ROZDZIAŁ
4
Zajęły
wolny stolik i poprosiły o kartę dań. Marta nie musiała właściwie jej
przeglądać, bo była zdecydowana, co chciałaby zjeść.
- Wezmę krem z białych warzyw z grzankami.
Jest przepyszny a do tego puree ziemniaczane, kotlet mielony i buraczki tarte
na ciepło. Zamówię nam też kawę i po kawałku tortu czekoladowego, ale to
później. A ty na co masz ochotę?
- Mówisz o tym tak smakowicie, że wezmę to
samo – Anita uśmiechnęła się z sympatią do Marty.
Mieli
tu naprawdę świetnego kucharza, bo wszystko było bardzo smaczne. Już przy kawie
Marta zapytała ją wprost.
- A teraz opowiedz mi, co cię tak gnębi. Od
tygodni chodzisz przygaszona i smutna aż serce się kraje. Jeżeli powiesz mi o
co chodzi być może znajdę lekarstwo na twój smutek.
Anita
westchnęła ciężko i pokręciła przecząco głową.
- Nie znajdziesz… To zbyt skomplikowane…
- Spróbuj. Nie jestem nikim wyjątkowym, nawet
nie znam cię dobrze, ale nie mogę patrzeć jak się zamartwiasz. Czasem dobrze
jest się wygadać komuś obcemu. Przysięgam ci, że to co powiesz zostanie tylko
między nami. Nie jestem plotkarą i sama nie znoszę plotek. Potrafię zachować
dyskrecję.
W
oczach Anity zaczęły gromadzić się łzy. W końcu nie wytrzymała i rozpłakała
się. Marta pogładziła ją po plecach.
- Wypłacz się. To na pewno ci ulży.
- Całe życie mi się posypało Marta. Dwanaście
lat małżeństwa skończyło się w ułamku sekundy. Budowałam to swoje małe
szczęście, dmuchałam i chuchałam na nie. Nic to nie dało.
Będę
musiała zacząć od początku, żebyś zrozumiała o co chodzi.
Zaczęła
snuć swoją opowieść a Marta słuchała bez przerywania i zadawania pytań. Nie
oceniała jej.
- Od dwóch miesięcy odchodzę od zmysłów. Nie
wiem gdzie są, ani jak sobie radzą. Nie odbierają moich telefonów a przecież ja
chciałam im tylko wyjaśnić, że Nina skłamała, że to co powiedziała kompletnie
rozmija się z prawdą. To boli Marta, bardzo boli, że nie uwierzyli mnie tylko
jej. Myśl, że Artur wciąż ją kocha jest taka rozczarowująca – znowu zaniosła
się płaczem. Marta bez słowa przytuliła ją mocno i trwała tak do momentu aż
Anita się uspokoiła.
- Posłuchaj mnie teraz uważnie. Myślę, że
tkwienie w tym domu i rozpamiętywanie przeszłości nie jest dla ciebie dobre.
Gryziesz się tym i każdego dnia od nowa przeżywasz swój dramat. Powinnaś rzucić
to w diabły, odciąć się od tego, wyjechać. Nie wiem, czy wiesz, ale ja pochodzę
z Iławy. Mam tam dom po rodzicach nad Jeziorakiem. To żadne luksusy, ale można
tam całkiem przyzwoicie mieszkać. Ja tam się wychowałam i często bywam. To taka
moja odskocznia od codzienności. Jeśli się zgodzisz, zabiorę cię ze sobą na ten
weekend. Moi znajomi mają tam nowoczesne gospodarstwo hodowlane. Hodują ryby.
Mogłabym zapytać, czy nie potrzebują kogoś do księgowości. To znacznie poniżej
twojego wykształcenia, ale coś za coś. Tam będziesz miała spokój i piękne
widoki. Przemyśl to sobie gruntownie, bo nie chcę, żebyś żałowała.
Ta
propozycja bardzo zaskoczyła Anitę. Nie spodziewała się czegoś takiego ze
strony dziewczyny, którą ledwo znała.
- To bardzo wspaniałomyślna propozycja Marta.
Jeśli ją przyjmę, będę miała wobec ciebie ogromny dług wdzięczności. Dlaczego
chcesz mi pomóc?
- Bo ja też kiedyś przeżyłam tragedię i też
ktoś wyciągnął wówczas do mnie pomocną dłoń. Opowiem ci o tym przy najbliższej
okazji. Teraz odwiozę cię do domu, bo późno się zrobiło, a jutro być może
poznam twoją decyzję.
Wróciła
do domu bardzo pozytywnie nastawiona. Marta okazała się wspaniałą koleżanką i
dobrym człowiekiem. Pozwoliła jej się wygadać i dzięki temu poczuła znaczną
ulgę. Siedzenie w Warszawie i ciągłe rozpamiętywanie pogłębiało w niej tylko
uczucie smutku, tęsknoty i osamotnienia. Jeśli tak dalej pójdzie niechybnie
popadnie w jakąś chorobę psychiczną. Propozycja Marty oferowała całkowitą
zmianę otoczenia, zmianę pracy i wreszcie zmianę nastawienia do życia. Nie
wierzyła już, że między nią i Arturem uda się jeszcze coś wyjaśnić i
wyprostować, żeby było jak dawniej. Malwina znienawidziła ją. Bunt
czternastolatki potrafi być bardzo konsekwentny i trwać latami. Na samą myśl o
córce łzy same cisnęły jej się do oczu. Gdyby tylko zechcieli ją wysłuchać i
zrozumieć, wszystko potoczyłoby się inaczej. Czym im zawiniła? Tym, że oboje
kochała nad życie, że była gotowa im nieba przychylić, że cokolwiek robiła,
robiła to dla nich? Jakże szybko ją osądzili. Wystarczyły kłamstwa Niny i było
po sprawie.
Marta
dawała jej szansę na nowe przyszłe życie. Czy mogła odrzucić coś tak
wspaniałego? Przez pół nocy nie potrafiła zasnąć rozważając wszystkie „za” i
„przeciw”. W końcu podjęła decyzję.
Wstała
jeszcze przed budzikiem, ale chyba po raz pierwszy od odejścia Artura i Malwiny
poczuła się wyspana i wypoczęta. Zniknęła gdzieś ta galopada myśli i ustał
chaos w jej głowie.
Zakładała
sandały, gdy odezwał się sygnał sms-a. „Jestem przed domem. Marta”. Uśmiechnęła
się. - Pewnie nie może się już doczekać,
co postanowiłam.
Zamknęła
mieszkanie i zbiegła na dół witając się z koleżanką.
- Ależ mi zrobiłaś niespodziankę. Zaoszczędzę
jazdy w tłoku. Dziękuję.
- Nie ma za co. Postanowiłaś coś?
- Tak. To co dla mnie robisz jest nie do przecenienia.
To wielka szansa dla mnie. Mam zamiar jeszcze dzisiaj złożyć wypowiedzenie ze
skutkiem natychmiastowym, spakować się i wyjechać.
Marta
uśmiechnęła się szeroko. Tego właśnie oczekiwała od Anity. Rozsądku.
- Bardzo się cieszę. Odpoczniesz, odetchniesz,
powdychasz trochę innego powietrza i zaraz inaczej spojrzysz na świat. Skoro
tam zamieszkasz będę cię odwiedzać w każdy weekend. W zimie będzie trochę
gorzej, ale latem nie widzę przeszkód. Poznam cię z moimi znajomymi. To
naprawdę wspaniali ludzie i zawsze chętni do pomocy. Jestem pewna, że ich
polubisz. Mamy trzy dni do weekendu. Może uda ci się coś załatwić. Zobaczymy.
Te trzy
dni były dla niej bardzo intensywne. Musiała wziąć urlop, bo nie dałaby rady
pozałatwiać tego, co chciała. Dyrektor trochę się krzywił, gdy wręczyła mu
wypowiedzenie, ale w końcu podpisał usłyszawszy, że przenosi się do innego
miasta. Dziewczyny z kadr następnego dnia przesłały jej za pośrednictwem Marty świadectwo
pracy i zbędne im już dokumenty. Anita w tym czasie pisała pozew rozwodowy,
który jako depozyt złożyła u wynajętego adwokata. Wracając od niego weszła
jeszcze do banku, żeby sprawdzić stan konta. Po tym burzliwym odejściu Artur
wypisał się z ich wspólnego zabierając ze sobą połowę zaoszczędzonych
pieniędzy. Dowiedziała się, że na koncie ma czterdzieści sześć tysięcy. Nie
było źle. Nawet jeśli nie dostanie pracy, będzie mogła za to przeżyć jakiś
czas. Zainwestowała w nowy telefon i zmieniła adres mailowy odcinając się tym
samym od przeszłości. W piątek zostało jej spakowanie najpotrzebniejszych
rzeczy. Nie zabierała ich wiele. Były to głównie rzeczy osobiste i trzy
zdjęcia: córki, męża i ich trójki razem. Pakując je do walizki ponownie doznała
jakiegoś dziwnego przeczucia, że oni tu wrócą. Nie do niej, ale do mieszkania.
Postanowiła zostawić klucze u sąsiadki. Jej już przecież nie będą potrzebne.
Poprosiła ją też o podlewanie od czasu do czasu kwiatków. Na stole zostawiła zaklejoną
kopertę zawierającą krótki list pożegnalny. Żywiła nadzieję, że być może kiedyś
go przeczytają.
Moi najukochańsi
Zwracam się do Was w taki
właśnie sposób, bo przez czternaście lat byliście dla mnie najważniejszymi
osobami na ziemi. To dla Was pracowałam i dla Was się starałam ze wszystkich
sił, żeby niczego Wam nie zabrakło i żebyście mieli szczęśliwy i spokojny dom.
Sądziłam, że postępuję słusznie, ale jak widać bardzo się myliłam. Doszłam do
etapu, kiedy nie mam już odwagi nazwać Cię Arturze moim mężem, a Ciebie
Malwinko moją małą córeczką. Pęka mi serce, gdy o tym pomyślę, ale czasu cofnąć
się nie da. Skrzywdziłam Was oboje i za to chcę z całego serca przeprosić. Zmarnowałam
Wam życie, a tego wybaczyć się nie da. Myślę, że gdyby Nina była inna, byłbyś
od samego początku jej szczęśliwym małżonkiem, a Malwinka dorastałaby w
poczuciu wielkiej rodzicielskiej miłości. Naiwnie sądziłam, że jestem w stanie
jej ją dać, ale przekonałam się, że wbrew temu co twierdzą ludzie, nie jest
prawdą, że ta jest matką, która wychowała, ale ta, która urodziła. Okazało się,
że bez znaczenia jest tu fakt, że nie widziała dziecka trzynaście lat i przez
trzynaście lat nawet o nim nie pomyślała. Mam nadzieję Arturze, że u jej boku
jesteś wreszcie szczęśliwy, bo przecież kochałeś ją od zawsze. Mam też
nadzieję, że Malwinka znalazła w niej to, co każda matka powinna mieć. Miłość,
czułość i wyrozumiałość. Ja usuwam się w cień z nadzieją, że zdołaliście się
pozbierać po tej traumie jaką Wam zafundowałam. Bądźcie szczęśliwi, bo jak nikt
na to szczęście zasługujecie. Żegnajcie.
Anita
PS.
W kancelarii adwokackiej na
ulicy Wojciecha Górskiego sześć u adwokata Tomasza Kaszuby zostawiłam w
depozycie podpisany przeze mnie pozew rozwodowy, za pomocą którego zwracam
wolność Wam obojgu. On umożliwi Wam zacieśnienie relacji z Niną, a Tobie
Arturze ułożenie sobie z nią życia. Nie zostawiam żadnego adresu kontaktowego
dla Was. Dla adwokata jedynie numer skrytki pocztowej, na którą może przesyłać
ewentualną korespondencję.
Wyjechały
na trasę szybkiego ruchu i Marta mocniej nacisnęła pedał gazu.
- Pojedziemy jakieś trzy godzinki. To około
dwustu jedenastu kilometrów. Może uda się szybciej. O tej porze nie ma jeszcze
takiego ruchu. W torbie z tyłu są termiczne kubki z kawą, jeśli masz ochotę.
Zatrzymamy się na chwilkę w Iławie przy jakimś dyskoncie i zrobimy zakupy. W
domu mam całkiem niezły rower i możesz z niego korzystać. Niedaleko jest
niewielki sklepik spożywczy a w nim koks, mydło, i powidło, ale podstawowe
zaopatrzenie można zrobić.
Przez
całą drogę rozmawiały i nawet żartowały. Wbrew temu, co Anita początkowo
myślała o Marcie ona sama okazała się kobietą ze wspaniałą osobowością.
Otwartą, wesołą i szczerą.
Na
zakupach w Iławie trochę im więcej zeszło niż chwilka, ale zaopatrzyły się we
wszystko. Nawet wino kupiły, żeby uczcić przeprowadzkę Anity.
- Urządzimy sobie dzisiaj nocne Polaków
rozmowy – planowała Marta. – Upieczemy na ognisku kiełbaski i napijemy się
dobrego winka a wcześniej, żeby podkręcić całą przyjemność skropimy się obficie
sprayem na komary, bo nas zeżrą – rozchichotała się. Anita też wybuchła
śmiechem. Ten Marty był bardzo zaraźliwy.
Zjechały
z wyasfaltowanej drogi na utwardzony, leśny dukt. Dojeżdżały. Między drzewami
Anita dostrzegła szarą dachówkę. Wkrótce mogła podziwiać cały dom, przed którym
zaparkowała Marta.
- O matko jak tu pięknie – jęknęła Anita. – Tu
naprawdę znajdę spokój i szczęście. Wspaniałe miejsce.
- Chodź, oprowadzę cię, a potem się
rozpakujemy.
Przekręciła
w zamku klucz i przepuściła Anitę przodem.
- Ten dom wybudowali moi dziadkowie. Rodzice
trochę go zmodernizowali. Wygrodzili łazienkę i ubikację a także
zagospodarowali strych. Dzięki temu są tu dwa dość spore pokoje na dole i dwa
malutkie na górze. Tu jest kuchnia. Mała, ale wystarczająca. Trzy lata temu
zrobiłam tu gruntowny remont. Bardzo pomogli mi ci znajomi, o których ci
opowiadałam. Jutro pójdziemy ich odwiedzić. Mamy zaproszenie na obiad. Chodźmy
jeszcze na górę. Obejrzysz te pokoiczki, ale myślę, że zostaniesz jednak na
dole, bo to wygodniejsze.
Po
oględzinach domu wyszły na zewnątrz. Marta poprowadziła Anitę na tyły.
- Kiedyś był tu kwitnący ogród, ale jak
rodzice pomarli nie miał się już kto nim zajmować. Zostawiłam kilka owocowych
drzew i trochę krzaków agrestu i porzeczek. Wysiałam trawę i teraz tylko ją
koszę jak tu przyjeżdżam. Kwiatki na pewno by zmarniały. Oczywiście jeśli
chcesz, możesz sobie coś wysiać. Może jakieś warzywa? To już zostawiam w twojej
gestii.
- Jestem zachwycona i domem i okolicą. Powiedz
mi teraz ile mam ci płacić miesięcznie. Nie chcę tu mieszkać za darmo.
- Media i tak będziesz opłacać sama. Gazu tu jeszcze
nie ma i wszystko jest na prąd. W kuchni można spokojnie palić w piecu kaflowym
i na nim gotować. Internet będziesz musiała sobie kupić jeśli chcesz mieć
dostęp. Ja od ciebie chcę tylko dwieście złotych. Zostajesz na stałe,
dopilnujesz domu, a to dla mnie bezcenne. Poza tym uważam, że powinnyśmy kupić
jakiegoś psa. Będziesz miała stróża i towarzysza.
Ale dowaliłyście tym listem! Najzwyczajniej w świecie poleciały mi łzy, a z tym u mnie nie tak szybko. Artur z Malwiną nawet nie zdają sobie sprawy z tego, jak bardzo byli i są kochani. Miśka pozdrawia;)
OdpowiedzUsuńMiśka,
Usuńo to chodzi aby opowiadania nas poruszały, wzruszały, ciekawiły i bawiły. W imieniu Małgosi i swoim bardzo dziękuję, że to się udało. Niestety przeważnie tak jest, że bardzo szybko przyzwyczajamy się do dobrego i z biegiem czasu nie zauważamy, jakie mamy szczęście. Najczęściej dociera to do nas, jak coś stracimy. Może i tutaj tak będzie:) Bardzo dziękuję za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiam:)
Mazury to jest cudowne miejsce na życie. Marta miała wspaniały pomysł. Fajnie by było, gdyby ta rozmowa była początkiem ich przyjaźni. Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńChyba dziewczyny nie mają już wyjścia:) Głęboka przyjaźń pomiędzy nimi jest tylko kwestią czasu. Pozdrawiam Cię cieplutko i bardzo dziękuję za wpis:)
UsuńCo tam Artur! Dureń i tyle! Było, minęło! Szkoda tylko córki, ale co zrobić, jak ona nie chce jej znać? Może właśnie w Iławie Anita znajdzie prawdziwą miłość? Wiem, że nie po tam jedzie, ale może właśnie dlatego, że niczego nie będzie szukać, to miłość sama ją znajdzie? Na pewno takie dowartościowanie by było jej potrzebne. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga,
UsuńAnicie przede wszystkim potrzebny jest spokój i odcięcie się od spraw pozostawionych w stolicy. Miejsce zaproponowane przez Martę właśnie ma spełnić to zadanie. Serdecznie pozdrawiam i bardzo dziękuję, że zajrzałaś:)
Anita w rozmowie z Martą i tak jest zbyt łaskawa dla Artura. Jak bardzo misi być jej przykro, że miłość Artura do Niny wciąż trwa. W takim razie co czuł do swojej żony? Był z nią tylko dla Malwiny? To okropnie musi boleć. Powinna definitywnie go pogonić ze swojego życia i myśli. Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek. Serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola,
Usuńkażda zdrada boli. Anita właśnie została zdradzona przez męża i to nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie. Musi się z tego otrząsnąć. Poza tym, należy pamiętać, że ludzie wybaczają sobie i straszniejsze rzeczy. Najserdeczniej Cię pozdrawiam i pięknie dziękuję za komentarz:)
Mam nadzieję, że Anita nie będzie żałowała decyzji o przeprowadzce? Iława, to nie Warszawa. Do tego będzie tam sama ze swoimi myślami. Trochę strach, że jej się coś stanie. Widać jak bardzo jest rozżalona i jak bardzo w dalszym ciągu kocha męża i córkę. Marta powinna zawalić ją robotą, wtedy nie będzie miała na nic czasu. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara,
UsuńAnita wbrew pozorom jest silną kobietą. Nie z takimi problemami sobie do tej pory poradziła. Potrzebuje tylko trochę czasu i oderwania się od mieszkania w Warszawie, w którym wszystko przypomina jej utraconą rodzinę. Poza tym ma głowę na karku i nie będzie zbijała bąków na bezrobociu. Na kłopoty najlepsza jest praca. Pięknie dziękuję za wpis. Najserdeczniej pozdrawiam:)
Ta Marta, to z nieba jej spadła. Myślę, że Anicie dobrze zrobi wyprowadzka. Z dala od Warszawy łatwiej i może szybciej upora się ze stratą rodziny. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza,
Usuńtaki jest plan. Wszystko nowe: miejsce, otoczenie, zadania. Mniej czasu na myślenie. Serdecznie pozdrawiam i bardzo dziękuję za komentarz:)
Pozostawiony list jest przepiękny! Jego treść wyraźnie pokazuje jak bardzo Anita ich kocha. Martwi się o nich, życzy szczęścia. Nie ma tam nawet słowa pretensji, że tak ja potraktowali. Jej troska jest niewiarygodna. Szkoda, że tak mocno została zraniona przez najbliższych. Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa,
Usuńmąż i córka byli całym jej światem. Nic w tym zakresie się nie zmieniło. Kocha ich tak bardzo, że cały czas życzy im jak najlepiej. Po prostu chce aby byli szczęśliwi. Takie potraktowanie przez ukochane osoby rzeczywiście boli najbardziej, ale najważniejsze dla niej jest to, żeby oni byli szczęśliwi. Bardzo dziękuję Ci, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiam:)
Fajnie się złożyło, że Marta pamięta, że jak ona potrzebowała pomocy, to ją uzyskała. Wie jak taka osoba może się źle czuć. Teraz chce spłacić dług. Takie trochę podaj dalej. Być może i Anita w przyszłości będzie mogła w taki sam sposób spłacić dług. Potrzebujących jest pełno, tylko należy otworzyć szerzej oczy. Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńNic na siłę. Nie wszyscy chcą pomocy i nie możemy jej nieść wbrew tym osobą, ale masz rację, że zawsze warto mieć szeroko otwarte oczy. Być może ktoś cicho woła o pomoc, tak jak Anita. I wcale nie musi być to nic spektakularnego. Nieraz wystarczy tylko wysłuchanie takiej osoby. Cieszę się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłam serdeczności:)
UsuńCiekawi mnie czy zachowanie Artura i Malwiny wobec Anity jest podyktowane chęcią zemsty? Przecież minęły dwa miesiące. Mieli czas aby względnie się uspokoić i coś postanowić o przyszłości. Naprawdę nie chcą nawet jej wysłuchać? Chociaż teraz to już musztarda po obiedzie, bo Anita nie zostawiła nowego adresu. Do następnego czwartku Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta,
UsuńAnita już nie wierzy, że między nią i Arturem z córką uda się jeszcze coś wyjaśnić i wyprostować, żeby żyli jak dawniej. Chce wyeliminować możliwość kolejnego spotkania. Wie, że ją by to strasznie bolało. Mąż i córka są po prostu ciężko urażeni. Ze złości nic do nich nie dociera. Cieszę się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłam serdeczności:)
Jakie szczęście, że są jeszcze tacy ludzie jak Marta. Przecież nawet nie kolegowała się z Anitą, a potrafiła dostrzec, że coś nie tak się u niej dzieje. Nie udawała, że nic nie widzi, tylko zareagowała. Podobno dobro do nas powraca, więc liczę na to, że kiedyś i u niej zawita słońce. Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira,
UsuńMarta uważa, że warto być poczciwym i nie myśli, że zrobiła coś niesamowitego. Ktoś kiedyś jej pomógł, teraz ona może zrobić to samo. Pięknie dziękuję za wizytę na blogu. Najserdeczniej pozdrawiam:)
Ale się porobiło, taka zmiana w nastawieniu Anity, brawo. Wreszcie dziewczyna zmadrzala. Ale list to z grubej rury 👍Jak Arturek z Malwinka przeczytają to Im szczęki opadna. A wrócą do Warszawy jak nic. Teraz to dopiero ciężko doczekać do kolejnej części. Dzięki, pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńHalina,
UsuńAnita pisząc ten list znowu miała przeczucie. Wierzy, że oni zjawia się w mieszkaniu w Warszawie. Chce się z nimi pożegnać chociaż w taki sposób. Pragnie aby wiedzieli, że życzy im jak najlepiej. Propozycja Marty jest wspaniałomyślna i nie można jej odrzucić. Zawsze można zacząć od nowa budować życie. Nigdy nie można zakładać, że się nie uda. Anita wreszcie odzyskała wiarę w siebie. Najserdeczniej Cię pozdrawiam i bardzo dziękuję za wpis:)
Aż czekam co zrobią Artur i Malwina, oby wszystko się udało Anicie, aż żal kiedy jest smutna... Czasami warto się komuś wypłakać w mankiet.
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM
Renia,
Usuńrzeczywiście możliwość zwierzenia się komuś z kłopotów częściowo pomaga. Spada trochę kamień z serca. Warto jednak wybrać odpowiednią osobę, która nie wyśmieje naszych spraw, zachowa je w tajemnicy i nie będzie nas oceniała. Anita wspaniale trafiła. Dzięki temu może zacząć na nowo. Bardzo dziękuję Ci, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiam:)
Dzięki temu wyjazdowi Anita wreszcie będzie mogła zacząć żyć spokojnie i martwić się. Tym listem dobitnie dała tej dwójce do zrozumienia, że odcina się od nich.
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam bardzo za dziś, dobrze tak poczytać coś, gdy człowieka męczy grypa.
Cieplutko pozdrawiam w czwartkowy wieczór.
Julita
Julita,
Usuńwyjazd pozwoli Anicie zająć myśli czymś innym, niż mężem i córką, ale nie jest łatwo zapomnieć o ukochanych osobach. Przez tyle lat żyła robiąc wszystko, co tylko mogła, aby nic im nie brakowało. Tak szybko się o tym nie zapomina. Bardzo współczuję choroby. Grypa, niby nic wielkiego, ale potrafi dać nieźle w kość. Uważaj na siebie i szybko zdrowiej:) Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis:)
Podobno nadzieja umiera ostatnia. Nigdy nie wiemy kto nam może podać pomocną dłoń i czy kolejny dzień nie przyniesie przełomu w sprawie, która nas martwi. Tak się stało u Anity. Już nie wierzyła w poprawę losu, nie widziała wyjścia z sytuacji. Marta jej pomogła i to jak! Właściwie całkowicie zmieniła jej życie. Teraz trzeba trzymać kciuki za to by Anita się tam odnalazła i może odzyskała poczucie szczęścia? Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina,
Usuńz każdej sytuacji jest jakieś wyjście. Może początkowo wydaje się nam, że nic nie można zrobić, ale po czasie przeważnie potrafimy docenić naukę jaką otrzymaliśmy od losu. Bardzo dziękuję za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiam:)
Jejku, ależ Anita jest zorganizowana. Mimo rozpaczy pomyślała nawet o pozwie rozwodowym. Zresztą na marginesie, fajny pomysł z tym depozytem. Nawet o kwiatki zadbała. Żal, że jak na razie nikt tak bardzo jej nie kocha, jak ona swoją chyba byłą już rodzinę? Pozdrawiam AB
OdpowiedzUsuńAB,
UsuńAnicie zależy na zamknięciu wszystkich spraw związanych z Warszawą. Ma silne postanowienie rozpoczęcia życia od nowa bez zaległych spraw. Pozew napisała po to aby nikt już jej nie nękał. Przypuszcza, że Artur zechce się ożenić z Niną. Nie chce stwarzać mu problemów. Mimo wszystko bardzo zależy jej na tym, aby mąż i córka jej wybaczyli brak szczerości. Na miłość nigdy nie jest za późno i często po deszczu wychodzi słońce:) Dzięki wielkie za wpis. Najserdeczniej pozdrawiam:)
Przepiękne miejsce i cudowny dom. Marta jest bardzo odważna powierzając dom rodzinny właściwie obcej osobie. Nigdy nie wiadomo, co strzeli do głowy załamanej osobie. Chociaż Anita nie jest bezmyślnym nastolatkiem, więc Marta chyba nie będzie miała kłopotu z lokatorką? Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina,
UsuńAnita jest odpowiedzialną osobą i nigdy by sobie nie pozwoliła na zaniedbanie cudzej własności. Jest ogromnie wdzięczna Marcie i z pewnością nic nie zrobi, aby Marta miała żałować swojej decyzji. Na pewno nie wykorzysta jej dobrego serca. Cieszę się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłam serdeczności:)
Pierwszy krok przez Anitę do nowego życia jest zrobiony. Nowe otoczenie to może to co jest jej teraz potrzebne. Dom wymaga dużego nakładu pracy i może oderwie czasami myśli od męża i córki. Teraz nie pozostaje jak czekać aż Nina znudzi się rodziną, zaczną się kłopoty w nowym domu i Artur z córką zatęsknią za Warszawą, matką ,żoną i ogólnie mówiąc starym życiem. Gdyby tak Anita znalazła sobie tutaj kogoś wartego pokochania byłoby to najgorszą karą dla tych co ją zawiedli.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was dziewczyny.
Ps. Może w niedzielę na spóźnione Mikołajki dacie kolejną część.
OdpowiedzUsuńJeszcze raz pozdrawiam.
RanczUla,
Usuńmasz rację, pierwszy i najważniejszy krok do zmiany już zrobiony. Na razie poszło bezboleśnie. Anita jest pracowitą kobietą więc z pewnością znajdzie zajęcia zajmujące dużo czasu. Pokłady miłości też będzie miała na kogo przelać:) O Arturze, Malwinie i Ninie już niebawem. A o prezencie mikołajkowym pomyślimy, obiecuję, ale na razie nic nie mogę obiecać:) Cieszę się, że znalazłaś czas, przeczytałaś i skomentowałaś. Serdecznie Cię pozdrawiamy:)
Marta, okazała się osobą, która nie tylko pozwoliła Anicie, pozbyć się „ciężaru wspomnień”, ale podała pomocną dłoń aby zraniona kobieta wyciszyła emocje po „stracie” rodziny. Pomysł wyjazdu, choć mógłby, wydawać się nierealny Anita przyjęła zapewne z ulgą. Wreszcie przestanie rozpamiętywać odejście Artura i Malwiny. Już Marta nie zostawi ją z tym samą. Myślę, że to początek wspaniałej przyjaźni obu kobiet, jak już wiemy, obu po przejściach.
OdpowiedzUsuńList do Artura i Malwiny porusza, ale czy zrobi na nich jakieś wrażenie, nie wiem.
Dziękuję za dziś.
Pozdrawiam serdecznie, Agata
Agata,
UsuńMarta dla Anity jest jak gwiazdka z nieba:) A przecież z początku Anita niezbyt pałała do niej sympatią. Jak to pozory potrafią mylić:) Podobne przeżycia potrafią łączyć i tutaj nie będzie inaczej. Ukochanych ludzi nie da się tak łatwo wyrzucić z pamięci. Jednak teraz Anita będzie przede wszystkim zajęta urządzaniem się w nowym miejscu. Bardzo dziękuję Ci, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiam:)
super wpis
OdpowiedzUsuńAli,
Usuńcieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:)
O kurcze, ale się porobiło :O ALe myślę, że pomysł z przeprowadzką jest idealny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, ANN :P
Ann,
Usuńcoś się kończy i coś się zaczyna. Przeprowadzka z pewnością pomoże. Wielkie podziękowania za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiam:)