ROZDZIAŁ
5
Przy stoliku zaległa cisza. Ula była w
wyraźnym szoku. Marek potarł obolały policzek, który przybrał barwę krwistej
czerwieni.
-
Przepraszam cię Ula za nią. Czasami bywa nieobliczalna.
-
Kto to jest? – wyszeptała. – Dlaczego mówi, że jest twoją narzeczoną? To
prawda? Od dłuższego czasu adorujesz mnie, zapraszasz do kawiarni, do
restauracji, na spacery. Kiedyś zapytałam czy jest jakaś pani Dobrzańska.
Zaprzeczyłeś. Okłamałeś mnie? Z drugiej strony to chyba ja źle postawiłam to
pytanie, bo powinnam była zapytać, czy jesteś człowiekiem wolnym. Okazuje się,
że nie. Kiedyś przyrzekłam sobie, że już nigdy nie zwiążę się z zajętym facetem
obojętnie, czy będzie miał żonę, czy dziewczynę. Już nigdy nie dopuszczę do
sytuacji, żebym miała być tą trzecią. To koniec naszej znajomości. Nie dzwoń i
nie przychodź. Ja nie chcę mieć przez ciebie kłopotów i nie chcę być świadkiem
waszych awantur – podniosła się z miejsca. W jej oczach błyszczały łzy. –
Dziękuję za lunch. Żegnaj.
-
Proszę cię zaczekaj – podniósł się również i chwycił jej dłoń. - Pozwól mi się
wytłumaczyć. Chyba mam prawo się bronić? Chodźmy do parku. Tam wszystko ci
opowiem, ale nie odchodź i nie zostawiaj mnie z tym wszystkim w zawieszeniu.
Proszę… Bardzo mi na tym zależy, żebyś poznała całą prawdę i potem mnie osądziła.
Nie odmawiaj mi błagam - jego oczy wyrażały tyle żałości, że w końcu ustąpiła.
-
Dobrze. Chodźmy.
Przekroczywszy parkową bramę Marek wziął
głęboki oddech i zaczął mówić.
-
Nie okłamałem cię Ula. Pytałaś, czy jestem żonaty. Powiedziałem ci prawdę. Nie
powiedziałem tylko, że od jakiegoś czasu jestem zaręczony z kobietą, którą
narzucili mi rodzice. Wręcz wymusili na mnie, bym się jej zdeklarował. Ta
kobieta nazywa się Paulina Febo i jest współwłaścicielką firmy, córką Francesko
Febo, o którym ci opowiadałem. Od pięciu lat jesteśmy ze sobą. Kiedy zginęli
państwo Febo moi rodzice uznali, że jak dorośniemy ja i Paulina, to pobierzemy
się. Głównym powodem takiej decyzji było utrzymanie udziałów to znaczy, żeby
nie przeszły w obce ręce, ale zostały w rodzinie. Nie mieliśmy nic do
powiedzenia w tej kwestii. Wyglądało to tak, jakbyśmy byli sobie pisani. Nie
było mowy o żadnej miłości, ale oboje wierzyliśmy, że się kochamy, choć tak
naprawdę nic do siebie nie czuliśmy. Paulina jest bardzo piękna, ale to piękno
zupełnie nie przekłada się na jej charakter. Jest trudna we współżyciu. Więcej
w nim miałem awantur niż spokojnych dni. Oskarżała mnie o wszystko. O brak
zainteresowania nią, o wyimaginowane zdrady, o tabuny kochanek, jakbym był jakimś
niewyżytym samcem. Moje asystentki wylatywały z pracy tylko za to, że były dla
mnie miłe, uprzejme i wykonywały moje polecenia. Zatrudniła mi sekretarkę tylko
po to, żeby śledziła każdy mój krok, żeby analizowała mój notes, czy nie ma w
nim wpisów dotyczących spotkań z kobietami. Dzisiejsze spotkanie nie było
przypadkowe. Musiała mnie śledzić. Skąd by wiedziała, że jem obiad właśnie
tutaj? Nawet kiedyś posunęła się do wynajęcia detektywa, który jednak szybko
został przeze mnie zdemaskowany. Zacząłem się dusić w tym związku. Każdy
następny rok był gorszy od poprzedniego. Latała do moich rodziców i mówiła im o
mnie straszne rzeczy nie mające w ogóle potwierdzenia w rzeczywistości.
Prosiłem i błagałem, żeby przestała to robić. Mówiłem, że ojciec ma chore serce,
a ona tymi urojeniami jeszcze bardziej go dobija. To było jak rzucanie grochem
o ścianę. Moi rodzice, którzy wychowali i ją i jej brata wciąż trzymali jej
stronę, a na moje próby obrony reagowali zawsze negatywnie. Byłem ich rodzonym
synem, ale nigdy nie otrzymałem od nich żadnego wsparcia. Zostałem z tym
wszystkim sam. Z każdym dniem narastała we mnie niechęć do Pauliny, a ostatnio
nawet nienawiść. Po prostu organicznie nie mogę jej znieść. Coraz częściej
myślę o zerwaniu zaręczyn. To nie na moje nerwy. Paulina nie będzie dobrą,
wyrozumiałą żoną, bo zawsze będzie wietrzyć zdradę. Po dzisiejszej akcji w
restauracji jestem gotowy na rozmowę z rodzicami i rozstanie z moją narzeczoną.
Już czas. Najwyższy czas. Życie z Pauliną było piekłem, ale to nie jedyny powód
odejścia od niej. Drugim powodem jesteś ty. Zakochałem się w tobie Ula. Teraz
wiem, co to znaczy miłość, bo to właśnie czuję do ciebie. Paulina była jedną,
wielką pomyłką i nigdy nie mógłbym jej pokochać. Chcę cię prosić, żebyś mnie
nie skreślała, żebyś dała mi szansę. Przysięgam ci, że jeszcze dzisiaj zerwę te
nieszczęsne zaręczyny.
Ula miała mokre policzki. Po tej awanturze
w restauracji chciała odejść i już więcej się z nim nie spotkać. Znowu czuła
się tak jak wtedy, gdy Piotr powiedział jej, że wraca do Ireny. Było jej tak
strasznie żal, że akurat teraz, gdy wreszcie coś poczuła do Marka, gdy sądziła,
że mogłaby z nim być, on sprawia jej taki zawód. Nie okłamał jej, nie miała
racji, ale też nie powiedział jej całej prawdy. Stanął naprzeciwko i ujął w
dłonie jej twarz ścierając kciukami łzy.
-
Proszę cię nie płacz, bo serce mi się kraje. Nie zasłużyłaś na to wszystko, co
dzisiaj cię spotkało i gdybym mógł cofnąłbym czas i nie dopuścił do tej
przykrej sytuacji. Kocham cię i będę o ciebie walczył. Nie pozwolę ci odejść,
bo jesteś najważniejszą osobą w moim życiu.
-
Bardzo chciałabym ci wierzyć, – powiedziała drżącym od płaczu głosem – ale mam
z tym pewien problem. Kiedyś, dawno byłam z pewnym człowiekiem. To, że jest
żonaty wyszło po pół roku naszej znajomości. Nie potrafiłam odejść. Zbyt mocno
zaangażowałam się w ten związek. Przez dwa lata obiecywał mi, że porozmawia z
żoną o rozwodzie. Nie naciskałam. Nie popędzałam go, bo wierzyłam, że w końcu
to zrobi. Do rozwodu doszło, ale kilka godzin po nim on zadzwonił i powiedział,
że ubłagał żonę, żeby mu wybaczyła i pozwoliła wrócić. Nie mogłam w to wszystko
uwierzyć. W dniu ich rozwodu siedziałam na ławce bliżej ulicy. Widziałam jak
oboje wychodzą z sądu. Ona coś do niego mówiła, on coś jej tłumaczył. Długo nie
wiedziałam, o czym była ta rozmowa. Przychodziłam tu w każdą sobotę i
usiłowałam zrozumieć, co się stało tamtego dnia. Wreszcie kiedyś spotkałam tu
ich oboje. On spuścił głowę i przyspieszył kroku udając, że mnie nie zna. Ona
podążyła za nim pchając przed sobą spacerowy wózek. Wtedy zrozumiałam, że na
tych schodach ona mówiła mu o ciąży. On bardzo chciał mieć dziecko, więc ja nie
byłam pierwsza na liście jego priorytetów. To właśnie wtedy postanowiłam, że
nigdy nie zwiążę się z zajętym facetem. Nigdy nie będą już tą trzecią. Ty póki
co jesteś narzeczonym a ja nie mogę ci nic obiecać. Mam nadzieję, że to
zrozumiesz.
-
Rozumiem Ula i chcę cię zapewnić, że nie zawiodę, nie zrezygnuję z ciebie tak
jak on, bo kocham cię całym sercem. Jeszcze dziś porozmawiam z rodzicami i
wszystko wyjaśnię. Chodź, odprowadzę cię do samochodu. Sam chcę to załatwić jak
najszybciej.
Kiedy odjechała sięgnął po telefon i wybrał
numer matki. Odebrała natychmiast jakby czekała z palcem na przycisku z zieloną
słuchawką.
- Dobrze,
że dzwonisz Marek. Jest tu Paulinka i opowiada straszne rzeczy. Mógłbyś tu
przyjechać?
-
Taki mam zamiar mamo i świetnie się składa, że ona tam jest, bo to co dzisiaj
zrobiła i jak się zachowała przechodzi ludzkie pojęcie, ale opowiem wszystko na
miejscu.
Wszedł do domu rodziców dzierżąc pod pachą
teczkę, którą dostał od Uli. Wszystkich zastał w salonie. Poprosił Zosię,
gosposię seniorów o kawę i zajął miejsce w fotelu. Paulina siedziała z
podkulonymi nogami na kanapie i ocierała nieistniejące łzy. Obok siedział
Krzysztof i Helena.
-
Zanim cokolwiek powiecie i zanim zaczniecie komentować rewelacje Pauliny chcę
wam o czymś powiedzieć. Zacznę od początku, bo tak chyba będzie najlepiej. Od
przynajmniej dwóch lat czuję się przez Paulinę osaczony. Nasyła na mnie
detektywów, jest zazdrosna o nieistniejące kochanki, na jej polecenie została
zatrudniona moja sekretarka tylko po to, żeby przeglądać mój notes i w razie
potrzeby śledzić mnie. Nie ma dnia bez awantury, bo moja narzeczona wymyśla
rzeczy, które mają za zadanie oczernić mnie w waszych oczach. To nie jest
normalne zachowanie i być może należało by to leczyć.
-
Jak śmiesz - syknęła prostując się na kanapie.
-
Zamknij się, teraz ja mówię – odparował brutalnie. - Ty już dzisiaj dość
powiedziałaś.
-
Jeszcze za mało. Powinnam więcej nawrzucać twojej kochanicy – zaperzyła się.
Zacisnął dłonie na poręczy fotela aż
zbielały mu kostki. Ta kobieta wyzwalała w nim najgorsze instynkty.
- Ta
kochanica, jak ją nazywasz to Urszula Cieplak, właścicielka firmy Pro-S
zajmującej się rozliczeniami finansowymi a także tworzeniem budżetu dla firm.
Przy tym znakomity ekonomista. Jak wiecie, ostatni pokaz się udał, ale jego
koszty były ogromne. Nie mam zbyt wielkiego doświadczenia w tym zakresie,
dlatego pomyślałem, że potrzebny jest nam specjalista, który mógłby pomóc w
sposób oszczędny zarządzić funduszem przeznaczonym na pokaz wiosenno-letniej
kolekcji. Przeglądając internet natknąłem się na firmę pani Cieplak. W dodatku
okazało się, że funkcjonuje całkiem blisko nas, bo na Koszykowej. Poszedłem tam
i zapytałem, czy podjęłaby się sporządzenia dla F&D takiego budżetu. Nie
miała nic przeciwko temu. Dałem jej miesiąc, ale to bardzo solidna i uczciwa
osoba, bo wykonała zadanie przed terminem – odwiązał troki teczki wyciągając z
niej plik dokumentów. – Oto on. Wiesz tato ile udało jej się wygenerować
oszczędności? Prawie sto pięćdziesiąt tysięcy. Tyle zostanie w firmie jeśli
będziemy się ściśle trzymać tych wytycznych. Dzisiaj rano pani Cieplak
zadzwoniła do mnie i poinformowała, że budżet jest już gotowy. Umówiłem się z
nią na lunch w Baccaro, gdzie miała mi wręczyć tę właśnie teczkę, ale w
najgorszych koszmarach nie przypuszczałem, że ta bezdennie głupia kobieta – wycelował
palcem w Paulinę – będzie mnie śledzić i zrobi w miejscu publicznym karczemną
awanturę. Mało tego, uderzyła mnie przy ludziach w twarz, a panią Cieplak
nazwała moją kochanicą. Nawet nie wiecie jak było mi wstyd. Dziesięć razy
przepraszałem tę kobietę. Spisała się tak doskonale z tym budżetem, że chciałem
zaproponować jej stałą współpracę z F&D, ale po takim czymś mocno wątpię,
żeby się na nią zgodziła. W związku z tym nieprzyjemnym zajściem a także
mnóstwem wcześniejszych incydentów zrywam zaręczyny. Żadnego ślubu nie będzie.
Nie wytrzymałbym z tobą ani dnia dłużej. Jeszcze dzisiaj spakujesz swoje rzeczy
i wyniesiesz się z mojego domu a dokąd, to zupełnie mnie nie obchodzi. Może to
być dom twojego brata lub ławka na dworcu. Nie chcę mieć z tobą już nigdy nic
wspólnego. Jesteś żałosna, zupełnie brak ci taktu i klasy a twój mózg ma
wielkość włoskiego orzecha. To wszystko, co miałem do powiedzenia w tej sprawie
i mam nadzieję, że już żadne z was nie będzie naciskać na mnie w sprawie ożenku
z tą durną babą. Radzę ci się zbierać. Późno już a ty masz sporo dzisiaj do
zrobienia. Walizki są w garderobie.
Paulina była w szoku. Jednak szybko się
opanowała i odzyskała rezon.
- Ty
podła świnio, ty zdrajco, zapłacisz mi za to. A wy nic nie zrobicie? Będziecie
przyglądać się biernie, jak traktuje mnie wasz syn?
- Nie
bardzo wiem, co moglibyśmy zrobić – odezwał się Krzysztof. – Okłamywałaś nas,
manipulowałaś nami. Jesteś zwykłą egoistką i intrygantką. Obrażasz publicznie
ludzi, których kompletnie nie znasz. Szczerze powiedziawszy ja nie chcę mieć
takiej synowej. Musisz poszukać sobie szczęścia gdzie indziej. Nikt nigdy tak
bardzo mnie nie rozczarował jak ty. Teraz opuść ten dom i idź swoją drogą.
Podniosła się z kanapy bez słowa i ruszyła
w stronę drzwi. Marek odetchnął podobnie Helena i Krzysztof.
-
Zostaniesz na kolacji? Zosia przygotuje coś smacznego.
-
Szczerze powiedziawszy nie jestem głodny. Ten dzisiejszy dzień kompletnie mnie
rozstroił nerwowo. Wciąż liczę na to, że Ula da się przeprosić i nie zrezygnuje
ze współpracy ze mną.
-
Naprawdę zaoszczędziła sto pięćdziesiąt tysięcy?
-
Dokładnie sto czterdzieści osiem. Niewiarygodne, prawda? To najlepszy budżet
tato jaki kiedykolwiek mieliśmy. Wynajęcie hotelu na pokaz było bardzo złym
pomysłem. Od wiosny następnego roku wszystkie pokazy będą się odbywały w Starej
Pomarańczarni. Budynek zabytkowy i bardzo piękny, a co najważniejsze ma
potencjał i jest cztery razy tańszy niż hotel. To Uli pomysł i przyznasz, że
genialny.
-
Przyznaję. Wspaniale się spisała a i tobie należą się pochwały za to, że
usiłujesz poprawić stan finansów firmy.
-
Dzięki tato. Będę się zbierał. Czuję się jak przekłuty balon –podniósł się z
fotela. - Dobranoc kochani.
Marek wszystko szybko załatwił i jest już wolny. Uli także na nim zależy więc teraz mogą się już umawiać na randki. Paulina niech spada z jego domu i z całego opowiadania. Czy Marek teraz skontaktuje się z Ulą i przekaże jej to że jest już sam? Liczę na ich spotkania i na to że nam je pięknie opiszesz. G ;-) Sorki że tak krótko ale napisałam dość długi komentarz ale przez przypadek mi się usunął i teraz już jest krótko :-(
OdpowiedzUsuńG.
UsuńOczywiście wiele się wyjaśniło i Marek postawił na swoim, a skoro tak, to przecież nie omieszka podzielić się tym z Ulą. To w następnej części.
Dziękuję za wpis. Pozdrawiam serdecznie. :)
A to ci niespodzianka..już dzisiaj,a nie jutro...super.
OdpowiedzUsuńTo mi sie podoba ..krótka piłka i Palinka za drzwi...oby nie było zemsty rodzeństwa.
Niespodzianka taka niewielka, ale dzisiaj mam bardzo zajęty dzień i nie miałabym czasu na korektę rozdziału.
UsuńPozdrawiam pięknie. :)
Cieszy mnie to jak postąpił Marek. Wyjaśnił wszystkiego Uli nie ukrywając niczego. Zachowanie jego rodziców a zwłaszcza Krzysztofa też na plus. Dobrze, że Ula również była szczera wobec Marka. Chyba wszystko idzie ku dobremu a oni będą szczęśliwi.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejną część.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Julita
UsuńMimo wszystko Marek jest porządnym facetem bez żadnych złych i ukrytych intencji wobec Uli. Jak postanowił, tak zrobił, a to na pewno jej nie rozczaruje, ale ucieszy. A Krzysztof to rozsądny człowiek a przede wszystkim ma duże poczucie sprawiedliwości. Ta nakazała mu wyrzucić swoją przyszywaną córkę za drzwi.
Pozdrawiam najserdeczniej. :)
Markowi z Ulą, Pauliną i rodzicami łatwiej poszło niż myślałam. Ale pewnie to nie koniec problemów z Febo skoro ma być jeszcze 6 części i może coś jeszcze wymyślić w kolejnych rozdziałach( oby nie okazało się, że jest w ciąży i to niekoniecznie z Markiem). Helena też nie wypowiedziała się tylko Krzysztof. Chyba, że mówił w imieniu żony również.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, że Marek wyznał Uli już miłość i to, że tak szybko wszystko sobie wytłumaczyli. Chociaż ja dalej uważam, że powinien prędzej powiedzieć jej o narzeczonej i to, że Ula miała do niego o to poniekąd, pretensję to jest dla mnie jak najbardziej zrozumiałe. Pewnie zrobiłby to gdyby tylko wiedział jak dalej potoczy się te spotkanie. Ale niestety prorokiem nie jest. Zobaczymy teraz czy Ula odwzajemni jego uczucia czy ciągle będzie tkwiła w niej historia z Piotrem a Marek będzie musiał mocno starać się.
Pozdrawiam miło.
RanczUla
UsuńNiestety ja sprawę z Pauliną potraktowałam ostatecznie i już nie zamierzam tego ciągnąć. Będzie przewijać się jeszcze w niektórych częściach, ale będzie jej już niewiele.
Ula o Piotrze stara się nie pamiętać i wymazać go z pamięci, ale czy to będzie takie proste?
Dziękuję pięknie za wpis i serdecznie Cię pozdrawiam. :)
Nastawiłam się ,że rozdział będzie dziś ,a tu się okazuję ,że jest on od wczoraj.
OdpowiedzUsuńPochopnie oceniłam Marka pod poprzednim postem. Zarzuciłam ,że będzie łgał tak samo jak Piotr ,a Ula znów będzie tą trzecią ,a okazuję się ,że on szybki Bill jest . Rozprawił się natychmiast z Pauliną z resztą to z góry było wiadomo ,że tak właśnie zrobi po czymś takim nikt będąc na jego miejscu nie puścił by tego płazem. Skompromitowała go w oczach obcych ludzi i nie ona ,a on musiał się wstydzić i jeszcze przepraszać Ulę za zniezwrównoważoną psychicznie narzeczoną teraz już byłą ,która uważa się za wielką damę ,a brak jej taktu ,ogłady ,rozumu i dobrego wychowania. Gdzie ona się chowala w dżungli wśród małp ? W buszu ,bo wyskokakuje jak Filip z konopii ze swoimi pretensjami ,podejrzeniami ,głupimi żalami. Chyba coś się jej pomyliło ,a każda napotkana kobieta ,którą zna Marek nie musi zaraz być ,,kochanicą'' jak nazwała Ulę.
Tej Paulinie to najchętniej wydarłabym wszystkie kudły,która nawet prawdziwe nie są.Najważniejsze ,że rodzice Marka otworzyli wreszcie oczy i mają tak samo dość panny Febo jak ich syn. Niech idzie w diabły i tak będą mieć lepszą synową w przyszłości.
Dobrzański teraz trochę musi nagimnastykować ,aby przekonać do siebie Ulę ,bo sądzę ,że łatwo nie będzie ,bo rozdziałów jeszcze trochę ,a i Paula z założonymi rękami siedzieć z pewnością nie zamierza. Marek źle zrobił zatajając fakt o narzeczonej ,ale i tak prawda wyszła na jaw. szkoda ,że w takich ,a nie innych okolicznościach. Ula nieźle musiała sobie o niej pomyślęć ,a to po prostu głupi babsztyl i na nią przyjdzie ,kiedyś kryska na matyska.Zaś Marek pośpieszył się z tym wyznaniem mógł zaczekac na innych ,lepszy moment ,a jemu pali się grunt pod nogami. Ledwo zakończył związek ,a startuje do innej i tym razem tej jedynej ,właściwej z którą spedzi szczęśliwą przyszłość. Pora też aby Ulka zapomniała o tej kuternoge i będcwale Piotrze po którym wciąż ma uraz do mężczyzn. A Marek niech się stara skoro faktycznie mu na niej zależy ,a ona w końcu przekona się do niego i zmięknie. Bardzo ciekawa jestem ,co dalej. I czekam na kolejne spotkanie Uli z Markiem. Brawo dla Marka ,że pogonił Febo i od razu wyjaśnił ,aby nie było potem niepotrzebnych niedomówień.A Ula najpierw zaimponowala mu bystrym umysłem, talentem do cyferek ,a w dodatku jest ładna i ma łagodniejsze usposobienie niż Paula i jest o stokroć inteligentniejsza.Ciekawe czy Febo namiesza jeszcze w ich życiu ?Będzie się mściła za porzucenie,zerwanie zaręczyn?Znając ją to może ubzdurać sobie ,że to przez Ulę rozpadło się ich narzeczeństwo ,choć Marek wszystko jej wyjaśnił ,ale ona jest małorozumna. I nigdy nic nie wiadomo ,co strzeli jej do tego pustej głowy.
Czekam na cd. Pozdrawiam serdecznie :).
Justyś
UsuńWstawiłam dzień wcześniej, bo miałam wielką kumulację lekarskich wizyt i nie wyrobiłabym się z korektą. Dzisiaj za to mogę już na spokojnie odpowiadać na Wasze komentarze. Twój kolejny raz imponująco długi i mam co czytać.
O Pauli jeszcze będzie, ale nie w takim sensie, że będzie chciała coś namieszać w życiu Marka. To już definitywnie zakończony związek i nie ma do niego powrotu.
Dziękuję i najserdeczniej pozdrawiam. :)
No iiii? No i fajnie;) Wreszcie przedpole wyczyszczone. Marek do dzieła;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzedpole, dobre określenie. Dla Marka wielka ulga i dla Uli trochę też.
UsuńDziękuję i pozdrawiam serdecznie. :)
Paulina potrafi być mściwa. A jak do tego jeszcze dojdzie jej braciszek, to dopiero będzie mieszanka wybuchowa. Na miejscu Marka chyba bym się obawiała. Fajnie chociaż, że z Ulką już się co nieco wyjaśniło i że rodzice stoją po jego stronie. Pozdrowienia;)
OdpowiedzUsuńMasz rację, że rodzeństwo Febo jest niebezpieczną mieszanką, ale mam nadzieję, że jednak w tym opowiadaniu nieco Cię zaskoczę i być może, że miło. Marek naprawdę nie ma się już czego obawiać ze strony Pauliny. Jest mściwa, narobiła mu wstydu w restauracji, nie ma żadnych hamulców, ale na tym jej repertuar się wyczerpał. W dodatku bolesny cios od Dobrzańskich, którzy do tej pory stali po jej stronie, a tu nagle przyznali rację synowi. To ją na pewno rozczarowało.
UsuńPozdrawiam cieplutko i dziękuję za wpis. :)
Po tym jak Marek zerwał z Paulą wierzę, że między Ulą i Markiem będzie już tylko lepiej. Niech pokażą na co ich stać i zawodowo i w życiu osobistym;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI to mi się podoba. Bardzo pozytywne nastawienie. Gratuluję i serdecznie pozdrawiam. :)
UsuńWitaj Małgosiu,
OdpowiedzUsuńjednak Ula wykazała się dużym opanowaniem i ma dobre serduszko. Nie uciekła, nie wyzwała go od najgorszych łajdaków. Dość spokojnie powiedziała o co ma do niego pretensje. Jednocześnie nie zwaliła całej winy na niego za powstałe nieporozumienie. Wreszcie też wysłuchała Marka i chyba mu uwierzyła? A i on dowiedział się w końcu skąd pochodził jej smutek. Szkoda, że w takich okolicznościach, ale dobrze, że podzielili się swoimi tajemnicami. Teraz już powinno być lepiej. Oboje już wiedzą, że tajemnice nie są zbyt fajne i mogą prowadzić do przykrych nieporozumień. Trochę zaskoczył mnie Marek, ale Ulę chyba też, tym wyznaniem miłości. Czy to było szczere, już się zakochał, czy miało jedynie za zadanie zmiękczenie Uli? Ale chyba mówił prawdę skoro rozstał się z narzeczoną. Wreszcie:) A Paulina musiała się poczuć srodze zawiedziona postawą Dobrzańskich w przeciwieństwie do Marka:) To niesamowite, że seniorzy przejrzeli na oczy i uwierzyli synowi. Ciekawe co się do tego przyczyniło, przecież Marek już wcześniej sygnalizował im o podłości Pauli, a oni i tak wierzyli jej, a nie jemu? A może po prostu mieli tego wszystkiego dość i zrozumieli, że małżeństwa z tego nie będzie? Marek mógł poczuć, że to on jest dla nich najważniejszy, że rodzice wspierają jego wybory, że są z niego dumni:) Dzięki oszczędnej Uli Marek doczekał się pochwały z ust Krzysztofa:) Ciekawi mnie co będzie dalej. Jakoś wierzyć mi się nie chce, że Paula odpuści Dobrzańskim taki afront? Co na to Alex, będzie słynna włoska wendetta? No i najważniejsze jak te wiadomości przyjmie Ula? Piotr też się rozwiódł i co z tego jak zaraz wrócił do żony z podkulonym ogonem. Mam nadzieję, że u Marka i Pauli tak nie będzie, że oni naprawdę się rozstali, że seniorzy i Marek nie zmienią zdania np. z powodu firmy? Teraz Marek powinien udowodnić Uli, że ona jest dla niego najważniejsza, że on nie jest taki jak Piotr:) Serdecznie pozdrawiam i przesyłam mnóstwo cieplutkich uścisków:)
Gaja
Gaja
UsuńA ja myślałam, że to takie oczywiste, dlaczego Dobrzańscy uwierzyli tym razem synowi. Chodziło o ogromną sumę oszczędności i o ten nowy budżet. Krzysztof zrozumiał wreszcie, że Markowi zależy na firmie i poważnie podchodzi do swoich obowiązków, stara się ekonomicznie wykorzystać fundusze na pokaz i dysponować nimi oszczędnie. Senior jest człowiekiem uczciwym i nie znosi kłamstwa i obłudy. Marek miał w ręku dowody przeciwko Pauli. Jej opowiastki przestały trzymać się kupy, bo nagle z opowiadania Marka wyłoniła się jej prawdziwa twarz. Oboje zachowali się zgodnie z wielkim poczuciem sprawiedliwości jakie posiadają i dlatego panna FE odeszła w niebyt.
Na resztę pytań jak zwykle nie odpowiem. Wkrótce się przekonasz, jak to wszystko się potoczy.
Wielkie dzięki za wpis. Przesyłam uściski. :)
Słowa wypowiedziane w stosunku do Pauli nie były z najwyższej półki. Czy to dlatego, że Marek był bardzo zdenerwowany, czy też dlatego, że uznał, że ona inaczej nic nie zrozumie? A może chciał takim zachowaniem przekonać do swoich racji Krzysztofa i Helenę? Zresztą chyba sposób nie jest ważny, najistotniejsze jest to, że Marek jest wolnym człowiekiem i ma szanse uszczęśliwić i siebie i Ulę i rodziców też;) Pozdr
OdpowiedzUsuńSłowa Marka nawet były chamski, ale był już i tak wyprowadzony z równowagi, a Paulina jeszcze dolewała oliwy do ognia. Chamska odzywka wreszcie zamknęła jej usta.
UsuńDziękuję za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)
No dobra, przyznaję, że trochę myliłam się co do Marka. Na razie robi wszystko aby udowodnić, że nie jest kłamczuchem, że naprawdę mu zależy na Ulce. Ale czy Ulka mu uwierzy, już jednemu matołowi zaufała i niezbyt dobrze na tym wyszła. Z drugiej strony głupio by było tak nie ufać nikomu. Ciekawe co ją przekona i czy podejmie się zleceń na rzecz FD? Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńMarek jednak prezentuje zupełnie inny poziom niż Sosnowski. Mimo, że nie powiedział Uli całej prawdy, to ona gdzieś w głębi serca wierzy, że spełni to, co jej obiecał. Co bardziej może przekonać kobietę niedowiarka niż szczere wyznanie mężczyzny, który ją kocha? Zapraszam na kolejną część, która wyjaśni na pewno więcej.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wpis. :)
Trzeba przyznać, że Marek potrafi działać. Nie odpuścił Uli, od razu przeszedł do wyjaśnień. Dobrze, bo danie jej czasu aby się uspokoiła mogłoby tylko pogorszyć jego stosunki z Ulą. Druga sprawa to Paulina. Jak dobrze, że się od niej uwolnił i że rodzice to zrozumieli. Teraz już tylko może być coraz lepiej. Powinien kuć żelazo póki gorące. Tylko jak przekonać Ulę, że jest naprawdę wolnym człowiekiem? Przecież nie poprosi rodziców aby to potwierdzili? Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina
UsuńWięcej wiary w możliwości Marka. Zakochał się chłopak po uszy. Nagle poczuł coś, czego nigdy wcześniej nie doświadczył. Nie odpuści i nie będzie tracił czasu, a przy tym będzie niesamowicie szczery.
Dziękuję i pozdrawiam cieplutko. :)
Ulka znowu płacze przez kolejnego faceta. Chyba dość już tych łez. Szkoda, że usłyszała wyznanie miłości w trakcie, można powiedzieć, kłótni. Jak ma w nie uwierzyć? Marek musi się bardziej postarać i zapewnić jej jak najwięcej spokoju i miłości. Pozdrowienia;)
OdpowiedzUsuńMarek na pewno się postara. Bardzo mu na Uli zależy i nie odpuści jej sobie tak jak Piotr. Zrobi wszystko, żeby ją do siebie przekonać.
UsuńPozdrawiam pięknie i dziękuję za komentarz. :)
My już wiemy, że Marek jest wolnym facetem. Paulina niby też, ale ... No właśnie, zastanawiam się czy mu odpuści, nie będzie o niego walczyła, nie użyje swoich sztuczek aby wrócił do niej? A on będzie twardy i nieustępliwy, nie ulegnie jej? Będzie pamiętał o Uli czy się zapomni? Czekam na ciąg dalszy. Serdecznie pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda
UsuńJedyna rzecz, której Paulina boi się naprawdę to uwikłanie w skandal. Gdyby próbowała coś zrobić, Marek nie będzie milczał i ona doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Wie też,że nie ma już do Marka powrotu, bo straciła swoich najważniejszych popleczników - seniorów Dobrzańskich.
Pozdrawiam Cię najpiękniej i dziękuję za wpis. :)
Jakie szczęście, że zarówno Marek jak i jego rodzice przejrzeli na oczy i stanowczo zakończyli i usiedlili porywczą Paulę. No chyba, że ona jednak nie powiedziała ostatniego słowa? Ale tym, to będziemy się martwić później. A na razie czeka nas no i oczywiście Ulę i Marka sielanka? Fajnie, że wyjaśnili sobie nurtujące ich sprawy. Dobrze, że obyło się bez obrażania, bo tak jest, prawda? Ula nie będzie ciosała mu na głowie kołków za ukrytą byłą już narzeczoną? Teraz powinni skupić się na sobie. Muszą się lepiej poznać i zakochać na amen;) Oczywiście czekam na kolejną część. Pozdrawiam;) Ola
OdpowiedzUsuńOla
UsuńPaula jest nieobliczalna, ale próbować ponownie wrócić do Marka na pewno nie będzie. On jest już wolny i teraz może poświęcić się dla Uli, na której najbardziej mu zależy. Cukierkowej sielanki może nie będzie, ale będzie całkiem fajnie.
Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za wpis. :)
Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie Krzysztof;) Słowa uznania dla Uli, a przede wszystkim dla Marka były bardzo miłe. Potrafi dostrzec starania Marka, widzi, że jest odpowiedzialny za firmę i robi wszystko aby działała najlepiej i przynosiła coraz większe dochody. Takie poczucie zapewne jest miodem na jego schorowane serce a dla Marka jest dodatkową motywacją do pracy. Jak w pracy będzie dobrze, to Marek będzie mógł się skupić na sprawach uczuciowych. Ula czeka na odrobinę miłości, a on już jest całkowicie wolny. Nic tylko działać;) Do następnego. Pozdrawiam;) AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńTym razem Krzysztof bardzo docenił starania Marka i to jemu uwierzył, a nie Paulinie. Seniorzy zrozumieli, że ona nie jest taka za jaką chciała uchodzić w ich oczach, dlatego podjęli jedyną rozsądną decyzję.
Bardzo dziękuję za komentarz. Pozdrawiam pięknie. :)
Mam nadzieję, że ten przekłuty balon się jednak jakoś naprawi i Marek będzie miał na tyle sił i werwy aby od razu skontaktować się z Ulą. Powinien szybko jej przekazać radosną nowinę, aby dziewczyna się nie zamartwiała i już nie płakała. Już nie ma żadnych przeszkód aby spróbowali być parą, już wszystko sobie wyjaśnili. Teraz należy skupić się na sobie nawzajem i na wzajemnym dawaniu sobie szczęścia. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńNapisałaś prorocze słowa, dlatego ja już więcej nic nie dodam.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i dziękuję za komentarz. :)
Lubię takiego Marka. Jest stanowczy, zdecydowany, walczy o uczucia swoje i Uli;) Mam nadzieję, że mu się uda i z Ulą będą tworzyć fajna rodzinę, o której oboje marzą. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGeneralnie do tego zmierza ta historia, do wielkiego, szczęśliwego happy endu. Nie ma innej możliwości.
UsuńDziękuję i pozdrawiam serdecznie. :)
Ula jak zwykle okazałą się wyjątkowo dobrą i spokojną osobą. Fajnie, że nie obraziła się na Marka, tak jak ja podejrzewałam. Za to Paula na pewno czuje do niego i do całego rodu Dobrzańskich ogromną nienawiść. Takie potraktowanie chyba było gorsze do przyjęcia niż ten policzek wymierzony Markowi? Taki afront wobec królowej może im się odbić czkawką? Oby nie. Muszą mieć spokój i czas na zakochanie i takie tam - szczególnie chodzi mi o tete a tete;) Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńUla nie czuła gniewu, ale rozżalenie i rozczarowanie. Jednak nie potrafiła Markowi odmówić i dała mu szansę na wytłumaczenie się. Zgodnie z jej dewizą każdy zasługuje na drugą szansę.
Żadnej czkawki nie będzie. Paulina tez usłyszała wiele przykrych dla niej słów, a najgorsze padły ze strony Krzysztofa, że ma się wynieść z ich domu i szukać szczęścia gdzieś indziej. To było dla niej upokarzające. Na tete a tete będziesz musiała trochę poczekać. :D
Pozdrawiam Cię pięknie i dziękuję za wpis. :)
Zaręczyny zerwane, hura!!! Ciekawe jak długo Markowi zajmie przekonanie Uli, że historia się nie powtórzy? Ula jest ufna i nie chowa zbyt długo w sercu urazy. Po tym nieprzyjemnym zajściu pozwoliła Markowi wszystko wyjaśnić, ale czy to jest równoznaczne z odzyskaniem zaufania? Chyba jednak nie? Oby nie stała się drugą Pauliną zatrutą podejrzeniami. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńPo całym zajściu w restauracji Marek tylko przyspieszył swoją decyzję o pozbyciu się Pauliny ze swojego życia. Tu należało zadziałać natychmiast. Teraz należy wyjaśnić wszystko Uli, żeby wiedziała na czym stoi i Marek na pewno nie będzie z tym zwlekał.
Bardzo dziękuję za wizytę na blogu i komentarz. Serdecznie Cię pozdrawiam. :)
No to teraz już z górki. Tylko niech już nie maja przed sobą tajemnic. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńKoniec z tajemnicami. Od teraz tylko i wyłącznie szczerość i prawda.
UsuńPozdrawiam serdecznie. :)
Życzę Uli i Markowi takiej miłości na jaką trafiłyśmy z koleżanką. Ona już całkowicie przepadła, chyba niedługo będzie ślub. Ja troszeczkę mniej, ale wiosna robi swoje;) No ja chyba trochę bardziej racjonalnie podchodzę do związku, przynajmniej nie zapominam o nauce. Postaram się odzywać częściej. Serdecznie pozdrawiam;) Szczęśliwa M i zaocznie jeszcze bardziej szczęśliwa E
OdpowiedzUsuńM i E
UsuńDawno Was nie było, ale miłość rządzi się własnymi prawami i jest najważniejsza. Za obie trzymam mocno kciuki i obu życzę, żeby to była miłość szczęśliwa i spełniona.
Pozdrawiam najserdeczniej. :)
Świetna sprawa. Niedziela, kawka, papierosek i chwila spokoju przy ciekawym opowiadaniu. Super. Dzięki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTeż tak lubię. :) Pozdrawiam. :)
UsuńCzy Ula będąc już z Markiem spotka Piotra i on zobaczy to że ona jest szczęśliwa bez niego, ma już ukochanego który jej nigdy nie zostawi i nie potraktuje jak on? ;-)
OdpowiedzUsuńDobre pytanie. Niestety nie mogę na nie odpowiedzieć. Musisz śledzić opowiadanie.
UsuńPozdrawiam. :)