Łączna liczba wyświetleń

środa, 22 listopada 2023

"SPOTKANIE PO LATACH" - rozdział 2

ROZDZIAŁ 2

 

Dopiero po trzech latach trwania ich małżeństwa Krzysztof Dobrzański zadecydował, że należy zacząć rozkręcać włoską filię firmy. Na posiedzeniu zarządu oznajmił im, że początkowo liczył na to, że do Mediolanu pojedzie Marek i Paulina, ale to nie był najlepszy pomysł.

 - Nie przypuszczałem, że moje zdrowie tak bardzo się posypie, a ostatnio jest tylko gorzej. Nie będę w stanie zastąpić Marka tutaj. Równie dobrze mógłby go zastąpić Alex, ale to on zna doskonale włoski i ma tam cenne koneksje. Dlatego też synu – zwrócił się do Alexa - to ty tam pojedziesz i rozhulasz filę. Jeśli będzie potrzebna obecność Paulinki, to wówczas do ciebie dołączy. Marek poprowadzi firmę sam. Twoje obowiązki, Alex przejmie tymczasowo Adam Turek. Myślę, że to dobry plan. Trzeba działać dzieci, bo jeśli teraz nie zaczniemy, to nigdy nam się nie uda.

 

Od tej pory modlił się, żeby żona jak najczęściej wyrażała chęć odwiedzenia brata w Mediolanie. Miał wtedy spokój od awantur, które urządzała mu każdego dnia i nie pozwalała odetchnąć. Wciąż zarzucała mu, że są małżeństwem na papierze, że nigdzie nie chce z nią chodzić, że każdą imprezę, na którą są zapraszani, musi okrasić zgrabnym kłamstwem usprawiedliwiającym ich nieobecność. Coraz częściej zaskakiwała go nowym słownictwem wywodzącym się prosto z rynsztoka i tak bardzo nie pasującym do niej, do kobiety z klasą, jak sama utrzymywała. Posądzanie go o liczne kochanki nie przeszło jej wraz z zamążpójściem, a wręcz się jeszcze nasiliło. No bo skoro z nią nie sypia to z kim?

 


Był u kresu wytrzymałości. Coraz częściej zdarzało mu się krzyczeć wówczas, kiedy ona krzyczała. Jej zachowanie i ciągła podejrzliwość wyzwalały w nim najgorsze instynkty. On, zazwyczaj spokojny człowiek, pacyfista nieznoszący przemocy, także tej słownej, zamieniał się powoli w kogoś, kogo nienawidził z całej duszy. Czuł się tak, jakby dotarł do ściany i chcąc się przez nią przebić walił głową w mur dotkliwie się raniąc.

 

Z ulgą odetchnęła, gdy przed jej oczami ukazał się drogowskaz z napisem „Warszawa”. Zatrzymała się na pobliskim parkingu i wysiadła z samochodu chcąc rozprostować kości. Od ponad dziesięciu godzin siedziała za kółkiem i miała prawo poczuć zmęczenie.

 - Mutti, gibst du mir was zu trinken? – usłyszała zaspany głos swojej córki zza tylnego siedzenia. Sięgnęła do podręcznej torby wyciągając z niej butelkę owocowego soku. Otworzyła tylne drzwi siadając obok dziewczynki.

 - Jesteśmy już w Polsce i możesz mówić po polsku tak, jak cię uczyłam. Proszę. Twój ulubiony – z miłością spojrzała w szare oczy małej i uśmiechnęła się na widok dołeczków wykwitających na jej policzkach. – Takie same miał Marek – pomyślała z nostalgią. – Zmęczona jesteś, co?

 


 - Troszeczkę. Mogę wysiąść na chwilkę i się wysiusiać? Bardzo mi się chce…

Odpięła pasy i wysadziła córkę z fotelika. Mała obiegła samochód i przykucnęła na trawie. Ula oparta o bagażnik wystawiła do słońca twarz.

 - Mama, już… - odwróciła się do córki i pogładziła jej kruczoczarne włosy. W tym momencie usłyszała melodyjkę wygrywaną przez jej telefon komórkowy. Spojrzała na wyświetlacz i uśmiechnęła się szeroko.

 - To dziadek dzwoni. Halo, tato? Co tam?

 - Ty mi lepiej powiedz, co tam. Nie możemy się was już doczekać. Wszystko w porządku?

 - Wszystko dobrze. Jesteśmy już niedaleko. Właśnie wjechałyśmy do Warszawy. Myślę, że za jakąś godzinkę będziemy w Rysiowie. Muszę przepchać się przez miasto.

 - A jak moja wnusia? Bardzo zmęczona?

 - Trochę zmęczona, ale cieszy się na spotkanie z wami. W takim razie rozłączam się i ruszamy. Do zobaczenia.

 

Miasto było zatłoczone. Po drodze natknęła się na kilka objazdów. Nie było takie, jak zapamiętała wyjeżdżając z kraju. Korki były zawsze, ale nie aż takie i te światła, które tak ją denerwowały. Wreszcie dotarła do wylotówki i odetchnęła z ulgą. Tu było znacznie luźniej i mogła przyspieszyć. Potem tylko jeszcze zjazd w prawo i już była w Rysiowie. Ojciec wraz z jej rodzeństwem czekał przed bramą. Denerwował się, ale wkrótce zauważył samochód córki u wylotu ulicy i odetchnął z ulgą.

 - No, wreszcie są…

 


Przywitanie było wzruszające dla nich wszystkich. Józef Cieplak nie widział swojej pierworodnej od prawie dwóch lat. Podczas pobytu Uli w Niemczech był u niej tylko raz. Częstsze kontakty mieli przez skypa i wówczas oglądali małą na ekranie monitora. Wnusia ufnie przytuliła się do niego.

 - Już się nie mogłyśmy doczekać - wyszeptała mu do ucha.

 - Bardzo tęskniliśmy wszyscy za wami. Bardzo… - Cieplakowi zwilgotniały oczy. – Wjedź za bramę, Ula. Pomożemy ci z bagażami.

 - A nasze rzeczy doszły?

 - Doszły. Są w twoim pokoju. Trochę przemeblowaliśmy, żebyście miały gdzie spać. Pola, chodź. Zobaczysz jakie dziadek ci łóżeczko wyszykował – Józef szeroko otworzył drzwi wpuszczając Ulę i Polę do środka. – Zrobiliśmy z Jaśkiem remont i kupiliśmy dwa nowe tapczaniki. Ładnie tu teraz, prawda?

 - Bardzo ładnie – Ula omiatała wzrokiem swój dawny pokoik. – Mimo to mam zamiar kupić mieszkanie w Warszawie. Nie chcemy ci siedzieć za długo na głowie. Najpierw chcę się urządzić, a potem poszukać jakiejś pracy. Wprawdzie mogłabym nie pracować przez kilka lat, bo mamy z czego żyć, ale umarłabym chyba z nudów.

 

Po kolacji, kiedy Jasiek i Beatka poszli do swoich pokoi, a ona uśpiła Polę, przysiadła jeszcze wraz z ojcem w kuchni.

 - Zostaniesz jutro z Polą? Chcę pojechać do Warszawy do biura nieruchomości i przejrzeć oferty. Może uda mi się znaleźć coś ciekawego. Jutro też przeleję na twoje konto trochę pieniędzy. Popłać to co najpilniejsze, a resztę rozdysponuj według własnego uznania.

Józef pogładził córkę po dłoni.

 - Naprawdę nie trzeba. Już i tak wpompowałaś kupę pieniędzy w ten dom. Dzięki tobie wreszcie żyjemy jak ludzie. Teraz musisz pomyśleć o sobie i o Poli. Pomożemy wam. Ja chciałbym cię zapytać, czy pojedziesz do F&D i czy spotkasz się z Markiem. On powinien wiedzieć, że ma córkę.

Żachnęła się.

 - Tato, już rozmawialiśmy o tym. Wychowuję ją od początku sama i niech tak zostanie. Nie zapominaj, że on jest żonaty i pewnie dorobił się dzieci z żoną. Po co mam mu wchodzić w życie z buciorami i burzyć spokój?

 - A jeśli nie? Jeśli nie ma dzieci? Niezależnie od wszystkiego uważam, że powinien wiedzieć o Poli. To żywcem zdarta z niego skóra. Nie wyparłby się jej.

 - Nie nalegaj, tato. Co ma być, to będzie. Jutro zajrzę do Złotych Tarasów i może zrobię nam jakieś większe zakupy. Pójdę już się położyć. Padam z nóg.

Mimo zmęczenia długo nie mogła zasnąć, bo słowa ojca dźwięczały jej w głowie. – Po co w ogóle zaczął mówić o Marku? Przecież dobrze wie, że dla mnie to rozdział zamknięty już dawno temu. On jest szczęśliwie żonatym facetem być może z przychówkiem. Paulina tak bardzo chciała mieć dzieci. Pamiętam dobrze, jak mówiła to do Marka trzymając na rękach jedno z dzieci Borubara. Koniecznie chciała mieć chłopca i dziewczynkę. Może spełnił jej marzenia?

Przez te wszystkie lata wciąż wracała do wydarzeń, które rozdzieliły ich ze sobą. W końcu doszła do wniosku, że nie może obwiniać go za to, że jest słaby i zbyt tchórzliwy, żeby postawić się rodzicom i narzeczonej. Taki ma charakter, a ten zmienić najtrudniej. Gdyby był wolny, dla niej nie musiałby się zmieniać. Uznała, że ta cała historia po prostu go przerosła. Najpierw czuła do niego ogromny żal, że nie spełnił jej oczekiwań, chociaż jej to obiecał. Już na zarządzie opuszczając salę konferencyjną wiedziała, że musi pochować tę miłość na zawsze, bo nigdy się nie ziści. Starała się żyć na tyle intensywnie, żeby nie pamiętać, a mimo to nie było dnia, żeby o nim nie myślała. Wracał do niej w snach i na jawie. Chwilami było to tak natrętne i obsesyjne, że nie potrafiła sobie z tym poradzić. Potem urodziła Polę, która okazała się jego wierną kopią. Jak mogła wyrzucić go z głowy i serca, kiedy każdego dnia patrzyła na twarz swojej córki i widziała w niej jego własną?

 


To zawsze bolało, a jednocześnie przywoływało te dobre, pozytywne wspomnienia, w których byli tylko oni bez Pauliny i bez seniorów Dobrzańskich. Miałaby teraz wtargnąć w jego poukładane życie i zburzyć ten spokój, który zapewne budował przez te wszystkie lata? Ojciec nie ma racji. Pola wprawdzie coraz częściej pyta o tatę, ale ona zawsze się jakoś wyłga od odpowiedzi. Kiedyś na pewno jej powie, ale teraz jest na to za wcześnie.

 

Następnego dnia ruszyła do stolicy z kartką zapełnioną adresami pośredników nieruchomości. Miała sprecyzowane wymagania i choć była mobilna, to chciała zamieszkać gdzieś bliżej centrum.

W dwóch pierwszych biurach pokazano jej oferty zbyt małych mieszkań, jak na jej wymagania. W trzecim miała więcej szczęścia. Człowiek o miłej powierzchowności poinformował ją, że właśnie weszło na rynek mieszkanie, które mogłoby spełnić jej standardy.

 - Lokal znajduje się na ostatnim, dziesiątym piętrze nowoczesnego bloku wybudowanego trzy lata temu z widokiem na Wisłę i Most Poniatowskiego. Wprawdzie sam blok posadowiony jest bezpośrednio przy ulicy, ale wokół jest dużo zieleni, a po drugiej stronie Wisły Park Skaryszewski dosłownie o rzut beretem. Adres, to ulica Solec dwadzieścia sześć. Mieszkanie ma trzy ustawne pokoje, sporą kuchnię już urządzoną, a co najważniejsze jest wyremontowane, bo jak pani się orientuje to rynek wtórny. Tu mam filmik z wnętrza lokalu, proszę sobie obejrzeć.

 - Jeśli nie sprawiłoby to różnicy wolałabym obejrzeć na własne oczy to mieszkanie i ocenić jego stan. Ile ma metrów kwadratowych?

 - Jest duże. To dziewięćdziesiąt dwa metry, na których jest jeszcze osobno łazienka i ubikacja, a także dość pojemna spiżarka. Ja mogę pojechać z panią choćby zaraz. Jestem pewien, że to mieszkanie spodoba się pani.

Podniosła się z krzesła.

 - W takim razie jedźmy.

36 komentarzy:

  1. No, kurcze ten rozdział jeszcze bardziej rozbudził moją ciekawość i niecierpliwość co dalej😉 czyżby Ula i Marek mieszkali w tym samym bloku i tak dojdzie do Ich spotkania 🤔 coś czuję, że Paula wyjedzie do Mediolanu i może tam to jednak Ona zdradzi Marka co doprowadzi do rozwodu. Jedno jest pewne, znów mi trudno dotrwać do kolejnej części 😉 Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego dobrego 🍀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halina
      Z całą pewnością Ula i Marek nie mieszkają w jednym bloku, a co do Pauliny, na razie nie pisnę słowa na jej temat, musisz uzbroić się w cierpliwość.
      Najserdeczniej pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  2. Intrygujące jest to co Ula robiła w Niemczech, że jest aż tak bogata. I co takiego jest powodem jej powrotu do kraju.
    Józef ma rację Pola powinna poznać ojca.
    Paulina widać, że bardzo starała się umilić życie swojemu mężowi.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w czwartek przed południem.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Bez wątpienia Paulina nie nadaje się na żonę dla żadnego mężczyzny, bo składa się wyłącznie z samych pregensji i roszczeń. Powolutku będę wyjaśniać, co Ula robiła w Niemczech i jak doszła do fortuny, a powodem jej powrotu do kraju była prozaiczna tęsknota.
      Serdecznie dziękujemy za komentarz i równie serdecznie pozdrawiamy. :)

      Usuń
  3. I tak źle i tak niedobrze. Jednemu powiesz i trafi go Szczawnica, drugiemu nie powiesz i dopadnie go nerw. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Trudno każdemu dogodzić, to wręcz niemożliwe, ale można się dogadać.
      Pięknie dziękujemy za wizytę na blogu i przesyłamy serdeczności. :)

      Usuń
  4. Paulinka w natarciu, ale ma trochę racji, bo jak nie z nią to z kim. Miśka pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka
      Spróbujmy odwrócić to pytanie, bo jeśli Paulinka nie z Markiem, no to z kim? Wziąwszy pod uwagę jej wielkie potrzeby seksualne, jest wątpliwe, aby długo wytrwała w celibacie.
      Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. :)

      Usuń
  5. Zaskoczyło mnie to, że córka Uli jest również córką Marka ☺️ Kiedy pojawiła się wzmianka o niej, w pierwszej chwili pomyślałam, że Ula związała się z kimś w Niemczech.
    Ale to bardzo miłe zaskoczenie ❤️
    Pozdrawiam, K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. K.
      Można pokusić się o taki scenariusz, że Ula przez te lata była w jakichś związkach, ale były to raczej znajomości przelotne i krótkotrwałe, bo potencjalni "narzeczeni" nie wytrzymywali porównania z Dobrzańskim. Pola z całą pewnością jest córką Marka. Jest do niego podobna i na pewno by się jej nie wyparł.
      Najserdeczniej pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu. :)

      Usuń
  6. Najszczęśliwszy chyba jest Józef. Wreszcie ma całą rodzinę na miejscu. Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa
      To chyba nie ulega wątpliwości, że za Ulą i Polą tęskniłą cała rodzina, ale Józef chyba najbardziej, choć to kompletnie niewymierne. Rozmowa przez komunikator pozwala trochę mniej tęsknić, ale to nie to samo, co przytulenie córki, czy wycałowanie wnuczki.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  7. Ciekawe kiedy i jak Marek dowie się o córce. Bo jakoś nie mam wątpliwości, że to nastąpi. Świat jest mały. Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia
      To opowiadanko nie miałoby sensu, gdyby Marek nie poznał własnego dziecka. Kontakt na pewno będzie i to już niedługo.
      Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  8. Z tego co widać Ula świetnie sobie poradziła w Niemczech. Teraz przyszła kolej na Polskę. Pewnie wróciła bo Pola idzie do szkoły. Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powodem powrotu do kraju nie była edukacja Poli, ale najzwyklejsza tęsknota. Sześć lat poza rodzinnym domem, to długo zwłaszcza, że Ula jest silnie związana z każdym członkiem swojej rodziny.
      Pięknie dziękujemy za odwiedziny na blogu i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  9. Dobry pomysł z przeprowadzką do stolicy. W Warszawie obie będą miały więcej perspektyw niż w Rysiowie. Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      To prawda, bo stolica oferuje większe możliwości niż maleńki Rysiów. Poza tym przez sześć lat Ula mieszkała sama i chociaż cieszy się z powrotu, to jednak woli własne "M" niż siedzieć ojcu na karku.
      Bardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  10. Wspaniale, że Ula zadbała o to aby Pola poznała ojczysty jeżyk. Teraz jak znalazł się przyda. Z ogromną chęcią przeczytam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Mała uczyła się polskiego od urodzenia, chociaż wciąż nie mówi jeszcze dobrze, bo częstszy kontakt miała ze swoimi niemieckimi rówieśnikami niż polskimi. Dzieci jednak przyswajają język znacznie szybciej niż dorośli, więc to tylko kwestia czasu.
      Pięknie Cię pozdrawiamy i bardzo się cieszymy, że zajrzałaś. :)

      Usuń
  11. A to ci niespodzianka. Wydaje się że Uli jednak nie uda się ukryć prawdę. Marek jest bardzo samotny. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      Ula wciąż ma opory przed powiedzeniem Markowi o Poli. Jednak przekorny los i tak zetknie ich ze sobą i mimo wątpliwości Ula pójdzie za radą swojego ojca i wyzna Markowi prawdę.
      Bardzo dziękujemy Ci za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  12. Trochę przykro że Krzysztof w sprawach służbowych zachowuje rozsądek a w sprawach prywatnych mu go brakuje. Nie widzi, że Marek cierpi. Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira
      Oboje Dobrzańscy są omotani przez łzawe opowiastki Pauliny o tym, jaki to ich syn jest niedobry i że nie traktuje jej jak żony. Współczują jej i są źli na syna za takie traktowanie. Wynika to z tego, że nie mają pojęcia, do czego jest zdolna ich synowa. Kiedyś spadną im te japonki z oczu.
      Bardzo dziękujemy za wizytę na blogu i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  13. Celibat Marka jest powalający. Czyżby mu się dziewczyny przejadły. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina
      Celibat nie wynika z pobudek, o których piszesz, ale z miłości do Uli. Marek wciąż ją kocha i w zasadzie pozostaje wierny i temu uczuciu i Uli. Nie potrafiłby już kochac się z inną kobietą, bo żadna nie jest nią. Czyż to nie piękne?
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  14. No to może tym razem Wisła przyczyni się do spotkania tych dwojga lub trojga, choćby przypadkowego. Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB
      Z całą pewnością spotkanie tej dwójki będzie przypadkowe, ale nie będzie to miejsce nad Wisłą.
      Pozdrawiamy cieplutko i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  15. Marek jest wolny, a Ula też jest wolna, bo to, że wychowuje Pole sama nic nie znaczy. Ma Niemczech jakiegoś partnera, bo gdyby nie miała, to wreszcie mogliby zacząć życie od nowa. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga,
      na drodze do ich szczęścia stoją tylko i wyłącznie oni sami i niechlubna przeszłość. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:) Gaja

      Usuń
  16. Firma wspaniale się rozwija tylko szkoda, że aż takim kosztem. Zastanawiam się czy po rozwodzie Marek dalej jest aż pod takim wpływem rodziców, bo jeśli tak, to Ula powinna się trochę obawiać, bo jeszcze jej odbiorą Pole. Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina,
      spieszymy z uspokojeniem, nikt nie odważy się nawet pomyśleć aby odebrać Uli córkę. Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:) Gaja

      Usuń
  17. Znalazła się Ula dla Marka i wyczekiwany wnuk
    dla seniorów. Pytanie czy chcieli jakiegokolwiek wnuka czy tylko od Pauliny. Jest też park a to dobre miejsce na spotkanie Uli, Marka i poznanie Poli.
    Ula musiała niezłe zarabiać w Niemczech skoro stać było ją na mieszkanie. Nie pamiętam gdzie mieszka Marek ale może w pobliżu gdzie.
    Pozdrawiam milutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Zapewne seniorom było wszystko jedno, czy Marek dziecko miałby z Pauliną, czy też z inną kobietą. Z Pauliną potomka już mieć nie będzie, a sześcioletnia wnuczka, w dodatku tak bardzo podobna do swojego taty w zupełności zaspokoi ich ogromną chęć posiadania wnucząt. Jeśli chodzi o miejsce zamieszkania Marka, to szczerze powiedziawszy też nie pamiętam, ale myślę, że z przyzwyczajenia miejscówki nie zmieniałam i jest to Sienna.
      Bardzo dziękujemy za wizytę na blogu i najserdeczniej pozdrawiamy. )

      Usuń
  18. To brzmi jak przeróbka poprzedniego opowiadania. Znowu Ula ma córkę i sama ją wychowuje. Marek znów nie uczestniczył w wychowaniu dziecka i stracił sześć lat. Nie widział jak jego dziecko poznaje świat ani idzie do przedszkola. Już tego nie nadrobi. Mogła wrócić szybciej jak miała córka rok ,dwa lub ewentualnie trzy lata. A nie teraz. Pewnie będą mieli jeszcze drugie ale to nie to samo. Szkoda ,że nie piszesz już opowiadań gdzie jest historia tylko o nich bez dzieci albo gdy oboje uczestniczą od początku w życiu dziecka a nie ze ob poznaje duże dziecko odchowane. Bez sensu. I zawsze Ula ma córkę. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż... Mam wyraźny sentyment do córek, choć zdarzało się, że i syn pojawiał się w moich historiach. Rzeczywiście można odnieść wrażenie, że niejako kalkuję pomysły, choć zapewniam, że treść jednak się różni. Co do pomysłów, to faktycznie od dawna nie piszę, ale wynika to nie z ich braku, a z dużego upośledzenia ruchomości kończyn i towarzyszącym mi permanentnym bólu, który uniemożliwia pisanie. Jedyne, na co mnie stać, to krótkie odpowiedzi na komentarze. Powoli kończę więc swoją przygodę z pisaniem, która mimo wszystko była wspaniała. Przed Wami jeszcze tylko dwa opowiadania i mam nadzieję, że nie powtórzę w nich nic z poprzednich, chociaż głowy za to nie dam. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za komentarz. :)

      Usuń