ROZDZIAŁ
7
Był początek lipca.
Klara jak zwykle po pracy poszła na siłownię. Nie odpuszczała sobie i z żelazną
konsekwencją pod troskliwym okiem Mirona ćwiczyła intensywnie. Przywitała się
ze swoim chłopakiem i weszła na bieżnię. To od niej zaczynała cały zestaw
ćwiczeń. Maszerując szybkim krokiem rozmawiała z Mironem.
- Będę musiała iść do lekarza w sprawie tej
obwisłej skóry. Powoli zaczyna mnie to przerastać. Wszystko pod nią mnie boli i
szczypie.
- Wiem jak cierpisz. Sam przez to
przechodziłem.
- A gdzie cię operowali?
- Jest taka prywatna klinika w Warszawie na
Królewicza Jakuba. Prowadzi ją doktor Szczyt. Jest znany w Polsce. Ma nawet
jakiś program telewizyjny.
- Wiem. Widziałam kilka razy. Taki siwy pan z
brodą. To on cię operował?
- Nie, ale to on kwalifikował mnie do
operacji. Jak chcesz, to jutro odpuścimy sobie trening i pojedziemy do Warszawy.
Dzisiaj jeszcze zważę cię tylko, żebyśmy wiedzieli na czym stoimy.
Po ćwiczeniach weszła na
wagę. Było sześćdziesiąt sześć kilo.
- Myślę Klara, że jak usuną ci tę obwisłą
skórę, to możesz ważyć niewiele ponad sześćdziesiąt. Osiągnęłaś swój cel
kochanie. Teraz mógłbym cię na rękach nosić, bo jesteś lekka jak piórko.
- No do piórka to mi jeszcze daleko, ale
jestem zdecydowana na wizytę w klinice.
Weszła nieśmiało do
gabinetu lekarskiego i przywitała się z lekarzem. Uśmiechnął się do niej ciepło
i wskazał krzesło przy biurku.
- Co panią do mnie sprowadza?
- Przez rok bardzo dużo schudłam.
Sześćdziesiąt dwa kilogramy. Została mi po nich obwisła skóra na rękach,
brzuchu i nogach. Również piersi nie wyglądają tak jak powinny. Może nie
przeszkadzałoby mi to tak bardzo, ale ciągle cierpię na jakieś infekcje i nie
potrafię się z nich wyleczyć. Chciałabym bardzo pozbyć się tej zbędnej skóry
nie tylko ze względów estetycznych, ale przede wszystkim zdrowotnych.
- Może się pani rozebrać? Muszę to zobaczyć.
Kiedy stanęła przed nim
tylko w bieliźnie pokiwał głową.
- Faktycznie. Bardzo dużo tej skóry. Oceniam w
przybliżeniu, że jakieś siedem kilo. Nie sądzę, żeby była pani w stanie
schudnąć jeszcze więcej. Pod skórą jest niewiele tkanki tłuszczowej. Możemy
panią operować choćby zaraz. Proszę zrobić wszystkie podstawowe badania i
przyjść z nimi za tydzień. Jeśli wyniki będą zadowalające, przeprowadzimy tę
operację. Najlepiej byłoby wykonać wszystko za jednym zamachem i tak będziemy
starali się zrobić. Gdyby jednak nastąpiły komplikacje z powodu dużej utraty
krwi, będziemy musieli przerwać i dokończyć w innym terminie. Jeśli chodzi o
piersi, to być może uda się odessać trochę tkanki tłuszczowej z pośladków i
bioder, i dzięki niej uniknąć implantów, bo wszczepię ją i potraktuję jak
wypełniacz. Wymodeluję piersi tak, żeby wyglądały jak najbardziej naturalnie.
Wyszła od lekarza
przeszczęśliwa. Podekscytowana opowiadała przebieg rozmowy Mironowi.
- Za tydzień jak dobrze pójdzie, będę już po
zabiegu. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze i skończy się szczęśliwie.
Matki nawet nie będę zawiadamiać. Nie chcę słuchać jej zrzędzenia. Powiem tylko
tacie.
Po powrocie do Krakowa
poszła do laboratorium przy przychodni, gdzie pobrano jej krew. Zostawiła też
pojemnik z moczem. Nazajutrz miała odebrać wyniki. Ten tydzień wlókł jej się
jak flaki z olejem, choć pracy miała sporo. Koniecznie chciała sfinalizować
kilka zleceń przed operacją. Nie miała pojęcia jak długo będzie dochodzić po
niej do siebie i kiedy wróci do pracy.
W sobotę jak zwykle
poszła z ojcem na błonia. Mówiła mu o swoich obawach i o tym, że trochę się
boi, bo jakby na to nie patrzeć, to rozległa operacja.
- Wiem, że się boisz, ale ten zabieg będzie
ukoronowaniem twoich wysiłków. Ciężko pracowałaś, żeby osiągnąć ten wygląd. Musisz
doprowadzić cały proces do końca.
- Tak zrobię tato. A jak mama? Ciosa ci kołki
na głowie?
- Trochę wyhamowała. Po twojej ostatniej
wizycie powiedziałem jej co myślę na jej temat. Wygarnąłem, że jedyne co od
niej otrzymujesz, to wieczną krytykę. Zapytałem, gdzie w tym wszystkim
matczyna, bezwarunkowa miłość. Zapytałem, czy ona w ogóle cię kocha i czy ma
pojęcie przez co przechodzisz. Rozpłakała się. Wiedziała, że mam rację.
Mówiłem, że mamy cię tylko jedną i powinniśmy cię kochać bez względu na to czy
ważysz sto dwadzieścia kilo, czy sześćdziesiąt. Myślę, że jednak coś do niej
dotarło i liczę na to, że zmieni się jej stosunek do ciebie. A wracając do
operacji, to kiedy wyjeżdżasz?
- We wtorek rano. Miron mnie zawiezie i
zostanie ze mną. Obiecał, że zaopiekuje się mną. Jak będę się czuła lepiej to
zadzwonię do ciebie, żebyś się nie martwił. Miron mówi, że jego operacja trwała
pięć godzin. Moja pewnie potrwa dłużej, bo jemu nie operowano ani nóg, ani
piersi. Mam tylko nadzieję, że jednak zrobią mi wszystko za jednym zamachem.
Doktor Szczyt z
zadowoleniem oglądał wyniki Klary.
- Są wręcz podręcznikowe. Teraz przejdzie pani
z pielęgniarką do sali i przebierze się pani. Za chwilę zjawi się anestezjolog,
żeby przeprowadzić krótki wywiad, a potem przyjdę ja. Muszę porobić trochę
znaków na pani ciele.
Pielęgniarka przyniosła
jej specjalną koszulę z flizeliny, którą miała założyć do operacji. Usiadła na
łóżku ciężko wzdychając. Obok na krześle przysiadł Miron. Ujął jej drżące
dłonie w swoje i przycisnął do ust.
- Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz, że jak
tylko otworzysz oczy pierwsze co ujrzysz, to moją twarz. Nie ruszę się stąd nawet
na krok. Kocham cię.
- Ja też cię kocham. Bardzo. Nie poradziłabym
sobie bez ciebie i dziękuję ci, że mnie tak wspierasz.
Do pokoju wszedł
anestezjolog i Miron musiał na chwilę wyjść. Lekarz zadał jej kilka pytań i
wpisał coś do karty. Zaraz po nim pojawił się doktor Szczyt i pozaznaczał na
jej ciele kluczowe dla operacji miejsca. Aż do sali operacyjnej towarzyszył jej
Miron ściskając jej dłoń. Pocałował ją jeszcze i po chwili został na korytarzu
sam. Już nie wyobrażał sobie życia bez niej. Pokochał ją całym sercem za jej
odwagę, determinację, niespotykany upór i konsekwencję. To była kobieta, której
szukał przez lata. Nie dość, że piękna, to jeszcze błyskotliwa i mądra,
niezwykle zaradna i przedsiębiorcza. Dla niego była ideałem.
Wyjął z kieszeni małe
pudełeczko i uchylił wieczko. Uśmiechnął się do swoich myśli. Postanowił, że
jak tylko oprzytomnieje po operacji, oświadczy się jej. Na pewno będzie bardzo
zaskoczona, może nawet się popłacze, ale właśnie dzisiaj powiedziała mu
przecież, że też go kocha, więc dlaczego miałaby się nie zgodzić?
Czas wlókł się
niemiłosiernie. Zszedł do szpitalnej kawiarenki i zamówił sobie kawę i jakąś
zupę. Czuł ściskanie w żołądku i sam nie wiedział czy to z głodu, czy z nerwów.
Wziął też dwie butelki wody mineralnej. Jak się Klara obudzi, na pewno będzie
jej się chciało pić. W kioski kupił „Politykę”, ale nie bardzo potrafił skupić
się na czytaniu.
Minęło sześć długich
godzin. Denerwował się. Już prawie ścieżkę wydeptał przez całą długość
korytarza. Zauważył wychodzącą z sali pielęgniarkę. Podbiegł do niej pytając
czy z Klarą wszystko w porządku.
- Już kończą. Za chwilę przewiozą ją na
pooperacyjną. Informacji udzieli panu lekarz.
Po dwudziestu minutach
wreszcie zobaczył wyjeżdżające z bloku operacyjnego łóżko.
- Wszystko w porządku doktorze? – zapytał
nerwowo łapiąc Klarę za rękę.
- W jak najlepszym. Udało się wykonać
wszystko, co założyliśmy. Teraz będzie dochodzić do siebie. Jeszcze przysypia,
ale za jakieś pół godziny powinna wybudzić się całkowicie.
- Mogę z nią zostać?
- Oczywiście. Nie ma przeciwwskazań.
- Bardzo panu dziękuję.
Sanitariusze zablokowali
kółka łóżka i opuścili salę. Pielęgniarka sprawdziła jeszcze, czy wszystko jest
w porządku i też się wyniosła. Miron pochylił się i powiedział cicho.
- Klara, Klara…, obudź się kochanie, już po
wszystkim – pogładził jej bladą twarz. – Otwórz oczy, proszę…
- Słyszę cię Miron, – wyszeptała – ale mam
takie ciężkie powieki… Daj mi kilka minut…
- Spokojnie. Usiądę tu sobie obok i zaczekam.
Ocknęła się po
czterdziestu minutach i uśmiechnęła blado do niego.
- Jak się czujesz? Bardzo cię boli?
- Boli, ale przecież wytrzymam. Dam radę… Pić
mi się chce… Całkiem zaschło mi w
gardle.
- Nie mogę ci jeszcze dać pić, ale zmoczę
wacik i nawilżę ci usta. To na pewno pomoże.
Został z nią do
wieczora. Jeszcze była oszołomiona po narkozie, więc postanowił poczekać z
oświadczynami do jutra.
- Wracam do hotelu kochanie. Głodny jestem i
zmęczony. Przyjdę jutro rano. Wtedy będziesz na pewno w lepszej formie.
Rano zdążył przyjść
jeszcze przed wizytą. Przywitał się czule z Klarą.
- Ponieważ wyglądasz dzisiaj znacznie lepiej,
to chciałbym zrobić coś, z czym noszę się już od dawna. Wiesz, że cię bardzo
kocham. Jesteś dla mnie najważniejszą osobą na ziemi, dlatego chciałbym cię
spytać, czy zgodzisz się zostać moją żoną – wyjął pudełko z pierścionkiem i
patrzył z napięciem w jej oczy.
- Miron, – szepnęła – jaki on piękny…
Oczywiście zgadzam się, choć muszę przyznać, że oświadczyny w szpitalu są mało
romantyczne - roześmiała się, ale po chwili skrzywiła się z bólu. – Jeszcze
mnie boli. Nie mogę się śmiać, ale jestem bardzo, bardzo szczęśliwa.
Przylgnął do jej ust
całując je delikatnie.
- A ja myślałem, że jednak doszukasz się w tym
choć odrobiny romantyzmu. W takim razie powiem ci coś jeszcze. Mam zamiar romantycznie
porwać cię do ołtarza na początku września. Musisz się więc bardzo postarać,
żeby do tego czasu całkowicie wydobrzeć. Nie mam zamiaru chodzić z tobą przez
kolejne pięć lat. Mam już trzydzieści dwa lata i najwyższy czas się ustatkować.
- Ależ ty jesteś w gorącej wodzie kąpany.
Wrzesień to za wcześnie. Nie zdążymy wszystkiego pozałatwiać.
- Zdążymy. Zrobię wszystko, żebyśmy zdążyli.
Do sali wszedł doktor
Szczyt, któremu towarzyszyli dwaj lekarze i pielęgniarka. Miron dyskretnie
wyszedł na korytarz.
- Jak się pani czuje? – zapytał lekarz
standardowo.
- Dobrze. Trochę mnie boli, ale to jest do
wytrzymania.
- Zoperowaliśmy wszystko zgodnie z tym, co
założyliśmy przed operacją. Przez jakiś czas będzie obrzęk, ale to normalne i z
czasem zniknie. W sumie usunęliśmy prawie osiem kilo skóry. Poprawiliśmy wygląd
piersi i tak jak przewidywałem implanty nie będą potrzebne. Przesunęliśmy sutki
do właściwej pozycji. Blizny staraliśmy się ukryć jak najlepiej. Z czasem i one
zbledną. Poleży pani tutaj przez tydzień i jak nie będzie żadnych przykrych
niespodzianek, to po tym czasie usuniemy dreny i wypiszemy panią do domu. Po
dwóch tygodniach pójdzie pani już u siebie na ściągnięcie szwów, a po miesiącu pierwsza
kontrola tu w klinice lub u chirurga plastycznego w pani rodzinnym mieście. To
chyba wszystko. Proszę teraz odpoczywać. Dzisiaj dostanie pani już normalny
posiłek.
- Bardzo jestem panu wdzięczna doktorze i
bardzo za wszystko dziękuję.
- Cała przyjemność po naszej stronie.
Do sali ponownie wsunął
się Miron. Opowiedziała mu o czym mówił lekarz.
- Wypuszczą mnie dopiero za tydzień, bo
operacja była rozległa. Zostaniesz w Warszawie, czy wracasz do Krakowa?
- Klara, jak w ogóle możesz mnie o to pytać?
Wziąłem dwa tygodnie urlopu i nie mam zamiaru wyjechać stąd bez ciebie.
Po tygodniu ściągnięto
jej dreny. Rany goiły się dobrze i bolały coraz mniej. Wypisano ją z listą
zaleceń. Poruszała się jeszcze wolno bojąc się zerwać szwy zwłaszcza na
brzuchu. Jednak wracała do Krakowa bardzo szczęśliwa. Na drugi dzień po
operacji zadzwoniła do ojca i uspokoiła go, że wszystko przebiegło bez powikłań
i że za tydzień będzie już w domu.
Miron na czas
rekonwalescencji miał zamieszkać u niej. Nie mogła jeszcze wszystkiego koło
siebie zrobić sama i musiała mieć pomoc.
Wydaje mi się, że tak rozległa operacja nie jest możliwa. Za duże ryzyko,że pacjentka się wykrwawi. Z tego co wiem chirurg zajmuje się maksymalnie dwoma obszarami i nigdy nie robi operacji równocześnie z przodu i z tyłu np pośladki i piesi bo pacjentka nie mogłaby spać.
OdpowiedzUsuńco do pisania... hmmm może i ja kiedyś się odważę coś opublikować.
Lex
Lex
UsuńOczywiście nie posiadam aż tak rozległej wiedzy medycznej w tym temacie, żeby tu się wymądrzać i wszystkie potrzebne informację pozyskuję z internetu i z telewizji. Akurat ten temat mnie interesuje i często oglądam programy, głównie na TLC o ludziach tracących kilogramy i ich operacje plastyczne. Było kilka aż tak rozległych jak u mojej bohaterki, gdzie operowano wszystko. Robili to dwaj chirurdzy jednocześnie. Czasami musiano przerwać z powodu zbyt dużej utraty krwi, ale o tym zawsze informowano pacjenta przed zabiegiem, że może zaistnieć taka możliwość. Niektórzy jednak mieli szczęście, bo ich operacje przebiegały zgodnie z założeniami. To właśnie wykorzystałam. Nie zawsze zachodzi konieczność operowania pleców i pośladków, bo to zależy od tego jak ktoś jest zbudowany. Niektórzy otyli są wszędzie, niektórzy paradoksalnie tyłek mają mały a reszta jest olbrzymia.
Generalnie założyłam, że to tylko kolejne opowiadanie o szczęśliwym zakończeniu jak to zwykle u mnie i w wielu miejscach nie przekłada się na rzeczywistość. Klara miała operowany brzuch, uda, ręce i piersi. Nie było konieczności obracania jej na stole. Na początku pobrano jej tylko z pośladków nieco tłuszczu, by wykorzystać go zamiast implantów piersiowych.
A do pisania serdecznie Cię zachęcam, jeśli tylko lubisz i sprawia Ci to przyjemność. Ja na pewno chętnie bym przeczytała.
Dziękuję Ci za komentarz i serdecznie pozdrawiam. :)
Mam jakieś 60 stron tekstu. I według planu jest to jakaś 1/3 tego co chcę napisać...
Usuńlex
Lex
UsuńTo bardzo dużo! I jeśli masz pomysł na dalszy ciąg, to pisz dziewczyno! Trzymam mocno kciuki i bardzo, bardzo się cieszę, bo być może wkrótce to ja będę komentować u Ciebie. Chcę Cię zapytać tylko, czy to będą opowiadania na temat BrzydUli, czy zupełnie nie związane z serialem?
Życzę Ci wytrwałości i wysyłam tony pozytywnej energii. :)
Tekst własny na 100%. Z Brzyduli dawno wyrosłam.
Usuńlex
To tym bardziej interesujące! Ja czekam w takim razie z niecierpliwością.
UsuńPozdrawiam. :)
Witaj Małgosiu,
OdpowiedzUsuńfajnego lekarza wybrałaś dla Klary. Do tego w przeszłości pomógł Mironowi, jak im nie ufać:) W takie ręce sama chyba chętnie bym się oddała. Sprawia wrażenie bardzo miłego lekarza, przed którym żaden pacjent nie czuje się skrępowany, nie musi obawiać się nieprzyjemnych komentarzy, czy wręcz złośliwości. Pomyślałaś o wszystkim: i o zwisającej skórze na brzuchu, i o piersiach, i o rękach, i o nogach. Klara przeżyła dość ciężką i radykalną operację. Superowo, że wszystko się udało:) Zasłużyła sobie na piękny wygląd jak mało kto. Tyle już włożyła pracy, ale się opłaciło:) Nie tylko odzyskała figurę i przy tym poprawiła zdrowie, ale przede wszystkim spotkała miłość swojego życia:) Pewnie sama nie wierzyła, że spotka ją takie szczęście? Dobrze, że mu wyznała swoje uczucia. Miron jest fantastycznym facetem i widać, że ją kocha:) Ogromnie ją wspiera we wszystkim i bardzo martwi się o nią. To niezmiernie budujące dla ich związku. Musiało być jej miło jak faktycznie pierwszą osobą, którą ujrzała po operacji był Miron. Moim skromnym zdaniem miejsce na zaręczyny, tak samo dobre, jak każde inne:) Fajnie, że Miron tak się spieszy ze ślubem. Klara powinna być w siódmym niebie:) Do tego będą razem mieszkać!? Mam tylko nadzieję, że to nic między nimi nie zepsuje? Jest jednak różnica pomiędzy spotykaniem się, a zamieszkaniem razem:) Ale nie będę tu siać czarnowidztwa:) Teraz jeszcze słówko o rodzicach Klary. Tata niezawodny jak zawsze, ale podoba mi się też, że mama prawdopodobnie zmieni swoje nastawienie do córki? Chyba nie ma już innego wyjścia, nawet małżonek wreszcie wygarnął jej co o tym myśli:) Dziękuję za dzisiaj i czekam na więcej. Przesyłam serdeczne pozdrowienia i mnóstwo uścisków:)
p.s. odezwę się w poniedziałek, bo teraz jestem zawalona wszystkim:)
Gaja
Małgosiu,
OdpowiedzUsuńto jeszcze raz ja:) Aż nie mogę się nadziwić, że wreszcie udało mi się dodać komentarz. Próbowałam od godziny 16! Muszę przyznać, że dopiero drugi raz miałam taki problem. No nic, najważniejsze, że się powiodło:)
Gaja
Gaju
UsuńNaprawdę nie mam pojęcia, co powoduje, że są takie kłopoty z dodaniem komentarza. Cieszę się jednak, że nie rezygnujesz i próbujesz aż do skutku.
Klara jest obolała. Musi uważać, żeby nie popękały szwy. Musi mieć kogoś, kto zaopiekuje się nią i pomoże w prozaicznych czynnościach. Gdyby matka była inna, zapewne to ona by się nią zajęła, ale jest jak jest. Miron ma doświadczenie. Sam przechodził podobny proces. Wie, na co trzeba uważać, żeby sobie nie zaszkodzić. Ich relacje są już na takim etapie, że właściwie powinno wydawać się całkiem naturalne, że to właśnie on będzie grał tu pierwsze skrzypce.
Dzięki za długaśny wpis. Ja jeszcze dzisiaj wysyłam maila, bo mam nowe wieści. Pozdrawiam Cię najcieplej. :)
Relacje Klary i Mirona nabrały tempa. Trafiła na naprawdę porządnego faceta ,który ją wspiera i jest przy niej a przede wszystkim darzy ją szczerym i silnym uczuciem. Klara przeszła wiele operacji i powoli dochodzi do zdrowia. Wreszcie w jej życiu jest tak jak być powinno. Myślę ,że matka jej zmieni nastawienie gdy zobaczy ,że ta jest szczęśliwa a w dodatku schudła i wygląda o wiele lepiej. Zaczęła o siebie dbać. Utracone kilogramy i miłość narzeczonego pozwolą jej zyskać pewność siebie. Niedługo zauważy ,że to co do tej pory sprawiało jej trudność teraz już nie sprawia. ( mam na myśli swobodniejsze poruszanie się ,spacery itp. ) Jednak teraz musi dać sobie czas aby wszystko ładnie się zagoiło ,a Miron z pewnością otoczy ją opieką. Dziewczyna jest niezwykle wyrwała i włożyła dużo wysiłku aby osiągnąć taki efekt. Nie poddała się jak mają to niektórzy ,że odpuszczają. Ona nie zrażała się i szla dalej . Jej determinacja ,opór pozwoliły jej osiągnąć sukces. Miron wie ,że Klara jest tą jedyną i nie chce już dłużej czekać. Chcę aby dziewczyna szybko została jego żoną ,a potem pewnie i matką ich dzieci :). Czekam na więcej. Ps. Ile rozdziałów do końca? Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńJustyna
UsuńKlara do tej pory właściwie nie miała życia, bo otyłość sprawiała, że daleko tu było do komfortu zarówno fizycznego jak i psychicznego. Była uzależniona od jedzenia i właściwie sięgnęła dna. Jej wielka determinacja pozwoliła się odbić od tego dna i w nagrodę dostała szczęście od losu - ogromną satysfakcję, dobrą figurę i wielką miłość.
Nie jest już podlotkiem. Ma 30 lat i czas najwyższy założyć rodzinę i mieć dzieci, osiągnąć jakąś stabilizację. To wszystko przed nią.
I jeszcze dla wyjaśnienia, a właściwie dla sprostowania: Klara miała jedną operację, ale rozległą, bo obejmującą kilka partii ciała. Rozdziałów jest 10, a więc standard.
Bardzo dziękuję Ci za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Parę ładnych dni tu nie zaglądałam i ominęłam dzień publikacji. Część to po prostu cud miód i orzeszki (chociaż wiem że gojenie ran, szczególnie tak rozległych jest bolesne). Nie mogę się doczekać co mamuśka powie jak ją taką odmienioną zobaczy. Miłość kwitnie, fajnie tak poczytać, że zza gradowych chmur wkońcu musi wyjść słońce, czekam na cd, pozdrawiam:-) M
OdpowiedzUsuńM.
UsuńCieszę się, że zajrzałaś. Już teraz zapraszam Cię na czwartek na kolejną część. Bardzo dziękuję za komentarz i najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)