Łączna liczba wyświetleń

15382930

środa, 7 października 2015

"STRATA" - rozdział 9

 

12 luty 2014

 
ROZDZIAŁ 9

Zaparkował pod domem rodziców i wyciągnął z samochodu śpiącego synka. Czekali na niego. Helena stanęła w drzwiach i z niepokojem wypisanym na twarzy patrzyła jak podchodzi.
- Na litość boską, co się stało?
- Zaraz ci powiem, ale najpierw muszę położyć Miłosza.
Rozebrał go i ułożył w łóżeczku. Zamknął za sobą cicho drzwi i przysiadł na oparciu fotela w salonie. Krzysztof i Helena przyglądali mu się w ciszy czekając wyjaśnień. W końcu zebrał myśli i wyartykułował.
- Jestem idiotą i kompletnym kretynem. Wczoraj wieczorem rozmawiałem z Ulą. Byliśmy na cmentarzu u jej rodziny i u Pauliny. Ten wyjazd kolejny raz nas przygnębił. Rozmawialiśmy o tym i oboje doszliśmy do wniosku, że najwyższy czas się pozbierać i otrząsnąć z tych tragedii. Czas zacząć normalnie żyć. Powiedziałem jej, że dobrym krokiem będzie opróżnienie garderoby Pauliny z jej rzeczy. Ona chyba zrozumiała, że już do tego dojrzałem i jestem gotowy to zrobić. Dzisiaj rano przyniosła kartony, poskładała do nich wszystko, co należało do Pauli i wysprzątała garderobę. Dopiero wieczorem to zauważyłem i wściekłem się. Przecież nie dałem jej na to zgody. Chciałem to zrobić sam. Rozpłakała się. Powiedziała, że chciała mi tylko pomóc. Krzyczałem na nią. Pobiegła do pokoju, spakowała rzeczy swoje i Betti, i wyniosła się zostawiając na stole klucze. Nawet nie słyszałem kiedy wyszły. Poczułem się okropnie, gdy zauważyłem, że zostawiła prezent świąteczny, który ode mnie dostała. Ja muszę je odnaleźć. Jest noc, a one bez dachu nad głową. W dodatku zakochałem się w niej – dokończył szeptem. – Pewnie mnie za to potępicie. Pewnie powiecie, że to za wcześnie, że brukam pamięć Pauliny, ale takie było jej ostatnie życzenie. Nie chciała bym do końca życia był sam. Co ja mam teraz zrobić? Gdzie mam ich szukać?
Dobrzańscy wyglądali na wstrząśniętych.
- Rozumiemy Marek, że mogłeś się zdenerwować, ale mogłeś jej to wytłumaczyć spokojnie, a nie naskakiwać na nią. To dobra, porządna dziewczyna. Kocha Miłosza. Jak myślisz, co będzie kiedy on jutro wstanie i nie zobaczy jej w pobliżu? Fundujesz dziecku kolejną traumę. Nie wystarczy to, że stracił już matkę? Teraz stracił jeszcze Ulę, do której jest mocno przywiązany i Beatkę, którą kocha jak siostrę. Ty musisz je odnaleźć. Kochaliśmy Paulinę jak własne dziecko. Wychowaliśmy ją. Tak samo jak ty, boleśnie odczuliśmy jej śmierć. Ojciec mocno to odchorował. Paulina była mądrą kobietą i miała świadomość, że nie powinieneś do końca życia nosić żałoby po niej. Jej już nie ma, więc jakie znaczenie mają ubrania, które po niej zostały? Dziwię się, że jeszcze do tej pory nie oddałeś ich potrzebującym. Źle się zachowałeś synku. Naprawdę nie wiem, czy jeśli je odnajdziesz, Ula zechce wrócić. Ona też dostała od życia po głowie, nawet bardziej niż ty, a ty zaserwowałeś jej kolejny cios, z którego będzie musiała się podźwignąć. Nie tak się postępuje synku, nie tak…
Wstał z fotela i zapiął kurtkę.
- Masz rację mamo. Nawet nie wiesz jak bardzo żałuję, że tak perfidnie ją potraktowałem. Pojadę i pokręcę się po mieście. Może będę miał szczęście.
Zanim odjechał spod domu rodziców wybrał numer Uli, ale nie odbierała. Potem próbował jeszcze kilkakrotnie, niestety bez rezultatu. Zrozumiał, że wyłączyła telefon, bo ciągle słyszał informację „Abonent czasowo niedostępny”. Zrezygnowany odpalił samochód i ruszył na ulice Warszawy.

Twarda, dworcowa ławka nie była najwygodniejszym miejscem do spania, a jednak Betti już od godziny mocno spała ułożywszy głowę na kolanach Uli. Ona nie mogła zasnąć z nadmiaru emocji, których dostarczył jej dzisiejszy dzień. Nie mogła przestać płakać. Żal było jej tylko Miłosza. Pokochała go jak własnego syna. Wzbudzał w niej najtkliwsze uczucia. Na pewno będzie za nim tęsknić. A Marek? Marek nigdy nie uwolni się od swojej zmarłej żony. Mówił, że jest gotowy, ale pomylił się. On nigdy nie będzie gotowy. Za bardzo ją kochał. Może sam nawet nie zdawał sobie sprawy, że ta strata jest o wiele boleśniejsza, niż początkowo sądził? Ona musi teraz wziąć się w garść. Jest Beatka, która powinna chodzić do szkoły i mieć normalne dzieciństwo.
Przeglądała ogłoszenia już w kolejnej gazecie. Zaznaczyła kilka pozycji. Jutro, a właściwie to już dzisiaj zadzwoni i zorientuje się w kosztach wynajmu. Muszą przecież gdzieś mieszkać, a nie wycierać się na dworcach. Poczuła wibracje w kieszeni i wyciągnęła telefon. „Marek”. Nie…, nie mogła z nim teraz rozmawiać, nie po tym jak ją potraktował. Wyłączyła całkowicie komórkę.
Opuściły dworzec po siódmej. Wcześniej skorzystały jeszcze z toalety i umyły się. Pamiętała, że gdzieś tu, niedaleko stoi budka z zapiekankami. Powędrowały właśnie tam. Kupiły po długiej bułce z pieczarkami i serem a do tego sok pomarańczowy. Usiadły na ławce przy niewielkim skwerze, żeby w spokoju zjeść. Potem zaczęła wydzwaniać. Z czasem traciła nadzieję, czy znajdzie cokolwiek w zasięgu jej możliwości. Jeszcze później przyszło jej do głowy, żeby zadzwonić do właściciela kawalerki, w której mieszkały wcześniej. Okazało się, że nie wynajął jej i stoi pusta. Ucieszyła się, chociaż cena jakiej żądał była już wyższa od poprzedniej, ale i tak niższa od tych, które proponowano wcześniej. Wiedziała, że facet wykorzystuje sytuację. Umówiła się z nim o dziewiątej przed blokiem. Wręczyła mu pieniądze, a on jej klucze. Odetchnęła. Rozpakowały się i trochę posprzątały. Potem wybrały się do niedaleko położonej podstawówki, żeby zapisać do niej Betti. Na szczęście nie robiono problemu i bez przeszkód wciągnięto małą na listę uczniów. Musiały jeszcze pojechać na Augustówkę, żeby skreślono Beatkę w tej, do której chodziła. Były zmęczone, a Ula dodatkowo niewyspana. W drodze powrotnej zrobiły zakupy. W domu podgrzała jakieś mrożone kluski. Wreszcie mogły odpocząć.

Przetarł zmęczoną twarz i spojrzał na zegarek. Była piąta rano. Całą noc jeździł i szukał ich, ale bez powodzenia, jakby zapadły się pod ziemię. Wrócił do rodziców i runął na łóżko w swoim dawnym pokoju. Nie mógł szukać w ciemno, bo to jak szukanie igły w stogu siana. One mogły być dosłownie wszędzie. Trochę się prześpi, a potem obmyśli jakiś plan. Obudziło go szarpanie za ramię. Podniósł głowę. Nad nim stała jego matka.
- Obudź się Marek, bo mamy problem. Od godziny usiłujemy uspokoić Miłosza, ale on rozpaczliwie płacze i w kółko powtarza, że chce do Ulci. Czułam, że tak się to właśnie skończy. Jest rozhisteryzowany i nie pozwala sobie nic wytłumaczyć.
- Zaraz zejdę mamo. Muszę tylko wziąć szybki prysznic.

Schodził po schodach i słyszał ten dramatyczny szloch swojego synka. Nie mógł tego znieść. Mały rozpaczał tak jak wtedy, gdy zmarła Paulina. Kolejny raz pożałował tych słów, którymi uraczył Ulę. Był egoistą, cholernym dupkiem, bo nie pomyślał o swoim dziecku.
Miłosz siedział na kanapie i nie pozwalał się nikomu zbliżyć. Jego buzia była zapuchnięta i mokra od ciągle płynących łez. W kółko powtarzał zdławionym od płaczu głosem.
- Ja chcę do Ulci i do Betti. - Próbował wziąć go na ręce, ale mały odtrącił go. – Nie! Tatuś, nie! Ja chcę, żeby Ulcia tu przyszła! Chcę, żeby mnie przytuliła!
- Ona odeszła synku i zabrała ze sobą Beatkę.
Rozpłakał się jeszcze bardziej. Zachłystując się od łez krzyczał.
- Nienawidzę aniołków! One wszystkich zabierają! Najpierw moją mamusię, potem tatę i braciszka Beatki i Ulci, a teraz zabrały obie! Nienawidzę ich!
Dobrzańscy patrzyli bezradnie na tą bezgraniczną rozpacz malca i kroiło im się serce. Marek usiadł obok Miłosza i chociaż ten go odpychał przytulił go mocno do siebie.
- Uspokój się synku. Aniołki nie zabrały ani Betti ani Uli. Obiecuję ci, że znajdę je i przywiozę do domu. Daj mi tylko trochę czasu, bo muszę się dowiedzieć, gdzie przebywają.
- Dlaczego odeszły? Przecież wiedzą jak bardzo je kocham. – Było tyle skargi w tych pytaniach, że Markowi pociekły łzy.
- To moja wina synku. To przeze mnie odeszły, ale przysięgam ci, że naprawię ten błąd. Znajdę je.
- Dlaczego tatuś? Ulcia jest dobra i kochana. Jest taka jak była mamusia. Ona nic złego nie zrobiła. Betti też.
- Wiem kochanie. Wiem. Nie płacz już. Masz opuchnięte oczka i buzię. Zostaniesz u dziadków, a ja pojadę ich szukać dobrze?

Kolejne tygodnie nie zbliżyły go ani o milimetr do miejsca, gdzie mogły przebywać. Był w szkole, do której uczęszczała Betti, ale tam powiedziano mu, że siostra przeniosła ją do innej. Nikt nie wiedział, do której. Zadręczał się. Miłosz zrobił się apatyczny jakby cała energia z niego wyparowała. Siadał na parapecie i całymi dniami gapił się w okno. Niechętnie jadł. Niemal na siłę Helena wciskała w niego posiłki. Z tego radosnego chłopca nie pozostał ślad.
Marek nie mógł się na niczym skupić. Praca szła mu koślawo. Któregoś dnia wszedł do jego gabinetu Alex. Wiedział o całej sytuacji. Wiedział również, że Marek zakochał się w Uli. Nie miał mu za złe. Jego siostra spoczywała już w grobie i byłoby dziwne, gdyby Marek wybrał samotne życie. Usiadł na kanapie i obrzucił swojego szwagra współczującym spojrzeniem.
- Wyglądasz jak kupka nieszczęścia. Wpadłem na pewien pomysł i myślę, że powinien odnieść pożądany skutek. Wykorzystałeś wszystkie możliwości oprócz tej jednej. Telewizji. Na pewno masz zdjęcia ich obu. Tak się składa, że znam dobrze jedną redaktorkę i jest mi winna przysługę. Poproszę ją, żeby załatwiła ci czas antenowy. Nawet jeśli trzeba będzie zapłacić, to zapłacimy. Opowiesz, kogo szukasz. Pokażesz zdjęcia. Powiesz, że jest dziecko, które bardzo za nimi tęskni. Podasz numer telefonu. Nie wierzę, że nikt ich nie rozpozna.
W oczach Marka pojawiła się nadzieja.
- Dlaczego sam na to nie wpadłem? To genialny pomysł. Dziękuję ci Alex. Jeśli możesz to umów mnie z tą redaktorką.

