ROZDZIAŁ 5
- Ale co chcesz zrobić?
Wynająć detektywa?
Olszański pokręcił z dezaprobatą głową.
- To nie wchodzi w grę,
bo Paulina zna wszystkich detektywów w mieście. Każdy z nich był na jej
usługach. Mam inny pomysł. Widziałem się ostatnio z kumplem. To były policjant.
Znamy się praktycznie od piaskownicy. Chwilowo nie ma zajęcia i mógłby się
poświęcić śledzeniu Pauliny. Potrafi obsługiwać aparat fotograficzny więc ze
zdjęciami nie będzie problemu. Paulina go nie zna więc będzie się mógł poruszać
bez obawy, że go nakryje. Spróbujmy chociaż. Nie wierzę, żeby od tylu lat nie
rozkładała przed nikim nóg.
Następnego dnia poznałem Stefana. Dość potężnie zbudowany facet
uścisnął mi dłoń aż się skrzywiłem. Uśmiechnął się do mnie z sympatią i
przedstawił. Sprawę już znał, bo Seba mu wszystko opowiedział.
- Mam nadzieję, że
uwolnię cię od tej kobiety – zadeklarował. – Żaden porządny facet nie zasługuje
na takie koszmarne życie. Mam doświadczenie w inwigilacji i na pewno znajdę
haka na twoją żonę. Aparat mam swój więc nie będę od was brał. Musisz tylko dać
mi zdjęcie żony, bo nie wiem, jak wygląda.
- Ja ci pokażę –
Sebastian odpalił laptop i wszedł na stronę firmy. – Oto ona w całej okazałości
szumnie zwana ambasadorem firmy. Właściwie sam nie wiem kto wymyślił dla niej
to stanowisko, bo pracą się raczej nie przemęcza, ale to mało ważne. Wydrukuję
to zdjęcie.
- A ja mam jeszcze
pytanie –odezwałem się. - Czy jesteś gotowy pojechać za nią do Mediolanu? Ona
jest pół Włoszką i często tam lata. Teraz siedzi tam jej brat, bo rozkręca
filię firmy. Jedzie do niego za tydzień. Oczywiście ja pokrywam wszystkie
koszty, także hotelu, który ci wynajmę. Chcę cię też zapewnić, że jak uda ci
się zdobyć dowody jej zdrady, nie będę skąpy.
- Nie ma problemu. Może
być Mediolan. Tymczasem wezmę ją pod lupę już dzisiaj i będę ją śledził aż do
wylotu.
Odetchnąłem.
- Stefan zaczął swoją
pracę. Na start wręczyłem mu kopertę z pieniędzmi przeznaczonymi na bieżące
wydatki. Teraz pozostało mi tylko czekać na efekty. Tu w Polsce właściwie nic
się nie działo. Nawet jeśli Paulina spotykała się z jakimiś mężczyznami, to
Stefan na bieżąco ich sprawdzał i okazywało się, że to spotkania służbowe, bo
głównie byli to producenci galanterii. Dopiero w Mediolanie wszystko wyszło na
jaw, a Stefan był tak blisko odkrycia prawdy, jak to tylko możliwe. W dodatku
dość sprawnie posługiwał się językiem włoskim, bo jak mówił, każdego roku
przynajmniej dwukrotnie spędzał tam wakacje. Zanim więc udał się do hotelu
pojechał taksówką za Pauliną. Widział, jak wita się z Alexem, a potem z jeszcze
jednym mężczyzną, który wydawał się być w doskonałych relacjach z obojgiem
Febo. Co śmieszniejsze Paulina zwracała się do tego gościa „Marco”. Nie mogła
się pomylić, choćby nawet chciała. Przecież do mnie też się tak zwracała.
Stefan pojechał do hotelu, zameldował się i zabrawszy jedynie
aparat ponownie podjechał taksówką pod dom rodziców Febo. Utrafił w moment, bo
akurat Paulina wychodziła z tym swoim Marco. Mieli ze sobą koc i kosz
piknikowy. Dom Febo stoi bardzo blisko jeziora Lago Ongari-Cerutti. To małe
jezioro, ale bardzo urokliwe. Brzegi porośnięte są drzewami z dużą przewagą
płaczących wierzb i strzelistych, włoskich topól.
Pod jedną z tych wierzb rozłożyli koc. Najpierw był szampan i
jakieś frutti di mare, a potem zaczęli uprawiać seks. Stefan wszystko
fotografował od gry wstępnej aż do wielkiego finału. Paula najwyraźniej lubi
sporty extremalne i ten dreszczyk emocji, że uprawia seks praktycznie na
ludzkich oczach. Nie znałem jej z tej strony, ale zdjęcia zrobione przez
Stefana pokazywały ją w różnych miejscach. W samochodzie, na ławce w parku, w
wodzie i w innych publicznych miejscach. Kochali się nawet w przymierzalni, ale
tego Stefan już nie sfotografował, bo nie miał jak.
Do Polski wrócił tym samym samolotem co Paulina. Ona pojechała
do domu, a on prosto do mnie, do firmy. Wręczył mi pokaźny plik zdjęć i trzy
rolki filmu. Nie zwlekałem. Od razu porozumiałem się ze swoim prawnikiem.
Oddałem mu zdjęcia i prosiłem o zredagowanie pozwu rozwodowego. Kiedy i Paulina
go otrzymała rozpętało się w domu prawdziwe piekło. Wciąż powtarzała, że nigdy
nie zgodzi się na rozwód, a ja odpowiadałem, że to się dopiero okaże, bo o tym
zadecyduje sąd. Sprawa się wlokła, bo ona wciąż była kontra zarzekając się, że
nigdy w życiu mnie nie zdradziła i że to raczej ja zdradzałem, bo małżeństwo
trwa już niemal sześć lat i do tej pory nie zostało skonsumowane. Mogłaś
widzieć jej minę, gdy sędzina po tym jej oświadczeniu wzięła do ręki ten
ogromny plik zdjęć i rozłożyła go jak wachlarz mówiąc, że małżeństwo nie
zostało skonsumowane, bo konsumowała je przez ładnych kilka lat z kimś innym. Z
niejakim Marco Andrettim. Tak naprawdę to żadne z nas nie było bez winy. Ja nie
zachowywałem się, jak kochający mąż, ona odpłacała mi tym samym. Sąd orzekł
całkowity rozkład pożycia, a koszty sądowe podzieliliśmy po połowie. Wierz mi
Ula, kiedy opuszczałem salę rozpraw czułem się tak, jakby zdjęto mi z ramion
stutonowy głaz. Na otarcie łez zostawiłem jej dom i znalazłem sobie niewielkie
mieszkanie. Wiesz kto najbardziej ubolewał nad tym rozwodem? Nietrudno się
domyślić. Moi rodzice, a zwłaszcza mama. Nie byłaby sobą, gdyby znowu mi nie
nawrzucała od najgorszych. Nawet jej nie słuchałem. I tak oto od kilku miesięcy
jestem wreszcie wolnym człowiekiem, chociaż przeszłość zostawiła we mnie ślad
już chyba na zawsze. To uwiera i boli, ale mam nadzieję, że czas zrobi swoje i
będę mógł zapomnieć o tym koszmarze. Zmieniłem się. Przestałem być Piotrusiem,
a stałem się twardo stąpającym po ziemi realistą. A jak było z tobą?
Cóż mu miała powiedzieć? Skłamać? Po tym, co od niego usłyszała,
nie byłaby do tego zdolna. On nadal ją kochał. Zmarnował sobie sześć lat życia
biorąc ślub z kobietą, której nienawidził całym sercem. Czy w obliczu takiego
wyznania mogła zataić przed nim istnienie Poli, jego rodzonej córki? Nie mogła
mu tego zrobić.
- Możemy zamówić jeszcze
herbatę?
- Już zamawiam – wstał od
stolika i przy barze złożył zamówienie. Po chwili wrócił z dwiema parującymi
szklankami mocnej herbaty. – Wyszłaś za mąż? – zapytał zanim usiadł. Pokręciła
przecząco głową.
- Nie, chociaż miałam ku
temu kilka okazji. Niestety sprawiłeś, że wszystkich moich potencjalnych
chłopaków porównywałam do ciebie i żaden z nich nie wytrzymywał tych porównań.
Pytałeś, dokąd uciekłam po zarządzie. Byłam tak roztrzęsiona i jednocześnie
zrozpaczona, że nie widziałam już dalszego sensu w uporczywym trzymaniu się
ciebie. To wtedy zrozumiałam, że my nigdy nie będziemy razem, bo wszystko
sprzysięgło się przeciwko nam. Ojciec był załamany moją decyzją odejścia z
firmy. Nie wdawałam się w szczegóły co do powodów. On nie musiał o wszystkim
wiedzieć. Powiedziałam tylko, że mam dość pracy w F&D i że złożyłam
wypowiedzenie. Oczywiście nie kupił tego. Zbyt dobrze mnie zna. Następnego dnia
wyjechałam na Mazury. Kiedyś dostałam od Pshemko namiary na ośrodek wczasowy.
Tam miała być cisza i spokój i tam miałam odzyskać równowagę. Zaraz pierwszego
dnia poznałam młodego lekarza, kardiochirurga. Zaprzyjaźniliśmy się.
Sporo opowiadałam mu o sobie. Także o tobie. Nie widziałam w tym
nic złego. On natomiast już wtedy chyba liczył na coś więcej z mojej strony.
Wciąż opowiadał, że po powrocie do Warszawy popracuje jeszcze dwa tygodnie i
wyjeżdża na staż do Bostonu na rok. Któregoś dnia oznajmił mi, że jeśli chcę
się na dobre oderwać od moich przeżyć i od Warszawy, powinnam pojechać z nim. A
ja nawet nie przemyślawszy tego zgodziłam się. Piotr roztaczał przede mną
wspaniałe perspektywy. Opisywał miasto, bo już raz tam był i trochę zdążył je
poznać. Miał być raj, a tymczasem okazało się, że ja tam wcale nie pasuję, a
raczej nie pasuję do wyobrażeń, jakie miał na mój temat Piotr.
Zamieszkaliśmy w służbowym domu na przedmieściach. On zajął
jeden pokój, ja drugi. Pierwsze tygodnie były trudne, bo doktorek wychodził
rano i wracał wieczorami, a ja zostawałam sama jak palec. Takie lenistwo
wykańczało mnie psychicznie. Chciałam pracować, ale siedząc w domu nie mogłam
załatwić sobie zatrudnienia. Piotr próbował mnie adorować. Nie reagowałam.
Potem stawał się coraz śmielszy, co zupełnie mi się nie podobało, bo wciąż
uważałam go za przyjaciela. Oganianie się od jego zalotów stawało się coraz
trudniejsze.
Któregoś dnia przeczytałam w lokalnej gazecie, że Bank Rezerw
Federalnych przy Atlantic Avenue poszukuje pracownika na stanowisko analityka
finansowego. Pomyślałam sobie, że warto spróbować, bo jak już spadać, to z
wysokiego konia. Pojechałam na rozmowę kwalifikacyjną i ku mojemu zdumieniu
przyjęli mnie. Pensja była ogromna. Już na starcie zaproponowano mi roczną
pensję w wysokości sześćdziesięciu pięciu tysięcy dolarów i do tego roczną
premię w kwocie dwudziestu tysięcy. Chwyciłam Pana Boga za nogi. Nie
oszczędzałam się i harowałam, jak wół. Piotr nie był zadowolony, że znalazłam
tak intratną posadę. Odnosiłam nawet wrażenie, że po prostu mi zazdrościł. Nie
miałam zamiaru go słuchać. Kiedyś wróciłam z pracy bardzo zmęczona. Kręciło mi
się w głowie i miałam mdłości. Nie mogłam patrzeć na jedzenie. Piotr się
zżymał, bo akurat tego dnia nie miał dyżuru i wyczarował pyszną kolację, a ja
nie mogłam nic przełknąć. Miałam pewne podejrzenia i następnego dnia kupiłam
testy ciążowe. Kiedy ukazały się na jednym z nich dwie kreski już wiedziałam,
że jestem w ciąży.
Marek przełknął nerwowo ślinę.
- Byłaś w ciąży? Masz dziecko?
Z nim?
- Marek, nie z nim. Nie
słuchasz mnie. Przecież mówiłam ci przed chwilą, że do niczego między nami nie
doszło. Zresztą, spójrz – wyciągnęła portfel, w którym miała zdjęcie Poli.
Podała mu je.
Wpatrywał się w nie jak oniemiały.
- Ula… Ona jest moja,
prawda? Moja?
- Nie wyparłbyś się jej,
bo jak mawia mój tata, to zdarta z ciebie skóra. Zaszłam w ciążę w tym SPA,
chociaż dowiedziałam się o niej dużo później. Byłam już w trzecim miesiącu. Twoja
córka ma na imię Pola.
- Na litość boską, dlaczego
mi nie powiedziałaś, dlaczego nie zadzwoniłaś?
- Miałam opory. Ty byłeś
już żonaty. Pomyślałam, że być może Paulina za chwilę urodzi ci dziecko, a może
i dwójkę dzieci. Nie miałam sumienia burzyć waszego spokoju. Myślałam, że
między wami wszystko jest dobrze. Kiedy Piotr dowiedział się o ciąży zupełnie
zmienił swój stosunek do mnie. Nie mogliśmy już razem mieszkać. Następnego dnia
znalazłam mieszkanie w pobliżu banku i przeniosłam się. Postanowiłam, że będę
pracować aż do rozwiązania, a potem co będzie, to będzie, najwyżej wrócę do
taty. W międzyczasie zaczęli reklamować loterię Mega Millions i namawiać ludzi
do uczestnictwa. Była spora kumulacja, bo wcześniej nikt nie trafił szóstki.
Ludzie tłumnie skreślali numery więc skreśliłam i ja. Dwa dolary nie majątek.
Miałam wielkie szczęście, bo byłam jedną z piętnastu osób, które trafnie wytypowały
numery. Każdej z tych osób przypadło ponad pięćdziesiąt milionów dolarów. Nagle
stałam się bogatą kobietą. Pytano mnie, czy mają to wypłacić transzami czy od
razu przelać mi na konto. Zrezygnowałam z transz, bo wypłacaliby mi je przez
dwadzieścia dziewięć lat. Taki mają regulamin. Zadzwoniłam do taty.
Opowiedziałam mu o wszystkim, także o tym, że zostanie dziadkiem. Kazałam mu
założyć konto walutowe i jak to zrobił od razu przelałam mu sporą ilość
pieniędzy na gruntowny remont domu. Proponowałam kupno nowego, ale nie chciał. Jeszcze
przed porodem zaproponowano mi pracę w niemieckiej filii banku w Essen.
Zgodziłam się, bo pomyślałam, że to bliżej domu, ale pracując tam przez prawie
trzy lata nie przyjechałam do Polski ani raz. Wciąż byłam bardzo zajęta no i
miałam małe dziecko. To tata z dzieciakami tam mnie odwiedził, ale też tylko
raz. Kiedy Pola skończyła cztery lata po raz pierwszy pomyślałam, że czas
wracać do Polski. Mamy za co żyć nawet wtedy, gdy nie będę pracować. Długo się
zbierałam do tej podróży. Pola za chwilę miała kończyć pięć lat. Miesiąc po jej
urodzinach wsiadłyśmy spakowane do samochodu i przyjechałyśmy do domu. Bardzo
szybko udało mi się kupić mieszkanie w Warszawie. Tata i Jasiek pomogli mi się
urządzić. I oto jestem.
- Niewiarygodna historia.
Można powiedzieć, że jesteś w czepku urodzona. Zaczynam wierzyć, że ja chyba
też. Mam córkę. Jestem ojcem. Dasz wiarę?
Ale nume, takiego obrotu sprawy to się nie spodziewałam. To, że Paula ma kochanka to byłam przekonana. Ale to, że Ulą wyląduje w USA i jeszcze wygra kupę kasy na loterii to szok totalny. Muszę przyznać, że poleciałaś po bandzie 😉 teraz gdy Ulą z Markiem wszystko sobie wyjaśnili to pozostaje tylko doprowadzić do spotkania ojca z córką i być może spróbować stworzyć całkiem szczęśliwą rodzinę, bo miłość Ich przecież nie wygasła. Zapewne Helena nie będzie zadowolona, że Jej jedynak odnalazł swoją miłość i do tego jeszcze ma córkę bo to przecież miał być z Pauliną. Oj, ta Helena to jest niereformowalna Paulinka i tylko Paulinka 🤦♀️ Pozdrawiam serdecznie nocną porą i teraz jeszcze bardziej niecierpliwie czekam na ciąg dalszy. DOBRANOC HALINA
OdpowiedzUsuńHalina,
Usuńhihihi, cieszymy się, że udało się zaskoczyć:) Spotkanie Marka z Polą już niedługo. Przesyłamy serdeczności i bardzo dziękujemy za komentarz:) Gaja
Brawo dla Uli, że powiedziała Markowi o córce. Chociaż chyba nie za bardzo wypadałoby to ukryć, skoro Marek nie zataił przed nią niczego. Domyślałam się takiego zachowania Pauliny w związku z rozwodem. Jednak już Helena bardzo mocno mnie rozczarowała. Mając niezbite dowody zachowania Pauliny ona nie widzi w tym niczego złego albo nie chce widzieć.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam w czwartek wczesnym rankiem.
Julita
Julita,
Usuńtak jak piszesz, Ula nie bardzo miała wyjście, nie mogła ukrywać Poli. Natomiast Helenie bardzo trudno zrozumieć i pogodzić się z tym, że plan seniorów odnośnie do małżeństwa nie wypalił, ale jeszcze wszystko jest możliwe i mogą zmienić zdanie. Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis:) Gaja
Ciekawa jestem jak Pola zareaguje na tatę. Jeśli rodzice się zejdą, to mama będzie miała dla niej mniej czasu. Może być zazdrosna. Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira,
Usuńjeśli chodzi o tatę, to Pola nie odbiega od innych dzieci. Bardzo marzy o tatusiu. Ponadto spieszymy zapewnić, że żadnej zazdrości o ojca nie będzie. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja
Super zachowanie Sebastiana. Bez niego ani rusz. Miśka pozdrawia
OdpowiedzUsuńMiśka,
Usuńhihihi, w końcu od czego są przyjaciele. Sebastian po prostu potrafi korzystać z mózgu:) Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja
Muszę przyznać, że Stefan miał fajną pracę. Mediolan na koszt Marka, super sprawa. Pozdrawiam Sylwia
OdpowiedzUsuńSylwia,
Usuńmiejsce pracy rzeczywiście bardzo przyjemne, ale praca wiązała się z grzebaniem w czyjeś prywatności a to nie każdemu pasuje. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:) Gaja
Fju, fju, Boston i Bank Rezerw i taka wygrana to jednak coś. To w USA Ula się nieźle dorobiła. Super, że nie roztrwoniła tych pieniędzy. Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńDo wzbogacenia zasadniczo przyczyniła się wygrana, chociaż wynagrodzenie za pracę też nie było bez znaczenia:) Jeśli chodzi o trwonienie pieniędzy, to to zupełnie nie pasuje do rozsądnej Uli. Cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:) Gaja
UsuńJejciu, Paulina znała wszystkich detektywów w Warszawie, to straszne. Życie w ciągłych podejrzeniach na pewno nie należało do najłatwiejszego. Wydaje się, że powinna skorzystać z pomocy lekarza specjalisty. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola,
Usuńdetektywi pojawiali się z chorej zazdrości. Jak się okazało Paulina znalazła inne rozwiązanie na zazdrość niż konsultacja z lekarzem. Jej nowy przyjaciel działał na nią uspokajająco. Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:) Gaja
O Jezu, tylko nie Piotr. Jakie szczęście, że Ulka była stanowcza, co do riki tiki tak, ale i tak z nim wyjechała do Bostonu. Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta,
Usuńmyślimy, że większość ludzi chętnie by skorzystało z takiej propozycji, którą otrzymała Ula. Szkopuł w tym, że Piotr inaczej niż Ula wyobrażał sobie ten wyjazd. Najważniejsze, że miedzy nimi do niczego nie doszło, a dla Uli ten wyjazd okazał się bardzo szczęśliwy. Przesyłamy serdeczności i dziękujemy za komentarz:) Gaja
Ciekawa jestem czy tylko Marek nie wiedział o Marco. Jakoś wydaje mi się, że pozostali kierują się podwójną moralnością i tylko Marek wychodzi na naiwniaka. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara,
Usuńwedług Marka o Paulinie można było wiele powiedzieć, ale nie to, że go zdradza. Słowa Sebastiana i wynik pracy Stefana trochę go zaskoczyły, ale i ucieszyły, bo mógł się wreszcie uwolnić. Pięknie dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja
Nie ma to jak dwa podejścia do wierności. Czyżby Paulina nie miała za grosz sumienia. Z chęcią przeczytam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza,
Usuńjak się okazało Paulina jest najzwyklejszą hipokrytką. Marka poosadzała o wszystko, co najgorsze, a sama gdy nikt nie patrzył wyprawiała cuda. Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy na kolejny czwartek:) Gaja
No,no,no Paulinka znalazła sobie kochanka o tym samym imieniu, hihihi. Czy to przez lenistwo, czy też tak wyszło. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina,
Usuńwydaje się, że zbieżność imion jest zupełnie przypadkowa, ale bardzo na rękę dla Pauliny. Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:) Gaja
A to ci niespodzianka. Też chętnie bym zgarnęła taką wygraną, chociaż podobno zbyt dużo pieniędzy to nieszczęście. Niestety ja takiego nieszczęścia nie dostąpiłam i też bym nie chciała aby zbyt duże pieniądze popsuły relacje pomiędzy Ulą i Markiem. Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa,
Usuńhihihi, my też byśmy nie pogardziły taką wygraną. Zapewniamy też, że w przypadku Uli i Marka pieniądze nie będą stanowiły żadnej przeszkody. Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:) Gaja
Młoda kobieta zaspakajała swoje potrzeby i tu nie ma nic dziwnego, ale dlaczego się nie rozwiodła i po co oszukiwała Marka. W końcu to był jej mąż, którego zdradzała. Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina,
UsuńPaulina absolutnie nie przewidywała żadnego rozwodu. Ona znalazła rozwiązanie, a trwanie małżeństwa miało być karą dla Marka. Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:) Gaja
Marek jest zachwycony tym, że ma córkę. Zastanawiam się natomiast jak zareagują na Polę Helena i Krzysztof, bo przecież Marek chyba powie rodzicom o córce. Do następnego. Pozdrawiam;) AB
OdpowiedzUsuńAB,
UsuńPola wygląda jak dwie krople wody tak, jak Marek. Takie podobieństwo potrafi skruszyć każde serce, nawet Heleny i Krzysztofa. Wielkie dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja
Marek jest trochę śmieszny. On się ożenił a jak Ula powiedziała o Piotrze i ciąży był zdziwiony. Co on sobie myśli, Ula jest piękną kobieta i miała prawo związać się z kimś innym. Aż dziwne, że tego nie zrobiła. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga,
UsuńUla wyjawiła Markowi, że nie mogła się z kimś innym związać, bo żaden mężczyzna nie wytrzymywał porównania z nim. Ula cały czas go kochała. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:) Gaja
Uli szczęście nie opuszczało. Wygrała na loterii, miała jedną później drugą dobrą pracę i jeszcze przypadkiem spotkała Marka. Kto wie jak długo żyliby jeszcze nieświadomi tego co się dzieje w ich życiu. Teraz czas, aby Marek nadrobił czas z córką. Wszystko już też praktyczne wyjaśnione między Ulą i Markiem i byłoby pięknie gdyby byli już niedługo razem. Chyba że czekają ich jakieś kłopoty, bo dopiero 5 rozdziałów a zawsze jest więcej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam milutko.
RanczUla
UsuńTo opowiadanko ma trochę mniej rozdziałów niż zwykle, bo zaledwie osiem, więc wszystko szybko się wyjaśni. Żadnych nieszczęść, skomplikowanych sytuacji i niespodziewanych zwrotów akcji nie przewiduję. Generalnie zmierzamy do szczęśliwego końca.
Najserdeczniej pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za odwiedziny na blogu. :)