Łączna liczba wyświetleń

15382257

środa, 7 października 2015

"BEZWARUNKOWA MIŁOŚĆ" - rozdział 3

 

27 luty 2014
ROZDZIAŁ 3


Podwiózł ją pod bramę i zanim pożegnał powiedział jeszcze:
- Pamiętaj Ula, gdybyś miała kiedykolwiek ochotę pogadać, zawsze możesz do mnie zadzwonić. Chciałbym też móc, gdy to ja będę miał jakiś problem. Zgodzisz się? – Uśmiechnęła się do niego, chociaż oczy nadal były przeraźliwie smutne.
- Kiedy tylko zechcesz. Dziękuję ci za to, że mnie wysłuchałeś i wsparłeś, a także za to, że przywiozłeś mnie do domu. Do zobaczenia Alex.
Ruszył wolno, gdy zniknęła już za bramą. Po raz pierwszy miał okazję rozmawiać z nią tak szczerze. Nigdy jej tego nie mówił, ale od kiedy zatrudniła się w firmie niezmiennie jej zazdrościł i podziwiał jej niezwykłą intuicję, i wielki talent do ekonomii. Imponowała mu, choć w żaden sposób nie dał jej tego odczuć. Sam uważał się za niezłego finansistę, ale obiektywnie stwierdzał, że daleko mu było do niej. Ona była wybitna, on zaledwie świetny. W przeszłości nie był dla niej zbyt miły i miała pełne prawo mu nie ufać. Dzisiejszy dzień dał mu poczucie, że mógłby się zemścić na Marku za to, że zniszczył mu życie. Dobrzański, jak się okazało podczas rozmowy z Ulą, wcale się nie zmienił. Nadal był durnym palantem, któremu tylko ładne dupy w głowie. Kiedy ożenił się z Ulą, Alex sądził, że jednak jego rywal coś zrozumiał i zmienił się, a raczej to Ula go zmieniła. Ona znacznie odbiegała mentalnie od tych wszystkich bab, które zaliczał w hurtowych ilościach będąc w związku z Pauliną. Paula była Febo, była jego siostrą, ale zawsze twierdził, że jest wyjątkowo głupia, bo pozwala się wodzić temu bawidamkowi za nos, tak łatwo łyka te jego kłamstwa i zawsze wybacza. Ula była inna. Była mądra. Dzięki niej Dobrzański zawsze spadał na cztery łapy jak kot. Zawsze dzięki niej potrafił ustrzec się intryg, które on - Alex tak inteligentnie motał. Doszedł do wniosku, że tę dzisiejszą sytuację mógłby w jakiś sposób wykorzystać, żeby utrzeć Markowi nos. Postanowił, że pomoże Uli. Musi tylko dobrze to przemyśleć i załatwić to tak, żeby nie poczuła się urażona. Nie był mistrzem delikatności, ale chciał podjąć wyzwanie i zobaczyć głupią minę pokonanego Mareczka.

Kilka dni po rozmowie z Ulą Alex siedział w swoim gabinecie i wybierał numer do najlepszego dietetyka w mieście. Umówił się z nim na następny dzień na godzinę piętnastą podając nazwisko Uli. Załatwiwszy wizytę poprosił swojego zausznika Adama o załatwienie miesięcznego karnetu na najlepszą siłownię i osobistego trenera. Turek sprawił się świetnie i już po godzinie wręczał mu karnet i wizytówkę z nazwiskiem instruktora. Alex uśmiechnął się pod nosem i zaraz po wyjściu księgowego wybrał numer do Uli. Odezwała się po kilku sygnałach.
- Witaj Alex. Miło mi, że dzwonisz.
- Dzień dobry Ula. Mam dla ciebie niespodziankę i chciałbym jutro przyjechać koło drugiej, jeśli nie masz nic przeciwko temu.
- Oczywiście, że nie mam. Serdecznie cię zapraszam. A co to za niespodzianka?
- Chciałbym cię jutro gdzieś zabrać. Mam nadzieję, że dobrze odczytasz moje intencje, bo z mojej strony jest to wyłącznie chęć pomocy. Więcej nie będę zdradzał, bo jak niespodzianka, to niespodzianka, prawda?
- No dobrze, w takim razie nie pytam i czekam na ciebie jutro. Do zobaczenia.

Następnego dnia parkował swoim BMW pod bramą Cieplaków. Był nieco wcześniej niż zapowiadał, ale musiał jej dać czas na przygotowanie. Zadzwonił do drzwi, które po chwili otworzyła mu Ula trzymająca na ręku Igę. Przywitał się i ucałował dziewczynkę w czółko.
- Witaj malutka. Wujek coś ci przywiózł. – Wyciągnął zza pleców słodkiego pluszaka. Mała pisnęła i schwyciła w dłonie zabawkę. Ula uśmiechnęła się.
- Rozpieszczasz ją Alex. Dziękuję. Zdążymy wypić kawę? Właśnie zaparzyłam.
- Na pewno. Mamy jeszcze trochę czasu.
- Chodź, przedstawię ci resztę domowników.
Jej ośmioletnia siostra Beatka przyglądała mu się ciekawie.
- Jest pan przyjacielem Ulci? – Roześmiał się gładząc małą po głowie i spojrzał na Ulę.
- Bardzo chciałbym być. Jesteśmy kolegami z pracy. Mam nadzieję panie Cieplak, że nie ma pan mi za złe, że porwę Ulę na kilka godzin? – Józef uśmiechnął się szeroko.
- Oczywiście, że nie. Ostatnio tyle przeszła, że przyda jej się trochę oddechu, a my zajmiemy się Igunią.
Wypili pośpiesznie kawę i wsiedli do samochodu. Jakiś czas jechali w ciszy, ale Ula nie wytrzymała.
- Naprawdę nie zdradzisz mi nic? Nie powiesz, co to za niespodzianka? – Uśmiechnął się szeroko, co u niego było naprawdę czymś niezwykle rzadkim.
- Teraz, skoro mam cię już w samochodzie, mogę ci uchylić rąbka tajemnicy. Kiedy rozmawialiśmy w kawiarni powiedziałaś, że nie możesz sobie poradzić z tymi kilogramami, które zostały ci po ciąży. Pomyślałem wtedy, że potrzebujesz dobrego dietetyka. Znalazłem takiego i mam nadzieję, że nie obrazisz się na mnie za to. Przecież tu chodzi o twoje zdrowie, a nadmiar kilogramów na pewno ci nie służy. Pamiętaj, że jeżeli chudnąć, to z głową i pamiętaj, że robisz to wyłącznie dla siebie, a nie dla kogoś. Jestem pewien, że on ci pomoże Ula. Ułoży dobrą, optymalną dietę, a ty musisz być tylko konsekwentna. Może wcześniejsze diety, które stosowałaś nie były dla ciebie, dlatego nie odniosły żadnych pozytywnych skutków.
Była zdumiona. Alex Febo martwi się o jej zdrowie. Świat się przekręca, jak zwykła mawiać Viola, sekretarka Marka.
- Dlaczego to robisz? Dlaczego chcesz mi pomóc? Przecież tak naprawdę to nigdy nie darzyłeś mnie sympatią.
- Nieprawda Ula. Zawsze cię podziwiałem i zawsze zazdrościłem ci tego niezwykłego talentu do ekonomii. Nie znam drugiego takiego utalentowanego ekonomisty. Jesteś najlepsza. Poza tym łączy nas coś istotnego. Nam obojgu Marek zmarnował życie. Nie chodzi tu o zemstę, ale o to żeby trzymać wspólny front i udowodnić mu, jak wielki popełnił błąd rozwodząc się z tobą. On wcześniej czy później to zrozumie, o ile jego rozum nie utkwił na dobre w rozporku. – Zaparkował samochód pod starą kamienicą. – Dojechaliśmy. To tutaj.

Punktualnie o piętnastej weszła do gabinetu. Okazało się, że dietetykiem jest kobieta. Zaprosiła ją na wygodny fotel, a sama zajęła miejsce za biurkiem. Uśmiechnęła się do niej z sympatią.
- Chyba wiem, co panią do mnie sprowadza. Zanim rozpiszę pani dietę na każdy dzień tygodnia, muszę wiedzieć o pani trochę szczegółów. Od jak dawna ma pani tę nadwagę?
- Od kiedy urodziłam dziecko. Sporo przytyłam w czasie ciąży i sądziłam, że po porodzie wszystko wróci do normy, ale tak się nie stało. Po nim przytyłam jeszcze bardziej i teraz nie potrafię sobie już z tym poradzić. W czasie ciąży dostałam cukrzycy ciążowej i podawałam sobie insulinę. Potem wszystko się unormowało, chociaż przez jakiś czas monitorowałam sama poziom cukru.
- Rozumiem. Muszę panią zważyć, żeby wiedzieć z jaką ilością masy będziemy walczyć.
Zdjęła buty i weszła na wagę. Nie spodziewała się, że pokaże aż tak dużo. Wyświetlacz wskazywał osiemdziesiąt siedem kilo. Była zdruzgotana. Nigdy wcześniej nie ważyła aż tyle. Najwięcej ważyła w maturalnej klasie, bo sześćdziesiąt kilo, ale wtedy zmarła mama wydając na świat Beatkę i po prostu zajadała stres. Przy jej wzroście stu sześćdziesięciu siedmiu centymetrów te sześćdziesiąt kilo nie stanowiło nadwagi, choć zawsze czuła się lepiej ważąc ze trzy kilogramy mniej. Teraz okazało się, że musi zrzucić prawie trzydzieści kilo. Bała się, że nie podoła.
- Proszę się nie martwić. Dobrze dobrana dieta i ćwiczenia połączone z żelazną konsekwencją potrafią czynić cuda. Ja miałam tu pacjentów, którzy zrzucali po sześćdziesiąt kilo, a jeden nawet tyle ile pani w tej chwili waży. Damy radę. Będziemy spotykać się co miesiąc i korygować błędy, jeśli takie będą. Głowa do góry.
Podbudowana z całą serią zaleceń i rozpisaną dietą na cały tydzień wyszła z gabinetu. Alex podniósł się z fotela i pytająco spojrzał na nią.
- No i co?
- Bardzo dużo pracy przede mną i naprawdę nie wiem czy dam radę. Muszę zrzucić około trzydziestu kilo. To będzie trudne.
- Dasz radę. Nie znam drugiej tak upartej osoby jak ty. Ja, jeśli się zgodzisz, pomogę. Możemy wybrać się w plener, żeby pobiegać, lub pojeździć na rowerze. Poza tym załatwiłem ci osobistego trenera i miesięczny karnet na siłowni. Jeśli będziesz zadowolona, przedłużymy go.
Zaszkliły jej się oczy.
- Dziękuję ci Alex. Naprawdę bardzo doceniam to co dla mnie robisz. Gdyby Marek był inny, gdyby nie ganił mnie na każdym kroku, a pomógł w taki sposób jak ty, może nigdy nie doszłoby do tego rozwodu.
- Już o tym nie myśl. Od dzisiaj odżywiasz się niskokalorycznie i zdrowo. Od jutra będziesz jeździć na treningi. Będzie dobrze, zobaczysz. Ani się obejrzysz jak wrócisz do dawnej figury. We mnie zawsze znajdziesz wsparcie.

No i zaczęło się. Alex nie ustawał w wysiłkach i był zawsze obok. Dopingował ją. Bardzo sobie ceniła jego pomoc. Podczas pierwszego treningu na siłowni pod okiem muskularnego Konrada wyciskała siódme poty. Kiedy po dwóch godzinach morderczych zmagań powiedział, że na dzisiaj koniec, odetchnęła z ulgą. Spocona, ale szczęśliwa brała przyjemny prysznic. Postanowiła też obciąć włosy. Były długie i przeszkadzały w ćwiczeniach. Fryzjerowi kazała przystrzyc je dość mocno i zażyczyła sobie zmianę koloru na ciemno czekoladowy. Wyszła zadowolona i chociaż jej twarz nadal była nieco pucołowata, zdecydowanie poprawiła sobie samopoczucie.
Zadzwonił Alex i umówił się z nią na obiad. Poszli do dobrej restauracji, w której serwowano różnego rodzaju sałatki. Wzięli po jednej, a Alex dodatkowo ziemniaki i kotlet. On nie musiał się odchudzać, bo był szczupły.

Zwykle w soboty przyjeżdżali do Rysiowa Dobrzańscy i zabierali Igę do siebie. Miała wtedy dwa dni luzu i mogła poświęcić je na wycieczki rowerowe z Alexem. Zaczęło jej się to podobać. On przyjeżdżał wcześnie rano, parkował nieco dalej od bramy Cieplaków, żeby samochodu nie rozpoznali jego przybrani rodzice, a potem wyjmowali z szopy rowery i jechali przed siebie. Te wspólne wypady zaczęły sprawiać jej przyjemność. Można nawet powiedzieć, że czekała na nie. Alex dostosowywał się do jej tempa jazdy i jechał tuż za nią. W ten sposób zwiedzili okolice Warszawy w promieniu dwudziestu pięciu kilometrów. Często zabierał ją też na basen i chociaż początkowo bardzo się wstydziła tego jak wygląda, on zdawał się nie zwracać na jej fałdki żadnej uwagi. Pokonywali razem kilkanaście długości basenu, a po nim zwykle spacerowali zaliczając po drodze jakąś kawę.
Te wszystkie ćwiczenia i rygorystyczna dieta zaczęły przynosić pożądany skutek. Po paru tygodniach ważyła o pięć kilo mniej. Po następnych prawie dziesięć. Alex uśmiechał się do niej szeroko i mówił.
- Widzisz, a nie wierzyłaś, że to możliwe. Schudłaś dziesięć kilo i to już naprawdę widać. Sama pewnie czujesz luz jak zakładasz ubrania. Jeszcze zostało około dwudziestu, ale jeśli utrzymasz takie tempo, to w krótkim czasie po nadwadze nie będzie ani śladu.
Pogoda im dopisywała, bo lato wyjątkowo rozpieszczało ich tego roku. Dobrzańscy wyjechali na dwutygodniowe wczasy nad morzem i siłą rzeczy Iga w soboty i niedziele zostawała w Rysiowie. Ula czasami zastanawiała się, czy Marek w ogóle przyjeżdża do rodziców zobaczyć się z córką. Tutaj nie przyjechał od rozwodu ani raz. Nigdy też nie zadzwonił i nie dopytywał się o małą. Miała nadzieję, że jednak widuje ją u Dobrzańskich. Tymczasem w pewien sobotni wieczór po wycieczce rowerowej siedzieli wraz z Alexem u niej w pokoju i delektowali się kawą. Alex zajadał się ciastem upieczonym przez Ulę, a Iga bawiła się na podłodze. W pewnym momencie wstała i uczepiwszy się kolana Alexa wyrzuciła z siebie.
- Tata daj – pokazała rączką na ciasto. Oniemieli, a Ulę wręcz zatkało. Kiedy odzyskała głos, powiedziała.
- Przepraszam cię Alex, ale nikt z nas nie mówił jej, że ma nazywać cię tatą. To jest też dowód potwierdzający moje obawy. Marek nie ma z nią kontaktu. Nie odwiedza jej u Dobrzańskich, chociaż sądziłam, że skoro tu po nią nie przyjeżdża, to przynajmniej u nich ją widuje.
Alex pokiwał głową.
- Nie chciałem ci mówić, ale on wrócił do swoich dawnych nawyków. Ciągle kręcą się koło niego modelki. Często przychodzi do pracy na kacu. Balują razem z Olszańskim po knajpach do białego rana. Nie ma czasu dla dziecka. Myślałem, że po tym rozwodzie się opamięta, że coś do niego dotrze, a on zachowuje się tak jak wtedy, gdy był z Pauliną. Jeśli Iga ma mieć takiego ojca, to lepiej żeby nie miała go w ogóle. – Ula rozpłakała się i bezradnie rozłożyła ręce.
- Naprawdę tego nie rozumiem. Jest taka do niego podobna. Z każdym dniem coraz bardziej. Jak on może ją tak traktować? Przecież to krew z jego krwi. Nie mógłby się jej wyprzeć, bo każdy zauważy to wielkie podobieństwo, a jednak potrafił wyrzucić ją ze swojego serca. Podły drań. Jak ja mogłam go kiedyś tak kochać? Byłam taka głupia…, taka głupia…
- Nie zadręczaj się, bo myślę, że tak jest lepiej dla małej. Ma spokojny dom, kochającą matkę i dziadków. Taki ojciec nie jest jej potrzebny, żeby była szczęśliwa.
Otarła łzy i uśmiechnęła się do niego.
- Masz rację. Nie jest wart ani jednej mojej łzy i żadnej kobiety za wyjątkiem tych, którym płaci za seks. Jest niereformowalny i to kiedyś obróci się przeciwko niemu.

W następną sobotę przyjechali Dobrzańscy. Ula umówiła się z Alexem na późniejszą godzinę. Nie chciała, żeby go tu zastali i coś podejrzewali. Ubrała Igę i podała Krzysztofowi torbę z jej rzeczami.
- Zanim pojedziecie chciałam was o coś zapytać. Czy Marek widuje się z Igą, kiedy jest u was? Nie był tutaj od rozwodu i zastanawiałam się, czy ma z nią jakikolwiek kontakt.
Helena z przykrością spuściła głowę.
- Źle wychowaliśmy naszego syna Uleńko. Jest kompletnie nieodpowiedzialny. Ja nie widziałam go równie długo, a Krzysztof natknął się na niego kilkakrotnie w firmie. Nie przyjeżdża do nas w ogóle. Krzysiu zmył mu parę razy głowę. Wytknął mu, że zaniedbał córkę i całkowicie o niej zapomniał. On twierdzi coś przeciwnego. Twierdzi, że dobrze pamięta, że ją ma, bo wysyła jej co miesiąc pieniądze. A przecież wszyscy doskonale wiemy, że pieniądze to nie wszystko, że najbardziej liczy się jego relacja z dzieckiem, a tej nie ma w ogóle. Bardzo nad tym ubolewamy oboje Uleńko i staramy się dawać naszej wnuczce jak najwięcej miłości. Jesteśmy ci też ogromnie wdzięczni, że pozwalasz nam na kontakt z nią. Jest dla nas całym światem i bardzo ją kochamy.
- Wiem, że ją kochacie i nigdy nie zdobyłabym się na to, żebyście mieli jej nie widywać. Nigdy też nie podejrzewałabym Marka o taką skrajność. Szkoda, że jego córka będzie musiała wychowywać się bez ojca. Wielka szkoda, że on tego nie rozumie…
lectrice (gość) 2014.02.27 15:28
Podwiózł ją pod bramę i zanim pożegnał powiedział jeszcze. Nie dalabys ":" na koncu ego zdania bo ono bardzo wyraznie wprowadza nastepne ?

Dzięki niej Dobrzański zawsze lądował na czterech łapach jak kot. - nie spadal na cztery lapy jak kot ? "laduje sie" miekko...
Reszta potem :-)
Natalia (gość) 2014.02.27 15:39
Jak zwykle świetna notka. Już nie mogę się doczekać niedzieli, żeby przeczytać kolejną część. naprawdę czuję, że to jednak Alex zastąpi Marka. Niestety Dobrzański nie sprawdził się ani w roli ojca, ani w roli męża. A szkoda... Mówi się trudno, żyje się dalej. Czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam :)
MalgorzataSz1 2014.02.27 16:50
Lectrice

Mówisz i masz. Byczki poprawione. :)

Natalio

Marek jakiego tu przedstawiam nie należy do osób, które potrafią wziąć odpowiedzialność ani za swoje życie, ani za rodzinę. Najlepiej czyje się w towarzystwie Sebastiana i klubowych dziwek, gdzie może brylować do woli. Czy to się zmieni? Zobaczymy.

Wielkie dzięki dziewczyny. Pozdrawiam. :)
ADRIANCREVAN (gość) 2014.02.27 17:41
czy tu się coś kroi , czy tylko ja mam takie wrażenie ?
ciekawe, nawet mogło by być ciekawie :-)
ale jak cię znam, to nic z tego ! ale to bardzo optymistyczna część , ile ich planujesz ? buziale
lectrice (gość) 2014.02.27 17:44
No i bardzo ciekawa jestem jak ty rozwiazesz ich problem !
Ula zrobi sie znow szczupla i pociagajaca dla Marka ? No chyba nie ! Zauwazy ja bo dobrze sie prezentuje ? To podlechta jego nature wzrokowca...
W jaki sposob przekona Ule do powrotu ?
Pewnie zacznie sie interesowac Iga i serce Uli nieco zmieknie ale urazona duma przeciez zostanie !
Zupelnie nie mam pojecia co z tym zrobisz bo dla mnie nie ma mozliwego powrotu, nie po tym jak on sie zachowal (i zachowuje) w stosunku do niej i do dziecka !

Nawet jesli "przebudzi" sie i zacznie zajmowac sie corka to Ula nie powinna mu dawac drugiej szansy jako facetowi, tylko poszukac sobie kogos normalnego i zaczac zwiazek bez obciazen !

A jak sie zejda i trafi im sie drugie dziecko ?

Z jego strony to nie jest zagubienie, niezrozumienie czy poszukiwanie siebie... on zwyczajnie przerzucil sie na zgrabne panienki.
Nigdy ze soba nie rozmawiali o "problemie", Marek nie chcial pomoc Uli, nie chcial walczyc o ich zwiazek, chcial zakonczyc malzenstwo bo zrobilo sie "nieestetycznie" ! To wyjatkowo ponizajace dla Uli !

Czekam na cd , uwazam, ze stworzylac "ciezki orzech do zgryzienia" !

A co do Aleksa to nie sadze by stala sie facetem Uli, mam wrazenie, ze on tu sluzy Uli w "podniesieniu sie", on ma w tym interes, a jej to dobrze robi.
MalgorzataSz1 2014.02.27 18:00
Ania, Lectrice

Będzie standardowo, czyli dziesięć rozdziałów. Coś się kroi, coś wisi w powietrzu. Intuicja Cię nie zawodzi Aniu.
Lectrice, za dużo pytań. Gdybym chciała odpowiedzieć na nie wszystkie, nie byłoby sensu dalszego publikowania opowiadania. Myślę, że kolejny rozdział odrze was ze wszelkich złudzeń i choć w części wyjaśni wątpliwości.

Pozdrawiam dziewczyny. :)
lectrice (gość) 2014.02.27 19:26
Czy Marek zobaczy wlasne dziecko na rekach u Aleksa i do tego tulace sie do niego i wtedy go ruszy ?

Nie badz okrutna i zdradz cos, napisz tak malutkimi literami, takimi tyci tyci !
Natalia (gość) 2014.02.27 19:29
- Tata daj. Myślałam, że w tym momencie wpadnie Marek z awanturą, ale na szczęście tak się nie stało. Chwała Ci za to.
Aleks tak bardzo stara się "naprawić" Ulę, nie wiem czy będąc nią byłabym z tego powodu szczęśliwa. Niemal obcy facet, wróg swego czasu. I nagle co? Treningi, dietetyk, wycieczki rowerowe? Nie poznaję koleżanki Urszuli.
Szczerze mówiąc, początek był nudny (przepraszam) ale teraz... nie mogę się doczekać c.d Chyba sama znów coś napiszę. Zapraszam na nowe :)
MalgorzataSz1 2014.02.27 20:00
Lectrice

Nie męcz. Nie pisnę słowa. :D

Natalio

Alex się zmienia dzięki relacjom z Ulą i nie należy porównywać go z tym serialowym. Przyznaje, że nie zawsze dobrze ją traktował, ale wynikało to poniekąd z zazdrości o jej umiejętności. Często się spotykają i to również dlatego te relacje są już zupełnie inne niż kiedyś.
Dzięki, że wpadłaś. Buziaczki. :)
ADRIANCREVAN (gość) 2014.02.27 20:07
ja mam nosa do takich spraw :-) podobnie jak Ty :-) czekam niedzieli niecierpliwie :-) choć w ten weekend zaczyna mi się szkoła, kolejny semestr :-) w sobotę mamy polski i jestem ciekawa jak mojej polonistce podobało się moje opowiadanie :-) no i czy przeczytała w ogóle :-)
lectrice (gość) 2014.02.27 20:23
Albo taka scena : Aleks i Marek sa na korytarzu, dziecko wola "tata" i idzie do Aleksa, a Marek....
Jeszcze mam pare takich pomyslow ... :-DDD

PS Ja nie mecze tylko mysle opuszkami palcow, przez klawiature...

PS 2 Jak ja mam doczekac niedzieli ?
MalgorzataSz1 2014.02.27 20:39
Aniu

Ja sama jestem ciekawa jej opinii, ale myślę, że będzie bardzo pozytywna. Kobieta pewnie sama wciągnie się w KUROSHITSUJI i zacznie czytać. Ha, ha.


Lectrice
Uśmiałam się. Skoro tak bardzo pobudziłaś swoją wyobraźnię, to proponuję zacząć pisać opowiadanie. Z Twoich dzisiejszych komentarzy masz gotowy cały rozdział, a reszta pójdzie jak z płatka. :D
A do niedzieli jeśli nie doczekasz, to doleżysz. Wszak jutro już piątunio, nie?
Na mojej twarzy wykwita wielki, dorodny banan.
Buziole dziewczyny. :)
ADRIANCREVAN (gość) 2014.02.27 21:05
ee nie , na takie cuda bym nie liczyła, bo manga nie jest dla wszystkich, ale wystarczy jak jej się moje bazgroły spodobają :-) miłych snów bo spadam spać :-)
lectrice (gość) 2014.02.27 22:45
No dobra to klade sie i czekam (no na niedziele, jak mi radzilas). tylko, ze zostalo ponad 50 godzin,, nie wiem czy wyleze !
Leze juz grzecznie 7 minut i troche mi sie dluzy, mowilam, ze nie doczekam sie tej niedzieli !
MalgorzataSz1 2014.02.27 22:55
Lectrice

Uważaj na odleżyny. Ha, ha, ha. Wejdź z moich linków na blog Natalii 2. To ostatnia pozycja. przeczytaj trzy ostatnie miniaturki. Pięknie pisze dziewczyna. Dzięki temu jakoś doczekasz. :)
lectrice (gość) 2014.02.27 23:29
Przeczytalam, skomentowalam i teraz zmieniam boczek, i czekam dalej...
Czy to znaczy, ze mam nic nie planowac na piatek i sobote bo przeciez zajeta jestem czekaniem, a nie na darmo sie mowi, ze nie trzeba lapac paru srok za ogon. Wiec zrobie jedna rzecz ale dobrze...

A co u Marit, nie odzywa sie.
MalgorzataSz1 2014.02.27 23:35
Lectrice

Zrób sobie dwa leniwe dni. Należą Ci się po tygodniowej harówie.
A Marit chyba nie ma dostępu do komputera. Nawet jej chłopaki się nie odzywają. Być może jest już po zabiegu i trudno jej się poruszać. Nie pozostaje nic innego jak czekać aż wydobrzeje.
Justynka29 (gość) 2014.02.27 23:36
Zachowanie Marka w tym opowiadaniu jest niepojęte i kompletnie go nie rozumiem. Uli jest przykro że jej były mąż nie interesuję się dzieckiem i nic nie zrozumiał.Nadal jest taki jak był ,kiedys zanim poznał Ulę. Nie widzę dla nich juz szczęśliwego finału. Mam nadzieję.że Ula schudnie i pozna kogoś fajnego. Jednak Marek myślę ,że będzie nadal zaniedbywał córkę a gdy zrozumie o ile zrozumie swój błąd. Byś może coś dotrze do tego zakutego łba to może być już za późno. Ula wtedy może być już żoną innego i mieć wiecej dzieci i nie będzie potrzebowała wtedy już Marka. Przecież nie może go kochać gdy on jest takim dupkiem,któremu tylko seks w głowie .
Justynka29 (gość) 2014.02.27 23:45
Postać Alexa w tym rozdziale ciągle mnie zaskakuję.Fajnie ,że pomaga Uli i ja wspiera. Szkoda tylko ,że Marek okazał się dupkiem i rozwiód się z Ulą i nie obchodzi go mała myśli ,że pieniądze cos załatwią .To nie zastąpi małej Taty już ona nawet nie wie kto jest jej Tatą.Ula myślę ,że ułoży sobie życie od nowa ma rodzinę i przyjaciół ,którzy ją wspieraja.Czekam na dalszą część jestem najbardziej ciekawa jak Ula wytrwa w walce o wymarzoną sylwetkę i czy Marek chodź raz odwiedzi córkę.
MalgorzataSz1 2014.02.27 23:48
Justynka

Bardzo emocjonalny komentarz, co mnie bardzo cieszy, bo oznacza, że reagujesz prawidłowo na takiego Dobrzańskiego. Taki był właśnie zamysł tego opowiadania. Miało wywołać oburzenie i brak zgody na podobne traktowanie swoich żon lub partnerek przez mężczyzn.
Czy Marek da się zreformować i czy w ogóle coś zacznie rozumieć, a przede wszystkim czy zacznie rozumieć, na czym polega funkcja męża i ojca, to niedługo się okaże.
Bardzo mi miło, że śledzisz opowiadanie. Pozdrawiam Cię serdecznie. :)
lectrice (gość) 2014.02.28 00:38
Ja moze posadze sie na tapczanie i sprobuje przebic w nicnierobieniu najwiekszego lenia w literaturze...
Bede plus, lapac i po glowie sie drapac !
Jak sie komus nie podoba to jezyk pokaze
Zamiast zjesc kolacje tylko ustami mlasne (super dieta odchudzajaca!)
i moze wreszcie zasne...
I wyjatek jeden zrobiem, "dobranoc" wszystkim powiem !
A przysni mi sie, ze tym czekaniem sie trudze
no i sie obudze !
A wtedy na tenze blog wejde i znow pomarudze !
lectrice (gość) 2014.02.28 01:07
A co do tego Marka, ktory mysli, ze forsa wszystko zalatwi to naturalnie myli sie ale DOBRZE ZE PLACI bo sa tacy, ktorzy uwazaja, ze samo myslenie o dziecku raz na tydzien, talerz mu zapelni...

Gdybym miala wybierac miedzy tatusiem, ktory sie nie interesuje i nie placi, a takim ktory sie nie interesuje i placi t oczywiscie wybralabym Mareczka. No i widzicie, ze on nie taki zly, a tak wszyscy na nim psy wieszaja (ja pierwsza) !!! :-DDD
MalgorzataSz1 2014.02.28 08:31
Lectrice

Zaczęłaś układać rymy? To nicnierobienie wyzwala w Tobie talent pisarski i to duży. :)

A co do Mareczka, to wierz mi, że ja znam takiego tatusia z autopsji. Mojego własnego. Płacił regularnie, bo tak nakazał mu sąd, ale jakoś niespecjalne miał do nas podejście i nasze sprawy kompletnie go nie interesowały.
Amicus (gość) 2014.02.28 10:50
Marek po raz kolejny jest palantem. Palantem nie tylko w roli męża, ale również w roli ojca. 'Trzeba brać odpowiedzialność za to, co się stworzyło'. On to rozumie najwyraźniej przez przekazanie pieniędzy. Ula powinna być mu w ogóle wdzięczna, że mają za co żyć. Przecież mógłby śmiało zostawić je na pastwę losu. Miałby więcej pieniędzy na drinki i dziwki.
Aleks wciąż zaskakuje. Chyba za punkt honoru postawił sobie 'dokopanie' Dobrzańskiemu, gdy jego żona znów stanie się atrakcyjną kobietą. Nie szczędzi czasu i pieniędzy dla pani Dobrzańskiej. I aż dziw, że potrafi z taką serdecznością podchodzić do małej, jakby nie patrzeć, dziecka jego wroga. Ula stopniowo wraca do formy. Pierwsze 10kg za nią. Ciekawe jak zareaguje Marek jak ją zobaczy. Znów zacznie się ślinić na jej widok i stwierdzi, że niepotrzebnie się rozwodził?
Czekam niecierpliwie na rozwój wypadków, bo póki co nie widzę nadziei na 'naprawę' Marka. Ani grama dobrego materiału do zmiany. Tacy ludzie bywają niereformowali i nic do nich nie dociera. Już nawet Helena z Krzysztofem nie mają do niego siły i zwyczajnie się na niego wstydzą.
Tymczasem zapraszam Cię do siebie. Nieco wcześniej postanowiłam wrzucić nowy rozdział 'Zapomnij o mnie'
Pozdrawiam serdecznie! :)
lectrice (gość) 2014.02.28 10:51
Jestem szczegolnie dumna z rymu " zrobiem - powiem".
Mam nadzieje, ze pan Brzechwa Jan nie ma mi za zle...

No widzisz, tatus byl, a wlasciwie nie byl ale placil i chociaz z tego taki pozytek.

Tatus mojej corki odrzucal swoje dzieci w wieku dojrzewania bo wyobrazal sobie niestworzone problemy i o te wszystkie wymyslone problemy oskarzal swoje dzieci. Sila rzeczy kontakt sie zupelnie urywal na dobre cztery lub piec lat i w tym czasie ani grosza lub bardzo, bardzo malo .... bo kto bedzie na niewdzieczne dzieci lozyl...
Naturalnie przez ten czas dzieci nie pracowaly jeszcze i samym powietrzem tez nie zyly. Wyrosly na normalnych mlodych ludzi, nawet niektore ponownie nawiazaly jakis lepszy kontakt z rodzicielem, ale trudny okres finansowo byl na glowie mamusi...

Wedle Twoich zalecen, nie poszlam do pracy, leze i czekam....
MalgorzataSz1 2014.02.28 11:53
Amicus

Dożyliśmy czasów, że tatuś, który nie kocha swojego dziecka, ale jednak na nie płaci jest prawdziwym skarbem dla niego i dla kobiety, którą porzucił. To trochę pokrętne, ale tak jest naprawdę. Częściej jednak tacy tatusiowie ścigani są za alimenty, bo nie chcą ich płacić w ogóle. Ja uważam, że sprawa jest nie do przeskoczenia, a na zreformowanie takich facetów stanowczo za późno.
Za chwilę przenoszę się do Ciebie. Miła niespodzianka. :)


Lectrice

To straszne o czym piszesz i nawet nie wyobrażam sobie siebie w takiej sytuacji. Po tym wpisie urosłaś w moich oczach do roli bohaterki, bo umiałaś podołać wszystkim przeciwnościom i poradziłaś sobie. Bardzo Cię za to podziwiam, tak jak podziwiam moją nieżyjącą już mamę, na którą zawsze mogłam liczyć w przeciwieństwie do ojca.

Serdecznie pozdrawiam dziewczyny. Buziole. :)
marit (gość) 2014.02.28 12:23
Witam nie opierzone stęsknione gąseczki. Pięknie,nawet na randkę z doktorkiem nie mogę się umówić,zazdrośnice. Dzięki kochane za troskę,trochę się dzieje u mnie ze mną.Napiszę krótko teraz,a resztę wieczorkiem.Do badań dopplerem nie doszło z uwagi na migotki przedsioneczków. Wyniki parszywe na tarczycę,cukier. Doktorek mówi,że włączyły mu kurwiki na mnie i na moje wyniki. Serducho zaczęło napiżać i odwołali dopplera. Przez okres 2-3 tyg. nie mogę mięć go czynienia z prądami. Miałam miesiąc temu rehabilitację i za dużo było prądów,no i serduszko zaczęło pikać za szybko. Nie wiem co się dzieje,ale jestem cholernie naelektryzowana.Chłopcy się śmieją,że piorunuję,tylko szkoda,że grzmotów nie ma.Gosiu odezwę się wieczorkiem bo obiadek jjjjjjjjjeeeddzziiee. Pozdrawiam Was obie.
lectrice (gość) 2014.02.28 12:27
Bylo, minelo, dziecie mi doroslo i jest wszystko OK. Studia skonczyla, pracuje, ostatnio dostala nawet zlecenie, w ktorym jezyk polski jej sie przydaje wiec jest cala szczesliwa, a ja razem z nia !

Ja tez sie siebie nie wyobrazalam w TAKIEJ sytuacji ale niestety wyobraznia nie ma tu nic do rzeczy, samo zycie.... dlatego uwazam, ze Mareczek w pewnym sensie jest w porzadku - choc wiadomo, ze ma duzo forsy wiec to placenie to nie takie znow poswiecenie.

Ja bardzo prosze aby nie zmuszac mnie do urastania w oczach czy nie w oczach bo ja i tak wielka jestem i jak jeszcze troche urosne to nogi beda mi z lozka wystawac... a musze przeciez lezec do niedzieli i moze byc niewygodnie !


A u Amikus czlowiek sie znow rozplywa w melodii slow i nastrojow...
lectrice (gość) 2014.02.28 12:50
Marit
Tu nieopierzona zaba... To serduszko to pika za szybko przez prady ... no i komu ty chcesz kit wciskac - przeciez sama piszesz o randkach z doktorkiem ...

Ty dbaj o siebie i sluchaj sie doktorkow, nawet jesli staja sie opieprzajacymi bestiami, widac maja za co opieprzac... I przestan ich denerwowac tarczyca, cukrem i innymi migotkami... Taki doktorek, aby dobrze funkcjonowac musi miec grzecznych pacjentow, to sie sluchaj i ani mru mru !

A ten obiadek to dobry chociaz czy taki odchudzajacy - cos w rodzaju pelnego talerza, a zjesc nie ma co...

Pozdrawiam
MalgorzataSz1 2014.02.28 14:20
Marit

Cieszę się, że wreszcie się odezwałaś. Twoja granda nie napisała słowa o tym jak się czujesz. I nie zwalaj tu winy na nadmierną ilość prądów, bo te wszystkie niezdrowe objawy świadczą o afekcie do doktorka jako potencjalnego zięcia.
A już tak na poważnie, to trochę dużo Ci się tego przyplątało. Walcz z tym i wracaj do domu, bo tam jesteś potrzebna. Tu Ciebie też brakuje.
Zdrowiej kochana. Czy wiesz już kiedy Cię wypiszą?
Przesyłam uściski i życzenia zdrowia. Buziaki :)
MalgorzataSz1 2014.02.28 14:22
Lectrice

W moich oczach urosłaś, wiec najwyższy czas zainwestować w dłuższe łóżko. :D :D :D
lectrice (gość) 2014.02.28 15:51
Ty sie nie smiej bo ja wlasnie musialam kupic dluzsze lozka i materace moim zbukom bo sie w standadach nie mieszcza !
Wiec przynajmniej mnie prosze nie przedluzac bo zbankrutuje...
MalgorzataSz1 2014.02.28 16:07
Ha, ha, ha, ha, ha, ha, ha, ha, ha,
Nie będzie tak źle Lectrice. Urosłaś tylko w moich oczach, a nie naprawdę, więc nie ma o co kruszyć kopii.
lectrice (gość) 2014.03.01 10:34
Ufff, kamien spada z serca ! O jeden wydatek mniej ! A widze, ze kopi tez nowej nie trzeba bo ta stara jakos ocalala...

MalgorzataSz1 2014.03.01 10:37
Lectrice

Jesteś niepoprawna Ty maniaczko dosłowności. :)
marit (gość) 2014.03.01 10:38
Nie jestem zaskoczona zachowaniem Marka. Odkąd pamiętam zawsze był osobą kontrowersyjną,otoczony zgrabnymi, wysokimi,szczupłymi kobietami,bo tylko takie mu się podobały. Nietuzinkowa figura Uli przed porodem też go zachwycała.Żadna kobieta jej nie dorównywała. Teraz jej zawziętość i upór dążenia do celu to jej twardy charakter. . Nie odepchnęła podanej ręki przez Aleksa,ale wykorzysta ją również w jego zauroczenie Ulą / o czym ona nie wie/. Aleks ma na pewno swój cel w tym co robi. Zapewne przez jakiś czas będzie ją adorował, pokazywał publicznie i dojdzie do spotkania z Markiem.No cóż jestem ciekawa jakie będą tego efekty,,czy obojętność,czy chwilowe zauroczenie pięknem Uli. Początkowo chciałam ,aby wyjechała, nawet za granicę, żeby zniknąć mu z oczu,odseparować się od rodziny Marka,ale Iga jest za mała. Teraz, gdy dojdzie do swojej formy, powinna wyjechać i zacząć życie od nowa. Nigdy nie przepadałam za postacią Aleksa i w dalszym ciągu tak jest. Nie chciałabym,aby się z nim wiązała,mimo,że jej tak pomaga,wspiera,ale nie w tym otoczeniu powinna kogoś szukać. Widzę,że kombinujesz jednak coś z Aleksem i Ulą, ale to nie dla psa kiełbasa.Tak mi się wydaje,choć mogę się grubo mylić.Wiem też,że Twoje opowiadania kończą się happy endem,ale tutaj nie widzę już Marka u boku Uli, nie po tym co jej zgotował. Cuda się zdarzają, ale nie w jego przypadku.Zakorzenione nawyku, zawsze pozostają w ukryciu i nigdy nie idą w zapomnienie. W jego przypadku tym bardziej.Ciekawe coś ty wymyśliła w następnym odcinku. Czekam na niedzielę.
marit (gość) 2014.03.01 11:14
Moje kochane nie wypierzone po zimie gęsiczki.Bardzo,bardzo Wam dziękuję za troskę o mnie i czuwanie myślami o mnie.Babka nigdy się nie poddaje i w zaparte pcha się do przodu.Mam migotanie przedsionków, neuralgię nerwu międzyżebrowego, skaczące jak cholerka ciśnienie i porąbany wysoki cukier.Troszkę tego za dużo jak na mnie,ale z natury jestem osoba spokojną i zaskoczyła mnie bardzo diagnoza o silnej nerwicy,która powoduje u mnie cholerne pobudzenie mięśnia serca.Boli,kłuje,dygocze jak szalone o różnych porach dnia i nocy. Musiałam zrezygnowań z masaży,bo cukier po każdym zabiegu szalał i był bardzo wysoki,o czym mnie uprzedzono,że może być taka sytuacja. Jestem już w domu,bo mój doktorek bardzo się denerwował,że mój pobyt na oddziale bardzo nie korzystnie wpływa na mnie i miał rację.Martwiłam się o chłopców, choć zawsze wiedziałam,że dają sobie radę bo ich uczyłam i przygotowywałam do nieobecności mojej w domu.Byli i są już dzielni,ale zawsze jest to, ale i jak to mówią sami,babcia dmucha na lód.W poniedziałek jestem cały dzień w Akademii na badaniach i wtedy się okaże jaki diabeł dokucza mi.Jak zawsze jestem pozytywnie nastawiona na dobry humor i dobre samopoczucie / czego mi zawsze zazdroszczą moje kumpele /. Jeżeli chodzi o doktorka kochana żabeńko to nasze randeczki jeszcze długo będą trwać, on tak szybko nie odpuści,zawzięte to takie jak czort,ale niech mu będzie. On jeszcze będzie musiał wiele na mojej wycieraczce zedrzeć butów,aby dorwać tą moją uparciuchę zawziętą,ale ja nieczego nie przeskoczę,a oni chyba się gdzieś pierony potajemnie spotykają.Chłopaki się śmieją,że wszyscy się zabawimy w detektywów i ich zeswatamy,ale nabraliśmy w usta butaprenu i cisza przed założonymi działaniami.Beka w domu,a moja córka tylko na nas zezuje i wyzywa chłopaków od wariatuńciów.Humorki w domu wróciły bo i babciunia jest w domciu.Dzisiaj pada deszcz ale i tak mi nie odpuszczą i jedziemy na przejażdżkę do lasu 15 km.No to było by na tyle. Pozdrawiam opierzoną żabcię i nie opierzoną gąseczkę. PS. Gosiu jak tam u ciebie Twoje cenne zdrówko pochwal .się
marit (gość) 2014.03.01 11:48
Marek to kretyn,pożałuje swojego zachowania wobec córki i Uli. On nigdy nie wyleczy się z nawyku, poznawania kobiet lekkich obyczajów,on ma to we krwi. Aleks będzie wiernie adorować Ulę i na pewno zaproponuje jej małżeństwo no i wyjazd do Włoch. Nie lubimy za bardzo Aleksa,za jego czarny ponury charakter,ale jeśli Ulka będzie nim zauroczona i czuć się bezpieczna w jego ramionach, to życzymy jej szczęścia, jak i małej Idze,bo będzie miała zastępczego tatę. Jeżeli chodzi o Marka to nie sądzimy,aby ten lowelasik kiedykolwiek przejął się lub też pomyślał o Uli i Idze. Sam na pewno sięgnie dna,razem ze swoim kolesiem Sebulkiem przez alkohol i dziwki. Ojciec wywali go z firmy i pozbawi go wszystkiego,za doprowadzanie firmy do bankructwa i za to co zrobił Uli i Idze.Marek zostanie bez źródła dochodu i stoczy się. My życzymy Uli i Idze szczęścia, nawet gdyby nie doszło do związku z Aleksem,bo zasługują obie na nie. Powinna opuścić Rysiów wyjechać,nawet za granicę,bo wszędzie są żłobki i przedszkola,stanąć na własne nogi,nie oglądając się za siebie,zapomnieć o przykrych przeżyciach. Lepiej jak wychowa sama Igę, aniżeli z kimś kto być może nie miał by tyle czułości do niej, jak do swojego dziecka.Nasza kochana babciunia daje nam tak jej dużo,że nigdy chyba nikt by jej nam nie dał w innych rodzinach zastępczych. Ciekawi nas /trzech / bardzo Pani opinia o naszym scenariuszu. Pozdrawiamy i przepraszamy,że nie pisaliśmy,ale troszkę nauki było i obowiązków / np.odwiedziny u babci/. Czekamy z niecierpliwością do niedzieli. Grandziarze babci.
MalgorzataSz1 2014.03.01 11:56
Marit

Kolejny gotowy scenariusz na rozdział, ale tym razem będę konsekwentna i nie puszczę pary z ust. Jutro wszystkiego się dowiecie.

Po tym drugim komentarzu dochodzę do wniosku, że dopadła Cię wielka kumulacja, podobnie jak mnie. Wysiada wszystko naraz. Ty mówisz, że jesteś raczej spokojna, ale gdzieś w środku i tak się martwisz, że Ty w szpitalu, a chłopaki same. Stres to jedno, a wpływ wysokiego poziomu cukru na serce, to drugie. Koniecznie musisz zadbać o nie. U mojej mamy cukier najbardziej zaatakował jej oczy i właśnie serce. U mnie też oczy i układ limfatyczny. Serce póki co w porządku przynajmniej na razie. Ale myślę, że wiecznie tak nie będzie, bo byłoby to zbyt piękne. Ty dziękuj Bogu, że masz takiego doktorka, któremu nie jest obojętne Twoje zdrowie i wysyła Cię na różnego rodzaju badania. Wielu w podobnej sytuacji nawet nie ma takich możliwości. Oto Polska właśnie.
Ja jestem od 30-go stycznia na L-4 i pociągnę aż do końca lipca zaliczając po drodze komisję ZUS o przyznanie mi renty. Wniosek wypisze neurolog, bo to głównie przez schorzenia kręgosłupa tak ciężko jest mi się poruszać, ale przy tym wszystkim tak jak u Ciebie, jest mnóstwo chorób współtowarzyszących dających różnego rodzaju powikłania. Nie wiem jak potraktuje to komisja. Podobno nawet przyniesienie głowy pod pachą nie załatwia sprawy, bo orzecznicy dostają dodatkowe pieniądze za odwalenie każdego wniosku. Ale czas pokaże.

Cieszę się, że wróciłaś do domu, ale badań nie zaniedbuj, bo są ważne.
Pozdrawiam całą familię i każdego z osobna. Przesyłam lawinę buzioli i uścisków. Przyjemnego weekendu Marit. :)
MalgorzataSz1 2014.03.01 12:03
Witajcie grandziarze!

Scenariusz idealny i chyba w jakiejś części pokrywa się z tym, co sama wymyśliłam. Dobrze kombinujecie chłopaki i jestem pod wrażeniem Waszej przenikliwości i wrażliwości, co u mężczyzn jest bardzo rzadkie. Myślę, że Waszą wrażliwość ukształtowały ciężkie przejścia i Wasza nieoceniona babcia, która ma wielkie serce i chociaż teraz na nie narzeka, to nie zmienia faktu, że mnóstwo w nim miłości do Was. Dbajcie o nią, bo to prawdziwy skarb.
Cieszę się, że napisaliście i macie tyle przemyśleń związanych z tym opowiadaniem i to w dodatku bardzo pozytywnych. Ale tego właśnie się po Was spodziewałam i nie zawiedliście mnie.
Powyżej przesłałam pozdrowienia również dla Was, ale z przyjemnością czynię to raz jeszcze.
Wszystkiego najlepszego chłopaki. Buziole. :)
lectrice (gość) 2014.03.01 12:07
Marit
Ja tez jestem zdania, ze powrot Uli do Marka jest malo mozliwy, chyba, ze on tak zajmie sie corka (a corka bedzie w niego wpatrzona jak w obrazek), ze Ula spasuje i da mu druga szanse na odtworzenie rodziny. Uwazam, ze Malgosia musi sie niezle naglowic aby im cos jeszcze wyszlo.
W wielkie zauroczenie Aleksa nie wierze, obydwoje maja interes w tym by sie wzajemnie "wykorzystac" - Ula potrzebuje kopa do dzialania, Aleks realizuje swoje antymarkowe cele.

A co ty nam tu migoczesz i migoczesz, w choineczke sie zamieniasz, swieta juz minely ! No, trzeba byc ZEN, dzieci dorosle, chlopaki olej maja pod czacha to po co sie denerwowac ?! Chcesz to Ci podesle jednego z moich zbukow, porownasz sobie i od razu sie uspokoisz ...

Wiem, ze to latwo mowic bo sama moich zbukow nie moge zostawic na tydzien (powinnam pojecac do Polski, do mamy...), boje sie, ze sami cos zmaluja choc ostatnio sa raczej w porzadku, moze wyrastaja ? Starszy juz od tygodnia jest pelnoletni - czasami mowil nam, ze jak tylko bedzie mial 18 lat to sie wyniesie od nas bo ma nas dosyc... no teraz ma juz te 18 lat, swiat u swych stop ........ i grzecznie zostaje u mamusi i juz jakby nic nie mowil i nie odgraza sie przeprowadzka.... :-)))))

A co ten doktorek taki namolny ? Bedzie przychodzil i przychodzil, nie moze raz wyleczyc a dobrze ? Te doktorki to takie niepraktyczne istoty, i tak im sie chce po nascie razy do ludzi lazic !
Ty jestes pewna, ze on ci te wszystkie choroby wynalazl, moze to tylko zaslona dymna aby do uparciuchy smalic cholewki? :-DD

Zycze milej przejazdzki w strugach deszczu ! (jednak ludzie sa dziwni, psa by z domu nie wygonil, a oni sami wylaza i do tego zadowoleni !!!).

Pozdrawiam
marit (gość) 2014.03.01 14:44
Lectrice kochana,psa nie wygoni z domu? Mylisz się,nasz labrador 9lat/ -napoleon- tak go nazwały dzieci,za chiny ludowe w chacie nie zostanie,wszędzie za nami ciągnie.Bestia piszczy jak go zostawię.Wiem,że mnie pilnuje i jak źle się czuję skomle.On tak ma. Jeżeli chodzi o chłopców powiem Ci,że życzyłabym wszystkim mamom takich zaradnych,spokojnych,kochających chłopców.Od śmierci rodziców jakby w nich coś zablokowało się i zrobili postanowienie,o czym kilka lat temu powiedział mi mój wnuk, że ich życie zostało przewalone do góry nogami.Chcą być ze mną tak długo,jak zdrowie mi na to pozwoli,abym nimi się mogła opiekować.Zrobią i będą robić wszystko,żeby nie byli dla mnie ciężarem.Ja nigdy bym nie pomyślała o tym,aby ich oddać komukolwiek,a oni z kolei nie pomyśleli,że pójdą gdzieś do innych ludzi. Teraz stanie się inaczej bo pojadą do Anglii,ale tylko dlatego,że mają świadomość tego,że on zapewnią im przyszłość i będą się w ich domu czuć się bezpiecznie,bo ich znają i wiedzą czego po nich oczekują. Jeżeli chodzi o doktorka jest tylko internistą i to nie on prowadzi moje leczenie,ale jak mam potrzebę podleczenia się i poleniuchowania mogę liczyć zawsze na niego i jest wspaniałym młodym oddanym pacjentom lekarzem,wierz mi.Ja zawsze z nim tak dowcipkuję,bo często nas odwiedza. Jeżeli chodzi o mnie to od jakiegoś czasu mam te migotki no i to się skupia głównie na cukrzycy,która mi tak ułatwia istnienie.Stopniowo,ale skutecznie niszczy organizm nie tylko u mnie ale u innych też,jak każda choroba. Ja nie przejmuję się za bardzo,bo jak wiadomo nie jesteśmy nieśmiertelni,ale ja mam jeszcze dużo do zrobienia, żeby o bzdurach myśleć.Wiosna idzie,grzyby będą,opalańsko toples, a co wszystko dozwolone. Tak więc kochana żabulko nie martw się problemami na zapas. Gdy kiedyś mój syn powiedział,tak jak Twój,skończę 18 lat i ja Ci pokażę,że sam sobie dam radę,kazałam mu napisać na kartce- "wyprowadzam się od mamy z własnej woli,nie chcę od niej żadnych pieniędzy i nie będę od niej żądał na utrzymanie. Mam 18 lat i sam sobie dam radę."- Po 3 tyg. doprowadziła go do domu policja,ale ja chcąc go nastraszyć kazałam go zamknąć w areszcie.Pokazałam policjantowi kartkę. On o niej zapomniał. Nie chcąc być wredną matką,za plecami po cichu umówiłam się z policjantem,żeby go przetrzymali,a rano go puścili .Całą noc wył,chlipał,a rano powiedział policjantom,że idzie do mamy ją przeprosić i nie chce z kumplami mieszkać w piwnicy bez okien i kibla.Dzisiaj ma 37 lat i jak wspomina chłopakom swoje głupie zachowanie to sam się z siebie śmieje,jaki był durny. No więc jestem po różnych perypetiach,jak każda mama. Wydorośleją jak my,każde ponoć musi przejść młodzieńczą wściekliznę,Twoich też to nie ominie,ale żeby ta przemiana wyszła z dobrym skutkiem. Pozdrawiam Cię żabko bardzo cieplutko,a te Twoje zbuki i tak Cię kochają wierz mi,tylko nie okazują tego,a wręcz biorą Cię na wytrzymałość.Pa.
marit (gość) 2014.03.01 15:29
Zaległości odrabiam dzisiaj po rekonesansie rowerowym z chłopakami i napoleonem.Mamy jeszcze szery suczkę i barona kota,dom wariatów,jakby się kto pytał.Miałam gadającą papugę, ale chłopce zapomnieli zamknąć balkon i oczywiście-baba jaga- wyfrunęła na wolność.Przepadła jak kamfora.Fajnie powtarzała po mnie słowo - dupencja- lub cholerka jasna- babciuś i wtedy pluła przy ś. Oj Gosiu chałupa jak w kabarecie ciągle wesoło i tak było jak nie mieszkali ze mną.Dzieci moje też mają cholerne poczucie humoru dlatego tak się dzieciaki ze sobą zżyły. No i tak ma być. Gosieńko,ja o siebie dbam tak,a chłopcy jeszcze bardziej wierz mi.Oni wiedzą o mojej chorobie wszystko bo doktorek wszystkich moich domowników kilka lat temu uświadomił co mnie i ich czeka.Czego mają się spodziewać. Nie po to , żeby ich nastraszyć,ale po to,żeby oni wiedzieli co mają robić w chwili zagrożenia życia i każdej chwili kiedy będzie potrzeba.Stąd takie opanowanie i spokój u chłopców .Przygotowuję im zawsze tak jak Ula zapasy do lodówki,gdy mam troszkę posymulować na oddziale.Bardzo szybko dorośli po odejściu rodziców,a są obaj tak przystojni jak cholerka.No nie powiem,że mój wnusio /21/ też,też niczego sobie. Dziewczyny nóżkami ociera uda na ich widok,ale oni jacyś tacy zimni jak ryby.Ciągle słyszę babciu dla nas pieluchy i pampersy nie w głowach,żyję się raz i niech żyję wolność.No to już wiem wszystko,mądrale. Gosiu,jadę do swoich lekarzy diabetologa,reumatologa,endokrynologa w poniedziałek jak pisałam.Ja jestem z nimi w ciągłym kontakcie,dlatego gdy tylko coś się dzieje jadę zaraz na przyspieszoną wizytę.Wszystkich lekarzy mam w na miejscu. Mam też przychodnię do której w każdej chwili jadę i jestem przyjęta.To nie jakieś znajomości,jestem stałą pacjętką,tylko,że zgłaszam dzień wcześniej o swojej wizycie. Jest dobrze oby nie było gorzej. A nerwicę to ja mam od 1989 roku jak zmarł mój mąż,wtedy przeszłam piekło,a teraz to pikuś to co się dzieje. Gosiu, u mnie choroby są na podłożu immunologicznym i to są skutki wielu chorób. Wiem nawet,że w każdej chwili jeśli nie będę miała podawanej krwi raz w miesiącu nastąpi nawrót dziadoskiej anemii,ale nigdy nie myślę negatywnie,a pozytywnie i prę dalej jak tornado. Gosieńko jestem asertywną babą i nigdy się nie poddaję. Nie długo wakacje ,chłopcy już wyjeżdżają 20czerwca. Tak bardzo nie mogą się doczekać,a ja z nimi,bo naprawdę chcę ich szczęścia u boku nowych rodziców.Oni naprawdę nie mogą się doczekać chłopców,bo chcą się spełnić jako dobrzy kochani zastępczy rodzice,czego im z całego serca życzę. Dziękuję za pozytywny komentarz o moich sugestiach i jak widzę chłopcy swoje myśli też wypowiedzieli. No,no ciekawe jak to będzie na prawdę.Pozdrawiam Gosiu bardzo,bardzo serdecznie.
marit (gość) 2014.03.01 15:43
Gosiu,zapomniałam Ci powiedzieć,że chłopcom nie załatwiamy w sądzie rodziny zastępczej, oni cały czas będą figurować do pełnoletności przy mnie.Tak nam podpowiedział adwokat,nie ma sensu przepisywać,skoro Marcel za 1,5 roku kończy też 18. Filip kończy 28.3 Taką decyzję podtrzymała również Kinga,jaki sens w koszty się wpędzać..Może to i racja,a jakie koszty Kinga z Jakubem będą ponosić,to tak jak mówi Jakub,tego się nie da przeliczyć,na to co stracili chłopcy. Narazisko kochana. Całuski.
lectrice (gość) 2014.03.01 16:13
Marit
Co sie dziwisz psu, sam ma w domu siedziec ? Ma postrzelona pania, ktora po kaluzach zasuwa to czuje sie zobowiazany do pilnowania jej, wiadomo co jeszcze wymysli ?

Co do zbukow to wiem, ze im przejdzie. Ich problem polega na tym, ze nie pamietaja wlasnych rodzicow albo prawie wcale, do mnie trafili jak byli duzi, nie maja tego "zaplecza" rodzinnego z dziecinstwa, ktore maja twoi chlopcy, a to jest podstawowa baza i zrodlo sily. Nie wszystko sie niestety da nadrobic. Moj mlodszy zbuk miewa sie zdecydowanie lepiej niz starszy bo mlodszy szyciej sie wdrozyl w nasze zycie. I teraz to wszystko pokutuje, oni caly czas placa za caly ten balagan jakby sama strata rodzicow nie byla wystarczajaco ciezka !

A ja chyba cos przeoczylam, gdzie jada twoi chlopcy tzn wiem, ze do Anglii ale napisz pare szczegolow. Ty tez jedziesz na wygnanie ?
lectrice (gość) 2014.03.01 16:33
A co to za arystokratyczna rodzina ? Napoleon i baron.... no Baba Jaga moze troche mniej ale ta pewne do Amazonii zwiala uczyc tambylcow brzydkich slow... Trzeba bylo ja nauczyc "ktoredy do domu?" a nie "dupencja" i tym podobne ! Mam nadzieje , ze nie rozgadala sie przy jakims kocie bo jak na niego naplula to moglo byc niesympatycznie...

A co do tych zimnych ryb to ja mam ten sam problem ! Chlopy jak deby, 190 cm obydwaj, szczupli i..... nic powaznego na horyzoncie ! Do pieluch im sie bron boze nie spieszy, kiedys mi powiedzieli, ze dzieci miec nie beda bo cytuje "Ty chyba nie wiesz ile dzieci kosztuja?" , tak sie sklada, ze akurat wiem ...

Inna rzecz, ze mi sie do wnukow absolutnie nie spieszy !

trzymaj sie cieplo i dbaj o Siebie !



Malgosiu
Ania juz wrocila ze szkoly, masz wiadomosci o tym jak jej psorka ocenila opowiadanie ?
lectrice (gość) 2014.03.01 16:35
Ten poprzedni wpis cz1 jest do Marit..
marit (gość) 2014.03.01 18:33
Lectrice ,ja w którymś komentarzu pisałam,że po utracie rodziców chłopcy nie powiadamiali najlepszej przyjaciółki ich mamy Kingi o pogrzebie,bo kto by myślał o przyjaciołach,jak oni zostali sami na świecie bez rodziców i dziadków.Na gwiazdkę przyjechała Kinga i odwiedziła mnie,jak zwykle z resztą i ode mnie dowiedziała się,że Marika i Jakub nie żyją. Strasznie przyjęła tą wiadomość,ale nie miała żalu do chłopców. Zapytała mnie co powiedzieli by chłopcy na ich propozycję o zabraniu ich na stałe do Anglii.Oni nie mogą mieć dzieci / mają po 33 i 35 lat/ i pozostali przy decyzji,że tak bywa. Chłopcy zgodzili się,ale po 2 tygodniach odpowiedzieli,bo musieli to przedyskutować,nie tylko za mną jak mówią,ale i z moimi dziećmi,bo oni się zawsze przyjaźnili i chcieli znać ich zdanie. Jadą 20 czerwca,Filip chce tam studiować architekturę,a Marcel gimnazjum. Zapewnioną będą mieć przyszłość przy nich na pewno,bo są naprawdę wspaniali mają własną firmę i z głodu dzieciaki nie umrą.Ja pofrunę tylko gościnnie,tak jak przystało na babcię przystało. Piszesz o ich wzroście,mój wnuk ma 196 wzrostu, Marcel 16 lat 188 wzrost,a Filip 193 wzrostu.Ich rodzice byli wysocy Marika 188,a Jakub 195 tak podają chłopcy. Śmieją się,że łóżko kupiłaś dłuższe,oni nie mają łóżek tylko dmuchane materace 30 cm grube,220x180 wymiar, od dołu obłożone siatką tak, aby mogli podwiesić go,na wolną ścianę i potem mają dużo miejsca.Tak wymodzi i im z tym dobrze.Jeżeli chodzi o arystokrację to powiem Ci,że miałam jamniczę - whiski. Dlaczego takie patologiczne i takie arystokratyczne nazwy? Ponieważ nie chcieli tak jak inni wyszukiwać imion,a coś z czego można się pośmiać i zadziwić innych. Ot co. Ja już jestem babcią starą 21 letniego wnuka, a Ty kochana jesteś za" smarkata " jak to moja mama mówiła na wnuki. Jak będziesz mieć 55-60 wtedy niech będa wnuki,no i je będziesz kochać,pieścić,ale nie wyręczać dzieci od obowiązku,bo babcie są do kochania,a nie do niańczenia. O!!!!!!!!! Dzięki kochanie za odpisanie,pozdrawiam Was,całą rodzinkę.
MalgorzataSz1 2014.03.01 18:41
Lectrice
Nie wiem nic o tym, bo Ania się jeszcze nie odezwała. Myślę jednak, że odbiór będzie pozytywny, bo dziewczyna siedziała nad tekstem i poprawiała go. Ja też mam wydrukowany jeden egzemplarz, bo przy okazji wspólnego wypadu na sztukę "Kochanie na kredyt" dostałam go od niej.

Marit

Masz tyle energii w sobie i tyle pozytywnych myśli, że mnie one się udzielają i w dobry sposób nastawiają do siebie samej i do świata. Oczywiście nie sprawią, że będę lepiej chodzić i nie odczuwać bólu, ale przynajmniej potrafią oderwać mnie od tych dołujących myśli i za to jestem Ci bardzo wdzięczna.
Rzeczywiście bez sensu jest załatwianie adopcji skoro za chwilę obaj będą decydować sami o sobie. Dzięki wyjazdowi otwierają się przed nimi nowe możliwości skończenia dobrych studiów i znalezienia porządnej pracy. Tu mogliby tego nie mieć.
Z tego co piszesz, niewiele Wam zostało wspólnego czasu, bo czerwiec niedaleko. Jednak myślę, że będą do Ciebie wracać przy każdej nadarzającej się okazji, bo kochają Cię i byłoby im trudno tak zupełnie Cię nie widywać.

Pozdrawiam dziewczyny. :)
lectrice (gość) 2014.03.01 20:54
Marit
No to dobrze, ze maja troche szczescia w tym calym nieszczesciu. I dobrze, ze sa tacy bezinteresowni ludzie tu i owdzie !
Tobie kamien z serca spadnie bo bedziesz wiedziala, ze maja zapewniona przyszlosc i opieke, a wracac beda, to pewne, bo do Polski nie da sie nie wracac, no i do Babci w szczegolnosci ! Moja corka teraz juz od dawna jezdzi sama, kiedys to ja ja wysylalam, teraz sama sobie organizuje bo do babci musi.

Jak bedziesz fruwala to sie porozgladaj, moze na Babe Jage trafisz ? Zeby tylko na samolot nie naplula albo jakiegos swinstwa pilotom nie rzucila (z tego co wiem dobrych manier niestety nikt jej nie nauczyl...) !!!

A co te dzieci teraz takie wielkie, rosna i rosna a konca nie widac... moi maja juz takie wielkie giczoly, ze niedlugo nie bedzie na nich butow w sklepie i trzeba bedzie sie u klauna zaopatrywac ! A oni nie chca bo im kolor nie odpowiada...

Musze sie zapytac, tak z czystej ciekawosci, na jakich zasadach dzieciaki zostana w kraju deszczowcow ? Bo musi byc legalnie i na dlugo.
My mielismy bardzo wiele problemow ze sprowadzeniem naszych mimo, ze naleza one do rodziny mojego meza. Byla kupa papierow, pozwolen i wszystko trwalo prawie 2 lata ! Adoptowalismy ich calosciowo bo inaczej by sie nie dalo. Oczywiscie nie mozna porownywac bo moje dzieci nie przyjechaly z granic Europy, raczej z terenow "niechcianych".

Przynajmniej nie musisz sie martwic, ze polskiego zapomna... to byl najwiekszy problem dla moich rodzicow, bali sie, ze z wnuczka nie pogadaja... jakby nie wiedzieli, ze ja mam totalnego hopla na punkcie polskiego !

Ach, ja sie bardzo ciesze, ze jestem za smarkata na wnuki bo jakos mi sie nie spieszy do rozwrzeszczanych pieluch.

Trzymaj sie cieplo i dbaj o wszystkich, arystokratyczny zwierzyniec tez.

PS Ja tyle pisze bo mam ferie i czyste lenistwo na codzien !
marit (gość) 2014.03.01 21:01
Gosiu wiesz co moja mamuśka /86 lat/ ostatnio mi odpaliła jak powiedziałam,że mnie nogi bolą? To ty jeszcze nie kupiłaś sobie rolek ? Po co masz chodzić jak cię będą wozić.No to mi się poużalało do mamusi.Śmiała się ze mnie,że mi kopara opadła z jej dowcipu.Chłopcy powiedzieli,że prababcia jest tak odlotowa,że żadna inna jej nie dorówna,debeściara .Tak więc wracając do chodzenia chyba pozostanie mi stękanie pod nosem,albo naprawdę wezmę Marcela o 3 numery za duże i zacznę jeździć po ulicy. Ale by były jaja,chłopaki się śmieją ze mnie,jednak są zdania,że ze mnie się na pewno wśród ich kolegów nie śmiałby się bo wiedzą jaka jestem jajcara. No to wiesz już wszystko. A jeżeli chodzi o Ciebie, bez urazy Gosiu,wierz mi pomocny wózek jest na pewno, chociażby żeby odciążyć nogi.Naszemu tacie pół roku wcześniej załatwiłyśmy wózek i schowałyśmy go za regałem, aby nie pomyślał,że chcemy go w nim uwięzić,takie miał o tym zdanie. Ponieważ go dźwigałyśmy, chcąc go posadzić przy stole,bo prowadzić nie dało się sam chciał już potem siadać,żeby być z nami w kuchni na dworze w ogrodzie. Mam nadzieję,że nie gniewasz się za poruszony temat. A znając Ciebie już troszkę z naszych długaśnych korespondencji wiem,że jesteś zawziętą babą i tak jak ja nie poddasz się łatwo. Powinnyśmy za te nasze podbudowywanie siebie na wzajem wypić po kielonku koniaczku,aby nam krążenie powróciło w te koślawusy nasze. Tak więc kochana Gosiu,gdy będziesz w najbliższym czasie wznosić jakiś toast to pomyśl o naszych koślawusach. Zapewniam Cię,że sama do siebie się uśmiechając zaskoczysz stojący koło Ciebie i na pewno nie będą wiedzieli skąd ten radość. Ja za każdym razem jak mnie częstują koniaczkiem nie odmawiam,a oni tego nie lubią pić,więc dla mnie więcej,a oni nie wiedzą co jest dobre. Nie jestem patologiem broń Boże,bo tak to zabrzmiało.No wiec sto lat i dużo zdrowia Gosiu. Czekam do jutra na Ulkę. PA.
ADRIANCREVAN (gość) 2014.03.01 21:11
no niestety moja pani z polskiego nic mi nie mówiła, nawet nie wiem czy czytała, a nie miałam odwagi pytać, on jest troszkę zakręcona ostatnio bo ma nowego faceta i dlatego jej wybaczam hi hi , ale następnym razem nie daruję :-) i zapytam :-)
marit (gość) 2014.03.01 21:21
Lectrice,u nas była zupełnie inna sytuacja,a mianowicie,ja zostałam tylko ich opiekunem do pełnoletności,bez adopcji. Filip kończy w tym miesiącu 18,a Marcel za 1.5 roku,wiec moja opiekuńczość kończy się z dniem 15.X.2015r. Byliśmy w sądzie i dokładnie nam wytłumaczono,że tylko koszty moje bym poniosła nie potrzebnie.Gdyby chłopcy sprawiali jakiekolwiek problemy wychowawcze odebrali bi mi ich,a tak są ze mną i nie ma problemu żeby Kinga ich wzięła,bo Filip będzie mieć 18,a to,że ja pozwalam im jechać tam to tylko i wyłącznie moje ryzyko. Tak to wygląda. Początki będą trudne,bo będzie pustka,ale w każdej chwili będziemy mogli do siebie latać,zawsze mi opłacą bilet. Tak więc nie będą mieć moje chłopaki źle. Na bieżąco będę o nich Wam pisać Lectrice. Chyba,że wybuchnie wojna,bo Putin rozrabia.Boję się oglądać wiadomości,bo zaraz się denerwuję.Kończę i pozdrawiam.
MalgorzataSz1 2014.03.01 21:27
Marit

Oczywiście wcale się za wózek nie gniewam, w końcu sama o nim napisałam pierwsza. Nie bronię się przed nim, bo choroba postępuje, a ja doskonale zdaję sobie sprawę z konsekwencji. Na razie jednak poruszam się o jednej kuli lub o dwóch w zależności od samopoczucia.
Moja mama niestety już nie żyje od prawie dziewiętnastu lat. Zmarła młodo, bo w wieku 57 lat. Przegrała walkę z powikłaniami cukrzycy. Ojciec też zmarł od powikłań, ale znacznie później. Za to jej mama a moja babcia dożyła pięknego wieku 97 lat i była nie do zdarcia. Ja za chwilę skończę 56 i nie mam pojęcia, czy choroba przyspieszy czy nie. Wolałabym rzecz jasna tę drugą opcję, bo wcale nie śpieszy mi się na tamten świat.
Staram się być dzielna i nie przejmować się pierdołami. Mam dość wysoki próg bólu, ale on czasami jest tak silny, że wyciska mi z oczu łzy. Wtedy ładuję w siebie przeciwbólowe prochy. Trochę pomagają, ale wszyscy wiemy, że to jest takie oszukanie bólu na krótki czas. Tak czy owak doszłam do wniosku, że co ma być to będzie, a koń ma wielki łeb to niech on się martwi. :D
marit (gość) 2014.03.01 23:11
Gosiu,nie wiem czy do Ciebie dociera słowo Sanatorium rehabilitacyjne? Kobieto przyznaj mi się ale to szczerze,ile razy w swoim życiu bolesnym byłaś w sanatorium,ile razy w ciągu roku byłaś. Bo ja jeżdżę rokrocznie 2 razy,a to jakim cudem? Idę poleżeć na oddział na swoje dolegliwości i dostaję wypis, wysyłam z wypełnionym wnioskiem do NFZ biuro ds Sanatoriów i po 14 dniach dostaję termin wyjazdu na 3 tygodnie, Nie płacę ani grosza za pobyt bo mam poszpitalne. Drugi raz jadę planując na wrzesień,październik poprzez Centrum Pomocy Rodzinie. Ponieważ nie masz jeszcze renty mogą Ci jeszcze nie dać,ale z chwilą otrzymania jej staraj się w te dwa miejsca na wyjazdy. Jeszcze jedna sprawa,dzięki mojej lekarce która pokierowała mnie na komisję orzekającą grupę niepełnosprawności.Staraj się o nią jeżeli jej nie masz,a na pewno dostaniesz gr.I ,a wtedy masz wiele zniżek i nieodpłatne. Ja mam II gr. ale odwołałam się 3 tyg. temu od decyzji z opinią 3 lekarzy od wydanej decyzji ich kolegi. No to sobie moi lekarze u kolegi nagrabili,bo skrytykowali beznadziejne uzasadnienie. Czekam na wezwanie, a od Ciebie na odpowiedzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz