Łączna liczba wyświetleń

środa, 29 listopada 2023

"SPOTKANIE PO LATACH" - rozdział 3

ROZDZIAŁ 3

 

To mieszkanie od razu jej się spodobało. Można by nawet pokusić się o stwierdzenie, że ją urzekło. Powalało przestrzenią tym bardziej, że nie było w nim żadnych mebli. Jedynie kuchnia była zabudowana i otwarta na salon, od którego oddzielała ją dość długa wyspa. Wszystko estetycznie wykończone łącznie z podłogami pokrytymi piękną deską barlinecką. Przylegającą do kuchni spiżarnię zabudowano licznymi półkami, a ogromną łazienkę wyposażono zarówno w wannę, jak i kabinę prysznicową.

 - A to wisienka na torcie – pośrednik podszedł do balkonowych drzwi otwierając je na oścież. – Proszę zobaczyć, jaka duża loggia. Można wstawić stolik i dwa fotele. Jest miejsce na parasol. Wszystko zależy od pani inwencji.

 - Bardzo odpowiada mi to mieszkanie i chciałabym złożyć ofertę. Ile właściciel chce za nie?

 - Cena, to pięćset dziewięćdziesiąt pięć tysięcy. Do lokalu przynależy również garaż, który wyceniono na trzydzieści tysięcy.

 - Dam pięć tysięcy więcej, jeśli właściciel zdecyduje się od razu na sprzedaż. Razem będzie sześćset trzydzieści tysięcy. Może się pan z nim skontaktować?

 - Jak najbardziej i uczynię to natychmiast – wyciągnął z kieszeni telefon wybierając numer właściciela mieszkania. Ona została na balkonie podczas, gdy pośrednik rozmawiał wewnątrz. Wrócił po chwili oznajmiając jej dobrą nowinę.

 - Właściciel zgadza się na proponowaną cenę i może podpisać akt notarialny choćby jutro.

 - Znakomicie. Załatwiacie sprawy notarialne u siebie w biurze?

 - Tak, mamy notariusza na miejscu. Umówię was na jutro na godzinę dziesiątą.

Ula pokiwała głową i szeroko się uśmiechnęła aprobując porę spotkania.

 

Przez kolejne dwa tygodnie przy pomocy ojca i Jaśka urządzała swoje gniazdko. Betti zajmowała się Polą starając się nie przeszkadzać i trzymać z daleka od ludzi wnoszących meble.

Kiedy już wszystko stanęło na swoim miejscu, Józef z podziwem rozejrzał się dokoła.

 - To piękne mieszkanie, córcia. Nie sądziłem, że stać cię będzie kiedykolwiek na zakup takiego cuda. Dałaś radę i sama sobie zawdzięczasz to wszystko. Jestem z ciebie bardzo dumny. Bardzo…

 

Lato było w pełni i rozpieszczało pogodą. Nie zamierzała jeszcze szukać pracy. Postanowiła wykorzystać te letnie miesiące na to, żeby pokazać córce Warszawę i przyzwyczaić ją do tutejszych warunków, a także podszkolić ją nieco w wymowie polszczyzny. Mała wciąż mieszała polski z niemieckim i miała twardy akcent. Nic dziwnego, bo przez dwa ostatnie lata chodziła do niemieckiego przedszkola i tam mówiła wyłącznie po niemiecku. Zwiedzała więc z Polą najciekawsze miejsca stolicy począwszy od Zamku Królewskiego, Łazienek, Starówki, a także Pałacu Kultury i Nauki po ogrody na dachu biblioteki uniwersyteckiej, ZOO i Park Fontann. Przy okazji rozmawiała z dziewczynką wyłącznie po polsku chcąc w ten sposób złagodzić jej akcent i poszerzyć słownictwo.

 


Pewnego piątkowego, październikowego poranka spakowała małej i sobie kilka rzeczy do podróżnej torby. Miała zamiar pojechać najpierw z Polą do Parku Skaryszewskiego, bo obiecała jej karmienie kaczek, a potem obrać kierunek na Rysiów i zostać tam aż do niedzieli. Tak umówiła się z ojcem.

