09 luty 2014 |
ROZDZIAŁ 8
W przeddzień wyjazdu pakowała ich wszystkich. W salonie stanęły wkrótce dwie wielkie walizy i dwie mniejsze. Poprasowała jeszcze ubrania, w których mieli jechać. Zapowiadała się piękna pogoda więc postanowiła, że wszyscy pojadą w krótkich spodenkach i przewiewnych koszulkach. Rano przyszykowała jeszcze lekkie śniadanie, przygotowała na drogę kanapki i trochę owoców. Nie zapomniała też o termosie z kawą i herbatą. Zamknęli dom na cztery spusty i o dziewiątej ruszyli. Dzieci siedziały z tyłu, a Ula obok Marka. Zerkała na niego od czasu do czasu. W krótkich jeansowych spodniach i w sportowej koszulce wyglądał niezwykle atrakcyjnie. Po raz pierwszy też uśmiechnął się szeroko wkładając na nos słoneczne okulary. Od tego uśmiechu zarysowały się głęboko w jego policzkach wyraźne dołeczki. Pomyślała, że on i Paulina musieli stanowić piękną parę. Ona taka zjawiskowa, kruczowłosa i on tak niesamowicie męski, przystojny i pełen uroku. Lubiła mu się przyglądać, ale tylko wtedy, gdy nie patrzył. Czasem ją na tym przyłapywał, a wówczas jej policzki płonęły wstydem i karciła się za to w myślach. Miał ładną twarz i choć do niedawna tak bardzo smutną, to jednak niezwykle szlachetną. Miał też dobre oczy, a ich spojrzenie przenikliwe i bardzo ciepłe. Gdy czuła zapach jego perfum jej serce przyspieszało i biło jak oszalałe. Nauczyła się nad tym panować, chociaż nie zawsze jej się udawało. Nie mogła dopuścić, żeby on się domyślił, że jest pod jego urokiem. Nosił żałobę w sercu po kobiecie, którą bardzo kochał. Zauważyła wprawdzie, że ostatnio zdobywał się na bardziej intymne gesty wobec niej. Nie miał oporów, by przygarnąć ją do swego boku, czy pogładzić jej dłoń lub policzek. Nie dociekała, dlaczego to robi. Bała się, że jej odpowie, że to nic nie znaczące odruchy i żeby nie wyobrażała sobie Bóg wie czego. - Tatuś jak długo do morza? – Usłyszała głos Miłosza. - Pojedziemy jakieś sześć godzin. Może siedem. Jak ci się będzie chciało siku to wołaj. Zatrzymamy się gdzieś. Wjechał na autostradę i znacznie przyspieszył. Zerknął na Ulę. Siedziała z podkulonymi nogami i kontemplowała widoki za oknem. Wyglądała jak nastolatka. Uśmiechnął się. Budziła w nim takie ciepłe uczucia. Przy niej stępiał ból spowodowany śmiercią Pauliny. Przy niej i on i Miłosz zaczęli się uśmiechać, zaczęli normalnie żyć. Normalnie. Tak jak chciała Paulina. Mimo, że serce nadal bolało i nadal tęskniło za nią, to otwierało się też na inne aspekty. Zaczynało kochać. – Wierzę kochanie, że patrzysz z góry na to, co się ze mną dzieje i mam nadzieję, że akceptujesz Ulę. Ona jest dobrym człowiekiem i kocha naszego syna. Nigdy nie zastąpi mu ciebie, ale już bardzo postarała się, żeby tak nie cierpiał. Zmienił się dzięki niej i znów jest tym dawnym radosnym dzieckiem. Liczę na to, że pokocha i mnie. Przy niej mógłbym być szczęśliwy. Tak jak chciałaś. Będę żył i będę kochał. – Spod okularów popłynęły mu łzy. Otarł je nerwowo, co nie umknęło uwadze Uli. - Wszystko w porządku? – Zapytała cicho. Pogładził uspokajająco jej dłoń. - W jak najlepszym Ula. W jak najlepszym. Za chwilę powinniśmy dojechać na taki leśny parking. Zatrzymamy się tam i coś zjemy. Chętnie napiję się kawy. O, to tu. Jest nawet toaleta. Skorzystamy, prawda dzieci? Rozłożyła papierowe talerzyki i kubki na drewnianym stole i usadziła Miłosza na ławie zakładając mu śliniak. Każdemu podsunęła kanapkę. - Wcinajcie. - A ty? – Zdziwił się Marek. – Nie zjesz nic? - Nie jestem głodna. Kawa wystarczy. Przysłuchiwała się jak ciekawy wszystkiego Miłosz zadaje dziesiątki pytań, a Marek z wielką cierpliwością na nie odpowiada. Wreszcie skończyli. Dopiła swoją kawę i wytarła malcowi buzię. - Gotowi? To możemy ruszać. Wreszcie po ponad sześciu godzinach jazdy dotarli na miejsce. Marek zaparkował przed ogromnym, pięknym budynkiem. Po przeciwnej stronie rozciągało się morze. Wysiedli z samochodu i stanęli przy nim napawając oczy tym widokiem. - Pięknie tu… - Ula wciągnęła w nozdrza świeży zapach bryzy. – Hotel cudny i taki nowoczesny, a w dodatku z pewnością horrendalnie drogi. - A ty znowu swoje. Odpręż się i wyluzuj. Nie mam zamiaru oszczędzać. Jesteśmy na urlopie, nie? Wyjmę walizki. Ciągnęli po dwie, a obok uczepione ich uchwytów maszerowały dzieci. Weszli do ogromnego holu i zlokalizowali recepcję. Marek zaopatrzony w swój i Uli dowód poszedł ich zameldować. Załatwił wszystko z miłą recepcjonistką i z kartami magnetycznymi przeszkloną windą udali się na drugie piętro. - Nie wynajmowałem dwóch pokoi Ula. Wynająłem apartament. Tam są dwie odrębne sypialnie połączone wspólnym salonikiem. Oglądałem foldery i wszystko wygląda świetnie. Zaraz się przekonamy. Byli zachwyceni. Wielki taras roztaczał przed nimi widok na plażę i morze. Sypialnie miały podwójne łóżka, a salonik okazał się bardzo przytulny. Marek uśmiechnął się do nich. - Będzie nam tu wspaniale. Jestem o tym przekonany. To co, proponuję szybki prysznic i spacer plażą. Trzeba poznać okolicę. Może trafimy na jakąś smażalnię ryb? Chętnie zjadłbym jakiegoś dorsza, lub coś podobnego. Mamy wykupione śniadania i kolacje. Na obiady będziemy chodzić na miasto. Celowo nie wykupiłem, żeby nie ograniczać się czasowo. To kto pierwszy pod prysznic? Rzeczywiście było im tam wspaniale. Codzienne spacery plażą, rejsy po morzu, pyszne ryby, a przede wszystkim pogoda. Ta nie zawiodła i przez cały okres pobytu świeciło im słońce. Opalili się. Marek wyglądał jak czekoladka. Ula i Betti podobnie. Nawet Miłosza liznęło słońce, chociaż Ula bardzo dbała o to, żeby jego jasna karnacja nie była narażona na zbyt intensywne, słoneczne promienie. Dzieci korzystały na całego. Nie było dnia, żeby nie taplały