ROZDZIAŁ
7
Dzisiaj jechała do Warszawy z Maćkiem.
Wiózł Markowi mnóstwo zdjęć zrobionych przez Karola i Jurka, a także zgrane z
kamery dwie płyty. Był pewien, że Marek będzie w szoku. Poza tym miał dla niego
kilka innych niespodzianek.
Już na miejscu zamknęli się wszyscy w
gabinecie Dobrzańskiego i oglądali fotografie szczegółowo komentowane przez
Szymczyka.
- Tu
jest początek – podał Markowi kilka zdjęć. Pod firmę „Modena” podjeżdża
załadowany towarem tir. Te dwa typki podchodzące do samochodu, to Vincent i
Luigi Scacci. Jedzie tylko młodszy z braci Vincent jako obstawa. On też będzie
nadzorował wymianę. Trzeba przyznać, że są świetnie zorganizowani. Mijają
Mediolan. Nie przeciskają się przez miasto, bo jest zatłoczone. Poza tym jest
tam wygodna obwodnica. Tu widać, że zatrzymują się na wielkim i pustym parkingu
na wysokości Luisado niedaleko Mac Donalda. Czeka już na nich ciężarowy
Mercedes wypełniony trefnymi tkaninami. Wymiana następuje bardzo sprawnie.
Kierowca Mercedesa zawraca z częścią zamówionego przez F&D towaru do Turynu,
a tir i Vincent jadą dalej. Są już blisko Como i za chwilę będą przekraczać
granicę ze Szwajcarią. Zanim to jednak nastąpi do Vincenta dołącza ktoś
jeszcze. Proszę, spójrz. Myślę, że będziesz zaskoczony. Zdjęcie zrobione na
przejściu granicznym w miejscowości Como-Chiasso.
Marek odebrał kolejny plik zdjęć z rąk
Maćka i zaczął je wertować. Pokazywały Paulinę obściskującą się ze Scacci i
całującą go namiętnie.
-
No…, faktycznie…, tego się nie spodziewałem. Ostatnio mało się interesowałem
jej życiem prywatnym, bo tak naprawdę niewiele mnie ono obchodzi. Kiedyś
Sebastian tylko mi wspomniał, że ona dość często bierze wolne. To pewnie po to,
żeby spotykać się z tym Włochem.
-
Niestety z uwagi na to, że nasi ludzie mieli do dyspozycji jeden samochód
musieli pojechać za tirem, bo Vincent wraz z Pauliną odjechali w sobie tylko
znanym kierunku. Tir musi pokonać długą trasę. To prawie tysiąc sześćset
pięćdziesiąt kilometrów. Kierowców jest dwóch i zmieniają się. Nie robią
dłuższych postojów i właściwie jadą bez przerwy. Droga prowadzi przez
Szwajcarię i Niemcy, gdzie przekraczają granicę z Polską i na wysokości
Złotoryi wjeżdżają na autostradę A-4. Najwyraźniej jest to najszybsza trasa,
choć niekoniecznie najkrótsza, bo myślę, że przez Austrię i Czechy byłoby chyba
lepiej. Jednak to nieważne. Tu są zdjęcia już z Poznania, gdzie składujecie i
rozsyłacie materiały do innych szwalni. Tu też kończy się cała sprawa. Pies z
kulawą nogą nie zorientuje się, że część beli materiałów jest gorszego gatunku
mimo, że ludzie przyjmujący ładunek dość skrupulatnie liczą go i sprawdzają
zgodnie ze specyfikacją. Cała akcja jest dokładnie przemyślana w
najdrobniejszych szczegółach i przebiega bardzo szybko. Tu masz jeszcze dwie
płyty, to sobie przejrzysz w domu. I jeszcze jedna rada. Dowodów na działalność
Febo jest bardzo dużo. Obawiamy się, że w sądzie mógłbyś się pogubić i nie
poradziłbyś sobie z tym. Tu wizytówka prawnika zajmującego się przestępstwami
gospodarczymi. Zrób xero pozostałej dokumentacji i zanieś mu ją. Tu daję ci w
kopercie drugi komplet zdjęć i płyt. Idź do niego i o wszystkim mu opowiedz.
Poproś, żeby reprezentował waszą firmę w sądzie. Tak będzie o wiele lepiej. On
jest naprawdę dobry. Zna się na robocie i rzadko przegrywa. Właściwie to chyba
zdarzyło mu się to tylko ze dwa razy podczas całej kariery.
Marek uścisnął Maćkowi dłoń. Był przejęty.
-
Odwaliliście kawał solidnej roboty. To zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Teraz
jestem naprawdę spokojny, bo mam pewność, że załatwimy Febo raz na zawsze.
- To
jeszcze nie wszystko Marek – Maciek wyciągnął z wewnętrznej kieszeni marynarki
plik wizytówek. – Trochę podzwoniłem i popytałem w sprawie nowych zleceń dla
F&D. Na razie nie ma co wybrzydzać przyjacielu i brać wszystko jak leci,
żeby odbić się od dna. Same magazyny nie spowodują, że firma odzyska płynność
finansową. Musisz zadzwonić do tych ludzi i umówić spotkania. Jak już dobijesz
targu, Ula wykona symulację kosztów i ewentualnych zysków rozpisując budżet na
cały rok. To bardzo ci pomoże, bo wystarczy wtedy, że będziesz trzymał się
założeń a zyski przyjdą same. Wiem, że mimo trudności kolekcja, którą zajmuje
się teraz Pshemko, ujrzy światło dzienne. Niestety nie stać was na takie pokazy
z pompą, jak to było kiedyś. Jednak skromny bankiet i okrojona liczba gości
jest możliwa. To mają być głównie dziennikarze, którzy dobrze o was napiszą i
kilku znaczących ludzi z show biznesu i z branży. Dobrze by było zaprosić kogoś
z Fox Fashion, na przykład panią Lange i prezesa tej firmy. Nie będziesz nikogo
oszczędzał i wywalisz prawdę o plagiacie przy wszystkich. Do czasu pokazu Febo
będą siedzieć i raczej kontaktów z tą firmą już mieć nie będą. Dużo jeszcze
pracy przed tobą kolego, ale myślę, że powoli zaczynasz wychodzić na prostą.
Priorytetem jest prawnik a tuż za nim pozyskanie zleceniodawców.
-
Przygotowanie całej dokumentacji potrwa ze trzy dni. Bardzo dużo tego i nie
zrobią mi xero w ciągu jednego dnia. Mógłbym kopiować tutaj, ale wolę nie
ryzykować.
- To
oczywiste. Tak, czy siak trzeba się sprężać. No będę leciał, bo tam u nas istne
bezkrólewie. Muszę zagonić ludzi do roboty. Trzymajcie się.
Maciek wyszedł, a Marek usiadł na kanapie
obok Uli przeglądającej jeszcze dokumenty pozyskane z tej włoskiej eskapady.
- I
co o tym myślisz Ula?
-
Myślę Marek, że to bardzo mocne dowody. Naprawdę nie mam pojęcia jakich Febo
musiałby użyć argumentów, żeby wybronić się od tego zwłaszcza, że na zdjęciach
widnieje jego siostra a jej intencje w stosunku do Scacci są jednoznaczne.
Marek pokiwał głową.
-
Masz rację. Pozbierajmy to. Lepiej, żeby nikt tego nie widział. Jeszcze mógłby…
- przerwał w połowie zdania, bo rozdzwoniła się jego komórka. Zerknął na
wyświetlacz. – Muszę odebrać. To ojciec.
Halo tato? Coś się stało, że dzwonisz?
-
Nic się nie stało, ale siedzimy z mamą i rozmawiamy o tej przykrej sytuacji i
wpadliśmy na pomysł, żeby zaprosić Ulę na obiad. Bardzo bylibyśmy radzi poznać
tę wyjątkową dziewczynę a ja też chciałbym zapytać o jej ojca. Pragniemy jej także
podziękować, że tak ofiarnie zgodziła się ratować naszą firmę. Możesz ją
zapytać, czy wyraża zgodę? Bylibyśmy ogromnie zobowiązani.
-
Poczekaj chwilkę, bo ona właśnie siedzi obok mnie – przysłonił dłonią telefon. –
Ula, moi rodzice serdecznie zapraszają cię dzisiaj na obiad. Chcą podziękować
za wszystko, co dla nas zrobiłaś, chociaż osobiście uważam, że nigdy nie uda
nam się odwdzięczyć. Dasz się namówić?
Zaskoczyła ją mocno ta propozycja, ale nie
wypadało odmówić, skoro tak gorąco zapraszali.
- No
dobrze… Powinnam tylko zadzwonić do taty i poinformować go, że będę późno.
Zaraz to zrobię.
-
Tato, urwiemy się przed szesnastą i przyjedziemy.
-
Wspaniale. Czekamy na was.
Tuż przed szesnastą trzydzieści Marek
wjechał przez szeroko otwartą, kutą bramę na podjazd przed domem rodziców.
- Tu
się wychowałem – zatrzymał samochód i odpiął pasy. Ula rozglądała się z
ciekawością.
-
Imponujący dom i bardzo piękny ogród. W takim otoczeniu można mieć naprawdę
szczęśliwe dzieciństwo. Nie rozumiem obojga Febo. Twoi rodzice zapewnili im
idealne warunki, dali najlepsze wykształcenie a przede wszystkim otoczyli ich
miłością. Jak podłym trzeba być, żeby odwdzięczyć się za to rujnując im firmę i
wszystko, na co pracowali przez tyle długich lat. Oboje są bez sumienia.
Ludzie-potwory.
Marek pomógł jej wysiąść i podał ramię.
-
Masz rację. Lepiej bym tego nie ujął.
Seniorzy czekali na nich niecierpliwie. Jak
tylko zobaczyli przez okno podjeżdżający samochód syna wyszli przed dom witając
oboje wylewnie. Marek dokonał prezentacji.
-
Oto twój geniusz w spódnicy tato. Najmądrzejsza i najpiękniejsza kobieta jaką
kiedykolwiek poznałem i powiem wam jeszcze coś. Od jakiegoś czasu Ula jest moją
dziewczyną i moją wielką miłością.
Dobrzańscy byli zachwyceni, bo Ula
faktycznie olśniewała urodą i przy tym rumieńce jakie oblały jej policzki po
komplemencie Marka świadczyły dobitnie o jej skromności.
Wreszcie dotarli do salonu i zasiedli przy
stole. Gospodyni seniorów wniosła na stół parujące dania. Przy obiedzie Marek w
wielkim skrócie opowiadał o tym jakie nowe dowody dostarczył mu rano Maciek.
-
Nie wywiną się. Nie ma takiej opcji. Oddadzą co do grosza zagrabione pieniądze.
Jutro jestem umówiony z prawnikiem. Tak doradzał Maciek. Później pokażemy wam
zdjęcia z całej trasy od Turynu aż do Poznania. Najciekawsze jest to, że nie
dość, iż oboje działają w zmowie ze Scacci, to jeszcze jeden z nich jest
kochankiem Pauliny i to też mamy na zdjęciach. Po obiedzie moglibyśmy jakoś
usystematyzować te dokumenty Ula, żeby nie było wątpliwości, co z czego wynika.
To znaczy billingi osobno, faktury za tkaniny osobno, te za catering i
przyjęcia promocyjne też osobno. Rodzice nam pomogą. Wieczorem odwiózłbym cię
do domu.
-
Nie ma sprawy. Najważniejszy jest chronologiczny porządek zdarzeń poparty
stosownymi dokumentami. Wtedy nic nie będzie budzić wątpliwości sądu.
-
Kiedy Marek zdawał mi relację w miarę odkrywania machlojek Alexa, nie mogłem w
to wszystko uwierzyć – Krzysztof pokręcił głową. – On czerpał z moich doświadczeń
pełnymi garściami. To ode mnie nauczył się trudnej sztuki negocjacji, to ja
pokazywałem jak zawierać najkorzystniejsze umowy, uczyłem kiedy można podjąć
ryzyko a kiedy najlepiej go unikać. Robiłem to dlatego, bo wierzyłem, że kiedyś
on i Marek zaczną współpracować i firma przetrwa nie tylko dla nich, ale i dla moich
wnuków. Do dziś nie mogę uwierzyć, że byłem taki naiwny. To ty synu miałeś nosa
co do prawdziwych jego intencji.
-
Myślę, że nie tak miało być – odezwała się cicho Ula. – Pan nigdy miał się nie
dowiedzieć, że to oni za tym stoją. Chcieli postawić całą rodzinę Dobrzańskich
przed faktem dokonanym jak już w firmie działałby syndyk masy upadłościowej.
Naprawdę niewiele brakowało a tak właśnie by się stało. Na szczęście odkryliśmy
te przekręty i góra za dwa lub trzy dni Marek złoży donos na policji. Nie można
już dłużej czekać, bo każdy dzień przynosi firmie straty.
-
Nawet nie wiesz dziecko – senior uśmiechnął się do Uli – jakie to szczęście, że
ja wtedy spotkałem twojego ojca w przychodni. Gdyby nie ten szczęśliwy traf
dzisiaj być może nie mielibyśmy już nic. Jak on się czuje? Nadal narzeka na
serce?
-
Nie… Po operacji by-passów dostał niejako drugie życie. Zrobił się aktywny i ma
sporo energii z czego najbardziej korzysta moja młodsza siostra, bo to
nierzadko ona dopinguje go do ruchu wyciągając na spacery, albo na rowery.
Opowiadałam mu o panu. On doskonale pana pamięta i tę rozmowę, chociaż z tego,
co mi opowiadał, to głównie on gadał i
przechwalał się.
Krzysztof roześmiał się na całe gardło.
-
Przede wszystkim chwalił się tobą, bo był i na pewno nadal jest z ciebie bardzo
dumny. Nie przesadził ani trochę. Dokonałaś Uleńko niemożliwego i to w tak
krótkim czasie. Staliśmy wszyscy na krawędzi i wystarczył tylko jeden krok,
byśmy zaczęli spadać w przepaść głową w dół. Nie dopuściłaś do tego. Do końca
naszych dni będziemy ci wdzięczni, że uratowałaś dorobek naszego życia. Bardzo
ci za to dziękujemy.
Kiedy uporządkowali już wszystkie papiery
Helena zaprosiła ich jeszcze na kawę i ciasto. Po poczęstunku żegnani wylewnie
odjechali w kierunku Rysiowa. Ula wciąż była pod urokiem starszego pana
Dobrzańskiego, który wydał jej się gentlemanem w pełnym tego słowa znaczeniu,
jakby był z innej epoki. Nienaganne maniery, mnóstwo taktu i kurtuazji. Marek z
całą pewnością czerpał te wzorce przez całe życie. Był równie taktownym, dobrze
wychowanym i kulturalnym człowiekiem.
-
Twoi rodzice są wspaniali – powiedziała cicho odwracając do niego twarz. –
Niezwykle mili i bardzo otwarci. Teraz już wiem, po kim to odziedziczyłeś.
- Czasami
popełniałem głupstwa jak każdy, ale ojciec za każdym razem potrafił sprowadzić
mnie na ziemię. Zresztą on zawsze ode mnie wymagał więcej niż od rodzeństwa
Febo i chyba wyszło mi to na zdrowie. Dojeżdżamy. To ta brama?
-
Tak. Numer osiem. A tu po drugiej stronie ulicy jest dom rodzinny Maćka.
Mieliśmy bardzo blisko do siebie i byłoby dziwne, gdybyśmy się nie
zaprzyjaźnili. To taka przyjaźń na całe życie – odpięła pasy i uśmiechnęła się
do Marka. – Pamiętaj Marek, że jutro najważniejsza jest logistyka. Zaraz rano
idziesz do punktu xero, potem do prawnika, a później do potencjalnych
zleceniodawców. Musisz załatwić najwięcej, ile tylko zdołasz. Już teraz czas
nas goni.
-
Pamiętam kochanie – pogładził jej ciepły policzek – i nie będę się z niczym
ociągał – Przytulił się do jej warg i długo je całował. Oderwali się wreszcie
od siebie i Ula wysiadła z samochodu. Pochyliła się jeszcze mówiąc -
Uważaj na siebie i jedź ostrożnie. Kocham cię.
- Ja
ciebie też. Śpij dobrze moje serce. Dobranoc – uruchomił silnik i wolno ruszył.
Ciekawe opowiadanie,rodzenswo Febo w koncu sie doigra, i mam nadzieje ze problemy firms sie skoncza.Pozdrawiam Karolina
OdpowiedzUsuńKarolina
UsuńDowody, które do tej pory pozyskano przeciwko Febo, bardzo ich obciążają. Musieliby doświadczyć cudu, żeby obalić oskarżenia. to czy Firma się podźwignie jest już teraz tylko kwestią czasu.
Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za wpis. :)
Chłopaki wykonali kawał dobrej roboty. Udokumentowali wszystko w najdrobniejszych szczegółach. Paulina ma romans z jednym z braci, a ja nie zdziwiłabym się gdyby ona była jego żoną. Nazwiska przecież nie musi zmieniać, a sam ślub mógł się odbyć tam we Włoszech. Krzysztof bije się teraz w pierś, ale jak dla mnie to już za późno na to. No, ale z drugiej strony skąd miał wiedzieć, że wychowa dwie żmije na własnej piersi.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za dzisiejszy wpis.
Gorąco pozdrawiam z czwartkowe popołudnie.
Julita
Julita
UsuńOd razu sprostuję, żeby nie było wątpliwości. Paulina nie jest żoną żadnego ze Scaccich. Jest kochanką i to bardzo aktywną. Częściej to ona jeździ do Włoch niż jej Włoch przyjeżdża do niej. A co do Krzysztofa, to w ciągu ostatniego miesiąca spadły mu klapki z oczu i aż dziw, że nie miał zawału. Na pewno wyniesie z tego nauczkę.
Wielkie dzięki za komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :)
Coraz lepiej się robi
OdpowiedzUsuńRenia
UsuńTo zależy od tego jak spojrzeć i ocenić całą sytuację. Dla Dobrzańskich na pewno lepiej, dla Febo niekoniecznie.
Dziękuję za komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :)
A może bracia Scacci mają siostrę, którą zainteresował się Alex? Wtedy wszystkie machlojki pozostałby w rodzinie? To im pokrzyżuje szyki Ula z Markiem;) Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńStaram się trzymać serialowych realiów. W serialu nie było mowy o siostrze Scaccich więc i ja nie przewidziałam takiej panny, która w dodatku znalazłaby się w kręgu zainteresowań Alexa. On kochał tylko Julię. Nic więc w rodzinie nie zostanie.
Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za wpis.:)
No, wreszcie będą mieć czas zająć się sobą;) Jak na razie wszyscy działają bez zarzutu. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńJest jeszcze sporo pracy, ale faktycznie czasu dla siebie będą mieć więcej, bo większość dokumentacji przeciwko Febo już zgromadzili. Reszta należy do sądu.
Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za wpis. :)
Paulina przyłapana na gorącym uczynku, coś podobnego? A może ona naprawdę jest zakochana i dlatego robi takie brzydkie rzeczy? Trochę głupio wyjdzie, bo pewnikiem pójdzie siedzieć? Do następnego czwartku Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńPaulina bez wątpienia jest zakochana. Oprócz tego, że robiła przekręty z braćmi Scacci, to jeszcze kocha jednego z nich. To głównie z tego powodu bierze częste urlopy, by móc się z nim spotkać. Te spotkania mają miejsce przeważnie w Como, mieście pełnym atrakcji turystycznych a zwłaszcza ze słynnym jeziorem o tej samej nazwie. To klimat tego miejsca i urok jeziora wabią rzesze zakochanych i akurat Paulina i Vincent nie są tu wyjątkiem. Paulina nie myśli o więzieniu,bo nie ma do tego podstaw. Uważa, że skoro przez tyle lat przekręty i wyciskanie z firmy forsy się udawało, to dlaczego miałoby się coś zmienić. Jeśli ma się zmienić, to przecież tylko na lepsze, bo firma wkrótce miałaby się stać własnością rodzeństwa.
Bardzo dziękuję za komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :)
Ilość przestępstw na jedną firmę jest zatrważająca. Ciekawe czy prawnik podejmie się prowadzenia sprawy. Dużo dokumentów do przejrzenia a więc wymaga sporego zaangażowania. Nie każdy chce się przemęczać. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga
UsuńMaciek nie bez powodu dał Markowi namiary na prawnika. Firma Uli już korzystała z jego usług i wiedzą, że jest dobry. Na pewno podejmie się reprezentowania Marka w sądzie. Prawnik specjalizuje się w przestępstwach gospodarczych, więc sprawa F&D z pewnością go zainteresuje.
Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Dla mnie najważniejsze jest to, że Marek i jego firma ma perspektywę wyjścia z zapaści. Chłopak bardzo się stara, a i o Uli nie zapomina;) Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira
UsuńTeraz wóz albo przewóz. Ludzie Maćka zdobyli ostatnie dowody. Teraz wszystko w rękach Marka. Musi zgłosić to na policji i pójść do adwokata a potem cierpliwie czekać na proces ciesząc się jednocześnie obecnością Uli u swojego boku.
Bardzo się cieszę, że zajrzałaś i przeczytałaś. Najserdeczniej pozdrawiam. :)
Jaka miła niespodzianka. Spotkanie przy obiedzie do tego bez wcześniejszej zapowiedzi. Ula jest odważna. Najczęściej jak idziemy do rodziców naszych połówek, to szykujemy się jak na wojnę;) Może i lepiej, że ta wizyta wyszła tak przypadkowo. Do tego Ula urzekła rodziców Marka, nic tylko się cieszyć;) Czekam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńUla została niejako postawiona przed faktem dokonanym, bo była obecna przy rozmowie Marka z rodzicami i już nie wypadało jej odmówić. Tak więc całkiem przypadkiem udało jej się poznać seniorów, zyskać ich sympatię i wdzięczność a Marek pochwalił się, że jest jego dziewczyną.
Pozdrawiam Cię cieplutko i bardzo dziękuję za wpis. :)
Pościg za tirem jest tak opisany, że czułam się jak dodatkowy pasażer jadący i śledzący ten samochód razem z Karolem i Jurkiem. Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńOooo, bardzo dziękuję. Martwiłam się, że nie oddam tej sytuacji w sposób jak najbardziej realny.
UsuńSerdecznie pozdrawiam i dziękuję za komentarz. :)
Intrygę wymyśliłaś naprawdę koronkową;) Byle laik nie połapał by się w tym wszystkim. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, bo to znaczy, że moje łamanie głowy nie poszło na marne. Mam tylko nadzieję, że nie opisuję zbyt zawile mechanizmów rządzących ekonomią, na której tak naprawdę słabo się znam.
UsuńPozdrawiam najserdeczniej i bardzo dziękuję za wizytę na blogu. :)
Oj to się Alex zdziwi, że taki nieudacznik wpadł na trop takiego przekrętu. A trzeba przyznać, że Alex ma głowę nie od parady. Tak to wszystko zorganizował, że mucha nie siada;) Ciekawe czy będzie tak samo cwany w więzieniu? Pozdrawiam AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńSzczerze powiedziawszy nie opisuję pobytu w więzieniu obojga Febo i kończę sprawę na sali sądowej. Alex jest sprytny i niebezpieczny. Jest niesamowicie inteligentny a przez to uważa, że jest po prostu chodzącą doskonałością. Wymyślił idealny plan, który sprawdzał się przez kilka lat. Marek nigdy w życiu nie odkryłby tych machlojek. Była potrzebna osoba z zewnątrz z podobną inteligencją jak u Febo, która potrafiłaby nadążyć za jego tokiem myślenia. Na szczęście znalazła się Ula i nie zawiodła.
Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Dom rodzinny Marka i jego rodzice na każdym by zrobili wrażenie. Już kiedyś użyłaś tego określenia, ale się powtórzę, można powiedzieć, że Marek wychował się w pałacu. Takie cieplarniane warunki tylko jemu nie przeszkodziły być uczciwym facetem, bo Febo tylko rozpuściło jak dziadowski bicz. Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa
UsuńChyba masz rację. Niektórym od bogactwa uderza do głowy sodówka i tak się stało w przypadku Febo. Ich rodzice nie byli biedakami i rozpieszczali swoje dzieci, kiedy ich zabrakło pałeczkę przejęli Dobrzańscy traktując ich w podobny sposób jakby chcieli im wynagrodzić sieroctwo. Marek, mimo że jedynak, to właściwie miał pod górkę, bo Krzysztof od początku stawiał mu Alexa za wzór. Chłopak buntował się i pewnie był zazdrosny, że rodzice lepiej traktują te przyszywane dzieci jak jego. Długo musiał walczyć o zaufanie ojca i kiedy firma zaczęła podupadać, to wreszcie senior posłuchał syna i przyznał mu rację.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiam. :)
Dowody zgromadzone na rodzeństwo Febo są imponujące, zresztą latami okradali firmę, więc musi być tego dużo. Teraz Marek z prawnikiem muszą doprowadzić do finału tej sprawy w sądzie, a rodzeństwo Febo może już szykować się myślę na długi, nie koniecznie miły urlop.
OdpowiedzUsuńWizyta u rodziców Marka choć niezaplanowana, potwierdziła Ulę w przekonaniu, że czas przeznaczony na gromadzenie tych wszystkich dowodów na Febo zostało przez seniora Dobrzańskiego doceniony po stokroć i zdobyła sobie przychylność obojga rodziców Marka. Pozdrawiam serdecznie Agata
Agata
UsuńFebo nie wywiną się, bo dowody wieloletnich przewinień są jednoznaczne i obciążają ich bardzo mocno. Zgodnie z tym co wyczytałam o wyroku za takie przestępstwa, najwięcej można otrzymać za to 15 lat. Czy tyle dostaną, wkrótce się okaże.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję za wpis.:)
Najlepszość zobowiązuje;) Dlatego Ula z Maćkiem prawie ze skóry wyleźli żeby znaleźć jak najwięcej haków na Febo. No i okazuje się, że jak się chce, to można. Oby prawnik był też taki wspaniały i szybko zakończył sprawę. Serdecznie pozdrawiam Regina;)
OdpowiedzUsuńRegina
UsuńNa tym etapie Ula i Maciek, nie mogli popełnić najdrobniejszego błędu i do tego samego zobligowali swoich wysłanników do Włoch. Dokumentacja musiała być rzetelna i bardzo szczegółowa. Chłopcy spisali się i teraz wszystko w rękach prawnika. Maciek zapewnia, że jest świetny, a Wy za chwilę się o tym przekonacie.
Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Witaj Małgosiu,
OdpowiedzUsuńjak to mówią, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Śledzenie transportu materiałów dowiodło niezbicie podmianę części materiałów na takie, które do niczego się nie nadają. Ale udowodniło też, że pracownicy Marka nie są w spisku z Febo, że o niczym nie mieli pojęcia, bo pomimo skrupulatnego sprawdzania nie mogli wpaść na to, że część materiałów była podmieniona. Marek powinien się cieszyć z takiej lojalności pracowników. Chociaż to ma z głowy. Druga sprawa, to nowe kontakty do kontrahentów. Tym Maciek zaskoczył i to bardzo. Wspaniale, że pomyślał o dalszych losach FD, która bez nowych kontaktów skazana by była na powolny niebyt. Liczę na to, że i tego Marek nie zaniedba. Dziękuję za dzisiaj i czekam na ciąg dalszy. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam mnóstwo uścisków:) Gaja
Gaja
UsuńW Polsce Febo nie ufał nikomu jedynie do Adama miał ograniczone zaufanie. Nie mógł więc wciągnąć w swoje machloje kogoś ze szwalni, w której rozdzielano przywiezione bele materiałów, bo wszystko szybko wyszłoby na jaw a Febo nie chciał ryzykować.
Nie wiem dlaczego tak bardzo zaskoczył Cię Maciek, przecież jego firma właśnie się tym zajmuje, ratowaniem innych firm od upadku poprzez wykonywanie analiz ekonomicznych i na ich podstawie przedstawianie realnych sposobów podźwignięcia się z zapaści. To, że pozyskał kontrahentów dla Marka jest więc czymś zupełnie typowym, bo to właśnie miał za zadanie i on i Ula. Pozyskanie materiałów świadczących o przekrętach Febo było niejako produktem ubocznym, ale niezwykle istotnym, bo dzięki temu zrozumieli przyczynę upadku F&D.
Dzięki kochana za wpis. Pozdrawiam najserdeczniej :)
Pętla wokół Febo się zacieśnia, no i całe szczęście. Za tą podłość wobec Dobrzańskich powinni słono zapłacić. Szkoda tylko, że chyba to ich niczego nie nauczy, z rodzeństwa to prawdziwe szuje. Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy zapłata będzie adekwatna do popełnionych przestępstw, ale zadbałam o to, żeby Febo odpokutowali za swoje przewinienia. Jak pisałam wyżej ich sprawę kończę na rozprawie sądowej. Nie zagłębiam się już w ich ewentualne poczucie winy, czy chęć zemsty na Marku.
UsuńSerdecznie pozdrawiam i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Kto by pomyślał, że Maciek będzie aż taki operatywny i to sam z siebie, bez popychania przez Ulę. Miło, że dał Markowi wizytówki, które na pewno mu pomogą z reklamą firmy i kolekcji. A może i Ula włączy się do organizacji pokazu? Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina
UsuńMaciek haruje w tej firmie tak samo jak Ula. Nie oszczędza się, bo w końcu jest jej współwłaścicielem. Ma za zadanie znaleźć sposoby wybrnięcia F&D z kłopotów i to właśnie wykonuje. Firma musi zacząć się dźwigać, bo nie ma już płynności finansowej i za chwilę braknie ludziom na wypłaty. Teraz każde zlecenie Marek powinien przyjąć z pocałowaniem ręki.
Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za wpis. :)
Atmosfera się zagęszcza. Dowodów przybywa, robi się coraz ciekawiej. Tak trzymać 👌
OdpowiedzUsuńFeb mają już dni policzone. Przydałoby się trochę podkręcić relacje między Ula i Markiem. Dzięki i powodzenia w pisaniu. 👍 Miłego 😘
Te relacje będą coraz ściślejsze, bo to nie koniec współpracy F&D z firmą Uli. Ona ma jeszcze sporo do zrobienia. Przede wszystkim musi zrobić dobry biznesplan, coś w rodzaju wędki, narzędzie, które umożliwi Markowi wyjście z impasu i zasilenie pustego, firmowego konta. Nie mogę napisać tu o wszystkim, ale mam nadzieję, że nie będziesz zawiedziona.
UsuńPozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wpis. :)
Panowie Karol i Jurek są prawdziwymi fachowcami. Byli bardzo ostrożni, ale przy tym ogromnie skuteczni. Należy im się premia i chyba Marek o to zadba? Dostał więcej niż chciał lub się spodziewał. Teraz tylko prawnik, sprawa w sądzie no i z górki;) Można pomyśleć o swoim osobistym szczęściu;) Do następnego czwartku Pozdrawiam;) Ola
OdpowiedzUsuńOla
UsuńSukces takiego przedsięwzięcia zawsze zależy od doświadczonych i sprawdzonych ludzi a tacy właśnie pracują w firmie Uli i Maćka. Mieli prześledzić trasę transportu i miejsce wymiany drogich materiałów na tanie i tego właśnie oczekiwał Maciek. Są zdjęcia i filmy, które pogrążają już Febo na amen.
Od jakiegoś czasu Marek mimo nawału pracy nie przestaje myśleć o osobistym szczęściu.
Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za wpis. :)
Maciek nie powinien martwić się o swoją firmę. Myślę, że tam godnie ich zastępuje Violetta, czy się mylę? A może Violka ma teraz urlop i zajmuje się Sebastianem? Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda
UsuńViola cały czas tkwi jeszcze w F&D a Maciek się martwi, bo jego firma nie zajmuje się tylko F&D, ale ma inne zlecenia, którym musi podołać.
Bardzo dziękuję za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Maciek przedstawił ciekawy, ale zarazem złośliwy plan zaproszenia przedstawicieli Fox Fashion na pokaz nowej kolekcji Pshemko. Oj prezes i pani Lange będą zaskoczeni. Ciekawa jestem czy prezes tej firmy wie o plagiacie? Jeśli to wyjdzie na pokazie, to Fox Fashion jest skończony, ale dobrze im tak. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim F&D musi bronić swojego, dobrego imienia. Reputacja firmy mocno by ucierpiała, gdyby puścili płazem kradzież projektów Pshemko. Maciek proponując Markowi takie rozwiązanie miał na myśli ujawnienie całej sprawy szerszemu audytorium w tym wielkiej grupie dziennikarzy, która miała być na pokazie. Poza tym jakby na to nie patrzeć jest to kradzież własności intelektualnej a tego Marek na pewno nie puści płazem. Prezes Fox Fashion nie ma o niczym pojęcia także o tym, że jej dyrektorka finansowa prowadzi kreatywną księgowość. W jaki sposób się o tym dowie, przeczytasz wkrótce.
UsuńNajserdeczniej pozdrawiam i bardzo dziękuję za wpis. :)
Ciekawa jestem co będzie robić Ula gdy sprawa z Febo i podniesienia z kryzysu firmy się zakończy. Dalej będzie prowadziła swoją firmę czy znajdzie etat w firmie F&D. Chociaż może powinnam napisać samo Dobrzańscy. Jest jeszcze opcja, że poświęci się rodzinie. Oboje kochają się, Dobrzańscy są nią zauroczeni to nic nie stoi na przeszkodzie aby wkroczyć na nową drogę życia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
RanczUla
UsuńA po co Ula ma szukać etatu w F&D, gdy jej firma prosperuje świetnie i jest coraz bardziej znana na rynku? Analizy finansowe sporządzane dla upadających firm kosztują krocie a jeśli trzeba się zająć tym osobiście, kwota staje się jeszcze wyższa. Ula przyjmując zlecenie od Marka uprzedzała go, że usługa nie będzie tania, ale też udowodniła, że nie płaci jej za nic. Dzięki niej i jej pracownikom F&D zaczyna się powoli dźwigać z dna a o to przecież chodziło. Szczęście małżeńskie i rodzinne jeszcze musi trochę poczekać, bo wciąż jest sporo spraw do załatwienia.
Serdecznie dziękuję Ci za komentarz i cieplutko pozdrawiam. :)
Ula z Markiem pięknie się traktują i widać, że słowa o miłości nie są bezpodstawne. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKochają się, więc nic w tym dziwnego, że często powtarzają słowa o miłości i zapewniają siebie o niej.
UsuńBardzo dziękuję za wpis. Serdecznie pozdrawiam. :)
Rodzice Marka bardzo polubili Ulę, spodobała im się nie tylko wizualnie. Doceniają jej super inteligencję i spryt. A co na temat Marka myśli Józef, czy też uważa, że jest on dobrą partią dla jego mądrej dziewczynki? Bo przychylność rodziców zawsze się przydaje;) Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńJózef też będzie miał wiele sympatii dla Marka. Poznał wcześniej jego ojca i widzi podobieństwo syna do niego. Poza tym jego sympatie czy antypatie schodzą na dalszy plan w obliczu miłości Uli do Marka. To jest przecież najważniejsze.
UsuńSerdecznie pozdrawiam i bardzo dziękuję za komentarz. :)