ROZDZIAŁ
3
Punktualnie o dziewiątej otwarły się drzwi
sali konferencyjnej i stanął w nich człowiek w szarym garniturze z przylizaną
grzywką mało skutecznie maskującą zaawansowaną łysinę. Omiótł wzrokiem
zgromadzony przed salą tłumek i zerknął na trzymaną w dłoni kartkę.
-
Pani Urszula Cieplak. Zapraszam – przepuścił Ulę w drzwiach. Weszła nieśmiało
do środka i przywitała się z siedzącymi przy szklanym stole mężczyznami.
-
Proszę spocząć – odezwał się brunet o kanciastej twarzy i nieco południowej
urodzie – i opowiedzieć nam trochę o sobie.
Wzięła głęboki oddech. Powoli uspokajała
się.
-
Nazywam się Urszula Cieplak i ubiegam się o stanowisko ekonomisty w waszej firmie.
Ukończyłam dwa kierunki w Szkole Głównej Handlowej tu w Warszawie. Jednym z
nich jest Ekonomia a drugim Finanse i Bankowość. W czasie studiów zdobyłam
także certyfikaty ze znajomości języka angielskiego i niemieckiego. Znam też
trochę włoski i rosyjski, ale nie w stopniu zaawansowanym. Po ukończeniu
studiów podjęłam pracę w jednym z tutejszych banków w dziale obsługi kredytów
inwestycyjnych. Tam też pracuję do dzisiaj.
-
Dlaczego zależy pani na zmianie pracy? – zapytał po włosku Febo. Zaskoczył ją
trochę, ale zrozumiała pytanie i po chwili zaczęła odpowiadać w tym języku.
- No
cóż, nie będę ukrywać, że potrzebuję chyba nowych wyzwań. Chciałabym się
rozwijać, a w banku nie mam takich możliwości. Raczej nie nadaję się na
korposzczura. Obsługa kredytów to nie jest mój konik, chociaż zajmuję się tym
od paru lat. Dobrze się czuję w tworzeniu budżetu, analizie kosztów,
zestawieniach bilansów. Myślę, że tutaj mogłabym rozwinąć skrzydła i przydać
się firmie.
W oczach Febo dostrzegła coś na kształt
uznania. Kiwnął głową a na jego twarzy pokazał się grymas oznaczający prawdopodobnie
uśmiech.
-
Myślę, że to chyba wszystko – wyrzucił z siebie tym razem po angielsku. – W
poniedziałek powiadomimy panią o naszej decyzji. Dziękujemy pani.
Po jej wyjściu Alex powtórnie przejrzał jej
CV i dokumenty. Spodobała mu się, a raczej jej profesjonalizm. Na pytania
odpowiadała logicznie, spokojnie i rzeczowo. Nie spanikowała, kiedy przeszedł
na włoski i całkiem nieźle sobie poradziła. Dwa kierunki studiów gwarantowały
bogaty zasób wiedzy, kilka kursów powiązanych tematycznie z ekonomią i
certyfikaty językowe jakże ważne dla F&D. - Przecież zamierzamy rozwinąć współpracę z zachodnimi firmami. Jeśli
wśród tej zgrai znajdzie się ktoś, kto ma lepsze papiery niż ona, to odtańczę
na stole kankana.
Ten weekend był dla niej prawdziwą męką i
ciągnął się jak psi ogon. Próbowała zabić czas, ale jej myśli wciąż wracały do
tej rozmowy kwalifikacyjnej, którą analizowała sto razy usiłując dopatrzeć się
w niej jakichś niewłaściwych odpowiedzi. Wprawdzie Febo zaskoczył ją tym
włoskim, ale jakoś udało jej się wybrnąć i znaleźć właściwe słowa. Dawno nie
używała tego języka i zawsze mogła zaliczyć wpadkę. Od tego natłoku myśli
rozbolała ją głowa. Pogoda niezbyt sprzyjała spacerom, ale uznała, że lepsze
to, niż tkwienie w czterech ścianach. Ubrana ciepło wypuściła się do parku.
Chętnych do spacerów nie było. Ludzie, którzy przemykali obok niej patrzyli na
nią dziwnie i pewnie zastanawiali się, co z niej za desperatka, że spaceruje w
taką pogodę. Do domu wróciła przemoczona i zziębnięta. Natychmiast weszła pod
gorący prysznic i zrobiła sobie malinowej herbaty.
