„PODRÓŻ
PRZEDŚLUBNA”
ROZDZIAŁ
1
-
Bardzo mi przykro pani Urszulo, ale nie mogę się na to zgodzić – starsza
kobieta spojrzała krytycznie na swoją pracownicę.
-
Ale pani kierownik ja mam już wszystko zapłacone… Przecież to moja podróż
poślubna. To niesprawiedliwe – odpowiedziała płaczliwie i z wyraźną skargą w
głosie.
- A
kto powiedział, że życie jest sprawiedliwe? Monika jest po ciężkim wypadku i nie
wiadomo, czy w ogóle do pracy wróci. Ewa wciąż bierze chemię i też jej zawodowy
los jest mocno niepewny. Jak pani myśli, kto tu będzie za nie tyrał? Zresztą –
żachnęła się – ja też od dawna planowałam dwa tygodnie urlopu w lipcu i nie
zrezygnuję z tego. Ktoś musi tu być i trzymać rękę na pulsie. Przydałoby się
trochę empatii pani Urszulo – rzuciła na koniec oskarżająco.
Wyszła od kierowniczki kompletnie załamana.
Jej marzenia i wielkie plany właśnie legły w gruzach. Wiedziała, że Piotr nie
przyjmie tego dobrze. Tak bardzo się starał, żeby wszystko zgrać w czasie…
Wieczorem, kiedy wszyscy zgromadzili się
przy kuchennym stole opowiedziała przebieg rozmowy ze swoją szefową. Na koniec
rozpłakała się.
-
Ona w ogóle nie przyjęła moich argumentów, chociaż mówiłam jej, że to przecież
ślub, najważniejszy dzień w moim życiu a podróż poślubna jest jego integralną
częścią. Co my teraz zrobimy Piotruś? – spojrzała załzawionymi oczami na
swojego narzeczonego. On też nie miał tęgiej miny. – Wydaliśmy tyle pieniędzy i
straciliśmy tyle czasu i energii, żeby wszystko zapiąć na ostatni guzik.
Przy stole zaległa cisza. W końcu odezwał
się tata Cieplak.
- A
może nie będzie tak źle córcia? Nie płacz, bo nie ma tego złego, co by na dobre
nie wyszło – użył swojego ulubionego powiedzonka. – Skoro nie możecie jechać w
podróż poślubną to może pojedziecie w podróż przedślubną? Mamy koniec lutego.
Musisz pójść jeszcze raz do swojej szefowej Ula. Może zgodzi się udzielić ci
urlopu właśnie teraz, w marcu. A ty Piotr spróbuj się dowiedzieć w biurze
podróży, czy można przebukować wszystko na wcześniejszy termin. Może się uda?
Trzeba być dobrej myśli – pocieszył oboje.
Odprowadziła Piotra do samochodu i zanim
się pożegnali stali chwilę przed furtką i dogadywali szczegóły. Wreszcie Piotr
ucałował ją czule obiecując, że jutro zjawi się w Rysiowie i opowie jej o tym,
co załatwił.
Kładła się spać z natłokiem myśli w głowie.
Tak bardzo jej zależało, żeby wszystko się udało. Jak tylko zaczęli planować
ślub wiedziała, że odbędzie się tu na miejscu, w rysiowskim kościółku, w którym
pobierali się jej rodzice. Dwa dni po weselu mieli lecieć do Hurghady, gdzie
Piotr zabukował pokój w ekskluzywnym hotelu i wykupił tygodniowy rejs po Nilu
połączony ze zwiedzaniem egipskich zabytków. Tam czekało na nich tyle atrakcji…
Na myśl o nich dostawała gęsiej skórki. Grobowce faraonów w Dolinie Królów,
Karnak, Muzeum Luksorskie, zwiedzanie starożytnych Teb, które dzisiaj nazywa
się Luksorem i przejażdżka na wielbłądzie. Miałaby z tego zrezygnować?
Zrezygnować z czegoś, co mogło się okazać największą przygodą jej życia? Ojciec
ma rację. Jutro ponownie zawita w gabinecie swojej kierowniczki i jeszcze raz z
nią porozmawia.
-
Ula!? – rozgorączkowany Piotr wparował do domu Cieplaków. Kiedy pojawiła się w
przedpokoju porwał ją na ręce i okręcił się wokół własnej osi. – Udało się!
Udało się kochanie! Wylatujemy dziesiątego marca. A tobie jak poszło?
-
Moja szefowa też wyraziła zgodę. Teraz nie ma jeszcze takiego obłożenia, a od
połowy marca mają podobno przyjść jacyś praktykanci odrabiać staż, czy coś w
tym stylu. Jutro wypiszę wniosek urlopowy. Tak się cieszę. Będzie wspaniale –
przytuliła się do niego. – Już nie mogę się doczekać. A ty nie miałeś trudności
z przesunięciem urlopu?
-
Ordynator trochę się krzywił, ale okazał się być bardziej ugodowy niż twoja
szefowa. Oddział kardiochirurgii nie upadnie przez dwa tygodnie, kiedy mnie nie
będzie.
Znali się od prawie dwóch lat jednak
warunki finansowe nie sprzyjały wynajęciu przynajmniej jakiegoś niewielkiego lokum,
by móc zamieszkać razem. Piotr do tej pory wycierał kąty w hotelu należącym do
szpitala, w którym pracował, a ona wciąż mieszkała z rodziną. Ten wyjazd miał
być przedsmakiem ich wspólnego życia. Nie miała najmniejszych wątpliwości, że
to życie z kochanym mężczyzną będzie wspaniałe i szczęśliwe. On chyba myślał
podobnie.
W dniu wylotu Piotr przyjechał po Ulę do
Rysiowa. Oboje byli bardzo podekscytowani zwłaszcza faktem, że po raz pierwszy
mieli podróżować samolotem. Pogoda była piękna jak na tę porę roku i nie
zwiastowała kłopotów. Żegnani przez całą rodzinę Cieplaków ruszyli w stronę
lotniska. Tam Piotr opłacił parking na całe dwa tygodnie i skierowali się do
odprawy. Byli trochę spięci. Kiedy samolot wzbił się w powietrze oni siedzieli
sztywno na swoich miejscach trzymając się kurczowo za ręce. Łagodny głos
stewardesy nieco ich uspokoił. Ula spojrzała przez okno. Widok podświetlonych
słońcem chmur zrobił na niej ogromne wrażenie. Rozluźniła się i z przyjemnością
kontemplowała to bajeczne zjawisko. Po ponad czterech godzinach dolatywali do Hurghady.
Zobaczyła pod sobą niesamowity błękit Morza Czerwonego i zabudowania miasta.
Samolot zaczął podchodzić do lądowania.
Piotr wyskoczył na płytę lotniska podając
schodzącej z trapu Uli rękę. Wziął głęboki oddech i uśmiechnął się szeroko.
-
Będzie nam tu wspaniale kochanie. Dwa tygodnie błogiego lenistwa. O niczym innym
nie marzę. Morze, leżaki, drinki z parasolką. Żyć nie umierać.
Niewielki bus zabrał ich do Hotel Beach
Albatros Resort. Był rzeczywiście ekskluzywny. Zdjęcia, które wcześniej
oglądali w folderze nie kłamały. Zameldowali się a boy hotelowy zaprowadził ich
do pokoju.
Podobało się tu im absolutnie wszystko. Na
stoliku stał ogromny kosz wypełniony delikatesami a na szafkach po obu stronach
ogromnego łóżka wazony z kwiatami. Ula podeszła do drzwi balkonowych otwierając
je na całą szerokość. Widok na morze uwiódł ją. Westchnęła rozkosznie.
-
Spójrz Piotr jak tu pięknie. Zadbana plaża i leżaki okalające piękne baseny. Tu
jest jak w raju.
Piotr podszedł do niej i przytulił ją do
siebie.
-
Idealnie – szepnął. – Nawet nie musimy się stąd ruszać, bo wszystko mamy na
miejscu.
Ula popatrzyła na niego z politowaniem.
-
Nie ma takiej opcji. Nie po to wykupiliśmy wycieczki, żeby teraz z nich nie
skorzystać. Ja chcę zwiedzić jak najwięcej. To może się okazać podróżą naszego
życia Piotr i szkoda byłoby zmarnować taką okazję.
Odświeżeni i przebrani w lekkie stroje
zeszli na parter dopytać o posiłki. Wiedzieli, że to mają być śniadania i
obiadokolacje. Bardziej chodziło im o hotelową restaurację, w której mieli je
jadać. Okazało się, że pytać nikogo nie muszą, bo hotel jest świetnie
oznakowany. Minęli hotelowy bar, w którym o tej porze jeszcze niewielu było
klientów. Pewnie zapełniał się dopiero wieczorem. Piotr z uznaniem spojrzał na
wywieszoną tablicę informującą o gatunkach sprzedawanego tu piwa. Był naprawdę
pod wrażeniem, bo gdyby miał wybierać, nie byłby to łatwy wybór.
Wreszcie dotarli do restauracji. Menu było
bardzo bogate. Oferowano i kuchnię meksykańską, włoską, francuską, potrawy
tajskie, chińszczyznę i tutejszą kuchnię arabską. Po posiłku ruszyli obejrzeć
okolicę. Piotr obejmując Ulę ramieniem wciąż mówił jakie to szczęście, że
trafili do tego właśnie hotelu. Wreszcie będzie się mógł porządnie wyspać i
wybyczyć za wszystkie czasy.
-
Dyżury totalnie mnie wykańczają zwłaszcza te nocne. Już trochę miałem ich dość.
Tu wszystko jest w zasięgu ręki. Można się wysypiać do woli i imprezować na
całego.
- Ja
nie mam zamiaru imprezować - odparowała. - Mieliśmy jeździć na wielbłądach,
zwiedzać zabytki…
-
Miałbym wsiąść na jakiegoś zapchlonego zwierzaka? Ula daj spokój. Zresztą to ty
naciskałaś na tę wielbłądzią, mało pociągającą atrakcję. Ja z niej rezygnuję.
Wróciła do hotelu nieco rozczarowana.
Pomyślała, że jak Piotr się wyśpi to zmieni mu się stosunek do tutejszych
zabytków.
Obudził ją syk otwieranej puszki. Przetarła
oczy i spojrzała przytomniej. Piotr wyjąwszy schłodzone piwo z niewielkiej
lodówki zaległ na łóżku i przerzucając pilotem kanały leniwie sączył
bursztynowy płyn.
- To
twoje śniadanie? – zapytała cicho. Odwrócił do niej twarz i uśmiechnął się
szeroko.
- To
na zaostrzenie apetytu. Czekałem aż się obudzisz. Czy ty wiesz jak dużo oni
mają tu kanałów? Nie wiadomo co wybrać.
-
Najlepiej spacer.
- Ja
wybrałbym inną alternatywę. Słodkie lenistwo na leżaku przy basenie i drink
najlepiej jakiś kolorowy z parasolką.
Ula skrzywiła się na ten pomysł. Wyskoczyła
z łóżka i ruszyła pod prysznic. Po kąpieli ubrała strój do opalania i
cieniutką, płócienną sukienkę. Piotr nawet się nie wysilił i pozostał w
krótkich spodenkach i białym podkoszulku. Zeszli na śniadanie. Ze zgrozą
patrzyła jak jej narzeczony nakłada sobie kopiasty talerz tych wszystkich
smacznych rzeczy wystawionych na bufecie.
- Co
ty wyprawiasz Piotr? Zachowujesz się tak jakbyś od tygodnia nic nie jadł –
powiedziała z wyrzutem.
- To
wszystko jest wliczone w cenę jaką zapłaciliśmy. To tak jakby było za darmo.
Zamierzam spróbować absolutnie wszystkiego i w dużych ilościach. Tobie radzę to
samo.
Spojrzała na jego talerz z odrazą i
sięgnęła po jajecznicę i chleb. Do tego dołożyła kilka plasterków pomidorów.
Piotr nie przejmował się niczym. Szybko opróżnił talerz i ruszył po dokładkę. W
czasie kiedy on stał przy bufecie do stolika podszedł mężczyzna i zapytał, czy
może się dosiąść. Rozejrzała się po sali. Faktycznie wszystkie stoliki były
zajęte.
-
Tak, bardzo proszę – bąknęła. Mężczyzna kiwnął na kogoś i po chwili do stolika
podeszła wysoka, smukła, czarnowłosa kobieta i uśmiechnęła się półgębkiem.
-
Dzień dobry – wyciągnęła do Uli rękę. – Paulina Febo – przedstawiła się.
- A
ja jestem Marek Dobrzański – mężczyzna również uścisnął Uli dłoń. - Pamiętam was
z samolotu. Chyba jesteśmy w tej samej grupie i mamy tego samego przewodnika.
Właśnie wrócił Piotr z kolejnym, kopiastym
talerzem. Kiwnął na przywitanie głową.
- To
mój narzeczony – wyjaśniła Ula. – Piotr Sosnowski.
-
Wybieracie się na rejs po Nilu? – zapytał uprzejmie Dobrzański zajmując miejsce
przy stoliku. – Odkąd tu przyjechaliśmy usilnie próbuję namówić moją
dziewczynę, ale idzie w zaparte i nie daje się przekonać.
- My
się wybieramy – rzuciła Ula.
- Ja
nie jadę – zaprotestował Piotr. - Dzisiaj rano odmówiłem jak spałaś i odebrałem
pieniądze. Szkoda tylko, że wzięli sobie lichwiarski procent za odmowę
uczestnictwa.
-
Jak to nie jedziesz? Oszalałeś? – oczy Uli przypominały dwa spodki. – Jak
możesz mi to robić?
-
Nie marudź Ula. Jeśli chcesz to jedź, ale ja wolę słodkie lenistwo nad basenem.
Popatrzyła na niego z rozpaczą. Już sama
nie wiedziała co ma o tym myśleć. Ta szerokość geograficzna zdecydowanie źle
wpływała na jej narzeczonego. Odnosiła wrażenie, że to nie jest Piotr, którego
tak dobrze znała, ale ktoś zupełnie inny i zupełnie jej obcy.
Zapowiada się ciekawie. Piotr jak Paulina i interesuje go plaża i nie robienie nic innego. Pomijając jego zachłanność na jedzenie i picie. To zaś szansa dla Uli i Marka. Oboje pewnie sprawią sobie niezapomniane atrakcje. A tak na marginesie to dobrze że to podróż przedślubna a Paulina to Febo a nie Dobrzańska.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
RanczUla
UsuńJedno jest pewne, że te wakacje będą niezapomniane dla wszystkich bohaterów turnusu w Hurghadzie.
Bardzo dziękuję za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Zapowiada sie ciekawie
OdpowiedzUsuńMam nadzieję. Pozdrawiam. :)
UsuńPiotr zachowuje się jak zwykły burak. Zero ogłady, taktu. Paulina również należy do tych marudnych z tym wyjątkiem, że nie zachowuje się jak Sosnowski. Jego zachowanie pozwoli zapewne otworzyć Uli oczy i zrozumieć, że on nie jest tym wymarzonym. Ale mimo tego ona sama nie powinna rezygnować z atrakcji i dobrze wykorzystać ten czas. Nawet jeśli miałaby go spędzić w towarzystwie Marka. Bo myślę iż Paulina jak i Piotr więcej czasu będzie spędzać na leżaczku przed basenem.
OdpowiedzUsuńDziękuję za dzisiaj i chwilę relaksu przed pracą. Wczoraj wolne, ale dziś na czternastą.
Gorąco pozdrawiam.
Julita
Julita
UsuńUla zna zupełnie innego Piotra i to dlatego jest tak bardzo zaskoczona tym buractwem, które z niego zaczęło wychodzić. Momentów zaskoczenia będzie znacznie więcej i na pewno nie będą to momenty miłe.
Pozdrawiam z nadzieją, że szybko Ci przeleci ta dniówka. Dziękuję, że znalazłaś czas na komentarz. :)
Na przyjemności to ja zawsze znajduję czas.
UsuńGorąco pozdrawiam.
Julita
Witaj Małgosiu, jak zaczęłam czytać pomyślałam o nie, tylko nie to! Ula i Piotr ślub. Szczęściem w nieszczęściu jest to, że Ula nie dostała urlopu na podróż poślubną. Po tym jak zachowuje się doktorek mogłaby być rozczarowana wyborem męża, choć przecież mogła się zorientować jakim jest człowiekiem znając go już dwa lata.Julita napisała o nim zwykły burak, tak tez sądzę. W majtach i podkoszulku na śniadanie, obżeranie się , to coś typowego w zachowaniu niektórych naszych rodaków na wyjazdach zagranicznych. Ale w sumie wstawiasz Marka i Paulinę i myślę, że Twój kunszt pisarski dostarczy nam dużo pozytywnych wrażeń z tej podróży. Czekam i pozdrawiam Agata
OdpowiedzUsuńAgata
UsuńUla już jest rozczarowana postawą Piotra, bo przed wyjazdem zaplanowali oboje cały pobyt i związane z nim atrakcje a tu nagle Piotr zaczyna rujnować ten plan. Mój "kunszt pisarski" zatrzymał się raczej na poziomie, jak to któraś z czytelniczek kiedyś określiła - lekkiej grafomanii i chyba miała rację. Mimo to pisząc tę historię bardzo się starałam, żeby była ciekawa i momentami zaskakująca. Liczę na to, że Wam się spodoba.
Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Bardzo się cieszę, że teraz będzie o Uli i Marku. Zaczyna się ciekawie. Czekam na rozwój sytuacji. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak już zapewne wiesz publikujemy opowiadania przemiennie. Te niezwiązane z serialem dodaje Gaja, a "serialowe" ja. Przynajmniej nie ma monotonii.
UsuńDziękuję za wizytę na blogu. Pozdrawiam. :)
Tylko nie ślub Uli i Piotra! Bardzo proszę. Ula musi zauważyć jego prostactwo. Nie powinna mu tego darować. Każdy inny lepszy niż ten goguś! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUla to przecież trzeźwo myśląca dziewczyna. Widzi co się dzieje i wcale jej się to nie podoba. Piotr pracuje w pocie czoła, żeby ona zmieniła zdanie co do ich ślubu, a to jeszcze nie pełne spektrum jego możliwości.
UsuńBardzo dziękuję za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Świetna szefowa. Nic tylko pozazdrościć. Przydałoby się trochę empatii. Ciekawe tylko komu?! Chociaż tak jak ktoś już zauważył, może Ula będzie jeszcze jej dziękować za zablokowanie lipcowego urlopu? Oby, bo Piotr już od początku jest straszny! Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńJak to mówi Józef Cieplak: Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. W każdej sytuacji trzeba doszukać się jakichś pozytywów, nawet w odmowie udzielenia urlopu na podróż poślubną. Za jakiś czas Ula zacznie to doceniać.
Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Mnie też rozbawiła kierowniczka Uli. Ja też od dawna planowałam dwa tygodnie urlopu w lipcu i nie zrezygnuję z tego, a przecież ktoś musi tyrać. Wypadło na Ulę i nic nie jest ważne. Przecież to miała być jej podróż poślubna! Wredna małpa! Jej też powinni odwołać urlop! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSzefowej urlopu nie odwołają to pewne. Cały splot nieprzyjemnych dla Uli okoliczności spowoduje, że jej złość na szefową wyparuje w momencie i uzna, że dobrze się stało, iż ta podróż odbyła się wcześniej.
UsuńBardzo dziękuję za wpis. Serdecznie pozdrawiam. :)
Ula z Piotrem są tam zamiast podróży poślubnej. Wiemy, że się kochają. A Marek z Paulą co tam robią? Marek jej się oświadczył i teraz świętują? Też się kochają? Tutaj Paula jest w lepszej, czy gorszej wersji? Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńMarek i Paula po prostu przyjechali na urlop. Na razie Paula jest jego dziewczyną, ale w tle są zaręczyny i ślub. Czy Paula jest tu lepsza, czy gorsza naprawdę nie potrafię odpowiedzieć i sama musisz to ocenić czytając dalsze części.
Pozdrawiam Cię cieplutko i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Coś czuję, że będzie się działo! Ukochany Piotruś okazuje się nieokrzesanym gburem. To dopiero początek, więc może zdąży jeszcze pójść po rozum do głowy. Może się dogadają. Przecież przez dwa tygodnie można i trochę poleniuchować i trochę pozwiedzać. Wystarczy tylko chcieć. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga
UsuńSęk w tym, że pan "zmięte polo" nie chce. Co innego obiecywał a co innego robi czym rozczarowuje i zniechęca Ulę do siebie. Na pewno nic dobrego z tego nie wyniknie.
Pięknie dziękuję za wpis i najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)
Piękne i ciepłe miejsce znalazłaś im na tę podróż. To i tak wspaniale, że młodych ludzi będących na początku swoich karier stać na taki wyjazd. No chyba, że liczą iż zwróci im się to w ślubnych prezentach. Ja jednak bym na to nie liczyła. Ula ma rację, że chce zwiedzić jak najwięcej, bo mogą już tam nie wrócić, a basen, leżaki i kolorowe drinki mogą dostać nawet w naszych SPA. Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira
UsuńWłaśnie rzecz w tym, że Uli i Piotra nie bardzo było stać na ten wyjazd. O ile Piotr zapłacił za siebie bez problemu tak Ula musiała długo oszczędzać i jeszcze skorzystać z pomocy finansowej ojca. To jest też jeden z powodów, dla których tak bardzo chce zobaczyć wszystkie cuda starożytnego Egiptu, bo dużo wysiłku włożyła w to, żeby tu przylecieć.
Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Witaj Małgosiu,
OdpowiedzUsuńszkoda, że przed wyjazdem mieli tak mało czasu lub chęci aby szczerze porozmawiać ze sobą jak każdy z nich wyobraża sobie wspólną podróż. Chociaż skoro zdecydowali się na wykupienie wycieczek, to chyba to uzgodnili? W takim razie nic nie usprawiedliwia Piotra. Co z tego, że daje Uli swobodę, że nie zmusza jej do leżenia z nim przy basenie, nieustannego jedzenia i picia jak nie piwa, to drinków. Z kim niby Ula przyjechała na ten urlop? Przecież nie sama, więc nie ma co się dziwić, że jest zawiedziona. Gdyby przed wyjazdem wiedziała, że tak to będzie wyglądało, to miałaby więcej możliwości. Mogli wybrać inne miejsce lub mogła np. zabrać całą masę książek do czytania, albo od początku nastawiłaby się na samotne zwiedzanie. Chociaż i tak na razie nikogo nie podejrzewam o złą wolę, albo o lekceważenie. Wydaje mi się, że jak zwykle okazuje się, iż nie ma oczywistych rzeczy. Pewnie dla Piotra oczywistym było, że najlepszą formą odpoczynku będzie słodkie lenistwo. Natomiast Ula pewnie uważała, że oczywistym jest, że skoro jadą tak daleko i do historycznego miejsca, to cały czas będą zwiedzać. No i klops. Ale to dopiero pierwszy dzień ich pobytu. Mam nadzieję, że dojdą do kompromisu. Chociaż uważam, że nieporozumienie powinni wyjaśnić sobie na osobności, a nie przy obcych ludziach. Piotr wykazał się kompletnym brakiem taktu. Dziękuję za dzisiaj i czekam na ciąg dalszy. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam mnóstwo uścisków:) Gaja
Gaja
UsuńOboje mieli mnóstwo czasu, żeby uzgodnić wszystko w najdrobniejszym szczególe. Przecież Piotr również zapłacił za te wycieczki. Po przyjeździe zmienił zdanie i tłumaczy tę zmianę zdania dość koślawo. Dla Uli jego tłumaczenia są nie do przyjęcia. Nie rozumie ich, bo przecież co innego planowali a co innego Piotr mówi teraz i właściwie ze wszystkiego się wycofuje. Ta szerokość geograficzna ewidentnie mu nie służy. Jest zbyt luksusowa, oferuje wiele przyjemności i psychicznego komfortu, z którego zdaniem Piotra grzech byłoby nie skorzystać.
Dzięki wielkie za długi wpis. Pozdrawiam Cię i przesyłam buziole. Dziękuję też za nowy pomysł. Rzeczy tylko w tym, że muszę nabrać chęci, żeby zabrać się za cokolwiek. Uściski. :)
Mądrość Józefa nie zna granic. Ciekawe, bo to chyba tylko kobiety mają szósty zmysł. Ula z Piotrem będą mieli dwa tygodnie na przebywanie ze sobą przez 24 h na dobę. Okaże się czy takich zachować spodziewali po drugiej połówce. Jak na razie Ulę razi zachowanie Piotra i odwrotnie, Piotr ma pretensje do Uli o marudzenie. Chyba oboje nie tego się spodziewali. Szkoda, chociaż skoro się kochają, to może jednak szybko się dogadają? Czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńJózef jest człowiekiem doświadczonym przez życie ale nawet on nie mógł przewidzieć, że sytuacja w Hurghadzie przybierze tak nieoczekiwany obrót, a jego niedoszły zięć z uprzejmego i schludnego człowieka przemieni się w totalnego abnegata i buraka. Czy się dogadają? To wymaga dobrej woli obu stron. Na razie się nie zanosi.
Serdecznie Cię pozdrawiam i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Czyżby słowa Uli o tym, że ta podróż może okazać się podróżą ich wspólnego życia, okażą się prorocze? Nie dziwiłabym się zupełnie, zwłaszcza po przeczytaniu tego jak się Piotr zachowuje. Ma jeszcze szanse na poprawę, bo inaczej Ulka ucieknie mu sprzed nosa! Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńNie przywiązywałabym wagi do tych słów. Ula uważa, że skoro wyjazd tam kosztował ją tyle wysiłku, żeby na niego zarobić, to dla niej jest to podróż życia, bo nie sądzi, żeby kiedyś miała to powtórzyć. Piotr jak się okazuje zmienił podejście i ma zdanie zgoła odmienne niż narzeczona.
Bardzo dziękuję Ci za wizytę na blogu i najserdeczniej pozdrawiam. :)
No i dobrze, że tak szybko wyszło szydło z worka! Ula jest dla Marka a nie dla jakiegoś Piotra! A Paula też niezła, chociaż należało się tego spodziewać. Nie wiem na co Marek liczył. Przecież kurz i pot, to nie dla niej. Do następnego. Pozdrawiam AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńTo zaledwie początek, pierwszy zgrzyt, bo do tej pory byli dość zgodni. Paula też obiecała coś Markowi i jak widać wycofuje się z tych obietnic. I o ile Marek jest przyzwyczajony do fochów swojej dziewczyny tak dla Uli zachowanie Piotra jest szokujące. To jednak nie koniec kłopotów.
Pozdrawiam Cię najcieplej i bardzo dziękuję za wpis. :)
Dałam się nabrać;) Czytając tytuł opowiadania spodziewałam się raczej czegoś podobnego do filmu o tym samym tytule. Cieszę się, że się pomyliłam. Czekam na dalsze perypetie bohaterów. Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńO rany! A ja przeczytawszy pierwsze słowa Twojego komentarza przestraszyłam się, że być może zostanę posądzona o plagiat. Kamień z nerki jak mówi Kubasińska. Szczerze powiedziawszy to ja nawet tego filmu nie kojarzę a jedynie tytuł. Coś mi kołatało w głowie, że gdzieś go już słyszałam, ale bardzo mi pasował do tej historii.
UsuńBardzo dziękuję za komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :)
Chodziło mi o starą komedię, w którym gra Sandra Bullock i Ben Affleck. Mniej więcej chodziło o to, że przyszły mąż próbuje się dostać na miejsce uroczystości ślubnej (chyba do Savannah). W dziwacznej podróży spotyka ekscentryczną kobietę, w towarzystwie której podróżuje. Jak widać, to tylko zwykła zbieżność tytułów. Nie miałam pojęcia, że wywołam zamieszanie. Podzieliłam się tylko moim skojarzeniem. Pozdrawiam
UsuńAaaa..., już mi zaświtało i chyba kiedyś oglądałam ten film. W takim razie jego fabuła nie ma nic wspólnego z tym, co napisałam. Nie wywołałaś zamieszania, ale jedynie lekki niepokój w sercu.
UsuńDzięki za przypomnienie treści filmu. Pozdrawiam. :)
Z Piotra wyszedł zwykły prostak i obibok. Pojechał z Ula chyba nie po to ,żeby leżeć nad basenem i smażyć się na słońcu. A on przychodzi jak świnia do koryta i nie zważając na nic patrzy tylko napełnić swój brzuch ,a kulturę,takt i ,że nie jest tam sam ma w dupie. Podły gad. I szczęście ,że szefowa Uli nie dała urlopu na podróż poślubna ta jest przedślubna( tytuł mi się jakoś nie skojarzył z filmem ,choć chyba ,kiedyś go widziałam i niestety nie mogę go sobie przypomnieć). Ula zawsze może jeszcze wymienić Piotra na nowszy model ,bo ten człowiek stanowczo do niej nie pasuje. Pozdrawiam serdecznie :).
OdpowiedzUsuńJustyna
UsuńUla powoli też dochodzi do wniosku, że Piotr do niej nie pasuje. Okazuje się, że mimo świetnego wykształcenia z niektórych prostactwo nigdy nie wychodzi. On nie ma poczucia wstydu ani też nie czuje się winien, że coś jednak Uli obiecał a teraz nie ma zamiaru tych obietnic dotrzymać. Czasami dobrze jest mieć trochę samokrytyki i mocno kopnąć się w głowę na opamiętanie, ale to nie taki typ, żeby wyciągał jakieś wnioski.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :)
Hej Małgosiu
OdpowiedzUsuńTo odpowiadanie zaczyna się tak lekko, tak nawet przyjaźnie. Pewnie z racji, że temat wakacyjny, klimaty wielbłądów i ogólnie wyszło bardzo zachęcająco bardzo ciekawie
Pozdrawiam
Gosia
UsuńTemat jak najbardziej wakacyjny, piękne okoliczności przyrody. Wydawałoby się, że nic tylko korzystać i czerpać pełnymi garściami. Tak dobrze jednak nie będzie. Bardzo się cieszę, że wciąż tu zaglądasz. Może to opowiadanie przypadnie Ci do gustu?
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję za wpis. :)
Ale mają luksusy. Tylko pozazdrościć. Jako zakochana para nie powinni wychodzić z pokoju no chyba, że na posiłki. Wreszcie mogą się sobą nacieszyć;) Nie wiadomo kiedy znowu nadarzy się taka sposobność. Zwiedzanie też jest ważne, ale budowanie wzajemnej więzi chyba ważniejsze. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńGdyby od razu założenie tej podróży poślubnej było takie, że mają się sobą nacieszyć i nie wychodzić z łóżka przez cały pobyt, to zapewne nie staraliby się o taki egzotyczny wyjazd a zadowoliliby się jakimś luksusowym domem wczasowym tu w Polsce. Poza tym budowanie wzajemnej więzi z kimś, kto od momentu przyjazdu śmierdzi jak gorzelnia jest dość trudne. Na pewno nie tak to miało wyglądać i nie tak się umawiali.
UsuńPozdrawiam najserdeczniej i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Z Marka jest jak zwykle niezły obserwator. On ich zapamiętał z samolotu, pewnie powodem była Ula. Ale fajnie, że młodzi będą siedzieć przy jednym stoliku. Zawsze można się bliżej poznać i swobodnie porozmawiać. Może się nawet zaprzyjaźnią? Dobrze by było jednak żeby tylko nie za bardzo. Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina
UsuńNa pewno bliżej się poznają, ale nie w układzie, że cała czwórka. W ofercie pobytu jest tydzień pływania po Nilu i zwiedzanie archeologicznych perełek Egiptu. Już wiemy, że Piotr i Paulina nie chcą jechać, tylko zostać w hotelu. Jeśli więc będą się lepiej poznawać to w korelacji: Paulina-Piotr i Ula-Marek.
Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za wizytę na blogu. :)
O kurczę, gdybym mogła, to obiłabym gębę temu dupkowi. W jakiej ciężkiej sytuacji ją postawił. Jak źle Ula musiała się czuć przy Marku i Pauli. A Marek to sama słodycz. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńSytuacja była nie do pozazdroszczenia, krępująca i żenująca. Trudno utrzymać pokerową twarz po czymś takim. Zresztą dotyczy to przecież nie tylko Uli, ale i Marka. On w tej historii jest bardzo pozytywną postacią, życzliwą i wspierającą.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i pięknie dziękuję za komentarz. :)
Piotr powinien raczej wybrać się w tę podróż z kumplami. Wówczas mógłby bezkarnie żreć i upijać się bez opamiętania. Co tam wstyd, przecież go tam nie znają no i najważniejsze – zapłacił to wymaga. Żenada i wstyd jak się pomyśli, że niektórzy nasi rodacy właśnie tak się zachowują. Ula uciekaj jak najdalej! Z Paulą jest o tyle lepiej, że nie trzeba się za nią wstydzić. Dobre i to. Oby do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńBardzo trafna uwaga, ale Ula nie mogła przewidzieć, że zmiana miejsca pobytu tak mocno i tak negatywnie wpłynie na jej narzeczonego. Chłop poczuł zapach luksusu, zrelaksował się i uzewnętrznił swoją drugą, tę złą twarz. Faktycznie niektórzy polscy turyści też tak mają a buractwo i prymitywizm od nich aż bije.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za wpis. :)
Szkoda, że w firmie Uli nie było planów urlopu, bo jak są, to są "święte". Wówczas szefowa Uli mogłaby jej nadmuchać. Poszłaby na niego i już. Chociaż z tego co czytam, to chyba dobrze się stało. Jeszcze by tego brakowało, żeby Ula dziękowała jej za to, że była taka wredna. Przewróciłoby się jej w głowie, to pewne! Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa
UsuńW większości firm taki plan obowiązuje już od paru ładnych lat. Gdybym brała go pod uwagę, nie powstałoby to opowiadanie a jeśli już, to nosiłoby tytuł "Podróż poślubna", ale wtedy na wszystko, co chciałam zawrzeć w tej historii byłoby stanowczo za późno. Ula to poczciwe dziewczę, więc niewykluczone, że podziękuje swojej szefowej za tę "przychylność" w udzieleniu jej urlopu.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz i przesyłam serdeczności. :)
Bardzo mnie zainteresowałaś i z niecierpliwością czekam na kolejną część. Ciekawa jestem, czy po tym wyjeździe pary wrócą w tym samym składzie, co przyjechały? Zaczynam trochę zazdrościć ciepełka i słoneczka. W tym roku i tak nas natura rozpieściła, ale i tak chciałoby się więcej i więcej. Do następnego czwartku Pozdrawiam;) Ola
OdpowiedzUsuńOla
UsuńNa razie nabieram wody w usta i milczę jak zaklęta, co oznacza, że nie mogę odpowiedzieć na Twoje pytanie. Musisz uzbroić się w cierpliwość.
Pozdrawiam Ci cieplutko i bardzo dziękuję za wpis. :)
Współczuję Uli, że Piotr tak bezmyślnie zostawia jej wolną rękę w zwiedzaniu. Musi być jej przykro. Przecież po to przyjechali razem aby spędzać ze sobą każdą chwilę. Ludzie, którzy się kochają tak robią. Piotr naprawdę nie wie o co Uli chodzi, czy udaje przysłowiowego Greka? Może tylko tak się z nią drażni? Albo z jakiegoś powodu strzelił focha i mu przejdzie? Życzę Uli cierpliwości i czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda
UsuńPiotr bez wątpienia zachłysnął się miejscowymi luksusami i życiem na wysokim poziomie. Jest zbyt ograniczony, żeby zrozumieć, że ma to miejsce na terenie wyłącznie hotelowego kompleksu. Gdyby ruszył w miasto zrozumiałby, że prawdziwe życie toczy się właśnie tam. Jednak nie chce tego zrobić, bo tu jest mu jak w raju. Z raju raczej się nie ucieka, ale korzysta z wszystkich jego możliwości, które oferuje.
Bardzo dziękuję Ci, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)
Egipt świetne miejsce. Zazdroszczę chociaż kilka lat temu byłam m.in. w Gizie i oglądałam sławne Piramidy i Sfinksa. Byłam zachwycona. Obiecałam sobie, że kiedyś wrócę do Egiptu, ale do innej części żeby zobaczyć właśnie to, co mają zwiedzać bohaterowie tej historii. Jak do tej pory się nie udało. Może dzięki opowiadaniu bardziej się zmobilizuję i za dwa lata tam pojedziemy. Muszę mieć czas na zebranie pieniędzy. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina
UsuńJeśli ta historia Cię zmobilizuje, to poczytam to sobie za sukces. U moich bohaterów jest odwrotnie niż u Ciebie. Oni najpierw zwiedzają Karnak i grobowce faraonów. Może kiedyś zaliczą piramidy? Zaczynając pisać tę historię pomyślałam, że Egipt będzie idealny. Rejs po Nilu bardzo romantyczny a przy okazji poznawanie tej wspaniałej kultury. Tak właśnie wyobrażała sobie to Ula. Romantyzm póki co uleciał, ale zwiedzanie zabytków i to tak starych pozostawia w człowieku zawsze niezatarte wrażenie.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Facet, to tylko facet. Najczęściej jak tylko może, to piwka nigdy nie odmawia. Ula musi się bardziej postarać aby chciał spędzać tylko z nią ten urlop. Widocznie do niego nie przemawiają starożytne zabytki. Może jakaś zazdrość by się sprawdziła? Powinien się zorientować jaki skarb ma obok siebie i że jak się nie postara, to ktoś mu ją odbierze. Ula jest piękną kobietą;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzed przyjazdem do Hurghady Piotrowi pasowało wszystko. Przecież wyjechali z Polski przygotowani, ustalali wszystko wspólnie i to dlatego zachowanie doktorka jest teraz dla Uli takie frustrujące. To Ula ma się postarać, żeby Piotr chciał spędzać urlop z nią? Ma się przyłączyć do opróżniania puszek z piwem, czy leżenia plackiem nad basenem, bo Sosnowski właśnie w taki sposób ma zamiar spędzić urlop? Przecież nie po to tu przyjechała. Sądziła, że razem przeżyją w tym pięknym miejscu coś naprawdę wyjątkowego i to te wspólne przeżycia wzmocnią ich uczucie. Na razie się na to nie zanosi a podejście Piotra naprawdę źle wróży ich związkowi. Jeśli on przez cały okres bycia razem nie docenił jak wyjątkową ma przy sobie kobietę, to dwa tygodnie też tego nie zmienią, prawda?
UsuńBardzo dziękuję za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)