ROZDZIAŁ
3
Tuż przed ósmą Ula i Violetta pojawiły się
na piątym piętrze. Podeszły do recepcji prosząc o wskazanie im gabinetu
dyrektora do spraw promocji.
-
Jesteście panie umówione? – zapytała ładna brunetka.
-
Jak najbardziej. My w sprawie pracy…
- Rozumiem…To
ten sekretariat po prawej stronie, w głębi jest gabinet dyrektora.
Gdy weszły do sekretariatu zauważyły, że
drzwi od pokoju Marka są otwarte na oścież, a on sam siedzi przy komputerze.
Przywitały się z nim i usiadły na kanapie.
-
Widzę, że nie próżnował pan wczoraj – Ula wskazała na stojące pod przeszkloną
ścianą tomy akt.
-
Ściągnąłem wszystko, co tylko było możliwe, żeby ułatwić paniom pracę. Za
chwilę przyjdzie tu Sebastian Olszański. Jest dyrektorem HR i moim serdecznym
przyjacielem. Zna całą sytuację i bardzo mnie wspiera. Przyniesie umowy –
sięgnął po słuchawkę i wybrał numer wewnętrzny. – Seba przyjdź do mnie. Obie
panie już są.
Po minucie Olszański wszedł do gabinetu, a
Marek dokonał prezentacji. Na widok Kubasińskiej zaświeciły mu się z zachwytu
oczy. Ucałował z atencją dłonie obu pań wręczając im umowy i prosząc o podpis,
po czym przycupnął na fotelu.
-
Skoro jesteśmy już wszyscy to powiem, że sekretariat jest do dyspozycji obu
pań. Akurat stoją tam dwa biurka. Kazałem też przynieść komputery, które
zalogują panie własnymi hasłami. Ponieważ sekretariat nie jest zbyt duży
sugeruję, żeby brać do przeglądania segregatory bezpośrednio stąd, a potem
odkładać je na miejsce. Starałem się, je ustawić chronologicznie, żeby nie było
kłopotu. Pierwsze trzy zawierają billingi tak jak pani prosiła z ostatnich
trzech lat.
-
Przepraszam, że wejdę panu w słowo – odezwała się Ula. – Czy firma posiada
własne archiwum, a jeśli tak, to gdzie się znajduje? Pytam dlatego, że Violetta
tym by się dzisiaj zajęła. Niewykluczone, że znajdzie tam coś kompromitującego
pana prezesa.
- Ja
pokażę pani Violetcie, gdzie to jest – zadeklarował się Olszański. – Znajduje
się w piwnicach budynku zaadaptowanych do przechowywania akt.
-
Dziękuję Seba. Ja mam jeszcze tylko prośbę, a właściwie dwie. Chciałbym, żeby
pod koniec dnia informowała mnie pani o poczynionych, ewentualnych postępach,
jeśli to oczywiście nie kłopot. Te informacje są nie tylko dla mnie, ale i dla
mojego ojca, który siedzi w domu i gryzie palce z nerwów. Druga prośba dotyczy
mówienia sobie po imieniu. W tej firmie wszyscy tak się do siebie zwracają bez
względu na zajmowane stanowisko. Zgadzają się panie?
-
Nie ma najmniejszego problemu. A teraz pozwólcie nam działać. Ty Viola idź od
razu do archiwum i przejrzyj dokładnie jego zawartość. Ja zabieram się za billingi.
Powiedz mi jeszcze Marek jakiego rodzaju są to billingi? Podstawowe, czy
szczegółowe?
-
Wydaje mi się, że szczegółowe, bo jest tam czas połączenia, data, numer
telefonu i cena oczywiście.
- To
super. I jeszcze chcę wiedzieć, kiedy mniej więcej zatrzymano wam materiały na
granicy.
- To
było jakoś jesienią, pod koniec września, mniej więcej dwa i pół roku temu. Ja
gdzieś tu mam telefon do La Prezenzy, – podszedł do biurka i sięgnął po opasły
notes – będzie ci łatwiej szukać.
Numer znalazł bez trudu i podał go Uli.
Zabrała pierwszy z segregatorów i ruszyła na swoje stanowisko pracy. Violetta
wraz z Olszańskim zjechała do piwnicy. Trzeba było działać szybko, bo czas
naglił. Marek nie zamykał drzwi od gabinetu tak na wszelki wypadek, gdyby Ula
chciała o coś zapytać.
Pracowała systematycznie i szybko. Zaczęła
od tego nieszczęsnego września. Nie zwracała uwagi na numery szeregowych
pracowników. Szukała tylko dwóch. Prezesa i głównego księgowego. W połowie
września natknęła się na połączenie z dość dziwnym numerem. To nie był numer
polski, ale rosyjski. Szybko ustaliła do kogo należał. To była mała, rosyjska
firma tekstylna, w której prawdopodobnie zostały zakupione materiały. Marek nie
mógł mieć o niej pojęcia, bo jak mówił, działał przez pośredników. To jednak
był ważny ślad, bo do firmy osobiście dzwonił Febo. Pewnie upewniał się, czy
materiały mają patenty… Ani chybi dowiedział się, że nie, a materiały
produkowane są na licencji La Prezenzy. Jak znała życie, to licencja była
lipna, o ile w ogóle ta firma ją posiadała.
Kolejny telefon. Tym razem Turek. Pewnie na
polecenie Alexa dzwonił na granicę. To księgowy im doniósł, że materiały nie
mają patentów i są przez to nielegalne. Była pewna, że to właśnie tak
wyglądało. I jeszcze jedna rozmowa prezesa tym razem z przedstawicielem samej
La Prezenzy. To był właśnie ten donos, bo już Febo wiedział, jak uszczuplić
majątek Dobrzańskich. Patenty kosztowały krocie. Przypomniała sobie jak Marek
mówił, że nie dość, że się zapożyczył u rodziców, to jeszcze musiał wziąć
kredyt.
Następne połączenie Febo tym razem na numer
polski. Szybko ustaliła do kogo należy. To firma Fox Fashion, a więc
konkurencja. Marek miał nosa, że Febo działał w porozumieniu z nimi. Najpierw
dał im znać, że guru mody F&D Pshemko jest do wzięcia, gdy Marek
nieopatrznie pokłócił się z projektantem, a później utrzymywał jakieś sekretne konszachty
z ich panią dyrektor do spraw finansowych.
Nagle zaświtało jej coś w głowie. Podniosła
się od biurka i weszła do gabinetu Marka.
-
Marek jak nazywała się ta dyrektorka Fox Fashion, do której wydzwaniał Alex?
- Lange. Beata Lange. A co?
-
Macie tu jakąś książkę wejść i wyjść? – zadała kolejne pytanie.
-
Jest, ale na dole, na portierni.
- Musisz
mi ściągnąć wszystkie te książki od tego pamiętnego września. Możesz to zrobić?
-
Pewnie. Zaraz zadzwonię do Władka, naszego ochroniarza i zapytam.
Wróciła do sprawdzania. Początek grudnia
wykazał sporą aktywność na kierunkowy do Włoch a konkretnie do Turynu.
Przypomniała sobie jak Marek mówił, że oboje Febo mają dom w Mediolanie
odziedziczony po rodzicach. Sprawdziła na mapie. To tylko sto czterdzieści
kilometrów od Turynu. Blisko. Podejrzanie blisko… Natomiast numer polski nie
należał do Alexa. Spisała go i kolejny raz poszła do Marka.
-
Znasz ten numer? – podsunęła mu kartkę pod nos. Jego oczy zrobiły się ogromne.
-
Znam Ula. Bardzo dobrze go znam. To telefon Pauliny. Do kogo dzwoniła?
- Do
„Modeny” braci Scacci, w dodatku wielokrotnie. To może sugerować, że i ona jest
zamieszana w całą sprawę.
-
Ojciec też to podejrzewał. Miał wątpliwości, ale nie wykluczał takiej
możliwości. Mówił, że i ona może się mścić za zerwane zaręczyny i odwołany
ślub.
- No
dobrze. W takim razie sprawdzam trzy numery nie dwa.
Znowu wgryzła się w zestawienie. Tuż przed
świętami uaktywnił się Febo. Tylko do nowego roku dzwonił do Scaccich
dwadzieścia siedem razy. Bez wątpienia coś z nimi uzgadniał, bo rozmowy były
długie. Rekordowa trwała prawie półtorej godziny. Pewnie dobijał targu i
obiecywał Włochom złote góry w zamian za pomoc w szybkim upadku firmy.
Na numer Turka natknęła się jeszcze, ale
były to głównie połączenia z bankiem i prywatne rozmowy. Rzeczy dla niej mało
istotne. O dwunastej zadzwoniła do Maćka. Wczoraj po wyjściu Marka długo
rozmawiali i zastanawiali się jak podźwignąć tego kolosa na glinianych nogach.
Maciek mówił o magazynach. Miał pomysł na nie, a właściwie to tylko zarys
pomysłu.
-
Muszę to najpierw zobaczyć a potem będę myślał.
Pierwsze o co go zapytała, czy był w tych
magazynach i czy już coś w zawiązku z nimi zaświtało mu w głowie.
- No
coś mi tam się zarysowuje. Myślę, że przede wszystkim należy jak najprędzej
opróżnić te magazyny. Nawet wymyśliłem w jaki sposób. Teraz nic ci nie powiem.
Przekaż Markowi, że zjawię się tam u was koło szesnastej i wtedy wszystko mu wyłuszczę.
Mam tylko nadzieję, że nie uzna mojej propozycji za szaloną.
-
Dobrze Maciuś. Ja mam jeszcze do ciebie jedną prośbę. Zadzwoń na granicę do
Terespola i zapytaj, czy mają jakąś książkę, w której rejestrują zatrzymane
ładunki. Jeśli tak, to zapytaj, czy mogliby nam przesłać faxem kopię strony, na
której wpisany jest ładunek tekstyliów dla firmy Febo&Dobrzański. Możesz im
nałgać, że wobec tej firmy toczy się postępowanie wyjaśniające i potrzebny jest
taki dowód do sprawy. Może się nabiorą, a jeśli nie, to spróbujemy załatwić
oficjalnie. Zapisz sobie numer – przedyktowała i pożegnała się z nim. Miała
zasiąść do przeglądania książki wejść i wyjść, kiedy pojawił się człowiek z
górą styropianowych pudełek. Marek na jego widok wyszedł z gabinetu i zaprosił
go do środka.
-
Proszę położyć na stole. Tu należność za wszystko. Bardzo panu dziękuję. Ula,
pozwól do mnie. Zamówiłem dla nas catering, bo pomyślałem, że przyda nam się trochę
paliwa do dalszej pracy. Już dzwoniłem do Sebastiana. Przyjdzie z Violettą.
Siadaj proszę i wybierz sobie coś. Jest mięso i ryba.
- Za
rybę dziękuję. Jestem uczulona, ale chętnie zjem kurczaka. Pięknie pachnie.
Violetta skusiła się na rybę a chłopaki
wzięli po kotlecie schabowym.
- I
co Viola, dokopałaś się do czegoś ciekawego? – zapytała Ula.
-
Coś tam wygrzebałam, ale przyniosę pod koniec dniówki. Najważniejsze, że odnalazłam
umowę z tymi Scacci. To, na czym najbardziej ci zależało. Myślę jednak, że
znalazła się tam przez nieuwagę. Spisano ją dwa lata temu, więc nie aż tak
dawno, żeby musiała trafić do archiwum. W rozdzielniku wymieniono trzy
egzemplarze i ten który znalazłam jest ad acta. Jestem pewna, że oryginały ma
Febo i Scacci. Spisana jest po włosku. Niestety ja nie znam tego języka i nie
wiem co zawiera.
- Przetłumaczymy
ją, ale już chyba nie dzisiaj. Ja muszę jeszcze coś sprawdzić, a ty przeglądaj
dalej archiwum. O szesnastej przyjdź tutaj, bo będzie Maciek i ma nam coś do
powiedzenia.
Skończyli jeść i rozeszli się do swoich
zajęć. Ula pilnie śledziła pozycję po pozycji w książce wejść i wyjść.
Nadzwyczaj często pan Febo spotykał się z panią Lange i to w godzinach zupełnie
absurdalnych. Najczęściej była to pora późno wieczorna a spotkania trwały około
trzech kwadransów. – Co może łączyć
dyrektorów dwóch różnych firm stanowiących dla siebie konkurencję? Co jest tak
atrakcyjnego, że przedstawiciele dwóch rywalizujących ze sobą spółek spotykają
się właściwie potajemnie? - Była pewna, że nie chodziło o interesy ani
jednej, ani drugiej. To mogły być spotkania czysto biznesowe, ale na gruncie
prywatnym, czyli takie, które pozwalają nieźle zarobić przy minimalnym wysiłku
i ze sprytnym wykorzystaniem potencjału obu przedsiębiorstw. Tylko co jest tym
łakomym kąskiem? Nagle doznała olśnienia. Już wiedziała i dałaby sobie rękę
uciąć, że ma rację. Już po raz drugi spotkała się z takim przekrętem. Dlaczego
od razu nie wpadło jej to do głowy? Poderwała się z krzesła i szybkim krokiem
trzymając książkę wejść i wyjść pod pachą udała się do gabinetu Marka. Usiadła
na kanapie i rozłożyła książkę na szklanym stoliku.
-
Możesz tu przyjść Marek? Muszę ci coś pokazać. - Usiadł obok niej. Blisko.
Poczuła zapach jego perfum i zakręciło jej się w głowie. Zapach zniewalał.
Przełknęła ślinę i zagaiła. – Spójrz. Spotkania pani Lange z panem Febo są
regularne i wcale nieprzypadkowe. Oboje reprezentują dwie konkurencyjne spółki
i to dość dziwne, że się spotykają. A jeśli już, to musi być jakiś nadrzędny
cel tych spotkań. Coś, co opłaca się im obojgu. Ja wiem Marek co to jest. - –Spojrzał
na nią zdumiony.
-
Ale skąd możesz o tym wiedzieć? Przecież nie wyczytałaś tego z książki wejść i
wyjść.
-
Poniekąd wyczytałam, a tak na poważnie, to nawet nie tak dawno temu miałam podobny
przypadek i to stąd to skojarzenie. Jestem więcej niż pewna, że oboje prowadzą
w firmach podwójną księgowość. A wiesz na czym trzepią kasę? Na podatku VAT.
Jeśli dobrze zna się prawo podatkowe, to wie się również, że istnieją sposoby,
żeby odprowadzać mniejszy VAT i rzeczywiście firmy z tego korzystają, bo dzięki
temu generują oszczędności. Ta firma też mogłaby tak mieć, ale jestem pewna, że
faktury, które są ewidencjonowane mają odprowadzaną wyższą stawkę tego podatku.
To znaczy nie do końca. Te faktury są jakby podwójne. Jeden komplet zawiera
podatek w normalnej wysokości, a drugi komplet ten zaniżony.
- A
różnicę Alex bierze do swojej kieszeni – Marek wszedł jej w słowo. - A to
parszywa świnia. W życiu bym na to nie wpadł. Naprawdę jestem pełen podziwu i
uznania dla ciebie Ula. Dzień się jeszcze nie skończył, a ty pozyskałaś już
tyle informacji. Ciekawy jestem, czy te faktury z zaniżonym podatkiem trzyma tu
w biurze. Teraz przynajmniej wiemy czego szukać – ujął dłoń Uli i przycisnął do
ust. Przeszedł ją dreszcz. Jego usta były takie zmysłowe i miękkie. – Jeszcze
dzisiaj rano rzeczywiście sądziłem, że robimy krok w przepaść. Teraz zaczynam
widzieć światełko w tunelu dzięki tobie. Życia mi braknie, żebym mógł ci się
należycie odwdzięczyć. To co dzisiaj odkryłaś, to naprawdę coś.
Widać, że dziewczyny nie próżnują i wzięły się ostro do roboty. A i Maciek nie obija się. Zastanawiam się na ile zaangażowana jest w to co robi Aleks Paulina W serialu miałam wrażenie, że on potrafił nieźle nią manipulować. Tak umiejętnie zagrał pokrzywdzonego przez los, że ta oddała mu swoją część udziałów bez mrugnięcia okiem.
OdpowiedzUsuńTa umowa znaleziona przez Violę sądzę, że znalazła się celowo. Pod latarnią najciemniej, a Febo będąc prezesem uważa, że nikt nie będzie zaglądał do archiwum bo i po co.
Sebastianowi Viola wpadła w oko.
Ta nasza dwujeczka ma się widać ku sobie. A Ulka myśli o glinianych nogach firmy, a że oni na swój widok mają takie właśnie nogi.
Dziękuję Ci za ten wpis i czekam z niecierpliwością na to co oni jeszcze znajdą na Febo.
Gorąco pozdrawiam w czwartkowy wczesny poranek
Julita
Julita
UsuńO zaangażowaniu Pauliny będzie całkiem sporo, bo że jest zaangażowana, to już wiemy. Umowa nie znalazła się tam celowo. Nikt nie oddaje do archiwum takich gorących materiałów z premedytacją, ale trzyma je pod kluczem w sejfie. Umowa i inne "palące dokumenty" znalazły się tam przez całkowity przypadek a raczej przez nieuwagę kobiet siedzących w pokoju wraz z Turkiem zupełnie nieświadomych rangi tych papierów.
Sebastianowi każda baba, która ma ładną buzię wpada w oko. Czy zostaną parą, tego jeszcze nie wiadomo.
Bardzo dziękuję za wpis i najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)
WOW !!! Sięgnęłaś Gosiu po ekonomistę,aby z taką precyzją mógł opisać zagmatwaną kombinację podatkową....? Hahaha.. Fakt,..jestem ekonomistką i wiem o takich przypadkach...
OdpowiedzUsuńGratulacje... Machlojstwa i przebiegłość Febo od zawsze go pasjonowała. Ula i Maciek pozostała wierni ekonomii,jak w serialu. Fajnie się czyta....tylko te czekanie...znowu do czwartku. ...wrrr...
Pozdrawiam w słoneczny czwartek. T.M.
T.M.
UsuńTak dobrze to nie miałam, bo nie mam znajomych pracujących w tym zawodzie lub w nim wykształconych. Na temat ekonomii wiem mniej więcej tyle co większość społeczeństwa śledzącego to, co dzieje się w polityce i gospodarce. O przekrętach na temat VAT-u czytałam już dobre parę lat temu i nawet poruszałam tę sprawę już w którymś z opowiadań. Tu jednak przekręt będzie na wielką skalę. Mam nadzieję, że czegoś nie pokręciłam w tej ekonomii i skoro jesteś ekonomistką, to będziesz wiedziała o tym najlepiej. Bądź więc dla mnie wyrozumiała za mój ewentualny dyletantyzm. Machlojki Febo sięgają bardzo głęboko i to właśnie powoli odkrywać będzie Viola i Ula. W to, co zrobił Febo w tej firmie trudno będzie uwierzyć, bo wyglądać będzie tak jakby on kompletnie zatracił instynkt samozachowawczy. Z każdym rozdziałem będę odsłaniać coś nowego dlatego uzbrój się w cierpliwość czekając kolejnego czwartku.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Jejku, jak oficjalnie. Dobrze, że zrezygnowali z pana i pani, bo w ich wykonaniu brzmi to dość śmiesznie – niewielka różnica lat. Coś tam już się wykluwa, ale zobaczymy co i chyba nie będzie to wielkanocne jajko, hihihi;) Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńJajko wielkanocne na pewno to nie będzie, chociaż z uwagi na zbliżające się święta byłoby bardzo a'propos. Przejście na "Ty" wydawało się tu bardzo naturalne, bo przecież będą pracować wspólnie przez dłuższy okres czasu i byłaby nawet dziwna taka forma oficjalna.
UsuńPozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wizytę na blogu. :)
Im dalej w las, tym większy gąszcz, ale nie ma rzeczy niemożliwych dla teamu Ula, Viola, Maciek. Marek zobaczył światełko w tunelu i bynajmniej nie jest to pociąg miażdżący firmę F&D. Ula niczym detektyw łączy ze sobą porozrywane nitki pajęczyny i składa w logiczną całość. Wywód na temat podwójnej księgowości i ukrywanego vat-u mistrzowsko opisałaś, tak można zarobić sporo.Ile jeszcze ciemnych spraw Febo rzeczywiście wyjdzie na jaw? Viola lubi szperać i kocha sensacje więc łatwo w oko wpadają jej podejrzane dokumenty.Oby tak dalej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco czekając na następny rozdział, Agata
Agata
UsuńWłaśnie tego opisu podwójnej księgowości obawiałam się najbardziej, bo ekonomia, to nie moja bajka, ale skoro uważasz, że jest to dość jasno wyjaśnione, to oddycham z ulgą. Ula potrafi logicznie myśleć. Ma dobrą pamięć i prawidłowo kojarzy. Dzięki temu, że niewiele wcześniej miała podobny przypadek pomyślała, że i tu może chodzić o podwójną księgowość. To tylko ułamek szkodliwej działalności Alexa. Będzie tego trochę więcej.
Bardzo dziękuję Ci za dzisiejszy komentarz i najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)
Oczywiście jestem pod ogromnym wrażeniem operatywności Uli, Violetty i Maćka, ale z przykrością muszę też stwierdzić, że równie wielkie wrażenie zrobił na mnie Alex. Ten to ma łeb do krętactw! Gdyby tak spożytkował te siły na pracę na rzecz firmy, to FD byłaby gigantem! Ula i reszta ma przed sobą trudny orzech do zgryzienia. Może rzeczywiście Alexa zgubi jego pewność? Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńCieszę się, że to dostrzegłaś. Alex to nie jakiś wsiowy głupek, ale podstępny drań, który niczym Machiavelli uważa, że cel uświęca środki. Każdy sposób jest dobry jeśli ma pomóc pogrążyć firmę a sam Febo nie ma czegoś takiego jak skrupuły w wysysaniu firmowych pieniędzy. To przebiegły i inteligentny gracz, ale i tacy czasem popełniają błędy.
Pozdrawiam Cię pięknie i przesyłam serdeczności. :)
Rozdział przyjemnie się czyta i dzięki zdjęciom też się miło ogląda, takie dwa w jednym;) Fajnie ilustrują fabułę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Zawsze się staram, żeby zdjęcia pasowały do opisywanej sytuacji, ale czasem trudno takie znaleźć.
UsuńPozdrawiam serdecznie. :)
Okazuje się, że niestety Paulina z całą pewnością gra do jednej bramki ze swoim bratem. Szkoda, bo myślałam, że może o niczym nie wiedziała, a tak dalej będzie wredną jędzą. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńTym razem Paulina to nie niewiniątko, które nie ma pojęcia o działalności swojego brata. Siedzi w tym tak samo jak on i jest prawie tak samo aktywna. Wkrótce o tym przeczytasz.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :)
Usługa firmy Uli i Maćka nie może być tania, w tak krótkim czasie potrafili aż tyle zdziałać! Ile by nie kosztowała ich praca, to muszę stwierdzić, że warto! Jak tak dalej będą pracować, to podbiją nie tylko stołeczny rynek, ale będą ratować firmy z całej Polski. Marek i Krzysztof powinni się trochę uspokoić, bo są w dobrych i uczciwych rękach. Powodzenia. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńFirma Uli i Maćka zajmuje się głównie doradztwem finansowym i sporządzaniem analiz finansowych dla upadających firm. To nie są tanie usługi, ale skoro firma jest już na dnie tak jak F&D to nie wykłóca się o warunki finansowe, ale na nie przystaje. Marek też będzie miał do zapłacenia wysoki rachunek i tu nie będzie wyjątkiem. Firma Uli najpierw angażuje środki własne, a dopiero na końcu rozlicza usługę.
Bardzo dziękuję za wizytę na blogu. Cieplutko Cię pozdrawiam. :)
Tak nie może być! Dziewczyny są w takim kołowrotku, że nie zdołają zauważyć jakie wrażenie robią na chłopkach i ich delikatnych podchodów. Oj, chyba trzeba się zacząć martwić nie tylko o firmę, ale również o zdrowie psychiczne Marka i Sebastiana, hahaha;) Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga
UsuńBez paniki. Na wszystko znajdzie się czas, a Seba i Marek wcale nie będą tacy pokrzywdzeni.
Najserdeczniej Cię pozdrawiam i bardzo dziękuję za wpis. :)
Witaj Małgosiu,
OdpowiedzUsuńno i nie ma co się dziwić, że firma Uli i Maćka tak dobrze prosperuje. Robota pali im się w rękach. Nie trwonią czasu na pierdołki, szare komórki działają na wysokich obrotach. Zresztą Violetta nie jest gorsza. Nie dziwota, że są singlami, bo niby kiedy mają znaleźć czas na randki? Bo chyba FD nie jest przez nich jakoś wyjątkowo traktowana? Praca ciężka i trochę koronkowa ale jaka satysfakcja jak się uda. Obawiam się tylko, czy o nikt im nie przeszkodził lub się niepotrzebnie nie wygada. Chociaż z drugiej strony kłopoty zawsze zbliżały Ulę i Marka oraz Violę i Sebę, więc może:) Dziękuję za dzisiaj i czekam na ciąg dalszy. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam mnóstwo uścisków:) Gaja
Gaja
UsuńUla i reszta mają już jakieś doświadczenie w pracy. Metody jakimi się posługują mają za cel jak najszybsze ustalenie przyczyn słabej kondycji firm. F&D nie jest tu traktowana inaczej, bo cała trójka pracuje tak samo jak gdzieś indziej. Wypracowane przez nich metody sprawdzają się więc ich się trzymają. Skupienie na celu, systematyczność i konsekwencja bez wątpienia potrafią dać dobre efekty. Nie bez znaczenia jest też czas, którego zazwyczaj mają niewiele, bo firmy, którymi się zajmują, są praktycznie na krawędzi tak jak F&D. Muszą więc działać bardzo sprawnie i szybko. Na życie prywatne raczej niewiele jest czasu, ale być może się to zmieni.
Dziękuję kochana za komentarz. Przesyłam uściski. :)
Fajnie się czyta o pięknych i mądrych dziewczynach, którym w głowie nie tylko lakier do paznokci. Nie co się dziwić, że dziewczyny tak szybko zawróciły chłopakom w głowach. Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńNa razie żaden zawrót głowy nie jest wskazany, bo wszyscy muszą skupić się na ratowaniu firmy a nie na życiu osobistym i miłostkach, ale bez wątpienia w sercach coś zaczyna kwitnąć.
UsuńSerdecznie pozdrawiam i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Już R. Przemyk śpiewała, że babę zesłał Bóg, Raz mu wyszedł taki cud … Marek powinien dziękować opatrzności za Ulę, bo sam w życiu by się nie połapał w tych machlojkach. Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa
UsuńUwielbiam R. Przemyk i uwielbiam tę piosenkę, w której jest dużo prawdy. Gdzie diabeł nie może tam babę pośle. A baby są bardzo często bardziej biegłe od mężczyzn i w pracy i w pomyślunku. Tu u mnie sprawdzi się to idealnie.
Pozdrawiam Cię cieplutko i bardzo dziękuję za wpis. :)
Pracowitość i detektywistyczny nos Uli, Violetty i Maćka są bardzo ważne ale głupota Adama Turka i jego lekceważenie Marka chyba będzie głównym przyczynkiem powodzenia całej operacji obnażenia krętactw Alexa. Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira
UsuńTurek już miał swoje pieć minut. Tańczył tak jak Alex mu zagrał i bez szemrania wykonywał jego polecenia. Z całą pewnością nie będzie miał wpływu na powodzenie całej akcji, bo zarówno Ula jak i Marek mają pełną świadomość jego udziału w przekrętach i są czujni. Ostrożności nigdy dość, a oni są już w tej chwili na takim etapie, na którym nie mogą sobie pozwolić na żadne błędy.
Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za wpis. :)
Jak to swój na swego szybko trafi! Jedna szuja migusiem znalazła drugą szuję. Ale zarobek na takiej podwójnej księgowości może rzeczywiście skusić. Mam nadzieję, że Ula lub Violka znajdą jednak te prawdziwe faktury. Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina
UsuńJak to mówią, kto szuka ten znajdzie. Faktury to nie igła w stogu siana, a Viola jest bardzo uparta i dociekliwa.
Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję, że zajrzałaś. :)
A Beata Lange, to nie powinna się obawiać o swoją pracę? Jak Marek wyjawi jej przełożonemu całą prawdę o jej machlojkach, to nie tylko dostanie wilczy bilet, ale może pójść siedzieć. Może nawet cela w celę z Alexem? Do następnego czwartku Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńB. Lange nie ma jeszcze o niczym pojęcia podobnie jak Alex. Oboje nie wiedzą, że gromadzą się nad nimi czarne chmury. Takie działanie nie może pozostać bezkarne więc i panią Lange czeka proces.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiam. :)
Ale wymyśliłaś intrygę! Taką trochę na czasie. Urzędy skarbowe takich przedsiębiorców szukają. Marek nie będzie miał dodatkowych kłopotów jako współwłaściciel firmy? Bo ze skarbówką nie ma zlituj! Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńW tej historii chodzi wyłącznie o sprawiedliwość związaną z niszczeniem firmy. Nie zagłębiałam się aż tak daleko w konsekwencje skarbowe dla jej współwłaściciela Marka. To on zgłosi całą sprawę policji i to on poprze swoje słowa dowodami więc dlaczego miałby być współodpowiedzialny za kiepską kondycję firmy skoro nie miał z tym nic wspólnego? Ja w każdym razie skupiłam się wyłącznie na Alexie i Paulinie.
UsuńPozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wizytę na blogu. :)
Jestem pod wrażeniem
OdpowiedzUsuńRenia
UsuńBardzo dziękuję, ale muszę zapytać pod wrażeniem czego jesteś? Jakoś słabo rozwinęłaś to w komentarzu.
Serdecznie pozdrawiam. :)
Jestem pod wrażeniem opowiadania jest świetna :D
UsuńDziękuję. :)
UsuńKondycja firmy kiepska ,ale z pomocą uli wierzę ,że Markowi uda się podnieść i nie doprowadzi do jej upadku wręcz przeciwnie zrobi wszystko by postawić ją na nogi. Aleks musi liczyć się z konsekwencjami i tym ,że z niej wyleci z hukiem. Gdy sprawy firmy wrócą na właściwe tory marek będzie mógł skupić się na innych aspektach życia. Zakręcić się koło Uli ,bo to fajna mądra dziewczyna idealna dama ,która zawładnie jego sercem i umysłem. Pozdrawiam serdecznie ;).
OdpowiedzUsuńJustyna
UsuńAlex na razie nie liczy się z nikim i z niczym, bo przecież nie ma bladego pojęcia, że w firmie ktoś szuka na niego dowody przestępstwa. Poza tym uważa się za geniusza intrygi a cała reszta to głupki, więc czuje się zupełnie bezkarny. Co do Marka to przecież już się koło Uli kręci. Ma ją tuż za ścianą.
Pozdrawiam Cię cieplutko i bardzo dziękuję za wpis. :)
Oj Alex, Alex! Ileż musi czuć satysfakcji. Pogrąża nie tylko Marka, ale również całą rodzinę Dobrzańskich. Do tego w łatwy i przyjemny sposób może się niewyobrażalnie wzbogacić. Szkoda takich ludzi, którzy żyją tylko po to żeby się zemścić. A mógłby być z niego taki fajny gość. Pozdrawiam;) AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńAlex niestety nie jest fajnym gościem, ale gościem dość niebezpiecznym i dość odrażającym w swoich knowaniach. Żyje faktycznie tylko zemstą i sądzi,że jest już bardzo blisko celu, by F&D z jego wydatną pomocą poszła na dno. Jak na ekonomistę i finansistę jednak trochę się przeliczy.
Bardzo dziękuję za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiam. :)
Koronkowa robota. Najpierw Alexa i spółki a później Uli i spółki. Alex jest cwany i inteligentny, ale czy nie przyszło do głowy, że nikt nie jest bezkarny, nie ma zbrodni doskonałej. Prędzej czy później prawda wychodzi na jaw. A jak widzimy, to niezbyt dobrze zatarł po sobie ślady. Nie boi się, że może ponieść odpowiedzialność za wszystkie przekręty? A myślałam, że potrafi docenić przeciwników. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina
UsuńAlex nie ma takich myśli, o których piszesz. On ma tak ogromne poczucie własnej wartości i tak mocno wierzy w swój geniusz, że opcja porażki nie wchodzi tutaj w grę. W jakimś sensie myśli wyłącznie pozytywnie, ale tylko w odniesieniu do własnych działań. Nie docenia przeciwników, bo widzi jak Marek się miota i on pogłębia jego stres drwiąc z niego. Marek jest słaby w finansach. Nie rozumie paru rzeczy a zwłaszcza drobnych niuansów, które umiejętnie wykorzystuje Febo. Poza tym Alex uważa go za półgłówka i nawet gdyby dowody przeciwko niemu miał Marek pod samym nosem to i tak nie potrafiłby z nich skorzystać.
Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za wizytę na blogu. :)
Na razie, to na dwoje babka wróżyła. Jeszcze nie ma co się tak cieszyć. Możemy tylko się domyślać, że sprawiedliwość zwycięży, ale droga do tego chyba jeszcze długa. A Marek powinien pamiętać, że żeby postawić sprawę na ostrzu noża musi mieć niezbite dowody żeby nie wyjść na pajaca. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńOdkąd Marek zatrudnił Ulę i innych został doskonale przez nią uświadomiony, że namacalne dowody na szkodliwą działalność Alexa, to sprawa priorytetowa. Tego właśnie szukają. Inaczej nic Febo nie udowodnią. Oczywiście, że pozyskanie takich wrażliwych dokumentów zajmie im trochę czasu, ale solidne przygotowanie jest tu jednak kluczowe.
UsuńPięknie dziękuję za wpis. Serdecznie pozdrawiam. :)
Alex pewnie hołduje zasadzie, że od jutra się poprawiać zacznie, bo dzisiaj grzechy takie smaczne? Na jego miejscu chyba jednak już teraz zaczęłabym prostować, to co pogmatwane, bo grozi mu paka! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAlex nic nie będzie prostował i o to chodzi. Przecież nie ma pojęcia, że Marek i Ula szukają haków na niego. Żyje w błogiej nieświadomości i knuje dalej, bo uważa, że nic mu nie grozi.
UsuńPięknie dziękuję za wizytę na blogu. Przesyłam serdeczności. :)
Praca, praca i tylko praca. Do tego uzasadniony pośpiech. Fajnie, że chociaż Marek pamięta, że nie samą pracą się żyje, że każdy potrzebuje paliwa. Niech żyje catering! Do następnego czwartku Pozdrawiam;) Ola
OdpowiedzUsuńOla
UsuńTaka harówa na głodniaka? Wykluczone! A Marek jako dobrze wychowany człowiek dba o swoich nowych przyjaciół.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo się cieszę, że zajrzałaś. :)
Już jest strasznie i włosy na głowie się jeżą, a co dopiero będzie, jak pojawi się Alex razem z Pauliną. Mogą jeszcze sporo namieszać. Cały czas należy się ich bać. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda
UsuńOboje Febo konsekwentnie realizują plan upadku firmy. Mało ich obchodzi, czym zajmuje się Marek, bo sądzą, że on wciąż usiłuje postawić tego kolosa na nogi. Widzą też, że nie bardzo mu to wychodzi, a to akurat jest po ich myśli. Alex ma dużo ważniejsze sprawy na głowie, o których piszę w następnych częściach.
Bardzo dziękuję za komentarz i najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)
Kto by pomyślał, że Sebastian taki chętny do pomocy? Pewnie myśli, że im ciemniej, to przyjemniej, ale piwnica? Ciekawe czy wyjdzie mu coś z Violką? Myślę, że już nie wystarczą jej jego pucułowate policzki. Musi się wspiąć na wyżyny kreatywności, pracy dużo i ciężka, ale jaka czeka nagroda;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOd razu wyjaśniam, że ta piwnica, to nie ciemny loch, ale pomieszczenie przerobione na archiwum, w którym jest całkiem przyjemnie. Gdyby było inaczej Viola pewnie nie wytrzymałaby tam długo. W dodatku często zagląda Sebastian, co na pewno dla panny Kubasińskiej nie jest niemiłe.
UsuńPozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz. :)