ROZDZIAŁ
2
Obudził się obolały. Biurowa kanapa nie
była najwygodniejsza. Ziewnął przeciągle i rozprostował skurczone mięśnie.
Zerknął na zegarek i zdziwił się, bo była dopiero szósta trzydzieści. –
Niewiele pospałem – mruknął. Jednak nie ociągał się ze wstawaniem, gdy
uświadomił sobie ile rzeczy musi dzisiaj załatwić.
Zabrał z szafy ręcznik, maszynkę do
golenia, czystą koszulę i bez pośpiechu ruszył do łazienki. Miał czas, bo
ludzie zaczynali się schodzić około ósmej a i do pani Cieplak nie wypadało dzwonić
tak wcześnie.
Ogolony i odświeżony zajrzał do Sebastiana.
Przyjaciel chrapał w najlepsze. Marek podszedł i potrząsnął jego ramieniem.
-
Seba obudź się, bo za chwilę będzie tu jak w ulu.
Olszański leniwie otworzył oczy i
oprzytomniał w momencie.
-
Już…, już się zbieram…
-
Przyjdź do mnie jak już się ogarniesz. Zrobię nam obu mocnej kawy.
Czekając na przyjaciela i popijając małymi
łykami gorący napój włączył laptopa i sprawdził czy podgląd działa. Jakież było
jego zdumienie, gdy przełączywszy na gabinet prezesa ujrzał jego samego
konferującego przez telefon. Rozmowa prowadzona była w języku włoskim. Marek
wytężył słuch i wsłuchał się w słowa.
-
Vincent, tłumaczyłem ci już, że tak prędko nie będę mógł tego załatwić. To
wymaga trochę sprytu, ale jak dasz mi nieco więcej czasu, na pewno nie będziesz
tego żałował. Sporo już zdziałałem, ale przejęcie udziałów, to najtrudniejsza
sprawa. Wszystko się skomplikowało, bo miesiąc temu Dobrzańscy scedowali je na
Marka, a on jest trudnym przeciwnikiem. Poza tym odnoszę wrażenie, jakby coś
podejrzewał. Oczywiście, że staram się być ostrożny i zapewniam cię, że on o
niczym się nie dowie. Na pewno coś wymyślę, bez obaw. Ani się obejrzy a będzie
goły i wesoły.
- A to tak sobie pogrywasz panie Febo –
pomyślał. – Udziały dla obcego kapitału?
Ciekawy jestem, co to za Vincent?
Do gabinetu wślizgnął się Olszański.
Przysiadł na skraju biurka i wpatrzył się w monitor.
- Co
jest? Alex jest już w biurze?
-
Ano jest i w dodatku przed chwilą byłem świadkiem ciekawej rozmowy. Gadał z
jakimś Włochem o imieniu Vincent. Imię kompletnie nic mi nie mówi, ale właśnie
usłyszałem, że to jemu ma zamiar oddać moje udziały. Nie mam pojęcia w jaki
sposób chce mnie ich pozbawić, ale jak znam życie i jego, zrobi to podstępnie
montując jakąś kolejną intrygę, choć może to już za łagodne słowo biorąc pod
uwagę, co on wyprawia. Ja nazwałbym to kolejnym przekrętem. Poza tym przecież
teraz udziały są guzik warte, a on nie robi nic, żeby ich wartość podnieść. Co
on knuje…? Obserwuj go Seba i wszystko nagrywaj. Niewykluczone, że jeszcze
dzisiaj uda mi się spotkać z tą Cieplak. Zaraz zresztą do niej zadzwonię a ty
wracaj do siebie. O wszystkim cię powiadomię.
Sebastian wyszedł, a Marek wyciągnął z
kieszeni wizytówkę i zaczął wybierać numer. Dość długo nikt nie odbierał i już
miał zrezygnować kiedy odezwał się z słuchawce zdyszany głos jakiejś kobiety.
-
Biuro doradców finansowych. Urszula Cieplak. W czym mogę pomóc?
-
Dzień dobry pani. Nazywam się Marek Dobrzański i jestem współwłaścicielem firmy
odzieżowej Febo&Dobrzański. Pani telefon dostałem od mojego ojca, który z
kolei dostał pani wizytówkę od pani ojca, gdy obaj przechodzili badania
specjalistyczne w przychodni kardiologicznej. To brzmi dość skomplikowanie i
mam nadzieję, że nie tłumaczę tego zbyt zawile?
-
Jak do tej pory wszystko zrozumiałam. O co chodzi? Byłabym wdzięczna, gdyby
przeszedł pan do konkretów.
- Niezwykle
trudno wyjaśnić to przez telefon. Mnie bardzo by zależało na spotkaniu z panią
i powiedzeniu o wszystkim bezpośrednio. Nie ukrywam, że jesteśmy w bardzo
ciężkim położeniu i chyba nie pomylę się jak powiem, że jeszcze góra dwa
miesiące i nas już nie będzie.
W słuchawce przez moment panowała cisza.
Jedyne, co mógł usłyszeć, to oddech kobiety. W końcu odezwała się.
-
Rozumiem, że stoicie krok nad przepaścią. W takim razie nie ma na co czekać.
Proszę przyjechać najszybciej jak się da. Adres ma pan na wizytówce. Czekam na
pana.
-
Bardzo jestem pani zobowiązany. Jadę natychmiast.
Rozłączył się i w pośpiechu pakował do
teczki dokumenty znalezione u Alexa w biurku. Zabrał też płytę z nagraniem.
Powiadomił Olszańskiego, że jedzie na spotkanie i nie wie kiedy wróci.
-
Trzymaj rękę na pulsie i nagrywaj bracie wszystko jak leci.
Budynek, w którym mieściło się biuro
doradców finansowych był dość nowoczesny. Z wizytówki doczytał, że znajduje się
na pierwszym piętrze. Schody zaprowadziły go do dość dużej sali przedzielonej
przeszklonymi boksami determinującymi pojedyncze stanowiska pracy. Za biurkami
siedziało jakieś piętnaście, dwadzieścia osób. Nie sądził, że biuro jest tak
duże i zatrudnia tylu pracowników. Wyobrażał sobie coś bardziej kameralnego. Podszedł
do jednej z kobiet i zapytał o gabinet pani Cieplak. Wskazała mu go. Przed
drzwiami stało biurko sekretarki. Przedstawił się jej i nadmienił, że jest
umówiony.
-
Tak. Pani dyrektor mnie poinformowała – powiedziała naciskając jednocześnie guzik
telefonu. – Przyszedł pan Dobrzański.
-
Poproś, żeby wszedł – sekretarka gestem wskazała mu drzwi.
Delikatnie nacisnął klamkę i wszedł do
środka. Gabinet pani dyrektor był więcej niż skromny. Kilka regałów, biurko,
komputer i stolik okolicznościowy, do którego dostawiono cztery klubowe
foteliki. Pani Cieplak nie była sama. Na jego widok podniosła się zza biurka, a
z jednego z foteli wstał mężczyzna. Oboje podeszli do Marka i przywitali się
uściskiem dłoni.
-
Witamy pana – odezwała się kobieta ciepłym, łagodnym głosem. – Ja jestem
Urszula Cieplak a to mój wspólnik Maciej Szymczyk. Sprawdziliśmy pańską firmę i
wiemy, że zatrudnia sporo ludzi. Jest duża i to dlatego będę potrzebować pomocy
i rady mojego wspólnika. Proszę się rozgościć. Zaraz podamy kawę i
porozmawiamy. Złapała za słuchawkę telefonu i zamówiła trzy espresso.
Ta kobieta wywarła na nim ogromne wrażenie.
Jeśli można było to tak określić, to ona powalała urodą. Chyba nigdy w życiu
nie widział tak ogromnych oczu nasyconych intensywnym błękitem i okolonych
długimi rzęsami. Subtelna twarz ze zgrabnym noskiem usianym wdzięcznymi piegami
i do tego nienaganna figura odziana w kostium idealnie podkreślający jej
kształty. Pomyślał, że spotkał ideał.
Sekretarka przyniosła tacę z filiżankami
wypełnionymi kawą i zamknęła za sobą drzwi. Teraz mogli spokojnie porozmawiać.
-
Proszę opowiedzieć dokładnie wszystko od samego początku. Od czasu do czasu
będziemy zadawać jakieś pytania jeśli uznamy, że informacje podawane przez pana
są niewystarczające.
Nie miał zamiaru niczego ukrywać. Skoro ta
kobieta miała im pomóc, to musiała wiedzieć o firmie absolutnie wszystko.
Opowiedział jak doszło do jej założenia i kim byli poprzedni wspólnicy.
Opowiedział o śmierci rodziców Febo i o tym jak jego rodzice podjęli trud
wychowania rodzeństwa. Mówił o bolesnym dorastaniu, czasach studenckich i o
tym, w jaki sposób Alexander Febo stał się jego wrogiem.
-
Odkąd pamiętam zawsze knuł, kombinował i intrygował. Nie rozumiałem tego. Czuł
do mnie nienawiść, ale przecież i on żył na wysokim poziomie czerpiąc profity z
tej firmy, a tymczasem wyglądało na to, że za wszelką cenę chce ją zniszczyć.
Miał też wielkie parcie na fotel prezesa. Gdy okazało się, że mój ojciec nie
jest w stanie już pracować ogłosił konkurs na stanowisko prezesa. I ja i Febo
mieliśmy napisać prezentację, w której zawarlibyśmy pomysły na dalszy rozwój
firmy i symulację kosztów i ewentualnych zysków. Alex ukradł moją prezentację i
przedstawił ją jako swoją. Dzięki temu został prezesem. To było jakieś dwa lata
temu. Od tego czasu jest już tylko gorzej. Wręcz fatalnie. Ludzie odchodzą i
szukają innej pracy. Takiej, za którą im się płaci. Nie jesteśmy już
wypłacalni. Usiłowałem zaciągnąć kredyt, ale nie dano mi go właśnie z tego
powodu. Za wszelką cenę chciałem to powstrzymać, ale okazało się, że niewiele
mogę. Najgorsze jest to, że wiem o przekrętach Alexa, ale nie mam na ich
potwierdzenie żadnych dowodów. Dopiero wczoraj mój przyjaciel wpadł na pomysł,
żeby zainstalować monitoring w gabinecie Febo, sali konferencyjnej i u głównego
księgowego. To bardzo dyskretny monitoring, ale dzięki niemu już dzisiaj
dowiedziałem się, że Febo ma zamiar oddać jakiemuś Włochowi mój pakiet
udziałów. Tu jest płyta z nagraniem tej rozmowy. Niestety prowadzona jest po
włosku. Tu mam jeszcze jakieś pismo, którego nie zdążyłem przetłumaczyć i kilka
faktur, które leżały u niego w biurku, a które wydały mi się podejrzane przez
to właśnie, że nie były wpięte w segregatory. – Podniósł głowę i przenikliwie
spojrzał w oczy Urszuli Cieplak. – Jeśli ta firma upadnie nigdy sobie tego nie
wybaczę, a mój ojciec tego nie przeżyje – zaszkliły mu się oczy i po policzkach
potoczyły się łzy. – Błagam, ratujcie nas – wyszeptał. – Jesteście dla nas
ostatnią nadzieją.
Ula spojrzała znacząco na Maćka a następnie
uspokajająco pogłaskała Marka dłoń. W tym geście było tak wiele współczucia, że
to rozczuliło go kompletnie.
-
Panie Marku, pańska firma znalazła się w fatalnej sytuacji. Ja nie mogę dać
panu stuprocentowej pewności, że wszystko nam się uda i firma się podźwignie.
Mogę jednak pana zapewnić, że zrobimy wszystko co w naszej mocy, żeby tak się stało.
Nie mamy za dużo czasu więc należy działać szybko. Kiedy pan mówił przeczytałam
pobieżnie to pismo, które pan przyniósł. Znam włoski – wyjaśniła widząc w jego
oczach zdziwienie. – To jest fax od jakiejś firmy „Modena” należącej do braci
Scacci Vincenta i Luigiego. Oni potwierdzają w tym faxie wszystkie punkty
umowy, którą zawarli z panem Febo. Tę umowę należy koniecznie pozyskać jak i
wiele innych dokumentów, by móc cokolwiek udowodnić. Maciek będzie zdobywał
informacje z zewnątrz. On musi być tu na miejscu, bo każdego dnia rozdzielamy
naszym pracownikom zadania. Mnie od jutra przyjmie pan do firmy na umowę o
dzieło. Umowa będzie zupełnie fikcyjna i dla zamydlenia oczu. Ja muszę mieć
możliwość przejrzenia dokumentów. Ma pan asystentkę lub sekretarkę?
Marek przecząco pokręcił głową.
-
Nie mam już od bardzo dawna. Obie się zwolniły.
- To
dobrze się składa. Ja zostanę pana asystentką a moja pracownica będzie pełnić
rolę sekretarki. We dwie pójdzie nam szybciej – znowu sięgnęła po słuchawkę
telefonu i poprosiła sekretarkę, żeby przyprowadziła do gabinetu Violettę. Po
chwili weszła do środka piękna blondynka i chociaż zupełnie nie była w Marka
typie, to dyskretnie westchnął.
- To
jest Violetta Kubasińska, osoba ze wszech miar godna zaufania i bardzo
kompetentna, a przy tym dyskretna. A to Viola pan Marek Dobrzański
współwłaściciel firmy modowej Febo&Dobrzański, w której od jutra zaczniemy
działać.
Violetta uścisnęła Markowi dłoń i
uśmiechnęła się szeroko.
-
Proszę się nie martwić. Jeśli ktokolwiek ma pomóc pańskiej firmie to właśnie
my. Jesteśmy niezwykle operatywne.
- W
takim razie załatwione – Ula podniosła się z fotela. – Jutro spotykamy się na
Lwowskiej w pana gabinecie. Jeśli pan może, to proszę przygotować billingi z
ostatnich trzech lat a także dokumenty, co do których ma pan podejrzenie, że
przyczyniły się do niepowodzenia wszystkich pana przedsięwzięć dotyczących
firmy. I proszę być dobrej myśli.
Z rozdzial na rozdzial robi sie coraz ciekawie, pozdrawiam Karolina
OdpowiedzUsuńDziękuję Karolina. Również serdecznie pozdrawiam. :)
UsuńO proszę najpierw Sebastian jak nie Sebastian, a teraz Viola całkiem inna niż ta serialowa. Ta widać, że jest pracowita, sumienna, a do tego piękna.
OdpowiedzUsuńMarek jak zwykle w pierwszej kolejności jako koneser piękna ocenił wygląd Uli i odrazu wpadła mu w oko. Myślę, że z tej znajomości może powstać piękna przyjaźń.
Sądzę, że ta trójka będzie w stanie pomóc całej rodzinie Dobrzańskich i wykurzą Włochów. A może i nawet wsadzą, któregoś do więzienia.
Febo widać, że nie ustaje w swych knowaniach. Ale pojawiły się pierwsze schody w postaci Marka. Ten włoski dupek nie przewidział, że udziały zostaną przepisane na Marka. Ciekawe czy jego siostrzyczka wie o tym co on robi.
Dziękuję Ci bardzo za dzisiaj, miło tak poczytać coś przed pracą.
Gorąco pozdrawiam w czwartkowe przedpołudnie.
Julita.
Julita
UsuńMam nadzieję, że jednak tym opowiadaniem Cię zaskoczę, bo nie wszystko jest takie jakim się wydaje a Ci, których uważano za niewinnych okażą się winni jak cholera. Ula i Violetta przeglądając dokumenty trafią na prawdziwą minę.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiam. :)
Violetta i mądra i piękna. Szczęściara, załapała się na dwie kolejki, bo w serialu, to chyba kolejka do wiedzy jej przepadła;) Liczę, że to nie tylko pierwsze wrażenie? Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńTym razem Viola będzie świetnym pracownikiem, niezwykle mądrym i dociekliwym. Tak nawiasem mówiąc to chyba drugi raz właśnie tak ją opisuję. Zazwyczaj to straszna pustota o niskim IQ.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za wizytę na blogu. :)
Ciekawy rozdział i dla mnie trochę zabawny. Uśmiałam się jak porównałam sobie dwie Violki. Fajnie, że jest nowa zapowiedź, a kiedy mini będzie publikowane? Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńRaz na jakiś czas Viola powinna przejść metamorfozę i okazać się logicznie myślącą kobietą, zrównoważoną i odpowiedzialną. Co do mini, to od jakiegoś czasu są publikowane wtedy, gdy na liczniku wybije okrągła liczba odwiedzin. Tym razem czekamy na 7 milionów wejść.
UsuńDziękuję za komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :)
Sama bym wymiękła gdybym zobaczyła płaczącego faceta, a co dopiero mówić płaczącego Marka! Musi się im udać. Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńTe łzy to z czystej desperacji a Ula ma przecież miękkie serce.
UsuńDziękuję za komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :)
Zawsze wiedziałam, że Ula jest doskonale wykształcona i ogromnie pracowita, ale ta jej firma, to wow! Ile musieli z Maćkiem poświęcić czasu aby coś takiego rozkręcić. Czapki z głów! Całe szczęście, że Ula nie mogła znaleźć pracy, bo teraz sama dyktuje warunki. A z Maćkiem, to tylko przyjaźń, czy jednak cos więcej? Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa
UsuńZ Maćkiem nigdy nie było nic więcej, więc dlaczego teraz miałoby być? Ula pisana jest Markowi i tego się trzymajmy. Z Maćkiem rozkręciła biznes, bo i on ma głowę nie od parady i najwyraźniej im się powiodło.
Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz. :)
No tak, Markowi opadła szczęka na widok Uli i jej firmy - tak swoją drogą, to nie wiem z jakiego powodu bardziej;) A Ulka, to co serce z kamienia? Taki facet i do tego w potrzebie? Marek musi się bardziej postarać i wtedy już w kolejnym rozdziale będziemy czytały, że chociaż kolana Uli się uginają na jego widok, hihihi;) Wiem najważniejsza jest teraz firma, ale co to przeszkadza w uniesieniach serca? Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńSpokojnie. Kolanka się ugięły, serduszko zapłakało nad parszywym losem Mareczka i nawet mocniej zabiło. Rzecz tylko w tym, że Cieplakówna to prawdziwy profesjonalista a mimo to złapała Mareczka za łapkę i gładząc ją dodała mu otuchy. To taki niuans, ale jednak ważny.
Bardzo dziękuję Ci za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Witaj Małgosiu,
OdpowiedzUsuńco za rozmach, jaka duża i prężnie działająca firma. Z Uli i Maćka to prawdziwi biznesmeni. Cieplak miał prawdziwe powody do dumy i nic a nic nie przesadził;) Zapału do działania nikomu nie brakuje. Oby tak było cały czas. Ale Alexa nie można lekceważyć. On może być bardzo groźny. Jest niezłym krętaczem, ale chyba nie jest idiotą i dlatego może stać się bardzo podejrzliwy. Dlatego Marek, Ula i reszta towarzystwa muszą zachować daleko idącą ostrożność i działać prawie niezauważalnie. Wtedy może im się udać. Trzymam kciuki za powodzenie całej akcji zbierania dowodów winy Alexa. Dziękuję za dzisiaj i czekam na ciąg dalszy rozmowy no i na spotkanie przyszłych małżonków. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam mnóstwo uścisków:) Gaja
Gaja
UsuńUlka to pracowite stworzenie i bardzo ambitne a w parze z Maćkiem wszystko liczy się podwójnie. Oboje mają dryg do tego biznesu więc i osiągnięcia niemałe. Alex to bardzo groźny przeciwnik, ale nawet tacy tracą z czasem czujność i popełniają błędy.
Wielkie dzięki za komentarz. Przesyłam serdeczności. :)
Coś się boję, że czarny charakter Alexa może się nie zgodzić na zatrudnienie dla Marka dwóch pracowników. Pewnie będzie zrzędził, że firmy nie stać na fanaberie Marka? Ciekawa jestem jak to rozwiązałaś? Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńMuszę wyjaśnić, że Alex i Marek pracują w firmie na identycznych zasadach.Nie zajmują podobnych stanowisk, ale jeśli chodzi o decyzyjność, to są na takich samych prawach. Skoro Alex nie konsultuje już z Markiem niczego, to i Marek nie czuje się w obowiązku tłumaczyć ze swoich poczynań. Muszę jednak przyznać, że taki zarzut ze strony Alexa wypłynie.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Spotkanie bardzo profesjonalne, aż boję się ile Marek będzie musiał zapłacić za usługę oferowaną przez Ulę, Maćka i Violettę. Przecież on prawie nie ma pieniędzy. Żeby tak nie było, że operacja się udała, ale pacjent zmarł. Z ogromną chęcią przeczytam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńWiadomo, że takie usługi są zawsze drogie, ale tu chodzi o uratowanie firmy a zaangażowanie pracowników Uli naprawdę będzie duże. Pod tym względem, względem płatności zawsze można się dogadać a między Markiem i Ulą już jest chemia więc nie będzie problemu.
Bardzo dziękuję Ci za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Febo szuja, dospać nie mógł i knuje od samego rana. Montaż kamer była strzałem w dziesiątkę. Przynajmniej takie dowody ma Marek, aby Alex nie mógł się wymigać i mydlić oczy Krzysztofowi jak on dba o rozwój firmy. Ula z Maćkiem to mnie nie zdziwiło, ale jak twierdzi Ula kompetentna, sumienna Violetta już bardziej. Team, który może pomóc Dobrzańskim. Będzie dobrze, choć to co napisałaś pod komentarzem Julity zasiało w mojej głowie jakiś niepokój. Czekam na ciąg dalszy bo zaczyna być ciekawie. Pozdrawiam Małgosiu serdecznie,Agata
OdpowiedzUsuńAgata
UsuńTo nie pierwsze tego typu zlecenie jakie wykonuje firma Uli, ale chyba pierwsze aż tak poważne, bo F&D bardzo prędko chyli się ku upadkowi i należy działać sprawnie i szybko. Tym razem Violetta będzie gwiazdą, która ma prawdziwe szczęście w odnajdowaniu kompromitujących dokumentów.
Bardzo dziękuję Ci za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)
PS.
Mam nadzieję, że z Twoim zdrowiem już w porządku.
Myślę, że z czasem powinno być dobrze. Na razie przez 6 tygodni zero wysiłku, jak to mówią leżeć i pachnieć. To dla mnie pracusia, co to żadnego kąta nie pominie,jest najgorsze, bo i święta za pasem. No cóż wytłumaczyłam sobie, że jak nie posprzątam nikt mi głowy nie urwie, ale matkę i babcię będzie rodzina miała do użytku. Dziękuję Małgosiu za troskę, pozdrawiam serdecznie Agata
UsuńAgata
UsuńA ja powtarzam, że jak nie posprzątam to świat i tak będzie się kręcił dalej. Sobie też trzeba poświęcić trochę czasu, bo niewielka dawka egoizmu nie zaszkodzi a wręcz może zadecydować o naszym samopoczuciu. Leż więc i pachnij do upojenia kochana a rodzina na pewno to zrozumie.
Pozdrawiam cieplutko. :)
Jestem pod ogromnym wrażeniem firmy Uli i Maćka, ale największe wrażenie zrobiła na mnie Violetta. Wreszcie normalna, wykształcona i do tego piękna dziewczyna. Mam nadzieję, że ona lub Ula nie wpadnie w oko Aleksowi? Żal by było Sebastiana lub Marka, a przede wszystkim dziewczyn – by się zmarnowały przy tym niegodziwcu. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga
UsuńVioletta rządzi.Ma wszystkie cechy, które wymieniłaś a w dodatku jest mądra, wyciąga sensowne wnioski i działa bardzo systematycznie. Alex ma inne sprawy na głowie niż oglądanie się za spódniczkami więc bądź spokojna.
Pięknie dziękuję za komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :)
Takie piękne i mądre dziewczyny nie są samotne. Ciekawe kogo postawiłaś obok nich jako partnerów? To teraz Marka będzie czekać walka nie tylko o firmę z Alexem ale również z rywalem o serce Uli? Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina
UsuńNic z tych rzeczy. Żadnych partnerów. Dla Uli jej firma jest najważniejsza. Ciężko pracuje z Maćkiem i resztą stawiając na rzetelność usług a przede wszystkim skuteczność. To harówa 24 godziny na dobę i nie ma czasu na randki. Oczywiście to zawsze może się zmienić, ale na pewno nie teraz.
Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za wizytę na blogu. :)
No i proszę bardzo jak szybko przydał się monitoring! Sebastian miał rewelacyjny pomysł. Dzięki temu Marek przynajmniej ma potwierdzenie, że nie zwariował i że się nie mylił. Coraz więcej wie o co może chodzić Alexowi. Takie puzelki później wystarczy tylko poskładać i wyjdzie szydło z worka. Do następnego czwartku. Pozdrowienia;) Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńMonitoring to dopiero wierzchołek góry lodowej. Z biegiem czasu wyjdą na jaw rzeczy, które postawią wszystkim włosy na głowie. Te puzzle na pewno będą bardzo skomplikowane i trudne do ułożenia.
Pozdrawiam Cię cieplutko i bardzo dziękuję za wpis. :)
Bez pracy nie ma kołaczy. Pozostanie na noc w firmie jednak się opłaciło Markowi. Fajnie, bo przynajmniej wie na czym stoi i Uli może już coś więcej powiedzieć. Trudne zadanie przed nimi postawiłaś. Alex jest cwany i dlatego jest trudnym przeciwnikiem. Z przyjemnością przeczytam jak to rozegrają. Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira
UsuńMogę zdradzić, że to dla nich wszystkich będzie ciężka batalia, zwłaszcza dla Marka, bo przecież chodzi o być, albo nie być firmy. Alex nie tylko jest cwany, ale też bardzo niebezpieczny, bo brzydko się bawi.
Bardzo Ci dziękuję, że wpadłaś i przeczytałaś. Najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)
Ja cię, to dopiero załoga G! Ulka, Maciek i Violetta zupełnie powaliła mnie na kolana, szczególnie ta ostatnia. Sebastian oszaleje, ale ciekawe czy w takiej sytuacji będzie w stanie zainteresować Violkę swoją osobą? Łatwo mu było, jak była mniej rozgarnięta, a teraz? Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńNiestety na takie pytanie nie mogę udzielić odpowiedzi, bo nie miałabyś niespodzianki. Na pewno więcej światła na tę znajomość rzuci następny rozdział, na który Cię zapraszam za tydzień.
UsuńSerdecznie Cię pozdrawiam i bardzo dziękuję za wpis. :)
Mnie też zdarza się siedzieć w firmie przez całą noc. Jak przychodzi deadline, to nie ma zmiłuj;) Jednak my nie mamy takiego wypasu, jak się uda uciąć komara, to co najwyżej na fotelu z głową na biurku lub tak, jak w pociągu, na siedząco;) Całe szczęście, że to zdarza się coraz rzadziej, ale dokładnie rozumiem Marka i Sebastiana. Po takiej nocy człowiek czuje się jak z krzyża zdjęty, a tu jeszcze trzeba normalnie przepracować dniówkę. Młodzi są, to sobie poradzą;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie zdarzają im się takie firmowe noce zbyt często. Ta była akurat wymogiem chwili i sami zadecydowali, że nie opłaca się im już wracać do domu. Pamiętamy białą kanapę z IKEI stojącą u Marka w gabinecie. Ona jest dobra do siedzenia, ale do spania niekoniecznie, co on sam boleśnie odczuł.
UsuńBardzo dziękuję Ci za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Pamiętam, pamiętam, to zdjęcie też a najbardziej pamiętam akcję, która się później pojawiła - kryptonim kajdanki;) Na samą myśl płaczę ze śmiechu, hahaha;) Ulka była cudowna;) Pozdrawiam
UsuńA mnie rozśmieszyła jeszcze brzoza i grab oraz oczywiście truskawki;) Pozdrowienia
UsuńPo rozmowie z Ulą, Maćkiem i Violettą Markowi powinno trochę ulżyć. Co prawda, to dopiero początek, ale oni dali mu nadzieję, a to w jego sytuacji bardzo dużo. Chętnie poczytam o ich zmaganiach, bo lekko, to nie będzie? Do następnego. Pozdrawiam;) AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńZ całą pewnością masz rację. Sytuacja jest beznadziejna i bardzo Marka przytłoczyła. Ula wlała w niego trochę nadziei i wiary, że może uda się jeszcze coś zrobić. Na pewno nie będzie lekko, bo Alex przez dwa lata swojej prezesury nie próżnował a skutki jego działań są opłakane, o czym wkrótce Marek się przekona.
Bardzo dziękuję Ci za wpis. Cieplutko pozdrawiam. :)
Jak to dumnie brzmi – pani dyrektor;) Świetnie, że im się udało. Nie tylko Józef ma powody do dumy. Myślę, że zarówno Ula i Maciek powinni z niej pękać. Tacy młodzi i taki sukces. Wow! To co dopiero będzie później? Miło się czyta o sukcesach. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUla i Maciek to ludzie bardzo skromni, ale i ambitni. Ciężko pracowali oboje na ten sukces. To czym się zajmują, czyli sporządzanie analiz finansowych dla firm, które mają pomóc tym upadającym w podźwignięciu się z zapaści, to karkołomne przedsięwzięcie wymagające sprytu, kojarzenia faktów i analitycznego myślenia ale to przecież oboje posiadają. Te cechy przydadzą się również w przypadku F&D.
UsuńBardzo dziękuję za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiam. :)
Jak ktoś lub coś jest na krawędzi, to ruchy ratownicze muszą być minimalne i bardzo ostrożne żeby wszystko się nie zawaliło w tę przepaść. Myślę, że Ula i reszta o tym wie, ale czy Marek to zrozumie? Nie będzie poganiał dziewczyn? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMasz rację. Oni wchodzą na nieznany sobie teren, ale mają już doświadczenie w podobnych sprawach. Ostrożność jest tu szczególnie zalecana, bo przeciwnik, z jakim przyjdzie im walczyć nie przebiera w środkach i zdolny jest do wszystkiego. Marek na pewno nie będzie pospieszał. Sam twierdzi, że nie ma żadnych dowodów na działalność Febo a Ula uważa, że żadne działanie nie pozostaje bez śladu. Tu pośpiech jest niewskazany, ale systematyczność i logiczne myślenie.
UsuńSerdecznie pozdrawiam i bardzo dziękuję za wpis. :)
Jejku, to jest aż tak ciężko. Góra dwa miesiące istnienia FD? Można powiedzieć, że właściwie w ostatniej chwili przyszła pomoc. Dobrze, że ktoś fachowy tym się zajmie, bo Marek nawet przy pomocy Sebastiana nic by nie wskórał. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda
UsuńWszelkie wcześniejsze próby podejmowane przez marka, żeby uratować firmę niczego nie wniosły. Zatrudnienie do tego zadania Uli i jej firmy, to rozpaczliwe wołanie o pomoc, ostatnia deska ratunku. Marek nie za bardzo zna się na finansach a Sebastian tym bardziej. Nigdy nie udałoby się im wykryć przekrętów Alexa, bo one dzieją się właśnie w sferze finansowej a tych dwóch nawet by nie wiedziało, czego mają szukać.
Bardzo dziękuję Ci, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiam. :)
Super rozdział, dobrze, że wszystko zaczyna się układać
OdpowiedzUsuńRenia
UsuńSuper komentarz. Niestety nic się nie zaczyna układać, bo to dopiero drugi rozdział.
Pozdrawiam. :)
Punkt dla Alexa za to, że potrafi docenić przeciwnika. Pewnie nawet sam Marek zdziwił się tym, że Alex uważa go za trudnego przeciwnika. Liczę na inteligencję Marka. Cała rozmowa telefoniczna powinna mu dać do myślenia. Skoro Alex i spółka jest taki ostrożny, to tym bardziej oni muszą zachować się niezwykle delikatnie. Nie wiadomo tak naprawdę czym zajmują się bracia Scacci. Jeśli by byli tylko właścicielami firmy modowej, to ich działania nie powinny budzić wątpliwości, ale chyba tak nie jest? Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina
UsuńInteligencja Marka na razie nie zda się na nic, bo on nawet nie zna ludzi, z którymi rozmawiał telefonicznie Febo. Nie wie kim są, ale przynajmniej się dowiedział, że to oni mają przejąć jego część udziałów. Skoro tak, to już wiadomo, że zajmują się nie tylko swoją firmą modową, która jest raczej przykrywką, dla ich prawdziwej działalności.
Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za wpis. :)
Zaczynam się bać. Piszesz, że Alex jest groźnym przeciwnikiem. To chyba niemożliwe aby posunął się do wyrządzenia komuś fizycznej krzywdy? Ciekawe co on szykuje i czego chce ten Vincent? A może Alex jednocześnie chce puścić z torbami i Dobrzańskich i Scaccich? Może bracia też mu podpadli? Do następnego czwartku. Pozdrawiam;) Ola
OdpowiedzUsuńOla
UsuńAlex rzeczywiście jest groźny i nie chodzi tu o to, że chce kogoś pozbawić życia. Jego działalność ma cechy mocno kryminogenne, bo już w ciągu dwóch lat pozbawił firmę płynności finansowej i doprowadził do redukcji etatów. Scacci to sprzymierzeńcy Febo, jego ziomale mający mafijne koneksje więc choćby z tego powodu Alex nie będzie z nimi zadzierał.
Pozdrawiam Cię cieplutko i cieszę się, że zajrzałaś. :)
Uczciwe podejście do klienta, to podstawa i Ula z Maćkiem to wiedzą. Nie dają stuprocentowej pewności, że ich pomoc coś da, ale myślę, że właśnie dlatego wzbudzają zaufanie. Widzą, że Marek dokładnie wie w jakiej sytuacji jest firma, nie dołują go dodatkowo, nie dopytują jak można było do tego dopuścić. Poza tym nie tracą czasu na głupoty, tylko szybko główkują i podejmują działania. Jak jest potrzebna pomoc, to ją organizują a nie pokazują jak to są samodzielni i nieomylni. Czekam na zapowiadana przez ciebie działania Violetty;) Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńVioletta prawdopodobnie już w następnym rozdziale zacznie pokazywać na co ją stać. Zarówno ona jak i Maciek i Ula wzbudzili w Marku zaufanie i wiarę, że wszystko jeszcze może być lepiej. Kolejne ich działania wprowadzą Marka w lekkie osłupienie, bo na pewno nie przepuszczał, że ich metody tak szybko dadzą pozytywne efekty.
UsuńBardzo dziękuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam. :)
W gabinecie Uli nastąpiła prawie spowiedź. Ona już chyba wszystko o nim wie. Trudno mu będzie ją czymś zaskoczyć. Dobrze przynajmniej, że Ula nie ma wokół siebie jakiejś orbity. Markowi odpadnie porównywanie go do kogoś innego. Może nie będzie tak źle;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMarek po prostu się rozsypał. Działania Alexa mocno nadwątliły jego pewność siebie, bo zbyt duży ciężar spadł na jego barki. Marek boi się o przyszłość swoją i rodziców, drży o posady oddanych firmie pracowników. Ma sporo na głowie więc nic dziwnego, że u Uli dopadło go załamanie i tak już kiepskiej formy. Ula i Maciek przez okres swojej działalności wielokrotnie widzieli podobne sceny, bo w końcu zajmują się upadającymi firmami. Ula jest singielką, bo nie ma czasu na randki.
UsuńBardzo dziękuję za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Nigdy nie komentuje żadnych wpisów na tym blogu ani na wielu innych z opowiadaniami o brzyduli. Bo po prostu leniwa ja. Ale świetnie mi się czyta te opowiadania. Tylko kochane dodawajcie bo już nie mam czego czytać haha ;))
OdpowiedzUsuńNaprawdę jestem zaciekawiona rozwinięciem tego opowiadania. I choć uwielbiam opowiada gdy Aleks wraca na dobra drogę. Ach ta słabość do aktora, który wcielal się w ta postać. To czekam z zapartym tchem!
Kaaroolaajn
UsuńCieszę się, że śledzisz blog i czekasz na kolejne rozdziały, ale żeby zaspokoić ciekawość Twoją i innych nie mogę dodawać nowej części każdego dnia. Nie jestem Kraszewskim ani płodną literacko Rodziewiczówną. Uważam, że dodawanie rozdziału raz w tygodniu jest zupełnie wystarczające, bo pozwala zapoznać się czytelnikom z treścią i ewentualnie ją skomentować. U mnie od lat nowy rozdział ukazuje się w czwartki więc serdecznie Cię zapraszam właśnie w te dni.
Bardzo dziękuję, że jednak zdecydowałaś się skomentować. Serdecznie pozdrawiam. :)
To, że nie piszesz powieści niczym nasi polscy w niczym Ci nie umniejsza. A jestem wręcz przekonana, że napisalabys powieść równie dobda. Bardzo mi się podoba styl Twojego pisania.
OdpowiedzUsuńRozumiem takze, że dodajesz raz w tygodniu. A mój komentarz polegał bardziej na tym, że tak się 'wkrecilam' w Twoje opowiadania, że po prostu czuje tak podekstycowana dalszymi częściami niczym oglądając ten serial.
Kaaroolaajn
UsuńTo co piszę to zwykłe opowiadania i do powieści naprawdę im daleko. Oczywiście bardzo miło jest przeczytać takie opinie jak Twoja, że moje historie wciągają i czytelnicy na nie czekają. To największy komplement dla takiej amatorki jak ja.
Serdecznie pozdrawiam. :)