Łączna liczba wyświetleń

środa, 28 lutego 2024

"DNO WŁASNEGO PIEKŁA" - rozdział 8 ostatni

ROZDZIAŁ 8

ostatni

 

Marek wyszedł przed dom i przysiadł na niskim murku czekając aż Ula i Agata się wyszykują. Mimo leków wziętych tuż po śniadaniu czuł ten przejmujący strach, który dławił mu gardło. Wciąż był pełen obaw przed spotkaniem z rodzicami. A jeśli nie da rady i rozsypie się przed nimi emocjonalnie? Jeśli ojciec spojrzy na niego wzrokiem gniewnym i pełnym wyrzutu, i tym samym obarczy go wszystkimi niepowodzeniami, które dotknęły firmę? Ukrył w dłoniach twarz. – Jeśli tak będzie, ja tego nie wytrzymam.

 


 - Marek? - Oderwał dłonie od twarzy i spojrzał w kierunku drzwi wyjściowych, w których stała Ula z Agatą. – Wszystko dobrze? – zapytała z obawą.

 - Tak…, tak…

 - Kto prowadzi?

 - Może ty…

Zapakowali się do samochodu i natychmiast ruszyli. Im byli bliżej Anina tym większa narastała panika u Marka. Już przed bramą wjazdową seniorów blady jak ściana wyszeptał: – nie dam rady… To mnie przerasta…

Ula zatrzymała samochód i spojrzała na męża.

 - Marek, popatrz na mnie. Jesteś silny i poradzisz sobie. Przecież to nie są twoi wrogowie. Kochają cię więc weź kilka głębokich wdechów i spróbuj się uspokoić. Przekonasz się, że wszystko będzie w najlepszym porządku.

Nie było już czasu na odwrót. Dobrzańscy zauważyli ich samochód stojący przed bramą i wyszli na zewnątrz. Krzysztof podszedł i pilotem otworzył ją na oścież.

 - Wjedź na podjazd, Ula, nie parkuj przy ulicy.

Posłusznie skręciła na wjazd i zatrzymała się tuż przed wejściowymi drzwiami.

 - Wysiadaj Marek, ja wypnę Agatę z fotelika.

Wysiadł z samochodu i stanął bezradnie jakby nie wiedział co ma robić. Krzysztof podszedł do niego i uścisnął mu dłoń.

 - Witaj, synu. Dawno was u nas nie było. Stęskniliśmy się za wami.

 - To prawda – podeszła Helena i przytuliła Marka. – Ja wiem, że macie dużo pracy, ale o starych rodzicach też trzeba pamiętać. Chodźcie do środka – złapała Agatę za rękę i pierwsza ruszyła w stronę wejścia.

 

Rozsiedli się na miękkich kanapach w salonie czekając aż Zosia, gosposia Dobrzańskich, poda im wazę z gorącą zupą. Po chwili wniosła ją, a zaraz potem stos pasztecików z mięsem.

 - Częstujcie się – zachęcała Helena. – Słynny barszczyk naszej Zosi. Nie ma sobie równych.

Zaczęto jeść. Helena pomagała Agacie karmiąc ją łyżką. Marek otarł usta i nie podnosząc głowy zagaił:

 - Chciałbym wam coś powiedzieć, do czegoś się przyznać… Mam nadzieję, że wysłuchacie mnie spokojnie i nie zganicie za bardzo.

 - Nie mamy za co cię ganić, synu. Przecież świetnie sobie radzisz.

 - Nie radzę sobie, tato. Nie radzę od dawna. Brakowało naprawdę niewiele, żeby zlicytowano firmę. Poczyniłem kilka nietrafionych decyzji, a umowy, które zawarłem okazały się wadliwe i z dużą ilością błędów pracujących na niekorzyść firmy. Zupełnie straciłem pewność siebie i jasność myślenia. Teraz wiem, że już wtedy byłem chory. Niedawno zdiagnozowano u mnie depresję i związane z nią stany lękowe. Prawie trzy tygodnie przebywałem w szpitalu, bo targnąłem się na własne życie podcinając sobie żyły. Nadszedł moment, że nie widziałem już drogi przed sobą i uznałem, że śmierć będzie najlepszym rozwiązaniem. Na szczęście Ula znalazła mnie i zaraz wezwała pogotowie. Przeszedłem dziesięć sesji z psychiatrą i teraz już wiem, czego się trzymać. Nadal będę się leczył psychiatrycznie i brał leki, żeby ponownie nie dopuścić do tak dużego załamania nerwowego. Nie jestem wciąż w dobrej formie. Nadal miewam stany depresyjne i lękowe. To nie zdarza się codziennie, ale jednak zdarza. Lekarz uprzedzał mnie, że tak będzie. Boję się życia, tato – podniósł głowę. W jego oczach błyszczały łzy.

 


 - Nie mogę już być prezesem. To zbyt duża odpowiedzialność, która mnie przerasta. Od początku prezesem powinna być Ula. Ona sobie świetnie radzi. Już firma zaczyna powoli wychodzić z zapaści. Ja ciągnąłem ją na dno. Jeśli jesteście w stanie proszę, wybaczcie mi. Wiem, że zawiodłem na całej linii, ale wtedy nie byłem sobą…

Przez chwilę zaległa głucha cisza. Krzysztof podniósł się ze swojego miejsca i podszedł do Marka obejmując jego głowę i przytulając do swojej piersi.

 - Nie każdy jest tytanem pracy, synku i nie każdy ma odporność tytana. Wiedzieliśmy, że jesteś wrażliwym człowiekiem, ale nie sądziliśmy, że to stanowisko okaże się ponad twoje siły. Jeśli nie chcesz, nie musisz być prezesem. Możesz pracować na stanowisku o znacznie mniejszej odpowiedzialności. Dobrze wiemy na co stać Ulę i jesteśmy pewni, że da sobie radę.

 - Więc nie macie mi za złe…? – zapytał drżącym głosem. Był na granicy płaczu.

 - Oczywiście, że nie.

Marek wstał i zamknął ojca w uścisku.

 - Dziękuję ci, tato. Bardzo bałem się tej rozmowy. Ula miała rację. Poczułem ulgę.

 - Ula zawsze ma rację, więc słuchaj się jej, bo masz naprawdę mądrą żonę. A teraz poprośmy Zosię o drugie danie.

 

Zostali u seniorów do wieczora. Marek i Ula długo jeszcze rozmawiali z Krzysztofem. On nie powiedział synowi, że wsparł firmę pokaźnym zastrzykiem gotówki. To miała być tajemnica o której wiedziały zaledwie cztery osoby.

 

Było już dość późno, gdy żegnali gościnny dom seniorów. Agata przysypiała na stojąco.

 - A może zostaniesz Aguniu u dziadka i babci? – zaproponowała Helena. – Oczka ci się kleją i zanim dojedziesz do domu, uśniesz w samochodzie. Jutro dziadek pokaże ci ogród i piękne kwiaty.

 - Mogę zostać?

 - Chyba możesz, chociaż nie wzięłyśmy żadnego ubrania na zmianę.

 - O to się nie martw. Na pewno coś znajdziemy, a ty Uleńko możesz ją odebrać w poniedziałek wracając z pracy.

 - No dobrze. Tylko bądź grzeczna i nie uciekaj dziadkowi. Wiesz, że on nie nadąży za tobą.

 - Nie martw się. Przecież jestem już duża – odpowiedziała sennie czym wywołała uśmiech na twarzach wszystkich.

 

Po powrocie do domu Ula i Marek usiedli jeszcze w salonie. Marek ewidentnie był rozluźniony i nawet się uśmiechał.

 


 - Dobrze poszło, prawda Ula?

 - Bardzo dobrze. Mówiłam ci, że oni nie są z kamienia. Rozumieją, że miałeś prawo się posypać, bo powodem była twoja choroba. Masz jeszcze miesiąc, zanim zaczniesz pracować więc wykorzystaj to na pełny relaks. Spaceruj, odpręż się i oddychaj. Nawet, jak dopadnie cię panika, to oddechem ustabilizujesz swój stan i uspokoisz się. Pamiętaj co mówił doktor Zabielski. Jutro jest niedziela. Agata u dziadków. Jeśli chcesz możemy wyskoczyć za miasto, gdzieś do lasu i powdychać trochę świeżego powietrza zamiast spalin.

 - Świetny pomysł. A teraz chodźmy do łóżka. Tak dawno nie kochaliśmy się. Mam na to wielką ochotę.

 

Miesięczne, poszpitalne zwolnienie skończyło się, ale Marek nie wrócił do pracy. Czuł, że to jeszcze za wcześnie. Wziął trzy miesiące bezpłatnego urlopu i opiekował się przez ten czas córką nie zaniedbując wizyt u doktora Zabielskiego. Za to Ula pracowała na pełnych obrotach. Tuż po pokazie, który okazał się wydarzeniem w skali kraju szeroko rozpisywanym w gazetach zaczęły napływać pierwsze propozycje kontraktów na kolekcje. W szwalniach urabiano się po łokcie, by nadążyć z zapotrzebowaniem. Ula nie narzekała. Razem z Sebastianem redagowała umowy i chodziła na spotkania z kontrahentami. Ten wysiłek musiał w końcu zaowocować realnymi profitami.

Ania rozhulała sprzedaż starszych kolekcji na medal. Ula zatrudniła jeszcze dziewczynę, by jej w tym pomagała. Dzięki temu, że potrafiła posługiwać się aparatem fotograficznym można było zwolnić Czarka z tego zajęcia. Katalogi sprzedawały się świetnie i już wkrótce okazało się, że trzy tysiące egzemplarzy, to zdecydowanie za mało i trzeba dodrukować więcej. Od jesieni rozpoczęły się sprawy w sądzie. Dobrzański Fashion wygrała je wszystkie udowadniając nieuczciwość firm, z którymi współpracowała w zakresie wynajmu powierzchni sprzedażowej. Podbudowana tym Ula od razu pobiegła do Adama prosząc go, aby przelewał nadwyżki na konto Krzysztofa Dobrzańskiego. On nawet nie chciał zwrotu tych pieniędzy, ale Ula uparła się, bo uznała, że to byłoby nieuczciwe w stosunku do niego.

Wszystko zaczęło się układać. Wracając kiedyś od Olszańskiego przystanęła na korytarzu tętniącym życiem i pomyślała, że jest tak jak kiedyś. Modelki biegają, krawcowe przewożą pełne gotowej odzieży wieszaki, a kurier tak, jak zwykle, gubi się w firmowym labiryncie szukając odbiorców przesyłek.  

 


Pomyślała też, że może trochę odetchnąć i nieco zwolnić tempo zwłaszcza, że kilka tygodni po pokazie zgłosiły się dwie niemieckie firmy z ofertą współpracy. Oferty były bardzo korzystne więc po konsultacji z prawnikami podpisała je już jako prezes DF.

Teraz mogła więcej czasu i uwagi poświęcić Markowi i swojej córce. Marek w dalszym ciągu nie czuł się gotowy do powrotu do firmowej rzeczywistości.

 - Kochanie, ja wiem, że się boisz. Boisz się, że choroba dopadnie cię w każdym dowolnym momencie i nie będziesz wiedział co robić. Przysięgam ci, że zapanujemy nad tym. Poczyniłam już pierwsze kroki w tym kierunku i zaadaptowałam wielkie pomieszczenie posiadające dwa niezależne wejścia, które w połowie będzie przedzielone szybą. Tam przeniesiemy swoje gabinety. Dzięki temu będę cię miała zawsze w zasięgu wzroku i zareaguję, jeśli będzie trzeba. Pomyślałam też, że mógłbyś powrócić do swojego dawnego stanowiska dyrektora do spraw PR. Przyjemna, bezstresowa praca, która kiedyś dawała ci satysfakcję. Tej funkcji na pewno byś sprostał.

 - Tak uważasz?

 - Jestem tego pewna zwłaszcza dlatego, że systematycznie bierzesz leki i regularnie chodzisz na wizyty do doktora Zabielskiego. Od dawna nie miałeś nawrotu stanów depresyjnych i pogorszenia nastroju. Jest naprawdę dobrze i należy to wykorzystać.

 - Kocham cię, wiesz? Nie mam pojęcia, jak poradziłbym sobie bez ciebie. Słabo pamiętam okres przedszpitalny, ale był straszny. Był, jak nieprzyjemny spacer po dnie własnego piekła. Staram się tego nie pamiętać i żyć tym, co tu i teraz.

 - I tak trzymaj. Ja nic więcej nie potrzebuję tylko twojej miłości i twojej obecności przy nas. Reszta sama się ułoży, tak jak tego pragniemy – zbliżyła do niego swoją twarz i namiętnie wpiła mu się w usta.


K O N I E C

32 komentarze:

  1. Seniorzy zachowali się wspaniale. Widać, że ta rozmowa była mu potrzebna i pozwoliła uwierzyć w siebie.
    Ula jak zawsze potrafi rozkręcić każdy nawet ten upadający interes, a zwłaszcza właśnie taki.
    Dziękuję Ci bardzo za to opowiadanie.
    Cieplutko pozdrawiam w środę wieczorem.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Jakby na to nie patrzeć seniorzy posiadają w sobie tę wrodzoną delikatność, która nie pozwoliła im zachować się inaczej. Nie mogli naskoczyć na swojego jedynaka, bo dobiliby go tylko i zachwiali w nim te nędzne resztki poczucia pewności siebie. Bez wątpienia swoją postawą, brakiem krytycyzmu i spokojnym podejściem do tego, co przeszedł, podbudowali go i dzięki temu poczuł się lepiej.
      Pięknie dziękujemy, że zaglądałaś i komentowałaś każdy rozdział tej historii. Najserdeczniej Cię pozdrawiamy. :)

      Usuń
  2. 👍👍👍👍👍👍👍👍👍👏👏👏👏👏👏👏👏👏💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓 Dziękuję 😘 I czekam na kolejne opowiadanie😉
    Halina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halina
      My też bardzo dziękujemy za Twoją obecność i komentarze na blogu. Serdecznie Cię pozdrawiamy i zapraszamy już za tydzień. :)

      Usuń
  3. Ciekawe opowiadanie, za które serdecznie dziękuję i czekam na kolejne. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga
      Bardzo się cieszymy, że Ci się podobało. Na następną, a zarazem ostatnią już historię zapraszamy za tydzień. Pozdrawiamy cieplutko i bardzo dziękujemy za wpisy. :)

      Usuń
  4. Ula rządzi i w domu i w pracy. Czy to dobrze wpłynie na psychikę Marka, czy go jednak dobije. Miśka pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka
      Ktoś musi być decyzyjny, bo Marek wciąż czuje się niepewnie i boi się życia. To, póki co, mu odpowiada, ale wraz z poprawą zdrowia i jego pewność siebie wzrośnie.
      Najserdeczniej pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za wszystkie komentarze. :)

      Usuń
  5. Tajemnica cały czas utrzymana. Ciekawe czy Marek nie poczuje się oszukany, jak się dowie o małym pieniężnym spisku Uli i Krzysztofa. Pozdrawiam i dziękuję Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia
      Marek może kiedyś się dowie, ale będzie już wtedy na innym życiowym etapie. Na pewno zrozumie, że Ula nie miała innego wyjścia i tylko w taki sposób mogła uratować firmę.
      Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i pięknie dziękujemy za wszystkie komentarze. :)

      Usuń
  6. Depresja. Trudny temat tutaj dość zgrabnie opisany. Dziękuję za historię. Do następnego;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cała przyjemność po naszej stronie. Dziękujemy za miłe słowa i jesteśmy wdzięczne za każdy wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  7. Można rzec, że Marek dokonał spowiedzi, której tak bardzo się bal, a tutaj niespodzianka. Pełne zrozumienie i poparcie. Fajne opowiadanie, za które dziękuję. Z niecierpliwością czekam na kolejną opowieść. Serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Marek-niedowiarek częściej powinien słuchać swojej mądrej żony. Strach ma wielkie oczy, a on się o tym przekonał, bo rodzice również bardzo się postarali o jego komfort psychiczny. Były łzy, ale wyłącznie wzruszenia i wdzięczności za brak krytyki.
      Wdzięczne za każdy komentarz pozdrawiamy Cię najserdeczniej i zapraszamy za tydzień na nową historię. :)

      Usuń
  8. I tak powinno być, mulość zwycięża wszystko, rodziców do syna, żony do męża, córki do taty. Ta miłość na pewno pomogła Markowi w uspokojeniu i leczeniu depresji. Dziękuję za tę opowieść. Czekam na kolejną historię. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Wsparcie rodziny i ta wielka miłość bez wątpienia jest potrzebna każdemu, kto zmaga się z depresją i Marek nie jest tu wyjątkiem. Gdyby nie troska Uli i wyrozumiałość seniorów, nie wiadomo, jak mógł się skończyć ten incydent samobójczy.
      Pięknie dziękujemy, że zaglądałaś i komentowałaś każdy rozdział. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  9. Wreszcie mąż pamiętał o żonie i jej potrzebach. Może coś z tej nocy wyniknie. Czekam na kolejny post. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      Haha. To już musicie sami sobie wyobrazić, bo dalszego ciągu tej historii nie będzie. Jednak niewykluczone, że ta wspólna noc będzie brzemienna w skutki.
      Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i dziękujemy za komentarze pod każdym rozdziałem. :)

      Usuń
  10. O mój Boże, ale teść. Ula ma zawsze rację, wiec słuchaj jej ... Ula zrobiła tytaniczną pracę aby zasłużyć na taki komplement. Dziękuję za opowiadanie. Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira
      Senior Dobrzański, to mądry facet. Bardzo docenia i szanuje swoją synową. Gdyby było inaczej, nigdy w życiu nie powierzyłby jej takiego karkołomnego przedsięwzięcia, jakim było ratowanie firmy.
      Pięknie dziękujemy za wszystkie komentarze i najserdeczniej Cię pozdrawiamy. :)

      Usuń
  11. No i słowo stało się ciałem. Ula na prezesa, Marek pod jej nadzorem. Myślę, że to może się udać. Dzięki. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina
      Inny układ nie jest możliwy. Marek nie chce już stać na czele firmy, bo czuje się słaby. Poza tym mocno wierzy, że tylko Ula jest w stanie ją poprowadzić i ewentualnie zapobiec wszystkim kłopotom. Nadzór musi być, bo chory nie jest do końca wyleczony i należy być czujnym.
      Pozdrawiamy cieplutko i jesteśmy wdzięczne za każdy zostawiony przez Ciebie komentarz. :)

      Usuń
  12. Seniorzy załatwili Markowi i Uli chatę wolną. Domyślni staruszkowie. Do następnego razu, ciekawe co to będzie? Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      Raczej chcieli się dłużej nacieszyć wnuczką. Chata młodych Dobrzańskich jest na tyle duża, że obecność dziecka zupełnie nie przeszkadza.
      Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i pięknie dziękujemy za wszystie wpisy. :)

      Usuń
  13. No i fajnie wszystko się ułożyło. Marek dość mocno podleczony, firma hula, pożyczka spłacana. Ulka wreszcie może odpocząć. Pozdrawiam AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB
      Szczęśliwe zakończenie musiało być. Marek zdrowieje, a firma powoli dźwiga się z zapaści. Ula górą.
      Bardzo dziękujemy za komentarze pod każdym rozdziałem i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  14. Świetne opowiadanie przybliżające ciężką tematykę a przede wszystkim zwracające uwagę na chorych na depresję. Niestety każdego ta choroba może dosięgnąć. Dziękuję i czekam na kolejną opowieść. Pozdrawiam;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada
      Czasy mamy niepewne i niejedna osoba nie wytrzymuje psychicznie. Na szczęście coraz częściej porusza się sprawę depresji, która przestaje być tematem tabu, zwłaszcza że zapadają na nią coraz młodsi. to bardzo smutne.
      Pięknie dziękujemy za wszystkie wpisy i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  15. Oj chyba jeszcze dość długa droga przed Markiem i jego rodziną. Jego choroba oczywiście dotyczy przede wszystkim jego, ale dotyka też jego rodzinę. Niemniej jednak Ula doskonale radzi sobie ze wszystkim. Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa
      Niestety depresja to nie przeziębienie, które przechodzi po tygodniu. Jeśli pacjent będzie konsekwentny i zdeterminowany tak jak Marek, choróbsko pozwoli mu w miarę możliwości normalnie funkcjonować. Najgorzej mają ci, którzy są zostawieni sami sobie, bez żadnego wsparcia ze strony rodziny.
      Bardzo dziękujemy, że zaglądałaś i komentowałaś pod każdym rozdziałem. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  16. U Marka coraz lepiej, ale pracownicy FD maja tez powody do radości. Pewnie Ula zadbała o podwyżki dla nich, przecież harowali na chwalę firmy. Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina
      Ula nigdy nie pozwoliłaby, żeby pracownicy zostali finansowo poszkodowani. Dla niej to jednoznaczne, że jeśli sytuacja finansowa firmy się poprawia, to i oni muszą zostać należycie wynagrodzeni. Nie ma innej opcji.
      Cieszymy się, że wciąż zaglądasz i zostawiasz ślad. Najserdeczniej Cię pozdrawiamy. :)

      Usuń