się w wodzie i nie budowały zamków z piasku. Miłosz promieniał, a Markowi rosło ze szczęścia serce. Któregoś dnia odkrył, że Ula przyciąga spojrzenia innych mężczyzn. Gapili się na nią jak na potencjalną zdobycz. Czasem patrząc na nich odnosił wrażenie, że za chwilę zacznie im się sączyć ślina z ust. Poczuł ukłucie zazdrości, choć ona kompletnie nie zdawała sobie z tego sprawy jak duże wrażenie robi na mężczyznach. Czy mógł ją obwiniać za to, że jest piękna, że ma wspaniałą figurę i to wywołuje ślinotok u tych wszystkich facetów? Któregoś dnia kolejny raz zauważył wlepione w nią oczy kilku samców. Mieli właśnie się zbierać na obiad. Złożył koc i wsadził go pod pachę. Drugą rękę objął ją w pasie. Spojrzała na niego zdziwiona, ale nie protestowała. Betti i Miłosz trzymając się za ręce maszerowali przed nimi, a on z dumą i dużą pewnością siebie szedł z nią objęty jak para zakochanych. Uwolnił ją dopiero, gdy zniknęli z oczu tym facetom. Przeprosił za swoje zachowanie i wytłumaczył, co było jego powodem. Jej wielkie błękitne oczy wpatrywały się w niego ze zdumieniem. - Chyba przesadzasz. Komu miałby się podobać ktoś taki jak ja? Przecież ja jestem całkiem zwyczajna. - Teraz to ty przesadzasz. Spójrz w lustro. Ono nie kłamie. Jesteś piękna. – Spuściła głowę zażenowana i nie odpowiedziała już nic. Wrócili do rzeczywistości. Marek do pracy, a ona do swoich obowiązków. Zapisała Beatkę do szkoły. Zaopatrzyła ją w tornister i książki. Teraz każdego dnia ubierała Miłosza i wraz z nim odprowadzała ją pod szkolny budynek. Mała szybko przywykła. Znalazła nowe koleżanki. Po powrocie szybciutko odrabiała lekcje, by choć trochę czasu poświęcić Miłoszowi. Pod koniec września Ula poprosiła Marka o podwózkę na cmentarz. Zbliżała się rocznica śmierci jej taty i brata. Nie odmówił. Pojechał tam już któryś raz z kolei, ale nadal nie miał odwagi zapytać w jakich okolicznościach zginęli. Wracając wstąpili też na grób Pauliny. Wykonany z różowego marmuru wyraźnie odcinał się od innych grobów. Umył pomnik, ustawił w wazonie kwiaty i zapalił znicze. Pomodlili się za spokój jej duszy i wrócili do domu. Kiedy ułożyła dzieci do snu poprosił ją, by została jeszcze na chwilę w salonie. Podał jej lampkę wina i usiadł obok niej na kanapie. - Wiesz Ula, pobyt na cmentarzu zawsze wprowadza mnie w przygnębienie – powiedział cicho. – Ciebie chyba też, bo wracasz taka smutna i pełna żalu. - Bo jest mi ciężko z myślą, że oni wszyscy odeszli za wcześnie. Jasiek miał tylko osiemnaście lat. Całe życie było przed nim. - Powiesz mi jak zginęli, czy nadal to cię boli? – Westchnęła i popatrzyła na niego ze smutkiem. - Zawsze mnie boli. Wracali z Krakowa. Pod Szczekocinami doszło do zderzenia pociągów. Zginęli oni i czternaście innych osób. - Słyszałem o tej katastrofie. Było o niej głośno w mediach. Jak poradziłaś sobie z tą ogromną stratą? Musiałaś pochować dwójkę twoich najbliższych. - Było mi bardzo ciężko. Nagle zostałam jedynym opiekunem Betti. W dodatku rodzina ojca upomniała się o swoje. Musiałam sprzedać dom, żeby ich spłacić. Nam nie zostało prawie nic prócz marnej renty po tacie. – Zaszkliły jej się oczy i rozpłakała się głośno. – To takie straszne. Świat wali ci się na głowę, a ty jesteś bezradny wobec tej tragedii i nie masz pojęcia jak dalej żyć. Przygarnął ją do siebie. I on miał w oczach łzy. - Miałem dokładnie tak samo, ale był Miłosz. Obiecałem Paulinie, że wychowam go na dobrego, uczciwego człowieka. Myślę Ula, że już czas podźwignąć się z tego, co nas spotkało. Ja dojrzewam do tego od jakiegoś czasu. Powinienem zrobić porządek w garderobie Pauliny. To będzie jak odcięcie pępowiny. Ona nigdy nie chciała, żebym po jej śmierci był sam. Mówiła, że powinienem sobie ułożyć na nowo życie. Była mądrą kobietą. Tak też napisała mi w tym liście. Ona zawsze będzie zajmować ważne miejsce w moim sercu i na pewno o niej nigdy nie zapomnę. Czas jednak otrząsnąć się i zacząć żyć. Te wakacje były pierwszym krokiem do normalności i cieszę się, że byłyście tam z nami. – Zerknął na zegarek. – Późno już, a ty pewnie zmęczona. Idziemy spać. Jutro też jest dzień. Dobranoc. Następnego dnia po odprowadzeniu Betti do szkoły, poszła z Miłoszem na zakupy. Wchodząc do sklepu zauważyła leżące kartony. Zapytała kasjerki, czy może je zabrać, skoro leżą nikomu niepotrzebne. Kobieta pozwoliła i nawet ucieszyła się, że ktoś je sprzątnie. Po wczorajszej rozmowie z Markiem pomyślała, że ciężko mu będzie zabrać się za opróżnienie garderoby z ubrań Pauliny mimo, że twierdził, iż jest na to gotowy. Usadziła Miłosza tak, żeby mieć go na widoku i zabrała się za składanie rzeczy. Robiła to bardzo dokładnie i równe stosiki układała w pudłach. Kiedy opróżniła już wszystkie półki i szafę, powycierała kurz i zajęła się obiadem. O drugiej poszła po Beatkę. Pospacerowali jeszcze chwilę w pobliskim parku i wrócili do domu. Betti zajęła się lekcjami, a potem dołączyła do Miłosza. Marek przyjechał punktualnie. Zjedli razem obiad. Po nim pomyła naczynia i zrobiła porządek w kuchni. Wieczorem wykąpała chłopca i uśpiła go. Wychodząc z jego sypialni usłyszała hałas dochodzący z garderoby, którą dzisiaj sprzątała. Poszła tam. Marek klęczał przy pudłach i z pasją wyrzucał z nich ubrania. Zauważył, że stoi i przygląda mu się zszokowana. - Co ty zrobiłaś, co? Kto ci pozwolił? Czy ja prosiłem cię o to? Nie prosiłem. Nie miałaś prawa dotykać tych rzeczy. Nie miałaś prawa. To tak jakbyś je zbrukała. Jak w ogóle śmiałaś to zrobić? Stanęły jej w oczach łzy. Nigdy nie widziała go tak wściekłego. Przestraszyła się. - Przepraszam…, przepraszam…, – wyszeptała – ja chciałam tylko pomóc… Mówiłeś wczoraj, że jesteś gotowy i… - No to pomogłaś – wyrzucił z siebie pogardliwie. – Pomogłaś jak diabli. Nie ma już dla ciebie żadnej świętości? Nigdy ci tego nie wybaczę, rozumiesz? Nigdy. Nie mogła znieść jego złego spojrzenia, jego oczu rzucających gromy i tego zdławionego, pełnego wściekłości głosu. Odwróciła się na pięcie i płacząc pobiegła do swojego pokoju. Wyciągnęła z szafy ich stare walizki, które zaczęła pakować w pośpiechu. Betti patrzyła na nią zaskoczona, ale nie pytała o nic. - Ubierz się Betti. Musimy stąd odejść. Jeszcze dzisiaj. Teraz. Nie możemy tu dłużej zostać. Spakowała niemal wszystko. Na łóżku została tylko rudy półgolf, prezent od Marka. Przeszły po cichu korytarz. W garderobie Pauliny nadal paliło się światło. Położyła pęk kluczy na stole w salonie i dyskretnie opuściły dom. Kiedy oddaliły się od posesji spojrzała na zegarek. Była dwudziesta pierwsza. Musiały dojechać do centrum. Nie miała pojęcia, gdzie będą dzisiaj spać. Pewnie na dworcu. Wprawdzie miała pieniądze, ale nie aż tyle odwagi, żeby zatrzymać się w jakimś hotelu. Miały szczęście. Przyjechała sto ósemka. Wsiadły. Nie wiedziała co je czeka. Jedno było pewne. Pieniądze, które zarobiła u Marka wystarczą najwyżej na parę miesięcy. Będzie musiała poszukać pracy i wynająć jakieś mieszkanie. Betti nie wróci już do tej szkoły. Przepisze ją tam, gdzie będzie ich nowy dom. Dojechały pod dworzec. W kiosku kupiła plik gazet z ogłoszeniami. Usiadły na ławce w poczekalni. Betti oparła się o nią i przysypiała. Ona uważnie studiowała ogłoszenia. Wyszedł z garderoby. Musiał się uspokoić. Zdenerwowała go ta nadgorliwość Uli i potraktował ją strasznie. Usiadł na kanapie w salonie i ukrył w dłoniach twarz. Poczuł się podle. Nie powinien był tak się wściekać, tylko spokojnie jej wytłumaczyć, że za bardzo się pośpieszyła. Coraz bardziej wyrzuty sumienia dochodziły do głosu. Przetarł czoło i mimochodem zerknął na stół. Zauważył klucze, które kiedyś dał Uli. Serce zabiło mu mocniej. – Nie… to nie może być prawda…, ona nie mogła odejść… - Zerwał się z kanapy i szybkim krokiem poszedł do ich pokoju. Otworzył na całą szerokość drzwi. Nie było ich. Jak mógł się nie zorientować, że wychodziły? Podszedł do łóżka i zauważył leżący na nim sweter. Jego widok dobił go kompletnie. – Dokąd one poszły? Przecież jest ciemna noc? Koniecznie muszę je odnaleźć. Ale co z Miłoszem? Nie mogę zostawić go samego. – Jedyne rozsądne rozwiązanie jakie przychodziło mu do głowy, to ubrać go i zawieźć do rodziców. Tak też zrobił. Ubierał małego w pośpiechu. Trochę marudził, ale Marek nie zważał na to. Posadził go w foteliku i zapiął pasy. Wyprowadził samochód z posesji i włączył się do ruchu. Wyciągnął telefon i wybrał numer matki. Po kilku sygnałach odebrała zdziwiona, że dzwoni o tak późnej porze. - Zaraz u was będę. Przywiozę Miłosza. Jestem idiotą. |
Natalia (gość) 2014.02.09 11:50 |
Marek przyznaje się, że jest idiotą. No proszę, dawno tego nie było. Tak w sumie to mu się nie dziwię, że miał żal do Uli. Na jego miejscu też bym miała. Najważniejsze, że zrozumiał i chce naprawić swój błąd. Coraz bardziej wyczuwam finał. W nocy czekając na Twoje opowiadanie tak sobie pomyślałam, że gdyby całą Twoją twórczość zbić do kupy, utworzyć z tego spójną całość prawdopodobnie, albo i na pewno wyszłaby polska wersja "Mody na sukces". Ciekawa jestem ile rozdziałów wszystkich swoich opowiadań napisałaś. Masz może dostęp do takich danych ? |
MalgorzataSz1 2014.02.09 11:59 |
Natalio Wprawdzie nie prowadzę takiej statystyki, ale to łatwo policzyć. Wszystkie moje opowiadania umieszczam też na streemo Brzyduli www.serialbrzydula.streemo.pl Tam z pewnością jest to łatwiejsze do policzenia, niż tutaj na blogu. Nie sądzę, żeby można to było porównać do "Mody na sukces", bo ten serial stanowił jakiś jednolity ciąg wydarzeń. U mnie każde opowiadanie traktuje o czymś innym mimo, że bohaterowie ci sami. A finał rzeczywiście już blisko. Jeszcze tylko dwa rozdziały. Mam jeszcze pytanie. Zmieniłaś blog, czy to nadal ten sam, a zmieniła się jedynie szata graficzna? Dziękuję Ci bardzo za taki szybki komentarz i pozdrawiam najserdeczniej. :) |
lectrice (gość) 2014.02.09 12:05 |
Oglądałem foldery i wszystko wygląda świetnie. Ja bym dala "wygladalo", to za chwile maja sie przekonac czy rzeczywiscie wyglada. Marek dzwoni kierujac samochodem ? Jakie sa relacje Beatki z Markiem ? Niewiele razem rozmawiaja, wlasciwie nic razem nie robia. Marek jest zachwycony, ze Milosz tak dobrze rozumie sie z Ula i na tym w duze mierze buduje przyszly zwiazek. A Beatka w tym wszystkim? Teoretycznie (i przede wszystkim praktycznie) on bedzie odgrywal role jej ojca, czy on sobie zdaje z tego sprawe, czy jest na to gotowy i czy ma na to ochote ? Beatka jest troche "uzywana" do opieki nad Miloszem, ma na niego dobry wplyw ale dla mnie podchodzi sie d niej bardzo instrumentalnie - ona do czegos jest potrzebna i ma jakas role do spelnienia, (terapeutyczna), wszyscy sa nia zachwycenie ale malo kto mysli o niej i analizuje jej uczucia. To, ze jest starsza i rozumniejsza, spokojna nie znaczy, ze rany jakie kryje sa zagojone. (Wiem to z wlasnego doswiadczenia, moje dzieci, teraz 16 i 18 lat "placa" w tej chwili za przechlapane dziecinstwo - przez lata wszystko wydawalo sie OK az tu nagle ta zadra daje o sobie znac! Pozdrawiam |
MalgorzataSz1 2014.02.09 12:06 |
Policzyłam!!! Napisałam 308 rozdziałów, każdy z nich liczy od 9-ciu do 13-tu stron w wordzie. Tak średnio. Sama jestem zdziwiona, że wyszło aż tyle. :) |
MalgorzataSz1 2014.02.09 12:23 |
Lectrice "Oglądałem foldery i wszystko wygląda świetnie". - Ja wiem, że to pomieszanie czasów, ale tak mi właśnie pasowało. On informuje ją o tym i w jakimś sensie zapewnia. "Wyglądało" w ogóle mi tu nie brzmi, więc nawet jeśli to błąd, to pozwól, że nie będę go poprawiać. "Marek dzwoni kierując samochodem?" - Tak Lectrice. To złamanie przepisów, ale jest w sytuacji, w której nie ma czasu na ich przestrzeganie. Nie rozwodzę się nad relacjami Marka z Beatką, bo opowiadanie musiałoby liczyć co najmniej drugie tyle rozdziałów. Są one jak najbardziej poprawne. On nie robi różnicy między dziećmi i traktuje je jednakowo. Cieszy go fakt, że Miłosz ma towarzyszkę zabaw i wcale bym tego nie nazwała instrumentalnym traktowaniem dziewczynki lub mówieniem, że ona do czegoś tutaj służy, że jest do czegoś używana. Nie wiem, dlaczego odniosłaś takie wrażenie. Ona i Miłosz lubią ze sobą przebywać, lubią się razem bawić i spędzać czas. Ona jest od niego starsza i więcej rozumie. Nic dziwnego, że Ula prosi ją czasem, żeby zwróciła baczniejszą uwagę na chłopca, gdy ona jest czymś zajęta. Czyż nie dzieje się tak samo w rodzinach z dwójką lub trójką dzieci, gdzie jedno z nich jest starsze i trzyma pieczę nad pozostałymi? To nie jest wykorzystywanie, ale normalna kolej rzeczy, bo matka nie jest w stanie ogarnąć wszystkiego, a ojciec nie zawsze pomocny. Beatce nie dzieje się krzywda. Jest bezpieczna i kochana, bo Ula zapewniła jej życiową stabilizację, a to chyba dla dziecka najważniejsze. Koniec rozdziału świadczy o tym, że ta stabilizacja i bezpieczeństwo zostały w tej chwili zachwiane, jednak Ula zrobi wszystko, żeby mała miała normalny dom. Ja wiem, że Ty patrzysz na to z perspektywy matki, ale spokojnie bo Betti nic złego się nie dzieje. Dziękuję i pozdrawiam. Udanej niedzieli. :) |
Natalia (gość) 2014.02.09 12:34 |
No właśnie chodzi o to, że w "Modzie na sukces" niewiele się trzyma kupy, a gdyby na przykład Twoje opowiadanie - nie mówię, że wszystkie potraktować jako jedną "przygodę" z życia tej dwójki to coś by z tego wyszło. Oczywiście nie mogłyby one być identyczne, co nieco trzeba by zmienić, ale mniejsza o to. Mój blog się zmienił prawie całkowicie. Zmienił się adres, szata graficzna, tytuł i tematyka. Chyba się starzeję, bo uważam, że to co piszę jest zbyt oklepane, pełno tego wszędzie. Ja chcę robić coś innego. Może tym razem zostanę w tym momencie, w którym jestem. Nie wiem jeszcze. |
MalgorzataSz1 2014.02.09 12:55 |
Natalio Myślę, że ciągle jesteś na etapie poszukiwań i to jest całkowicie normalne. Któregoś dnia zainspiruje Cię coś, co pozwoli Ci pomyśleć, że utrafiłaś w sedno. Ja bardzo Ci tego życzę. Pozdrawiam. :) |
lectrice (gość) 2014.02.09 13:12 |
Stabilizacja.... to cos bardzo kruchego w wydaniu Uli ! Ula daje noge bo Marek mial reakcje gwaltowna, bardzo gwaltowna... Miala racje, ze sie przestraszyla, byla zawiedziona i odrzucona. Uciekajac od Marka zostawia jednak Milosza ! Nie chciala isc do pracy w firmie bo chciala sie zajac malym, on bez niej nie moze funkcjonowac normalnie. Po smierci matki Ula zafundowala mu drugie porzucenie... To co funduje teraz swojej mlodszej siostrze (dworzec...? brak pracy... niedostatek... zmiane szkoly... ) jest oddalone o lata swietlne od stabilizacji ! Wedlug mnie Ula zachowuje sie jak zranione dziewcze i zapomina, ze jest odpowiedzialna za dwoje dzieci bo dajac sie kochac tym dzieciom i dajac im milosc staje sie za nie moralnie odpowiedzialna (nawet jesli miedzy nia a Miloszem nie ma wiezow prawnych). Oczywiscie wiemy, ze Marek ja odnajdzie i skonczy sie sielanka ale to nie pomniejsza faktu, ze Ula jest niedojrzala i przyszlosc Beatki u boku rozchwianej siostry wcale nie jest taka doskonala na jaka by wygladala ! |
ADRIANCREVAN (gość) 2014.02.09 13:46 |
no jest idiotą, jest , ale są pewne okoliczności łagodzące .. cóż , widać rany jeszcze za świeże , bo aż tak go ponosi , biedna Ula , biedny Marek, a tak miło było nad tym morzem .. :-) czekam z niecierpliwością na rozwój wydarzeń, p. dziś dałam mojej polonistce moje opowiadania , ciekawa jestem jej opinii :-) miłej niedzieli , po obiedzie idziemy do Parku Kultury a potem na kryty basen, buziaczki kochana Małgosiu :-) |
MalgorzataSz1 2014.02.09 14:14 |
Ciekawa jestem jak Ty zachowałabyś się na jej miejscu w sytuacji, gdy ktoś tak bardzo emocjonalnie i wybuchowo traktuje Twoje poczynania mimo Twoich najszlachetniejszych intencji. Kto wrzeszczy na Ciebie i zarzuca Ci brukanie pamięci osoby, która była mu najbliższa, choć przecież nie było to Twoim zamiarem i Ty o tym wiesz, ale ten co krzyczy owładnięty jest bólem i rozpaczą. Nie rozumie, że kierowały Tobą szlachetne pobudki i że chciałaś tylko pomóc. Zapewne analizujesz w takiej sytuacji, co będzie z Tobą i z młodszą siostrą, a szczególnie z nią, gdy zafundujesz jej kolejny raz brak poczucia bezpieczeństwa. No i co będzie z maluchem, którym do tej pory się opiekowałaś.To przecież tak bardzo dojrzałe i tak bardzo świadczy o dorosłości człowieka. Bardzo łatwo jest oceniać z pozycji czytelnika i krytykować takie zachowania. Ja zachowałabym się dokładnie tak samo jak ona i nie świadczy to wcale o niedojrzałości, ale o dumie, którą na szczęście Ula jeszcze posiada. Jest honorowa. Nie potrzebuje wysłuchiwać tego rodzaju inwektyw. Mimo, że tak bardzo przylgnęła do Miłosza, że tak bardzo pokochała to dziecko, musi wybrać to, co będzie najlepsze w takiej sytuacji nie dla niego, ale dla niej i jej siostry. Ktoś pluje jej w twarz a ona ma udawać, że deszcz pada? W przeciwieństwie do Ciebie uważam Ulę za bardzo dojrzałą i odpowiedzialną osobę. To ona po śmierci swoich bliskich utrzymywała je obie na powierzchni. Sama mogła niedojadać, ale nigdy nie pozwoliła, żeby głodowała Betti i zawsze starała się, żeby miały swój kąt. Ma świadomość, że dworzec, to tylko jedna noc i wyjdzie ze skóry, żeby następną