ROZDZIAŁ
4
Opisy grobowców i rzeźb przedstawianych przez przewodnika nie są moim tekstem, gdyż nie posiadam aż takiej wiedzy o starożytnym Egipcie. Zostały zaczerpnięte z niezastąpionego wujka Google.
Marek czekając w kolejce przeglądał jeszcze
przewodnik i mówił do Uli
- W
ciągu pierwszego dnia zobaczymy Dolinę Królów, Karnak, popływamy przez godzinę po
Nilu i odwiedzimy Świątynię Luxorską. Drugiego dnia zobaczymy: Kolosy Memnona,
świątynię Hatszepsut i manufakturę alabastru. Strasznie napięty program i
obawiam się, czy nie będziemy musieli wszystkiego pokonywać biegiem. W takiej
temperaturze szybko padniemy. W dalszej kolejności płyniemy do Edfu, Asuanu, na
Wyspę Lorda Kitchenera i do Abu Simbel na końcu. Tam czeka nas jazda na
wielbłądzie. Dużo tego, ale damy radę.
-
Nie będzie tak źle – pocieszała się Ula.
Dostali dwie sąsiadujące ze sobą kajuty.
Nawet się nie rozpakowywali, tylko wyrzuciwszy z plecaków ciuchy i zabrawszy
jedynie butelki z wodą i aparaty fotograficzne skierowali się zgodnie ze strzałkami
do sporej jadalni. Pożywiali się w pośpiechu co rusz zerkając na zegarek. W
końcu zgromadzona na nabrzeżu grupa ruszyła specjalną kolejką w stronę ruin. Ula
usiadła wygodnie a tuż obok zajął miejsce Marek. Kolejka zatrzymała się w
pewnej odległości od grobowców i drogę do nich musieli przebyć już pieszo. Z
uwagą chłonęli słowa przewodnika.
- Po
prawej stronie doliny znajduje się grobowiec Tutanchamona. Grobowiec został
odkryty w tysiąc dziewięćset dwudziestym drugim roku przez brytyjskiego archeologa
Howarda Cartera. Mumia króla znajdowała się w trzech sarkofagach: pierwsze dwa
wykonane były ze złoconego drewna (drugi dodatkowo zdobiony był szkliwem),
trzeci został wykonany ze złota. Obecnie skarby z grobowca znajdują się w
Muzeum Egiptu w Kairze, między innymi: sarkofag, biżuteria, mniejszy sarkofag
zawierający wnętrzności usunięte podczas mumifikacji, oraz słynna złota maska,
która stała się symbolem starożytnego Egiptu. Sam grobowiec jest dość mały. Prowadzi
do niego wąski i duszny korytarz długości kilkudziesięciu metrów. Na dole nie
wolno robić zdjęć i należy zachowywać się bardzo cicho. Grobowiec Tutanchamona
nie jest udekorowany w przeciwieństwie do tych, w których spoczęli Ramzes I i
III. Oba znajdują się po lewej stronie Doliny. Do grobowców wchodzimy po
schodach prowadzących do korytarzy bogato zdobionych malowidłami i
hieroglifami.
-
Spójrz jak bardzo jaskrawe są te kolory na malowidłach – szepnęła Ula. - Ma się
wrażenie, że zostały namalowane dopiero wczoraj a nie wieki temu.
- Następnym
grobowcem – kontynuował przewodnik - jest grobowiec króla Sipatha pochodzącego
z dziewiętnastej dynastii. Jest jednym z najwcześniej odkrytych. Mumia faraona
została odkryta w grobowcu króla Amenhotepa II w tysiąc osiemset
dziewięćdziesiątym ósmym roku. W dolinie znajduje się ponad sześćdziesiąt
grobowców. Powstanie Doliny Królów datuje się na okres od szesnastego do jedenastego
wieku przed naszą erą, kiedy to miejsce stało się nekropolią faraonów
pochodzących z dynastii panujących w Nowym Państwie. Uważa się, że Dolina
Królów była używana jako miejsce pochówku przez około pięćset lat i spoczywają
tu królowie, oraz członkowie ich rodzin od siedemnastego do dwudziestego wieku
przed naszą erą.
Marek przetarł spoconą twarz. Miał dość.
Temperatura w grobowcu na pewno przekraczała pięćdziesiąt stopni.
-
Jak zaraz stąd nie wyjdziemy, to chyba ugotuję się we własnym sosie.
Ula sięgnęła do plecaka i podała mu paczkę
nawilżających chusteczek.
-
Masz. Powinno trochę pomóc.
Ona też już miała dość. Panowała duchota
tak ciężka, że można ją było kroić nożem. Kiedy wreszcie znaleźli się na
zewnątrz, odetchnęli z ulgą, chociaż temperatura oscylowała już w granicach
trzydziestu pięciu stopni. Byli porządnie zmęczeni. Po przybyciu na statek
wzięli chłodną kąpiel i ponownie zawitali w jadalni, gdzie przygotowano dla
wszystkich solidny obiad. Po nim czekała ich godzinna wycieczka feluką, małą
łódką z żaglem. Sporo pływało ich po Nilu i Morzu Czerwonym. Kiedyś służyły
rybakom do połowu ryb, dzisiaj korzystali z nich turyści.
Żeglowanie po rzece było czymś przyjemnym i
relaksującym. Po powrocie spędzali czas na pokładzie delektując się lekkim
wietrzykiem wiejącym od wody i podziwiając krajobrazy. Statek przemieścił się i
zacumował na drugim brzegu. Przewodnik oznajmił im, że będą zwiedzać Karnak.
Zwiedzali nieśpiesznie. Obejrzeli świątynię
Amona Re, wielki posąg Ramzesa II z Nefertari na wielkim dziedzińcu i kompleks
wież nie mówiąc już o licznych, gigantycznych posągach tworzących całe
kolumnady.
Oboje byli zachwyceni i oboje uwieczniali
wszystko na zdjęciach. Nie chcieli niczego przegapić.
- To
takie fascynujące – mruczał Marek. – Jak Paulina mogła powiedzieć, że to
prymitywna kultura? Tak może powiedzieć tylko ktoś, kto nie ma o tym zielonego
pojęcia. Ona jest niereformowalną ignorantką.
-
Długo się znacie?
-
Bardzo długo. Chyba za długo. Wychowaliśmy się razem. Jej rodzice i moi w
przeszłości założyli polsko-włoską spółkę modową. Dzisiaj państwo Febo nie żyją
a Paulina i jej brat Alex przejęli po rodzicach połowę udziałów. Drugą mam ja.
Jestem prezesem firmy. Od dziecka wmawiano nam, że jesteśmy sobie przeznaczeni,
co uważam teraz za kompletną bzdurę. Plan zakładał, że ona miała zostać moją
żoną i chyba wciąż liczy, że po powrocie oświadczę się jej. Niestety mam inne
zamiary. Nie kocham jej, a ożenić się tylko po to, żeby zrobić dobrze firmie,
to nie w moim stylu. Ja nie jestem gotowy do takich poświęceń. Poza tym nie
istnieje nic, co miałoby nas łączyć a raczej jest mnóstwo rzeczy, które
poważnie nas dzielą.
- Ja
odkryłam to właśnie tutaj – powiedziała cicho. - Nie znam takiego Piotra. Tam w
Polsce jest zawsze skupiony, pracowity, pełen empatii dla pacjentów. Jest po
prostu dobrym człowiekiem, a tutaj… - machnęła ręką. – Tutaj jest zupełnie obcym
mi facetem. Nie będzie z tej mąki chleba, bo jeszcze przed powrotem do domu mam
zamiar zerwać zaręczyny. To już postanowione.
Właśnie dotarli do Muzeum Luksorskiego. Usytuowano
je przy promenadzie nad Nilem, w połowie drogi między świątyniami w Karnaku i
Luksorze.
To, co zobaczyli w środku niemal zwaliło
ich z nóg. Wnętrze kryło największe cuda starożytnej cywilizacji, łącznie ze
skarbami znalezionymi w grobowcu Tutanchamona.
- Tu
jest magicznie – szepnęła Ula do Marka. – Można kompletnie zatracić poczucie
teraźniejszości i własnej osobowości. Niemal namacalnie czuję potęgę i wielkość
tamtejszego dziedzictwa kulturowego. Spójrz tutaj. To złocona głowa bogini Hathor.
Porażające wrażenie zrobiła też na nich
aleja, wzdłuż której stały kamienne sfinksy z baranimi głowami.
Tu nie było niczego w normalnej skali. Tu
wszystko było gigantyczne. Oboje zastanawiali się, jak ludzie, którzy wieki
temu stworzyli takie monumentalne rzeczy, mogli to zrobić używając jedynie
prymitywnych narzędzi.
-
To, na co patrzymy to matematyka w czystej postaci Ula. Zauważyłaś jak bardzo
wszystko jest tu symetryczne? A Paulina mówi o prymitywnej cywilizacji –
prychnął. – Ci ludzie posiedli wiedzę, o której reszta ludzkości mogła tylko
marzyć. Znali matematykę, geometrię, fizykę i astronomię. Dzięki temu stworzyli
prawdziwe cuda.
Dzisiejszy dzień dostarczył im mnóstwo
wrażeń. Byli naprawdę porządnie zmęczeni. Z ulgą wrócili na statek, gdzie
czekała na nich kolacja. Po niej wyszli jeszcze na górny pokład. Teraz było o
wiele przyjemniej niż wtedy, gdy zwiedzali tebańskie grobowce. Oparli się o
reling wciągając w nozdrza tę rześkość wieczoru.
-
Piękne miejsce – mruknął Marek. – Niezapomniane. Nie darowałbym sobie, gdyby
miało mnie to ominąć. W ogóle moje wyobrażenia o Egipcie zupełnie rozminęły się
z rzeczywistością. Nie rozczarowałem się, a ty?
- Ja
wciąż jestem pod urokiem właściwie wszystkiego. Trudno by mi było wymienić
jakąś rzecz, która podobała mi się najbardziej. Myślę, że to jest podróż mojego
życia i że drugi raz już nie będę miała takiej okazji. To dlatego robię tak
dużo zdjęć, żeby mieć co wspominać na stare lata.
-
Myślę Ula, że jeszcze nie raz przeżyjesz swoją podróż życia. Jesteś młoda.
Świat stoi przed tobą otworem.
- To
wszystko ma swoją cenę Marek – westchnęła ciężko. - Wiele wysiłku mnie
kosztowało zarobienie na ten raj. Koszty podzieliliśmy z Piotrem po połowie,
ale prawda jest taka, że gdyby nie mój bardzo oszczędny tata, ta podróż nigdy
nie doszłaby do skutku. Nie powodzi nam się najlepiej, dlatego postanowiłam, że
po powrocie oddam mu całą sumę z nawiązką, bo odjął sobie od ust, żebym mogła
zobaczyć te wszystkie wspaniałości – ziewnęła przeciągle przykrywając usta
dłonią. – Przepraszam cię, ale chyba pójdę się już położyć. Lecę z nóg, a jutro
też mamy mnóstwo do zwiedzania.
Zeszli z pokładu i pożegnali się przed
drzwiami swoich kajut.
-
Dobranoc Marek.
-
Dobranoc Ula.