ROZDZIAŁ
3
To spotkanie dało jej trochę do myślenia.
Bardzo pozytywnie odebrała Marka i nawet zrugała się za to, że początkowo nie
była dla niego zbyt miła. Właściwie miał prawo zapytać o powód jej smutku, bo
jak sam mówił, wielokrotnie widział ją w takim stanie, ale nie mogła zaspokoić
jego ciekawości. Nie znała go przecież wcale i nie przywykła też do
wywnętrzania się obcym ludziom ze swoich problemów. Z drugiej strony
stwierdziła, że miło jest czasem zamienić z kimś słowo choćby o pogodzie. No
wprawdzie nie rozmawiali o niej, ale starała się, żeby jej odpowiedzi były dość
neutralne i dla niej bezpieczne. Tak naprawdę to on mówił więcej i to ona o nim
dowiedziała się szczegółów z jego życia. W zasadzie podobał się jej. Bez
wątpienia posiadał urok osobisty, był kulturalny i traktował ją z szacunkiem.
Był też przystojny i miał ładną twarz.
Najbardziej ujęły ją jego oczy
współczujące, dobre, szczere i łagodne okolone długimi jak na mężczyznę rzęsami.
Trochę ją zaskoczyło, że te oczy są szare. Bruneci przeważnie mają
ciemnobrązowe. Rzadko niebieskie, czy zielone. Był też wysoki. Znacznie wyższy
od Piotra. Trochę zaniepokoiło ją to zestawienie z nim. – Przecież nie mogę wszystkich facetów porównywać do niego. Piotr, to już
zamknięty rozdział. – Z zadowoleniem stwierdziła, że przez cały czas
spędzony z Dobrzańskim ani raz nie pomyślała o dawnym kochanku. – Może tego mi właśnie potrzeba? Takiej
odskoczni od myśli o nim? Nie będę się całe życie zadręczać… Szkoda tylko, że te dwa lata okazały się
latami zmarnowanymi… Byłam głupia, że pozwoliłam sobie liczyć na coś więcej. O
święta naiwności! Mam nadzieję, że przynajmniej Marek nie jest żonaty. Na pewno
o to go zapytam, bo…, bo muszę to wiedzieć.
Zasypiała z pozytywnymi myślami. Nie
uważała czasu spędzonego z Markiem za czas stracony.
Energicznie wysiadł z windy i szybkim
krokiem ruszył do swojego gabinetu. Koniecznie musiał coś sprawdzić. Jego
sekretarki jak zwykle nie było. – Pewnie
znowu wymyśli tysiąc usprawiedliwień – pomyślał. Wbiegła tuż za nim ściskając
w dłoniach dwa opakowania koktajlowych pomidorków.
-
Cześć Marek – rzuciła.
-
Cześć. Mam pilną sprawę do załatwienia, więc nie łącz mnie z nikim i zapisuj
ważniejsze telefony. Muszę mieć co najmniej ze dwie godziny spokoju.
-
Załatwione. Dopilnuję tego.
Starannie zamknął drzwi od gabinetu i
odpalił laptopa. Wszedł w przeglądarkę i wpisał w wierszu imię i nazwisko Uli. Po
chwili ukazało się kilkanaście pozycji, ale on szukał firmy prowadzącej
rozliczenia finansowe. Wreszcie uśmiechnął się. Firma Pro-S właściciel: Urszula
Cieplak. Rozliczenia finansowe: miesięczne, kwartalne i roczne. Wykonujemy też
usługi z zakresu tłumaczenia z języka niemieckiego i angielskiego, telefon…
Szybko zapisał ten numer. Podziwiał ją. Powiedziała mu przecież wtedy w tej
kawiarni, że sama prowadzi firmę. - Jak
ona to wszystko ogarnia? Na pewno ma sporo roboty i jeszcze te tłumaczenia…
Pewnie jest gruntownie wykształcona i w dodatku taka piękna… - westchnął. Zerknął
jeszcze na adres i zdziwił się. Koszykowa sześćdziesiąt jeden? To chyba gdzieś
koło Alior Banku, całkiem blisko. Już miał sięgać po telefon, gdy usłyszał
jakąś szamotaninę pod drzwiami i krzyk Violetty.
-
Nie mogę cię wpuścić! Zabronił mi wpuszczać kogokolwiek. Ma pilną sprawę i
potrzebuje spokoju! Nie nalegaj.
- Odsuń
się Violetta, bo nie ręczę za siebie – rozpoznał głos Pauliny Febo. Zamaszyście
otworzył drzwi i wysyczał.
- Co
tu się do cholery dzieje? Obie upadłyście na głowę?
- Ja
na pewno nie! – oburzona Viola obciągnęła bluzkę. – Powiedziałeś, żeby nikogo
nie wpuszczać, a Paulina zaczęła mnie szarpać.
Marek spojrzał w oczy pięknej Włoszki,
które w tym momencie ciskały pioruny.
-
Nie możesz tego uszanować? Myślisz, że wszędzie wolno ci wchodzić? Jestem
zajęty i nie mam zamiaru wysłuchiwać, co też masz mi do powiedzenia.
Urażona takim traktowaniem Paulina
bezceremonialnie wepchała się do gabinetu.
-
Nie ma nic ważniejszego od tego, co chcę ci powiedzieć.
-
Czyżby? – zadrwił. – Prowadzę ważne negocjacje i jeśli będziesz mi w tym
przeszkadzać, nie załatwię nic a firma dużo straci.
-
Mam to gdzieś. Przyszłam ustalić z tobą termin naszego ślubu.
-
Oszalałaś? – na jego twarzy wymalowało się zaskoczenie i szok. – Przecież
dopiero się zaręczyliśmy. Nie mam zamiaru tydzień po zaręczynach brać z tobą
ślubu, a tak naprawdę wciąż się zastanawiam, czy w ogóle tych zaręczyn nie
zerwać. Ostatnio mocno zalazłaś mi za skórę i wierz mi na dłuższą metę jest to
nie do wytrzymania. Na ślub będziesz musiała poczekać przynajmniej z półtora
roku. Jeśli przez ten czas dam radę z tobą wytrzymać, to może i dam radę przez
resztę życia.
-
Marco – Paulina najwyraźniej spuściła z tonu. – Zegar bije na moją niekorzyść.
Ja chcę mieć z tobą dzieci. Kiedy mam je urodzić? Po czterdziestce?
- Do
czterdziestki masz co najmniej dziesięć lat. Na pewno zdążysz. A teraz zostaw
mnie, bo mam pilne rzeczy do załatwienia.
Wyszła jak niepyszna. Nie była zachwycona
takim obrotem sprawy. Nie sądziła, że on będzie chciał zwlekać ze ślubem. Ona
też nie chciała. Pójdzie do seniorów. Może oni wpłyną na decyzję Marka.
Kiedy zamknęły się za nią drzwi odetchnął z
ulgą. Paulina doprowadzała go do szału. Byli ze sobą ponad pięć lat, ale z
każdym rokiem było tylko gorzej. Przymuszony poprzez mocne naciski ze strony
rodziców zdeklarował się jej tydzień temu, ale nie uszczęśliwiło go to w
najmniejszym stopniu. Teraz tylko kombinował jak sprytnie uwolnić się z tych
więzów. Czekał po prostu na odpowiedni moment. Miał świadomość, że nękanie o
szybki ślub na tym się nie skończy. Za chwilę będzie miał na karku rodziców,
którzy nakręceni przez przyszłą synową znowu będą mu ciosać kołki na głowie.
Tym razem nie ulegnie. W końcu jest dorosły i sam jest w stanie decydować o
takich rzeczach. Szkoda tylko, że zapomniał o tej dorosłości w momencie, kiedy
oświadczał się pannie Febo. Jakoś musi z tego wybrnąć. Małżeństwo z nią jest
niemal tożsame z poderżnięciem sobie gardła. Przypomniał sobie, że miał wykonać
telefon. Wybrał numer i po chwili usłyszał łagodny głos Uli.
-
Urszula Cieplak, firma Pro-S, w czym mogę pomóc?
-
Witaj Ula, Marek Dobrzański z tej strony…
-
Marek? A skąd masz ten numer?
-
Znalazłem w internecie. Dzwonię, bo mam do ciebie sprawę służbową i jeśli
mogłabyś się jutro ze mną spotkać, byłbym bardzo zobowiązany. Mogę też przyjść
do twojej firmy, bo to bardzo blisko F&D.
-
Tak chyba będzie najlepiej… – odpowiedziała niepewnie. – Raczej w tygodniu
ciężko jest mi się wyrwać, bo jak wiesz, jestem tu sama i muszę odbierać
telefony, które są dla mnie ważne.
-
Doskonale to rozumiem. W takim razie wpadnę jutro w porze lunchu, dobrze?
-
Dobrze. Do zobaczenia.
Biuro Uli mieściło się w oficynie
przyklejonej do budynku mieszkalnego. Jak się okazało było to niewielkie
pomieszczenie z sanitariatem i aneksem kuchennym. Marek wszedł i przywitał się
z Ulą rozglądając się jednocześnie ciekawie.
-
Bardzo tu przytulnie – stwierdził. – Naprawdę świetnie je urządziłaś. Biuro w
sensie…
-
Dziękuję. Napijesz się kawy? Właśnie zaparzyłam świeżą.
-
Chętnie – przysiadł przy niewielkim stoliku na jednym z dwóch klubowych
fotelików.
Ula pojawiła się wkrótce niosąc na tacy
filiżanki pełne aromatycznego napoju, dzbanuszek ze śmietanką i cukiernicę.
Rozsiadła się wygodnie i z zaciekawieniem zerknęła na teczkę, którą przyniósł
ze sobą Dobrzański.
- To
co to za sprawa, z którą przyszedłeś?
-
Właśnie. Najpierw jednak chciałbym cię o coś zapytać. Czy oprócz rozliczeń
finansowych planowałaś już kiedyś budżet?
-
Wielokrotnie, zwłaszcza dla małych firm liczących nie więcej niż dwadzieścia
osób.
- A
z taką jak moja poradziłabyś sobie? Nie chodzi tu o budżet dla całej firmy, ale
o budżet dla konkretnej kolekcji. Kolekcji wiosennej. Nie mam już od dawna
asystentki, która zwykle się tym zajmowała, a sekretarka jest całkowicie
niekompetentna. Ostatni robiłem sam i muszę przyznać, że nabiedziłem się nad
nim okropnie. Nie jestem za dobry w te klocki. Chodzi głównie o to, żeby
znaleźć jakieś oszczędności, a ja zupełnie tego nie potrafię. Jestem pewien, że
sporo przepłaciliśmy przy jesienno-zimowej. Przyniosłem ze sobą wszystkie
zestawienia i potrzebne do tego dokumenty. Byłabyś w stanie podjąć się tego?
Zawarłbym z tobą korzystną umowę, bo wiem ile trzeba w to włożyć pracy i na
pewno nie będę na tobie oszczędzał. Dwadzieścia tysięcy byłoby satysfakcjonującą
cię sumą?
Wytrzeszczyła na niego oczy. Zaskoczył ją,
bo nie spodziewała się aż tyle. Pokręciła z niedowierzaniem głową.
- To
stanowczo za dużo Marek.
Uśmiechnął się szeroko.
- To
w sam raz Ula. Taką właśnie zawrzemy umowę. Następnym razem przyniosę ci ją, to
podpiszesz. Wprawdzie rzecz dotyczy kolekcji wiosna-lato, ale budżet musimy
znać znacznie wcześniej, by być przygotowanym na wydatki. Miesiąc ci wystarczy,
żeby mi opracować wszystko z detalami?
- W
zupełności.
-
Jestem ci naprawdę bardzo wdzięczny. Niewykluczone, że będziesz miała ode mnie
więcej takich zleceń i mam nadzieję, że się ich podejmiesz.
-
Nigdy nie gardzę żadną pracą, więc bądź spokojny.
Zadowolony z takiego obrotu sprawy podniósł
się z fotela. Wyciągnął w kierunku Uli dłoń, a gdy podała mu swoją złożył na
niej pocałunek.
-
Mam nadzieję, że to będzie początek owocnej współpracy Ula. Będę leciał, bo na
pewno masz sporo roboty. Aaaa…, byłbym zapomniał – wyciągnął z kieszeni
telefon. – Chciałbym mieć z tobą też prywatny kontakt, jeśli oczywiście nie
masz nic przeciwko temu. Na telefonie służbowym mogę polegać tylko do
szesnastej.
Przedyktowała mu numer a on oddzwonił
dzięki czemu i ona mogła zapisać jego w pamięci telefonu.
- Do
zobaczenia Ula. Miłej pracy – pożegnał się.
Po jego wyjściu podskoczyła do góry z
radości. Dwadzieścia tysięcy? Ileż ona musiała się napracować, żeby zarobić
taką sumę? Najwyższe kwoty jakie osiągała przez miesiąc, to było sześć, rzadziej
siedem tysięcy. Z tego musiała opłacić ZUS, samochód, biuro, mieszkanie i
media. Żyła oszczędnie i nie wydawała na siebie zbyt wiele więc udawało jej się
trochę zaoszczędzić. Teraz będzie mogła pozwolić sobie nawet na małe szaleństwo
zakupowe. Byłoby wspaniale, gdyby ta robota wypaliła i zdarzała się częściej. Nie
bała się pracy. Bała się tylko jej braku. Pierwszy kwartał roku i ostatni
zawsze był nieco lepszy. Pod koniec roku firmy zwykle rozliczały swoje budżety,
a na początku nowego zaczynało się sporządzanie deklaracji podatkowych. Wówczas
wpadało jej trochę więcej pieniędzy. Uśmiechnęła się do swoich myśli. Może
kiedyś będzie tak, że nie będzie się wciąż martwić, czy nie zabraknie jej
pieniędzy na opłaty?
To już ma Marek u mnie małego minusa bo jest z Pauliną zaręczony. Oby szybko się z tego wyplątał i był z Ulą szczery jak go zapyta o to. Jakaś krótka ta część albo mi się tylko tak wydaje. Ula z Markiem nawiązali współpracę która mam nadzieję szybko przerodzi się w coś więcej. G ;-)
OdpowiedzUsuńG.
UsuńCzęść tak samo długa jak pozostałe. Dziewięć stron worda, to mój standard. Marek jest mimo wszystko zajętym facetem. Nie jest mężem, ale jest narzeczonym a to już do czegoś zobowiązuje. Na razie ma z Ulą kontakt służbowy, a jak się rozwinie, wkrótce się przekonasz.
Bardzo dziękuję za komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :)
Dlaczego tak krótko?
OdpowiedzUsuńA teraz wracając do treści. Marek jednak jest zajęty ale jeśli dobrze zrozumiałam to nie planuje tego stanu utrzymywać na dłużej. Jedynym plusem tej sytuacji jest fakt, że Paulina jest tylko narzeczoną, a z zaręczyn łatwiej się wycofać niż dostać rozwód.
Ula pozwoliła Markowi zbliżyć się a to dobry znak, może ponownie zaufa mężczyznom. O ile oczywiście Marek wcześniej zakończy swój związek z Febo.
Liczę, że kolejna część będzie dłuższa.
Pozdrawiam :)
Marzycielka
UsuńWcale nie krótko. Jest jak zwykle. Wyjaśniałam już to powyżej. Całość rozdziału zajmuje zawsze dziewięć stron worda i rzadko zdarzają mi się odstępstwa od tego mojego prywatnego standardu.
Panna FE nie daje narzeczonemu odetchnąć. Zawsze znajdzie dobry pretekst do wymówek i wiecznych pretensji. Dobrzański ma już tego po kokardę. Bardzo lekkomyślnie postąpił nie sprzeciwiając się rodzicom i zaręczając się z Pauliną. Teraz mocno kombinuje, jak się z tego wyplątać.
Współpraca z Ulą okaże się bardzo owocna.
Pięknie dziękuję za wpis. Pozdrawiam cieplutko. :)
Czyżby mała powtórka z rozrywki. Najpierw Piotr i jego żona a teraz Marek i Paulina a na dokładkę Ula. Mam nadzieję, że Marek szybko zakończy związek z Febo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Julita
Julita
UsuńTo na pewno nie jest powtórka z rozrywki, chociaż jeśli wziąć pod uwagę zajętość obu panów, to można by tak powiedzieć. Marek ma nieco łatwiej, bo żadnego cyrografu nie podpisał i musi się tylko zdobyć na odwagę, żeby przerwać ten chory związek.
Pozdrawiam Cię pięknie i dziękuję za wpis. :)
Jaka miła niespodzianka od rana, a mniej miła to, to, że pojawiła się Paulina i Marek zaręczony jest z błogosławieństwem rodziców dodatkowo. Ale na szczęście myśli o rozstaniu. Oby powiedział Uli prawdę a nie zwodził i nie dowiadywała się z prasy. I jeszcze coś jest co łączy opowiadanie z serialem. Będą razem poniekąd pracować.
OdpowiedzUsuńIle planujesz części, bo zastanawiam się, czy do połowy maja zakończysz opowiadanie?
Pozdrawiam miło.
RanczUla
UsuńOd razu wyjaśniam, że części jest jedenaście, więc do Twojego rozwiązania nie dam rady dodać wszystkich. Policzyłam, że dasz radę przeczytać jeszcze pięć. Na pocieszenie powiem, że to przecież nic straconego, bo jak osiągniesz już komfort posiadania większej ilości wolnego czasu, to zawsze możesz dokończyć czytanie.
A jeśli chodzi o rozdział, to mogę jedynie powiedzieć, że w tej beczce musi znaleźć się trochę dziegciu, ale Marek poradzi sobie doskonale, bo przecież zawsze spada na cztery łapy. Taki z niego szczęściarz.
Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za komentarz. :)
Szkoda, bo liczyłam na 8,tak jak kiedyś było. (Jeśli dobrze pamiętam to tyle miewały Twoje opowiadania.) A ja może nawet sześć części załapię się, bo moja mama mnie i brata rodziła trzy dni po terminie i może będzie to dziedziczne.
OdpowiedzUsuńJeszcze raz pozdrawiam.
Osiem rozdziałów liczą może ze dwa opowiadania. Przeważnie zamykam się w dziesięciu rozdziałach. Tym razem jest o jeden więcej. A Ty skup się na maleństwie a nie na czytaniu opowiadań. Mam nadzieję, że dziecko okaże się nie tak bardzo absorbujące i pozwoli Ci od czasu do czasu na oddech. Myśl pozytywnie. :)
UsuńMarek długo raczej nie wytrzyma z Pauliną. Apodyktyczną ,egoistyczną ,mściwą ,chorobliwie zazdrosną ,bezwzdględną ,materialistką , wyniosłą , podłą ,chłodną ,chamską , narcystyczną ,despotyczną ,( wyprzedzam trochę ,ale myślę ,że również jest osobą małostkową i będzie tu przywiązywać dużą wagę do szczegółów. ( chodzi mi o stroje ,detale ,makijaż) zawsze musiała perfekcyjnie wyglądać.Nie wiem ,czy tu będzie tak samo ,ale jestem pewna ,że tak. Oczywiście są rzeczy ,gdzie szczegóły mają znaczenie ,ale bez przesady. Paulina i dziecko? To moim zdaniem jej chwilowa zachcianka ,bo ta rola w odniesieniu do niej...Czego nauczyłaby takie dziecko? Jakie cechy przekazała? Patrzeć na ludzi z góry? Oceniać powierzchownie ze wzgłedu na wygląd czy kolor skóry,religii ( chyba ,że rasistką nie jest).Na pewno nie chciałaby siedzieć w pieluchach ,wstawać w środku nocy ,a gdyby miało kolkę dzwoniła by pod 112 bądź inny numer.No ,trochę przesadziłam,ale wynajęłaby opiekunkę i narzekała ,że nie może nigdzie wyjść i non stop kłóciłaby się z Markiem ,aż nastąpiłby całkowity rozpad małrzeństwa i tylko rozwód mógby ich uratować ,aby nie wydrapali sobie wzajemnie oczu ,a Marek ( może poszedłby w tango z inną) ,a ciosała kołki na głowie o kolejne zdrady ,albo przez nią popadłby w alkoholizm. No wtedy kolorowo już by nie było.dziwne rzeczy ( głupoty)przychodzą mi dziś do głowy.
OdpowiedzUsuńLiczę ,że Marek uwolni się od tej harbii i zacieśli więzy z Ulką.
Odnośnie Ulki to w dalszym ciągu wspomina ten fatalny romans z panem spod ciemnej gwiazdy i wylewa potoki łez ,aż niedługo rzeka powstanie. No ,chyba ,że opamięta się i Marek pomoże jej zapomnieć o Sosnowskim ,który okazał się gnidą podliną i jeszcze tam kimś. O pieniądze w przyszłości raczej się martwić nie będzie musiała skoro będzie z markiem. ( nie żeby leciała na kasę) wcale tak nie uważam ,bo sama też świetnie sobie radzy. Jest inteligentna i w dodatku ładna ,co może być na plus dla Marka.Poza tym jest przeciwieństwem Pauliny ,bo tamta skromności ,miłości,uczciwości,zaufania , ciepła ,serdeczności dziecka by nie nauczyła ,a Ulka z pewnością lepiej odnajdzie się w tej roli jeżeli ,kiedyś będzie mamą. Na razie musi zapomnieć o Piotrze ,skupić się na pracy i dać sobie czas ,aby zacząć coś nowego z Markiem.Liczę ,że Paulina przed ten ołtarz Dobrzańskiego jednak nie zaciągnie ,bo to utrudniłoby znacznie później sprawę jeśli chciałby być z kimś innym. Blisko byłam ,bo obstawiałam 10 rozdziałów ,a jest 11 ,ale się cieszę. Więcej do czytania.=D. Oj coś mi z całą pewnością przepadnie i przeczytam później. ( dobrze ,że nie usuwasz opowiadań po ich zakończeniu...,co uważam za bezsens ,ale są osoby ,co niestety tak robią. ( nie dotyczy to blogów o żadnym serialu).
O Piotrze na tą chwilę więcej nie napiszę ,bo już napisałam ,co o nim sądzę pod poprzenim wpisem. Tu pojechałam troszkę po Paulinie. ;).
Zastanawiam się czy tytuł nawiązuję jedynie do Uli,Piotra ,Ireny czy również Marka,Pauliny , Uli? Pewnie związek P i M trochę jeszcze portwa i M i U będą na początku przyjaciółmi =D. Tutaj to nawet lepiej ,bo Ula ma po Panu kochanku ma uraz do facetów i teraz będzie ostrożniejsza.Zaufania przecież nie buduje się w pięć minut więc Marka musi dobrze poznać ,aby mu zaufać ,zaprzyjaźnić i...zakochać.
Świetny rozdział.Cierpliwie czekam na cd.POzdrawiam serdecznie :).
Czyźby nowa zapowiedź? O Marku i Uli?
UsuńGratuluję takiej weny i naprawdę genialnych pomysłów i talentu do pisania :). Pozdrawiam:).
Justyna
UsuńChyba pobiłaś wszystkie rekordy w długości komentarza. obdarzyłaś Paulinę tak wielką ilością przymiotników, że chyba nie dodam już nic więcej, ale ze wszystkimi się zgadzam, bo trafiają w sedno. Każdy sposób jest dobry, byleby zaciągnąć Marka do ołtarza. Sądziła, że metoda na dziecko zadziała, a tu klops i znowu będzie musiała pomanipulować seniorami, żeby użyli swoich wpływów. Marek mądrzeje i już nie jest taki skory do poślubienia Febo. Raczej skupi się na tym, żeby jak najszybciej zakończyć ten związek.
Pisząc to opowiadanie jako trzecią wybrałam Ulę. Ona nie będzie już nigdy nie będzie w takiej roli w żadnym z układów. Doświadczyła tego raz i nigdy więcej.
Jest nowa zapowiedź i jesteś pierwszą osobą, która ją zauważyła, chociaż wisi na blogu już od kilku dni. Pomysł nie jest z pewnością genialny, bo do geniuszu mam lata świetlne, ale być może kogoś zaciekawi.
Bardzo dziękuję Ci za ten rozbudowany komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Teraz to nawet ja zwróciłam na to uwagę ale na swoją obronę może marną mam to że ja czytam opowiadania na telefonie przeważnie otwieram w wersji mini czy jak to się tam nazywa. G ;-) Po tytule wnioskuje że będzie ciekawe.
OdpowiedzUsuńG.
UsuńMam nadzieję, że będzie ciekawie. Opowiadanie nadal się pisze i sama jeszcze nie wiem co z tego wyjdzie. Pozdrawiam. :)
Witaj Małgosiu,
OdpowiedzUsuńmelduję się, trochę późno, ale podobno lepiej późno niż później:) Nie czytałam komentarzy i odpowiedzi, więc jeśli się powtarzam, to proszę o wybaczenie:) Trochę się obawiam, bo po pierwsze Marek jednak jest zajęty, co prawda niby chce się z tego wymiksować, ale na razie nie jest sam! Po drugie, nic o tym nie wspomniał Uli, a dość dużo o sobie mówił, więc myślę, że mógł choćby dać do zrozumienia Uli o tym doniosłym fakcie. No chyba, że chce zabezpieczyć tyły, bo jak mu nic nie wyjdzie z Ulą, to będzie miał chociaż Paulę. Takie podejście byłoby wstrętne. Po trzecie, Ula zaczyna się angażować, więc powinien jej o tym jakoś dać znać, bo jak to się wyda, to Ula mu nie wybaczy. Przecież obiecała sobie, że już nigdy więcej nie będzie tą trzecią, że nie będzie budować swojego szczęścia na cudzym nieszczęściu. Nawet jak to dotyczy Pauli. Jak między nimi jest naprawdę, wiedzą tylko oni. Gdyby było tak tragicznie, to by się już dawno rozstali, a to przecież Marek jej się oświadczył. Musiał coś do niej czuć, tak mi się przynajmniej zdaje. Teraz jak na horyzoncie pojawiła się piękna dziewczyna, zaczyna mieć dość narzeczonej? A jakby nie spotkał Uli, to też by się szykował do zerwania? No ale zobaczymy jak to będzie, może Ula jednak się nie dowie, a Marek szybko zerwie zaręczyny i nie będzie grał na dwa fronty? Ciekawi mnie czy Marek naprawdę potrzebuje pomocy Uli, czy to jest tylko pretekst do dodatkowych spotkań? Ula głupia nie jest i na pewno nie chciałaby aby traktowano ją niepoważnie. Szkoda żeby miała jeszcze cierpieć przez Marka. Zastanawiam się też jak zareagują, co powiedzą Krzysztof i Helena na chęć zerwania zaręczyn? Są tacy jak w serialu, czy są bardziej reformowalni? No dobra, kończę, ale obiecuję przy następnym rozdziale nie być taką spóźnialską. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam mnóstwo cieplutkich uścisków z dość zimnej aury pogodowej:)
p.s. zapomniałam zacząć od gratulacji z powodu nowej zapowiedzi. Ogromnie się cieszę:)
Gaja
Gaju
UsuńUla podoba się Markowi od samego początku, intryguje go i chociaż wie już o nim dość sporo, to jednak nie wie wszystkiego. On sam zaręczył się całkiem niedawno mocno naciskany przez rodziców i już wie, że popełnił błąd. Nosi się z zamiarem zerwania danego Paulinie słowa, ale wciąż czeka na ten właściwy moment. (w serialu też czekał). To nie jest tak, że decyzję o zerwaniu z panną FE podjął w momencie, gdy poznał Ulę. Ona stanie się jednym z głównych powodów, ale to jeszcze nie teraz.
Ula na razie nie ma pojęcia o relacjach łączących go z Pauliną, ale mogę zdradzić, że konfrontacja na pewno będzie.
Nowe opowiadanie jeszcze się pisze, choć jest już dość zaawansowane.
Dzięki za gratulacje i komentarz. Przystopuj trochę, bo się zajedziesz. Uściski. :)