Udało się. Wykupił najlepszy czas antenowy w niedzielne popołudnie, kiedy ludzie przeważnie siedzieli w domach i oglądali telewizję. Wywołał i powiększył dwa najlepsze zdjęcia Uli i Beatki. Tak zaopatrzony wszedł do studia. Usiadł na wysokim krześle i czekał na znak realizatora programu. Wreszcie zapaliło się zielone światło umieszczone nad kamerą. Przedstawił się i zaczął mówić.
- Drodzy państwo, zwracam się do was z wielką prośbą o pomoc w odnalezieniu dwóch sióstr, Urszuli i Beatki Cieplak. Oto ich zdjęcia. Dzięki niefortunnemu splotowi wydarzeń odeszły z domu, a ja wyczerpałem już wszystkie możliwości odnalezienia ich. Została tylko telewizja. Jeśli ktokolwiek z państwa zna miejsce ich pobytu, bardzo proszę o kontakt. Na dole ekranu po prawej stronie zobaczą państwo numer telefonu. W domu czeka na nie mały chłopiec, który rozpaczliwie za nimi tęskni, ja również. – Wziął głęboki oddech. – Ula, jeśli mnie teraz oglądasz i słuchasz, błagam cię wróć. Dom bez was jest pusty, a Miłosz ciągle płacze i nie może pogodzić się z tym, że was nie ma. Przepraszam cię za wszystko również za to, że byłem takim głupcem. Wróćcie, kochamy was.
Nie mógł już dłużej mówić, bo łzy dławiły mu gardło. Podziękował całej ekipie i zszedł na parking. Miał odpalać samochód, gdy odezwała się jego komórka. Zobaczył jakiś nieznany numer i nacisnął zieloną słuchawkę.
- Dobrzański, słucham.
- Dzień dobry panu. To pan przed chwilą wystąpił w telewizji w sprawie tych sióstr?
- Tak to ja. Marek Dobrzański. Wie pan coś na ich temat?
- To moje sąsiadki. Ja nazywam się Jasiński. One mieszkają na tym samym piętrze.
- Jest pan pewien?
- Poznałem ze zdjęć. Ta starsza to piękna kobieta. Szczupła, zgrabna, ciemno brązowe włosy do ramion i modne okulary. Ta młodsza to szatynka o długich włosach zawsze zaplecionych w warkocz. Są podobne do siebie. Najpierw myślałem, że to matka i córka. One już tu kiedyś mieszkały, a teraz wprowadziły się znowu.
Marek był podekscytowany. Nareszcie. Nareszcie jakiś przełom.
- Wszystko się zgadza. Poda mi pan adres?
- Antoniego Odyńca siedem. Drugie piętro, środkowe drzwi.
- Nawet pan nie wie jak bardzo jestem panu wdzięczny za te informacje. Na pewno się odwdzięczę. Być może jeszcze dzisiaj zadzwonię do pańskich drzwi. Bardzo panu dziękuję. Do zobaczenia.
W drodze do rodziców zatrzymał się jeszcze przed delikatesami. Kupił markowy koniak i kilogram dobrej kawy. W bankomacie wypłacił pięć tysięcy i zapakował w kopertę. Wszystko umieścił w ozdobnej torbie. Wszedłszy do domu poszedł od razu do salonu, gdzie na parapecie siedział Miłosz z przyklejonym do szyby nosem. Ucałował jego policzek i powiedział cicho.
- Mam dla ciebie dużą niespodziankę. Musisz się tylko ubrać i pojedziemy w jedno miejsce.
Chłopiec bez słowa zszedł z parapetu i poszedł do swojego pokoju. Marek podążył za nim. Ubrał mu spodnie i kurtkę, a na głowę nacisnął czapkę. Usadził go w samochodowym foteliku i ruszył. Z łatwością odnalazł podany przez Jasińskiego adres. Zaparkował przy klatce schodowej i wraz z Miłoszem wszedł na drugie piętro. Najpierw zadzwonił do drzwi informatora. Otworzył mu starszy mężczyzna. Marek przedstawił mu się i wręczył torbę.
- Proszę to przyjąć panie Jasiński. To naprawdę nic w porównaniu do tego, co pan zrobił. Nie wie pan czy są w domu?
- Są. Widziałem jak wracały ze spaceru. Starsza chyba jest bez pracy, bo cały dzień siedzi w domu. Wychodzi tylko po zakupy i żeby zaprowadzić małą na lekcje.
Podziękował mu jeszcze raz i z duszą na ramieniu zadzwonił do środkowych drzwi.
kawi ;) (gość) 2014.02.12 16:01
Na początku chciałam ci bardzo podziękować za poprawienie mojego opowiadania. Było tam trochę błędów, ale mam nadzieję, że nie zdenerwowało cię to aż tak bardzo ;)

Ta cześć była bardzo emocjonalna. Czytając, że Miłosz tak bardzo chce, aby wróciła Ula łezka w oku mi się zakręciła. To musiał być dla niego wielki wstrząs. Przecież Ula była dla niego jak matka. Aleks wymyślił fantastyczny pomysł. Dzięki niemu Marek dowiedział się, gdzie przebywa Ula. Mam nadzieję, że się pogodzą.
Pozdrawiam serdecznie!
lectrice (gość) 2014.02.12 17:06
"Z tego radosnego chłopca nie pozostał ślad. " nie mowi sie "pozostanie slad po czyms lub po kims" ?
Nie powinno byc "po tym radosnym chlopcu nie pozostal slad" ?
alb raczej "Z tego radosnego chlopca nie pozostalo nic"?

No i prosze, kto mowil, ze AUTORKI to litosciwe dusze ??? Jak mozna skonczyc w takim momencie ?
I co my mamy teraz zrobic, my ckliwe usposobienia i inne sielankowe mozgi ?

Marek sie ocknal, jego wybuch to byla chwila zapomnienia, resztki zalu. No i mialam racje (wg mnie oczywiscie), ze Ula za powaznie potraktowala reakcje Marka. Ula nadwrazliwa, Marek nadrazliwy, a Milosz ryczy... nie wiemy co na to Beatka ale tez jej do smiechu chyba nie jest.
Cale szczescie, ze kochasz dobre zakonczenia, bo co by bylo gdyby Ula otworzyla drzwi i zaraz je zatrzasnela na nosie Marka ?
A ten sasiad, do czego on sie wtraca, a gdyby Marek byl seryjnym morderca przed ktorym Ula sie ukrywa ?

Tak sobie pomyslalam, ze skoro masz sklonnosci do radosnych zakonczen i my to wiemy, to tak troszke znamy koniec przed poczatkiem. Czyli chcac niechcac publikujesz swoje opowiadania z przewidzianym koncem, tycke od konca, tak jak lubie - o! i znowu wyszlo na moje !
Pozdrawiam
A n byczki to brak paszy ?
MalgorzataSz1 2014.02.12 17:29
Kawi

Mam nadzieję, że skorzystałaś z tego,co wczoraj napisałam, a jeśli tak, to się cieszę. Mini bardzo fajna i przeczytałam z przyjemnością, ale skoro miała iść do gazetki szkolnej, to przyłożyłam się do wyszukania byczków, jak mawia Lectrice.
Ja dziękuję Ci za komentarz. Powoli finiszujemy i w niedzielę zakończę to opowiadanie. W następny czwartek będę publikować kolejne i aż mnie skręca z ciekawości jak je przyjmiecie.
Serdecznie Cię pozdrawiam.

Lectrice

"Z tego radosnego chłopca nie pozostał ślad. " - Potraktuj to jak kolokwializm. Tu, gdzie mieszkam tak właśnie się mówi, więc i ja używam tego zwrotu w taki właśnie sposób.

Nigdy nie twierdziłam, że mam litościwą duszę, chociaż chyba jednak mam. A zakończenie rozdziału jak najbardziej uzasadnione. Przecież trzeba jakoś wzbudzić ciekawość u czytelników. Od razu mówię, że Ula nie trzaśnie drzwiami Markowi w nos, bo jest z nim Miłosz.

Ula reakcję Marka potraktowała tak jak powinna i przy tym będę się upierać, bo reakcja była właściwa. Kiedy w grę wchodzą emocje nie ma czasu zastanawiać się jakie będą tego dalsze konsekwencje, bo nikt nie jest aż tak genialny, że w chwili największego wzburzenia myśli racjonalnie.

Co Ty się tak czepiasz poczciwego Jasińskiego - sąsiada Uli. Chłop okazał się uczciwy, bo wysłuchał apelu Marka i powiadomił go o miejscu pobytu Uli. Seryjny morderca nie wykupiłby czasu antenowego za ciężkie pieniądze i to w dodatku w godzinach największej oglądalności i nie podziękował mu tak hojnie za informacje.

A co do moich pozytywnych zakończeń, to chyba wszyscy o tym wiedzą, że żadnego opowiadania nie zakończyłam tragicznie i w dodatku naprawdę jestem bardzo przewidywalna, więc nie tak trudno jest się domyślić happy endu.

Dzięki Lectrice za komentarz. Wstawiając ten rozdział wcześniej liczyłam, że być może tu dzisiaj zajrzysz.
Serdecznie pozdrawiam. :)
lectrice (gość) 2014.02.12 17:55
Wpadlam bo chcialam sie dowiedziec czy nasza depresyjna duszyczka sie odezwala ale chyba nie.
Ja mam w domu prywatna zdeprymowana duszyczke (alias domowy zbuk) wiec mam wyostrzone zmysly w tym temacie.

A ty sie tak nie tlumacz, ze lowisz byczki bo Ci ladnie kazano, ja w pelni rozumiem, ze polownie wirtualne moze byc zupelnie satysfakcjonujace ! :-)))
MalgorzataSz1 2014.02.12 18:06
Tak naprawdę Lectrice, to nie lubię łowić byczków, szczególnie u kogoś chyba, że natknę się na jakieś bardzo rażące, to wtedy piszę o nich w komentarzu. Ale skoro ktoś prosi, to nie wypada odmówić, prawda?
Dziuba nie odzywa się do tej pory, ale liczę na to, że przyciągnie ją nowy rozdział i być może jej nastrój będzie już nieco lepszy. Oby.
lectrice (gość) 2014.02.12 18:20
Ja lowie tylko u Ciebie i u Ani bo mam wrazenie, ze wam to nie przeszkadza i byczki nie sa pod ochrona...
Zdarzylo mi sie wytknac brak biernikowego te z ogonkiem u Amikus, ale tylko dlatego, ze za dobrze pisze aby obyc sie bez owego te biernikowego no i mysle, ze moja polonistka bylaby ze mnie dumna ! (Nie byla specjalnie w liceum bo prymusem to ja nie bylam) I moze sie bedzie jej lepiej zylo w zaswiatach ze swiadomoscia , ze te biernikowe szerzy sie po swiecie.
:-DD
MalgorzataSz1 2014.02.12 18:28
Lectrice

Amicus ma bardzo zajętą głowę różnymi rzeczami i pewnie trudno jej będzie zapamiętać podczas pisania, że ma napisać "tę" nie "tą". Mnie jakoś z czasem weszło do główki, podobnie jak i przecinek przed drugim "i" w zdaniu. Nauki nigdy dość. Mnie zupełnie nie przeszkadza Twoje wytykanie byczków, a raczej wręcz przeciwnie. Czasem możemy się nie zgadzać, ale ogólnie rzecz biorąc znasz się na tym lepiej ode mnie i dlatego raczej bez zbytniego oporu poprawiam nawet dziesięć razy, jeśli zajdzie taka potrzeba.
lectrice (gość) 2014.02.12 19:30
Dziesiec razy, dziesiec razy... to chyba sie musisz jakos specjalnie postarac...
MalgorzataSz1 2014.02.12 19:50
Lectrice

Ja tylko ot tak rzuciłam tę liczbę (zwróć uwagę na "tę"), choć tak naprawdę bardzo się staram pisać poprawnie i cieszę się, kiedy piszesz, że dla byczków zabrakło paszy. Ha, ha.
lectrice (gość) 2014.02.12 22:30
Chyba jestes jedna z niewielu osob jakie znam, ktora sie cieszy, ze nie zrobila zapasow na zime !
W branzy hodowlanej bys umarla z glodu ewentualnie bys byla skazana na zywienie sie pastami... :-]
patka (gość) 2014.02.12 22:38
no i w koncu marek powiedział to głośno kocha ulec. Ta część jest troche inna niż pizostałe bo skupią na dobie odczucia miłosza i jego przywiązanie do uli i beta. A marek stara się jak moze by je oddnalezc i w koncu mu się to udaje. Ale jak zawsze musi się pojawić koniec rozdziału i trzeba będzie poczekać z jakim skutkiem do następnego. Pozdrawiam
MalgorzataSz1 2014.02.12 22:50
Patka

Opowiadanie dobiega końca. Ten rozdział skupiał się głównie na dziecku, które nie może się pogodzić z odejściem osób, które pokochało i z którymi jest emocjonalnie związane. Pomyślałam, że należy pokazać jego rozpacz, a także przez to uświadomić Markowi jak wielką krzywdę wyrządził synowi traktując tak podle Ulę. Mam nadzieję, że końcówka rozdziału zaintrygowała Cię na tyle, że zajrzysz tutaj w niedzielę.
Bardzo dziękuję Ci za wpis i serdecznie pozdrawiam. :)
marit (gość) 2014.02.13 01:08
No i proszę wściekły byczek Mareczek skruszał. To ciekawe,że ślepota na popełniony błąd schodzi mu w chwili,gdy zauważył zagrożenie? To dobrze,że w łepetynie mu przejaśniało.Matka bardziej realistycznie patrzy na postępowanie jego,teraźniejszość,przyszłość aniżeli on sam.Podchodzi do żałoby z wielką tolerancją, uświadamiając Markowi,że nie będzie jej nosić do końca życia,że wszyscy którzy otaczają go dzisiaj,również dźwigają może większy balast ,aniżeli on sam.Są jednak jeszcze dobrzy oddani ludzie na świecie,dobrzy obserwatorzy,dostrzegający piękno Uli i Beatki. Jak wiele można stracić przez swoją ślepe postępowanie,Teraz ma jeszcze więcej do zawdzięczenia ludziom za uleczenie tej bezmyślnej ślepoty. Miłosz w tym niefortunnym postępowaniu ojca ucierpiał najbardziej,ale tata teraz robi wszystko,aby je obie odnaleźć. Na pewno spłynie wiele łez szczęścia przy spotkaniu.Zapewne najbardziej będzie płakać Ula,bo na pewno nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo to małe dziecko przywiązało się do niej, pokochało ją jak własną matkę. Domyślam się i mam wielką nadzieję,że wreszcie Marek przytuli Ulę i wyzna jej miłość,jak to powiedział swoim rodzicom. Dobrze Gosiu,że Twoje opowiadania zawsze kończą się happy endem,bo jestem beksa i zaraz przeżywam, myśląc, że to nie jest fikcja.BBBrrrrrrr. Czekam do niedzieli z niecierpliwością na całuski Ulci i Marunia. Grandziarze nie wiedzą,że dałaś dzisiaj odcinek, cicho do jutra siedzę, Ale mi się dostanie, wow,już się "boję", Pozdrawiam.
MalgorzataSz1 2014.02.13 08:28
Marit

Nie uwierzysz, ale ja pisząc czasem te wzruszające sceny też płaczę jak bóbr więc nie tylko Ty tak masz. Dochodzę do wniosku, że z wiekiem człowiek staje się bardziej wrażliwy i ma płacz na końcu nosa.
Wszystko o czym napisałaś w komentarzu na pewno znajdzie się w rozdziale. Będzie zaskoczenie, będzie płacz, przytulenie i pocałunek. Nie może być inaczej, prawda? Jeśli zakończenie ma być szczęśliwe, to trzeba w nim zawrzeć wszystkie te elementy. Mam nadzieję, że się nie rozczarujesz.
Bardzo dziękuję za komentarz. Dopuść dzisiaj swoją grandę do komputera. Niech też poczytają, a ja pozdrawiam najcieplej Was wszystkich. :)
ADRIANCREVAN (gość) 2014.02.13 08:42
JESTEM , jestem, tylko padnięta jak nie powiem co :-)
nie mam czasu kompletnie na nic, poza tym siostra pożyczyła drugi laptop i pojechała za granicę do pracy, mam niedobór sprzętu w domu hi hi , i za dużo na głowie, dziś na dodatek mam koszmarny dzień , skomentuje jak sie uspokoi, pozdrawiam Cię kochanie serdecznie :-)
MalgorzataSz1 2014.02.13 09:02
Ania

Tak cicho u Ciebie na blogu, że zaczęłam się martwić, czy aby nie padłaś gdzieś z przepracowania. Jeśli został jeden laptop, to już wiem, że okupuje go Gabi, bo cały czas wyświetla mi się na fb. Ha, ha. Ustalcie sobie jakieś dyżury. :) Ciekawa jestem, czy kupiłyście już bilety.
Pozdrawiam. :)
marit (gość) 2014.02.13 09:19
/No i sobie pogadamy po południu babciuniu.Tak mnie coś korciło ,żeby zajrzeć do pani Małgosi z rańca,a tu proszę nawet komentarz babci jest - Filip / UUUUU przerąbane na całej linii. Wiedziała,że mi nie podarują,al przejdzie im do popołudnia. Filip po Twój komentarzu tylko skomentował - no wreszcie będzie całuskowanie Ulci i Marka,ale fajnie. - Wariatuńcio !!! Zostawiam to bez komentarza .Ciepłego dnia Gosieńko.
ADRIANCREVAN 2014.02.13 09:35
Małgosiu, raczej nie idziemy, bo bilety są po 80 zł i Piotrek stwierdził, że woli iść na coś innego niż drugi raz na to samo i tyle płacić , a Gaba jakoś się nie pali, to nie jej klimaty :-)
wkleiłam dziś początek nowego opowiadania , zajrzyj jak masz ochotę, pozdrawiam Ania
MalgorzataSz1 2014.02.13 14:16
Mariit

Kiedy tak piszesz o tych swoich chłopakach, uśmiech nie schodzi mi z twarzy. To takie miłe i aż ciepło się robi w okolicach serca, kiedy człowiek już chyba dorosły (mam tu na myśli Twojego Filipa) chce czytać opowiadania o takiej tematyce. Szkoda, że mieszkacie tak daleko bo z wielką chęcią uściskałabym całą grandę a Ciebie przede wszystkim. Tymczasem ściskam Was w myślach z nadzieją, że takie ciepłe i bardzo pozytywne do Was dotrą. Buziaki. :)

Aniu

To wielka szkoda, ale tego właśnie należało się spodziewać, że ceny biletów w normalnych centrach kultury będą właśnie takie wysokie. Sosnowiec był pod tym względem wyjątkowy i cieszę się, że miałyśmy tak wiele szczęścia. A Piotr chyba ma rację. W dodatku jeśli i Gabrysia nie za bardzo pali się do tego, to chyba jednak warto poczekać i wydać te pieniądze na coś, czego jeszcze nie widzieliście. Ja w każdym razie trzymam rękę na pulsie i śledzę kalendarz spektakli. Jak tylko natknę się na coś ciekawego, to na pewno dam Wam znać.
A teraz przenoszę się na Twój blog, bo jestem ciekawa tego nowego opowiadania. Serdecznie pozdrawiam. :)
marit (gość) 2014.02.13 17:34
A Ty zanim zaczniesz czytać ciąg dalszy odbierz całuśniaki od nich w oba policzki.Ja już z nimi nie daję rady, wariatuńcie każą mi pisać,że ich zamiłowanie do czytania romansideł,to nauka na przyszłe postępowanie takich małolatów w stosunku do kobiet.Ponieważ dla nich jesteś -chodzącą "księgą mądrości" w dziedzinie kultury męskiej -damskiej / opisujesz wydarzenia i zachowanie facetów, wobec kobiety,a oni to chłoną bo przed nimi przyszłość. No i co mam z nimi zrobić? "Chyba im szlaban dam na czytanie Twojej strony." Tiiaa,gada sobie babcia i tak źrenice nam się rozszerzają jak czytamy. HaHaHa. Śmieją się ze mnie i dowalają mi,że oni dojrzewają,a na temat damsko- męski i tak ze mną będą musieli plotować,bo kto ich ma w tej dziedzinie podszkolić. No to masz babo placuszki,a nie placek. Mam nadzieję,że zanim zechcą poruszać ten temat do lata im przejdzie,a potem wakacje. Brrrrrr. No to by było na tyle,strach się bać,nie będzie tak źle. Pozdrawiam.
marit (gość) 2014.02.13 17:44
Zapomniałam napisać,że oni we dwóch chcieliby Ciebie bardzo uściskać,ale zastanawiają się co by z Ciebie zostało po takich męskich przytulańskach.No i co na to Twoje dzieci gdyby Cię tak przytulały. Chyba naleśnik,a szkoda by było,bo kto im będzie pisać takie wspaniałe opowiadania. Ale się rechoczą,że ja Ci to piszę,trzymajcie mnie .Jeszcze trochę i łazienkę zablokuje.Kończę Gosiu bo mam mokre oczy od płaczu. Pa.
MalgorzataSz1 2014.02.13 18:25
Marit kochana

Uśmiałam się do łez. Buziole przyjmuję z wielką radością i uściski również. Zazdroszczę Ci tych dzieciaków, bo są wspaniałe i wnoszą wiele radości w Twoje życie. To wyraźnie się wyczuwa w słowach, którymi ich opisujesz. Bez wątpienia stanowicie bardzo kochającą się rodzinę.

Nie miałam pojęcia, że jestem taką wyrocznią w sprawach damsko-męskich. Mam doświadczenie w tym względzie tylko z moim mężem i opisuję takie rzeczywyłącznie na podstawie naszych wspólnych relacji. Ale bardzo cieszy mnie fakt, że oni wyciągają takie pozytywne wnioski z tej mojej pisaniny i bardzo dobrze o nich świadczy, że uczą się jak w przyszłości traktować swoje przyszłe partnerki. Oni dojrzewają Marit i stają się poważnymi ludźmi. Ani się obejrzysz jak zaczną wyfruwać Ci z domu. No cóż... taka kolej rzeczy, prawda?

Tymczasem dziękuję Wam wszystkim za kolejną dawkę humoru, bo ewidentnie poprawiliście mi mój dzisiejszy nastrój.
Wszystkich pozdrawiam najcieplej jak się da i również przesyłam całą lawinę słodkich buziaków. :)
Natalia (gość) 2014.02.13 23:04
No proszę, dlaczego ja nic nie wiem o przyspieszonym poście? W szkole wpadłam na Twojego bloga, bo chciałam sprawdzić szybkość Internetu, a tu nowa notka. Nie ważne, że czytałam na lekcji:)
W sumie to nie wiem jak się do tego odnieść. Taka notka przedfinałowa. To już czuć z daleka. Marek potrafi się przyznać do uczuć przed rodzicami, czyli za chwilę się przyzna przed Ulą już tylko kilka drzwi ich dzieli od siebie. Bardzo mi szkoda było Miłoszka, gdy zabrakło jego Ulci. Monolog na temat Aniołków był cudny. Taki mini wyciskacz łez. Pięknie i oczywiście czekam na ciąg dalszy :)

Pozdrawiam serdecznie
marit (gość) 2014.02.13 23:27
O mateńko,co ta Twoja połówka mężuś pomyśli sobie o nas, czytając takie romansidła,wyznania, jakie piszę do Ciebie. No tak,teraz to już oni doszli obaj do jednego wniosku;mamy wyrocznię jak Matrixe, panią Gosię,no i wzór doskonałości męskiej u boku p.Gosi jej kochanego męża. Tiaaa,no i co teraz? Zachciało się starej babie mózgi małolatom umoralniać o tematyce damsko-męskiej. Chyba dla siebie muszę załatwić psychiatrę.- No nie, wiesz co mi powiedzieli? -że psychol wykituje pierwszy przy mnie,po pierwszej wizycie, od nadmiaru pytań jakie padną z moich ust. Szkoda wydawać babciu szmal na psychola,my cię sami wyleczymy.Po porady damsko-męskie pojedziemy do p.Gosi męża, ale byłby numer. Pani Małgosiu,Filip trzyma babcię i od jutra wysyłamy ją na odwyk od komputera,bo nam utrudnia kontakt z panią. Zaniesiemy ją teraz do wyrka,żeby trochę pospała,bo głowa jej całkiem na klawiaturę opadnie z przesilenia mózgu,co by tu jeszcze wykombinować. Dzisiaj to my babci zabieramy kabelek. Życzymy miłych snów,a Filip mówi,że we śnie marzenia się spełniają. Jeszcze jedno, jak się pani oddycha po naszych uściskach? Buziaki z rurką na dobranoc. Babcia mówi, że jesteśmy zbereźnikami,A fe ,nie ładnie babciu,my takie kochane wnuczęta.Babcia pozdrawia.
MalgorzataSz1 2014.02.14 13:53
Natalio

Bardzo Cię przepraszam, że nie dałam znać o wcześniejszym wstawieniu rozdziału, ale jak się okazało, to info nie miało większego znaczenia, bo czwartek nie był aż tak bardzo wypełniony zajęciami, a większość jednak przyzwyczajona jest, że mimo informacji zagląda tu właśnie w ten dzień.

Nie ryzykuj i nie czytaj na lekcjach, bo przecież rozdział nie zniknie, a Ty zarobisz uwagę, albo jeszcze coś gorszego.

Cieszę się, że poruszyła Cię scena z Miłoszem, a skoro tak, to mogę sobie pogratulować, bo taki miałam zamysł, kiedy ją pisałam.
Skoro Marek przyznał się rodzicom, że kocha Ulę nie będzie miał już oporów, żeby wyznać to jej samej. Poza tym w niedzielę już ostatni rozdział i bez takich wyznań się nie obejdzie.
Serdecznie dziękuję Ci za komentarz i pozdrawiam. :)
MalgorzataSz1 2014.02.14 14:04
Marit

Przede wszystkim mój mąż kompletnie nie ma pojęcia, że prowadzę ten blog i to w dodatku o takiej tematyce. On ma zupełnie inne zainteresowania, a ta część należy wyłącznie do mnie. Możecie więc spać spokojnie, bo on z całą pewnością nic złego sobie o Was nie pomyśli. Nie jest również wzorem doskonałości, bo takich nie ma. Nie jest też taki najgorszy skoro wytrzymujemy ze sobą 33 lata.

A Tobie wcale nie jest potrzebny żaden psycholog i tu muszę się zgodzić z chłopakami, bo oni są najlepszym lekarstwem na wszystkie przypadłości. Jeśli to oni będą potrzebowali porad to nie muszą się zwracać do mnie, bo mają pod samym nosem wspaniałą kobietę, która na pewno im ich nie poskąpi.

