20 luty 2014 |
Kochani
Myślę, że to opowiadanie niektórych z Was zaskoczy, bo odeszłam w nim od pewnego schematu. Inspiracją do jego napisania stało się opowiadanie Doremifasu, choć oczywiście w żadnej mierze go nie przypomina. Wielka szkoda, że zlikwidowała swój blog. Trochę też pobudził moją wyobraźnię serial „2XL”, który większość z Was zapewne śledziła. Mam nadzieję, że podane w takiej formie perypetie serialowych bohaterów przypadną Wam do gustu. Miłej lektury.
„BEZWARUNKOWA MIŁOŚĆ”
ROZDZIAŁ 1 Głośno dzwoniący telefon oderwał go od dokumentów, które przeglądał. Odebrał natychmiast nie mogąc znieść tego drażniącego uszy dźwięku. - Dobrzański, słucham. - Witaj synku – usłyszał głos swojej matki. – Dzwonię ze szpitala. Uli odeszły wody i miała skurcze. Razem z ojcem przywieźliśmy ją tutaj. Byłoby dobrze, gdybyś i ty przyjechał. Ona bardzo się boi i ciągle pyta o ciebie. Przełknął nerwowo ślinę. Sam chyba też się bał. - Dobrze mamo, ja za chwilę u was będę. Uspokój ją i powiedz, że wszystko będzie dobrze. Do zobaczenia. Podekscytowany wparował do gabinetu przyjaciela nawet nie pukając. Olszański poderwał głowę znad klawiatury i nieco wystraszony spojrzał na Marka. - Chłopie! Ty mnie kiedyś doprowadzisz do zawału! Pali się, czy co? - A żebyś wiedział! Właśnie dzwonili rodzice. Ulka zaczęła rodzić. Muszę jechać. Trochę się martwię, bo to przecież o dwa tygodnie za wcześnie. Zastąpisz mnie? - No pewnie. Daj znać jak będzie po wszystkim. Nie tracił już czasu. Zbiegł po schodach pięć pięter i dopadł swojego Lexusa. Sądził, że szybko dotrze do szpitala, ale pora była popołudniowa, a na ulicach zwiększony ruch i jeszcze te światła. Zmełł przekleństwo w ustach stojąc w kolejce do następnych. Jakie to szczęście, że na miesiąc przed rozwiązaniem zamieszkali u jego rodziców. Tam przynajmniej była pod opieką i gdyby się coś działo, był zawsze ktoś, kto mógłby jej pomóc, gdyby akurat jego nie było pod ręką. Nie rozumiał tylko, dlaczego to dziecko aż tak śpieszyło się na świat? Do porodu zostały dwa tygodnie. Nie miał pojęcia, czy taki przedwczesny wpłynie pozytywnie na noworodka. Wreszcie dotarł i biegiem ruszył na porodówkę. Na korytarzu dostrzegł siedzących w fotelach rodziców. Usiadł obok. Jego duże zazwyczaj oczy były teraz jeszcze większe. - Wiadomo już coś? – Rzucił nerwowo i usiadł obok ojca. - Jeszcze nie. Też się denerwujemy, bo to za wcześnie. Mamy nadzieję, że z dzieckiem będzie wszystko w porządku. Pokiwał głową i zamyślił się. Od dwóch lat byli małżeństwem. Nie mógł się nią nacieszyć. W przeszłości zrobił jej wiele świństw szczególnie wtedy, gdy była jego niezbyt atrakcyjną asystentką. Wykorzystał ją i jej słabość do niego. Wraz z Sebastianem uknuli intrygę, która szybko się wydała i bardzo zraniła Ulę. Odeszła z firmy, a on dopiero wtedy zrozumiał, że nie potrafi bez niej żyć. Droga do ponownego odzyskania jej zaufania była drogą przez mękę. W międzyczasie bardzo wypiękniała i wtedy zaczął się naprawdę obawiać, czy ktoś inny nie skradnie jej serca. Nastąpił nawet moment, że już nie wierzył w odmianę swojego losu i w to, że ona kiedykolwiek mu wybaczy. A jednak wybaczyła. Jej miłość do niego okazała się ogromna. Nie czekał długo ze ślubem. Chciał mieć ją wyłącznie dla siebie. Do momentu kiedy zaszła w ciążę używali wspólnego życia do upadłego. Pokazał jej wiele cudnych miejsc i w Polsce i za granicą. Kupił piękny dom, który urządzili wspólnie. Kochał ją i hołubił. Nosił na rękach i rozpieszczał. Obsypywał drogimi prezentami, chociaż ona wcale tego nie chciała powtarzając wciąż, że jedyne na czym jej zależy, to żeby on nie przestał jej kochać i żeby zawsze przy niej był. Wiadomość o ciąży odebrał jak porażenie piorunem. Sądził, że nadal będą cieszyć się wyłącznie sobą, a tu nagle pojawia się realne zagrożenie tej sielanki, a przede wszystkim widmo nowych obowiązków. Nie przyjął tej wiadomości tak jak się tego spodziewała. Długo milczał trzymając w dłoni zdjęcie USG. Poczuła się rozczarowana. Dla niej to dziecko już było cudem. Rozpłakała się. Widok jej płaczącej był jednym z tych, których nie potrafił znieść. Przytulił ją mocno do siebie. - Nie martw się kochanie, jakoś sobie poradzimy. - Nie cieszysz się, że będziesz ojcem? Myślałam, że chcesz nim być. Przecież to dziecko jest owocem naszej miłości. - Chcę być ojcem, ale myślałem, że nie nastąpi to tak szybko, to dlatego tak trudno jest mi oswoić się z tą myślą. Od tej chwili starał się dbać o nią. Woził do lekarza na wizyty kontrolne, ale już do szkoły rodzenia nie chciał pójść. Wstydził się, choć tak naprawdę nie miał czego. Podwoził ją tylko na zajęcia i czekał w samochodzie. Było jej przykro i z ciężkim sercem godziła się na to. O wiele więcej entuzjazmu wykazali dziadkowie Dobrzańscy i jej własny ojciec. Oni naprawdę cieszyli się z wnuka lub wnuczki. Do końca nie wiedzieli, co się urodzi, bo Ula nie chciała znać płci. Dla niej i dla innych miała to być niespodzianka. Westchnął. Miał świadomość, że swoją postawą rozczarował mocno żonę, a teraz nie wie nawet, czy wszystko z nią w porządku. Po czterech, długich godzinach spędzonych na korytarzu wreszcie doczekali się wieści. Z sali obok wyszła położna i obrzuciwszy ich wzrokiem spytała. - Pan Dobrzański? Marek podniósł się z fotela. - To ja. Czy z żoną wszystko w porządku? - W porządku. Urodziła śliczną i zdrową córeczkę. Za chwilę przewiozą ją wraz z dzieckiem na salę poporodową i wtedy będą państwo mogli je zobaczyć. Dziecko jest duże. Waży cztery kilo, ma pięćdziesiąt pięć centymetrów wzrostu i z całą pewnością jest donoszone. Lekarz musiał się pomylić określając termin porodu. Gratuluję. Odetchnęli. Od samego początku Ula nie znosiła tej ciąży dobrze. Najpierw okres wymiotów i nudności, potem wielkiej opuchlizny, bo płód uciskał nerki. Ciężko było jej chodzić. Nogi były tak obrzęknięte, że nie mogła założyć ładnych butów i większość czasu przechodziła w rozklapanych balerinach. W szóstym miesiącu okazało się, że ma cukrzycę ciążową. Sama musiała podawać sobie insulinę, bo Marek nie znosił zastrzyków i widoku krwi. Wsunęli się do sali, do której ją przywieziono. Uśmiechnęła się do nich blado. Helena i Krzysztof uściskali ją i podeszli do łóżeczka, w którym leżało maleństwo. Marek przysiadł na jej łóżku całując ją w usta. - Jak się