spędziły pod dachem. Nie jest rozchwiana emocjonalnie w żadnym stopniu. Wręcz przeciwnie, myśli bardzo logicznie i racjonalnie. Nie wyobraża sobie, że następnego dnia o wszystkim zapomni i przejdzie z tym do porządku dziennego. Nie uważa też, że spłynie to po niej jak po kaczce. Ona źle Marka zrozumiała, bo sądziła, że on jest gotowy na pozbycie się tych rzeczy, ale to nie znaczy, że to daje mu prawo do potraktowania jej z buta, a tak właśnie się zachował. To nie Ula zafundowała Miłoszowi drugie porzucenie, ale jego ojciec traktując ją w ten sposób. Zapewniam Cię, że doskonale zda sobie z tego sprawę. Oczywiście jeszcze nie wiemy, czy Marek ją odnajdzie. Może tak, a może nie. Uli zdecydowanie było prościej podjąć decyzję o opuszczeniu domu Dobrzańskiego niż zostaniu w nim. I dla mnie jest to jak najbardziej właściwa, rozsądna i dojrzała decyzja. |
MalgorzataSz1 2014.02.09 14:18 |
Aniu Ależ masz intensywny dzień dzisiaj. Ale trzeba wykorzystać ładną pogodę i to, że jest ciepło. Nie wiadomo jak długo jeszcze. Ciągle zaglądam na Twój blog z nadzieją, że coś dodasz, ale jak na razie to posucha. Pewnie nie masz za dużo czasu. Cieszę się jednak, że wpadłaś i przeczytałaś. Życzę całej rodzince miłego spaceru i fajnej niedzieli. Pozdrawiam. :) |
marit (gość) 2014.02.09 15:40 |
Pięknie,pięknie.Fascynacja i zauroczenie,wzajemne potajemne obserwowanie się .No cóż delikatnie,pomału krążąc w koło siebie rozwijają nieuniknioną namiętną stonowaną miłość, A do tego czasu zapowiadające się sielankowe życie,taranuje swoją furią Mareczek. I co ten furiat odstawiał? Jego zachowanie jest karygodne. Nie mogę tego pojąć,sam mówiąc o odcięciu pępowiny,chce tym samym zamknąć pewien rozdział dotyczący uporczywych wspomnień i wrócić do normalności.Ja zareagowałabym tak samo jak Ula,dlaczego? Otóż, jestem osobą asertywną i na każde złe słowo,złe potraktowanie mnie, / nie mające racji / reaguję natychmiast, blokując swoje komórki nerwowe,nie okazując frustracji,zabieram torbę i wychodzę przepraszając,mówię na odchodne ,- przemyśl lub przemyślcie to.Nie wiem czy dobrze, czy źle postępuję,ale zawsze stawiam wielki znak zapytania.Nigdy nie prowokuję do awantur lub ostrej wymiany zdań.Najpierw myśl, potem działaj. Mam nadzieję,że szybko znajdzie dziewczyny,bo w przeciwnym razie sam załapie doła,albo zacznie myśleć nad swoim zachowaniem wyciągając przy tym wniosek,że nie jest on jedynym z ciężarem utraty bliskich. Szkoda mi dzieciaków,tak Miłosza jak i Betii,każde z nich przeżyje szok. Właśnie to powinno uzmysłowić Marka w jego zachowaniu. No a tak na koniec podtrzymuję propozycję małego tomiku opowiadań.GGGGGGGGOOOOOOSSSSSSIIIIIIUUUUUUU daj się namówić chociaż na to,albo jak piszą dziewczyny na " MODĘ NA BRZYDULĘ ". O właśnie,tak. Pozdrawiamyyyyyyy ciepluteńko Gosieńko.U nas wiosennie ++7 . |
MalgorzataSz1 2014.02.09 16:01 |
Marit U mnie też na plusie +8. Ciekawa jestem tylko jak długo się tak utrzyma. Dla mnie osobiście mogłoby do wiosny. Ja reaguję identycznie jak Ty Marit. Nie kłócę się, ale zabieram co moje i wychodzę. Tym samym zostawiam otwartą furtkę dla przemyśleń. Tak właśnie postąpiła Ula. Lectrice uważa, że ona jest niedojrzała emocjonalnie, ja uważam odwrotnie. Nie wiem czy czytałaś jej i moje komentarze. Marek ją kocha i już o tym wie, a mimo to traktuje ją tak, jakby popełniła największe przestępstwo w życiu. Jak niby miała się zachować? Przeprosiła go, ale to nie wystarczyło. Musiała odejść, żeby on mógł się wreszcie opamiętać. Muszę Cię rozczarować, co do wydania tomiku i nadal podtrzymuję propozycję, żeby wydrukować to sobie samemu z bloga lub streemo. Ja nie mam ani ambicji, ani ochoty, żeby zabiegać o wydanie czegoś, co ja sama nazywam grafomaństwem. Nawet nie wiedziałabym jak się do tego zabrać. Zostaję więc przy tym co mam teraz. Nie wiem, czy czytałaś wyżej, ale policzyłam, że napisałam w sumie 308 rozdziałów i myślę, że ten tomik, nawet gdyby miał wyjść, byłby nie tomikiem, ale tomiskiem. Bardzo dziękuję Ci za komentarz. Serdeczne uściski dla Ciebie i Twojej grandy. :) |
lectrice (gość) 2014.02.09 16:07 |
Do tej pory Ula dokonale odczytywala wszystkie przejawy rozpaczy, zalamania i tragedii jaka przezywali Marek i Milosz. Rozumiala, sama sobie radzila z ich rozacza (przejawami tego stanu), potrafila tlumaczyc Miloszowi jego wlasne emocje i emocje Marka, czasem ekstremalne. Do tej pory nigdy negatywne emocje, gesty, rozpacz nie byly skierowane przeciwko niej. Po raz pierwszy Marek kieruje w jej strone cala zlosc i niemoc po smierci zony i ... ona zwiewa ! Po ponad roku mieszkania tak blisko siebie, po wspolnych wakacjach, po wytworzeniu sie tej niewatpliwej sympatii miedzy nimi ona zwiewa bo Marek na nia naskoczyl (fakt, ze bardzo). Marek nie zgnoil jej tylko dlatego, ze mial zly dzien lub muchy w nosie. To nie jest typ faceta szukajacy "ofiary" by na niej wyzyc sie i poczuc sie lepiej... przy takim egzemplarzu nie zostalabym nawiet minuty, przede wszystkim by chronic mlodsza siostre ! Nie usprawiedliwiam zachowania Marka ale mial powod by sie zdenerwowac. Ula ruszyla jego swietosc, on chcial sam zamknac drzwi przeszlosci, a Ula (bezwiednie) te przeszlosc przegrzebala. Ula jest bardzo inteligentna i wrazliwa ale ta wrazliwosc to nie slabosc tylko zdolnosc rozumienia uczuc innych osob i dlatego powinno do niej dotrzec, ze popelnila duzy blad, nie chciala ale popelnila ! Rekcja Marka to reakcja desperata, on tak bardzo sie zdenerwowal nie na Ule osobiscie ale na to co zrobila ! Przypuszczam, ze gdyby to jego matka, siostra ... zrobila cos takiego to by zdenerwowal sie podobnie, nikt ma sie prawa ingerowac w ten intymny swiat zbolalej osoby. Moze nie uzywal by podobnych slow ale zlosc bylaby taka sama ! Dlatego "troche bardzo" dziwie sie Uli, ja na jej miejscu bym sie zwyczajnie zamknela w pokoju i przeczekala burze. Spodziewalabym sie, ze Marek moze chciec zakonczyc te "wspolprace" i liczylabym sie bardzo mocno z mozliwoscia odejscia ale nie uciekalabym jak zlodziej ! Marek baaardzo duzo zawdziecza Uli, bez niej by palcem do t... nie trafil !!! Ona powinna sie bardziej cenic bo nie jest jednorazowym przedmiotem, ktory sie uzywa i wyrzuca ! Mogla poczekac na przejscie pierwszego szoku Marka i spokojnie ale stanowczo mu wyjasnic dlaczego zrobila to co zrobila, przeprosic za to nagle wejscie w jego sfere prywatnosci i .. podziekowac za wspolprace. Zachowala by dume i nie ponizylaby sie przed Markiem ! Gdyby zgodzil sie z jej propozycja to by sie wyprowadzila zachowujac twarz. Gdyby sie nie zgodzil i poprosil o zostanie bylaby gora ! Ula jest sama na swiecie, nie ma dokad pojsc i dlatego dziwie sie, ze decyduje sie na tak ekstremalne decyzje. I to nie jest "dziwienie" zupelnie bezpodstawne. Mieszkam w obcym kraju, nie ma tu bliskiej rodziny, przyjaciele to czasami za malo. Widzialam juz takie sytuacje, kiedy ma sie ochote trzasnac drzwiami ale wlasnie dzieci stawiaja nas na ziemie i nakazuja przede wszystkim myslec a nie dzialac ! Samo zycie, niestety ! I to nie jest "podkladanie sie" tylko powona realizacja zalozen majacych na celu dobro dzieci. A tak ogolnie rzecz biorac to chyba nie bedziemy sie o te Ule klocic ! Zrobila co chciala, tyle zachowan ludzkich ile ludzi na tym swiecie ! Teraz obgryzaja paznokcie obydwoje... Gdybym nie wiedziala, ze caly tekst juz jest napisany to bym Ci poradzila zebys wyslala impulsywnego Mareczka na poszukiwania ... ale kosci zostaly rzucone, a czwartek daaaleko ! Jak zwykle, milej koncowki niedzieli, co zlego to ktos inny... |
MalgorzataSz1 2014.02.09 16:32 |
Lectrice Jak widać każda z nas inaczej postrzega siebie w podobnej sytuacji i rzeczywiści nie ma o co kruszyć kopii i emocjonować się czymś, co wyskoczyło z mojej głowy. Opowiadanie jest już napisane do końca, ale skąd wiesz, czy właśnie nie zawarłam w nim wątku poszukiwawczego? Może to właśnie ten wątek zdominuje cały rozdział dziewiąty? Przekonasz się w czwartek. Pozdrawiam. :) |
lectrice (gość) 2014.02.09 16:33 |
Marit, Ani Malgosia ani Amicus nie chca slyszec o wydaniu czegokolwiek ! (Malgosia to by nawet mogla trylogie zrobic z tego co juz napisala !) Ja mysle, ze one nie chca tych dedykacji i autografow nam przeslac !!! i to wszystko dlatego ... |
lectrice (gość) 2014.02.09 16:41 |
Ale ja nic nie wiem !!! Logicznie by bylo dac kopa Mareczkowi, zeby ich szukal, gdyby nie bylo juz napisane to bym Ci to goraco sugerowala co nie znaczy, ze nie spodziwam sie wlasnie tego ! Ale nic nie sugeruje bo wiem, ze wszystko jest juz zapiete na trzy suwaczki i po herbacie ! Pozostaja nam tylko pobozne zyczenia... Chociaz czego mozna sie spodziewac po facecie (bycie facetem to czasem powazny defekt) ... do tego idiocie ze swiadomoscia swojej glupoty !!! :-))) Ale sie Uli trafilo, nic dziwnego, ze zwiewa !!! Chociaz moze powinna go najpierw sprobowac wychowac ??? |
Goplana (gość) 2014.02.09 16:44 |
A ja rozumiem zachowanie Uli. Ona sama jest zmuszona trzymać w sobie własny smutek po stracie bliskich (dla Beatki), a Marek jej jeszcze dowalił. Człowiek nie jest maszyną, każdy ma jakieś granice wytrzymałości. Może wobec wszystkiego, z czym musiała się zmierzyć, nie miała już siły ponownie wychodzić ze wszystkiego z podniesioną głową? Może przelała się czara goryczy? Może nie dała rady kolejny raz walczyć, więc wolała po prostu odejść, uciec? Uciec od tego, co sprawiło jej ból. Gosiu, trochę szkoda, że zostały jedynie 2 rozdziały, miałam nadzieję na bardziej rozwinięta akcję. Będzie jakaś scena łóżkowa w tym opowiadaniu? Dawno nie było :( |
MalgorzataSz1 2014.02.09 17:24 |
Goplana Świetnie to wszystko odczytałaś aż dziw bierze, bo właśnie te rzeczy zostaną Markowi uświadomione w następnym rozdziale. Niestety w tym opowiadaniu nie będzie sceny łóżkowej. Jak zapewne zauważyłaś już od dłuższego czasu ich nie opisuję, bo we wcześniejszych opowiadaniach było ich strasznie dużo. Już kiedyś pisałam o tym, że opisując je wykorzystałam chyba cały zasób słów, który posiadam i starałam się, żeby każda z nich była inaczej opisana. To trochę frustrujące, kiedy masz wrażenie, że powielasz schemat i to co chcesz opisać, już kiedyś było. Jednak w następnym opowiadaniu pokusiłam się o jeden gorący moment, choć pewnie niektórych z was rozczaruje, bo jest dość zawoalowany i dopiero w ostatnim opowiadaniu przeznaczonym do publikacji "Z dalekiego kraju" będzie scena łóżkowa z prawdziwego zdarzenia. Bardzo dziękuję Ci za komentarz tym bardziej, że chyba napisałaś po raz pierwszy i mam nadzieję, że nie ostatni. Serdecznie Cię pozdrawiam. :) Lectrice Nie męczcie mnie z tą publikacją i tak nic z tego nie będzie. Pod jednym względem masz rację. Rzeczywiście było by to dzieło rozmiaru trylogii. Ha, ha, ha. Tylko kto chciałby to kupić a przede wszystkim czytać, już nie mówiąc o tym, kto zechciałby to wydać? |
Goplana (gość) 2014.02.09 17:45 |
Szkoda. Szczególnie, że to by był pierwszy raz Uli, z tego co zrozumiałam. No cóż, nie można mieć wszystkiego. Pozdrawiam. |
lectrice (gość) 2014.02.09 17:49 |
No ja przeciez Ciebie nie mecze (ja tylko przyduszam nieskutecznie od czasu do czasu) ale dzis glowna winowajczynia jest Marit, to Ona zaczela !!! |
MalgorzataSz1 2014.02.09 18:13 |
Goplana Nie czuj się rozczarowana. Pomyśl sobie, że szczęście trzeba dawkować, bo wtedy docenia się je najbardziej. Sceny intymne są bardzo trudne do napisania, a przynajmniej ja mam z nimi prawdziwy zgryz, bo nie chcę, żeby wypadły wulgarnie, ale delikatnie i pięknie.Ciągle jednak pozostają te słowa, w które należy taką scenę ubrać. Ja wykorzystuję wszystkie dostępne synonimy, a mimo to czuję często, że to co napisałam, nie jest dobre. Bądź więc wyrozumiała. :) |
bewunia68 (gość) 2014.02.09 18:25 |
Nie dziwię się, że Ula zwiała. Jest zakochana i reaguje emocjonalnie. Mam nadzieję, że Marek je szybko znajdzie. A może lepiej gdyby musiał długo szukać? Pozdrawiam. |
MalgorzataSz1 2014.02.09 18:35 |
Bewuniu Jeśli chodzi o rozpiętość czasową tego szukania, to trochę to potrwa, choć przed Wami jeszcze tylko dwa rozdziały. Już w tej chwili Marek jest bardzo zdeterminowany i nie spocznie dopóty, dopóki je nie znajdzie. Dziękuję, że czytasz i dziękuję za komentarz. Pozdrawiam cieplutko. :) |
kawi ;) (gość) 2014.02.09 20:00 |
Przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale miałam natłok obowiązków szkolnych. Nadrobiłam wszystkie zaległości na twoim blogu i jestem pod wrażeniem. Myślałam, że na wakacjach między Ulą a Markiem coś się wydarzy, jakiś pocałunek, może coś więcej, ale ty zrobiłaś nieoczekiwany zwrot akcji. Ula odeszła od Marka. Wydaje mi się, że być może zareagowała trochę zbyt emocjonalnie, co również tyczy się Dobrzańskiego. Mam nadzieję, że jednak Marek znajdzie Ulę i wszytko sobie wyjaśnią. Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do mnie na nową notkę! |
MalgorzataSz1 2014.02.09 20:10 |
Kawi! Fajnie, że się odezwałaś i to jeszcze z dobrą wiadomością. Jak tylko tu skończę, przenoszę się na Twój blog. Emocje, emocje. Pełno ich było w tym rozdziale zarówno ze strony Marka, jak i Uli. Ona nie mogła zareagować inaczej jak tylko odejść. Jeśli przeczytasz tę polemikę powyżej na pewno dojdziesz do tego samego wniosku. Musiałam dokonać zwrotu akcji, bo zanudzilibyście się na śmierć, ale nie spodziewałam się, że wywołam taką burzę. Tym milej dla mnie. Bardzo dziękuję Ci za wpis i serdecznie pozdrawiam. :) |
lectrice (gość) 2014.02.09 23:49 |
Co do tej burzy... w burzy jest cos bardzo pozytywnego, bo o gorzej trudno i wszyscy spodziewaja sie przejasnienia i wlasnie przejasnienie jest super.... Ja nie wiem czy my sie dobrze zrozumialysmy, ja rzeczywiscie jestem zupelnie przeciwna temu zachowaniu Uli ale to nie ma nic wspolnego z krytykowaniem opowiadania czy twojego toku myslenia ! Wymyslilas to tak jak mialas ochote, a ja nie zgadzam sie ze sposobem postepowania bohaterki i nawet jesli jestes cala dusza z bohaterka to ja nie objezdzam Ciebie tylko ja ! Ci bohaterowie zyja swoim zyciem, a ze wzbudzaja emocje o szerokim wachlarzu pozytywow i negatywow to chyba dobrze. To znaczy, ze udalo Ci sie poruszyc w nas jakas tam nute czegostam ! Ja bardzo lubie robic cos pod prad i wiem, ze czasem moje opinie sa dziwne bo nie lubie zgadzac sie z innymi. Byc moze, ze gdybys przyjela w swoim opowiadaniu opcje, ktorej ja teraz bronie to bym na nia najechala bo akurat bu mi sie cos przywidzialo na odwrot ! Wiec nic do serca i nic osobiscie ! A swoja droga to ta Ula jest bardzo odwazna albo bardzo glupia, sama jeszcze nie wiem ! Do czwartku, a Marek to juz jej szuka caly dzien ! |
Magda ( Dziuba ) (gość) 2014.02.10 00:09 |
Jak dawno mnie tutaj nie było! Tyle opowiadań nowych do przeczytania. Podziwiam Cię. Przepraszam,że przestałam czytać i komentować, ale nie mam do tego głowy. Po prostu nie potrafię znależć nowej pracy i to mnie strasznie dołuje. Najgorsze jest dla mnie to,żę brak mi wsparcia najbliższych ( rodzice). Mam czasem wrażenie,że mama ma do mnie o to żal, a przecież ja nie jestem temu winna. Kurcze jak bym mogła to bym pracowała już dawno. Czasem to mi głupio. Niby mam te swoje lata a mieszkam w domu rodzinnym i tak naprawdę jestem na utrzymaniu rodziców. Ale to nie jest tak,że ja nic nie robie. Praktycznie przejelam wszytskie obowiazki mamy ( sprzatam , piore, gotuje czasem, robie zakupy ) , a i tak jest niedobrze i czasem to mi przykro, bo co tu ukrywac jestem niedoceniana. Zawsze cos zrobie zle i wogole. Czasem to tak jak Ula na początku serialu wolałabym nie być. Praktycznie to ja nie mam życzliwej osoby, której mogę się wygadać, bo odsunełam się w pewien sposób od znajomych ( wiem ,żę to źle ale część wyjechała po studiach a część znalazla jakies zajecie i pracują a ja czym im sie pochwale? ) Wogóle ta sytuacja tak bardzo mnie dołuje,że czasem to nie mam na nic siły. Przepraszam ,żę tak narzekam tu , ale jest mi przynajmniej lżej na sercu. Obiecuje,że może z czasem nadrobie zaległości z opowiadaniami . Pozdrawiam i życzę pomysłów i weny ! |
lectrice (gość) 2014.02.10 01:20 |
Do Magdy Dziuby, Nie wiem czy jeszcze wpadniesz na blog Malgosi i przeczytasz ten wpis czy nie ale nie moge nie zareagowac bo smutek od Ciebie bije na setki kilometrow (a ja jestem daleko). Po pierwsze wpadaj czesciej niezaleznie od tego czy masz dola czy nie ! Przeczytaj sobie zalegle opowiadania Malgosi bo to jak balsam na zmeczona dusze ! Nie znam twojej mamy ale jesli jest przecietna mama (taka jak ja ) to sie o Ciebie martwi i moze ten lek o twoja przyszlosc nie pozwala jej otworzyc sie i z toba pogadac. Mowisz, ze masz wrazenie, ze mama mysli to czy cos innego... Porozmawiajcie szczerze, przynajmniej nie bedziesz sobie wyobrazac co mama mysli tylko dowiesz sie konkretnie ! A mama wie, ze ty sie tak bardzo gryziesz ta sytuacja, moze mama mysli, ze tobie wygodnie tak sprzatac, prac itp Rodzice cie nie doceniaja ? Moze oni nie chca cie docenic w roli gosposi domowej bo boja sie, ze zadowolisz sie tym i bedziesz miala jeszcze wieksze trudnosci z wyjsciem na zewnatrz ? To, ze nie masz zyczliwej osoby to srednio dobrze, musisz tez widziec, ze osoba zyczliwa to nie ta ktorej musisz imponowac albo zamydlac oczy mowiac jak ci wspaniale i dobrze na tym swiecie ! Znajdz kogos kto przechodzi przez to co ty w tej chwili, przed kim nie musisz sie chwalic i wymyslac dyrdymalow ze strachu, ze ta osoba przejrzy twoja prawdziwa sytuacje ! Ci znajomi, ktorym tak wszystko sie udaje to uluda ! kazdy chowa jakas "wade", tajemnice, cos o czym nie mowi, a co go drazy i meczy. Ludzie umieja klamac i chwalic sie wiec nie wierz we wszystko co opowiadaja ! U nich tez nie jest tak rozowo !!! A o tym "niebycie" to zupelnie nie mysl bo jak bedziesz czytala nastepne opowiadania Malgosi ? (A warto tu wpadac !) I nie przepraszaj, ze narzekasz tylko ponarzekaj sobie jeszcze troche jesli masz taka potrzebe ! A co do pracy, moze trzeba zrobic jakis kurs doszkalajacy, moze douczyc sie, moze wrocic do szkoly, moze poradzic sie kogos kto zajmuje sie zawodowo doradzaniem. Nie zostawaj w domu, przy sprzataniu bo to zamkniety krag : chcesz pomoc w domu by nie ciazyc rodzicom ale siedzac w domu nie mozesz szukac pracy ... Ja tez kiedys bylam w ciemnej dziurze, musialam wrocic do szkoly na dwa lata (bylam juz dobrze dorosla !) aby zaistniec na rynku pracy ! Glowa do gory, jutro (wlasciwie dzisiaj) tez jest dzien ! |
MalgorzataSz1 2014.02.10 09:26 |
Dziuba Bardzo poruszył mnie Twój komentarz i to wszystko co chciałam zawrzeć w mojej odpowiedzi na niego zrobiła już Lectrice. Mam nadzieję, że dobrze go odczytałaś, bo dziewczyna nie ma polskiej czcionki. Powiem jeszcze tylko jedno. Najważniejsze to podnieść sobie samoocenę i nie myśleć, że jest się do niczego, że jest się nieudacznikiem. Pozytywne myślenie jest teraz bardzo trendy, bo pociąga za sobą asertywność, a tej najwyraźniej Ci brakuje. Najważniejsze, to nie oglądać się na dawnych znajomych, bo to, że ustabilizowali sobie życie wiążąc się z kimś, wcale nie oznacza, że świetnie im się powodzi. Tak naprawdę nie wiesz, czy tak rzeczywiście jest, a to co opowiadają należy przesiać przez drobne sito. Jeśli nawet nie masz przyjaznej duszy w swoim otoczeniu, to my jak widzisz już jesteśmy Ci bardzo życzliwe, choć to tylko wirtualne przyjazne duszyczki. Zawsze możesz tu wpaść i wyżalić się do woli i jeśli nawet nie pomożemy namacalnie to z całą pewnością znajdziesz tu pociechę i dobre słowo. Jeśli chcesz pogadać od serca zapraszam na moją pocztę: goniasz2@interia. pl. Nie wiem gdzie mieszkasz i kim jesteś z zawodu, ale być może uda mi się w jakiś sposób pomóc lub doradzić. Nie dołuj się więc ale weź w garść, bo że znajdziesz wcześniej, czy później pracę, jestem tego pewna. Serdecznie Cię pozdrawiam i czekam na ewentualnego maila. Lectrice. Wszystko zrozumiałam właściwie i wiem, że nie oceniasz mnie, ale postawę Uli. Ciesze się, że wzbudziła ona takie emocje i zapewniam Cię, że Ula naprawdę jest mądrą kobietą. Buziaki. :) |
ADRIANCREVAN (gość) 2014.02.10 09:55 |
Melduje posłusznie że już zaczęłam pisać kolejne opowiadanie :-) jak będę miała odpowiednio dużo , zacznę wklejać :-) miłego dnia Małgosiu :-) |
Justynka29 (gość) 2014.02.10 10:01 |
Piękne opowiadanie chodź myslałam ,że coś więcej wydarzy się na tym wyjeździe nad morze.Zdziwiło mnie to ,że Marek przyznał ,że jest idiotą .On zawsze doprowadzał Ulę do łez ale w tym opowiadaniu nie dziwię się ,że tak się zachował stracił osobę ,którą bardzo kochał i wydawało się mu ,być już gotowym na nowe życie ale nie był. Trochę za ostro potraktował Ulę ale wierzę,że finał już coraz bliżej.pozdrawiam |
Natalia (gość) 2014.02.10 10:44 |
Jejciu, jak wspaniale się czytało. Nawet się nie zorientowałam, a już nastąpił koniec. Najlepszym punktem dla mnie, jest relacja Uli i Marka - tzn. powtarza się sytuacja z serialu. Oboje chcą, ale się boją zrobić jakikolwiek krok. Odejście Uli z pewnością coś zmieni. Być może i ona, i on zrozumieją, że fajnie było im ze sobą. Nie wiem czy to przyjaźń, czy to kochanie, ale z pewnością zapowiada się ciekawie. Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością! :) |
MalgorzataSz1 2014.02.10 14:20 |
Aniu To świetne wiadomości, bo już zaczyna mi brakować Twoich tekstó w. Będę zaglądać. Mam nadzieję, że tydzień będzie udany. Buziaki. :) Justyna Niestety nic nie mogłam przyspieszyć na tym wyjeździe, bo opowiadanie za szybko by się skończyło.Na początku rozdziału opisałam ich uczucia względem siebie i dzięki temu już wiecie, że nie są sobie obojętni. Natalia Zachowanie Uli i Marka trochę podobne jest do tego serialowego, jednak musisz pamiętać o tym, że Marek stracił kogoś, kto był mu bardzo bliski i ma problemy z nawiązaniem nowych znajomości i na otwartość względem innej kobiety, chociaż powoli się to zaczęło zmieniać. Ula dotychczas nie myślała o nim w kategoriach potencjalnego partnera. Wielkie dzięki dziewczyny za wpisy. Serdecznie pozdrawiam. :) |
Adriancrevan (gość) 2014.02.10 22:46 |
na pewno napisze jak już zacznę wklejać nowe notki na bloga, buziale Ania |
lectrice (gość) 2014.02.11 21:15 |
Malgosieu Dziuba to sie odezwala na prywatne adresy ? |
lectrice (gość) 2014.02.11 21:18 |
Dodalam Ci jedna samogloske, przepraszaaam ale z drugiej strony od przybytku glowa nie boli.... |
kawi ;) (gość) 2014.02.11 21:28 |
U mnie na blogu pojawiła się mini - zapraszam! |
MalgorzataSz1 2014.02.11 22:15 |
Lectrice Niestety nie odezwała się. Może jeszcze to zrobi. Może potrzebuje czasu. Zobaczymy. :) |
lectrice (gość) 2014.02.12 00:41 |
Ale zabyczkowalas na blogu Kawi ! A mi sie dziwia, ze lubie ! |
MalgorzataSz1 2014.02.12 09:53 |
Lectrice Tylko dlatego, że prosiła mnie i to. Za chwilę wstawię rozdział. Trochę zmieniły mi się plany, co do jutrzejszego dnia. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz