ROZDZIAŁ
8
- Odrastają… Jeszcze trochę, a zrównają się
z pozostałymi – wyszeptał. – Dla mnie to zupełnie bez znaczenia, bo nawet łysa
byłabyś piękną kobietą. Chciałbym kiedyś namalować twój portret. Masz taką
śliczną twarz, że pędzel sam płynąłby po płótnie. Myślę Aniu, że zakochałem się
w tobie. Nie… Nie myślę… Ja jestem tego pewien – przybliżył do niej twarz. –
Myślisz, że mogłabyś odwzajemnić to uczucie?
Położyła dłoń na jego policzku. Wzruszyło
ją to wyznanie.
-
Jesteś wspaniałym, dobrym i wrażliwym człowiekiem. Myślę, że nie byłoby to
takie trudne. Musisz jednak coś wiedzieć. Ja przez cztery lata byłam w związku
z człowiekiem, który w godzinie próby okazał się nieprzeciętnym dupkiem i
zwykłym egoistą. Nikt nigdy w całym moim życiu tak bardzo mnie nie rozczarował
jak on. Byłam po prostu bezdennie głupia i zaślepiona miłością do niego. Po
latach okazało się, że on nie potrafił mnie tak kochać jak ja jego, a nawet
myślę, że nie kochał mnie w ogóle. Byłam taką ładną maskotką, którą mógł się
pochwalić w towarzystwie i która zawsze stanowiła dla niego atrakcyjne tło.
Chcę przez to powiedzieć, że ja nie jestem jeszcze gotowa na nowy związek. Zbyt
wiele się wydarzyło w ciągu bardzo krótkiego czasu. Zbyt wiele złego. Ja
przestałam to ogarniać. Nie nadążam. Teraz najważniejsza dla mnie jest obrona
pracy i skończenie tych studiów. To raczej ze względów ambicjonalnych, bo jak
wiesz, nie będę mogła pracować w tym zawodzie. Jeśli jesteś gotowy zaczekać, to
być może nam się uda, ale teraz nie mogę ci nic obiecać. Mam nadzieję, że to
rozumiesz.
-
Rozumiem doskonale i wiesz co? Ten „kosz” nie był wcale taki bolesny i przykry.
Zaczekam tyle ile trzeba. Nie mam zamiaru naciskać, chociaż liczę na to, że
będę mógł cię widywać od czasu do czasu.
- To
mogę ci obiecać. A teraz odwieź mnie do domu. Późno się zrobiło i trochę mi
chłodno.
Każdego ranka obie wypuszczały się z
koszykami na grzyby. Gdyby Ania miała dobry wzrok z całą pewnością uzbierałyby
znacznie więcej. Niestety, po lesie musiały poruszać się obok siebie i to właściwie
Karolina wypatrywała brązowych kapeluszy. Mimo utrudnień przynosiły całkiem
sporo leśnego bogactwa. Popołudniami siadywały wraz z dziadkami na werandzie
obierając grzybki i sortując je. Część szła do suszenia, a część do marynaty i
zasolenia.
Jeśli pogoda nie sprzyjała obie tkwiły z
wędkami nad jeziorem. Dziadek miał małą, zrobioną przez siebie wędzarnię i
dzięki temu mogły spokojnie wędzić różnej maści ryby.
Karolina już wiedziała, że Kuba zakochał
się w Ani. Podejrzewała coś takiego widząc jak na nią patrzy, ale nie
komentowała i nic Ani nie sugerowała. Lubiła Kostrzewę, nawet bardzo. Z całą
pewnością był o wiele wartościowszym człowiekiem od Tomasza. Przede wszystkim
był opiekuńczy nie tylko w stosunku do Ani, ale też i do niej. Zawsze uśmiechnięty,
życzliwy, uprzejmy, z sercem na dłoni wzbudzał sympatię ludzi. Tomasz nie
dorastał mu nawet do pięt.
Rozumiała przyjaciółkę, że nie dojrzała
jeszcze do kolejnego związku. Związek z Tomaszem mimo wszystko był toksyczny i
właściwie kręcił się tylko wokół jego potrzeb a Ania schodziła na dalszy plan.
Tak naprawdę nigdy nie liczył się z jej zdaniem, bo i tak uważał, że powinna go
wspierać i pomagać we wszystkim. Ona była zaangażowana w stu procentach, on
prawie w ogóle. To nie mogło się dobrze skończyć. Szkoda tylko, że on pewnie
już znalazł pocieszenie w ramionach innej, a Ania jeszcze długo będzie
przeżywać to rozstanie. Karolina uważała, że Kuba pojawił się we właściwym
momencie. Stał się niejako odskocznią i zupełnie nieświadomie nie pozwolił Ani wracać
do bolesnych wspomnień. Może nie odwzajemniała jego uczuć, ale na pewno darzyła
chłopaka ogromną sympatią. Spojrzała na Anię starannie płuczącą w misce obrane
już grzyby przeznaczone do zalewy. – Będzie
dobrze – pomyślała. – Musi być, bo
ona zasługuje na wszystko, co najlepsze.
Wrzesień szybko im umykał. Wciąż czymś
zajęte nie zwracały uwagi na upływający błyskawicznie czas. Otrzeźwienie
przyszło znowu za sprawą telefonu mamy Ani dopytującej się, kiedy mają zamiar
wracać. Już wiedziały, że znowu wspaniałomyślny Kuba zawiezie je do domu, bo z
tym, co chciały ze sobą zabrać na pewno nie pomieściłyby się w autobusie.
Nadszedł więc ten dzień, w którym już od
rana upychały wszystko w bagażniku samochodu. Najwięcej rzecz jasna było
słoików nie tylko z grzybami, ale i z konfiturami. Były wielkie osełki masła i
gęsta śmietana, kilka tuzinów jaj i wiejskie sery. Były też wianki suszonych
grzybów i wędzone ryby. Kuba tylko się za głowę łapał. Nie sądził, że tego
będzie aż tyle. Ania śmiała się z niego mówiąc, że i on dostanie swoją porcję,
ale jak już będzie wracał.
-
Wszystko masz odłożone w tym wielkim kartonie w przedsionku. Przynajmniej miło
będziesz nas wspominał jedząc jagodowe, lub malinowe dżemy na śniadanie.
Wypchane do granic możliwości plecaki zajęły
miejsce na tylnym siedzeniu. Obok nich usadowiła się Karolina. Ją pierwszą
mieli odtransportować do domu.
Kiedy po pożegnaniu Karoliny ruszyli w
kierunku domu Ani Kuba zapytał
- A
może mógłbym zostać? Poszedłbym z tobą do tego sądu. Byłoby ci raźniej.
- To
miłe z twojej strony, ale ja nie wiem jak długo potrwa rozprawa, bo
poszkodowanych było sporo. Pewnie każdy będzie zeznawał. Nie chciałabym, żebyś
wracał do domu po nocy.
- To
dla mnie żaden problem. Zaraz zadzwonię do twoich dziadków i powiem, że wrócę
jutro. Zgódź się. Zawsze dobrze jest mieć wsparcie nawet z daleka.
- No
dobrze. Jeśli chcesz…?
Nie mógł wejść na salę rozpraw, ale uparcie
trwał przed nią siedząc na ławce. Ania wyszła zapłakana. Spontanicznie objął ją
ramionami i mocno przytulił.
-
Już dobrze, już dobrze…
Jego spokojny głos wyciszył w niej emocje i
powoli zaczęła się uspokajać.
-
Przepraszam cię, ale przeżywałam to znowu. Pokazali moje zdjęcia z obdukcji.
Nawet nie miałam pojęcia, że tak wyglądałam. Straszne. Inni nie ucierpieli aż
tak bardzo. W sumie tylko ja miałam najgorzej. Musiałam wszystko opowiedzieć
jak doszło do tego wypadku, jak prosiłam kierowcę, żeby zwolnił. Dopiero teraz
miałam okazję przyjrzeć mu się bliżej. To gówniarz. Nie ma więcej jak
dwadzieścia dwa lata. Ponoć z jakiejś bogatej rodziny. Nie chcieli go już
utrzymywać, bo nie skończył żadnej szkoły. Jedyne co zrobił to prawo jazdy na
autobus. Znaleźli przy nim narkotyki. To pod ich wpływem prowadził. Kompletnie
nieodpowiedzialny człowiek. Z tego wszystkiego nawet nie pamiętam jaki wyrok
dostał. Wiem tylko, że mnie przyznano odszkodowanie i pieniądze mające pokryć
koszty leczenia. W sumie jakieś trzydzieści pięć tysięcy. Zresztą… wzroku mi to
nie wróci, prawda? – wytarła mokre od łez policzki. – Przed moim wyjazdem mama
składała jeszcze dokumenty u ubezpieczyciela, żeby ocenili mi uszczerbek na
zdrowiu. Ocenili na sześćdziesiąt procent. Za to płacą około stu
osiemdziesięciu tysięcy, ale nie wiem czy przelali już na moje konto pieniądze.
To poważna suma i na pewno pozwoli mi rozwinąć po studiach skrzydła w innej
branży – odetchnęła ciężko i rozejrzała się. Korytarz powoli zaczął się
wyludniać. – Chodźmy stąd. Mam ochotę na mocną kawę i kawałek sernika, żeby
trochę osłodzić sobie ten dzień. Zapraszam cię. Ja stawiam.
Podwiózł ją pod dom i długo się z nią
żegnał. Mówił, że na pewno będzie tęsknił i jak tylko zechce, to on może
przyjeżdżać co tydzień.
-
Pamiętaj, gdybyś czegoś potrzebowała, czegoś, co byłbym w stanie załatwić,
dzwoń. Jeśli trzeba by było gdzieś cię zawieźć, też masz zadzwonić. Nie chcę
być natrętny i w żaden sposób cię ograniczać, ale chciałbym też móc telefonować
od czasu do czasu, żeby choć zapytać o twoje samopoczucie.
-
Zawsze możesz dzwonić. Myślę, że ten rok nie będzie zbyt trudny. Pracę mam w
połowie napisaną, a i zajęć, takich typowych zajęć też nie będę miała i chyba
większość tygodnia od nich wolną. Na piątym roku mamy głównie seminaria.
Wprawdzie nie muszę na nich być, ale nie chcę niczego zaniedbać. Jest Karolina,
a ona nigdy nie zawodzi i zawsze pomoże. Poza tym mamy skypa i zawsze możemy
się zobaczyć i porozmawiać. Będzie dobrze. A ty jedź i uważaj na drodze.
Pamiętaj, żeby jeszcze zajść do dziadków po ten karton. Trzymaj się.
Pochylił się i musnął ustami jej policzek.
- Ty
też. Uważaj na siebie – otworzył drzwi i usiadł za kierownicą. Wolno
wyprowadził samochód z parkingu. Widział jeszcze w lusterku jej sylwetkę.
Odwróciła się i weszła do klatki schodowej znikając mu tym samym z oczu.
Przekroczyła próg mieszkania i od razu
skierowała swoje kroki do kuchni. Za godzinę mieli wrócić rodzice i
przynajmniej zupę chciała im podgrzać. Sama nie była głodna. Ten sernik w
przytulnej kafejce skutecznie zniwelował uczucie głodu. Przy obiedzie opowiadała
rodzicom przebieg rozprawy.
-
Trzeba sprawdzić, czy pieniądze z ubezpieczenia przelali mi na konto. Nie
chciałam już zawracać głowy Kubie, żeby podjechał do jakiegoś bankomatu.
-
Daj mi kartę i tak będę jeszcze wychodzić do sklepu, to przy okazji sprawdzę –
Joanna zebrała puste już talerze i wsadziła do zlewu.
-
Zostaw mamuś ja pomyję, a ty idź. Szkoda czasu.
Wieczorem leżąc już w łóżku pomyślała, że
będzie musiała całkiem obciąć włosy. Już nie świeciła łysym plackiem straszącym
długą blizną, bo włosy zdążyły odrosnąć, ale były jeszcze dość krótkie. W
takiej asymetrii wyglądała komicznie. Sięgnęła po telefon z zamiarem
skontaktowania się z Karoliną. Chciała się z nią umówić na jutro. Zanim jednak
wybrała jej numer wyświetlił jej się numer Kuby. Poznała po melodyjce, która
zwiastowała połączenie z nim. Odebrała natychmiast.
-
Obudziłem cię? – usłyszała jego spokojny głos.
-
Nie. Wprawdzie jestem już w łóżku, ale nie śpię jeszcze.
-
Chciałem ci tylko życzyć spokojnych snów.
- I
ja tobie tego życzę. Dobranoc Kuba.
-
Dobranoc.
Nacisnęła na dwójkę i połączyła się z
Karoliną. Ona nie miała żadnych planów na jutrzejszy dzień i zapewniła ją, że
zjawi się u niej o dziesiątej.
Usiadła w fotelu fryzjerskim. Trochę się
obawiała jak będzie wyglądać w krótkich włosach. Nigdy właściwie ich nie
ścinała na krótko. Teraz nie miała wyjścia.
-
Proszę ściąć tak, żeby długością zrównały się z prawą stroną. Proszę też o ostrożność,
bo po tej stronie mam świeżą bliznę.
Fryzjer zapewnił ją, że będzie uważał.
Zachował jednak modną asymetrię, choć teraz fryzura była naprawdę ładna i
podkreślała delikatną urodę Ani.
- I
jak Karolina?
-
Bardzo ładnie. Dobrze ci w krótkich włosach. Przynajmniej jakaś odmiana.
Wyszły z zakładu i ruszyły na spacer do
parku. Umawiały się przy okazji na dzień rozpoczęcia roku akademickiego.
-
Przyjdę po ciebie. Mam nadzieję, że będą już jakieś rozpiski zajęć i nie będą
ich co chwilę zmieniać. Jak dasz sobie radę z pisaniem pracy? Jeśli chcesz, to
mogę przychodzić i będziesz mi dyktować.
- To
bez sensu Karolina. Sama masz kupę roboty z twoim tematem. Nie mam zamiaru
zawracać ci głowy. Mama obiecała, że może klepać popołudniami. Myślę, że
pójdzie szybko, bo właściwie została mi tylko część opisowa. Wykresy mam
porobione, tabele także. Wystarczy wydrukować. I tak będzie pewnie jeszcze
mnóstwo poprawek, bo promotor przejrzał tylko te tabele właśnie. Za wiele
korekt nie było, ale do tekstu jak znam życie i jego, na pewno się przyczepi.
Jest cholernie drobiazgowy. Ty z Rogulską nie będziesz miała takich problemów.
Kobieta jest fantastyczna. Żałuję, że żaden temat mi nie podszedł u niej.
Karolina zatrzymała się gwałtownie, co
wytrąciło Anię z równowagi.
- Co
ty wyprawiasz?
-
Nie uwierzysz. Idzie Majka Olszewska i zaraz do nas dobije. Kurcze, ona wygląda
jakby była w ciąży. A może jest? Ciekawe, kto jest tym szczęśliwcem – Ania
rozchichotała się.
-
Nie twórz plotek. Wmawiasz jej dziecko w brzuch.
- No
proszę, proszę, kogo to moje oczy widzą – palnęła Majka stając obok nich. –
Wieki was nie widziałam. Zniknęłyście jak kamfora po zakończeniu roku.
-
Wyjechałyśmy – odpowiedziała Karolina lakonicznie.
-
Słyszałam o tym koszmarnym wypadku Aniu. Ogromnie mi cię żal, naprawdę. To musi
być straszne stracić wzrok.
-
Nie jest tak strasznie. Na jedno oko trochę widzę więc radzę sobie.
Majka pogładziła się po brzuchu. Mimo, że
to był dopiero czwarty miesiąc to z powodu jej chudości brzuszek dość mocno
odznaczał się pod obcisłą sukienką.
- A
ja zostanę mamą – pochwaliła się.
-
Gratulacje. A kto jest autorem tej ciąży?
- No
jak to kto? Tomasz przecież. Ta podróż na gorące greckie wyspy okazała się
brzemienna w skutki.
- To podły drań – pomyślała Ania. – W dodatku jeszcze mnie zdradził.
Karolina ujęła się pod boki i zmierzyła
Majkę od stóp do głów.
-
Czyli machnął ci dziecko podczas waszego wyjazdu, w momencie, kiedy pokiereszowana
Ania walczyła o zdrowie. Ba, walczyła o przeżycie i w dodatku nadal była jego
dziewczyną. Wreszcie osiągnęłaś swój cel i złapałaś go na ciążę. Przez lata
mizdrzyłaś się do niego, łasiłaś jak pies żebrząc o jedno jego spojrzenie. Ten
wyjazd spadł ci jak z nieba, prawda? Ty nie marnujesz okazji. Lepiej trzymaj
się od nas z daleka. Mamy nadzieję, że będziesz miała szczęśliwe pożycie z
Tomaszem, a może już masz? Jesteście po ślubie?
- No
nie. On chyba chce się od niego wymigać. – Karolina parsknęła śmiechem.
-
Wcale się nie dziwię i mogę cię zapewnić, że nigdy do tego ślubu nie dojdzie.
Tomasz to egoista i dba tylko o własne dobro. Na pewno będzie płacił alimenty,
ale nigdy nie zostanie twoim mężem. Radzę ci, żebyś przyzwyczajała się do myśli,
że będziesz samotną matką. Jeszcze raz gratulujemy ci potomka. Na razie –
schwyciła Ani ramię i pociągnęła ją do przodu. Pochyliła się w jej stronę i
cicho powiedziała do ucha. - Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka. Nie masz
co żałować drania. Ma to, na co zasłużył.
Kamień z serca. Ania będzie miała niezłe środki na rozpoczęcie nowego życia i na potrzebne leki i rehabilitację. Jak się czyta o tych ponad dwustu tysiącach, to wydaje się, że to ogromna suma. Ale przecież gdyby Ania była zdrowa to zarobiłaby znacznie więcej przez całe życie. Ale i tak należy być zadowolonym. Do tego jeszcze Kuba, który nie da jej zginąć, przynajmniej mam taką nadzieję;) Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńPieniądze są całkiem spore zwłaszcza te za uszczerbek na zdrowiu. Sprawdziłam i mniej więcej tyle się dostaje za taką utratę wzroku. Kwotę odszkodowania niestety wyssałam już z palca. Tak, czy siak Ania ma na życiowy start. Oczywiście siedzenie w domu i życie wyłącznie z odszkodowania to nie w jej stylu. Ona za wszelką cenę chce się czymś zająć i wciąż myśli, co to mogłoby być.
Piękne dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiam. :)
Kuba mnie nie zawiódł. Chłopak stara się jak może. Trudno będzie Ani się w nim nie zakochać. Ciekawa jestem tylko czy Ania sama to zrozumie, czy może będzie się musiało coś stać złego, aby zrozumiała, że to ten jedyny? Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga
UsuńKuba ma dobry charakter i łagodne usposobienie. Wzbudza sympatię u ludzi. Ania, na której mu najbardziej zależy też jest mu przychylna. Na pewno nic złego się nie stanie. Wydarzyło się już sporo złych rzeczy i na tym poprzestaję.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Wyrok jak wyrok. Gówniarz jeden nawet nie zdaje sobie sprawy, co zrobił innym no i sobie. W więzieniu może stać się jeszcze głupszy. Narkotyki są wszędzie. Ale ponieważ pochodzi z majętnej rodziny, to przynajmniej jest nadzieja, że Ania dostanie te zasądzone pieniądze, bo mogło być tak, że nie mieliby z czego ściągnąć odszkodowania. Cieszę się, że Ania nie odtrąciła całkowicie Kuby. On jest naprawdę wspaniały i widać, że mu na niej zależy. Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira
UsuńSprawca faktycznie jest gówniarzem i być może pobyt w więzieniu połączony z odwykiem coś wreszcie mu uświadomi. Zapłata odszkodowania faktycznie spadnie na rodziców i to jest złe, bo ten gówniarz może poczuć się w jakimś sensie bezkarny mimo, że trafi za kratki.
Ślicznie dziękuję za komentarz. Pozdrawiam serdecznie. :)
Piękna dziewczyna i do tego ma dobrze poukładane w głowie. Nic dziwnego, że Kuba się zakochał. Oby przekonał do siebie Anię;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAnia była piękna. Jednak ten tragiczny wypadek pokiereszował jej twarz, a zwłaszcza nos. Mimo to powoli wszystko dochodzi do normy i chociaż rysy twarzy uległy zmianie, to nadal może się podobać. Kuba jest estetą, ale w Ani przypadku bardziej uwiodły go cechy jej charakteru niż uroda.
UsuńDziękuję za wizytę na blogu i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Młodzi bardzo dobrze się rozumieją chociaż niezbyt długo się znają. Tak czasami bywa jak u Ani, że Tomka znała ponad cztery lata i jak się okazało prawie w ogóle jej nie rozumiał, a Kubę zna trzy miesiące a wygląda to jakby znali się od bardzo dawna. Powinno to dobrze wróżyć dla ich ewentualnego przyszłego związku. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo prawda, nigdy nie jest dobrą, czy złą wróżbą znajomość dłuższa, czy krótsza. Można znać kogoś całe lata, a potem okazuje się zwłaszcza w sytuacjach krytycznych, że wcale tej osoby nie znamy. Nie ma reguły. Ania mimo tego, że zna Kubę krótko, to bardzo szybko znalazła z nim wspólny język i "nić porozumienia". (cyt. z BrzydUli).
UsuńPięknie dziękuję za komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :)
Myślałam, że mi przeszła złość na Tomka, ale rozmowa z jego nową zdobyczą Majką dolała tylko oliwy do ognia. Jaka głupiutka gąska! Nie ma nawet cienia wyrzutów sumienia?! Ale może jej się udać usidlić Tomka. Ciąża to obecnie co prawda nie koniec świata, ale rodzina zazwyczaj dość mocno naciska na szybki ślub. A Tomek chyba nie ma jaj aby się temu przeciwstawić?! Ale w sumie nie byłoby tak źle. On powinien ponieść karę, więc taka żoneczka byłaby niezłą nauczką dla niego. Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńTomek potrafi być irytujący nawet wtedy jak tylko o tym wspominam. Majka mimo, że jest równolatką dziewczyn, to poziomem intelektualnym znacznie od nich odbiega. To trochę taka głupiutka koza, bez gustu i bez powalającej urody o niskim IQ. Niezbyt błyskotliwa i inteligentna. Nie uważa, że zrobiła coś złego odbijając chłopaka koleżance, bo od dawna jej się podobał. Naiwne, prawda? Tomek bardzo się przejedzie na tym "związku", to mogę obiecać.
Pozdrawiam Cię cieplutko i dziękuję za wpis. :)
Coś przeczuwałam już poprzednio, że Kuba szykuje dla Ani niespodziankę. No i proszę. Jest wyznanie miłości;) Kuba ma rację, że ten "kosz" nie był jakiś niemiły. Ania była przede wszystkim szczera. Dlatego Kuba nie był obrażony. Wręcz odwrotnie, chciałby więcej i więcej;) Ania powinna czuć się szczęśliwa. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńDla Ani to faktycznie było by trochę za wcześnie angażować się w nowy związek nie uporawszy się emocjonalnie z poprzednim. Ona musi mieć jednak więcej czasu. Ten rok, który jest przed nią spełni dwie role. Pozwoli ukończyć studia i być może zaleczy rany po tej zawiedzionej miłości.
Pięknie dziękuję za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiam. :)
Bardzo fajne opowiadanie. Po takich ciężkich chwilach przygotowałaś dla Ani wspaniałego faceta. Chętnie przeczytam co będzie dalej. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie i cieszę się, że ta historia Ci się podoba. Ona wkrótce dobiegnie końca, bo przed Wami jeszcze dwa rozdziały. Ale coś się kończy i coś się zaczyna, prawda?
UsuńPo takich ciężkich doświadczeniach jakie miała Ania nie mogłabym jej zafundować kolejnych. Ona powinna być szczęśliwa mimo swoich ewidentnych ograniczeń i mieć kogoś, kto będzie ją kochał bezwarunkowo.
Dziękuję, że wpadłaś na blog i przeczytałaś. Pozdrawiam serdecznie. :)
Cieszy fakt, że Kuba wyznał Ani co do niej czuje. Myślę iż ona nie będzie mu kazała na siebie długo czekać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Julita
Julita
UsuńAnia ma przed sobą bity rok nauki i pisanie pracy magisterskiej. Trochę więc czasu upłynie. Oczywiście będą się spotykać w ciągu tego roku, ale czy ona od razu zaangażuje się w takim samym stopniu co Kuba? Raczej nie. Zresztą do końca niewiele już zostało, więc szybko przeczytasz, jak to sobie wymyśliłam.
Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Najlepszy poprawiacz humoru to nowa fryzura i ewentualnie nowe łaszki;) Ania wygląda przepięknie. Na pewno lepszy wygląd dowartościuje ją i pozwoli z podniesioną głowa spotkać się ze znajomymi na studiach. Jak ją Tomek zobaczy, to powinien gryźć paznokcie z żalu, że stracił taką piękną i mądrą dziewczynę. Kretyn zamienił ja na niezbyt rozgarniętą Majkę. A co, niech żałuje! A Ania niech błyszczy i nie myśli o tym baranie! Pozdrowienia Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa
UsuńZgadzam się w stu procentach! I chociaż sytuacja wymusiła właściwie na Ani zaliczenie fryzjera, bo włosy były zupełnie nierówne, to efekt jest piękny. Nawet Tomasz to doceni, ale nie dla psa kiełbasa. Jeśli nie uważał, co zrobił, to teraz niech robi jak uważa.
Bardzo Ci dziękuję za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Nie ma to jak najwspanialsza i niezawodna mama, mamusia, mamunia;) Teraz jeszcze robiąca za maszynistkę dla ukochanej córeczki. Co byśmy zrobili bez pomocy naszych ukochanych rodziców. Jestem pewna, że jakoś byśmy sobie poradzili, ale o ile lżej na sercu z nimi. Szkoda, że tak rzadko potrafimy docenić tę pomoc. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńKtoś tę pracę musi napisać. Ania nie może z oczywistych względów, a Karoliny nie chce tak niecnie wykorzystywać, bo przecież ona też się broni i też ma do napisania swój temat. Skoro mama Krukowa jest biegła w klepaniu, to po co wynajmować kogoś obcego i mu za to płacić? Niezależnie od wszystkiego zgadzam się z opinią, że mamy są niezastąpione.
Dziękuję pięknie za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Witaj Małgosiu,
OdpowiedzUsuńod początku tego opowiadania jestem pod ogromnym wrażeniem niezwykłych charakterów bohaterów opisanych w tej historii, w tym oczywiście głównie obu dziewczyn. O Ani już wcześniej wiele dobrego napisano, w czym chyba miałam swój udział również i ja. Ale dzisiaj chciałabym się skupić na Karolinie. Niezwykłe dla mnie jest to, jak ona traktuje Anię. Ta ich przyjaźń wykracza poza zwykłe więzi jakie występują w rodzinie. Dość często w rodzinie zdarza się, że siostry, czy ogólnie rzecz biorąc rodzeństwo, mniej dla siebie znaczą niż tutaj dziewczyny. W rodzinach potrafią pojawiać się wzajemne pretensje, kłótnie, zazdrość, zawiść itp. W relacjach pomiędzy Karoliną i Anią nie ma takich złych rzeczy. Być może dlatego, że Ania stała się osobą niepełnosprawną i w związku z tym potrzebuje więcej pomocy, odnoszę wrażenie, że w ich układzie, to Karolina jest bardziej zaangażowana w ich przyjaźń. Jest bardzo opiekuńcza, zawsze na wyciągnięcie ręki, zawsze zwarta i gotowa do pomocy czy też do obrony Ani. Często pełni rolę nie tylko oczu Ania, ale również jej tarczy ochronnej. To ona bierze na siebie ewentualne odium nieprzychylności otoczenia. Dobro i szczęście Ani stawia na pierwszym miejscu. Nigdy nie jest zmęczona, znudzona. Zawsze ma czas. Wie kiedy usunąć się z pola widzenia. Wbrew pozorom jest taktowna. W sposób doskonały potrafi słuchać i doradzać. W zamian nie oczekuje niczego. Po prostu ideał przyjaciółki. Nie wiem tylko czy Ania zdaje sobie w pełni sprawę z tego jakie ma szczęście? Taka przyjaźń zdarza się niezwykle rzadko. Myślę, że Karolina wie, że w chwili próby, tak samo mogłaby liczyć na bezinteresowną pomoc Ani. Mam nadzieję, że do końca opowiadania nic nie zepsuje ich wzajemnych relacji? W życiu nigdy nic nie wiadomo - nie takie przyjaźnie rozpadały się z błahego powodu. Dziękuję za dzisiaj i czekam na ciąg dalszy. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam mnóstwo uścisków:) Gaja
Gaja
UsuńOne obie są skrajnie różne. Ania jest wyciszona. Woli coś stłamsić w sobie niż wdawać się w kłótnie. Karolina jest niezwykle asertywna i ma ogromne poczucie sprawiedliwości. Dobitnie je wyraża broniąc w różnych sytuacjach siebie i stając w obronie Ani. Co na wątrobie to i na języku. To taka trochę szalona głowa, ale poczciwa i dobra. One obie uzupełniają się wzajemnie i świetnie dogadują od dziecka. To jedna z tych przyjaźni, o której mówią, że jest wieczna. Ania bardzo docenia to wszystko, co robi dla niej Karolina. Ma jej przecież za złe, że rezygnuje z życia prywatnego, żeby poświęcić jej czas, ale Karolina priorytety ma inne i nie opuszcza przyjaciółki w potrzebie. Gdyby zaistniała odwrotna sytuacja Ania z pewnością pomogłaby z równym oddaniem.
Dzięki wielkie za komentarz. Pozdrawiam Cię cieplutko i ściskam. :)
O matko! Jaki ten Tomek jest beznadziejny. Wystarczy, że dziewczyna rozłożyła przed nim nogi i już zapomniał o swojej dziewczynie? Nie wiedział biedaczysko, że seks bez zabezpieczeń może nieść ze sobą określone konsekwencje?! A teraz chce dać nogę! Przecież widziały gały co brały! Sama nie wiem kto z nich jest gorszy, Tomek czy Majka? Do następnego. Pozdrawiam;) AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńTak naprawdę to oboje są po jednych pieniądzach. Tomek to przystojniak, który rwał oczy wszystkich dziewcząt a zwłaszcza Majki. Ona szara myszka wciąż marzyła o tym księciu z bajki i czekała na okazję. Nie przewidziała jednak, że wybranek to egoistyczny dupek, który jeśli już coś robił, to tylko wyłącznie dla siebie. Ania była piękna, więc mógł się nią chwalić. Majka, to takie zupełnie przeciętne kaczątko, które musi odrzeć się ze skóry, żeby ktoś w ogóle zwrócił na nie uwagę. Ten wspólny wyjazd bardzo się na Tomku zemści i całkowicie zrzuci go z piedestału. Ten ideał sięgnie bruku niestety.
Dziękuję bardzo za wpis. Najserdeczniej pozdrawiam. :)
Ja chyba bym jednak uważała na takiego idealnego Kubę. Pewnie jest taki miły, bo pragnie zdobyć Anię. A jak już to osiągnie, to pobawi się trochę i bańka mydlana pęknie. Albo Ania zaakceptuje zmianę w jego zachowaniu, albo zostawi ją i będzie szukał dalej. Już ktoś dobrze powiedział albo zaśpiewał, nie pamiętam, że faceci to świnie. Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńBardzo pesymistyczny scenariusz nam tu rysujesz. Więcej wiary dziewczyno. Kuba to porządny, dobry człowiek. Kocha Anię i z pewnością nie potraktuje jej tak jak Tomasz. Poza tym nie można generalizować. Wśród facetów jest sporo świń, ale przecież nie wszyscy. Kilku porządnych też się znajdzie.
UsuńPozdrawiam serdecznie i dziękuję za wizytę na blogu. :)
Jak dobrze, że Kuba był z Anią w tym sądzie. Biedna Ania musiała znowu przeżywać traumę powypadkową. Jego ciepłe ramiona i cichy uspakajający głos zdziałały cuda. Przynajmniej Ania dość szybko doszła do siebie. Dobrze, że Kuba się uparł i był tam z nią. Czekam na ciąg dalszy. Serdecznie pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda
UsuńWe dwoje zawsze raźniej, a jeśli jeszcze jedno z nich ma problemy ze wzrokiem to już w ogóle jest super, bo ta druga osoba jest wręcz niezbędna. Ania ciężko przeżyła tę rozprawę, bo miała możliwość po raz pierwszy oglądać powiększone zdjęcia ze swojej obdukcji, które były szokujące. Przecież zamiast twarzy miała jedną, krwawą masę.
Na szczęście ma to już z głowy. Sprawca trafił za kratki, a ona dostanie odszkodowanie, choć wzroku jej to nie zwróci.
Pozdrawiam najserdeczniej i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Jednak trudno jest tak szybko zapomnieć o miłości. Mimo, że Ania jest taka rozsądna i wie dobrze, że Tomek na nią zupełnie nie zasłużył, to i tak boli ją serce jak dowiaduje się o ciąży Majki. Fajnie, że Karolina nie daje jej czasu na rozpamiętywanie. Prędzej czy później przestanie ją obchodzić Tomek i sprawy z nim związane. Musi sobie tylko dać czas. Oczywiście czekam na kolejną część. Pozdrawiam;) Ola
OdpowiedzUsuńOla
UsuńTo prawda. Kobieta zawsze bardziej przeżywa takie rzeczy, chociaż zdarzają się wyjątki. Postawa Tomasza godna jest potępienia i tylko dowodzi, że miłość w tym związku najwyraźniej była jednostronna.
Pozdrawiam Cię serdecznie i pięknie dziękuję za komentarz. :)
Wszystko pomału układa się w życiu Ani. Miło spędziła dwa- trzy miesiące , spotkała miłość życia, teraz tylko praca dyplomowa i może wracać na wieś i do swojego księcia. Kuba rozczulił mnie całokształtem i pomocą w tych najcięższych chwilach w sądzie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
RanczUla
UsuńWiesz, że takie ideały to tylko w bajkach. Hahaha. Ja jednak lubię pisać o takich wspaniałych mężczyznach, bo wciąż zakładam, że jednak gdzieś na świecie nielicznie występują. Kuba to taki rodzynek, ale czyż Ania nie zasłużyła sobie właśnie na takiego faceta?
Pozdrawiam Cię cieplutko i bardzo dziękuję za wpis. :)
Zastanawiam się czy przypadkiem Ania nie da szansy Tomkowi skoro jeszcze go rozpamiętuje. Niby nie powinna, ale jak go obaczy, jak z nim porozmawia, to może? Ale on chyba nie zasługuje na drugą szansę i Ania mogłaby szybko żałować. Niech się trzyma lepiej Kuby. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZ całą pewnością nie przewidziałam takiego scenariusza. Dla Ani ten okres jest definitywnie zamknięty. Przecież to był czas jej największego rozczarowania i zawodu. Człowiek, którego kochała zamiast ją wesprzeć, pocieszyć i trwać przy niej w najgorszych momentach, pojechał sobie na zagraniczne wczasy w dodatku z dziewczyną, która zawsze wzbudzała w Ani niechęć. Czy można coś takiego wybaczyć i dać jeszcze jedną szansę temu związkowi? Nie sądzę.
UsuńPozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Kuba dość szybko się zdeklarował ze swoimi uczuciami. Nic dziwnego, że Ania nie jest jeszcze gotowa na nowy związek. To tylko się tak mówi, że klin klinem, ale to nie jest takie proste. Facetom chyba to przychodzi łatwiej. Ania budował swój związek cztery lata, więc w ciągu trzech miesięcy nie mogła zapomnieć o tamtym związku. Mimo, że wie i pamięta co zrobił jej Tomek. Trzymam kciuki aby Kuba nie odpuścił i aby Ania te starania widziała. Pozdr
OdpowiedzUsuńFakt, że dla Ani taka deklaracja jest zbyt wczesna, choć oczywiście Kuba nie jest jej obojętny, bo podziwia go jako artystę i jako człowieka. Mimo wszystko Tomek nadal tkwi w jej sercu jak bolesna zadra i trzeba czasu, żeby ją z niego wyrwać.
UsuńBardzo dziękuję za wpis i cieplutko pozdrawiam. :)
Dziewczyny zapewniły sobie rozrywkę a babci i dziadkowi pracę. Spryciule;) One do lasu lub nad jezioro a później wszystko trzeba obrobić. Ale chyba pomagały trochę przy wekowaniu tego całego dobra? Niezwykłe będą z nich gospodynie domowe. Obecnie nie znam nikogo kto by się jeszcze w to bawił. Jak są potrzebne przetwory, to się je znajduje w sklepie. Ja wiem, że to nie to samo, ale szybciej i wygodniej. Poza tym w nowych blokach prawie nikt nie ma piwnicy. Szkoda trochę, bo zanikają pewne umiejętności, które posiadły już Ania i Karolina. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina
UsuńTo nie jest tak do końca, bo one pomagają jak najbardziej i w gospodarstwie i w robieniu zapraw. To nie jest tak, że wszystko zrzucają na dziadków. Zresztą uważam, że jak się samemu coś uzbiera i przetworzy, to bardziej się to docenia i smakuje też lepiej. Młodzi faktycznie nie zajmują się już takimi rzeczami. Bardziej są zajęci i gonią za pieniądze, ale starsze pokolenie jak najbardziej zwłaszcza ci, którzy np. mają jakiś kawałek ogródka i uprawiają coś dla siebie. Ja sama we wrześniu zakisiłam kilka słoików kapusty na świąteczny bigos. Przynajmniej wiem, że nie jest podlana octem i smakuje zupełnie inaczej niż ta z beczki.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję za wpis. :)