23 luty 2014 |
ROZDZIAŁ 2
Nadeszła wiosna. Iga już chodziła i wszędzie było jej pełno. Sporo też mówiła po swojemu, a że z natury była ciekawskim brzdącem ciągle o coś pytała Ulę, która wydobywała z siebie całe pokłady cierpliwości, by kolejny raz odpowiedzieć na to samo pytanie. Marek nie był aż tak cierpliwy i często irytowały go pytania zadawane przez córkę, bo niewiele mógł zrozumieć z tej dziecięcej mowy. Ula zauważyła, że ostatnio często bywa poddenerwowany i byle co wyprowadza go z równowagi. Nie wnikała w to i nigdy nie zapytała o powód tego kiepskiego nastroju. On od momentu przyjścia dziecka na świat nie wykazywał w stosunku do niej żadnej troski i zainteresowania, więc dlaczego ona miałaby…? W pracy nie zawsze dobrze sobie radził. Alex nie knuł wprawdzie już tak jak dawniej, ale też nie był w niczym pomocny. Nadal cieszyły go niepowodzenia Marka. Od kiedy Uli zabrakło, coraz gorzej mu było ogarnąć piętrzące się w firmie problemy. Często żałował, że nie ma jej obok, bo ona zawsze potrafiła znaleźć dobre wyjście z sytuacji. Od czasu, gdy ich wzajemne relacje tak bardzo się popsuły, nie miał nawet odwagi, żeby poprosić ją o pomoc. Ona też przestała pytać go o firmowe sprawy, bo skupiła się wyłącznie na wychowywaniu dziecka. Żałował, że tak bardzo oddalili się od siebie. Nie rozumiał tej bierności żony i nie rozumiał, dlaczego aż tak się zaniedbała. Nadal sypiali w jednym łóżku, ale nie uprawiali seksu. Nie mógł się przemóc. Jej zgrabne niegdyś ciało zamieniło się w jakąś bezkształtną masę, a to skutecznie odstręczało go od miłosnych uniesień. Ona przestała nalegać, a jemu było to na rękę. Tęskniła za nim. Za jego ciepłem, za jego bezpiecznymi ramionami, za słodkimi pocałunkami, które kiedyś rozsiewał po całym jej ciele, za miłosnym szeptem, który rozkosznie pieścił jej uszy. Podświadomie czuła, że nie jest jedyną kobietą w jego życiu. Nigdy nie przyłapała go na zdradzie, a jednak piorąc jego koszule czuła subtelny zapach drogich, damskich perfum i nierzadko natykała się na ślady szminki. Jedyne co potrafiła w takich razach to zamknąć się w łazience i płakać nad tą straconą miłością. Przecież jeśli się kogoś kocha, to bezwarunkowo. Kocha na dobre i na złe. Kocha bez względu na to, czy osoba, którą obdarzyliśmy uczuciem waży pięćdziesiąt kilo, czy sto. Dochodziła do wniosku, że Marek był i nadal jest człowiekiem bardzo powierzchownym i nie kochał jej za przymioty charakteru, ale za to jak dobrze się przy nim prezentowała. To odkrycie uzmysłowiło jej, że już nigdy nie będzie tak jak dawniej i nigdy nie wrócą te wspaniałe lata, kiedy szaleli na swoim punkcie i wydawało im się, że nie mogą bez siebie żyć. Nawet za bardzo nie miała mu za złe, że zdradza ją z atrakcyjniejszymi kobietami od niej. Nigdy mu nie powiedziała, że podejrzewa go o romanse. Nie chciała wszczynać awantury tym bardziej, że Iga musiałaby być jej świadkiem. Powoli dojrzewała do decyzji o rozwodzie. W jeden z ciepłych poranków postanowiła skorzystać z tej ładnej pogody. Ubrała córkę i wsadziła ją do spacerowego wózka. Zamknąwszy dom wolnym krokiem pomaszerowała przed siebie. Podjechała kilka przystanków do centrum i bez przeszkód dotarła do parku. Wiedziała, że jest tam ładny plac zabaw z piaskownicą i huśtawkami, które Iga wprost uwielbiała. Siedząc na jednej z nich krzyczała rozradowana. - Husiaj mama, husiaj! Potem poszły do piaskownicy. Uzbrojona w łopatkę i wiaderko mała z zapałem stawiała piaskowe babki. Ula przycupnęła na drewnianym obrzeżu przyglądając się córce z uśmiechem. W pewnym momencie odwróciła głowę i zamarła. Na alejce biegnącej wzdłuż placu zabaw dostrzegła swojego męża namiętnie całującego jakąś kobietę. Nie miała pojęcia kim ona jest, ale musiała przyznać, że była bardzo elegancka, szczupła i ładna. Poczuła ukłucie w sercu. Bezwiednie wyciągnęła komórkę i zrobiła zdjęcie całującej się parze. Odwróciła głowę. Nie chciała, żeby