ROZDZIAŁ
3
ostatni
- Chodźmy do Literatki – zaproponowała Beata,
kiedy wraz z Witkiem opuściła budynek urzędu miejskiego. – To taka przyjemna
restauracja na Krakowskim Przedmieściu i świetnie tam karmią.
- Skoro tak twierdzisz, to chodźmy…
Menu nie rozczarowało ich. Po daniach głównych Witek zamówił jeszcze szampana.
- Koniecznie musimy uczcić nasze spotkanie a
schłodzony szampan świetnie się do tego nadaje.
- Wciąż nie mogę uwierzyć, że spotkaliśmy się
ponownie – Beata uśmiechnęła się nieśmiało kręcąc głową. – Ty wysiadałeś wtedy
w Iławie a ja zorientowałam się, że też tam muszę wysiąść, bo jadę w złym
kierunku. Sądziłam, że to właśnie tam mieszkasz.
- Mieszkałem jakiś czas, ale w ogóle to
pochodzę stąd. Teren objęty planem zagospodarowania przestrzennego należał do
moich rodziców. Mnóstwo długich, wąskich działek stanowiących głównie nieużytki
z niewielkimi fragmentami zajętymi pod drogi publiczne. Gdyby nie to, te
parcele nadal leżałyby odłogiem. Kiedy prezydent zaproponował mi, że miasto
chętnie wykupi cały ten kompleks pomyślałem, że dlaczego nie. Potem jednak
przyszło mi do głowy, że mógłbym wrócić do stolicy i wówczas zrodził się
pomysł, żeby miasto zaproponowało mi coś w zamian. Poszli mi na rękę, chociaż
podobno niczego takiego nie praktykują, ale zależało im na szybkim przejęciu
moich działek pod inwestycję. Na czas załatwienia wszystkiego wynająłem małą
kawalerkę na Bielanach i zatrudniłem się w straży Parku Kampinoskiego, bo z
zawodu jestem leśnikiem. Do zimy mam zamiar postawić w Sierakowie solidną
chałupę z bali i zamieszkać tam na stałe.
- Ambitne plany – Beata patrzyła na niego z
podziwem - i mam nadzieję, że ci się uda.
- Nie ma innej opcji – roześmiał się. – A ja
zastanawiałem się co doprowadziło cię do takiej rozpaczy, kiedy zobaczyłem cię
w tamtym pociągu. Opowiesz mi…?
- No cóż… Chyba jestem ci to winna. Przez
prawie rok byłam w związku. Dobrze się rozumieliśmy i wydawało mi się, że on
kocha mnie równie mocno jak ja jego. W tym dniu chciałam mu zrobić
niespodziankę i wybrałam się do Modlina na cały weekend. Kiedy dochodziłam do
jego domu zobaczyłam go jak obściskuje jakąś kobietę. Całowali się namiętnie w
ogrodzie. Dłuższą chwilę stałam jak wmurowana nie mogąc zrozumieć, na co tak
naprawdę patrzę. Z opóźnieniem dotarło do mnie, że właśnie moje szczęście
zamieniło się w gruzy. Uciekłam stamtąd i w pośpiechu wsiadłam w niewłaściwy
pociąg. Dzięki tobie nie zwariowałam. Uspokoiłam się i wyciszyłam. Znowu
zaczęłam logicznie myśleć. Zrobiłam wszystko, żeby zapomnieć o tym człowieku i wyleczyć
się z tej głupiej miłości. Udało mi się. Moje życie znowu jest nudne i
monotonne, ale przynajmniej mam święty spokój.
- To bardzo przykre a facet jest po prostu
idiotą. Takich kobiet jak ty nie zdradza się i już. Może to nawet lepiej, że on
tego nie zrozumiał? Nie zasłużył na ciebie. Ja za to mam wielką ochotę
utrzymywać z tobą kontakt, jeśli oczywiście się zgodzisz. Teraz najważniejsze
dla mnie jest pozwolenie na budowę. Jak tylko je dostanę zacznę zwozić
zamówione materiały, ale wcześniej chciałbym cię zaprosić do Sierakowa w którąś
sobotę i pokazać ci tę działkę. Jeśli lubisz las i przyrodę to na pewno ci się
spodoba. Zawsze to jakieś urozmaicenie monotonii.
Pożegnali
się przed jej blokiem, bo Witek podwiózł ją pod samą klatkę. Wymienili też numery
telefonów. On zapewniał, że na pewno zadzwoni. Kładła się spać pełna
pozytywnych odczuć. Witek nie rozczarował jej. Była zaskoczona, że emanuje
jakąś niezwykłą dobrocią, wielkim spokojem i opanowaniem. To działało na nią
kojąco i relaksowało jak stukot kół pociągu. Nie upatrywała w nim swojego
kolejnego partnera, ale kogoś, z kim można przyjemnie spędzić czas, zasłuchać
się w jego opowieści, bo bez wątpienia wiedzę posiadał ogromną zwłaszcza na
temat przyrody.
Pozwolenie
na budowę zgodnie z tym, co obiecał naczelnik Witek dostał bardzo szybko. Beata
osobiście pilotowała tę sprawę, chociaż wcale nie było to potrzebne, bo jej
koleżanki z Wydziału Budownictwa dobrze wiedziały, że ta kwestia jest
priorytetem dla miasta, bowiem za chwilę na teren obejmujący swoim zakresem
między innymi działki sprzedane przez Witka miał wjechać ciężki sprzęt
budowlany. Leszczyński odebrał pozwolenie i umówił się z Beatą na sobotę.
Zapewnił, że przyjedzie po nią a potem odwiezie ją do domu. Okazał się słowny i
bardzo punktualny. W drodze do Sierakowa opowiadał jej, że w poniedziałek
zaczną grodzić całą posesję i jest zamówiona koparka, żeby zrobić wykop pod
fundamenty.
- To będzie niewielki, skromny dom bez żadnych
udziwnień. Zależy mi, żeby był wygodny i funkcjonalny. Jak zajedziemy na
miejsce pokażę ci projekt. Na dole będzie niewielki salonik z otwartą na niego
kuchnią, dwa pokoje i łazienka a na górze to samo ale bez kuchni i salonu. Nie
mogę się już doczekać budowy. Projekt i materiały zamówiłem już dużo wcześniej.
Mam w Iławie zaprzyjaźnionych cieśli i to oni wykonali główną robotę. Widziałem
już złożony w całość budynek i muszę ci powiedzieć, że wygląda całkiem nieźle.
Drewno to bardzo wdzięczny materiał. Oczywiście do transportu musieli wszystko
rozebrać, ale każdy element ma swoje miejsce a oni wiedzą jak to ułożyć.
Zaparkował
przy dwóch metalowych słupkach i pomógł Beacie wysiąść.
- Przygotowałem dla nas kosz piknikowy więc na
pewno nie zgłodniejemy.
Działka
była naprawdę piękna i Witek w niczym nie przesadził. Dom miał być posadowiony
kilka metrów od ściany lasu i była pewna, że ze względu na budulec, z którego
miał powstać, doskonale wkomponuje się w krajobraz.
Witek
wyjął z samochodu dwa składane fotele i ogrodowy stolik. Beata zabrała kosz i
oboje ruszyli w stronę lasu.
- Miałeś rację – odezwała się cicho. – Tu jest
bardzo pięknie i bardzo spokojnie. Urokliwy zakątek i powietrze inne niż w mieście.
Uwielbiam zapach żywicy i sosnowych szyszek.
Rozłożyli
się pod lasem. Witek rozlał do kubków gorącą kawę z termosu i rozpostarł przed
Beatą plan domu. Patrzyła na jego symulację fotograficzną i nie mogła oderwać
od niej oczu. Ten dom miał być taki jak Witek, skromny, bezpretensjonalny i
piękny w swojej prostocie.
- To
będzie wspaniały dom – wyszeptała – i tak bardzo do ciebie pasuje. Może i mnie
będzie kiedyś stać na zakup czegoś podobnego, chociaż wydaje mi się to na razie
zupełnie nierealne.
- Ja zawsze bardzo chętnie będę cię tu gościł
ilekroć zapragniesz mnie odwiedzić. Przejdźmy się trochę. Pokażę ci
najciekawsze zakątki.
Nawet
nie zauważyła kiedy znajomość z Witkiem przerodziła się w prawdziwą przyjaźń a
nawet zażyłość. On przyjeżdżał po nią w każdą sobotę, żeby mogła śledzić postęp
prac. Bryłę budynku postawiono błyskawicznie. Wszystkie belki były oznakowane a
cieśle wiedzieli w jakiej kolejności je układać. Na placu budowy pojawiły się
trzy metalowe kontenery, które Witek zaopatrzył w polowe łóżka i sprzęty
kuchenne dla budowlańców. Beata miała wątpliwości, czy postawią dom do zimy tak
jak chciał Witek, tymczasem okazało się, że budynek był gotowy pod koniec
lipca.
Ucieszyła
się, gdy poprosił ją o pomoc w urządzaniu domu.
- Co damska ręka, to damska. Ty najlepiej
będziesz wiedziała jakie meble kupić, żeby ten dom stał się przytulny i ciepły.
Przez
kilka dni jeździła wraz z nim do sklepów meblowych dobierając te właściwe.
Znała już jego gust, który zadziwiająco był podobny do jej własnego. Meble
przede wszystkim miały być funkcjonalne i proste a kanapy w pastelowych
kolorach. Nadszedł dzień, w którym Witek wyprowadził się ze swojej kawalerki na
Bielanach i wprowadził do własnego domu. Od tej też pory Beata była tu gościem
już od piątkowego popołudnia. Wraz z Witkiem sadziła młode iglaki wzdłuż
ogrodzenia i organizowała przydomowy ogródek. Otoczenie piękniało. Wieczorami
lubili siadywać przed domem na drewnianej lawie, popijać słodkie wino i
delektować się ciszą.
Na
początku września Beata zaprosiła do Witka Zakrzewskich. Znali już historię ich
znajomości i uważali ją za bardzo romantyczną, mimo że Beata utrzymywała, że z Witkiem
tylko się przyjaźnią. Dom bardzo im się spodobał może dlatego, że był tak różny
od ich własnego. Finał wieczoru miał miejsce przy ognisku, przy którym pieczono
kiełbaski. Mirka pochyliła się w kierunku Beaty i zagaiła szeptem – wiem, że
nie chcesz słuchać o Michale, ale koniecznie muszę ci powiedzieć, że za tę
zdradę ciężko odpokutował. Ożenił się z tą blondi, ale nie przewidział, że
laska leci tylko na jego forsę. W swojej naiwności nie sporządził intercyzy i
to był chyba jego największy błąd, bo żonka oskubała go jak młodego kurczaka ze
wszystkich oszczędności. Zabrała mu połowę majątku. W dodatku musiał sprzedać
dom i wyniósł się do Warszawy. Teraz my sami nie wiemy, co się z nim dzieje,
ale nie miał tęgiej miny, gdy się wyprowadzał z tej pięknej willi. Mógł mieć z
tobą dobre i szczęśliwe życie, to szukał nie wiedzieć czego. Jestem pewna, że
do dzisiaj żałuje, że cię zdradził.
Zaskoczona
tymi informacjami Beata zamyśliła się na dłuższą chwilę. Na początku
rzeczywiście rozpaczała po utracie tej miłości, ale gdyby nie to, nie poznałaby
Witka, najlepszego człowieka na ziemi. Od chwili poznania miał na nią bardzo
dobry wpływ. Jego sposób bycia, łagodność i pewnego rodzaju wrażliwość miały
bez wątpienia wydźwięk terapeutyczny dla niej zbawienny. Jeśli miałaby
wybierać, czy wybaczyć Michałowi, czy też na zawsze pozostać w przyjaźni z
Witkiem bez wątpienia wybrałaby tę drugą opcję.
- Wcale mi go nie żal. Jak sobie pościelił,
tak się wyspał. Nie gadajmy już o nim.
Tydzień
później znowu gościła w Sierakowie. Pokazały się na działce grzyby więc oboje z
ochotą zbierali te dary natury.
- Ucieszyłem się, kiedy zobaczyłem je dzisiaj
rano. W Parku Kampinoskim rosną bez opamiętania, ale nie wolno ich zbierać. Za
to u mnie niech rosną na szczęście.
- Może zrobimy sobie na obiad sos grzybowy,
albo zupę?
- Brzmi pysznie. Dla mnie może być i jedno i
drugie.
Po
kolacji, jak to już oboje mieli w zwyczaju, usiedli przed domem na ławie sącząc
grzane wino. Beata wtuliła się w gruby koc. Wieczory już były chłodne, ale za
nic nie chciała sobie odmówić widoku gwiaździstego nieba nad głową.
- Zimno ci? – Witek poprawił zsuwający się z
ławy pled. – Jak chcesz, to przyniosę jeszcze jeden.
- Nie… Tak jest mi dobrze… Cały tydzień czekam
na te wieczory i tę dzwoniącą w uszach ciszę. Tu oddycham spokojnie, odpoczywam
od zgiełku miasta, żyję… Nie znam drugiego takiego miejsca, które wzbudzałoby
we mnie podobne uczucia.
- Tak mogłoby być każdego dnia Beata… - Witek
przysunął się do niej patrząc jej w oczy.
- Co masz na myśli?
- Myślę…, nie…, jestem pewien, że cię kocham.
Myślę, że mogłabyś być tu ze mną szczęśliwa, a ja uchyliłbym ci nieba, bo uważam,
że jesteś kobietą, na którą czekałem wiele lat. Tą właściwą kobietą i tą
jedyną. Powinniśmy się pobrać Beata, jeśli choć trochę nie jestem ci obojętny –
otworzył zaciśniętą pięść, na której połyskiwał skromny, złoty pierścionek.
Zalśniły
jej w oczach łzy i potoczyły się po policzkach.
- Nie jesteś… - odpowiedziała drżącym głosem. –
Dzięki tobie zaczęłam żyć. Zapomniałam o tamtej miłości, bo pojawiła się nowa,
świeża. Pojawiła się miłość do ciebie. Ona jest inna. Jest cicha, refleksyjna i
szczera, pełna nabożnego spokoju. Jest nasza.
Wsunął jej
pierścionek na palec i przywarł do jej ust. Oddała ten pełen czułości pocałunek
szepcząc mu w usta – miłość czasem jeździ koleją a ja miałam szczęście, bo
jednak wbrew wszystkiemu wsiadłam do tego właściwego pociągu.
K O N I
E C
No i zrobiło się całuśnie i miłośnie;) Fajna historia. Do następnego razu, ciekawe co to będzie? Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta,
Usuńdziękujemy za miłe słowa zawarte w komentarzu. Przesyłamy serdeczności i zapraszamy na Azyl:)
Nie ma tego złego, hahaha;) Przynajmniej teraz będzie miała bliżej do pracy, a wolny czas będą spędzać na łonie natury. Dzięki i oczywiście czekam na kolejny post. Teraz o U i M? Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara,
Usuńprawdą jest, że z Sierakowa jest dużo bliżej do stolicy niż z Modlina. Beata z pewnością jest z tego zadowolona, ale chyba najbardziej cieszy ją to, że przyjaźń przerodziła się w miłość. Pięknie dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy i zapraszamy na Azyl:)
Mam nadzieję, że rzeczywiście Witek jest zupełnym przeciwieństwem Michała i że Beata nie będzie żałowała decyzji o przyjęciu oświadczyn. Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńBeata tutaj jest najważniejsza, a według niej Michał nie dorasta Witkowi nawet do pięt. Zaręczyny to jeszcze nie ślub i oboje będą mieli czas żeby się przekonać czy do siebie pasują:) Cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:)
UsuńW życiu wszystko jest potrzebne, nawet nieużytki;) Niby nic, a jednak dzięki nim Witek przeniósł się pod Warszawę a razem z nim jego miłość Beata. Szczęścia im życzę;) Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola,
Usuńhihihi, rzeczywiście nieużytki odegrały tu dość istotną rolę. Nie bez znaczenia były też drogi publiczne:) Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)
Marzenia się spełniają, hahaha;) Żoneczka oskubała niewiernego Michała, dobrze mu tak! A Beata i Witek dobili do właściwego portu. Niech im się wiedzie;) Miśka pozdrawia;)
OdpowiedzUsuńMiśka,
UsuńMichałowi nawet do głowy by nie przyszło, że jakakolwiek kobieta zdolna by była go oszukać i oskubać, nie jego. Wierzy, że jest boski i tylko dlatego kobiety lgnęły do niego, jak do miodu. Trochę się przeliczył:) Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Było tak skakać z kwiatka na kwiatek?! Wielki mi playboy! Byłej żonie Michała należą się podziękowania. Może ta sytuacja czegoś go nauczyła? Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga,
UsuńMichał się przeliczył i drogo za to zapłacił. Teraz on musi odbudować swoje życie. Przekona się, że to nie jest takie proste, ale niestety myślę, że nie zmieni się w stosunku do kobiet. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)
Fajne opowiadanie. Dzięki za możliwość przeczytania. Co będzie w przyszły czwartek? Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękujemy za miłe słowa. Mamy nadzieję, że kolejna historia Cię nie rozczaruje, a będzie to Azyl. Bardzo dziękujemy za wpis i również przesyłamy pozdrowienia:)
UsuńBeata i Witek bardzo do siebie pasują. Oboje są wyciszeni, mają podobny gust, lubią naturę. Powinno być im ze sobą dobrze. Dziękuję za tę opowieść. Czekam na kolejną historię. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza,
Usuńno cóż, chyba wypada tylko powiedzieć, że odnalazły się dwie połówki serc. Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy i zapraszany na kolejną opowieść:)
No i proszę bardzo mamy fajnego faceta. Witek ładnie zareagował na opowieść Beaty, wiedział co i jak powiedzieć żeby jej było miło. Bo Michał okazał się prawdziwym idiotą. Nie dość, że po roku nie zorientował się, że takich kobiet jak ona się nie zdradza, to jeszcze dał się obskubać, jak jakiś leszcz. Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa,
Usuńnajważniejsze, że Witek nie potrzebuje tyle czasu aby to wiedzieć. Dobrali się jak w korcu maku:) Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:)
Pięknie napisane, miło poczytać kiedy robi się coraz zimniej, szkoda, że lato się kończy
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Renia,
Usuńcieszymy się, że historia przypadła Ci do gustu. Jesień i zima też mają swoje uroki:) Zapraszamy na kolejny czwartek i Azyl. Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:)
Powiem tylko tyle - nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka. Jeśli chodzi o Beatę i Witka, to widać, że miłość można odnaleźć nawet w najbardziej absurdalnych miejscach. Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira,
Usuńsprawiedliwości musi stać się zadość, prawda? Dlatego Michał został ukarany, a Beata i Witek nagrodzeni. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Jeśli obu stronom zależy, to można się dogadać szybko i bezboleśnie, dotyczy to nawet urzędu;) Przepiękną parcelę dostał Witek i zbudował cudny dom. Aż chciałoby się tam zamieszkać, ale co zrobić jak człowieka na coś takiego nie stać? Zostaje tylko działeczka;) Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina,
Usuńdziałeczka też jest bardzo dobrym rozwiązaniem na przebywanie na świeżym powietrzu:) Wierzę w to, że jak po drugiej stronie znajduje się człowiek, to zawsze można dojść do jakiegoś kompromisu, z maszyną tak się nie da. Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:)
Z Witka to niezły spryciula;) Co damska ręka, to damska, a pewnie już wówczas coś tam mu świtało w głowie, że Beata jest tą jedyną. Nie potrzebował miliona lat aby się oświadczyć! Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina,
Usuńpewnie masz rację, że Witek jak już prosił Beatę o pomoc w urządzeniu domu, to traktował ją nie jak przyjaciółkę:) Niektóre pary dość szybko decydują się na tak poważny krok i później żyją długo i szczęśliwie, a znowu innym długie chodzenie lub narzeczeństwo nie przynosi szczęścia. No cóż poradzisz, jak nic nie poradzisz:) Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:)
Ale sielsko, anielsko. Miejscówka do zamieszkania cudna;) I tak blisko do zgiełku miasta gdyby tego zapragnęli;) Pozdrawiam;) AB
OdpowiedzUsuńAB,
Usuńobcowanie z naturą pomaga się wyciszyć, a Beata po pracy przy biurku bardzo tego potrzebuje. Witek ma zupełnie inną pracę, on z naturą ciągle obcuje, ale to bardzo lubi. Miasto też w zasięgu ręki:) Wielkie dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Jak widać czasami przypadkowe spotkanie może przerodzić się w coś pięknego. Tak właśnie stało się w przypadku Beaty oraz Witka. A dodatkowo każdy dostał to na co zasłużył.
OdpowiedzUsuńDziękuję za tę część.
Cieplutko pozdrawiam w późne czwartkowe popołudnie.
Julita
Julita,
Usuńczęsto nam się wydaje, zresztą tak, jak Beacie, że mieliśmy pecha. Całe szczęście, że życie potrafi to szybciutko zweryfikować:) Zapraszamy na kolejny czwartek. Pozdrawiamy Cię równie cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis:)
Niespodziewane, ale piękne i bardzo romantyczne oświadczyny. Na jedne Beata już czekała, a teraz miała miłą niespodziankę. Myślę, że oni do siebie pasują i będzie im się żyło dobrze. Jak zwykle czekam na kolejną opowieść. Pozdrawiam;) Ola
OdpowiedzUsuńOla,
Usuńrzeczywiście Beata już na jedne oświadczyny czekała z niecierpliwością i snuła plany na przyszłość. Spotkała ją niemiła niespodzianka. Oświadczyny Witka były niespodzianką, ale bardzo przyjemną. Pasują do siebie i z całą pewnością będzie im się dobrze żyło. Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za komentarz:)
Beata z Witkiem musiała być mocno zaprzyjaźniona skoro zaprosiła do jego domu swoich znajomych. Gdyby było inaczej, to raczej zaprosiła by ich do siebie. A może już wtedy coś czuła do Witka? Czekam na kolejną opowieść. Pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda,
Usuńnie takie rzeczy robią dla siebie przyjaciele. W mieszkaniu Beaty nie byłoby tak przyjemnie, jak w domu u Witka. Beacie zależało też na tym aby jej przyjaciele poznali jej wybawiciela. Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)