ROZDZIAŁ
4
Opisy grobowców i rzeźb przedstawianych przez przewodnika nie są moim tekstem, gdyż nie posiadam aż takiej wiedzy o starożytnym Egipcie. Zostały zaczerpnięte z niezastąpionego wujka Google.
Marek czekając w kolejce przeglądał jeszcze
przewodnik i mówił do Uli
- W
ciągu pierwszego dnia zobaczymy Dolinę Królów, Karnak, popływamy przez godzinę po
Nilu i odwiedzimy Świątynię Luxorską. Drugiego dnia zobaczymy: Kolosy Memnona,
świątynię Hatszepsut i manufakturę alabastru. Strasznie napięty program i
obawiam się, czy nie będziemy musieli wszystkiego pokonywać biegiem. W takiej
temperaturze szybko padniemy. W dalszej kolejności płyniemy do Edfu, Asuanu, na
Wyspę Lorda Kitchenera i do Abu Simbel na końcu. Tam czeka nas jazda na
wielbłądzie. Dużo tego, ale damy radę.
-
Nie będzie tak źle – pocieszała się Ula.
Dostali dwie sąsiadujące ze sobą kajuty.
Nawet się nie rozpakowywali, tylko wyrzuciwszy z plecaków ciuchy i zabrawszy
jedynie butelki z wodą i aparaty fotograficzne skierowali się zgodnie ze strzałkami
do sporej jadalni. Pożywiali się w pośpiechu co rusz zerkając na zegarek. W
końcu zgromadzona na nabrzeżu grupa ruszyła specjalną kolejką w stronę ruin. Ula
usiadła wygodnie a tuż obok zajął miejsce Marek. Kolejka zatrzymała się w
pewnej odległości od grobowców i drogę do nich musieli przebyć już pieszo. Z
uwagą chłonęli słowa przewodnika.
- Po
prawej stronie doliny znajduje się grobowiec Tutanchamona. Grobowiec został
odkryty w tysiąc dziewięćset dwudziestym drugim roku przez brytyjskiego archeologa
Howarda Cartera. Mumia króla znajdowała się w trzech sarkofagach: pierwsze dwa
wykonane były ze złoconego drewna (drugi dodatkowo zdobiony był szkliwem),
trzeci został wykonany ze złota. Obecnie skarby z grobowca znajdują się w
Muzeum Egiptu w Kairze, między innymi: sarkofag, biżuteria, mniejszy sarkofag
zawierający wnętrzności usunięte podczas mumifikacji, oraz słynna złota maska,
która stała się symbolem starożytnego Egiptu. Sam grobowiec jest dość mały. Prowadzi
do niego wąski i duszny korytarz długości kilkudziesięciu metrów. Na dole nie
wolno robić zdjęć i należy zachowywać się bardzo cicho. Grobowiec Tutanchamona
nie jest udekorowany w przeciwieństwie do tych, w których spoczęli Ramzes I i
III. Oba znajdują się po lewej stronie Doliny. Do grobowców wchodzimy po
schodach prowadzących do korytarzy bogato zdobionych malowidłami i
hieroglifami.
-
Spójrz jak bardzo jaskrawe są te kolory na malowidłach – szepnęła Ula. - Ma się
wrażenie, że zostały namalowane dopiero wczoraj a nie wieki temu.
- Następnym
grobowcem – kontynuował przewodnik - jest grobowiec króla Sipatha pochodzącego
z dziewiętnastej dynastii. Jest jednym z najwcześniej odkrytych. Mumia faraona
została odkryta w grobowcu króla Amenhotepa II w tysiąc osiemset
dziewięćdziesiątym ósmym roku. W dolinie znajduje się ponad sześćdziesiąt
grobowców. Powstanie Doliny Królów datuje się na okres od szesnastego do jedenastego
wieku przed naszą erą, kiedy to miejsce stało się nekropolią faraonów
pochodzących z dynastii panujących w Nowym Państwie. Uważa się, że Dolina
Królów była używana jako miejsce pochówku przez około pięćset lat i spoczywają
tu królowie, oraz członkowie ich rodzin od siedemnastego do dwudziestego wieku
przed naszą erą.
Marek przetarł spoconą twarz. Miał dość.
Temperatura w grobowcu na pewno przekraczała pięćdziesiąt stopni.
-
Jak zaraz stąd nie wyjdziemy, to chyba ugotuję się we własnym sosie.
Ula sięgnęła do plecaka i podała mu paczkę
nawilżających chusteczek.
-
Masz. Powinno trochę pomóc.
Ona też już miała dość. Panowała duchota
tak ciężka, że można ją było kroić nożem. Kiedy wreszcie znaleźli się na
zewnątrz, odetchnęli z ulgą, chociaż temperatura oscylowała już w granicach
trzydziestu pięciu stopni. Byli porządnie zmęczeni. Po przybyciu na statek
wzięli chłodną kąpiel i ponownie zawitali w jadalni, gdzie przygotowano dla
wszystkich solidny obiad. Po nim czekała ich godzinna wycieczka feluką, małą
łódką z żaglem. Sporo pływało ich po Nilu i Morzu Czerwonym. Kiedyś służyły
rybakom do połowu ryb, dzisiaj korzystali z nich turyści.
Żeglowanie po rzece było czymś przyjemnym i
relaksującym. Po powrocie spędzali czas na pokładzie delektując się lekkim
wietrzykiem wiejącym od wody i podziwiając krajobrazy. Statek przemieścił się i
zacumował na drugim brzegu. Przewodnik oznajmił im, że będą zwiedzać Karnak.
Zwiedzali nieśpiesznie. Obejrzeli świątynię
Amona Re, wielki posąg Ramzesa II z Nefertari na wielkim dziedzińcu i kompleks
wież nie mówiąc już o licznych, gigantycznych posągach tworzących całe
kolumnady.
Oboje byli zachwyceni i oboje uwieczniali
wszystko na zdjęciach. Nie chcieli niczego przegapić.
- To
takie fascynujące – mruczał Marek. – Jak Paulina mogła powiedzieć, że to
prymitywna kultura? Tak może powiedzieć tylko ktoś, kto nie ma o tym zielonego
pojęcia. Ona jest niereformowalną ignorantką.
-
Długo się znacie?
-
Bardzo długo. Chyba za długo. Wychowaliśmy się razem. Jej rodzice i moi w
przeszłości założyli polsko-włoską spółkę modową. Dzisiaj państwo Febo nie żyją
a Paulina i jej brat Alex przejęli po rodzicach połowę udziałów. Drugą mam ja.
Jestem prezesem firmy. Od dziecka wmawiano nam, że jesteśmy sobie przeznaczeni,
co uważam teraz za kompletną bzdurę. Plan zakładał, że ona miała zostać moją
żoną i chyba wciąż liczy, że po powrocie oświadczę się jej. Niestety mam inne
zamiary. Nie kocham jej, a ożenić się tylko po to, żeby zrobić dobrze firmie,
to nie w moim stylu. Ja nie jestem gotowy do takich poświęceń. Poza tym nie
istnieje nic, co miałoby nas łączyć a raczej jest mnóstwo rzeczy, które
poważnie nas dzielą.
- Ja
odkryłam to właśnie tutaj – powiedziała cicho. - Nie znam takiego Piotra. Tam w
Polsce jest zawsze skupiony, pracowity, pełen empatii dla pacjentów. Jest po
prostu dobrym człowiekiem, a tutaj… - machnęła ręką. – Tutaj jest zupełnie obcym
mi facetem. Nie będzie z tej mąki chleba, bo jeszcze przed powrotem do domu mam
zamiar zerwać zaręczyny. To już postanowione.
Właśnie dotarli do Muzeum Luksorskiego. Usytuowano
je przy promenadzie nad Nilem, w połowie drogi między świątyniami w Karnaku i
Luksorze.
To, co zobaczyli w środku niemal zwaliło
ich z nóg. Wnętrze kryło największe cuda starożytnej cywilizacji, łącznie ze
skarbami znalezionymi w grobowcu Tutanchamona.
- Tu
jest magicznie – szepnęła Ula do Marka. – Można kompletnie zatracić poczucie
teraźniejszości i własnej osobowości. Niemal namacalnie czuję potęgę i wielkość
tamtejszego dziedzictwa kulturowego. Spójrz tutaj. To złocona głowa bogini Hathor.
Porażające wrażenie zrobiła też na nich
aleja, wzdłuż której stały kamienne sfinksy z baranimi głowami.
Tu nie było niczego w normalnej skali. Tu
wszystko było gigantyczne. Oboje zastanawiali się, jak ludzie, którzy wieki
temu stworzyli takie monumentalne rzeczy, mogli to zrobić używając jedynie
prymitywnych narzędzi.
-
To, na co patrzymy to matematyka w czystej postaci Ula. Zauważyłaś jak bardzo
wszystko jest tu symetryczne? A Paulina mówi o prymitywnej cywilizacji –
prychnął. – Ci ludzie posiedli wiedzę, o której reszta ludzkości mogła tylko
marzyć. Znali matematykę, geometrię, fizykę i astronomię. Dzięki temu stworzyli
prawdziwe cuda.
Dzisiejszy dzień dostarczył im mnóstwo
wrażeń. Byli naprawdę porządnie zmęczeni. Z ulgą wrócili na statek, gdzie
czekała na nich kolacja. Po niej wyszli jeszcze na górny pokład. Teraz było o
wiele przyjemniej niż wtedy, gdy zwiedzali tebańskie grobowce. Oparli się o
reling wciągając w nozdrza tę rześkość wieczoru.
-
Piękne miejsce – mruknął Marek. – Niezapomniane. Nie darowałbym sobie, gdyby
miało mnie to ominąć. W ogóle moje wyobrażenia o Egipcie zupełnie rozminęły się
z rzeczywistością. Nie rozczarowałem się, a ty?
- Ja
wciąż jestem pod urokiem właściwie wszystkiego. Trudno by mi było wymienić
jakąś rzecz, która podobała mi się najbardziej. Myślę, że to jest podróż mojego
życia i że drugi raz już nie będę miała takiej okazji. To dlatego robię tak
dużo zdjęć, żeby mieć co wspominać na stare lata.
-
Myślę Ula, że jeszcze nie raz przeżyjesz swoją podróż życia. Jesteś młoda.
Świat stoi przed tobą otworem.
- To
wszystko ma swoją cenę Marek – westchnęła ciężko. - Wiele wysiłku mnie
kosztowało zarobienie na ten raj. Koszty podzieliliśmy z Piotrem po połowie,
ale prawda jest taka, że gdyby nie mój bardzo oszczędny tata, ta podróż nigdy
nie doszłaby do skutku. Nie powodzi nam się najlepiej, dlatego postanowiłam, że
po powrocie oddam mu całą sumę z nawiązką, bo odjął sobie od ust, żebym mogła
zobaczyć te wszystkie wspaniałości – ziewnęła przeciągle przykrywając usta
dłonią. – Przepraszam cię, ale chyba pójdę się już położyć. Lecę z nóg, a jutro
też mamy mnóstwo do zwiedzania.
Zeszli z pokładu i pożegnali się przed
drzwiami swoich kajut.
-
Dobranoc Marek.
-
Dobranoc Ula.
Fajna miejscówka i piękne zdjęcia. Zazdroszczę. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńStarałam się dobierać zdjęcia pokrywające się z ich planem zwiedzania.
Pozdrawiam. :)
W tej części mam wrażenie, że Marek jest całkiem inny od tego serialowego. Jest w nim wiele empatii, jakiegoś rodzaju romantyczności. Ula o swej przyszłości z Piotrem podjęła już jak widać ostateczną decyzję i prawidłowo. Marek widać, że dojrzewa do podjęcia takiej decyzji względem Pauliny. Myślę, że jednak stanie się to dopiero po powrocie. Z ostatniej wypowiedzi Uli wnioskuję, że ma ona wyrzuty sumienia względem ojca. Czyżby Sosnowski nie dołożył się do tego wyjazdu albo w jakimś tylko małym stopniu to uczynił? To jeśli tak to kazałabym mu zwrócić za tę podróż.
OdpowiedzUsuńDziękuję ci bardzo za dziś.
Gorąco pozdrawiam w ten mroźny dzień.
Julita
Julita
UsuńUla ma wyrzuty sumienia względem ojca, bo jednak w sporej części to właśnie on sponsorował jej część wycieczki. Sosnowski za siebie płacił sam, czyli koszty pokrywali po połowie. To dlatego doktorek wycofał swoją część pieniędzy, którą zapłacił za wycieczkę po Nilu.
Ula już jest prawie pewna, że jeszcze tu w Egipcie zakończy znajomość ze swoim narzeczonym. Jednak zdarzy się coś, co upewni ją w tym na sto procent i Marka chyba też, ale to za jakiś czas.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiam. :)
A jednak Ula coraz bardziej utwierdza się w przekonaniu, że zerwie zaręczyny z Piotrem. Może jednak powinna dać sobie trochę więcej czasu, może wówczas spojrzy na to z innej strony? Ciekawa jestem czy nie zmieni zdania i ciekawe czy Marek rzeczywiście odetnie się od Pauliny? Czekam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńUla ma o czym myśleć i każdego dnia coraz bardziej jest pewna decyzji o zerwaniu z Piotrem. Jednak jak pisałam wyżej, wydarzy się coś, co przekona ją do tego całkowicie. Marek bardzo dobrze zna Paulinę, a ta wspólna podróż po raz kolejny udowodniła mu, że właściwie różnią się pod każdym względem. On też powoli dojrzewa do zmian.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję za wpis. :)
Zastanawiam się czy Ula nie wymięknie jak zobaczy się z Piotrem. Tęsknota może zdziałać bardzo dużo. A wydaje mi się, że oni naprawdę do siebie nie pasują. Piotr myśli tylko o sobie. Ula zasługuje na coś więcej niż bycie tłem do doktorka i podporządkowywanie się jego decyzją. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga
UsuńZaskoczę Cię, ale chyba nic nie zdradzę mówiąc, że Ula po powrocie jeszcze bardziej utwierdzi się w swojej decyzji. Na pewno nie wymięknie i na pewno dojdzie do podobnych wniosków, o których piszesz, że oni w ogóle do siebie nie pasują.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i pięknie dziękuję za komentarz. :)
Bardzo się miło z nimi zwiedza te cudowności. Ja też miałabym kłopot w wybraniem najpiękniejszego widoku. Dziękuję i pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira
UsuńNiektóre zdjęcia są naprawdę urzekające i patrząc na nie spokojnie można zakochać się w Egipcie nawet tam nie będąc. Ja bardzo starłam się wybrać te najbardziej pociągające i interesujące.
Ślicznie dziękuję Ci za wizytę na blogu. Najserdeczniej pozdrawiam. :)
Oni umierają z gorąca, a ja z przenikającego zimna. Chętnie zamienię się miejscami;) Oby do wiosny! Wycieczka ekstra. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńTeż kocham ciepełko i wolę się dziesięć razy spocić niż choć raz zmarznąć, a dzisiaj dzień dość mroźny. Dlatego popatrz sobie na zdjęcia i wchłoń odrobinę tego gorąca.
Ja mimo zimnej aury przesyłam gorące pozdrowienia i bardzo dziękuję, że zajrzałaś. :)
Józef tak bardzo się starał. Nie dość, że podpowiedział im zmianę terminu urlopu, to jeszcze w znacznej mierze sfinansował go Uli. Myślę, że gdyby przewidział jak Tosię potoczy, to odradzał by im ten wyjazd. Zastanawiam się czy nie będzie miał żalu do siebie lub do nich, bo chyba Ula już przesądziła sprawę ich narzeczeństwa? Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek. Serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńJózef lubi Piotra. Nie mógł przewidzieć takiego scenariusza jaki tam się wydarzył. Dla niego Piotr to uosobienie dobroci, empatii i uprzejmości. Gdyby widział go w Hurghadzie pewnie przeżyłby podobny szok do Uli. Piotr zaskoczył ich oboje, choć Józef dowie się o tym dopiero po ich powrocie i zdecydowanie uwierzy córce niż niedoszłemu zięciowi.
Najserdeczniej Cię pozdrawiam i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Witaj Małgosiu,
OdpowiedzUsuńwycieczkę mają bardzo intensywną i dość męczącą, ale to co zobaczyli, to ich. Fajnie, że mogą się ze sobą podzielić swoimi spostrzeżeniami. Zwiedzanie w samotności nie daje takiej możliwości. Naturalnym odruchem jest dzielenie się miłymi wrażeniami. Wydaje mi się, że Paulina i Piotr dość szybko znaleźli wspólny język do zwierzeń i narzekań, a Uli z Markiem idzie to wolniej. Co prawda trochę już o sobie wiedzą, ale to przecież kropla w morzu. Dość ostrożnie podchodzą do tej znajomości. Niby cały czas spędzają ze sobą i jest między nimi bardzo miło, ale mam wrażenie, że traktują siebie z lekkim dystansem. Może to dlatego, że oboje czują się zawiedzeni i oszukani przez swoje połówki. Mam nadzieję, że dalsza podróż trochę to zmieni. Liczę też na to, że ani Ula ani Marek nie zmienią swojego zdania odnośnie do perspektyw swoich związków. Może być ciężko, bo chyba Paula tak szybko nie pogodzi się ze stratą Marka. Natomiast jakoś wydaje mi się, że Piotr nie będzie walczył, bo wychodzi na to, że Ula ma rację co do tego, że on jej nie kocha. Trzymam kciuki za dalszą podróż i za ewentualne zacieśnianie znajomości Uli i Marka:) Dziękuję za dzisiaj i czekam na ciąg dalszy. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam mnóstwo uścisków:) Gaja
Gaja
UsuńPiotr i Paulina szybciej się poznają, bo nie robią nic innego tylko wylegują się na basenie w związku z czym mają dużo wolnego czasu. Ula i Marek nie mają takiego komfortu, bo cały dzień mają wypełniony zwiedzaniem z krótkimi przerwami na posiłek. Tak naprawdę mogą porozmawiać jedynie wieczorem, a o tej porze są już porządnie zmęczeni. Póki co nie zdradzę, czy ich znajomość się zacieśni.
Pozdrawiam serdecznie i przesyłam moc uścisków. :)
Chcę tam z nimi być! Kocham ciepełko. Nie rozumiem jak komuś może się podobać późna jesień i zima. Może gdyby tak nie wiało, to może, ale teraz jest paskudnie. Do tego jeszcze takie widoki i takie towarzystwo! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMimo zimna i nieprzyjaznej aury przynajmniej wstawiając te zdjęcia zrobię Wam taką ciepłą przyjemność i być może poczujecie się lepiej. Jesień i zimna również dla mnie jest fatalnym okresem i zawsze tęsknię za ciepłymi miesiącami.
UsuńPozdrawiam gorąco i bardzo dziękuję za wpis. :)
Niesamowite jest to, że coś wzniesionego tyle wieków temu przetrwało do dnia dzisiejszego. Niby o tym czytałam, oglądałam programy, ale i tak jestem pod wrażeniem. A teraz bez instrukcji obsługi nic nie można zdziałać, nawet umyć porządnie rąk, a co dopiero mówić o wznoszeniu takich cudów natury. Do następnego. Pozdrawiam;) AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńJa też jestem pod wrażeniem. Kiedy przygotowywałam się do pisania tego opowiadania przejrzałam mnóstwo zdjęć i przeczytałam sporo artykułów na temat zabytków, które Ula i Marek zwiedzają. Ich skala jest monumentalna i człowiek zachodzi w głowę jak przy użyciu prymitywnych narzędzi można było coś takiego wznieść. Dla mnie to już chyba zawsze będzie zagadką.
Pozdrawiam Cię najpiękniej i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Ula z Markiem już są w fatalnych związkach, więc nie ma co się dziwić, że są dość ostrożni. Bardzo dobrze, metoda małych kroków zawsze działa i przeważnie wychodzi na dobre. Czekam na kolejny odcinek. Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa
UsuńUla dopiero po przyjeździe do Egiptu uznała, że jest w fatalnym związku. Wcześniej sądziła, że Piotr jest dla niej idealnym partnerem. Marek wiedział o tym znacznie wcześniej, ale presja Pauliny i rodziców uniemożliwiała mu podjęcie decyzji uwolnienia się z tego związku. Teraz oboje i Ula i on dochodzą do dość zbieżnych wniosków. Na razie zwiedzają ale przyjdzie i czas na ostateczne decyzje.
Bardzo dziękuję Ci za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)
To musieli być jacyś złośliwi kosmici i dlatego całą wiedzę zabrali ze sobą. A my mimo kończenia niezliczonych szkół, studiów i różnego rodzaju kursów w dalszym ciągu nie posiadamy ich wiedzy. Rzeczywiście czapki z głów dla ich umiejętności. Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńPonoć niektórzy nie wykluczają i takiej wersji, że te wszystkie cuda pomogli zbudować obcy, ale czy jest w tym odrobina prawdy? Budowle powstawały przez setki lat w znoju i trudzie. Może gdyby byli to kosmici, poszłoby to znacznie szybciej? Tego się chyba nie dowiemy.
UsuńPozdrawiam najserdeczniej i bardzo dziękuję za odwiedziny na blogu. :)
Widać, że Marek naprawdę jest ciekawy świata i wiedział, tak samo zresztą jak Ula, gdzie jedzie i co chce zwiedzić. Jest świetnie przygotowany i zabrał nawet ze sobą przewodnik. Fajnie, bo zawsze może dopytać przewodnika o coś, co go dodatkowo zainteresuje. Myślę, że tak jak przewidywała Ula oboje nie zapomną tej podróży do końca życia. Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńPod względem przeżycia czegoś ciekawego, jakiejś przygody, to rzeczywiście są do siebie podobni. Marek z racji tego, że posiada zasoby finansowe wiele razy już korzystał i zwiedzał świat. Ula nie miała takiej możliwości i to głównie dlatego uważa, że skoro tu już przyjechała to powinna zobaczyć jak najwięcej. Z czasem okaże się, że mają więcej cech wspólnych. Na razie chłoną piękno egipskich zabytków.
Bardzo dziękuję za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Witaj Małgosiu, czy już Ci ktoś mówił, że jesteś niesamowita. Podziwiam to ile pracy włożyłaś, żeby tak pięknie opisać te niesamowite miejsca, które zwiedzali Marek i Ula, bo widać to po komentarzach czytelników. Pobudzasz wyobraźnię, nawet jeżeli ktoś nie był w Egipcie to w Twoim opowiadaniu ma jego cząstkę. Ja byłam,i/nie odbierz tego jak przechwałki/, naprawdę warto pojechać i zobaczyć wszystkie te cuda architektury. Chodziłam, słuchałam przewodnika, chłonęłam wiedzę i dziwiłam się jakimi magikami byli ludzie to tworzący, nie ujmując ciężkiej pracy niewolników,ale to trzeba zobaczyć samemu.Wracając do bohaterów, Marek to jednak bardziej pasuje do Uli i jej chęci poznania świata a nie do damy Pauliny. Po co ona jak i Piotr przyjechali na ten urlop, opalać się i wylegiwać? Mogli jechać do jakiegoś SPA z basenami i solarium i dobrą restauracją. Oboje siebie warci, zero klasy i obycia, no może Paulina to obycie ma ale doktorek pewno nie. Ciekawi mnie jak Ula powie Piotrowi, że nie po drodze im razem,zapewne szykujesz jakąś małą niespodziankę, przyłapanie razem z Paulina w dwuznacznej sytuacji? Marek tak jak piszesz w komentarzach pewnie zrobi to dopiero po powrocie. Dziękuję za teraz i z niecierpliwością czekam na więcej. Pozdrawiam Agata
OdpowiedzUsuńAgata
UsuńBardzo dziękuję za komplement, ale z tą niesamowitością nie przesadzałabym. Zazwyczaj dość solidnie i szczegółowo przygotowuję się do rozwinięcia w opowiadanie jakiegoś pomysłu, a zwłaszcza takiego, który opisuje miejsca mi bliżej nieznane. Podróż do Egiptu była i moim marzeniem, ale w przeciwieństwie do moich bohaterów niezrealizowanym i nie ma już na to szans. Moje niektóre czytelniczki też pewnie nie były tam jeszcze i to głównie z myślą o nich wstawiam ciekawsze zdjęcia, żeby miały choć wyobrażenie o tych wszystkich atrakcjach. Jak napisałam na górze rozdziału, cześć opisów nie jest moja, bo nie mam aż tak szczegółowej wiedzy na temat tego dziedzictwa kulturowego. Fakt jest faktem, że przeczytałam mnóstwo materiałów na ten temat i przejrzałam setki zdjęć. Tak zwykle przygotowuję się do pisania, a jednak czasem nie udaje mi się uniknąć błędów, które są wytykane w komentarzach. Przyjmuję to z pokorą i sama sobie się dziwię jak mogłam się tak pomylić, ale zazwyczaj już nic w tekście nie zmieniam, bo zazwyczaj nie piszę na bieżąco każdego rozdziału, ale od razu całe opowiadanie a jego zapowiedź pojawia się przeważnie wtedy, gdy jest już napisane do końca.
A wracając do treści to rzeczywiście wydarzy się coś, czego ani Ula ani Marek się nie spodziewają, coś, co na pewno ich zaskoczy. Na razie nic nie chcę zdradzać, bo nie mielibyście niespodzianki.
Bardzo dziękuję Ci za miłe słowa i taki długi komentarz. Najserdeczniej pozdrawiam. :)
Ula z Markiem wywiozą z tego urlopu wspaniałe wrażenia i mnóstwo zdjęć. A co w tym czasie robi Paula i Piotr, cały czas się smażą i piją drinki? Mam nadzieję, że Piotr chociaż telefonicznie kontaktuje się z Ulą, że zdążył się stęsknić. Do następnego czwartku Pozdrawiam;) Ola
OdpowiedzUsuńOla
UsuńPaula i Piotr do dwa śmierdzące lenie. Smażenie nad basenem bardzo im pasuje a popijanie smacznych drinków jeszcze bardziej. Ani jej ani jemu do głowy nie przyjdzie wykonanie telefonu do swoich połówek. Zresztą w drugą stronę to też nie zadziała, bo Ula i Marek zmordowani zwiedzaniem w morderczym upale tez o tym nie pomyślą.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Marek nie spuszcza z tonu. Cały czas zachowuje się wspaniale. Ula powinna czuć się z nim dopieszczona, tak jak powinna czuć się przy Piotrze. On w zestawieniu z Markiem wychodzi na totalnego buraka. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda
UsuńFaktycznie Piotr kiepsko wypada przy Marku, ale Ula nie robi jeszcze takich dogłębnych porównań. Wie już na pewno, że Piotr wymiękłby po pierwszym dniu zwiedzania na tej wycieczce i bez przerwy by jęczał z niezadowolenia. Marek podobnie myśli o Paulinie. Oboje dochodzą do wspólnego wniosku, że pozostawienie ich w hotelu wcale nie było takie głupie. Ja zadałabym pytanie jak Paulina Febo może dogadać się z takim burakiem jak Piotr i znaleźć do rozmowy wspólne tematy. Do Marka ona ponoć nie pasuje więc do doktorka tym bardziej.
Pozdrawiam Cię cieplutko i bardzo dziękuję za wpis. :)
Fajna z nich para. Myślę, że pozostali wycieczkowicze uznają ich za parę i byliby zdziwieni, że tak nie jest. Przyda im się ten rejs. Lepiej się poznają i lepiej zrozumieją na czym im w związku zależy. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina
UsuńAni Marek ani Ula nie zawierają na tym rejsie żadnych bliższych znajomości, chociaż rzeczywiście współwycieczkowicze mogą ich uznawać za parę. W każdym razie nikt ich dotąd o to nie pytał. Oni sami pochłonięci zwiedzaniem jedynie między sobą wymieniają wrażenia i nie dzielą się nimi z nikim innym. To świadczy o tym, że wystarcza im swoje własne towarzystwo.
Pozdrawiam Cię najpiękniej i bardzo dziękuję za wpis. :)
Decyzje już prawie zapadły. Ciekawe jak na nie zareagują Paulina i Piotr? Pewnie opadną im szczęki. Przecież takich ideałów jakimi są oni się nie zostawia, prawda? Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina
UsuńRzeczywiści zarówno Paulina i Piotr będą zaskoczeni a nawet zszokowani, ale to nie decyzje podjęte przez Ulę i Marka będą tego powodem. Jeszcze trochę cierpliwości a wszystko stanie się jasne.
Pięknie dziękuję za wizytę na blogu i najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)
Mają niepowtarzalną okazję zwiedzić magiczne miejsca. Niech korzystają ile wlezie, bo nie wiadomo jak długo jeszcze będą one dostępne dla turystów. Może się okazać, że pojawi się obawa, że zadepczemy je tak jak nasze Tatry. Albo zostaną wprowadzone limity dla ilości osób, które mogą zwiedzać, tak jak w Wenecji. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo prawda a z tego, co wyczytałam zwiedzają te zabytki każdego roku tysiące ludzi. Egipt zarabia na tych atrakcjach, ale nie wiadomo jak długo jeszcze. Byłoby szkoda, żeby miały zostać zadeptane i z dwojga złego lepiej jest wyznaczyć jakichś limit.
UsuńBardzo dziękuję, że w swoim komentarzu poruszyłaś tak ważny temat. Najserdeczniej pozdrawiam. :)
A ja się zastanawiam czy Ula i Marek zdążą w tym wszystkim zauważyć jak bardzo do siebie pasują, że mają podobne podejście do życia, że interesuje ich to samo? Czy będą mieli okazję na chwilę zadumy i zastanowienia, że może warto podtrzymać tę znajomość po powrocie do kraju? Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńMyślę, że aż tak dokładnie nie opisałam ich odczuć względem siebie, ale z całą pewnością Ula docenia towarzystwo Dobrzańskiego, jego troskę i opiekuńczość. On jest pod wrażeniem nie tylko jej urody, ale też ogromnej wytrwałości i determinacji w zwiedzaniu i chęci zobaczenia jak najwięcej przy upale, który jest morderczy dla niemal każdego Europejczyka. Podziwia ją, że nie narzeka i nie jest zniechęcona mimo, że każdego dnia będą pokonywać całkiem sporo kilometrów. Na razie nie mogę nic więcej zdradzić, ale może Cię zaskoczę dalszymi częściami tej historii i tym, w jaką stronę pójdzie ich znajomość.
UsuńPięknie dziękuję za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Rejs statkiem w takim miejscu musi być bardzo romantyczny. Aż żal, że oni tego nie dostrzegają, bo jeszcze jest za wcześnie. Gdyby byli parą, to nawet zmęczenie nie stanowiłoby przeszkody;) Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńTo prawda. Z tego co zdążyłam przeczytać te rejsy cieszą się dużym powodzeniem zwłaszcza wśród młodych par, więc na pewno są romantyczne. Ula i Marek nie pozwalają sobie póki co na romantyzm, ale bez wątpienia są zauroczeni pięknem tych miejsc i podziwiają kunszt ówczesnych rzeźbiarzy. Tak czy siak romantyzm tez się pojawi, ale nieco później.
UsuńBardzo dziękuję za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Dobrze, że żadne z nich nie ma klaustrofobii. Wąskie korytarze, duchota plus duża liczba zwiedzających równa się katastrofie. A może nie byłoby tak źle, może Marek lub Ula mogliby przy okazji zdobyć jeszcze dodatkowe plusy u drugiej osoby. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńMyślę, że jeśli ktoś cierpi na wymienione przez Ciebie przypadłości, to raczej rezygnuje ze zwiedzania takich miejsc np. grobowców. Marek i Ula są młodzi i zdrowi więc nie narzekają na takiego rodzaju niedogodności. W grobowcach temperatura jest bardzo wysoka. Potrafi oscylować w granicach 50 stopni, to niemal jak przy piecu martenowskim. Na szczęście pobyt w środku nie trwa aż tak strasznie długo, żeby nie można było tego wytrzymać.
UsuńPięknie dziękuję za odwiedziny bloga i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Ula dość dużo opowiedziała Markowi o sobie. Może słuchał uważnie i zaproponuje jej pracę w FD? U niego na pewno więcej by zarobiła i nie klepaliby już takiej biedy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMimo, że oboje wiedzą już o sobie coraz więcej i coraz lepiej się poznają to wciąż znają się zaledwie kilka dni. To naprawdę mało, żeby Marek mógł wyjść z czymś takim.
UsuńBardzo dziękuję za wizytę na blogu. Serdecznie pozdrawiam. :)
Jak na razie wszystko układa się ładnie. Po Uli Marek postanawia porzucić swoje przeznaczenie. Ale od chęci daleka droga do realizacji. Gdyby chociaż jedna para wracała definitywnie osobno byłoby dobrze. Jeszcze lepiej byłoby gdyby między PP było coś niezobowiązującego a Ula i Marek wróciliby z wyprawy prędzej odkryli to i mieliby świetny pretekst do obustronnego zerwania bez ich winy. Oni do siebie pasują przecież idealnie. Tak jak Ula z Markiem. Mogliby przeżyć jeszcze parę podróży życia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
RanczUla
UsuńZarówno ze strony Uli jak i ze strony Marka to na razie tylko plany. Oni dopiero zaczęli myśleć na ten temat i dochodzić do wniosku, że ze swoimi partnerami im nie po drodze. Mają około sześciu dni, żeby upewnić się w swoich decyzjach. To niełatwy temat a oni teraz skupiają się na turystycznych atrakcjach, bo po to tu przyjechali. Dlatego też nie wybiegają za daleko w przyszłość, bo ważne jest to, co tu i teraz.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)