ROZDZIAŁ
7
Pod koniec sierpnia zadzwoniła do Ani mama
informując ją, że musi wracać.
-
Złożyłam wniosek o przyznanie ci renty i właśnie przyszło zawiadomienie, że
masz zjawić się na komisji dwudziestego ósmego sierpnia. Przyszło też
zawiadomienie z sądu. Rozprawa odbędzie się jeszcze przed rozpoczęciem roku
akademickiego, trzydziestego września.
-
Dziękuję mamuś, ale myślę, że przyjadę tylko na parę dni. Dobrze nam tu u
dziadków i chcemy wykorzystać jeszcze wrzesień. Pogadam z Karoliną jak się na
to zapatruje. Na komisji na pewno się stawię. Dam jeszcze znać o powrocie. Na
razie – wyłączyła telefon i spojrzała na Karolinę.
-
Dwudziestego ósmego mam komisję w ZUS-ie o rentę. Będę musiała pojechać.
Siedziały właśnie u Kuby na werandzie
popijając schłodzoną lemoniadę.
- No
trudno, to pojedziemy – Karolina posmutniała.
-
Pomyślałam, że mogłybyśmy pojechać tylko na dwa dni i wrócić tutaj. Mamy
jeszcze cały wrzesień. Niedługo pojawią się grzyby. Chciałabym uzbierać chociaż
trochę, a bez twojej pomocy nawet nie będę w stanie ich zobaczyć.
Kuba przysłuchiwał się temu w milczeniu
jakby nad czymś się zastanawiał.
- A
ja mam jeszcze inny pomysł. Mógłbym pojechać z tobą, a Karolina zostałaby
tutaj. O której masz tę komisję?
-
Wcześnie rano już o siódmej trzydzieści. Nie rozumiem dlaczego spędzają ludzi z
łóżek tak wcześnie, ale ponoć to powszechnie praktykowane.
- W
takim razie pojechalibyśmy dwudziestego siódmego po południu, a nazajutrz po
komisji wrócilibyśmy tutaj. Samochodem zawsze szybciej niż autobusem.
-
Kuba ma rację. Zdecydowanie tak będzie szybciej, a ja znajdę sobie tu jakieś
zajęcie. Może grzybów poszukam? – Karolina z uśmiechem przyjęła takie
rozwiązanie.
- No
nie wiem… - Ania jednak miała skrupuły. – Trochę mi głupio, że odrywam cię od
pracy.
-
Nawet nie ma o czym mówić. W końcu sam to zaproponowałem, prawda?
W dzień wyjazdu Kuba został zaproszony na
obiad do Kruków. Przyjechał już samochodem, żeby zaraz po posiłku ruszyć wraz z
Anią do miasta. Trochę się martwił, gdzie będzie mógł spędzić noc, ale już w
drodze Ania zapewniła go, że przenocuje u niej w domu, bo jest gdzie spać. Na
miejscu przedstawiła Kubę rodzicom.
- To
sąsiad dziadków, wnuk Kostrzewów. Na pewno ich pamiętacie. Kuba objął w
posiadanie dom po nich i zrobił z niego prawdziwe cudo. Jest niekwestionowanym
artystą, skończył ASP.
Zarówno mama jak i ojciec Ani z dużą
serdecznością przywitali chłopaka. Wieczorem przy kolacji wspominali jego
dziadków i opowiadali mu różne historie z nimi związane. Po kolacji Joanna
wypakowywała wielki kosz pełen przetworów nie mogąc się nadziwić, że jej
teściowa zaprawiła ich aż tyle.
-
Prawie codziennie chodzimy na jagody mamuś. Nie przejemy tego, więc babcia
wpadła na pomysł, żeby zrobić z nich dżem.
- A
jak ty dostrzegasz jagody? Widzisz je?
-
Raczej wyczuwam palcami. Przykucam przy kępie jagodowych krzaków i przeczesuję
je palcami. Tak je zbieram. Nie jest tak źle i naprawdę radzę sobie. A tak w
ogóle, to skąd przyszedł ci do głowy pomysł, żeby zawalczyć o rentę dla mnie?
Nawet nie miałam pojęcia, że cokolwiek mi się należy.
- Ja
początkowo też nie, ale pani Zosia, ta ode mnie z pracy podsunęła mi jakiś
artykuł, który znalazła w internecie i tak po nitce do kłębka. Za wiele tego
nie będzie, ale przynajmniej będziesz miała swoje pieniądze, bo raczej mało
prawdopodobne, żeby tej renty ci nie przyznali. Wszystko okaże się jutro.
Podobno o decyzji informują od razu, więc od razu będziesz wiedziała. A tak w
ogóle, to fajny chłopak z tego Kuby i przystojny. Widać, że ma dobrze
poukładane w głowie.
-
Jest niesamowicie pracowity. Zupełnie przebudował dom dziadków. Wszystko robił
sam, oprócz elektryki, hydrauliki i kanalizacji. W środku to prawdziwe,
nowoczesne cudo, świetnie urządzone wygodnymi meblami, a ogród wygląda jak z
bajki.
Jego część rośnie zupełnie dziko, bo Kuba w
ogóle nie ingeruje. Nie kosi tam trawy, nie przycina krzewów i drzew. Za to
wciąż dokłada tam jakieś rzeźby, które wyglądają cudnie wtopione w ten dziki
pejzaż. Wszystkich dotykałam i oglądałam z bliska. Naprawdę robią wrażenie.
Świetnie sobie radzi. Od dziadków kupuje mleko, jaja i masło, od innych
gospodarzy miód, czasem wyroby ze świniobicia. Bardzo go tam lubią, bo z każdym
żyje w zgodzie, jest uczynny i ma spokojny charakter.
-
Godne podziwu, naprawdę, – Joanna niedowierzająco pokręciła głową – zwłaszcza,
że on nie ma chyba jeszcze trzydziestki. Rzadko spotyka się tak rozsądnie
myślących, młodych ludzi. To unikaty. Chodźmy. Trzeba przygotować mu łóżko.
Może jest śpiący.
Kuba śpiący nie był. Wręcz przeciwnie z
ożywieniem dyskutował z ojcem Ani wciąż wypytując o swoich zmarłych dziadków.
Natomiast Henryk był ciekaw, co z jego rodzicami. Doskonale pamiętał ojca Kuby.
-
Rodzice wyjechali do Niemiec jak byłem na czwartym roku studiów. Tu nie
powodziło im się dobrze. Ojciec długo pozostawał bez pracy. Potem i mama ją
straciła. Stwierdzili, że nie ma na co czekać i trzeba szczęścia szukać gdzie
indziej. Chcieli, żebym z nimi wyjechał, ale ja nie chciałem. Tu miałem swoje
studia i w dodatku tak mocno schorowanych dziadków, że pod koniec ich życia
jeździłem tam co tydzień na każdy weekend. Czy pan wie, że odeszli w odstępie
jednego miesiąca? Najwyraźniej jedno bez drugiego nie umiało żyć. Studia
skończyłem i własnym sumptem wyremontowałem ich dom. Potem uświadomiłem sobie,
że to jest moje miejsce na ziemi i nie będę nigdzie wyjeżdżał, bo tęskniłbym
strasznie. Tak właśnie powiedziałem rodzicom. Mogę pojechać ich odwiedzić, ale
zostać tam, nigdy.
Następnego dnia Kuba był tak uprzejmy, że
odwiózł rodziców Ani do pracy, a potem już tylko z nią podjechał pod budynek
ZUS-u.
-
Wejdę z tobą Aniu. Możesz błądzić, bo nie wiadomo czy na parterze, czy na
piętrze odbywają się te komisje. Będzie ci łatwiej -
podał jej ramię, ale mimo to wyciągnęła
nieodłączną laskę. W recepcji Kuba pokazał skierowanie i zapytał o numer
pokoju.
- To
na pierwszym piętrze. Możecie państwo jechać windą – kobieta wskazała im
kierunek. – Na górze od windy na prawo.
Podziękował i już bez przeszkód dotarł wraz
z Anią na miejsce. Usiedli na krzesłach. Oprócz nich czekały jeszcze dwie
osoby, ale i tak nie było wiadomo, kto wejdzie pierwszy. Najpierw wezwano
mężczyznę. Dość długo to trwało, ale po nim weszła Ania. I ona była badana
przez dłuższy czas. Sprawdzono wzrok, przeczytano opinię specjalistów. Oglądano
zdjęcia z prześwietleń i rezonansu. W końcu lekarz oderwał się od dokumentacji
i obrzucił Anię spojrzeniem.
-
Pracowała pani, czy uczyła się?
- Jestem
na piątym roku geofizyki. Mimo wypadku postanowiłam ukończyć studia, ale już
dzisiaj wiem, że nie będę mogła pracować w wyuczonym zawodzie. Do niego
potrzebuję zdrowych oczu, a tych nie mam – rozłożyła bezradnie ręce.
-
Czy czuje pani jakiś dyskomfort w związku ze złamanym nosem i szczęką? Oddycha
pani prawidłowo? Nie ma pani z tym problemów?
- Z
nosem wszystko dobrze, choć był mocno pogruchotany i składano go jak puzzle.
Szczęka się zrosła. Tylko na początku miałam problemy z mową i mówiłam niewyraźnie,
ale teraz jest wszystko w porządku.
- No
dobrze… Przyznaję pani rentę socjalną, bo nigdy pani nie pracowała i nie
odprowadzała składek. Decyzja przyjdzie za trzydzieści dni na pani adres
domowy. Świadczenie będzie wypłacane od przyszłego miesiąca. To wszystko z
mojej strony. Życzę powodzenia.
Stukając laską wyszła z gabinetu. Kuba
natychmiast podniósł się z krzesła i podał jej ramię.
- I
jak poszło? – zapytał.
-
Przyznali mi rentę socjalną. Będą płacić już od września. To dobrze. Zawsze
parę groszy się przyda. Jedźmy już. Chcę jak najszybciej być na miejscu.
Wrócili prawie na obiad. Przy nim Ania
opowiadała wrażenia z komisji i przekazała podziękowania od rodziców za
przetwory.
-
Mam nadzieję, że uda się jeszcze nazbierać trochę grzybów. Karolina zrobiłaś
rekonesans?
-
Już się pojawiły. Przyniosłam wczoraj kilka maślaków, to zjedliśmy na kolację.
- A
ja koło obejścia pod lasem, przy samym jego skraju widziałem kilka
nierozwiniętych jeszcze kani. Lubicie? Smakują jak schabowe. Jeśli chcecie, to wpadnijcie
jutro. Zobaczymy, czy są już dobre do zerwania. Moglibyśmy je upiec na grillu.
-
Świetny pomysł. Na pewno się zjawimy.
Kuba podniósł się od stołu i pożegnał z
gospodarzami. Miał trochę pracy, bo zaczął nowy projekt i chciał jeszcze trochę
podłubać.
Kanie były dorodne. Przez dwa dni rozwinęły
się ich wielkie kapelusze. Dziewczyny uzbierały pełen koszyk, a oprócz tego
trochę podgrzybków, maślaków i sitaków. Zmęczone chodzeniem po lesie zjawiły
się u Kuby prosząc o coś do picia. Podobnie jak on najchętniej piły domową
lemoniadę, więc cały jej dzbanek opróżniły błyskawicznie.
-
Nie zostaniemy na grillu Kuba. Wiemy, że jesteś zajęty i musisz coś pilnie
skończyć. Zostawimy ci trochę kani na obiad, a my uciekamy – Karolina wyjmowała
z kosza dorodne sztuki. – Może jutro będziesz mniej zajęty. Zresztą jutro środa
i pomyślałam, że rano moglibyśmy skoczyć na jarmark. Chociaż na godzinkę.
-
Nie ma sprawy dziewczyny. Ja też muszę kupić kilka rzeczy i chętnie was
zawiozę.
Czego tu nie było. Od żywego inwentarza po
ciuchy, kosmetyki, regionalne wyroby masarskie, świeże sery, wyroby cukiernicze
i piekarnicze a nawet buty. Chodziły między stoiskami oglądając te wszystkie
cuda. Kuba odłączył się od nich, żeby uzupełnić zapasy. Mieli się spotkać przy
samochodzie za godzinę. Stanęły przy stoisku, gdzie oferowano różnego rodzaju
chusty. Karolina zajęła się ich przeglądaniem.
-
Pomyślałam sobie, – mruknęła do stojącej obok Ani – że może zamiast tej
bejsbolówki mogłabyś zawiązać na głowie taką chustkę. Pomacaj, to cienkie
płócienko i na pewno nie byłoby ci w niej tak gorąco jak w czapce. Jedyne
dwadzieścia złotych.
Ania podsunęła sobie chustę blisko oczu.
Spodobała jej się i rzeczywiście była cieniutka.
-
Niedrogo. Bierzemy.
Na uboczu Karolina zawiązała fantazyjnie
chustkę na głowie Ani.
-
Ładnie ci. Mam wrażenie, że jakby nos trochę ci się zwęził. Wcześniej wyglądał
na bardziej opuchnięty.
-
Naprawdę? To dobra wiadomość. Mam nadzieję, że za kilka miesięcy będę już jakoś
normalnie wyglądać i przypominać samą siebie.
Po południu Karolina poszła pomóc układać
drewniane szczapy dziadkowi Krukowi. On rąbał, ona układała pod zadaszoną
ścianą domu. Ania postanowiła pójść na spacer. Doszła do rozstaju dróg, gdy
usłyszała za sobą jadący samochód. Zeszła na bok chcąc zrobić mu miejsce na
wąskiej drodze. Jednak kierowca zatrzymał się tuż obok.
-
Ania? A co ty tak sama błądzisz po leśnych bezdrożach?
Uśmiechnęła się szeroko rozpoznając głos
Kuby.
- A
ty skąd wracasz?
- Od
zleceniodawcy – Kostrzewa otworzył drzwi i wysiadł z samochodu. – Masz ochotę
na kawę? Jeśli tak, to serdecznie cię zapraszam. Odwiozę cię później.
Nie dała się prosić. Pomógł jej wsiąść i
ruszył. W domu nastawił expres i za chwilę doleciał do jej nosa zapach
aromatycznego płynu. Kuba wyszedł z tacą przed dom i ustawił ją na stoliku.
-
Zrobiłem ci latte ze słomką. Mam nadzieję, że będzie ci smakować. - Usiadł obok
niej i sięgnął po filiżankę mocnego espresso. – Miałem cię już kiedyś zapytać o
pracę dyplomową. Masz już temat?
- Ooo,
temat wybrałam po pierwszym semestrze czwartego roku. Nie jest łatwo napisać
coś sensownego, gdy musisz do tego dołączyć wyniki pomiarów, wykresy i mnóstwo
tabelarycznych zestawień. Na szczęście część tak zwaną praktyczną zrobiłam
jeszcze przed wypadkiem. Teraz nie dałabym rady i musiałabym zmieniać temat
pracy.
- A
co wybrałaś?
Rozchichotała się.
-
Mogę ci powiedzieć, ale nie wiem czy cokolwiek z tego zrozumiesz. Piszę własną
interpretację rozkładów pionowego profilowania grawimetrycznego w pomierzonych
szybach górniczych. To dość skomplikowane i pozwól, że nie będę tego tłumaczyć,
bo musiałabym gadać przez całą noc i cały następny dzień.
Kuba patrzył na nią z podziwem. Ile
niespodzianek kryje jeszcze w sobie ta wyjątkowa dziewczyna? Już wcześniej
zrozumiał, że bardzo mu na niej zależy. Imponowała mu odwagą, samodzielnością,
determinacją w dążeniu do celu a przede wszystkim skromnością. Zupełnie nie
przeszkadzało mu, że jest niewidoma, bo uważał, że czasami widzi znacznie
więcej niż on i Karolina. Delikatnie ściągnął jej chustę z głowy i pogładził
odrastające włosy. Ten intymny gest nieco speszył Anię i wyraźnie się
zarumieniła. Już zapomniała jak to jest i co ważne kompletnie zapomniała o
Tomaszu.
Dobrze, że mama Ani pomyślała o rencie dla niej. Kobieta ma głowę na karku. Oczywiście renta socjalna nie jest zbyt wielka, ale zawsze to coś. Człowiek inaczej się czuje, inaczej gospodaruje jak wie ile ma stałego dochodu. Nie wiem tylko, czy jak Ania rozpocznie pracę, to czy ZUS nie odbierze tego co dał? Czy renta socjalna jest przyznawana dożywotnio? Kuba, no cóż, jest wspaniały;) Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira
UsuńWyczytałam, że do renty z tytułu niezdolności do pracy, bez jej zmniejszenia, można dorobić miesięcznie do 70 proc. średniej pensji. Podobnie jest w przypadku renty socjalnej, choć różnica polega głównie na tym, że po przekroczeniu granicy 70 proc. świadczenie to w całości się zawiesza. Generalnie można dorobić do ok. 2000 tyś. złotych, by móc nadal ją otrzymywać. Nawet jeśli Ania będzie wykonywać pracę, to mocno wątpię, żeby mogła osiągnąć ten pułap. Zresztą socjalna renta, to naprawdę żenująco niskie pieniądze, za które nikt nie wyżyje. Taką mamy rzeczywistość niestety.
Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za wpis. :)
Ostatnia scena jest przepiękna i bardzo, ale to baaardzo zmysłowa. Dziękuję za nią. Fajna byłaby z nich para;) Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńAnia imponuje Kubie coraz bardziej i coraz bardziej mu się podoba. Na pewno nie pozostanie bierny i coś z tym zrobi.
Pozdrawiam Cię pięknie i dziękuję za komentarz. :)
Jak na razie wszystko idzie w dobrym kierunku;) Oby tak dalej. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie wiem, co masz na myśli pisząc o dobrym kierunku. Jeśli to, że Kuba najwyraźniej próbuje się zbliżyć do Ani, to masz rację.
UsuńPozdrawiam serdecznie. :)
Ojejku, to wakacje już im się kończą?! Strasznie szybko zleciało. Dobrze, że mają jeszcze wrzesień. Może Kuba postara się bardziej zacieśnić relacje z Anią? Czekam na cd. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga
UsuńWakacje jeszcze się nie kończą. One tak na dobre wrócą do domu pod koniec września, bo od października zaczynają zajęcia na uczelni. Teraz tylko zanosi się na krótki wypad, żeby Ania mogła stanąć przez komisją ZUS-owską. A Kubę ewidentnie ciągnie do Ani.
Pozdrawiam pięknie i dziękuję za wpis. :)
Dobrze, że zdołała uzyskać rentę. Owszem znam jej wysokość ale lepsze to niż nic. Obawiam się, że Ania tak szybko pracy nie znajdzie po studiach.
OdpowiedzUsuńDobrze by było aby Kuba wyznał jej co czuje. A jak widać to coś więcej niż przyjaźń. I całe szczęście, że nie robi tego z litości. Zapewne Ania zacznie porównywać Kubę do Tomasza.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Julita
UsuńNa razie nie wiemy, czy Kuba w ogóle coś czuje do Ani. Wiemy tylko, że ciągnie go do dziewczyny i imponuje mu wiele jej cech. Co z tego wyjdzie i czy w ogóle, wkrótce się przekonasz.
Ania ma cały rok, żeby zastanowić się nad sobą i pomyśleć, co ewentualnie mogłaby robić po skończeniu uczelni.
Bardzo dziękuję za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Jestem pod ogromnym wrażeniem domu Kuby. Z zewnątrz jak i wewnątrz wygląda wspaniale. Nic tylko mieszkać w takich luksusach. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńChłopak ma artystyczny zmysł i ogromne poczucie estetyki takie typowe u artystów. Byłoby dziwne, gdyby umeblował dom tak zwyczajnie i standardowo zwykłymi meblami.
UsuńPozdrawiam i bardzo dziękuję za wizytę na blogu. :)
Ale Ania oprócz tej renty dostanie jakieś porządne odszkodowanie? Przecież ona jest dopiero na początku życia. Nawet jak znajdzie jakąś pracę, to przecież nie będzie zarabiała kroci? A codzienne życie dość dużo kosztuje, już nie wspomnę nawet o lekarstwach, czy o kosztach rehabilitacji. Może oczywiście być na utrzymaniu męża, ale przecież nie o to chodzi. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńOdszkodowanie będzie na pewno. Przecież oprócz niej w tym wypadku byli inni poszkodowani. Sprawa jest w sądzie. Poza tym jest jeszcze uszczerbek na zdrowiu. Jaki jest procent tego trwałego uszczerbku, oceni specjalna komisja i Ania dostanie stosowną kwotę od ubezpieczyciela. Na pewno będzie miała jakieś pieniądze na dalszą rehabilitację i na start w życiu.
Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za komentarz. :)
O matko jaki temat!? Czarna magia! Nie mogła pisać np. na temat wpływu 500+ na demografię? Wówczas wszyscy by to zrozumieli i nie trzeba by było tego tłumaczyć przez całą noc, hahaha;) Pozdrowienia Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa
UsuńAleż mogła pisać na temat 500+, ale ona jest na geofizyce nie na ekonomii niestety. :) :) :) Temat jak każdy inny, dla jednych czarna magia, dla innych melodia dla uszu. Hahaha.
Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za wpis. :)
Piękna historia dziadków Kuby. Aż serce rośnie i od razu robi się ciepło i przyjemnie na duszy. Historia jak z bajki, tak się kochali, że jedno bez drugiego nie umiało i chyba nie chciało żyć. Można tylko westchnąć i się przyjemnie zadumać. Wspaniały przykład dla młodych, w tym dla Kuby;) Teraz przeważnie przy pierwszych kłopotach szybciutko podejmowana jest decyzja o rozwodzie. Szkoda. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńZnam kilka podobnych historii, gdzie sędziwi staruszkowie odchodzili jeden po drugim w krótkim odstępie czasu, bo faktycznie bez siebie nie potrafili funkcjonować. Takie historie są dla mnie bardzo budujące, bo świadczą o wielkiej miłości, o oddaniu, o szacunku i ogromnym przywiązaniu. Afirmacja życia w pełnym tego słowa znaczeniu i jego równie piękny koniec.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję za wpis. :)
Ania chyba przez to, że tak słabo widzi nie zauważyła, nie zorientowała się, że wpadła jej do ręki gwiazdka z nieba w postaci Kuby;) Chyba najbardziej u niego cenię jego opiekuńczość. Najpierw myślałam, że to trochę z litości, ale widzę, że jednak Ania bardzo go zaintrygowała. Bez wątpienia bardzo mu imponuje. Widać, że rzeczywiście zupełnie mu nie przeszkadza jej niedowidzenie. Ciekawe czy Ania też się nim zainteresuje, ale nie jako przyjacielem, tylko jako potencjalnym mężczyzną jej życia? Myślę, że gdyby dali sobie szansę, to tworzyliby fajną parę;) Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńTo, co robi Kuba dla Ani na pewno nie ma nic wspólnego z litością. To raczej wielki podziw dla jej determinacji. Oboje polubili się, bo dużo czasu spędzają razem i dzięki temu poznają się coraz lepiej. Na ostatnie zdania komentarza niestety nie odpowiem, bo wyjaśnią to kolejne części.
Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za wpis. :)
Kuba poznał już rodziców Ani, co prawda trochę przez przypadek, ale jednak. Oczarował ich zupełnie. A czy Ania będzie miała sposobność poznać rodziców Kuby? I jeśli tak, to jak oni na nią zareagują? Niestety niepełnosprawność przeważnie przytłacza ludzi. Po prostu boją się jej. Ciekawe jak będzie w tym wypadku? Zaakceptują wybór syna, czy nie bardzo? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAnia z całą pewnością pozna rodziców Kuby, ale do tego czasu sporo jeszcze się wydarzy. Ich reakcję na jej niepełnosprawność też opisuję. Rodzice Ani słabo Kubę pamiętają. Kiedy widzieli go po raz ostatni, był małym brzdącem. Znacznie lepiej pamiętają jego rodziców i dziadków.
UsuńSerdecznie dziękuję za komentarz. Pozdrawiam. :)
Coś mi się wydaje, że gdyby nie pomoc Kuby, to Ania by sobie zupełnie nie poradziła w tym budynku ZUS-u. Przecież tam chodzą osoby niepełnosprawne, a budynek w ogóle nie jest przystosowany do nich. Coś okropnego! A tak z innej beczki, to sama bym chciała takiego zaradnego, opiekuńczego i empatycznego chłopaka;) A tak, to mam co mam, ale i tak nie jest tak źle, ale zawsze mogłoby być lepiej;) Do następnego. Pozdrawiam;) AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńBudynki ZUS-u nie są przecież dla niepełnosprawnych, tylko dla urzędników. To im ma być wygodnie, a nie chorym. To dla nich marmury, cichobieżne windy i super pokoje. Każdy chory to dopust boży i nigdy nie jest w porę czym psuje urzędniczy humor. Na temat tej instytucji mogłabym długo, bo swojego czasu moje wizyty tam były bardzo częste i za każdym razem musiałam udowadniać, że nie jestem wielbłądem. To tak na marginesie.
Człowiek ociemniały ma tam podwójnie pod górkę i dobrze się stało, że Kuba zaofiarował się z pomocą. Dzięki niemu Ania załatwiła sprawę szybko i sprawnie. Opiekuńczość Kuby przyda się jeszcze niejednokrotnie.
Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za wpis. :)
Dziadkowie Ani muszą być fantastycznymi ludźmi skoro obca osoba tak swobodnie się u nich czuje. Karolina zachowuje się tak jak ich druga wnuczka. To bardzo miłe. Na pewno by się tak nie czuła, gdyby nie ich otwartość i serdeczność. Oni też dostają od dziewczyn bardzo dużo miłości i pomocy. Czekam na ciąg dalszy. Serdecznie pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda
UsuńKarolina nie jest dla dziadków Kruków obcą osobą. Z Anią zna się i przyjaźni od podstawówki. Wielokrotnie bywała z nią u dziadków, a oni traktują ją jak własną wnuczkę. Teraz, gdy Ania nie jest w pełni sprawna, Karolina stała się niezastąpiona i bardzo pomaga w gospodarstwie często wyręczając przyjaciółkę. To wydaje się być zupełnie naturalne i niewymuszone. Dziadkowie bardzo sobie cenią pomoc dziewczyny.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję za wpis. :)
Witaj Małgosiu,
OdpowiedzUsuńrodzice Ani mogą spokojnie odetchnąć. Ich córka ma dobrą opiekę. Znają rodzinę Kuby, jego dziadków i rodziców. Wiedzą, że pochodzi z "porządnej" rodziny. Można sobie z tego dworować, ale takie informacje są bardzo istotne. Oczywiście wiem, że to obecnie tylko znajomy, przyjaciel, ale to nie zmienia istoty, że mogą być spokojni. Ania bardzo go chwali i zdaje się, że oboje są pod swoim urokiem. Oboje są bardzo mądrzy i zaradni. Łatwo nie poddają się przeciwnością losu. Kuba opiekował się chorymi dziadkami, a później przejął po nich gospodarstwo i fantastycznie sobie poradził. Ona przede wszystkim wbrew wszystkiemu prze do przodu, nie załamuje się, ma plany i do nich dąży. Ciekawe kiedy oboje zrozumieją, że od takiego stanu bardzo blisko do innego uczucia? I kto z nich zrozumie to pierwszy? A może niezawodna Karolina pomoże im to zrozumieć? Chociaż z drugiej strony zaraz kończą się wakacje, Ania musi wyjechać i skończyć studia, a więc nie będą mieli zbyt dużo możliwości się spotykać. No chyba, że Kuba będzie ją odwiedzać, chociaż on jest też zajęty. No to już nie wiem, bo związki na odległość, zwłaszcza takie świeże, nie bardzo mają szanse przetrwać. Ciekawe jak to rozwiążesz. Dziękuję za dzisiaj i czekam na ciąg dalszy. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam mnóstwo uścisków:) Gaja
Gaja
UsuńOjciec Kuby i ojciec Ani znają się dobrze, bo obaj dorastali blisko siebie i chodzili do tej samej podstawówki. W dorosłym życiu ich drogi się rozeszły, ale tak zazwyczaj bywa. Tata Kruk bardzo dobrze wspomina tę znajomość i jest Kuby bardzo ciekawy, bo z kolei jego pamięta jako małe jeszcze dziecko. Kuba jest pod urokiem Ani. Podziwia ją i jej wielką chęć do osiągnięcia samodzielności i niezależności. Wie, że po takich przejściach nie każdego byłoby stać na taki wysiłek i walkę o siebie. To Kubie bardzo imponuje i co tu ukrywać, ciągnie go do dziewczyny. Odległość do miasta, w którym mieszka i studiuje, to tylko sto kilometrów, więc nie tak daleko, kiedy jest się człowiekiem mobilnym. Dla młodego Kostrzewy ta odległość jest bez znaczenia.
Pozdrawiam Cię serdecznie. Przesyłam moc uścisków i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Jedynym plusem całej sytuacji z ZUS-em jest to, że tak szybko przebiegła ta rozmowa czy też badanie. Mama Ani miała rację jak twierdziła, że powinna dostać rentę socjalną. Pewnie, że to są ochłapy, ale zawsze coś. Mówi się, że ziarnko do ziarnka a zbierze się miarka. Ania jest przedsiębiorcza i na pewno znajdzie sobie dodatkowo jakąś pracę. Pozdr
OdpowiedzUsuńRozmowa na komisji w ZUS-ie przebiegła szybko, bo nie było czego kwestionować. Trudno udawać ociemniałego, chociaż przy dzisiejszym systemie przyznawania rent trzeba by było przyjść z głową pod pachą, żeby uwierzyli, że człowiek jest chory, a i to niezbyt pewne, bo usiłowano by mu wmówić, że ta głowa kiedyś odrośnie. Renta socjalna jest świadczeniem bardzo niskim, ale dlaczego darować coś, co się słusznie należy?
UsuńPozdrawiam serdecznie i dziękuję za wpis. :)
Nie ma to jak rodzinne pogaduszki;) Kuba fajnie się odnalazł w domu Ani. Znalazł wspólny język z tatą. A to nie jest takie łatwe w nowym domu i w rozmowie z dużo starszymi od siebie ludźmi. Często takie sytuacje kończą się wymownym milczeniem albo oglądaniem telewizji. Ciekawe czy Ania też tak potrafi? Oczywiście z niecierpliwością czekam na kolejną część. Pozdrawiam;) Ola
OdpowiedzUsuńOla
UsuńTo prawda, ale pamiętajmy też o tym, że tata Kruk kojarzy Kubę jako małego brzdąca, a poza tym zna się z tatą Kostrzewą, bo kiedyś byli kolegami dopóki ich drogi się nie rozeszły. Mieli więc o czym rozmawiać i nie było takich niezręcznych sytuacji.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Kuba nie miał najlżej w życiu. To na niego spadł obowiązek opieki w najcięższym okresie życia dziadków. Super. Najczęściej to dziewczyny są takie opiekuńcze. A tutaj trafił się taki facet. Do tego nie chce wyjechać do Niemiec?! Tam może zrobiłby większą karierę a już na pewno więcej by na swoich pracach zarobił. A on wybrał wieś i tam znalazł swoje miejsce na ziemi. Jak na młodego człowieka, to dość nietypowe, ale bardzo miłe. Facet wie czego chce i do tego dąży. Więc jeśli spodobała mu się Ania, to chyba już po niej;) Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina
UsuńTak akurat się złożyło, że bezrobotni rodzice postanowili szukać szczęścia na obczyźnie i obowiązek doglądania staruszków spadł na Kubę. On jednak nie narzekał i wcale nie opiekował się dziadkami z przymusu. Jako artysta jest już rozpoznawalny w artystycznym światku, a jego prace trafiają za granicę. Również do Niemiec. Do Ani go ciągnie i to coraz mocniej.
Bardzo dziękuję za wpis i pięknie Cię pozdrawiam. :)
Jejku jak ja lubię takie jarmarki. Miałam okazję być na takim pchlim targu parę razy, w tym nawet we Francji. Cudeńka tam sprzedają. Można się bezkarnie przenieść w czasie. Ale oczywiście nie zrezygnowałabym z obecnych galerii handlowych;) Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię takie ludowe klimaty a wiejskie jarmarki w szczególności. One posiadają swój klimat i urok, a kolorowe stragany z różnościami przyciągają wzrok. Galerie handlowe już mnie tak nie ekscytują.
UsuńPozdrawiam serdecznie i dziękuję za wizytę na blogu. :)
Zastanawiam się jak Anię przyjmą jej koledzy ze studiów i co najważniejsze jak będą do niej podchodzić wykładowcy? Bo jeśli się nie mylę, to nikt z nich nie widział jej po wypadku (oczywiście oprócz Karoliny)? Nie będzie miała nieprzyjemności z żadnej ze stron? Pozwolą jej w spokoju ukończyć studia, czy będzie musiała coś udowadniać? Szkoda by było. Już i tak ma wiele trosk. Ale ludzie są różni, więc nigdy nic nie wiadomo. A może "niezawodny" Tomek coś zmaluje? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak naprawdę to nie rozpisywałam się na temat tej kwestii, bo uznałam, że jest ona bez znaczenia dla opowiadania. Dlaczego Ania po takiej traumie miałaby mieć jakieś nieprzyjemności na uczelni? Wszyscy ją tam dobrze znają, zarówno koledzy jak i wykładowcy. Mogą jej co najwyżej współczuć, ale prawić jej jakieś złośliwości, to raczej wydaje się niedorzeczne. Tak czy siak żadnych niemiłych sytuacji nie będzie. Tomasz oczywiście jeszcze się pojawi, ale Ania o nim już nie myśli i nie bardzo ma ochotę z nim rozmawiać. Raczej to Karolina prędzej z czymś wyskoczy, bo ma o nim bardzo złe zdanie.
UsuńDziękuję pięknie za wizytę na blogu i serdecznie pozdrawiam. :)
Dziewczyny to mają fajnie, leniuchują w słońcu. A jak co roku ganiam jak oszalała po sklepach w poszukiwaniu świątecznych prezentów. Nie wiem czy powinno mnie to pocieszyć, ale takich zapominalskich jak ja jest dużo więcej. Podobno w kupie raźniej;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa na szczęście nie latam za prezentami. Czasy są ciężkie i już dawno ustaliłam z rodziną, że żadnych prezentów nie kupujemy. Dzięki temu nie jesteśmy do niczego zobowiązani i pozostajemy wyłącznie przy składaniu sobie życzeń. To dobry sposób, kiedy nie stać człowieka nawet na najskromniejsze upominki.
UsuńPozdrawiam serdecznie i życzę udanych i trafionych zakupów. :)
Kuba dostrzegł w Ani coś więcej niż urodę,zwrócił uwagę na przymioty jej charakteru , jej zaradność i kreatywność oraz determinacja. Oboje łatwo w życiu nie mają ,ale świetnie dają sobie radę i może będą ,kiedyś dobraną parą.Oboje są szczęściarzami ,że na siebie trafili i ,że Ania ma taką serdeczną i oddaną przyjaciółkę ,a nie jakaś pseudo jak to często w życiu bywa ,że nigdy nie wiesz kto okaże się twoim największym wrogiem.
OdpowiedzUsuńCzekam na cd. Pozdrawiam serdecznie :).
Justyna
UsuńZarówno uroda Ani jak i jej przymioty charakteru bardzo Kubie odpowiadają. Znalazł w niej pokrewną duszę i ten sam poziom wrażliwości, którą posiada on sam. Nie chce tego stracić wraz z jej wyjazdem, dlatego będzie o nią zabiegał.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za komentarz. :)