ROZDZIAŁ
8
Pierwszy kryzys zaczął się już w piątek,
choć Ula nie miała o tym zielonego pojęcia i niczego podobnego się nie
spodziewała. Na Sienną dotarli przed siedemnastą. Trochę czasu zmitrężyli
robiąc zakupy, bo nie tylko musieli kupić żywność, ale i środki czystości,
których Marek nie miał. Trzykrotnie kursowali w te i z powrotem, żeby opróżnić
bagażnik i wszystko pownosić. Ula zajęła się rozpakowywaniem toreb i
zapełnianiem półek w lodówce a Marek poszedł do łazienki. Wziął prysznic, żeby
zmyć z siebie trudy podróży i zmienił opatrunki. Opróżnił walizkę rzucając
brudne rzeczy na stertę innych przeznaczonych do prania, a leżących tu
wcześniej. Przebrał się w wygodne jeansy, świeżą koszulę, narzucił marynarkę i
chwyciwszy portfel oznajmił Uli, że wychodzi. Zaskoczył ją.
-
Jak to, teraz?
-
Tak, teraz – potwierdził nieco niecierpliwie. - Umówiłem się z Sebastianem.
Chce coś obgadać i prosił, żebym wpadł. Nie biorę samochodu. Pojadę taksówką.
Na razie.
Wyszedł z mieszkania i wcisnął guzik windy
wybierając jednocześnie numer do Olszańskiego. Po chwili usłyszał jego głos.
-
Już jesteście w Warszawie?
-
Właśnie przyjechaliśmy. Jestem w drodze do klubu, przyłączysz się?
- No
jasne! Dawno się nie widzieliśmy. Już się zbieram. Spotkamy się przed wejściem.
Marek wyszedł z budynku i ruszył w stronę
postoju taxi. Kazał się wieźć do „Klubu 69”. To była ich ulubiona knajpa i
można powiedzieć, że byli tam stałymi bywalcami. Obsługa znała ich doskonale,
podobnie jak ich preferencje odnośnie alkoholi. Nie musieli nic mówić a barman
już stawiał przed nimi drinki. Tym razem nie było inaczej.
- No
opowiadaj stary. Jak ci się żyje w małżeństwie? Żonka dogadza ci pewnie jak
ksiądz Kaśce.
Marek uśmiechnął się krzywo. Pociągnął łyk
alkoholu i wycedził przez zęby:
- No
właśnie nie.
-
Żartujesz – Sebastian zrobił wielkie oczy. – Małżeństwo nie zostało
skonsumowane? Nigdy nie przeszkadzało ci, że nie znałeś panny, byle by była
ładna i miała niski iloraz inteligencji.
-
Ula jest dość ładna a iloraz inteligencji ma wyższy ode mnie i od ciebie razem
wziętych. Do tanga trzeba dwojga, a ona jak do tej pory nie jest chętna.
Przecież nie będę jej gwałcił. Fakt jest jednak faktem, że brakuje mi seksu –
westchnął i kiwnął na barmana, żeby im nalał kolejkę.
- No
to rozejrzyjmy się – Olszański odwrócił się od baru lustrując salę. – Tam pod
ścianą siedzą jakieś dzierlatki. Nawet niezłe. Zabawimy się?
- Oj
kusisz bracie, kusisz – Dobrzański roześmiał się klepiąc po plecach przyjaciela.
-
Idę po nie, albo lepiej to my chodźmy. Dosiądziemy się.
Ruszyli w głąb sali i po chwili siedzieli
przy stoliku nowo poznanych dziewczyn. Było morze alkoholu, były i tańce. O
dwudziestej drugiej impreza przeniosła się do mieszkania Sebastiana. Całe
towarzystwo było nieźle wstawione. W końcu rozdzielili się i każdy z nich
zaciągnął swoją zdobycz do innego pokoju.
Po wyjściu Marka Ula uprzątnęła kuchnię.
Weszła do łazienki i od razu rzuciła jej się w oczy ta sterta brudnych ciuchów
Marka. Westchnęła ciężko i zabrała się za ich segregowanie. Wrzuciła do pralki
pierwszy wsad z białymi rzeczami i nastawiła pranie. Stanęła na środku salonu i
rozejrzała się. Na komodach zalegała spora warstwa kurzu. Zresztą on był
wszechobecny. Nie lubiła bezczynności i trochę z nudów zabrała się za
sprzątanie. Nie rozumiała dlaczego Marek tak zaniedbuje mieszkanie. Przecież
przetarcie kurzu nie jest znowu jakimś nadzwyczajnym wysiłkiem, a umycie podłóg
raz w tygodniu i zrobienie prania, to żadna praca. Tu niby taki porządny, a
potrafi spać w tym brudzie i wdychać te wszystkie roztocza.
Zrobiła przegląd szaf w poszukiwaniu zmian
pościeli i firan. W końcu natknęła się na nie. Pościągała tę, pod którą spali
przed wyjazdem i zabrała się za sprzątanie pokoi. Na drugi raz na pewno nie
będzie tego robić sama i zaprzęgnie go do roboty.
Pralka skończyła prać. Rozwiesiła na
suszarce odwirowane rzeczy i wsadziła kolejną partię. Na koniec zostawiła
pościel, bo ta prała się najdłużej. W mieszkaniu zaczęło pachnieć czystością.
Został jej jeszcze gabinet. Jutro zagoni Marka do ściągnięcia firan, żaluzji i
do mycia okien. Rozłożyła drugą suszarkę, na której rozwiesiła wypraną pościel.
Sama weszła pod prysznic i po nim okutana we frotowy szlafrok nastawiła wodę na
herbatę. Zerknęła na duży, ścienny zegar i zamarła. Pokazywał dwudziestą drugą
czterdzieści pięć. - Przecież to
niemożliwe, żeby Marek siedział u Sebastiana do tej godziny. A może poszli w
miasto? - Jeśli tak, to nie sądziła, że się go doczeka. Ciągle miała przed
oczami ten artykuł z jego nagim zdjęciem a w uszach dzwoniły jej słowa
Krzysztofa o tym jakie Marek prowadzi rozwiązłe życie. – No tak, – pomyślała – za
długo mu już było. Tydzień bez alkoholu i knajpianej atmosfery to tydzień
stracony. – Postanowiła, że nie będzie dzwonić i w ogóle nie będzie
komentować tego wyjścia. Będzie robić swoje i tyle. On jest dużym chłopcem i ma
swój rozum.
Obudził się z kacem gigantem. Gardło miał
suche jak pustynny piasek a język sztywny jak kołek. Przetarł powieki i
rozejrzał się. No tak, jest u Sebastiana. Jego ręka trafiła na czyjąś głowę.
Uchylił kołdrę. Obok niego spała jak suseł poznana wczoraj dziewczyna. Zerknął
na przegub i zmartwiał. Było już po jedenastej. Zerwał się z łóżka i zaczął
nerwowo ubierać. Nie miał pojęcia, co powie Uli. Brutalnie szarpnął za ramię
śpiącą kobietę i kiedy otworzyła oczy wysyczał szeptem.
-
Ubieraj się. Jest już prawie południe. Masz tu kilka setek i zamów sobie
taksówkę. Aha i zabierz ze sobą koleżankę.
Ruszył do pokoju, w którym spał Sebastian i
najpierw obudził panienkę.
-
Pośpiesz się, bo koleżanka odjedzie bez ciebie. Właśnie zamawia taksówkę. Było
miło, ale musicie już iść.
Pomógł im pozbierać porozrzucane wszędzie
ciuchy i wciąż je popędzając niemal siłą wypchnął na korytarz. Wrócił do
Sebastiana i obudził go. Obaj wyglądali nieszczególnie.
- Ja
muszę już iść Seba. Nieźle zabalowaliśmy a ja powinienem wymyślić jakieś
wiarygodne wytłumaczenie dla Uli. Jak chcesz to pośpij jeszcze, w końcu jest
sobota. Ja zatrzasnę za sobą drzwi. Do poniedziałku bracie.
Wyszedł na rozgrzaną słońcem ulicę i
rozejrzał się za postojem taksówek. Pamiętał, że był tu gdzieś niedaleko.
Wreszcie dostrzegł znak i poszedł w jego kierunku. Dwadzieścia minut później
znalazł się na Siennej. Wjechał na górę i przekręcił jak najciszej w zamku
klucz. Wszedł do środka i ściągnął adidasy. Omiótł wzrokiem salon i dostrzegł
Ulę. Stała na małej drabince i odpinała firanki z karniszy. Zauważył ten
nieskazitelny porządek. Podłogi lśniły czystością, że mógł się w nich
przejrzeć. Pachniało proszkiem do prania i jakimś płynem o kwiatowej nucie. Zauważył
też suszarki stojące przy łazienkowych drzwiach ciężkie od wypranej odzieży i
pościeli. Poczuł się głupio.
-
Dzień dobry Ula – wychrypiał. Odwróciła się gwałtownie. Nie słyszała jak
wchodził.
-
Dzień dobry – odpowiedziała. Zeszła z drabinki i pozbierała firanki. Idąc w
stronę łazienki i mijając go poczuła obrzydliwy odór przetrawionego alkoholu i
zapach damskich perfum.
-
Przepraszam, że tak późno wracam, ale zasiedzieliśmy się…
-
Raczej dość wcześnie. Jest południe. Jadłeś coś, czy tylko wlewałeś w siebie
alkohol?
-
Skąd wiesz, że…
- Masz
przekrwione oczy i zblazowaną twarz – nie dała mu dokończyć, jakby chciała jak
najprędzej uciąć tę dyskusję. - Śmierdzisz na kilometr wódką i perfumami
bynajmniej nie męskimi. Wsadzę tylko firanki do pralki i możesz skorzystać z
łazienki. Jeśli jesteś głodny to przygotuj sobie coś. Ja nie mam czasu – odeszła
uznając, że nic więcej nie musi mówić.
Odprowadził ją wzrokiem – I to tyle? Żadnej awantury, żadnych
pretensji, żadnych wyrzutów? Żadnego wypytywania o szczegóły z kim był i co
robił? Oczywiście, że nie zadawała pytań kretynie. Wystarczyło popatrzeć w te
jej smutne oczy, żeby wiedzieć, że ona domyśla się wszystkiego. Nie trzeba być
Einsteinem. Ona doskonale wie, że ją
zdradziłeś debilu i na pewno nie będzie pytać z kim. Jesteś durniem Dobrzański.
Jeszcze tylko brakuje, żeby opowiedziała jutro o tym rodzicom. Może jednak tego
nie zrobi, bo martwi się o nich a zwłaszcza o ojca.
Poszedł do swojej sypialni. Z garderoby
wyciągnął wygodny dres i wrócił do salonu. Łazienka była wolna. Ula ściągała z
suszarek suche pranie. Obok stała deska do prasowania, na której układała
rzeczy. Wszedł do kabiny prysznicowej i puścił na siebie lodowaty strumień
wody. To zawsze pomagało. Zachowanie Uli dało mu do myślenia. Żadna z jego
poprzednich kobiet nigdy nie zareagowała w taki sposób. One ciągle miały do
niego pretensje. Paulina zawsze urządzała karczemne awantury domagając się
wyjaśnień z kim był i gdzie. Ula nic na ten temat nie chciała wiedzieć. Chyba
po raz pierwszy w życiu zaczął mieć wyrzuty sumienia. Ona nie zasłużyła sobie
na takie traktowanie.
Tymczasem Ula zabrała się za przygotowanie
obiadu. Wstawiła mięso i jarzyny na zupę. Obrała kilka ziemniaków, rozklepała i
opanierowała dwa schabowe kotlety i pocięła sałatę lodową przyprawiając ją
śmietaną i octem. Napełniła wiadro wodą, wlała nieco płynu i zabrała się za
mycie okna w swoim pokoju. Przetarła je do sucha i upięła firanki. Zmieniła
wodę i to samo zrobiła w sypialni Marka i jego gabinecie. Zostało tylko okno w
kuchni i salonie. W kuchni były rolety i nie musiała zawieszać firany. Marek
siedział na kanapie w salonie przyglądając się temu biernie. W końcu przeniósł
się do sypialni zamykając za sobą drzwi.
Skończyła z oknami. Zanim wyciągnęła
firanki z pralki wstawiła ziemniaki i usmażyła kotlety. Na tej samej patelni
podgrzała dwa gotowe krokiety z mięsem a do zupy wrzuciła pocięte w plastry
buraki. Rozwiesiła firany na suszarkach i wróciła do kuchni. Doprawiła barszcz
i wlała go w kokilki. Obok postawiła talerzyki z krokietami. Zrobiła puree.
Rozdzieliła je na talerze i obok ułożyła kotlety. Na środku stołu wylądowała
wielka micha sałaty i dzbanek z herbatą.
Weszła do sypialni Marka. Leżał na łóżku i
drzemał.
-
Marek obiad na stole. Rusz się, bo szybko stygnie.
Zebrał się i poszedł za nią. Usiadł przy
stole i pociągnął nosem. Pachniało bosko.
-
Smacznego – powiedziała przystawiając kokilkę z barszczem do ust.
-
Nawzajem – odparł cicho. Przez dłuższą chwilę jedli w milczeniu. Ula popatrzyła
na bladą, przepitą twarz Marka.
-
Musimy sobie coś wyjaśnić – odezwała się cicho. Podniósł głowę i spojrzał
przenikliwie w jej oczy. Czyżby się jednak pomylił i ona zacznie wypytywać go o
przebieg wczorajszego wieczoru? - Od wczoraj haruję w tym mieszkaniu jak wół.
Naprawdę nie mam pojęcia, jak mogłeś je tak zapuścić. To zresztą już bez
znaczenia. Robię to pierwszy i zarazem ostatni raz sama. Jeśli nie będziesz
pomagał mi w porządkach ograniczę się tylko do kuchni i pokoju, w którym śpię.
Ty, jeśli lubisz żyć w brudzie to twoja sprawa. Druga rzecz, to twoje brudne
ciuchy, które zalegały w koszu od tygodni. Nie czujesz tego, że im dłużej leżą
tym bardziej śmierdzą? Jeszcze mogłabym to zrozumieć, gdybyś nie miał
nowoczesnej pralki i musiał prać w rękach, ale tak nie jest. Pranie będziemy
robić co tydzień. Wtedy nie będzie tego dużo. Wiesz ile masz samych koszul do
prasowania? Osiemnaście. Musiałabym stać przy desce do późnej nocy, żeby uporać
się z tym wszystkim. Wyprasuję podkoszulki i połowę koszul. Drugą połowę zostawiam
tobie. I tak nie zdążymy przerobić wszystkiego, bo zostaje jeszcze pościel i
zasłony. Lubię pracować, bo lubię oglądać i cieszyć się efektami tej pracy, ale
nie będę odwalać roboty za ciebie tylko dlatego, że tobie się nie chce. To dla
mnie żaden argument. Nie popieram modelu małżeństwa, gdzie mąż przychodzi z
pracy i chowa nos w gazetę nic nie robiąc, bo on się już napracował. Jestem za
partnerstwem w związku, bo mimo, że nie dojeżdżam do pracy, to zawodowo pracuję
w domu i też mam prawo do odpoczynku. Czy tego chcesz, czy nie, musi nastąpić
podział obowiązków, bo tak będzie sprawiedliwie. Jestem twoją żoną nie służącą
i mam nadzieję, że rozumiesz różnicę.
