Moi drodzy
Ponieważ nadal na blogu Amicus pojawiają się wpisy noszące znamiona hejtu,
po raz ostatni wypowiadam się w tej sprawie. Nieprawdą jest, że dostawałam
jakieś hejterskie, obrażające mnie maile bezpośrednio od Amicus. Nigdy też nie
odbierałam od niej żadnych złośliwych i krytycznych wiadomości. NIGDY NIC TAKIEGO NIE MIAŁO MIEJSCA, a jeśli
ktoś twierdzi inaczej, to chyba za bardzo ponosi go wyobraźnia. Amicus nigdy w
życiu nie obraziła mnie w najmniejszym stopniu. Ma rację czytelniczka
podpisująca się imieniem „Anka”, że wszystko zaczęło się od wpisu Amicus pod
rozdziałem jednego z moich opowiadań, które jej się nie podobało i miała święte
prawo wyrazić własne zdanie w komentarzu. Nie wszystko, co piszemy musi
przypaść do gustu absolutnie wszystkim czytelnikom i nie wszyscy czytelnicy
muszą wyrażać się o danym opowiadaniu wyłącznie pochlebnie.
Sądziłam, że moje prośby dotyczące zaprzestania hejtu na blogu Amicus
odniosą jakiś pozytywny skutek, ale tak się nie stało. Nie wiem kim jest osoba
twierdząca, że przez wiele miesięcy wypłakiwałam się na jej
ramieniu rozmawiając z nią prywatnie. Raczej nie jestem zbyt wylewna i z całą
pewnością nie mam aż tyle zaufania do osób, które znam wyłącznie wirtualnie,
żeby zwierzać im się z moich prywatnych spraw. Hejtów nie piszą moje fanki, bo
gdyby tak było, uszanowałyby moje prośby o ich zaprzestanie. Hejty pisane są
przez osoby, dla których jedynym celem takiego postępowania jest wywołanie
fermentu na blogu, poniżenie jego autorki, a przy okazji wywołanie konfliktu
między zwolenniczkami obu blogów. To ludzie niedojrzali, o niskim poczuciu
własnej wartości, często zakompleksieni, sfrustrowani i chyba o niezbyt wysokim
ilorazie inteligencji. Internet to świetne miejsce, w którym w sposób zupełnie
anonimowy można bezkarnie upodlić człowieka, zakpić z jego osiągnięć i wdeptać
w ziemię najlepiej tak mocno, żeby nie mógł już
się podnieść. Nie jestem osobą mściwą i nigdy nikomu nie zrobiłam nic
złego, ale mam dość wiecznego tłumaczenia się z rzeczy, które nigdy nie były
moim udziałem i udowadniania, że nie jestem wielbłądem. Na koniec życzę Wam
moje pseudo fanki, żebyście kiedyś na własnej skórze doświadczyły podobnego
hejtu, wtedy zobaczycie jak bardzo jest to „przyjemne” i czy może spłynąć po
człowieku jak po przysłowiowej kaczce bez żadnych dla niego konsekwencji.
INFORMACJA
Z
uwagi na to, że w najbliższym czasie zmuszona jestem poddać się leczeniu
szpitalnemu i nie mam pojęcia jak długo ono potrwa, chcę Was poinformować, że
następny rozdział i jeszcze kolejny doda Gaja. Oczywiście będzie to jak zwykle
czwartek, ale w okolicach godziny osiemnastej ze względu na obowiązki zawodowe
Gai. Przepraszam Was, że nie odpowiem w tym czasie na komentarze, bo po prostu nie
będę miała takiej możliwości. Mam nadzieję wrócić najszybciej jak to tylko
będzie możliwe.
Pozdrawiam
Wszystkich serdecznie.
ROZDZIAŁ
10
Zderzenie z rzeczywistością było bolesne.
Słuchał łagodnego głosu Uli jak natchniony, chociaż to co mówiła nie było ani
przyjemne, ani miłe. Wiedział, że ma rację. Już dawno powinien zachować się jak
mężczyzna i wziąć odpowiedzialność za wszystkie swoje czyny i zmierzyć się z
ich konsekwencjami.
-
Naprawdę wierzysz w to, że mi się uda? – odwrócił do niej twarz i wtedy
zobaczyła, że oczy ma mokre od łez. Spojrzała w nie z przejęciem.
-
Nie zmieni się człowieka, jeśli on sam tego nie chce. Ja wciąż w ciebie wierzę
i wierzę w to, że jednak zmienisz swoje podejście do życia. Spędzanie czasu w
klubach i dobra zabawa nie będą trwać wiecznie, bo to są rzeczy, które niszczą.
Teraz wydaje ci się, że nad tym panujesz, chociaż jak już zaczniesz, to nie
wiesz kiedy skończyć. Stoisz niejako na rozdrożu i albo wybierzesz drogę pełną
wybojów i trudną, ale prowadzącą do celu, albo pójdziesz tą łatwiejszą i wtedy
już jeden krok do choroby alkoholowej i zrujnowania sobie zdrowia. To już u
ciebie się dzieje. Wyglądasz na człowieka wysportowanego, a jednak wyłożyłeś
się kondycyjnie na szlaku, który pokonują nawet dzieci. To pierwszy sygnał.
Jest jeszcze czas, żeby zawrócić, wziąć się w karby, narzucić sobie dyscyplinę
i pokazać wszystkim, że jednak się starasz. Ja mogę ci obiecać, że zrobię
wszystko, co w mojej mocy, żeby ci pomóc. Jeśli jednak zawiedziesz moje
zaufanie nic z tego nie będzie, bo ja nie pomagam tym, którzy na to nie
zasługują. Kiedyś możesz objąć wspaniałą spuściznę po twoich rodzicach, dobrze
prosperującą i prężnie działającą firmę. Jeśli nie zaangażujesz się w jej
rozwój, to zostaniesz z niczym. To nie będzie ani łatwe, ani proste, a ty nie
lubisz się pocić. Teraz będziesz musiał. Długa droga przed tobą, ale nie jest
ona niemożliwa do pokonania. Mam nadzieję, że weźmiesz sobie to wszystko do
serca i postąpisz właściwie. Masz o czym myśleć – wstała z kanapy. – Pójdę się
położyć. Mam dość na dzisiaj - wolno ruszyła w stronę pokoju.
-
Ula… – odwróciła się i spojrzała na Marka. – Dziękuję. - Uśmiechnęła się blado.
-
Jeszcze nie masz za co. Dobranoc.
W poniedziałek rano Marek jechał do pracy z
duszą na ramieniu. Bał się rozmowy z Alexem, a raczej bał się kpin z jego
strony. To mogłoby być upokarzające. Na parkingu spotkał Sebastiana, który
szeroko się uśmiechając uścisnął mu dłoń.
- I
jak tam stary, awanturka była?
To pytanie nieco Marka zirytowało.
Olszański czasem potrafił być żałosny.
-
Ula to nie Paulina, Sebastian – syknął. - Mamy dzisiaj do pogadania i zapewniam
cię, że ten piękny uśmiech z twojej twarzy prędko zniknie, bo nie mam dobrych
wiadomości. Niech na razie wystarczy ci informacja, że wczoraj byliśmy u
rodziców i oboje mieliśmy poważną rozmowę z ojcem, a o czym, powiem ci później.
Na razie muszę iść do Alexa.
Wsiedli do windy. Marek przycisnął guzik z
numerem trzecim, a Sebastian z piątym. W gabinecie prezesa zastał jego siostrę
a swoją byłą narzeczoną - Paulinę, co trochę zbiło go z pantałyku i chciał się
wycofać, jednak Alex zatrzymał go.
-
Cześć Marek. Wchodź, wchodź… Słyszeliśmy, że się ożeniłeś. Gratulujemy.
Sądziliśmy, że kiedy ten dzień nastąpi, będziemy hulać na twoim weselu.
-
Przepraszam, że nawet was nie powiadomiłem. Nie było wesela a jedynie cichy,
skromny ślub. Tylko rodzice i my. Po nim zaraz wyjeżdżaliśmy... Znalazłbyś
trochę czasu dla mnie? Chciałbym porozmawiać…
-
Oczywiście. Paula i tak już wychodzi.
-
Tak, tak. Mam trochę roboty. Na razie chłopaki.
Kiedy zamknęły się za nią drzwi Marek
ciężko usiadł na krześle i spojrzał na Alexa. Febo wyglądał naprawdę źle. Oczy
miał przekrwione z niewyspania a pod nimi sine worki. Jego twarz była zmięta, a
cera poszarzała i niezdrowa.
- Na
pewno wiesz, dlaczego tu jestem – zagaił. – Ojciec uprzedzał cię, że przyjdę?
-
Tak – odpowiedział dość powściągliwie i zajął miejsce naprzeciwko. – Mam ci
przekazać część obowiązków. Cieszę się, bo ostatnio jestem w kiepskiej formie.
Za dużo mam na głowie…
-
Wiem i za to chciałbym cię bardzo przeprosić i obiecać, że zrobię wszystko,
żeby cię odciążyć. Moja żona przejmie dział finansowy, ale o tym pewnie ojciec
ci wspominał. Jest świetną ekonomistką i zna się na finansach. Ja mam dostać
szwalnie, pokazy i marketing. Byłbym ci zobowiązany, gdybyś zechciał mnie
wprowadzić w temat i oświecić mnie trochę. Ze wstydem przyznaję, że mam o tym
blade pojęcie.
-
Najważniejsze, że chcesz pomóc – Alex pośpiesznie uciął to samobiczowanie się
juniora. - Przygotowałem ci szczegółową rozpiskę, co, gdzie i kiedy. Najbardziej
istotna jest jednak logistyka. Jak to opanujesz, nie będziesz miał problemów.
Musisz pamiętać o tym, że dużo wcześniej przed pokazem należy od Pshemko wziąć
specyfikację tkanin i je zamówić nie tylko na pokaz, ale i dla szwalni, a to
będą spore ilości. Napisałem ci mniej więcej, ile każda z nich jest w stanie
przerobić. Z tym wiążą się dodatki do kreacji. Tu robi specyfikację Paulina i
to ona dostarczy ci zamówienie na stosowną ilość. Wypisałem też namiary na
naszych dostawców z Niemiec i Francji. Będziesz musiał podszlifować angielski,
bo inaczej się nie dogadasz, a z tego co wiem nie znasz ani niemieckiego, ani
francuskiego. Na dodatki mamy umowę z jedną z tutejszych firm. Pokaz jest
przewidziany na połowę września więc już możesz powoli się do niego
przymierzać. Wszystko dokładnie ci napisałem krok po kroku i nie powinieneś
mieć problemu, jeśli tylko będziesz trzymał się planu. Cztery razy do roku
objeżdżamy szwalnie. Musisz mieć rozeznanie, czy pracują właściwie, czy nie
robią jakichś przekrętów i sprawdzić jakość szycia. Od tego zależy, czy będą
zwroty z butików, czy nie. Jak wiesz raz na kwartał mamy posiedzenie zarządu.
Musisz za każdym razem sporządzać raport kwartalny. Pod spodem masz wzór jak
należy go wykonać i co w nim ująć. Raporty miesięczne składasz u mnie do
dwudziestego ósmego każdego miesiąca. I jeszcze jedna dobra rada. Jeśli
naprawdę chcesz to wszystko ogarnąć, zwolnij Kubasińską. Ona nic nie robi.
Kiedykolwiek nie zawitałbym na piątym piętrze, nigdy jej nie ma. Diabli wiedzą,
gdzie ona się szwenda i czym zajmuje, bo że nie pracą, to pewne. Będę ogłaszał
konkurs na asystentkę dla twojej żony i nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś i
ty dostał kogoś kompetentnego. Asystentka bądź asystent znacznie cię odciąży,
ale nie może być tak, że to na nią, czy na niego zwalisz wszystkie obowiązki.
Nie na tym to polega. Przejrzyj te notatki dokładnie. Miej je pod ręką w razie,
gdybyś się pogubił. Jeśli będziesz miał pytania to przyjdź lub zadzwoń. Jeśli
nie będziesz czegoś pewien, też pytaj. Nie możemy sobie pozwolić na pomyłki. I
to chyba wszystko. Reszta wyjdzie w praktyce. Już teraz możesz pójść do Pshemko
i zapytać, kiedy będzie gotowy ze specyfikacją. Wiem, że jest bardzo
zaawansowany, jeśli chodzi o kolekcję jesienno-zimową więc tylko patrzeć jak ją
zrobi. W czwartek mam spotkanie z twoją żoną. Ona będzie miała o wiele trudniejsze
zadanie niż ty, bo prowadzenie spraw finansowych to poważna sprawa.
-
Chciałbym przyjść razem z nią. To jej pomysł, ponieważ uważa, że i o finansach
powinienem mieć jakieś pojęcie.
- Ja
nie mam nic przeciwko temu. Jak ma na imię? Muszę wiedzieć jak się do niej
zwracać.
-
Ula. Urszula – Marek podniósł się z krzesła i wyciągnął do Alexa dłoń. – Bardzo
ci dziękuję za wszystko i jeszcze raz przepraszam za wszystko. Postaram się cię
nie zawieść. Na razie - zamknął za sobą drzwi i spuścił powietrze z płuc.
Nie było tak źle i nie bolało tak bardzo.
Alex okazał się bardzo rzeczowy i w przystępny sposób wytłumaczył w czym rzecz.
- Może nie będzie tragicznie? Ula
obiecała, że pomoże…
Od rana obdzwaniała swoich klientów i
wyjaśniała, że z względu na sytuację rodzinną jest zmuszona zawiesić
działalność firmy i rozwiązać z nimi umowy. Przepraszała, że powiadamia ich o
tym telefonicznie a nie osobiście. Odetchnęła z ulgą po rozmowie z ostatnim
klientem. Nie było to zbyt przyjemne i większość z nich nie była zadowolona z
takiego obrotu sprawy. Jeszcze dzisiaj chciała dotrzeć do urzędu miasta, bo tam
musiała złożyć wniosek na specjalnie do tego przeznaczonym druku. Wiedziała, że
może zawiesić działalność gospodarczą maksymalnie na dwadzieścia cztery
miesiące. Potem, albo ją wznowi, albo w ogóle zlikwiduje firmę. Wszystko zależy
od tego jak rozwinie się sytuacja z Markiem. Na szczęście nigdzie indziej nie
musiała chodzić, bo kopie tego druku urząd miasta rozsyłał do Zakładu
Ubezpieczeń Społecznych, Urzędu Skarbowego i Głównego Urzędu Statystycznego.
Jutro też koniecznie musiała zaliczyć
wizytę u ortodonty. Miała nadzieję, że lekarz w końcu usunie jej to żelastwo z
zębów, z którym męczyła się już od roku. Środa miała być dniem, w którym
chciała się psychicznie przygotować do nowej pracy i nowego stanowiska.
Postanowiła jechać do Rysiowa, uprzątnąć trochę dom i pójść na grób rodziców.
Tam zawsze mogła się wyciszyć i w spokoju pomyśleć.
Marek energicznie otworzył drzwi od
gabinetu Olszańskiego odrywając go od jakiejś gry strategicznej.
-
Nie możesz jakoś normalnie wchodzić? – kadrowy teatralnie złapał się za serce.
– Zawału kiedyś dostanę.
-
Zawał może przyjść szybciej niż myślisz jak usłyszysz, co mam ci do przekazania
– usiadł nonszalancko na krześle i wbił wzrok w przyjaciela. Ten głośno
przełknął ślinę. Mina Marka nie wróżyła nic dobrego. – Jak już wiesz miałem
wczoraj rozmowę z ojcem. To był efekt jego wizyty tutaj, o której mi mówiłeś.
Postanowił zmienić zakres naszych obowiązków, żeby odciążyć Alexa. Kiedy wszedłem
do niego dziś rano, przeraziłem się. Wygląda strasznie. Jest po prostu
umordowany robotą i jeśli czegoś nie zrobimy, zajedzie się na śmierć.
-
No, ale co my możemy…? – Olszański bezradnie rozłożył ręce. Marek uśmiechnął
się złośliwie.
-
Ależ możemy. Bardzo wiele możemy i ojciec już o to zadbał. Alex przekazał mi
przed chwilą sprawy dotyczące pokazów i szwalni. Nadal marketing i reklama jest
moją działką. Ula zostaje dyrektorem finansowym i przejmuje cały dział Turka.
Jeśli chodzi o ciebie, to ojciec stwierdził, że jeśli chcesz zachować
dotychczasowe stanowisko i pensję, będziesz musiał się wykazać, bo to, czym
zajmujesz się teraz, a właściwie co zwalasz na swoich podwładnych, zupełnie nie
upoważnia cię do brania co miesiąc tak dużych pieniędzy. Od dzisiaj niczego nie
będziesz cedował ani na Milewską, ani na innych. Sam będziesz się przykładał do
roboty. Poza tym wchodzisz razem ze mną w sprawę pokazów i objazdy po
szwalniach. Ojciec oddał cię do mojej dyspozycji więc od teraz podlegasz
bezpośrednio mnie, nie Alexowi. Możesz mi wierzyć, że skoro ja się nie będę
oszczędzał, to tobie też nie pozwolę. Od dzisiaj pracujemy rzetelnie i uczciwie
na każdą złotówkę. Alex będzie miał na nas oko i w razie najmniejszej wpadki
wywali nas na zbity pysk. Ojciec wprawdzie nie powiedział mi tego wprost, ale
dobitnie dał mi to do zrozumienia. Koniec ze szlajaniem się po klubach,
pijaństwem i koniec z panienkami. Jeśli przyjdziesz do roboty pod wpływem
alkoholu osobiście wypiszę ci dyscyplinarkę. To teraz nasza rzeczywistość jak
powiedziała Ula. Zderzenie z nią jest bolesne, ale konieczne.
Olszański siedział nieruchomo
wytrzeszczając na Marka oczy. Nie mógł uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszał.
On podobnie jak Marek też nie lubił się przemęczać. Jego praca ograniczała się
wyłącznie do podpisywania dokumentów przygotowanych przez Milewską, których
nawet nie czytał.
- No
to pięknie… - wykrztusił. – Mamy przesrane.
Opuścił gabinet Sebastiana i odebrawszy
pocztę wszedł do swojego sekretariatu. Ojciec miał rację. Po Violetcie nie było
śladu. Drzwi od jego pokoju stały otwarte na oścież i praktycznie każdy mógł tu
wejść i wziąć co tylko mu się podobało. Ta bezmyślność sekretarki podniosła mu
ciśnienie. Kiedyś przeszedłby z tym do porządku dziennego, ale po rozmowie z ojcem
a przede wszystkim z Ulą zaczął inaczej postrzegać sytuację w swoim dziale. Tu
nie było mocnej ręki i nikt za nic nie czuł się odpowiedzialny. Wyjął telefon z
kieszeni i wybrał numer Kubasińskiej. Niestety odezwała się poczta głosowa.
Wściekły rozłączył się. Rzucił teczkę na biurko i zamknąwszy drzwi od gabinetu
wyszedł na korytarz.
-
Aniu nie widziałaś Violetty? – zapytał dziewczynę z recepcji.
-
Przyszła rano spóźniona. Podpisała się, weszła na chwilę do sekretariatu, żeby
otworzyć twój gabinet i po pięciu minutach z powrotem weszła do windy.
-
Czyli jest poza firmą tak?
- Na
to wygląda.
- Już ja sobie na ciebie poczekam. Wywalę z
hukiem na zbitą twarz. Alex ma rację. Ja się obijam, ale do niej to mi jeszcze
daleko – wszedł do gabinetu zostawiając otwarte drzwi. Musiał wiedzieć, kiedy
pojawi się w pracy. Zajął się przeglądaniem poczty z całego tygodnia. Było tego
sporo. Odłożył tę część, na którą musiał udzielić odpowiedzi. Reszta to były
same śmieci. Jakieś zaproszenia na eventy i inne bzdury.
Violetta zjawiła się koło południa. Z
zadowoloną miną weszła do sekretariatu wachlując się jakimś czasopismem. Wstał
od biurka i ruszył w jej kierunku.
No proszę Marek wziął sobie do serca słowa ojca i Uli. Ale to dobrze.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że zaskoczyłaś mnie tym iż Aleks jest prezesem. Chyba, że ja coś źle zrozumiałam. Olszański zapewne już kombinuje jak tu się wymigać z części lub całości tego co powiedział mu Marek. Kubasińka jest tak beznadziejnym pracownikiem, że już dawno powinna wylecieć z firmy. I mam nadzieję, że Marek szybko tego dokona.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Julita
UsuńBardzo dobrze zrozumiałaś. Alex jest prezesem. Miał być Marek i nawet przez chwilę był, ale kompletnie się nie sprawdził, bo przecież nie miał o niczym pojęcia. Przed Olszańskim sporo kłopotów. On podobnie jak Marek nie lubi się przemęczać, a nowy zakres obowiązków wręcz zmusi ich obu do wytężonego wysiłku. Co stanie się z Kubasińską, to już w następnej części.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz i cieplutko pozdrawiam. :)
O rany,a już miałam nadzieję,że usłyszę... Seba,jesteś zwolniony razem ze swoją próżną dziewczyną Wioletą....Szkoda...ale mam nadzieję,że wyleci cebulek...ha.
OdpowiedzUsuńMarek..no cóż,troszkę przejął się...tylko na jak długo? Czyżby poszedł po rozum do głowy,poprzez mobilizację Uli.Zaczyna być ciekawie,bo chyba już końcóweczka? Marcela...
PS. Wracaj do zdrowia i za długo nie wyleguj się na szpitalnym wyrku...nie są wygodne,.swoje takie mniemmmmciutkie...wiem coś o tym.Trzymam kciuki.Pozdrawiam.
Marcela
UsuńPrzede wszystkim Cebulek będzie musiał się wykazać. Bierze sporą kasę tylko za to, że jest dyrektorem HR a samo stanowisko nie zwalnia go przecież od wykonywania obowiązków. Perspektywa dla niego jest kiepska, bo skończy się wyręczanie go przez jego podwładnych i on sam niestety będzie musiał zakasać rękawy, jeśli chce dostawać taką pensję jak do tej pory.
Na pewno jeszcze nie koniec, bo opowiadanie liczy 16 rozdziałów a nie zwyczajowo 10. Tak wyszło. Hahaha.
Co do wylegiwania w szpitalnym łóżku to zdecydowanie podzielam Twoje zdanie i nie chcę zabawić tam dłużej niż to konieczne.
Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wpis.. :)
Czyżby ta środa miała okazać się wyjątkowa dla Uli. I nie mam na myśli jej planów zawodowych ale pozbycie się aparatu na zębach i może początek uczuć. Jej uśmiech pewni zrobi na Marku wrażenie i zacznie coś czuć. Może nawet dojdzie do pierwszego pocałunku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
PS. Czy z Gają da się negocjować? Na przykład na publikację środa wieczór.
Oczywiście życzę Ci również szybkiego powrotu do zdrowia.
UsuńRanczUla
UsuńGaja choćby bardzo chciała, nie da rady wklejać rozdziałów tak późno, bo wcześnie rano musi być na nogach i biec do pracy. Godzina osiemnasta, to dla niej najbardziej optymalny czas. Ja siedzę w domu i często do późna więc nie mam problemu z wstawieniem rozdziału krótko po północy.
Na zdjęcie aparatu jest już najwyższy czas i Ula bardzo na to liczy. Męczyła się z żelastwem okrągły rok i ma nadzieję, że po tym czasie zęby się wyrównały. Zdjęcie aparatu nie będzie jeszcze pretekstem do takiego prawdziwego pocałunku, ale na pewno do niego dojdzie.
Do zdrowia pewnie już nie dojdę nigdy, a jadę do szpitala na wszechstronną diagnostykę, bo na razie nikt nie wie, co mi jest. Taki czeski film.
Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Od dzisiaj wiem , co to wstawać do pracy. Pobudka o 6 rano. Dobrze chociaż, że nie mam przesiadki tylko jednym autobusem dojadę.
UsuńCo do wpisów Gai to myślałam o bardziej przyzwoitej porze czyli kolacji we środę tj.18-20. Ja nigdy nie czekałam na Twój wpis tylko rano czytałam. Północ to dla mnie środek nocy.
Jeszcze raz pozdrawiam i życzę lekarzy niczym z Leśnej Góry czy Na sygnale.
RanczUla
UsuńJuż wiem, że lekarze tacy na pewno nie będą. Przeczytałam kilka wieści na forach i jestem pełna wątpliwości, czy rzeczywiście okażą się tacy świetni. Niefajne jest to, że szpital od domu oddalony jest prawie sto kilometrów, natomiast fajne, że są to moje ukochane góry. Przynajmniej się napatrzę na cudne widoki.
Pozdrawiam. :)
A Marek, to tak poważnie, czy to znowu jakaś zasłona dymna żeby uśpić czujność rodziców i Uli? Wracaj do nas szybko;) Przesyłam ciepłe pozdrowienia Daga
OdpowiedzUsuńDaga
UsuńMarek jest przerażony. Poważna rozmowa z ojcem a potem z Ulą uświadomiła mu powagę sytuacji. Oliwy do ognia dodał widok udręczonego Alexa i wzbudził w Marku wyrzuty sumienia. Sprawę potraktował śmiertelnie poważnie i w taki sposób przekazał ją Olszańskiemu. Nie chciał go straszyć, ale właściwie na jedno wyszło.
Mój szybki powrót zależy od lekarzy. Mam nadzieję, że nie będą mnie tam trzymać tygodniami, bo nie znoszę szpitali jak mało czego na świecie.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Post fajny, ale zdjęcie ... ummmm, cuuudowne;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Serdecznie pozdrawiam. :)
UsuńJak to powiedział klasyk, wiśta wio, łatwo powiedzieć ...! Do nowych obowiązków doszło jeszcze Markowi odszlifowanie języka angielskiego?! Ciekawe kiedy i jak on to wszystko ogarnie? I najważniejsze, czy się nie załamie? Pozdrawiam AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńZa chwilę Marek odkryje co to takiego ambicja i właśnie ambicjonalnie zacznie podchodzić do swoich obowiązków. Stanie się zawzięty, bo wciąż będzie miał na uwadze to, że nie wolno zawieść mu ojca, Alexa a przede wszystkim Uli. Co wyniknie z jego poczynań, wkrótce się dowiesz.
Pozdrawiam najserdeczniej i pięknie dziękuję za wpis. :)
Bardzo miłe zaskoczenie, to normalny aż do bólu Alex i nawet Paulina?! Czyli jak się chce, to można;) Markowi musi się udać jak ma tak wszystko wyłożone jak krowie na rowie. Czekam na next i na powrót do nas. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńJuż gdzieś komuś pisałam, że w tym opowiadaniu oboje Febo dostaną ludzką twarz. Alex jest świetnym prezesem i dba o pracowników, tyle tylko, że ma w związku z tym za dużo pracy. Marek postara się trzymać planu, bo nagle zacznie mu zależeć.
Bardzo dziękuję za komentarz. Przesyłam serdeczności. :)
Aż cud, że Marek nie zwiał z firmy po rozmowie z Alexem! Zakres obowiązków jest jeszcze straszniejszy niż jak mówił mu ojciec. Ale Alex i tak był cierpliwy. Zachował się tez bardzo w porządku dając Markowi tak cenne rady. Ciekawe jak on je wykorzysta? Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńMarek był pełen obaw przed tą rozmową i najzwyczajniej bał się konfrontacji, która jednak przebiegła bardzo profesjonalnie. Alex nie kpił z niego i wszystko rzeczowo wyjaśnił. Marek się dostosuje, bo nie chce nikogo rozczarować. Ma świadomość, że rodzice, Febo i Ula bardzo na niego liczą i dali mu potężny mandat zaufania.
UsuńPięknie pozdrawiam i bardzo dziękuję za wizytę na blogu. :)
Czy to możliwe, że Marek zwolni Violkę? Sebastian będzie miał o to do niego żal. Może Violka też się zmieni? Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa
UsuńWszystko jest możliwe, a Kubasińska ostro przegina i przychodzi do firmy tylko po to, żeby podpisać listę obecności. Marek nawet nie miał pojęcia, że jest aż tak źle i dopiero Alex otworzył mu oczy. Na zmianę postępowania Violetty nie ma co liczyć. Jest leniwa, krnąbrna i w dodatku roszczeniowa. Nikt nie chce pracować z kimś takim.
Bardzo dziękuję za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Niezmiernie miło czyta się o tak pozytywnym Alexie. Widać, że on jest o sto razy mądrzejszy od Marka i o tysiąc razy dojrzalszy. Doskonale rozumie, że jak Marek się przyłoży do pracy, to jemu będzie lżej. Kuruj się kobieto i nie daj się zimie;) Czekam kolejny odcinek i na Twój powrót. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńRzadko przedstawiam takiego Alexa i z reguły bywa u mnie czarnym charakterem więc chociaż raz niech będzie do bólu uczciwy, pracowity i wyrozumiały. Trzeba pamiętać, że on robi to wszystko też dla Krzysztofa. Doskonale wie przecież, że na wyskokach Marka najwięcej ucierpieli seniorzy. Jego pomoc i życzliwe podejście do niewiedzy juniora przyniosą na pewno pozytywne rezultaty.
Co do mnie to właśnie taki mam zamiar wykurować się, chociaż najpierw muszą ustalić na co mają mnie leczyć.
Pozdrawiam Cię cieplutko i pięknie dziękuję za wpis. :)
Febo bardzo dobrze przyjęli wiadomość o ślubie Marka. Nawet nie było żadnych złośliwości. Ograniczyli się tylko do stwierdzenia, że chętnie by się pobawili na jego weselu. A ja myślałam, że zapytają, gdzie on znalazł kobietę, która chciała za niego wyjść za mąż? Alex jako prezes jest świetny. Widać, że dobrze dogaduje się z Krzysztofem, i mu ufa. Bez wątpliwości odda w ręce Uli finanse firmy. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Dołączam się do życzeń zdrowia;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńW tej historii Febo wydają się bardzo taktowni. Nie wypytują nachalnie, żeby w jakiś sposób Marka nie urazić, czy zdeprymować. Oboje mają wyrobioną opinię na jego temat jednak nie wyrażają jej głośno, co świadczy też o ich klasie.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej, dziękuję za życzenia i wpis. :)
Ula bardzo dobrze zrobiła, że nie zamknęła swojej działalności, a tylko ją zawiesiła. Dała sobie trochę czasu na odjęcie ostatecznej decyzji. W razie czego będzie mogła szybko wrócić do swojego zawodu. Chociaż liczę na to, że zarówno Krzysztof jak i Alex docenią jej wiedzę, uczciwość i pracowitość. Co prawda chyba ciężko byłoby jej pracować w firmie gdyby jej małżeństwo nie przetrwało. Myślę, że chyba by odeszła. Ale na razie nie ma co gdybać. Zobaczymy jak to rozwiązałaś. Dzięki też, że mimo twojej nieobecności będziemy mogły czytać dalsze rozdziały;) Do następnego czwartku Pozdrowienia;) Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńUla zawiesiła działalność, ale od zawodu nie odeszła, bo w F&D będzie wykonywać obowiązki zgodne ze swoim wykształceniem. To zawieszenie działalności jest w jakimś sensie asekurowaniem się na wszelki wypadek, bo przecież Ula nie jest w stanie przewidzieć najbliższej przyszłości.
Nie chciałam Was pozbawiać czytania podczas mojej nieobecności. Różnie jeszcze może być a Gaja jest super zastępczynią na czas mojej absencji. Chętnie zgodziła się na taki układ i zawsze będę jej za to wdzięczna.
Pozdrawiam pięknie i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Kolejny biedaczek. Martwię się o Sebastiana. On rzeczywiście może zejść na zawał. Żeby tylko nie nasłał na Marka psychiatry, bo pewnie myśli, że jego przyjaciel zwariował. Żeby tylko Marek nie dał się zwieść na manowce. Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira
UsuńSebastian coraz bardziej zaczyna wierzyć w niedyspozycję psychiczną przyjaciela. Przede wszystkim zadaje sobie pytanie dlaczego Marek w ogóle poszedł na taki układ, bo przecież do tej pory było tak pięknie. Będzie jeszcze wiele takich momentów w życiu Olszańskiego, w których najchętniej potrząsnąłby Markiem i przywrócił go do pionu.
Bardzo dziękuję za wizytę na blogu i serdecznie Cię pozdrawiam. :)
Mnie też rozśmieszył Sebastian - ale co my możemy? Hahaha;) No to Marek mu powiedział co od teraz będzie robił. Ciekawe czy on weźmie sobie jego słowa do serca? Coś mi się wydaje, że tutaj bunt będzie większy niż u Marka? Ciekawe co on wymyśli żeby wyłgać się od pracy? Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina
UsuńNawet nie wiesz jak bardzo jesteś bliska prawdy. Bunt - to drugie imię Olszańskiego i Marek będzie miał z nim pod górkę. Od pracy nie może się wyłgać, bo z czegoś musi żyć, a przecież już wie, że jak będzie się obijał to polecą mu po pensji. Tak czy siak, będzie kombinował.
Pięknie dziękuję za komentarz. Przesyłam serdeczności. :)
Ciekawe jak Violetta będzie się tłumaczyła Markowi, ciekawe co śmiesznego wymyśli? Trochę mi jej szkoda, bo do tej pory robiła co jej się chciało, nie miała nadzoru, a teraz chyba wyleci z roboty? Marek nie da jej drugiej szansy? Oczywiście zdaję sobie sprawę, że po to się chodzi do pracy aby pracować a nie załatwiać swoje prywatne sprawy, ale może odciąć to co było i zacząć od nowa, na nowych warunkach? Chociaż ta Violka chyba nie ma szans na zrozumienie sensu pracy i na poprawę zachowania? Przesyłam pozdrowienia;)
OdpowiedzUsuńVioletta raczej nie powala inteligencją więc i jej tłumaczenie będzie dość naiwne, żeby nie powiedzieć - głupie. Wprawdzie Marek nie będzie nawet chciał słuchać jej pokrętnych tłumaczeń, ale znajdzie się ktoś, kto to zrobi. Marek na pewno nie będzie się z nią cackał.
UsuńPozdrawiam pięknie i serdecznie dziękuję za komentarz. :)
Umiliłaś mi dzisiaj mroźny poranek i drogę na praktyki. Nigdy nie przypuszczałabym, że podczas praktyk będę mieć możliwość odespać zeszły semestr. Aż miło, ale północy nie doczekałam. Jednak za to jaki miły poranek.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa dalszych zdarzeń jak to wszystko poprowadziłaś. Pewnie jeszcze wiele wzlotów i upadków w życiu Marka
Tobie dużo zdrowia i wytrwałości
Ściskam cieplutko
Gosiu
UsuńBardzo Ci dziękuję.
Wzlotów u Marka będzie znacznie więcej niż upadków a jeśli zdarzą się te drugie, to o dziwo nie z jego winy. Z całą pewnością jeszcze trochę się podzieje. Z nadzieją, że będziesz miała więcej takich poranków jak ten dzisiejszy pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo się cieszę, że zajrzałaś. :)
Witaj Małgosiu,
OdpowiedzUsuńrozdział pełen niespodzianek. Jedna z pierwszych, to Marek. Nie wierzyłam, że tak szybko zacznie używać szarych komórek a tymczasem on chyba rzeczywiście zaczął coś rozumieć, powoli zaczął się zmieniać. Potrafił przeprosić Alexa za swoje nieróbstwo, przyznał się też do tego, że nie ma pojęcia o pracy. To musiało go wiele kosztować, jego ego na pewno nieźle ucierpiało. To nic, że Alex wiedział o tym, że miał o nim wyrobione zdanie. Liczy się to, że Marek przełamał się i zobaczył, że to nie było takie straszne, że Alex go nie wyśmiał, że cieszy się z jego zaangażowania, że chętnie mu pomoże. Dzięki tej szczerej rozmowie Marek poszedł za ciosem i bez ogródek powiedział Sebastianowi co ich czeka. Myślę, że wcześniej by się na to nie zdobył, w końcu to jego najlepszy przyjaciel, kompan do nieustających imprez, do ciągłych zabaw. Pewnie prędzej by go bronił. A teraz Seba ma mu służbowo podlegać i ma zabrać się do ciężkiej pracy. Do tego jeszcze Marek wyciągnął koronny argument - zwolnienia dyscyplinarnego. Oj nie dziwię się, że Sebastianowi się to nie spodobało. A jak jestem przy Sebastianie, to muszę przyznać, że nie myślałam, że on jest aż takim głupcem. Zabawa, zabawą ale miałam nadzieję, że szybko się ogarnie i zacznie przykładać się do pracy. Czyżby Marek musiał jeszcze bardziej wystraszyć przyjaciela, bo chyba nie będzie odwalał za niego pracy? Nie mogę zapomnieć również o wrażeniu jakie wywarł na mnie Alex. Chodzący wzór idealnego szefa. Nie tylko wymaga od innych ale sam ciężko pracuje. Jest wyważony i taktowny. Rewelacja. O Uli tym razem krótko. Jej taktyka małych kroczków, spokojnego tłumaczenia zaczyna przynosić efekty. Powinna być dumna z siebie i z Marka. Dziękuję za dzisiaj. Nie martw się, kolejne rozdziały będą dodawane w czwartki. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam mnóstwo uścisków:) Trzymaj się cieplutko:) Gaja
Gaja
UsuńMarek zaczyna trzeźwieć i inaczej patrzeć na sytuację w firmie. Doskonale wie, że Olszańskiego trzeba sprowadzić do pionu, ale wbrew wszystkiemu łatwe to nie będzie, bo on jest dość odporny na wiedzę a widmo zwolnienia nie jest dla niego wystarczającym argumentem, żeby zaangażować się w pracę. Cieszę się, że taki Alex ci się podoba.
Pozdrawiam, ściskam i bardzo dziękuję za wszystko. :)
Życie lekkoducha zemściło się na Marku. Musi ostro wziąć się do roboty bo ani Aleks ani ojca jak i żona mu nie popuszczą. Skończą się wreszcie balangi,przygodne numery i dotrze do tego zakutego łba ,że niepotrzebnie mitrężył na to wszystko czas. Może doceni żonę, zauważy w niej coś więcej niż zgrabną sylwetkę i z czasem może coś poczuje ,chodź czasu nie cofnie i ona o zdradzie nie zapomni.Pora i na Sebastiana ,żeby zmądrzał i przestał się obijać.
OdpowiedzUsuńPs. Szybko opuszczaj szpitalne mury i wracaj do zdrowia. Wszystkiego dobrego. Pozdrawiam serdecznie :).
Justyna
UsuńBez solidnego wkładu własnego na pewno się nie obędzie, a Marek ma sporo do nadrobienia. Niestety u jego przyjaciela proces resocjalizacji będzie przebiegał bardzo opornie i chyba nie skończy się zbyt dobrze dla niego.
Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Zmiany, zmiany i jeszcze raz zmiany i to dla każdego. Alex trochę odpocznie, Marek i Sebastian wreszcie zapracują na swoje wynagrodzenie, a Ula zdobędzie lepiej płatną pracę. No i seniorzy wreszcie odpoczną od skandali wywołanych przez ich kochanego synka. Do następnego czwartku. Pozdrawiam;) Ola
OdpowiedzUsuńOla
UsuńZaczyna się przemiana w postępowaniu Marka i w jego podejściu do życia w ogóle. Wreszcie zaczyna rozumieć jak wiele złego wyrządził w przeszłości nie tylko swoim najbliższym, ale i samemu sobie. Ma trzydzieści lat i zero doświadczenia zawodowego. Zaczyna się czas przyspieszonej edukacji a on "tylko" musi sprostać temu tempu, jakie zostanie mu narzucone.
Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Takiego przebiegu rozmowy Marka i Sebastiana się nie spodziewałam. Myślałam, że skupią się na tym jak wszystkich wyprowadzić w pole i korzystać dalej z życia. Miłe zaskoczenie, że Marek faktycznie się przejął swoją nową rolą. Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńTa rozmowa musiała tak właśnie wyglądać, bo Marek już co nieco zrozumiał i teraz musiał uświadomić Sebastianowi oczywistą oczywistość, która jednak przyjacielowi zupełnie nie przypadła do gustu. Będą fochy i dąsy, oj będą.
UsuńPozdrawiam najserdeczniej i bardzo dziękuję za wpis. :)
Marek ma ogromne szczęście do dobrych ludzi. Ani rodzice, ani Ula ani jak się okazało Alex nie przekreślili jego osoby, chcą i dają mu szansę. Widać, że chyba ją wykorzysta? Po niefortunnym falstarcie, bardzo się stara. Żeby tylko Seba mu nie przeszkodził. Marek był po jego dużym wpływem, ciekawe jak będzie teraz? Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda
UsuńTo prawda, że do tej pory Marek ulegał wpływom Olszańskiego, ale to Ula uświadomiła mu, że ma przecież własny rozum i powinien wreszcie zacząć z niego korzystać. Rozmowa z ojcem a przede wszystkim z Ulą uświadomiła mu kilka istotnych spraw, rozpoczęła jego przemianę i to właśnie te zmiany w Marku są tak źle odbierane przez Sebastiana. On po prostu nie może zrozumieć, skąd tak diametralnie inne zachowanie człowieka, którym jeszcze do niedawna tak łatwo było w jakimś sensie manipulować. Nowa sytuacja zrodzi frustracje i nawet niesnaski.
Pozdrawiam najpiękniej i bardzo dziękuję za wpis. :)
Chyba pierwszy raz żal mi się zrobiło Alexa. Biedaczysko tyrał sam bez zmrużenia okiem i bez uskarżenia się. A w tym opowiadaniu jest naprawdę fajny i taki normalny. Mam nadzieję, że nie powiedziałam tego na wyrost i taki będzie do końca. Krzysztof nic nie przesadzał i Marek sam mógł się przekonać, że tak dalej nie może być. Dobrze, że widok umęczonego Alexa i rozmowa z nim nie spłynęła po Marku jak po przysłowiowej kaczce. Marek powinien sobie poradzić z takim zapleczem. Chociaż piszesz, że będzie miał problemy ze strony Sebastiana? Taka postawa przyjaciela pewnie zdziwi Marka? Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina
UsuńAlexa kreuję tu na bardzo pozytywnego bohatera i nie mam zamiaru nic zmieniać w jego charakterze. Wobec Marka jest życzliwy i wyrozumiały, chce pomóc, bo wie, że jeśli to zrobi, to tym samym pomoże również sobie. Z Olszańskim będą kłopoty, bo facet ma dwie lewe ręce i będzie próbował sprzeciwiać się Markowi. Pozdrawiam najserdeczniej i bardzo dziękuję za wpis. :)
Świetna część. Interesują mnie dalsze losy Mareczka i Sebastiana. Ciekawe czy ich przyjaźń przetrwa skoro już teraz różnią się podejściem do życia? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że perypetie obu panów zaciekawią Cię. Na razie jeszcze nic nie zdradzam, ale na pewno sporo się podzieje. A czy przyjaźń przetrwa, to na razie tajemnica.
UsuńPięknie dziękuję za odwiedziny na blogu i serdecznie pozdrawiam. :)
Jak na tak silne uzależnienie, to Marek i tak dość szybko przechodzi na jasną stronę mocy;) Będą z niego ludzie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMarek potrzebował wstrząsu, żeby się trochę opamiętać. Wstrząsem była rozmowa z ojcem, który przedstawiał mu wizję rychłego upadku firmy, jeśli Marek nie zaangażuje się w jej prowadzenie. Wstrząsem była też rozmowa z Ulą, która w sposób konsekwentny, ale i spokojny uświadamiała mu oczywiste prawdy. Wreszcie wstrząsający był dla niego widok Alexa, który prędzej nadawał się do trumny niż do roboty. Wszystko razem podziałało zaskakująco dobrze do tego stopnia, że junior przetarł oczy i zaczął się wybudzać z letargu.
UsuńBardzo dziękuję za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Obawiam się, że Marek i Ula w tym pędzie za pracą nie będą mieli czasu dla siebie, że może i poznają się pod względem wykonywania obowiązków, ale zupełnie już nie będą mieli ani sił ani czasu na jakikolwiek romantyzm. Obawiam się, że się pogubią i dlatego ich małżeństwo będzie pod znakiem zapytania. Czy znajdą czas i siły na jakieś czułości? Bo jak nie, to Marek znowu pójdzie w tany! Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńA jednak mimo nawału zajęć pojawią się również chwile romantyczne chociaż być może nie będzie to na razie jakiś wielki wybuch ich uczuć względem siebie a jedynie nieśmiałe początki. Od czegoś jednak trzeba zacząć. Każdy dzień będzie niósł za sobą niespodzianki i z każdym dniem Marek będzie dojrzewał i rozumiał coraz więcej.
UsuńPięknie dziękuję za komentarz. Przesyłam serdeczności. :)