ROZDZIAŁ
13
Podwiózł Sebastiana pod blok i zanim go
pożegnał powiedział:
-
Jutro musimy pochylić się nad tymi sprawozdaniami i protokołami a ja dodatkowo
mam do sporządzenia miesięczny raport więc postaraj się być punktualnie.
Olszański popatrzył na niego wzrokiem
zbitego psa i pokręcił głową.
-
Miej litość stary - wyjęczał. - Myślałem, że przynajmniej jutro odeśpię tę
harówę.
-
Nic z tego Sebastian. Ja tym razem nie chcę nawalić i coś przeoczyć. Alex musi
dostać to wszystko do dwudziestego ósmego. Mamy naprawdę niewiele czasu i
musimy się sprężać. Nie mam zamiaru widzieć kolejny raz rozczarowania na twarzy
prezesa i wysłuchiwać połajanek ojca. Leć do domu, weź prysznic i zapakuj się
do łóżka. Masz dość czasu, żeby się wyspać. Na razie.
Ruszył z piskiem opon. W centrum zatrzymał
się jeszcze przy kwiaciarni i kupił piękny bukiet czerwonych róż. Teraz mógł
już jechać bez przeszkód. Naprawę stęsknił się za Ulą, za jej łagodnym, ciepłym
głosem, który zawsze go uspokajał i wyciszał w nim negatywne emocje. Nawet
jeśli mówiła o sprawach dla niego przykrych, to nie brzmiało to jak zarzut, bo
przy okazji uświadamiała mu, że zawsze może w inny sposób coś załatwić lub
wybrnąć z jakiejś trudnej sytuacji niekoniecznie się przy tym kompromitując.
Słuchał jej, bo była mądra i przewidująca. To nie był typ głupiutkiej panienki
z klubu, którą łatwo było złapać na lep czułych słówek i uwodzicielski uśmiech.
Ula nigdy w życiu nie dałaby się nabrać na coś takiego. Za to ją podziwiał i
cenił. Mimo, że ojciec zadziałał niejako wbrew jego woli, to powinien mu być
wdzięczny, bo znalazł mu piękną kobietę i najlepszą żonę na świecie. To prawda,
że nie zrobiła na nim na początku jakiegoś powalającego wrażenia, ale im lepiej
ją poznawał tym bardziej jego serce skłaniało się ku niej. Nigdy wcześniej nie doświadczał
niczego podobnego w stosunku do żadnej kobiety, nawet do Pauliny. Wprawdzie
mówił do niej „kochanie”, ale to słowo było zupełnie bez znaczenia, bo przecież
nic do niej nie czuł. Ulę najpierw szanował i podziwiał za jej upór, wytrwałość
i konsekwencję. Teraz bez wątpienia poczuł do niej coś więcej. Nie określał
tego jeszcze miłością, ale czymś bardzo temu uczuciu bliskim. Szczerze żałował
tej zdrady. Nie powinien był tego robić.
Zaparkował przed blokiem. Zabrał z
przedniego siedzenia kwiaty i wyjąwszy z bagażnika teczkę wypełnioną
dokumentami pośpiesznie wbiegł do klatki schodowej. Wyjechawszy na górę
nacisnął przycisk dzwonka. Po chwili usłyszał szczęk przekręcanego w zamku
klucza. Zasłonił twarz tym wielkim bukietem, na widok którego Ula stanęła jak
wryta.
-
Marek? – Odsłonił twarz i roześmiał się na całe gardło. Rzucił teczkę i
spontanicznie objąwszy ją ramionami przylgnął do jej ust całując je namiętnie i
długo.
W końcu oderwał się od niej i z żarem
popatrzył w jej duże ze zdziwienia, błękitne oczy.
-
Strasznie się za tobą stęskniłem – wyszeptał. – A to dla ciebie, proszę –
wręczył jej bukiet.
Powoli dochodziła do siebie po tym szoku
jaki jej zafundował. Zarumieniona wtuliła twarz w kwiaty, żeby ukryć
zażenowanie.
-
Dziękuję – wyszeptała. – Na pewno jesteś głodny. Zrobiłam lazanię i zaraz
podam, tylko wstawię te piękne kwiaty do wody.
Pałaszował ze smakiem aż uszy mu się
trzęsły.
-
Pycha. Naprawdę pycha. Nawet nie zjedliśmy porządnego obiadu, bo na całej
trasie mijaliśmy tylko McDonaldy. Kupiliśmy hamburgery i frytki. Ja nie znoszę
takiego jedzenia, ale Seba nie jest wybredny, byle było dużo. Pokażę ci
później, co zdziałaliśmy. Wszędzie robiliśmy kserokopie dokumentów i porządnie
przejrzeliśmy magazyny porównując ich stan z tym co było a co jest tam teraz.
Miałaś rację. Nie wszyscy okazali się uczciwi. W dwóch szwalniach natknęliśmy
się na kradzież materiałów. Powiedziałem obu dyrektorom, że mają zwrócić ich
równowartość do firmowej kasy i postraszyłem sądem, jeśli tego nie zrobią.
Powiedziałem, że wykrycie sprawców leży już w ich gestii i jeśli to ustalą,
powinni złożyć doniesienie na policji. Napracowaliśmy się, ale ja jestem bardzo
zadowolony – uśmiechnął się szeroko. – Gdybyś mnie nie uświadomiła, nie
powiedziała na co mam zwrócić szczególną uwagę, naprawdę nie miałbym pojęcia,
od czego zacząć. Dziękuję Ula za to, że jesteś moim aniołem stróżem – ujął jej
dłoń i przycisnął do ust.
- A
ja się cieszę, że nie zaniedbałeś niczego i tak dobrze się spisałeś. Teraz
kolej na sprawozdania i protokoły. Alex się zdziwi jak oddasz wszystko w
terminie. Był pełen obaw przed waszym wyjazdem, ale myślę, że jak zobaczy tę
rzetelną robotę jaką odwaliliście, to może bardziej ci zaufa.
Marek porozkładał na ławie całą
dokumentację i ułożył ją według kolejności kontrolowanych szwalni. Ula
postawiła przed nim filiżankę z kawą i usiadła obok.
-
Spójrz. To jest komplet dotyczący pierwszej, którą sprawdzaliśmy. To ta w
Zgierzu. Tu było wszystko w porządku. Magazyny prawie puste i niewiele się
zostało z materiałów, z których szyto wiosenno-letnią kolekcję. To się zgadza z
wykazem zużycia tkanin i dodatków. Dobrze sobie radzą, bo i odpadów mają
niewiele. Tu masz jeszcze wykaz tego, co przesłali do poszczególnych butików. W
ośmiu innych szwalniach jest podobnie, natomiast te dwie w Swarzędzu i
Kostrzynie nie spisały się najlepiej.
Ula przeglądała podawane przez Marka
dokumenty i potakiwała głową.
-
Naprawdę dobrze to zrobiliście. Nawet laik zrozumiałby o co chodzi. Z
protokołami pokontrolnymi nie będziesz mieć problemu, bo masz wzory od Alexa i
powinieneś się ściśle ich trzymać. Ze sprawozdaniami może być troszkę gorzej,
ale jak napiszesz jedno, przynieś mi do przeczytania. Zrobimy niezbędne korekty
i już według niego napiszecie następne. Pamiętasz o miesięcznym raporcie?
-
Pamiętam i mam zamiar zabrać się za niego jutro. Jeśli nie zdążę w pracy to
napiszę go w domu. Pomożesz?
-
Pomogę, ale myślę, że nie będzie takiej potrzeby, bo dasz sobie radę. Oczywiście
przeczytam go, żebyś poczuł się pewniej. Jeśli dalej będziesz się tak
angażował, to wkrótce dojdziesz do takiej wprawy, że nie będziesz nikogo musiał
pytać o to, czy zrobiłeś coś dobrze, czy źle. To bardzo przyjemne uczucie mieć
taką pewność siebie i uwierzyć, że jest się profesjonalistą w swoim fachu.
Przekonasz się, że mam rację.
-
Już się przekonałem. Jesteś najmądrzejszą osobą jaką znam i moim największym
autorytetem. Uwielbiam cię – przyciągnął ją do siebie całując w skroń.
Miała lekki zamęt w głowie. Wszystko
wskazywało na to, że Markowi zaczyna na niej zależeć. Te częste pocałunki w
policzek i ten najważniejszy, dzisiejszy, namiętny i długi, musiały coś
znaczyć. Przyprawiały ją o szybsze bicie serca i wewnętrzny dygot.
Marek kładł się spać z poczuciem dobrze
wypełnionego obowiązku, w czym jeszcze bardziej utwierdziła go Ula chwaląc
efekt jego poczynań. Uśmiechnął się przypominając sobie ten spontaniczny
pocałunek, którym wprawił ją w lekkie zakłopotanie. Nie potrafił się powstrzymać.
Jej usta takie pełne, kuszące i soczyste jak dojrzałe wiśnie smakowały tak
słodko… Ta myśl sprawiła, że poczuł pożądanie. Pragnął jej. Do tej pory nie
skonsumował tego małżeństwa i nikt, kto dobrze go znał, nigdy by w to nie
uwierzył. Nie chciał na niej wymuszać seksu, bo ją szanował. Może kiedyś do
niego dojdzie, gdy ona zrozumie, że znaczy dla niego coraz więcej?
Następnego dnia przyjechali do pracy grubo
przed czasem. Przywitali się z urzędującą już Anią i przystanęli jeszcze na
chwilę przed sekretariatem Marka.
-
Trzymaj za mnie kciuki Ula. Jak będę gotowy ze sprawozdaniem to przyjdę do
ciebie. A może zjedlibyśmy dzisiaj razem lunch? Tu niedaleko jest świetna
restauracja, w której dają pysznie jeść.
- No
dobrze, chociaż wiesz, że nie jestem zwolenniczką jadania w restauracjach. –
Marek uśmiechnął się szeroko.
- Od
czasu do czasu możemy sobie odpuścić domowe jedzenie. Przyjdę w takim razie o
dwunastej. Miłego dnia Ula – pochylił się i wycisnął siarczystego całusa na jej
ustach. Ruszyła korytarzem do swojego gabinetu. – Jeszcze trochę, a zacznę się do tego przyzwyczajać. Chyba wszyscy
uważają za normalne takie zachowanie oprócz mnie, a przecież jakby nie patrzeć
jestem jego żoną.
Rozłożył na biurku dokumenty i odpalił
laptopa. Z biurka wyciągnął notatki Alexa i otworzył stronę, na której
figurował wzór protokołu pokontrolnego. Zrobił dwie kopie i zabrał się do
roboty. Punktualnie o ósmej pojawiła się jego asystentka.
-
Dzień dobry Magda – przywitał się dość głośno. Weszła do jego pokoju i
uśmiechnęła się.
-
Dzień dobry Marek. Już wróciłeś? Szybko. A czemu dzisiaj tak wcześnie?
-
Mamy dużo pracy. Najpierw bądź tak dobra i sprawdź czy jest już Sebastian.
Jeśli jest powiedz mu, żeby tu przyszedł. Tu masz dwa egzemplarze dokumentów
pochodzących z dwóch szwalni. Trzeba na ich podstawie sporządzić protokół
pokontrolny a raczej dwa protokoły. Daję ci wzór, według którego należy to
zrobić. Myślę, że nie będziesz miała problemów, bo bardzo się staraliśmy, żeby
wszystko napisać czytelnie. Wczoraj obejrzała to moja żona i stwierdziła, że
takie właśnie jest. To na razie wszystko. Potem dojdą jeszcze sprawozdania, ale
przede wszystkim ja sam muszę napisać taki szablon, według którego sporządzimy
następne. Najpierw jednak Sebastian.
-
Już dzwonię.
Olszański pojawił się po pięciu minutach.
Marek dał mu cztery komplety pism i powtórzył mu to, co powiedział wcześniej
asystentce. Olszański nie był zachwycony i patrzył na Marka z niechęcią.
Nieprzyzwyczajony do tak ciężkiej pracy z
trudem znosił kolejne polecenia Marka. Nie mógł nic zrzucić na Milewską, bo to
w ogóle nie był jej zakres obowiązków i na pewno protestowałaby.
-
Sebastian nie patrz tak, jakbym ci ojca siekierą zabił. Dobrze wiesz, że sam
się nie oszczędzam. Pomyśl o Alexie i o tym, że on tyrał tak przez kilka lat i
się nie skarżył. Tyrał też za ciebie i za mnie, więc może pora też zrobić coś
dla niego, nie uważasz?
-
Myślę, że popadłeś z jednej skrajności w drugą. Najpierw się obijałeś, a teraz
cierpisz na przerost jakiejś chorej ambicji, tylko nie rozumiem dlaczego. Chcesz
zaimponować ojcu, żeby powiedział ci jak bardzo jest z ciebie dumny? Czy może
swojej idealnej żonie, która wie wszystko i potrafi wszystko? – zakończył
ironicznie.
Marek spoważniał w momencie. Byli
przyjaciółmi od lat to fakt, ale Sebastian posunął się zdecydowanie za daleko.
- Od
mojej żony wara – wysyczał przez zaciśnięte zęby. – Nie będziesz sobie nią
wycierał gęby. Masz wybór. Albo będziesz uczciwie wypełniał swoje obowiązki,
albo się pożegnamy.
Olszański wstał z kanapy podnosząc ręce w
poddańczym geście.
- No
już, już. Nie irytuj się tak, bo ci żyłka pęknie – podszedł do biurka sięgając
po przydzielone mu sprawy. – Idę popracować.
Marek już tego nie skomentował. Był
wściekły. Nie za to, że Olszański tak bardzo się bronił przed przepracowaniem,
ale za to, że obraził Ulę. Potrząsnął głową i wrócił do pisania. Sam zostawił
dla siebie pięć szwalni w tym te dwie, w których zdarzyły się kradzieże.
Skupiony wprowadzał w tabele dane liczbowe. Magdzie zastrzegł, żeby z nikim go
nie łączyła oprócz Alexa, ojca i Uli oraz zapisywała wszystkie rozmowy. Kilka
minut przed jedenastą skończył pisać ostatni protokół. Na biurku miał już te
sporządzone przez asystentkę. Zabrał się za pisanie sprawozdania. Na początku
szło mu dość opornie, ale z czasem rozkręcił się. Trochę dużo wyszło jego
zdaniem, bo tekst zajął trzy strony Worda. Mimo to uważał, że widocznie tak
miało być, jeśli chciał ująć wszystkie zagadnienia. Wydrukował pismo i z nim
udał się do Uli. Siedzącą w sekretariacie Dorotę zapytał, czy jest w gabinecie.
Kiwnęła głową, że tak. Zapukał cicho i wszedł.
-
Ula, już południe. Obiecałaś, że zjesz ze mną lunch.
-
Obiecałam i słowa dotrzymam – zamknęła klapę laptopa i wstała od biurka.
-
Przyniosłem ci pierwsze sprawozdanie. Rzucisz na to okiem jak wrócimy?
-
Pewnie. Nawet wprowadzę ewentualne poprawki. Zostaw na biurku i chodźmy.
Siedzieli przy stoliku jedząc smaczny
bryzol z pieczarkami. Marek opowiadał, jakie rzeczy ujął w sprawozdaniu i
wyraził obawę, czy nie jest ono aby zbyt szczegółowe.
-
Nie może być inne, jeśli ma w nim być ujęte wszystko, co tam zastaliście. Im
dokładniej tym lepiej.
- No
to mi ulżyło, bo wyszły tego trzy bite strony. Protokoły napisałem wszystkie, a
raczej rozdzieliłem je między Magdę, Sebastiana i siebie. Dla siebie wziąłem
najwięcej. Seba zabrał cztery a Magda dwa, z którymi zresztą już się uporała.
Ze sprawozdaniami zrobię tak samo, ale raportu chyba nie dam rady już dzisiaj
napisać, a raczej nie dam rady napisać go w pracy. Jutro chciałbym wszystko
złożyć u Alexa.
- To
nie zajmie ci dużo czasu więc na spokojnie możesz pochylić się nad tym w domu.
Pomogę ci. – Uśmiechnął się do niej wdzięcznie ukazując swój niewątpliwy atut w
postaci tych słodkich dołeczków. Ujął jej dłoń i przytulił do ust.
-
Jesteś aniołem Ula. Moim prywatnym, pięknym aniołem.
Widać zaangażowanie Marka. Tylko obawiam się czy oby nie było to tylko chwilowe. Obym się myliła.
OdpowiedzUsuńAczkolwiek taki Marek mi się podoba. Zaangażowany w pracę. Ale i doceniający pracę innych. No i chyba nareszcie zakochany we własnej żonie, żeby tylko jeszcze ona się w nim zakochała.
Olszański jest głupszy niż ustawa przewiduje. Ale czego innego można się spodziewać po największym nierobie wszechczasów. On tylko myśli o spaniu lub imprezowaniu.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Julita
UsuńMarek jest w trakcie przemiany i z całą pewnością już nie zawróci z tej drogi, natomiast świadomość Olszańskiego tkwi w głębokim uśpieniu i chyba nie obudzi się w ogóle.
Bardzo dziękuję za komentarz. Pozdrawiam cieplutko. :)
Witaj Małgosiu.
OdpowiedzUsuńWręcz połknęłam tą część opowiadania nie mogąc się jej doczekać przez cały tydzień. Przeczytałam wszystkie Twoje opowiadania siedząc czasami długo w nocy i nie mogąc się od nich oderwać. Ciekawość co będzie dalej była silniejsza od rozumu który mówił "połóż się spać". Czekając na dalsze losy zakochanego, choć jeszcze nie do końca świadomego swej miłości do żony Marka, oglądam w wolnych chwilach Brzydulę. Chyba stałam się Ulo- i Markoholiczką. Dziękuję Ci za piękne chwile, które przeżyłam czytając Twoje opowiadania. Pozdrawiam serdecznie. Beata
Beata
UsuńMuszę przyznać, że niezła zawodniczka z Ciebie. Przeczytać prawie pięćdziesiąt opowiadań w takim tempie to prawdziwy wyczyn, chociaż ja skłaniam się do bardziej rozsądnego podejścia a już na pewno nie popieram zarzucenia spania. Blog nadal tu tkwi i nie zamierzam go likwidować, więc spokojnie możesz czytać. Jeśli chodzi o Ulo - i Markoholiczkę, to witaj w klubie, bo ja stałam się nią już wiele lat temu i to głównie z tego powodu chwyciłam za klawiaturę. Cieszę się, że opowiadania Ci się spodobały. To bardzo motywująca myśl.
Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Przyłączam się do Beaty, chyląc czoła przed Twoimi opowiadaniami Małgosiu. Pochłonęłam już chyba wszystkie czekając na tę część.Zastanawia mnie podejście Sebastiana,chyba wywinie Markowi jakiś numer,oby tylko nie na szkodę Uli.Agata
UsuńAgata
UsuńZa chwilę zacznę rumienić się jak pensjonarka, choć muszę przyznać, że zawsze tak miłe słowa wywołują u mnie łaskotanie w okolicy serca i za każdym razem cieszę się, że ta moja pisanina podoba się niektórym.
Sebastian dojrzewa, ale to dojrzewanie idzie w zupełnie innym kierunku niż u Marka. W jego głowie kotłują się same negatywne myśli i potrzeba naprawdę niewiele, żeby przyjęły jakąś konkretną postać. Nie wyniknie z tego nic pozytywnego niestety.
Bardzo dziękuję Ci za odwiedziny na blogu i najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)
Seba ma racje, Marek popadł z jednej skrajności w drugą, ale tym razem tą lepszą. Seba takiej ochoty do pracy nie ma, bo też nie ma takiej motywacji, Marek ewidentnie chce przypodobać się żonie. I mam nadzieję, że jego wysiłki zostaną nagrodzone nie tylko pochwałą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Marzycielka
UsuńSebastian nie ma ochoty w ogóle do niczego a kolejne wyzwania, które postawi przed nim Marek rozwalą go zupełnie. Dla Marka motywacją jest los firmy, dla Olszańskiego powinno być widmo utraty pracy i stałych, dużych dochodów. Jeśli gwarancją tego ma być minimalny wysiłek umysłowy, to chyba nie jest to zbyt wysoka cena za stabilne życie. Żeby on jeszcze zechciał to zrozumieć, byłoby wspaniale.
Dziękuję serdecznie za wpis. Pozdrawiam. :)
Od totalnego lenia do pracoholika, to dopiero się porobiło. Marek musi uważać, bo uzależnienie od pracy też potrafi być zgubne. Należy znaleźć złoty środek.Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira
UsuńMarek na pewno pracoholikiem być nie chciał, ale zaczął rozumieć, że jeśli się nie poświęci, to firma wkrótce odnotuje potężne straty. Oczywiście to nie będzie tak, że poświęci cały swój prywatny czas, bo i na przyjemności też trochę go uszczknie.
Pozdrawiam najserdeczniej i dziękuję za wizytę na blogu. :)
Ta krótka rozłąka przyniosła im same korzyści. Wreszcie między Ulą i Markiem robi się miłośnie;) Czekam na więcej;) Serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńMasz rację. Ta rozłąka pozwoliła też Markowi zrozumieć kilka rzeczy, a przede wszystkim to, że Ula staje się dla niego coraz bardziej ważna. Docenia jej mądrość i dobre rady, których mu udziela i z całą pewnością nie zmarnuje tej wiedzy.
Dziękuję za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiam. :)
Teraz Marek jest prawie jak mamusia Sebastiana - leć do domu, weź prysznic i zapakuj się do łóżka. Masz dość czasu, żeby się wyspać. Ja bym się zezłościła, więc myślę, że tym bardziej Sebastian. Jeszcze trochę do końca zostało i myślę, że skoro między małżeństwem jest coraz lepiej, to pojawią się kłopoty ze strony Seby? Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńHahaha. Chyba masz rację. Nikt nie lubi jak się go poucza i mówi mu, co ma robić, ale Olszański jest jak takie dziecko we mgle. Marek traktuje go trochę protekcjonalnie, bo w końcu teraz jest jego bezpośrednim przełożonym i powinien od niego wymagać. Oczywiście Sebastiana to bardzo drażni i zacznie wykazywać coraz większą niechęć do przyjaciela. Na pewno będą kłopoty.
UsuńPozdrawiam pięknie i dziękuję za wpis. :)
Czarujące i chyba prawdziwe przemyślenia na temat Uli. Marek nie oszukiwał by siebie. On naprawdę stęsknił się za żoną. Fajnie, że Ula chyba też za nim tęskniła? Liczę na kreatywność Marka w przekonywaniu Uli do siebie;) Przesyłam ciepłe pozdrowienia Daga
OdpowiedzUsuńDaga
UsuńPrzemyślenia jak najbardziej prawdziwe. Marek żywi coraz cieplejsze uczucia do swojej żony i jednak zacznie traktować ją nieco inaczej. Będzie więcej intymnych gestów.
Pozdrawiam najserdeczniej i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Jak ja bym dostała taki piękny bukiet bez okazji, to doszukiwałabym się jakiejś winy darczyńcy;) Ula nie będzie myślała podobnie, że dostała kwiaty, bo Marek chce coś złego przed nią ukryć? Nie stanie się podejrzliwa? Markowi byłoby przykro. Do następnego czwartku. Pozdrowienia;) Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńUla nie jest aż tak podejrzliwa, a nawet gdyby była, to jak on miałby ją zdradzić? Przecież wrócił wcześniej niż zapowiadał i gonił się jak pies i jak najszybciej chciał załatwić sprawy w szwalniach. Poza tym on bardzo żałuje tej pierwszej zdrady i już nie odważyłby się na powtórkę z rozrywki.
Pozdrawiam pięknie i bardzo dziękuję za wpis. :)
No i proszę! Jak niewiele potrzeba aby zmienić człowieka. Odrobinę ciepła, cierpliwości, spokoju, wyrozumiałości i troszeczkę czasu;) No i oczywiście zrozumienia i chęci z drugiej strony. Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńCzasami to wystarcza, a czasami można zjeść z człowiekiem beczkę soli i tak się go nie zmieni i nie pozna do końca. Ula postawiła na łagodną perswazję i trafiła w dziesiątkę.
UsuńBardzo dziękuję za wizytę na blogu i komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :)
Marek zadowolony, Ula zadowolona i dumna z męża. Tak samo będzie zapewne z Alexem, że o seniorach nie wspomnę;) Jedyny nieszczęśnik w tym gronie, to Sebastian. Ciekawe czy on wreszcie zrozumie, że od tej drogi nie ma odwrotu? Może też byłby szczęśliwy? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZacznę od końca. Sebastian niestety nie zrozumie, bo mentalnie jego mózg osadzony jest w ciele piętnastolatka. Na zadowolenie takie całkowite jest jeszcze trochę czasu. Decydujący będzie tu pokaz, bo to on determinuje wszystkie starania Marka.
UsuńDziękuję za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Nic tylko się cieszyć;) Między młodymi małżonkami jest coraz fajniej. Nie tylko potrafią się dogadać ale również okazują sobie coraz więcej czułości. Oby tak dalej, bo Marek zeschnie na wiór, hihihi;) Pozdrawiam AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńNajwyższy czas zacząć przełamywać lody, bo do końca opowiadania zostało już niewiele a moim celem jest doprowadzenie do happy endu.
Pozdrawiam najserdeczniej i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Nie wiem co napisać, może to, że bardzo mi się podoba jak piszesz i jeszcze to, że odliczam czas od czwartku do czwartku;) Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za miłe słowa. Cieszę się, że wpadasz i czytasz. Zapraszam na kolejny czwartek i najserdeczniej pozdrawiam. :)
UsuńSuper 👌 no no no zaczyna się sielanka. A Mareczek jaki kochaniutki😍😍 nawet Ule wprawil w wielkie zaskoczenie.😁😁😁 oj chyba będa żyli długo i szczęśliwie 😍😍Mareczek wpada coraz bardziej w miłość do Ulki i bardzo się ☺ opowiadanie 👌 super czekam na następne pozdrawiam Karolka😘😘🎉
OdpowiedzUsuńKarolka Sz
UsuńTak naprawdę to nie piszę, że żyli długo i szczęśliwie a jedynie pozostawiam tę myśl wyobraźni czytelników. Mimo to zaczynają się ocieplać stosunki między małżonkami a i w pracy starania Marka dadzą pozytywne rezultaty.
Pozdrawiam pięknie i bardzo dziękuję za komentarz. :)
W takim Marku trudno się nie zakochać. Nie dość, że bardzo przystojny, to do tego jeszcze czuły i coraz mądrzejszy. Każdej kobiecie jest miło jak słyszy, że partner strasznie się za nią stęsknił;) Ciepło się robi na sercu. Trzymam kciuki za Ulę, żeby dała im szansę. Pewnie miło by się zdziwiła jakie fajne może być życie z kochającym Markiem. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńTo już jest ten etap, na którym Marek też nie jest Uli obojętny. Oboje nie nazywają jeszcze tego miłością, ale ewidentnie zbliżają się do siebie coraz bardziej.
Pozdrawiam najpiękniej i bardzo dziękuję za wpis. :)
Ojejciu, obawiam się o zdrowie Krzysztofa i Alexa. Jak się zorientują, jak zobaczą jak bardzo Marek się zmienił, to jeszcze gotowi dostać zawału serca;) A tak poważnie, to jestem przekonana, że też będą pękać z dumy, że jednak Marek spoważniał. Czekam na ich reakcję;) Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina
UsuńBez obaw. Zaangażowanie Marka okaże się bardzo miłą niespodzianką zarówno dla Alexa jak i dla seniorów. Tym ostatnim przecież właśnie o to chodziło. Pragnęli, aby ich syn się zmienił na lepsze i zaangażował w pracę w firmie. Tak czy siak, nikt zawału nie dostanie.
Dziękuję bardzo za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Witaj Małgosiu,
OdpowiedzUsuńnajbardziej mnie cieszy, że do Marka coraz mocniej dociera ile znaczy dla niego Ula. Już nie tylko ją podziwia za ogromną wiedzę, za cechy charakteru, w tym za czułość, spokój, cierpliwość, ale również za to, jaką jest piękną kobietą. Stanowią piękną parę:) Widać jak wiele przyjemności sprawia mu bliski kontakt, dotyk, pocałunki, ale również rozmowy. Bardzo jej ufa. Sam jeszcze nie nazywa tego miłością, ale mi się wydaje, że to już jest miłość, tylko on jeszcze o tym nie wie. Broni czci Uli jak lew. Sebastian musiał być zdziwiony jego ostrą reakcją na słowa o Ulce. Cieszy mnie również, że wreszcie zdał sobie sprawę z tego, że powinien rodzicom podziękować z całego serca za cudowną żonę. Mam nadzieję, że to zrobi. Sprawiłby tym ogromną przyjemność Krzysztofowi i Helenie. Oni na pewno cały czas się martwią o niego, w końcu to ich jedyny syn i chcą dla niego wszystkiego najlepszego. Wreszcie mają podstawy do tego aby być dumnym z Marka. Trzeba przyznać, że w porównaniu z początkiem opowiadania, Marek przeszedł ogromną przemianę. Tylko żeby nie przesadził w drugą stronę. Początki są trudne, musiał dużo się nauczyć i dużo pracować, ale musi też znaleźć czas na przyjemności, w końcu nie tylko pracą człowiek żyje. Zastanawiam się też jak na jego pracę zareaguje Alex. Zgadzam się z Ulą, że Alex jakoś tak nie do końca wierzył, że Marka będzie stać na ciężką pracę. Ciekawe czy uwierzy, że ta zmiana jest już na stałe, że to nie przypadek, że zawsze już będzie mógł liczyć na Marka. Dziękuję za dzisiaj i czekam na ciąg dalszy. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam mnóstwo uścisków:) Gaja
Gaja
UsuńNa razie Marek ma u Alexa ograniczone zaufanie. Mimo to Febo będzie bardzo pozytywnie zaskoczony rezultatami pracy Marka i doceni je. Marek już się nie cofnie z tej drogi, bo wreszcie zrozumiał, że ta firma jest dla niego podstawą egzystencji i tylko od niego będzie zależała jej dobra kondycja. Ma ogromne wsparcie, bo kibicuje mu przede wszystkim żona, ale i pozostali. To nie do przecenienia, bo dzięki temu odniesie sukces.
Pozdrawiam Cię kochana i bardzo dziękuję za wpis. Buziole. :)
Trochę współczuję Uli. Jest skołowana i nie rozumie o co tak naprawdę może chodzić Markowi z tą tęsknotą, przytulaniem czy całowaniem. Traktuje ją jak koleżankę, kolejną zdobycz, czy naprawdę zaczyna mu zależeć na niej? Marek powinien zebrać się w garść i wreszcie się zdobyć na to aby wyznać Uli, że bardzo mu na niej zależy i że jej pragnie. W przeciwnym wypadku nigdy nie skonsumują tego małżeństwa. No chyba, że z inicjatywą wyjdzie Ula? A to bym się zdziwiła;) Czekam na kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńUla podejrzewa, że Markowi wreszcie zaczęło na niej zależeć. Sama trochę w to nie wierzy, bo wbrew temu, co mówi Marek nie uważa się za jakąś skończoną piękność. Jednak z czasem zacznie to do niej docierać i z całą pewnością cieszyć, bo i on nie jest już dla niej facetem, z którym przypadkowo wzięła ślub. Co do konsumpcji małżeństwa, to wszystko w swoim czasie. Sądzę, że nie zapomniałam o niczym.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Ideały facetów podobno nie istnieją a Marek z każdą częścią zaprzecza tej regule. Może chociaż skarpetki gubi albo przerzuca z kąta w kąt. Małymi gestami zdobywa również serce Uli, chociaż nie jestem pewna czy już nie zdobył go. Bądź co bądź do finału bliziutko i co się z tym wiąże do prawdziwych i szczerych uczuć i wyznań. No i rodzice Marka będą szczęśliwi, że ich niekonwencjonalny pomysł na syna zakończyła się tak pomyślnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
RanczUla
UsuńMarek oczywiście idealny nie jest, ale w porównaniu z tym jaki był jeszcze do niedawna, można przyjąć, że w jakiś sposób do ideału dąży. Taki coraz bardziej podoba się Uli, która widzi jego starania i chęć do pracy. Przed Wami jeszcze trzy rozdziały, ale i tak będzie się sporo działo.
Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Super. Od miłości dzieli ich już tylko malutki kroczek;) Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńDzięki Teresa. Pozdrawiam. :)
UsuńWiększość skupia się na Marku, a ja zdecydowałam się na Ulę;) Tylko z urywków możemy się dowiedzieć, co ona sądzi o Marku. Jak się czuje w tym małżeństwie. Czy coś czuje do męża. Więcej wiadomo było o jej stosunku do teściów. W związku z tym zastanawiam się, czy Ula coś poczuła do Marka, czy w dalszym ciągu pozostaje tylko na etapie fascynacji fizycznej? Czy zmiana Marka jest na tyle poważna, że zaczęła zastanawiać się nad utrzymaniem tego małżeństwa? Czy któreś z nich odważy się na rozmowę o ich sytuacji, o przyszłości, o uczuciach? Ale się rozpisałam, prawie jak nigdy;) Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńLawina pytań i na pewno nie odpowiem na większość z nich. Więcej światła rzuci na tę sytuację kolejna część. Ula nie jest zbyt wylewna, nie rozmawia z Markiem o uczuciach, bo nie jest pewna jego uczuć do niej. Podejrzewa jedynie, że Markowi coraz bardziej zaczyna na niej zależeć. Świadczą o tym te wszystkie intymne gesty wykonywane przez niego w jej kierunku. Wszak sama mówiła, że byłoby jej całkiem łatwo zakochać się w nim, ale jednocześnie jeśli on się nie zmieni, ona mogłaby umierać z tej miłości, ale po roku odeszłaby od niego zgodnie z umową. Marek się zmienia i to coraz bardziej na lepsze, więc decyzja, czy zostać z nim, czy odejść na pewno łatwa nie będzie.
UsuńPozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Wszystkie znaki wskazują, że u Uli i Marka powinno być w jak najlepszym porządku. Ale też te znaki wskazują, że na linii Marek Sebastian nie dzieje się najlepiej. Marek tego nie zauważa? Nie dociera do niego, że z Sebastianem dzieje się coś niefajnego, że to nie jest zwykły bunt przed pracą? Powinni szczerze porozmawiać, w końcu podobno prawda nas wyzwoli;)Do następnego czwartku Pozdrawiam;) Ola
OdpowiedzUsuńOla
UsuńMarek wreszcie przejął się pracą. Haruje na pełnych obrotach, bo nie chce zawieść ani Uli, ani swoich rodziców, ani rodzeństwa Febo i tylko jeden Sebastian zupełnie nie rozumie tego poświęcenia, bo sam nigdy w życiu nie skalał się taką robotą. Zawsze znalazł się ktoś, komu mógł wydać polecenie służbowe i ten ktoś nie miał wyjścia. Nagle zakres obowiązków jest taki, że nie może ich scedować na innych i sam musi się wykazać. Przyjaźń przyjaźnią, ale czy można się nią kierować, gdy firmie grozi upadek i na pokładzie potrzebne są wszystkie ręce? Dlaczego Sebastian miałby dostać taryfę ulgową? Dlatego, że przyjaźni się z Markiem? Nie byłoby to chyba sprawiedliwe i słuszne. Oczywiście, że Marek widzi niechęć przyjaciela, ale ponieważ sam się nie oszczędza, to i Olszańskiemu na to nie pozwala o czym lojalnie go poinformował po rozmowie z ojcem i Alexem. Był wobec niego w porządku, czego o Sebastianie powiedzieć nie można. Na pewno będzie okazja do rozmowy, ale czy Olszański z niej skorzysta?
Bardzo dziękuję Ci za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Marek radzi sobie nadzwyczaj dobrze. Myślę, że nie tylko dzięki podpowiedziom i sugestiom Uli czy Alexa, ale przede wszystkim dzięki swojemu samozaparciu i coraz większej wiedzy. Musi bardziej uwierzyć w swoje umiejętności. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina
UsuńMarek wciąż jest niepewny tego, co robi i wciąż radzi się Uli. To u niej szuka potwierdzenia poprawności swoich działań. Im więcej wie, tym faktycznie jest lepszy i zaczyna logicznie myśleć. Przemiana trwa i dla Marka jest bardzo korzystna. Dla niego prawdziwym sprawdzianem okaże się pokaz.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Uczucia Uli względem Marka nie są do końca oczywiste. z poprzednich części wiadomo ,iż była nim zauroczona w aspekcie fizycznym ,ale czy również charakteru? Marek przechodzi transformacje. Zmienia się , dojrzewa , nie postępuje już jak półgłówek i oby Sebastian tego nie zniszczył sprowadzając go na złą drogę. Wierzę jednak ,iż wszystko zmierza ku szczęśliwej przyszłości Marka i Ulki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :).
Justyna
UsuńZanim ta szczęśliwa przyszłość nastąpi jeszcze trochę się zadzieje, bo jak się okaże, Sebastian nie tak łatwo pogodzi się z nadmiarem pracy i rzadkimi okazjami do spotkań z Markiem. Ewidentnie ma o to żal do przyjaciela i najwyraźniej nie rozumie, że Marek jest między młotem a kowadłem.
Pięknie dziękuję za to, że wpadłaś, przeczytałaś i zostawiłaś ślad. Pozdrawiam Cię serdecznie. :)
Mówicie co chcecie, ale mi jest żal takiego Sebastiana. W serialu był lawirantem, ale z Markiem zawsze mogli na siebie liczyć. Nawet jak się mocno pokłócili, to i tak wiernie stali za sobą. I taka przyjacielska postawa bardzo mi się podoba. Tutaj Seba jest prawdziwym dupkiem i ciężko sprostać wymaganiom przyjaźni. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńPrzyjaźń ma to do siebie, że powinna być obustronna. Ta między Markiem i Olszańskim polegała na knajpianych szaleństwach i kryciu Marka przed Pauliną, gdy był z nią w związku. Trzeba szczerze sobie powiedzieć, że bardziej na tej przyjaźni korzystał Sebastian niż Marek, bo w firmie czuł się dzięki temu zupełnie bezkarny i nietykalny. Teraz stracił te przywileje, bo jeśli nie przyłoży się do roboty - wyleci zresztą podobnie jak Marek, bo obaj mieli to zapowiedziane przez Krzysztofa. Marek jest teraz przełożonym Olszańskiego i nie może w związku z tym od niego nie wymagać, to raczej oczywiste. Tu chodzi o firmę, która im obu zapewniała do tej pory dostatnie życie, choć oni sami nie przykładali do tego ręki. Ta wolta jest konieczna, bo widmo bezrobocia miłe nie jest, a gdzie Olszański będzie miał lepiej niż w F&D?
UsuńPozdrawiam pięknie i bardzo dziękuję za wpis. :)
Świetne opowiadanie. Czy przed świętami też możemy się spodziewać rozdziału? Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńDziękuję, a rozdział w przyszły czwartek, czyli jeszcze przed świętami.
UsuńSerdecznie pozdrawiam. :)