-
Rozumiem Ula i przepraszam, że tak wyszło. Następnym razem na pewno bardziej się
postaram. A koszulami się nie przejmuj. Jak tylko skończymy jeść zabiorę się za
prasowanie.
Do klubu nie chodzi się w adidasach. Chyba, że do wiejskiej remizy. W obuwiu sportowym nie wpuszczają...
OdpowiedzUsuńLenka
W czym mi wygodnie,w tym idę...to jest dwudziesty pierwszy wiek...Milka
UsuńMilka, może i XXI ale w większości klubów obowiązują jakieś standardy. Chyba, że tak jak pisze Lenka to jakiś bar w małym miasteczku, a nie klub w Warszawie. Adidasy do marynarki są w złym guście i ochrona by tego nie przepuściła. Ada
UsuńDziewczyny
UsuńMarek jest stałym bywalcem tego miejsca, a poza tym ma nadal poranione nogi. Miał ubrać lakierki? Bez przesady. Panicz Dobrzański idzie w tym, w czym mu wygodnie.
Pozdrawiam serdecznie Was wszystkie. :)
Jaki z Marka jest dupek, wreszcie pokazał Uli swoje gorsze oblicze. Ona biedna posprzątała mu dom, wyprała jego brudy a on się zabawiał w tym czasie z jakąś dziunią. Jeśli on i Sebastian będą nadal tak się zachowywać to rodzice Marka na pewno prędzej czy później się o tym dowiedzą a wtedy to już nie będzie litości.
OdpowiedzUsuńG.
UsuńUla nie lubi bezczynności i woli zrobić coś pożytecznego niż leżeć do góry brzuchem. Powiedziała Markowi jednak prawdę, że zrobiła to pierwszy i ostatni raz. On musi się zaangażować, bo ona nie jest na jego usługach, ale posiada równorzędne prawa.
Bardzo dziękuję za wpis i cieplutko pozdrawiam. :)
Brawo ten wytrzymał raptem tydzień w wierności. Nie mam słów dla tego idioty. Olszański to powinien dostać po tym pustym łbie. Ulka zapewne nic nie powie jego rodzicom ale powinno do dotrzeć do seniorów. Może jakieś zdjęcie w brukowej gazecie.
OdpowiedzUsuńJa jakbym mu ugotowała obiad to by się zdziwił. Ona sprząta, pierze i gotuje a on się bawi. A później wraca jakby nic i co robi prysznic i łóżko. Podły drań.
Zapewne on jeszcze nie raz wystawi jej cierpliwość na próbę. Oj już mi jej co raz bardziej żal. Ciekawe co musi się stać aby ten wieczny Piotruś Pan zaczął myśleć i zachowywać jak należy. Może jakieś dramatyczne wydarzenie by go otrzeźwiło.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Julita
UsuńWstrząs będzie i to taki, po którym Marek ledwo zbierze się do kupy i wreszcie uruchomi swoje szare komórki. Szok nastąpi w kolejnej części. Ula zachowa dyskrecję i nic nie powie seniorom o wybryku ich syna. Uważa, że oni mieli już dość zmartwień przez niego i nie chce im dokładać następnych. Tak, czy siak wizyta u nich okaże się przełomowa.
Pięknie dziękuję Ci za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Ula zbyt łagodnie się z nim obeszła. Chyba, że taką metodę bez krzyku obrała, aby wyprowadzić go na ludzi. Może da mu też do myślenia. Oby tylko Marek jej dobroci nie wykorzystywał w przyszłości i nie docenił Uli gdyby ją stracił.
OdpowiedzUsuńOczywiście można byłoby go po tym co zrobił usprawiedliwił, że skoro nie dostał od żony to, co lubi to poszukał, gdzie indziej, ale jest to żałosne usprawiedliwienie. Plus tylko za to że trafnie nazwał siebie kretynem i żałował.
Pozdrawiam miło.
RanczUla
UsuńTrzeba pamiętać o tym, że do tej pory Marek zawsze miewał awantury z powodu swoich poczynań. Ula jest pierwszą kobietą, która rozmawia z nim po takim wyskoku spokojnie i nie docieka, gdzie był i co robił, bo nie chce wiedzieć. Ma świadomość, że mąż ją zdradził, ale sytuacja jest specyficzna ponieważ na razie ani jedno ani drugie nie jest zaangażowane uczuciowo. Ula nie chce awantur. Spokojnie i łagodnie też można powiedzieć wszystko i nie trzeba uciekać się do wrzasków.
Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za wpis. :)
PS. Wciąż próbuję poskładać do kupy to co przeczytałam w ostatnim Twoim rozdziale, ale muszę przyznać, że idzie mi kiepsko, bo miesza mi się zestawienie nazwiska z postacią i to głównie dlatego nie zostawiłam jeszcze komentarza. Tak czy siak będę próbować i przeczytam jeszcze kilka razy, aż mi się wszystko poukłada w tej mojej starej łepetynie.
Obowiązku komentowania nie ma. Tak krótko mówiąc zrobiłam miejsca u boku panów głównym bohaterkom.
UsuńJeszcze raz pozdrawiam i czekam na kolejną część i ten szok.
Ja jednak źle się z tym czuję, bo przecież zawsze komentuję i nigdy nie miałam z tym problemu aż do teraz. Napisałaś zadanie z gwiazdką a ja będę próbowała się do niego odnieść. :)
UsuńCo za sku...z tego Dobrzańskiego.Tydzień w abstynencji seksualnej i alkoholowej wydawało mu się wiecznością i musiał pokazać swoją najgorszą stronę. Czyli dupka ( chociaż to zbyt łagodne określenie. Żal mi Ulki. Ona tak się stara, dba o dom ,pierze, sprząta. Powinna się zbuntować olać go i zadbać wyłącznie o siebie. Niech sam sobie gotuje,pierze ciuchy ,a nie on się bawi w najlepsze z tym ptasim móżdżkiem...I dobrze ,że nie będzie mu więcej usługiwać ,bo on by ją tylko wykorzystywał do prac domowych ,a to ,że będzie ją zdradzał było do przewidzenia. Jak się rozwiodą przynajmniej odpocznie i będzie mogła ułożyć sobie od nowa życie ,bo ten facet to kompletne zero.Przydałby mu jakiś porządny wstrząs ,żeby cokolwiek zrozumiał ,chociaż nie wiem czy on jeszcze posiada szare komórki. Czekam na cd. Pozdrawiam serdecznie :).
OdpowiedzUsuńJustyna
UsuńUla wysprzątała mieszkanie, poprała rzeczy Marka i na tym koniec. Incydent jednorazowy, o czym nie omieszkała mu dobitnie powiedzieć. Wstrząs bez wątpienia nastąpi i to już w następnej części.
Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za wpis. :)
Cholera! Ula niepotrzebnie tak dbała o nogi Marka! Niechby mu odpadły! Gdyby jeszcze kuśtykał, to nigdzie by nie łaził! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHahaha. To już byłoby zupełnie inne opowiadanie o Marku kalece, Marku bez nóg. O to właśnie chodzi, że Marek ma zrozumieć, że na żonę zawsze może liczyć, chociaż w granicach zdrowego rozsądku. Nie może jej wykorzystywać, ale być względem niej uczciwym. Czy tak będzie, wkrótce się okaże.
UsuńDziękuję bardzo za wizytę na blogu. Serdecznie pozdrawiam. :)
Trochę szkoda, że Ula nawet nie może się wyżalić seniorom, bo boi się o ich zdrowie. Marek dobrze o tym wie i wykorzystuje to na potęgę. Nie zazdroszczę jej takiego męża. Nie mam pojęcia co mogłoby sprawić aby Marek się zmienił skoro ledwo wytrzymał tydzień? Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina
UsuńA ja jednak wymyśliłam coś, co może go zmienić, chociaż będzie bardzo bolesne dla niego i przede wszystkim nowe. Piszę o tym w kolejnym rozdziale, który będzie przełomowy.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i dziękuję za komentarz. :)
No i proszę, dwóch chłoptasiów i kretynów się zebrało. Krzysztof i Helena chyba źle wybrali Markowi drugą połówkę. Najlepszy by był ten idiota Sebastian! Przynajmniej Ulce nie byłoby przykro. Do następnego czwartku Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńPomysł raczej komiczny, bo obaj musieliby być gejami, a oni za bardzo lubią spółkować z panienkami. :)
Pozdrawiam Cię cieplutko i dziękuję za komentarz. :)
Marek jest wreszcie w swoim żywiole. Nie jakieś tam pitu, pitu, tylko bardzo konkretnie - wóda, dziewczyny i dużo seksu! Nawet nie widać po nim żadnego kaca moralnego. Czy tak wyobrażała sobie to małżeństwo Ula? Nie żałuje podjętej decyzji? Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńPrzyjdzie czas i na kaca moralnego, bez obawy. To co przed ślubem mówił Sebastianowi, że ożenek nic nie zmieni, a oni dalej będą korzystać z uciech życia, ale dyskretniej nie okaże się prawdą. To były tylko pobożne życzenia Dobrzańskiego, ale rzeczywistość okaże się inna.
UsuńBardzo dziękuję za komentarz. Przesyłam serdeczności. :)
Marek zupełnie nie dał szansy sobie i Uli na wzajemne poznanie. To nic, że się nie znali. Nikt go węglem nie przypiekał i miał wybór, nie musiał się żenić. Ale jak już się zgodził, to wypadałoby chociaż trochę się postarać. Chłopczyk nie dostał zabawki i się obraził. W zemście postanowił odmrozić sobie uszy?! Za to, co zrobił powinien bardzo długo pokutować! Przesyłam ciepłe pozdrowienia Daga
OdpowiedzUsuńDaga
UsuńBędzie pokutować, to mogę Ci obiecać. A to, że poszedł w tango jest winą jego samczych instynktów, które po powrocie dały natychmiast o sobie znać.
Dzięki wielkie, że wpadłaś na blog. Serdecznie pozdrawiam. :)
Niestety muszę przyznać, że straszny świnia z Marka. Mimo wszystko miałam nadzieję, że jego wyskoki zakończą się na mocnej popijawie i jakiś niegroźnych obmacywankach. Jakoś nie przewidziałam, że po tygodniu będzie w stanie tak perfidnie zdradzić Ulę. Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa
UsuńMarek jest seksoholikiem, choć zupełnie nie zdaje sobie z tego sprawy i robi głupie rzeczy. Kiedyś to sobie uświadomi i pożałuje tej zdrady. To jednak kolejny etap jego przemiany.
Pozdrawiam pięknie i bardzo dziękuję za wpis. :)
Jakie szybkie ozdrowienie, cud po prostu! Już go nogi nie bolą, już nie potrzebuje niańki, sam potrafi zmienić sobie opatrunki?! Ulka powinna go porządnie kopnąć w cztery litery albo bardzo mocno walnąć go w ten jego głupi, pusty, zakuty, pijacki łeb! Może wówczas coś by zrozumiał, chociaż śmiem wątpić. Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńWiesz, że Ula nie jest zdolna do przemocy jakiejkolwiek, nawet do kopniaka w tyłek. Metoda małych kroków zdziała cuda. Przekonasz się.
UsuńPozdrawiam najcieplej i dziękuję za wpis. :)
Z Marka to jednak dobry i bardzo wyrozumiały pan. Przecież nie będzie gwałcił żony!? No coś takiego, ale odkrywcze? A jego nieodłączny kumpel, to też sama słodycz, mądrość i samarytanin! Od razu pomaga w cierpieniu przyjacielowi! Nic tylko pozazdrościć takiej przyjaźni. Jestem pod wielkim wrażeniem obu chłopców. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńPrzecież to dwa wyposzczone samce. Jak tylko widzą świeże mięsko na horyzoncie zaczynają myśleć rozporkiem. Jeden nie ma żadnych hamulców, bo jest wolny, a drugi też ich nie posiada, bo szybko zapomina o obrączce na palcu i zobowiązaniach jakie złożył podczas przysięgi małżeńskiej. Life is brutal, a obu wiecznych chłopców czeka naprawdę lodowaty prysznic.
Pozdrawiam najserdeczniej i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Ale Ula nie dowie się o zdradzie? Ona na razie tylko wie o pijaństwie? Marek nie zrobi jej takiego świństwa i nie przyzna się do skoku w bok? Przecież jak Ula się dowie, to to będzie koniec ich krótkiego małżeństwa. Co innego się domyślać, a co innego wiedzieć na sto procent. Ona miała go zmienić, to chyba aż tak źle nie będzie? Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńUla nie musi o nic pytać. Przecież na kilometr czuć od Marka nie tylko alkohol, ale i damskie perfumy. Wiadomo, że się w nich nie wytarzał, tylko wytarzał ich właścicielkę. Ula nie jest naiwna i domyśliła się zdrady. Ma umowę z seniorami i tak prędko rozpadu małżeństwa nie będzie mimo tej zdrady, bo za chwilę będą nowe wyzwania, którym oboje będą musieli sprostać.
UsuńPozdrawiam pięknie i dziękuję za komentarz. :)
Ula - nie wiem czy się na nią wściekać, czy ją podziwiać? Czy takie postępowanie z Markiem to jej przemyślana strategia? Mnie, mimo wszystko, chyba by nie było stać aby z takim pajacem rozmawiać, nie mówiąc już o przygotowaniu posiłku. Szkoda jej wysiłku, bo on zupełnie nie potrafi tego docenić. Jakoś mi się wydaje, że na niego działa tylko strach i obawa przed pracą i brakiem pieniędzy. Ula musiałaby uderzyć w tę stronę, może powinna pogadać z Krzysztofem. I nie chodzi mi o skarżenie się na Marka, ale zmuszenie go do ciężkiej pracy. Jak nie będzie miał czasu na podrapanie się po plecach, to i nie będzie miał głupich pomysłów. Jedyne o czym powinien marzyć, to o chwili wytchnienia i spokoju. Może taki plan by zadziałał? Czekam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńNa pewno jest dużo racji w tym, co piszesz o Uli, ale jednak sprawiła, że Marek poczuł wyrzuty sumienia. To dla niego coś zupełnie nowego, po wcześniej niczego podobnego nie doświadczył.
Kolejny raz podziwiam Twoją przenikliwość, chociaż rzecz jasna na razie nic zdradzić nie mogę. Za tydzień w rozdziale znajdziesz potwierdzenie swoich słów.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję za wpis. :)
Tylko marzyć o takim zakończeniu upojnych chwil. Jak można pozwolić się tak traktować, jak te dwie dziewczyny na jedną noc? A z Marka to prawdziwy dżentelmen wyszedł! Biedaczek przypomniał sobie o żonie i raptem zaczęła mu przeszkadzać nocna zabawka? Wstrętne i chamskie postępowanie! Zawiodłam się na całej linii! O potraktowaniu Uli już nie wspomnę, bo szkoda języka! Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńTo nie był przecież pierwszy raz, kiedy Marek tak przedmiotowo potraktował kobietę. Robił tak od zawsze. Podobnie jak Sebastian. To był stały element gry. Dobrze się zabawić, rozładować napięcie i rano pozbyć się kłopotu. Na pocieszenie napiszę Ci, że Marek wiele razy będzie żałował tej zdrady.
Pozdrawiam najcieplej i bardzo dziękuję za wpis. :)
Pierwszy dzień i noc w Warszawie. Gratulacje. Ula zasuwa a Marek się bawi. Ciekawe czy to prognoza dla ich dalszego małżeństwa? Jeśli tak, to nie zazdroszczę. Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira
UsuńW ich życiu wiele się jeszcze wydarzy innych, ważnych rzeczy i chwilowo ta zdrada zejdzie na dalszy plan, choć oboje o niej nie zapomną.
Bardzo dziękuję, że wpadłaś i przeczytałaś. Najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)
Powtórzę się i powiem wielkie Wow!!! Można się było spodziewać po Marku, że prędzej czy później pójdzie w tany, ale już pierwszego dnia po powrocie z PODRÓŻY POŚLUBNEJ?! Chyba przeszedł sam siebie!? Nie wiem co bym zrobiła na miejscu Uli, ale na pewno nie byłabym taka miła! Co najmniej nie odezwałabym się ani słowem, może to by podziało? Bo Marek to co mówi Ula jednym uchem wpuszcza a drugim wypuszcza. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina
UsuńUla ma zadanie do wykonania, bo zobowiązała się do resocjalizacji Marka. Nieodzywanie się nic by nie dało. Trzeba rozmawiać i uświadamiać pewne rzeczy, które mogą wpłynąć na zmianę natury Marka.
Bardzo dziękuję za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Ula to jednak jest bardzo obowiązkowa osoba. Marek był zmęczony po podróży i zakupach, a ona nie? Co prawda, to nie ona prowadziła, ale sama podróż może nieźle zmęczyć. Nie chciała tego sprzątania odłożyć na sobotę? Może wówczas Marek by jej jednak pomógł? Bo on przede wszystkim uciekł od niej i obowiązków, które ona nałożyła. Tak mi się przynajmniej wydaje. Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMarek po powrocie poczuł znany sobie grunt pod nogami i zatęsknił za dawnym życiem. Dodatkowym bodźcem była wizja wspólnego sprzątania mieszkania. Marek jest leniem i chociaż obiecał Uli przed wyjazdem, że sprzątnie po powrocie mieszkanie, to odkłada to w czasie licząc na to, że Ula zapomni o tej obietnicy. Nie zapomniała i przeżyła coś w rodzaju rozczarowania, gdy on oznajmił jej, że wychodzi. Natura ciągnie wilka do lasu niestety.
UsuńBardzo dziękuję za wpis i pozdrawiam cieplutko. :)
Witaj Małgosiu,
OdpowiedzUsuńojjojjoj! A to się porobiło! Zacznę od Marka i tutaj mam same pytania. Zastanawiam się czy te jego wyrzuty sumienia pojawiły się tylko na malutką chwilkę, czy też są objawem trwalszego procesu? Czy w mózgu, który jeszcze do końca nie został zalany alkoholem i samczym instynktem, znajdzie się miejsce na rozsądne i logiczne myślenie? Czy z całej tej nieprzyjemnej sytuacji Marek jest w stanie wyciągnąć jakieś trwałe wnioski, które pomogą mu przejrzeć na oczy? Kiedy i dzięki czemu zrozumie, że jego postępowanie względem bliskich, ale przede wszystkim względem siebie prowadzi go na same dno? Czy dotrze do niego, że jak tak dalej pójdzie, to zostanie nie tylko bez pieniędzy i bez pracy, ale przede wszystkim zostanie sam. Może liczy na ciągłą obecność Sebastiana, ale musi pamiętać, że i on może się zmienić, że może nie mieć dla niego czasu. Powinno do niego dotrzeć, że jeśli nie zmieni czegoś w swoim życiu, to przede wszystkim skrzywdzi siebie. Jeśli mu nie zależy na nikim innym, to powinien pomyśleć o sobie, przecież siebie nie będzie oszukiwać? Czy coś spowoduje, że w rodzicach i żonie nie będzie widział wrogów tylko osoby dobrze mu życzące. Może wówczas łatwiej mu będzie podjąć decyzję, może sam zechce się zmienić? Być może wtedy nie odtrąci rąk chcących mu pomóc? Natomiast Ula jest dla mnie zagadką. Wydawało mi się, że Uli zaczęło zależeć na Marku, ale po jej reakcji na jego wyskok wydaje mi się, że tak nie jest. Potraktowała go jak zwykłego sublokatora. Bez żadnego uczucia, ale za to w jasny i prosty sposób odniosła się do podziału obowiązków w mieszkaniu, które razem zamieszkują. Nic nie chce wiedzieć z czego Marek się cieszy, ale nie ma w tym nic dobrego, bo świadczy, że ona albo straciła do niego serce, bo mocno się na nim zawiodła, albo spisała go na straty. Jedna i druga sytuacja nie wróży nic dobrego ich dalszemu małżeństwu. Pewnie się mylę, bo gdyby tak się stało, to Ula na pewno dotrzyma danego słowa seniorom, ale z miłości to chyba nic by nie było? Teraz ruch należy do Dobrzańskich. Ciekawe czy zauważą, że w ich małżeństwie nie wiedzie się najlepiej? Interesuje mnie też co Krzysztof wymyślił? Dziękuję za dzisiaj i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam mnóstwo uścisków:) Gaja
Gaja
UsuńJeszcze nigdy nie zadałaś aż tylu pytań. Zasypałaś mnie nimi, a ja nie mogę na nie odpowiedzieć. Powiem więc tylko tyle, że wizyta u seniorów okaże się kluczowa i bardzo wiele zmieni również w Marku i uświadomi mu kilka ważnych rzeczy. Tak, czy siak powoli zacznie odzyskiwać rozum i nie bez znaczenia będzie tu obecność Uli u jego boku.
Pozdrawiam Cię i ślę buziaki. :)
Niestety, facet, zwłaszcza młody, bez seksu nie wytrzyma zbyt długo. Chętnych kobiet nie brakuje i nie trzeba ich długo szukać. Taka jest smutna prawda. Nie oznacza to, że popieram takie zachowanie lub, że uważam, że aby go zatrzymać Ulka powinna być mu oddana. Wystarczy, że ma się olej w głowie, a jak się go nie ma, to podobno można go kupić w aptece;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUla jest rozsądna i na pewno ma mnóstwo oleju w głowie. Przyjęła jakąś taktykę i stara się konsekwentnie jej trzymać. Awanturami i krzykiem u Dobrzańskiego nic się nie załatwi. Gdyby tak było, to nie rozstawałby się z Pauliną i nadal znosił jej wrzaski. Spokojna argumentacja zrobi swoje.
UsuńBardzo dziękuję za wizytę na blogu. Serdecznie pozdrawiam. :)
Ula jeszcze nie miała okazji sama się przekonać jakie jej mąż ma drugie oblicze. Wiedziała o nim tylko z opowiadań i z tego co zdążyła przeczytać i obejrzeć. Pomimo tego, widać, że się na nim zawiodła i że jest jej przykro. Szkoda, że Marek do tego dopuścił, ale dobre jest to, że ma wyrzuty sumienia. Może to jest właśnie początek jego zmiany? Do następnego czwartku Pozdrawiam;) Ola
OdpowiedzUsuńOla
UsuńMasz rację. Chociaż między nimi nie ma jeszcze więzi emocjonalnej, to jednak wzięli ślub i to, co zrobił Marek, to ewidentna zdrada. Każdej kobiecie byłoby przykro, więc Ula też w jakiś sposób to przeżywa. Marek poczuł wyrzuty sumienia i to uczucie jeszcze bardziej się w nim nasili.
Pozdrawiam Cię serdecznie i pięknie dziękuję za komentarz. :)
Tego, że Marek szybko nie zrezygnuje ze skoków w bok, to byłam pewna. Nieprzyjemnie zaskoczył mnie tym, jak to zrobił. Miałam nadzieję, że chociaż postara się być dyskretny, tak aby jego żona o niczym się nie dowiedziała, aby oboje zachowali twarz. Szkoda, że zapomniał, że nie jest już kawalerem. Pozdrawiam AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńTu nie mogło być mowy o dyskrecji, bo dobra zabawa nie mogła się obejść bez dużych ilości alkoholu. Im więcej go wlewał w siebie tym szybciej zapominał, że jest zajętym facetem. Otrzeźwienie przyszło następnego dnia a i tak się zastanawiał jaką wiarygodną bajeczkę sprzedać Uli. Nie poznał jej jeszcze do końca, bo gdyby tak zrobił, wiedziałby, że nie jest naiwna i nie kupi byle jakich bzdur wyssanych z palca.
Bardzo dziękuję za wizytę na blogu i przesyłam serdeczności. :)
Hej jestem to nowa. Świetna część. Super piszesz.
OdpowiedzUsuńJeśli mogę wiedzieć to co ile dodajesz coś na bloga?
I kiedy możemy liczyć na cd?
Pozdrawiam. Buziaczki :)
Bardzo dziękuję i serdecznie witam na moim blogu. Rozdziały dodawane są regularnie co tydzień, w każdy czwartek. Zapraszam zatem na jutro.
UsuńPozdrawiam. :)