Marek ją zauważył. Zresztą on nawet nie zwracał uwagi na to, co dzieje się wokół. Nie miał pojęcia, że dziesięć metrów od niego bawi się w piaskownicy jego dziecko. Objąwszy kobietę wolnym krokiem ruszył w kierunku bramy. To zdarzenie tylko utwierdziło ją w przekonaniu, że jej mąż nie czuje do niej już nic, a ona jak najszybciej powinna złożyć rozwodowy pozew. Po jej policzkach wolno toczyły się łzy. Jej małżeństwo właśnie dobiegało końca. Do domu wrócił później niż zwykle. Nie dociekała, co go zatrzymało. Mogła się jedynie tego domyślać. Czekała na niego. Dzisiaj musi zakończyć tę grę pozorów. Nie cierpiała udawania i życia w kłamstwie. - Będziesz coś jadł? – Spytała. - Nie Ula. Dziękuję. Jadłem na mieście, ale kawy napiłbym się chętnie. - Zaraz zrobię. Postawiła przed nim filiżankę i podsunęła cukiernicę. Usiadła obok i powiedziała. - Musimy szczerze porozmawiać Marek i pozwól, że to ja pierwsza zacznę. Od kiedy urodziła się Iga nie układa się nam. Oddaliliśmy się od siebie tak bardzo, że nie ma już nadziei, żeby ten związek kiedykolwiek był taki jak kiedyś. Ja nie umiem i nie chcę tak żyć. Jutro mam zamiar złożyć w sądzie pozew rozwodowy. Chcę, żeby ten rozwód odbył się bez orzekania o winie, choć dobrze wiem, że ja zawiniłam tu tylko tym, że zaniedbałam się i przestałam być dla ciebie atrakcyjną partnerką. Twoja wina jest o wiele większa, bo zdradzałeś mnie i zdradzasz nadal. Nie jestem ślepa Marek. Twoje koszule pachną często damskimi perfumami, a dzisiaj widziałam cię w parku jak całowałeś się z jakąś kobietą. – Chciał zaprzeczyć, ale wyciągnęła komórkę i pokazała mu zdjęcie. – Nie zaprzeczaj, bo tu mam dowód. Chcę, żeby ten rozwód przebiegł bez komplikacji i bez wzajemnego oskarżania się. Będziesz wolny i będziesz żył tak jak chcesz, ale i nam pozwól żyć po swojemu. Nie jesteś aż tak bardzo emocjonalnie związany z Igą. Większe przywiązanie do niej przejawiają twoi rodzice niż ty. Nie zabronię ci z nią kontaktu podobnie jak rodzicom. Mam tylko jeden warunek, żebyście odbierali ją z Rysiowa, bo tam się przeniesiemy, i byście powiadamiali mnie o tym odpowiednio wcześniej. Wysokość alimentów wyznaczysz sam. Nie będę się z tobą szarpać o pieniądze. Masz mniej więcej wyobrażenie, ile kosztuje utrzymanie dziecka. To chyba wszystko. Mam nadzieję, że nie będziesz stwarzał problemów. Siedział ze spuszczoną głową. Wiedział, że ma rację. Rozwód to było najlepsze wyjście z tej sytuacji. - Będzie jak zechcesz. Nie będę się sprzeciwiał. Co miesiąc dostaniesz dziesięć tysięcy złotych dla Igi i dla siebie. Nie powinnaś jeszcze wracać do pracy, bo ona jest za mała i też musisz z czegoś żyć. Przepraszam cię Ula. Przepraszam za wszystko. Zawiodłem cię i rozczarowałem, ale ja już chyba nie potrafię inaczej. W jakimś sensie nie dojrzałem ani do roli męża, ani do roli ojca. Zasługujesz na kogoś lepszego, a nie na takiego lekkoducha jak ja. Zapewniam cię, że to będzie cichy rozwód i media o niczym się nie dowiedzą. Następnego dnia spakowała rzeczy swoje i dziecka. Wiedziała, że jeszcze będzie musiała tu wrócić, bo nie da rady zabrać się ze wszystkim naraz. Uprzedziła ojca, że sprowadza się z powrotem do Rysiowa. Nie wdawała się z nim w telefoniczne dyskusje. Na jego liczne pytania odpowiedziała tylko, że wszystko wyjaśni mu na miejscu. Zamówiona taksówka już czekała. Kierowca pomógł jej wpakować spacerówkę do bagażnika i walizki. Usiadła z Igą na tylnym siedzeniu. Ostatni raz popatrzyła na dom, w którym tylko przez dwa lata zaznała prawdziwego szczęścia. Pokój w Rysiowie był już przygotowany na przyjęcie dwóch lokatorek. Wieczorem uśpiła Igę i poszła porozmawiać z ojcem. Opowiedziała mu, że odeszła od Marka, ale nie ma do niego żalu, bo za rozpad małżeństwa ponoszą winę po połowie. Nie wyznała mu prawdziwych powodów rozstania. Marek będzie tu przyjeżdżał, by zobaczyć się z córką, a ona nie chciała, żeby ojciec był do niego