
MalgorzataSz1 2014.02.06 16:52
Sama zachodzę w głowę, bo nigdy tak długo nie trwała aktualizacja serwera. Najwyżej jeden dzień. Mam nadzieję, że to nic poważnego i wkrótce sprawa się wyjaśni. Byłoby szkoda, gdyby i ono miało paść, tak jak kiedyś socjum.
lectrice (gość) 2014.02.06 18:42
"Wniosła wazę z pachnącym rosołem i położyła na nakrytym już stole." - Ja bym wolala "postawila " bo to waza i jej sie nie kladzie.

"Moja siostra jej nie pamięta wcale, bo zmarła tuż po jej urodzeniu." To nie siostra zmarla, wiec lepiej : "Moja siostra jej nie pamięta wcale, bo MAMA zmarła tuż po jej urodzeniu."

"Doskonale jestem w stanie wyobrazić sobie co czuje taki maluch, kiedy nagle zostanie oderwany od matki." - ja bym dala "zostaje", wszystko w czasie terazniejszym.
tak : "Doskonale jestem w stanie wyobrazić sobie co czuje taki maluch, kiedy nagle ZOSTAJE oderwany od matki."
Aby zachowac druga czesc niezmieniona to bym raczej napisala : Doskonale jestem w stanie wyobrazić sobie co POCZUJE taki maluch, kiedy nagle zostanie oderwany od matki. (dwa razy czas przyszly).
Zrob co chcesz bo moze mi sie tylko tak wydaje...

"- Tak, to prawda. Mam nadzieję, że któregoś dnia będzie mógł przejść z tym do porządku dziennego" - nie mowi sie "przejsc NAD tym do porzadku dziennego" ?


No prosze, tak mu sie to opalanie spodobalo, ze postanowil zajac sie smarowaniem jej plecow na powaznie ...
lectrice (gość) 2014.02.06 18:52
Tak sobie mysle, ze skoro ty uwielbiasz cyferki (ja tez) to dla przyjemnosci powinnas nam czasem strzelic jakies zadanie ( a ty sie mordujesz z opowiadaniami nie majacymi nic wspolnego z cyferkami, no chyba, ze liczysz ile literek ci sie napisalo...) :-DD
Zadanie moze byc o Brzyduli... np. Ile szklanek melisy wypila Ula jesli pila za kazdym razem kiedy myslala o Marku, a myslala bez przerwy i z biegiem czasu jedna szklanka nie wystarczala i musiala zwiekszyc dawke ? No ile ?
MalgorzataSz1 2014.02.06 18:52
Poprawione. Dzięki Lectrice. :)
MalgorzataSz1 2014.02.06 18:54
Lectrice

Na pewno nie będę tu zadawać zadań z gwiazdką. Miałam ich do tej pory dość w pracy i mam chwilowy przesyt. A melisy były hektolitry skoro tak ładnie zasnęła na kanapie w firmowym. holu
lectrice (gość) 2014.02.06 18:58
I jeszcze tak sobie mysle, ze jak on bedzie jej te plecy tak smarowal nad tym morzem, a ona bedzie drzala za kazdym razem to sie wreszcie ubierze od tych dreszczy i caly plan Marka klapnie, bo przeciez przez bluzke jej smarowal nie bedzie... Beda musieli przeniesc sie w gory i lazic na dlluuugie wycieczki aby on mogl sie przerzucic na masowanie jej obolalych nozek ... Jak nadal bedzie drzala to zalozy skarpetki , I CO WTEDY ?
lectrice (gość) 2014.02.06 19:01
Podobno jak trzy gwiazdki to najlepsza jakosc, a ty przeciez nie lubisz tandety... mozesz poprosic o wyrazenie hektolitrow w mililitrach i przeliczyc ile wypada centylitrow na dekametr kwadratowy ulusiowego cialka...
MalgorzataSz1 2014.02.06 19:05
Lectrice

Nie ponosi Cię za bardzo wyobraźnia? Toż serwujesz mi gotowy pomysł na opowiadanie, lub instrukcję posługiwania się olejkiem do opalania. Spasuj! :)
lectrice (gość) 2014.02.06 19:24
No nieee, nie schlebiaj mi do tego stopnia ! To byla zwykla bzdura, glowe mam zmeczona po calym dniu (bylam na wycieczce i bylo do kitu), a ty, ze gotowy pomysł na opowiadanie (no chyba, ze instrukcja dla masazystow), lub instrukcja olejkowa (?), przeciez kazde dziecko wie, zę "olejek wonny leje sie przez lejek"....
Aniula (gość) 2014.02.06 19:25
Małgosiu,
Streemo działa, więc na razie nie musimy się już martwić.
Pozdrawiam.
Ania.
nina (gość) 2014.02.06 19:29
http://www.youtube.com/watch?v=XAQhqpgB3WM

dla Aniuli i pozostałych studentów na pocieszenie ;)
(gość) 2014.02.06 19:40
A dlaczego trzeba pocieszac studentow ? Studia to najlepszy okres w zyciu i studenci to sama MLODOSC, pocieszac trzeba tych, ktorzy studentami niestety juz nie sa !!!
MalgorzataSz1 2014.02.06 19:43
Aniu
Dzięki za info.

Nina

Świetny kawałek. Aniula koniecznie powinna to zobaczyć i nie tylko ona.

Pozdrawiam dziewczyny. :)
Aniula (gość) 2014.02.06 20:36
Nina,
Dziękuje bardzo. Obejrzałam. Świetny filmik.
Pozdrawiam..
Ania.
ADRIANCREVAN (gość) 2014.02.06 21:05
miałam dreszcze czytając ten fragment kiedy marek smaruje plecy Ulki :-)
no mistrzostwo :-)
w ogóle bardzo fajny rozdział i nareszcie powiało optymizmem :-0 a co do mądrości , taka życiowa nabyta pod wpływem doświadczeń, zwłaszcza tych złych jest najcenniejsza :-)
dobrej nocy Ci życzę kochana Małgosiu :-)
ADRIANCREVAN (gość) 2014.02.06 21:07
Marek :-))))
sorki za małą literę , trochę się spieszyłam, bo Gaba w wannie i muszę ją wygonić nim się rozpuści :-)
pa!
MalgorzataSz1 2014.02.06 21:13
Aniu

Dziękuję, że znalazłaś czas na czytanie. Powoli zacznie się wszystko klarować. Uczucia Marka i Uli również. Przecież dążymy do tego, żeby byli razem, prawda?
A Ty dodasz kolejną część streszczenia? Chyba, że już dodałaś, a ja jeszcze nie byłam na Twoim blogu. Zaraz zerknę.
Pozdrawiam Ciebie i wymoczka Gabrysię. :)
ADRIANCREVAN (gość) 2014.02.06 21:23
nie , dziś nie dałam rady :-) avon i praca , jutro sie postaram , ba zaraz spać idę , wstaję o 4 :-) ale mam już pomysł na nowe opowiadanie i co ważniejsze tytuł :-)))))
MalgorzataSz1 2014.02.06 21:37
To bardzo pocieszające wiadomości, chociaż przyznam, że liczyłam po cichu na kontynuację "Ostatniego anioła".
Dobrej nocy Aniu. :)
Natalia (gość) 2014.02.06 22:23
O tak. Marek smarujący plecy Uli olejkiem - to mi się podoba. Wspólne wczasy - jeszcze bardziej. Myślę, że to już to. Wczasy nad morzem postawią kropkę nad "i" Już się nie mogę doczekać.
MalgorzataSz1 2014.02.06 22:25
Natalio

Wiem, wiem jakie to trudne, bo wszyscy wypatrują finału, ale jeszcze trzy rozdziały i będzie pięknie. Wytrzymaj.
Dziękuję i pozdrawiam. :)
Natalia (gość) 2014.02.06 22:28
A czy mam jakieś wyjście ?
Chyba niestety nie ;'c
Justynka (gość) 2014.02.07 04:36
piękne opowiadanie. Marek zaczął spostrzegać Ulę inaczej chodź nie umie jeszcze zweryfikować swoich czuć .Nie mam pojęcia co czuję Ula niby jego dotyk sprawił jej przyjemność ale czy ona cos do nie czuję tego nie wiem.Ciekawa jestem też tego wyjazdu i co się na nim zdarzy. I czy Ula wypełni pustkę w sercu Marka po śmierci Pauliny.
MalgorzataSz1 2014.02.07 10:48
Justynko

Wszystko, o co pytasz wyjaśni się w kolejnym rozdziale. Marek z całą pewnością nie jest Uli obojętny, podobnie jak ona jemu. To dopiero pierwsze nieśmiałe ich myśli, że co by było gdyby oni byli razem. Jeszcze ani on a ani on nie nazywają tego miłością. Zdarzy się jeszcze trochę rzeczy, które pozwolą im to zrozumieć.
Pozdrawiam Cię serdecznie. :)
Natalia (gość) 2014.02.07 11:32
Gosiu!
Naprawdę bardzo miło czyta się takie sielankowe opowiadania. Powoli zaczynają się do siebie zbliżać, a to dobrze. Ja już nie mogę się doczekać, kiedy nastąpi to bum! Wspaniale, naprawdę. Chociaż czasem zapominam zajrzeć, to wiedz, że jestem ogromną fanką - i nie chodzi tu o moją wagę ;). Czekam do niedzieli! Całuję!
MalgorzataSz1 2014.02.07 11:57
Natalia

