ROZDZIAŁ 10
ostatni
Zanim jednak zaczęli cokolwiek załatwiać ze ślubem Marek wpadł w prawdziwy kołowrotek. Zaczęli wracać kontrahenci, którzy wcześniej zerwali z Febo&Dobrzański umowy. Przepraszali go, że dali się tak podejść Alexowi Febo. Tłumaczyli, że to, co napisał im w piśmie brzmiało bardzo wiarygodnie a oni bali się utraty potencjalnych zysków ze sprzedaży kolekcji. Marek żadnemu z nich nie robił wyrzutów, nie pouczał, że w pierwszej kolejności powinni zwrócić się do niego, by sprawdzić otrzymane informacje. Najważniejsze było, że wrócili i chcą podpisać nowe umowy.
- Jestem wykończony kochanie – skarżył się
Uli. – Od rana wciąż gdzieś biegam i coś załatwiam, ale to wszystko dla dobra
firmy. Wróciła cała dwunastka. Oprócz podpisywania umów koordynuję też dostawy
ze szwalni, a to strasznie absorbujące. Tęsknię za tobą i chciałbym cię już
zobaczyć.
- Cierpliwości – pocieszała go. – Wiesz, że
dla firmy to teraz priorytet. Za chwilę uporasz się ze wszystkim i będziesz
miał dla nas więcej czasu. Ja mam zamiar pojutrze wybrać się do Pshemko w
sprawie sukni ślubnej. Będę mieć luźniejszy dzień i chcę go wykorzystać. Mam
nadzieję, że nic mu na razie nie mówiłeś?
- Nawet się z nim nie widziałem. On nic o
ślubie nie wie. Powiedziałem tylko Sebastianowi, bo chciałem wiedzieć, czy
zostanie moim świadkiem. A ty masz świadkową?
- Poproszę Łucję, moją asystentkę. Bardzo się
lubimy i mam nadzieję, że nie odmówi. Chcę też zaprosić Andrzeja Rogosza z
żoną, naszego dyrektora. Chyba, że masz coś przeciwko temu?
- Oczywiście, że nie mam. I tak nie będzie
zbyt wielu osób, ale o to nam przecież chodziło.
Firma
powoli zaczęła nadrabiać straty. To znacznie przyspieszyło w lutym, gdy
przyszedł zwrot pieniędzy zagrabionych przez Alexa wraz z należnym
odszkodowaniem. Zupełnie przypadkowo Marek dowiedział się, że Paulina mimo
swoich wcześniejszych postanowień jednak pomogła bratu wynajmując mu adwokata i
sprzedając jego wielki dom, żeby pokryć koszty prawnika i odszkodowań jakie
zasądził sąd. Za czyny, których dopuścił się Febo groziła mu kara od roku do
dziesięciu lat więzienia. Marek wraz z Krzysztofem i Turkiem udowadniali, że
oprócz wyprowadzenia pieniędzy z kasy spółki, poza plecami wspólników prowadził
nielegalne interesy z Włochami i kreatywną księgowość. Mając poparcie obu
Dobrzańskich Adam stał się odważniejszy i wyśpiewał w sądzie wszystko jak na
świętej spowiedzi, również to, że był przez Febo zastraszany i zmuszany do
szpiegowania prezesa.
Oprócz
dziesięciu lat więzienia, odszkodowania i zwrotu zagarniętych pieniędzy, sąd
zasądził przepadek udziałów Febo na rzecz rodziny Dobrzańskich. Kiedy Marek
usłyszał wyrok, odetchnął z ogromną ulgą. Następnego dnia po rozprawie zaprosił
Paulinę do gabinetu i zapewniwszy ją, że nie ma zamiaru się na niej mścić za
czyny brata oddał jej jedną piątą część udziałów.
- Mam nadzieję, że nie przyjdzie ci już do
głowy podarowanie mu ich, gdy wyjdzie z ciupy.
- Na pewno mu ich nie oddam i bardzo ci za nie
dziękuję. To moje jedyne zabezpieczenie na przyszłość. Pomogłam mu, ale to już
koniec. Za bardzo mnie zawiódł i oszukał. Nie chcę mieć z nim nic wspólnego.
- Cieszę się, że nareszcie to zrozumiałaś.
Ula zaparkowawszy w podcieniach budynku należącego do F&D ruszyła w kierunku szklanych drzwi. Stanęła przed nimi i tak jak pierwszego dnia zadarła głowę do góry. Wieki tu nie była. Zanim wyleciała za ocean omijała firmę przez kilka miesięcy szerokim łukiem. Uśmiechnęła się do siebie. Nic tu się nie zmieniło. Za szybą dostrzegła pana Władka. I on trwał tu wiernie tak samo jak na początku jej pracy. Weszła z radosnym uśmiechem i przywitała się.
- Dzień dobry panie Władku. Poznaje mnie pan?
Mężczyzna
szeroko otworzył oczy a po chwili jeszcze usta.
- Pppani Ula? Dddobry Boże, aaależ się pppani
zzzmieniła. Jest pppani pppiękna.
- Dziękuję, za to pan nie zmienił się ani
trochę. Wygląda pan tak samo jak przed laty. Doszły mnie słuchy, że pobraliście
się z Elą. Gratuluję. To wspaniała dziewczyna.
- Pppotwierdzam – ochroniarz roześmiał się. –
Dddobrze nam zze sobą. A pppani do pppana ppprezesa?
- Zgadza się. Jest u siebie?
- Jest.
- W takim razie idę. Do zobaczenia.
Widok
kolejnej znajomej twarzy ponownie wywołał u Uli ciepłe uczucia. Ania podobnie
jak Władek też trwała na swoim posterunku. Przywitały się serdecznie, choć Ania
nie od razu rozpoznała Ulę.
- Wracasz do nas?
- Nie Aniu. Pełnię zaszczytną funkcję zastępcy
dyrektora w Santander Banku i raczej z niej nie zrezygnuję, bo to praca jak
marzenie. Przepraszam cię, ale trochę się spieszę. Trzymaj się.
Marek
jak tylko ujrzał ją w drzwiach gabinetu oderwał się od biurka i zamknął ją w
ramionach całując długo i namiętnie.
- Ależ się za tobą stęskniłem. Ta rozłąka
zaczyna mnie dobijać. Zamieszkaj ze mną Ula. Byłoby mi lżej z myślą, że nie
muszę wracać do pustego domu. Po ślubie przecież i tak przeprowadziłabyś się do
mnie…
- Naprawdę tego chcesz?
- Bardzo, bardzo, bardzo…
- No dobrze. Możemy to załatwić w sobotę. Do
zabrania mam przecież tylko ciuchy. Reszta zostanie dla Jaśka.
- Kocham cię i uwielbiam – ponownie przylgnął
do jej ust. Oderwała się w końcu od niego zaróżowiona z emocji.
- Muszę iść do Pshemko… Pójdę sama. Nie chcę,
żebyś był świadkiem wybierania przeze mnie sukni. To podobno przynosi pecha.
Mistrz
zawisł na jej szyi i nie potrafił się od niej oderwać.
- Jakaś ty piękna Urszulo. Masz idealną
figurę. Koniecznie muszę coś dla ciebie uszyć. To będzie prawdziwa przyjemność.
- A ja przyszłam do ciebie z ogromną prośbą i
mam nadzieję, że nie odmówisz.
- Dla ciebie wszystko Bella. Siadaj proszę.
Napijesz się gorącej czekolady? Dopiero co przynieśli z Książęcej.
- Odrobinkę.
Nalał
im po maleńkiej filiżance i przysunął bliżej fotel zamieniając się w słuch.
- Dwudziestego kwietnia wychodzę za mąż i
chciałam cię prosić o możliwość wybrania sukni z ostatniej twojej kolekcji.
Widziałam ją i jestem zachwycona sukniami ślubnymi. Wiem, że jesteś bardzo
zajęty pracami nad kolekcją wiosenną, dlatego nie chcę cię obarczać szyciem
nowej sukienki, bo te z kolekcji są olśniewające.
- Dobry Boże Duszko, oczywiście, że coś wybierzemy.
A kto jest szczęśliwym wybrankiem?
- Na razie powiem to w tajemnicy, bo jeszcze
nie chcemy nic zdradzać. To Marek. Wróciliśmy do siebie i zamierzamy
usankcjonować prawnie nasz związek. Oczywiście możesz się już czuć zaproszony
na nasz ślub i wesele. Marek osobiście dostarczy ci zaproszenie.
Mistrz
złożył dłonie jak do modlitwy.
- Marek… On taki przystojny a ty tak
powalająco piękna. Będziecie stanowić zjawiskową parę. Cieszę się, że po tylu
latach burz oboje wreszcie zawinęliście do spokojnego portu.
Ta
egzaltacja mistrza przesiąknięta wielkim patosem wywołała u Uli uśmiech na
twarzy. Nie roześmiała się na glos, żeby nie obrazić najważniejszej osoby w
firmie.
- Możemy zobaczyć kreacje? Może bym coś
przymierzyła?
- Chodźmy. Ja nawet już wiem w jakiej będziesz
wyglądać pięknie.
Zgodnie
z tym, co ustalili Marek podjechał na Szczęśliwicką w sobotni poranek. Był
podekscytowany i uradowany faktem, że wreszcie będzie miał Ulę blisko siebie.
Pomógł jej zapakować rzeczy w dwie pokaźne torby. To nie było wszystko, ale
uznała, że jeszcze wpadną tu w wolnej chwili i zabiorą resztę jej odzieży.
U Marka
w domu przygotowana już była garderoba dla niej. Zanim jednak zaczęli
wypakowywać Marek oprowadził Ulę po tym apartamencie. Widok z okna rzeczywiście
był fantastyczny. Miała wrażenie, że stolica leży u jej stóp a gdzieś tam w
oddali widać było nitkę uwolnionej z kry Wisły. Duża kuchnia otwarta na równie
duży salon robiła wrażenie. Dalej znajdowały się trzy spore pokoje w tym
wygodna sypialnia, którą Marek pokazał Uli w pierwszej kolejności wywołując na
jej twarzy pokaźne rumieńce. Łazienka była ogromna. Stała tu kabina prysznicowa
a zamiast wanny spore jacuzzi. Ula oglądała to wszystko zachwyconym wzrokiem.
- Nieźle się urządziłeś. Wszystko wygląda
imponująco i pięknie. Jest tyle wolnej przestrzeni, że wracając do mieszkania
Ali będę cierpieć na klaustrofobię.
- Będzie nam tu wspaniale. Zobaczysz – wtulił
twarz w jej włosy. – W dniu, w którym się spotkaliśmy zaczęły się spełniać moje
marzenia. Twoja przeprowadzka tutaj to jedno z nich. Mam ich jeszcze kilka, ale
wiem, że wszystko ma swoją kolejność i czas. Zacznij się powoli rozpakowywać a
ja zajmę się obiadem. Zrobię nam spaghetti.
Ta noc
była dla nich magiczna. Po raz pierwszy kochali się od czasu SPA. Pojechali tam
na romantyczny weekend a po nim już nic nie było takie jak wcześniej. Ona
wróciła stamtąd jeszcze bardziej zakochana, jeszcze bardziej zaangażowana i
utwierdzona w przekonaniu, że Marek spełni wszystko, co jej obiecał. On, mimo
że już wtedy zakochany w niej po uszy nie spełnił ani jednej danej jej wtedy
obietnicy, a raczej spełnił, ale za późno, bo jej nie było już w firmie. Teraz
nadrabiali czas rozłąki. Ona w jego oczach była jeszcze piękniejsza, bardziej
namiętna i czuła. On odreagowywał skutki czteroletniej abstynencji, bo od kiedy
zniknęła mu z oczu w jego życiu nie było żadnej kobiety. Nie chodziło o to, że
nie miał powodzenia, ale o to, że żadna z potencjalnych kandydatek do jego
łóżka nie była Ulą. I oto teraz miał ją przed sobą nagą, roznamiętnioną,
dyszącą z pożądania i całą jego. Nigdy w życiu nie kochał tak żadnej kobiety.
Jego usta ledwie muskające rozgrzaną skórę wywoływały u niej przeciągły jęk.
Jego dłonie były wszędzie. Gładziły opuszkami palców naprężone sutki, płaski
brzuch i uda, by dotrzeć wreszcie do jej płci i wedrzeć się w nią, żeby poczuć
tę przyjemną wilgoć sprowokowaną jego pieszczotami. Przejechała dłońmi po jego
plecach wywołując rozkoszny dreszcz. Była gotowa. Wrócił do jej ust i gniotąc
je delikatnie, i namiętnie w czułym pocałunku wchodził w nią coraz głębiej i
głębiej. Westchnęła napinając się rozkosznie i rozchylając szerzej nogi.
Uniosła się lekko prowokując go do ruchu. Zaczął wolno jakby od niechcenia
upajając się każdym pchnięciem, ale ona chciała więcej. Przyspieszył. Ruchy
stały się mocne i rytmiczne. Przykleiła się do niego oplatając mu nogami
biodra. Nie wychodząc z niej przekręcił się na plecy. Teraz ona dominowała i
nadawała rytm temu zbliżeniu. Odchyliła się opierając ręce o jego nogi. Jej
płeć lśniła a on patrzył zafascynowany jak jego męskość zagłębia się w niej raz
po raz. Znowu przekręcił ją na plecy. Zarzucił jej zgrabne nogi na swoje
ramiona i zwiększył intensywność ruchów. Zacisnęła mocno powieki łapczywie
łapiąc ustami powietrze. Poczuła jego dłonie na biodrach dociskające je mocno
do siebie i tę nagłą falę, która zaczęła przetaczać się przez jej ciało.
Krzyknęła głośno wyginając ciało w łuk. On jednak nie przestawał i wciąż
kierował jej biodrami. Zaczęła pulsować i drżeć. Jej ciało wpadło w jakiś
trudny do okiełznania rezonans. Krzyknęła kolejny raz, gdy poczuła pierwsze
skurcze i miłe ciepło rozlewające się w jej trzewiach. Miała wrażenie, że
wszystko w niej dygoce i wibruje a jednocześnie sprawia ogromną przyjemność. Marek
doszedł, ale wciąż poruszał się w niej choć już znacznie wolniej. W końcu jego
ruchy ustały. Nadal w niej tkwił. Otworzyła oczy i uśmiechnęła się do niego.
- Kocham cię – wyszeptała.
- Strasznie za tobą tęskniłem i strasznie cię
pragnąłem. Oszalałem z miłości do ciebie i wciąż mi mało, wciąż czuję niedosyt
– zaczął całować jej piersi. – Nie pozwolę ci dzisiaj zasnąć dopóki się nie
nasycę tym cudnym ciałem – znowu ją całował i pieścił do momentu, gdy poczuł
kolejny wzwód. Jeszcze nigdy nie doznał nic podobnego tkwiąc w kobiecie. Nie
minęło wiele czasu a oni ponownie zaczęli swój miłosny taniec, który tej nocy
zdawał się nie mieć końca.
Dwudziestego
kwietnia w rysiowskim kościółku zebrali się goście weselni i zwykli gapie. Uroczystość
zaślubin była nie lada gratką w tej niewielkiej mieścinie i mało kto chciał
przeoczyć taką atrakcję.
Z
białej limuzyny wysiadł pan młody i okrążywszy samochód otworzył drzwi i podał
dłoń pannie młodej pomagając jej wysiąść. Czekano już na nich. Szybko utworzył
się ślubny orszak. Mała Betti szła przed parą młodą sypiąc czerwone płatki róż.
Za młodymi postępował Sebastian wraz z Łucją a za nimi Jasiek ze swoją
dziewczyną Kingą. Ławy przy ołtarzu zajęli rodzice obojga młodych, Pshemko, Ela
z Władkiem, Iza z mężem, Violetta, Ania, państwo Rogosz i Paulina, którą też
zaproszono na ten ślub. Było jeszcze kuzynostwo i dalsza rodzina Marka, którzy
zamykali liczbę gości. Wśród ław krążył Czarek, firmowy fotograf uwieczniając
uroczystość na zdjęciach.
Ten
ślub był taki jak sobie wymarzyli. Skromny, kameralny z minimalną liczbą gości.
Stali przy ołtarzu wzruszeni patrząc sobie w oczy i powtarzając za księdzem
przysięgę małżeńską, której ukoronowaniem były złote obrączki.
Po
wyjściu z kościoła obsypano ich ryżem na szczęście i składano życzenia. Jako
jedna z ostatnich podeszła do nich Paulina. Wyglądała pięknie, ale była jakaś
przygaszona. Ostatnie wydarzenia w jej życiu nauczyły ją pokory i skromności.
Przeprosiła najpierw Ulę za całe zło, które jej wyrządziła przed laty.
Przeprosiła także Marka. Życzyła im szczęśliwego pożycia i te życzenia na pewno
były szczere. Nie było w nich ani grama zawiści, czy zazdrości.
Po
życzeniach państwo młodzi zaprosili wszystkich na wesele. Sami wsiedli do
białej limuzyny i jako pierwsi ruszyli do wynajętej restauracji.
- Cieszę się, że już po wszystkim – Marek
poluzował muszkę i uśmiechnął się do Uli. – Spełniło się kolejne moje marzenie.
Ula
sięgnęła do maleńkiej, białej torebki wyjmując z niej jakiś wydruk.
- Masz, – podała go Markowi – może spełnia ci
się następne.
- A co to jest?
- To wydruk z USG. Zrobiłam przedwczoraj.
Jestem w piątym tygodniu ciąży. Będziesz tatusiem.
Jego
oczy niemal wyszły z orbit. Patrzył na czarną plamkę, którą pokazywała mu Ula i
nie mógł uwierzyć. Ze wzruszenia jego oczy wypełniły się łzami.
- To nasze maleństwo? – zapytał drżącym
głosem. Ula twierdząco pokiwała głową. – To cud kochanie, to prawdziwy cud. W
moim życiu ostatnio dzieją się same cuda. Nie zasłużyłem na nie, ale jestem
wdzięczny za każdy z nich. Bardzo cię kocham – przyłożył dłoń do niewidocznego
jeszcze brzuszka. – Bardzo was kocham moje dwa największe cuda.
- My ciebie też – szepnęła mu do ucha i
przylgnęła do jego ust.
Pięknie się skończyło ciekawe, cieszę się że Alexa czekają takie długie wakacje, ale jeżeli będzie sie zachowywał dobrze to wyjdzie na wolność po 5 latach za dobre sprawowanie... to go nauczy... co za opowadanie będzie kolejne stawiam na magię świąt bo niedługo są święta... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRenia
UsuńMasz rację. To właśnie to opowiadanie zaczniemy publikować w kolejny czwartek. Dziękujemy za komentarz i Twoją obecność na blogu. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Najpiękniejsza chwila, kiedy spełniają się marzenia 💖 Uli, która od momentu poznania Marka marzyła tylko o nim, Marka, którego marzeniem było odzyskanie miłości kobiety, która zawładnęła jego sercem, a później wspólne życie z nią, ślub i dziecko, i oczywiście nasze, którzy czekamy na szczęśliwe zakończenie 💖
OdpowiedzUsuńDziękuję za kolejne cudowne opowiadanie i pozdrawiam Was cieplutko 💖
Dagmara
UsuńA my jesteśmy wdzięczne za Twoje życzliwe komentarze i za to, że tu zaglądasz. Bardzo dziękujemy za to piękne podsumowanie tej historii i najserdeczniej Cię pozdrawiamy. :)
Miło przeczytać coś takiego miłego dla ukojenia nerwów po tym co wyrabia się w serialu. Tu jedna decyzja Uli wyjściami na obiad z Markiem spowodowało że zaczęli rozmawiać i doprowadziło do ołtarza. Szkoda że w B2 Ula i Marek nie umieją już rozmawiać. Pozdrawiam dziewczyny
OdpowiedzUsuńOptymistko
UsuńNasze wyobrażenia znacznie rozmijają się z serialem i być może dlatego ludziom nie odpowiada serialowy scenariusz. Myślę, że nasze wymyślone historie mogą być niejako dopełnieniem serialu i to można uznać za pozytywne. Ja póki co wstrzymuję się jeszcze przed wydawaniem opinii i cierpliwie czekam na finał.
Bardzo dziękujemy Ci za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Twoje opowiadanie to miód na moje serce. Zwłaszcza, że w serialu wszystko potoczyło się tak a nie inaczej i para zamiast nauczyć się mówić o swoich potrzebach ,uczuciach i po prostu rozmawiać to woleli pójść w złym kierunku typu nierozmowa i zdradą za zdradę A teraz rozwód. Czyli oficjalnie nie są razem.Szkoda ,że 10 ponad lat czekania na ich wspólne sceny okazało totalnie bez sensu. Nie zdążyli na dobre pokazać ich wspólnego jeszcze szczęśliwego życia parę scenek i zdradą potem odcinki z niepogodzeniem i na koniec to.
OdpowiedzUsuńW twoim opowiadaniu umieją rozmawiać, kochają się, szanują i są dzięki temu razem i stworzą fajną rodzinkę. Dobrze ,że Ula wybaczyła Markowi.Świetne zakończenie. Pozdrawiam serdecznie
Justyna
UsuńKażdy ma własne oczekiwania w stosunku do serialu.Jednym podoba się to co wymyślili scenarzyści a drugim niekoniecznie. Większość fanów, to niepoprawni romantycy, którzy chcieliby dużo lukru i szczęśliwości tymczasem pokazuje się nam prawdziwe życie, którym czasami jesteśmy zmęczeni. A skoro tak to mamy przestrzeń dla własnych pomysłów, które możemy opisać tak jak chcemy i ja tak właśnie robię.
Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis. :)
Wszystko się ładnie wyprostowało i wyjaśniło. Winny został ukarany, a dla niewinnych same profity. Paula dostała udziały, Adam spokój, Ula i Marek upragnione szczęście;) Do następnego razu, ciekawe co to będzie? Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńWiesz, że lubimy szczęśliwe zakończenia i to też musiało takie być nie tylko dla Uli i Marka, ale jeszcze dla paru innych osób. Następna historia nosi tytuł "Magia świąt" i tak się szczęśliwie składa, że one są tuż tuż. Już dzisiaj zapraszamy Cię na kolejny czwartek na pierwszą część nowego opowiadania.
Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i jesteśmy wdzięczne za Twoją obecność na blogu. :)
Podziwiam Marka, że pomimo wszystko oddał Pauli część jej udziałów! Tyle złego od niej otrzymał a w zamian dał jej taki dar?! Miśka pozdrawia
OdpowiedzUsuńMiśka
UsuńMarek ma gest i jest wielkoduszny. Nie pamiętał dawnych uraz i uznał, że Paulina jest również ofiarą Alexa nie tylko on. To głównie dlatego zrekompensował jej nieuczciwość brata.
Bardzo się cieszymy, że zajrzałaś i skomentowałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Fajnie, że Dobrzańscy pozbyli się Alexa, ale też chyba bardzo się z tego cieszy Adam? Może odetchnąć pełną piersią. Dzięki i do czwartku? Pozdr;)
OdpowiedzUsuńBez wątpienia Adam się cieszy. Wreszcie odetchnie od szefa tyrana. Właściwie to wszyscy odetchną, bo prawie wszystkim Alex zalazł za skórę.
UsuńPozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za wpis. :)
Trochę się bałam, że Paulina zostanie zupełnie sama. Nie przepadam za nią, ale szkoda kobiety, a tu niespodzianka - Marek i seniorzy okazali jej wielkie serce. Powinna im być wdzięczna do końca życia. Dziękuję i pozdrawiam Sylwia;)
OdpowiedzUsuńSylwia
UsuńPaulina raczej wyzuta jest z jakichkolwiek ludzkich odruchów (to oczywiście moje zdanie na jej temat), ale czy potrafi się Markowi odwdzięczyć za jego wspaniałomyślny gest, to prawdziwa zagadka.
Pozdrawiamy najgoręcej i serdecznie dziękujemy za komentarz. :)
Amen 💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓 Dziękuję i czekam na coś nowego 😘
OdpowiedzUsuńHalina
UsuńPięknie dziękujemy za milion emotek i serdecznie zapraszamy za tydzień na pierwszą część opowiadania "Magia świąt". Uściski. :)
Piękne zbliżenie;) Oboje byli na to gotowi;) Oboje fantastycznie poradzili sobie z przeszłością i odcięli ją grubą kreską. Powinni być szczęśliwi. Z niecierpliwością czekam na kolejną opowieść i jednocześnie dziękują za tę historię. Serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńOstatni rozdział zazwyczaj jest taką wisienką na torcie. Sprawiedliwości staje się zadość a świat zyskuje kilkoro szczęśliwych ludzi. Tu nie mogło być inaczej. Wniosek z tego taki, że może być czasem bardzo źle, ale wystarczy trochę popracować nad jakością wspólnych relacji i próbować się dogadać.
Pozdrawiamy Cię najpiękniej i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Wszyscy dostali to na co zapracowali. Jedynie żal mi Pauliny, jedynie ona pozostała w pewnym sensie samotna. Przez machlojki swojego brata, ale i przez swoją wyniosłość straciła niemalże wszystko.
OdpowiedzUsuńUla i Marek w końcu mogą zapomnieć i zostawić przeszłość za sobą, jednocześnie patrzeć w przyszłość.
Dziękuję Ci bardzo za to opowiadanie.
Cieplutko pozdrawiam w czwartkowy wieczór.
Julita
Julita
UsuńRzeczywiście Paulina jest ofiarą Alexa chociaż po części z własnej winy. Ślepa miłość do brata, bezgraniczne do niego zaufanie i bronienie go w każdej sytuacji zemściło się na niej, bo on nie odwdzięczył się jej w podobny sposób a raczej miał ją za ćwierćinteligenta.
Ula i Marek doszli do porozumienia co prowadzi do wniosku, że zawsze się można dogadać kiedy się ma odrobinę dobrej woli.
Bardzo dziękujemy Ci za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy i przesyłamy uściski. :)
Miłe zakończenie. Myślę, że Marek z Ulą będą o siebie dbać, chuchać i dmuchać. Dziękuję za tę opowieść. Czekam na kolejną historię. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza,
Usuńz całą pewnością, szczególnie po tym co przeszli, Ula z Markiem zrobią wszystko aby nic nie zepsuć między sobą:) Bardzo dziękujemy za każdorazowe odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy na następne opowiadanie:)
Dobrzańskim się upiekło. Posłuchali rad Uli i wszystko się powiodło. A Ula posłuchała serca i też dobrze na tym wyszła;) Pozdrawiam AB
OdpowiedzUsuńAB,
Usuńdobry doradca zawsze w cenie, hihihi:) Wielkie dzięki za wszystkie wpisy. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Pięknie i mały człowiek się pojawił;) Szczęście kwitnie;) Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga,
Usuńdo pełni szczęścia brakowało im dzidziuś no i pojawił się:) Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś oraz dziękujemy za wszystkie komentarze:)
Ślub piękny i taki jaki sami chcieli. Rzeczywiście Helena się zmieniła;) Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira,
Usuńrodzice Marka zrozumieli, że ich syn już dawno jest dorosły i ma prawo do własnych decyzji. O uroczystości decydowali sami młodzi. Marek bardzo się zaangażował ponieważ bardzo mu zależało. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Można powiedzieć, że przyszła koza do woza! Kontrahenci potulnie wrócili ku uciesze Marka;) Ula znowu pokazała jakie ma wyczucie w prowadzeniu interesów. Dziękuję za ciekawe opowiadanie. Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina,
Usuńhihihi, ciekawe wnioski:) Marek jest ogromnie wdzięczy Uli za bezcenne rady. Kontrahentów przyjmuje z otwartymi rękami. Bardzo dziękujemy za miłe słowa i za wszystkie komentarze. Przesyłamy serdeczności:)
Jednak Paulina pomogła bratu. Wydaje mi się, że po wyjściu Alexa z więzienia też mu pomoże mimo, że teraz mówi, że nie. Dzięki;) Czekam na kolejny post. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara,
Usuńnie możemy zapominać, że oni mają tylko siebie. Rodzinie wiele się wybacza. Tym bardziej, że Alex nic już nie ma. Paulina teraz na pewno będzie ostrożniejsza. Pięknie dziękujemy za wszystkie wpisy. Najserdeczniej pozdrawiamy i zapraszamy na następne opowiadanie:)
No no no! Marek to ma gest! Żeby tylko nie żałował decyzji oddania Paulinie udziałów? Miał niepowtarzalną okazję pozbyć się nazwiska Febo z firmy. Wybrał inaczej. Mam mieszane uczucia. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina,
UsuńMarkowi nie zależało na zgnieceniu i zdeptaniu rodzeństwa. On mimo wszystko ma zasady i generalnie dobry z niego człowiek. Tak został wychowany. Paulina nie była przecież winna knucia brata i dlatego Marek podjął taką decyzję. Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wszystkie wizyty na blogu:) Zapraszamy na następne opowiadanie.
Rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa, to klucz do wszystkiego. Niby takie proste, a tak ciężko to niejednokrotnie zrealizować! Bardzo interesujące opowiadanie;) Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa,
Usuńmożna gdybać, co by było gdyby …? A może lepiej spojrzeć na to z tej strony, że wszystko co nas spotyka jest po coś? Ula z Markiem dojrzeli, zmienili się ale jednocześnie upewnili się, co do swoich uczuć. Rozłąka nie była czasem zmarnowanym:) Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:)
Bardzo ciekawe opowiadanie. I tak pięknie się kończy, nie tak jak się szykuje w B2! Świetnie się czytało i oczywiście czekam na kolejną opowieść. Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńBardzo dziękujemy za miłe słowa oraz za wpis. Także przesyłamy pozdrowienia:)
UsuńPiękny i wymarzony koniec. Taka pora roku, że za oknem szaro i buro i trzeba skądinąd czerpać radość. Jeśli się chce, można porozmawiać. Tak jak tu. Co do B2 od miesiąca nie oglądam, bo się rozczarowałam, ale wiem, co się dzieje. Im chyba tylko są w stanie dzieci pomóc.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
RanczUla,
Usuńcieszymy się, że dostarczyłyśmy chociaż odrobinę radości:) Dziękujemy za miłe słowa. Być może i w B2 po burzach i wiatrach pojawi się słońce, bo na razie nie jest dobrze. Serdecznie pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:) Oczywiście zapraszamy na kolejną historię.
Alex się przekonał jak to ślepa żądza zemsty może szybko się obrócić przeciw mścicielowi! Jak wyjdzie z więzienia będzie goły, bo przecież Paulina sprzedała jego dom. Ma dużo czasu aby się zastanowić czy było warto? Czekam na kolejną opowieść. Pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda
UsuńŻadna zemsta nie popłaca, bo mszcząc się człowiek staje się podobny do tego, który wyrządził mu krzywdę. Zemsta Alexa z czasem stała się niewspółmierna to tego, co zrobił mu w przeszłości Marek i chyba stała się obsesją Febo, bo przecież chciał się mścić nie tylko na juniorze, ale i na seniorach. Teraz będzie miał dużo czasu, żeby przemyśleć swoje postępowanie.
Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś.Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Chyba większość z nas ma ogromny sentyment to bohaterów z B1. Świetnie, że pojawił się mistrz Pshemko. Ula zrobiła mu ogromną przyjemność wybierając jego kreację na ważny dzień w życiu. Bardzo miło się czytało te opowiadanie. Jak zwykle czekam na kolejną opowieść. Pozdrawiam;) Ola
OdpowiedzUsuńOla
UsuńMasz rację, bo to właśnie z tego wielkiego sentymentu powstało tyle różnych historii inspirowanych serialem. Ja ten sentyment mam do dzisiaj i chyba już mi tak zostanie.
Wraz z Gają pozdrawiamy Cię serdecznie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)