uprzedzony. Następnego dnia pojechała do Warszawy i w sądzie złożyła pozew. Nie chciała z tym zwlekać. Im szybciej się rozstaną, tym lepiej. Z domu zabrała resztę swoich rzeczy. Od teraz musi się nauczyć żyć bez Marka, ale czy to będzie aż tak trudne? Przecież od dawna była zdana wyłącznie na siebie i praktycznie żyła bez niego. Wyjęła jeszcze telefon i połączyła się z nim. Powiedziała, że zabrała z domu resztę rzeczy, a klucz zostawia pod donicą przy wejściowych drzwiach. - Jeśli ty lub twoi rodzice będziecie chcieli zobaczyć Igę, to wiesz co robić. Uprzedź mnie o tym, a ja ją przygotuję. Mogą ją zabierać na weekendy, jeśli tylko zechcą. - Dziękuję Ula, że potrafisz być taka wspaniałomyślna. Do zobaczenia. Tego samego dnia pojechał do swoich rodziców. Oni, jako jedni z nielicznych mieli prawo dowiedzieć się o tym rozwodzie. Nie byli zachwyceni. Byli zszokowani i zbulwersowani. Kochali swoją synową i zawsze byli jej bardzo życzliwi. Oburzony Krzysztof wycelował w niego palec i wysapał. - Jesteś durnym chłystkiem. Masz trzydzieści lat, ale w ciele dorosłego mężczyzny siedzi głupi szczeniak. Nie potrafiłeś docenić jej miłości. Nie pomagałeś w niczym. Nie byłeś dobrym ojcem dla własnego dziecka. Kiedyś tego pożałujesz, bo straciłeś wspaniałą kobietę, która w przeciwieństwie do Pauliny i tych wszystkich kobiet, z którymi spałeś, kochała cię naprawdę. My skorzystamy z jej dobroci i wyrozumiałości i nadal będziemy odwiedzać naszą wnuczkę. Równie dobrze mogła nam tego zabronić, ale jest świadoma ile dla nas znaczy to dziecko. Jesteś głupcem Marek, wielkim głupcem. Helena nie odezwała się wcale, ale po jej policzkach płynęły łzy. Wyczytał z jej twarzy jak bardzo jest nim rozczarowana, jak bardzo zawiedziona. Pożegnał się z nimi cicho i pojechał do domu. Kiedy do niego wszedł poczuł pustkę. Nie słyszał radosnego pisku Igi ciągle zadającej Uli jakieś pytania. Czuł się nieswojo. Był winien zdecydowanie bardziej niż ona, że to małżeństwo nie przetrwało. Skoro tak bardzo przeszkadzała mu jej tusza, mógł przynajmniej zachęcić ją do jakichś ćwiczeń. Zmotywować, zapisać na siłownię i chodzić tam razem z nią, a on potrafił tylko narzekać i wytykać jej jak bardzo się zaniedbała. Wszystko zrobił nie tak, a przede wszystkim zdradzał ją. To on i tylko on odpowiada za rozpad tego małżeństwa i być może tak jak mówi ojciec, kiedyś tego pożałuje. Dwa miesiące później wyszła z sądu z wyrokiem rozwodowym w dłoni. Obok szedł Marek, który też nie miał najszczęśliwszej miny. - Może pójdziemy na jakąś kawę? Zapraszam. – Pokręciła przecząco głową. W jej oczach zalśniły łzy. Z trudem panowała nad nimi. - Nie. Dziękuję, –odparła drżącym głosem – ale nie jestem w nastroju. Pożegnam się już. Do widzenia. - Do widzenia Ula. Stał jeszcze chwilę przed budynkiem sądu i patrzył jak oddala się wolnym krokiem ze spuszczoną głową. Wiedział, że płacze. Ojciec miał rację. Ona naprawdę go kochała mocno i szczerze, a on coraz bardziej odczuwał wyrzuty sumienia, że tak bardzo niesprawiedliwie ją potraktował. Weszła do parku i usiadła na ławce. Ukryła w dłoniach twarz i rozpłakała się rozpaczliwie. Kiedyś taka sytuacja wydawała jej się kompletnie absurdalna i niewiarygodna. Kiedyś do głowy by jej nie przyszło, że nie dożyje późnej starości u boku Marka. Dzisiaj spełnił się jej najgorszy koszmar. Została sama z Igą. Jak ma dalej żyć? Czuła się tak, jakby tonęła, jakby nagle grunt usunął jej się spod nóg. Nie potrafiła przestać płakać. Nie zasłużyła sobie na to wszystko, co ją spotkało, a Marek okazał się nie wart jej uczucia. Nawet nie wiedziała jak długo siedziała na tej ławce. Straciła poczucie czasu. Była zmęczona płaczem. Powinna chyba wrócić już do domu i odciążyć tatę w opiece nad Igą. Wytarła mokre od łez policzki. Tusz rozmazał się zupełnie i zostawił brudne ślady na jej dłoniach. - Ula? – Usłyszała swoje imię i gwałtownie podniosła głowę. Przed nią stał Alex Febo i wlepiał oczy w jej opuchniętą od płaczu twarz. – Ula, na litość boską, co się stało? Skrzywdził cię ktoś? Gdzie masz Igę? - Usiadł obok i wyciągnął z kieszeni paczkę chusteczek. Wyjął jedną i podał jej. – Powiesz mi co tu robisz i dlaczego zalewasz się łzami? Właściwie to mam lepszy pomysł. Tu niedaleko jest mała knajpka. Chodźmy tam. Napijesz się kawy i może trochę uspokoisz. Pomógł jej wstać i trzymając ją pod rękę poprowadził w stronę bramy. Była oszołomiona. Skąd u Alexa tyle empatii? To była ostatnia rzecz, o którą mogłaby go podejrzewać. A jednak w jakiś niewytłumaczalny sposób zaufała mu i pozwoliła się zaprowadzić do kawiarenki. Ciągle jednak nie potrafiła powstrzymać łez. Parzyła sobie usta gorącą kawą i płakała, wciąż płakała. Przed sobą miała zatroskaną twarz Alexa i nie potrafiła wykrztusić z siebie słowa. Nie naciskał na nią. Czuł, że stało się coś niedobrego i jak tylko się trochę uspokoi opowie mu o tym. Pogładził jej dłoń. - Może zapytam, czy mają jakieś środki na uspokojenie? - Nie…, nie…, za chwilę się uspokoję… - wyrzuciła z siebie. Przetarła twarz chusteczką. – Powiem ci, ale muszę cię prosić o dyskrecję. Nie chcę, żeby ktoś się dowiedział… Obiecaj mi, że na razie będziesz milczał. - Obiecuję, a nawet przysięgam. Przecież mnie znasz i wiesz, że potrafię trzymać język za zębami. - Mylisz się. Ja właściwie to nie znam cię dobrze…, ale mam nadzieję, że taki właśnie jesteś. – Wzięła głęboki oddech. – Chyba muszę się wygadać, bo być może poczuję ulgę… – Zawiesiła na chwilę głos. – Właśnie wracam z sądu. Rozwiodłam się z Markiem. Oczy Alexa przypominały wielkością dwa młyńskie koła. Nie zdziwiłby się bardziej, gdyby usłyszał, że ten kretyn zdobył nagrodę Nobla za przelecenie połowy żeńskiej populacji w Polsce. - Ale jak to się rozwiodłaś? Dlaczego? - Od kiedy urodziła się nasza córka oddaliliśmy się od siebie. Moją winą było to, że bardzo się zaniedbałam. Przestałam być atrakcyjna dla mojego męża. Po porodzie zostało mi z piętnaście kilo, albo i więcej, i nie potrafię sobie poradzić z tą nadwagą. On chyba poczuł do mnie wstręt, bo zaczął się oglądać za innymi kobietami i zdradzać mnie. Nie sprawdził się też jako ojciec. Ma dość obojętny stosunek do Igi i ona chyba to wyczuwa, chociaż jest taka mała. W ogóle do niego nie lgnie i zawsze się wyrywa, gdy bierze ją na ręce. Nie mogłam tak dłużej żyć. Męczyliśmy się oboje w tym małżeństwie. To ja wniosłam pozew rozwodowy i właśnie dzisiaj zapadł wyrok w tej sprawie. Oboje zgodziliśmy się, żeby rozstać się bez orzekania o winie. - Bez orzekania o winie? Przecież to ten dupek jest wszystkiemu winien i to on powinien ponieść konsekwencje. - Nie chciałam się z nim szarpać. Chciałam szybkiego rozwodu i taki dostałam. Już od dwóch miesięcy mieszkam z małą w Rysiowie u taty. - A alimenty na Igę? Przecież chyba zdaje sobie sprawę, że teraz nie możesz podjąć jeszcze pracy? - Nie robił problemu. To on wyszedł z propozycją dziesięciu tysięcy miesięcznie na nas obie. Był bardzo hojny. – Alex skrzywił się. - Hojny? W ten sposób chce zagłuszyć wyrzuty sumienia. Pieprzony drań. Nie płacz już. Teraz musisz być silna dla siebie i dla Igi. Ja ci przysięgam, że ta rozmowa zostanie między nami. Nic nikomu nie powiem. Chodź, odwiozę cię do Rysiowa. Nie będziesz się tłuc autobusem. Była mu wdzięczna, że jej wysłuchał, że nie kpił i że był wyrozumiały. Nie znała go takiego, choć bez wątpienia sprawił, że poczuła się o wiele lepiej. |
lectrice (gość) 2014.02.23 11:31 |
Rozstali sie nigny nie rozmawiajac konkretnie o problemach w malzenstwie. Jedno wyczuwalo nastroje drugiego i w ciszy podporzadkowywali sie sytuacji. Tak jakby nie probowali nic naprawic ani zareagowac. Marek przerzucil sie na panienki bo zona gruba, Ula zamknela sie w sobie i ze zrozumieniem przetrawiala odrzucenie meza. Najbardziej mnie dziwi, ze nikt nie reagowal na dystans jaki Marek zbudowal miedzy soba a corka, nawet jego rodzice. Ula nigdy nie probawala go zostawic z dzieckiem na pol dnia czy zmusic do np pilnowania przy kapieli ? Moze i probowala tylko jest to w podtekscie … Marek to ciezki przypadek antyojcostwa, choc nie wyczuwam w nim zlej woli i nienawisci, a raczej niemoc i totalne zagubienie. To ojcostwo jest dla niego tak nowe, ze zupelnie sie w tym nie odnajduje i chyba ktos powinien mu dac porzadnego kopa by zaczal zblizac sie emocjonalnie do corki. Gdyby ktos go do tego zmusil poprzez odpowiednie sytuacje to prawdopodobnie by sie przemogl i moze Iga by miala ojca... Wszyscy go opieprzaja, a nikt nie pomogl wczesniej. On sie odsunal od Uli (to jest sprawa miedzy nimi) ale i od ogniska domowego – tu inne osoby mogly sie wtracic bo Ula nie powinna wychowywac Igi bez udzialu ojca. Brakuje im siebie wzajemnie i nie potrafia tego powiedziec glosno ! Zmkneli sie w swoich rolach i jedyne na co wpadli to rozwod ! Co do Aleksa to bym nie byla taka pewna tej empatii. W parku jest rzeczywiscie zaniepokojony stanem Uli ale czy nie wykorzysta zalamania Uli na swoj sposob ? Przeciez caly czas nie lubi Marka ! A Ula dobrze rozegrala sprawe, bez histerii, krzykow, na spokojnie i dobitnie, przede wszystkim pomyslala o sobie i o corce. Choc nadal mam ten niedosyt – wszyscy za latwo rezygnuja z Marka jako ojca. On nie ma naturalnych ciagot do zajmowania sie dzieckiem i nie stwarza mu sie sytuacji aby nie mial wyjscia bo bylby sam na sam z dzieckiem. Krzywdy by jej nie zrobil, moze Iga nie miala by natychmiast idealnego tatusia ale jakiegos by miala, niektorzy musza nauczyc sie ojcostwa. A to jest trudne pod okiem idealnej mamusi do ktorej dziecko zawsze sie zwroci i przy tym odwroci od ojca ! (chyba sie powtarzam...). Byczki wyemigrowaly za chlebem ? To juz tak zle na wiosne ? Czasami jakis przecineczek sie gdzies nie zawieruszyl, ale trudno. Troche mnie wkurzyl ten rozdzial (pozytywnie) bo jest bardzo bliski codziennosci i problemow wynikajacych z braku komunikacji miedzy ludzmi. Pozdrawiam |
mentalista23 (gość) 2014.02.23 11:38 |
nie podoba mi się to opowiadanie ,piszesz że to opowiadanie będzie nieschematyczne a ono właśnie takie jest Marek który zdradza i Ula ofiara losu która nie potrafi walczyć tylko się poddaje połączyłaś ich bo niby bardzo się kochają a tak naprawdę ani Ula nie kocha Marka ani Marek nie kocha Uli ona przytyła jakie jest myślenie męża wymienić na lepszy model tak nie postępuje mąż który kocha ona nie słucha męża który mówi że się zaniedbała nie prosi go aby jej pomógł to zmienić pierwszy kryzys i co rozwód to takie banalne w każdym małżeństwie są lepsze i gorsze chwile ale jeśli jest miłość to jest siła do walki muszę ci napisać że się poryczałam z bezsilności dla głupoty tych dwojga po przeczytaniu tego rozdziału zachowują się jak para szczeniaków nie jak dorośli ludzie zachodzę w głowę jak ty ich połączysz |
bewunia68 (gość) 2014.02.23 11:50 |
Co kombinujesz z Aleksem? Bo coś kombinujesz. Będę czekać na cd Aleksa. Beznadziejnie między Markiem i Ulą. Aż się popłakałam. Czekam czwartku. |
Gośka (gość) 2014.02.23 12:08 |
Zapowiada się bardzo mądre opowiadanie. Takie z morałem. Powodzenia PS. U Ciebie też już wiosna za oknem? |
MalgorzataSz1 2014.02.23 12:15 |
Lectrice Pisałam już pod pierwszym rozdziałem, że Marek jeszcze nie raz Was wkurzy i konsekwentnie się tego trzymam. Brak komunikacji między tak bliskimi ludźmi to prawdziwy dramat szczególnie, że jest jeszcze małe dziecko. Oboje czują się urażeni a Marek dodatkowo rozczarowany. Przez to unoszenie się honorem nie dogadują się w najważniejszych dla nich sprawach. Marek nie spełnił się jako dobry mąż, a jako dobry ojciec zawiódł na całej linii. W dodatku zdradza ją na lewo i na prawo. Żadna kobieta nie będzie tolerować takich zachowań swojego mężczyzny. Rozwód, to jedyne, rozsądne wyjście z tej sytuacji. Jeśli chodzi o Alexa, to nie będę się wypowiadać. Mam nadzieję, że następny rozdział nieco rzuci światła na jego zamiary. Cieszę się, że byczków "niet", choć jest mi przykro, że poczułaś się bezrobotna w tym względzie. Serdecznie Cię pozdrawiam i życzę miłej niedzieli. :) Mentalisto We wstępie napisałam, że w tym opowiadaniu odchodzę od pewnego schematu i nie chodzi tu o tego rodzaju schemat, w którym Marek zdradza Ulę, a ona nic nie próbuje z tym zrobić. Odejście od schematu dotyczy czegoś zupełnie innego o czym niedługo się przekonasz. W dalszych częściach wyjaśniam również powody z jakich Marek kochał Ulę i są one w kontrze do powiedzenia, że "kocha się za nic". Nie masz racji twierdząc, że Ula nie obdarza Marka miłością. Kocha go bardzo, tak jak kochała go ta serialowa. Jej miłość jest czysta i głęboka w przeciwieństwie do tej, jaką obdarza ją jej mąż. Dla niego wygląd ma duże znaczenie. Tu chciałabym Ci przypomnieć dwie serialowe sceny. Pierwsza w gabinecie Olszańskiego, kiedy Marek trzyma w ręku akta Uli i mówi Sebie, że ona zrobiła dla niego więcej niż niejeden przyjaciel i nie będzie jej oceniał po wyglądzie. Odpowiedź Seby - "Przecież zawsze oceniasz wszystkich po wyglądzie". I druga scena z siostrą Adama Turka czekającą na Marka przed firmą. On z Sebastianem dochodzą do schodów i Olszański pyta Marka - "To jaka ona jest?"- Marek zauważając Aldonę mówi. - "Sam sobie oceń. Ja bym się z nią nie umówił". To dwie bardzo wymowne sceny dające widzowi do zrozumienia, że Marek jest bardzo powierzchowny i wygląd potencjalnej partnerki ma dla niego ogromne znaczenie. Opowiadanie ma za zadanie wzbudzić nieco kontrowersji. Nie musi się podobać tak jak Tobie, a jednak nie pozostałaś obojętna i płaczesz nad ich głupotą. Mam nadzieję, że jeśli nadal zechcesz czytać tę historię, być może zmieni się Twoje zdanie o Uli i Marku. Dziękuję, że podzieliłaś się ze mną swoją opinią i serdecznie Cię pozdrawiam. :) |
MalgorzataSz1 2014.02.23 12:20 |
Bewuniu No coś tam kombinuję i mam nadzieję, że nie potępisz mnie za to za bardzo. Już następny rozdział nieco bardziej rozjaśni Wam w głowach. Gosiu Chyba jak do tej pory tylko Ty jedna tak uważasz, a czy będzie morał, to tak naprawdę nie wiem, bo uważam, że każdy z czytelników powinien odczytać go indywidualnie z treści opowiadania. Za moim oknem pięknie, słonecznie i ciepło. Przez to i ja lżej oddycham, bo nie znoszę zimy, która działa zawsze destrukcyjnie na moją psychikę. Jestem wdzięczna dziewczyny, że wpadłyście. Pozdrawiam Was jak najcieplej. Miłej niedzieli. :) |
Natalia (gość) 2014.02.23 12:24 |
Świetnie! Naprawdę jestem pod wrażeniem. Ula to rozsądna kobieta, pomimo miłości wybrała to co najlepsze dla siebie i dziecka. Czasami po prostu nie warto się szarpać na siłę. Jestem ciekawa jak potoczą się dalej ich losy. Jestem pewna, że będzie happy end, ale mam nadzieję, że po drodze będzie jeszcze kilka zawirowań. |
MalgorzataSz1 2014.02.23 12:32 |
Natalio Zapewniam Cię, że po drodze zdarzy się jeszcze wiele rzeczy zarówno tych dobrych jak i złych. Cieszę się też, że podzielasz moje zdanie w kwestii rozwodu. Która kobieta nie dążyłaby do niego widząc, że mąż traktuje obojętnie i ją i dziecko, a w dodatku zdradza? Dziękuję za wpis i pozdrawiam. :) |
madzian (gość) 2014.02.23 13:37 |
No i znów nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! Odliczam już dni do środy! A może zrobisz nam małą niespodziankę i szybciej opublikujesz rozdział??? Pozdrawiam serdecznie! |
MalgorzataSz1 2014.02.23 13:42 |
Madzian Ja nie publikuję w środy, ale w czwartki i w niedziele i staram się konsekwentnie tego trzymać. Rzadko odstępuję od tego harmonogramu i głównie wtedy, gdy wiem, że np. w czwartek będę miała więcej zajęć niż zwykle. Wtedy dodaję w środę. W ten czwartek, który nadejdzie nie przewiduję żadnych dodatkowych spraw, więc musisz uzbroić się w cierpliwość. To tylko cztery dni. Pozdrawiam Cię najserdeczniej. :) |
Marcysia (gość) 2014.02.23 15:52 |
Gosiu, mimo że tak, jak piszesz, odchodzisz od pewnego schematu, bardzo mi się to podoba. Naprawdę! Mam nadzieję, że Marek i Ula się ze sobą nie zejdą. Sama nie wierzę, że to napisałam, ale... Nie cofnę tego. Marek nie zasługuje na swoją, byłą już, żonę. Nie ma prawa też nazywać się ojcem. Co to za ojciec, który nie wykazuje krzty zainteresowania własnym dzieckiem? Czekam na kolejną część, którą - mam nadzieję - będę miała skomentować. P.S.: Nie pytaj, kiedy coś nowego u mnie. To jedno z najtrudniejszych pytań. |
Natalia (gość) 2014.02.23 16:15 |
Oj! Nie potrafię sie o tego odnieść. Chyba nadal jestem w szoku. Tyle się działo. Niemal nie zaczęłam płakać razem z Ulką. Ciężko. |
MalgorzataSz1 2014.02.23 16:19 |
Marcysiu Skoro tak, to w takim razie nie pytam. Widzę, że na tapecie u Ciebie Soczi i trudno się dziwić. Mam jednak nadzieję, że będziesz tu zaglądać i czytać. Trudną sprawę poruszasz, a ja na razie nie mogę za wiele wyjaśnić. Myślę, że najbliższa wskazówka co do dalszych ich losów pojawi się w czwartym rozdziale i wtedy będzie już wszystko wiadomo. Dziękuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam. :) |
MalgorzataSz1 2014.02.23 16:20 |
Natalia Wielkie dzięki za Twoją reakcję. Ciekawe, czy inne dziewczyny zareagują podobnie. Pozdrawiam. :) |
miki (gość) 2014.02.23 19:43 |
Ula postąpiła bardzo honorowo,usunęła się z życia Marka i dała mu wolną rękę.Mam nadzieje że Ulą będzie jeszcze szczęśliwa.Co do Marka to jest niewątpliwie dużym dzieckiem który myśli tylko o sobie,mam nadzieje że jeszcze nie raz pożałuje swojego postępowania.Tacy ludzie jak Marek budzą się z ręką w nocniku jak jest już za późno,jak młodość mija wszystkie kochanki znikają a zostaje tylko samotność.Niestety na głupotę nie ma rady. |
MalgorzataSz1 2014.02.23 19:50 |
Miki Lepiej nie mogłabym określić charakteru Marka. To naprawdę duży dzieciak, zupełnie nie dojrzały emocjonalnie. Zapewniam Cię, że będzie żałował i to nie jeden raz. Dziękuję, że wpadłaś. Pozdrawiam najserdeczniej. :) |
Amicus (gość) 2014.02.23 20:45 |
Tak bardzo mi żal Uli. Nie sądziłam, że Marek tak szybko posunie się do permanentnego zdradzania jej. A jednak. Ona długo dojrzewała do decyzji o rozwodzie, a gdy ją już podjęła, gdy mu to zakomunikowała, to on nawet nie próbuje walczyć. Kompletnie mu obojętny los żony i córki. A przecież jeszcze kilkanaście miesięcy wcześniej nie wyobrażał sobie życia bez Uli. Szybko się rozmyślił. Najbardziej jest przykre, że on tak naprawdę nie żałuje, nie czuje skruchy, nie próbuje nawet z Ulą rozmawiać. Jej decyzja jest mu de facto na rękę. Szkoda Ulki, szkoda zdrowia, które straciła przez zachowanie męża i stres i szkoda dziecka. Krzysztof miał rację. Pieprzony gówniarz. Szkoda, że jego rodzice nie interweniowali wcześniej i nie uświadomili mu, że jest dawcą nasienia, a nie ojcem, a mężem przestał być w momencie poczęcia. Alex pozytywną postacią w tym opowiadaniu? No będzie jeszcze ciekawiej. Pozdrawiam Cię i życzę dobrego tygodnia! :) |
MalgorzataSz1 2014.02.23 21:08 |
Amicus Nie zawsze ludzie dokonują w sobie całkowitej przemiany. Czasem gdzieś na dnie pozostaje uśpione to drugie "ja", niekoniecznie lepsze i ze skłonnością do złych, starych nawyków. W przypadku Marka nastąpiła wielka kumulacja. Najpierw był szok, że zostanie ojcem. Gdyby mógł zatrzymałby to dziecko w łonie Uli przez kolejne lata. Potem był kolejny szok, że jej ciało już nie przypomina tego sprzed ciąży, że po urodzeniu dziecka nic się nie wciągnęło, tylko odłożyło się na brzuchu i udach. On zdecydowanie nie lubi otyłych kobiet, bo zaburzają jego poczucie estetyki. Jest wzrokowcem jak większość mężczyzn i trudno mu się pogodzić z taką Ulą. Wtedy na wierzch wypływa to co było głęboko ukryte, a że potrzeby seksualne ma duże, musi gdzieś odreagować. Jedyne wyjście to powrót do dawnego życia. To mocno nie w porządku wobec żony, ale od czego spryt i pójście w zaparte. To miał już przecież przećwiczone z Pauliną. Różnica tu tylko taka, że Ula podeszła do tych zdrad spokojnie, bez awantur, których w przypadku Pauliny nie udało mu się uniknąć. A co do Alexa, to tak. Myślę, że on okaże się pozytywną postacią. Bardzo dziękuję Ci za komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :) |
ADRIANCREVAN (gość) 2014.02.24 11:01 |
NO NO Małgosiu :-) nie przypuszczałam, że Alex tak się przejmie Ulką ??? szczęka mi opadała ! poruszasz jak zawsze wiele ciekawych dylematów, niedojrzałość emocjonalna Marka mnie wkurza, przy tym fakt : nie oceniaj po kilogramach bo sam będziesz oceniony po centymetrach - nabiera innego wymiaru i nie jest już na pozór taki śmieszny. rozumiem, że Marek jak większość facetów jest wzrokowcem, ale to ma jakieś głębsze dno, przeraża mnie fakt że dziś faceci tak włąsnie reagują i myślą, ale jak znam życie i Ciebie to jakoś znajdziesz sposób by go odmienić :-) bardzo ciekawa i fajna część , bardzo na czasie :-) miłego dnia , kochana ! |
MalgorzataSz1 2014.02.24 11:53 |
Aniu Nie czkało Ci się wczoraj? Cały dzień zastanawiałam się, co Ty porabiasz. Na Twoim blogu totalny zastój. Była tam Lectrice i niemal się popłakała, bo nie znalazła żadnego byczka. Mam nadzieję, że dodasz coś wkrótce. W tym opowiadaniu Marek ma wkurzać. Tylko jego ze wszystkich męskich, serialowych postaci mogłam obdarzyć takimi negatywnymi cechami, bo na początku serialu taki właśnie był. Beztroski, rozrywkowy, nieodpowiedzialny, unikający problemów i nie przemęczający się pracą. W dodatku strasznie powierzchowny. Czasami bardzo trudno jest odmienić takiego człowieka szczególnie wtedy, gdy on sam tego wcale nie chce. Czy Marek zechce, zobaczymy. Alex stanowi niejako kontrę w stosunku do niego. Taka przeciwwaga jest potrzebna, żeby w opowiadaniu zachować jakiś głos zdrowego rozsądku. Alex jest rozsądny. Taki był w serialu i taki jest tutaj. Nie należy tego utożsamiać z jego chęcią do robienia Markowi świństw, bo to czynił z wiadomych wszystkim pobudek. Dziękuję i pozdrawiam Cię Aniu cieplutko i życzę miłego tygodnia. :) |
Natalia (gość) 2014.02.24 19:08 |
Droga Małgosiu, zapraszam Cię serdecznie na moje pierwsze od bardzo dawna Brydulowe opowiadanie. Mam nadzieję, że Ci się spodoba. http://natallach.blogspot.com/ |
lectrice (gość) 2014.02.24 19:59 |
No wlasnie, i gdzie te mile chwile gdy rozbrzmiewal tupot kopyt byczkowych ? Gdzie te mile momenty kiedy moje czerwone (z zaciekawienia) policzki wzbudzaly rwetes na stronie blogowej (byczki lecialy do koloru) ! NO GDZIE ? I ja juz nie powiem czyja to wina, ze byczki wyginely jak te bizony u Indian ! Tylko na Amicus moge liczyc od czasu do czasu bo klub biernikowo ogonkowy popiera ale skladki czlonkowskiej jeszcze nie oplacila i jej sie czasami cos przydarza tu i owdzie ! |
MalgorzataSz1 2014.02.24 20:22 |
Lectrice Już nie psiocz tak. To co napisałaś to dla mnie komplement. Jak chcesz dla odmiany trochę popłakać, to wejdź na blog Natalii. Przed chwilą uryczałam się jak bóbr, bo napisała coś wstrząsającego. Najpierw Amicus, a teraz ona. http://natallach.blogspot.com/ |
lectrice (gość) 2014.02.24 21:24 |
Cytalam, nie mam sily komentowac bo nie mam nastroju na analize takich smutasow. Nie wiem co je opetalo aby takie ciezkie teksty pisac (ciezka tematyka) ! Ja wiem, ze to jest samo zycie ale nie chce w to za bardzo sie zaglebiac bo mi sie morale zrobia na zero, a zupelnie tego teraz nie potrzebuje ! Poczekam, az je zycie radoscia owionie ... |
ADRIANCREVAN 2014.02.26 09:53 |
dziewczyny, spoko, wena mnie nie opuściła, tylko nie za bardzo mam czas :-) gdzie by można dokupić parę godzin ?? wkleiłam nowy rozdzialik, troszkę dłuuuuższy :-) miłego dnia kochane |
Natalia (gość) 2014.02.26 19:45 |
Jeśli masz ochotę może popłakać, może się na mnie zdenerwować, to zapraszam na kolejne Brzydulowe opowiadanie |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz