ROZDZIAŁ 3
Arvo
przekręcił w zamku klucz i usiadł ciężko na kanapie. Ula nastawiła expres i
kilka minut później podała mu filiżankę z kawą. Usiadła obok popijając małymi
łykami czarną ciecz i przyglądając mu się w milczeniu.
- Może twoi rodzice mają rację…? Może ja nie
nadaję się na twoją żonę…? – powiedziała cicho.
Arvo
żachnął się.
- Ula, jak możesz tak mówić? Jestem po prostu
wściekły i nie dlatego, że nawet nie podjęli próby pogodzenia się, ale dlatego,
że sposób, w jaki cię potraktowali, był obrzydliwy. Nie będą mi mówić, co mam
robić i z kim się wiązać. W poniedziałek mam nocny dyżur. Rano podjadę do
notariusza, żeby dopisał cię do aktu notarialnego jako współwłaścicielkę
mieszkania. Wpadnę też do banku, żeby załatwić upoważnienie cię do mojego konta
i wycofam upoważnienie dla rodziców. Spróbuję też załatwić w Maistraatti
(fiński urząd) formalności związane ze ślubem. Musisz mi tylko dać dokumenty.
Umowę o pracę, paszport i podać fiński numer identyfikacyjny (henkilötunnus).
Ten ostatni bardzo ułatwia załatwianie spraw.
- Długo się czeka?
- Bardzo krótko. Z terminami nie ma problemów,
a sam ślub trwa chyba z dziesięć minut. U was pewnie jest inaczej, bo sporo
macie katolików. My weźmiemy tylko cywilny ślub. Mam nadzieję, że wszystko uda
się załatwić po mojej myśli. Jeśliby tak było, za dwa tygodnie będziemy witać
na lotnisku twoją rodzinę.
Nie
wszystko poszło tak, jak sobie Arvo wymyślił. Do urzędu i notariusza musieli
pojechać obydwoje i zrobili to w czasie przerwy na lunch. Któregoś dnia wieczorem
usiedli do laptopa i zabukowali trzy bilety na samolot dla Cieplaków. Mieli
zabukować jeszcze dwa dla najlepszej przyjaciółki Uli, Doroty i jej męża, ale
okazało się, że nie mogą przyjechać. Dorota zbytnio się nie tłumaczyła.
Powiedziała tylko, że żyje z mężem jak pies z kotem i wiecznie są skłóceni.
- Jestem całkiem bliska decyzji o rozwodzie z
tym dupkiem. Mam nadzieję, że przynajmniej ty trafisz lepiej.
- Jestem w szoku. Nie sądziłam, że jest tak
źle. Przecież dopiero minął rok od waszego ślubu, a ty już chcesz się
rozwodzić?
- A po co się męczyć z takim burakiem? Na
razie albo mamy ciche dni, albo urządzamy karczemne awantury. Życie w stanie
ciągłej wojny jest ekstremalne i nie do zniesienia.
Ula już
nie mogła doczekać się przyjazdu swoich. Wcześniej ustalili z Arvo, że nie będą
wynajmować żadnej restauracji, bo jego mieszkanie jest na tyle duże, że
pomieści wszystkich gości. On miał tylko zamówić catering, a Ula mając obawy,
czy te fińskie specjały przypadną jej rodzinie do gustu postanowiła sama
przygotować coś polskiego.
Kilka
dni przed przylotem Cieplaków Arvo zadzwonił do siostry. Chciał się upewnić,
czy będzie na ślubie i czy rodzice też przyjadą.
- Wiesz, że masz być naszym świadkiem. Drugim
będzie mój kolega z pracy.
- Ja na pewno cię nie zawiodę, ale rodzice
powiedzieli, że nie przyjadą, bo są zajęci.
- Przekaż im, że ja w razie ich ewentualnej
choroby, czy śmierci też będę mocno zajęty.
Taka
odpowiedź, której świadkiem była Ula, mocno kłóciła się z charakterem Arvo. Z
reguły był powściągliwy, jak większość jego rodaków i rzadko uzewnętrzniał
swoje emocje. Tym razem było inaczej. Kiedy skończył rozmawiać podeszła do
niego i pogładziła po głowie.
- Nie powinieneś tak mówić. Oni już
postanowili i żadne argumenty ich nie przekonają. Dobrze, że Mila będzie. Ładną
parę będą stanowić z Lasse.
- Nie chcę ich znać – wyrzucił z siebie z
goryczą. – Nie spodziewałem się, że nawet w tak ważnym dla mnie dniu okażą się
tacy nieustępliwi. No nic…, jakoś przeżyję.
Przylot
samolotu z Polski był planowy. Ula i Arvo niecierpliwie wypatrywali Józefa i
dzieci. Wreszcie ich dostrzegła i zaczęła gwałtownie machać rękami. Po chwili
już wpadła w ramiona ojca, który ściskał ją ze łzami w oczach. Wszystkim
udzieliło się wzruszenie, nawet Arvo. Poznał ich już wcześniej rozmawiając z
nimi przez skypa. Józef uścisnął mu dłoń i przyjaźnie poklepał po ramieniu.
- Witaj synu. Nareszcie mam okazję zobaczyć
cię na własne oczy. Przetłumacz Ula, bo nic nie zrozumiał – Cieplak uśmiechnął
się szeroko.
- Dobry mieliście lot?
- Bardzo dobry – Jasiek przytulił siostrę – i
krótki. Nie spodziewałem się, że to niecałe tysiąc kilometrów. Sądziłem, że
polecimy kilka godzin. Nawet nie zdążyliśmy się zmęczyć.
Betti
przykleiła się do Uli i nie odstępowała na krok mocno ściskając jej rękę.
- Ulcia, a będę mogła sypać kwiatki na ślubie?
- Nie kochanie, bo to ślub cywilny nie
kościelny. Pobierzemy się w tutejszym magistracie, a potem będziemy świętować.
Tu są trochę inne zwyczaje niż w Polsce.
Kiedy
rodzinka rozlokowała się w mieszkaniu, Józef wyciągnął z torby rzeczy, które
udało mu się przemycić.
- Strasznie się bałem, że to wykryją i
skonfiskują, ale udało się. Tu masz dwie wielkie paczki kawy, bo mówiłaś że ta
fińska jest lurowata i kwaśna. Jeszcze dzisiaj lub jutro powinna nadejść paczka
z naszymi wędlinami. Wysłałem wcześniej i to same wędzonki, żeby się nie
popsuły.
- Dziękuję, tatusiu. Tu ciężko o dobrą
wędlinę. Króluje głównie makkara i w smaku jest ohydna, bo ma konsystencję
plasteliny. Trochę przypomina nasze parówki, ale tylko trochę. Ja chciałam cię
prosić, żebyś pomógł mi w kuchni. Zrobimy tradycyjną jarzynową sałatkę, śledzie
w oleju i może barszcz czerwony z krokietem na ciepło. Krokiety będą z mięsem
renifera, bo jest tu bardzo popularne. Upieczemy też kilka kurczaków. Za dużo
szykować nie będziemy, bo będzie nas zaledwie siódemka. Nasi świadkowi i wy.
Arvo zamówił też catering, bo Finowie przyzwyczajeni są do własnej kuchni.
W dniu
ślubu Ula pospieszała swoją rodzinę.
- Nie możemy się spóźnić. Ten naród znany jest
ze swojej punktualności i raczej nie toleruje spóźnialskich. Wyglądacie
elegancko –zerknęła na Arvo wchodzącego właśnie do pokoju. On też wyglądał
idealnie. Granatowy garnitur podkreślał jego sportową sylwetkę. Podszedł do
niej i cmoknął ją w policzek.
- Wyglądasz cudownie – szepnął jej do ucha. –
Powinniśmy już jechać.
Wpakowali
się wszyscy do Saaba Arvo i ruszyli do magistratu. Przed nim czekała już Mila i
Lasse. Punktualnie o jedenastej weszli do sali ślubów. Cała uroczystość
faktycznie trwała nie dłużej jak dziesięć minut i zakończyła się podpisaniem
aktu ślubu. – Jakie to proste –
pomyślała Ula. – U nas ta celebra trwa
znacznie dłużej, a w kościele to już w ogóle. Od dzisiaj jestem Urszula Cieplak-Kiuru – z miłością spojrzała na
swojego przystojnego męża. – Kocham cię – wyszeptała.
- Ja ciebie też.
Wrócili
do domu. Ula z pomocą Arvo i Jaśka przygotowała stół i podała najpierw obiad, a
po nim wszelkiej maści przekąski polskie i fińskie. Był również tort
własnoręcznie upieczony przez nią i wędliny, które zdążyły dotrzeć z Polski.
Impreza trwała do dwudziestej drugiej. O tej godzinie Mila i Lasse zaczęli
zbierać się do domu. Finowie nigdy nie bawią się na weselach do białego rana.
Cieplakowie
wyjechali po tygodniu. Przez ten czas zdążyli trochę zwiedzić i pozachwycać się
tutejszym krajobrazem. W powietrzu czuć było już zimę.
- Latem to my do was przyjedziemy. Muszę
pokazać choć kawałek Polski Arvo.
Była z
nim naprawdę szczęśliwa. On spełnił jej wszystkie marzenia o zgodnym, pełnym
uczuć związku. Nadal dużo pracowała również w soboty i niedziele, gdy Arvo miał
dyżur. Nie chciała siedzieć sama w domu i czekać na niego. Tak przynajmniej
mogła zajrzeć na oddział i wypić z nim kawę w przerwie między zabiegami. Z
rodzicami nadal nie utrzymywał kontaktów. Mila wpadała czasem, gdy załatwiała
sprawy w Helsinkach i to od niej wiedzieli, co porabiają staruszkowie.
Zgodnie
z tym, co obiecali Józefowi, w lipcu wzięli oboje miesiąc urlopu i ruszyli do
Polski. Arvo wynajął na ten czas spory samochód, którym całą familią zwiedzili
Trójmiasto, Warszawę, Kraków i Zakopane. Teraz to Arvo smakował polskich
potraw. Zachwycał się bigosem i kotletami schabowymi. Po powrocie do Helsinek
znowu wpadli w kierat obowiązków zawodowych. Wieczorami zamknięci w swojej
małej intymności marzyli o dzieciach i snuli plany na przyszłość. Niestety Ula
jakoś nie mogła zajść w ciążę. Po trzech latach małżeństwa uznała, że chyba
najwyższy czas pójść do dobrego ginekologa i zacząć się leczyć. Poszli oboje i
przebadali się. Niby wszystko było w porządku, a jednak ani jedno, ani drugie
nie mogło się doczekać upragnionej ciąży.
- Może jesteśmy przepracowani, – snuł domysły
Arvo – a może za bardzo nam zależy i żyjemy w ciągłym stresie? Może powinniśmy
wyjechać w jakieś spokojne miejsce, odreagować i podejść do tego z dystansem?
Jedźmy nad norweskie fiordy.
Tam
jest pięknie. Jeszcze piękniej niż tutaj. Może tam nam się uda?
- To dobry pomysł, kochanie – poparła jego
decyzję. – Wierzę, że wszystko jeszcze się ułoży, a ja urodzę ci zdrowego bobasa.
Mieli
jechać w czerwcu. Tak właśnie planowali. Teraz dopiero był marzec, a świat
wokół nich nadal biały i mroźny.
Wieczorem
wzięli wspólną kąpiel i kochali się namiętnie aż do północy. Tuż przed drugą
obudził ich dźwięk komórki Arvo. Odebrał rozpoznając numer szpitala.
- Już jadę. Oczywiście, jak najszybciej –
rozłączył się i pochylił nad Ulą wyciskając na jej ustach całusa.
- Muszę jechać, kochanie. Był wypadek. Jest
sporo rannych. Wszyscy chirurdzy wezwani na miejsce zdarzenia. Pośpij jeszcze,
bo jest środek nocy. Wrócę najszybciej jak to będzie możliwe, ale myślę, że
prędzej zobaczymy się na oddziale.
Ubrał
się pospiesznie. Zabrał klucze od samochodu i cicho wyszedł z domu. Przytuliła
twarz do jego poduszki czując na niej zapach jego ciała. Usnęła.
Ocknęła
się słysząc uporczywy dźwięk swojego telefonu. Przetarła oczy i zerknęła na
okno. Za nim panowały egipskie ciemności. Złapała komórkę odnotowując, że jest
dopiero za piętnaście piąta.
- Halo – wyrzuciła z siebie przez zaschnięte
gardło.
- Ula? Tu Lasse.
Zdziwiła
się. On był przyjacielem Arvo, ale ona sama niewiele miała z nim kontaktów.
Zaledwie kilka razy rozmawiali na szpitalnym korytarzu, a potem na ślubie.
- Przepraszam, że cię obudziłem, ale stało się
wielkie nieszczęście.
- Arvo? Coś z Arvo?
- Miał wypadek. Wiesz, że był wezwany do tej
kraksy. Śpieszył się, bo wielu ludzi było rannych i kilka ofiar śmiertelnych.
On wpadł w poślizg, Ula i nie wyrobił się na zakręcie. Uderzył w drzewo bokiem
od strony kierowcy. Zarzuciło go i stoczył się z dość wysokiej skarpy, bo koła
nie miały przyczepności na śliskim podłożu.
- Bardzo ucierpiał? – zapytała płaczliwie.
- On nie żyje, Ula. Nie miał szans.
Reanimowaliśmy go przez blisko godzinę, ale serce nie podjęło pracy. Jeśli
możesz przyjdź na oddział. On jeszcze tu jest. Potem zabiorą go do kostnicy.
Telefon
wypadł jej z ręki. Była w szoku. Płacząc podeszła do szafy i wyciągnęła z niej
ubranie. Biegła po zaśnieżonych chodnikach potykając się i dławiąc łzami. Nie
Arvo, nie on… Przecież dopiero rozmawiali o planach na przyszłość. Mieli starać
się o dziecko. – Jak to się stało,
kochany? Dlaczego nie zwolniłeś? Jak
ja mam teraz bez ciebie żyć? - Przebiegła kilka przecznic i wpadła wprost w
otwierające się automatycznie drzwi szpitala. Nie zawracała sobie głowy windą i
ruszyła schodami. Przed oddziałem chirurgii natknęła się na Lasse. Czekał na
nią. Próbował jej coś tłumaczyć, ale ona patrzyła na niego rozszerzonymi z
przerażenia oczami i sprawiała wrażenie, jakby nic do niej nie docierało.
- Chodź, zaprowadzę cię – Lasse wyciągnął do
niej dłoń. – On leży w izolatce.
Szkoda mi Arvo, miał rodziców takich, że pożal się Boże, potem zginął chcąc pomóc innym ludziom, takich ludzi teraz brakuje, albo ich jest zbyt mało... Nawet powiem, że takiego to sama bym chciała mieć, ale takich facetów zaczyna brakować... bo przeważnie teraz faceci to są gorsze od świń ( i tu mam przykład mój były pamiętasz opowiadanie ucieczka? Pisałam ci o tym zwyrolu) a ona dalej chyba myśli, że wrócę... Jak tam u ciebie? Mam nadzieję, że dobrze. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRenia
Usuńno cóż, rodziców się nie wybiera. A po drugie oni nie są tacy straszni, w końcu wychowali Arvo i Milę. Po prostu inaczej wyobrażali sobie przyszłość i życie swoich dzieci. W swoich poglądach są zawzięci. Cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:)
Nie umiem zrozumieć zachowania rodziców Arco. Coś mi mówi, że napsują oni jeszcze Ulce krwi. A nawet będą ją obwiniać za śmierć syna. Dobrze, że chociaż siostra okazała się w porządku.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam w czwartek nad ranem.
Julita
Julita,
Usuńrodzice chcieli aby ich syn żył według ich reguł, a Arvo chciał to robić po swojemu. Stąd zrodziło się wzajemne niezrozumienie. Mila jest zupełnie inna. Ona też bardzo pragnie żyć według własnych zasad. Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis:)
Głupia i niepotrzebna śmierć! Współczuję z całego serca Uli. Miśka pozdrawia
OdpowiedzUsuńMiśka,
Usuńśmierć to ciężki temat, ciężko ją uzasadnić, zazwyczaj wydaje się niepotrzebna. Arvo spieszył na pomoc innym potrzebującym osobom i zginął tragicznie. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Telefon w nocy wiąże się zawsze z czymś złym i niefajnym. Współczuję Uli i bardzo mi żal Arvo. Jedynym pocieszeniem może być to, że odszedł szybko, nie cierpiał i że był z Ulą bardzo szczęśliwy. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara,
Usuńto prawda, że taki telefon najczęściej nie wróży nic dobrego. W tym przypadku też tak było. Ula bardzo długo go nie zapomni. Jeśli chodzi o Arvo to również masz rację, był bardzo szczęśliwy w małżeństwie. Pięknie dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Szkoda, że rodzice Arvo w tak ważnym dla niego dniu nie zjawili się na ślubie. Teraz pewnie będą żałować i o wszystko obwiniać Ulę?! Pozdrawiam Sylwia
OdpowiedzUsuńSylwia,
Usuńrodzice mieli niepowtarzalną okazję pokazania klasy, ale niestety z niej nie skorzystali. Nie było to miłe ani dla Arvo, ani dla Uli. Niemniej jednak na ślubie była chociaż jego siostra Mila i jej obecność nieco osłodziła tę gorzką pigułkę. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)
Takie piękne i świetnie dobrane małżeństwo. Mieli tyle planów i wszystko pękło jak bańka mydlana. Wielka szkoda. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola,
Usuńto prawda, że oboje byli bardzo szczęśliwi w małżeństwie. Świetnie się dogadywali i wspaniale sobie radzili. Niewiele brakowało im do pełnego szczęścia. Niestety wypadek wszystko pokrzyżował. Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)
Zastanawiam się czy Arvo nic po sobie nie zostawił? Może jednak się udało Uli zajść w ciążę, tylko jeszcze o tym nie wiemy? Ula przynajmniej miałaby jego cząstkę i miałaby kogo kochać. Byłoby jej lżej przejść tę żałobę. Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńJest dużo racji w tym, o czym piszesz, ale jest też druga strona. Ula bardzo mocno przeżyła śmierć męża. Bardzo długo go opłakuje. Ten czas nie jest dobry na dbanie o nienarodzone dziecko. Ula chyba wyczerpała już limit cierpienia Cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:)
UsuńCieszę się, że chociaż rodzina Uli ich nie zawiodła. Józef miał wreszcie okazję poznać zięcia. Mógł osobiście sprawdzić czy jego córka trafiła na dobrego człowieka. Z chęcią przeczytam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza,
UsuńJózef, to Józef! Nie ma chyba takich przeszkód, które by go powstrzymały od bycia na ślubie córki. Wszyscy członkowie rodziny Cieplaków są bardzo rodzinni, dbają o siebie i się wspierają, są zupełnie inni od rodziny Arvo. Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy na kolejny czwartek:)
O i pojawiła się nowa postać! W serialu Dorota pojawiała się tylko we wspomnieniach, czy tutaj też tak będzie? Na ślub nie przyjechała, a jest jej przyjaciółką? Czy Dorota pojawiła się tutaj jako przerywnik? Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga,
Usuńw tym opowiadaniu Dorota odegra ważną rolę w życiu Uli:) Na ślub nie przyjechała, bo była wściekła na męża, ale nie popsuło to wzajemnych relacji, dziewczyny nadal się przyjaźnią. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)
Ślub bardzo skromny, ale skoro taki chcieli, to OK. Bez sensu było robić wielki bal, bo nawet nie mieliby kogo na tą imprezę zaprosić. Szkoda pieniędzy. Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta,
Usuńw Finlandii śluby zazwyczaj nie są takie wystawne, jak w Polsce. Jednak zapewniamy, że gdyby chcieli dużej imprezy, to goście też by się znaleźli. Arvo trochę znajomych ma. Jednak oni chcieli cieszyć się we własnym gronie i tak też się stało. Przesyłamy serdeczności i dziękujemy za komentarz:)
Przykra sprawa z niemożnością zajścia w ciążę. Podejmowane próby przez trzy lata małżeństwa, to już dość długo. Dobrze, że poszli do lekarza. Szkoda, że nie zdążyli pojechać do Norwegii. Może tamten klimat i piękne miejsca by im pomogły? Ale o tym się już nie przekonamy. Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira,
Usuńsyndrom czasów. Problemy z zajściem w ciążę dotyczy coraz więcej par i to niezależnie od miejsca zamieszkania i niezależnie od stanu konta. Całe szczęście, że takie pary mają coraz więcej możliwości poradzenia sobie z tym problemem. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
O matko! To Ulka dość długo mieszkała w Helsinkach! A ja myślałam, że może ro będzie trwać z rok. A tu niespodzianka. Trzy lata małżeństwa to w dzisiejszych czas dość długo. Przykro, że taki fajny facet musiał zginąć. Do następnego. Pozdrawiam;) AB
OdpowiedzUsuńAB,
Usuńpobyt Uli w Finlandii trał prawie cztery szczęśliwe lata. To tam spotkała miłość, tam pracowała i tam poznała nowych znajomych. Nie zapomniała jednak o kraju. Nawet mężowi pokazała piękne miejsca w Polsce. Wielkie dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Wcale się nie dziwię, że Ula była niepewna po wizycie u rodziców narzeczonego. Nie dosyć, że nie została miło przyjęta, to Arvo też przez całą drogę milczał jak zaklęty i był wściekły. Nie ma co się dziwić, że stwierdziła, że nie nadaje się na żonę Arvo. Dobrze, że szybko zareagował na jej słowa. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina,
UsuńArvo nie był przecież zły na Ulę. Był wściekły na rodziców, że chcą mu układać życie po swojemu. Było mu też wstyd za to, jak potraktowali jego narzeczoną. Nie zdawał sobie sprawy z tego, jak to zachowanie może odczytać Ula. Nie chciał jej zrobić przykrości. Kochał ją i niezależnie od opinii innych chciał spędzić z nią całe życie. Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:)
Trzy części minęły a o Marku ani widu, ani słuchu. Może Dorota ma coś, z nim wspólnego skoro została wspomniana. Ula została młodą wdową i ze spadkiem, który jak najbardziej się jej należał. Kochała męża i chciała stworzyć z nim prawdziwą rodzinę z dziećmi. Nie zdziwiłabym się, gdyby rodzina Avio, chciała pozbawić ją spadku. A znając Ulę, odda im wszystko. Liczę, że jednak udało się i Ula będzie w ciąży. Nie pamiętam, ile czasu minęło od śmierci Avio do powrotu Uli do Polski. Dla niej byłoby to coś ważniejszego niż spadek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam milutko.
Spadek to może złe słowo. Ula została upoważniona do wielu spraw związanych z mężem.
UsuńRanczUla,
UsuńMarek już blisko, coraz bliżej:) Dorota jeszcze się pojawi i odegra ważną rolę w życiu Uli. A rodzice będą musieli się pogodzić z tym, że ich syn zginął w tragicznym wypadku. Pieniądze raczej nie będą stanowić problemu. Serdecznie pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)
Ale ślub i przyjęcie weselne to Ula miała baaardzo skromny. Jednak u nas to jest zupełnie inaczej. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda,
Usuńmówi się, że co kraj, to obyczaj:) Finowie przeważnie nie celebrują takich uroczystości aż tak, jak robimy to my:) Najważniejsze jest szczęście młodych, a oni byli bardzo szczęśliwi:) Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wpis:)
Życie nie oszczędza Uli. Jakieś fatum na niej ciąży. Z kraju uciekła od biedy, tutaj już było fajnie i łup! Znowu cios, Nic, tylko należy współczuć. Mam tylko nadzieję, że limit nieszczęść już wyczerpała i teraz już będzie tylko lepiej;) Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa,
Usuńjeszcze trochę czasu upłynie zanim zacznie się coś zmieniać w życiu Uli na jej korzyść:) Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:)
Boże to teraz należy zawiadomić rodzinę Arvo. Coś mi mówi, że mogą za wypadek obwiniać Ulę. Żeby tylko nie wszczynali awantur! Uli i tak będzie ciężko. Do następnego czwartku. Pozdrawiam;) Ola
OdpowiedzUsuńOla,
UsuńUla uzna że nie musi zawiadamiać teściów o pogrzebie, bo Arvo nie był z nimi w dobrych kontaktach. Gorąco pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz:)
Takie nieszczęście. Ula w tak młodym wieku została wdową. Ciekawe czy ktoś jej pomoże, bo przecież pogrzeb musi się odbyć, a do tego jeszcze pewnie trzeba pozałatwiać jakieś sprawy urzędowe. Liczę na to, że nie zostawią jej samej? Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina,
Usuńzapewniamy, że Ula nie będzie sama w tym nieszczęściu. Będzie mogła liczyć na pomoc przede wszystkim przyjaciela męża Lasse i siostry Avro Mili. Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:)