ROZDZIAŁ
7
Artur był wściekły na Anitę. Obwiniał ją o
to, że zmanipulowała jego rodziców, że zagrała im na emocjach i wywołała w nich
poczucie winy. Gdyby nie ich wieczna gadanina pewnie nigdy by się z nią nie
ożenił. Inna rzecz, że dziecko pokochał nad życie, a po dwóch latach doszedł do
wniosku, że Anita jest wspaniałą matką i mógłby się przy niej zestarzeć.
Decyzja wspólnego życia wydawała się oczywista. Teraz po latach pojawia się
Nina i odziera jego i Malwinę ze złudzeń. Moment, w którym poznał całą „prawdę”
uświadomił mu marność lat przeżytych u boku Anity. Przecież to Ninę kochał i
gdyby wszystko ułożyło się po jego myśli, mógłby być z nią bardzo szczęśliwy.
Jakoś nie przyszło mu do głowy zapytać, dlaczego ukryła przed nim fakt zajścia
w ciążę, podobnie jak nie przyszło mu do głowy, że istniała uzasadniona obawa,
że to nie on jest jej autorem. Nie przyszło mu do głowy mnóstwo innych bardzo
istotnych pytań. Zobaczył po latach Ninę i jego serce znowu niebezpiecznie
przyspieszyło. Kiedy zaproponowała wyjazd do Wrocławia i zamieszkanie u niej
przystał na to od razu upatrując szansę dla siebie i Malwiny na prawdziwe życie
bez matki zastępczej dla tej ostatniej. Zachłysnął się tym pomysłem. Mieszkanie
było duże i przestronne. On zagnieździł się w sypialni Niny, Malwina dostała
własny pokój. Przez pierwsze dni załatwiał sobie pracę a Malwinie szkołę. Robił
wszystko, żeby wrócić do normalności. Głównie chodziło mu o córkę, bo po tym co
zafundowała jej Anita, była rozchwiana emocjonalnie i konieczne było osiągnięcie
stabilizacji.
Przez
kilka miesięcy żyli jak w bajce. Noce były upojne a dni wypełnione szczęściem.
Różnica między Niną a Anitą była ogromna. Ta pierwsza nie gotowała. Zabierała
ich za to do drogich restauracji, bo jak mawiała gary są dobre dla gospodyń
domowych a ją stać na knajpy i znakomite jedzenie. Tu akurat mówiła prawdę.
Miała firmę i obrotnego wspólnika. Dzięki niemu prosperowali świetnie
zarabiając na sprzęcie rehabilitacyjnym, zaopatrzeniu medycznym i suplementach
diety. Nina na brak pieniędzy nie narzekała nigdy. Malwinę traktowała nie jak
córkę, ale jak koleżankę. Ciągała ją do drogich, ekskluzywnych sklepów i
ubierała w ciuchy, które nijak nie pasowały piętnastolatce mocno dodając jej
lat. Po mieście poruszały się taksówkami, na które Nina wydawała majątek. Mimo
smykałki do interesów nigdy nie zrobiła prawa jazdy. Przepisy ruchu drogowego
były zbyt skomplikowane i nie wchodziły jej do głowy.
Po
kilku miesiącach tej wspaniałej szczęśliwości coś jednak zaczynało zgrzytać.
Nina wracała coraz później i często czuć było od niej alkohol. Najzwyczajniej w
świecie imprezowała. Artur najczęściej już spał, kiedy starała się jak
najciszej przekręcić klucz w zamku. Tym razem to Malwina była czujna. Miała
sporo kartkówek i często siedziała do późnej nocy wkuwając materiał. Początkowo
nie chciała martwić ojca i nic mu nie mówiła. Od czasu, gdy przyjechali z Niną
do Wrocławia wydawał się być bardzo szczęśliwy i najwyraźniej odżył. Malwina
nie chciała tego psuć. Czara jednak się przelała, gdy Nina miała pojawić się w
szkole córki na zebraniu i na nie nie dotarła. Malwina była wściekła. Wieczorem
zrobiła jej awanturę przy ojcu.
- Prosiłam cię, żebyś poszła na to zebranie,
bo omawiano na nim ważne sprawy a ty wybrałaś znowu jakąś imprezę zamiast mnie!
Mama zawsze chodziła na zebrania i pilnowała terminów! – wykrzyczała jej prosto
w twarz. – Masz trzydzieści pięć lat a zachowujesz się jak głupia nastolatka!
Nie nadajesz się na matkę zupełnie.
- Nie pozwalaj sobie smarkulo! – warknęła
Nina. Ojciec przysłuchiwał się tej kłótni w milczeniu.
- Ty nic nie powiesz? – Malwina zwróciła się
do Artura. – Jesteś tak ślepy, że nie widzisz co ona wyprawia? Nie czujesz od
niej alkoholu? Nie widzisz, że wraca później niż zwykle i jest wstawiona?
Przejrzyj na oczy. Ta kobieta jest kompletnie nieodpowiedzialna – odwróciła się
na pięcie i zatrzasnęła drzwi od swojego pokoju. Nina zerwała się i pobiegła za
nią. Stanęła w drzwiach i wysyczała przez zaciśnięte zęby.
- Nie porównuj mnie do tej głupiej Anity.
- No jasne! Przepraszam! Już nie będę ci
mówić, że jest o niebo lepsza i mądrzejsza od ciebie a już na pewno bardziej
odpowiedzialna. Kochała nas. Stworzyła nam wspaniały dom. Ty traktujesz dom jak
hotel. Nie sprzątasz, nie gotujesz, nie robisz zakupów tylko wysługujesz się tatą.
Ty tylko leżysz i pachniesz. Jesteś zerem. Jak mam mieć taką matkę, to lepiej,
żebym jej nie miała w ogóle. A teraz zamknij drzwi z drugiej strony.
Artur
słuchał słów córki z wyraźną przykrością nie dlatego, że obrażały Ninę, ale
dlatego, że Malwina powiedziała prawdę. Prawdę o Anicie. Po raz pierwszy odkąd
tu przyjechali musiał przyznać, że nie tak wyobrażał sobie wspólne życie z
Niną. Seks z nią był wspaniały, ale sam seks nie jest w stanie utrzymać
związku. Ta awantura była dopiero początkiem tego, co miało wydarzyć się
później.
Wybierali
się na urodziny wspólnika Niny. To nie miało być zwykłe przyjęcie przy stole,
bo i okazja była niecodzienna. Wspólnik kończył czterdzieści lat i należało to
właściwie uczcić. Zostało zaproszonych mnóstwo gości a impreza miała mieć
charakter gardenparty.
Nina
stała przed dużym lustrem oglądając się ze wszystkich stron i sprawdzając, czy
suknia, w którą zainwestowała parę ładnych tysięcy dobrze leży. Artur stanął za
nią poprawiając muszkę. Z podziwem zlustrował sylwetkę Niny.
- Wyglądasz zjawiskowo – szepnął jej do ucha.
Rozchichotała się.
- Ty też niczego sobie. Malwina zostaje, czy
wybiera się gdzieś?
- Zostaje. To do niej mają przyjść jakieś dwie
koleżanki. Idziemy?
- Tak. Już czas.
Ogromny
ogród wspólnika oblegany był przez mnóstwo gości. Stały stoliki i bufety ze
smacznym jedzeniem. Gdzieś w tle słychać było spokojną muzykę. Z trudem
odnaleźli gospodarza i złożyli mu życzenia. Nina czuła się jak ryba w wodzie.
Znała tu niemal wszystkich, głównie mężczyzn. Artur pozostawał nieco z boku.
Czuł się przytłoczony i nikogo nie kojarzył. Nina brylowała w towarzystwie a on
przysiadł na ławeczce w pobliżu niewielkiej kaskady ułożonej ze sporych
otoczaków. Trzymając kieliszek z szampanem w dłoni omiatał wzrokiem ten kolorowy
tłum.
- Artur? – usłyszał za swoimi plecami i
odwrócił się gwałtownie. – Artur Kochański? A niech mnie diabli. Co ty tu
robisz chłopie? Prędzej ducha bym się spodziewał niż ciebie. Sądziłem, że
mieszkasz w Warszawie?
Przed
nim stał wysoki mężczyzna i uśmiechał się od ucha do ucha. Artur wstał i
uścisnął mu dłoń.
- Mój Boże… Piotrek Zwoliński… Nie widzieliśmy
się chyba od tej imprezy po maturze. Gdzie zniknąłeś?
- Nie zniknąłem. Po maturze studiowałem
architekturę krajobrazu w Warszawie, a potem los rzucił mnie do Wrocławia.
Solenizanta znam od kilku lat. To ja projektowałem mu ogród i stąd moja
obecność tu dzisiaj. Widziałem Ninę, ale nie miałem szans, żeby się do niej
dopchać. Jest oblegana jak zwykle zresztą. Nie sądziłem, że znowu jesteście
razem. Kiedyś będąc w Wałbrzychu dowiedziałem się, że wziąłeś ślub z Anitą. Z
nią samą miałem częstszy kontakt w Warszawie. One obie mieszkały wtedy razem.
Anita opiekowała się Niną, bo ta była w ciąży. Ściągnęła ją z Wrocławia. Potem
widywałem z dzieckiem wyłącznie Anitę. To wyglądało tak jakby to ona była matką
a nie Nina. Ninę spotykałem głównie na imprezach. Potem dowiedziałem się, że
wróciła z powrotem do Wrocławia.
- Tak… Mniej więcej tak było. Rzecz w tym, że
Anita to wszystko uknuła, żeby zaadoptować to dziecko a mnie wmówiła, że to z
nią je mam. Okłamała nas wszystkich a ja dopiero niedawno się o tym
dowiedziałem. – Piotrek pokręcił z niedowierzaniem głową.
- A od kogo?
- Nooo, od Niny. Przyjechała do Warszawy i
znalazła mnie. Opowiedziała mi o wszystkim. Także o tym, że przez tę adopcję
Anita chciała nas rozdzielić.
- To niemożliwe. To jakaś piramidalna bzdura. Znałem
Anitę lepiej niż Ninę i doskonale wiem, że nie byłaby zdolna do jakiegoś
knucia. To uczciwa i wrażliwa dziewczyna. Co można pomyśleć o matce, która bez
skrupułów oddaje dziecko przyjaciółce a sama wyjeżdża na stałe do Wrocławia,
żeby nie mieć problemów i żyć tak, jak była do tego przyzwyczajona? Nina to
rozrywkowa dziewczyna. Lubi dobrą i ostrą zabawę. Tak jest do tej pory. Ona
jedna a wokół niej wianuszek mężczyzn. Nawet nie przeszkadza jej fakt, że
przyszła tutaj z tobą. Pewne rzeczy się nie zmieniają. Tu raczej należy
podziwiać Anitę, że zdecydowała się wychować dziecko i jednocześnie studiować.
Musiało być jej piekielnie trudno. Mam jedną głowę i dałbym sobie ją uciąć, że
to Nina wpadła na pomysł adopcji. Nie chciała tego dziecka, bo było dla niej
ciężarem. Nie powiedziała ci o ciąży, bo pewnie nie wiedziała czyje ono jest. Założę
się, że albo dziecko jest do ciebie bardzo podobne, albo ona zrobiła badania
DNA. Stawiam na to pierwsze. – Artur wpatrywał się nieruchomo w twarz Piotrka.
To co powiedział przestawiło jego świat do góry nogami.
- To dziecko to dziewczynka, Malwina. Jest
zdjętą ze mnie skórą. Nie musiała robić badań DNA – powiedział cicho. Piotrek
popatrzył na Artura ze współczuciem.
- Możesz mi nie wierzyć, ale ta kobieta miała
wielu mężczyzn nawet wtedy, gdy była z tobą. Zdradzała cię. Bywałem na tych
imprezach. Anita siedziała z dzieckiem w domu, a Nina uwieszona na ramieniu
jakiegoś osiłka, za każdym razem innego, wywijała na parkiecie do białego rana
i zalewała się drinkami. Ona nie nadaje się do stałych związków. To nie taki
typ kobiety. A co w takim razie z Anitą?
- Właściwie to nie wiem… – rzekł niepewnie. –
Prawie rok temu Nina pojawiła się u nas w domu i powiedziała, co powiedziała.
Wściekłem się. Malwina także. Spakowaliśmy walizki i wraz z Niną przyjechaliśmy
do Wrocławia.
- Źle zrobiłeś Artur. Ninie nie można wierzyć.
Konfabulację ma we krwi. Zmanipulowała cię. Wykorzystała to, że nadal nie jest
ci obojętna. Ona lubi zdobywać nawet to, co nie należy do niej. Po zwycięstwie
napawa się satysfakcją, ale to nigdy nie trwa długo, bo szybko się nudzi.
Potrzebuje nowych wyzwań. To przykre co powiem, ale oboje skrzywdziliście
Anitę.
Artur
czuł się tak jakby dostał obuchem w łeb. To, co mówił Piotrek, miało sens i
zaczynało się układać w logiczną całość. Ponownie uścisnął Piotrowi dłoń.
- Będę się zbierał. Dziękuję ci za wszystko,
ale mam dość tej imprezy i idę to powiedzieć Ninie.
Zastał
ją faktycznie otoczoną przez mężczyzn, śmiejącą się perliście z jakiegoś
dowcipu. Odciągnął ją od nich.
- Mam dosyć. Jadę do domu.
- Dlaczego tak wcześnie? Ja się świetnie
bawię, nie psuj mi tego – powiedziała z wyrzutem. – Wrócę wieczorem taksówką.
Jak chcesz, to jedź.
Nie
zwlekał. Szybkim krokiem udał się do wyjścia nie pomyślawszy nawet, żeby
pożegnać się z gospodarzem imprezy. Z postoju wziął taxi i kazał się wieźć do
domu. Podchodząc do drzwi trochę był zdziwiony, że nie słyszy śmiechu
nastolatek. Otworzył je i od progu zawołał Malwinę. Odpowiedziała mu jednak
cisza. Poszedł do jej pokoju i stanął jak wryty. Jego córka leżała na łóżku z
rozrzuconymi rękami i oddychała ciężko. Wyglądała na nieprzytomną. Podbiegł do
niej i zaczął nią potrząsać, ale nie zareagowała. Na biurku stojącym przy oknie
dostrzegł jakiś mały woreczek z brunatnym proszkiem. – Czyżby zażyła narkotyki? – Przerażony wyciągnął telefon i wezwał
pogotowie. Czekając na nie zdążył napisać kartkę do Niny, że jest z Malwiną w
szpitalu. Jechał karetką i modlił się o cud. Modlił się o to, żeby Malwina
przeżyła. Nie rozumiał dlaczego to zrobiła. Przecież nie miała żadnych kłopotów
w szkole. Nadal dobrze się uczyła i chętnie. Jaki był więc powód, że posunęła
się do czegoś takiego?
Już na
miejscu próbowano ocucić dziewczynę. Długo to trwało, ale wreszcie otworzyła
oczy. Podano jej tlen i zastosowano płukanie żołądka. Zbadano zawartość
foliowej torebki i stwierdzono, że to rodzaj wysokooczyszczonej heroiny pod
nazwą „brown sugar”. Podszedł do niego lekarz chcąc się dowiedzieć czegoś
więcej.
- Ona nie jest narkomanką – tłumaczył Artur. –
Jestem pewien, że wzięła to po raz pierwszy w życiu i od razu przedawkowała.
Nie mam pojęcia jak to zdobyła. Możecie sprawdzić. Głowę dam, że na ciele nie
ma żadnych śladów wkłuć. Ratujcie ją. To moje jedyne dziecko – zakończył
drżącym głosem.
- Jak dawno mogła zażyć narkotyk?
- Może jakieś dwie godziny temu. Wtedy właśnie
wyszedłem z domu.
- To dobra wiadomość. Jest szansa, że nie
ucierpiały jej narządy wewnętrzne. Będziemy to monitorować.
Wyszło szydło z worka jakie ziółko jest z Niny to manipulantka, alkoholiczka i nie wierna Arturowi kobieta. A jeżeli dziecko nie należy do Artura??
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
aha i znowu samoistnie dodały sie dwa komentarze. mam nadzieję, że nic się nie stało. Moj telefon zaczyna świrować
UsuńRenia,
UsuńPragnę Cię uspokoić, Malwina z całą pewnością jest dzieckiem Artura. A sama Nina lubi zabawę i życie na luzie. Czy takie życie będzie odpowiadać jej nowej rodzinie czas pokaże. Pozdrawiamy cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis:)
Wreszcie chyba jakiś przełom? Chociaż wydaje się, że dotyczy on wyłącznie Malwiny. To do niej zaczęło docierać kim była dla niej Anita, ile dawała jej miłości i zwykłej uwagi i czasu. Może i Artur oprzytomnieje mimo tych harców łóżkowych? Szkoda, że następuje to tak późno, bo nie wiadomo co na to Anita i oczywiście Nina? Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola,
UsuńMożna tak sądzić, że ten rozdział stanowi przełom. Malwina jest przyzwyczajona do innego życia rodzinnego, takiego tradycyjnego. Mama dba o wszystko, poświęca jej dużo uwagi, spędzają dużo czasu wspólnie. Ciężko jej się przyzwyczaić do nowego. Artur, to co innego. Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)
O mój Boże. Jaki biedny i do tego głupiutki Arturek! Tak bardzo kocha Ninę, tak chciał być z nią szczęśliwy, a tutaj okazuje się, że zwykły z niego rogacz! Dobrze mu tak. Sam nie potrafi nic zauważyć więc musiał mu pomóc kolega z przeszłości. Prawda musiała chociaż trochę zaboleć. Do następnego czwartku Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta,
Usuńprawda często boli, ale lepsza najgorsza prawda niż najlepsze kłamstwo, prawda? Artur jest dorosły, więc musi sobie z nią poradzić. Przesyłamy serdeczności:)
Ale się porobiło. Malwina mądrzejsza od ojca! Ciekawe co dalej? Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńCzasami tak bywa, że jajko jest mądrzejsze od kury, hahaha:) Zapraszamy na kolejne rozdziały. Bardzo dziękujemy Ci, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:)
UsuńBajka u boku ukochanej kobiety się skończyła i nie ma i żyli długo i szczęśliwie. Malwina i Artur mogli kupić sobie tyle rzeczy i korzystać z dobrodziejstw, ale tego czego nie da się kupić czyli szczęścia nie mieli. W dodatku Malwina nie wytrzymała psychicznie. Obawiam się, że po powrocie do Warszawy czeka ich kolejne rozczarowanie kiedy nie zastaną Anity. Teraz pozostaje tylko porzucić Ninę i wrócić ze skruchą. Ostatnie wydarzenia chyba raz na zawsze spowodują również, że Artur odkocha się w Ninie.
OdpowiedzUsuńMiło było przeczytać, że Malwina o Anicie powiedziała mama.
Pozdrawiam miło.
RanczUla,
Usuńjak życie pokazało, to z żyli długo i szczęśliwie bywa różnie. Rzeczywiście, jest kilka rzeczy, których nie można kupić za żadne pieniądze. Warszawa już niedługo. Serdecznie pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)
Biedne dziecko. Malwina jest przecież tylko nastolatką a musi się zmagać z takimi problemami. Miała prawo oczekiwać od matki zrozumienia miłości opieki. A dostała pieniądze. To nie to samo. Nawet ona to zauważa, że Anita była zupełnie inna. Szkoda tylko, że rozstanie nastąpiła w niezbyt ładny sposób. Chociaż Malwina powinna rozumieć też, że Anita ją bardzo kochała, a taka miłość nie przechodzi od tak. Powinna się przełamać i spróbować skontaktować się z Anitą. Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina,
Usuńkontakt z Anitą jest utrudniony. Zatarła za sobą wszelkie ślady. Ale podobno dla chcącego nie ma nic trudnego? Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:)
Coś mi mówi, że te narkotyki należą do Niny.
OdpowiedzUsuńMusiał minąć niemalże rok aby ta dwójka zaczęła dostrzegać różnicę między Anitą a Niną, chociaż jak dla mnie to o cały rok za późno. Tak to bywa jak działa się pod wpływem chwili.
Dziękuję Wam bardzo za dzisiaj.
Cieplutko pozdrawiam w sobotni wieczór.
Julita
Julita,
Usuńczas jest względny, dla jednych gna, dla innych dłuży się w nieskończoność. Początek wspólnego życia był ciekawy i praktycznie codziennie przynosił coś nowego. W końcu mieli się poznać, więc trochę im zeszło. Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis:)
A miało być tak pięknie!? No i co? Zamienił stryjek siekierkę na kijek? Artur zyskał nowe wrażenia w sypialni, Malwina nowe ciuchy. Czy to było warte tego życia, które wiedli do tej pory? Nawet kolega Piotr się dziwi Arturowi, że zamienił Anitę na Ninę! Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara,
UsuńArtur i Malwina sami muszą się przekonać, czy warto było dokonać takiej wolty. A może warto dać jeszcze szansę Ninie? Pięknie dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Szczerze to myślałam, że Nina naprawdę się zmieniła, że z jakiegoś powodu dorosła do bycia mamą. Okazało się, że Artur i Malwina byli kolejną jej zachcianką, którą szybko się znudziła. Ucieka od ukochanej córeczki i Artura. Zapłacili dość drogo za naukę zdrowego rozsądku. Ciekawe jak to się dalej potoczy? Miśka pozdrawia;)
OdpowiedzUsuńMiśka
UsuńNina to taki typ, który raczej nie da się zreformować. Jedynym jej celem było rozbicie rodziny Kochańskiego i to jej się udało.
Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Serdecznie pozdrawiamy. :)
Brawo młoda, dowal nowej mamuśce! Pokaż jej gdzie raki zimują! Niech wie jak to jest z nastolatkami. Chciała rodziny, to niech się stara a nie ucieka gdzie pieprz rośnie! Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga
UsuńMalwina szybko dojrzała i zrozumiała, że Nina to nie Anita i nie można się po niej niczego dobrego spodziewać a już na pewno nie jakichś uczuć macierzyńskich względem córki. On zrozumiała wreszcie jaki miała cel wizyta Niny w Warszawie. Zrozumiała też, że skrzywdziła osobę, którą całe życie uważała za swoją matkę.
Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za wpis. :)
Jaki ten świat mały. Nina się pewnie tego nie spodziewała? Pojawił się Piotr Zwoliński i prawie wszystko się wydało! Artur ma o czym myśleć. Zastanawiam się czy Artur odważy się zadać jej pytania o przeszłość? Czekam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńArtur nie musi zadawać Ninie pytań o przeszłość, bo Zwoliński wszystko mu o jej przeszłości opowiedział. To było na tyle prawdziwe, że wstrząsnęło Kochańskim i dało dobry powód do przeanalizowania swojego zachowania względem Anity.
Bardzo dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Biedne dziecko. Co ona zrobiła? Tak się kończy brak uwagi i czasu dla dzieci. Może to otrząśnie Arturem i Niną? Szkoda małej, bo chyba jest jednak nieszczęśliwa? Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira
UsuńWstrząsów będzie więcej i to takich, które pozwolą Arturowi spojrzeć na Ninę z zupełnie innej perspektywy.
Najserdeczniej Cię pozdrawiamy. Przesyłamy serdeczności. :)
Jak Anita się już jakoś pozbierała, to teraz kolej na Artura i Malwinę. Czy zorientują się jaka tak naprawdę Nina, czy dadzą jej jednak szansę. Może wystarczy tylko pogadać i wszystko się ułoży? Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńNiestety Nina to nie jest osoba, z którą wystarczy tylko pogadać, bo nikogo nie słucha i nie przyjmuje krytyki. Do Artura powoli zaczyna docierać prawda o miłości jego życia i tylko szkoda, że do jego córki dotarło to znacznie szybciej.
UsuńSerdecznie Cię pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za wpis. :)
Czy to możliwe aby Piotr miał kiedyś bliskie spotkanie trzeciego stopnia z Niną? Bardzo dużo o niej wie i to same niepochlebne słowa. My wiemy, że są prawdziwe, ale czy Artur mu uwierzy? Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa
UsuńPiotr widywał często obie dziewczyny, znał je z Wałbrzycha, bo stamtąd pochodził tak jak one. Widział Ninę w ciąży, widział jak jej dzieckiem zajmowała się wyłącznie Anita, z którą miał sporadyczny wprawdzie kontakt, ale rozmawiał z nią i znał historię dziecka Niny. Jest człowiekiem obiektywnym i powiedział Arturowi prawdę. Z Niną nigdy nic go nie łączyło, wręcz nie lubił jej.
Pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
No przebudzenie rozumu dość boleseb, szczególnie dla Malwiny. Te narkotyki to przyniosły koleżanki dla zabawy, a potem się przestraszyły i uciekły. Albo Malwina znalazła je u Niny, tylko wtedy chyba by nieprzedawkowala. No nie wiem 🤔 Arturek myślał rozporkiem i dopiero kumpel uświadomił mu, że zamiast Casanowa to jest rogaczem. No i niech pocierpi za to co zrobił Anicie. Mam nadzieję, że Malwina wyjdzie z tej przygody bez szwanku. Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku 🍾
OdpowiedzUsuńHalina,
Usuńza głupotę trzeba płacić i teraz przyszła kolej właśnie na to. Artur jest dość młodym i przeciętnym facetem, który mózg ma w innym miejscu. Już dość jest komplikacji, więc z Malwiną nie może skończyć się źle. Przesyłamy serdeczności i również życzymy wszystkiego najlepszego w nowym roku:)
Wszystko co „dobre” szybko się kończy. Ale tak naprawdę co dla Artura było dobre, kilka miesięcy bajecznego życia w luksusie, drogie restauracje, upojne noce w sypialni Niny. Czy chociaż raz pomyślał jak to odbiera Malwina, może dla niej to też była bajka, ale kiedy w bajkę wkrada się nieunikniona rzeczywistość to trzeba spojrzeć trzeźwo na sytuację. Malwina pamięta ile dobrego dała jej Anita i to ją zaczyna doceniać jako matkę. Czy Artur wreszcie przejrzy na oczy? Myślę, że rozmowa ze Zwolińskim no i niestety odurzenie narkotykowe Malwiny pozwolą mu inaczej spojrzeć na to wszystko.Jednak pieniądze to nie wszystko.
OdpowiedzUsuńDziękuję za dziś.
Pozdrawiam serdecznie, Agata
Agata,
Usuńoczywiście zgadzam się, że pieniądze to nie wszystko, ale trzeba przyznać, że pomagają w życiu:) Na ciąg dalszy historii zapraszamy w czwartek. Kolejny post powinien wyjaśnić Twoje wątpliwości. Bardzo dziękujemy Ci, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Dwa stanowiska opisujące jedną sytuację. A to ci niespodzianka. Słowo Niny wobec słowa Piotra. Artur ma trudny orzech do zgryzienia. Anicie pewnie by nie uwierzył, ale Piotr po co miał kłamać? Jest nad czym myśleć. Pozdrawiam AB
OdpowiedzUsuńAB,
Usuńnie zapominajmy też o słowach Malwiny, teraz jeszcze Piotr. No i teraz Artur ma o czym myśleć. Zapraszamy na kolejny post. Dzięki wielkie za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy
Dobrze, że Anita nic nie wie o ich nowym życiu, bo chyba by się załamała. Ona tak dbała o rodzinę, nieba by im przychyliła. Myślę, że mimo tego, co się między nimi zdarzyło, nigdy by nie chciała ich nieszczęścia, szczególnie mam na myśli Malwinę. Mam nadzieję, że Artur poświęci jej teraz więcej czasu. Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńSytuacja Artura i Malwiny wyjaśni się w następnym rozdziale, na który serdecznie zapraszamy. Cieszę się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:)
UsuńKażda sielanka się kiedyś kończy ale ten raj jakoś wyjątkowo szybko się zepsuł. Wydaje się, że oni wszyscy potraktowali nową sytuację jak wakacje, a to miało być ich wspólne i normalne życie. Porażka dla nowej rodziny. Najbardziej żal mi Malwiny. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina,
Usuńwydaje się, że nie pogadali ze sobą na początku, nie wyjaśnili czego oczekują od siebie i od nowych relacji. Zwyczajnie postawili na spontan i pewnie dlatego mają takie problemy. Artur i Malwina oczekiwali kontynuacji rodzinnego życia i trochę się zawiedli, ale Nina chyba też czegoś innego oczekiwała. Każdy z nich ma coś za uszami. Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:)
Miłość jest jednak ślepa. Trochę mi żal Artura. Ma trochę za uszami, ale chciał tylko być z miłością swojego życia. Jego marzenia chyba pękają jak bańka mydlana. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda,
Usuńcałe szczęście, że z takiej ślepoty można się wyleczyć. Co prawda to trochę boli, ale można odzyskać rozum:) Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wpis:)