A tak nawiasem mówiąc, to skoro Filip trzymał babcię, to kto napisał drugą część komentarza? Ha, ha, ha. I błagam nie wysyłajcie babci na komputerowy odwyk, bo bardzo brakowałoby mi jej cudnych wpisów. Ja jestem gotowa na kontakty z Wami wszystkimi. Z oddechem w porządku, a mocne uściski bardzo lubię. Takie właśnie teraz Wam przesyłam. Mocne i najszczersze.
Serdecznie wszystkich pozdrawiam. :)
marit (gość) 2014.02.14 14:33
Witaj Gosiu! Och,och co ja z nimi mam,szkoda słów.Jak widzisz mam na okrągło z nimi ubaw.Rozrabiają stare koniska tak co dziennie.Trzymał mnie Filip,a pisał Marcel natomiast mój wnuk ma 20 lat siedział sobie na fotelu i dopingował im w uwięzieniu babci i założeniu szlabanu na kompa. Brechtali do 24tej, bo mają wolne dzisiaj,a wstali o 13tej na obiad.I jak to mówi się teraz ich językiem rozbrajający relaks na weekend z wyzwoloną,odlotową babcią XXI wieku. No i tak trzymać". Jakoś się trzymam i nie mam zamiaru im odpuścić. A mówiąc o psychiatrze to była moja przenośnia,bo przez ich rozrabianie chwilami brak mi mojej powagi do nich.No cóż jestem babcią i muszę ich radość podtrzymywać do póki mi się to uda. Życzymy Wam Gosiu miłego weekendu i odpoczynku. Pozdrawiają Marcel, Filip, Cezarek i babciunia. BAJJJJJJJ!!!!!
MalgorzataSz1 2014.02.14 18:28
Marit

Wreszcie poznałam z imienia tę twoją cudowną grandę. Odpuść im, bo ewidentnie robię to z miłości do Ciebie.
Ja również życzę wam dużo wypoczynku w ten weekend. Błogie lenistwo jest cudowne szczególnie po pracowitym tygodniu. Oczywiście uściski i słodkie buziole przesyłam dla wszystkich obowiązkowo. :)
Amicus (gość) 2014.02.14 19:06
Marek zachował się okropnie. Ja rozumiem żal, ból. Rozumiem fakt, że wciąż ciężko mu pogodzić się ze stratą, ale Ulka nie popełniła zbrodni. Zbyt ostro ją potraktował, ale całe szczęście, że zdał sobie z tego sprawę. Niestety za późno. Ona nie godzi się na takie traktowanie i odchodzi. Poświęciła sie całą sobą rodzinie Dobrzańskich, a przede wszystkim Miłoszowi, a w efekcie dostaje po głowie słysząc słowa, które ranią.
Marek drążył, drążył i przyniosło to efekty. Przyznał się rodzicom i Aleksowi, że zakochał się w Ulce. To duży krok. Ciekawe jak zaraeguje główna zainteresowana. Z pewnością, gdy spotkają się twarzą w twarz nie będzie potrafiła odmówić Małoszowi i zdecyduje się na powrót do domu. A ten jak sądzę, będzie początkiem związku z Dobrzańskim.
Niecierpliwie wyglądam niedzieli.
Pozdrawiam Cię serdecznie! :)
MalgorzataSz1 2014.02.14 19:52
Amicus

Cieszę się, że i tu dotarłaś, bo widziałam, że dzisiaj nadrabiałaś zaległości w komentarzach. Znam, znam ten ciągły pośpiech i brak czasu Ucieszyła mnie wiadomość, że jutro dodasz rozdział poprzedniego opowiadania. Ja będę dopiero mogła skomentować w niedzielę, bo jutro wyjeżdżam na cały dzień i jeszcze trochę niedzieli, więc i mój ostatni ukaże się w niedzielne popołudnie.

Ta ostatnia część jest już bardzo łatwa do przewidzenia. Oczywiście, że Ula nie będzie mogła odmówić Miłoszowi a jego tatusiowi tym bardziej szczególnie kiedy usłyszy te jego miłosne wyznania. Z całą pewnością obie ona i Betti wrócą do Marka.
Wielkie dzięki za wpis. Serdecznie Cię pozdrawiam. :)
Aniula (gość) 2014.02.14 22:18
Małgosiu,
Ale mnie tu u Ciebie dawno nie było. Mam dwa zaległe rozdziały, których nie komentowałam.
Przechodzę wiięc do tego.
Obydwa rozdziały były bardzo poruszające. Marek źle potraktował Ulę. Nawet bardzo źle. Ale był wtedy zdenerwowany. Ula zachowała się jak najbardziej śłusznie, choć może nie wszyscy się z tym zgadzają. Stwierdziła, że nie jest już potrzebna Markowi. Bardzo ją obraził a ona też przecież bardzo cierpiała. Jednak jest mu ona potrzebna i to bardzo. Dobrze że on sobie to wreszcie uświadomił.
Miłosz bardzo cierpi po odejściu Uli i Beti. Jest do nich bardzo przywiązany i myśli że stracił kolejne ukochane osoby. Na szczęście Marek stanął na wysokości zadania i je odnalazł. Ciekawa jestem jak ona na nich zareaguje, gdy zobaczy ich po otwarciu drzwi. Jestem jednak pewna, że skończy się szczęśliwie. Na szczęście jak zawsze u Ciebie.
Rodzice Marka i Alex bardzo dobrze zareagowali na wieść, że Marek zakochał się w Uli. Od śmierci Pauliny już minęło jakiś czas, więc on powinien sobie ułożyć życie od nowa, bo samotność jest chyba czymś najgorszym w życiu.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Ania
MalgorzataSz1 2014.02.14 22:44
Aniula

Faktycznie nie było Cię jakiś czas, ale cieszę się, że nadrobiłaś te rozdziały. O następnym i zarazem ostatnim wypowiedziałam się już wyżej. Zakończenie bardzo pozytywne, o wiesz jak bardzo nie lubię nieszczęśliwych finałów.
Ja czekam na kolejną część u Ciebie. Mam nadzieję, że niedługo dodasz.
Dziękuję Ci za komentarz i pozdrawiam najserdeczniej. :)
Natalia (gość) 2014.02.15 21:56
Buuu! Skrycie liczyłam na to, że już w tej notce on ją znajdzie, padną sobie w ramiona itepe itede. A tutaj klops. Muszę jeszcze poczekać. Coraz bardziej wciąga mnie to wszystko. Podoba mi się to, że ich miłość jest taka "step by step". Wszystko dzieje się stopniowo, po kolei. Bardzo mi się to podoba. Nie wiem co jeszcze zaserwujesz, ale na pewno ich historia nie będzie prosta. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz