ROZDZIAŁ
4
Nie zdążyła mu nic odpowiedzieć, bo w
drzwiach pojawił się Szymczyk a tuż za nim Violetta z dokumentami pod pachą.
Maciek przywitał się z Markiem. Ula opowiedziała mu w wielkim skrócie, co
dzisiaj zwojowały.
-
Nie chciałam ci nic mówić Marek, ale Maciek nie siedział bezczynnie. Trzeba
wpompować w tę firmę trochę gotówki a przynajmniej tyle, żeby odzyskała
płynność finansową. Mów Maciek, bo zżera mnie ciekawość.
Szymczyk uśmiechnął się od ucha do ucha.
-
Powiem tylko jedno słowo. Outlet. Byłem w magazynach. Ciuchy piętrzą się w obu
aż po sam sufit. To nie może tak być. Jak najszybciej trzeba je upłynnić, o ile
zgodzisz się na moją propozycję. Wygospodarujemy w jednym z magazynów miejsce
na sklep i zaczniemy wyprzedaż z czterdziestoprocentową zniżką. Najpierw jednak
puścimy reklamę w miasto i w internecie. Trochę już nad tym pracowałem.
Utworzyłem w tym celu stronę internetową, na której będziemy reklamować te
ciuchy i ich atrakcyjne ceny. Za chwilę wam pokażę. Jednak najważniejsza rzecz.
Ty Marek musisz pójść jutro do banku. Założysz jeszcze jedno konto na firmę.
Tam będą spływać wyłącznie pieniądze z outletu. Musimy wiedzieć czy to w ogóle
wypali. Do konta upoważnisz siebie i twojego ojca. Febo nie ma prawa o nim
wiedzieć. Zresztą jesteś współwłaścicielem i skoro on z tobą nie uzgadnia
niczego i podejmuje decyzje samodzielnie, to ty możesz robić podobnie. Nadal
będę myślał na czym firma mogłaby jeszcze zarobić a tymczasem daję ci Ula fax z
Terespola. Bardzo ciekawy. Nie miałem żadnych problemów i nie musiałem się z
niczego tłumaczyć. Uwierzyli na słowo i niezwykle gorliwie podeszli do tematu.
Proszę bardzo – dokument wylądował w dłoniach Uli.
-
Tak przypuszczałam, że muszą prowadzić jakąś ewidencję. I co my tu mamy…
Zgłoszenie przyjął…, to mało istotne. Zgłaszający Adam Turczyński – roześmiała
się – bardzo nieudolnie zmienił nazwisko. Firma – nie napisali. Pewnie nawet
się nie przyznał, że dzwoni z F&D, bo wyglądałoby to tak jakby walił we
własne gniazdo. Mamy pierwszy dowód i pierwszy sukces. Daj Viola tę umowę, bo
za chwilę okaże się, że mamy następny.
Wraz z Markiem pochyliła się nad
dokumentem.
- No
proszę, umowa o wzajemnej współpracy. Dotyczy dostaw tekstyliów. Obie strony są
partnerami i podział zysków odbywa się po połowie. Zdziwiłabym się, gdyby było
inaczej. Zaczekajcie tu na mnie chwilę. Muszę iść do Pshemko. Marek chodź ze
mną, bo przecież on mnie nie zna.
Błyskawicznie przemieścili się do pracowni
mistrza. Marek przedstawił mu Ulę jako swoją asystentkę.
-
Ula ma do ciebie kilka pytań i byłbym wdzięczny, gdybyś zechciał na nie
odpowiedzieć.
Mistrz uśmiechnął się łaskawie i rzekł
-
Pytaj duszko.
-
Czy na przestrzeni ostatnich dwóch lat zauważyłeś może gorszą jakość
materiałów, jakąś ich wadliwość?
-
Zawsze to zauważam, ale zaciskam zęby, bo przecież zamawiam najlepsze gatunki,
które później nie okazują się już takie dobre. W każdej partii materiałów
znajdą się takie, które gorzej się szyją bądź prasują. Najbardziej narzeka na
to Izabela, bo to ona je prasuje i dopieszcza.
- Rozumiem.
Czy zostały ci jakieś? Mogłabym je zobaczyć? - Kiedy asystent mistrza przyniósł
jej kilka bel przede wszystkim zwróciła uwagę na banderole. Zrozumiała już
wszystko. Banderole były fałszywe. Febo był naprawdę inteligentny i nie
zostawiał nic przypadkowi. – Bardzo dziękujemy Pshemko. Marek przy zamówieniu
będzie zwracał na to baczniejszą uwagę.
Wyszli z pracowni, ale Marek wyglądał na
skołowanego. Zupełnie nie rozumiał o co tym razem Uli chodzi.
- Pshemko
zawsze zamawia materiały z Francji, Włoch i Niemiec - wyjaśniała. - Dobrej
jakości materiały. Przychodzą jednak wymieszane. Powiem ci co robią Febo, bo że
Paulina jest w to zamieszana mam już pewność. Mówiłeś, że zawsze przed pokazem
przychodzi od dostawców katalog z materiałami. Przychodzi na tyle wcześnie, że
Pshemko zdąży wybrać, zrobić specyfikację, a ty zamówić. Zanim jednak
specyfikacja dojdzie do ciebie, Paulina zna ją na pamięć, bo przecież zajmuje
się dodatkami i powinna wiedzieć do czego ma je przypasować. Ona też zamawia
tkaniny, ale nie oryginały, a tanie podróby u braci Scacci. Są dobrze
zorganizowani jak siatka przestępcza. Prawdopodobnie kierowcy są przekupieni,
bo wymiana odbywać się musi jeszcze na trasie. Zabierają część transportu i
uzupełniają go tą taniochą. Oryginały upłynniają z zyskiem i dzielą się nim. Samochody
dostawcze nie jadą bezpośrednio do Polski, ale najpierw docierają do Turynu.
Następuje wymiana części transportu i potem już bez przeszkód jadą dalej. To
cały, sprytnie przemyślany proceder. Kiedy ma być następna dostawa?
- Za
jakieś dwa tygodnie.
-
Sprawdź to dokładnie. Musimy wiedzieć. Wyślę ludzi, którzy będą śledzić
transport na całej trasie i zrobią dokumentację fotograficzną – przetarła
zmęczone oczy. – Mam dość na dzisiaj. Kończymy. Ja muszę jeszcze pomówić z Maćkiem
i wymyślić coś, co da firmie realny dochód. Magazyny to za mało.
-
Dziękuję Ula. Jesteście naprawdę wspaniali i niewiarygodnie kompetentni. Jak to
wszystko się uda, to chyba was ozłocę, a już na pewno nie będę na was
oszczędzał.
W czasie kiedy on zdawał relację ojcu i
wyrażał zachwyt nad operatywnością Uli i Maćka, ta dwójka siedziała w
przytulnym pokoju Uli w Rysiowie i zawzięcie dyskutowała.
-
Marek musi zamówić ze dwa tysiące ulotek. Rozdam je ludziom, żeby rozprowadzili
tam, gdzie mieszkają. To będzie taka krótka informacja o otwarciu outletu. Musi
mi też dać jakichś ludzi, bym mógł zorganizować stanowisko do sprzedaży. To
wszystko powinno pójść sprawnie. Jutro się tym zajmę i mam nadzieję, że za dwa
dni zdołamy otworzyć. Trzeba zatrudnić jakąś kobietę do sprzedaży. Violka
wspominała kiedyś, że jej matka nudzi się w domu i chętnie by popracowała.
Jutro trzeba jej to zaproponować. Rozeznam się też, czy nie ma zapotrzebowania
na jakieś nietypowe ciuchy. Zadzwonię do telewizji i teatrów. Pshemko ponoć
projektuje wszystko. Potrzebują jakichś intratnych zleceń i nie ma co
wybrzydzać.
- To
dobry pomysł. Ja na razie skupiam się na starych dokumentach i usiłuję pozyskać
jakieś dowody przeciwko Febo. Nie uwierzysz jak bardzo brudne interesy prowadzi.
Jak nie przymierzając szef włoskiej mafii. A to, co wyprawia z tą firmą podpada
już pod przestępstwo gospodarcze. Najchętniej namówiłabym Marka, żeby zgłosił
to na policję, ale myślę, że oni i tak mieliby związane ręce i zanim do
czegokolwiek by doszli Febo wyczyściłby przedpole i zniszczył kompromitujące go
dokumenty. Sporo ryzykujemy, ale to my musimy pozyskać dowody tej przestępczej
działalności. Za dwa tygodnie będziemy musieli wysłać dwóch naszych chłopaków
na trasę, którą przewożą materiały dla Pshemko i szwalni. Mam nadzieję, że będą
mieli szczęście i sfotografują przerzut tych tanich materiałów. To byłyby mocne
argumenty w sprawie. Bardzo żal mi Marka. Tak naprawdę został z tym wszystkim
sam. Gdyby do nas nie przyszedł, nie poradziłby sobie.
- A
mnie podoba się, że nadal próbuje walczyć chociaż stoi praktycznie na straconej
pozycji. Bardzo bym chciał, żeby moje pomysły wypaliły. To by go podbudowało.
Polubiłem go, bo porządny z niego gość.
Po wyjściu Maćka pochyliła się jeszcze nad
dokumentami wyszukanymi przez Violę. Violetta miała wyjątkowego nosa do
zdobywania kompromitujących dokumentów. Ula bardzo ją za to ceniła i zawsze
angażowała do najtrudniejszych zadań, w których osobiście miała swój udział.
Tym razem nie było inaczej. Trzymała w ręku pismo kierowane do ministra do
spraw finansów publicznych. Było świetnie umotywowane. Febo był mistrzem.
Doskonale wiedział, że przepisy ustawy upoważniają do obniżania w drodze
rozporządzenia stawki podatku do wysokości zero, pięć i osiem procent dla
dostaw niektórych towarów i świadczenia niektórych usług a także do określania
warunków stosowania stawek obniżonych. Wysmarował dokument, który w zasadzie
był prośbą o obniżenie do zera podatku za usługi transportowe i za świadczenie
niektórych usług. Ula znalazła również odpowiedź z ministerstwa i to pozytywną.
Viola mogła mieć rację, że te dokumenty trafiły do archiwum przez zupełny
przypadek. Tak jak umowa ze Scacci datowane były na dwa lata wstecz. Sprawdziła
jeszcze faktury, które znalazł Marek i te z archiwum. Wszystkie zawierały
dwudziestotrzyprocentowy podatek. – Gdzie
jesteście bliźniacze siostry tych faktur? Pewnie u prezesa. Nie mam pojęcia,
gdzie ich szukać. Najgorzej jak trzyma je w domu…
Następnego dnia jak tylko pojawiła się w
firmie zaraz odbyła rozmowę z Dobrzańskim. Pokazała mu obydwa pisma i faktury.
Był wściekły.
- Co
za chciwy sukinsyn! Już nie wystarczyło osiem procent, tylko bezczelnie
wystąpił do ministerstwa o zero. Przecież to oznacza, że praktycznie kasuje do
własnej kieszeni cały VAT. Podły złodziej! Ciekawe czy Lange w Fox Fashion
postępuje tak samo. Dam głowę, że tak.
-
Nie denerwuj się, bo to o czym mówię, to jedynie nasze podejrzenia graniczące z
pewnością. Musimy odnaleźć faktury z zerowym podatkiem. Bez tego jesteśmy jak
dzieci we mgle. Maciek dzwonił do ciebie?
-
Dzwonił wcześnie rano. Mam sporo pracy w związku z tym outletem, ale dam radę.
Sebastian pomoże.
- W
takim razie do roboty. Ja przeglądam kolejne segregatory.
-
Cześć – odwrócili się jak na komendę. W drzwiach stała Viola uśmiechnięta od
ucha do ucha. – Maciek dzwonił do mnie i powiedział, że jest praca dla mojej
mamy, to prawda?
-
Prawda Viola. Będzie zarządzać niejako tym outletem, a konkretnie przygotowywać
kreacje do sprzedaży. Zgodziła się?
-
Jest wniebowzięta. Nawet o płacę nie pytała. Zresztą i tak nie wiedziałabym, co
mam jej powiedzieć.
-
Powiedz, że dostanie trzy tysiące brutto – zaproponował Marek. – Myślę, że to
niezła pensja.
-
Niezła? Fantastyczna! Ależ ona się ucieszy. Dziękuję, że pomyśleliście o niej.
Zabieram się do pracy. Dzisiaj skończę przeglądać archiwum.
Ula została sama. Marek pojechał do
magazynów, gdzie umówił się z Maćkiem. Teraz kartka po kartce wertowała
zawartość pozostałych segregatorów. Rozliczenia za paliwo, za papier do ksero,
za media, to wszystko były mało istotne rzeczy i nie można było się na nich
dorobić majątku. Bardziej zainteresowały ją rachunki pochodzące z eleganckich
restauracji. Opiewały na astronomiczne sumy i nic dziwnego. Ktoś płacił z
firmowej karty za homary, kawior i najlepsze trunki. Zerknęła na podpis.
Paulina Febo. Wychodziło na to, że panna Febo bez skrupułów płaciła firmowymi
pieniędzmi nie tylko za siebie. Ciekawe, kto jeszcze uczestniczył w tych
kolacyjkach? Marek powiedział, że ona pełni funkcję ambasadora firmy. Dba o
kontakty z mediami. Dwa razy do roku organizuje wielkie przyjęcia promujące
pokazy najnowszych kolekcji. Ula koniecznie musiała odnaleźć faktury za te
bale.
Jak to się mówi: kto szuka ten znajdzie.
Trzeci z kolei segregator opisany tytułem „Promocje” zawierał całą dokumentację
dotyczącą przyjęć promocyjnych. Im bardziej wgryzała się w temat tym bardziej
stawały jej włosy dęba. Koszty każdego przyjęcia były horrendalne. Ceny za
catering, trunki, zespół muzyczny i tym podobne co najmniej dwu lub trzykrotnie
zawyżone. I tu zastosowano podwójną księgowość. Właściwie czego by nie dotknęła
wszystko było zawyżone i przepłacone. – Brzydko
się bawisz panno Febo. – Ledwo to pomyślała usłyszała szybki stukot
wysokich obcasów i w sekretariacie pojawiła się Paulina we własnej osobie. Ula
poznała ją od razu, bo wielkie fotografie całego zarządu wisiały na korytarzu.
Febo zatrzymała się nagle i wytrzeszczyła oczy zobaczywszy obcą jej osobę
pracującą za biurkiem.
- A
pani kim jest? – rzuciła butnie. Ula nie zamierzała grać potulnej kotki.
- A
pani? Dobre wychowanie wymaga od kogoś, kto wchodzi do pokoju przywitania i
przedstawienia się. Jestem nową asystentką dyrektora Dobrzańskiego. Nazywam się
Urszula Cieplak.
-
Asystentką? – Febo wydawała się być wcale niezrażona wcześniejszymi słowami
Uli. – A może kochanką?
-
Może. A nawet gdyby, to chyba nie pani sprawa. Ja nie pytam z kim pani sypia i
mówiąc szczerze wcale mnie nie interesuje pani życie erotyczne.
-
Niech pani zważa na słowa. Za bezczelność wylatuje się z tej firmy.
- W
takim razie co pani jeszcze w niej robi? Bezczelnością pobiła mnie pani na
głowę.
-
Marek u siebie?
-
Niestety nie. Załatwia sprawy na mieście.
-
Sprawy? Jakie sprawy? – Ula uśmiechnęła się szeroko.
-
Pani daruje, ale nie mam zamiaru nikogo o tym informować. Jedyne co mogę
powiedzieć, że załatwia sprawy służbowe. A teraz wybaczy pani jestem zajęta –
usiadła za biurkiem wlepiając nos w dokumenty i dając tym samym do zrozumienia
tej wstrętnej babie, że rozmowa skończona.
Końcówka boska. Febo wreszcie ktoś utarł trochę ten zadarty zbyt wysoko nos. Pomysł z otwarciem sklepu świetny i faktycznie może przynieść realne zyski.
OdpowiedzUsuńOboje Febo bardzo brzydko pogrywają.
Dziękuję Ci bardzo za tę część.
Gorąco pozdrawiam późną porą.
Julita
Julita
UsuńPatrzę na godzinę wstawienia komentarza i przecieram oczy. Naprawdę nie miałaś nic innego do roboty tylko o takiej morderczej porze komentarz pisać?
Outlet to jeszcze za mało.Z jego pomocą firma na pewno się nie podźwignie. Oni muszą wymyślić coś jeszcze, coś, co spowoduje, że odzyskają płynność finansową, bo to teraz najważniejsze. Bez tego Marek nie dostanie w banku żadnego kredytu choćby na podratowanie firmy. Powoli wszystkie grzeszki Febo zaczną wypływać i brzydko pachnieć.
Wielkie dzięki za ten późny wpis. Najserdeczniej pozdrawiam. :)
Uroki nocnej zmiany i przerwie podczas pracy.
UsuńPozdrawiam gorąco w czwartkowe popołudnie.
Julita
Miało być przerwy.
UsuńUla dobrze zrobiła, że utarla nos Pauliny. Zgadzam się w 100% z Julitą.
OdpowiedzUsuńPaulina wykorzystuje firmowe pieniądze.
Boskie pozdrawiam.
Renia
UsuńPaulina, która uważa siebie za kobietę z klasą wchodząc do sekretariatu zachowała się jak w doopę kopany cham i Ula słusznie zwróciła jej uwagę.
Bardzo dziękuję za komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :)
Świetnie. Rysiów Mediolan 1:0! Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńDzięki za przypomnienie tego tekstu. Zapomniałam o nim, ale faktycznie pasuje do ostatniej sceny rozdziału jak ulał.
Serdecznie Cię pozdrawiam i pięknie dziękuję za wpis. :)
Fakt końcówka najlepsza i 1:0 dla Uli. Ale wściekła Paulina może okazać się niebezpieczna. Zna imię i nazwisko Uli i w dobie Internetu łatwo byłoby sprawdzić kim jest a po tym dojść do jej firmy. Na szczęście Ula i Marek mają już sporo dowodów na Febo i tych z Mediolanu. Może nawet wystarczająco dużo aby przed sąd ich postawić. Później tylko wystarczy znaleźć sposób na odbudowę firmy i zakochać się bo chyba samą pracą i problemami nie będą żyli.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
RanczUla
UsuńPaulina i internet? Widziałaś, żeby ona w serialu posługiwała się laptopem? Jeden jedyny raz usiadła do komputera i to tylko po to, żeby przeczytać artykuł, który ukazał się w internecie o podjęciu współpracy z reprezentacją narodową a i tak szukała tego Violetta. Ta sama, którą Paulina uważała za kompletną idiotkę. Z tej strony Uli nic więc nie grozi, bo Paulina to tępa dzida.
Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję, że zajrzałaś. :)
Chciałabym widzieć minę Pauliny po słowach Uli-"bezczelnością pobiła mnie pani na głowę", zapewne bezcenna. Przecież jak ktoś mógł takiej kobiecie za jaką ona sama się uważa zwrócić uwagę,o dio. Paulina od razu wzięła Ulę za kochankę Marka, Ula nie pozostając bierna posądzeniem jej o związek z Markiem i słusznie zauważyła, że to nie jej sprawa.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać ile nieczystych interesów Febo wyjdzie jeszcze na jaw, bo jak widać cała dwuletnia prezesura Alexa to jeden wielki szwindel!
Pozdrawiam Cię serdecznie Agata
Agata
UsuńPrzede wszystkim jak można wejść do sekretariatu, zobaczyć kobietę, której się nie zna i od razu posądzić ją o romans z Markiem? Co to Paulinę obchodzi, przecież już od dawna z nim nie jest. Co musi się dziać w tym pustym, włoskim łbie, że jej język wypluwa takie kuriozalne słowa? Ula zareagowała prawidłowo acz dosadnie, ale Paulinie należało się.
Co do Febo, obojga Febo, to namotali taką siatkę przestępczą, że gdyby nie dociekliwość Uli i Macka, nikt by nie miał o tym pojęcia a najmniej Marek. On mógłby tylko się przyglądać jak wali się w gruzy dorobek jego rodziców.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Niezawodna Paulina w akcji. Ale musiała się zdziwić, że ktoś śmie jej odpyskować. Ula nie dawaj się;) Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira
UsuńKażda normalna kobieta nie wysłuchałaby tych obelg z pokorą i zareagowałaby podobnie, albo jeszcze bardziej dosadnie. Ta Ula, to nie ta serialowa, która spuszczała głowę i połykała łzy.
Bardzo Ci dziękuję, że zajrzałaś. Serdecznie Cię pozdrawiam. :)
Wielki plus za wymyślenie oddzielnego konta. Oni by zasuwali, a on by zwijał szmal do swojej kieszeni. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga
UsuńWłaśnie o to chodziło, bo wszyscy już wiedzą, że Febo bezkarnie wyciąga z firmowego konta pieniądze. Tych pieniędzy z outletu na pewno nie tknie, bo nie będzie miał do nich dostępu.
Bardzo dziękuję Ci za wpis. Serdecznie pozdrawiam. :)
O mój Boże, mój szef pewnie by oszalał z radości mając tak pracowite osoby, hihihi;) Mam nadzieję, że nie czyta tego bloga. Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńMyślę, że w dzisiejszej rzeczywistości rzadko który szef karze podwładnych za lenistwo. Polacy pracują bardzo ciężko i na pewno się nie obijają. Rząd nas nie rozpieszcza i trzeba harować co najmniej na dwa etaty, żeby związać koniec z końcem.
UsuńBardzo dziękuję za wizytę na blogu. Serdecznie pozdrawiam. :)
Witaj Małgosiu,
OdpowiedzUsuńchętnie bym zobaczyła minę Alexa, jak sprawa się rypnie. W swoim cwaniactwie nie przewidział, że koś może być od niego sprytniejszy. Nie przewidział też, że nieudacznik Marek najzwyczajniej w świecie zatrudni specjalistów. Jemu uknucie intrygi trochę czasu zajęło, a Ula i spółka bardzo szybko dochodzą po nitce do kłębka. Jak tak dalej pójdzie, to ani się obejrzymy a Alex i spółka będą zajmować jedynki w areszcie. Do tego jak zobaczy, że za sprawą stoją takie piękne dziewczyny, to go trafi. Na pewno uważa, że jak piękna dziewczyna, to ma pstro w głowie, a kiedyś usłyszałam śmieszną sentencję, że już niejedna jak but głupiutka wystrychnęła mędrca … na dudka:) Dziewczyny do boju. Dziękuję za dzisiaj i czekam na ciąg dalszy. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam mnóstwo uścisków:) Gaja
Gaja
UsuńNa razie Alex żyje w błogiej nieświadomości. Nie ma pojęcia, że toczy się heroiczna walka o być albo nie być firmy. Zajęty knuciem i kombinowaniem rzadko zagląda do Marka a właściwie to wcale wysługując się ewentualnie Turkiem lub księgowymi a i to nie za często. Każdy sobie rzepkę skrobie, ale to wszystko do czasu.
Cieszę się, że znalazłaś czas na przeczytanie. Pozdrawiam i przesyłam serdeczności. :)
Zaczynam się poważnie martwić. Jak i ewentualnie czym Marek ma zaimponować takiej Uli? Jest piękna, mądra, zaradna, ułożona, odważna, bardzo samodzielna itd. Marek jest przystojny, dobry, uczciwy, dbający o innych. Może właśnie tą dobrocią? No chyba, że to Ula weźmie sprawy w swoje ręce i po prostu uwiedzie Marka? Bo przecież kiedyś powinni się do siebie zbliżyć? Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek. Serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńPrzede wszystkim Marek imponuje Uli, że się nie poddaje i walczy o ludzi z firmy, o swoich bliskich i o siebie. Jest w beznadziejnej sytuacji, ale ze wszystkich sił próbuje i nie bierze pod uwagę ewentualnej porażki. Współpraca z Ulą bardzo go podbudowała i zdopingowała do działania, bo są już pierwsze pozytywne efekty tej współpracy. Mimo swojej wrażliwości jest uparty i konsekwentny a to Ula dostrzegła już po kilku dniach. Nie będzie go uwodzić, bo sytuacja między nimi sama jakoś się wyklaruje.
Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za wpis. :)
Muszę przyznać, że bardzo pozytywnie mnie zaskoczył Maciek. W serialu, to jednak Ula wiodła prym i nakierowywała działania Maćka. Teraz ma bardzo ciekawe pomysły i wszystko mu wychodzi;) Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńWystarczyło trochę motywacji, żeby uruchomić w Marku mechanizmy rządzące jego aktywnością i determinacją. Był jeszcze do niedawna na skraju załamania nerwowego, teraz nie ma po tym śladu, bo są już pierwsze efekty pracy Uli i Violi. To dało mu potężnego kopa i zachęciło do dalszych działań.
Serdecznie Cię pozdrawiam i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Myślałam, że tylko Ula ma głowę nie od parady, a tu okazuje się, że i Maćkowi i Violce niczego nie brakuje. Jedno lepsze od drugiego. Pomysły wyskakują jak z kapelusza. Marek ma jednak wielkie szczęście. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńZespół jest świetny a każdy z jego członków nosi głowę nie od parady. Maciek jest świetnym logistykiem, Viola ma wyjątkowego nosa do odnajdywania kompromitujących dokumentów a Ula potrafi logicznie myśleć i kojarzyć fakty. Tacy ludzie byli Markowi potrzebny i nie zanosi się na to, że miałby się na nich zawieść.
Bardzo dziękuję Ci za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Jak na razie Ula poznała demoniczną Paulinę i już było gorąco. Ciekawe co to będzie jak pojawi się do kompletu Alex, bo o ile pamiętam, chyba nie miała tej niewątpliwej przyjemności poznania milutkiego Prezesa? Do niedzieli;) Pozdr
OdpowiedzUsuńAlex na pewno się pojawi, ale ani Ula ani Violetta nie będą miały szansy, by z nim porozmawiać dłużej. Na pewno odniosą wrażenie o jakim piszesz - "milutkie", bo to nie jest gość, który zyskuje przy bliższym poznaniu.
UsuńSerdecznie dziękuję za wpis. Cieplutko pozdrawiam. :)
Pytaj duszko – ubawił mnie mistrz. Musiał mieć doskonały humor. Właściwie nie ma co się dziwić. Ula jest piękną kobietą. Zastanawiam się, czy Pshemko będzie za Markiem i Ulą, czy też będzie stał murem za bellą? Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa
UsuńPshemko z całą pewnością nie stanie po stronie Pauliny. Przez te przekręty i kombinowanie ona odwiedza go bardzo rzadko, bo swój czas poświęca na zupełnie coś innego. Zdecydowanie stosunki między nim i Pauliną rozluźniły się i już nie ma takiej zażyłości jak dawniej.
Bardzo dziękuję, że zajrzałaś. Serdecznie pozdrawiam. :)
Jeśli mama Violetty jest tak samo operatywna i pracowita a do tego jeśli ma jeszcze dryg do handlu, to Marek jest uratowany;) Outlet pewnie będzie hulał aż miło. Trzymam za to kciuki. Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina
UsuńMatka Violetty świetnie sobie poradzi, bo to człowiek z gatunku tych co to własną babkę by sprzedał z wielkim zyskiem. Na pewno się sprawdzi na tym stanowisku.
Pozdrawiam Cię pięknie i dziękuję za wpis. :)
Harówka na ugorze. Czego by się nie tknęli, wychodzi jakiś syf! Alex nieźle sobie poczynał. Czeka ich jeszcze bardzo dużo pracy aby postawić firmę do pionu. Pozdrawiam AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńTo jeszcze nie koniec. Znajdą się i inne perełki. WAT to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Wiele można zarzucić Alexowi, ale nie brak kreatywności w oskubywaniu wspólników z pieniędzy. Powoli wszystko będzie wychodzić na jaw.
Serdecznie Cię pozdrawiam i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Oj trudno wygrać bitwę, kiedy trafi się na sitwę! Liczę jednak na to, że Markowi przy pomocy tak doskonałych pomocników, na czele z Ulą uda się to przezwyciężyć. Już mają pierwsze sukcesy;) Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńMarek stoczy swoją własną bitwę jak nie przymierzając pod Verdun, ale będzie ona okupiona godzinami ślęczenia nad dokumentami i żmudnego wyjaśniania wszystkich nieścisłości. Tak jednak trzeba, bo inaczej nie dojdą do prawdy jak prezes wszystkich Polaków J.K. Sukcesy też będą się mnożyć.
UsuńPięknie dziękuję za wpis i serdecznie pozdrawiam. :)
Wiara w siebie czyni cuda. I całe szczęście, że Marek zaczął wierzyć w powodzenie przedsięwzięcia i chyba równocześnie w swoje możliwości pokonania Alexa. W końcu, to on zgłosił się do firmy Uli, a to był najlepszy krok jaki wykonał. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMarek nabrał wiary w siebie od momentu, kiedy Ula i Violetta natrafiły na pisma świadczące o przekrętach Febo. To niezbite dowody, ale to dopiero początek. Dalsze działania dziewczyn i Maćka jeszcze bardziej umocnią wiarę Marka w to, że firma może się jeszcze podźwignąć.
UsuńBardzo dziękuję za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)