TA
TRZECIA
ROZDZIAŁ
1
W pośpiechu zamknęła swoje małe biuro i
ruszyła w stronę samochodu. Była podekscytowana. Dzwonił Piotr i zapowiedział
się na dzisiaj. Ostatni raz widzieli się w zeszłym tygodniu. Strasznie dawno…
Musiała jeszcze zrobić jakieś zaopatrzenie. Lubiła dla niego gotować, bo zawsze
potrafił docenić jej umiejętności kulinarne, a jej niebywałą przyjemność
sprawiał widok rozanielonej twarzy Piotra, który z nabożną czcią wsuwał kolejną
porcję pierogów z mięsem, czy placków po węgiersku. Po tych pysznościach
zazwyczaj lądowali w łóżku. Seks z nim był niesamowity i bardzo przyjemny. Znał
jej ciało bardzo dobrze i potrafił sprawić, że z rozkoszy umierała w jego
ramionach. Najgorsze dla niej było to „po”. Bo po „po” on nagle zaczynał się
spieszyć i przepraszać, że nie może zostać dłużej, ale sama rozumie… Rozumiała
i wmawiała sobie, że nie ma mu za złe. Sama przystała na taki układ, choć nie
od początku wiedziała, że Piotr jest człowiekiem zajętym. Źle jej z tym było.
Marzyła, żeby choć raz obudzić się w jego ramionach, wziąć wspólny prysznic i
razem zasiąść do porannej kawy. To wszystko ją omijało. Kochanki rzadko
doświadczają takich przyjemności. Nie znosiła słowa „kochanka” i kiedyś nawet
przez myśl jej nie przeszło, że sama może nią zostać. Powinna mieć chyba żal do
Piotra, bo właściwie to on wplątał ją w taki układ, a ona była zbyt słaba i
zbyt mocno go kochała, żeby z niego zrezygnować. Ta miłość spalała ją od
środka. Z każdym dniem stawała się coraz bardziej zaborcza. Wszystkie emocje
tłamsiła w sobie. Obawiała się, że jeśli zacznie robić Piotrowi wyrzuty on
najpewniej odejdzie i nigdy nie wróci. Milczała więc i cierpiała w myślach
układając sobie wspólne z nim życie, snując marzenia i plany, chociaż żaden z
kolejnych dni ani o krok nie przybliżał jej do ich realizacji.
Dwa
lata później
Dzień zapowiadał się obrzydliwie gorący.
Było jeszcze dość wcześnie, a mimo to czuła na twarzy gorący powiew wiatru
wciskający się przez uchyloną szybę w drzwiach samochodu. Rozejrzała się za
wolnym miejscem i dostrzegłszy je zaparkowała. Wzięła z siedzenia obok
niewielką torebkę i wysiadła z auta. Wolnym krokiem ruszyła w stronę bramy
parku. Była sobota, a ona nigdzie się nie spieszyła. To nie było tak, że ten
park stał się dla niej jakimś wyjątkowo szczególnym i ulubionym miejscem.
Raczej był miejscem, które wywoływało w niej przykre wspomnienia dręczące ją od
ponad roku. A jednak nie potrafiła się od nich zdystansować, choć zadawały jej
ból i wywoływały łzy. Bardziej wyglądało to na jakiś rodzaj psychicznego
masochizmu. Nie uważała się za osobę skrzywioną w tej materii. Takie udręczanie
się nie przynosiło jej zadowolenia i nie było jej ulubionym stanem, a jednak od
dwunastu miesięcy była tu w każdą sobotę i wciąż od nowa przeżywała swój
dramat. Przetarła dłonią drewniane siedzisko ławki i usiadła. Z tego miejsca
widziała wyraźnie oddaloną o jakieś pięćdziesiąt metrów ruchliwą ulicę, a po
jej przeciwnej stronie budynek sądu i strzelistą wieżę kościoła. Pamięta, że
wtedy też tu była tylko siedziała znacznie bliżej ulicy. Tego dnia miało się
rozstrzygnąć ich być, albo nie być.
Była tylko kochanką. Była tą trzecią. Nigdy
nie uwierzyła w typowe, męskie wymówki, że „żona go nie rozumie”, „że od dawna
ze sobą nie śpią”. Wiedziała od samego początku, że Piotr naprawdę ją kochał.
Nigdy nie oskarżał swojej żony. Nigdy nie mówił, że nie potrafi się z nią już
dogadać. Mówił tylko, że po prostu przestał ją kochać, bo kocha teraz ją – Ulę.
A jednak nie wyglądało to tak jak sobie wymarzyła. Przez dwa lata spotykali się
ukradkiem w jej malutkim mieszkanku z dala od wścibskich oczu i złych języków
ludzi. Spotykali głównie w tygodniu, bo soboty i niedziele Piotr poświęcał
żonie o ile nie miał w te dni dyżuru w szpitalu. Tam właśnie poznał Irenę. Ona
była pielęgniarką, on szybko robiącym karierę kardiochirurgiem. Tylko raz
opowiedział Uli historię tej znajomości i już nigdy więcej do niej nie wracał. Przez
pierwsze pół roku nawet nie wiedziała, że on jest żonaty. Nie dziwiło jej to,
że poświęca dla niej dwa lub trzy popołudnia w tygodniu a soboty i niedziele ma
zajęte. Wciąż tłumaczył się dyżurami w szpitalu i nagłymi operacjami. Prawda
wyszła na jaw, gdy któregoś dnia po prostu zapomniał ściągnąć obrączki.
Zaskoczył ją i już nie mógł nie odpowiedzieć na pytanie, czy jest żonaty. Nie potrafiła
się na niego gniewać. Kochała go już wtedy tak mocno, że była mu w stanie
wybaczyć największe kłamstwo.
Dwa lata czekała na ten dzień. Dwa lata
ukrywanej namiętności, chwil kradzionych ukradkiem, jakiejś dziwnej
konspiracji, unikania miejsc, w których mogliby się natknąć na kogoś znajomego.
Miotała się i męczyła w tej niekomfortowej dla niej sytuacji, ale nigdy nie
zdobyła się na odwagę, żeby zapytać go, kiedy wreszcie dojrzeje do rozstania z
Ireną. Marzyła o tym, by był cały jej i tylko jej. To szalone zauroczenie
zmieniło ją. Kiedyś miała zasady, którymi kierowała się w życiu a jedną z nich
było nie krzywdzić drugiego człowieka. Jej zmarły jakiś czas temu ojciec zawsze
powtarzał „żyj tak, żeby nikt przez ciebie nie płakał”. Przy Piotrze stała się
zazdrosna i niezwykle zaborcza. Ta miłość otumaniała ją. Działała jak narkotyk.
Można powiedzieć, że przez dwa lata żyła na permanentnym haju. Przez te dwa
lata smakowali siebie, poznawali się i roili o rajskich wyspach, gdzie byliby nieprzyzwoicie
szczęśliwi. Piotr coraz niechętniej opuszczał ich wspólne łoże, a ona za każdym
razem coraz dłużej stała w drzwiach odprowadzając go tęsknym wzrokiem i licząc,
że być może wróci i zostanie na całą noc pozwalając Irenie domyślić się, że nie
jest jej wierny. Któregoś dnia a raczej późnego wieczora wychodził od niej.
Stali jeszcze w przedpokoju całując się namiętnie. Ula oderwała się w końcu od
niego.
-
Rozmawiałeś może z Ireną? – zadała wreszcie to dręczące ją pytanie patrząc mu
prosto w oczy.
-
Nie – zaprzeczył gwałtownie. – Jeszcze nie, – spuścił nieco z tonu zdając sobie
sprawę ze swojej impulsywnej reakcji – ale wkrótce to zrobię - zapewnił.
Jeszcze przez wiele miesięcy to pytanie
wisiało między nimi jak miecz Damoklesa, a Piotr wciąż nie odważył się na
rozmowę z żoną. Ula zaczęła tracić cierpliwość. Nie naciskała na niego, ale jej
wzrok skrzywdzonego zwierzęcia mówił mu wszystko. Uważała, że Piotr ją rani,
uważała, że jej od życia też coś się należy, uważała, że zasłużyła na tę
miłość.
Tego popołudnia zaskoczył ją. Zadzwonił i
powiedział, że za chwilę jest umówiony z Ireną na rozmowę przy budynku sądu.
- Od
jutra jestem już cały twój. Jeśli możesz, przyjdź i zaczekaj na mnie w parku.
Oczywiście, że mogła. Dla niego zawsze
mogła. Dla niego była gotowa do największych poświęceń. Mimo, że wybrała ławkę
stojącą najbliżej ulicy i taką, z której miała dobry widok na sąd, nie słyszała
o czym rozmawiał Piotr z Ireną. On nie owijał w bawełnę tylko w sposób
brutalnie szczery zakomunikował żonie, że chce rozwodu, bo męczy się w tym
związku i bardzo ją prosi, żeby nie utrudniała…
Nie pozwoliła mu dokończyć. Machnęła
nerwowo ręką, jakby odganiała muchę.
-
Nie martw się, nie będę utrudniać. Od dawna wiem, że masz kogoś, więc nie
zaprzeczaj, że to nieprawda. Nie jesteś taki sprytny za jakiego się uważasz.
Nie mam jednak zamiaru niczego ci ułatwiać – jej oczy zaszkliły się łzami. – To
nie ja powiadomię o tym rodzinę i to nie ja wezmę na siebie winę i wstyd.
-
Oczywiście… Jeśli tak wolisz… – chciał jeszcze coś dodać, ale zareagowała
nerwowo.
-
Już nic nie chcę na ten temat słyszeć i nie muszę na szczęście, bo cokolwiek
byś nie powiedział, to nic nie jest w stanie zmienić mojej opinii na twój
temat. Jesteś po prostu podły. Nie wiem dlaczego to zrobiłeś? Czy dlatego, że
nie mogę mieć dzieci? Zresztą to już bez znaczenia – sięgnęła do torebki
wyciągając z niej telefon. – Mam nadzieję, że wyprowadzisz się jak najszybciej.
Ula włożyła ciemne okulary, bo słońce
raziło ją w oczy. Dzień jak każdy, dla jednych lepszy, dla innych gorszy. Dla
niej zdecydowanie lepszy, a dla Ireny… No cóż…
Piotr odszedł. Ula siedziała jeszcze przez
chwilę obserwując Irenę siedzącą na schodach gmachu sądu i rozmawiającą z kimś
płaczliwie przez telefon. Nie było jej żal żony Piotra. Już dość się naczekała,
żeby on w końcu na coś się zdecydował. Cierpliwość popłaca. Oderwała wzrok od
kobiety słysząc sygnał komórki. Odebrała natychmiast. Piotr czekał na nią w
małej kafejce za rogiem. Poderwała się z ławki i ruszyła w jej kierunku.
Wspomniała ten wieczór, kiedy ich sobie
przedstawiono. Dla niej i dla niego to było jak porażenie piorunem. Ich
pierwsza rozmowa, pierwsze emocje i to jak świetnie się rozumieli sprawiło, że
przylgnęli do siebie jak dwa magnesy. Nigdy nie czuła się przy nim jak
kochanka. Czuła się jak żona.
Rozwód to był jego pomysł. Nigdy nie
naciskała na to, żeby tak formalnie zostawił Irenę. Było jej wszystko jedno.
Liczyło się tylko to, żeby miała go na wyłączność. Tym bardziej nie mogła
zrozumieć sytuacji, gdy kilka godzin po rozwodzie poprosił Irenę o zgodę na
jego powrót do domu. Tej decyzji chyba już nigdy nie pojmie.
W dniu, w którym miała odbyć się rozprawa
ponownie zawitała do tego parku i usiadła na ławce przy ulicy obserwując
wejście do budynku. Pół godziny później pojawił się Piotr i ocierająca łzy
Irena. Złapał ją za łokieć i usiłował jej coś wytłumaczyć. Najwyraźniej nie
chciała go słuchać. Wyrzucała z siebie urywane słowa ociekające żalem, rozpaczą
i płaczem. W końcu odwróciła się i wolno zeszła ze schodów nie odwracając się
za siebie. Piotr stał jeszcze chwilę a potem ruszył w kierunku ławki, na której
dostrzegł Ulę.
Sądziła, że ta decyzja mu ulży, że teraz
będzie mógł być wreszcie w pełni szczęśliwy. On jednak usiadł ciężko a jego
twarz nie wyrażała kompletnie żadnych emocji.
-
Nie chcę o tym rozmawiać – wyrzucił z siebie uprzedzając tym samym jej
ewentualne pytania. - To było bardzo przykre i dla niej i dla mnie. Idź teraz
do domu. Obiecuję, że zadzwonię.
Posłuchała go. Kilka godzin czekała na jego
telefon. Późnym wieczorem wreszcie się odezwał.
-
Przepraszam cię Ula, że tak późno, ale miałem do załatwienia kilka spraw. Źle
się czuję po tej rozprawie. Nie mogę poradzić sobie sam ze sobą. Pojechałem do
Ireny. Musiałem z nią porozmawiać. Błagałem ją, żeby pozwoliła mi wrócić do
domu. Ona się zgodziła Ula. Wybaczyła mi.
Poczuła jak w jej gardle rośnie wielki kłąb
waty. Po co więc było to wszystko? Po co ten rozwód? Po to by zrozumiał, że tak
bardzo kocha Irenę i chce do niej wrócić? Co się wtedy stało na tych schodach?
Co ona mu powiedziała i co on jej powiedział? Czuła w głowie kompletny mętlik. Czuła,
że ziemia usuwa jej się spod nóg, że zapada się w jakąś otchłań bez dna. Miała
wrażenie, że jedyną ofiarą tej groteski jest ona sama.
-
Jak to do niej wracasz? – wyszeptała przez łzy. – Przecież mieliśmy razem
budować nasze szczęście. Mieliśmy być razem…
- Ja
wiem kochanie, ja wiem… Ale spójrz na to z innej perspektywy. Znowu może być
tak jak dawniej…
-
Nigdy już nie będzie tak jak dawniej! – nawet nie zdawała sobie sprawy, że
krzyczy. - Życie można przeżyć tylko raz, a nie dwa i więcej razy! Mieliśmy
plany, mieliśmy podróżować, jeść wspólne śniadania, a weekendy mieć tylko dla
siebie. Wszystko zniszczyłeś… Wszystko… Nigdy ci tego nie wybaczę i nigdy tego
nie zrozumiem. Mówiłeś mi, że mnie kochasz, że jestem kimś wyjątkowym. Teraz
pojęłam, że to były tylko słowa kierowane do twojej żony a powielane mnie.
Gdyby było inaczej nie wróciłbyś do niej. Nigdy więcej do mnie nie dzwoń i
nigdy nie waż się tutaj przychodzić. Jeśli naruszysz mój spokój załatwię na
policji zakaz zbliżania się. Życzę ci jak najgorzej podły draniu. Niech cię
szlag trafi… - rzuciła komórkę w kąt i rozpłakała się rozpaczliwie. Jej szczęście
właśnie dobiegło końca a człowiek, z którym je dzieliła okazał się zwykłym
sukinsynem.
Początek zaskakujący. Ula kochanką Piotra i to przez dwa lata, jak nie Ula. Ale trzeba było zrobić też miejsce dla Marka. Tylko, że teraz jest w dołku i być może na wszystkich facetów cięta. A to może za skutkować tym, że na Marku wyładuje złość za Piotra.Czekam na pojawienie się Marka i jego sytuacji uczuciowej. Oby historia nie powtórzyła się i nie okazało, że Marek ukrywał Paulinę i byłaby znów tą drugą.Tytuł mnie dalej intryguje, bo kochanka jest ta druga jak dla mnie a nie trzecia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
RanczUla
UsuńPotocznie określa się kochankę jako tę trzecią, bo tworzy niejako trójkąt ze zdradzaną przez męża żoną, czyli jest on, ona i ona - ta trzecia, chociaż to, co piszesz nie jest pozbawione logiki.
Dzięki wielkie za komentarz. Pozdrawiam cieplutko. :)
Ale ciekawie zaczęłaś, można powiedzieć, że od wysokiego C. Czy Ulka po Piotrze się czegoś nauczyła, czy teraz będzie kochanką kolejnego i kolejnego faceta? Ta trzecia, czy ten trzeci? Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńMusisz uzbroić się w cierpliwość, bo ja niestety nie mogę odpowiedzieć na Twoje pytania. Myślę, że dostaniesz na nie odpowiedzi śledząc tę historię.
UsuńPozdrawiam serdecznie. :)
Jaki gnojek z tego Piotra. Przez dwa lata regularnie zdradzał żonę, bo jej nie kocha?! A gdzie jest cywilna odwaga i decyzja o odejściu? Wszystko się może skończyć, miłość też, ale od tego są rozstania, tym bardziej, że nie mieli dzieci! Pieprzony egoista, tylko on się liczy i jego potrzeby. W głębokim poważaniu ma uczucia żony i kochanki. Najważniejsze aby on miał dobrze. Dziwna postawa Ireny. Co ją skłoniło do wybaczenia? Przecież, jak nie Ulka, to będzie inna, tacy się nigdy nie zmieniają! Ok, może w przyszłości tego gorzko żałować. Po co jej taki mąż? Chyba, że lubi rogaciznę? Przez takiego, to nawet nie warto uronić jednej łzy. Ulka powinna się cieszyć i dziękować Irenie, że dzięki niej pozbyła się drania. Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńW tej historii przedstawiam Sosnowskiego dość negatywnie i myślę, że takich mężczyzn jak on można spotkać i to wcale nie tak rzadko. Co skłoniło Irenę do wybaczenia mu, wkrótce się wyjaśni, bo był jeden bardzo wyraźny powód przynajmniej dla niej.
Bardzo Ci dziękuję za ten emocjonalny komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)
No i po przeczytaniu tego rozdziału jakoś nie zmieniłam zdania dotyczącego kochanek. Szkoda mi, bo to ulubiona Ula, ale ... Ja wiem, że każdy ma prawo do szczęścia i że ona była okłamywana przez pół roku, ale ponad półtora z tą wiedzą żyła. Na co liczyła? Przecież tak naprawdę była nieszczęśliwa, chciała czegoś więcej, po co to ciągnęła? Jeśli by ją naprawdę kochał, to nic by go przy żonie nie zatrzymało. Tkwiąc w tym układzie najbardziej skrzywdziła siebie. Mam nadzieję, że to ją czegoś nauczyło. Zaintrygowałaś co będzie dalej? Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńUla mimo wszystko jest mądrą kobietą i wnioski na pewno wyciągnie słuszne. Dlaczego tkwiła przy Sosnowskim tak długo? No cóż..., czasem tak jest, że zostać ciężko i odejść trudno. Kochała go bardzo i nie miała siły przerwać tego błędnego koła. On najwidoczniej kochał znacznie mniej.
Pozdrawiam Cię najpiękniej i bardzo dziękuję za wpis. :)
Zaczyna się intrygująco. Same pytania i niejasności, jak zwykle po pierwszej części. Zobaczymy co będzie dalej? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa również pozdrawiam i bardzo dziękuję za wpis. :)
UsuńWitaj Małgosiu,
OdpowiedzUsuńczuję się zaintrygowana i zaskoczona podjętym tematem. Zaczęłaś od kontrowersyjnego wątku zdrady i kochanki. Stoję na stanowisku, że jeśli ludzie się naprawdę kochają, to do zdrady w ogóle nie powinno dojść. Jeśli w związku któreś z partnerów poczuje, że przestaje kochać, lub poczuje, że partner już nie kocha powinni zakończyć ten związek dla dobra wszystkich. W podjęciu takiej decyzji nie powinni brać pod uwagę innych argumentów. Nie jest ważne czy mają dzieci (one nie są głupie i prędzej czy później zorientują się jak jest między rodzicami i będą jeszcze bardziej cierpieć niż po rozwodzie), czy spłacają kredyty, czy mają gdzie się wyprowadzić, czy jak podzielić wspólną kasę, co zrobić z samochodem itp. Po co awantury, pretensje? Po co poczucie poniżenia, porażki? Przecież kiedyś się kochali, to chyba chociaż wzajemny szacunek powinien po tym pozostać, jakoś trzeba sobie w lustrze spojrzeć w twarz. Wydaje mi się, że zdrada najszybciej i najskuteczniej zabija związek, że o czymś takim nie można zapomnieć. W związku z tym nie rozumiem końcowego zachowania Izy. Co też takiego musiało się stać, że mu wybaczyła? A czy będzie potrafiła zapomnieć? Nie będzie mieć wrażenia, że jest traktowana jak substytut? Jak będzie wyglądało ich dalsze życie. Poradzi sobie z zazdrością, podejrzliwością, jej zaufanie się nie zmieni? Przecież Piotr będzie ją zdradzał cały czas. Może byłaby iskierka nadziei, że tak by nie było gdyby to był jakiś jednorazowy wyskok, ale nie przy regularnym dwuletnim romansie! Wydaje mi się, że tego nie przemyślała do końca, może szybko żałować. No chyba, że potrafi mu wybaczać każdą zdradę. A Piotr, no cóż, on kocha tylko siebie. To jest zadziwiające, że nawet nie musiał zbyt długo kłamać. Właściwie tylko przez pół roku zapomniał wspomnieć o żonie, a później już był do bólu szczery wobec kochanki. Wygodne życie, dwa domy, dwie kobiety, każda kochająca, cierpliwa, niewymagająca, starająca się, zaspakajająca jego potrzeby. Po co miał to burzyć, skoro Ulka godziła się na taki układ? Koniec końców, sama nie wiem kogo mi najbardziej żal, Izy czy Ulki i na kogo powinnam być najbardziej wściekła, na Piotra, który z premedytacją krzywdzi obie kobiety, Ulkę, która dla niego zaprzepaściła swoje zasady, czy Izę? I jeszcze jedna sprawa, podobno tak bardzo kochał Ulkę, a przez rok się do niej nie odezwał, tak łatwo ją sobie odpuścił? Tym razem uszanował jej słowa, które wypowiedział w chwili wściekłości? Czyżby rozwód uświadomił mu jak bardzo kocha żonę? Czy jednak okaże się, że jest palantem zapatrzonym w siebie i dbającym o swoje dobro? Oczywiście czekam na kolejny czwartek. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam uściski:) Gaja
Gaja
UsuńTak naprawdę nie skupiam się w ogóle na postaci Ireny. Ona zapewne czuje to wszystko o czym napisałaś i to jest dość oczywiste. Bardziej oceniam tu postawę Uli i jej uczucia, jej niepewność i frustrację wynikającą z niewiedzy, co się takiego stało, że Piotr wrócił do Ireny. Miłość Uli do Piotra była ślepa wręcz fanatyczna i przez to niesamowicie naiwna, bo Ula zdawała się być naiwna wierząc we wszystkie zapewnienia i obiecanki Piotra. Tu akurat jest typowy układ płomienia świecy i ćmy. Ula poparzyła sobie skrzydełka i to bardzo boleśnie. To, że Piotr się do niej nie odezwał przez prawie rok ma swoje uzasadnienie, ale to w następnej chyba części wyjaśniam.
Bardzo dziękuję za imponujący komentarz. Przesyłam buziole i życzę miłego weekendu. :)
Ciekawe co będzie dalej. Jakaś zemsta? Iza z Ulką powinny zawrzeć sojusz i wykastrować Piotra za to im zrobił. Taka mała podpowiedź, hahaha;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSojuszu nie będzie. Na razie jest wielka niewiadoma, bo Ula nie ma pojęcia, dlaczego Piotr wrócił do Ireny już kilka godzin po rozwodzie. Kastrowanie też nie przewidziałam, chociaż pewnie byłoby niezłą nauczką.
UsuńPozdrawiam pięknie. :)
Muszę przyznać, że zaskoczyła mnie postawa Uli (nie popieram), ale Izy też. O co tu chodzi? Przecież nie o ciążę, bo nie mogli mieć dzieci? A może Piotr i Iza mają na siebie jakieś haki? To teraz takie modne. Mam nadzieję, że Ula szybko zapomni o tym dupku i przestanie rozpaczać, bo nie ma po kim. Oczywiście czekam na kolejną część. Pozdrawiam;) Ola
OdpowiedzUsuńOla
UsuńNa początku muszę sprostować. Żona Piotra miała na imię Irena nie Iza. Wszystko wyjaśniam chyba w następnym rozdziale więc póki co nie mogę odpowiedzieć na Twoje pytania.
Pięknie dziękuję za wizytę na blogu. Serdecznie pozdrawiam. :)
Serialowa Ulka też się ugięła, też uległa czarowi i uczuciu zakochania, ale dość szybko to przerwała, bo źle się z tym czuła, z tym, że była kochanką. Była wymagająca, naciskała i jak się zorientowała, że nic z tego nie będzie, odpuściła, choć było jej ciężko. Natomiast ta Ula z miłości zupełnie się pogubiła, postępowała jak dziecko we mgle, była za bardzo ufna. Nie miała wyrzutów sumienia, nie było jej żal żony Piotra, nie widziała w tym układzie nic zdrożnego. I to jest przerażające. Nie buduje się szczęścia na cudzym nieszczęściu. I szybko się o tym przekonała. Dość bolesna nauczka. Jedna wymiana zdań i małżonkowie wrócili do siebie. A Ula jest zrozpaczona i do tego wszystkiego nie wie co tak naprawdę się stało. Ale czy to jest ważne dlaczego Piotr wrócił do Ireny? Dla niej najważniejsze jest to, że została oszukana, że romans owszem, ale na nic więcej nie może liczyć. Jakie szczęście, że się opamiętała. Może teraz tego żałuje, jest nieszczęśliwa, ale chyba już by do tego nie wróciła? Jest piękną, młodą kobietą. Powinna się rozejrzeć wokół siebie a nie rozpamiętywać tego drania. Mam nadzieję, że szybko znajdzie się jakiś pocieszyciel;) Oby tylko był wolny, żeby znowu nie wpakowała się w dziwny układ. Już wie, że z tego są tylko same kłopoty i cierpienie. Trochę boję się, bo niektóre dziewczyny przyciągają do siebie podobne typy facetów. A małżonkowie niech wyjaśniają sobie wszystko w swoim gronie. Czyżby Ulka była zupełnie samiutka, nie ma żadnej rodziny? Piszesz o śmierci taty a inni członkowie serialowej rodziny? Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńZakochana i zazdrosna kobieta bywa często też zaborcza. To bywa męczące, gdy facet wciąż zapewnia ją o swoim uczuciu, o tym, że żony nie kocha, obiecuje cuda wianki i nie robi kompletnie nic, żeby uczciwie rozstać się z żoną i związać się z kochanką. Zazwyczaj tak jest, że obietnice takich facetów są najczęściej bez pokrycia i mają się nijak do ich prawdziwych intencji.
W tej historii występuje tylko pan Cieplak, a raczej wspomnienie nim. Ula nie ma rodzeństwa i żadnej bliższej rodziny.
Pięknie dziękuję za wspaniały wpis i serdecznie pozdrawiam. :)
Ja się bardzo cieszę że z Piotra taki gnojek. Ale nie rozumiem tak ogólnie, najpierw zdradza żonę, mówi Uli że ją kocha, bierze rozwód i wraca do żony. Chyba że ona jest z nim w ciąży ale nawet jeśli tak to można się widywać z dzieckiem itd. Czekam na pojawienie się Marka i liczę że on będzie całkiem inny niż ten dupek. G :-D
OdpowiedzUsuńG.
UsuńPiotr nie bez powodu wrócił do Ireny i o tym piszę w następnym rozdziale. To faktycznie dupek do kwadratu i tak naprawdę na niewielu rzeczach mu zależy, a na kobietach, z którymi jest związany - najmniej. Jest kilka priorytetów w jego życiu i tego mocno się trzyma.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za komentarz. :)
Jeśli nie zależy mu na kobietach to na czym? Majątek, pozycja zawodowa,uznanie wśród znajomych? G
UsuńCierpliwości. Wszystko wyjaśniam w kolejnej części. :)
UsuńJednak dziewczyny są jakieś dziwne, inne. Czemu Ulka nie podchodziła do tego romansu tak jak Piotr? Jak już się dowiedziała, że Piotr jest żonaty, to był ten moment na podjęcie decyzji. Albo się rozstają, albo gada z nim i mówi, że chce czegoś więcej i kiedy to dostanie i tego pilnuje, albo godzi się na bycie kochanką. W tym ostatnim przypadku nie powinna czegoś więcej oczekiwać, wszystko by było jasne, mogłaby tak jak Piotr cieszyć się z tych spotkań. Jednocześnie mogła szukać kogoś na stałe. Przynajmniej nie cierpiałby tak bardzo. Dwa lata romansu, to jednak długo, ale mniej niż pół roku. Może też mniej by bolało? No trudno, stało się, teraz trzeba podnieść głowę do góry i myśleć o swoim szczęściu. Pozdr
OdpowiedzUsuńKobieta nigdy nie podchodzi do romansu w taki sam sposób jak mężczyzna, bo zwykle to ona jest bardziej zaangażowana i więcej poświęca dla faceta niż on dla niej. Ula kiedy dowiedziała się o żonie Piotra już była bardzo zaangażowana w ten związek i nie potrafiła tak po prostu odejść, a potem wszystko się skomplikowało.
UsuńPozdrawiam pięknie i dziękuję za komentarz. :)
Piotr powinien mieć na imię Czaruś. Takie ... byle co, a potrafił się tak ustawić. Mam nadzieję, że zostanie jednak jakoś ukarany? A Ulce życzę aby szybko się pozbierała.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy czytałaś moje poprzednie powiadania, ale jeśli tak, to zapewne wiesz, że ja zawsze doprowadzam sprawy do końca. Jest wina musi być i zasłużona kara. Tu nie będzie inaczej.
UsuńPozdrawiam serdecznie. :)
Zaskakujesz! Ula w serialu nie chciała być tą trzecią, broniła się przed tym bardzo długo a tutaj w opowiadaniu Ula szybko zaakceptowała swoją pozycję i wytrzymała jako trzecia aż dwa lata. Zupełnie inna Ula.
OdpowiedzUsuńPiotr okazał się idiotą. Musiał rozwieść się z żoną aby zrozumieć że ją kocha? Wiem, że często mówimy że doceniamy kogoś gdy go stracimy i wiem, że w tym coś jest. Ale czy do Piotra dopiero na sali sądowej dotarło, że stracił Irenę? Podziwiam tą jego żonę, wiedziała, że mąż ją zdradza ale nic z tym nie robiła. To jeszcze byłabym w stanie sobie wyobrazić ale pozwolić mu wrócić tuż po rozwodzie? Tego nie rozumiem.
Ula jest zraniona i ma nie najlepsze zdanie na temat wszystkich facetów ale mam nadzieję, że Marek to zmieni.
Pozdrawiam :)
P.S. Błagam niech Marek będzie samotnym mężczyzną aby Ula mogła stać się tą pierwszą i najważniejszą.
Marzycielka
UsuńPiotr nie dlatego wrócił do Ireny, że nagle zrozumiał, że bez niej żyć nie może. Powód był inny i piszę o nim w następnej części.
Ula faktycznie ma uraz i stroni od mężczyzn. Wybrała samotność przynajmniej na razie, bo wciąż wraca pamięcią do tych wydarzeń i wciąż usiłuje zrozumieć, co kierowało Piotrem, że wrócił do Ireny.
Czy Marek okaże się samotnym mężczyzną wkrótce się okaże.
Bardzo dziękuję za wpis i najpiękniej pozdrawiam. :)
Żal mi Ulki, chociaż nie powinno. Dostała bolesną nauczkę, a już w serialu sama mówiła, że za naiwność trzeba płacić, za głupotę, zaślepienie, za wszystko. No i płaci. Chociaż tak naprawdę, to nie ona zdradziła, bo nie miała kogo. Ale tak jak Irena przekonała się jakie to niemiłe uczucie być zdradzoną. A główny winowajca spadł na cztery łapy? Liczę na poczucie sprawiedliwości i na to, że Ulka szybko zrozumie, że nie ma po kim płakać. Przecież stać ją na kogoś lepszego, kogoś kto będzie ją kochał i nie będzie jej oszukiwać. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńCzas, który minął od rozwodu Piotra pozwoli Uli zrozumieć wiele rzeczy i na wiele spojrzeć z innej perspektywy. Można nawet powiedzieć, że powróci do tych wartości, które wyznawała przed Piotrem i które wpoili jej rodzice.
Piotr póki co cieszy się życiem u boku żony, ale pod koniec tej historii to się zmieni. Sprawiedliwość musi być.
Bardzo dziękuję Ci za wpis i pozdrawiam serdecznie. :)
Cieszę się, że jest nowe opowiadanie o U i M;) Czekałam na nie, ale takiej Uli się nie spodziewałam. Gdzie jest Marek? Bo to on będzie jej zbawcą? A Piotruś niech przepadnie w otchłani zapomnienia. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńBez obaw. Wkrótce Ula będzie dawną Ulą, Marek pojawi się w odpowiednim momencie, a Sosnowski odejdzie w niebyt.
UsuńPozdrawiam i dziękuję za wizytę na blogu. :)
Super początek, aż już chciałby się zobaczyć co jeszcze dla nich wymyśliłaś. Czy Ulka długo będzie cierpiała? Czy powrót Piotra do Ireny jest trwały? Czy to możliwe żeby się nawrócił, żeby zmądrzał? Kiedy i w jakich okolicznościach Ula pozna Marka? Czy ona będzie jeszcze sama? Czy może Marek będzie musiał o nią walczyć? I wreszcie czy Marek będzie wolny? Czy Ulka pracuje i gdzie? Czy trafi do FD? Czy pojawią się inni serialowi bohaterowie? Mam jeszcze wiele innych pytań;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA ja na żadne z nich nie mogę odpowiedzieć może tylko poza tym, że niektórzy ludzie są kompletnie niereformowalni i Piotr jest jednym z nich.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie. :)
wiedziałam, ale spróbować zawsze warto;) Pozdrawiam
UsuńZaczyna się ciekawie.
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie postępowanie Piotra jeszcze to, że nie przyznał się, że ma żonę na początku ich romansu jestem wstanie zrozumieć. Ale później chce rozwodu z Ireną a jak jest już po to on do niej wraca i prosi o wybaczenie. Mam nadzieję, że wkrótce pojawi się Marek i Ula zakocha się w nim ze wzajemnością.
Czekam na kolejną część.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Julita
UsuńŻaden facet,który zdradza żonę nie mówi prawdy ani jej ani swojej kochance, bo działa tak jak jest mu wygodniej. Gdyby nie to, że któregoś dnia Piotr zwyczajnie zapomniał ściągnąć obrączkę, mógłby mamić Ulę jeszcze wiele miesięcy, że jest wolnym facetem. Trudno jest zrozumieć jego późniejsze postępowanie, ale jak już pisałam wyżej jest mało rzeczy, na których mu zależy. Jedną z nich jest kariera, a drugą... O niej piszę w następnym rozdziale. To właśnie ta druga rzecz sprawiła, że zapragnął w tempie ekspresowym wrócić do żony.
Pięknie dziękuję za wpis. Pozdrawiam serdecznie. :)
Mocny start. Podwójna gra Piotra ,któremu rzekomo zależy na karierze i na czymś jeszcze. Nie wiem na czym ,bo w tej chwili nic mi do głowy nie przychodzi.Ula ślepo w nim zakochana ( mam nadzieję ,że to jej minie). Irena przyjęła go z otartymi ramionami i to tuż po rozwodzie? Nie wiarygodne. Co takiego się stało ,że mu wybaczyła? Tak nagle? Najpierw namącił Uli w głowie . Rozkochał i porzucił. Po ,co on tak naprawdę z nią był? Naprawdę jest tak płytkim facetem i chodziło mu jedynie o seks? Ale może to dla Uli lepiej? Nie był jej wart ,a ona nie zasługuje na bycie ,,tą trzecia'' obawiam się ,że sytuacja się powtórzy ,a może nie...Snuje domysły i za bardzo wybiegam naprzód. Nic nie wiadomo na razie o Marku. O Uli też mało ,ale to dopiero pierwszy rozdział ,ale bardzo jestem ciekawa ,co dalej. Dużo pytań chodzi mi po głowie ,ale wiem ,że i tak na nie nie odpowiesz. Ula pewnie będzie nieufna w stosunku do mężczyzn przez pewien czas i liczę ,że jeden to ,kiedyś zmieni ,a znając twoje inne opowiadania tak będzie ,prawda? Szkoda ,tylko ,że w czwartek nie przeczytam ,bo nie będzie mnie w domu ,ale nadrobię później. Pozdrawiam serdecznie :).
OdpowiedzUsuńJustyś
UsuńIrena na pewno nie przyjęła go z powrotem z otwartymi ramionami. Musiał się nieźle namęczyć, żeby ją do tego przekonać i miał mocne argumenty.
Oczywiście nie odpowiem na te pytania, bo musiałabym od razu opowiedzieć Ci całą historię. Rozdział będzie czekał cierpliwie aż wrócisz.
Dzięki wielkie, że wpadłaś. Pozdrawiam serdecznie. :)
No nie powiem, totalne zaskoczenie. Ciekawa jestem jak rozplączesz to zaplątanie Ulki i jak to się dalej potoczy. Pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńBędę rozplątywać powoli, ale systematycznie. Przecież ona musi być w końcu szczęśliwą kobietą, prawda?
UsuńDziękuję za wpis. Pozdrawiam. :)
Mam nadzieję, że Marek nie jest uwikłany w związek i w dzieci. Słabe by to było gdyby Ulka wlazła w taki sam układ jak z Piotrem
OdpowiedzUsuńCzy Marek jest uwikłany w rzeczy, które wymieniasz wkrótce się okaże. Ula jest już ostrożniejsza, choć przecież nigdy nie wiadomo, co może człowieka w życiu spotkać.
UsuńPozdrawiam i pięknie dziękuję za wpis. :)
Świetnie się zapowiada. Co prawda Marek się jeszcze nie pojawił, ale jak tylko wkroczy, to Ulka powinna zapomnieć o całym świecie;) Bardzo czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMarek pojawi się już w następnej części, ale Ula jest mocno zraniona więc na pewno nie zrobi na niej wielkiego wrażenia.
UsuńPozdrawiam i serdecznie dziękuję za komentarz. :)
Już mi się podoba i dlatego z niecierpliwością czekam na więcej, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie. Do czwartku już nie tak daleko.
UsuńPozdrawiam. :)
Jeśli Marek nie zrobi na Uli wielkiego wrażenia oczywiście na początku bo wiemy że kiedyś musi. Ale czy Markowi ona od razu wpadnie w oko? ;-)
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro, ale nie będę nic zdradzać. W czwartek będzie więcej informacji na ten temat.
UsuńPozdrawiam. :)
Nie ma szansy żebyś publikowała 2 razy w tygodniu jak kiedyś? :-D
OdpowiedzUsuńNie ma takiej możliwości. Gdybym miała tak publikować, to musiałabym co miesiąc dodawać nowe opowiadanie. Skąd czerpać pomysły i skąd wziąć czas na pisanie jak ma się sporo innych obowiązków? Mam już niestety swoje lata a głowa nie tak sprawna jak kiedyś. Publikowanie raz na tydzień to i tak często w porównaniu z innymi autorkami, które dodają czasem rzadziej niż raz w miesiącu.
UsuńPozdrawiam. ;)
Z pomysłami to chyba nie jest tak źle ale rozumiem są obowiązki a pisanie dla nas to tylko tak dodatkowo. Nawet liczyłam na taką odpowiedź ale no nic spróbować zapytać zawsze można. ;-)
Usuń