Telefon z Febo&Dobrzański zastał ją w
biurze. Podniosła się zza biurka i wyszła na korytarz. Nie chciała, żeby
ktokolwiek był świadkiem tej rozmowy.
-
Dzień dobry pani Urszulo, Alexander Febo z tej strony. Z wielką przyjemnością
chciałbym panią powiadomić, że została pani przyjęta i zarazem zapytać od kiedy
mogłaby pani zacząć. Nie ukrywam, że bardzo zależy mi na czasie.
-
Dzień dobry. Ogromnie się cieszę. Najchętniej zaczęłabym już od jutra, ale
ponieważ nie byłam pewna wyniku rozmowy kwalifikacyjnej nic nikomu nie mówiłam
o moich planach tu w banku. Będę próbowała załatwić zwolnienie za porozumieniem
stron, bo tak chyba byłoby najlepiej. Jeśli się nie zgodzą, to po prostu
wybiorę zaległy urlop i odejdę natychmiast. Mam trzy miesiące tego urlopu, to
więcej niż wynosi mój okres wypowiedzenia. Myślę, że mogłabym zacząć od
pierwszego marca. Jeśli zgodziliby się na odejście za porozumieniem stron, to
oczywiście mogłabym zacząć natychmiast.
-
Proszę więc działać i dać mi znać. Stanowisko czeka na panią.
Rozłączyła się i wzięła głęboki oddech. – No to do dzieła Cieplak. Najpierw do
kierowniczki, a potem do dyrektora.
Kierowniczka była kompletnie zaskoczona.
Kiedy już trochę ochłonęła powiedziała Uli, że tak właściwie, to nie jest zdziwiona
tą decyzją. Zaskoczył ją tylko fakt, że tak nagle ją podjęła.
- Tu
naprawdę masz marne perspektywy. Ani raz nie dostałaś podwyżki. Awanse też cię
omijają. Rób swoje dziewczyno i niczym się nie przejmuj. Ja daję ci zielone
światło i zgadzam się na porozumienie stron. Myślę, że i dyrektor nie będzie
miał nic przeciwko temu. Przeważnie popiera moje decyzje.
Dyrektor podpisał podanie i chyba nawet
dobrze nie doczytał, czego dotyczyło. Po wyjściu od niego Ula zadzwoniła do
Febo i przekazała mu dobre wieści.
-
Mogę zacząć od jutra. Dzisiaj pozamykam tu wszystkie sprawy.
-
Bardzo się cieszę. To świetna wiadomość. Proszę więc stawić się jutro na
godzinę ósmą. Na portierni będzie czekał na panią identyfikator. Proszę wjechać
na piąte piętro i zaczekać na mnie w holu.
Trochę jej zeszło przy załatwianiu
obiegówki. Musiała też zaczekać, aż wypiszą jej świadectwo pracy, które miała
dołączyć do dokumentów w F&D. Najgorzej wiadomość o jej odejściu przyjęła
Jola. Miała łzy w oczach.
- I
co ja teraz zrobię bez ciebie? Nawet słowem nie pisnęłaś, że masz zamiar
odejść.
-
Jola, nie przesadzaj. Przecież nie uciekam na drugi koniec świata. Będziemy się
spotykać na plotki. Sama mi doradzałaś zmiany i to radykalne. To tylko jedna z
nich.
Pod koniec dniówki spakowała do pudła swoje
rzeczy i pożegnała się z kolegami i koleżankami. Odchodziła stąd bez żalu. Nic
nie była winna bankowi. Zarabiała tu nie najlepiej a pracowała za trzech. Nie
bała się pracy, ale uważała za wielce niesprawiedliwe, że tak bardzo potrafiono
nie doceniać jej poświęcenia.
Następnego dnia dotarła na Lwowską kilka
minut przed ósmą. Przedstawiła się ochroniarzowi i poprosiła o identyfikator.
Na piątym piętrze zastała już Anię. Uściskały się serdecznie a Ula raz jeszcze
podziękowała jej, że dała jej znać o tej pracy.
-
Jestem pełna pozytywnej energii i wierzę, że będzie mi się tu o wiele lepiej
pracowało niż w banku.
-
Uważaj tylko na Adama. On naprawdę potrafi być bardzo nieprzyjemny. Wiesz już,
że księgowość jest na trzecim piętrze?
-
Nie. Pan Febo kazał mi tu czekać. Powiedział, że mnie oprowadzi. – wstała z
kanapy, bo ujrzała jego samego w otwierających się drzwiach windy.
