ROZDZIAŁ 3
Od
chwili ich przybycia do ośrodka oni sami nie zmienili się za bardzo. Nadal byli
nieufni, trzymali się razem nie szukając towarzystwa. Wyglądało to tak, jakby
ta trójka była kompletnie wyalienowana od całej reszty. Kasia w szkole też nie
dążyła do żadnej zażyłości. Dwie dziewczynki, które wraz z nią trafiły do
jednej klasy próbowały się z nią zaprzyjaźnić, ale swoją postawą i milczeniem
skutecznie je do siebie zraziła.
- Nie chcesz z nami trzymać, to nie. Jesteś z
bidula tak samo jak my, a zadzierasz nosa jakbyś była nie wiadomo kim – mówiła
jedna z nich.
- Nie zadzieram nosa, – odparowała – ale też
nie szukam żadnego koleżeństwa, czy przyjaźni. Wolę być sama. Nie obrażajcie
się, ale taka już jestem.
Drugiej
próby nie było. Widząc ją zatopioną z nosem w książkach wciśniętą w kąt
korytarza jej rówieśnicy machali ręką. Dla niej to była wygodna sytuacja, bo
nie musiała się nikomu zwierzać z tego, z jakiej rodziny pochodzi i jak to się
stało, że trafiła do sierocińca. Niezmiennie lubiła się uczyć. Pochłaniała
książki, które wpadły jej w ręce. Wywołana do odpowiedzi mówiła składnie
odpowiadając na zadane pytania. To przekładało się na wysokie oceny. Drugą
klasę skończyła celująco dostając do wzorowego świadectwa nagrodę książkową.
Wychowawczyni
z ośrodka pochwaliła ją mówiąc, że jest z niej bardzo dumna.
- Oby tak dalej dziecko, a na pewno do czegoś w
życiu dojdziesz.
Zaczęły
się wakacje. Większość wychowanków rozjechała się do domów. W jednych witano
ich z otwartymi ramionami, głównie w tych, gdzie rodzice nie udźwignęli ciężaru
wychowania swoich dzieci i zmuszeni byli je oddać do domu dziecka. W innych
traktowano dzieciaki jak dopust boży, jednak najważniejsze było to, że spędzą
ten czas z własną rodziną bez względu na to jaka będzie jakość tego wypoczynku.
Kasia i
jej rodzeństwo nie wracali do rodzinnego domu. Na samą myśl o tym, że mieliby
ponownie przeżywać to piekło, z którego wyszli Kasi cierpła skóra. Wiedziała
już, że odbyła się rozprawa i matkę pozbawiono całkowicie praw rodzicielskich.
Ojcu tylko ograniczono. Jedynie on miał możliwość odwiedzania swoich dzieci,
ale przez wszystkie lata pobytu rodzeństwa w ośrodku zrobił to tylko raz i
bynajmniej nie z troski o swoje potomstwo. Kasia była pewna, że ani on, ani
matka nie zmienili swojego trybu życia i nadal upijają się każdego dnia.
Postanowiła
o nich zapomnieć. Wymazać ich z pamięci i nigdy nie mówić o nich przy
rodzeństwie. Oni też powinni zapomnieć.
Na
początku lipca do ośrodka zaczęli napływać wolontariusze. Właściwie wszyscy
byli studentami na różnym etapie studiów. Niektórzy pojawili się tu po raz
pierwszy, ale większość przybywała tu co roku wiedziona chęcią pomocy
podopiecznym ośrodka. Pomoc polegała nie tylko na tym, że zabierali dzieci do
parku, nad rzekę, czy w jakieś ładne miejsce, ale przy okazji edukowali je pod
kątem radzenia sobie w rożnych, życiowych sytuacjach. Ta pomoc była nie do
przecenienia, bo w znacznym stopniu odciążała wychowawców.
Któregoś
poniedziałku po śniadaniu wychowawczyni przedstawiła rodzeństwu Magdę.
- To nasza wolontariuszka – powiedziała z
dumą. – W każde wakacje gościmy ją tutaj już od siedmiu lat. Zaczęła
przyjeżdżać, gdy była jeszcze w szkole średniej, a teraz to studentka czwartego
roku warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Przez wakacje będziecie widywali ją
często. Zabierze was w ładne i ciekawe miejsca, i opowie równie interesujące
historie. Zabierzcie sweterki na wypadek gdyby się ochłodziło. Za dziesięć
minut wychodzicie.
W
czasie, gdy dzieci pobiegły do swojego pokoju wychowawczyni udzielała Magdzie
podstawowych informacji o nich.
- To rodzeństwo z patologicznej rodziny.
Rodzice każdego dnia pili na umór przy okazji znęcając się fizycznie na
dzieciakach. Przez to są dość nieufne i trochę wycofane, głównie młodsze.
Najstarsza, Kasia jak się okazało jest świetną uczennicą. Najwyraźniej lubi
szkołę i lubi się uczyć. Kocha czytać książki. Myślę, że z nią pójdzie ci
najłatwiej. Gorzej będzie trafić do Mirki i Wojtka. Cała trójka jest ze sobą
bardzo związana emocjonalnie i raczej nie dopuszczają do siebie nikogo z
zewnątrz. Może tobie się uda zrobić wyłom w tym murze. Bardzo na to liczymy i
ja, i pani dyrektor.
- Mają jakieś szanse na adopcję?
- Raczej nie… - wychowawczyni pokręciła
przecząco głową. – Nie sądzę, żeby mogły nawiązać jakąś więź emocjonalną z
adopcyjnymi rodzicami. Poza tym kto chciałby przygarnąć trójkę dzieci? Wiesz,
że jeżeli już to jedno, góra dwoje. Dyrektorka stara się nie rozdzielać
rodzeństw.
Piętnaście minut później dzieci wraz z Magdą opuściły ośrodek. Wojtuś uczepił się dłoni Kasi a Mirka trzymana przez Magdę szła obok.
- Dokąd idziemy? – dopytywał się Wojtek. Poza
placem zabaw w ośrodku nie wychodził na zewnątrz.
- Pojedziemy w jedno bardzo ładne miejsce. Ja
je uwielbiam, bo jest zielone i bardzo przyjemne no i jest nad Wisłą. Myślę, że
wam się też spodoba.
- Pojedziemy? – drążył dalej maluch. – A czym?
- Autobusem. To będzie fajna wycieczka – Magda
uśmiechnęła się do całej trójki.
Już
jazda autobusem wydała się rodzeństwu atrakcją. Kiedy po kilku przystankach
wysiedli na tym docelowym ich oczom ukazało się morze zieleni. Magda
poprowadziła ich asfaltową alejką nad sam brzeg rzeki. Wyciągnęła z plecaka
kraciasty koc i rozłożyła go na trawie.
- Siadajcie. Lubicie rysować? – zagadnęła.
- Lubimy – odpowiedziała za wszystkich Kasia.
Ja dużo rysuję w szkole. Bardzo lubię zajęcia plastyczne. Mirka i Wojtuś czasem
coś namalują na gazetkę ścienną w ośrodku.
- Zabrałam ze sobą bloki rysunkowe po jednym
dla każdego z was. Tu daję wam też kredki. Popatrzcie przed siebie i spróbujcie
narysować coś, co was zachwyci. Spójrzcie ile tu jest ciekawych rzeczy. Na
drugim brzegu jest tylko wąski pas trawy a przy niej mnóstwo drzew.
Zauważyłyście, że nie są jednolicie zielone, że ta zieleń ma różne odcienie?
Woda w rzece nie jest niebieska, jak to zwykło się przedstawiać. Raczej ma
ciemno szary kolor, ale tam przy tych wystających łachach ta szarość jest
jaśniejsza. Pokażcie to na swoich obrazkach. Ja bardzo chętnie zobaczę, co
potraficie.
- Ale ta woda jest niebieska – Mirka już
przymierzała się do rysunku.
- Ale tylko miejscami. Tylko tam, gdzie odbija
się w wodzie bezchmurne niebo. Rzeka nie ma konkretnego koloru. Musisz się bardzo
dokładnie przyjrzeć, żeby uchwycić jej niejednoznaczność jeśli chodzi o barwę.
Dzieci
zajęły się rysowaniem. Były skupione na fragmencie krajobrazu, który starały
się odwzorować na kartce papieru. Magda uśmiechnęła się i wystawiła do słońca
twarz.
- Skończyłem – Wojtuś odłożył kredki i
podsunął Magdzie swój rysunek. – Ładnie?
- Bardzo ładnie – pochwaliła go porównując z
widokiem naprzeciwko. Wojtuś nie przejawiał talentu artystycznego, ale jego
praca oddawała mniej więcej to, co widział. Na pewno miał problem z doborem
kolorów i zbyt ciężką rękę, bo kreski nosiły ślady mocnego naciskania kredki.
Mirce poszło nieco lepiej. Starała się zapamiętać to, o czym mówiła Magda i
ująć na rysunku. Wybrała ten sam fragment co Wojtek. Przy rysunku Kasi zatrzymała
się dłużej. Niemal połknęła własny język tak była zaskoczona jej pracą. Rysunek
był przemyślany. Przedstawiał kawałek rzeki, gęstych drzew i wysokie budynki w
oddali. Magdę zaskoczyło przede wszystkim niesamowite wyczucie perspektywy. – Skąd u takiego dziecka taka intuicja? –
zastanawiała się. – Przecież ona nawet
nie wie, co to jest perspektywa. - Tymczasem wszystko na obrazku było w
odpowiednich proporcjach. Nic nie było przesadzone i te kolory… – Nieprawdopodobne wyczucie. Na dobrą sprawę to dzieło sztuki. Można by to śmiało oprawić w ramkę. Bez
wątpienia Kasia ma talent, który należy rozwijać. Koniecznie muszę o tym
pogadać z dyrektorką. – Kasiu, – zwróciła się do dziewczynki – myślę, że posiadasz
ogromne uzdolnienia plastyczne. Ten obrazek jest piękny. Wspaniale oddałaś
wszystkie kolory. Jeśli poszłabyś w tym kierunku i kształciła się w rysunku i
malarstwie, to jestem przekonana, że zostałabyś wziętą malarką. Ja też bardzo
lubię malować, ale będąc w twoim wieku nie przejawiałam jeszcze takiego talentu.
Coś tam rysowałam, ale to były tylko jakieś bohomazy. Jestem pod wielkim
wrażeniem. Brawo. W nagrodę, że tak pięknie się wszyscy spisaliście, zapraszam
was na lody.
Usadziła
dzieci pod wielkim parasolem i spytała jakie lody lubią najbardziej.
- My chyba nie wiemy, jakie najbardziej lubimy
– odpowiedziała cicho Kasia. – Właściwie to ja raz jadłam takiego na patyku, a
oni nie jedli ich wcale.
- W takim razie zamówię dla nas wszystkich
bakaliowe z orzechami i rodzynkami, z bitą śmietaną i czekoladową polewą. Chyba
żadne z was nie jest uczulone na orzechy? – zapytała z obawą Magda. – Jeśli
tak, to zamówię jakieś inne.
- Lubimy orzeszki i nic nam po nich nie jest –
Wojtuś rozwiał jej wątpliwości.
Lody
smakowały wspaniale. Po raz pierwszy w życiu jedli takie pyszności. Magda
opowiadała wesołe historyjki chcąc utrzymać tę przyjacielską atmosferę. Kiedy
wszyscy opróżnili pucharki wyciągnęła nawilżone chusteczki i rozdała
dziewczynkom. Sama wytarła Wojtkowi umazaną lodami buzię. Zerknęła na zegarek.
- Mamy jeszcze trochę czasu do obiadu więc
proponuję spacer po parku. Pójdziemy w miejsce, gdzie urzędują wiewiórki.
Wzięłam ze sobą trochę orzeszków, to będziemy je mogli pokarmić, a Kasia może
narysuje kilka zwierzątek.
Widząc
ich rozradowane buzie uśmiechnęła się w duchu. – Czyżbym przełamała, nomen omen, pierwsze lody?
Następnego
dnia zanim Magda zabrała dzieci omawiała z wychowawczynią i dyrektorką
poprzedni dzień.
- Nie sądziłam, że znajdzie się w ośrodku tak
bardzo utalentowane dziecko. Kiedy zobaczyłam rysunek Kasi po prostu odjęło mi
mowę. Tylko spójrzcie, – wyjęła z plecaka rysunek krajobrazu – czy
uwierzyłybyście, że narysowało to ośmioletnie dziecko? Popatrzcie jaka dojrzała
kreska a perspektywa barwna jest genialna. To sposób oddania przestrzeni na płaszczyźnie
poprzez wykorzystanie właściwości barw. Zwykle, żeby osiągnąć taki efekt,
wykorzystuje się zjawisko optyczne polegające na złudzeniu, że pewne kolory
zdają się być bliżej lub dalej od nas. Tu jest to uchwycone idealnie. Kolory
zimne wydają się oddalać, a ciepłe zbliżać. Postanowiłam, że będę ją uczyć
rysunku i malarstwa. Takiego talentu nie można zaprzepaścić. Kiedy skończy
podstawówkę, trzeba ją zapisać do liceum plastycznego, a potem sama wybierze,
czy chce iść na studia, czy nie. Jeśli ośrodek nie ma pieniędzy na jej
edukację, znajdę jej sponsorów. Nie pozwolę, żeby skończyła w jakiejś zawodówce
– gorączkowała się Magda.
- Spokojnie Magda – dyrektorka uśmiechnęła się
szeroko. – Oczywiście sponsorzy są bardzo mile widziani, ale jeśli dziecko ma
talent, to nie barykadujemy mu drogi do rozwijania go. Kasia naprawdę świetnie
rokuje i nie będziemy stać jej na przeszkodzie.
- Pokażę wam jeszcze coś. Karmiliśmy wiewiórki, a ona w tym czasie próbowała je narysować. Było trudniej, bo zwierzęta były praktycznie
w ruchu, ale się udało – wyciągnęła kolejne dzieło Kasi.
Piękny rysunek. Fajna umiejętność, ale czy z zawodu artystycznego można wyżyć? Kasia i jej rodzeństwo mogą liczyć tylko na siebie. Przeważnie tak jest, że rodzice pomagają dzieciom z całych sił, również finansowo. Nie wiem jak długo dzieci mogą przebywać w Domu dziecka, ale kiedyś będą musiały się wyprowadzić i gdzie pójdą? Może dla Kasi byłoby lepiej zainteresować się bardziej przyziemnymi zawodami, np. fryzjerka? Poruszyły mnie te dzieciaczki;) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńZ każdego zawodu da się wyżyć. Z artystycznego też. Znam wielu grafików, którzy nie narzekają na barak pracy i pieniędzy. Tylko nie można być przeciętniakiem. Swoją drogą fryzjerką może być każdy. Nie trzba praktycznie żadnych zdolności.
UsuńDziękuję za informację. Zupełnie o tym nie pomyślałam. Włączyłam stare myślenie, że artyści przymierają głodem. Pewnie dlatego i z racji wieku, dla mnie najlepszym zawodem jest zawód Dyrektor;) Zapomniałam, że świat się zmienia;)
UsuńJeśli ktoś przejawia wyjątkowy talent a nad jego pracami nie można przejść obojętnie, to już połowa sukcesu. Artyści (a znam kilku), radzą sobie w różny sposób. Większość z tych, których znam sprzedaje swoje prace głównie za granicą, ale i w Polsce znajdują się chętni. W każdym razie nie przymierają głodem i radzą sobie w naszej rzeczywistości dość dobrze. Większość z nich dorabia także pracą na uczelni wykładając malarstwo, rzeźbę, czy grafikę. Nie jest więc z nim tak źle.
UsuńJeśli chodzi już o samo opowiadanie, to każdy dom dziecka ma przeznaczoną pulę pieniędzy dla wychowanków, którzy osiągają pełnoletność. Ta pomoc jest niewielka, bo w granicach 6-8 tysięcy, ale pozwala wystartować. Istnieje również pula mieszkań, ale przeważnie są to mieszkania rotacyjne, w których można mieszkać określony czas.
Kasia mogłaby być fryzjerką, mogłaby wykonywać każdy inny zawód, ale bez wątpienia ma talent plastyczny, który dostrzegają wychowawcy i uznają, że powinna iść w tym kierunku. Jeśli człowiek nie dąży do realizacji swoich marzeń i zamyka się w środowisku skrajnie innym od tego, w którym czuje, że powinien funkcjonować, to taki ktoś czuje się nieszczęśliwy i niespełniony życiowo.
Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za komentarze. :)
Malowanie to też pasja, nie trzeba się na tym za bardzo znać wystarczy tylko trochę uwagi, troszkę muzyki też pomaga, wtedy lepiej się skupić... na przykład Vivaldi cztery pory roku, dla elizy, aria na strunie G... Muzyka klasyczna jest bardzo piękna... ale rysunek faktycznie robi wrażenie... co do tej wyrodnej matki bardzo dobrze, że zabrali ten babie prawa rodzicielskie może się wreszcie nauczy, ale wątpię, wódka zabrała jej rozum...a tego już nie odzyska... jak można bić swoje dzieci?? Nie zrozumiem tego nigdy... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRenia
UsuńDla kształtującego się artysty inspiracją może być dosłownie wszystko. Kasia jest na początku drogi i dopiero odkrywa swój wielki talent. Na początek rysuje podglądając naturę i wychodzi jej to całkiem nieźle.
Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Szkoda, że tylko matce odebrano prawa rodzicielskie. Ojcu tylko ograniczono. Obawiam się żeby w przyszłości ojciec ich nie odnalazł i zażądał opieki lub alimentów. Z tymi obawami wybiegam znacznie w przyszłość, ale to dość poważny problem. Pozdrawiam Sylwia
OdpowiedzUsuńSylwia
UsuńTak sąd zadecydował, bo to głównie matka pastwiła się fizycznie i psychicznie nad dziećmi a ojciec był biernym obserwatorem. Mimo to uważam, że w równym stopniu ponosi za to winę. Oczywiście może się zdarzyć sytuacja, o której piszesz, ale argumentów za przyznaniem mu alimentów nie ma żadnych, bo krzywda tych dzieci jest zbyt duża.
Bardzo dziękujemy Ci za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Najważniejsze, że z dzieciakami wszystko jest OK. Szkoda tylko, że żadne z nich nie szuka przyjaciół lub chociaż koleżanki lub kolegi. Ktoś taki na pewno by im się przydał. Miśka pozdrawia
OdpowiedzUsuńMiśka
UsuńNa razie to ich początki w sierocińcu. ne wszystkie sa dość wycofane i nie obdarzają zaufaniem nikogo, ale to się zmieni, jak oswoją się z sytuacją.
Pozdrawiamy Cię pięknie i bardzo dziękujemy za wpis. :)
Straszne, że w XXI w. są dzieci, które nie znają smaku lodów?! Nie jakiś wymyślnych owoców, słodyczy, tylko zwykłych lodów, które przecież nie kosztują majątek?! Trudno to zrozumieć. Okropni rodzice. Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńNo niestety masz rację, bo takiej patologii wszędzie jest pełno, zwłaszcza teraz, gdy państwo takie łaskawe dla nierobów nie zajmujących się niczym szczególnym, tylko płodzeniem dzieci, bo będą dostawać 500+. Te pieniądze nie są przeznaczone na te dzieci, a głównie na chlanie. Osobiści uważam, że to bardzo krzywdząca ustawa. Zamiast 500+ powinna być przymusowa robota w kamieniołomach za najniższą krajową.
Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. :)
Wspaniała informacja o Kasi;) Zresztą o Mirce i Wojtku również. Fajnie się czyta, że wreszcie mają spokój, Trzymam kciuki za rozwijanie zdolności plastycznych Kasi;) Może z biegiem czasu jakieś zdolności ujawni również Mirka i Wojtek? Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńCała trójka jest uzdolniona, ale każde z nich w innym kierunku i dopiero będą odkrywać, co tak naprawdę potrafią, a potrafią wiele.
Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz. :)
Jakie szczęście, że psychika dzieciaków nie została spaczona. Fajna z nich gromadka. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZ psychiką dzieci nie jest najgorzej choć takie życie i takie traktowanie z całą pewnością odcisnęło na nich piętno. Głód, bocie, wrzaski i wóda, one nigdy nie powinny tego doświadczyć. Teraz mają szansę wyjść na prostą.
UsuńBardzo dziękujemy za wizytę na blogu i komentarz. Serdecznie pozdrawiamy. :)
Magda, to świetna dziewczyna, Bardzo się zapaliła do rozwijania zdolności Kasi. Mam nadzieję, że to nie słomiany zapał? Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńZ całą pewnością nie jest to słomiany zapał tej dziewczyny. Magda odegra w życiu całej trójki dużą rolę, ale największą w życiu Kasi. Będzie jej przewodniczką w artystycznym świecie, jej drogowskazem i kopalnią wiedzy, którą będzie przekazywać dziewczynce, bo zrozumie, że Kasia to nieoszlifowany diament posiadający ogromne możliwości.
UsuńBardzo dziękujemy za wpis i odwiedziny. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Godne podziwu, że Kasia tak chętnie się uczy i ma na tym polu sukcesy. Mimo, że w jej domu nie miała żadnego dobrego przykładu, to jednak się nie leni. Prawdopodobnie jej podświadomość zadziałała. Żeby się uczyć, czytać nie potrzebuje nikogo. Może dlatego nie brakuje jej koleżanek. Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńKasia nie musi zmuszać się do nauki, ona to bardzo lubi. Wbrew przeciwnością losu jest bardzo zdolna. Jeśli chodzi o koleżanki, to uznała, że nie są jej potrzebne. Rodzeństwo i książki zupełnie jej wystarczają. Cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:)
UsuńDzięki Magdzie dzieciaki mają namiastkę normalności. Właściwie mogą ją traktować jak starszą siostrę;) Liczę tylko, że Magda przez wakacje będzie się nimi zajmowała, bo inaczej znowu mogą poczuć się odrzucone. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara,
UsuńMagda jest doświadczoną wolontariuszką. Nie rzuca słów na wiatr i wie doskonale, że jej wizyty są bardzo istotne. Pięknie dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Wspaniała instytucja wolontariat;) Korzyść dla obu stron. Studenci uczą się prawdziwego życia, a dzieci mają „prywatnych” opiekunów;) Chętnie przeczytam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza,
Usuńmasz absolutną rację. Każdy wolontariat jest na wagę złota:) Obie strony czerpią z kontaktów to, co jest najlepsze. Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy na kolejny czwartek:)
_Fajna ta Magda;) Myślę, że przy jej pomocy dzieci się trochę bardziej otworzą na innych. Może przekonają się, że nie wszyscy dorośli są źli. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga,
UsuńMagda jest dobra. Udało się jej przełamać pierwsze lody, a to bardzo ważne. Dzięki takim osobom można zacząć wierzyć, że istnieje dobro na tym świecie:) Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)
Wakacje. Chyba pierwsze w ich życiu takie cudowne. Poznają okolice, miło spędzają czas. Pewnie większość dzieci powiedziałoby, że to nuda, a oni się cieszą i to jest wspaniałe. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina,
Usuńrzeczywiście dla dzieci to pierwsze w życiu takie miłe wakacje. Niby nic wielkiego, ale dla nich to cudowna odmiana. Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:)
Dzieciaki wreszcie mają spokój i całe szczęście, że ojciec ich nie odwiedza, a matka straciła całkowicie prawa rodzicielskie. Z jednej strony to przykre, że trafiły do sierocińca, ale z drugiej dzięki temu został zauważony talent Kasi. Obawiam się iż w innej sytuacji zostałoby to zaprzepaszczone, a tak dziewczyna ma szanse na rozwój w tym kierunku.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam w czwartkowy wieczór.
Julita
Julita,
Usuńdzieci zaczynają mieć dzieciństwo, na które zwyczajnie zasłużyły:) Sierociniec na pewno nie jest szczytem marzeń, ale dla nich, to jak gwiazdka z nieba. Personel w Domu dziecka jest bardzo profesjonalny i życzliwy:) Rodziców się nie wybiera, ale całe szczęście nie ma obowiązku utrzymywania z nimi kontaktu. Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis:)
Żeby tylko to wyalienowanie nie zaszkodziło Kasi. Dzieci w szkole potrafią być bardzo okrutne, a Kasia i tak jest inna, bo z bidula. Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa,
UsuńKasia już wiele złego przeżyła i to wystarczy. Zapewniamy, że nic złego już jej się nie stanie. Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:)
Szczerze powiedziawszy, to miałam nadzieję, że chociaż ojciec się otrząśnie i zechce się trochę zmienić. Mógłby pójść na odwyk, mógłby pamiętać o odwiedzinach. Ale widać, że zupełnie go to nie obeszło. Pewnie ciągle był na bani skoro odwiedził swoje dzieci tylko raz! Z drugiej strony może to i lepiej? Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina,
Usuńprzykra sytuacja, bo dzieci nie są sierotami, a tak naprawdę to właściwie nie mają rodziców. Ale też należy przyznać, że za nimi nie tęsknią. Tacy rodzice nie są im potrzebni. Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:)
Ciekawe czy Kasia będzie rozwijała swój niewątpliwy talent? Czy nie zmieni zainteresowania? A jeśli tak, to czy dyrektorka dotrzyma danego słowa, że jej pomoże? A może jednak Magda da z siebie wszystko i to ona okaże się dobrym aniołem Kasi? Do następnego. Pozdrawiam;) AB
OdpowiedzUsuńAB,
Usuńpersonel Domu dziecka jest bardzo odpowiedzialny i naprawdę zależy im na dobru wychowanków. Z całą pewnością postarają się pomóc. Magda też taka jest. Wielkie dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Jestem pod wielkim wrażeniem Kasi. To jeszcze małe dziecko, a tak dorośle myśli. Bez żalu postanowiła zapomnieć o rodzicach, a co ważniejsze, że chce zrobić wszystko aby Mireczka i Wojtuś też ich nie pamiętali. Dobrze wie, że tak będzie dla nich najlepiej. Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira,
Usuńżycie zmusiło Kasię do szybkiego dorośnięcia. Ona zawsze była opiekunką siostry i brata, Zrobi wszystko, żeby Mirka i Wojtuś wyrośli na porządnych ludzi. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Magda ma bardzo dobre podejście do dzieci. Chyba ją polubiły i dobrze się z nią bawiły. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda
UsuńMagda zdecydowanie ma podejście do dzieci. Jak się wkrótce okaże, one bardzo dużo czerpią z jej wiedzy, którą im przekazuje.Przyjaźń między nią a dzieciakami bardzo się rozwinie i przetrwa.
Pięknie dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś. Serdecznie pozdrawiamy. :)
Jest coraz lepiej. Dzieci są spokojne i zadowolone. Można powiedzieć, że chyba nie były nigdy tak szczęśliwe? Do następnego czwartku. Pozdrawiam;) Ola
OdpowiedzUsuńOla
UsuńTo prawda. Dzieci w sierocińcu odżyły. Tu nikt ich nie bije, nikt nimi nie poniewiera, a co najważniejsze, są najedzone i zadbane. To krok w dobrą stronę, by zapomniały o przeszłości i wreszcie zaczęły zachowywać się jak dzieci, a nie jak ktoś, kto musiał dorosnąć w expresowym tempie.
Bardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Przyszłość Kasi rysuje się kolorowo. Odkryto jej talent i Dom Dziecka, powinien zadbać o rozwój talentu i zapisać na zajęcia plastyczne. Kto wie, czy jej rodzeństwo nie ma również ukrytych jakichś zdolności.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
RanczUla
UsuńPanie z domu dziecka już wiedzą o zdolnościach Kasi i z całą pewnością będą się starały pomóc jej w rozwijaniu talentu, jednak kluczową rolę odegra tu Magda. Za parę lat ujawnią się zdolności pozostałej dwójki, choć na pewno nie malarskie.
Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis. :)