ROZDZIAŁ
4
Wyszedł z jej biura z uśmiechem na ustach.
To nie było tak, że zlecenie tego budżetu miało być pretekstem do spotkań z
nią. Naprawdę potrzebował w tym zakresie fachowej pomocy i można powiedzieć, że
Ula spadła mu jak z nieba. Przy okazji upiekł dwie pieczenie przy jednym ogniu,
bo perspektywa widywania jej była bardzo kusząca. Był ciekawy czy poradzi sobie
z zadaniem jakie jej zlecił i czy okaże się na tyle kreatywna, że zaoszczędzi
firmie trochę grosza. Okaże się za miesiąc, a przez ten czas będzie próbował
poznać ją trochę lepiej. Może powie mu, co ją tak bardzo przygnębia, że tak
rzadko się uśmiecha? Kto wie…?
Do końca tygodnia oprócz swojej pracy
analizowała dokumenty przyniesione przez Marka. Były tam faktury, zestawienia
kosztów pokazu, zamówionych materiałów, dodatków, i koszty bankietu. Wartość
całkowita była astronomiczna i mocno ją zaskoczyła. Im bardziej się w to
wszystko wgryzała, tym bardziej dochodziła do wniosku, że mnóstwo rzeczy jest
zupełnie niepotrzebnych i śmiało F&D może z nich zrezygnować. - Pieniądze
wyrzucone w błoto – mruczała pod nosem. – Kompletna niegospodarność i brak
ekonomicznego myślenia. – Powoli też przymierzała się do zrobienia niezbędnych
zestawień i wyszczególnienia w nich tylko tych koniecznych pozycji. Ceny
materiałów musiały zostać. Marek uprzedził ją, żeby w to nie ingerowała, bo ich
projektant nigdy nie zgodziłby się na nic tańszego.
- On
bardzo dba o najwyższą jakość i nigdy w życiu nie pozwoli, żeby jego projekty
nie miały stosownej oprawy. Jest w firmie najważniejszy, a ja nie chcę z nim
toczyć wojny.
Mimo, iż przeznaczona na materie kwota była
ogromna, to całą resztę można było śmiało okroić. Sporo czasu poświęciła na
wyszukiwanie w internecie firm oferujących konkurencyjne ceny na catering,
oświetlenie, nagłośnienie sali, dodatki a nawet kwiaciarnie i zespoły muzyczne.
Wszystko skrzętnie wynotowała, żeby udowodnić Markowi, że taką imprezę można
zorganizować znacznie taniej. Myślała też o miejscu, w którym odbył się ostatni
pokaz. Wynajęto parter ekskluzywnego hotelu i zapłacono za to majątek. – Przepych kosztuje – pomyślała.
Przypomniała sobie jak kiedyś w ostatnią noc roku nogi poniosły ją do Łazienek.
Dotarła do Starej Pomarańczarni, w której trwała zabawa sylwestrowa. Przez duże
okna mogła zobaczyć, jak wiele osób bawiło się na tej ogromnej sali. Zauważyła
wtedy, że stoliki stoją w nieco mniejszej - obok. Teraz uświadomiła sobie, że
to byłoby idealne miejsce na pokazy. W mniejszej można byłoby urządzić bankiet.
Większa doskonale nadawała się na pokaz. -–Koszty
też byłyby mniejsze, jestem tego pewna, a sceneria niezwykle romantyczna. Marek
jest takim wrażliwcem, że na pewno by mu się spodobało to miejsce.
Idąc za ciosem wyszukała stosowny numer
telefonu i połączyła się z człowiekiem, który zarządzał tym obiektem.
Wyłuszczyła jasno i klarownie w czym rzecz pytając przede wszystkim, czy
wynajmują sale, obie sale na pokazy mody. Dowiedziała się, że jeszcze takie nie
były organizowane, ale oni są otwarci na każde rozsądne propozycje.
-
Skoro rokrocznie odbywają się tu zabawy sylwestrowe i karnawałowe, to dlaczego
nie pokaz mody? – usłyszała. – Policzymy standardowo według cennika jaki
posiadamy.
- A
mógłby mi pan podać chociaż szacunkowe koszty? To by mi bardzo ułatwiło pracę.
Mężczyzna zamilkł na chwilę licząc pod
nosem i w końcu przedyktował jej sumę, którą skrzętnie zapisała. Podziękowała
mu za uprzejmość i rozłączyła się. Sięgnęła po fakturę za hotel i uśmiechnęła
się triumfująco. Pomarańczarnia była cztery razy tańsza.
Miała właśnie wysiąść z auta, gdy ktoś
rozpostarł nad jej głową wielki parasol. Wysiadła i uśmiechnęła się nieśmiało
do stojącego obok Marka.
-
Wciąż mnie zaskakujesz – powiedziała cicho.
-
Witaj Ula. Nie mogłem pozwolić, żebyś zmokła. Dzisiejszy dzień nie bardzo
nadaje się na spacer. Zaczęło siąpić już w nocy i nie zanosi się na to, żeby
miało przestać. Jednak nie chciałem odwoływać tego spotkania, bo jestem ciekawy
postępów w wiadomej sprawie. Bo są jakieś postępy, prawda?
-
Są, ale opowiem o nich przy kawie. Teraz zapytam cię tylko, dlaczego wybrałeś
na miejsce pokazu drogi hotel?
-
Przyznaję, że nie miałem zupełnie pomysłu, gdzie to zorganizować, a to była
pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy.
-
Bardzo droga myśl…
Spacer dzisiaj był czymś karkołomnym.
Zaściełane opadłymi i mokrymi liśćmi alejki były równie śliskie jak zdeptany
śnieg. Marek podał Uli ramię.
-
Będziesz bezpieczniejsza – wyjaśnił. – Łatwo o upadek na takiej ścieżce.
Szybko dotarli do kafejki i równie szybko
delektowali się gorącą kawą. Policzki Uli nabrały rumieńców. Marek z
przyjemnością kontemplował ten widok.
-
Jak to się stało, że taka piękna kobieta nie ma prywatnego życia i cały swój
czas poświęca pracy? To wręcz niedorzeczne.
Co miała mu powiedzieć? Że jeszcze do
niedawna czerpała z prywatnego życia pełnymi garściami, ale drań, któremu ufała
zawiódł ją na całej linii?
-
Jakoś wcale mi tego nie brakuje – odpowiedziała asekuracyjnie. – Lubię pracować
i nie męczy mnie to w ogóle. Powiedz mi…, znasz budynek Starej Pomarańczarni w
Łazienkach? – zmieniła temat. - Na pewno znasz. Rozmawiałam z zarządcą obiektu.
Pytałam, ile by wzięli za wynajęcie go na pokaz. Koszty są cztery razy niższe
niż to co zapłaciłeś za hotel. Dodatkowy atut to tak zwane okoliczności
przyrody, bo miejsce jest bardzo urokliwe i romantyczne. Przemyśl, czy jest
godne wystawienia arcydzieł waszego mistrza. Ja uważam, że to świetny pomysł. -
Patrzył jej w oczy zupełnie zaskoczony. Propozycja wydała mu się genialna i
bardzo oryginalna. – Poza tym tam w głębi jest jeszcze jedna sala, która
świetnie nadaje się na bankiet i chyba temu służy, bo stoją tam stoliki. W
porównaniu z hotelem cena naprawdę symboliczna. Mam też propozycje dotyczące
taniego cateringu nie ustępującego jakością temu, który ty zamówiłeś, tańszej
kwiaciarni, tańszego oświetlenia, dodatków do kreacji, zespołu muzycznego i
drukarni. Jeszcze nie liczyłam szczegółowo, ale sądzę, że oszczędności będą
rzędu stu pięćdziesięciu tysięcy.
Marek zakrztusił się kawą i przytknął
serwetkę do ust. Powoli wyrównywał oddech wytrzeszczając oczy na Ulę.
-
Ile? – wystękał.
-
Sto pięćdziesiąt tysięcy i to lekko licząc.
- To
jakiś żart?
-
Wierz mi, nie jestem w nastroju do żartów. W twojej firmie nie ma jakiegoś
ekonomisty z głową? Wszystko jest kupowane po najwyższych cenach. Byłam
zdumiona, gdy doczytałam, że catering zapewnił hotel. Najdroższy catering o
jakim w życiu słyszałam. W taki sposób firma nigdy nie wejdzie na wyższy
poziom, bo jeśli nawet zarobicie na kolekcjach, to stracicie organizując
kolejne pokazy. To zupełnie bez sensu.
-
Jestem w szoku. Ja w ogóle tego tak nie postrzegałem. Chyba właśnie otworzyłaś
mi oczy za co bardzo ci dziękuję. To nieprawdopodobne… - pokręcił z
niedowierzaniem głową. – Biję się w piersi i przyznaję, że właśnie wychodzą
moje braki dotyczące ekonomii. Bardzo się cieszę, że cię poznałem, Gdyby nie
ty…, aż boję się pomyśleć. Skąd w tobie takie zamiłowanie do cyferek?
-
Uwielbiam to – roześmiała się perliście. – Samej ekonomii było mi mało i
kończyłam jeszcze równoległe studia z zarządzania i marketingu. Pilnie też
uczyłam się języków i dzięki temu jestem licencjonowanym tłumaczem.
Marek słuchał tych słów kręcąc z podziwu
głową.
-
Jesteś niesamowita Ula. Nigdy wcześniej nie znałem nikogo takiego jak ty. Ja z
biedą skończyłem zarządzanie zasobami ludzkimi. Trochę doświadczenia nabyłem
już w firmie, ale nigdy nie byłem dobry z rachunków i teraz to na mnie się
mści.