-
Dzień dobry – podszedł do niej i uścisnął jej dłoń. – Chodźmy najpierw do mnie.
Pokażę pani gabinet i inne pomieszczenia, a potem zjedziemy na trzecie piętro.
Tam Adam wprowadzi panią w zakres obowiązków.
Oprowadził ją po całym piętrze pokazując
pracownię krawiecką, przedstawił jej Pshemko i krawcowe, pokazał miejsce, w
którym urzęduje prezes, po czym zjechał z nią dwa piętra w dół wprowadzając ją
do pokoju, w którym miała zacząć pracować. Pokój był całkiem spory. Siedział w
nim Turek wraz z dwiema kobietami Matyldą i Beatą. Ona miała być trzecia.
-
Adam wprowadź Ulę w zakres jej obowiązków i daj jej coś do roboty. Ja już cię
zostawiam. Przepraszam, że tak nagle przeszedłem na „ty”, ale tutaj wszyscy
mówią sobie po imieniu – uścisnął jej dłoń. – Witaj na pokładzie.
Adam nie tracił czasu. Zaledwie piętnaście
minut zajęło mu objaśnienie jej obowiązków i pokazanie segregatorów z
dokumentami, którymi miała się posiłkować podczas pracy. Kilka z nich
wylądowało na jej biurku wraz z pierwszym zadaniem. Nie było skomplikowane, a
raczej zupełnie proste. Wymagało wprowadzenia danych w odpowiednie tabele i
podsumowanie ich. Uwinęła się z tym w godzinę wręczając Turkowi plik
wydrukowanych arkuszy. Był pod wrażeniem, bo wszystko było czytelnie i jasno
rozpisane, a poszczególne sekcje oznaczone stosownym kolorem.
Tego dnia nie przepracowała się jakoś
specjalnie. W porze lunchu poszła do bufetu mieszczącego się na tym samym
piętrze i tam poznała Alę sekretarkę dyrektora HR, Elę bufetową i Izę główną
krawcową. Dziewczyny były sympatyczne i bardzo dla niej miłe. Usłyszała od nich
kilka firmowych ploteczek i niewinnych żartów.
W pewnym momencie przerwały rozmowę.
Trzymając telefon przy uchu do bufetu weszła Paulina Febo-Dobrzańska. Ela
natychmiast zerwała się od stolika i pobiegła za ladę. Paulina prowadziła
konwersację w języku włoskim. Ula nastawiła uszu. Nie musiała specjalnie się
wysilać, bo pani prezesowa prowadziła rozmowę głośno myśląc zapewne, że nikt z
ludzi będących w bufecie tego języka nie zna. Po kilku wypowiedzianych przez
nią zdaniach Uli ścierpła skóra. – Czy
ona oszalała? Umawia się z jakimś Włochem na weekend? Przecież ona ma męża i
dziecko? – Cała ta rozmowa wydała się Uli obrzydliwa i niemoralna. Febo
ostentacyjnie opowiadała temu komuś, na co liczy i nie ma zamiaru przez cały
pobyt w Milano wychodzić z łóżka.
-
Kocham cię i tęsknię za tobą. Będę w piątek wieczorem – zakończyła rozmowę i
dopiero teraz poprosiła o kawę i sok pomarańczowy.
Ula podniosła się od stolika.
-
Przepraszam dziewczyny, ale muszę lecieć. Miło było was poznać. Do jutra.
Pośpiesznie wyszła z bufetu. Nie rozumiała
tej Włoszki zupełnie. – To tak można? Ma
fajnego faceta, ma dziecko, czego jeszcze szuka? Przygód? Ja dałabym wszystko
za to, co ma ona. Biedny prezes. Naprawdę mi go żal.
Tygodnie mijały. Szybko przywykła do firmy
i atmosfery w niej panującej. Często spotykała na korytarzach modelki. Były
piękne, wysokie, szczupłe, ubrane zgodnie z najnowszymi trendami mody.
Zazdrościła im, chociaż ona sama ubierała się już o wiele gustowniej niż
kiedyś. Nawet o swojej samotności nie myślała już tak często, bo w
Febo&Dobrzański nie można było się nudzić.
Z Adamem pracowało się jej całkiem nieźle.
Rzadko miał do niej jakieś uwagi. Jej sprawozdania trafiały na biurko Alexa, a
on niezmiennie był pod wrażeniem jej solidności i dokładności. Czasami wzywał
ją do siebie, żeby coś przedyskutować. Musiał przyznać, że dziewczyna miała
otwarty umysł i świetne pomysły. Często wykorzystywał je, a ją chwalił za
kreatywność. Doceniał jej zaangażowanie wypłacając uczciwe premie. Jej konto
już nie wykazywało stanu zerowego pod koniec miesiąca.
Któregoś dnia siedziała z dziewczynami w
bufecie, gdy wszedł prezes. Poprosił o kawę i jakąś kanapkę. Nie usiadł jednak
przy stoliku, ale po zapłaceniu wyszedł.
-
Jakiś nieswój ten nasz prezes – wyszeptała Ula. – Zauważyłyście? Jest dziwnie
przygaszony.
- No
dziwisz się? Nie słyszałaś najnowszych plotek? Rozwodzą się z Pauliną i to ona
wniosła o rozwód, nie on. Znalazła sobie włoskiego kochanka, i co tydzień latała
do Mediolanu, żeby się z nim spotkać. Marek ponoć wynajął detektywa, który ich
nakrył i porobił mnóstwo zdjęć. Podobno się wściekła jak jej je pokazał.
Przyznała się do wszystkiego i zażądała rozwodu. Marek wniósł o pozbawienie jej
praw rodzicielskich. Tak naprawdę to nigdy jej na tym dziecku nie zależało. To
on i Dobrzańscy zajmowali się małą. Paulina to jednak prawdziwa suka.
-
Żal mi go… - powiedziała cicho Ula.
- Bo
nie wiesz jaki był kiedyś – odezwała się Ala. – Przed ślubem to on ją zdradzał.
Upijał się w klubach razem z moim szefem, który jest jego najlepszym przyjacielem
i obaj rwali chętne panienki takie wiecie…, na jedną noc. Paulina dobrze o tym
wiedziała. Wielokrotnie robiła mu sceny za to, ale on wcale się tym nie
przejmował, bo dobrze wiedział, że ona mu wybaczy. To seniorzy usilnie dążyli
do tego, żeby oni się pobrali, chociaż między nimi żadnej miłości nie było. To
był po prostu układ biznesowy jak dla mnie, bez sensu. I tak teraz wszystko się
rozleci. Przekonacie się.
W pewnym momencie tak jakbym czytała o sobie. Zasuwam za troje i nic poza. Robiąc swoje i jeszcze kilku innych słyszę tylko " wiedziałam, że się sprawdzisz" i nic więcej.
OdpowiedzUsuńŻal mi Marka i tej małej dziewczynki. Paulina zachowuje się irracjonalnie. To jej zachowanie odbieram jako odegranie się na Marku za to jaki był przed ślubem. Tylko co jest winne dziecko? Jak dla mnie to jest chore. Mam nadzieję, że Markowi uda się pozbawić Paulinę praw rodzicielskich.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Julita
UsuńMyślę, że znakomita większość z nas zasuwa jedynie dlatego, żeby utrzymać pracę, której tak naprawdę nie docenia żaden zwierzchnik wykorzystując przy tym nasze umiejętności bez skrupułów i często przypisując sobie nienależne zasługi. Ja już przez to przeszłam i cieszę się, że mam za sobą.
Paulina wychodząc za Marka chciała wyłącznie jego, pieniędzy i pozycji. Nie brała pod uwagę ciąży. Dziecko najwyraźniej jest dla niej ciężarem, którego najchętniej by się pozbyła. Nie ma żadnej więzi emocjonalnej między matką i córką. Marek świadomie, czy nie uwolni ją od tego "balastu".
Dzięki za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiam. :)
Zapomniałam dodać iż zauważyłam nową zapowiedź. Ja ostatnio również więcej piszę bo mam więcej czasu. Bo jestem na L4 po tym jak miałam wypadek.
UsuńPozdrawiam serdecznie
Julita
Julita
UsuńZnowu? Co Ty masz za pecha? Mam nadzieję, że to nic poważnego i szybko wyzdrowiejesz.
Nowa zapowiedź jest na razie w fazie szczątkowej, ale wciąż piszę.
Tym razem to nie ja jestem winna tylko kierowca, który mnie potrącił na pasach. Jeden mnie przepuścił a drugi już nie. Mam potłuczone kolano, zerwany i skręcony nadgarstek, potłuczony nos i kilka siniaków.
UsuńI masz rację ostatnio jestem jakaś pechowa.
Julita
UsuńAż mnie zmroziło. Mam nadzieję, że wypłacą Ci za to jakieś odszkodowanie, bo sporo tych obrażeń. Zdrowiej dziewczyno. Wszystkiego dobrego. :)
Hihihi, bardzo bym chciała zobaczyć Alexa tańczącego kankana na stole i nie tylko;) Wiem, że był wredny, ale ja miałam do niego jakąś niezdrową słabość i generalnie szkoda mi go było. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńCzasem dziewczyny lubią facetów w stylu "mucho". Ja akurat za Alexem nie przepadałam, choć Zaniewskiego bardzo sobie cenię jako aktora, bo jest naprawdę świetny. Jestem pewna, że w Kankanie byłby równie dobry, co w finansach. Haha
UsuńPozdrawiam serdecznie i dziękuję za komentarz. :)
Po prostu kocham takiego Alexa;) Mam nadzieję, że w tym opowiadaniu będziesz o nim częściej wspominać. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAlex zajmuje dość dużo miejsca w tej historii i co ważne, nie jest postacią negatywną.
UsuńPozdrawiam serdecznie i dziękuję za wpis. :)
Była szefowa Uli zachowała się przyzwoicie. Co prawda nie doceniała jej zasług tak, jak na to zasługiwała, ale przynajmniej na koniec nie robiła problemów. Nie straszyła jej, że idzie w nieznane, nie mamiła jakimiś obiecankami, tylko w całości ją poparła i utwierdziła, że dobrze robi odchodząc. Nie wszystkich przełożonych na taki gest stać. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńKobieta przynajmniej nie owijała w bawełnę. Nie chciała Uli zatrzymywać na siłę i była szczera wobec niej. Każdy, kto zaczyna pracę liczy, że z czasem będzie awansował, więcej zarabiał i rozwijał się. Ula na nic takiego nie mogła liczyć. Odejście to dobra decyzja.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Niezawodny Aleksio;) Profesjonalizm w każdym względzie. Przynajmniej słuchał kandydata na etat, a nie zadawał jakieś durnowate, wymyślone pytania, które nic nie maja wspólnego ze stanowiskiem, o które się ubiegamy. Przesyłam ciepłe pozdrowienia i gratuluję kolejnego pomysłu;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga
UsuńAlex w tej historii jest poważnym człowiekiem. Nie spycha wszystkiego na Adama, ale sam w większości wykonuje pracę. Do rozmów kwalifikacyjnych też ma poważny stosunek, bo zależy mu na pozyskaniu kompetentnego pracownika. Generalnie jest pozytywną postacią a nie wcielonym diabłem tak jak w serialu.
Bardzo Ci dziękuję za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiam. :)
Coś mi się jakoś tak zdaje, że Ula chyba już jest pod urokiem Marka. O żadnym z mężczyzn tak ciepło i często nie myśli. Pewnie jeszcze sobie nie zdaje z tego sprawy, ale chyba trafiony, zatopiony. Nawet dziecko jej nie przeszkadza i to, że on już prawie rozwodnik. Ula do dzieła;) No i jeszcze nie mogę zapomnieć pogratulować nowej zapowiedzi. Cieszę się, że masz pomysł za pomysłem. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńNa razie nie można mówić o jakimś zauroczeniu. Uli jest żal prezesa. Usłyszała rozmowę telefoniczną Pauliny i zrozumiała, że pani Febo robi z męża rogacza z dorodnym porożem. Jest oburzona, bo wie, że sama nigdy by tak nie postąpiła zwłaszcza w sytuacji, gdy jest jeszcze małe dziecko.
Zapowiedź jest nowa, chociaż nadal opowiadanie się pisze, ale idzie dobrze więc pewnie niebawem skończę.
Pozdrawiam najserdeczniej i pięknie dziękuję za wpis. :)
Plotki, ploteczki, plutonie. Bez nich nie byłoby życia w firmach, urozmaicają smutny los pracownika. Ale trzeba pamiętać, że przeważnie w plotkach jest jakieś większe lub mniejsze ziarenko prawdy. Może dlatego tak chętnie ich słuchamy? Ależ ty jesteś pracowita;) Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira
UsuńNaprawdę lubię pisać a jak mam pomysł, to jak najszybciej muszę go wklepać w komputer, bo boję się, że coś mi umknie. Tak już mam.
Tak mówią, że w każdej plotce jest trochę prawdy. To co mówią między sobą dziewczyny tak do końca plotką nie jest, bo prawdą są intencje Pauliny i powód frustracji prezesa. Ale fakt faktem, że lubimy plotkować.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję za komentarz. :)
No i dobrze, że będzie ten rozwód. Marek jest fajnym facetem i zasłużył sobie na zdecydowanie lepszą partnerkę niż ta szurnięta Paula. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńPaula nie dość, że szurnięta, to beznadziejna jako matka. Ogólnie to myślę, że ona tylko w pysku była mocna, a cała reszta to dno i wodorosty.
Bardzo dziękuję za wizytę na blogu. Najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)
Co było a nie jest nie pisze się w rejestr! Co ma do rzeczy jaki kiedyś był Marek? Ważne jaki jest teraz. Zgadzam się z tym, że taka Paula, to prawdziwa suka. Oby Markowi się udało i z rozwodem i z pozbawieniem jej praw do małej. Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńDla nas to bez znaczenia jaki Marek był kiedyś, ale Ala stara się wyjaśnić Uli, że Paula zachowuje się tak, żeby wziąć na nim odwet. Przed ślubem on ją zdradzał, ona robi to po ślubie. Cierpi dziecko i to jest nie w porządku.
Pozdrawiam cieplutko i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Na Alexa zawsze można liczyć. Przejście na włoski było lekką przesadą. Dobrze, że Ula zachowała przytomność umysłu. Mimo wszystko, jak na razie podoba mi się taki Alex. Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńUla napisała w CV, że zna włoski średnio. Musiał to sprawdzić i myślę, że nie było w tym nic przesadnego. Przekonał się, że dziewczyna nawet zaskoczona poradziła sobie bardzo dobrze.
UsuńPozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Witaj Małgosiu,
OdpowiedzUsuńtak to już jest, że jak nam na czymś zależy, jak na coś czekamy, to czas wlecze się w nieskończoność, nieraz wydaje się, że stanął w miejscu. I odwrotnie, jak jest fajnie, jak chcemy żeby coś trwało dłużej, to jak na złość, takie chwile mijają w mgnieniu oka. Najważniejsze, że Ula się doczekała ważnej dla niej wiadomości. Miłe jest też zachowanie kierowniczki w banku. Zawsze, tak ze zwykłej złośliwości, mogła robić jej pod górkę. Szkoda Joli, widać, że rzeczywiście przykro jej się zrobiło, że nie będzie już codziennie widywać przyjaciółki. Ale widać, że decyzja dotycząca zmiany pracy czy wyglądu przynosi Uli same pozytywy. Myślę, że wszystko musi się dziać powoli i na miłość przyjdzie jeszcze czas. Cieszę się, że Ula jest zainteresowana tylko jednym mężczyzną. Alex wygląda na fajnego faceta, ale trzeba wspierać "naszych". Markowi i jego córeczce bardzo by się przydała porządna dziewczyna:) Dziękuję za dzisiaj i czekam na ciąg dalszy. Dołączam się do gratulacji! Serdecznie pozdrawiam i przesyłam mnóstwo uścisków:) Gaja
Gaja
UsuńNa razie to niech Marek się najpierw rozwiedzie a potem będzie myślał o dziewczynie. Teraz nie jest już sam i musi brać również pod uwagę uczucia swojej córki, która też powinna zaakceptować nowa panią u boku taty.
Dzięki za komentarz spostrzegawcza istoto. :) Pozdrawiam najserdeczniej. :)
Ojejku, jak Paula tak może? To, że z jakiegoś powodu mści się na Marku, to mogłabym jeszcze zrozumieć, ale tak źle traktować swoją córkę? To niepojęte. Lepiej będzie małej bez takiej mamy. Może to właśnie Ula ja zastąpi? Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa
UsuńPaula to podła, wyrachowana sucz, która nie ma żadnych hamulców moralnych. Ma męża,kochanka i niechciane dziecko, które jest tylko dla niej kulą u nogi. Bezduszne typy tak mają, ale my nie będziemy się rozczulać nad córeczką Marka, bo ona ma dobrą opiekę a dziadkowie i ojciec daję jej mnóstwo miłości. Na razie nie odczuwa braku mamy.
Najserdeczniej Cię pozdrawiam i dziękuję za wpis. :)
Ulka ma stalowe nerwy. Ja bym się wysypała. Szkoda, że nikt nie uczy jak przygotować się do takich rozmów. Oczywiście coś tam można znaleźć w Internecie, ale to są ogólniki, które najczęściej nie mają przełożenia na rzeczywistość. Można powiedzieć, że jak ma się wiedzę, to nie ma się czego bać, ale jak zjada nas stres, to albo się zacinamy, albo gadamy bzdury, których później się wstydzimy. Do następnego. Pozdrawiam;) AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńJa myślę, że do czegoś takiego w ogóle nie można się przygotować. Dobre rady na mnie raczej nie działają, bo stając face to face z pracodawcą zawsze miałam duszę na ramieniu i pustkę w głowie. Dopiero po jakimś czasie się rozkręcałam i już bez problemu odpowiadałam tak jak trzeba na zadawane mi pytania.
Pozdrawiam Cię najpiękniej i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Ula wykazała się instynktem samozachowawczymi i pokazała, że ma klasę. Nie pochwaliła się nowym koleżankom, że słyszała i zrozumiała o czym rozmawiała Paulina. Często jest tak, że za wszelką cenę chcemy wkupić się w nowe towarzystwo i klepiemy językiem na prawo i lewo. Brawo Ula. Dziewczyny na pewno puściłyby te wiadomości w firmę. Myślę, że i Marek i Alex, już nie wspominając o Pauli mieliby do niej pretensje. Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina
UsuńUla raczej nie z tych co powtarzają plotki. Ona wysłucha, wyciągnie wnioski, ale komentować nie będzie. W końcu i tak dziewczyny dowiedziały się o zdradzie Pauliny z innych źródeł.
Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję, że zajrzałaś. :)
Zmiany wychodzą Uli na korzyść. W pracy czuje się jak ryba w wodzie. Nie ma czasu na rozpamiętywanie swojej samotności. To dobrze, ale i tak powinna zacząć się rozglądać za swoim brunetem;) Do następnego czwartku Pozdrawiam;) Ola
OdpowiedzUsuńOla
UsuńTa praca bardzo Uli odpowiada. Realizuje się w niej i na pewno nie narzeka na monotonię i nudę. Na bruneta też przyjdzie pora.
Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za komentarz. :)
Alex jest pod wrażeniem Uli. Podziwia jej świetne pomysły i otwarty umysł. Często z nią rozmawia. Czyżby jednak Ula skradła serce Alexa? Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńAlex jest pod wrażeniem kompetencji Uli a nie jej urody. To jednak różnica. Sam jest zdolnym finansistą, ale ona i tak bije go na głowę. to trochę takie zauroczenie zawodowe.
UsuńPozdrawiam pięknie i dziękuję za wpis. :)
Fajnie, że w pracy Ula szybko się zaaklimatyzowała i znalazła nowe koleżanki. W banku właściwie miała jedną, a w FD zyskała od razu trzy. Może to nie są jej przyjaciółki ale zawsze jest z kim pogadać. Chyba dobra zmiana? Mam nadzieję, że skoro one trochę plotkują, to Ula nie będzie ich ofiarą? Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina
UsuńDla Uli to na pewno dobra zmiana, bo wreszcie robi to co lubi i czego nauczyła się na studiach. Towarzystwo liczniejsze i zawsze jest z kim zagadać. Plotki mają to do siebie, że nie oszczędzają nikogo. Ula w pewnym momencie też stanie się tematem plotek dziewczyn, ale nie będzie to nic złośliwego i negatywnego.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :)
Oj z tej Pauliny, to prawdziwa idiotka. Po co naciskała na ślub skoro nie kochała Marka? Facet, to facet, ale dziewczyny generalnie wychodzą za mąż z miłości lub z konieczności. W tym przypadku o konieczności nie było mowy. Więc po co? Teraz związała ręce Markowi ale przede wszystkim sobie. Nie tylko dla większości dziewczyn, ale również dla wielu facetów ślub kościelny jest ważnym elementem. No dobra, może dla nich mniej, ale dla rodziców, to już jest bardzo istotny. Chociaż Paulina nie jest młodziutką dzierlatką, to może dla jej partnera nie będzie miało to znaczenia. Kibicuję Markowi i jego córeczce;) Dość ciężkie chwile przed nimi. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWbrew pozorom Paulina to postać głupiutka i infantylna. Lubi być postrzegana jako świadoma swojej urody kobieta z wygórowanymi wymaganiami. Lubi też zainteresowanie sobą prasy pod warunkiem, że piszą o niej wyłącznie dobrze. Ślub z Markiem, najlepszą partią w stolicy był postrzegany przez prasę pozytywnie, więc brylowała na okładkach przez parę miesięcy. Teraz siedzi cicho, bo informacje o posiadaniu przez nią kochanka mogłyby zniszczyć jej wizerunek. Naraża się, ale nie ma zamiaru przestać. Marek i jego dziecko rzeczywiście będą mieli pod górkę.
UsuńPozdrawiam pięknie i bardzo dziękuję za wpis. :)
Tak jak myślałam rozmowa kwalifikacyjna do najlżejszych nie należała. Jestem pod wrażeniem. Zaczęła od języka polskiego poprzez włoski i na koniec jeszcze angielski, to musiało ją dużo kosztować. Dobrze, że weszła jako pierwsza. W innym przypadku byłaby bardziej zdenerwowana. Świetnie sobie poradziła. Fajną ma pracę. Nikt się nie obija i nikt za nikogo nie musi odwalać roboty. Tylko co z tym wywróżonym brunetem? Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda
UsuńTrochę cierpliwości a ten wywróżony brunet niedługo się objawi. A co do rozmowy kwalifikacyjnej, to z nią tak jak z każdym egzaminem. Człowiek jest zdenerwowany, zestresowany i spięty, Chciałby wypaść jak najlepiej, a to czasem się nie udaje. Najgorsze jest to, że człowiek przez całe życie zdaje jakieś egzaminy i często już w dorosłym życiu je oblewa.
Bardzo dziękuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam. :)
Paula jest zarozumiała, ma tupet i pewność, że jest najważniejsza, najlepsza i nikt poza nią nie zna języka włoskiego. To by się zdziwiła, że Ula dokładnie słyszała jej rozmowę. Gdyby Ula była w lepszych relacjach z prezesem, to może oszczędziła by mu czasu i pieniędzy na detektywa. Słysząc Paulę i widząc znękanego Marka można zrazić się do związków. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo wszystko prawda, co piszesz o Paulinie. Przecież dokładnie taka sama była w serialu. Z zarozumialstwa niemal przebijała nosem sufit. Ula jest oburzona jej rozmową telefoniczną, która ewidentnie wskazuje na zdradę małżeńską. Ona nie ma na razie żadnych relacji z prezesem ani lepszych ani gorszych, bo w ogóle go nie zna, a raczej zna go tylko z widzenia. Nie mogla więc zadziałać tak jakbyś chciała.
UsuńPozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wpis. :)
Wcale się nie dziwię Uli. Mi też jest przykro i żałuję Marka i jego dziecka. Wszyscy popełniamy błędy. Niektóre są bolesne. Wybór Pauli na żonę był wielkim błędem, ale ma przynajmniej dziecko;) Jest młody, jeszcze ułoży sobie życie, a Paula niech zniknie z ich życia. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńPaula sama dąży do tego, żeby zniknąć z życia Marka i z życia swojej córki, którą widuje sporadycznie. Tak będzie najlepiej, skoro dziecko na jej widok płacze. To rzeczywiście był błąd, wręcz katastrofa, po której Marek będzie długo sprzątał.
UsuńPięknie dziękuję za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Ula poznaje firmę,ma już nawet towarzystwo do pogaduszek, trochę ploteczek. Podoba mi się Alex w takim wydaniu, myślę,że nawet teraz będzie bardziej stał po stronie Marka niż Pauliny. Paulina no cóż, chyba to, że wychowała się bez matki obeszło ją zbyt łatwo, bo nie wierzę, że zawalczy o córkę...ale zobaczymy. Pozdrawiam Agata
OdpowiedzUsuńAgata
UsuńPaulina na pewno nie powalczy o dziecko, bo na obecnym etapie jej życia jest ono przeszkodą. Nadal jest żoną Marka a uwikłała się w romans z Włochem. mogę zdradzić, że Włoch jest bogaty i to był dla Pauliny główny atut. Zresztą ona nigdy nie była pro rodzinna a uczuć było w niej tyle, co w zimnej rybie. Alex jest człowiekiem rozsądnym i potępia to, co wyprawia siostra.
Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wizytę na blogu. :)
Same porządki. Ula je robi, Marek też. Czy Alexa też czekają zmiany w życiu, czy ma je już ułożone? Widzę, że Marek jest chyba w niezłych stosunkach z Markiem, czy się mylę? Alex nie walczy o stołek prezesa? A może to Ula zostanie prezesem FD?Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRzeczywiście poczynania Marka i Uli można nazwać porządkami, tyle tylko, że Marek ma na głowie gruntowne sprzątanie w swoim życiu. Między nim a Alexem nie ma żadnych animozji, bo Alex nie dąży do władzy. Ula raczej nie zostanie prezesem.
UsuńPozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wpis. :)