Odnoszę wrażenie, że chyba się zmieniasz. Ty i sielankowe opowiadania? To mnie osobiście oczywiście bardzo cieszy.
Często zaglądam na Twój blog z nadzieją, że pojawi się tam kolejna miniaturka, lub pierwszy rozdział opowiadania, bo liczę na to, że w tym temacie nie powiedziałaś jeszcze ostatniego słowa.
Życzę Ci jak najwięcej wolnego czasu i góry pomysłów, które przelejesz na klawiaturę.
Dziękuję i serdecznie Cię pozdrawiam. :)
Amicus (gość) 2014.02.07 13:22
Małgosiu, piękna ta część. Markowi otwierają się oczy. I to coraz szerzej. Dostrzega, że ma tak naprawdę na wyciągnęcie ręki wspaniałą kobietę. Piękną i mądrą. Zaczyna ona poruszać struny jego duszy, a w zasadzie jego serce. Choć on jeszcze nie definiuje tego, jako miłość, to coś się dzieje.
Ula nie ma doświadczenia w relacjach damsko-męskich, stąd tak emocjonalnie reaguje na jego dotyk. Poza tym chyba ona tak naprawdę nie patrzy na niego, jak na wolnego mężczyznę. Wie, że był i wciąż jest bardzo związny emocjonalnie z żoną... a na dodatek jest jej pracodawcą.
Fakt, że od samego początku 'kupiła' sobie przychylność jego rodziców i Aleksa. To dobrze rokuje na przyszłość ;)
Pozdrawiam Cię serdecznie!
MalgorzataSz1 2014.02.07 14:11
Amicus

Masz rację. Ula jak tylko pojawiła się w domu Marka jest pod wrażeniem urody Pauliny, bo sama bardzo się pod tym względem nie docenia. Poniekąd zazdrości im też tej ogromnej miłości jaką siebie obdarzyli.Zdjęcia Pauliny są obecne w całym domu. Ula rozumie, że Marek nadal ją bardzo kocha i nie potrafi schować ich do szuflady. Tak naprawdę to nie sądzi, by on mógł dostrzec w niej coś więcej niż tylko opiekunkę do Miłosza. To oczywiście nieprawda, a Marek wreszcie zacznie dostrzegać coś więcej niż tylko własną rozpacz.

Dobrzańscy dostrzegają jak Ula poświęca się dla ich wnuka. Doceniają jej mądre podejście do spraw jakże trudnych dla dziecka w jego wieku. Widzą różnicę w zachowaniu małego i to jaki obie siostry mają na to dobroczynny wpływ. Tu nie będzie żadnej niespodzianki, bo I seniorzy i Alex zaakceptowali ją bez problemu.

Dziękuję, że wpadłaś i najcieplej pozdrawiam. :)
marit (gość) 2014.02.07 19:19
Gosiu,przeczytaliśmy jednym tchem,w milczeniu tą część. Jednomyślnie stwierdziliśmy,że nasz scenariusz nabiera miłych kształtów. Marek coraz bardziej jest podekscytowany i zafascynowany urodą i figurą Uli. Dostrzega wyraźnie różnicę charakteru i piękno między obiema paniami,Pauliną i Ulą. Jego emocjonalne zachwycanie się zgrabną figurą Uli, objawia się nerwowym przełknięciem śliny i pragnieniem o bliskości z kobietą. Wspomnienia o spełnieniu były odległą przeszłością.. Dotykanie jej aksamitnej skóry doprowadza oboje do drżenia ciał.Nie mógł powiedzieć,że Ula jest mu obojętną,że nie robi na nim wielkiego wrażenia. Dostrzega nie typową miłość lub fascynację. Mam nadzieję,że to jest właśnie miłość,a nie fascynacja. Jego już zmienione samopoczucie,planowanie wspólnego 2 tygodniowego odpoczynku, rokuje na lepsze jutro,a mianowicie, więcej radości i uśmiechu na twarzy. Sądzę,że urlop który spędzą na morzem, przyniesie wszystkim miłego odpoczynku,wiele radości,szczęścia i rozkwitającej miłości między Ulą i Markiem.Zapewne rodzice Marka będą zadowoleni i mile zaskoczeni tym związkiem. Mamy nadzieję,tak będzie Gosiu /marzenia ściętych głów/. Czekamy z niecierpliwością na cd. Pozdrowionka i całuski z rureczką./ Oj oni są okropiczni./
MalgorzataSz1 2014.02.07 19:38
Marit

A mówiłam Ci przecież, a raczej powinnam napisać, mówiłam Wam, że świetnie wyobraziliście sobie dalszą część tego opowiadania, a ja realizuję to krok po kroku. Wszystko spełni się co do joty i nie rozumiem dlaczego piszesz, że marzeniem ściętej głowy jest to, że rodzice Marka będą zadowoleni z tego związku. Oczywiście, że będą. Nawet opiszę taki moment, kiedy to oni właśnie za nią staną murem i potępią poczynania Marka, ale to w przedostatnim rozdziale, do którego już całkiem blisko, bo tylko tydzień.
Bardzo się cieszę, że rozdział Wam się podobał. Dziękuję za buziaki i przesyłam je również całej grandzie i Tobie, kochana Marit.
Życzę Wam udanego weekendu. Serdecznie pozdrawiam. :)
marit (gość) 2014.02.07 20:16
Gosiu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Grandziarze krzyczą do Ciebie -DZIĘKUJEMY-. a wierz za co? Za to że jesteś wielka,wielka,wielka,a ich scenariusz się spełni. Ja zwariuje z nimi tak się cieszą we trójkę.Dzięki Ci Gosiu za sprawienie nam takiej radości.Oni zwar...już na punkcie Marka i Uli,o szkole nie myślą tylko czwartek i niedziela w głowie.Zobaczymy jak im lektury weszły do głów po feriach jw poniedziałek sprawdzian. Gosiu,ja pisząc o ścięciu głowy nie miałam na myśli rodziców,a opisaniu spełnienia ich marzeń w następnym odcinku.Dzięki za radosną i pozytywna opinię. Pozdrawiają już teraz baaaarrrdzoooo gorąco grandziarze,a ja na końcu.Miłego odpoczynku w weekendzie dla Ciebie i rodzinki.HEJKA
MalgorzataSz1 2014.02.07 21:00
Marit

Właśnie miałam takie wrażenie, że ktoś głośno krzyczy. Teraz wiem, że to była Twoja granda. :D :D :D
Jest mi tym bardziej miło, że chyba jesteście jedynymi moimi czytelnikami, którzy tak ekspresyjnie reagują. Chcę Wam jeszcze tyko powiedzieć, że cokolwiek by się nie działo jeszcze w tej historii, pamiętajcie, że koniec będzie wzruszający i szczęśliwy.

A grandziarze niech łagodnie zejdą na ziemię z chmur, bo nauka najważniejsza, a moje opowiadania zaczekają, bo nie zamierzam ich ani usuwać, ani przenosić w inne miejsce.
Jestem pod wrażeniem Waszego spontanu, który chyba i mnie teraz się udzielił.
Wszystkiego dobrego kochani. Pozdrawiam najcieplej jak można. :)
marit (gość) 2014.02.08 16:06
Nie mogłam wczoraj nic napisać,bo jak chłopcy mówią wcięło interkę / internet/ dopiero dzisiaj pojawił się,więc piszę. Gosiu,u moich chłopaków zauważyłam ciekawość i wścibstwo ,co jest najgorszą zarazą,a oni ciągle te fulfonki wtykają na wasze stronki.Marcysia może coś dała,a może Amicus,a może pani Gosia itd. babcia zerknij. Powiedziałam, że kable pochowam od kompa,to taki żabi rechot był,że aż moja koleżanka się śmiała stojąc na balkonie.Co ja tam kombinuję,że tak się śmieją.Chyba w piekle będę się smarzyć bo okłamałam ich,że nikt nie umieścił kolejnej części,a tu Amicus pięknym nowym opowiadaniem mnie zaskoczyła.Wieczorkiem ich zaskoczę. A poza tym lekturki przeczytane,lekcje odrobione,bo jeden drugiego pilnuje.Fakt Filip ma dobry wpływ na młodego i bardzo mnie to cieszy. Pozdrawiamy i czekamy na jutrzejszą niedzielę. Pa.
MalgorzataSz1 2014.02.08 16:27
Wiesz Marit, to zadziwiające, że Twoi chłopcy tak lubią czytać te nasze wypociny. Jakby na to nie patrzeć, to zwykłe romansidła, i to głównie kobiety lubią tego rodzaju lekturę. Oni są prawdziwym ewenementem, bo są przy tym bardzo młodzi i to nie takiego rodzaju literatura powinna ich pochłaniać.
Ja bardzo się cieszę, że tak wiernie mi kibicują i czekają na każdy rozdział. To bardzo miłe uczucie. Dlatego dziękuję im z całego serca i wszystkich mocno ściskam. Przesyłam rzecz jasna mnóstwo buziaków z dzióbkiem, a Tobie serdeczne i najcieplejsze pozdrowienia. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz