ROZDZIAŁ
9
Spieszyła się. Gorączkowo pakowała ubrania
do niewielkiej torby. To właśnie dzisiaj mieli objazd szwalni, a Marek bardzo
chciał, żeby z nim jechała. Oprócz tego, że czułby się raźniej, to zależało mu,
by wprowadzić ją i w tę dziedzinę pracy Febo&Dobrzański. Umówił się z nią,
że przyjedzie około siódmej rano i prosił, żeby zabrała ze sobą rzeczy na ten
wyjazd. Wczoraj kładła się spać późno obiecując sobie, że wstanie wcześniej i
spakuje torbę, ale dziwnym zbiegiem okoliczności budzik nie zadzwonił i
obudziła się trochę na wyczucie, ale zdecydowanie za późno. Nerwowo spojrzała
na zegarek. – Nie zdążę – przemknęło
jej przez myśl. Wyniosła bagaż do przedpokoju i ruszyła do łazienki. Szybki
prysznic i niecierpliwe ubieranie się. Już nie było czasu na upięcie włosów,
więc postanowiła je tylko rozczesać. Usłyszała wołanie ojca, który urzędował w
kuchni i ostatni raz zerknęła w lustro.
-
Marek przyjechał. Napij się chociaż ciepłej herbaty, – podał jej kolorowy kubek
– bo pewnie już śniadania nie zdążysz zjeść.
-
Zjem coś w pracy. Otworzysz? – zapytała słysząc pukanie do drzwi. Cieplak
przywitał się z Markiem serdecznie. Od razu polubił chłopaka, bo wydawał mu się
otwarty i szczery, ale przede wszystkim przyjął Ulę do pracy i za to był mu
bardzo wdzięczny.
-
Witam panie Józefie, Ula gotowa?
- A
jakże. Śniadania tylko nie zdąży już zjeść. Trochę zaspała i to przez to ten
pośpiech.
-
Nie ma problemu. Zjemy coś w bufecie, bo ja też jestem tylko o kawie –
uśmiechnął się szeroko na widok Uli wchodzącej do przedpokoju.
-
Witaj Marek. Już jestem gotowa i możemy jechać. Mam nadzieję, że zabrałam
wszystko.
- To
twoja torba? Wezmę ją.
-
Jedźcie ostrożnie – usłyszeli jeszcze Józefa. Zanim Marek ruszył poinformował
ją jeszcze, że trochę urwą się z pracy.
- To
ponad trzysta kilometrów i jeśli nie będzie korków pokonamy tę odległość w trzy
i pół godziny. Musimy jeszcze zabrać ze sobą dokumentację wszystkich szwalni.
To ważne. Część przygotowałem już wczoraj a dzisiaj spakuję resztę. Zanim
jednak zrobię cokolwiek zapraszam cię na śniadanie, bo i ja go nie jadłem. Po
drodze będziemy mijać taką małą knajpkę. Dają tam pyszną jajecznicę i obłędnie
chrupiące bułki. W bufecie nie dostaniemy takich.
Przy śniadaniu powiedział jej jeszcze, że
wyjdą z firmy około południa.
- Dzwoniłem
wczoraj do dwóch szwalni, które mamy po drodze do SPA. Zaliczymy je z marszu i
nie będziemy musieli specjalnie jechać. Chcę wygospodarować trochę wolnego
czasu na odpoczynek. Mamy na pracę pół czwartku i cały piątek. Mam nadzieję, że
się uwiniemy i trochę poleniuchujemy przez sobotę i niedzielę.
Nasyceni śniadaniem już bez przeszkód
dotarli do firmy. Tam Ula pomogła Markowi spakować resztę dokumentów i
dokończyła swoją pracę. Do dwunastej uwinęli się ze wszystkim. Marek jeszcze
odbył rozmowę z Sebastianem, który miał mu przypilnować działu.
- Zapisuj
wszystkie telefony i mów, że będę oddzwaniał w poniedziałek po południu. Na
Violettę raczej nie mogę liczyć w żadnej kwestii. Generalnie trzymaj rękę na
pulsie i gdyby wypadło coś naglącego, to dzwoń. My wracamy w poniedziałek do
południa.
Ruszyli kilka minut po dwunastej. Pogoda im
sprzyjała. Było ciepło i świeciło słońce, co znacznie poprawiało im obojgu
nastrój. Poza tym oboje czuli lekkie podekscytowanie. Marek dlatego, że od
czasu Egiptu mógł spędzić z Ulą weekend sam na sam bez kręcących się wokół
pracowników firmy, a Ula dlatego, że była ciekawa tego miejsca, o którym Marek
tak dużo jej opowiadał.
Przejechawszy Warszawę Marek znacznie
przyspieszył. Trasa o tej porze nie była jeszcze zapchana więc mógł sobie na to
pozwolić.
Najpierw zatrzymali się w Zgierzu, gdzie
funkcjonowała jedna ze szwalni. Nie zabawili tam długo, bo zgodnie z sugestiami
Marka jej dyrektor wręczył mu zapotrzebowanie na materiały i dodatki typu
guziki i nici, zamówienie na kilka części do maszyn i zgłoszenie o awarii
jednej z nich.
-
Już zamówiłem fachowca i ma się jej przyjrzeć, ale na cud bym nie liczył, bo
maszyna jest stara i właściwie nadaje się już na złom. Jeśli pan chce, to
pokażę.
-
Nie, nie. Nie ma takiej potrzeby. Doskonale wiem na jakim sprzęcie pracujecie i
postaram się to sukcesywnie zmieniać. Myślę, że po pokazie będzie szansa na jej
wymianę. Na razie musicie sobie poradzić.
Druga szwalnia była we Wrześni i tu w
zasadzie przebieg spotkania był podobny. Po godzinie siedemnastej dojeżdżali do
SPA. Krajobraz zdecydowanie się zmienił. Wjechali w okolice Wielkopolskiego
Parku Krajobrazowego i dotarli do miejscowości Nowe Dymaczewo położonej tuż nad
brzegiem Jeziora Dymaczewskiego. To tam właśnie mieściło się owe SPA, które tak
bardzo chwalił Marek. Budynek hotelu nie był duży, zaledwie piętrowy,
wybudowany w kształcie podkowy. Wzdłuż pierwszego piętra biegł ciąg tarasowy,
do którego był dostęp ze wszystkich pokoi. Ula wysiadła z samochodu i z
zachwytem rozejrzała się dokoła.
-
Pięknie tu…, naprawdę pięknie – powiedziała cicho.
-
Wiedziałem, że ci się spodoba. Weźmy bagaże i chodźmy się zameldować.
Zabukowałem dwa pojedyncze pokoje obok siebie. Rozpakujemy się, zjemy jakiś
obiad i możemy pójść na spacer. Dzień jeszcze długi.
Szli wolno piaszczystą, niewielką plażą,
wsłuchując się w plusk fal rozbijających się o brzeg jeziora i koncert
świerszczy dobiegający z pobliskich oczeretów. Słońce powoli zachodziło za
ostre wierzchołki strzelistych świerków po drugiej stronie jeziora. Doszli do
drewnianego pomostu i usiedli na jego skraju mocząc stopy w letniej wodzie.
-
Cicho tu i spokojnie – wyszeptała Ula. –Okolica bardzo piękna i taka kojąca. Tu
naprawdę można zregenerować siły po takiej harówie jaką mieliśmy ostatnio. Dwa
dni to trochę mało, ale lepsze to niż nic.
-
Jutro jeszcze nie będzie dość czasu, żeby wypuścić się na dłuższy spacer, ale w
sobotę możemy rano pójść do lasu. Grzybów jeszcze nie ma, ale sam klimat daje
dużo radości. Uwielbiam zapach żywicy i ściółki leśnej. Mógłbym chodzić
godzinami i delektować się nim. Sama przyjemność. Możemy też popływać na łódce.
Tu niedaleko jest mała przystań i można wypożyczyć żaglówkę. Wziąłem nawet ze
sobą patent żeglarski. Może być całkiem przyjemnie o ile pogoda dopisze.
- Ja
jestem chętna. Nigdy jeszcze nie płynęłam żaglówką nie licząc tej, którą
pływaliśmy po Nilu, ale to była właściwie spora łódź. Las też mnie ciągnie. Na
pewno nie będziemy się nudzić.
- Od
kiedy cię poznałem nie przestajesz mnie zadziwiać. Nigdy wcześniej nie znałem
takiej dziewczyny jak ty. Paulina w życiu nie przyjechałaby tu ze mną, chociaż
to miejsce oferuje wiele różnych atrakcji. Zaraz zaczęłaby narzekać, że to
wiocha, pełno robactwa i niewygód. Jak teraz o tym myślę, to dochodzę do
wniosku, że nie byliśmy zgodni pod żadnym względem. Z tobą od razu złapałem
dobry kontakt. Świetnie się rozumiemy i czasem myślimy identycznie. To
intrygujące. Pomyślałem nawet, że to takiej kobiety jak ty szukałem przez całe
życie.
Odwróciła do niego twarz i zdziwiona spojrzała
mu w oczy.
-
Takiej jak ja?
-
Zakochałem się w tobie Ula i to jeszcze tam w Egipcie. Ujęła mnie twoja uroda,
ale przede wszystkim ta niezwykła łagodność, opanowanie i spokój. Byłaś tak
różna od Pauliny i w dodatku ciekawa świata tak jak ja. Myślę, że jesteśmy dla
siebie stworzeni, bo zgadzamy się niemal we wszystkim. Jeżeli choć trochę nie
jestem ci obojętny, to uważam, że moglibyśmy być ze sobą szczęśliwi, bo jest na
czym budować. Może z czasem pokochałabyś mnie tak jak ja ciebie?
Ujęła jego dłoń i splotła ze swoją.
- Na
pewno nie jesteś mi obojętny. Masz dobry, szlachetny charakter. Jesteś uczciwy
i szanujesz kobiety. To dla mnie cenne zalety. Długo nie mogłam zrozumieć
postępowania Pauliny. Miała obok siebie wspaniałego człowieka, z którym wiązała
swoją przyszłość i poświęciła ją dla Piotra, który nawet w połowie nie może się
z tobą równać. Jeśliby mnie nie zdradził, to i tak nie wyszłabym za niego, bo
dopiero tam w Hurghadzie pokazał swoją prawdziwą twarz. Nawet nie wiesz jak
łatwo mi przyszło się w nim odkochać. Ty jesteś zupełnie inny. Potrafisz
słuchać, doceniasz mnie, a to ważne. Myślę, że nie tak trudno byłoby cię
pokochać zwłaszcza mnie, bo doświadczyłam od ciebie wyłącznie dobrych rzeczy.
Słysząc te słowa przytulił ją mocno do
siebie. Teraz uwierzył, że może im się udać. Wprawdzie nie powiedziała mu
otwarcie, że go kocha, ale dała wielką nadzieję na mocny, szczęśliwy związek.
Nie był jej obojętny, a to znaczyło bardzo wiele.
Przed drzwiami do jej pokoju długo tulił ją
w ramionach. W końcu przylgnął do tych pełnych ust i delikatnie pocałował.
Oddała ten pocałunek, co napełniło go radością.
-
Dobranoc moje szczęście.
-
Dobranoc.
Piątek mieli faktycznie pracowity. Objechali
sześć szwalni. W dwóch z nich zgłoszono kolejne awarie maszyn. Ula wszystko
skrzętnie notowała, a Marek oglądał te starocie i przysięgał sobie w duchu, że
znajdzie pieniądze na nowy sprzęt. Załatwili wszystko. Teraz mieli czas
wyłącznie dla siebie.
W sobotę rano dotarli do przystani i
wypożyczyli małą żaglówkę. Ubrali kapoki i wolno wypłynęli z mariny. Wiał lekki
wietrzyk, który wydymał żagiel i pchał ich na środek jeziora. Marek zgrabnie
operował sterem mówiąc Uli jak obsługiwać szoty.
Miała prawdziwą frajdę zwłaszcza wtedy, gdy
musiała się przemieszczać z jednej strony łódki na drugą i uważać, żeby nie
oberwać bomem w głowę. Zaczynali nabierać prędkości. Ula śmiała się na całe
gardło, a Marek tylko krzyczał:
-
Usiądź na burcie kochanie i wychyl się do tyłu! Trzymaj mocno szot! Świetnie
sobie radzisz! Uwaga na bom! Robimy zwrot przez sztag! Uciekaj na drugą stronę,
bo się wykąpiemy!
To był wspaniały czas. Pływali przez trzy
godziny i Ula wiele się nauczyła słuchając instrukcji Marka. On wciąż powtarzał,
że jest niezwykle zdolna i sama mogłaby w krótkim czasie zrobić patent
żeglarski. Śmiała się mówiąc, że po co jej taki dokument, skoro Marek go
posiada i zawsze z nim może popływać.
Był z niej naprawdę dumny. Była odważna,
nie bała się, że łódka może się wywrócić na środku jeziora. Nie piszczała ze
strachu, nie stroiła fochów. Kolejny raz musiał przyznać, że trafił mu się
prawdziwy diament. Cudowna kobieta.
Wyjechali bardzo wcześnie rano. Zamówili
śniadanie na siódmą i zeszli na nie już z bagażami. Pół godziny później Marek
pędził w stronę Warszawy. Uznał ten wyjazd za wyjątkowo udany, bo załatwili
sprawy służbowe i zdecydowanie odpoczęli. Poza tym odważył się i wyznał Uli
miłość. Poprzysiągł sobie, że będzie każdego dnia pielęgnował to uczucie i wierzył,
że kiedyś usłyszy od Uli te dwa magiczne słowa. Zerknął w jej stronę i
uśmiechnął się. Zwinęła się w kłębek na siedzeniu i przykrywszy się jego
jeansową kurtką spała w najlepsze. Wyglądała jak dziecko z zaróżowionymi od snu
policzkami. Nie powstrzymał się i pogładził jeden z nich. Rozczuliła go. Spała
mocno, bo nawet nie drgnęła.
Tuż przed Warszawą zatrzymał się przy
jakimś zajeździe i obudził ją.
-
Mam ochotę na mocną kawę. Tobie też się przyda. Za pół godziny dojedziemy i
trzeba się trochę ogarnąć. Chcesz coś zjeść?
-
Nie. Nie jestem głodna, ale kawy chętnie się napiję.
Złożyli zamówienie i usiedli na zewnątrz
pod dużym parasolem.
-
Cieszę się, że załatwiliśmy te szwalnie. Przynajmniej to mamy z głowy. Mimo
wszystko czeka nas jeszcze dużo pracy. Trochę się tego boję, bo czasu do pokazu
zostało niewiele. Wiem na pewno, że Pshemko zdąży. Koniecznie zagoń do roboty
Violettę. Niech też się wykaże. Naprawdę nie wiem, po co ją jeszcze trzymam.
Paulina naciskała, żebym ją zatrudnił, choć dziewczyna ma pusto w głowie i nie
zna się na niczym. Teraz, kiedy Pauli już nie ma zniknął też powód, dla którego
miałbym opłacać takiego nieroba. Nie lubię zwalniać ludzi, ale z niej nie ma
żadnego pożytku. Dopiłaś już? Skoro tak, to ruszamy.
Po kolejnych spędzonych chwilach z Ulą Marek dochodzi do wniosku, że byliby dobraną parą, zgodną pod każdym względem. Rozumieją się, i myślą identycznie. Przyznaje się nawet Uli,że takiej kobiety szukał przez całe życie, tylko czy Ula jest gotowa by wyznać mu to samo? Chyba potrzebuje więcej czasu, bo my kobiety bardziej roztrząsamy swoje życiowe porażki, a taką dla niej był zapewne doktorek. Czas pokaże. Dziękuję za chwilę wytchnienia. Pozdrawiam gorąco w śnieżną noc Agata
OdpowiedzUsuńAgata
UsuńJa cierpię na bezsenność, ale TY!?
Ula nie określa tego co czuje do Marka miłością. Na razie wie, że dobrze jej w jego towarzystwie, bo nigdy nie wieje nudą i zawsze jest o czym rozmawiać. Nie wyklucza jednak, że mogłoby to się przerodzić w coś więcej. Marek jest tak bardzo inny niż Piotr a jego osobowość po prostu ujmująca. To przyciąga i powoduje, że Ula pozostaje pod jego urokiem.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Marek widać nie zasypuje gruszek w popiele i wykonał kolejny krok wyznając swoje uczucia względem Uli. Dodatkowo jest pełen taktu, nie naciska i dodatkowo zamówił dwa osobne pokoje to też na plus. Sądzę, że Ula też go już kocha, ale widać potrzebuje więcej czasu.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za dzisiaj.
Gorąco pozdrawiam z zasypanego Sosnowca.
Julita
Julita
UsuńMarek w tej historii jest raczej człowiekiem czynu. Skoro już uporządkował swoje uczucia względem Uli, to nie będzie ich przed nią taił. Wyznaje jej prawdę. Teraz tylko czekać, co ona z tym zrobi.
U mnie równie śnieżnie i wciąż sypie. Jak dla mnie makabra, bo nawet nie mogę się ruszyć z domu.
Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za wpis. :)
No i stało się, Ula wreszcie pracuje z Markiem. Widać, że doskonale się dogadują. Marek miał nosa. Wiedział, że Ula to nie tylko partnerka na wycieczki, ale również wspaniały, pracowity i kompetentny pracownik. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńUli propozycja Marka spadła jak z nieba, bo miała już dość swojej poprzedniej pracy i braku widoków na awans. W tej zmianie ona widzi dla siebie same plusy. Dobrze dogaduje się z Markiem a w dodatku praca jest inspirująca i czasem stawia przed nią wyzwania. Nie ma monotonii i nudy.
Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz. :)
A u Ciebie, zresztą jak zawsze, interesujący tekst dodatkowo jest podkreślony świetnie dobranymi zdjęciami. Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńZawsze się bardzo staram, żeby wybrać odpowiednie do sytuacji zdjęcia i chociaż w internecie jest ich sporo, to nie zawsze się udaje dobrać adekwatnie do treści. Bardzo Ci dziękuję, że doceniasz i tę stronę publikacji.
UsuńNajserdeczniej pozdrawiam. :)
Szast, prast i gotowe. Wyznanie uczuć w romantycznym miejscu jedynie luba nie jest taka szybka. Ale mam nadzieję, że Marek nie będzie musiał długo czekać na jej wyznanie. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńLuba jest trochę zawstydzona tym wyznaniem i zaskoczona, bo pewnie się go nie spodziewała, ale Marek lubi oswajać więc i tu trafił na podatny grunt.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję za wizytę na blogu. :)
Marek zrobił pierwszy krok, teraz kolej na Ulę. Chociaż ona to chyba jeszcze nie jest gotowa na nową miłość? A szkoda, bo Marek to fajowy facet! Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga
UsuńUla na pewno już zdążyła docenić zalety charakteru Marka. Od początku ma o nim bardzo dobre zdanie. Zawiedzioną miłość leczyć inną to najlepszy lek. Ona już w Hurghadzie była zdziwiona tym jak łatwo można się odkochać w facecie, który tak bardzo ją zawiódł więc dlaczego nie można zakochać się w facecie, który zrobił na niej takie pozytywne wrażenie?
Najserdeczniej Cię pozdrawiam i dziękuję za komentarz. :)
A co się stało Violi? Jest taka uległa, spokojnie wykonuje polecenia Marka, słucha go. Czyżby tutaj była pracowita i nie będzie bawiła się w plotkowanie i knucie? Naprawdę będzie słuchała poleceń Uli? Aż wydaje się to niemożliwe, ale może Marek się jednak co do niej mylił? Fajna para robi się z Uli i Marka;) Czekam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńViola jest taka pół na pół. Ma swoje za uszami, ale też stara się utrzymać posadę więc "pracuje" tak, by Marek nie narzekał.
Bardzo dziękuję, że zajrzałaś i przeczytałaś rozdział. Najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)
Marek rzeczywiście jest zakochany na amen. Ciągle wynajduje okazje żeby często przebywać w towarzystwie Uli. Mam nadzieję, że jest nadzieja na to, że Ula jednak też uzna, że równie mocno kocha Marka. Nie powinna patrzeć na to, że jej poprzedni związek się tak smutno zakończył. Marek, to przecież nie doktorek! Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńUla stara się jak najszybciej zapomnieć o poprzednim związku i tak naprawdę nie zaprząta sobie nim głowy. Zajęła się pracą i bardzo w nią zaangażowała a wsparcie Marka nie jest tu bez znaczenia. Gdzieś po drodze przeszłość da o sobie znać, ale będzie to wydarzenie incydentalne.
Bardzo dziękuję za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Święta, święta i po krzyku. Ale muszę przyznać, że ciężko się wraca do normalności. Piękne miejsce znalazł Marek na krótki odpoczynek. Okoliczności przyrody również im sprzyjają. Czy te SPA jest tym samym, co w serialu? Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina
UsuńTo zupełnie inne SPA wymyślone przeze mnie, chociaż bardzo rzeczywiste, bo istnieje naprawdę. Wodząc palcem po mapie natknęłam się na to piękne miejsce i uznałam, że będzie świetne i skonkretyzowane. To serialowe było niejako bezimiennym, anonimowym SPA.
Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za wizytę na blogu. :)
Ale Marek jest tutaj pracowity i zorganizowany. Widać, że zna się na swojej pracy. Muszą się postarać żeby pokaz wypadł najlepiej w całej historii firmy, bo firmę czekają dość duże wydatki. Nowe maszyny nie są zbytnio tanie. Z Marka wychodzi prawdziwy gospodarz i kompetentny Prezes. Ale tej parze musi się udać i to nie tylko na polu zawodowym;) Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira
UsuńTym razem zrobiłam z Marka naprawdę fajnego, porządnego i uczciwego faceta, który nie baluje w klubach a rzetelnie pracuje dla dobra firmy. Trochę go wyidealizowałam, ale musiałam stworzyć wyraźny kontrast między nim a Piotrem, by Ula nie miała żadnych wątpliwości, że przy tym drugim zmarnowałaby sobie życie.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję za wpis. :)
Żaglówki nieodłącznie kojarzą mi się z Mazurami. Fantastycznie spędza się w ten sposób czas. Zazdroszczę i wcale się nie dziwię, że Uli taki sposób spędzania czasu się spodobał. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńChyba dla większości ludzi takie skojarzenie jest typowe, ale w tym konkretnym przypadku mamy do czynienia z jeziorem w Wielkopolsce. Ja miałam też szczęście, że jako nastolatka zrobiłam patent żeglarski i sporo mil miałam wypływanych. Mogę jedynie potwierdzić, że ten sposób spędzania czasu jest niezwykle przyjemny.
UsuńSerdecznie pozdrawiam i bardzo dziękuję za wizytę na blogu. :)
Fakt, że Józef polubił Marka na pewno powinno mu pomóc aby Ula się przełamała i zajrzała głębiej w swoje serce. Ula widzi i docenia, to jaki Marek jest dla niej i dla pracowników. Nie powinna się niczego obawiać, bo Marek na pewno jej nigdy nie skrzywdzi. Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa
UsuńMarek ogólnie wzbudza sympatię. Wzbudził ją u Uli i wzbudził u Józefa, bo jest uczynnym, sympatycznym facetem. Nie jest Uli obojętny, chociaż ona nie nazywa jeszcze tego, co do niego czuje, miłością. Otwarcie twierdzi, że nie byłoby jej tak trudno w nim się zakochać i nie broni się przed pocałunkiem. Wszystko zmierza we właściwym kierunku.
Bardzo Ci dziękuję za odwiedziny na blogu i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Witaj Małgosiu,
OdpowiedzUsuńUla świetnie sobie radzi w nowej pracy. Okazało się, że strach ma wielkie oczy i niepotrzebnie się martwiła. Ale należy przyznać, że obecny zakres jej obowiązków znacznie różni się od tego z poprzedniej pracy, więc jej obawy miały swoje uzasadnienie. Praca w FD nie powinna jej znudzić, bo jest bardzo zróżnicowana. Marek ją docenia, zresztą nie tylko na polu zawodowym. Tworzą niezły tandem. Miło, że oboje zauważyli, iż wiele rzeczy ich łączy. Marek okazał się odważniejszy i wyznał jej swoje uczucia. Myślę, że to już tylko kwestia niewielkiego czasu aby doczekał się tego samego od Uli? Ciekawi mnie tylko jak na wybrankę jego serca zareagują rodzice Marka? Jak na razie, to wiemy, że Józef nie powinien być przeciwny, bo go polubił. Zainteresowałaś mnie również tym, że przeszłość jednak da o sobie znać. Czyżby Piotrowi zaczęło znowu zależeć i będzie chciał odzyskać Ulę? Bo Paulina chyba nic już nie zrobi skoro do tej pory się nie zdecydowała? Poza tym jej naprawdę było głupio, że tak wpadli i że zapomnieli o powrocie swoich połówek. Dziękuję za dzisiaj i czekam na ciąg dalszy. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam mnóstwo uścisków:) Gaja
Gaja
UsuńMarek powróciwszy z podróży pojechał prosto do rodziców. Pokazał im zdjęcia, na których Paulina jest w jednoznacznej sytuacji z Piotrem. Oni nie mają wątpliwości, że ona nie zostanie ich synową, bo straciła u nich wszelkie łaski. Nie będą naciskać na syna, żeby jej wybaczył. O tym nie ma mowy. Zostawiają mu wolny wybór i nie będą się wtrącać.
Przeszłość da o sobie znać, ale nie w sensie o jakim piszesz. Wkrótce o tym przeczytasz.
Wielkie dzięki, że mimo tak okrojonego czasu dałaś radę przeczytać i skomentować. Przesyłam mnóstwo serdeczności. :)
Zachowanie Marka potwierdza jego wielką klasę. Mimo, że w Egipcie w końcu kilka dni mieszkali w jednym pokoju, on tego nie wykorzystał i w SPA zamówił dwa osobne pokoje. Dobrze wie, że takie zachowanie bardziej przemówi do Uli niż nachalne przymuszanie jej do związku. Miłość też wie gdzie wyznać, bardzo romantyczne miejsce. Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńTo prawda. Marek to gentleman w każdym calu. Nie wykorzystuje sytuacji i nie jest namolny. Jest za to konsekwentny. Metoda małych kroków sprawdza się za każdym razem i on nie będzie niczego przyspieszał. Dobrze wie, że Ula musi mieć czas, by okrzepnąć po rozstaniu z niedoszłym mężem.
UsuńPięknie dziękuję za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Stworzyłaś postać ,której nie da się nie lubić ,z miejsca wzbudza sympatię ,a ja uparcie nie wiem czemu dopatruje się w nim negatywnych cech i czekam na jego potknięcie. Ula nie pozbierała się jeszcze po zranionej miłości. Mam nadzieję ,że Piotr nie będzie już bruździł jej w życiu? Oby nie. Pozdrawiam serdecznie :).
OdpowiedzUsuńJustyna
UsuńW tej historii Marek miał być miłym, porządnym facetem i cieszę się jeśli tak go odbieracie. Miał stać w mocnej sprzeczności do Sosnowskiego. To miało być pretekstem do rozstania Uli i Piotra. Jej miłość dość szybko wyparowuje, bo skoro tak mocno Ula się na niej zawiodła nie ma powodu, by wciąż rozpamiętywać przeszłość. Na szczęście Piotr już nic nie będzie mieszał, bo wie, że do Uli droga już zamknięta.
Bardzo dziękuję Ci za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Ula zaspała?! Koniec świata. Chyba jest bardzo zmęczona tą nową pracą. Nie widzę innego wyjścia, bo ona jest taka obowiązkowa. Chociaż wypadki chodzą po ludziach i los bywa złośliwy. Akurat wtedy, gdy jej bardzo zależało, zdarzyło się zaspanie. Marek to anioł;) Do następnego. Pozdrawiam;) AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńKażdemu się zdarza zaspać, nawet tym najbardziej sumiennym a Marek aniołem nie jest. Jest raczej uczciwym facetem o dobrym charakterze, ale bez aureoli. Haha.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję za wizytę na blogu. :)
Oj coś mi się wydaje, że Marek podświadomie zabrał Ulę ze sobą, bo chciał spędzić s nią więcej czasu a nie dlatego żeby wdrożyć ją w nowe obowiązki. Nieźle to sobie wykalkulował. No i dopiął swojego, bo wreszcie wyznał jej miłość. Ciekawe ile Uli zajmie wyznanie mu tego samego? Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina
UsuńMarek raczej bardzo świadomie zabrał Ulę ze sobą, bo było to słuszne z zawodowego punktu widzenia. Oczywiście pragnie z nią spędzać jak najwięcej czasu, ale też chce, żeby takie propozycje wyjazdowe niczego na niej nie wymuszały. On już wie, że Ula lubi zwiedzać piękne zakątki a ten, do którego przyjechali jest jednym z nich. To trochę tak jak z tym szamponem. Dwa w jednym, czyli pogodzenie spraw zawodowych z prywatnymi.
Bardzo dziękuję za komentarz i najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)
Krzysztof i Helena muszą być dumni z takiego syna. Wreszcie. Marek jest bardzo zorganizowany, wie na czym polega praca, nie w głowie mu imprezy. Ale jak widać nie żyje tylko pracą. Fajnie, że wie, że nie tylko pracą człowiek żyje. Znajduje czas na odpoczynek i na odszukanie miłości. Do następnego czwartku Pozdrawiam;) Ola
OdpowiedzUsuńOla
UsuńOczywiście, że seniorzy są dumni z syna. Firma kwitnie dzięki niemu, bo niczego nie zaniedbuje. Zależy mu. Wyjazd do szwalni to połączenie pracy z przyjemnym wypoczynkiem. Skoro są już w takim pięknym miejscu, dlaczego mają z tego nie skorzystać?
Bardzo dziękuję, że znalazłaś czas i przeczytałaś. Najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)
Fajna z nich para. Myślę, że jeśli tego nie popsują, to czeka ich wspaniała przyszłość w miłości i szczęściu. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńOpowiadanie powoli dobiega końca więc nie zafunduję im już żadnych przykrych niespodzianek. Wszystko zmierza do szczęśliwego zakończenia.
UsuńBardzo dziękuję za komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :)
Szwalnie ogarnięte ale co z pokazem? Nikt nic nie zmaluje np. histeryk Pshemko? Już wszystko będzie szło gładko? Byłoby fajnie, bo Marek i Ula mieliby więcej czasu dla siebie;) Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda
UsuńPisałam już wyżej, że nic nie zakłóci już tej sielanki poza jednym malutkim epizodem, ale tak naprawdę bez znaczenia. Wszystko zmierza we właściwym kierunku.
Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz. :)
To najważniejsze Marek ma już za sobą. Wyznanie swoich uczuć. Ula pewnie wkrótce zrozumie to samo. Nie wiem czy czekają ich kolejne wyjazdy, ale ten na pewno można uznać za udany. Marek pewnie i bez tak pięknego otoczenia i wyjazdu wyznałby co czuje. Mają również miejsce gdzie będą chętnie wracać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
RanczUla
UsuńWyjazdów będzie całkiem sporo, bo skoro już Marek otworzył się przed Ulą, a ona przyjęła to do wiadomości, to nie będzie protestować przeciwko wypadom za miasto w weekendy.
Bardzo dziękuję Ci za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Piękne
Usuń