ROZDZIAŁ
3
Spłukała
zimną wodą twarz i spojrzała w lustro. Wyglądała jak zapędzone w róg,
zaszczute, przerażone zwierzę. W głowie lęgły jej się pytania, których przez te
czternaście lat nie odważyła się nawet wyartykułować. Co będzie, gdy
przypadkowo natkną się na Ninę? Czy nie posunie się do tego, żeby wyjawić
Arturowi prawdę? Jak zareaguje Malwina, gdy dowie się, że to Nina jest jej
matką? Teraz te pytania nabrały rzeczywistego charakteru a Nina obecna ciałem i
duchem popijała sobie kawkę u niej w salonie.
Bała
się. Naprawdę się bała. Ten paniczny strach sprawił, że przestała racjonalnie
myśleć i zaczęła wyobrażać sobie najgorsze. Dlaczego ich szukała? Czyżby w jej
głowie wylęgł się pomysł zniszczenia im życia? Nina była zdolna do wszystkiego.
Przez czternaście lat nie wiedziała co się z nią dzieje. Nie miała pojęcia, czy
skończyła studia, czy wyszła za mąż i czy ma dzieci. Tylko jedno wiedziała o
niej, że mieszka we Wrocławiu i to dlatego, że sama im przecież o tym
powiedziała.
Wytarła
twarz ręcznikiem i cicho wyszła z łazienki. Przeszła spory przedpokój i
zatrzymała się na jego końcu słysząc wymianę zdań między nią i Arturem.
- Mało się zmieniłaś – mówił z uznaniem. –
Minęło tyle lat a ty nadal jesteś piękna i młoda jakby czas ci się zatrzymał.
Wyszłaś za mąż?
- Nie jestem zbyt stała w uczuciach. Nadal
jestem singielką. Jakoś żaden nie zdołał mnie usidlić. Zbyt rogaty mam
charakter – roześmiała się perliście ukazując rząd białych, równych zębów.
– Jednak zdarza się, że wpadam w sentymentalny
nastrój. Tak było przed przyjazdem tutaj. Zupełnie przypadkowo dowiedziałam
się, że Anita wyszła za mąż za ciebie właśnie. To było chyba z jedenaście lat
temu. Byłam w Wałbrzychu i spotkałam się z jej babcią, i to od niej wiem. Moja „przyjaciółka”
dopięła swego – ton Niny stał się nagle zjadliwy.
- Co masz na myśli? – Artur przyjrzał jej się
uważnie.
- No nie udawaj. Wtedy, gdy byliśmy parą
podkochiwała się w tobie skrycie.
Artur
zaczerwienił się i ukradkiem spojrzał na córkę. Siedziała nieruchomo z wbitym w
Ninę wzrokiem. Ta ostatnia uśmiechnęła się ironicznie.
- Myślisz, że nie wiem o tym odwecie za to, że
z tobą zerwałam? Byłeś z nią. W ten sposób chciałeś się zemścić.
- Dzięki tej zemście mam teraz piękną córkę,
którą kocham nad życie.
Nina
roześmiała się szyderczo.
- Uważasz, że to z nią masz córkę? O święta
naiwności. Tak ci powiedziała? Przecież ona nie była w ciąży. Wybacz Malwinko,
ale to ja jestem twoją matką. Nie miałam możliwości i warunków, by móc cię
wychowywać, a Anita zaproponowała adopcję ze wskazaniem. Nieźle namieszała wam
obojgu w głowach, nie ma co.
Stojącej
w przedpokoju Anicie pociemniało w oczach. - To tak sobie to wymyśliła… Podła kłamczucha.
Usłyszeli
głośny huk i zerwali się z foteli. Artur pierwszy wybiegł z pokoju i natknął
się na nieprzytomną Anitę. Wziął ją na ręce i położył na kanapie.
- Anita ocknij się – klepał ją po twarzy.
Wreszcie otworzyła oczy i spojrzała na niego przytomniej. Zebrała siły i
usiadła wlepiając wzrok w Ninę.
- To po to tu przyjechałaś? – zapytała słabym
głosem. – Żeby zniszczyć mi rodzinę? Za co ty mnie tak nienawidzisz? Znowu masz
fazę szukania mocnych wrażeń? Jesteś podła i w dodatku mówisz nieprawdę. Obie
dobrze wiemy jak to wyglądało.
- Jeśli chodzi o łgarstwa, to stałaś się
mistrzynią – odparowała Wojtasik. – Trzeba nie lada sprytu, żeby przez tyle lat
okłamywać dziecko i człowieka, którego zaciągnęłaś do ołtarza tylko dlatego, że
wmówiłaś mu, że Malwina jest córką twoją i jego.
- Artur to nieprawda – spojrzała błagalnie na
męża. – To w ogóle nie tak...
- A jak? – odezwała się Malwina. – Jak mogłaś
ukryć przede mną coś tak ważnego? I nie mów mi tylko, że chciałaś mnie chronić,
bo i tak ci nie uwierzę. Jesteś hipokrytką. Wpajałaś mi od dzieciństwa, jak
ważne jest mówienie prawdy, jak ważna jest szczerość a tymczasem kłamałaś i
mnie, i tacie przez czternaście lat. Nie chcę cię znać – odwróciła się na
pięcie i pobiegła do swojego pokoju. Nina stała z założonymi na piersiach
rękami i z uśmiechem tryumfu na twarzy wpatrywała się w Artura czekając na jego
reakcję.
- Wiesz jak się czuję? – zwrócił się z
pytaniem do żony. – Czuję się jak ofiara oszustwa i zdrady. Czuję się jak
ostatni głupek i naiwniak. Czuję się tak, jakby ktoś wymierzył mi mocny cios w
brzuch. To co zrobiłaś…, czego się dopuściłaś…, było podłe i niegodne.
Sądziłem, że dobrze cię znam, a okazało się, że nie znam cię w ogóle.
- Artur pozwól sobie wytłumaczyć… - próbowała
wyjaśnić tę skomplikowaną sytuację.
- Niczego nie będę słuchał – przerwał jej
gwałtownie. – Mam dość twoich krętactw. Zabieram Malwinę i wyprowadzam się.
- Nie rób tego, błagam… Pozwól mi wyjaśnić i
powiedzieć jak to było naprawdę. Nina kłamie.
- Nie sądzę. Mam tego dość. Idę się pakować.
Zostały
w salonie same. Przez chwilę mierzyły się nienawistnym wzrokiem.
- Ty bezduszna kanalio – syknęła Anita. – Nie
chciałaś tego dziecka, puszczałaś się z kim popadło. Nawet nie wiedziałabyś
czyje ono jest, gdyby tak bardzo nie przypominało Artura. Pomagałam ci ile
mogłam, a ty po latach przychodzisz sobie jak gdyby nigdy nic tylko po to, żeby
zniszczyć to na co tak długo pracowałam, bo zazdrościsz mi rodzinnego
szczęścia? Ty podłoto. Należysz do najgorszego sortu ludzi. Gardzę tobą.
Osiągnęłaś swój cel, więc ciesz się póki możesz, bo jakoś mam dziwną pewność,
że szybko ci się to znudzi. Kolejny raz wbijesz Arturowi nóż prosto w serce i
skrzywdzisz swoją córkę.
- Ja przyszłam tylko po swoje moja droga. To
mnie Artur kochał, nie ciebie i jestem pewna, że ta miłość znowu w nim odżyje.
A jeśli chodzi o Malwinę, to przecież przed chwilą to ty ją skrzywdziłaś, nie
ja.
- Wynoś się! Wynoś się z mojego domu i nigdy
nie wracaj!
- Z wielką przyjemnością zwłaszcza, że chyba
Artur i Malwina są już spakowani.
Opuścili
dom bez słowa pożegnania. Anita wciąż nie mogła uwierzyć w to, co przed chwilą
miało miejsce. Jej życie rozpadło się jak domek z kart. Siedziała odrętwiała na
kanapie przez kilka godzin nie potrafiąc się ruszyć i nie przestając płakać.
Nie
mogła zrozumieć dlaczego Artur tak łatwo dał wiarę słowom Niny. Dlaczego jej córka
odwróciła się od niej? Jak ma teraz bez nich żyć? Przecież byli dla niej
wszystkim. Treścią i sensem jej życia, które poświęciła dla nich. Gdyby to coś
dało, wyrwałaby sobie serce, żeby tylko wrócili do domu.
Artur z
Malwiną i Niną wyszedł z bloku i ruszył w stronę parkingu. Miał pustkę w głowie
i nie bardzo wiedział dokąd ma jechać, ale Nina rozwiała jego wątpliwości.
- Pojedźmy do Wrocławia. Jestem wam to winna.
Mam duże mieszkanie na wrocławskich Krzykach i na pewno wszyscy się pomieścimy.
W poniedziałek zaczniemy załatwiać formalności. Zapiszemy Malwinę do szkoły i
poszukamy ci pracy. Będzie dobrze.
Minęły
dwa miesiące. Przez ten czas usiłowała się do nich dodzwonić, ale zarówno Artur
jak i Malwina odrzucali połączenia od niej. Nie miała pojęcia jak sobie radzą.
Nie miała pojęcia czy zostali w Warszawie, czy pojechali do Wałbrzycha, czy też
z Niną do Wrocławia. Obstawiała to ostatnie. Wielokrotnie żałowała, że podczas
tej ich ostatniej rozmowy nie była bardziej dosadna próbując wyjaśnić całą sytuację.
Żałowała, że pozwoliła się tak stłamsić i zdominować Ninie. Samotność
przytłaczała ją. Funkcjonowała jak automat. Z domu do pracy, z pracy do domu,
czasem jakieś zakupy, żeby nie umarła z głodu.
Jej
koleżanki z firmy nie zwracały uwagi na jej smutek i przygnębienie. Z żadną z
nich nie zaprzyjaźniła się na tyle, by móc jej się zwierzyć z kłopotów.
Któregoś dnia idąc do windy natknęła się na Martę. Nie znała jej dobrze i
niespecjalnie za nią przepadała. Od początku jak tylko zaczęła pracować, Marta
wydała jej się osobą wyniosłą, oschłą, dość surową i zadzierającą nosa. Raczej
z nikim nie utrzymywała stosunków koleżeńskich, bo pewnie pozostałe dziewczyny
odbierały ją tak jak Anita. Marta była singielką i to dosyć urodziwą. Mężczyźni
zwracali na nią uwagę natomiast ona sprawiała wrażenie jakby wcale jej na tym
nie zależało. Po kątach szeptano, że kiedyś miała narzeczonego, ale zginął
tragicznie a ona od tamtej pory stała się odludkiem.
Anita
przystanęła obok niej witając się cicho. Musiały uzbroić się w cierpliwość, bo
biurowiec był stary i posiadał tylko jedną windę. Marta przyjrzała się Anicie
bardzo uważnie marszcząc przy tym brwi. Dostrzegła oznaki zniechęcenia i
depresji u koleżanki, i zaniepokoiła się. Już od kilku tygodni widywała ją taką
zgnębioną jakby przybyło jej dziesięć lat.
- Anita nie poszłabyś ze mną na porządny
obiad? Ja stawiam.
- Na obiad? – zdziwiła się. - Ale dlaczego…?
- Od dawna nie gotuję i czasem muszę się
podeprzeć czymś treściwszym. Tobie też to chyba by dobrze zrobiło. Wydaje mi
się, że ostatnio mocno zrzuciłaś na wadze. Zgódź się. Przy okazji pogadamy i
poznamy się lepiej.
Właściwie
nie miała nic do stracenia. Może Marta zyskuje przy bliższym poznaniu? Jeśli
miała wybierać między rozpamiętywaniem swojej życiowej porażki a obiadem z
Martą, zdecydowanie wolała to drugie. Uśmiechnęła się nieśmiało.
- Bardzo chętnie zjem obiad w twoim
towarzystwie – powiedziała. – A dokąd chcesz iść?
- Tu za rogiem jest świetna knajpka. Dają
dobrze jeść i gotują po domowemu. Jak już bardzo odczuwam brak domowych obiadów
to chodzę właśnie tam. Mają genialne rolady i kotlety mielone. Pycha.
Od młodości Nina umiała walczyć o swoje. Można się było spodziewać po niej, że gdy tylko będzie mogła, to zaatakuje. Tekst, że ona przyszła tylko po swoje świadczy dobitnie o tym jakim jest człowiekiem. Liczę tylko na to, że Artur dostanie od niej niezły wycisk! Powinien zobaczyć kogo stracił. Anita naprawdę go kochała, a Nina to nigdy i to się chyba nie zmieni? Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga
UsuńWszyscy wiedzą o tym, że najlepszą obroną jest atak. Nina jest sprytna i przemyślała w jaki sposób wyjawić prawdę. Zależało jej na tym aby siebie wybielić i chyba jej się udało. Cieszę się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłam serdeczności:)
Chyba tylko Malwina jest tutaj bez winy. Każdy z bohaterów ma coś za uszami, ale Nina przebija i tak wszystkich. Naprawdę podła z niej kobieta. Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńPodobno ideały są nudne? Może dlatego w normalnym życiu też tak jest, że prawie każdy ma coś za uszami. Problem w tym, czy potrafimy wyjść z trudnych sytuacji z twarzą. Serdecznie pozdrawiam i bardzo dziękuję za komentarz:)
UsuńNie, no! Nina, to Nina i nie można się spodziewać po niej niczego dobrego. Ale z Artura, to dopiero jakiś niedojrzały dzieciak! Tyle lat po ślubie i nawet nie pozwolił żonie niczego wyjaśnić, przedstawić swój punkt widzenia. Uwierzył od razu obcej babie?! Co z niego za mąż? Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJolka
UsuńRzeczywiście przykro jest patrzeć i słyszeć, że nasi najbliżsi wierzą bardziej obcym osobom niż nam. Może ta historia wszystkich bohaterów czegoś nauczy? Cieszę się, że znalazłaś czas, przeczytałaś i skomentowałaś. Serdecznie pozdrawiam:)
O rany, ale się porobiło! Nina jest bardzo wyrafinowaną manipulatorką. Potrafiła nawet szybko wmówić Anicie, że tak naprawdę, to tylko ona jest winna wszystkiemu. Mam nadzieję, że Anita jednak zrozumie, że jedyną jej winą jest brak szczerości z najbliższymi, ale przecież za to się nie zabija. Miśka pozdrawia;)
OdpowiedzUsuńMiśka
UsuńW tym momencie Ninie przydała się sztuka manipulacji. Wpędzanie w poczucie winy to sprawdzony chwyt. Jednak należy pamiętać, że zbyt częste używanie takich chwytów może się zemścić. Bardzo dziękuję za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiam:)
Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam. Kombinowałam, że Nina zjawiła się po to aby przestraszyć Anitę, może ją zaszantażować, ale w życiu bym nie wpadła na pomysł, że walnie prawdę prosto w twarz. A pomyślała, że dla niej też to mogło się źle zakończyć? Przecież Artur i Malwina mogli jej nie uwierzyć, mogli ja posłać do diabła. Co by tym osiągnęła? Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina
UsuńMyślę, że Nina miała wystarczająco dużo czasu aby przygotować się na każdą ewentualność. Jest cwana i bardzo pewna swojej wartości. Zachowanie Artura tylko ją utwierdziło w tym, że on w dalszym ciągu jest nią oczarowany. Ona akurat nie miała nic do stracenia i dlatego tak otwarcie zagrała. Wielkie podziękowania za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiam:)
Jakoś nie mam siły cieszyć się z tego, że moje obawy się spełniły. Anita za morze miłości, nieustanne dbanie i myślenie o rodzinie dostała kopniaka i to od osób najbliższych. Smutne. Pewnie ciężko się będzie jej pozbierać po czymś takim. Chyba, że Artur przemyśli i zechce jej posłuchać? Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńArtur jest wściekły, nie odbiera od Anity telefonów mimo, że minęły dwa miesiące. Mieszka z Anitą, która z pewnością nie będzie go namawiała do kontaktów z żoną. Ale przecież wszystko może się zdarzyć. Bardzo dziękuję Ci, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiam:)
No dobrze. Może i można zrozumieć, że Nina nie miała możliwości i warunków aby wychować dziecko i dlatego zgodziła się je oddać. Ale gdzie ona była przez tyle pozostałych lat? Przecież sama chwali się, że powodzi się jej dobrze, to czemu dopiero teraz zjawia się u córki? Do następnego czwartku Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńNina jest bardzo pewna swego. Wiedziała dobrze, że Artur i Malwina przeżyją szok i nie będą się zastanawiać nad jej osobą. Zdawała sobie sprawę, że najwięcej oberwie się Anicie, a ona będzie miała czas aby ich do siebie przekonać. Zobaczymy, czy się nie myliła. Pozdrawiam najserdeczniej. Cieszę się, że zajrzałaś:)
Myślałam, że z wyjawieniem prawdy zejdzie parę tygodni albo dni a tu w jeden dzień uporali się. Teraz mijają kolejne tygodnie a mąż Anity i jej córka nie chcą jej znać. Nie rozumiem jak mogli odejść nie wysłuchując co ma Anita na swoje wytłumaczenie. Zwłaszcza Malwina powinna inaczej spojrzeć na sprawę. Nie zna biologicznej matki, a Anicie wbiła nóż w plecy. Pewnie coś się wkrótce zdarzy, że oboje wrócą do domu. Może znajomość z Martą coś zmieni.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
RanczUla
UsuńNie potępiałabym Malwiny. Ona jest tylko nastolatką, która miała cudowny dom i wspaniałą mamę. Doskonale się z nią dogadywała. W jednej chwili, bez żadnego ostrzeżenia zawalił jej się świat. Co innego Artur. Od niego można by było spodziewać się bardziej dojrzałego zachowania, ale złość wszystko przesłoniła. Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję za komentarz:)
Bardzo żal mi Anity. Oczywiście zawsze można powiedzieć, że sama jest sobie winna, bo nie powiedziała całej prawdy ani mężowi, ani córce. Z drugiej strony nigdy nie wiadomo kiedy taką rzecz powiedzieć, zwłaszcza dziecku. Mam nadzieję, że Artur ochłonie i wróci do żony z córką. Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa
UsuńW stu procentach zgadzam się z tym, że na taką wiadomość nigdy nie ma dobrego momentu. Bo niby jak w delikatny sposób wytłumaczyć dziecku, że nie jest się jego biologiczną mamą? Jakich słów użyć, aby ta wiadomość bolała jak najmniej? Co zrobić, żeby dziecko nie poczuło się odrzucone? Z Arturem to zupełnie inna sprawa. Anita go kochała i przecież była z nim w ciąży. Nie wyjawiła tylko, że Malwina nie jest jej dzieckiem. Szkoda, bo z pewnością miała ku temu wiele okazji, ale bała się, że on odejdzie. Oczywiście ten argument nie jest zbyt dobry, ale właśnie taka jest prawda. Cieszę się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłam serdeczności:)
Szok. Nina wpadła jakby po zapomnianą rzeczy wzięła ją i wyszła. Nie wiem czy z góry nie miała w planach szybkiego załatwienie sprawy, bo mąż i dziecko są jej potrzebne np. w karierze. Niepokojące jest też ich milczenie.Są sprawy,które powinny być załatwione. I tak na koniec to zachowanie córki mnie najbardziej rozczarowało. Bądź co bądź obcą osobę potraktowała lepiej niz tą co ją wychowała. Bałam się, że boleśnie to zniesie a ona jak gdyby nic wyszła bez słowa pożegnania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was Drogie Panie.
Zapomniałam napisać że Artur przed laty wykorzystał Anitę i porzucił. Jeśli dobrze pamiętam to nie chciał mieć nic wspólnego z Anią i jej dzieckiem. Teraz nie rozumiem jego zachowania skoro sam postępował podle i żona musiała wiele mu wybaczyć i zapomnieć
UsuńJeszcze raz pozdrawiam
Romantyczko
UsuńSerdecznie witamy na blogu:) Do rzeczy. Większość osób prędzej czy później pragnie domowego ciepła, rodzinnej atmosfery. Nina dużo osiągnęła w życiu, brakowało jej tylko rodziny. Przypomniała sobie o Arturze i o córce. Miała dużo czasu aby dobrze się przygotować do tej wizyty. Wierzyła, że Artur w dalszym ciągu jest pod jej urokiem. Nie miała nic do stracenia, bo przecież gdyby jej się nie udało, to by wróciła do Wrocławia do swojego starego życia. Malwina jest dzieckiem, które widzi sprawy w dwóch barwach, coś jest albo białe, albo czarne. Nic nie zrozumiał poza tym, że została przez ukochaną mamę oszukana, a tak jej wierzyła. Myślę, że ona zwyczajnie potrzebuje czasu. Musi nabrać dystansu żeby ocenić sytuację w jakiej się znalazła. A Artur jest typowym facetem, zobaczył dawną miłość, która powiedziała, że został wykorzystany. Poczuł się urażony. Zapraszamy na dalsze rozdziały. Liczymy, że się nie rozczarujesz. Cieszę się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłam serdeczności:)
Smutne opowiadanie, ale tak zazwyczaj jest. Chcemy dobrze, a wychodzi jak zwykle. Anita cieszyła się macierzyństwem i małżeństwem dość długo. Czyżby teraz przyszła kolej na Ninę? Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńByć może Nina pozazdrościła Anicie domowego szczęścia i sama zapragnęła mieć rodzinę. Po co ma się męczyć z maluchami, skoro może mieć już dorosłą córkę? Jak na razie wszystko układa się po jej myśli. Najserdeczniej Cię pozdrawiam i bardzo dziękuję za wpis:)
No naprawdę, kto by pomyślał, że z Artura będzie taka biedna ofiara oszustwa i zdrady! A tak właściwie to można powiedzieć, że całe zamieszanie jest spowodowane przez niego! Gdyby nie zdradził Niny z Anitą i gdyby do niej nie wrócił, to Anita z pewnością by nie była jego żoną! Głupek! Pozdrawiam;) AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńHahaha, masz rację, że Artur tutaj jest wyjątkowo egoistyczny. On czuje się oszukany i zdradzony, a nie pomyślał co czuła Anita, wtedy gdy ją zostawiła w ciąży. Oczywiście możemy gdybać, ale rzeczywistość jest taka, że Anita zataiła prawdę przed bliskimi. Co prawda taką miała umowę, ale jak się okazało tylko ona chciała ten sekret zachować. Anita już zapomniała o umowie i pamięta to zupełnie inaczej. Bardzo dziękuję za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiam:)
Rzeczywiście zapędziłyście Anitę w kozi róg. Wcale się nie dziwię, że czuje się jak zaszczute zwierzę. Pewnie w skrytości serca, podświadomie obawiała się niezbyt dobrej reakcji męża i Malwiny. Ale chyba nie brała pod uwagę aż tak strasznego scenariusza? Właściwie bez słowa została porzucona przez najbliższe jej osoby. Nie wiem czy po czymś takim jest jeszcze jakaś szansa na odbudowanie tej rodziny? Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina
UsuńNa razie nie można mówić o odbudowaniu wzajemnych relacji, bo Artur wierzy Ninie a Malwina bierze przykład z ojca. To koszmar, którego Anita w życiu by się nie spodziewała, bo wystarczyło niewiele czasu, żeby jej dotychczasowe życie posypało się w pył. Na razie stara się funkcjonować w miarę normalnie, chociaż jej życie dalekie jest od normalności.
Pięknie dziękuję za wpis. Przesyłam serdeczności. :)
Ściskam pięści ze złości, wyrzuciłabym tego padalca Ninę za drzwi. Dziwi mnie postawa Artura, teraz czuje się jak ofiara i naiwniak, czemu nie nawrzucał tego Ninie, kiedy go zostawiła bez słowa wyjaśnienia. Co by jej powiedział gdyby usłyszał prawdę od Anity jak to Nina skakała z kwiatka na kwiatek, łatwo porzucając ich wspólne dziecko.? Może teraz będą wspólnie wychowywać Malwinę. Swoja drogą niedojrzała gówniara zbyt szybko oceniła Anitę, która była jej matką przez czternaście lat. Czy Artur aż tak dobrze zna Ninę, czy jej wcześniejsze zachowanie nic go nie nauczyło, czy jest rzeczywiście taki głupi, by jej wierzyć. Szkoda mi Anity, że nie ma tej butności Niny.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że na drodze Anity stanęła Marta. Choć stwarza pozory niedostępnej, okazać się może bardzo miłą i dobrą osobą, która da wsparcie zranionej Anicie.
Dziękuję za dziś. Może w następnej części będzie bardziej weselszy czas dla Anity.
Pozdrawiam serdecznie, Agata
Agata
UsuńNależy wziąć pod uwagę fakt, że Artur kochał Ninę od zawsze. Teraz ujrzawszy ją po latach czuje, że to uczucie wraca do niego z podwójną siłą. Ślepo wierzy w jej konfabulacje a ponieważ brzmią dość sensacyjnie uznaje je za pewnik, który doprowadza go do wściekłości na żonę. Jakby powiedziała Kubasińska, koło zatoczyło okrąg a oni znaleźli się w punkcie wyjścia.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Ludzie dorośli jakoś sobie poradzą, ale co się stanie z Malwiną? Jak ona to przeżyje? Została oszukana przez jedyną mamę jaka znała. Do tego dowiedziała się, że biologiczna mama jej nie wychowywała, bo nie miała warunków? Jak ta dziewczyna ma się czuć? Z całego serca jej współczuję. Mam nadzieję, że kiedyś zdoła wybaczyć i Anicie i Ninie ich zachowanie. Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira
UsuńMalwina ma swój rozum i całe czternaście lat.Nie jest więc małym dzieckiem, które nie rozumie co się wokół niego dzieje. Nie zna kompletnie Niny i wzorując się na ojcu ufa w to, co ona mówi. Nie bierze pod uwagę tego, że przez tyle lat Anita wychowywała ją w wielkiej miłości Totalnie te lata przekreśla. Za tę bezmyślność życie się jej odpłaci.
Bardzo dziękuję Ci za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Też liczę na to, że nowa koleżanka Anity okaże się dobrą osobą i jej pomoże. Żeby tylko nie okazało się, że szuka taniej sensacji i plotek. Co prawda nie za bardzo wiem jak można pomóc Anicie dotrzeć do męża i córki, ale może Matra znajdzie jakiś sposób. Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńCzęsto się tak zdarza, że pomocną dłoń wyciągają obce osoby. Wbrew pozorom to one potrafią zauważyć, że ktoś potrzebuje pomocy, że bezgłośnie błaga o nią. Pozory często mylą. Niby o tym wiemy, ale jak przychodzi co do czego, to i tak im ulegamy. Marta może nie jest zbyt wylewna i nałaźliwa, ale wcale nie musi to oznaczać, że jest zarozumiała czy też szuka plotek. Poza tym jakoś łatwiej jest nam się zwierzać obcym. Być może dlatego, że obawiamy się opinii naszych bliskich czy przyjaciół, na których nam zależy. Najczęściej myślimy, że osoba, której nie znamy najwyżej nam nie pomoże, ale przynajmniej się wygadamy i damy upust emocjom. O Arturze, Malwinie i Ninie w dalszych rozdziałach, na które serdecznie zapraszamy:) Bardzo dziękuję Ci, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiam:)
UsuńNina powinna zażywać lecytynę na pamięć. Sekrety mają to do siebie, że przeważnie któraś ze stron wszystko wypaple. Jak sekret, to taki, o którym wie tylko osoba zainteresowana. Inaczej kończy się tak jak tutaj. I osoba, która stara się tego sekretu dochować najczęściej obrywa. Nie jest to sprawiedliwe, ale tak przeważnie jest. Trzymam kciuki za Anitę i za to żeby się jednak pozbierała po tej traumie. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda
UsuńObawiam się, że lecytyna tutaj by nie pomogła. Każdy pamięta to, co chce i w taki sposób jak chce. A sekrety nie są niczym dobrym. Jeśli nawet ktoś ich nie wyda, to często zdarza się też, że sami przez przypadek, czy nieuwagę je ujawniamy. Ale masz rację, że osoby, które żyją w kłamstwie muszą mieć doskonałą pamięć. Żeby kłamstwo się nie wydało muszą pamiętać co komu powiedziały, a to jest ciężka praca. Bardzo dziękuję za wpis i serdecznie pozdrawiam:)
Czy Anita naprawdę nie ma żadnej normalnej przyjaciółki? Jeśli nie, to przykre, bo na rodziców już dawno nie może liczyć. Jeśli się coś nie zmieni, to dziewczyna jeszcze zwariuje ze zgryzoty i wyrzutów sumienia. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńAnita żyła dla rodziny i jej poświęcał cały czas. Nie potrzebowała innych bliskich osób, co wcale nie oznacza, że nie miała znajomych. Poza tym w młodości miała już jedną przyjaciółkę i niezbyt dobrze ta przyjaźń się zakończyła, więc nie a co się dziwić, że na siłę nie szukała nowej przyjaźni. Być może rozmowa z Martą coś w tym zakresie zmieni. Najserdeczniej Cię pozdrawiam i pięknie dziękuję za komentarz:)
UsuńArtur to gniada jakich mało. Na miejscu Anity dałabym mu kopniaka w tyłek jak stanie w drzwiach. A Malwina też się przekona, która to prawdziwa Matka. Nina jeszcze za to zapłaci. Pozdrawiam serdecznie i czekam niecierpliwie na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńHalina
UsuńArtur zawsze był pod ogromnym wrażeniem Anity i to się do tej pory nie zmieniło. Malwina jest tylko przestraszoną nastolatką. Całe życie przed nią aby nauczyć się odróżniać dobro od zła. Każdy może się zmienić. Czas pokaże czy Nina sprawdzi się jako mama. Cieszę się, że znalazłaś czas, przeczytałaś i skomentowałaś. Serdecznie pozdrawiam:)
Halina
UsuńArtur był zawsze pod ogromnym wrażeniem Niny. Musiałam to sprostować, bo Gaja pomyliła imiona.
Pozdrawiam. :)
Czy Artur i Malwina nie maja serca? Jak mogli zostawić Anitę samą, po ty jak straciła przytomność? Nie martwili się, że może jej się coś stać? Przecież było im dobrze przez tyle lat. Później też zupełnie o niej nie pamiętali. Chyba, że uznali, że skoro dzwoni, to jeszcze żyje. Okropni egoiści. Do następnego czwartku. Pozdrawiam;) Ola
OdpowiedzUsuńOla
UsuńSerce pewnie mają, ale za to zero empatii. Myślą tylko o tym, jak bardzo zostali oszukani. Górę wzięła złość i urażona duma. Wybrali ucieczkę zamiast konfrontacji z prawdą. Bardzo dziękuję za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiam:)
Przeczytałam na szybko, bo dziś nie miałam jakoś głowy do niczego... Ale obiecuję, że następny rozdział przeczytam na pewno cały... dziś był dzień trochę stresowy. Mam nadzieję, że nie gniewacie się dziewczyny na mnie.
OdpowiedzUsuńRenia
UsuńCieszę się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłam serdeczności i życzę mniej stresów:)
Z tej Niny to podła, wyrachowana i zimna kobieta, żeby nie użyć wulgaryzmu. Sama pozostawiła Artura, oddała córkę do adopcji a teraz rości sobie do tej dwójki. Żal mi tej całej trzyosobowej rodziny. A najbardziej pokrzywdzona w tej całej sytuacji jest Malwina.
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam za dzisiaj miło tak po pracy coś przeczytać dla relaksu.
Cieplutko pozdrawiam w czwartkowy późny wieczór.
Julita
Julita
UsuńNiektóre baby nie mają żadnych hamulców. Działają bez wyrzutów sumienia i są jak pies ogrodnika. Taka właśnie jest Nina,bo chyba nikt nie podejrzewa jej o nagły powrót gorących uczuć do Artura.
Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz. :)
No cóż kochane dziewczyny kłania się tutaj Anna Jantar i Nic nie może wiecznie trwać.... i za miłość przyjdzie nam zapłacić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam jeszcze raz.
RanczUla
UsuńTytuł piosenki bardzo a propos tylko szkoda Anity, że za tę miłość do Kochańskiego i lojalność w stosunku do Niny zapłaciła ogromne frycowe. Po czymś takim trudno się pozbierać, chociaż ona na pewno będzie próbować.
Przesyłamy uściski. :)
Zastanawiam się co kierowało Niną , że po latach ujawniła sekret i zburzyła świat swojej dawnej przyjaciółce. Artur oczywiście uwierzył od razu tej drugiej a nie swojej żonie.Dla wszystkich nie będzie teraz to łatwe zwłaszcza dla Malwiny , która dowiedziała się ,że osoba która poświęcała dla niej tyle lat, zajmowała,czuwała gdy jest chora itd. nie jest jej matką a obca kobieta zamawiająca się ich domu.Czuje się oszukana przez ,, matkę'',a Artur wątpię by kiedykolwiek wybaczył swojej żonie.Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńJustyna
UsuńIntencje Niny są jednoznaczne i nie trudno się ich domyślić. Kobieta ma podły charakter i mimo tego, że wiedzie jej się w życiu, bo jest cwana i potrafi wykorzystywać mężczyzn, to nie potrafi znieść myśli, że jej znajomym z przeszłości też wiedzie się nieźle i nie chodzi tu o materialne względy, ale o zwykłe rodzinne szczęście. Sądziła, że Anita samotnie będzie wychowywać jej dziecko a tymczasem okazuje się, że wyszła za mąż za jego ojca. Ta myśl jest tak nieznośna i uporczywa, że wywołuje w Ninie wielką ochotę zepsucia tego szczęścia. Jednak Nina, to człowiek, który ma słomiany zapał i szybko się nudzi, a skoro tak, to z pewnością kolejny raz zawiedzie Artura i własną córkę.
Bardzo dziękuję za komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :)