KOCHANI
PRZEGLĄDAŁAM BLOG I OKAZAŁO SIĘ, ŻE OSTATNIĄ NIESPODZIANKĘ W RAMACH ROZPIESZCZANIA WAS SPRAWIŁAM WAM PRAWIE ROK TEMU. ABY WIĘC NADROBIĆ NIECO TO KARYGODNE ZANIEDBANIE DODAJĘ KOLEJNY ROZDZIAŁ OPOWIADANIA, ŻEBY UMILIĆ WAM POCZĄTEK TYGODNIA.
POZDRAWIAM WAS WSZYSTKICH. MIŁEJ LEKTURY.
ROZDZIAŁ
10
Rzeczywiście pracy miała sporo. Oprócz
budżetu zajmowała się wieloma innymi rzeczami w tym dyscyplinowaniem Violetty,
która niewiele robiła sobie z jej poleceń i efekt był taki, że to Ula w końcu
opracowywała rzeczy, które jej zleciła. Oliwy do ognia dolał fakt, że nie
załatwiła kilku ważnych spraw związanych z pokazem. Wszystko wyszło na jaw, gdy
w piątek przed sobotnim finałem Ulę zasypał grad telefonów z pretensjami, że
brak jest odpowiedniego oświetlenia, nie ma sukna na pokrycie wybiegu i jest
niewystarczająca ilość modeli. Po prostu się wściekła i od razu poszła do
Marka.
-
Nic ci nie mówiłam, bo nie chciałam przysparzać ci dodatkowego stresu, ale
teraz zupełnie nie mam pojęcia, co robić. Nic z tego, co zleciłam Violetcie nie
zostało przez nią zrealizowane. Jeśli ten pokaz wypali, to ja zostanę świętą.
Nie ma oświetlenia, modeli i sukna na wybieg. Skąd ja mam to teraz wziąć? Jak
załatwić? Dzwoniłam już do agencji, ale tak na szybko nie są w stanie nikogo
podesłać.
Marek zbladł i zacisnął z wściekłości zęby.
-
Tym razem jej tego nie daruję – wysyczał. – Violetta do mnie! – wrzasnął na
całe gardło. Kubasińska aż podskoczyła na fotelu i pędem pognała do gabinetu.
-
Pali się, czy co? O mało nie zeszłam na zawał – wyrzuciła z siebie z pretensją.
-
Wiele rzeczy do tej pory uchodziło ci na sucho, wiele wybaczałem, ale tym razem
nie będę już taki pobłażliwy. Jesteś krnąbrna, leniwa i po prostu głupia.
Bierzesz pieniądze za nic. Dwa tygodnie temu Ula poleciła ci, żebyś załatwiła
oświetleniowców, zamówiła zielone sukno na pokrycie wybiegu i wynajęła modeli w
liczbie dziesięciu. Mamy trzech i to naszych. Nie wywiązałaś się z niczego.
Czym zajmowałaś się przez te czternaście dni i co było tak pilnego, że rzeczy,
które wymieniłem leżały odłogiem? – Kubasińska spuściła głowę i nerwowo
międliła w dłoniach bluzkę. Nie miała pojęcia o co szef robi tyle krzyku. – No
słucham. Co masz na swoje usprawiedliwienie? – Ona jednak milczała nadal. Marek
wstał zza biurka i stanął naprzeciwko niej. – Przez twoje ignorowanie poleceń
jutrzejszy pokaz stanął pod znakiem zapytania i nie wiadomo czy się odbędzie,
bo teraz to ja i Ula będziemy wychodzić ze skóry, żeby naprawić twoje niedbalstwo.
Mam tego po dziurki w nosie, bo odkąd tu nastałaś nic innego nie robię tylko
ratuję to, co zawalasz przez swoją bezdenną głupotę. Zwalniam cię natychmiast i
dyscyplinarnie. Wyjdziesz stąd i spakujesz swoje rzeczy. Nie jest mi potrzebny
pracownik, który tylko sprawia wrażenie, że pracuje. Żegnam.
Kiedy wyszła z gabinetu poluzował krawat i
spojrzał na zmartwioną twarz Uli.
-
Musimy zacząć działać kochanie. Mamy cholernie mało czasu i chyba niewiele
możliwości, ale trzeba próbować. Ja wezmę na siebie oświetleniowców i spróbuję
załatwić to sukno. Jak się nie uda, to po prostu pojedziemy i zamówimy trzydzieści
metrów jakiegoś chodnika, ale to ostateczność. Ty popytaj o modeli. Na pewno są
w Warszawie jakieś inne agencje. Do roboty, bo polegniemy na amen.
Nie traciła czasu. W sekretariacie Violetta
niespiesznie pakowała do pudła swoje rzeczy. Spojrzała na Ulę z pogardą.
- I
co zadowolona jesteś? Od początku chciałaś się mnie pozbyć.
-
Gdybyś była solidnym pracownikiem i wykonywała polecenia, nie musiałabyś teraz
odchodzić. Pretensje możesz mieć tylko do siebie. Nie wystarczy ładnie wyglądać
i modnie się ubierać, trzeba mieć jeszcze coś w głowie, a ty masz w niej za
dużo wolnej przestrzeni. A teraz nie przeszkadzaj mi, bo muszę odkręcić to, co
zawaliłaś – usiadła za biurkiem i zajęła się wyszukiwaniem agencji modelek.
Ciężko było tak na ostatnią chwilę wynająć
siedmiu modeli. Wydzwaniała ze dwie godziny, aż wreszcie dodzwoniła się do
niewielkiej agencji, która z chęcią zgodziła się wynająć młodych mężczyzn do
pozowania. Ula od razu przedstawiła warunki finansowe, które dla tej małej firmy
okazały się zadowalające i zapewniła, że jeszcze dzisiaj modele dostaną umowy
jak tylko zjawią się w F&D. Nawet nie zauważyła kiedy Violetta wyniosła się
z biura. – I tak nie było z niej żadnego
pożytku. Ma tupet. Jeszcze mnie obarcza winą za swoje nieróbstwo. Bezczelna.
-
Marek, – weszła do gabinetu z uśmiechem na ustach – załatwiłam. Za godzinę
będzie tu cała siódemka. Za chwilę zabieram się za pisanie dla nich umów i
osobnej umowy dla agencji. A tobie jak poszło?
-
Dobrze. Nadzwyczaj dobrze. Oświetleniowcy załatwieni. Dla nich też trzeba
będzie sporządzić umowy, a sukno znalazłem w naszych magazynach. Nawet nie
miałem pojęcia, że składujemy tam jakieś bele materiałów, których nie
wykorzystano do szycia. Z głupia frant tam zadzwoniłem. To wprawdzie nie jest
typowe sukno, ale jakiś grubszy zielony materiał. Z braku laku dobry kit jak to
mówią. Chyba uratowaliśmy się. Violetta poszła?
-
Poszła. Jest na mnie obrażona i obarcza mnie winą za to, że ją zwolniłeś.
Pewnie jeszcze powinnam mieć wyrzuty sumienia. Skąd ty ją wytrzasnąłeś?
- To
nie ja, to Paulina mi ją wcisnęła. Mówiłem ci. Miała mnie szpiegować, czy nie
zadaję się z innymi kobietami. W sumie cieszę się, że się jej pozbyłem, bo była
jak wrzód na tyłku – podszedł do biurka i odsunął szufladę. – Mam dla ciebie oficjalne
zaproszenie na jutrzejszy pokaz. Będziesz mi towarzyszyć. Zawsze stoję w
drzwiach i witam gości. Do tej pory robiłem to z Pauliną, ale mając tak
urodziwą asystentkę byłbym głupi, żeby teraz witać ich samemu. Mam nadzieję, że
się zgodzisz?
Zarumieniona tym niewątpliwym komplementem
potaknęła głową.
- Oczywiście,
że się zgadzam. Idę pisać te umowy, bo w końcu nie zdążę. Na razie.
Kiedy zniknęła za drzwiami uśmiechnął się
sam do siebie. Zatrudnienie jej było genialnym posunięciem. Była niezwykle
pracowita, rzetelna i bardzo kompetentna. W lot odgadywała jego intencje,
uprzedzała jego działania. Zadziwiająca kobieta. Kobieta ideał. Kobieta, w
której zakochał się bez pamięci. Zawsze cicha, spokojna panowała nad wszystkim.
Chyba po raz pierwszy widział ją zdenerwowaną. Nie… Po raz drugi. Pierwszy raz,
kiedy nakryli Paulinę i Piotra razem. Teraz Violetta doprowadziła ją do
ostateczności. Ula była ostatnią osobą, która chciałaby komukolwiek zaszkodzić,
ale wszystko ma swoje granice.
Jutro pokaz. Cieszył się, że będzie przy
nim. Wprowadzała go w dobry nastrój, poprawiała samopoczucie. Przy niej czuł
się o wiele pewniej. Była prawdziwą podporą. Sosnowski to jednak głupek do
kwadratu. Miał taką wyjątkową kobietę i puścił się z Pauliną, która nie
dorastała Uli do pięt. Marek niezmiennie pozostawał pod urokiem jej subtelnej
urody i wspaniałego charakteru.
Pokaz zgromadził mnóstwo ludzi zarówno z
branży jak i z prasy. Sporo przybyło też aktorów i celebrytów. Marek wraz z Ulą
witali wszystkich serdecznie i zapraszali do zajęcia miejsc. Poznała rodziców
Marka i przywitała Alexa Febo, brata Pauliny, którego poznała już wcześniej jak
tylko zaczęła pracować. Fizycznie był podobny do Pauliny, ale Uli wydał się
niezwykle powściągliwy i jakiś mroczny.
Po części oficjalnej, w której wystąpił
Marek witając wszystkich gości i omawiając kolekcję nastąpiła część niejako
artystyczna. Ula bardzo doceniła talent Pshemko, bo kreacje były wręcz
unikatowe i na koniec nagrodzone gromkimi brawami. Mistrz puchł z dumy i nisko
się kłaniał. W końcu na scenę wyszedł Marek i zaprosił wszystkich na bankiet do
sali obok. On zanim tam trafił udzielił jeszcze kilku wywiadów cały czas mając
Ulę u boku.
Podeszli do bufetu i nałożyli sobie trochę
przekąsek na talerzyki. Oboje byli głodni. Marek wręczył Uli kieliszek szampana
i wziąwszy też dla siebie omiótł wzrokiem salę. Wreszcie zauważył siedzących
przy stoliku seniorów i wraz z Ulą pożeglował w ich stronę. Krzysztof
Dobrzański podniósł się z krzesła i uścisnął ich oboje.
-
Jestem z was taki dumny dzieci. Przepraszam Ula, że tak się zwracam, ale
mogłabyś być naszą córką. Wiemy jak bardzo napracowałaś się przy tym pokazie.
To właściwie twój chrzest bojowy i spisałaś się znakomicie. Ty też synu nie
oszczędzałeś się i to widać. Wszystko dopięte na ostatni guzik. Było naprawdę
pięknie.
Marek uśmiechnął się szeroko. Już dawno nie
słyszał od ojca takich pochwał.
-
Dziękujemy tato. Bardzo nam zależało, żeby było idealnie i cieszę się, że tak
to oceniacie. Sam jestem ciekawy czy przełoży się to na ilość kontraktów.
Byłoby wspaniale, bo kolekcja naprawdę jest wyjątkowo udana i podobała się
gościom – obejrzał się za siebie usłyszawszy pierwsze takty muzyki. Spojrzał na
Ulę i wyciągnął do niej dłoń. – Zatańczysz? - Nie krygowała się. Podała mu
swoją i ruszyli na parkiet. Marek tańczył świetnie. Nic nie musiała robić a
jedynie poddać się rytmowi i ruchom Marka, który prowadził ją dookoła parkietu.
Było jej dobrze, lekko i przyjemnie, bo miała wrażenie, że płynie i nie dotyka
stopami podłogi. Potem zatańczyła jeszcze z Krzysztofem, który podobnie jak
Marek tańczył z gracją i elegancją. Sebastian także poprosił ją o taniec, ale
on z kolei prowadził bardzo topornie i ciężko.
Do domu wróciła nad ranem wynajętą przez
Marka taksówką. Usadowiona obok niego na tylnym siedzeniu z przyjemnością
przytulała się do jego boku. Teraz po tym SPA uważała go za swojego chłopaka i
uznała, że na taką bliskość może sobie pozwolić. Ciepła dłoń Marka na jej
ramieniu i to przytulenie były dla niej czymś naprawdę przyjemnym, miłym i dającym
poczucie bezpieczeństwa.
Będąc już w łóżku i wspominając ten bankiet
stwierdziła, że Marek jest rzeczywiście idealny pod każdym względem, a w tańcu
szczególnie i to w jego ramionach czuła się najlepiej.
Przez pierwszy miesiąc nie mieli chwili
oddechu. Ula bezustannie pisała nowe umowy dla starych i nowo pozyskanych
kontrahentów, i wciąż towarzyszyła Markowi na spotkaniach z nimi. Najczęściej
Marek umawiał się z tymi ludźmi w restauracjach, ale też chętnie zapraszał ich
do siedziby F&D, żeby trochę zaoszczędzić nóg i czasu.
Na jednym z takich spotkań w Baccaro oboje natrafili
na swoją przeszłość. Właśnie zamykali wszystkie ustalenia z nowym kooperantem,
gdy dostrzegli wchodzącą do środka Paulinę i postępującego tuż za nią Piotra.
Najwyraźniej się kłócili, a raczej to Paulina syczała przez zaciśnięte zęby a
on próbował ją uspokoić. Kelner wskazał im stolik w rogu sali. Zajęli miejsca i
czekając na zamówienie rozglądali się wokół. Bez problemu dostrzegli Ulę i
Marka, którzy właśnie wstali żegnając się z nowym partnerem biznesowym.
- My
też pójdziemy Ula. Nie chcę męczyć oczu ich widokiem.
-
Dla mnie on też nie jest miły. Chodźmy.
Przeszli udając, że nie znają ludzi
siedzących w kącie sali. Paulina prychnęła pogardliwie.
-
Widziałeś co za chamstwo? Słoma z butów. Nie miałam pojęcia, że oni nadal
utrzymują kontakt. Pewnie zaproponował jej pracę, bo wyglądało to na spotkanie biznesowe.
Zresztą co mnie to obchodzi. Cieszę się, że nie muszę już oglądać tego
plebejskiego gbura.
Sosnowski nie odzywał się w ogóle. Dobrze
wiedział, że wystarczy jedno nieopatrzne słowo, żeby wzbudzić w Paulinie
wściekłość. Nie chciał drażnić lwa.
-
Chyba nie są jacyś szczególnie szczęśliwi – powiedział Marek otwierając Uli
drzwi od samochodu. – Nie jest mi ich żal w ogóle. Od razu widać, że nie pasują
do siebie i są wiecznie skonfliktowani. Zresztą Paulina nie byłaby sobą, gdyby
przynajmniej raz dziennie nie wszczęła kłótni. To może stać się dla doktorka
męczące. Ciekawe ile z nią wytrzyma. Założę się, że nie za długo.
- A
ja się nie zakładam – Ula wsunęła się do środka i zapięła pasy. – To mnie już
kompletnie nie interesuje i ciebie też nie powinno. Każdy się wyśpi jak sobie
pościele. Możemy już jechać? Zmęczona jestem i głodna.
-
Już kochanie. Już jedziemy.
Bardzo miła niespodzianka przed snem. Paulina jak to ona musiała swoje powiedzieć i nic miłego to nie było. Jej zachowanie świadczy właśnie o prostactwie i braku dobrego zachowania. Piotr teraz pewnie żałuje swojego zachowania i zdrady Uli. Jeśli zwiąże się z nią to będzie miał ciężkie życie.
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej u Uli i Marka wszystko gra. Nie tylko zawodowo, ale osobiście. Teraz tylo nie pozostaje jak czekać na tytułowy ślub.
Pozdrawiam miło
RanczUla
UsuńPaulina to wulkan złośliwości i jadu. Nie byłaby sobą gdyby nie skomentowała i przy okazji dorzuciła kilku zjadliwych uwag w stosunku do byłego chłopaka i towarzyszącej mu Uli. Piotr już trochę z nią jest i doskonale wie, że w takich sytuacjach lepiej się nie odzywać, żeby jeszcze bardziej nie podsycać stopnia wściekłości u panny FE. Ta degradacja z roli równorzędnego partnera do roli podnóżka bardzo się Piotrowi nie podoba a to nie wróży im długiego i szczęśliwego związku.
Bardzo dziękuję Ci za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Dziękuję Ci Małgosiu za tak miłą niespodziankę w niedzielny wieczór.
OdpowiedzUsuńZ tego co zrozumiałam to Ula wciąż nie wyznała Markowi swoich uczuć względem jego, ale jak to mówią co się odwlecze to nie uciecze. Widocznie ona potrzebuje więcej czasu niż Marek. Oczami wyobraźni próbowałam zobaczyć wściekłą Ulę, skoro poszła do Marka ze skargą na największego nie roba w całej firmie.
Piotr i Paula nadal razem, a to ci dopiero niespodzianka. A panna Fe nie była by sobą gdyby nie wypluła z siebie jadu. Chyba obrażanie innych to ona ma we krwi.
Dziękuję jeszcze raz za dzisiaj.
Gorąco pozdrawiam w ten niedzielny wieczór.
Julita
Julita
UsuńUla na razie jest trochę wycofana jeśli chodzi o wylewność uczuć, ale bądź pewna, że któregoś dnia wyzna Markowi, że też czuje podobnie. Piotr i Paulina jeszcze nadal razem, ale nie potrwa to już zbyt długo, bo który facet będzie znosił aż taką dominację partnerki?
Cieszę się, że zaskoczyłam ta niespodzianką. Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Prawie jak za starych czasów;) Publikacje w czwartki i niedziele, Dziękuję za miłą niespodziankę przed snem. Serdecznie pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńNie, nie, nie będzie jak za starych czasów. To tylko mały bonusik dla Was za stałą obecność na blogu, swojego rodzaju dopieszczenie, które będę Wam fundować od czasu do czasu. Publikacje nadal niezmiennie w czwartki.
UsuńSerdecznie pozdrawiam i pięknie dziękuję za wizytę na blogu. :)
Ożeż ty! Cudowna niespodzianka i wspaniały początek Nowego Roku. Rozdział jak zwykle bardzo ciekawy. Przesyłam pozdrowienia i dziękuję;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie reakcje zwłaszcza wówczas, gdy uda mi się Was zaskoczyć w miły sposób. Pozdrawiam najserdeczniej i dziękuję za odwiedziny. :)
UsuńPrzed snem postanowiłam zajrzeć i ... taka miła niespodzianka;) Paula wojowniczka, doktorek potulny jak baranek, ale najważniejsze, że u Uli i Marka spokojnie - oczywiście poza pracą. Pozdrawiam AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńCzasami warto mimo późnej pory wejść na blog, bo nigdy nie wiadomo, co mi strzeli do głowy. Paulina jest wojowniczką, ale nie wojuje nigdy w słusznej sprawie. Raczej wojuje ze swoimi frustracjami a cierpią przy tym inni. Najwyraźniej "miłość" jej i Piotra zaczyna się powoli wypalać. Ona wciąż się wścieka o byle głupstwo a on milczy nie chcąc prowokować do dalszych kłótni. Doktorek nie wyszedł najszczęśliwiej na tej zamianie.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo się cieszę, że zajrzałaś. :)
Małgosiu, fajna niespodzianka dla mnie tym razem w mroźny poniedziałek. Coś mnie wczoraj kusiło, żeby zajrzeć, ale mogłabym zszokować godziną wejścia.
OdpowiedzUsuńWioletta zniknęła z firmy definitywnie, przynajmniej nie będzie donosić nic Paulinie na temat relacji Uli i Marka, żeby tej ostatniej nie dawać powodu do komentarzy typu tych z restauracji. Jak widać klasa nie idzie w parze z kasą ani z urodą. Marek dla Uli powoli staje się bardziej jej niż nie jej, pozwoliła sobie na przytulenie w taksówce, uważając go za swojego chłopaka.Na wyznania przyjdzie czas. Dziękuję i pozdrawiam Cię serdecznie, Agata
Agata
UsuńMyśląc o Violetcie mogę tylko rozłożyć bezradnie ręce, bo ta kobieta doprowadzała mnie czasami do ostateczności swoją bezdenną głupotą. Oglądając serial podziwiałam Marka, że ciągle jej wybacza i to naprawdę rzeczy, za które inny pracownik śmiało mógł dostać dyscyplinarkę i świadectwo pracy, z jakim nigdy tej pracy nie będzie mógł znaleźć, a Viola powtarzała zawsze, że cała firma jest na jej głowie. Musisz przyznać, że trzeba mieć tupet, żeby tak o sobie myśleć przy tak ograniczonej wiedzy i awersji do jakiejkolwiek pracy.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Podobno przeciwieństwa się przyciągają. I pewnie na tej zasadzie dobrali się Paula i Piotr. Ale chyba im nie wychodzi. Gdyby życie ograniczało się tylko do igraszek miłosnych, to pewnie by byli ze sobą do końca życia, a tak, to charakterek wychodzi. Zupełnie inaczej wygląda "związek" Uli i Marka. Czy oni już coś, czy tylko całusy? Przyznam, że nie kojarzę czy o tym było. Oczekując na kolejny odcinek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńZacznę od końca. Ula i Marek jeszcze nic. Na razie Marek wyznał Uli, co do niej czuje. Ula nie odpowiedziała tym samym, bo potrzebuje nieco więcej czasu. Póki co powolutku się docierają i coraz lepiej poznają.
Jeśli chodzi o druga parę, to ja na przykład nie znam nikogo, kogo związek przetrwałby tylko dlatego, że jest idealnie dopasowany seksualnie z partnerką, czy partnerem. Seks jest ważny, ale nie jest priorytetem w związku, bo szybko staje się rutyną i zaczyna wtedy wiać nudą. To co łączy Paulinę i Piotra nie jest miłością, ale wzajemną fascynacją, która wkrótce się skończy i spowszednieje.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Jakby to powiedział Turek - o kurteczka, ale się porobiło! I z niespodzianką i ze sprawami firmowymi. Myślałam, że trochę zwolnią, że znajdą więcej czasu dla siebie, a tu roboty po pachy! Kiedyś muszą odpocząć i się jeszcze lepiej poznać;) What a surprise! Thanks! Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńNa pewno będzie na to czas. Akcja tej historii nieubłaganie dobiega końca. Przed Wami ostatni rozdział, który wyjaśni wszystko.
Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Witaj Małgosiu,
OdpowiedzUsuńchyba pierwszy raz Ula jest taka twarda wobec Violetty. W serialu najczęściej miękło jej serce, szybko zapominała wszystkie przewinienia, widać było, że jest jej żal mniej lotnej koleżanki. Tutaj Viola bardzo zawiniła. Można nawet pokusić się na stwierdzenie, że sabotowała pokaz mody. Ale ta Violka chyba nie wie co to znaczy. Marek też wielokrotnie pobłażał Violetcie. Tym razem nie znalazł dla jej nieróbstwa żadnego usprawiedliwienia. No i stało się, Violetta straciła pracę. Najsmutniejsze jest to, że ona naprawdę nie zrozumiała dlaczego tak się stało, że to głównie jej wina, że nikt inny nie jest winny i nie czyhał na jej stanowisko. Jeśli znajdzie gdzieś indziej pracę, to myślę, że ją szybciutko straci. Nikt nie chce utrzymywać nieroba do tego jeszcze niezbyt rozgarniętego. Najważniejsze, że tandem Ula i Marek poradzili sobie znakomicie. Kolejny sukces na ich koncie. Dziękuję za rozpieszczanie, miłe uczucie. Bardzo doceniam, tym bardziej, że ... cicho wszędzie, pusto wszędzie, co to będzie:) Serdecznie pozdrawiam i przesyłam mnóstwo uścisków:) Trzymaj się cieplutko:) Gaja
Gaja
UsuńOglądając serial sama się zżymałam, że wszystko tej głupiej Violce uchodzi na sucho. Robiła naprawdę niezłe przewałki i w sumie żadnych poważnych z tego tytułu konsekwencji. Jak nie było konsekwencji, to Kubasińska uważała się za bezkarną i stawała się coraz bardziej bezczelna. Tak jak lubię czasem pastwić się nad Pauliną i wymierzać jej surowe kary za jej paskudny charakter, tak lubię tez karać Violettę z nadzieją, że w końcu dotrze coś do tej pustej jak tykwa głowy.
Jeśli chodzi o ostatnie zdania komentarza, to rzeczywiście będzie cicho i pusto pod warunkiem, że przejdzie się na poziom asertywności i permanentnego odmawiania bynajmniej nie zdrowasiek. Wysłałam Ci trzy maile i mam nadzieję, że dotarły. Napisz, jeśli nie.
Przesyłam buziaki i dziękuję za komentarz. :)
To do tego musiało dojść, żeby Marek stracił cierpliwość i wyrzucił Violettę z pracy! Ale się zdenerwował, ale nie ma co się dziwić. Tyle wysiłku, tyle pracy wielu osób, tyle pieniędzy i mogło wszystko spalić na panewce! Dobrze, że Ula zareagowała. Do czwartku? Pozdr
OdpowiedzUsuńJak najbardziej do czwartku, bo będziemy finiszować z tym opowiadaniem. Violetta swoją beztroską i nieodpowiedzialnością doprowadziła Ulę do ostateczności. Marka również. Wreszcie miał solidne podstawy, żeby ją wywalić na zbitą twarz, chociaż uważam, że wcześniej też takie miał. "Baba z wozu, koniom lżej" .
UsuńDziękuję bardzo za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)
No Marek! Już powinieneś oswoić Ulę na tyle, żeby wyjść poza delikatne przytulasy! Było tak romantycznie, udana impreza, wspólne tańce. I co? Po tym wszystkim, tylko odwiezienie taksówką? Do następnego czwartku Pozdrowienia;) Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńTo jeszcze nie był ten czas na coś więcej, ale i tego się doczekają. Metoda małych kroków, pamiętasz? Według Marka ona przynosi najlepsze rezultaty.
Nie do następnego czwartku, ale do czwartku tego, który za chwilę.
Pozdrawiam cieplutko i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Kamień z serca. Rodzice zachwyceni swoim synem, jego asystentką i ich pracowitością. Już nie muszą się martwić, mogą zająć się odpoczynkiem. Może by tak pomyśleli o wnukach? Artyści już coś takiego wymyślili pod postacią komedii - Zróbmy sobie wnuka, hahaha;) Można skorzystać z podpowiedzi;) Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira
UsuńSeniorzy to raczej wnuka sobie nie zrobią, ale na pewno się go doczekają wcześniej czy później. Marek ma plany, chociaż nie są związane z posiadaniem potomka a raczej z pokazaniem Uli nieco świata. Jedno jednak nie przeszkadza drugiemu, prawda?
Cieszę się, że zajrzałaś. Najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)
Trochę się tego obawiałam. Violka, to Violka i swoje za uszami ma! To i tak dobrze, że rozdzwoniły się telefony z pretensjami, bo rzeczywiście do pokazu jeszcze by nie doszło! Trup ścieliłby się pokotem. Zaczynając od mistrza. Nie darowałby takiego afrontu. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Dziękuję za niespodziankę i oczywiście czekam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńVioletta w tej firmie zajmowała się wszystkim, tylko nie tym, co trzeba i faktycznie brała pieniądze za nic. Z pokazem przegięła już totalnie narażając prezesa na kompromitację, gdyby zmuszony był go odwołać. Musiała wylecieć bez dwóch zdań.
Serdecznie dziękuję, że zajrzałaś i przeczytałaś. Pozdrawiam. :)
Miło, że pokazałaś kontrast pomiędzy dwiema parami. Nic dobrego nie wróżę dla Pauliny i Piotra. Nie dogadują się. I nie chodzi tu o kłótnie, bo to się zdarza wszystkim, ale w restauracji? Natomiast Marek i Ula, no to zupełnie co innego. Znajdują wyjście z każdej sytuacji bez zrzucania winy jeden na drugiego. Fajna z nich będzie para;) Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga
UsuńMasz rację co do Piotra i Pauliny. Podobnie jak Ona z Markiem tak ona z Piotrem jest w stanie permanentnej wojny. Nie uznaje partnerstwa w związku, a raczej swoją dominację w każdej jego dziedzinie. To nie ma szans na przetrwanie, bo żaden facet nie wytrzyma z taką kłótliwą babą.
Pozdrawiam najpiękniej i bardzo dziękuję za wpis. :)
Chyba jednak zarówno Ula jak i Marek nie przeboleli tak do końca straty. Jedno mówią, a jak przyszło, co do czego, to nie chcą swoich byłych nawet widzieć, a co dopiero mówić o pogadaniu. Szkoda, bo oni nie są ich warci. Lepiej niech zajmą się sobą. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńKażde rozstanie jest przykre a czasami bolesne i nie przechodzi błyskawicznie. Być może czują jakiś żal, ale też zaczynają ze sobą nowe życie i raczej nie będą rozpamiętywać starych związków, chyba że tylko w kategoriach życiowej porażki.
UsuńBardzo dziękuję za komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :)
Tak, ta Ula wie czego chce i twardo stąpa po ziemi. Jest pracowita i wymagająca. Tego samego oczekuje od współpracowników. I tak długo zwlekała z rozmową z Markiem. Violetcie się należało. Może przemyśli, pogada z przyjaciółkami i wyciągnie prawidłowe wnioski z tej sytuacji. Mimo wszystko tego jej życzę, a U i M samego szczęścia;) Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa
UsuńJak pamiętasz, Violetta posiada tylko jedną przyjaciółkę Gośkę, która też nie jest zbyt lotna i dość prymitywna. Chyba jeszcze bardziej niż Violetta. Nie sądzę, żeby w jakikolwiek sposób mogła jej doradzić lub uświadomić ją, że postępowała niewłaściwie. Poza tym Viola nie wyciąga wniosków z żadnych przykrych dla niej sytuacji, bo od razu kombinuje w jak zgrabny sposób będzie się mogła z nich wymiksować bez uszczerbku dla siebie. To już taki typ niestety.
Bardzo dziękuję Ci za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Taniec, to niby taka drobnostka, ale większość z nas pewnie wie jak to jest gdy partner porusza się jak kłoda. Jak wówczas się męczymy. Ula z Markiem nawet pod tym względem są dobrani. Zresztą nie ma co się dziwić skoro Marek miał taki wzór do naśladowania. Z Krzysztofa to prawdziwy dżentelmen;) Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina
UsuńJa założyłam, że Marek otrzymał wszechstronne wykształcenie. Również nauczył się tańczyć, bo to jeden z elementów gruntownego wychowania. Najwyraźniej Dobrzańscy zadbali o wszystko.
Dziękuję, że zajrzałaś i przeczytałaś. Serdecznie Cię pozdrawiam. :)
piękne :)
OdpowiedzUsuńGram Renia
UsuńDziękuję, że zajrzałaś. Serdecznie pozdrawiam. :)