ROZDZIAŁ 10
W drodze na Sienną Olszański
zadzwonił do Uli informując ją, że będzie w firmie pod koniec dniówki.
- Jadę do mieszkania Marka. Muszę mu zabrać
kilka rzeczy i ponownie jechać do szpitala. Nie jest z nim tak źle, ale o
szczegółach opowiem ci jak będę w firmie. Może po pracy skoczymy na jakiś
obiad?
- Jak zawieziesz mnie do domu, to zjesz taki
prawdziwy, domowy – zaproponowała. Uśmiechnął się.
- Zawiózłbym cię nawet bez tej propozycji
obiadowej. Będę po szesnastej. Na razie.
Sebastian wszedł do gabinetu
Uli z butelką wody mineralnej. Usiadł na kanapie i pociągnął z niej spory łyk.
- Trochę się zgoniłem, ale zawiozłem mu
wszystko. Teraz rzucę ci garść nowin. Otóż mój przyjaciel dostał ultimatum od
ojca, że ma dokończyć terapię, a właściwie to zacząć ją od nowa. To miał być
warunek konieczny do tego, żeby senior pomógł mu znaleźć jakieś zatrudnienie.
Nasz Mareczek ponownie trafił do tej przychodni, ale jego wrażliwość i niechęć
spowodowały, że znienawidził po raz drugi te zajęcia i po kilku zrezygnował. To
zrodziło wielką frustrację, a ta z kolei wywołała głód alkoholowy. Pił od
tygodnia i nie trzeźwiał. W końcu zabrakło mu wódki więc wsiadł w samochód i
ruszył do najbliższego sklepu. Niestety nie dotarł tam, bo zbyt szybko
wystartował na skrzyżowaniu bagatelizując czerwone światło. Na nieszczęście
czekał tylko kilka sekund, bo wrąbało w niego WUKO i niemal staranowało.
Zakleszczył się i musieli ciąć blachę. Lexus jest chyba do kasacji. On miał
trochę więcej szczęścia, bo tylko obił sobie głowę i połamał żebra. W szpitalu
poleży kilka dni. Prosił, żebym nie zawiadamiał rodziców. Wiesz, Ula, mnie już
ręce opadają i zupełnie nie rozumiem, kto podmienił mi przyjaciela. Przecież
kiedyś nie był taki. Pytał, czy przyjedziesz. Przypomniałem mu, że od niego
odeszłaś. Tak czy owak na pewno się wyliże. Nie ma wstrząśnienia mózgu, bo
robili mu tomografię głowy, a żebra szybko się zrosną. Ten wypadek będzie go
słono kosztował.
- Jest coraz bardziej nieodpowiedzialny –
odezwała się cicho Ula. – Wychodzi na to, że jednak nie posłuchał do końca
Krzysztofa i znowu popłynął. Naprawdę nie wiem skąd u niego te ciągoty do autodestrukcji.
Marek powoli zdrowiał. Leżąc
w szpitalnym łóżku miał sporo czasu na przemyślenia i na analizę swoich
dotychczasowych poczynań. Doszedł do wniosku, że musi oderwać się od Warszawy,
od rodziców i od obsesyjnych myśli o Uli. Czuł w sercu żal, że nawet nie
przyszła go odwiedzić, ale z drugiej strony starał się zrozumieć jej motywację.
– Nie jesteśmy już razem. Rzuciła mnie z mojej winy. Nie
dotrzymałem słowa, choć obiecałem jej kiedyś, że już nigdy nie będzie przeze
mnie płakać. Jestem draniem i kompletnym kretynem.
Po dziesięciu dniach wypisano
go. Był jeszcze obolały, ale w miarę sprawny. Ze szpitala odebrał go Sebastian.
- Możemy po drodze zatrzymać się na kawę? Od
wielu dni nie miałem jej w ustach. Chciałbym zrobić też jakieś zakupy.
- Pewnie. Nie ma sprawy. Podjedziemy do Ogrodu
Smaków. Mają wystawione stoliki, a dzień bardzo przyjemny.
Siedzieli przy jednym ze
stolików ustawionych przed restauracją. Marek z przyjemnością sączył smolisty
płyn.
- To jakie masz plany na dalsze życie? –
Sebastian z uwagą przyglądał się przyjacielowi. Marek uśmiechnął się z
przekąsem.
- Nie mam dalekosiężnych planów, Seba. Nie
planuję przyszłości. Wiem tylko, że muszę stąd wyjechać, bo jeśli tego nie
zrobię, nigdy się nie pozbieram. Na razie mam za co żyć przez przynajmniej dwa
lata, a co będzie później, czas pokaże.
- Dokąd chcesz wyjechać? Za granicę?
- Nie…, chyba nie…, ale czuję, że muszę odciąć
się od świata i ludzi. Znaleźć równowagę psychiczną i wewnętrzny spokój.
Uświadomiłem sobie ostatnio, że odkąd zasiadłem na fotelu prezesa, żyłem w
permanentnym napięciu. To bardzo męczące i stresujące. Już chyba nigdy nie
chciałbym być prezesem. A jak Ula sobie radzi?
- Świetnie. Naprawdę świetnie. Jest sporo
pracy, ale dajemy radę.
- Jest najlepsza. Zawsze o tym wiedziałem.
Chyba nigdy nie przestanę jej kochać i podziwiać. Nigdy też nie przestanę
żałować, że okazałem się takim pożałowania godnym palantem. Jedźmy już, jeśli
dopiłeś… - dokończył ze smutkiem.
Ula niecierpliwie czekała na
powrót Sebastiana. Była ciekawa wieści o Marku więc, jak tylko ujrzała
Olszańskiego w drzwiach gabinetu wyrzuciła z siebie – i jak z nim? W porządku?
Sebastian usiadł i popatrzył
na nią poważnie.
- Chyba nie do końca… Jak tylko wsiadł do
samochodu kazał mi się wieźć do najbliższej knajpy. Powiedział, że musi się
napić chociaż trochę, bo cały w środku się trzęsie. Był tak upierdliwy, że w
końcu się zgodziłem, ale zastrzegłem, że będzie to tylko jedna porcja whisky.
Ula obrzuciła go zrozpaczonym
spojrzeniem.
- Czyli nadal bez zmian?
- Niestety… Bardzo mi przykro, Ula, ale myślę,
że on za bardzo się wciągnął w ten alkohol i tak łatwo z niego nie zrezygnuje. Jeśli
liczyłaś na jakiś cud, to zapomnij. Gdybyś za niego wyszła, miałabyś piekło na
ziemi i użerałabyś się z pijakiem nie wiedzieć jak długo. Nie zasługujesz na
taki los.
- Tak…, chyba masz rację – pokiwała smętnie
głową. – To strasznie boli, Sebastian – rozpłakała się. Wstał i przytulił ją do
siebie.
- Ja wiem, Ula, ale jesteś najsilniejszą
kobietą jaką znam i jestem przekonany, że czas uleczy twój ból. Nie myśl o
przeszłości, ale o przyszłości. Tylko od ciebie zależy jaka ona będzie.
Marek od kilku dni
przeczesywał internet szukając jakiegoś ośrodka leczenia uzależnień
odizolowanego od świata. Wciąż walczył z pokusą sięgnięcia po alkohol i jak na
razie wytrzymywał. Zamiast whisky pił litrami czarną kawę.
Miesiąc po tym, jak wyszedł
ze szpitala odbyła się rozprawa w sądzie. Musiał pokryć spore koszty tego
wypadku. Na szczęście kierowca WUKO nie ucierpiał w żaden sposób, a wyłącznie
samochód. Marka Lexus poszedł na przemiał. Jedyne pieniądze, jakie odzyskał,
pochodziły ze sprzedaży złomu, bo tak potraktowano jego ukochane autko.
Którejś niedzieli wybrał się
na Żerań na giełdę samochodową i kupił pięcioletnią Mazdę. Koniecznie musiał
mieć samochód.
Mimo pokus jakoś się trzymał.
Starał się zająć myśli czymś innym niż ogromną chęcią napicia się. Skupiał się
wyłącznie na szukaniu odpowiedniego miejsca dla siebie na najbliższe miesiące.
Czasami dzwoniła zaniepokojona mama, ale zapewniał ją, że wszystko jest w
porządku, a on na najlepszej drodze do wyleczenia się z nałogu.
Któregoś dnia natknął się
wreszcie na coś, co bardzo mu odpowiadało. Pięknie położony ośrodek leczenia
uzależnień, całkowicie prywatny na Mazurach, a konkretnie w miejscowości Stare
Juchy. Doczytał, że mają terapię indywidualną i grupową. Uznał, że może sobie
wybrać. – Tam będzie mi dobrze – pomyślał. – Wszędzie las,
spore jezioro i świeże powietrze. - Wynotował
adres, numer telefonu i niezwłocznie zadzwonił.
Dzwonek do drzwi oderwał
Marka od pakowania. Wiedział, że to Sebastian, bo rano dzwonił do niego z
prośbą, żeby przyszedł.
- Dobrze, że jesteś – ucieszył się.
- Dzieje się coś? – zaniepokoił się Olszański
widząc na stole na wpół spakowane walizki.
- Bardzo dużo się dzieje przyjacielu.
Wyjeżdżam. Załatwiłem sobie pobyt w prywatnym ośrodku leczenia uzależnień na
Mazurach. Cisza, spokój, piękne okoliczności przyrody, bo las i jezioro. Czuję,
że tam dojdę do siebie. Poza tym od kiedy wyszedłem ze szpitala nie wypiłem
kropli alkoholu. Jest więc jakiś postęp. Mam do ciebie wielką prośbę i dlatego
chciałem, żebyś przyjechał. Przekaż proszę Uli, że… któregoś dnia wrócę trzeźwy
i na kolanach będę ją prosił o wybaczenie. Powiedz jej, że kocham ją bardziej
niż własne życie i będę się starał ze wszystkich sił naprawić to, co
spieprzyłem. Prędzej zabiję siebie niż miałbym ją znowu skrzywdzić. Bardzo za
nią tęsknię… Czy…, czy ona coś mówi o mnie?
- Marek, ona w ogóle o tobie nie myśli. Ma tak
dużo pracy, że pod koniec dniówki zasypia na stojąco. Umordowana jest. Przekażę
jej to, co powiedziałeś, a ty dojedź szczęśliwie i spróbuj się wyleczyć.
Odezwij się też od czasu do czasu i daj znać, że żyjesz. Powodzenia.
- Zapnij pas, Ula. Ależ jestem głodny. W
brzuchu mi burczy.
- Zaraz będziemy jeść. Nic nie mówisz, co u
Marka? Byłeś u niego, tak?
- No byłem, ale co tu opowiadać. Otworzył mi
drzwi i wyglądał jakby był wczorajszy. Blada cera, wory pod oczami… Mówił mi
kiedyś, że chce wyjechać na jakieś odludzie, ale dość opornie się do tego
zabiera. Tak czy siak, nadal popija. Na blacie w kuchni widziałem do połowy
opróżnioną butelkę whisky. Nawet nie próbował jej ukryć i proponował mi
kieliszek. Kolejny powrót na terapię nie ma sensu dopóki on sam nie zrozumie,
że tylko w ten sposób może sobie pomóc. To wszystko powinno się urodzić w jego
głowie, a nie w przełyku. Żal patrzeć, jak bardzo się stacza. Na razie ma z
czego żyć i nawet nie podejmuje wysiłku, żeby zacząć pracować. Pieniądze jednak
kiedyś się skończą, a nie wiem, czy Dobrzańscy będą na tyle wyrozumiali, że
zechcą go utrzymywać. Czarno to widzę, Ula.
Tym razem Sebastian przeholował i to mocno. Dopóki był blisko, czasami zbyt blisko, ale był przynajmniej szczery można było to jego zauroczenie Ulą jeszcze jakoś tłumaczyć. Teraz z kolei kłamie z premedytacją przedstawiając Marka w bardzo negatywnym świetle. Perfidnie wykorzystuje tkwiący w Uli żal do byłego narzeczonego. Jak można być osobą tak pozbawioną jakichkolwiek skrupułów? To się zwyczajnie nie mieści w głowie.
OdpowiedzUsuńA Marek po pewnych przemyśleniach robi krok w dobrą stronę i próbuje zmienić swoje życie.
Pozdrawiam Was cieplutko 💖💖💖
Dagmara
UsuńMożna powiedzieć, że Olszański przystąpił do frontalnego ataku. Doskonale wie, że Ula ani nie zadzwoni, ani nie pojedzie do Marka, żeby skonfrontować te rewelacje, a jedynie utwierdzi się w przekonaniu, że dobrze zrobiła odchodząc od alkoholika. Sebastian najpierw mocno krytykował Marka, teraz konfabuluje przedstawiając Uli sytuacje, które nigdy nie miały miejsca. Na szczęście Ula zachowała jeszcze resztki rozsądku.
Pięknie dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
No Marek wreszcie odzyskuje rozum i zdaje sobie sprawę, że potrzebuje pomocy. Robi krok w dobrym kierunku. Natomiast Seba zaczyna przechodzić samego siebie. Przyjaciel zamienia się w padalca. Trochę nie rozumiem zachowania Uli, skoro jest ciekawa co u Marka to mogła chociaż sama zadzwonić lub wysłać SMS skoro nie chciała Go widzieć. Trzymam kciuki za Marka i mam nadzieję, że Ula przejży na oczy i zobaczy podłe zachowanie Seby. A swoją drogą to bardzo jestem ciekawa kto pierwszy przejży Sebastiana, czyżby Cieplak 🤔 Pozdrawiam serdecznie i czekam niecierpliwie na kolejną część. Miłej niedzieli życzę 🌞🌺
OdpowiedzUsuńHalina
UsuńZ całą pewnością znajdzie się ktoś, kto przejrzy działania Olszańskiego i w dodatku pomoże Uli spojrzać na niego z właściwej perspektywy, ale z na pewno nie będzie to Cieplak. Ula jest oczywiście ciekawa, jak Marek się czuje po wypadku, ale w końcu odeszła od niego i w zasadzie nie chce mieć z nim nic wspólnego, a Sebastian jest w tym przypadku niewyczerpanym źródłem wiedzy, szkoda tylko, że fałszywej.
Bardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Czy Marek musiał spowodować kolizję aby podjąć decyzję o odstawieniu alkoholi oraz o ponownej próbie podjęcia terapii? Stanął na rozdrożu,ale na tę chwilę wybrał odpowiednią drogę będąc trzeźwym przez ostatnie dni oraz szukając ośrodka uzależnień. Wierzę, że uda mu się wytrwać w swych postanowieniach. A co do postępowania Sebastiana to nie powinien nazywać siebie przyjacielem Marka bo postępując w taki sposób nigdy nie zasługiwał na miano przyjaciela nie tylko Marka , ale też Uli. To podły kłamca
OdpowiedzUsuńMarkowi potrzebny był wstrząs, a wypadek, to niezły wstrząs, trzeba przyznać i w dodatku daje do myślenia, bo Marek zaczyna podejmować właściwe decyzje. A co do Sebastiana, to z całą pewnością nie jest on już przyjacielem Marka, chociaż o tym Marek przekona się za jakiś czas.
UsuńNajserdeczniej pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu. :)
Widzę światełko w tunelu. Marek coś jednak zrozumiał. Może od teraz już będzie dobrze. Może właśnie tam zacznie się jego trzeźwienie. Oczekując na kolejny odcinek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńŚwiatełko w tunelu się pojawiło, bo Marek zachowuje trzeźwość i zaczyna coś robić w kierunku, żeby ją utrzymać. Od teraz będzie już tylko lepiej, przynajmniej dla niego.
Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Marek wybywa, a Sebastian przystępuje do ataku. Ulka jest dziwna. Wierzy we wszystko co powie Sebastian. Miśka pozdrawia
OdpowiedzUsuńMiśka
UsuńUla nie jest dziwna przez to, że wierzy Sebastianowi. Jakby nie patrzeć on bardzo jej pomógł przez ostatnie miesiące i był na każde zawołanie. Ona sądzi, że jest jej życzliwy, a tymczasem on prowadzi podwójną grę.
Pozdrawiamy cieplutko i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Z jednej strony do dobrze, ze Marek chce się leczyć, ale z drugiej jego wyjazd z Warszawy pewnie wszystko skomplikuje miedzy nim i Ula. Tutaj zawsze mogli na siebie wpaść, a tam to już zupełnie nie. Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńMiędzy Markiem, a Ulą nie ma już co komplikować, bo przecież Ula odeszłą od niego i nie są już narzeczeństwem. Marek musi wyjechać, jeśli kiedyś ma zamiar normalnie i trzeźwo funkcjonować i teraz tylko to się liczy.
UsuńPozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za obecność na blogu. :)
No właśnie nastał koniec przyjaźni Marka i Sebastiana, ale Marek jeszcze o tym nie wie, ale Sebastian chyba już tak. Do następnego. Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńOdkąd Sebastian zaczął pozostawać pod urokiem Uli, już wiedział, że ta przyjaźń między nim, a Markiem nie ma racji bytu. Cała reszta, to stwarzanie pozorów.
Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. :)
Już widzę jak Sebastian powie Uli to o co prosił Marek. Jestem pewna, ze nigdy tego nie zrobi. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina
UsuńOczywiście, że Seba nie powtórzy Uli słów Marka, bo być może wzbudziłby u niej jakiś sentyment, lub szybsze bicie serca, a do tego nie może dopuścić. Marek ma być dla niej porażką i jednym wielkim rozczarowaniem.
Pozdrawiamy gorąco i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Lepiej późno niż w ogóle. Dobrze, ze Marek przypomniał sobie co obiecywał Uli i ze tej obietnicy nie spełnił. Może wreszcie się ogarnie. Pozdrawiam Sylwia
OdpowiedzUsuńSylwia
UsuńTo już najwyższy czas, by Marek zaczął pracować nad sobą. Znalazł już do tego odpowiednie warunki i ludzi, którzy zajmują się indywidualną terapią uzależnień. Teraz potrzebny jest tylko czas i praca u podstaw.
Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za wpis. :)
Zadziwia niezłomna pewność Marka, ze Ula jeszcze będzie jego, ze ona da mu jeszcze kolejna szanse. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńMarek rzeczywiście w to wierzy, bo wydaje mu się całkowicie absurdalne, żeby Ula tak nagle przestała go kochać. Zawsze przecież mu powtarzała, że jest miłością jej życia i odkochała się, ot tak, po prostu? Nieprawdopodobne, przynajmniej dla niego.
Pięknie dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Wydaje się, że Ula jednak cały czas kocha narzeczonego. Jest uparta i dlatego nie chce żeby on się o tym dowiedział, a gdyby się spotkali to pewnie by się tak stało. Sebastian tez o tym wie, bo ona cały czas o niego wypytuje. Z ogromną chęcią przeczytam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńTak wielkie uczucie, jakim się darzyli, nie wypala się tak po prostu. Musiałyby minąć miesiące, a nawet lata, żeby oboje stwierdzili, że nic do siebie nie czują.
Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś. :)
Można, można i przy kawie można posiedzieć i pogadać, a nie tylko przy alkoholu. I jak fajnie to wygląda. Mam nadzieje, że Marek to wreszcie zrozumiał. Do następnego. Pozdrawiam;) AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńZ całą pewnością Marek zrozumiał to i wiele innych rzeczy. Zaczyna działać, bo najwyższy czas wziąć się za bary z tym uzależnieniem, by móc potem spojrzeć bez wstydu Uli w oczy.
Pięknie dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Ciekawa jestem czy rodzice Marka naprawdę się nie dowiedzą o wypadku syna. No i co oni na to, że Marek chce wyjechać z miasta. Żeby tylko tam jeszcze bardziej nie popłynął. Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira
UsuńO ile pamiętam, to oni faktycznie się nie dowiedzą, ale mogę się mylić. Można chyba przyjąć, że do swojego wyjazdu on nie będzie się z nimi widział i jedynie kontakt będzie telefoniczny. Ośrodek, do którego jedzie nie daje szansy na sekretne upijanie się, bo jest położony w dość odludnym miejscu, z dala od pokus. Dla Marka to idealne miejsce.
Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu. :)
Miejsce wybrane przez Marka wygląda bardzo sympatrycznie. Mam nadzieję, ze pracują tam profesjonaliści, którzy mu pomogą i ze nie zwieje stamtąd. Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina
UsuńZ całą pewnością Marek wybrał właściwe miejsce na swoją terapię. Cisza, spokój, brak pokus i profesjonalni terapeuci. Wszystko razem sprawi, że wróci dawny Marek.
Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Że też Sebastian nie zeżrą wyrzuty sumienia. Zachowuje się jak ostatnia szmata. Nie zna powiedzenia, że karma wraca. Nie buduje się szczęścia na cudzym nieszczęściu. Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa
UsuńJak widać, w walce o ukochaną kobietę nie ma się wyrzutów sumienia. Ponoć miłość zaślepia i pcha człowieka do największych podłości. Na szczęście klamka jeszcze nie zapadła, a Olszański nie może być za bardzo pewny wyniku swoich działań.
Pięknie dziękujemy za komentarz i naserdeczniej Cię pozdrawiamy. :)
Biedny Marek. Nowy narzeczony jego Uli pewnie złamie mu serce. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga
UsuńMarek jeszcze długo .nie będzie świadomy zmian, jakie zaszły podczas jego nieobecności w Warszawie, również tego, że Ula zaręczyła się z jego najlepszym przyjacielem. Oczywiście wszystko się wyda, ale to za jakiś czas.
Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i bardzo się cieszymy, że zajrzałaś. :)
Przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, ale po prostu przegapiłam. Spróbuję nieco nadrobić tutaj.
OdpowiedzUsuńMusiało dojść do wypadku wcześniej czy później. Całe tylko szczęście, że nic nikomu złego się nie stało. A Marek dzięki temu najwyraźniej coś zrozumiał.
Olszański powinien dostać w ten głupi łeb. Czy on sądzi, że tymi kłamstwami coś ugra? W końcu prawda wyjdzie na jaw. I coś mi mówi, że nastąpi to właśnie w dniu ślubu.
Dziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam w niedzielę popołudniu.
Julita
Julita
UsuńNie masz za co przepraszać, bo tempo dodawania jest zabójcze i nic dziwnego, że coś tam umyka, ale koniecznie chcemy skończyć publikowanie tego opowiadania przed moim pójściem do szpitala.
Marek doznał wstrząsu i dzięki niemu zaczyna swoją wewnętrzną metamorfozę. Olszański z premedytacją mija się z prawdą, ale oczywiście kłamstwo ma krótkie nogi i z czasem wyjdzie na jaw, ale nie w dniu ślubu, a trochę wcześniej, choć właściwie dalsze decyzje odnośnie związku z Olszańskim Ula podejmie w ostatniej chwili.
Pięknie dziękujemy za komentarz i najserdeczniej Cię pozdrawiamy. :)
Trudno sobie wyobrazić Sebastiana zdradzającego Marka. W serialu zerwana przyjaźń była chwilowa. Tu nie ma szans na uratowanie przyjaźni. Pozostaje nadzieja że może Krzysztof oświetli Ulę gdzie jest Marek albo syna o planach Uli i jego "najlepszego przyjaciela"
OdpowiedzUsuńPozdrawiam milutko 😉
RanczUla
UsuńUla z całą pewnością dozna oświecenia, ale to nie Krzysztof będzie tym, który ją oświeci. Mimo, że zaręczyłą się z Sebastianem i zaplanowany jest ślub, ona wciąż ma ogromne wątpliwości, bo przecież nie kocha Olszańskiego, a trudno budować związek tylko na poczuciu bezpieczeństwa i trosce ze strony potencjalnego małżonka. Generalnie to totalne nieporozumienie, ktore ktoś Uli uświadomi.
Temat przyjaźni między Markiem, a Sebastianem został definitywnie zamknięty.
Pięknie dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)