Po śniadaniu zabrały z domu trochę suchych bułek, torebkę ziarna kupioną już wcześniej i pojechały.

Park ewidentnie się zmienił. Ścieżki zasłane już były rdzawo-żółtymi, opadłymi liśćmi, które szeleściły pod stopami. Te najładniejsze Pola zbierała do swojego zielnika założonego kiedyś przez Ulę. Po drodze nad jeziorko natknęły się na kasztanowce, pod którymi dostrzegły sporo spadłych kasztanów.

 - Zrobimy ludziki mutti, dobrze? Betti mi pomoże.

Wreszcie dotarły nad staw, na którym uwijało się mnóstwo ptactwa w tym ich ulubione kaczki.

 


Ula wyciągnęła torebkę z ziarnem i podeszła wraz z córką na brzeg.

 - Wysypiemy im trochę na trawę to same przyjdą. Tu masz bułeczkę. Urywaj po kawałku i rzucaj najdalej jak potrafisz, żeby je zwabić.

Pola miała prawdziwą frajdę, bo kaczki faktycznie wyszły na trawę i zaczęły łakome jeść ziarno. Ula zerknęła na zegarek. Było kilka minut po dwunastej. Pozwoliła małej jeszcze trochę się pobawić i zarządziła odwrót.

 - Musimy jechać, bo dziadek czeka na nas z obiadem.

Przyjechały trochę przed czasem. Betti zaraz zabrała Polę do swojego pokoju, a Ula zaczęła krzątać się w kuchni. Nie omieszkała zajrzeć do lodówki stwierdzając, że trochę w niej brakuje.

 - Wiesz co, tato? Jutro rano zostawię Polę i pojadę zrobić solidne zakupy dla was i dla siebie. Kupię trochę porządnej wędliny i ładne mięso. Może w Złotych Tarasach? Kupię też to dobre pieczywo, co ostatnio. Zjadłyśmy je do końca. Nic się nie zmarnowało.

 - Myślałem, że tu zrobimy zaopatrzenie, ale tak naprawdę w Warszawie jest o wiele lepsze. Zrobię ci listę zakupów po obiedzie.

 

W sobotę wstała, jak Pola jeszcze smacznie spała. Wyszła cichutko z pokoju natykając się w kuchni na ojca.

 - Zrobiłem ci śniadanie i kawę. Nie jedź na głodniaka, bo to niezdrowo. Jakbyś przechodziła koło kiosku Ruchu to kup mi trochę gazet, żebym wieczorami miał co czytać, a tu masz listę.

Spakowała wszystko do torebki, wygrzebała z kieszeni klucz do samochodu i ruszyła w stronę stolicy. Pomyślała, że najpierw uderzy do Złotych Tarasów, bo tam mogła zaopatrzyć się niemal we wszystko.

 

Dopił kawę i potrzasnął głową chcąc uwolnić ją od natłoku myśli, które kotłowały się w niej jak w młynku. Chyba powinien pojechać na jakieś zakupy. Od tygodnia ich nie robił i nawet chleba nie miał w domu. W lodówce oprócz światła leżał na półce niedojedzony, trzydniowy kawałek pizzy. Sięgnął po niego i wrzucił do kosza obawiając się, że za moment pokryje się pięknym, zielonym odcieniem pleśni. Narzucił na siebie wygodne, niezobowiązujące ubranie w postaci t-shirtu i jeansów. Z wieszaka porwał skórzaną ramoneskę i zatrzaskując drzwi przywołał windę. Pomyślał, że nie będzie się rozdrabniał. Nie miał ochoty wędrować od sklepu do sklepu. – Pojadę do Złotych Tarasów. Tam mam wszystko w jednym miejscu.

 

Nie wjeżdżała do podziemnego parkingu. Postanowiła stanąć jak najbliżej głównego wejścia, żeby nie nosić ciężkich zakupów nie wiadomo, jak daleko. Z bagażnika wyciągnęła całkiem spory wózek na kółkach i pomaszerowała do sklepów.

 


Najpierw zaopatrzyła się w mięso i wędliny, a także w pieczywo. Potem przeszła na artykuły spożywcze, bo tych miała do kupienia najwięcej. Chodziła między regałami wybierając to, co miała zapisane na kartce przez ojca. Oglądała każdy produkt czytając jego skład. Ojciec nie mógł jeść niczego, co zaszkodziłoby jego sercu. Była tak zaabsorbowana tą czynnością, że nawet nie zwróciła uwagi, że od dłuższego czasu ktoś jej się bacznie przygląda. Dopiero po dłuższej chwili poczuła na sobie czyjś wzrok. Podniosła głowę i zamarła. Wpatrywała się w nią para stalowo-szarych ogromnie zdziwionych i chyba zszokowanych oczu. Oczu, za którymi tęskniła przez sześć długich lat. Wbiła w nie swoje spojrzenie szepcząc cicho imię ich właściciela.

 - Marek…?

 - Ula…? – równie bezgłośnie wymówił jej imię.

 - Ula? – powtórzył głośniej. – Od sześciu lat cię szukam… - załamał mu się głos. W kącikach jego migdałowych oczu dostrzegła gromadzące się łzy. Zauważyła, że fizycznie trochę się zmienił. Posiwiał na skroniach, a chochlik, który zawsze mieszkał w jego oczach, gdzieś zniknął.

 


 - Gdzie ty się podziewałaś, Ula? Pytałem wszędzie i wszystkich. Nikt nic o tobie nie wiedział, a nawet jeśli wiedział, to nie chciał mi powiedzieć. Myślałem, że oszaleję. To spotkanie to prawdziwy cud. Proszę, porozmawiajmy. Nie marnujmy takiej okazji. Nie darowałbym sobie, gdybym nie wyjaśnił ci wszystkiego. Błagam – popatrzył na nią oczekując jej zgody. Milczenie Uli przedłużało się, a on zaczął tracić nadzieję. – Tu niedaleko jest przytulna knajpka. O tej porze nie ma jeszcze zbyt wielu ludzi. Chodźmy na kawę i twoje ulubione ciasto migdałowe. Proszę…

 - No dobrze…, ale ja muszę dokończyć zakupy, a i ty chyba dopiero zacząłeś.

 - To nieważne. Rozmowa z tobą jest najważniejsza.

 - Ja muszę jeszcze dokupić kilka rzeczy, bo obiecałam to tacie więc i ty spokojnie możesz się zaopatrzyć w to, co ci niezbędne. Nie ucieknę. Bez obaw – uspokoiła go.

Dokończyli zakupy i zapłaciwszy za nie ruszyli w stronę najbliższej kawiarenki. Marek pomógł jej zdjąć płaszcz i poszedł złożyć zamówienie. Po kilku minutach postawił przed nią tacę z parującą kawą i talerzyk z ciastem. Usiadł naprzeciwko niej nie mogąc oderwać od niej oczu.

 - To już sześć lat, Ula. Sześć długich lat, a ty niezmiennie jesteś piękna. Jeszcze piękniejsza niż zapamiętałem. Czas się dla ciebie zatrzymał i jest bardzo łaskawy.

 - Ty za to się zmieniłeś. Posiwiałeś, a na twarzy nosisz ślady cierpienia i jakiegoś smutku.

 - Wiele przeszedłem Ula, ale te ciosy od losu przyjąłem z pokorą, bo uznałem, że to kara za to, jak bardzo cię skrzywdziłem. Gdzie ty uciekłaś? Twój ojciec, jak byłem w Rysiowie, nic nie chciał mi powiedzieć poza tym, że wyjechałaś.

 - To prawda. Wyjechałam i wróciłam dopiero trzy miesiące temu.

32 komentarze:

  1. Wow, no to się spotkali. I teraz czekaj człeku co sobie powiedzą. Pozdrawiam cieplutko i czekam niecierpliwie na kolejną część.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halina
      Raczej nie będzie trudno się domyślić treści tej rozmowy. Pewne jest, że powrócą do przeszłości, bo sporo w niej było niedomówień i niejasnych sytuacji.
      Pozdrawiamy Cię pięknie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  2. I mamy pierwsze spotkanie. Zastanawiam się czy Ula podczas tej rozmowy powie Markowi o córce. Z jednej strony szkoda, że małej nie ma z Ulą, ale z drugiej to może i dobrze. Ta dwójka najpierw musi wyjaśnić sobie wszystko na spokojnie.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w środę wieczorem.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Można powiedzieć, że Ula mimo własnych oporów ma też w głowie słowa ojca, który usilnie namawiał ją odkąd urodziła Polę, że powinna powiadomić o tym Marka. Rozmawiając z nim zauważa zmiany, które w nim zaszły przez te wszystkie lata i odbiera je pozytywnie. Kto wie, może one wpłyną na to, że opowie mu o córce?
      Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś. :)

      Usuń
  3. Nie ma to, jak rodzicielskie skrzydła opieki. Bez śniadania ani rusz i trzeba przyznać, czy nam się to podoba, czy nie, że jest to bardzo mądre stwierdzenie. Z chęcią przeczytam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza,
      niezależnie od wieku, dziecko, to dziecko. Józef jest bardzo opiekuńczym i rozsądnym rodzicem, a Ula jest posłużonym dzieckiem. Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy na kolejny czwartek:) Gaja

      Usuń
  4. Dość często przekonujemy się jaki ten świat jest malutki. Marek tak długo szukał Uli, a tu taka niespodzianka. Mam tylko nadzieje, że Marek nie spaprze tego. Miśka pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka,
      masz absolutną racje, co więcej, twórca pojęcia globalnej wioski o ile pamiętam M. McLuhan z całą pewnością też by się z Tobą zgodził. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja

      Usuń
  5. Serce rośnie na to, że są jeszcze takie dzieci, które cieszą zwykle zabawy, np. karmienie kaczek czy robienie ludzików z kasztanów a nie tylko klocki znanej firmy albo granie na komputerze czy też gapienie się na niezbyt mądre filmiki w internecie. Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia,
      Pola jest jeszcze w tym wieku, że wspólna zabawa z mamą, dziadkiem czy ciocią Betii bardzo ją cieszą i wiele uczą. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:) Gaja

      Usuń
  6. Widać, że Marek jest zaskoczony, ale bardzo zadowolony ze spotkania, ale Ula chyba nie podziela tego zachwytu. Marek musi bardzo uważać podczas rozmowy aby nie była ona ostatnią. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola,
      oboje są zaskoczeni niespodziewanym spotkaniem, ale zapewniamy, że w trakcie ich rozmowy nic złego się nie stanie. Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:) Gaja

      Usuń
  7. Słowotok Marka jest rozczulający. Widać, że bardzo bał się, że Ula naprawdę mu ucieknie. Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek szukał Uli od sześciu lat wiec go doszło do tego niespodziewanego spotkania od razu chciał jej wszystko wyjaśnić i stad ten słowotok. Cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:) Gaja

      Usuń
  8. Jak Paulina dowie się o zdradzie Marka sprzed laty i czym ona się zakończyła, to pewnie napadnie na Marka. Jeszcze gotowa jest zażądać dla siebie alimentów. Wiadomość o córce Marka może ja nawet zabić. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga,
      hihihi, spokojnie aż tak źle nie będzie, chociaż Pola będzie dużym zaskoczeniem dla wszystkich Dobrzańskich. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:) Gaja

      Usuń
  9. Już kombinuję jak bardzo ucieszy się Józef z tego spotkania, bo chyba Ula przyzna się do posiadania córki, czyli posłucha rad ojca. Życzenie się spełni i ojciec dowie się o posiadaniu córki. Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira,
      niemal każdy by się ucieszył, że ktoś słucha naszych rad, wiec i Józef nie odbiega od tego schematu. Jemu najbardziej zależy na tym aby, tak jak większość dzieci i jego wnuczka miała ojca. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja

      Usuń
  10. Chciałabym zobaczyć minę Marka na wieść, że ma z Ulą dziecko, bo zakładam jednak, że Ula nie zatai przed nim tej informacji. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina,
      spokojnie, najpierw muszą ze sobą szczerze porozmawiać, o tym co się zdarzyło kilka lat wcześniej. Bez tego ani rusz. Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:) Gaja

      Usuń
  11. To się nazywa życie. Mieszkanie kupione, urządzone i brak pracy, a przy tym brak zmartwień, że do pierwszego zabraknie pieniędzy. Fajnie się Ulka urządziła. Brakuje tylko jakiegoś faceta. Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB,
      Ula wie, że Pola wymaga większej uwagi aby pomóc jej dostosować się do nowych warunków, do języka i do otoczenia. Ponieważ stać ją na to, to na razie nie szuka pracy, ale taka sytuacja nie będzie wiecznie trwała. Ula lubi chodzić do pracy, więc coś wreszcie znajdzie. Ponadto wydaje się, że facet też już się pojawił. Wielkie dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja

      Usuń
  12. Ula może nie ma szczęścia w miłości, ale ma zdecydowane szczęście do pieniędzy. Wyjazd do Niemiec przyniósł jej sporo pieniędzy skoro może pozwolić sobie na kupno mieszkania za gotówkę. Liczę na to, że od spotkania z Markiem i w temacie miłości coś się u niej zmieni. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara,
      po pierwsze Ula jest bardzo pracowitą osobą, a po drugie w domu rodzinnym nauczyła się oszczędności. Jeśli zaś chodzi o szczęście w miłości, to wszystko jest możliwe. Pięknie dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja

      Usuń
  13. Ula kupiła piękne mieszkanie, Marek też ma swoje. Ciekawi mnie gdzie zamieszkają razem. A może sprzedadzą oba mieszkania i kupią domek gdzie razem zamieszkają. Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta,
      podobno od przybytku głowa nie boli, hihihi:) Zresztą o wspólnym mieszkaniu jeszcze nie myślą. Przesyłamy serdeczności i dziękujemy za komentarz:) Gaja

      Usuń
  14. A ja zastanawiam się jak zareaguje Pola na wieść, że ma ojca. Czy zrozumie dlaczego do tej pory on się nie pojawiał w jej życiu. Czy nie będzie miała pretensji. Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa,
      Pola jest małym i szczęśliwym dzieckiem. Jeszcze nie do końca rozumie zawiłości świata dorosłych. Wydaje się, że pojawienie się ojca będzie przyjęte z radością. Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:) Gaja

      Usuń
  15. Może kolejny spacer po parku odbędzie się całą rodziną. Tego życzę Uli, Poli i oczywiście Markowi. Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina,
      na razie Ula i Marek są na etapie wyjaśniania starych sprawy. Jeśli chodzi o park, to wszystko się może zdarzyć. Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:) Gaja

      Usuń
  16. Już myślałam, że do tego pierwszego spotkania dojdzie w parku, ale nie. Okoliczności inne, ale spotkanie równie zaskakujące. Marek, jak zazwyczaj niemal natychmiast chce wszystko wyjaśniać. Nie ma się w sumie co dziwić - boi się, że Ula mu znowu zniknie na kilka lat.
    Czy w czasie tej pierwszej rozmowy dowie się, że ma córkę. Obstawiam, że raczej tak. Napewno zaskoczenie będzie ogromne, ale i motywacja do odnowienia relacji z Ulą jeszcze większą. Wszak nie tylko miłość ich łączy.
    Pozdrawiam Was cieplutko w oczekiwaniu na kolejny rozdział 💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dagmara
      Nic dziwnego, że Marek aż pali się do wyjaśnienia wszystkich nieporozumień z przeszłości, wszak przez te lata bez Uli o niczym innym nie myślał. Uważał, że gdyby wcześniej zdobył się na szczerość, Ula nie zniknęłaby mu z oczu. Ta rozmowa będzie oczyszczająca i uświadomi Uli, jak bardzo Marek się zmienił. To głównie zdecyduje o tym, czy Ula powie mu o Poli. Również nagabywania ojca i przekonywanie jej od chwili narodzin wnuczki, że Marek powinien wiedzieć o córce, są nie bez znaczenia.
      Bardzo się cieszymy, że zajrzałaś i skomentowałaś. Przesyłamy serdeczności. :)

      Usuń