ROZDZIAŁ
9 +18
Wpił się zachłannie w
jej usta rozpalając ją i siebie. Już nawet nie pamiętał od jak dawna o tym
marzył. Jej ciało, choć nosiło jeszcze blizny dla niego było posągowo piękne.
Gładził jej płaski brzuch, pięknie wymodelowane piersi i całował jej sutki.
- Boże jak bardzo cię pragnę… - wyszeptał
między pocałunkami.
- Bądź ostrożny Miron. Wiesz, że nie mam
doświadczeń damsko męskich.
- Zrobię to najdelikatniej jak się da.
Pogładził jej płeć i
wdarł się w nią palcami. Drażnił to najwrażliwsze miejsce kobiety sprawiając,
że zaczęła wilgotnieć. Nadeszło pożądanie i ogromną chęć poczucia go w sobie.
Rozłożyła szerzej nogi. Uklęknął między nimi i podniósł do góry pośladki. Jej
płeć lśniła. Przylgnął do niej ustami i pieścił językiem. Czuła, że długo tak
nie wytrzyma. Jęknęła cicho.
- Zrób to…
Wszedł w nią wolniutko
napierając lekko, aż do samego końca. Myślała, że będzie gorzej, ale nie
poczuła żadnego bólu, a jedynie przyjemność. Zaczął się poruszać. Najpierw
powoli chcąc przyzwyczaić ją do siebie, potem ruchy stały się mocniejsze i
bardziej rytmiczne. Oplotła nogami jego umięśnione ciało. Odpływała. Zatraciła
się do końca w tym erotycznym tańcu. Przez jej ciało przebiegł błogi dreszcz
wywołując na nim gęsią skórkę. Zaczęła drżeć, by po chwili poddać się
rozkosznym spazmom, które zawładnęły nią całkowicie. Miron jeszcze bardziej
przyspieszył, by po chwili wystrzelić w niej i znieruchomieć. Przez następne
kilka minut trwał tak bez ruchu zanurzony w błogiej ekstazie. Klara leżała z
zamkniętymi oczami przeżywając wciąż ten piękny akt.
- Byłaś cudowna – wyszeptał w jej usta.
Otworzyła oczy zamglone jeszcze rozkoszą.
- Nie miałam pojęcia, że to może być takie
wspaniałe. Chcę jeszcze raz… - wyszeptała wstydliwie.
Tydzień później Klara
wyszła z pewnego budynku przy ulicy Królowej Jadwigi. Była podekscytowana, bo
właśnie dokonała wyceny domu. Wyciągnęła telefon i zadzwoniła do Mirona.
- Co tam kochanie? – usłyszała jego wesoły
głos.
- Muszę koniecznie coś ci pokazać i o czymś
porozmawiać. Mogę przyjechać? Znajdziesz chwilkę?
- Dla ciebie znajdę nawet dziesięć chwilek.
Przyjeżdżaj.
Zatrzymała taksówkę i
podała adres siłowni. Dziesięć minut później wchodziła do jej wnętrza.
Przywitała się z personelem i zauważywszy Mirona pożeglowała w jego stronę.
- Przed chwilą wyceniałam dom. Sto
pięćdziesiąt metrów kwadratowych, cztery pokoje, duża kuchnia dwie toalety w
tym jedna z łazienką. Dom jest dość stary, bo zbudowano go w tysiąc dziewięćset
dwudziestym pierwszym roku, ale kolejne remonty sprawiły, że posiada centralne
ogrzewanie, nowy dach, wymienioną instalację kanalizacyjną, wodną i
elektryczną. Poza małym liftingiem nic nie trzeba tam robić. W dodatku w całym
domu jest parkiet. Otoczenie wokół budynku jest po prostu bajkowe. Mnóstwo
zieleni a piętro porasta malowniczy bluszcz. Spójrz. Zrobiłam kilka zdjęć. Czyż
nie jest piękny?
- Rzeczywiście. Bardzo piękny. Na ile
wyceniłaś to cudo?
- Na milion trzysta tysięcy, bo dom stoi na
dużej działce, na której urządzony jest ogród. Obejrzałam wszystko dokładnie i
jestem zachwycona. Rozmawiałam z właścicielem, bo on chce go sprzedać. Jest
gotów zejść do miliona dwustu. Coś go pili, ale nie dociekałam. Myślę, że jak
byśmy sprzedali nasze mieszkania, trochę dołożyli z oszczędności i wzięli
niewielki kredyt, było by nas na niego stać. Co ty na to? Atutem też jest to,
że posadowiony jest niedaleko centrum. Mielibyśmy blisko do pracy.
Miron patrzył na swoją
żonę z rozbawieniem. Była tak podekscytowana, że dostała wypieków na
policzkach.
- Kochanie. Mam do ciebie stuprocentowe
zaufanie. Jeśli twierdzisz, że dom ma wszystko, co potrzebne do życia, to ja
jestem za. Mogę postarać się o kredyt, ale muszę wiedzieć ile go wziąć. Trzeba
podliczyć wszystko co mamy i dopiero wtedy zadecydować. Zrobimy to wieczorem.
Wieczorem istotnie
usiedli przy stole podliczając to, czym dysponują.
- Ja za swoją kawalerkę mogę wziąć jakieś
dwieście dwadzieścia tysięcy, ty za to mieszkanie jakieś trzysta sześćdziesiąt,
to razem pięćset osiemdziesiąt. Jakieś trzysta dwadzieścia mam oszczędności.
- Serio? Nie sądziłem, że aż tyle.
- Uzbierało się. Niewiele na siebie wydawałam,
a zlecenia są świetnie płatne. Razem to będzie dziewięćset tysięcy.
- Dolicz moje dwieście sześćdziesiąt, to daje
nam milion sto sześćdziesiąt tysięcy. Musielibyśmy pożyczyć czterdzieści
tysięcy? To wcale nie tak wiele. Zadzwonię do rodziców. Może oni będą nam mogli
pożyczyć taką sumę. Wtedy nie musielibyśmy brać kredytu – Miron złapał za
słuchawkę i już wybierał numer do ojca. Wyłuszczył mu w czym rzecz. Ojciec
wysłuchał go spokojnie i powiedział, że on może wyłożyć jakieś dwieście
pięćdziesiąt tysięcy.
- Nie potrzebujemy aż tyle tato.
- Tak czy owak, tyle ci oferuję. Zanim
sprzedacie swoje mieszkania, to pewnie trochę potrwa, a mówisz, że właściciel
domu chce go szybko sprzedać.
- No tak… Masz rację. Bardzo ci dziękuję.
Odezwę się jeszcze. Pozdrowienia macie od Klary – rozłączył się. - To teraz
policzmy ile mamy dostępnej gotówki. Nasze oszczędności i to, co chce pożyczyć
nam tata daje… osiemset trzydzieści tysięcy. Trzeba porozmawiać z tym gościem,
czy zgodzi się na dwie raty. Nie załatwimy tego inaczej – rozłożył bezradnie
ręce.
- Porozmawiam z nim. Najlepiej jakby zechciał
umówić się ze mną na jutro.
Klara kuła żelazo póki
gorące. Nie chciała zaprzepaścić takiej okazji. Następnego dnia wczesnym
popołudniem dotarła na ulicę Królowej Jadwigi. Właściciel zaprosił ją na
werandę i poczęstował pomarańczowym sokiem.
- Musiałam się z panem koniecznie zobaczyć, bo
mam dla pana pewną propozycję – zagaiła, kiedy usiedli już w wiklinowych
fotelach przy niewielkim ogrodowym stoliku. – Otóż. Rozmawiałam wczoraj z mężem
o tym domu, pod którego urokiem jestem od kiedy przekroczyłam jego próg.
Pokazałam mu zdjęcia i jemu także bardzo się spodobał. Bylibyśmy zainteresowani
jego kupnem. Problem tylko w tym, że nie dysponujemy taką sumą na jaką
wyceniłam dom. I tu moje pytanie, czy zgodziłby się pan na dwie raty. Pierwsza
w wysokości ośmiuset trzydziestu tysięcy a druga trzystu siedemdziesięciu,
jeśli podtrzymuje pan to, co powiedział mi wczoraj, że jest gotów zejść z ceny
o sto tysięcy. My musimy sprzedać nasze kawalerki, a na pewno nie sprzedamy je
od ręki i stąd problem z całą kwotą. Oczywiście zawarlibyśmy stosowną umowę i
dali panu odpowiednie gwarancje.
Mężczyzna zastanowił się
chwilę.
- A ja mam jeszcze inną propozycję.
Umówilibyśmy się na kwotę pierwszej raty, a jeśli chodzi o drugą ratę to może
mógłbym wziąć w rozliczeniu jedną z tych kawalerek i tak miałem zamiar
zainwestować w jakieś małe mieszkanko. Niech mi pani o nich opowie.
- Moja kawalerka jest bardzo malutka. To
zaledwie dwadzieścia osiem metrów kwadratowych i wyceniona jest na dwieście
dwadzieścia tysięcy, bo ma dobrą lokalizację. Kawalerka męża, to właściwie małe
mieszkanie posiadające dwa pokoje, kuchnię, przedpokój i łazienkę. Samo
centrum, wszędzie łatwy i wygodny dojazd. Jest warte trzysta sześćdziesiąt
tysięcy.
- I tu dochodzimy do sedna sprawy. Ja wezmę
mieszkanie i gotówkę, którą pani proponuję. Wtedy będziemy kwita.
Twarz Klary
rozpromieniła się w szerokim uśmiechu.
- Bardzo, bardzo się cieszę. Ja zredaguję
umowę nawet na jutro. Podpiszemy ją i przeleję panu pieniądze na konto.
Opróżnimy jak najszybciej mieszkanie męża, żeby mógł się pan wprowadzić. A może
obejrzałby pan wcześniej, co pan dostaje?
- To nie będzie konieczne, bo tak naprawdę to
jest mi wszystko jedno. Centrum bardzo mi odpowiada. Czy tam potrzebny jest
remont?
- Raczej nie. Wszystkie media działają bez
zarzutu, a w zeszłym roku mąż malował ściany. W łazience i kuchni są kafelki, a
na podłogach panele. Okna również są wymienione na plastikowe.
- I bardzo dobrze. Najważniejsze, że nie będę
musiał tam nic robić, bo już zdrowie nie to. Czyli umawiamy się jutro na
podpisanie umowy, tak?
- Jak najbardziej tak. Przyjadę po południu
jeśli pan pozwoli i zabiorę ze sobą męża.
- Chętnie go poznam. Do jutra w takim razie –
uścisnął Klarze dłoń.
Nie tracili czasu. Przy
pomocy kolegów z siłowni opróżnili mieszkanie Mirona i przeprowadzili do niego
pana Zygmunta, właściciela domu. W międzyczasie dali ogłoszenie o sprzedaży
kawalerki Klary. W domu odświeżyli tylko ściany, bo nic więcej nie było trzeba
i mogli się przeprowadzać. Cała akcja przebiegła błyskawicznie i w krótkim
czasie Klara mogła na stałe zachwycać się posiadłością. Dokupili trochę mebli,
ale większość przewieźli z własnych mieszkań. Samochód Mirona wreszcie znalazł
przytulny garaż i nie musiał stać pod chmurką. Urządzili się tak jak chcieli.
Pod koniec września w pewną sobotę zorganizowali parapetówkę zapraszając
rodziców i tych wszystkich, którzy zaangażowani byli w przeprowadzkę. Było dość
ciepło i impreza przeniosła się na zewnątrz. Matka Klary nie mogła wyjść z
podziwu.
- To piękny dom Klara. Bardzo przytulny i tyle
tu zieleni.
- Mnie też urzekł mamo. Latem możecie
przyjeżdżać i wypoczywać w ogrodzie. To tak, jakbyście byli na wczasach.
- Boże, gdzie ja mam głowę! – Łopacka sięgnęła
do torebki. – Przyszedł list do ciebie na nasz adres. Widocznie ten ktoś nie
zna nowego. Masz – wcisnęła jej białą kopertę.
- Odłożę. Nie będę teraz czytać, kiedy są
goście. Przeczytam wieczorem.
Rodzice Mirona też
zachwycili się posesją. Spacerowali po ogrodowych alejkach podziwiając dorodne
drzewa i ładnie utrzymane grządki kwiatowe.
- Sporo tu miejsca. Wiosną będziecie mieć
trochę roboty, żeby utrzymać w takim stanie ogród.
- Ja się na tym kompletnie nie znam, -
roześmiała się Klara – ale wierzę, że moi rodzice nam pomogą. Tata od lat ma
działkę i ją uprawia, więc doświadczenie posiada. Mama zagląda tam rzadziej,
głównie wtedy, jak trzeba zebrać warzywa, ale na pewno ma większe pojęcie o
ogrodnictwie niż ja.
Wieczorem towarzystwo
się rozjechało. Klara wyszła z łazienki wcierając w dłonie krem. Jej uwagę
przykuła biała koperta więc sięgnęła po nią. W środku znalazła zaproszenie o
treści:
„Dawny przewodniczący klasy IVb Mateusz Wójcik
ma zaszczyt zaprosić panią Klarę Łopacką na zjazd absolwentów ww. klasy, który
odbędzie w dniu drugim października bieżącego roku w budynku liceum
ogólnokształcącego. Zbiórka i sprawdzenie obecności odbędzie się świetlicy
szkolnej (I piętro) o godzinie szesnastej.
Bardzo prosimy o potwierdzenie obecności i
wpłatę kwoty w wysokości dwustu złotych na konto podane poniżej, w ramach
której zapewniamy napoje i catering. Alkohol we własnym zakresie
Można przyjść z osobą towarzyszącą (mąż/żona,
narzeczony/narzeczona, chłopak/dziewczyna), ale wówczas należy wpłacić podwójną
kwotę. Z poważaniem Mateusz Wójcik”.