- A
ty masz jakieś życie osobiste? – zapytała spuszczając głowę. To pytanie wydało
jej się krępujące.
- No
jakieś tam mam… Często chodzę z kumplem na squasha, albo pograć w kosza.
- A
pani Dobrzańska?
-
Pani Dobrzańska? Moja żona w sensie? Nie ma pani Dobrzańskiej. Nie jestem
żonaty. Ani dzieciaty, – dodał chichotając – przynajmniej nic o tym nie wiem. A
w twoim życiu zaistniał jakiś pan Cieplak?
- Tak.
Jeden był – roześmiała się na całe gardło. Nie podejrzewał, że potrafi być taka
radosna i spontaniczna. Coraz bardziej mu się podobała. – To mój tato, ale on
już niestety nie żyje – posmutniała. – Od bardzo dawna jestem sama jak palec.
Nie mam żadnej rodziny nawet tej dalszej.
Miło przebiegało to spotkanie. Ula się
rozluźniła i coraz częściej pozwalała sobie na spontaniczność. To bardzo
odpowiadało Markowi. Był nią zauroczony. Tak jak poprzednio odprowadził ją do
samochodu obiecując, że odezwie się lub przyjdzie do jej biura w tygodniu.
Idąc do własnego auta pomyślał o Paulinie.
Pomyślał, że koniecznie musi coś zrobić, żeby pozbyć się jej ze swojego życia.
Jakże była różna od Uli. Samolubna, roszczeniowa, zarozumiała, zawsze w
pretensjach o wszystko i o wszystkich, niezmiennie zazdrosna o te prawdziwe i
te wyimaginowane panny, które rzekomo uwodził Marek, wciąż robiąca mu o to
karczemne awantury. Jak normalny człowiek może wytrzymać z taką kobietą? On już
nie dawał rady, a po ślubie? Był przekonany, że nie dożyłby z nią późnej
starości, bo albo by ją udusił, albo szybko się z nią rozwiódł. Te zaręczyny
były tak głupim posunięciem, że do tej pory się dziwił, że w ogóle dał się w
nie wmanewrować.
Ula miała sporo pracy. Firmy zamykały rok i
zlecenia rozliczeń spływały do niej lawinowo. Nie narzekała jednak.
Opracowywanie budżetu dla F&D zostawiała na popołudnia. Ślęczała nad nim w
domu. Z mozołem wpisywała w tabelki wszystkie dane tak, żeby Marek miał jasność,
co z czego wynika. Ostatnio odpuściła sobie jeżdżenie do parku. Pogoda nie
nastrajała optymistycznie, a Ula nie lubiła ani moknąć, ani marznąć. Czasem
Marek dzwonił lub wpadał i wtedy kawę pili u niej w biurze. Pod koniec grudnia
tuż przed świętami to ona zadzwoniła informując go, że budżet już gotowy.
Ucieszył się i zaproponował lunch w dobrej restauracji. Zgodziła się.
Zawdzięczała mu to, że dzięki niemu otrząsnęła się z tej głupiej miłości do Piotra
i już prawie o nim nie myślała. Marek traktował ją jak koleżankę. Nie wykonywał
wobec niej żadnych intymniejszych gestów jakby się bał, że ją spłoszy lub
zniechęci do siebie. Nie chciał być nachalny, chociaż często czuł silną
potrzebę przytulenia się do tych pełnych, słodkich ust. Ograniczał się tylko do
muśnięcia jej policzka i to było wszystko.
Spotkali się przed wejściem do Baccaro.
Zamówili dania i konsumując omawiali jeszcze wszystkie założenia budżetu. Już
przy deserze Ula podała mu grubą teczkę.
-
Prześledź to sobie dokładnie. Myślę, że nie zaniedbałam niczego i wzięłam pod
uwagę najistotniejsze rzeczy. Oszczędności są rzędu stu czterdziestu ośmiu
tysięcy. Całkiem spore, prawda?
- Są
ogromne. Nigdy w życiu bym nie przypuszczał, że uda ci się wygenerować aż tyle.
Jeszcze dzisiaj prześlę na twoje konto umówioną sumę, bo zasłużyłaś na nią jak
nikt. Jestem ci niewymownie wdzięczny. Po nowym roku na pewno dostaniesz
kolejne zlecenie. Gdyby nie fakt, że masz własną firmę ja bardzo chętnie
zatrudniłbym cię u siebie. Jesteś genialnym ekonomistą.
Zajęci rozmową nawet nie zwrócili uwagi na
kobietę, która weszła do restauracji rozglądając się nerwowo. Zlokalizowała
stolik i szybkim krokiem ruszyła w jego kierunku. Jej oczy ciskały gromy a
zaciśnięte usta świadczyły o wysokim poziomie furii. Zatrzymała się przy Marku
i wyrzuciła z siebie.
- To
tak się zabawiasz w czasie pracy? Urywasz się na obiadki z kochanicami?
Myślisz, że długo to będę znosić?
-
Przepraszam bardzo – przerwała jej Ula. – Kim pani jest?
-
Pani nie wie? Nie powiedział pani, że ma narzeczoną, a wkrótce żonę? Jakie to
żałosne. Jesteś zwykłą świnią! – zamachnęła się i strzeliła Marka w twarz
budząc poruszenie wśród siedzących gości.
-
Uspokój się – wysyczał. – Chyba już całkiem ci odbiło. Idź się leczyć, bo twoja
głowa nie funkcjonuje normalnie. Ta kobieta nie jest moją kochanką. Znowu
ponosi cię fantazja.
-
Nie myśl sobie, że tak to zostawię. Zaraz jadę do twoich rodziców. Ciekawe jak
im będziesz się tłumaczył – odwróciła się na pięcie i wybiegła z kawiarni.
Mam nadzieję, że to koniec narzeczeństwa Marka.Ja po takim incydencie nie zastanawiałabym się ani chwili dłużej. A Paulina jak dziecko leci na skargę do Dobrzańskich. Przynajmniej Ula nie będzie okłamywana, ale mógł powiedzieć jej prędzej ,że ma narzeczoną i była okazja a tak być może stracił w oczach Uli i będzie musiał odzyskać jej zaufanie.Obstawiam, że z kolejną częścią będzie coraz więcej ku związkowi Uli i Marka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło i również Wesołych Świąt.
RanczUla
UsuńPaulina od zawsze skarżyła się Dobrzańskim na Marka. Manipulowała nimi, a oni byli jak te dzieci we mgle. Zachowanie Pauliny i to, kim ona dla Marka jest, było szokiem dla Uli. Jak to się dalej rozwinie, przeczytasz w kolejnej części.
Pozdrawiam cieplutko i dziękuję za wpis. :)
Niech to będzie już koniec narzeczeństwa Pauliny i Marka. Nie ma on się nad czym zastanawiać bo ona się nigdy nie zmieni a jeśli Markowi zaczyna się podobać Ula to musi być sam żeby mieć u niej szansę. Myślałam że on powie prawdę gdy ona zapytała o żonę, szkoda że tego nie zrobił. Chociaż oni nie umawiali się na randki tylko tak po koleżeńsku. Niech on kończy swój związek i umawia się z Ulą. Ona dzięki niemu prawie zapomniała o Piotrze więc szkoda kończyć tą znajomość. ;-) G
OdpowiedzUsuńG.
UsuńPrzecież Paulina nie jest jego żoną. Powiedział Uli prawdę. To ona źle zadała pytanie. Powinna była zapytać,czy jest człowiekiem wolnym, czy zajętym. Wedy być może usłyszałaby o Paulinie.
Dziękuję i pozdrawiam serdecznie. :)
Wiem że zapytała o żonę ale on mógł potwierdzić że żony nie ma ale za to narzeczoną. G
UsuńWitaj Małgosiu,
OdpowiedzUsuńO jejku! Paulinka w akcji. Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam. Biedna kobieta z tej Pauli, taka nerwowa i gdzie się podziała jej klasa? Niezły skandal wywołała. Niezależnie od okoliczności bicie drugiej osoby, do tego jeszcze po twarzy jest niedopuszczalne! I nie chodzi mi tu o to, że to się odbyło w obecności innych osób, podnoszenie ręki na druga osobę jest naganne i świadczy o chamstwie (przepraszam za to określenie), głupocie, nieumiejętności radzenia sobie z problemami. Zastanawiam się co ją trzyma przy Marku, skoro nie ufa mu za grosz, skoro ciągle wietrzy zdradę, skoro nie wierzy w jego miłość? Naprawdę chodzi tylko o pieniądze i firmę? Przecież jest piękną kobietą, mogłaby znaleźć sobie faceta, który byłby w nią wpatrzony jak w obrazek. No chyba, że ona tak wyobraża sobie miłość, wspólną przyszłość. Dodatkowo nie rozumiem tej przemożnej chęci podzielenia się z potencjalnymi teściami swoimi pretensjami w stosunku do Marka? Zachowuje tak jakby miała pięć lat. Jednak Paulina, to malutka Paulinka. A Marek co w niej widział? Czemu się na takie traktowanie godzi? Czemu pomimo upływającego czasu jeszcze się nie rozstał z narzeczoną? Wyznaje zasadę, że lepszy wróbel w garści, niż gołąb na dachu? Jeśli tak, to się teraz to na nim zemściło. Po tej akcji będzie miał u Uli wielką krechę. Przecież wyraźnie go zapytała czy jest sam, czy istnieje jakaś pani Dobrzańska? I co? Marek po swojemu myślał, że zgrabnie z tego wybrnął. Niby nie skłamał, bo jednak narzeczona, to nie żona, ale też prawdy nie powiedział! Zachował się jak ostatni dupek! Po co tak kręci? Tyle pracował na zaufanie Uli, a teraz w mgnieniu oka je stracił! Ula chyba powinna podziękować Pauli, bo dzięki niej nie wpakuje się w taki sam układ jak z Piotrem. Trudne wyzwanie przed Markiem. Sama nie wiem co mógłby zrobić, co powiedzieć i jak się zachować aby Ula znowu mu zaufała. A już tak fajnie było między nimi. Ciągle zastanawiam się też nad Dobrzańskimi. Chyba jednak są tacy jak w serialu, skoro Paula właśnie nimi szantażuje Marka? Pożyjemy, zobaczymy. Dziękuję za dzisiaj i z niecierpliwością czekam na kolejne rozdanie kart. Czyżby teraz Ula walnęła go między oczy prawym sierpowym za łganie jej w żywe oczy? Dobrze chociaż, że skończyła swoje zlecenie i będzie miała za to zapłacone. W innym przypadku, chyba nie chciałaby go widzieć i jej praca poszłaby na marne. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam mnóstwo cieplutkich uścisków z lodowatego miasta:)
p.s. Oczywiście ja również życzę spokojnych świąt i miłych chwil spędzonych w gronie rodzinnym:) Przy okazji też gratuluję kolejnej setki:)
Gaja
Gaja
UsuńZacznę od Pauliny. A co ją trzymało przy Marku w serialu? Tam też zawzięcie niszczyła jego kochanki i to wcale nie z klasa, ale brutalnie i po chamsku. Tu było podobnie. Febo jest chorobliwie zazdrosna i często nie panuje nad nerwami. Łatwo osądza ludzi, choć wcale ich nie zna. Nazwać Ulę kochanicą Marka to dla niej pikuś.
A teraz o półprawdzie Marka. Marek powiedział Uli prawdę, że nie ma żadnej pani Dobrzańskiej. Celowo nie wspominał o Paulinie, bo chociaż całkiem niedawno jej się oświadczył, to w zasadzie dość szybko podjął decyzję, że zerwie te zaręczyny i żadnego ślubu nie będzie. Uznał, że ponieważ to tylko kwestia czasu nie warto Uli wspominać o narzeczonej, która zaraz przestanie nią być. Z drugiej strony należy pamiętać, że on i Ula nie byli parą, on nic jej nie deklarował, a jedynie adorował ją i być może wysyłał jednoznaczne sygnały, co okazało się błędem, bo teraz będzie jej musiał wszystko wytłumaczyć.
Bardzo dziękuję, że w nawale zajęć znalazłaś czas, żeby skomentować. Buziole. :)
Jestem wściekła na Marka i na Paulę. Na niego, bo perfidnie okłamał Ulkę. Na Paulę, bo nie znając prawdy, wyzwała ją w miejscu publicznym od kochanek. Oboje siebie warci. A Ulka tak bardzo się starała, taka była ostrożna i znowu jakaś inna kobieta. Jak nie żona, to narzeczona. Nic tylko z rozpaczy się urżnąć. Czekam na ciąg dalszy. Serdecznie pozdrawiam i życzę pogodnych i radosnych świąt;) Ada
OdpowiedzUsuńAda
UsuńJak wyjaśniłam powyżej Marek nie okłamał Uli. On jedynie powiedział jej część prawdy. Następny rozdział wiele wyjaśni.
Pozdrawiam Cię pięknie i dziękuję za wpis. :)
Dobrze, że Ulka po sprawie z Piotrem nie straciła umiejętności ekonomicznego myślenia. Takie oszczędności! Nie dziwię się, że Marka zatkało. A Ulę zatkało pojawienie się Pauli. Głupia sprawa. Zdrowych i radosnych Świąt. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńRozterki sercowe raczej nie wpływają na zdolność analitycznego myślenia. Przecież Ula ma swoją firmę i nieustannie coś podlicza. Ma też zmysł praktyczny i w podobny sposób podeszła do budżetu F&D.
UsuńDziękuję za komentarz. Pozdrawiam. :)
Mówiłam, że świnia z Piotra? No to dodaję, że takim samym świniakiem okazuje się Marek! Niby taki miły, romantyczny, współczujący, pomocny, a okazuje się też niezłym kłamczuchem. No może nie kłamczuchem ale za to detalistą, niby się nie domyślił o co Ulka go pytała? Na miejscu Ulki poprawiłabym po Pauli, tylko z drugiej strony. Pozdrowienia. Z tego oburzenia zapomniałabym życzyć wspaniałych świąt;) Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńSą tacy, którzy ściśle odpowiadają na zadane pytania. To pytanie było bardzo konkretne "czy jest jakaś pani Dobrzańska" i zgodnie z prawdą Marek zaprzeczył. Nie czuł się w obowiązku opowiadania Uli o Paulinie, bo to co go z nią łączy, to jedynie znajomość, może trochę przyjaźń i interesy, a nie miłość. Nie tworzą związku. Już się tak nie oburzaj kochana, bo Paula strzeliła go mocno i nie potrzebował poprawki od Uli. Poza tym Ula nie ma takich skłonności, a Paula, no cóż..., prawdziwy włoski temperament.
Pięknie dziękuję za wpis. Pozdrawiam. :)
Pomiędzy sernikiem a babką napiszę, że ta część jest bardzo interesująca. Dużo się dzieje. Od sielanki po awanturę. Życzę zdrowych, radosnych, spokojnych i ciepłych Świąt. Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńSernik i babka... Mniam. Szczerze, to ja pewnie skupiłabym się wyłącznie na wypiekach a nie na czytaniu blogów. Tym bardziej to doceniam.
UsuńBardzo dziękuję i serdecznie pozdrawiam. :)
Nic dziwnego, że Marka zatkało. Tak samo pewnie zareaguje Krzysztof, a później pewnie wyzwie Marka od nieudaczników? Jak on mógł tak szastać pieniędzmi. Wystarczyła Ula, która przecież nie zna dobrze firmy, a już po miesiącu pracy wygenerowała takie oszczędności! Można powiedzieć, że spadła Markowi jak z nieba. Jak tak dalej pójdzie, to FD będzie się mogła jeszcze bardziej rozwinąć. Pshemko powinien być zadowolony, miejsce na pokaz rzeczywiście romantyczne. Rodzinnych świąt;) Do następnego. Pozdrawiam;) AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńNie zgadłaś i mam nadzieję, że Krzysztof jednak Cię zaskoczy. Marek nie szasta pieniędzmi firmy. On nie zna się na ekonomii, a dotychczasowe bardzo wysokie budżety wynikały po prostu z jego niewiedzy. Teraz to się zmieni.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej. :)
Emocjonująca część. Głównie z powodu naszej kochanej Paulinki. Ciekawe co zrobi Ula? To musiał być dla niej szok. I co zrobi Marek? Wreszcie się z nią rozstanie? Uda mu się przeprosić Ulę? Najlepszego;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPaulina zawsze wie jak zamieszać w cudzym życiu. Przy niej nie można się nudzić. Co do Twoich pytań, to odpowiedź na nie w kolejnej części.
UsuńPozdrawiam pięknie i dziękuję. :)
Marek zafascynowany Ulką, a ona nim. Jest mu wdzięczna, że dzięki niemu zapomniała o Piotrze. Zaczyna mu ufać. Fajnie im się ze sobą rozmawia, miło spędzają czas. I nagle taki cios. Narzeczona! I to jaka. Wredna i wyzywająca ją w miejscu publicznym od kochanek. Ulka musiała się strasznie poczuć. Współczuję jej. Liczę jednak, że da sobie wyjaśnić, że wysłucha Marka. Chociaż po tej akcji jestem zła na Marka. Zachował się tak samo jak Piotr. Myślałam, że jedna świnia w opowiadaniu wystarczy, a tutaj okazuje się, że chyba nie? Czekam na next. Korzystając z okazji życzę fajnych świąt. Nie objadaj się i uciekaj w poniedziałek przed wodą;) Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńRzeczywiście dla Uli była to koszmarna sytuacja, bo w życiu czegoś takiego by się nie spodziewała. Oczywiście jest w szoku i ma żal do Marka, ale nie przekreśla go jeszcze chcąc wysłuchać jego racji.
A co do świąt, to bez obaw. Nie mogę się obżerać, bo jestem cukrzykiem skazanym na dietę. Przed lanym poniedziałkiem pewnie nie ucieknę. Haha.
Dziękuję i pozdrawiam Cię najpiękniej. :)
Wszystko między Ulą i Markiem powolutku się rozwija we właściwym kierunku. Dobrze się ze sobą czują. Szkoda, że Paula prawdopodobnie to popsuła. Szczęśliwych Świąt. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie będzie tak źle. Paula okazała się wredną suką, ale Marek też nie w ciemię bity.
UsuńDziękuję za wpis i pozdrawiam. :)
Wiem, że Marek nie wie o Piotrze i o jego żonie, że w dalszym ciągu nie wie dlaczego Ulka tak rozpaczała. Może gdyby wiedział, to nie doszłoby do takiej sytuacji, może od początku byłby z nią szczery, może powiedziałby Ulce o narzeczonej? Tak tom jest z tajemnicami, półprawdami i pewnie dlatego wyszło jak zwykle. Każdy chciał dobrze, ale się nie udało. Ulka znowu poczuła się podle. A już zaczynała go lubić i trochę ufać. Już się przed nim powoli otwierała. Czy będzie w stanie puścić w niepamięć to zajście? Czy pozwoli Markowi wszystko wyjaśnić? Czy wreszcie powie Markowi o Piotrze? Korzystając z okazji ja też życzę samych wspaniałości i cudownych, rodzinnych świąt;) Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńTo jeszcze nie ten etap zażyłości, żeby mieli sobie opowiadać o tak intymnych sprawach. Ula nadal czuje się oszukana i zraniona przez Piotra, a Marek bardzo chce się wycofać z oświadczyn. Każdy zasługuje na drugą szansę, więc i Marek dostanie możliwość wyjaśnienia wszystkiego.
Bardzo Ci dziękuję za komentarz i pięknie pozdrawiam. :)
Ula dość dużo dowiedziała się o Marku. Marek jest wobec niej dość otwarty. Jednak najważniejszą informację zatrzymał dla siebie. Myślał, że to się nie wyda, czy uznał, że to nieistotna wiadomość? Znając Paulę można się było spodziewać, że nie spocznie dopóki nie wyśledzi jego nowej kochanki. Przecież Marek musiał to wiedzieć. I co teraz? Ula obrazi się na śmierć i życie? A przecież jakoś muszą zostać parą, czy nie? Może w tym opowiadaniu wymyśliłaś jakąś inną drogę? Już raz Ula była z Aleksem, to może i tutaj będzie ktoś inny niż Marek? Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam i życzę zdrowych, pogodnych świąt i smacznego jajka;) Gratuluję wyniku wyświetleń. Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńTo, że Marek nie powiedział Uli o Paulinie nie było przez niego zamierzone. Nie można się tu raczej dopatrywać wyrachowania z jego strony. Tak jak Ula ma swoją tajemnicę, tak i on nie czuł się jeszcze gotowy, żeby zwierzać jej się ze swoich. Pamiętasz, że u mnie zawsze są happy endy? Nic w tej kwestii się nie zmieniło.
Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za wpis. :)
A może ta nieprzyjemna sytuacja w restauracji przyniesie samo dobro? Może Ula i Marek docenią co to znaczy szczerość. Niby rozmawiali, niby wiedzą o sobie dość dużo, ale to są właściwie mało istotne rzeczy. Oboje nie są ze sobą wystarczająco szczerzy. Marek ani słowem nie wspomniał o Paulinie, a Ula też nie przyznała się do związku z żonatym facetem. Sami są sobie winni. Ciekawe kto z nich powinien się obrazić, a może ogłoszą remis? Jak do tej pory fajnie im ze sobą, może jednak zapomną Baccaro i to co się tam wydarzyło? A Paula jak żywa wyjęta z serialu. Bardzo łatwo wyobraziłam sobie rękoczyny w jej wykonaniu. Oj chyba nawet seniorom takie zachowanie się nie spodoba? Oczywiście czekam na kolejną część. Pozdrawiam i życzę miłych świąt;) Gratuluję nie tylko odsłon, ale przede wszystkim weny. Super, bo będzie co czytać;) Ola
OdpowiedzUsuńOla
UsuńJak to mówią "nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło". Nawet w takiej sytuacji można dopatrzeć się pozytywnych aspektów. Na pewno nikt nie będzie się obrażał, bo jeśli już, to Ula może się czuć zawiedziona i trochę rozczarowana, bo zakładała błędnie zresztą, że Marek jest wolnym człowiekiem. Tak czy siak trzeba będzie kilka spraw wyjaśnić.
Dziękuję i serdecznie pozdrawiam. :)
Miło, że Marek naprawdę potrzebował pomocy Ulki, że to nie był tani chwyt na podryw i częste jej widywanie. A Ulka jak zwykle niezawodna. Szkoda, że jej się tak dobrze nie wiedzie w sprawach sercowych. Wesołych świąt;)
OdpowiedzUsuńW końcu i do Uli uśmiechnie się szczęście. Nie można całe życie mieć pecha i przyciągać wyłącznie tych złych facetów. Los na pewno się odmieni.
UsuńPozdrawiam najserdeczniej i dziękuję za wpis. :)
Myślę, że po tym co zrobiła Paulina ten związek przestanie istnieć. Oby tylko Ula nie pogniewała się na Marka. A on sam aby mógł jej to wszystko wyjaśnić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Julita
Julita
UsuńRaczej mało który facet mógłby wybaczyć takie upokorzenie. Panna Febo przerosła samą siebie i drogo za to zapłaci.
Dziękuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam. :)
Paulina jak zwykle ukazuje swoją wielką klasę. Oceniła błyskawicznie Ulę widząc ją pierwszy raz na oczy.Zaś Marek powiedział jakby nie było prawdę ,bo żony nie ma. Narzeczoną jeszcze ma ,ale obrączki to ona na palcu nie zobaczy.A na tysiąc procent nie od Dobrzańskiego. Jak mała dziewczynka lata na skargę do niedoszłych teściów.Zawsze mnie to denerwowała ,że sama nie załatwia swoich spraw tylko miesza w to innych.Owszem może poradzić się w jakieś kwestii tyle ,że ona lata do nich z byle ,,gównem'' za przeproszeniem i myśli ,że oni coś mogą jak to dorosły facet jest ,a nie pięcioletek za którego to oni podejmują decycje.Jeżeli on powie jej ,,żegnaj''to oni nic do gadania mieć nie będą.
OdpowiedzUsuńWredny ,bezmyślny,egoistyczny , paskudny, przebiegły, chamski, zazdrosny,cyniczny ,mściwy babsztyl. Z pewnością łatwo nie odpuści ,bo inaczej nie byłaby sobą. Strasznie mnie ona wkurza zarówno w tym opowiadaniu no i serialu. Ale bez negatywnych bohaterów byłoby nudno.No nie ,każdy oczywiście może podzielać moje zdanie ,ale jak w życiu ,każdy coś ma na sumieniu. Mam nadzieję ,że Marek nie okazę się takim sukimkotem jak Piotr i nie będzie łgał i kręcił z Ulą na boku nie będąc wolny ,albo inną. A ona znowu znów zostanie ze złamanym sercem i zapłaci za swą naiwność i zbyt szybkim obdarzem dwóch frajerów zaufaniem ,a oni na to nie zasłużyli. A Marek może ją będzie długi czas potrzebował tylko do odwalania czarnej roboty.A Ula wiadomo jak to ona pomocy nie odmówi. Z jednej strony dobrze z drugiej źle. Ktoś może zawsze to wykorzystać. Na przykład taki Dobrzański.Oby nie ,a jak tak niech poprawi mu po Paulinie ,ale mocniej by bolało.Cisnę teraz po wszystkich ,ale jakiś bojowy nastrój mam. Czekam na ciąg dalszy.
Jeśli brędze wybacz ,ale padam na twarz.
Zdrowych ,wesołych ,pogodnych Świąt Wielkanocnych oraz mnóstwo pomysłów , radości i miłości. Smacznego jajka ,mokrego śmingusa .
Pozdrawiam serdecznie :).
Oczywiście Liczę ,że Marek zakończy ten związek z Febo ,a ona nie wywoła żadnego już skandalu.A Marek i Ula dalej będą się widywać i odkrywać kolejne fakty o sobie i ,że zaprzyjaźnią się i czy Ula odkryje kolejne karty o sobie.Powie Markowi o swej przeszłości i romansie z Piotrem. Oczywiście w swoim czasie ,bo na tym etapie ich znajomości to byłoby za wcześnie na takie zwierzenia. Na wszystko jest odpowiedni czas i pewnie Ula dla nich również by nie ukrywać swoich sekretów. Ciekawa jestem co Paulinie powie seniorom Dobrzańskim.Będzie się żaliła i prosiła ,aby porozmawiali z synem? Myślę ,że tak. A trzyma się go jak rzep psiego ogona tylko dlatego ,że to dobra partia.
UsuńJeszcze raz pozdrawiam :).
Justyna
UsuńOstatnio znowu masz wenę na pisanie elaboratów, co mnie osobiście bardzo cieszy. Na większość pytań odpowiedziałam już we wcześniejszych komentarzach, więc nie będę się powtarzać. Marek nie przepuszcza takiego afrontu płazem, bo Paulina naruszyła jego godność, upokorzyła go w obecności wielu osób. Takiego czegoś nie można przełknąć. Panna FE poczuła się pewnie uznała, że może Marka traktować jak swoją własność. W końcu ma poparcie jego rodziców. Cóż mogę powiedzieć... Mocno się rozczaruje.
Pozdrawiam Cię najpiękniej i dziękuję za aż dwa wpisy. :)
Coś czuję, że Ula bardzo zauroczy się w Marku, a wtedy pozna Paulinę. Pewnie zobaczy ja u boku Marka i nie będzie chciała słuchać tłumaczeń Marka.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą Dobrzański- ideał! Wrażliwy, czuły dla Uli...można się rozmarzyć :)
Pozdrawiam serdecznie, Andziok <3
Andziok
UsuńChyba nie doczytałaś do końca rozdziału. Ula już poznała Paulinę i to z tej najgorszej strony. Przecież Febo nazwała ją kochanicą Marka, a samego Marka strzeliła z "liścia".
A tak swoją drogą, to gdzie Ty się podziewałaś?
Dzięki za wpis. Pozdrawiam. :)
Kurcze...jak ja to przeoczyłam? :O Przy przewijaniu musiało mi przeskoczyć.
UsuńTo już jest ciężka sytuacja...
Tak naprawdę sama nie wiem, gdzie się podziewałam i co ze mną się działo :D
Wszystko zostanie zapomniane i wybaczone pod warunkiem, że uraczysz nas jakimś rozdziałem. Czas się zrehabilitować, bo dawno nic nie wrzucałaś. Czekamy kochana. :)
UsuńTo zrehabilitowałam się jeszcze przed popełnieniem błędu :P
Usuń