ROZDZIAŁ
2
Dzisiaj
była druga rocznica ich ślubu. Marek pragnął skromnej uroczystości tylko w
rodzinnym gronie, ale Paulina się uparła. Odkąd pamiętał, zawsze stawiała na
swoim. Była despotyczna i jeśli sobie coś postanowiła, to nie tolerowała
sprzeciwu. Cierpiało trochę na tym jego męskie ego szczególnie wówczas, gdy
dochodziły do niego słuchy, że jest niereformowalnym pantoflarzem. Nawet jego
najlepszy przyjaciel Sebastian tak uważał.
Nie
byli zgodnym małżeństwem. Kłótnie zdarzały się często. Po nich Paulinie wracał
zdrowy rozsądek i próbowała łagodzić sytuację zwłaszcza w łóżku, ale i tak pozostawała
przy swoim zdaniu.
Przed
ślubem snuli plany o tym, że się pobiorą, będą mieć co najmniej dwójkę dzieci.
Koniecznie chłopca i dziewczynkę. Jeszcze rok temu sądził, że to ich wspólne
marzenie. Teraz nie był już tego taki pewien. Najpierw powziął wątpliwości, czy
Paulina faktycznie jest gotowa zostać matką. Przez pięć lat narzeczeństwa i dwa
lata małżeństwa nigdy nie zaszła w ciążę, chociaż wcale nie uważali i liczyli
się z konsekwencjami często uprawianego seksu.
- Paulina, czy ty naprawdę chcesz mieć dzieci?
- wielokrotnie zadawał jej to pytanie a ona nieodmiennie potwierdzała.
- Oczywiście, że chcę kochanie? Przecież oboje
tego pragniemy. Mam przeczucie, że wkrótce nam się uda – uspokajała jego obawy.
Zaczynał
się kolejny rok ich pożycia a oni nadal byli bezdzietnym małżeństwem. Już nie
tylko Marek wywierał na Paulinę naciski, ale i jej teściowie. Przy okazji
urodzin czy świąt nieodmiennie składali im życzenia w stylu „w każdym kątku po
dzieciątku” dając im obojgu do zrozumienia, że latka lecą, a oni wciąż bez
potomka.
- Obijacie się dzieci – perorował senior – a
my nie młodniejemy. Chcielibyśmy jeszcze przed śmiercią nacieszyć się wnukami.
- Zdążycie, na pewno zdążycie – uspokajała
Paulina. – My usilnie nad tym pracujemy, prawda kochanie? - patrzyła przymilnie
Markowi w oczy pieszczotliwie gładząc jego szorstki policzek.
Krótko
po tej rozmowie Marek przeszedł badania na płodność, bo pomyślał, że to może z
nim jest coś nie tak. Kiedy jednak konsultował wyniki badań z lekarzem ten
zapewniał go, że wszystko jest w najlepszym porządku.
- Plemniki są bardzo liczne, silne i ruchliwe.
Nie widzę najmniejszych przeszkód w tym, by mógł pan zostać ojcem.
Skoro
więc nie w nim tkwiła przyczyna ich bezdzietności, to może jednak było coś na
rzeczy z Pauliną?
Od tej
chwili nie dawał jej spokoju. Tłumaczył jak silna jest w nim potrzeba zostania
ojcem.
- Nie chcę umrzeć bezpotomnie. Chcę spłodzić
syna a nawet dwóch. Byłem na badaniach i nie stoi nic na przeszkodzie, bym mógł
się spełnić jako tata. Właściwie jest tylko jedna przeszkoda – ty. Kiedy
ostatni raz się badałaś? Chcę żebyśmy wybrali dobrego ginekologa. Niech cię
przebada i ustali co jest nie tak.
- Nigdzie nie będę chodzić. Mam dobrego
lekarza i jeśli zajdzie taka konieczność poddam się badaniom. Za bardzo mnie
naciskasz, a to nie pomaga. – Jej głos początkowo spokojny szybko osiągał
wysoki ton. Nie panowała nad sobą wyrzucając z siebie niekontrolowany potok
słów. Nie pozostawał jej dłużny głośno odpierając jej argumenty.
- Czy ty mnie jeszcze kochasz? – pytał z
rozpaczą w oczach widząc, że jej nie przekona.
- Oczywiście, że cię kocham. Jak w ogóle
możesz o to pytać?
- To dlaczego nie chcesz dla mnie zrobić tego
badania? Ono rozwiałoby wszystkie wątpliwości i zażegnało zupełnie niepotrzebne
kłótnie.
- No dobrze… - niespodziewanie zgodziła się. –
Pójdę do lekarza i zrobię wszystkie badania, jeśli ma cię to uspokoić, chociaż
uważam to za stratę czasu, bo jestem pewna, że ze mną wszystko w porządku.
Ta
kłótnia tak jak wszystkie poprzednie znalazła swój finał w łóżku, w którym
godzili się długo i namiętnie.
Kilka
tygodni później Paulina z niewesołą miną weszła do prezesowskiego gabinetu
Marka i usiadła na kanapie mnąc w dłoniach jakiś papier. Oderwał oczy od
monitora i spojrzał zaniepokojony na posępną twarz żony.
- A co ty tam tak gnieciesz? Co to jest?
- Odebrałam właśnie wyniki badań i jestem załamana.
Nie sądziłam, że jest aż tak źle. Spójrz – wstała i podała mu wydruki.
Przebiegł
wzrokiem po treści i nerwowo przełknął ślinę.
- Ale to oznacza, że…
- Tak. To właśnie oznacza, że nigdy nie będę
mogła dać ci dziecka. Jestem bezpłodna i nic nie da się zrobić.
Był
zdruzgotany. Ten kawałek papieru rozwiewał w pył jego szansę na ojcostwo.
Paulina też wyglądała na zdołowaną. Usiadł obok niej i objął ją ramieniem.
- Paulina…, zawsze jest jakieś wyjście. W
ostateczności możemy zaadoptować jakieś niemowlę lub nawet dwa niemowlęta.
- To już nie będzie to samo, bo to dziecko nie
będzie miało z nas nic. Nie chcę wychowywać cudzych dzieci. Jestem pewna, że
nie byłabym w stanie pokochać ich tak jak własnych. Nie możesz tego ode mnie
wymagać – wyrzuciła z siebie płaczliwym głosem.
- Nie…, oczywiście, że nie… Póki co nic na
razie nie mówmy rodzicom, chociaż uważam, że powinni o tym wiedzieć. Najpierw
sami musimy oswoić się z tą myślą, że nigdy nie będziemy rodzicami.
Kiedy
Paulina wyszła z gabinetu Marek ukrył w dłoniach twarz. Nie podejrzewał, że
jego żona będzie bezpłodna. Liczył, że być może lekarz znajdzie u niej jakiś
drobny defekt, który łatwo da się wyleczyć. W dodatku Paula była taka pewna, że
z nią wszystko dobrze, że i on uwierzył, że tak jest. Może to kara za to, że za
bardzo mu zależało? - Nonsens… -
żachnął się. – Przecież to normalne, że jak się osiągnie odpowiedni wiek, to
chce się mieć następcę. On zarządzał firmą modową, którą przekazał mu ojciec.
To była jego sukcesja po seniorze, który nie był w stanie już pracować. Komu on
ma przekazać tę schedę? Ma pójść w obce ręce? Paulina nie wyraziła zgody na
adopcję. Faktycznie jeśli miałaby nie pokochać przysposobionego dziecka to
adopcja nie miała najmniejszego sensu. Przez moment miał wrażenie, że to w nim
jest więcej instynktu macierzyńskiego niż w jego żonie i to mogła być prawda.
Już dawno dostrzegł, że to w nim przeważa pierwiastek kobiecy i na pewno ma
więcej wrażliwości niż zimna jak lód Paulina Febo. Były sytuacje, w których
okazywała się kobietą bez serca zupełnie niewrażliwą na cierpienie czy ból. To
były takie ulotne wrażenia, ale mogły dawać do myślenia. Jemu nie dały aż do
teraz. Wprawdzie nie chciał jej krzywdzić niesprawiedliwym osądem, ale gdy
przypominał sobie różne rzeczy nabierał pewności, że jego żona czasami wydaje
się kimś innym niż kobietą, z którą się ożenił.
Wygładził
zmięty papier z wynikami badań i wsadził go do koperty, którą ukrył w
czeluściach biurka. Zastanawiał się jak przekazać te hiobowe wieści rodzicom.
- I tak to mniej więcej wygląda – zakończył
cicho spuszczając głowę. Miesiąc później siedział u rodziców w ogrodzie
opowiadając im o swoich zawiedzionych nadziejach na zostanie ojcem. Oni trwając
w bezruchu wbijali w niego wzrok przepełniony niedowierzaniem.
- Te badania ona powinna była zrobić już dawno
temu. Jeszcze przed ślubem. Przez swój upór pozbawiła nas szansy zostania
dziadkami a ciebie ojcem. Tak się nie robi. Żyliście ze sobą przez pięć lat zanim
pobraliście się i to już powinno wam dać do myślenia. Wyrzucam sobie, że tak
bardzo naciskaliśmy z ojcem na ciebie, żebyś się wreszcie zdeklarował – mówiła
rozgoryczona Helena. – Nie powinniśmy byli tego robić zwłaszcza, że mieliśmy
świadomość niedoskonałości tego związku.
- Nie obwiniaj się mamo. Co się stało, to się
nie odstanie. Paulina też cierpi. Była zdruzgotana, kiedy przyszła do mnie z
wynikami badań. To nie jej wina, że nie może mi dać dziecka. Trudno tu mówić o
czyjejkolwiek winie – podniósł się z wiklinowego fotela. – Będę jechał. Mam
jeszcze trochę pracy.
Sala
bankietowa w hotelu Marriott jaśniała od świateł zapełniając się wolno gośćmi
zaproszonymi na dzisiejszą uroczystość. Byli to goście z najwyższej półki.
Lekarze, dziennikarze, właściciele firm modowych i inni przedstawiciele
warszawskiego establishmentu.
Marek z
niechęcią obserwował to towarzystwo i nie miał najszczęśliwszej miny. Paulina
za to brylowała za nich oboje. To był jej żywioł. Uwielbiała stać na
świeczniku, być w centrum zainteresowania, udzielać wywiadów, by móc się potem
delektować swoją celebrycką sławą.
Przybyli
rodzice Marka i Alex - brat Pauliny. Dobrzańscy już nie życzyli im standardowo
„w każdym kątku po dzieciątku”, ale bez zbytniego entuzjazmu złożyli zupełnie
zwyczajne życzenia szczęścia na dalsze lata życia. Od kiedy dowiedzieli się o
bezpłodności swojej synowej jakoś zupełnie stracili do niej serce i zaufanie
chyba też.
Na tej
uroczystości pojawiła się także bliska kuzynka Pauliny. Przyleciała specjalnie
z Mediolanu wraz z mężem, by uczcić rocznicę ślubu. Obie rzuciły się sobie w
ramiona. To było takie nietypowe dla Pauliny, która raczej nie była zbyt
wylewna, jednak w stosunku do kuzynki ostentacyjnie tę wylewność okazywała.
Marek nie przepadał za Kiarą. Nie lubił wyrazu jej lisiej twarzy, bo miał
wrażenie, że ta kobieta wciąż coś knuje. Każdorazowy pobyt w Mediolanie kończył
się tym, że on większość czasu spędzał sam, podczas gdy te dwie najlepiej
bawiły się we własnym towarzystwie.
- Jesteś coraz piękniejsza Paula – usłyszał
słowa Kiary wypowiadane po włosku. – Po prostu kwitniesz z roku na rok.
Strasznie stęskniłam się za tobą. Mam nadzieje, że znajdziesz czas na
pogaduszki?
- Z tobą zawsze kochana. A teraz chodźcie.
Zaprowadzę was do stołu. Siedzimy razem.
Mimo
niechęci Marka do takich wielkich spędów ten wieczór jednak był bardzo udany.
Znakomite jedzenie i świetny zespół muzyczny zachwyciły gości i nikt nie
wyszedł z tej imprezy zawiedziony. Paulina i Kiara umówiły się na następny
dzień w hotelu, w którym zatrzymała się ta ostatnia.
Ja nie cierpię panny Febo. Ona jest bezpłodna... Ale kiedy Marek wreszcie pozna Ule i się w niej zakochał? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA Kiara bardzo kojarzy mi się z Królem Lwem II
UsuńRenia
UsuńNie można nienawidzić kogoś, kto jest bezpłodny, bo akurat na tę przypadłość nie ma się wpływu. Na Twoje pytanie rzecz jasna nie udzielę odpowiedzi. Nie wiem dlaczego Kiara kojarzy Ci się z postacią z kreskówki.
Pozdrawiamy pięknie i dziękujemy za komentarze. :)
Imię "Kiara" zapisuje się zupełnie inaczej.
OdpowiedzUsuńAkurat tym najmniej się przejmuję czy pisownia jest przez "K", czy przez "C". Dla treści opowiadania to bez znaczenia.
UsuńPozdrawiam i dziękuję . :)
PS.
"Nie jestem tylko księżniczką, to jest połowa mnie"
—Kiara do Timona (Król Lew)
Nie chce mi się wierzyć w tą całą niepłodność Pauliny. Jest cwana a co to dla niej załatwić lewe zaświadczenie. Również potrafi dobrze grać. Co do Dobrzańskich to mnie śmieszy ich zachowanie. Pomijam fakt, że nie wierzę Paulinie, ale bo ta nie może dać im wnuka nagle jest nie godną bycia żoną ich syna.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam późną nocną porą.
Julita
Julita
UsuńDobrzańscy naciskali syna, żeby ożenił się z Pauliną chociaż dobrze wiedzieli, że nie zawsze układa im się dobrze. Znali wybuchowy charakter Febo i nie mogły ujść ich uwadze uszczypliwe uwagi ich synowej w stosunku do niego. Paulina to wieczna malkontentka zawsze z czegoś niezadowolona. Mimo to wydawała się najlepszą kandydatką na żonę dla ich syna. Teraz życie to weryfikuje, bo przynosi rozczarowanie, że nigdy nie doczekają wnuków, na które bardzo liczyli i jednocześnie odstręcza ich od synowej, choć to dość irracjonalne, ale być może zupełnie nieświadome zachowanie.
Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wpis. :)
Tak jak można było przewidzieć Paulina "nie może mieć dzieci" i pojawia się Ula w roli zastępczej matki. Pytanie tylko brzmi jak dojdzie do szczęśliwego poczęcia i kiedy. Przed rozstaniem Pauliny i Marka czy po. A tak na marginesie ja na miejscu Marka zaaplikowałabym Paulinie rozwód z wielkim rozmachem skoro tak bardzo lubi rozgłos. Należy się jej za wszystkie kłamstwa. Pod słowem kłamstwo kryje się fałszywe zaświadczenie lekarskie. Choć mogę się mylić. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńRomantyczko
UsuńNie wiem na jakiej podstawie zakładasz, że Marek i Paulina się rozstaną. Nic na to nie wskazuje. Marek jest nieszczęśliwy i zdruzgotany wiadomością o bezpłodności żony, ale i ona wygląda na załamaną. Nie wiadomo czy zaświadczenie jest fałszywe, bo być może po raz pierwszy panna FE mówi prawdę.
Pozdrawiamy cieplutko i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Paulina jakoś szczególnie nie rozpaczała po odebraniu wyników, co powinno dać Markowi do myślenia. Teraz zastanawiam się kto wpadnie na pomysł zastępczej matki. Ja stawiałabym na Paulinę i jej kuzynkę skoro jest tak cwana. Obie może wymyśliły intrygę z lekarzem i zaświadczeniem. Bez powodu nie pojawiła się jej postać. Paulina mogłaby również okazać swoją dobroduszność i zyskać w oczach otoczenia pozwalając aby jakaś inna kobieta urodziła dziecko Marka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
RanczUla
UsuńPaulina potrafi panować nad emocjami. Jedyna sytuacja, w której tego nie robi, to awantura z Markiem, bo wówczas pokazuje całą paletę swoich możliwości. To, że nie rozpacza nie znaczy, że na swój sposób przeżywa diagnozę lekarską. Marek to widzi więc ją pociesza. O Kiarze na razie nie będę pisać, bo wszystko dotyczące jej osoby przeczytasz w następnej części.
Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności. :)
Ojeju jaka różnica pomiędzy rozdziałami. U Uli niedola, u Marka i Pauli pełen przepych. Ale chyba nie tylko chodzi o pieniądze. Jak widać Markowi i Pauli nie przyniosły one szczęścia. Nie ma to jak dobre zdrowie, które posiada Ula;) Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńTe dwie tak różne części nie są próbą porównania statusu społecznego obu rodzin. To rozdziały wprowadzające czytelnika w temat. Sprawa jest bardzo rozwojowa, ale musicie przecież wiedzieć co było na początku i znać motywy postępowania obu stron.
Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za wpis. :)
Marek bardzo przeżył wiadomość o bezpłodności Pauli, a ona jakoś tak lżej do tego podeszła, tak przynajmniej mi się wydaje. Może to jest jej taka postawa obronna przed, jak by na to nie patrzeć, złą wiadomością. Te jej ciągoty do wystawnego życia też może być formą ucieczki przed prawdziwymi problemami. Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa
UsuńPaulina też to przeżywa. Marek widzi jak bardzo podłamała ją ta diagnoza. Ona po prostu stara się trzymać emocje na wodzy. Nie rwie włosów z głowy, nie łamie paznokci, ale w środku pewnie szaleje burza.
Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. Serdecznie pozdrawiamy. :)
Biedny Marek. Co on widzi w tej zimnej rybie? Oni nigdy do siebie nie pasowali! Co ona ma w sobie, że potrafiła tak rozkochać w sobie Marka? Tylko seks się liczy? Miśka pozdrawia;)
OdpowiedzUsuńMiśka
UsuńCoś musiała mieć a już na pewno poparcie swoich teściów, które teraz mocno osłabło, bo poczuli się rozczarowani swoją synową. Seks u Marka i Pauliny jest dość ważny a przede wszystkim udany. Akurat w ich przypadku łagodzi wszelkie spory.
Pozdrawiamy cieplutko i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu. :)
Marek oaza spokoju, Paula wulkan jak zawsze. Są razem i to bez żadnego przymusu?! Podobno przeciwieństwa się przyciągają i może u nich tak jest, ale jakoś nie bardzo wierzę w miłość Pauli do męża. Ona potrafiła kochać tylko siebie, no chyba, że tu jest inaczej. Owszem seks jest bardzo ważny ale w małżeństwie liczy się jeszcze wiele innych rzeczy, na które chyba Pauli nie stać? Pewnie błądzę i jestem źle nastawiona do dziewczyny, ale takie mam przeczucie. Jeśli się pomyliłam, to wtedy będę musiała odszczekać te moje utyskiwania. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńTu akurat Paulina kocha Marka, ale nie jest gotowa na jakiekolwiek poświęcenia. Ci, którzy darzą się miłością są w stanie zrobić dla siebie absolutnie wszystko. W przypadku Pauliny tak nie jest.
Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wpis. :)
Jakoś tak z zasady nie przepadam za Pauliną, ale może te opowiadanie to zmieni? Żal mi Pauli i Marka. Ich największe marzenie na razie oddaliło się od nich. Może właśnie Ula im pomoże? Do następnego czwartku Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńWiemy, że Paulina jako człowiek zawodzi na wielu polach. Tu też nie jest święta. Udaje jedynie wspaniałą żonę przed swoimi teściami. Niestety to wszystko jest podszyte nieszczerością i obłudą.
Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
A skąd Marek ma pewność, że przez siedem lat współżycia Paula nigdy nie była w ciąży? Tego może być pewna tylko Paulina. Przecież mogła go oszukać i jakoś inaczej załatwić problem. Ta baba działa mi na nerwy i zwyczajnie jej nie ufam. Może właśnie to jest powód jej bezpłodności? Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńOczywiście mogła być w ciąży i nic mu nie powiedzieć, ale jednak nie była. Nigdy w nią nie zaszła i nigdy nie poroniła, czy usunęła. A dlaczego, być może znajdziesz odpowiedź w następnych częściach.
UsuńPozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wpis. :)
Wydaje mi się, że to kuzynka Pauli wpadnie na pomysł z zatrudnieniem Surogatki, a Markowi bardzo zależy na dziecku więc się zgodzi. Również jak innych nurtuje mnie sam sposób poczęcia i coś mi się wydaje, że Paulina po narodzinach dziecka nie bardzo będzie miała matczyne uczucia i Marek zatrudni Ule do opieki nad ich wspólnym dzieckiem. No a potem to poleci już samo. Pozdrawiam cieplutko i czekam niecierpliwie na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńHalina
UsuńPaulina przyniosła zaświadczenie o swojej bezpłodności więc z pewnością nie zajdzie w ciążę z Markiem. Nie urodzi się dziecko z tego związku. Więcej nic nie napiszę, bo nie chcę uprzedzać faktów.
Pozdrawiamy najserdeczniej. Cieszymy się, że zajrzałaś. :)
Na miejscu Pauliny zaczęłabym się niepokoić. Marek nie ma problemów z płodnością, bardzo, ale to bardzo chce mieć dziecko, swojego następcę. Jest bardzo atrakcyjnym mężczyzną. Więc ... Miłość potrafi przyjść szybko, ale równie szybko potrafi zniknąć!
OdpowiedzUsuńPrzesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
Daga
UsuńNa razie to Paulina jest zaniepokojona faktem, że mąż tak mocno ją naciska w sprawie dziecka. Zaświadczenie o bezpłodności rozwiązuje niejako problem, ale jak wiemy nie do końca, bo u Marka parcie na dziecko jest bardzo silne.
Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Nie ma co się załamywać. Należy chwilę odczekać i powtórzyć badania u innego lekarza. Może się okazać, że nic nie jest stracone. Każdy może się pomylić. Może wystarczy wdrożyć odpowiednie leczenie i będą szczęśliwymi rodzicami. Z ogromną chęcią przeczytam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńRaczej nie będzie wizyty u innego lekarza. Paulina nie jest do tego taka skora choć udaje przed Markiem, że tak jak jemu i jej zależy na posiadaniu potomka. Marek proponuje adopcję, ale już wiemy, że ona na nią się nie zgadza. Jak to rozegra, żeby uszczęśliwić Marka i czy w ogóle będzie chciała coś zrobić w tym kierunku, wkrótce się okaże.
Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Należy przyznać, że determinacja Marka, co do posiadania dziecka, jest bardzo wielka. Sam z siebie poszedł na badania?! Faceci zazwyczaj nie dopuszczają do siebie myśli, że to z nimi może być coś nie tak. Szacunek za odwagę i za to, że nie zaczął od obwiniania żony, tylko od siebie;) Do następnego. Pozdrawiam;) AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńMarkowi bardzo zależy na potomku więc nic dziwnego, że robi wszystko, żeby go mieć. Chce po prostu wiedzieć na czym stoi. Chce wiedzieć, czy to w nim tkwi przyczyna braku potomstwa, czy w Paulinie. Nie obwinia ani siebie ani żony, bo rozumie, że trudno tu mówić o winie i jeżeli już do kogoś mieć pretensje, to do natury.
Pozdrawiamy cieplutko i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. :)
Przykra sytuacja. Teraz takie mamy czasy, że wiele młodych par nie może doczekać się potomstwa. Kiedyś należało uważać, zabezpieczać się, bo o ciążę było dużo łatwiej. Oczywiście też zdarzały się z tym problemy, ale wydaje mi się, że w dużo mniejszym stopniu niż obecnie. No cóż wszechobecna chemia robi swoje. Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira
UsuńW pełni się zgadzamy z tym co napisałaś. Dzisiejsze pokolenie chyba jest jednak słabsze niż te poprzednie. Wychuchane, wydmuchane, wychowane na sztucznych odżywkach często nie jest w stanie udźwignąć poczęcia dziecka i roli macierzyństwa. Kolejne będzie jeszcze słabsze, bo taka jest tendencja. Inna rzecz to silne parcie na zaistnienie, zrobienie oszałamiającej kariery i zarobienie wielkich pieniędzy. Dzieci schodzą na dalszy plan.
Bardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Kłótnie zdarzają się w każdym małżeństwie czy związku. Jeśli ktoś mówi coś innego, to uważam, że mija się z prawdą, albo zwyczajnie mu nie zależy;) Widać, że państwo Dobrzańscy wypracowali sobie miły sposób godzenia. Chyba należy przyjąć, że oni stanowią taki przykład "włoskiego" małżeństwa, hihihi;) W tym przypadku, to powiedzenie pasuje jak ulał ze względu na korzenie Pauli. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina
UsuńOni po prostu lubią seks i uznali to za dobry sposób godzenia się. Skoro jednak tak często go uprawiają, to dlaczego do tej pory Paulina nie zaszła w ciążę? Markowi powinno to dać do myślenia już znacznie wcześniej a nie po siedmiu latach związku.
Bardzo dziękujemy za wpis. Serdecznie pozdrawiamy. :)
No weź tu sobie człowieku coś zaplanuj, weź o czymś marz. Mówi się, że człowiek planuje, Bóg z tego żartuje. Szkoda marzeń obojga. Paula to nie wiem jaką by była mamą, ale Marek, to już jestem pewna, że za dzieckiem wskoczyłby w ogień. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńMasz rację. Niektóre marzenia pozostają jedynie marzeniami i nigdy się nie spełniają. Nie warto nic planować wcześniej, bo może się nie udać. Marek myśli o dziecku od dawna i gryzie się tym, że tak długo go nie ma. Paulina sprawia wrażenie jakby jej to w ogóle nie obchodziło. Korzysta z życia, bryluje w towarzystwie, bo przecież została do tego stworzona. Dziecko związałoby jej ręce.
UsuńPozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu. :)
Rozbawiło mnie stwierdzenie, że Marek jest niereformowalnym pantoflarzem. Czy tylko dlatego, że z miłości do żony ustępuje jej w wielu sprawach można go tak nazywać? Według mnie raczej nie. On bardzo wspiera Paulę. Widać, że zależy mu na rodzinie, którą stworzyli razem z żoną. To, że ona jest choleryczką, o niczym nie świadczy, może mu to odpowiada? Wiele jest takich par, które naszym zdaniem zupełnie do siebie nie pasują, a oni są szczęśliwi. Tego im życzę;) Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina
UsuńMarek to pacyfista. Nie lubi awantur i jest raczej pokojowo nastawiony do świata i ludzi. Paulina to chodząca furia, którą często on musi mitygować i uspokajać. Wydaje się jednak, że mimo jej wad on ją kocha a ona twierdzi, że odwzajemnia tę miłość. To dlatego on jest taki wyrozumiały i choć jej stwierdzona bezpłodność łamie mu serce, to stara się ją jeszcze pocieszyć.
Bardzo dziękujemy Ci za komentarz. Przesyłamy serdeczności. :)
Zacytuję za kimś Marek nie rezygnuj z marzeń! To, że coś nie dzieje się teraz, nie znaczy, że to nigdy nie nastąpi. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńNa razie marzenia Marka legły w gruzach. Uczepił się jeszcze możliwości adopcji, ale Paula się nie zgadza. Nie pozostaje mu nic innego jak pogodzić się z tym. Zależy mu na żonie i nie ma zamiaru rozwodzić się z nią z powodu jej bezpłodności.
UsuńPozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wpis. :)
Fajne marzenia, takie same jak u większości młodych par. Szkoda, że tak ciężko będzie je spełnić. Te problemy mogą ich oddalić od siebie. Mam nadzieję, że Marek nie okaże się świnią i nie zostawi Pauli, jak niepotrzebny przedmiot, bo ona nie może dać mu tego, czego on tak pragnie? Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda
UsuńMarek to dobry człowiek. Jest rozgoryczony, ale przecież rozumie, że tu Paulina nie jest niczemu winna. Broni ją nawet przed rodzicami. Nie ma więc obawy, że zostawi ją dlatego, że nie może dać mu dziecka.
Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. Serdecznie pozdrawiamy. :)
Naciski Dobrzańskich na młodych są nie fair! W każdym kątku po dzieciątku, phi!, jeszcze czego! A gdyby oni nie chcieli dzieci?! Przecież są takie małżeństwa, które mogą, ale nie chcą mieć potomstwa. To co wówczas? W oczach seniorów nie byliby małżeństwem? A jeszcze teraz okazało się, że ich synowa jest chora i z pewnością nie życzy sobie takich uwag! Chęć posiadania wnuków przesłoniła im takt i dobre wychowanie. Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńTo wszystko prawda, ale seniorzy bardzo liczyli na wnuki. Są coraz starsi a Marek i Paulina po trzydziestce. Uważają, że czas najwyższy na dziecko i dlatego oskarżają młodych o opieszałość w tej kwestii. Od kiedy dowiedzieli się o bezpłodności synowej zaprzestali takich życzeń, bo przecież one są bez sensu i na pewno nietaktowne.
UsuńBardzo dziękujemy za komentarz. Serdecznie pozdrawiamy. :)
Pomysł z adopcją jest bardzo dobry, ale jeśli Paulina wie, że nie pokocha takiego dziecka, to lepiej żeby nikt jej nie namawiał, nie naciskał, bo dziecko będzie podwójnie skrzywdzone. Przecież z jakiegoś względu zostały oddane do adopcji, a tu też by czekało ich odrzucenie. Marek i Paula muszą szukać dalej. Do następnego czwartku. Pozdrawiam;) Ola
OdpowiedzUsuńOla
UsuńMarek nie upiera się przy adopcji. Rozumie Paulinę, kiedy ta mówi, że nie byłaby w stanie pokochać cudzego dziecka. Nie chce na nią naciskać i próbuje pogodzić się z sytuacją.
Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wpis. :)
No i marzenia wszystkich się rozwiały jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Najbardziej żal mi Marka. Tak się starał, tak bardzo marzył o dziecku. Rozważał nawet adopcję i nic z tego. Jego kochająca żona się nie zgodziła. On okazuje jej dużo zrozumienia, a ona co daje mu w zamian? Tylko seks?! Owszem jest młoda i piękna, ale to też biegiem czasu przeminie i seks już też nie będzie tak częsty. Paula ogarnij się. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSytuacja jest niewesoła i raczej przygnębiająca. Bezpłodność Pauliny odbija się nie tylko na Marku ale i na jej teściach. To zawiedzione nadzieje i oczekiwania. Marek faktycznie jest bardzo wyrozumiały, ale czy tak będzie zawsze?
UsuńBardzo dziękujemy za komentarz. Serdecznie pozdrawiamy. :)
Czy ty mnie jeszcze kochasz? Standardowe pytanie kobiet, które najczęściej doprowadza facetów do furii;) A tutaj niepewny uczuć jest Marek. Współczuję mu, bo chyba jednak żona go oszukuje. Rzeczywiście dość dziwnym jest to, że mimo braku ciągłej uwagi nigdy nie wpadli? To powinno już wcześniej dać im do myślenia. Bo albo Paula była od zawsze chora, albo to ona bardzo uważała i się zabezpieczała nic nie mówiąc Markowi, albo usunęła ciążę i teraz ma tego konsekwencje. Tylko po co tak gorliwie zapewniała męża, że ona nie potrzebuje badań, bo jest zdrowa? Chyba jednak wiedziała o tym wcześniej i bała się powiedzieć prawdę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo cóż... Nie potwierdzę i nie zaprzeczę, bo jest trochę prawdy w tym, co napisałaś. Z oczywistych względów nie mogę nic zdradzić, ale czytając dalsze losy bohaterów z pewnością się zorientujesz, czy miałaś rację, czy nie. Paulina jest bardzo uparta i w zasadzie ma decydujący głos w tym związku. Jeśli mówi "nie", to tak ma być i w zasadzie Marek nie ma nic do powiedzenia. Jej przydałby się kurs medytacji i umiejętności wyciszania emocji a jemu kilka lekcji z asertywności.
UsuńBardzo dziękujemy za wizytę na blogu. Przesyłamy serdeczności. :)
Ja tak trochę z innej beczki, ale muszę to napisać
OdpowiedzUsuńCzytanie tego bloga rozpoczęłam jakies dwa, trzy lata temu i teraz mając więcej czasu nadrabiam zaległości. Jestem pod ogromnym wrażeniem, nie jeden znany pisarz by się nie powstydzil podpisać pod tymi opowiadaniami. W niektórych są poruszone bardzo trudne i bolesne tematy. Całkowicie mnie jak do tej pory powaliły dwa opowiadania
"Pokochaj mnie tato" i "Rany", ryczałam jak bóbr. Wielkie dzięki za dotychczasowe opowiadania i czekam niecierpliwie na każde następne. Pozdrawiam serdecznie i życzę twórczej weny.
Halina
UsuńNawet nie wiesz jak miło jest przeczytać takie słowa. Ja ten blog prowadzę już z dziewięć lat. Wtedy właśnie napisałam moje pierwsze opowiadanie "Wariacje na temat...". Nie miałam pojęcia wówczas, że tak bardzo polubię pisanie, bo serial pokochałam od samego początku. Staram się, żeby moje historie były o czymś, żeby wciągnęły czytelnika, żeby go wzruszyły i wywołały uśmiech. Przywołuję w nich różne aspekty życia czasem kontrowersyjne tak jak w tym opowiadaniu i jeśli wywołują reakcję to uważam, że spełniłam zadanie. Takie komentarze jak Twój utwierdzają mnie w przekonaniu, że robię coś pozytywnego a to napawa mnie ogromną radością.
Bardzo Ci za te słowa dziękuję. :)
Marek jak pozna ule moze sie zakocha i to z nia stworzy cos na miare rodziny czekam na kolejny rozdział tego opowiada historia jest ciekawa warto sie zastanowic czy bylo warto pchac na sile w zwiazek z kobieta wynioslsla zobaczymy co dalej
OdpowiedzUsuńTo dopiero wierzchołek góry lodowej jeśli chodzi o Paulinę. Wszystko wskazuje na to, że większość z tego co mówiła i o czym zapewniała Marka to pustosłowie. Przed całą trójką trudne momenty, którym trzeba będzie stawić czoła. Czy wszyscy staną na wysokości zadania wkrótce się przekonasz.
UsuńBardzo dziękujemy za komentarz. Serdecznie pozdrawiamy. :)