ROZDZIAŁ
8
Rozłożył kanapę i ułożył
na niej pościel. Pomógł się Klarze przebrać w piżamę i zaprowadził ją do łóżka
okrywając troskliwie cienką kołdrą.
- To ty sobie poleż, a ja ogarnę trochę ten
bałagan. Rzeczy z twojej torby dać do pralki tak? Na pewno tak, bo przesiąkły
zapachem szpitalnym. Za chwilę pojadę do sklepu. Trzeba uzupełnić zapasy, bo
nic prawie nie masz.
- Kup dużo jarzyn. Paprykę uwielbiam, więc
możesz wziąć nawet dwa kilo i zgrzewkę wody mineralnej. Jajka, pomidory i może
pumpernikiel.
Przysiadł na krawędzi
kanapy i pogładził jej włosy.
- Kochanie, nie kupię niczego, czego sam bym
nie zjadł. Przecież wiesz, że też muszę trzymać dietę. Pojadę na targowisko.
Może dostanę jakieś smaczne owoce. Ty sobie pośpij. Ja wrócę za jakąś godzinę.
Po jego wyjściu zamknęła
oczy i pomyślała, że będzie najlepszym mężem na świecie, bo ma dobry charakter
i jest opiekuńczy. Dba o nią i martwi się o nią. Przysnęła.
Tymczasem Miron
objuczony siatkami wszedł do klatki schodowej natykając się na kobietę i mężczyznę
stojących przed drzwiami Klary. Domyślił się, że to jej rodzice.
- Dzień dobry państwu – przywitał się. –
Państwo Łopaccy, prawda? Rodzice Klary.
- A pan? Kim pan jest? – zapytała kobieta
taksując go uważnym spojrzeniem.
- Miron Zwoliński, narzeczony Klary.
- Narzeczony?
- Tak, zaręczyliśmy się jeszcze tam w
Warszawie, a na początku września planujemy ślub.
Kobieta najwyraźniej
była w ciężkim szoku. Natomiast ojciec Klary uścisnął mocno dłoń Mirona.
- Bardzo się cieszę, że mam okazję cię poznać,
bo córka wiele opowiadała mi o tobie. Dużo ci zawdzięcza i chyba kocha cię
bardzo. Nie mówiła mi tego wprost, ale tego raczej nie można ukryć.
- Ja też kocham ją całym sercem. Wspaniała
kobieta. Zaraz otworzę drzwi. Musiałem wyskoczyć po zakupy, bo nic nie miała w
lodówce. Teraz pewnie śpi. Jest jeszcze trochę obolała po operacji - przekręcił
w zamku klucz i puścił przodem Łopackich. – Proszę się rozgościć, ja zaraz
zaparzę kawę. Niestety żadnych słodkości do niej nie kupowałem, bo oboje
unikamy takich rzeczy, ale kupiłem trochę owoców, jeśli państwo mieliby ochotę.
Łopaccy weszli do pokoju
i z troską spojrzeli na śpiącą Klarę.
- Jaka ona mizerna… - matka miała łzy w
oczach. – Chyba długo jeszcze się nie przyzwyczaję, że jest taka szczupła.
- Taka chciała być. Schudła wyłącznie dla
siebie i własnego zdrowia. Ciężko pracowała na ten sukces. Ja bardzo ją za to
podziwiam – powiedział cicho Łopacki.
Klara poruszyła się i
otworzyła oczy. Ze zdumieniem zarejestrowała obecność w swoim domu matki. Ona
była tu raczej rzadkim gościem.
- Mama?
- Musiałam przyjechać kochanie. Bardzo
niepokoiłam się o ciebie. Bałam się wyniku tej operacji, bo tato mówił, że była
bardzo rozległa. W dodatku nie miałam pojęcia, że masz kogoś i jesteś
zaręczona. On jest bardzo przystojny i kocha cię.
- Wiem. Ja też go kocham. Inaczej nie
zgodziłabym się za niego wyjść.
Miron pojawił się w
drzwiach niosąc tacę, na której parowały filiżanki wypełnione aromatyczną kawą.
- Proszę bardzo – postawił tacę na niewielkim
stoliku. – Napijesz się kochanie?
- Bardzo chętnie. Pysznie pachnie - powoli
usiadła na kanapie. – Jeszcze jestem obolała. To zaledwie tydzień jak mnie
operowali, ale lekarz twierdzi, że wszystko ładnie się goi – uśmiechnęła się na
widok przerażonej miny matki. – Mamo, spokojnie, to tylko tak nieciekawie
wygląda, ale naprawdę nie jest tak źle. Musieli usunąć skórę z rąk, bo wisiały
mi u ramion dwie, wiotkie fałdy. Najgorzej wyglądało to na brzuchu. Jakbym
miała na sobie płaszcz. Nogi też wymagały interwencji. Jak wszystko się pogoi,
będę miała naprawdę ładną figurę.
- Ważyłaś się po operacji? – zapytał ojciec.
- No pewnie. Doktor powiedział, że usunęli mi
prawie osiem kilo zbędnej skóry. To dużo. Jak weszłam na wagę okazało się, że
ważę pięćdziesiąt osiem kilo. W życiu nie ważyłam tak mało i zrobię wszystko,
żeby to utrzymać. Zresztą mam najlepszego trenera na świecie, który nie pozwoli
mi się z powrotem zatuczyć – spojrzała z miłością na Mirona.
Ta wizyta była bardzo
udana. Po raz pierwszy matka Klary nie wygłaszała swoich mądrości, ale wykazała
troskę o córkę. Zapraszała też ich oboje do odwiedzin.
- Na pewno zajrzymy mamo. Najpierw jednak ja
muszę stanąć na nogi. Za kilka dni Miron wraca do pracy, a ma też sporo
załatwiania a związku ze ślubem, bo ja na razie nie jestem zbyt pomocna. Musimy
sporządzić listę gości, a to na pewno nie będzie łatwe.
Rodzice pożegnali się.
Już za drzwiami matka powiedziała.
- Nasza córka jest bardzo dzielna i taka
śliczna. Żałuję, że nie potrafiłam nigdy okazać jak bardzo ją podziwiam.
- To powiedz jej to. Ona w życiu na nic tak
nie czekała jak na akceptację z twojej strony.
- Powiem. Na pewno jej powiem. Będzie jeszcze
ku temu okazja.
Klara zdrowiała. Po
dwóch tygodniach Miron zabrał ją na ściągnięcie szwów. Wszystko pięknie się
goiło. Blizny rzecz jasna były czerwone, ale Klara ufała chirurgowi i skoro
zapewniał ją, że z czasem zbledną, to tak na pewno będzie.
Podczas urlopu Mirona
dokonali kilku rzeczy, a mianowicie wybrali wzór zaproszeń na ślub ustalili
liczbę gości, która oscylowała w granicach pięćdziesięciu osób i wybrali
świadków. Klara nie miała żadnych koleżanek ani przyjaciółek, natomiast Miron
miał ich mnóstwo. Zaproponował parę trenerską, którą Klara dobrze znała z zajęć
na siłowni i zaakceptowała ten wybór. Postanowili, że na weselu będą tylko ich
najbliżsi krewni i kilka osób z siłowni. Tuż obok niej znajdowała się nieduża
restauracja, gdzie zmęczeni treningiem ludzie często przychodzili na jakąś
kawę, czy herbatę, lub po prostu coś zjeść. To Miron wpadł na pomysł, żeby
urządzić tam wesele.
- Sala spokojnie pomieści pięćdziesiąt osób –
mówił podekscytowany. Wiem, że mają tam kuchnię i gotują posiłki. Na pewno
mogliby coś zaproponować. Koniecznie muszę tam pojechać i pogadać z
właścicielem. Może się zgodzi.
Negocjacje z
właścicielem nie trwały długo. Mówił Mironowi, że to trzecia taka propozycja
jaką dostał odkąd otworzył działalność.
- Najlepiej by było, żebyście tort weselny,
czy ciasta zamówili gdzieś indziej, bo my nie robimy takich rzeczy. Alkohol też
musicie załatwić we własnym zakresie. Natomiast, jeśli chodzi o zimną płytę i
gorące dania, to jesteśmy w stanie to zapewnić, również obiad dwudaniowy.
Przyniosę menu i zobaczy pan co mamy w ofercie.
Miron wybrał rosół, a na
drugie danie kluski lub ziemniaki do wyboru, zestaw surówek, pieczeń i kurczaka
według uznania. Dla siebie i dla Klary zażyczył sobie tylko surówki z duszoną
we własnym sosie indyczą piersią.
Kiedy Klara poczuła się
już całkiem dobrze zabrał ją do jubilera i wspólnie wybrali obrączki.
Były skromne i proste.
Nic wyszukanego, ale to właśnie dlatego bardzo im się spodobały. Prosto stamtąd
podjechali na osiedle, gdzie mieszkali rodzice Mirona. Państwo Zwolińscy
przyjęli ją bardzo wylewnie i niezwykle życzliwie. Podziwiali jej urodę i
zapewniali, że bardzo się cieszą, że ich syn spotkał tak wyjątkową kobietę.
Kilka dni później
obejrzała salę weselną. Nie wyróżniała się niczym specjalnym, ale pomyślała, że
dobrze by było jednak ją przystroić. Może jakieś kwiaty?
- Już wszystkim się zająłem kochanie –
uspokoił ją Miron. – Stoliki ustawimy w kształcie litery „U”, a środek będzie
to tańca. Kolega ma zespół muzyczny i zgodził się grać na naszym weselu. Kwiaty
także zamówiłem, a dziewczyny z siłowni zadeklarowały pomoc przy strojeniu
sali. Ogarnąłem wszystko. Najważniejsze jednak, że mamy zaklepany kościół na
drugiego września. O dwunastej w południe zostaniesz moją prawowitą małżonką.
- Podziwiam cię, wiesz? Nie sądziłam, że
jesteś taki zorganizowany. Dużo masz jeszcze tych zalet?
Roześmiał się
rozbawiony.
- Trochę się znajdzie, ale sama musisz je
odkryć. Czeka nas dzisiaj jeszcze jedna wizyta. W salonie ślubnym. Musisz
wybrać sukienkę. Oczywiście podglądał nie będę. Usiądę sobie gdzieś na ławce,
albo poczekam na ciebie w samochodzie. Mój garnitur już się szyje.
Miała poważny dylemat,
bo sukien było mnóstwo, a co jedna to ładniejsza.
- Musi pani wybrać coś dopasowanego, coś, co
podkreśli pani figurę.
- Niech tylko nie będzie to coś, co za dużo
odsłania. Nie chcę wyglądać jak wyuzdana panna młoda. Najlepiej też, gdyby
miało rękawy z jakiegoś cienkiego materiału.
- Na pewno coś znajdziemy.
Przymierzyła chyba z
dziesięć sukien aż wreszcie trafiła na taką, która odpowiadała jej najbardziej.
Miała skromny dekolt i tiulowe rękawy skutecznie zasłaniające jej blizny, które
jeszcze nie wyglądały zbyt dobrze. Była dopasowana i leżała idealnie. Do sukni
zaproponowano jej stroik i białe szpilki.
- Są za wysokie. Nie umiem chodzić w takich
butach. Może macie coś na szerszym obcasie i przede wszystkim niższym.
Czółenka, które jej
przyniesiono były zdecydowanie odpowiedniejsze i wygodne. To było to. Podała
sprzedawczyni kartę i zapłaciła za wszystko. Suknię miała odebrać pod koniec
sierpnia po wykonaniu niezbędnych poprawek.
W połowie sierpnia
wybrali się ponownie do Warszawy. Minął miesiąc od operacji i Klara nie chciała
szukać innego chirurga plastycznego w Krakowie. Chciała usłyszeć opinię doktora
Szczyta.
On obejrzał ją dokładnie
i wyraził swoje zadowolenie.
- Wszystko ładnie się zagoiło. Piersi mają
prawidłowy kształt a sutki są na swoim miejscu. Brzuszek płaski bez żadnych
fałdek. Ramiona też zagojone podobnie jak nogi. Odczuwa pani jeszcze jakiś
dyskomfort?
- Żadnego. Czuję się już naprawdę świetnie i
jestem zachwycona wynikiem operacji.
Lekarz uśmiechnął się od
ucha do ucha.
- Skoro pacjentka jest zadowolona, to ja
również.
Wracała już spokojna.
Nic się nie działo i wszystko było w najlepszym porządku. Teraz mogła skupić
się na zbliżającym się wielkimi krokami ślubie.
Od rana w małym
mieszkanku Klary panował ruch jak na Marszałkowskiej. O dziewiątej przyszła
zamówiona przez nią fryzjerka i kosmetyczka w jednym, żeby uczesać jej włosy i
zrobić makijaż. Potem pojawili się jej rodzice. Matka uparła się, że musi pomóc
ubrać się córce do ślubu. Kiedy już stanęła przed nimi zalśniły im oczy.
- Jesteś taka piękna córeczko. Śliczna ta
suknia i cudnie ci w niej.
Ojciec przytulił ją
mocno.
- Bardzo cię kocham. Nigdy nie widziałem
piękniejszej panny młodej. Bądź szczęśliwa dziecko, bo zasługujesz na szczęście
jak mało kto.
Ostatkiem sił panowała
nad tym, żeby się nie rozpłakać i żeby nie popłynął ten misternie zrobiony
makijaż.
Podjechał Miron limuzyną
a za nim samochodem jego rodzice. Wraz z nimi do kościoła mieli się zabrać
rodzice Klary. Kiedy ją zobaczył całą w bieli i z nieśmiałym uśmiechem na
ustach, aż westchnął z zachwytu.
- Będę miał najpiękniejszą żonę na świecie –
szepnął jej do ucha – i najmądrzejszą.
Czas było jechać.
Punktualnie o dwunastej zaczęła się ceremonia. Wzruszeni przysięgali sobie
miłość i wierność, trwanie w szczęściu i nieszczęściu, w chorobie i zdrowiu.
Wreszcie ksiądz ogłosił ich małżeństwem.
To było naprawdę udane
wesele. Goście nie narzekali. Zespół pięknie przygrywał do tańca, a jedzenie
było smaczne. Całe towarzystwo rozjechało się nad ranem. Miron i Klara wsiedli
do zamówionej taksówki i pojechali do mieszkania Mirona. Było nieco większe od
tego Klary, ale też niezbyt ustawne i ciasne. Tam zrzuciwszy ślubne stroje
zalegli w łóżku, by skonsumować to małżeństwo.
no mamusia się w końcu nawróciła ;P podoba mi się ten rozdział, jest taki pozytywny, choć nie obyło się bez przeszkód, to Klara w końcu wygrała z wagą, zadbała o estetyczny wygląd po schudnięciu, zmieniła relacje z matką, stała się pewniejsza siebie i znalazła miłość. Do pełni szczęścia brakuje tu jeszcze dzieciątka ;) to opowiadanie pokazuje, że jeśli jesteś zadowolony/a z siebie (i ciała i duszy), to wszystko inne też zaczyna się układać. Pozdrawiam ;) M
OdpowiedzUsuńM.
UsuńBardzo dziękuję za pozytywny odbiór tej części. Czasem wystarczy pójść do fryzjera, czy kosmetyczki, żeby poprawić swoją samoocenę. W przypadku Klary to był długi i trudny proces. Nie robiła tego dla nikogo ale wyłącznie dla siebie samej. Głównie chodziło o zdrowie, a przy okazji może już bez skrępowania patrzeć w lustro. Po drodze zdarzyła się miłość i ślub, co też nie jest bez znaczenia.
Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za wpis. :)
Witaj Małgosiu,
OdpowiedzUsuńwszystkie działania Mirona i jego zachowanie, potwierdza jak dużym uczuciem darzy Klarę. Zresztą nie ma co się dziwić, trafił mu się kryształek, który obecnie jest po prostu pięknym diamentem:) Zjawiskowa, ta dziewczyna na zdjęciu:) Do tego jak fajnie Miron poradził sobie z rodzicami Klary:) Muszę przyznać, że zakochani Miron i Klara są bardzo operatywni - szybko poradzili sobie z przygotowaniami związanymi ze ślubem. Jak się okazuje ich wysiłki nie poszły na marne - ślub i wesele wyszło takie o jakim marzyli:).
Ale przyznaję, że największe wrażenie i tak zrobiła na mnie mamuśka Klary. Obie z Klarą przeszły spektakularną przemianę! Tylko każda z nich z czymś innym walczyła. Klara natrudziła się ogromnie i dzięki temu jest i zdrowsza, i szczuplejsza, i piękniejsza. Mamuśka walczyła ze sobą, ze swoimi demonami, ze swoim egoizmem. Zastanawiam się, która batalia była cięższa? Nie wiem sama, czy czasem gorzej nie miała mama?! Wielki szacunek dla niej, że pomimo życia ze swoimi przyzwyczajeniami przez tyle lat, jednak potrafiła się zmienić, potrafiła otworzyć się na potrzeby córki, że zrozumiała, iż swoim postępowaniem krzywdzi jedyną córkę! To musiało być równie ciężkie jak walka z nadwagą. Nie wiem tylko, czy ta zmiana jest już trwała, czy też jest spowodowana jej chwilową niedyspozycją? Mam jednak nadzieję, że rzeczywiście coś do niej dotarło i wreszcie zrozumiała swoje błędy:) Od tej chwili wzajemne stosunki powinny być wręcz idealne:) Zbytnio nie błądzę, prawda? Fajny ten tata Klary, dumny ze swojej córki jak paw i broni jej jak lew! Przed młodą parą decyzja dotycząca tego gdzie będą teraz mieszkać. Sprzedadzą oba mieszkania i kupią coś większego razem, czy też zamieszkają u któregoś z nich? Nie wspomnę już o decyzji odnośnie jakiegoś potomka:) Pewnie obie mamy będą bardziej lub mniej delikatnie naciskały na rychłe pojawienie się wnuków? Zapewne już niedługo uzyskam odpowiedzi na te moje pytania i wątpliwości. Dziękuję za dzisiejszą romantyczną odsłonę. Z zainteresowaniem i niecierpliwością czekam na kolejny odcinek. Serdecznie pozdrawiam:)
Gaja
Gaju
UsuńTo, że zmieniła się matka Klary zawdzięczamy jej mężowi, który niejako buntując się przeciwko złemu traktowaniu przez nią córki uświadomił jej kilka rzeczy. Wreszcie zrozumiała, że Klara nie może żyć wedle jej "widzimisię", bo ma swój rozum i własny przepis na życie. Teraz zaczyna nowe razem z mężem. Relacje matki z córką z całą pewnością się poprawiły, choć rzecz jasna idealne nigdy nie będą. To zbyt wygórowany wymóg.
Co do wnuków, to tak naprawdę nie przyszło mi do głowy, by opisywać naciski obu mam w tej sprawie. Zostawiam to w sferze domysłów czytelników.
Bardzo dziękuję za obszerny komentarz i serdecznie pozdrawiam. :)
Więcej w sobotnim mailu. Buziaki. :)
Czy noc poślubna będzie opisana?
OdpowiedzUsuńMiron dopiął swego i zaciągnął do ołtarza ukochaną w ciągu bodajże trzech miesięcy. Przynajmniej Klara długo nie musiała czekać i niecierpliwić.Długie czekanie jest najgorsze. Wiem to po sobie, bo u mnie to ponad rok wyniesie.
Teraz kolej na dziecko. Może nie tak od razu, bo może po operacji nie jest wskazana szybka ciąża, ale przypuszczam, że coś będzie. I co najważniejsze zięć mamie przypadł do gustu a podobno te pierwsze wrażenie jest najważniejsze.
Pozdrawiam miło.
RanczUla
UsuńNoc poślubna? Może..., może...
Ja nie jestem zwolenniczką długich przygotowań do ślubu i długiego czekania. Sama wzięłam ślub po ośmiu miesiącach znajomości i w sierpniu będziemy obchodzić naszą 34 rocznicę. Szmat czasu. A wracając do rozdziału, to oczywiście zgodnie z rozsądkiem trzeba poczekać, aż wszystko ładnie się zagoi, by móc zrobić kolejny krok.
Dziękuję bardzo za wpis. Najserdeczniej pozdrawiam. :)
34lata po ślubie?! Ja byłam przekonana, że jesteś( jest pani) w granicach 30-40 lat i zastanawiałam się skąd u tak młodej kobiety tyle dolegliwości.I nie wiem skąd u mnie te przypuszczenia się wzięły.
UsuńCo szybkich ślubów to mojego znam kilka lat, bo to kolega starszego brata z liceum ale ze mną jest trzy lata. Niedawno minął rok od zaręczyn i mogłabym być już po ślubie ale na salę która mi się podobała i na zespół muzyczny trzeba swoje odczekać.Niestety.
Pozdrawiam miło.
RanczUla
UsuńProszę tylko bez "pani". Koniecznie musi być jak do tej pory. Tak naprawdę to bardzo bym chciała mieć 40 lat, ale to już daleko za mną i tylko pozostaje mi żałować, że nie mogę cofnąć czasu.
Kiedy ja brałam ślub nie było problemu z załatwieniem sali i zespołu, natomiast główny problem stanowiły kartki żywnościowe i kompletnie puste półki w sklepach. A nie! Cierpieliśmy wówczas na nadmiar octu. W tym można było się kąpać. To był rok 1982. Stare dzieje.
Pozdrawiam serdecznie. :)
Stan wojenny w pełni to pewnie czas na wesele dobry nie był. Ale z drugiej strony czekać na lepsze czasy też nie warto było bo być może nic tego nie zapowiadało.
UsuńUstrój dobry może i nie był, ale co jak co komedie kręcone w tamtych czasach były świetne i jestem ich wielką wielbicielką. Teraz tylko Ranczo jest równie dobre.
PS: Moja babcia od ojca w ich małym miasteczku była kimś! Pracowała w jednym z czterech sklepów mięsnych. Ma nawet zdjęcie z pustymi hakami.
Matka wreszcie zrozumiała ,że jest postępowanie i stosunek co córki nie był dobry.Miron zrobił dobre wrażenie na przyszłych teściach. Matka Klary zaakceptowała go i pewnie teraz spodziewa się ,że po ślubie szybko pojawia się wnuki. Dobrze ,że matka i córka dały sobie drugą szansę i doszły do porozumienia. Ślub i wesele się udało. Klara nie tylko schudła ,przeszła rozległą operację ,ale również znalazła miłość i szczęście u boku dobrego człowieka. Klara jest silną kobietą . Pokonała swoje słabości ,przezwyciężyła lęki ,była uparła i nie poddała się. Dzięki temu jest teraz taka jak chciała być. Nie dla kogoś ,ale przeze wszystkim dla siebie. Swojego zdrowia .Wiedziała jakie ona jest ważne ,bo przecież życie ma się tylko jedno. Teraz może czerpać z życia garściami i cieszyć się po prostu swoim szczęściem . Dobrze ,że pozbyła się złych nawyków i dba o dietę. Czekam na więcej. Pozdrawiam serdecznie. :)
OdpowiedzUsuńMiron to mężczyzna o miłej powierzchowności i ujmującym usposobieniu. Potrafi zjednywać sobie ludzi, a matkę Klary po prostu oczarował wielką troską, opiekuńczością i uczuciem jakie żywi do Klary. To unikat i Łopacka to doskonale rozumie.
UsuńMłodzi zaczynają wspólne życie i cieszą się sobą. Kochają się i na pewno tego nie zmarnują.
Wielkie dzięki za komentarz. Pozdrawiam najcieplej. :)
Bez urazy, ale dla mnie Klara jest trochę nudna i dziwna. Kobieta bez żadnych zainteresowań pasji. Pół życia jadła i uczyła się/ pracowała. Potem chudła i pracowała. Wreszcie się udało i co teraz z jej życiem? Jaka będzie kolejna obsesja?
OdpowiedzUsuńLex