ROZDZIAŁ
6
Biegła
ślizgając się na zaśnieżonych chodnikach. Chciała być jak najdalej od tego
sklepu i od Tamary. Zatrzymała się dopiero przy targowisku, gdzie zamierzała
kupić dwa skromne stroiki dla siebie i dla Zofii. Stamtąd miała już blisko do
domu. Dopiero tam uspokoiła się i opanowała lęk. Zapakowała prezenty do
kolorowej torby i zeszła na pierwsze piętro. Na widok stroika Zofia wydała
okrzyk zachwytu.
- Jaki piękny! Wchodź kochanie, wchodź.
Napijesz się kawki?
- Napiję. Tu pani Zofio jeszcze skromny
prezent pod choinkę. Mam nadzieję, że się spodoba – wręczyła jej torbę z
komicznym Mikołajem.
- Po co wydajesz na starą babę pieniądze, –
Zofia odezwała się zrzędliwie – ale to jest super – rozłożyła szlafrok i
przytuliła do niego swoją pooraną zmarszczkami twarz. – Mięciutki i ciepły.
Wspaniały prezent. Dziękuję kochanie. I ja mam coś dla ciebie – wyciągnęła
wielki wiklinowy koszyk z pałąkiem. – Zrobiłam ci ciepłą czapkę, długi szalik i
rękawiczki. Przymierz. Mam nadzieję, że będą pasowały. W koszu jest trochę
szwajcarskich słodyczy i innych specjałów. Jest też pyszna, wędzona szynka w
smaku przypominająca prosciutto i duży płat łososia. Będziesz miała po świętach
ucztę. A tak w ogóle to chciałam ci zaproponować spędzenie z nami wigilii i
świąt.
- Z nami?
- Nie mówiłam ci, ale przyjechał Tomasz. Przez
dwa tygodnie siedział u rodziców, ale te święta postanowił spędzić ze mną. Mówiłam
mu o tobie i o tym, że być może spędzimy te święta we trójkę.
- Bardzo bym chciała pani Zosiu, ale nie mogę.
Umówiłam się z koleżanką z pracy, że dotrzymam jej towarzystwa. Ona podobnie
jak ja nie ma żadnej rodziny… Po prostu nie spodziewałam się zaproszenia od
pani i już się zgodziłam. Głupio by mi było to teraz odwołać.
- To zrozumiałe drogie dziecko, ale też i szkoda.
Myślałam, że poznasz mojego wnuka.
- Na pewno będzie jeszcze okazja – pocieszyła
staruszkę. Wróciła do domu i opróżniła koszyk. Miała wyrzuty sumienia, bo
okłamała Zofię. Te świąteczne plany, o których jej mówiła były wyssane z palca.
Po prostu wystraszyła się. - A co, jeśli
ten Tomasz zna Wiktora? – W jej głowie lęgły się pytania zupełnie
absurdalne zakrawające już na manię prześladowczą, ale czyż nie miała do tego
podstaw?
Położyła
stroik na stoliku i zapaliła świeczkę. Nawet nie poczuła, że po jej policzkach
płyną łzy. Miała żal do siebie i do Wiktora.
Zniszczył
jej życie i to przez to musiała teraz kłamać, żeby ochronić siebie przed
kolejną ucieczką. Zosi ufała bezgranicznie, ale nikomu więcej. Nie miałaby siły
zaangażować się ponownie w jakiś związek, bo wciąż gdzieś z tyłu głowy czaiłoby
się pytanie, czy ten kolejny mężczyzna nie zgotuje jej podobnego losu.
W
wigilijny poranek ubrała się ciepło i zanim wyszła z budynku zapukała jeszcze
do Zofii. Nie wchodziła jednak dalej. W przedpokoju uściskała staruszkę życząc
jej udanych, rodzinnych świąt.
- A ty już idziesz do tej koleżanki?
- Idę jeszcze do piekarni po chleb i chałkę do
ryby, bo zamówiłam. Kupić pani coś?
- Nie kochanie. Ja mam już wszystko. Wesołych
świąt Laura. Baw się dobrze.
Podziękowała
i zbiegła na dół. Sięgnęła do klamki, ale ktoś z drugiej strony energicznie
otworzył drzwi. Cofnęła się lekko. Przed nią stał facet w modnym kożuszku
trzymający w rękach mnóstwo kolorowych toreb.
- Przepraszam – chciała go wyminąć.
- To ja przepraszam. Ma pani na imię Laura?
Wbiła w
niego zaniepokojone spojrzenie. Pomyślał, że chyba nigdy w życiu nie widział
tak intensywnie zielonych oczu.
- A o co chodzi?
- Ja jestem Tomasz, wnuk Zofii. Chciałem pani
podziękować za opiekę nad babcią – oparł torby o nogi wyciągając z wewnętrznej
kieszeni skórzany portfel – i zaproponować zapłatę za dotychczasową i dalszą dbałość
o nią. Ja jestem człowiekiem bardzo zajętym i nie zawsze znajduję czas, żeby tu
przyjechać. Czułbym się lepiej wiedząc, że ma się kto zająć staruszką.
Jego
ton był wyniosły a słowa brzmiały na tyle protekcjonalnie, że doprowadziły
Laurę do wściekłości. – Co on sobie
wyobraża, że kim jest? Chce mnie kupić? Co za tupet?
- Może w Szwajcarii właśnie tak ludzie bogaci
traktują ludzi z niższą pozycją społeczną. Zarozumiale i wyniośle. Tu w Polsce
wymagamy trochę szacunku. Gdyby miał pan więcej klasy zrozumiałby pan, że taką
propozycją obraża mnie i obraża własną babcię. Wszystko co dla niej zrobiłam i
jeszcze zrobię, nie było i nie jest podyktowane chęcią wzbogacenia się kosztem
starszej kobiety. Robiłam to, bo chciałam. Zawdzięcza mi tyle samo, ile ja jej.
Jeśli nie rozumie pan takich niuansów to naprawdę mi pana żal, bo nie ma w panu
nawet odrobiny wrażliwości i zwykłego taktu. Ekskluzywnym, szwajcarskim
jedzeniem nie odkupi pan nigdy czasu, który mógłby pan spędzić z babcią. Pan
jest młody a jej niewiele go zostało. Czy praca i dorabianie się majątku jest
ważniejsze od jej starczych łez i samotności? Proszę się nad tym zastanowić, a
teraz pan wybaczy… - ominęła go i wybiegła z klatki schodowej.
Zrobiło
mu się głupio i wstyd. Nie spodziewał się takiej reprymendy. Najgorsze, że
miała rację. Zbyt mało czasu poświęcał staruszce a przecież od centrum do
Targówka nie jest daleko zwłaszcza dla kogoś, kto porusza się po Warszawie
samochodem. Zdecydowanie źle to rozegrał. Obraził ją i powinien ją przeprosić.
Siedząc
przy parującej kawie opowiadał Zofii o tym nietaktownym z jego strony
potraktowaniu Laury.
- Ona mi tego nie wybaczy. Co ja sobie myślałem?
Miałem wyobrażenie, że to biedna dziewczyna i przyda jej się parę groszy w
zamian za doglądanie ciebie.
- Źle ją oceniłeś Tomaszu. To bardzo miła i
uczynna osoba. Inteligentna i wykształcona. Nosi w sobie jakąś tajemnicę, ale
nie dociekam, co to jest, bo to nie moja sprawa. Jest zaradna i potrafi zadbać
nie tylko o siebie, ale i o mnie. Powinieneś ją przeprosić, ale czy ci wybaczy,
to już inna sprawa. Dla mnie to też przykre tym bardziej, że chciałam was ze
sobą poznać, bo zależy mi przecież na was obojgu.
- To może mógłbym pójść teraz i przynajmniej
spróbować z nią porozmawiać?
- Nie zastaniesz jej. Chciałam, żebyśmy
wspólnie spędzili święta, ale moja propozycja padła za późno, bo przyjęła inną
od koleżanki z pracy.
- No trudno… Szkoda. Jestem kretynem.
Laura wracała
z piekarni. Jeszcze była wzburzona słowami Tomasza. Cichutko weszła na swoje
poddasze i zamknęła się na cztery spusty. Nie miała zamiaru wychodzić przez
cały okres świąt. Zrobiła sobie kawy i ukroiła kawałek piernika, który piekła
wraz z Zosią. Włączyła laptop i wybrała jakiś film. Nadal nie dorobiła się
telewizora i wciąż uważała, że jest on zbędny.
Święta
upłynęły jej leniwie. Przesiedziała przed laptopem w koszuli nocnej i
szlafroku. Wreszcie wyspała się do woli.
W
pierwszy dzień po nich poszła do pracy. Część pracowników wzięła urlopy aż do
końca roku więc załoga była dość okrojona. Laurze było wszystko jedno. Skupiona
nad dokumentami robiła to, co do niej należało. Nie wtrącała się do rozmów
koleżanek paplających o przebiegu świąt i przygotowujących się do Sylwestra.
- A ty Laura wybierasz się gdzieś? – zapytała
kpiącym tonem jedna z nich.
- Nie – odpowiedziała lakonicznie nie
podnosząc głowy znad dokumentów.
- Nie
masz z kim? – drążyła tamta.
- Nie mam.
- Mój brat szuka partnerki na sylwestrowy bal,
może się skusisz?
- Dziękuję. Nie skorzystam.
Tak
mniej więcej wyglądały jej rozmowy z koleżankami. Nigdy nie dawała się ponieść
nerwom, choć pytania przez nie zadawane były czasem głupie, złośliwe i
infantylne. Nigdy też nie pozwoliła się sprowokować.
Wracając
do domu zapukała do Zofii. Chciała wiedzieć, czy u niej wszystko w porządku.
Zosia podgrzała jej zupę grzybową i świąteczny bigos.
- Tomasz ma straszne wyrzuty sumienia… -
powiedziała niepewnie.
- Niepotrzebnie. Można mieć wyrzuty sumienia w
stosunku do kogoś, kogo się zna i na kim nam zależy. W jego przypadku nie
wchodzi w grę ani jedno, ani drugie.
- A jednak zależy mu na tym, żeby cię
przeprosić.
- Naprawdę nie musi. Ja nie czuję urazy. On
bywa tu rzadko a mój stosunek i sympatia do pani po rozmowie z nim nie zmieniły
się w najmniejszym stopniu. – Zofia westchnęła ciężko.
- Pluje sobie w brodę, że zachował się jak
kretyn. Nie tak go przecież wychowano.
- Zamknijmy ten temat. Naprawdę nic się nie
stało i nie chcę o tym rozmawiać. Jak wam minęły święta?
- Głównie na jedzeniu – Zosia roześmiała się.
– Tomasz wyjechał dopiero wczoraj wieczorem z wielką torbą wałówki. Dla ciebie
też mam. Bigos zamrozisz. Pierogi z kapustą także. Nic im nie będzie.
Dostaniesz rybę w galarecie i opanierowanego karpia. Tego musisz zjeść w
pierwszej kolejności. Jest też cały słój śledzi w oleju. Jakoś musimy dać radę
to pozjadać. Tym razem trochę przesadziłam z ilością jedzenia.
Te
kilka dni, które zostały do końca roku minęły Laurze dość monotonnie. W pracy
nie było nic pilnego. Panowała luźna atmosfera a pracownicy żyli już przednią
zabawą. Ona nigdzie się nie wybierała. Zamierzała po prostu iść spać i
potraktować tę noc jako coś zupełnie normalnego. Po pracy wracała prosto do
domu zachodząc jeszcze na chwilę do Zofii. W lodówce miała dość jedzenia i nie
musiała chodzić za nim po sklepach.
W
ostatni dzień roku skończywszy pracę i rzuciwszy kilka zdawkowych życzeń
koleżankom z pokoju nacisnęła kaptur na głowę i powlekła się do domu. Szła
wolno, bo nigdzie jej się nie spieszyło. Doszła do przejścia dla pieszych i
zatrzymała się widząc świecące się czerwone światło. Po drugiej stronie ulicy
przed domem zobaczyła Tomasza. Stał oparty o drzwi samochodu i najwyraźniej na
nią czekał. Nie chciała ponownej konfrontacji z nim. Już ta pierwsza nie była
zbyt miła. Niestety dostrzegł ją więc nie mogła już zrobić w tył zwrot tym
bardziej , że zapaliło się zielone światło. Przeszła przez ulicę i ukrywszy
twarz w obszernym kapturze podążyła w kierunku klatki schodowej udając, że go
nie widzi.
- Pani Lauro proszę zaczekać – podbiegł do
niej prosząc. Zatrzymała się i odwróciła głowę. – Chciałem panią bardzo
przeprosić. Zachowałem się jak ostatni dupek. Proszę mi wierzyć, że w żaden
sposób nie chciałem pani urazić. Miała pani rację naskakując na mnie, bo na to
zasłużyłem. Bardzo mi zależy, żeby nasze relacje były poprawne.
- Dlaczego?
- Głównie ze względu na babcię. Ona traktuje
panią jak wnuczkę i bardzo panią kocha. Nie może znieść myśli, że dwoje jej
wnuków jest skonfliktowanych. Ja pragnę zgody i jeszcze raz przepraszam za moje
zachowanie.
- Przeprosiny przyjęte – mruknęła. Odwróciła
się i ruszyła w stronę drzwi.
- A jednak gniewa się pani… Co mogę jeszcze
zrobić, żeby pani mi wybaczyła? Mogę na kolanach błagać, bo bardzo mi na tym
zależy – runął przed nią na mokrą, śniegową breję i złożył ręce jak do
modlitwy. Spojrzała na niego. Wyglądał tak komicznie, że początkowa złość
zaczęła w niej topnieć. W końcu roześmiała się na całe gardło ukazując dwa
rzędy śnieżnobiałych, równych zębów. Zafascynowany patrzył na tę jej
spontaniczną reakcję i sam się roześmiał. Wstał i otrzepał kompletnie mokre
nogawki jeansów.
- To co, zgoda? – zapytał z nadzieją
wyciągając do niej dłoń.
- Zgoda, – podała mu swoją, a on podniósł ją
do ust i ucałował – ale pod warunkiem, że przestaniesz zwracać się do mnie
„pani” i zaczniesz nazywać mnie po imieniu.
- Z największą radością – zapewnił.
Zosia
otworzyła drzwi i kiedy zobaczyła na progu tych dwoje jej twarz rozświetlił
uśmiech.
- Pogodziliście się?
- Pogodziliśmy babciu – Tomasz przepuścił
Laurę przodem i wszedł za nią zamykając drzwi. – Dostaniemy coś ciepłego? Nie
wiem jak Laura, ale ja przemarzłem klęcząc na chodniku.
- Klęczałeś na chodniku? – zaskoczona Zofia aż
ściągnęła z nosa grube szkła.
- Inaczej nie dała się przebłagać – roześmiał
się głośno. Pomógł rozebrać się Laurze wieszając jej kurtkę na wieszaku.
Ściągnęła szalik i czapkę. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki rozsypały
się na jej plecach pasma długich, gęstych, rudych włosów. Tomasz patrzył na to
jak oniemiały. Ta kobieta była piękna.
Dojadali
świąteczny barszcz z uszkami. Zosia krzątała się po kuchni szykując im drugie
danie.
- A co z Sylwestrem dzieci? Macie jakieś
plany?
- Ja mam zamiar spędzić go tutaj – Tomasz
rozparł się na krześle.
- A ja idę spać – Laura wstała od stołu i
zebrała talerze wkładając je do zlewu. Zosia nieco zbulwersowana popatrzyła na
oboje krytycznie.
- Zaczynam się bać, co będzie za trzydzieści
lat, bo wy już zachowujecie się jak para zgrzybiałych staruszków. Powinniście
korzystać z życia i bawić się póki jesteście młodzi. Ja w waszym wieku nigdy
nie odpuściłam tej wyjątkowej nocy i szalałam z dziadkiem do białego rana.
Popatrzyli
na nią i równocześnie parsknęli śmiechem.
No, no, no początek znajomości Laury i Tomasza nie był miły. Tomasz po prostu się nie popisał. Miło, że tak szybko się zreflektował. Padnięcie na kolana każdą dziewczynę by zmiękczyło. Czyżby mieli spędzić razem sylwestra? Fajnie by było;) Czekam na czwartek. Serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńTo spotkanie nie było miłe, ale najważniejsze, że Tomasz się szybko połapał i przeprosił. Sylwester będzie wspólny.
Pozdrawiam Cię cieplutko i bardzo dziękuję za wpis. :)
No proszę bardzo. Laura wcale nie ma takich złych koleżanek w pracy. Dostała propozycję wyjścia na sylwestra mimo, że właściwie nie utrzymuje kontaktów towarzyskich z koleżankami z pracy. Co prawda nie wiadomo, czy ta propozycja by padła, gdyby brat koleżanki miał już partnerkę, ale liczy się gest. Może z biegiem czasu Laura zaprzyjaźni się z ludźmi z pracy. Tego jej życzę, bo samemu źle jest w życiu. Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńTa propozycja od koleżanek nie była na poważnie. Jej koleżanki kpią sobie z niej i Laura dobrze o tym wie. Mimo to nie daje się sprowokować, bo nie chce dopuścić do jakiejkolwiek kłótni. Od kiedy wróciła do Warszawy nie udziela się towarzysko w ogóle, żeby przypadkiem nie natknąć się na Wiktora. Cały więc pomysł z bratem jednej z koleżanek jest po prostu wyssany z palca i został rzucony dla zwykłego fanu, żeby pośmiać się z Laury
UsuńBardzo dziękuję za komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :).
Ale Laura przyzwyczaiła się do ucieczek, a tu niespodzianka. Tomasz ją szybciej dojrzał i nie było sensu robić przedstawienia. Dość zabawny jest ten facet. A oprócz tego chyba jest uparty i sukcesywnie dąży do celu. Założył sobie, że przeprosi Laurę i to zrobił. Trzeba przyznać, że znalazł ujmujący sposób;) Coś czuję, że tych dwoje stworzy niezły tandem? Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga
UsuńPoczątek ich znajomości był fatalny, ale reakcja Laury uświadomiła Tomaszowi, że za daleko się posunął i obraził ją propozycją zapłaty za opiekę nad Zofią. Przeprosiny były bardzo wskazane, bo wszystko wskazuje na to, że jednak będą się widywać u Zosi i jakoś muszą się ze sobą komunikować.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Oj Tomasz, Tomasz! Denerwują mnie ludzie, którzy uważają, że za pieniądze można kupić wszystko. Laura nieźle mu nawtykała i miała rację. Liczę jednak na to, że Tomasz nie jest takim burakiem i rzeczywiście obraził Laurę zupełnie przez przypadek. Laura miała już jednego bogacza i co? Mam nadzieję, że nie wpadnie z deszczu pod rynnę? Do następnego czwartku;) Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńTomasz miał zupełnie inne wyobrażenie o Laurze. Sądził, że jest biedna i potrzebuje pieniędzy. To stąd ten nieco wyniosły i protekcjonalny ton, który tak bardzo ją uraził. Poza tym Tomasz mimo, że też nie narzeka na brak pieniędzy, to jednak bardzo się różni od Wiktora. Ta znajomość na pewno się rozwinie.
Bardzo dziękuję za komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :)
Jak na razie, to chociaż z Tamarą jest spokój i w związku z tym spokój z Wiktorem. Cieszę się, że pojawił się Tomasz;) Co prawda ich pierwsze spotkanie nie napawa optymizmem, ale zrozumiał i przeprosił. Może będzie dobrze? Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńLaura wybrała Targówek, bo wiedziała, że jej dawni znajomi i znajomi Wiktora raczej się tu nie zapuszczają i istnieje tylko minimalne ryzyko natknięcia się na któregoś z nich. Życie jednak bywa nieprzewidywalne i wszystko może się zdarzyć.
Pozdrawiam najserdeczniej i bardzo dziękuję za wizytę na blogu. :)
Zosia ma chyba jakiś ukryty cel i chyba wiem nawet jaki;) Nie wiem tylko, czy Laura lub Tomasz też się połapali? Ale przecież ona nie chce nic złego, trochę ich do siebie popycha. Może się dogadają? Nie muszą od razu być parą, ale przyjaciółmi, czemu nie? Laura potrzebuje kontaktu z osobą w jej wieku. Babcia, to babcia, wiadomo, ale przyjaciel też jest potrzebny. Czekam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńZosia nie ma żadnego celu a tylko marzenie. Po prostu zna swojego wnuka i zna już dość dobrze Laurę. Pomyślała, że pasowaliby do siebie. Jednak jest dyskretna i nie bawi się w swatkę. Niczego nie przyspiesza i na nich nie wymusza. Uważa, że to oni sami powinni dojść do podobnych wniosków ale czy tak rzeczywiście się stanie, czas pokaże.
Bardzo dziękuję, że zajrzałaś. Najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)
Zosia, to taka kochana babcia. Ona rzeczywiście troszczy się o Laurę, zresztą z wzajemnością. Wałówka przygotowana i Laura na pewno nie będzie głodna. Laura też pamięta o Zosi. Mimo, że mogła się obawiać, że Tomasz jeszcze jest u niej, to i tak tam zagląda. Poczucie obowiązku przede wszystkim. Fajnie by było, gdyby Laura i Tomasz znaleźli nić porozumienia. Nie tylko Zosia by była szczęśliwa. Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa
UsuńTo dopiero początek znajomości Laury i Tomasza i chociaż zaczęła się niezbyt dobrze to były przeprosiny i wybaczenie. Tomasz wie, że Laura traktowana jest przez Zofię jak rodzona wnuczka i też zależy mu na dobrych relacjach z nią. To stąd te przeprosiny. W końcu będą się spotykać u Zosi a chłód i oficjalny ton chyba nie byłby dobry dla żadnego z nich.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :)
Laura okłamała Zosię, to prawda, ale nie powinna czuć wyrzutów sumienia. Nie zostawiła Zosi samej. Tą decyzją skazała się na samotne święta, ale też to można zrozumieć. Ona panicznie boi się nowych osób. A co by było, gdyby wnuk Zosi zadawał niewygodne pytania, gdyby okazało się, że zna Wiktora? Dobrze zrobiła chociaż musiało być jej przykro spędzać w samotności te rodzinne święta. Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńTego właśnie się Laura obawia, że ktoś, kogo pozna będzie znał Wiktora lub kogoś z jego otoczenia. Akurat w przypadku Tomasza takie niebezpieczeństwo nie istnieje, bo on obraca się w zupełnie innych kręgach. Są to głównie handlowcy a nie prawnicy. To nie pierwsze samotne święta Laury i chyba zdążyła już do tego przywyknąć. Oczywiście, że jest jej przykro, ale na pewno bezpiecznie.
UsuńSerdecznie pozdrawiam i dziękuję za wpis. :)
Może zadziała tutaj powiedzenie, że kto się czubi, ten się lubi? Myślę, że Tomasz nigdy by nie potraktował Laury tak jak Wiktor. Pochodzi zupełnie z innego domu. Śmiem tak twierdzić po jego dotychczasowym zachowaniu i po tym jaka jest Zofia. Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira
UsuńTomasz został zupełnie inaczej wychowany niż Wiktor. Szanuje kobiety i to odróżnia go od Byczkowskiego. W stosunku do Laury popełnił gafę chcąc jej zapłacić za opiekę nad babcią, ale tak naprawdę to dobry i uczciwy chłopak a Laura na pewno się o tym przekona.
Bardzo dziękuję za wpis. Przesyłam serdeczności.:)
Ciekawa jestem co zrobi Laura i Tomasz? Babcia Zosia trochę ich zawstydziła więc może jednak gdzieś razem wyjdą? Miasta organizują zabawy pod chmurką, trzeba tylko chcieć. No to zobaczymy, czy im się chciało i ewentualnie jak było? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa też pomyślałam o zabawie pod chmurką. Babcia Zosia trochę wjechała im na ambicję więc na pewno gdzieś się ruszą.
UsuńBardzo dziękuję za odwiedziny bloga. Serdecznie pozdrawiam. :)
W końcu wszystko zaczyna się układać Laurze. Oby tylko przestała myśleć, że każda napotkana osoba może być znajomym Wiktora. Wpadnie jeszcze w jakąś paranoję i nieszczęście gotowe. Ciekawa jestem jak zachowaliby się jej rodzice, gdyby wiedzieli o tak dobrej partii. Pewnie Wiktorek poszedłby u nich w odstawkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
RanczUla
UsuńObsesje Laury wynikają z panicznego strachu przed Wiktorem. Na pewno przez to jest o wiele bardziej uważna i czujna niż na początku, kiedy do ludzi miała większe zaufanie. Ucieczki i ciągły strach przekonały ją, że nie warto być zbyt ufnym. To tyczy się także jej własnych rodziców. Oni akurat są tymi osobami, którym nie należy ufać w ogóle. Założyłaś hipotetyczną sytuację i piszesz, że Tomasz zdobyłby większe łaski niż Wiktor u rodziców Laury. Ja tak nie uważam. Tomasz to skromny człowiek. Ciężko i uczciwie pracuje na swój stan posiadania. Nie ma tak rozległych znajomości w świecie warszawskiego establishmentu a o to głównie chodzi rodzicom Laury, żeby trafić do elity.
Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Ten rozdział napawa optymizmem, że jednak w życiu Laury zaświeci jednak Słoneczko, nawet kiedy przysłoniła go na chwilę mała chmura. Tomasz wywarł na mnie pozytywne wrażenie, choć początkowo uważałam go za gbura kiedy wyskoczył z tymi pieniędzmi, powinien wiedzieć, że ludzi nie ocenia się po ubiorze. Nie znał Laury, więc powinien zachować się bardziej przezornie. Dobrze, że później zachował się już poprawnie i przeprosił za swoje zachowanie. Myślę, że pomysł wspólnego spędzenia Sylwestra nie jest najlepszym pomysłem, chyba, że będzie to poza Warszawą. Zosia byłaby szczęśliwa gdyby oboje ułożyli sobie życie we dwoje, ale może nie wybiegajmy w przyszłość, bo wszystko może się jeszcze zdarzyć. Dziękuję za dziś i pozdrawiam serdecznie, Agata
OdpowiedzUsuńAgata
UsuńZ tego co Tomasz usłyszał o Laurze od Zofii miał o niej zupełnie inne wyobrażenie. Sądził, że to biedna dziewczyna, która sama potrzebuje wsparcia, chociaż udziela go jego babci. Dziewczyna okazała się rzeczywiście niezbyt bogata, uczciwa i bardzo honorowa. Dała mu nauczkę, a Zosia utwierdziła go w przekonaniu, że bardzo źle postąpił traktując Laurę w sposób protekcjonalny.
Co do Sylwestra, to już mogę Ci powiedzieć, że jednak spędzą go razem i to w Warszawie, chociaż dla Laury ta noc nie okaże się zbyt szczęśliwa.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję za wizytę na blogu. :)
Chyba te nieforemne ciuchy i zmiana wyglądu i tak skutecznie nie zakryły jej wdzięków. Tomasz jest nią zachwycony. Wcale się nie dziwię, takie oczy, takie włosy i taki charakterek. Ciekawe czy Laura da mu jakąkolwiek szansę, czy jednak strach zwycięży i go pogoni na cztery wiatry? Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina
UsuńAkurat ciuchy dla Tomasza nie mają żadnego znaczenia. On po tym pierwszym niefortunnym spotkaniu ocenia już Laurę zupełnie inaczej. Jest nią zauroczony, wręcz zafascynowany. Dla niego to trochę jak grom z jasnego nieba. Tak czy siak ten stan pozostanie w nim na bardzo, bardzo długo.
Pięknie dziękuję za wpis i pozdrawiam cieplutko. :)
Szkoda, że Laura siedziała sama w święta. Miałam nadzieję, że może właśnie święta coś przełamią. Ale pocieszające jest to, że ma święty spokój i nie musi drżeć o własne bezpieczeństwo. Do następnego. Pozdrawiam;) AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńOna wciąż drży o własne bezpieczeństwo. Nie chce prowokować sytuacji, która doprowadziłaby ją do kolejnej ucieczki. Bezpieczniej było więc zostać w domu i siedzieć w nim cicho jak mysz pod miotłą.
Bardzo dziękuję, że zajrzałaś. Przesyłam serdeczności. :)
Wstyd się przyznać, ale ja czasami marzę o takich świętach. Żeby było cicho i żeby nikt mi głowy nie zawracał, ale chyba sama nie wiem czego chcę. Jak czytam o świętach Laury, to mi się smutno zrobiło. Czyżby już tylko takie święta ją czekały? Nie będzie potrafiła się przełamać? Chyba powinna zamknąć tamten rozdział i uznać, że Wiktora już nie ma. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńJa jestem już w wieku, gdzie mogę sobie pozwolić na fanaberie i spędzać takie dni tylko z mężem. Z drugiej strony jest to rzadka okazja spotkania się z najbliższą rodziną i zazwyczaj korzystamy z takiej możliwości. Laura ma zupełnie inne powody do spędzania świąt samotnie i są one zrozumiałe. W jej przypadku strach przeważnie zwycięża i wyostrza ostrożność i czujność. Nie może uznać, że Wiktora już nie ma, bo on jest i to wcale nie tak daleko i stwarza potencjalne zagrożenie.
UsuńBardzo dziękuję za wpis. Serdecznie pozdrawiam. :)
No proszę widać pierwsze oznaki miłości może narazie ze strony Tomasza, ale nie ma co się dziwić Laurze. Chociaż myślę, że byli by świetną parą. Może gdyby im się udało Laura nie musiała by już uciekać i ukrywać się. Każdy zasługuje na prawdziwą miłość, a ona szczególnie.
OdpowiedzUsuńPoczątek znajomości nie taki jak powinien, ale końcówka świetna. Sama uśmiałam się wyobrażając sobie jak Tomasz klęczy na tym mokrym chodniku.
Dziękuję Wam kochane za dzisiejszy wpis, fajnie tak przed pracą coś poczytać.
Gorąco Was pozdrawiam w czwartkowy wieczór.
Julita
Julita
UsuńMiłość to może za dużo powiedziane, ale z całą pewnością Tomasz jest Laurą zauroczony. To wyzwoli w nim chęć poznania jej bliżej, ale czy Laura będzie chciała tego samego? Na razie przed nimi noc sylwestrowa, która może dużo zmienić.
Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Życie Laury powoli wychodzi na prostą i to jest super. Może nie jest jeszcze idealnie ale jest milion razy lepiej niż z Wiktorem. A właśnie, czy Laura i my też możemy już zapomnieć o tym kretynie? Czy teraz już będzie tylko cud, miód i orzeszki? Ja jestem za;) Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina
UsuńNiestety muszę Cię rozczarować. Chociaż Laura nie widziała Wiktora od ponad dwóch lat, on nie zniknął i wciąż uparcie jej szuka. To psychol, który wbił sobie do głowy, że koniecznie musi odnaleźć swoją ulubioną "zabawkę" i nie spocznie dopóki jej nie znajdzie. Tak więc nie będzie to cud, miód i orzeszki.
Bardzo dziękuję za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiam. :)
Obie panie wręczyły sobie nawzajem bardzo piękne i praktyczne prezenty. Widać, że były dane od serca. Świetnie się złożyło, że mogą traktować się jak rodzina, która dba o swoich członków, ale nie jest upierdliwa. Do następnego. Pozdrawiam;) Ola
OdpowiedzUsuńOla
UsuńZosia dla Laury jest namiastką rodziny, bo dzięki niej ona nie jest taka samotna. Zresztą to działa w obie strony. Opiekują się i dbają o siebie nawzajem. Rzadko zdarza się taka przyjaźń międzypokoleniowa, którą dzielą dekady, ale właśnie to jest piękne.
Serdecznie pozdrawiam i bardzo dziękuję za wpis. :)
No i dobrze się stało, że to właśnie Tomasz się zafascynował Laurą pierwszy. Może wreszcie, to właśnie on otoczy ją opieką i to dzięki niemu Laura wreszcie zrozumie, że może być szczęśliwa i może czuć się bezpiecznie przy odpowiednim facecie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNa razie Laura do Tomasza ma ograniczone zaufanie. Wciąż trzyma dystans chociaż na pewno jest on mniejszy niż w stosunku do innych facetów np. kolegów z pracy. Ona intryguje Tomasza i chciałby o niej wiedzieć jak najwięcej, ale ona nie jest wylewna i na pewno będzie mu trudno.
UsuńBardzo dziękuję za komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :)
Oj trochę boję się o Laurę. Napisałaś, że Wiktor jeszcze wróci. Czyżby jednak Tamara ją rozpoznała i wszystko powiedziała Wiktorowi? I co dalej? Znowu będzie uciekała? A tak już było prawie normalnie. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda
UsuńTamara jej nie rozpoznała a Wiktor wróci, ale nie w takim sensie, że dorwie Laurę i będzie ją bił. Wszystko przeczytasz w kolejnej części.
Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Żal dziewczyny. Szkoda, że ta bardzo boi się nowych związków. To wszystko przez ten okropny strach, ale ona jest taka młoda i może powinna zastanowić się nad tym, że nie wszyscy są tacy jak Wiktor? Nie powinna siebie winić, kochała go. To tylko i wyłącznie on jest winien. Szkoda, że nie poniesie za to wszystko kary. Zniszczył jej życie. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńLaura ma uraz i to chyba nikogo nie powinno dziwić. Niby zdaje sobie sprawę, że nie można wszystkich mierzyć jedną miarką, ale strach jest tu dominujący i to on wykrzywia obraz rzeczywistości. Nigdzie nie napisałam, że Wiktor nie poniesie kary. Pisałam za to wielokrotnie, że to ja mam wielkie poczucie sprawiedliwości i uważam, że skoro jest wina, musi być i kara. Wiktor też się jej doczeka.
UsuńNajserdeczniej pozdrawiam i bardzo dziękuję za odwiedzenie bloga. :)