czujesz kochanie – popatrzył w jej przekrwione z wysiłku oczy. - Już dobrze, ale było ciężko. Dziecko jest duże. Ledwo je ze mnie wycisnęli. Chyba będzie podobna do ciebie, bo ma czarne włoski. Zobacz. Wziął na ręce zawiniątko i przyjrzał się mu. Zaniepokoił się, bo nie poczuł kompletnie nic. Dziecko miało pucołowatą twarz i krzywiło się niemiłosiernie jakby zaraz miało się rozpłakać. Rzeczywiście na głowie sterczało mu kilka czarnych kosmyków. - Jest piękna, prawda? – Usłyszał głos swojej matki. - Tak… Tak… Bardzo piękna. - Myśleliście nad imieniem Uleńko? - Właściwie to nie…, nigdy o tym nie rozmawialiśmy… Może Iga? Krótkie i ładne, jak myślisz Marek? - Może być. Mnie też się podoba. Iga Dobrzańska. Brzmi świetnie. Cztery dni po porodzie przywiózł je do rodziców. Tam miały spędzić pierwsze tygodnie szczególnie, że Helena zadeklarowała się do pomocy młodej matce. Od samego początku zarówno ona jak i Krzysztof, ojciec Marka ubóstwiali tę małą. Często to właśnie dziadek ją kołysał w ramionach, żeby odciążyć swoją synową. Kiedy mała skończyła miesiąc, wróciły do domu. Tam Ula była już skazana wyłącznie na siebie, bo dziadkowie przyjeżdżali tylko w weekendy. Mała często płakała po nocach nie pozwalając im spać. Uli mdlały ręce od ciągłego noszenia jej i miała żal do Marka, że tak słabo angażuje się w opiekę nad córką. Z drugiej strony nie miała sumienia go budzić, bo to on zarabiał na chleb i często wracał bardzo zmęczony. Okres połogu już minął. Znowu mogli cieszyć się sobą. Jednak coś się pod tym względem zmieniło. Początkowa fascynacja jej ciałem zmieniła się w jakąś niechęć do zbliżeń. Zrobili to kilka razy, ale Marek za każdym czuł dyskomfort. To już nie była jego Ula. Ciąża zdeformowała jej ciało, które nie było tak idealne jak kiedyś. Zostało jej sporo kilogramów, które odłożyły się na brzuchu i udach. Pojawił się cellulit i spore rozstępy. Nie pociągała go już tak jak dawniej. Czasem to ona inicjowała zbliżenia, bo nadal kochała go bardzo mocno i niezmiennie pragnęła. On wykręcał się zmęczeniem i bólem głowy. W końcu zrozumiała, że to tylko wymówki z jego strony i że to ona jest głównie powodem jego niechęci do uprawiania z nią seksu. Ta myśl była jak mocny policzek. Miała świadomość, że nie wygląda już tak jak przed ślubem, a jej atrakcyjność znikła w fałdach tłuszczu. Już nie prosiła go o zbliżenie. Była zbyt dumna, zbyt urażona, żeby to zrobić. Wielokrotnie płakała, bo nie potrafiła sobie poradzić sama ze sobą. Ewidentnie odsuwali się od siebie. Tak silna kiedyś u Marka potrzeba bliskości odpłynęła w niebyt. Nie dążył już do niej i najchętniej szybko zasypiał odwrócony do Uli plecami. Dni umykały. Ona skupiła się przede wszystkim na Idze. Rzadko wychodziła z domu. Popadła w jakiś rodzaj odrętwienia. Zamiast wyjść na spacer do parku ograniczała się do wystawienia wózka do ogrodu. Ruszała się tylko wtedy, gdy trzeba było zrobić większe zakupy. Sklep mieli pod nosem więc nie musiała się jakoś specjalnie przebierać. Naciągała na siebie rozwleczony dres i adidasy, i tak ubrana wychodziła z domu. Wszystkie rzeczy, które kiedyś leżały na niej idealnie teraz były zdecydowanie za ciasne. Na bazarze kupiła kilka szerszych bluzek skutecznie maskujących jej fałdy na brzuchu i kilka par luźnych jeansów. Atmosfera w domu stała się napięta. Nie kłócili się, ale też żadne z nich nie angażowało się w rozmowę nawet na temat Igi. Marek po powrocie z firmy całował zarówno córkę jak i Ulę w policzek, zjadał obiad, a po nim bezczynnie leżał do wieczora na kanapie oglądając program telewizyjny. Ich obecne życie w niczym nie przypominało tego sprzed ciąży. On nosił w sobie żal, że dziecko w jakiś niewytłumaczalny sposób zabrało mu Ulę, ona przepełniona była goryczą patrząc jak obojętnie traktuje je obie. Coraz też częściej zaczął wychodzić na spotkania czy imprezy sam, jakby wstydził się żony. Uznała, że chyba tak będzie lepiej. Nawet nie miała się w co ubrać, by jakoś wyglądać. Powoli przeistaczała się w Brzydulę, jak zwykli ją określać jeszcze kilka lat temu pracownicy Febo&Dobrzański. Z czasem przestawało jej zależeć na czymkolwiek. Jedynie o córkę dbała, jakby ona stanowiła jej jedyny cel w życiu i nadawała mu sens. Marek najpierw z wielkim żalem patrzył jak się zmienia. Z czasem wzbierała w nim złość, że potrafiła tak się zaniedbać. - Mogłabyś wreszcie coś ze sobą zrobić. Wyglądasz jakbyś przez tydzień się nie myła i nie czesała. Nie poznaję cię. Gdzie się podziała moja dawna Ula? Nie umiała mu się odgryźć. Nie potrafiła mu powiedzieć, że to jak wygląda, to również jego wina. Nie wspierał jej i nie pomagał. Uciekała w takich razach do pokoju córki i tam tuląc ją w ramionach łkała całymi godzinami. Dobrzańscy nie wtrącali się. Przyjeżdżali głównie do wnuczki, którą kochali nieprzytomnie. Czasem tylko Helena sugerowała nieśmiało synowej, że powinna wyjść do ludzi, a nie zamykać się z dzieckiem w czterech ścianach. Obiecywała, że postara się, ale nie wywiązywała się z tych obietnic. Nie miała motywacji. Zbliżały się święta Bożego Narodzenia. Iga za chwilę kończyła siedem miesięcy. Już nauczyła się siadać i była coraz bardziej ruchliwa. Nie przypominała też już tego pucołowatego oseska. Teraz jej buzia była szczupła i bardzo przypominała twarz Marka. Włoski sporo urosły i miały kolor hebanu. Stalowo szare oczka śmiały się często, a rączki wyciągały do matki. Była z nią mocno związana. Do ojca nie ciągnęła tak bardzo jak do niej. Wigilię mieli spędzać jak co roku u Dobrzańskich seniorów. Wcisnęła się w sukienkę, którą niedawno kupiła na tę właśnie okazję. Ubrała dziecko i zabrawszy kolorowe torby z prezentami wyszła przed dom czekając aż Marek wyprowadzi samochód z garażu. Nie miała ochoty na ten rodzinny spęd. Jak zwykle będą oboje Febo i o ile do Alexa czuła kompletną obojętność, tak obawiała się uszczypliwości ze strony Pauliny, byłej dziewczyny Marka. Ona nadal nie pogodziła się z porażką i korzystała z każdej okazji, żeby wyśmiać i obrazić Ulę. Weszli do salonu witając się ogólnym „dzień dobry”. Helena już odbierała Igę z rąk Uli i całowała jej rumiane policzki. - Spójrzcie, – zwróciła się do rodzeństwa Febo – nie widzieliście jej jeszcze. Czyż nie jest podobna do Marka? Nawet te dołeczki odziedziczyła po nim. On wyglądał identycznie. Moja kochana wnusia – ucałowała Igę raz jeszcze. - Rzeczywiście jest bardzo ładna – odezwała się Paulina. – I pomyśleć, że to ze mną miałeś mieć dzieci. Na pewno były by równie ładne o ile nie ładniejsze. Ale cóż… Sam wybrałeś… Uli zrobiło się przykro. Spuściła głowę i usiadła przy stole nie komentując. Paulina potrafiła być wredna i znajdowała jakąś dziką przyjemność w poniżaniu jej. Kolację spożywali w milczeniu. Po niej rozsiedli się na kanapach racząc się kawą. Paulina podeszła do stojącego przy choince Marka i szepnęła. - Nie wyglądasz na szczęśliwego. Nie żałujesz czasami, że wybrałeś to bezguście? Spójrz na nią. Wygląda obrzydliwie i tak się spasła, że za chwilę ta kiecka pęknie w szwach. - Obrażasz moją żonę. To, że nie ubiera się z gustem nie znaczy wcale, że jesteś od niej lepsza. Ma więcej w głowie niż ty będziesz miała kiedykolwiek, więc zamilcz i lepiej się nie odzywaj. W czasie, gdy Paulina obrzucała tymi niewybrednymi epitetami Ulę ona sama rozmawiała z Alexem. - Nie nudzisz się w domu? – Spytał. – Nie tęsknisz za firmą? Przydałabyś się, bo pracy jest mnóstwo, a dobrych fachowców jak na lekarstwo. Popatrzyła na niego uważnie. Trochę się zdziwiła, że pyta ją o takie rzeczy. Nigdy nie był w stosunku do niej zbyt życzliwy, a już na pewno nie posądziłaby go o to, że uważa ją za fachowca. - Chętnie bym wróciła, ale Iga jest jeszcze mała i potrzebuje mojej opieki. Może jak trochę podrośnie to zdecyduję się wrócić. Nie wiem tylko jak Marek zapatruje się na mój powrót do firmy. Nie rozmawialiśmy o tym jeszcze. Jak o wielu innych rzeczach – pomyślała z żalem. – W ogóle ze sobą już nie rozmawiamy. |
karo (gość) 2014.02.20 12:17 |
Ciekawie się zaczyna, choć przyznam że nie podoba mi się postawa Marka. Rozumiem że ciąża była zaskoczeniem ale żeby się w ten sposób zachowywać. Powinien pomóc Uli w opiece nad dzieckiem, wyjść z nią gdzieś we dwoje a nie odsuwać się. Mam tylko nadzieję że Marek zmądrzeje i naprawi to co popsuł. Alex pozytywnie nastwiony do Ulki i Paulina plująca jadem? W taki sposób chyba jeszcze ich nie opisałaś. Na szczęście jak zawsze będzie szczęśliwe zakończenie i po chwilowych nieporozumieniach między Ula i Markiem wszystko się między nimi ułoży.( Bo chyba nie masz zamiaru nie daj boże łączyć jej z Alexem, przyjaźń owszem ale coś więcej zdecydowanie nie. Tym bardziej że to by wyglądało jak odwrócenie sytuacji Julia, Marek, Alex. Tu Marek "odebrał" Julie Alwxowi, a tu on Ulę Markowi. Ze juz nie wspomnę że wyglądało by to nie mniej ni więcej tylko jak zemsta Alexa na Marku. |
Amicus (gość) 2014.02.20 12:43 |
Małgosiu, zaczynasz kolejną intrygującą historię. Nie tak dawno temu czytałam artykuł o problemie, który pojawia się również u Ciebie - pojawia się dziecko, a żar występujący w sypialni zamienia się w zimny popiół. Marek nie bardzo potrafi odnaleźć się w nowej roli. Wziął ślub, ale dzieci mu nie w głowie. Chyba jeszcze do tego nie dorósł. I to obwinianie Uli o to, jak wygląda. Z pewnością zaczęłaby bardziej dbać o siebie, gdyby on angażował się w opiekę nad córką. Trochę szkoda, że Helena nie intereniuje. Wtrącanie się to jedno, a ustawienie Marka do pionu i pokazanie mu co robi źle to drugie. Dobrzańska daje rady Ulce, a kompetnie nie widzi co dzieje się z jej synem. Założył rodzinę, ma dziecko, ale to wszystko dzieje się jakby obok niego. Strasznie mnie irytują faceci, którzy mają tylko wymagania. po jednym z arytkułów o którym na początku było wiele komentarzy. Również panów o tym, że najlepiej mieć w domu żonę, matkę i kochankę. I tam jeden pisał wprost, że jego kobieta jest świetną żoną i wspaniałą matką, a także gorącą kochanką, a to dzięki temu, że on bardzo angażuje się w prace domowe i opiekę nad dziećmi. Gdy praca rozkłada się pół na pół to jest czas i ochota na rozmowy, zrzucanie kilogramów, dbanie o siebie i seks. Pozdrawiam :) |
ADRIANCREVAN (gość) 2014.02.20 12:44 |
no Faktycznie , zaczełaś zupełnie z innej beczki , można powiedzieć że od końca hi hi :-) ciekawe :-) miłego dnia Małgosiu :-) |
MalgorzataSz1 2014.02.20 12:46 |
Karo To opowiadanie, jak napisałam we wstępie, będzie inne i z całą pewnością kontrowersyjne. Jak widać już pierwszy rozdział wzbudził w Tobie lekki niepokój i krytykę postawy Marka. Niestety nie odpowiem na resztę Twoich pytań, bo za wiele musiałabym zdradzić, a tego nie chcę. Dalszy rozwój wypadków pozostawiam wyłącznie Waszej ocenie i bardzo jestem jej ciekawa. Serdecznie dziękuję Ci za wpis i gorąco pozdrawiam. :) |
MalgorzataSz1 2014.02.20 12:56 |
Amicus Masz rację. Marek niestety nadal jest niedojrzały i narodziny dziecka znacznie zaburzają jego wizję udanego, szczęśliwego małżeństwa. Nie tego oczekiwał i czuje się mocno rozczarowany. Zapewniam Cię, że Dobrzańscy nie są ślepi i oni będą interweniować. Problem w tym, że Marek jest dość opornym materiałem. Są faceci, dla których ideał żony, to kobieta ubrana z gustem o nienagannej figurze i pachnąca dobrymi perfumami. Są też tacy, którzy wspólnie z nią dźwigają ciężar codziennych obowiązków i problemów. Są w stanie skutecznie odciążyć taką kobietę, potrafią zmotywować ją aktywności. Tutaj nie ma to miejsca. A co dalej z tego wyniknie przekonasz się niebawem. Aniu Dlaczego uważasz, że opowiadanie powinno zawsze kończyć się przyjściem na świat dziecka? Tutaj przekornie napisałam inaczej, ale zapewniam Cię, że to jest naprawdę początek, nie koniec tej historii. Bardzo Wam dziękuję dziewczyny za komentarze. Również życzę udanego czwartku, a on u mnie piękny i bardzo słoneczny. U Ani pewnie też, bo mieszka blisko. Mam nadzieję Amicus, że i Warszawa w słońcu. Serdecznie Was pozdrawiam. :) |
Amicus (gość) 2014.02.20 13:03 |
Warszawa niestety już wczoraj zapomniała o słońcu. Po pięknym i naprawdę wiosennym początku tygodnia znów mamy zimny wiatr i chmury :/ Grunt, że nie pada ;) |
Gośka (gość) 2014.02.20 14:12 |
Jeszcze jestem przed lekturą twojego nowego rozdziału. Rozbawiła mnie Twoja sugestia, że serial "2XL" większość z nas śledziła. Powód jest jeden nie obejrzałam ani jedno odcinka. Znowu nie poszłam za tłumem... Zabieram się za czytanie, miłego dnia i pozdrawiam |
miki (gość) 2014.02.20 14:27 |
Okazuje się że Marek to w dalszym ciągu gówniarz i tak na prawdę Uli nie kocha.Ula podobała mu się puki miał ją tylko dla siebie,jak trzeba coś z siebie dać to już mu się odwidziało,to nie jest miłość.Ula teraz właśnie potrzebuje jego wsparcia,jak będzie widzieć jego miłość to zadba o siebie.Po co komu facet który jest kochający tylko jak wszystko układa się po jego myśli,miłość sprawdza się przede wszystkim w trudnych sytuacjach. |
MalgorzataSz1 2014.02.20 14:46 |
Gosiu Szkoda, że nie oglądałaś tego serialu, bo to fajny, sympatyczny i bardzo życiowy serial. Przyjemnie się go ogląda i czasem, a nawet dość często można się uśmiechnąć. Miki Słuszne spostrzeżenia, które potwierdzą się w miarę dodawanych rozdziałów. A Marek... No cóż... Niedojrzały, nieodpowiedzialny, egoistycznie podchodzący do życia i dość powierzchowny facet. Dzięki dziewczyny za wpisy. Obie pozdrawiam najserdeczniej. :) |
Natalia (gość) 2014.02.20 15:47 |
Super! Czekam na rozwód! Buźka! :) |
MalgorzataSz1 2014.02.20 16:13 |
Twoje klimaty Natalia, co? Dobrze jak nie za dobrze? Liczę na to, że to opowiadanie utrafi w Twój specyficzny gust. Dzięki za komentarz. Pozdrawiam. :) |
Sloneczko (gość) 2014.02.20 16:27 |
Nie lubie takiego egoistycznego Marka. Cos mi sie wydaje ze w tym opowiadaniu zwiazek Ula - Marek nie bedzie szczesliwy. I pewnie nie ma co liczyc na zakonczenie z happy end? |
MalgorzataSz1 2014.02.20 16:46 |
Słoneczko Ja zawsze kończę happy endem. Jakikolwiek by nie był, to zawsze happy end. Marek bez wątpienia jeszcze niejednokrotnie Was wkurzy w tym opowiadaniu i będziecie się złościć, że taki z niego głupol. Tak czy owak on na pewno będzie budził kontrowersje. A ja bardzo się cieszę, że nie poprzestałaś na tym jednym komentarzu i zostawiasz kolejny. Za to jestem Ci bardzo wdzięczna. Serdecznie Cię pozdrawiam i zapraszam na niedzielę. Wtedy ukaże się drugi rozdział. :) |
Sloneczko (gość) 2014.02.20 16:56 |
Wiem, wiem ze zawsze konczysz happy endem :) Ja mam taka 'wade' ze zawsz chce zeby Ula byla z Markiem, ale tym razem nie wiem czy to sie uda... Pozdrawiam i czekam na niedziele :) |
Natalia (gość) 2014.02.20 17:45 |
Nie pamiętam żebyś od takiego momentu rozpoczynała jakieś swoje opowiadanie. Tak czy inaczej bardzo mi się podobało, n może poza postawą Marka, ale generalnie jest okey. I że Ulka będzie z Aleksem, a Marek będzie żałował swojego zachowania, tak? Pozdrawiam :P |
MalgorzataSz1 2014.02.20 17:52 |
Natalio Rzeczywiście zaczynanie opowiadania od porodu to u mnie niejako nowość, ale tak to sobie ułożyłam w głowie. A dlaczego właśnie tak, to na pewno w niedługim czasie zrozumiecie. Na Twoje pytanie niestety nie odpowiem. Musisz cierpliwie doczytać do końca tej historii. Serdecznie pozdrawiam. :) |
marit (gość) 2014.02.20 18:31 |
Poprzeszkadzałam,pomarudziłam,postawiłam do pionu i jestem do poniedziałku w domu.Tak jak ukartowałam.Doktorek baarrdzo zadowolllniony,bo czeka na ciacho.Kiedyś się doczeka łakomy. No cóż, za to ja nie jestem zadowolona z postawy i zachowania Marka. Nie sądziłam,że zacznie stawiać mur między sobą i Ulą .Niby zadowolony z podjętej decyzji o przeprowadzce do rodziców, w trosce o bezpieczeństwo Uli,a tu raptem taka zimna obojętność? - zdziwienie, dlaczego córka tak szybko chce być razem z nimi? Obawiam się,że to jest przerost tchórzostwa,by móc podejmować konkretną męską decyzję. Jaką? No chociażby przejęcia częściowo obowiązków od Uli, wyjście z nią na spacer, pogaworzenia z Igą, zmianę pampersa. Przecież chciał zostać ojcem.To nie jest u Mara niedojrzałość,a wręcz przeciwnie, strach i branie na swoje bary takiego ciężaru, jak ojcostwo i wszystko to co jest z nim związane i na pewno obawa,że nie będzie w stanie go udźwignąć. Zastanawia mnie jednak pewna rzecz,skoro nie chce uczestniczyć przez swoje tchórzostwo w wychowaniu córki, dlaczego oddala się od Uli.Skoro chciał mieć ją na wyłączność, skąd taka obojętność. Przecież jest koneserem piękna i skąd ta nagła ślepota,na piękno kochanej Uli,widział ten czar u niej przed ciążą? Nie widzi też piękna, jako ojciec , u swojej córki,a dopiero po chwili,gdy matka je podkreśla. Skąd u niego raptem tyle goryczy i żalu do Igusi,nawet o to,że zabrała mu Ulę? Za dużo pytań,za mało pozytywnych odpowiedzi. A ULA? No cóż nie dziwię się jej,że jest aż tak obojętna, nie przywiązując wagi do swojego wyglądu.Bo jak zwykle jest osaczona jadem Pauliny,brakiem zainteresowania nią przez męża na co dzień .Jak można czuć się komfortowo w takim towarzystwie,będąc non stop krytykowaną i wyśmiewaną? No cóż. Mam nadzieję Gosiu,że porządnie potrząśniesz życiem tchórzliwego Marka.,ale tak aby ślepota zeszła mu wtedy gdy poczuje zagrożenie. Ula czuję się nie potrzebną u boku Marka,mimo,że tak bardzo go kocha. Jest przecież ojcem ich córeczki. Powinnaś Gosiu dla Uli zaaplikować zmiana otoczenia,która dobrze jej zrobił,a konkretnie mam na myśli wyjazd na Rysiów. Tu Ula zawsze czuła się bezpiecznie i zawsze była kochaną przez wszystkich domowników i nie tylko. Wiadome jest,że nikt z najbliższego otoczenia, nie poprawi samopoczucia tak, jak własna kochająca cię rodzina.I właśnie mówiąc o tym,mam nadzieję,że taki bliski kontakt Uli z najbliższymi,pozwoli jej dźwignięcie z tej obojętności bycia na swoją piękną duszę i chcącej czuć się potrzebną,nie tylko dla Igusi,ale i dla Marka.Mimo,że czuje się jakby była dla niego kulą u nogi. Jak na pierwszy odcinek jest bardzo dołujący mnie,przez postawę Marka. Mam nadzieję,że niedzielny będzie weselszy. Pozdrawiam Cię Gosiu gorąco. U mnie jest ok. |
marit (gość) 2014.02.20 18:43 |
Grandziarze powiedzieli,że Marek w tym odcinku jest tchórzliwym dupkiem.nie lubią takiego i chcą innego.Masz się postarać,żeby się zmienił,bo go znielubią na amen. Na koniec mam napisać wwwwwwrrrrrrrrrr.Pozdrawiają Cię jakoś tak skromnie dzisiaj za Marunia. Oj będzie się działo do niedzieli.Nie martw się przejdzie im.Rurkę przekazuję. OCH i CAŁUSKI. |
lectrice (gość) 2014.02.20 18:45 |
Byczkow brak, nie postaralas sie tym razem ! Ja bym chciala wiedziec jak doszlo do ciazy Uli, zazwyczaj podejmuje sie te decyzje razem ! Troche mi sie nie chce wierzyc, ze Ula nie brala srodkow antykoncepcyjnych albo nie stosowali innych metod skoro Marek nie bardzo chcial miec dzieci tak natychmiast. To, ze sa malzenstwem nie znaczy, ze nie musza sie zabezpieczac ! Marek nigdy nie dyskutowal z nia na ten temat ? Ich zycie seksualne bylo bardzo udane i zywiolowe wiec musieli spodziewac sie ciazy (jesli sie nie zabezpieczali). Sa ludzie, ktorzy nie chca dzieci i trudno, trzeba tylko o tym pomysec wczesniej ! Ula z Markiem nie rozmawiala o dziecku juz dlugo przed porodem, nie wybrali nawet imienia, mozna bylo sie spodziewac jego reakcji na dziecko, obojetnosci... Wydaje mi sie, ze on nie interesowal sie ciaza , a ona niewiele zrobila by go jakos do tej ciazy przyciagnac lub chocby uspokoic i zapewnic o niezmiennosci ich uczuc (nie mowie, ze to by cos dalo). A z drugiej strony co ma zrobic osoba nie czujaca nic do wlasnego dziecka ? To jest spolecznie naganne ale to istnieje i nie mozna tego podciagnac pod nieludzkosc, zwyrodnialswo itp. Tak po prostu jest i tyle, mysle, ze ci ludzie tez w jakis sposob cierpia, ale skoro nie moga wykrzesac z siebie uczuc to co dalej ? A milosc wygasajaca po porodzie to chyba bardzo czesty przypadek. Sa chyba rozne milosci, ta pewnie nie byla uniwersalna... Oczywiscie w twoim opowiadaniu to sie naprawi ale nie kazdy w zyciu ma taki fajny scenariusz do zrealizowania i czajaca sie autorke, ktora wszystko wyprostuje , niestety! |
MalgorzataSz1 2014.02.20 19:04 |
Marit Ależ Ty jesteś upartą osóbką. Chyba zmolestowałaś doktorka zupełnie, że już dla świętego spokoju dał Ci tę przepustkę do domu. Grandziarze pewnie się ucieszyli. Ale do rzeczy. Uprzedzałam ich, że to opowiadanie będzie inne. Uprzedzałam też o tym, że czytając je będą mogli sobie wyrobić własną opinię na temat postawy i zachowania Marka względem Uli. Jak widzę reagują prawidłowo i Ty również. Mimo, że Marek jest mężem i ojcem w środku pozostaje wiecznym chłopcem, który nie dorósł ani do jednego, ani do drugiego. Ula kiedyś pociągała go bardzo. Była piękna, miała idealne ciało, zazdrościli mu jej. Dziecko zmieniło ją, a co gorsza zmieniło jego. Co dalej z tego wyniknie, przekonacie się wkrótce. A Ula z całą pewnością trafi do Rysiowa. Dzięki Marit za długaśny komentarz. Dbaj o siebie i nie forsuj się zbytnio, bo wiesz, że musisz być w formie przed zabiegiem. Ja również posyłam Wam wszystkim całuski i wszystkich wirtualnie mocno ściskam. :) |
MalgorzataSz1 2014.02.20 19:12 |
Lectrice Marek jest niezwykle spontaniczny i żywiołowy i często te cechy charakteru powodują, że żyje chwilą. Z całą pewnością nie zakładał, że zostanie ojcem, a jeśli nawet, to była to tylko jakaś mglista, odległa przyszłość. Kiedy już zdarzyła się ta ciąża nie był tym zachwycony, wręcz zmartwił się, że kończy się coś pięknego czym żyli bez skrępowania do tej pory. On nigdy nie lubił się napracować, a dziecko niosło ze sobą całą lawinę obowiązków. Ula podeszła do tego zupełnie inaczej. Podeszła jak kobieta, która pokochała to dziecko zanim się jeszcze urodziło. Dla niej to był cud i owoc ich miłości, dla niego zamknięcie ważnego etapu w ich życiu. Cieszę się, że nie ustrzeliłaś żadnego byczka. Chyba po raz pierwszy. Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za wpis. :) |
biedronka2012 (gość) 2014.02.20 19:39 |
Gosiu, Bardzo kontrowersyjna pierwsza część nowego opowiadania. Marek od początku nie był szczęśliwy z powodu ciąży. Informacja ta zburzyła cały jego poukładany świat. Ula była tylko dla niego, oboje cieszyli sie życiem. Ale przecieź są małżeństwem, a dziecko jest naturalną koleją rzeczy. W momencie kiedy cała rodzina i jego żona są szczęsliwi, Marek zachowuje sie troche ja małe dziecko...przecież miał wystarczająco duzo czasu na oswojenie sie z nową sytuacją, dziewięć miesięcy a nawt dziesięć ;) Zawsze żyłam w przekonaniu, że w momencia gdy kobieta rodzi dziecko, męźczyzna powinien nosić swoją żone do końca życia na rękach, właśnie za to dziecko. Bo przecież to najpiękniejszy dowód miłości kobiety do męźczyzny. Dlatego pretensje i obojętność Marka są tym bardziej bolesne dla Uli. Wydaje mi sie,że okres ciąży i po urodzeniu powinny być jednymi z najpiękniejszych momentów w źyciu kobiety, ale są za razem bardzo trudne bo przecieź wystko wywraca sie do góry nogami , dlatego potrzebuje ona duźo wsparcia i akceptacji ze strony męźa. Trochę wkurza mnie krowany przez media wizerunek młodej mamy. Celebrytki po ciąży na pierwszych stronach gazet , tabloidów są piekne, modnie ubrane, z idealna figurą , płaskim brzuszkiem. Kaźda przeciętna młoda mama przecieź ma tyle obowiązków ,że nie ma czasu na sen a tym bardziej pójśc na siłownie czy kosmetyczki. Wizerunek tenjest zbyt wyidealizowany a męźczyźni tacy jak np Marek oczekują go później od swoich źon.A przeceiź to wszystko nie jest takie proste ... pozdrawiam bieronka |
lectrice (gość) 2014.02.20 19:51 |
Oj chyba po raz drugi, nie doceniasz sie ! |
MalgorzataSz1 2014.02.20 19:58 |
Biedronko Ależ dawno Cię tu nie było! Bardzo się cieszę, że znalazłaś chwilę i przeczytałaś. Rozdział jest kontrowersyjny jak i całe to opowiadanie, ale przecież Ty sama też nie unikasz takich trudnych tematów. To wszystko prawda, co piszesz o matkach celebrytkach. Normalna matka Polka jest zarobiona, ugoniona i umordowana codziennymi obowiązkami. Nie ma nawet możliwości, żeby o siebie solidnie zadbać i nie wynika to tylko z tego, że nie chce, ale głównie z braków finansowych. Matki celebrytki, czy aktorki nie mają takich problemów. Je stać na to, żeby tuż po porodzie wynająć niańkę, dla dziecka, a dla siebie osobistego trenera i dietetyka. Stać je na wizyty w SPA, na ujędrnianie ciała i świetne masaże. Dziwić się, że w krótkim czasie wyglądają jak przed zajściem w ciążę? Raczej nie. Marek miał w głowie wyidealizowany obraz Uli. Dla niego była niepospolicie piękna i to głównie dotyczyło jej ciała, które zniszczył poród zostawiając po sobie kilogramy tłuszczu. On w pewnym sensie nie potrafi się z tym pogodzić, ale też nie robi nic, żeby pomóc jej dojść do dawnej figury. Nie wspiera jej, a tylko i wyłącznie ma do niej pretensje i bezustannie krytykuje. To dla niej nie jest budujące a raczej przeciwnie, wpędza ją w coraz gorszą depresję. Często tak jest, że najpierw pojawia się zachłyśnięcie sobą, a po porodzie ten zachwyt szybko mija i do sypialni wkrada się obojętność. Bardzo Ci dziękuję raz jeszcze za komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :) |
MalgorzataSz1 2014.02.20 19:59 |
Lectrice Z całą pewnością się nie doceniam. Za to doceniam Ciebie. :D |
ADRIANCREVAN (gość) 2014.02.20 20:50 |
chodziło mi o to, że zazwyczaj kończysz w taki sposób i nie wiemy jak dalej .. a tu zaczynasz jakby od końca innych opowiadań, czyli od sielankowego happy endu i piszesz jak dalej ciągną się ich losy to naprawdę może być ciekawe :-) |
Natalia (gość) 2014.02.20 21:06 |
Szkoda. Myślałam, że będziesz tak dobra i uchylisz rąbka tajemnicy. I tak wszyscy będą to czytali. :) |
marit (gość) 2014.02.20 21:17 |
Gosieńko,dzięki za życzenia i pochwalenie za wpis. Chłopaki dziobki pootwierali jak zobaczyli obiad na stole parujący.Oj się działo,całusy,uściski.Okropieństwo. Chciałam Ci powiedzieć,że tak naprawdę mimo swojego wieku ,czuję się dobrze oprócz tych giczłek moich no i cukrzycy / Lada/. Poza tym dżoging z chłopcami ,żebym nie przytyć,jeżdżę na rowerze codziennie.15-20km. No niech się zaczną grzyby to nie wiem czy znajdę czas na czytanie -/żartuję/,bo od 5 rano jestem w lesie do 14-15tej. Tak więc zdrowie musi dopisywać,bo jak wiesz spaceruje się wtedy,przytula do drzew dla zdrowia /brzoza/. No i to się nazywa życie z naturą,za pan brat. Jeśli chodzi o doktorka to dał przepustkę, bo badanie trwa 1.5 godz.-+ więc w poniedziałek ja idę na tapetę.Babcie za długo by leżały na oddziale,a jest ich 6 sztuk. Mam nadzieję,że dasz Markowi drugą szansę na wyeliminowanie ze swojego charakteru,wrednego tchórzostwa i nieodpowiedzialności. Niech tęskni i wyje za dziewczynkami jak stare bobrzysko. Facetom/nie wszystkim/ trzeba pokazać,że posiadają też dwie gałki oczne i muszą widzieć to co my,a może i więcej. Chłopaki się cieszą,że Ula pojedzie do Rysiowa. Pozdrawiam i czekamy na niedzielę. |
MalgorzataSz1 2014.02.20 21:21 |
Aniu No tak... masz rację. Pod tym względem to rzeczywiście zaczęłam od sielanki. Skończę też na sielance, chociaż może ona nieco odbiegać od wyobrażeń sielanki niektórych. Natalio Sama piszesz więc wiesz, że żeby zaciekawić czytelnika nie należy zdradzać od razu końcówki opowiadania, chociaż na przykład Lectrice to by się bardzo podobało. Pozdrawiam dziewczyny. :) |
MalgorzataSz1 2014.02.20 21:29 |
Marit Zazdroszczę Ci, że jesteś taka aktywna. Ja chyba jestem młodsza, a już mam poważne problemy z poruszaniem się, choć tak naprawdę to te problemy są już od 35 lat. Teraz bardzo się nasiliły i nie są spowodowane cukrzycą, ale bardzo poważnymi zmianami w kręgosłupie. Nawet nikt mnie już nie chce operować, bo jest mnóstwo przeciwwskazań, a przede wszystkim takie, że już o własnych nogach nie zeszłabym ze stołu. Na razie korzystam z kul, ale boję się, że niedługo wyląduję na wózku. Staram się walczyć, ale ból jest tak bardzo mocny, że wyciska mi łzy z oczu. Od 30-go stycznie jestem na zwolnieniu i już prawdopodobnie nie wrócę do pracy, bo lekarka będzie chciała skierować mnie na rentę. Sama chciałabym pracować nadal, ale przez to, że mam spastyczność mięśni nie bardzo mogę do tej pracy dojechać. Nie ma lekko. A Ty korzystaj z ruchu póki jeszcze możesz. Uwielbiam zbierać grzyby i uwielbiam je jeść. To kolejna z rzeczy, której już nie będę mogła robić tzn. zbierać. Trudno się pogodzić z takim stanem rzeczy. Dużo zdrowia Marit. Buziole. :) |
madzian (gość) 2014.02.20 21:43 |
Opowiadanie zapowiada się naprawdę ciekawie! Szczerze mówiąc byłam zdziwiona, kiedy dotarłam do końca! Zdecydowanie za szybko jak dla mnie ten rozdział się skończył! Zresztą mogłabym Twoje opowiadania czytać bez końca! Z niecierpliwością czekam na drugi rozdział, a jednocześnie korzystając z okazji chciałam zapytać kiedy się on pojawi! |
MalgorzataSz1 2014.02.20 22:20 |
Madzian Rozdział kolejny pojawi się w niedzielę i już Cię na niego zapraszam. Ja dodaję systematycznie w czwartki i w niedziele właśnie. Mam nadzieję, że i kolejne rozdziały będziesz czytać z przyjemnością. Dziękuję Ci za komentarz. Pozdrawiam cieplutko. :) |
madzian (gość) 2014.02.20 22:44 |
Oczywiście, że przeczytam! Z przyjemnością i już nie mogę się go doczekać! ;) |
MalgorzataSz1 2014.02.20 22:46 |
Lectrice AdrianCrevan wygląda Twojej korekty. Wiesz, że dodała już dwa rozdziały nowego opowiadania o shinigami? |
MalgorzataSz1 2014.02.20 22:48 |
Madzian Niedziela tuż, tuż. I już Ci powiem, że będzie się sporo działo. Dobrej nocy kochana. :) |
Natalia (gość) 2014.02.20 22:57 |
Gosiu, mnie też by się podobało. Miałabym o czym śnić, a opowiadania i tak bym czytała bo jestem ciekawa każdego porównania, każdego zdania i wszystkiego co piszesz. |
MalgorzataSz1 2014.02.20 23:05 |
Natalio Co Wy macie z tymi końcówkami? Lectrice już kiedyś zawracała głowę, żebym publikowała od końca. To jakieś facecje. Ja choćbym czytała nawet najbardziej wciągającą powieść, nigdy nie zajrzę na koniec. To taki dreszczyk emocji, który uwielbiam i też ciekawość, jakie będzie zakończenie. Znając je już na początku nie emocjonowałabym się książką w żaden sposób. Uzbrój się więc w cierpliwość. Opowiadanie jest standardowe, czyli ma 10 rozdziałów i szybko wszystkiego się dowiesz. Buziaczki. :) |
lectrice (gość) 2014.02.21 00:45 |
Oj taaak, ja bardzo lubie koniec na poczatku ! Do Ani wpadne moze jutro, mam urwanie glowy w szkole i przede wszystkim ze zbukami. Moj mlodszy zbuk przez trzy dnie nie chodzil do szkoly bo mu sie nie chcialo, wreszcie sie o tym dowidzialam ... Zawsze jak wracam do domu to sie pytam czy w szkole wszystko OK, a on zawsze odpowiada, ze OK. No to wedlug mnie klamie, ale tylko wedlug mnie... Wedlug jego wlasnej teorii to on absolutnie nie klamie, bo skoro sie pytam czy wszystko OK, a on ma ogolnie dobre stopnie i raczej nic nie zawala no to OK. NIe pytalam sie o to czy BYL w szkole no to mi nie mowil, ze nie byl ... I co ja am z nimi zrobic ? I wyszlo na to, ze jak zadaje zle pytania to nie moge otrzymywac dobrych odpowiedzi.. A poza tym jest to bardzo mile i sympatyczne dziecko, tylko pod sufitem ma wszystko do gory nogami czy tez do dolu czupryna... A drugi ma deprymke i tylko sprawdzam czy jeszcze zyje i ostatnio sam fakt, ze zyje jest zadawalajacy ... Ja juz nie mam wymagan, byle by tylko dotrwac do jutra ! Ja chyba zyje w jakims skeczu..., prawdziwa kobieta sukcesu ! W takim skeczu to sie gra, moze sie na aktorstwo przerzuce, z taka zyciowa praktyka powinnam byc niezla ! A Ula pomyslala, ze jej coreczka to przyszla nastolatka ? |
Justynka29 (gość) 2014.02.21 01:14 |
Zaciekawił mnie wstęp .Postawa Marka zupełnie mi się nie podoba w tym opowiadaniu odsunął się od swojej żony i traci nią zainteresowanie.Nie angażuję się w opiekę nad ich córką .Fajnie ,że to opowiadanie jest inne i nie wszystko musi się kończyć narodzinami dziecka i fajnie ,że u ciebie to początek historii.Jestem ciekawa co będzie dalej .Czy Dobrzańscy zareagują i czy Marek zauważy ,że źle robi.Uli musi być ciężko zajmować się dzieckiem,domem a jej własny mąż tego nie docenia.Nie zauważa jej więc jej też przestało zależeć jak wygląda.Mam nadzieję,że Marek nie będzie na tyle głupi by znaleźć sobie inną albo zacząć pić. A 2 Xl może okazać się ciekawą inspiracją.Serial był fajny. Czekam na kolejne opowiadania. I zaskoczyła mnie postawa Alexa. Oby się dzialo. Lubię mocne wątki . Z dobrym zakończeniem ale nie koniecznie. |
kawi ;) (gość) 2014.02.21 05:59 |
Zapowiada się bardzo ciekawie, ale też smutno. Marek nie chciał mieć dziecka. Kiedy się pojawiło, sprawiło, że Dobrzański poczuł zagrożenie. Jest zazdrosny o Ulę. Więcej czasu zaczęła poświęcać Idze niż swojemu mężowi. Przestała o siebie dbać, co sprawiło, że Marek stracił nią zainteresowanie. Mam nadzieję, że Ula zadba o swój wygląd, aby znów podobać się mężowi, a Marek zrozumie w końcu, że dziecko to największe szczęście, jakie mogło go spotkać. Pozdrawiam serdecznie! |
MalgorzataSz1 2014.02.21 09:17 |
Lectrice Wesoło to Ty nie masz, chociaż wiem, że inni posiadający dzieci w fazie buntu też lekko nie mają. Nie jest łatwo zapanować nad takim nastolatkiem, bo często bywa krnąbrny, pyskaty, lub sprawia wrażenie, że na niczym mu już nie zależy. Nawet jeśli chce się z nim porozmawiać, to albo odburkuje coś pod nosem, albo po prostu milczy. Nie sądzę, żeby była jakaś złota rada dla rodziców w tym względzie. Niektórzy chwytają się bardzo drastycznych środków, żeby złamać upór takiego dziecka, złamać jego wolę, ale myślę, że to nie jest dobra metoda. To po prostu trzeba przeczekać, a przy tym uzbroić się w całe pokłady cierpliwości i opanowania. Mam nadzieję, że Ci się uda Nie rozumiem Twojego ostatniego pytania. W jakim sensie Ula miała myśleć, że jej dziecko jest przyszłą nastolatką? Oczywiście kiedyś nią będzie, ale chyba nie załapałam o co Ci chodzi. Justynka29, Kawi Mam nadzieję, że opowiadanie zaciekawi Was obie, bo nie jest jednoznaczne. Relacje między Ulą a Markiem są bardzo skomplikowane i to nie z winy Uli. Marek widzi jak bardzo ciąża wpłynęła na jej wygląd. Jest estetą. Lubi mieć przed oczami piękne obrazy. Do niedawna Ula stanowiła dla niego ten najpiękniejszy. Taki, którym można było się delektować, napawać i cieszyć. Taki, którego zazdrościli mu inni mężczyźni. To wszystko odeszło w niebyt. On czuje się tak, jakby nagle stracił coś niezwykle cennego i to w dodatku na zawsze. To w jakimś sensie strata, z którą nie może się pogodzić. Teraz Ula jest otyła, a on stracił do niej pociąg. To nic przyjemnego dla kobiety i zwykle wpędza ją w depresję. Im więcej on narzeka, tym więcej ona zajada stres. Będzie ciężko, ale na szczęście Ula dostrzeże znacznie więcej niż powinna i to zdecydowanie wpłynie na ich wzajemne relacje. To już w następnej części. Dziękuję dziewczyny, że zawsze komentujecie. Serdecznie Was pozdrawiam. :) |
eulala (gość) 2014.02.21 13:17 |
Rozdział świetny, i na pewno inny... Z taką ilością komentarzy a co za tym idzie z taka ilością czytelników może rozważysz aby dodawać rozdziały 3 razy w tygodniu??? mysle ze nie tylko ja byłabym zachwycona:):) pozdrawiam |
MalgorzataSz1 2014.02.21 13:32 |
Eulala To nie takie proste, ponieważ ja nie piszę ot tak z marszu i trudno by mi było zapewnić Wam wklejanie rozdziałów trzy razy w tygodniu. Oprócz pisania opowiadań mam też inne obowiązki, z których muszę się wywiązać. Zapewniam Cię, że ja naprawdę dodaję bardzo często w porównaniu z innymi prowadzącymi blogi o tej tematyce. U niektórych na dodanie rozdziału czeka się miesiącami i często wynika to po prostu z natłoku innych, ważniejszych zajęć. Poszukiwanie pomysłu na opowiadanie nawiązujące do serialu wbrew pozorom jest bardzo trudne, bo praktycznie wszystko już było i niezwykle ciężko jest wymyślić coś, co zaciekawi czytelnika. Idąc za Twoim pomysłem dodawania trzy razy w tygodniu, w ciągu miesiąca musiałabym dodać 12 rozdziałów. Przeważnie każde z moich opowiadań liczy ich 10. Czyli, żeby wyjść na 12-ście trzeba by było zacząć nowe opowiadanie, którego tak na dobrą sprawę nie ma. W ten sposób bardzo szybko musiałabym zamknąć ten blog, a bardzo tego nie chcę, bo w ciągu roku musiałabym napisać co najmniej 144 opowiadania i byłabym chyba płodniejsza niż Kraszewski. :) Jeśli spojrzysz na prawą stronę bloga, to zauważysz, że są wpisane dwa tytuły opowiadań do publikacji i na tym koniec. Na razie nic nie piszę, bo nic nie przychodzi mi do głowy. Ciągle szukam inspiracji. Mam nadzieję, że wyczerpująco to wyjaśniłam, a Ty zgodzisz się ze mną, że publikowanie dwa razy w tygodniu, to dość. Serdecznie Cię pozdrawiam. :) |
eulala (gość) 2014.02.21 13:44 |
tak,tak wiem i rozumiem, zapytać zawsze można a nóż się uda... myśle że twoja mądra głowa wpadnie na genialne pmysły kolejne bo uwielbiam twego bloga, pozdrawiam i czekać będe długie 2 dni na kolejną notkę |
MalgorzataSz1 2014.02.21 13:51 |
Oj moja głowa już nie taka mądra i dość stara, ale robię wszystko, żeby nie było długaśnych przerw między opowiadaniami. |
Julia (gość) 2014.02.21 19:16 |
Schemat faktycznie inny. Do tej pory zaczynało się od momentu ich poznania bądź jakiegoś etapu ich znajomości i kończyło na zaręczynach lub wstąpieniu w związek małżeński, a tym razem od tego momentu się zaczyna ( a raczej od jakiegoś momentu po slubie). Chyba że odbiegnięcie od schematu ma dotyczyć Zmiany pary Ula- Marek Na Ula-Aleks, co moim zdaniem nie jest dobrym pomysłem a wręcz przeciwnie. Po pierwsze dlatego że Paulina całkiem by ją zniszczyła. Już jej nienawidzi za to że Ulka odebrała jej Marka i jawnie jej to okazuje obsypując przy tym inwektywami, a gdyby jeszcze związała się z Aleksem to jej nienawiśc by się tylko zwiększyła i zrobiłaby wszystko żeby ich rozdzielić i zniszczyć Ulkę i przy okazji dziecko, które ucierpiało by najbardziej. ( bo zmiana Pauliny czy jej nastawienia byłaby strasznie naciągana). Po drugie Aleks mimo tego jaki był to zasługuje na kobietę, której nie miał Marek, a nie na "ochłapy" po nim, żeby nie powiedzieć na "resztki z pańskiego stołu" czyli Ulkę. Po trzecie, jak już ktoś wcześniej napisał byłoby to odwrócenie sytuacji Julia-Aleks-Marek. Po czwarte nie jestem pewna czy Aleks byłby w stanie pokochać dziecko człowieka, którego nienawidzi i które jest do tego człowieka podobne. Poza tym nie wierzę w nagły przypływ sympatii do Uli u Aleksa zwłaszcza że sama stwierdziła że nie był w stosunku do niej życzliwy. Uważam, że znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby zrobić z Aleksa jej przyjaciela lub kogoś na kształt starszego brata, który pomoże jej odzyskać pewnośc siebie i wiare w to że może być w dalszym ciągu atrakcyjna. To była by najlepsze rozwiązanie dla niej i dla dziecka ( zwłaszcza dla dziecka). Nie wspominają że ich potencjalny związek mógłby spowodować rozłam w rodzinie Dobrzańskich, a tego Ulka by nie chciała. |
MalgorzataSz1 2014.02.21 19:51 |
Julio Tak naprawdę to napisałaś gotowy scenariusz na opowiadanie. Nie chciałabym za wiele zdradzać, a właściwie w ogóle nie chciałabym nic zdradzać, jednak idąc torem Twojego myślenia i ja wyciągnęłam kilka wniosków. Założenia są oczywiście czysto hipotetyczne. Dlaczego uważasz, że ludzie nie mogą się zmienić? Ja wielokrotnie w swoich opowiadaniach dokonywałam totalnej przemiany zarówno Alexa jak i Pauliny. Wielokrotnie oboje przyjaźnili się z Markiem i Ulą. Czasami Alex stawał w kontrze w stosunku do swojej siostry. (opowiadanie "Tabu"). To o czym piszę to nie jest kontynuacja serialu, z naciskiem to podkreślam i o tym trzeba pamiętać. Ja zaczerpnęłam tylko z niego bohaterów, ich niektóre cechy i ich imiona. Mogę zrobić z tym co tylko zechcę i co podpowie mi moja wyobraźnia. Mogę ich ustawiać w różnych konfiguracjach i sytuacjach. Jednym się to spodoba, innym nie, ale przecież nie mogę się tłumaczyć z tego, że w ogóle piszę. Nigdy nie jest tak, że zadowoli się każdego czytelnika. Nigdy nie wklejam opowiadania kiedy nie jest już napisane do końca. Ja nie piszę rozdziałów na bieżąco. Sugestie jak najbardziej są mile widziane, ale raczej nie znajdą miejsca w czymś, co jest już gotowe do publikacji, ale mają szansę zaistnieć w kolejnym opowiadaniu. Taki mam styl pracy i tak lubię najbardziej. Poza tym trzeba wziąć pod uwagę fakt, że ja nie jestem pisarką, jestem amatorką, która tylko próbuje swoich sił w pisaniu. Jedną ze stałych serialu była przemiana i nie dotyczyło to wyłącznie Uli i Marka. Zmienili się i inni bohaterowie poza Febo. Dla mnie w pewnym momencie stało się to wyzwaniem, bo co by było gdyby i oni wreszcie zmiękli i zaczęli postrzegać wszystko w innych kategoriach? W opowiadaniu Paulina wcale nie musi być taka jak w serialu, podobnie Alex, bo tu korzystamy wyłącznie ze swojej wyobraźni. To dlatego nie można zakładać, że gdyby Ula była z Alexem to doświadczyłaby wzmożonej nienawiści ze strony jego siostry, czy też, że związek Uli i Alexa byłby mocno naciągany. To, czy taki będzie czy nie, zależy wyłącznie od tego, kto opisuje historię i w jakie ją ubierze słowa. To samo dotyczy "ochłapów" po Dobrzańskim. Ja chyba nigdy tak dosadnie nie nazwałabym Uli, ale to już kwestia semantyki. Czy to byłby Alex, czy ktokolwiek inny z pewnością nie traktowałby kobiety jako "resztek z pańskiego stołu". Chcę Ci przypomnieć, że Julia była najpierw dziewczyną Marka, a dopiero później Alexa. Był w niej szaleńczo zakochany i z całą pewnością nie traktował jak odpadu po Dobrzańskim. Ja wymyśliłam inne zakończenie opowiadania, które chyba jednak nie będzie dla Ciebie satysfakcjonujące, ale kto wie, może przy następnym skorzystam z takiego rozwiązania jakie proponujesz, bo pomysł jest dobry. Tak, czy owak moja sugestia jest taka, żeby czytając te opowiadania nie utożsamiać ich zbytnio z serialem, bo tak naprawdę niewiele mają z nim wspólnego, podobnie jak ich bohaterowie. Bardzo dziękuję Ci za długi komentarz i serdecznie pozdrawiam. :) |
lectrice (gość) 2014.02.21 20:07 |
Wesolo to moze i nie mam ale czasami to jak inny wymar, moje dzieci robia takie numery, ze czasami ich traktuje z przymruzeniem oka bo inaczej sie nie da. Nadal chodza do szkoly i ucza sie, w bolach ale jakos idzie to o przodu. Sluchaja sie mnie mimo, ze to chlopy jak deby i moglyby mnie olac. Prawie nigdy nie pyskuja, raczej mamy fazy milczenia. Drastycznych srodkow sie nie imam bo to nie w moim stylu. Najwazniejsze aby byli przy mnie, nawet jak sie poklocimy to wracaja jak bumerangi... Co do mojego pytania to proste, ja pracuje w szkole w ktorej kadra bardzo otwarta i mozemy rozmawiac absolutnie o wszystkim bez zadnego tabu ani bez obawy bycia osadzonym lub skrytykowanym. NIektore numery moich dzieci staja sie niemal kultowe i trwa to juz prawie cztery lata (jak nie jeden to drugi...), do tego dochodza synowie innych pan (tez niezle numerki)... Jak sobie tak powymieniamy to co robia nasze dzieci to od razu lzej na duszy (w kupie razniej) a przede wszystkim jest wesolo. Mlodsze kolezanki zakladaja rodzine no i zachodza w ciaze. Jak ktoras z kolezanek mowi, ze bedzie miala dzidziusia to my jej odpowiadamy, ze bedzie miala przyszlego nastolatka, one juz dobrze wiedza o co chodzi bo nasluchaly sie niestworzonych opowiesci .... Teraz wpadne do Ani... |
MalgorzataSz1 2014.02.21 21:06 |
Lectrice Teraz już wszystko zrozumiałam, bo wyjaśniłaś niemal łopatologicznie. A nastolatki z czasem wyrosną na dorosłych ludzi. Ważne, żeby przetrwać ten czas dorastania nie zapominając o higienie swoich nerwów. Pozdrawiam Cię. :) |
OdpowiedzUsuńNapełnij swoje życie działaniem Nie czekaj, aż się wydarzy Spraw, aby się wydarzyło. Stwórz swoją własną przyszłość. Stwórz swoją własną nadzieję. Stwórz swoją własną miłość. I bez względu na twoje przekonania, Możemy napotkać wiele porażek, ale nie możemy zostać pokonani Albo znajdę sposób, albo go stworzę, to były słowa, które pozwalały mi iść dalej, gdy mój mąż został mi zabrany przez 3 lata, dopóki nie poznałam PEACEFUL HOME SOLUTION, który obiecał pomóc mi odzyskać radość i szczęście w ciągu 48 godzin i jestem mu wdzięczna, że się nie zawiodłam, dotrzymał słowa i dziś żyję szczęśliwie z moim mężem. Skontaktuj się z tym wielkim duchowym lekarzem pod adresem ( peacefulhome1960@zohomail.com ) lub WhatsApp na: ( +2348104102662 ). To doświadczenie zmieniające życie