ROZDZIAŁ
12
Alex krok po kroku wprowadzał Ulę w
zadania, którymi zajmował się dział finansowy. Wykazywał powiązania z innymi
działami. Mówił o rozliczaniu wszelkich wydatków, zliczaniu faktur i
zestawieniach miesięcznych. Wspomniał o kwartalnym raporcie na posiedzenie
zarządu, którego sporządzenie leżało w obowiązkach dyrektora finansowego.
-
Turek wszystko ogarnia i bez wątpienia posłuży ci pomocą. Na półkach w
gabinecie znajdziesz segregatory z dokumentami. Powinnaś się z nimi zapoznać.
To da ci pełniejszy obraz pracy w dziale. W poniedziałek odbędzie się konkurs
na asystentów. Powoli zaczynają spływać zgłoszenia. Chciałbym już to scedować
na was i nie brać w tym udziału. Salę konferencyjną macie do dyspozycji.
Olszański zajmuje się zbieraniem CV i na pewno przekaże ci Marek. I to chyba
wszystko. Nie sądzę, żebyś miała jakieś kłopoty. Ewidentnie jesteś zorientowana
i wiesz o czym mówię. Naprawdę bardzo się cieszę, że zgodziłaś się objąć to
stanowisko. Witamy na pokładzie Ula.
Tyle co to powiedział drzwi od gabinetu
otworzyły się i zobaczyli wchodzącego Krzysztofa.
-
Przeszkodziłem?
-
Ależ skąd! – Alex podniósł się z fotela i z wyciągniętą prawicą podszedł do
seniora. – Właśnie skończyliśmy. Zapowiada nam się znakomity dyrektor
finansowy.
Krzysztof uśmiechnął się szeroko. Podszedł
do Uli i uściskał ją.
-
Jak ci się podoba moja synowa? Mówiłem ci, że nie dość, że piękna, to w dodatku
mądra.
-
Nie chwal mnie tato, bo póki co nic jeszcze nie zrobiłam.
-
Dasz sobie radę kochanie, ja mam nosa do ludzi.
-
Też tak uważam. Chciałem Uli jeszcze przedstawić Turka i dziewczyny w dziale.
- To
może my pojedziemy na górę tato? Napijemy się kawy, a Ula za chwilę do nas
dołączy.
- No
dobrze. Niech i tak będzie.
Alex poprowadził Ulę długim korytarzem
pokazując jej przy okazji bufet, z którego mogli korzystać wszyscy pracownicy.
- A
tu jest królestwo Adama – otworzył drzwi na oścież przepuszczając Ulę przodem.
-
Dzień dobry – przywitała się.
-
Adam, drogie panie, to jest pani Urszula Dobrzańska, żona Marka. Od dzisiaj
pełni funkcję dyrektora finansowego i jest waszym bezpośrednim przełożonym. A
to Ula jest Adam Turek kierownik działu, a to panie: Matylda, Barbara i Hanna,
nasze niezastąpione księgowe. Mam nadzieję, że wprowadzicie Ulę we wszystkie
sprawy. Ja już to poniekąd zrobiłem, ale sami wiecie, że szczegóły wychodzą w
praniu. Prawdopodobnie w poniedziałek wyłonimy asystentkę dla pani dyrektor
więc dojdzie nam jeszcze jedna osoba.
Alex odprowadził ją do windy i pożegnali
się. Wyjechała na piąte piętro i zapytała recepcjonistkę o gabinet dyrektora do
spraw promocji i reklamy.
-
Była pani umówiona?
-
Nie… Nazywam się Urszula Dobrzańska. Jestem żoną Marka i od dzisiaj dyrektorem
finansowym – wyciągnęła rękę do Ani witając się.
- Ja
bardzo przepraszam, ale nikt mnie nie powiadomił. Pokój pięćset dwanaście. To
sekretariat, ten na lewo a w głębi pokój dyrektora.
-
Bardzo dziękuję.
Już bez przeszkód dotarła do Marka.
Siedzieli obaj z Krzysztofem na białej sofie i gawędząc popijali kawę. Krzysztof
uśmiechnął się do swojej synowej. Od Marka dowiedział się, że ściągnęli jej
aparat.
- Z
każdym dniem piękniejesz i zastanawiam się jak to jest w ogóle możliwe.
Zarumieniła się słysząc te słowa.
-
Nie przesadzaj tato. Spójrz jak płoną mi policzki.
- Są
urocze i pięknie ci z tymi rumieńcami. Poznałaś już wszystkich z działu?
-
Tak. Mogę zaczynać. Już wiem mniej więcej na czym stoję. Na pewno większość
rzeczy będę konsultować z Adamem, bo on wie wszystko.
Marek podniósł się z kanapy i odstawił
filiżankę.
-
Pójdziemy może teraz do Pshemko, a potem pokażę ci twój gabinet.
Krzysztof także wstał.
-
Pójdę i ja przywitać się ze starym druhem. Chodźmy.
Jak się okazało Pshemko nie był sam. Kiedy
weszli konsultował z Pauliną wybrane przez nią dodatki. Jak na komendę podnieśli
głowy znad stołu. Mistrz poderwał się na widok Krzysztofa i zawisł na jego
szyi. Po chwili dostrzegł, że senior nie jest sam.
-
Pozwól Pshemko i ty Paulinko, że przedstawię wam moją synową Ulę Dobrzańską.
Alex wprowadził już ją w zakres obowiązków, ale zanim je zacznie wykonywać
przyszła się z wami przywitać. To kochanie jest nasz guru mody i najważniejsza
osoba w firmie, mistrz nad mistrze – Pshemko, a to moja przyrodnia córka,
siostra Alexa, Paulina Febo.
Ula najpierw podała dłoń projektantowi,
chociaż chyba powinna była ją podać Paulinie, ale skoro on był tu
najważniejszy…
- To
wielki zaszczyt mistrzu poznać pana osobiście.
-
No, no, Marco – Pshemko z uznaniem omiótł wzrokiem Ulę od stóp do głów – ależ
piękność ci się trafiła. I mnie jest bardzo miło. Mów mi po imieniu, bo tu
wszyscy tak się do siebie zwracają.
Podeszła do Pauliny i uścisnęła jej dłoń.
-
Cieszę się, że mogę panią poznać. Jest pani bardzo piękna i bardzo do brata
podobna.
Paulina łasa na komplementy uśmiechnęła się
do Uli.
-
Dziękuję i jeśli możesz to nie pani a Paulina, bardzo proszę.
-
Skoro formalnościom stało się zadość to zostawiamy was, a my idziemy do
gabinetu Uli. Nie będziemy wam przeszkadzać. Tato jeszcze zostaje. Na razie –
Marek ujął Ulę pod ramię i wyprowadził z pracowni.
-
Oto twoje królestwo. To są te segregatory, o których mówił Alex. Widzę też, że
przynieśli laptop dla ciebie. Zaloguj się i wprowadź wszystko po swojemu. Ja
cię teraz zostawiam. Muszę odpowiedzieć na kilka pism. Miłej pracy Ula –
pochylił się i wycisnął całusa na jej policzku. Już drugi raz zaskoczył ją w
ten sposób. Przedwczoraj dziękując za obiad i teraz. Pokręciła głową nie
wiedząc co ma o tym myśleć. Zresztą nie chciała się nad tym zastanawiać. Miała
sporo roboty. Samo pobieżne przejrzenie tylu segregatorów zajmie jej czas do
końca dniówki.
Przez pierwszy tydzień często spotykała się
z Adamem i dziewczynami konsultując z nimi konkretne sprawy. Zwłaszcza z tym
pierwszym pracowało jej się fenomenalnie.
Nigdy nie spotkała tak pieczołowitego i
bardzo pracowitego człowieka. U niego wszystko zgadzało się co do grosza i
naprawdę imponował jej fachową wiedzą. W międzyczasie wyłonili swoich
asystentów. Ona wybrała dziewczynę z kierunkowym wykształceniem i pięcioletnim
stażem pracy w zawodzie, a Marek kobietę po studiach ekonomicznych ze sporym
doświadczeniem, a co najważniejsze zamężną i posiadającą dwójkę pociech w wieku
szkolnym. Oboje byli zadowoleni ze swoich wyborów.
Marek powoli rozkręcał się. Jak tylko dostał
od Pshemko specyfikację postanowił zamówić tkaniny. Już wiedział, że Ula
świetnie zna niemiecki i angielski. Sam nie miał odwagi załatwiać sprawy
rozmawiając po angielsku, bo bał się, że albo on coś przekręci, albo oni nie
zrozumieją tego, o czym mówi. Uprosił żonę, żeby zamówiła za niego te
materiały. Dogadała się bez problemu. Zapytała, czy mogą faksem przesłać
zamówienie i dostała odpowiedź twierdzącą. Zapewniono ją, że tkaniny dotrą do
Polski w ostatnim tygodniu lipca. Miały przyjechać dwa tiry: jeden z Niemiec,
drugi z Francji.
-
Teraz powinieneś objechać szwalnie. Nie uprzedzaj ich dyrektorów. To ma być
działanie z zaskoczenia. Ustalcie z Sebastianem datę wyjazdu. Uważam, że
zdążycie objechać wszystkie w ciągu czterech lub pięciu dni. Większość z nich
położona jest blisko siebie. Działaj z głową i pamiętaj o czym ci mówiłam.
-
Pamiętam Ula i nie zawiodę.
Olszański bardzo ucieszył się na myśl o
wyjeździe. Sądził, że zrobią kontrolę po łebkach i trochę czasu wygospodarują
na przyjemności.
- Jest
tam takie SPA. Można odpocząć, zrelaksować się i wyrwać jakieś panienki.
Marek popatrzył na niego jak na ostatniego
kretyna.
-
Czyś ty na głowę upadł? Naprawdę nie zależy ci na tej pracy? Masz na oku jakąś
inną? Jeśli tak, to powiedz a od razu wypiszę ci świadectwo pracy. Już
zapomniałeś, co powiedziałem ci po rozmowie z ojcem? Jeden twój błąd i
wylatujesz. Ja nie będę ryzykował. Poza tym chyba zapomniałeś, że jestem
żonaty.
-
Marek wyluzuj. Nikt nas nie sprawdzi, a swoją drogą kiedy przelatywałeś
panienkę w moim mieszkaniu, jakoś nie pamiętałeś o żonie.
-
Nie pamiętałem i do tej pory żałuję, że po tygodniu małżeństwa ją zdradziłem.
Jestem ostatnią świnią, ale już nigdy więcej. Nastaw się na ciężką orkę, bo
czasu mamy zaledwie cztery dni a szwalni jedenaście.
Spakował walizkę i stanął jeszcze w
przedpokoju chcąc się pożegnać z Ulą. Przyciągnął ją do siebie obejmując
ramionami.
-
Wszystko zapamiętałem i wszystko zrobię tak jak powinienem. Nie martw się już.
Nie nawalę. Wrócę prawdopodobnie w piątek. Będę dzwonił – pochylił się i
przylgnął do jej ust muskając je i pieszcząc. – Uważaj na siebie – mruknął jej
do ucha i chwyciwszy walizkę zniknął za drzwiami zostawiając ją kompletnie
zaskoczoną tym pocałunkiem, który był miły, słodki i delikatny. Dotknęła dłonią
ust. Ten pocałunek przyprawił ją o szybsze bicie serca. Czyżby on do niej coś
poczuł? Ona nie miałaby najmniejszego problemu, żeby się w nim zakochać.
Fizycznie pociągał ją bardzo, bo był pięknym mężczyzną. Szkoda tylko, że to
zewnętrzne piękno nie szło w parze z pięknym wnętrzem. Pomyślała, że mogłaby
umierać z miłości do niego, ale jeśli on się nie zmieni, ona nie będzie z nim
nigdy i odejdzie po tym roku, na który umawiała się z seniorami.
Marek gonił Olszańskiego jak przysłowiowego
psa. Pierwszego dnia sprawdzili trzy szwalnie. Siedzieli nad dokumentami do
późnego wieczora. Kiedy przyjechali do hotelu Sebastian już nie myślał o zabawie
suto zakrapianej alkoholem i chętnych panienkach. Marzył jedynie, by móc
przyłożyć głowę do poduszki i zasnąć kamiennym snem. Marek działał jakby był w
amoku. Ściągnął go z łóżka już o szóstej rano. Nawet nie pozwolił mu nic zjeść
tylko kazał pakować się do samochodu. Dzień umordował ich zupełnie, bo działali
obaj na wysokich obrotach. Jeszcze nigdy tak ciężko nie pracowali, ale Marek
nie odpuszczał. W ciągu tego dnia zaliczyli pięć szwalni i chyba pobili rekord.
Skopiowali wszystkie potrzebne im do sprawozdań dokumenty, przetrząsnęli
magazyny i spisali braki. Na następny dzień zostały im trzy ostatnie szwalnie.
Załatwili je do południa, bo położone były w niewielkiej odległości od siebie.
Sebastian nieśmiało zaproponował, żeby odpoczęli w hotelu, ale Marek miał inne
plany.
-
Odpoczniesz w domu. Skończymy i wracamy do Warszawy. Zatrzymamy się po drodze
na jakiś obiad.
Zrezygnowany Olszański tylko pokręcił
głową. Nie rozumiał co tak nagle odmieniło mu przyjaciela. Stał się jakiś
odległy i obcy. Już nie reagował spontanicznie na jego pomysły zabawienia się. Przez
moment zatęsknił za dawnym Markiem. Od kiedy wrócił z podróży poślubnej zmienił
się nie do poznania. Już nie miał dla niego czasu, bo wciąż był zajęty robotą.
To brzmiało tak kuriozalnie, że trudno w to było uwierzyć. - Dobrzański pracuje – absurdalne.
Marek gnał na złamanie karku. Odległość z
Wrześni do Warszawy pokonał w dwie i pół godziny dziękując opatrzności za drogę
A-2 i obwodnicę w Łodzi. Już jak ją minęli zatrzymał się przy jakimś Mc
Donaldzie i zamówił dwa zestawy zawierające hamburgery i frytki. Raczej nie był
zwolennikiem takiego jedzenia w przeciwieństwie do Sebastiana, który pochłaniał
wszystko, ale nie mieli wyboru. Zjedli na parkingu, z którego Marek zadzwonił
do Uli informując ją o swoim powrocie. Była zdziwiona i nie dowierzała, że
wszystko załatwił tak szybko.
-
Załatwiłem i mam na to dowody. Niedługo będę w domu to porozmawiamy. Tęskniłem
– powiedział ciszej.
-
Naprawdę?
-
Naprawdę.
We dwoje raźniej, wszystko łatwiej przychodzi, jeden drugiemu może pomóc;) Marek schował swoje ego do kieszeni i poprosił swoją żonę o pomoc przy rozmowach z zagranicznymi firmami. Może Ula zobaczy, że jej mąż rzeczywiście wziął się do roboty, że powoli zmienia swoje przyzwyczajenia i podejście do życia. Mam nadzieję, że się nie rozstaną. Pozdrawiam AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńO rozstaniu nie ma na razie mowy, bo Marek dużo zrozumiał a przede wszystkim to, że jeśli się nie zaangażuje na sto procent to firma po prostu upadnie.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję za wpis. :)
Hahaha, była pani umówiona;) Tak się kończą tajemnice. Biedna Ania, musiała się głupio poczuć. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo, trochę tak, bo jednak ktoś powinien jej powiedzieć, że dyrektor zmienił stan cywilny i zatrudnił w firmie żonę.
UsuńPozdrawiam serdecznie i dziękuję za wizytę na blogu. :)
Czyżby Marek wreszcie zrozumiał co jest w życiu ważne? A i odniosłam wrażenie jakby Marek pomału zakochiwał we własnej żonie. Bo, że Ula go kocha to jestem tego pewna. Dodatkowo junior ma u mnie ogromnego plusa, że nie dał się temu idiocie Olszańskiemu. Ten facet jest jakiś niereformowalny. On ma tylko jedno w głowie, mianowicie imprezy i nic więcej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Julita
Julita
UsuńDokładnie, wreszcie coś dotarło do Marka i co dziwne walka o pozycję firmy stanie się wkrótce dla niego priorytetem. Do Uli zaczyna czuć coraz więcej i coś mu się w sercu wykluwa pozytywnego dla nich obojga. Z Olszańskim będą jeszcze kłopoty, bo to dureń do kwadratu.
Pozdrawiam pięknie i bardzo dziękuję za komentarz. :)
PS.
Wróciłam wczoraj i to w dodatku przeziębiona i z gorączką. Tak się kończą pobyty w szpitalu. Jak tylko się ogarnę, wstawię u Ciebie komentarz, bo rozdział już przeczytałam. :)
Cieszę się, że jesteś już w domu Małgosiu. A z komentarzem nie musisz się śpieszyć. Nie ma przecież obowiązku w komentowaniu. A jutro wstawiam ostatnią część "Przeznaczonych".
UsuńJa też jestem uziemiona z nogą w szynie gipsowej.
O matko! Śniegu nie ma więc gdzie się tak załatwiłaś? Sześć tygodni z głowy. Jesteś na zwolnieniu, bo chyba nie chodzisz do pracy?
UsuńWstawałam z łóżka i czułam, że mam zdrętwiałą nogę a mimo to chciałam wstać i wstałam. A to był błąd nogę wygięło mi w drugą stronę. Całe szczęście, że to tylko skręcenie. Jestem narazie na L4 ale jeszcze maksymalnie tydzień czasu i muszę wróci do pracy. Bo mam miesięczne umowy i nie mam mowy aby L4 było między jednym a drugim miesiącem.
UsuńTo jest rozwiązanie do kitu, bo nawet człowiek wyzdrowieć do porządku nie może. Mam nadzieję, że mimo obiektywnych trudności szybko dojdziesz do sprawności. Przesyłam serdeczności. :)
UsuńMasz rację ale lepsza taka praca niż żadna. A i już się przyzwyczaiłam bo tak pracuję już od kilku lat.
UsuńNiektórzy powiadają, ze na mnie zazwyczaj goi się jak na psie. Mam więc nadzieję, że tak będzie i tym razem.
Nawet Turek się tutaj znalazł. Miło, że wreszcie nie jest zaszczutym gnojkiem knującym po kątach. Fajny z niego gość, miła niespodzianka. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńBohaterowie w tym opowiadaniu są raczej pozytywni, nie knują i nie szczują więc Adaś też musi być ten dobry.
UsuńPozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wpis. :)
No wreszcie Marek wykonuje więcej śmielszych gestów w stosunku do Uli. Może zaczyna mu zależeć na ich związku? Może w końcu zrozumiał, że Ula jest jego drugą połówką? Fajnie by było gdyby, to do niego dotarło. Inaczej Ula, tak jak mówi, odejdzie po roku. Liczę, że jednak dojdą do porozumienia. Marek, więcej zdecydowania i odwagi;) Dobrze, że chociaż tęskni i potrafi o tym mówić;) Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńMarek docenia Ulę, jej dobroć, mądrość i umiejętność z jaką przekazuje mu informacje, bo robi to bardzo przystępnie. To wszystko razem sprawia, że zaczyna żywić do niej cieplejsze uczucia. Tak czy siak będzie się starał.
Pozdrawiam Cię serdecznie i przesyłam serdeczności. :)
Biedny, opuszczony Sebastian niczego nie rozumie. Nikt mu nie potrafi wyjaśnić dlaczego Marek tak bardzo się zmienił? On jest jednak niereformowalny. Jeszcze się tak stanie, że będzie się mścił na Uli, bo to jej wina, bo to ona odciągnęła od niego przyjaciela? Oby nie, bo mogą być kłopoty, a tak już im dobrze idzie;) Oboje ewidentnie są w sobie zadurzeni;) Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńNiestety jak się wkrótce okaże Olszański jest mocno ograniczony i zacznie robić głupoty chociaż jego pokrętna logika za daleko go nie doprowadzi.
Pozdrawiam najserdeczniej i bardzo dziękuję za komentarz. :)
No, no, no, Krzysztof to prawdziwy dżentelmen i trochę flirciarz. Zasypuje synową komplementami, że aż miło. Ciekawe czy czasem nie chce zwrócić tym uwagi Marka na to, że on też mógłby spojrzeć na żonę cieplejszym okiem? Daje mu przykład jak traktować kobietę;) Może Marek wyciągnie prawidłowe wnioski? Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa
UsuńGesty Krzysztofa wobec Uli są raczej bez podtekstów. nie sądziłam, że ten jego ciepły stosunek do synowej odczytacie jako chęć pokazania Markowi jak powinno się traktować kobiety, ale może to i dobrze? Senior jest dżentelmenem w każdym calu i ma w sobie coś z dawnej kindersztuby. niech się młodzież uczy.
Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za wpis. :)
A Violetta? Nie próbowała więcej swoich sztuczek aby wrócić do pracy? Marek ją naprawdę zwolnił? Wiem, że zasłużyła, ale myślałam, że skończy się na przesunięciu jej na inne stanowisko. Cebulek nie protestował, nikt nie stanął w jej obronie? Szkoda mi jej, bo ona raczej rozumem nie grzeszyła, co nie oznacza, że nie mogła wykonywać innej pracy. Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńMarek zapowiedział Violetcie, że jeśli będzie odprawiać cyrki dostanie dyscyplinarkę, więc powstrzymała się od egzaltacji. Cebulek raczej niewiele ma do powiedzenia i u Alexa żadnych łask nie posiada, więc każda jego próba wstawiennictwa za Violę skończyłaby się wywaleniem i jego, bo tak samo pracowity jak Kubasińska. Ja uważam, że ona nie nadaje się do żadnej roboty, bo oprócz tego, że jest po prostu głupia, to jeszcze leniwa. Kto chce płacić nierobowi tylko za to, że podpisze listę obecności?
UsuńPozdrawiam i serdecznie dziękuję za komentarz. :)
Ale chłopcy mieli tempo. Załatwili przegląd szwalni w rekordowym tempie. Ulka wyliczyła, że jak się sprężą, to zajmie mim to cztery pięć dni, a Marek załatwił to w krótszym czasie. Chyba rzeczywiście tęskni za Ulką, no i fajnie;) Teraz powinien pomyśleć jak ją do siebie przekonać. Warunek był jeden, ma zmienić swoje życie. Ciekawe czy Ulka dostrzega i docenia starania Marka, bo on już bardzo się zmienił. Jest wielki, że nie dał się Sebastianowi, nie uległ jego pomysłom. Cieszę się, że niepotrzebnie się martwiłam o ten wyjazd;) Czekam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńUla nie jest ślepa. Widzi, że u Marka zaczęła się transformacja i zmiana myślenia. Docenia to. On pod jej wpływem bardzo się zmienił. Gdyby było inaczej nie orał by Olszańskim jak psem i nie narzucałby takiego tempa. Teraz zależy mu, żeby nie zawieść Alexa a nie wysłuchiwać jęków Sebastiana.
Pozdrawiam najserdeczniej i bardzo dziękuję za wpis. :)
Chyba nikt, kto oglądał serial, nie spodziewał by się takiego miłego powitania Pauli i Uli. Zero zazdrości, zawiści. W zamian same uprzejmości. Jeśli tak dalej będzie, to Ula zaprzyjaźni się z Alexem i Paulą;) A to by się Marek zdziwił, ale za to Krzysztof i Helena byliby szczęśliwi, że ich dzieci tak fajnie się dogadują;) Do następnego czwartku Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńMoże między Ulą i rodzeństwem Febo nie będzie jakiejś szczególnej przyjaźni, ale z całą pewnością będą ich łączyć poprawne i zdrowe relacje pozbawione jakichkolwiek animozji czy uprzedzeń.
Dzięki wielkie, że zajrzałaś. Pozdrawiam najserdeczniej i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Ciekawe czy Ula kiedykolwiek słyszała o Pshemko lub widziała jego kreacje? Śmiem w to wątpić;) Nie spodziewałam się, że ona potrafi tak nieźle kadzić;) Mistrz w siódmym niebie, ale i Paulina zadowolona. Ciekawe czy Ula będzie miała okazję poznać druga twarz Pshemko i jego furie? Przesyłam ciepłe pozdrowienia Daga
OdpowiedzUsuńDaga
UsuńRaczej nie znała Pshemko, ale trochę usłyszała o nim od Marka, a poza tym jest osobą uprzejmą i miłą więc nie mogła potraktować mistrza obcesowo. O ile sobie przypominam, to nie opisuję żadnej furii mistrza, bo raczej skupiłam się na małżeństwie Marka i na jego relacjach z Olszańskim.
Dziękuję za komentarz i najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)
Marek poinformował Krzysztofa o tym, że Ula pozbyła się aparatu. Widać, że rozmawia o niej z rodzicami i czuje dumę z takiej pięknej i mądrej żony. Coraz fajniejszy z niego gość;) Liczę, że Ula też to dostrzeże. Przesyłam pozdrowienia;) Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńUla dostrzega przemiany w Marku i docenia te drobne gesty wykonywane w jej kierunku. Bardziej wyczuwa niż ma pewność, że Markowi nie jest taka obojętna jak na początku.
UsuńPozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wpis. :)
Szef, który ma zaufanie do pracowników, godne podziwu. Aż wierzyć się nie chce, że to jest ta sama firma FD, co w serialu. Zgoda, miła atmosfera. No i najważniejsze, coraz milej dzieje się w małżeństwie. Cudnie;) Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira
UsuńFirma ta sama, ale relacje pracowników zupełnie inne niż w tej serialowej. Między Ulą i Markiem też coraz lepiej i wszystko na razie zmierza we właściwym kierunku.
Serdecznie Cię pozdrawiam i pięknie dziękuję za komentarz. :)
Miło, że już jesteś no i fajnie, że się odzywasz;) Rozdział bardzo przyjemny. Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Ja też się cieszę z powrotu do domu chociaż daleko mi do dobrego zdrowia. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wizytę tutaj. :)
UsuńWitaj Małgosiu,
OdpowiedzUsuńjak się okazało, powinnam mieć więcej wiary w rozsądek Marka:) Cieszę się, że mnie pozytywnie zaskoczył. Widać, że ma już swoje zdanie, że nie słucha podszeptów przyjaciela no i że wreszcie wie co jest teraz ważne. Na pewno nie jest to zabawa i popijawa. Podjął decyzję i twardo trzyma się założeń planu udowodnienia, że nie jest takim nieudacznikiem za jakiego go uważają i za jakiego do niedawna sam się uważał. Tylko Ula w niego wierzyła i wychodzi na to, że miała rację. Pozytywnym jest też to, że Marek postawił się Sebastianowi nie tylko w sprawie wypadu na popijawę, ale przede wszystkim stanął w obronie swojego małżeństwa. Sebastian w dalszym ciągu myśli, że to chwilowe, że Marek po roku będzie wolny. Dobrze, że Marek myśli inaczej i dosadnie informuje Sebastiana jak bardzo żałuje zdrady i że więcej tego nie zrobi. Zuch:) Tak jak mówiła mu Ula, sam może się zdziwić ile przyjemności można czerpać z bycia przyzwoitym i z dobrze wykonanej pracy. Myślę, że jeszcze się doczeka pochwał nie tylko od żony ale również od Alexa, a przede wszystkim od rodziców. Ciekawe czy potwierdziły się słowa Uli o możliwych nieścisłościach w szwalniach? Marek wiedział co i jak sprawdzać, więc może coś Sebastianem znaleźli? Z niecierpliwością czekam na spotkanie małżonków:) Myślę, że ten wyjazd przyniósł im dużo dobrego. Marek przekonał się, że tęskni za Ulą, to bardzo miłe i dobrze wróży ich przyszłości. Dziękuję za dzisiaj i czekam na ciąg dalszy. Cieszę się, że już wróciłaś:) Serdecznie pozdrawiam i przesyłam mnóstwo uścisków:) Gaja
Gaja
UsuńMarek przechodzi przemianę i co najlepsze ona okazuje się być wcale nie taka bolesna i trudna jak wcześniej podejrzewał. Alex go wspiera, jest mu życzliwy, daje dobre rady, na co powinien zwrócić szczególną uwagę. Podobnie postępuje Ula. Nawet Paulina jest mu życzliwa zwłaszcza po tym, jak dowiedziała się, że Marek przeprosił Alexa za te wszystkie lata. Nie jest więc tak źle, bo młody Dobrzański zaczyna odróżniać rzeczy pozytywne od negatywnych i dzięki temu już wie, że to co plecie Olszański i do czego usiłuje go namówić jest złe i nie przyniesie firmie żadnego pożytku. Między nimi jeszcze dojdzie do zgrzytów, bo Olszański nie jest przyzwyczajony do Marka-szefa i ciężko będzie mu się przestawić a przede wszystkim zdyscyplinować.
Cieszę się, że wykroiłaś czas na napisanie komentarza. Dziękuję też za świetne zastępstwo. Pozdrawiam cieplutko i przesyłam uściski. :)
A czy Ula nie będzie miała kłopotu z Adamem? Czy Turek nie będzie smalił cholewek do Uli? Marka chyba by coś trafiło;) Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńBez obaw. Pisałam wyżej, że nie tylko oboje Febo są tutaj dość pozytywnymi postaciami, zwłaszcza Alex, ale i Adaś okaże się świetnym współpracownikiem, rzetelnym i pracowitym, co bez wątpienia doceni Ula.
UsuńPozdrawiam najserdeczniej i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Marek chyba naprawdę tęskni za żoną skoro tak szybko uwinął się z pracą i wraca do niej. Miłe zaskoczenie, jak dla mnie, bo myślałam, że Marek nie będzie tak wytrwały w swoich postanowieniach i da się namówić Sebastianowi na jakąś imprezę.
OdpowiedzUsuńBuziaki, całusy.... co będzie dalej?
Marzycielka
UsuńCo będzie dalej? Ano podzieje się jeszcze trochę i dobrego i złego. Uczuciowo Marek zacznie się angażować coraz bardziej a zacznie już po powrocie do domu.
Dzięki, że zajrzałaś i skomentowałaś. Ja wciąż czekam na nową część u Ciebie. Mam nadzieję, że dodasz wkrótce.
Serdecznie pozdrawiam. :)
Zawsze czytam ale nie zawsze komentuję, ponieważ często czytam opowiadania w telefonie na uczelni albo w autobusie. A takie miejsca nie dają mi możliwości na wstawienie przemyślanego komentarza.
UsuńNie ma żadnego obowiązku komentowania, chociaż dla piszącego jest to zawsze miłe. Mnie jest miło, że mimo zajęć dajesz jeszcze radę prześledzić rozdziały i znajdujesz na to czas, choćby w autobusie. Za to pięknie dziękuję. :)
UsuńŚwietną rodzinę tutaj opisujesz. Wreszcie panuje w niej zgoda, wzajemny szacunek;) Jak to mówiła Helena, jak jeden zaniemoże, to drugi pomoże. Chciałoby się żeby tak w rzeczywistości było, a nie tak jak najczęściej jest, że z rodziną to najlepiej wychodzi się na zdjęciu i to w środku, bo z boku obetną. Do następnego czwartku Pozdrawiam;) Ola
OdpowiedzUsuńOla
UsuńWydaje mi się, że tak powinna wyglądać normalna rodzina, chociaż być może trochę tu idealizuję, bo nie ukrywam, że do idealizowania mam jakieś niezdrowe ciągoty. Haha. Zamiast wiecznych animozji funduję Wam poprawne relacje i względną zgodę bez niepotrzebnych kłótni i utarczek. Odetchnijcie trochę, bo nie wiadomo co będzie w następnych opowiadaniach.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Właśnie doczytałam się, że Ula ma umowę na rok na wychowanie Marka. Ciekawa jestem czy on wie o tym i że może czeka go rozwód. Tego jednak nie przewiduję. Prędzej już to, że nie pozwoli jej odejść po tym roku. A pierwsze oznaki już są. Całus na pożegnanie, dotrzymanie słowa i nie szlajanie się z Sebą oraz to że tęsknił. Jak chce to może być słodki i porządny. Teraz powinno być już z górki i liczę na jakąś nagrodę dla Marka za te jego wychodzenie na ludzi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło i cieszę się, że tak szybko wróciłaś do nas.
RanczUla
UsuńMarek zna warunki tej umowy, bo to najpierw jemu Krzysztof zdradził swoje zamiary. To wszystko zawiera rozdział pierwszy. Z górki tak całkiem może nie będzie, ale na pewno nie będzie kroku wstecz, bo jedno i drugie już w jakimś stopniu się zaangażowało.
A co do mnie, to byłam na diagnostyce, która trwała dziesięć dni, ale na szczęście jest Gaja. Ona zawsze chętnie mnie zastępuje i nawet jak mnie nie ma, to dzięki niej rozdziały się ukazują. To bardzo cenna pomoc.
Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za wpis. Mam nadzieję, że nadrobię zaległości i dam radę zamieścić komentarz u Ciebie zanim dodasz nową część. Uściski. :)
Może dzisiaj dodam, po małym przestoju. A za brak komentarza nie obrażę się. Wiadomo zdrowie najważniejsze.
UsuńJeszcze raz pozdrawiam.
Myślę sobie, że Marek niezbyt dobrze postąpił z Sebastianem. Wydaje się, że straszenie go zwolnieniem w tym przypadku nic nie daje. Widać, że Sebastian jest skołowany. Zupełnie nie rozumie Marka. Może gdyby Marek poświęcił więcej czasu na wyjaśnienie mu co i dlaczego i że od tych zmian nie ma odwrotu, to może Sebastian łatwiej by zrozumiał i nie robił problemów? A tak, to czuje się odtrącony i chyba zdradzony przez przyjaciela. Małżeństwo ma swoje prawa, ale przyjaźń również. Mam nadzieję, że jednak ich przyjaźń przetrwa i nie popsuje stosunków między małżonkami;) Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda
UsuńMarek nie straszy Olszańskiego. On sam jest pełen obaw przed konsekwencjami, bo i on ma zapowiedziane, że jeśli nie wywiąże się z obowiązków, będzie musiał z firmy odejść. W tym wypadku obaj startują niejako z równorzędnej pozycji i tylko od ich zaangażowania zależy, czy zostaną w firmie, czy nie. Jak bardziej przystępnie można przekazać przyjacielowi, że do tej pory się obijali ale to już się skończyło, bo od teraz będą pod specjalnym nadzorem? Olszański jest ograniczony i zachowuje się jak pokrzywdzony dzieciak, któremu zabrano łopatkę i każe kopać rękami. Jeśli nadal chce zarabiać tak jak do tej pory, to chyba najwyższy czas, żeby wykazał minimum wysiłku i dobrych chęci, a tego Olszańskiemu niestety brak, bo bardzo nie lubi się przemęczać. Niestety on naprawdę jest niereformowalny i zacznie robić głupstwa.
Bardzo dziękuję za wpis i najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)
Trzeba przyznać, że Marek bardzo się stara. Zastanawiam się dlaczego Ula tego nie widzi? Twierdzę tak, bo mówi, że jak on się nie zmieni, to ona odejdzie. Nie wiem czy to dlatego, bo bała się, co Marek z Sebastianem nawywijają na wyjeździe, czy dlatego, że jest do niego uprzedzona i stara się bardzo mocno stąpać po ziemi i nie do końca mu wierzy? Szkoda by było gdyby nie zauważyła zmian zachodzących w jej mężu. Myślę, że on się zmienia nie tylko dla firmy, dla rodziców czy dla Alexa, ale przede wszystkim dla Uli;) Powinna dać mu szansę udowodnienia jak bardzo mu na niej zależy;) Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina
UsuńTo nie jest tak, że Ula nie dostrzega pierwszych symptomów odstawienia klubów i panienek, i zaangażowania Marka w sprawy firmy. Trzeba pamiętać, że on jest dopiero na początku drogi, a jego transformacja ledwie się zaczęła. To właśnie na tym etapie Ula myśli sobie, że ona nie miałaby problemu, żeby się w nim zakochać, ale ma też wątpliwości, bo jeśli on zboczy z tej nowej drogi choć o krok i znowu zacznie ulegać pokusom, to ona choćby kochała go całym sercem, nie będzie z nim dłużej niż przez ten rok, na który umawiała się z seniorami. Przemiana Marka ma się dokonać do samego końca i spowodować, że stanie się innym człowiekiem.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz. Pozdrawiam najserdeczniej. :)
Atmosfera w pracy cudowna, aż chce się pracować;) Nie ma podgryzania, nie ma zastraszania, nie ma wyścigu szczurów. Wszyscy chętnie dzielą się swoją wiedzą, bo wiedzą, że im szybciej Ula wejdzie w obowiązki, im szybciej się nauczy, tym oni będą mniej obciążeni. I to jest super, tak powinno być w każdej firmie, a bardzo często jest inaczej. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina
UsuńAtmosfera w F&D jest OK, tylko nie wszyscy potrafią to docenić. Są tacy co to chcieliby codziennie mieć święto a w niedziele wypłaty. Niestety trochę trzeba będzie się spocić, żeby zapracować na byt. Ula okaże się prawdziwą wyręką i zrządzeniem losu dla Alexa, a jej pomoc nieoceniona. Dzięki niej Febo zregeneruje siły i wreszcie odpocznie.
Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za komentarz. :)
A ja zaczynam się obawiać Sebastiana. On czuje się skrzywdzony i dlatego może zechcieć się mścić. Co prawda za bardzo nie wiem z kim mógłby wejść w komitywę żeby zaszkodzić Markowi. Rodzeństwo Febo odpada, Turek też, o Mistrzu nie wspomnę. Może więc skuma się z konkurencją? Tak, czy siak, myślę, że na Sebastiana trzeba uważać. Fajnie by było gdybym się myliła;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMasz rację co do Olszańskiego. Jego pozbawiony logiki rozum zacznie podsuwać mu absurdalne pomysły a najgorsze jest to, że będzie usiłował wprowadzić je w życie. O tym za jakiś czas.
UsuńPozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wizytę na blogu. :)
Tęskni?? Łał wreszcie poczuł że ma serce ♥ może i pokocha naprawdę bo Ulka to już go kocha a rodzice Marka kochają ja jak córkę😀 lepiej żeby nic nie wywinal i nie zranił jej bo go chyba zaszczekaja 😂😂 ale jak to w życiu nie zawsze musi być pieknie😀 mam nadzieję że z tego związku kiedyś powstanie Dobrzyniatko 😀😀 opowiadanie jak zwykle pierwsza klasa i czekam na ciąg dalszy 😀 teraz mam nogę w gipsie po operacji to chyba wszystkie blogi po kolei przeczytam 😀😀 super 👌 opowiadania 👏👏👏 a zapytam następna cześć kiedy bo już czekam z niecierpliwością 😘😍😘😍
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Karolina 😀
Karolka
UsuńSądziłam, że zauważyłaś, że ja dodaję raczej regularnie, bo rozdziały pojawiają się w każdy czwartek, więc kolejna część 22-go marca, na którą serdecznie Cię zapraszam. Powoli opowiadanie zmierza do końca i niektóre sprawy muszą nabrać tempa. Przed Wami ostatnie cztery rozdziały, w których jednak sporo się podzieje i w sferze zawodowej bohaterów i w sferze uczuciowej. Ja mam nadzieję, że nie będziesz rozczarowana.
Życzę Ci jak najszybszego dojścia do pełnej sprawności, pięknie dziękuję za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Dobrzański jest na początku nowej drogi i łatwo jest zboczyć z kursu. Ula zauważa zmiany powoli w nim zachodzące ,lecz słusznie obawiała się tego wyjazdu na szczęście włączył rozum, pracę postawił na pierwszym miejscu. Dobry znak tęsknił o ile nie kłamał. Olszański za wiele oleju w głowie nie ma więc pewnie będzie namawiał na kluby i wyrywanie panien i nie wiem Dobrzański nie zdradzi po raz drugi swojej żony mimo że niby żałuje tamtego skoku w bok.Obym się myliła.Czekam na cd. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńJustyna
UsuńMarek powiedział Uli, że tęsknił i z całą pewnością nie kłamał. Już zna ją dość dobrze i doskonale wie, że dziewczyna ma wielką intuicję i wyczuwa, kiedy on łże. Ma też świadomość, że Ula nie z tych, które dają się nabierać na lep słodkich słówek bez pokrycia, bo nie jest naiwną gąską, ale dziewczyną z mózgiem. Jak pisałam wyżej Olszański sprawi jeszcze sporo kłopotów, z którymi Marek będzie musiał sobie poradzić, ale z całą pewnością nie zdoła go Sebastian namówić na skok w bok.
Pozdrawiam Cię cieplutko i bardzo dziękuję za komentarz. :)