ROZDZIAŁ 7
Ula siedziała na obrzeżu piaskownicy i
przyglądała się jak Zosia wytrwale stawiała babki z piasku. To dziecko było
fantastyczne. Nie grymasiło, nie upierało się przy niczym, nie robiło scen.
-
Nie chce ci się pić Zosieńko?
- Na
razie nie. Mówiłaś, że są tu wiewiórki.
-
Chcesz do nich pójść? Mam dla nich trochę orzeszków. Pokarmimy je – podniosła
się i otrzepała małą z piasku. Dziewczynka grzecznie podała jej rękę i ruszyły
w stronę starodrzewu, w którym gnieździły się te sympatyczne zwierzątka. Mała
najpierw przyglądała się dwóm starszym paniom, które z powodzeniem wabiły
rudzielce. Przykucnęła tak jak one z wyciągniętą rączką, na której Ula ułożyła
kilka orzechów. Nie czekały długo. Po chwili podbiegły jedna po drugiej do ręki
Zosi i wzięły po orzeszku. Mała zapiszczała z uciechy.
-
Daj jeszcze! – krzyknęła podekscytowana. Ula z rozbawieniem przyglądała się tej
dziecięcej spontaniczności. Mała śmiała się głośno, a w jej policzkach
wykwitały takie same słodkie dołeczki jak u Marka. Tak jak on miała długie
rzęsy i oczy koloru stalowo-szarego kontrastujące z hebanową barwą włosów. Pomyślała,
że dałaby wiele, żeby mieć taką małą, słodką córeczkę, z którą mogłaby
przychodzić do parku i którą kochałaby największą miłością. W takich momentach
jej serce wyło z przeraźliwej samotności. Dziecko na pewno wypełniłoby pustkę w
jej życiu, nadało by mu sens. Był nawet czas, że myślała o sztucznym
zapłodnieniu, ale kiedy poznała koszty takich zabiegów, zrezygnowała, bo wydatek
był ogromny jak na jej możliwości i nikt nie dawał gwarancji, że cały proces
zakończy się ciążą. Zerknęła na zegarek. Było kilka minut po czternastej. Nawet
nie zauważyła jak szybko minęło te kilka godzin. Przy Zosi nie można było się
nudzić.
-
Będziemy musiały już iść skarbie. Trzeba tacie i nam przygotować obiadek, bo na
pewno napracował się w domu. Jeśli chcesz, możemy przyjść tutaj jutro, żeby
pokarmić wiewiórki, lub pobiegać za motylkami.
Mała bez słowa wstała z trawy i otrzepała
sukienkę. Ula włożyła jej wdzięczny kapelusik na głowę. Słońce grzało jeszcze
dość mocno.
- A
co będzie na obiad?
-
Zrobimy zupę pomidorową z makaronem i gołąbki. Lubisz?
-
Zupa – pycha, ale nie wiem co to gołąbki. To takie co fruwają?
-
Nie kochanie. To mięsko wymieszane z ryżem i zawinięte w takie ruloniki z
kapusty. Do tego pomidorowy sos.
- To
na pewno będę lubić – powiedziała z przekonaniem. - Lubię pomidory.
Przed wejściem do klatki wcisnęła domofon.
Marek odebrał natychmiast.
-
Już jesteśmy. Pójdziemy od razu do mnie. Jak możesz, to zjedź o piętnastej.
-
Będę. Na pewno będę.
- To
jest boskie – Marek wytarł usta i poprawił Zosi śliniak. – Spójrz jak Zośka
wcina, aż jej się uszy trzęsą. Ależ zrobiłaś nam ucztę. Po takim objedzie
najchętniej bym się położył, ale mam jeszcze sporo roboty.
- To
zostaw Zosię. Upieczemy trochę ciasteczek. Pomożesz mi? Będzie świetna zabawa,
a tata zyska trochę czasu.
-
Pomogę. Lubię ciasteczka.
Marek z miłością spojrzał na córkę.
- A
jest coś czego nie lubisz?
-
Jest. Cebula. Szczypie w język.
- No
tak, zapomniałem - zachichotał. - To ja wracam do siebie. O której mam po nią
przyjść?
- A
o której kładziesz ją spać?
-
Koło ósmej.
- To
przyjdź na kolację. Zjecie i wrócicie do siebie. Jutro przyjdę po nią o
dziesiątej tak jak dzisiaj. Fajnie spędziłyśmy ten dzisiejszy dzień i
powtórzymy to jutro.
-
Naprawdę nie wiem jak ja ci się odwdzięczę…
-
Nie przesadzaj. Twoja córka to prawdziwy aniołek i opiekować się nią to sama
przyjemność. A teraz uciekaj, bo i my mamy co robić.
Umazana mąką Zośka przygryzając język z
zapałem wycinała foremkami ciastka. Serduszka i gwiazdki miały być dla taty, a
zajączki i kwiatuszki dla nich. Ula ostrożnie poprzenosiła ciasto na blaszkę i
wsadziła do pieca.
-
Musimy teraz poczekać pół godzinki, aż się upieką. Tata będzie z ciebie dumny.
Piękne ciasteczka ci wyszły. Jak wystygną udekorujemy je lukrem i cukrowymi
koralikami.
Marek już od wind czuł ten świeży zapach
pieczonego ciasta. – Zośka musiała być w
swoim żywiole. Ula ma dobre podejście do dzieci. Mała nie nudzi się przy niej i
w dodatku uczy się pożytecznych rzeczy. Szkoda, że Paulina nie była taka.
Ledwo wszedł, gdy Zośka podbiegła do niego
wyciągając ręce. Podniósł ją, a ona przytuliła się do niego.
-
Upiekłam ci piękne serduszka i gwiazdki. Są pyszne. A ciocia obiecała mi, że
pojedziemy jutro do ZOO zobaczyć zwierzątka.
Roześmiany Marek spojrzał na Ulę.
-
Widzę, że awansowałaś na ciocię. To już nie park i wiewiórki tylko ZOO?
- Bo
tam jest więcej do zobaczenia. Mała będzie miała frajdę. Wchodź, zaraz podam
kolację.
Pieczone kiełbaski nafaszerowane kawałkami
żółtego sera pachniały obłędnie. Marek pociągnął nosem i uśmiechnął się.
-
Już od dawna nikt mnie tak nie karmił. Pysznie gotujesz. Masz do tego dryg tak
jak do ekonomii.
Ucieszyła się z tej pochwały, bo przecież
tak naprawdę to nie gotowała od dawna dla nikogo nawet dla samej siebie. Jak to
dobrze, że zrobiła w piątek zakupy, bo nawet nie miała by go czym poczęstować.
-
Skoro tak ci smakuje, to jutro zapraszam cię na kopytka z żeberkami. Nieźle mi
wychodzi i jedno i drugie. Mój ojciec zawsze je chwalił.
- A
teraz tego nie robi?
-
Nie żyje od kilku lat. Zmarł na serce. Tylko jego miałam, bo mama zmarła jak
byłam w maturalnej klasie. Nie mam innej rodziny.
- To
bardzo przykre. A jakiś chłopak, partner?
Zaskoczyło ją to pytanie. Odłożyła widelec
i popatrzyła Markowi w oczy.
-
Nigdy nikogo takiego nie było, a raczej był jeden na bardzo krótko w szkole
średniej. Od tego czasu jestem sama.
Marek pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Aż
się wierzyć nie chce. Jesteś jedną z najpiękniejszych kobiet, jakie widziałem w
życiu i w dodatku posiadasz wiele cennych zalet. Mężczyźni powinni o ciebie
walczyć.
- No
jakoś nie walczą… Możemy zmienić temat? Ten nie jest moim ulubionym – zerknęła
na Zosię. Mała miała buzię umazaną keczupem i wyglądała komicznie. – Smakowało
ci Zosiu?
- To
było pyszne. Najlepsza kolacja, bo z keczupem.
- No
tak. Pomidory. Pójdziemy umyć buzię? Cała się lepisz. Chyba nie chcesz dawać
tacie klejących całusów na dobranoc?
Uśpił Zosię i jeszcze chwilę stał w
drzwiach przyglądając się jak spokojnie oddycha.
Znienawidził Paulinę za wszystko co mu
zrobiła, ale za tego szkraba zawsze będzie jej wdzięczny. Ta mała istotka
wywróciła jego dawny świat do góry nogami, ale nie żałował niczego. Kochał to
dziecko całym sercem i już nie wyobrażał sobie, że miałoby go nie być. Nalał do
kieliszka odrobinę koniaku i przysiadł na kanapie w salonie. Myślał o Uli i o
tym, że coś w jej życiu poszło nie tak skoro jest sama od tylu lat. Nie sądził,
żeby wybrzydzała i szukała księcia z bajki. To nie ten typ kobiety. Może za
bardzo angażowała się w pracę i już nie miała siły ani czasu na nic więcej? Z
drugiej strony on sam przecież widział ją kilkakrotnie i nie zwrócił na nią
uwagi. Nie wyróżniała się. Pewnie większość mężczyzn zachowywała się podobnie i
była zbyt powierzchowna, bo oceniała po wyglądzie. To jednak go nie zmartwiło.
Pomyślał, że jej samotność jest dla niego ogromną szansą. Koniecznie musi
poznać ją lepiej. Już czuł, że między nimi iskrzy, a przecież tak naprawdę
znali się od niespełna dwóch dni. Zośka najwyraźniej przylgnęła do niej. Nazywa
ją ciocią, choć nie za bardzo jest skora do określania w taki sposób jego
znajomych. Sebastiana zna bardzo dobrze, a nigdy nie powiedziała do niego
„wujku”.
Kiedy goście już sobie poszli Ula zrobiła
porządek w kuchni. Nadal przetrawiała te niezręczne dla niej pytania Marka.
Dlaczego w ogóle zapytał ją o chłopaka? Co to może go obchodzić? Nawet nie
wiedziała, czy on cokolwiek by zrozumiał. Nigdy przecież nie był singlem. Miał
mnóstwo kobiet i jedną stałą Paulinę. On nie może nic wiedzieć o tej dręczącej
duszę samotności, która jak złodziej wdziera się w każdy jej zakamarek i
zatruwa życie, powoduje przygnębienie, wywołuje rozpacz i ogromną bezsilność
wobec rzeczywistości, którą nie łatwo jest zmienić. Ona nie potrafiła. Mimo
zmian w wyglądzie nadal czuła się przezroczysta. Trudno. Co ma być, to będzie. Nie
miała ochoty walczyć o siebie. Jej życie już nie było tak beznadziejnie
monotonne jak jeszcze rok temu. Jest Zosia. Piękne, radosne dziecko. Co z tego,
że nie jej? Postanowiła, że nie będzie się wzbraniać jeśli Marek poprosi ją
jeszcze kiedyś o opiekę nad małą. To dziecko wzbudzało wielką tkliwość w jej
sercu i wiedziała, że ma w nim tyle miłości, iż jest w stanie obdzielić nią
jeszcze kilka takich Zoś.
Weekend szybko minął. Pobyt w ZOO był
bardzo udany a Zosia zachwycona żywymi zwierzętami nie mogła przestać o nich
mówić. W poniedziałek Marek ściągnął ją z łóżka o szóstej trzydzieści. Musiał
zawieźć ją do rodziców. Przed ósmą zaparkował w podcieniach budynku firmy. Obok
niego pojawił się samochód Alexa. Ucieszył się. Miał mu sporo do powiedzenia.
Przywitali się uściskiem dłoni i ruszyli wprost do gabinetu Marka. Jak zawsze
Ania wręczyła mu pocztę i klucze do gabinetu informując, że Violetty jeszcze
nie ma.
-
Mam prośbę Aniu. Zrób nam dwie kawy, a Violetcie jak się pojawi powiedz, że
szykuję dla niej zwolnienie dyscyplinarne. Mam dość jej wiecznego spóźniania
się i niewywiązywania z obowiązków. Nie potrzebuję takiego obiboka w firmie.
-
Już robię, a Violetcie przekażę z wielką przyjemnością. Mnie też zalazła za
skórę.
Kiedy rozsiedli się już na wygodnej kanapie
Marek powiedział do Alexa
-
Nie uwierzysz bracie w ten szczęśliwy traf. W piątek poznałem Ulę. Okazało się,
że mieszkamy w jednym bloku, tylko ona sześć pięter niżej. Byłem z Zosią na
placu zabaw i w pewnym momencie zaczęła mi uciekać. Wyleciała na chodnik i
przewróciła się. Podbiegła do niej jakaś kobieta i podniosła ją. Okazało się,
że to Ula Cieplak we własnej osobie. Ofiarowała się, że opatrzy małej kolana,
bo ja nawet plastra nie miałem. Mało tego. Żebym mógł posprzątać ten bajzel po
przeprowadzce, przez sobotę i niedzielę opiekowała się Zosią. Mała tak ją
polubiła, że zaczęła nazywać ciocią. To wspaniała osoba. Niezwykle uczynna i
dobra. Gotuje fantastycznie. Dwa razy uraczyła nas pysznym obiadem i kolacją.
Dzięki niej ogarnąłem wszystko i nareszcie mogę się cieszyć tym mieszkaniem.
- Nooo,
to rzeczywiście nowiny. Już sam dawno się przekonałem, że ona jest wartościową
dziewczyną. Jest kompletnie inna od tych pokroju modelek na przykład. Jest
skromna, a dla mnie to wielka zaleta. Powiem ci, że gdyby moje serce było wolne
to niechybnie zakochałbym się w niej.
- To
właśnie chciałem wiedzieć. Pomyślałem, że być może zależy ci na niej a ja nie
będę ci wchodził w paradę. Powiem wprost. Ona bardzo mi się podoba i ciągnie
mnie do niej.
- To
nie trać czasu. Ja nie będę o nią zabiegał, bo wciąż liczę na to, że Julia
kiedyś do mnie wróci. Tej miłości nie potrafię wyrwać z serca. Albo ona, albo
nikt inny. Bardzo żałuję, że tak podle ją potraktowałem i podejrzewałem o
rzeczy, z którymi nie miała nic wspólnego.
-
Ona nadal jest w Londynie?
-
Podobno. Przez jakiś czas utrzymywała kontakt z Pauliną, ale teraz to ja nie
mam kontaktu z siostrą i chyba nie chcę mieć.
-
Powinieneś tam pojechać. Skoro ty zawaliłeś, ty powinieneś to odkręcić. Nie tak
trudno zdobyć jej adres. Jak tego nie załatwisz, będziesz się dręczyć do końca
życia.
- A
jeśli ona nie jest już sama?
-
Nie będziesz tego wiedział, jeśli nie uczynisz pierwszego kroku. Poza tym ja w
to wątpię. Ona naprawdę cię kochała…
-
Tak… Wiem… Jestem głupkiem.
Już sobie wyobrażam rozpacz i histerię Violki. Po pierwsze straciła pracę, po drugie, została upokorzona, bo cała firma się o tym dowie, po trzecie, informację ma jej przekazać Ania, z którą jak domniemywam, nie są przyjaciółkami? Nie chciałabym być w skórze Seby, bo żyć mu nie da, no chyba, że nie są razem? Ciekawe jak będzie się wił Seba? Na swoją "przyjaciółkę" Paulę, też już nie może liczyć. Biedactwo;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńViola na pewno da niezły popis. Nie opisuję tego jednak. O jej wyczynach dowiecie się niejako pośrednio. Jedno co mogę powiedzieć, to ona rzeczywiście się wygłupi i Sebie też da popalić.
UsuńPozdrawiam serdecznie i dziękuję za komentarz. :)
Ulka jest niesamowita. Prawie nie gotuje, bo niby dla kogo, a zaopatrzenie w domu, to ma jak w sklepie. U mnie właśnie od wczoraj nawet światła w lodówce nie ma;) Do następnego. Pozdrawiam AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńZaopatrzenie jednak zrobiła. Też pewnie tak jak Ty miała tylko światło. A może to jakiś szósty zmysł, że będzie musiała nakarmić nie tylko siebie? Serialowa Ula potrafiła z niczego wyczarować coś a tu jednak miała jakieś produkty.
Bardzo dziękuję za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiam. :)
Brakowało mi Aleksa, fajnie, że się pojawił;) Może i on odnowi znajomość z Julką? Życzę mu szczęścia;) Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńO Alexie będzie jeszcze trochę więc mam nadzieję, że będziesz usatysfakcjonowana.
UsuńPozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wpis. :)
Nie zawsze mamy na tyle siły aby mieć własne zdanie i spojrzeć na jakąś sytuację z dystansem. Podoba mi się to, że Alex nie trzyma strony siostry, że na trzeźwo potrafił ocenić jej postępowanie. Dzięki temu ma czyste sumienie i dozgonną wdzięczność Marka, ale też zapewne może bez ograniczeń spotykać się z uroczą siostrzenicą;) Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina
UsuńW tej historii Alex jak najbardziej zachowuje trzeźwy osąd każdej sytuacji. Jest poważnym, zdrowo myślącym człowiekiem a nie zacietrzewioną w chęci do zemsty kanalią. Potępi Paulinę za to co zrobiła i przestał utrzymywać z nią kontakty. W swoich poglądach znacznie bliżej mu do Marka niż do niej.
Serdecznie Cię pozdrawiam i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Widać, że Zosia bardzo polubiła Ulę. Ale to dobrze.
OdpowiedzUsuńZaskoczyło mnie wyznanie Marka podczas rozmowy z Aleksem. Za Aleksa trzymam kciuki aby spotkał się z Julią i mógł jej wszystko wyjaśnić. Mówię o Febo bo o Marka i Ulę jestem spokojna. Czekam na kolejną część.
Gorąco pozdrawiam.
Julita
Julita
UsuńAlex coraz bardziej cierpi zwłaszcza od momentu, kiedy zdał sobie sprawę, że niesłusznie podejrzewał Julię o zdradę. Z całą pewnością będzie próbował to wszystko naprawić i przede wszystkim przeprosić.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i pięknie dziękuję za wpis. :)
Cieszę się, że Marek nie rozpacza po Paulinie. Dzięki temu przytomnie patrzy na świat i na otaczającą go rzeczywistość. Świetnie, że mu zależy na Uli i że nie chce jej sobie odpuścić. Zacieram ręce w oczekiwaniu na zacieśnianie się znajomości;) Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńMarek nie ma powodu, żeby rozpaczać po takiej żonie. Sporo krwi mu napsuła i właściwie wyrzekła się własnego dziecka. Zwłaszcza to ostatnie trudno jest wybaczyć. Marek cieszy się i raczej oddycha z ulgą, że rozwód i zrzeczenie się praw do Zosi ma już z głowy i może zacząć nowy etap w swoim życiu.
Pozdrawiam Cię cieplutko i bardzo dziękuję za wpis. :)
No i kto by pomyślał, że z Alexa taki romantyk? Kocha tylko jedną kobietę i wie, że jak nie ona, to żadna inna. Miodzio! Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga
UsuńGdyby to zdarzyło się w serialu powiedziałabym, że oto objawiła się druga natura Alexa, ta lepsza. Tutaj jest rozsądnym człowiekiem z kawałem dobrego charakteru. Nie knuje i nie kopie pod Markiem dołków a wręcz przeciwnie, przyjaźni się z nim. Tej jednej jedynej na pewno sobie nie odpuści tym bardziej, że Marek usilnie go namawia, żeby coś wreszcie z tym zrobił.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Alexowi zależy, nie przestał kochać Julki. Na co jeszcze czeka? No dobra, faceta mogę zrozumieć, że boi się konfrontacji, ale Julka? Gdyby jej też zależało, to chyba by się odezwała? Marek chyba nie powinien go namawiać na wyjazd, bo Alex będzie jeszcze bardziej smutny. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAlex faktycznie za długo czekał, chociaż to on pierwszy powinien wykonać ruch w kierunku pojednania z Julią. Ona nie mogła odezwać się pierwsza, bo posądził ją o coś, czego nie zrobiła i rozstał się z nią w atmosferze skandalu. Żadna kobieta po czymś takim nie wyciągnęłaby pierwsza ręki do faceta.
UsuńPozdrawiam pięknie i bardzo dziękuję za wpis. :)
Sztuczne zapłodnienie, to teraz temat tabu. Nawet się temu specjalnie nie dziwię, bo sama ciągle zmieniam zdanie co do tej metody. Cała jestem głupia, czy więcej jest plusów, czy minusów. Niemniej zgadzam się z tym co podkreślasz, że ta opcja jest dla dość zamożnych osób. Mam nadzieję, że Ula nie będzie zmuszona z niej skorzystać;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDla mnie z kolei zupełnie niezrozumiała jest polityka rządu i episkopatu. Metoda in vitro to ogromna szansa dla wielu małżeństw na posiadanie dziecka, którą odebrano wielu rodzinom w tym kraju niestety. Z jednej strony nawołuje się do rodzenia dzieci nawet tych mocno upośledzonych i martwych, bo dla księdza każda złotówka się liczy. Są pazerni na kasę a w przypadku chrztu te złotówki idą w setki złotych. Z drugiej strony zabrania się sztucznego zapłodnienia, przy którym co najmniej połowa ciąż jest bliźniacza a nierzadko mnoga. Ot pokrętna logika "dobrej zmiany".
UsuńPozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Zosia rzeczywiście jest fantastycznym dzieckiem;) Trochę się obawiałam, że Ula, która nie miała zbyt dużego doświadczenia z dziećmi, najzwyczajniej w świecie do nich się zniechęci. Miłe zaskoczenie. Tym bardziej, że wychodzi na to, że Marek będzie dążył do spotkań z nią. Czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńZosia to dziecko z gatunku tych rezolutnych. Chowana jest głównie przez dziadków a że nie ma póki co kontaktu z innymi dziećmi, często zachowuje się i mówi jak dorosły. Trochę taka stara-młoda. Nic więc dziwnego, że czasem potrafi zadać takie pytanie, że człowiek się zastanawia skąd to się u niej bierze. Tego rodzaju zaskoczeń trochę będzie. Ula złapała z nią świetny kontakt i to już się nie zmieni, bo mała bardzo ją polubi z wzajemnością zresztą. Marek jest Ulą zauroczony i na pewno będzie chciał ją poznać bliżej.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję za wpis. :)
Jak na razie Uli nie brakuje pomysłów na zabawienie tego małego szkraba. Zosia jest zachwycona. Ciekawe jak będzie z jej tatą? I kto będzie organizatorem wspólnego czasu, a przede wszystkim kto będzie bardziej zadowolony;) Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa
UsuńBez obaw. W końcu tatuś tez będzie zachwycony, bo już przejawia duże zainteresowanie opiekunką a że jest dość przedsiębiorczy to i pomysłów mu nie zabraknie na wspólne spędzanie czasu.
Bardzo dziękuję za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Witaj Małgosiu,
OdpowiedzUsuńnie wiem, czy Marek zdaje sobie z tego sprawę, jak ogromna odpowiedzialność na nim ciąży? Wydaje się, że jak na razie zupełnie o tym nie myśli. Z wielką chęcią zgodził się na to żeby Ula zajęła się Zosią. Biorąc pod uwagę wszystkie warunki, można to zrozumieć, ale zastanawiam się co teraz? Dziewczyny spędziły ze sobą fajne chwile. Obie są zadowolone i szczęśliwe. Widać, że Zosia tęskni za towarzystwem mamy. Brakuje jej kontaktu z młodą kobietą. Sam Marek zauważył i się zdziwił, że Zosia nazywa Ulę ciocią, a to nie jest u niej normalne. Przecież Sebastiana nie nazywa wujkiem. Myślę o tym, co się stanie jak dorośli się nie dogadają, a mała będzie tęsknić za Ulą, będzie się domagała wspólnych spotkań, wspólnych zabaw czy gotowania i jedzenia. Do tej pory w przeważającej mierze spędzała czas z tatusiem, babcią i dziadkiem, nie bardzo miała za czy tęsknić. Teraz się to trochę zmieniło. Te same obawy tyczą się Uli. Zosia przypomniała Uli o jej niespełnionym marzeniu posiadania dziecka, na nowo wznieciła tęsknotę za rodziną. Może gdyby Zosia nie była taka grzeczna i słodka, to aż tak mocno Ula by nie przeżywała tego spotkania? Marek też nie jest jej obojętny. Z przyjemnością na niego patrzy, podoba jej się to, że Zosia jest do niego podobna, postanawia, że w przyszłości też równie chętnie się zajmie jego córeczką. Różnica pomiędzy dziewczynami jest jednak zasadnicza. Ula jest dorosłą kobietą, która w życiu już dużo przeszła, ale Zosia jest brzdącem, który i tak był pozbawiony matczynej miłości i trzeba zrobić wszystko aby małego skrzata nie skrzywdzić. Liczę na mądrość i takt Marka i Uli. Dziękuję za dzisiaj i czekam na ciąg dalszy. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam mnóstwo uścisków:) Gaja
Gaja
UsuńPrzecież dobrze wiesz, że od lat piszę opowiadania ze szczęśliwym zakończeniem więc dlaczego teraz miało by być inaczej? Dlaczego tych dwoje miałoby się nie dogadać? W znakomitej większości opowiadań wychodzę z założenia, że ta dwójka powinna być razem i staram się do tego doprowadzić. Tylko w jednym opowiadaniu zrobiłam inaczej a cała reszta jest taka jak być powinna. Zosia podświadomie tęskni za matką. Nie za Pauliną od której uciekała, ale za kimś dobrym w wyobrażeniach takiego małego dziecka, za kimś, kto pogłaska, przytuli, przyklei plaster i zabierze na plac zabaw. Ona jeszcze tego nie nazywa, bo abstrakcyjne myślenie małego dziecka nie ogarnia takich terminów jak tęsknota. Ona zacznie wyrażać to w trochę inny sposób, ale dorośli zinterpretują to tak jak trzeba.
Wielkie dzięki za komentarz. Pozdrawiam i przesyłam buziole. :)
Obie panie znalazły wspólny język. Fajnie się dogadują. Marek nie będzie zazdrosny o ich kontakty? Bo coś mi się wydaje, że tata może pójść w odstawkę na rzecz kochanej cioci? Co kobieta, to kobieta. O dziewczyńskich sprawach trzeba z kimś porozmawiać;) Do następnego czwartku Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńMarek na pewno nie będzie zazdrosny o kontakt Uli z jego córką. Raczej będzie wdzięczny i szczęśliwy, że w czasie, gdy on ma coś do załatwienia jest ktoś, kto chętnie przypilnuje Zosi. Na dziewczyńskie sprawy trochę jeszcze za wcześnie, bo mała ma dopiero 3.5 roku.
Pozdrawiam serdecznie i pięknie dziękuję za komentarz :)
No proszę, Marek dostał od Alexa zielone światło. Teraz powinien postarać się o to samo od osoby najbardziej zainteresowanej. Ale myślę, że Marek nie powinien napotkać zbytniego oporu? Ulka też jest pod urokiem jego i jego słodkiej córeczki. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńDokładnie. Nie przewidziałam tu dla niech żadnych podchodów w stylu żurawia i czapli ze znanej bajki. Między nimi iskrzy od samego początku i na pewno nie będą względem siebie zbyt oporni. :)
Bardzo dziękuję za komentarz i najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)
Mała jest bardzo rezolutna i spostrzegawcza. Poradziła sobie z wiewiórkami, to i da radę z ewentualnym ociąganiem się tatusia i niewykluczonymi obawami Uli! Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńTatuś na pewno nie będzie się ociągał. Ula mu się podoba i będzie o nią zabiegał.
UsuńPozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Marek ma farta. Sama bym wpadła w zachwyt gdyby ktoś tak się mną zajął. Obiady, kolacje, opieka nad małą. Nie ma co się dziwić, że bardziej zainteresował się Ulą, zawłaszcza jak się weźmie pod uwagę zalety jego byłej żony. Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira
Usuń"zwłaszcza jak się weźmie pod uwagę zalety jego byłej żony." Szczerze powiedziawszy dość trudno doszukać mi się ich w charakterze Pauliny. W serialu drażniła mnie tak bardzo, że dostrzegałam wyłącznie jej wady. Marek dostrzega wyraźną różnicę w zachowaniu jednej i drugiej. Na pewno bardzo docenia pomoc Uli i w opiece nad Zosią i chwali jej umiejętności kulinarne. Trochę takie "przez żołądek do serca". Poza tym jest pełen podziwu dla jej naturalnej urody, która pociąga go coraz bardziej.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Wydaje mi się, że od tej chwili Marek może mieć siedem światów z córeczką. Zosia nie będzie mu wierciła dziury w brzuchu, że z ciocią jest tak fajnie, a z nim nie za bardzo? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZosia to raczej spokojne dziecko. Kocha ojca, bo przecież to on wychowuje ją od samego początku. I choć garnie się do innych ludzi, to jednak on stoi na pierwszym miejscu.
UsuńPozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wpis. :)
Myślałam, że będzie przez Zosię do serca Uli a tu wszystko potoczyło się swoim torem i Zosia dużo nie musiała robić żeby Marek zobaczył w niej kobietę wartej uwagi. Ale to dobrze, bo brać kogoś aby zastąpiła matkę uczciwe nie byłoby.
OdpowiedzUsuńChyba Marek tym razem nie zawinił w stosunku do Julii.
Pozdrawiam miło RanczUla.
Marek chcąc wybrać kobietę na swoją partnerkę musi brać pod uwagę zdanie swojej córki. Już nie jest sam, a to przede wszystkim dziecko mam mieć dobre relacje z kobietą, którą on pokocha. A co do Julii, to została niesłusznie oskarżona i Marek nie ma z tym nic wspólnego. Jest wobec Alexa w porządku i to dlatego mają dobre relacje.
UsuńBardzo dziękuję Ci za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiam. :)
Nie dziwię się, że Julka się nie odezwała. Skoro w przeszłości została posądzona, o coś czego nie zrobiła i Alex źle ją potraktował, to po co ma się narażać na kolejne przykrości. Ale rzeczywiście trochę czasu minęło i może mieć już dawno ułożone życie. No trudno, przynajmniej Alex będzie wiedział na czym stoi. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńJulia poczuła się bardzo skrzywdzona tym bardziej, że Alex uwierzył w plotki a nie w to, co ona mówiła. Jedynym wyjściem było zniknąć mu z oczu raz na zawsze. On nie przewidział tylko, że ta miłość do niej nigdy mu nie przejdzie i będzie cierpiał nie mniej niż Julia. Cz ona ułożyła sobie życie, wkrótce się okaże.
UsuńNajserdeczniej pozdrawiam i bardzo dziękuję za wpis. :)
Radosna część, taka trochę zabawowo-kulinarna;) Jeśli tatuś jest tak słodki, jak jego córeczka, to Ulka nie powinna się zastanawiać ani minuty i szybko obmyślać zasieki, w które złapie Marka;) Jeszcze jej go ktoś sprzątnie sprzed nosa. Do następnego czwartku Pozdrawiam;) Ola
OdpowiedzUsuńOla
UsuńUla nie jest aż tak wyrachowana, żeby zasadzać się na Marka. To raczej on przejmie inicjatywę, bo ciągnie go do niej.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i pięknie dziękuję za komentarz. :)
Odważne pytania o chłopaka lub partnera. Całe szczęście, że to spokojna Ula, bo inna dziewczyna mogłaby go ochrzanić za takie osobiste pytania. Przecież prawie się nie znają, ale rozumiem, że Marek bada grunt? Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńDobre stwierdzenie "bada grunt". Na pewno chce się dowiedzieć o Uli jak najwięcej. Istotne więc było to, czy jest zajęta, czy wolna. Pytanie dość krępujące, ale odpowiedziała na nie a Marek wie, na czym stoi.
UsuńBardzo dziękuję za wizytę na blogu. Najserdeczniej pozdrawiam. :)
Chyba można powiedzieć, że Marek i Alex są przyjaciółmi. Kto by pomyślał? Szczególnie pamiętając ich stosunki z serialu. A tak, jak jest teraz, jest dużo przyjemniej. To Marek przypomina Alexowi, że Julia go naprawdę kochała, więc nie ma na co czekać. Zachęca go, uspakaja, że nie ma nic do stracenia, że powinien spróbować. Tak postępuje prawdziwy przyjaciel. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina
UsuńW tej historii ich relacje są świetnie. Oni sami doskonale się rozumieją głównie dlatego, że Marek nie występuje tu w roli zdrajcy, który przespał się z dziewczyną Alexa, ten ostatni nie knuje z chęci zemsty i w dodatku trzyma Marka stronę a nie swojej siostry. Teraz nie pozostaje nic innego jak posłuchać przyjacielskiej rady i załagodzić konflikt z Julią.
Bardzo dziękuję za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Uśmiałam się z tych gołąbków;) To takie co fruwają? Hihihi;) Faktycznie, co ma piernik do wiatraka? Kto wymyślił taką nazwę dla pysznego dania z kapusty i mielonego? A co do pomidorów, to chyba nie ma dzieciaka, które by za nimi nie przepadało. Bardzo polubiłam Zosię;) Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda
UsuńWbrew pozorom ten piernik do wiatraka pasuje. Kilkanaście lat temu sama byłam ciekawa skąd się to wzięło, bo bardzo lubię gołąbki i dość często robię. Okazało się, że dawno temu jaśniepaństwo wsuwało na ucztach faszerowane mięsem gołębie zawinięte w liście kapusty. Biedoty nie było stać na takie frykasy więc szybko zmodyfikowała danie zostawiając w liściach kaszę lub ziemniaki bez szlachetnego ptaka. Nazwa się przyjęło mimo dania o znacznie uboższej treści. Polak potrafi. Hahaha.
Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Facet, to zawsze facet. Marek bardzo szybko pogodził się z sytuacją i już planuje nowe rozdanie. Ciekawa jestem czy chociaż przez chwilę zastanowi się, że dla Uli może nie być wymarzonym księciem. Facet po przejściach, rozwodnik z przychówkiem i do tego jeszcze z niezbyt chwalebną przeszłością. Ula w porównaniu do niego jest czysta jak jakaś cnotka. Powinien się mocno postarać, Ula powinna czuć, że on potrafi docenić i doskonale zdaje sobie sprawę z tego, kto mu może wpaść w ręce;) Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńWróżka wywróżyła Uli przystojnego bruneta z niezbyt dobrą przeszłością. Powiedziała jej tez wtedy, że ta zła przeszłość jakoś niespecjalnie będzie Ulę obchodzić i istotnie tak jest. Ula ma w nosie plotki na jego temat i zupełnie nie obeszła jej jego przeszłość. Ideałem nie był, ale przy Paulinie swoje też wycierpiał.
UsuńUla go pociąga nie tylko jako piękna kobieta, ale tez jako ktoś, kto umiejętnie używa mózgu, który dla niektórych jest najbardziej seksownym organem u kobiety. To co do tej pory zrobiła dla niego i Zosi jest nie do przecenienia. On doskonale zdaje sobie z tego sprawę i bardzo docenia jej przysługi. Bez najmniejszych wątpliwości Ula odczuje jego wdzięczność.
Bardzo dziękuję za komentarz i najpiękniej pozdrawiam. :)