ROZDZIAŁ
6
Następnego dnia rano rozpętał się w
Febo&Dobrzański istny Armagedon. Rozwścieczony Pshemko wparował do gabinetu
Marka i rzucił mu w twarz jakimś katalogiem. Zdezorientowany Dobrzański ledwie
uchylił się od ciosu i piskliwym, przestraszonym głosem zawołał
-
Pshemko uspokój się! Oszalałeś!?
- To
nie ja oszalałem – wycedził przez zęby mistrz. – Spójrz – rozłożył swoje
projekty aktualnej kolekcji i otworzył kolorowy katalog na jednej ze stron. –
Wygląda znajomo?
Marek patrzył to na stronę katalogu to na
projekt mistrza. Wreszcie podniósł głowę i wielkimi ze zdziwienia oczami spojrzał
na projektanta.
-
One są niemal identyczne. Czyj to katalog? Jakiej firmy?
-
Fox Fashion. Możesz mi wytłumaczyć ten cud nad Wisłą?
- Ja
nie, ale może Ula będzie potrafiła.
- Ula
pozwól tu do nas. Zobacz – podsunął jej projekt i katalog. – Niewiele się
różnią, prawda? Sądziłem, że mamy kłopoty tylko z księgowością, a tu się
okazuje, że jeszcze wykradane są projekty.
-
Cholera jasna – mruknęła. – Pshemko – zwróciła się do mistrza – czy układasz
projekty w jednym miejscu? Wpinasz je do jakiejś teczki lub układasz w
szufladzie?
-
Dokładnie w szufladzie duszko i od jakiegoś czasu ktoś ciągle tam grzebie.
Początkowo sądziłem, że to sprawka Izabeli lub moich asystentów, ale oni
zaklinają się, że nawet nie tykają moich projektów, bo uważają je za rzecz
świętą i słusznie.
-
Odpuściliśmy Turka, bo w swojej naiwności sądziliśmy, że poza donosem na
granicę nic więcej nie zrobił. Jestem przekonana, że to jego sprawka. Tylko
jemu Alex ufa. Sam nie wykradałby projektów więc pewnie posłużył się Adamem. To
kolejna rzecz, na którą nie mamy dowodów. Trzeba dokładnie przejrzeć ten
katalog i sprawdzić, czy nie ma jeszcze jakichś plagiatów. Myślę, że na pokazie
powinieneś wyjaśnić, że Fox Fashion dopuścił się plagiatu i to co pokazali w
katalogu jest kradzieżą pomysłów Pshemko. Są naiwni, bo nawet nic nie zmienili,
a jedynie dodali klamry i lamówki. Być może uda się nam jeszcze znaleźć coś, co
to potwierdzi, ale na zbyt wiele bym nie liczyła.
Pshemko patrzył raz na Marka raz na Ulę i
wyglądało na to, że kompletnie nic nie rozumie.
-
Możecie mnie oświecić i wyjaśnić, co się tutaj dzieje?
-
Powiem ci, – Marek podszedł do niego – ale obiecaj mi, że nie puścisz pary z
ust. Nic co zostało powiedziane w tym pokoju nie może wyjść poza te cztery
ściany. Oboje Febo robią przekręty i ciągną firmę w dół. Staramy się zebrać jak
najwięcej dowodów przeciwko nim i wsadzić ich do ciupy. Dopóki nie zbierzemy
wszystkich nikt nie powinien się o tym dowiedzieć. Tylko w taki sposób możemy
uratować tę firmę.
Pshemko podniósł dwa palce do góry.
-
Przysięgam, że nic nikomu nie powiem. Jednak dyskretnie popytam wśród moich
pracowników, czy nie kręcił się w pracowni Turek. Jeśli to potwierdzą będziemy
mieć przynajmniej świadków.
-
Świetny pomysł – Ula stanęła naprzeciw i popatrzyła mu w oczy. – Tylko pamiętaj
dyskrecja przede wszystkim. I omijaj Alexa szerokim łukiem.
-
Ani myślę gadać z tą włoską mendą. Wracam do siebie.
Szybkim krokiem przemierzył długi korytarz
i otworzywszy drzwi do pracowni zobaczył swojego syna Wojtka rozmawiającego z
główną krawcową Izabelą.
-
Dobrze, że was widzę, bo chciałem o coś zapytać. Czy któreś z was widziało tu
może kręcącego się Adama Turka, lub kogokolwiek innego?
- Ja
nie widziałam, bo od rana siedzę u siebie. Dopiero teraz wyszłam.
-
Ale mnie nie chodzi tylko o dzisiejszy dzień, ale o wszystkie poprzednie.
-
Niestety nie. A poza tym, co ktoś miałby tu do szukania?
-
Tego jeszcze nie wiem, a ty Wojtuś?
-
Był tutaj kiedyś Adam, ale to było dawno. Przylazł pod koniec dniówki i udawał
ziomala. Ja już miałem wychodzić i właśnie składałem moje nieudolne rysunki, a
on nagle wykazał nimi zainteresowanie. Chwalił, że niezłe i czy może sobie skopiować.
Śpieszyłem się, ale on nalegał i obiecał, że odda klucz do pracowni
ochroniarzowi na dole no to zostawiłem go tutaj.
- To
było bardzo nieodpowiedzialne synu – Pshemko spojrzał surowo na swoją latorośl.
– Pamiętaj, żeby na przyszłość nie robić takich rzeczy. Nikt obcy nie ma prawa
kręcić się po pracowni. Czasem giną różne rzeczy i nie wiadomo kogo za to
winić. Bardzo was na to uczulam. A teraz do pracy, ja muszę jeszcze iść do
Marka.
Ponownie zawitał w dyrektorskim gabinecie i
z przejęciem zrelacjonował Markowi i Uli swoją rozmowę z Wojtkiem.
-
Chcieliście świadka, to go macie. Wojtek z całą pewnością zaświadczy, że Turek
kręcił się po pracowni i tylko on mógł zrobić xero moich projektów.
-
Dzięki Pshemko. To było dla nas bardzo ważne. Dobrze się spisałeś. A teraz sza.
Nikt nie może wiedzieć. Pamiętaj – Marek uścisnął mu dłoń.
-
Pamiętam, pamiętam…
Po jego wyjściu oboje odetchnęli z ulgą.
-
Mamy kolejny dowód. Właściwie czegokolwiek by się nie dotknąć, wszystko tu
pachnie przekrętem – Ula pokręciła głową.
-
Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że to jest tak ogromna skala przewinień –
Marek westchnął ciężko. – Staram się o wszystkim opowiadać ojcu, bo i on chce
być na bieżąco, ale im więcej tego odkrywamy tym większe mam obawy o jego
serce. Naprawdę nie wiem jak długo ono jeszcze wytrzyma i boję się, czy kolejną
taką wiadomością nie zabiję go. Ojciec udaje twardziela, ale ja już widziałem
jak on płakał Ula. Ten widok był dla mnie nie do zniesienia. To boli, naprawdę
boli.
Popatrzyła na niego ze współczuciem.
-
Doskonale cię rozumiem – wyszeptała. – Przeżywałam już podobne rzeczy z własnym
tatą. Kiedy mama zmarła po porodzie mojej młodszej siostry ojciec kompletnie
się załamał. Bardzo ją kochał i przez wiele miesięcy po pogrzebie nie mógł się
pozbierać. W domu było niemowlę, młodszy brat i ja najstarsza, która musiała
zająć się całą trójką. Niańczyłam Beatkę, opiekowałam się Jaśkiem i studiowałam
na dwóch kierunkach. Czysty obłęd. Gdyby nie Maciek i jego rodzice, pewnie nie
dałabym rady. Na szczęście to już poza mną. Ojcu wszczepili by-passy i teraz
czuje się dobrze. W każdym razie nie muszę już tak drżeć o niego jak dawniej –
zerknęła na zegarek. – Wiesz co, zbliża się pora lunchu. Już od jakiegoś czasu
ssie mnie w żołądku. Teraz ja cię zapraszam i to nie do restauracji, ale na
najlepsze zapiekanki w mieście. Całkiem niedaleko. Potem możemy pójść na krótki
spacer do parku. Jesteś chętny?
Uśmiechnął się do niej wdzięcznie.
- Z
tobą zawsze.
Maciej Szymczyk siedział w swoim gabinecie
i konferował z dwoma pracownikami.
- Tu
macie do dyspozycji kamerę i dwa aparaty fotograficzne. Dokumentujcie dosłownie
wszystko o ile to będzie możliwe. Transport wyrusza spod firmy Scaccich o siedemnastej
trzydzieści. Trzymajcie się z tyłu ale tak, żeby nie stracić ich z oczu. Podejrzewamy,
że zatrzymają się na jakiejś stacji benzynowej lub w jej pobliżu i dokonają
wymiany. Trasa jest długa, dlatego wyjeżdżacie już dzisiaj. Jeden dzień
odpoczynku tam na miejscu. Nie chcę, żebyście z niewyspania popełnili jakiś
błąd. To ważne zadanie. Tu daję wam adres firmy Scaccich „Modeny”. To chyba
wszystko. Gdyby były jakieś wątpliwości to macie dzwonić o każdej porze dnia i
nocy. Jak się spiszecie, nie będę żałował premii. Powodzenia.
Po ich wyjściu zadzwonił do Uli.
-
Ula, Karol i Jurek są już w drodze do Turynu. Wiedzą, co mają robić. Po ich
powrocie Marek będzie miał całą dokumentację fotograficzną i nagrania z kamery.
-
Super. To już chyba ostatnia rzecz jakiej potrzebujemy, żeby udowodnić Febo
przekręty. Zaraz przekażę te wieści Markowi. Na razie.
Marek coraz bardziej zapadał jej w serce.
Lubiła z nim rozmawiać i lubiła go słuchać. Zawsze znajdowali jakiś wspólny
temat. Wczoraj po raz pierwszy przytulił ją do swego boku i szedł wraz z nią
wolno po parkowych alejkach. Zdziwiła się, że ten gest wywołał w niej tak
ogromne poczucie bezpieczeństwa i spokoju. Może to dlatego, że i on wreszcie
osiągnął jakiś spokój, bo uwierzył, że wszystko skończy się dobrze? Kiedy po
raz pierwszy z nim rozmawiała w swoim biurze sprawiał wrażenie znerwicowanego i
chyba wylęknionego. Był kompletnie rozbity emocjonalnie, bo spoczęła na nim
ogromna odpowiedzialność za dalszy los jego rodziny i firmy. Rodzice byli już
starsi, ojciec mocno schorowany a w perspektywie upadek spółki. Nic dziwnego,
że martwił się o ich przyszłość i swoją.
Dzisiaj po telefonie Maćka uznał, że musi
nieco ochłonąć i pozbierać myśli. Ponownie spacerowali po parku. Zatrzymali się
nad brzegiem stawu obserwując taplające się w nim kaczki. Ula popatrzyła na
jego ładny profil. Był taki skupiony i milczący.
-
Powoli będziemy kończyć Marek – powiedziała cicho. – Zebraliśmy dość dowodów,
żeby pogrążyć Febo na zawsze. Teraz nie pozostaje nic innego jak złożyć
doniesienie na policji i przedstawić im dowody działalności rodzeństwa. Nie
wywiną się. Za parę dni Maciek dostarczy zdjęcia i wtedy będziesz miał już
komplet. Ja przedstawię ci jeszcze finansowy plan ratowania firmy, bo powoli
rysuje się w mojej głowie, ale to mogę zrobić już u siebie.
-
Naprawdę się cieszę, że wkrótce zakończy się ta męka. Nie znajduję słów, żeby
wyrazić jak bardzo jestem wam wdzięczny. Bez was nigdy bym sobie nie poradził –
odwrócił do niej twarz. Zauważyła, że oczy wypełniają mu łzy. – Z drugiej
strony chciałbym zatrzymać cię jak najdłużej. To tylko miesiąc Ula. Zaledwie trzydzieści
dni, w ciągu których zakochałem się w tobie bez pamięci. Jesteś kobietą mojego
życia. Jesteś mądra, dobra, niesamowicie pracowita i piękna. Zadziwiające ile masz
w sobie opanowania i spokoju. Masz kojący wpływ na ludzi, na mnie… Nie wiem jak
poradzę sobie bez ciebie, bo jesteś powietrzem, którym oddycham. Powiedziałaś
mi kiedyś, że nie wykluczasz spotkań ze mną na gruncie prywatnym. Czy to nadal
aktualne? Ja bardzo chciałbym, żebyś…
-
Ciii – położyła mu palec na ustach. – Ja nie rzucam słów na wiatr i zawsze
dotrzymuję słowa. Jesteś dobrym, wrażliwym, pełnym empatii mężczyzną i naprawdę
trudno byłoby się w tobie nie zakochać. W dodatku jesteś po prostu pięknym
człowiekiem z sercem na dłoni. Kocham cię Marku Dobrzański. Ja też cię kocham.
Po jego policzkach toczyły się już
prawdziwe potoki łez. To co powiedziała przed chwilą poruszyło najwrażliwsze
struny jego duszy. Otarł wilgoć z policzków i przytulił ją mocno.
-
Mój Boże Ula, nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy. Nie przypuszczałem, że i ty…,
że i ty mnie kochasz. Pomyślałem tylko, że być może jak lepiej mnie poznasz, to
z czasem pokochasz. To najszczęśliwszy dzień w moim życiu i najpiękniejszy – pochylił
się w kierunku jej ust i przylgnął do nich. Całował niespiesznie delektując się
ich smakiem i miękkością. Wreszcie oderwał się od niej patrząc z miłością w jej
błękitne oczy. Ona też była wzruszona. Kiedyś wydawało jej się, że jest
zakochana, ale wybranek jej serca okazał się ostatnim draniem, bo potrafił
tylko wyciągać pieniądze, które z dużym trudem zarabiała udzielając korepetycji.
Był jej sąsiadem i wielkim, życiowym rozczarowaniem. Marek był zupełnie inny i
miała pewność, że może z nim być szczęśliwa.
-
Chyba powinniśmy wracać – wyszeptała w jego usta. Kolejny raz musnął jej wargi
i objął ramieniem. Wolno ruszyli w stronę bramy.
Mijali już ostatnie ławeczki, gdy Marek
zatrzymał się nagle.
-
Czy mnie wzrok myli, czy to Viola i Sebastian. Całują się? A to niespodzianka –
podeszli bliżej do obściskującej się pary. – No nieźle, nieźle. Gratuluję
kochani.
Para oderwała się od siebie. Violetta
spłonęła rumieńcem a Sebastian wyglądał na skrępowanego.
-
Nie kpij Marek – wykrztusił. – Chyba mam prawo się zakochać, nie?
-
Pewnie, że masz. Viola to piękna dziewczyna i mądra. Ja też znalazłem swoją
miłość – spojrzał na Ulę z żarem w oczach– i jestem przeszczęśliwy. Chodźcie,
jest jeszcze trochę roboty.
Jak zawsze rozdzial ciekawy, jestem ciekawa jak Paulina i Aleks beda sie z tego tlumsczyc, pozdrawiam Karolina.
OdpowiedzUsuńKarolina
UsuńRzecz w tym, że oni uważają, że nie muszą się z niczego tłumaczyć zwłaszcza Markowi. Na razie są nieświadomi śledztwa,które on po cichu prowadzi. Tak na dobrą sprawę wszystko rozstrzygnie się w sądzie, ale nawet tam nie będą się tłumaczyć.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiam. :)
Jak miła niespodzianka. Włączyłam komputer weszłam na bloga i co widzę? Kolejną część.
OdpowiedzUsuńTak jak Karolina jestem ciekawa jak zachowają się Febo, ale i sam Turek. Ten ostatni powinien również ponieść konsekwencje swoich poczynań. Mam nadzieję, że chłopakom uda się zdobyć dowody na podmianę, ale i że nic im się nie stanie. Marek w całym dotychczas opowiadaniu zrobił na mnie takie samo wrażenie jak na Ulce. Troskliwy, pełen empatii, wrażliwy, a dodatkowo zabójczo przystojny. Opowiadanie chyba chyli się ku końcowi.
Dziękuję Ci za tak miłą niespodziankę.
Gorąco pozdrawiam w słoneczne środowe popołudnie.
Julita
Julita
UsuńZa bardzo nie chcę uprzedzać, co jeszcze się wydarzy i jak zachowają się Febo. Tak jak napisałam Karolinie na pewno z niczego nie będą się chcieli tłumaczyć. A co do opowiadania, to jesteśmy prawie w połowie, bo naskrobałam trzynaście rozdziałów. Będzie więc jeszcze sporo do czytania.
Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za wpis. :)
Super niespodzianka, że post jest już dzisiaj. No i pojawiły się dwie pary i to jakie słodkie;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOpublikowałam rozdział nieco wcześniej ze względu na porządki świąteczne,które mnie też nie ominęły. Pary się potworzyły i tak już zostanie.
UsuńCieszę się, że zajrzałaś. Serdecznie pozdrawiam. :)
Afera za aferą. Rzeczywiście Krzysztof może tego nie wytrzymać, może lepiej już mu nic więcej nie mówić? Przecież może dowiedzieć się wszystkiego jak już wszystko będzie ok. Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira
UsuńMarek jest między młotem i kowadłem. Jak nie powie nic ojcu ten będzie miał pretensje, jak powie, ryzykuje zawałem u seniora. Rzecz w tym, że Krzysztof wymusił na synu, że będzie go na bieżąco informował a Marek nie bardzo może się z tej obietnicy wycofać. I tak dawkuje mu te rewelacje bardzo ostrożnie, żeby nie zaszkodzić.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Oj Ty spryciulo, sprawdzasz naszą czujność;) Ale bardzo się cieszę z dzisiejszego dnia. Doczekałam się wyznań miłości u obu par. A co z Maćkiem? Też zasługuje na drugą połówkę. Z niecierpliwością czekam na czwartek i na coś więcej niż pocałunki pomiędzy nimi;) Za dzisiaj dziękuję. Serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńNie sprawdzam Waszej czujności i nawet do głowy by mi nie przyszło, ale stwierdziłam, że jednak nie wyrobię się z obowiązkami i to dlatego trochę wcześniejsza publikacja. Maciek na razie ma co innego do wykonania, ale i na niego przyjdzie pora. Jak to mówią "szczęście trzeba sobie dawkować". Tak naprawdę to nawet nie pamiętam, czy będzie coś więcej niż pocałunki, bo pisałam to opowiadanie naprawdę dawno temu. Ale może...?
Pozdrawiam Cię cieplutko i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Miła niespodzianka. Fajnie, że Ula i Marek dogadali się, piękne zdjęcie;) Z Violetty i Sebastiana też się cieszę. Dzisiaj krócej, bo gonią do pracy;) Do czwartku lub do następnej niespodzianki;) Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńJesteśmy w połowie opowiadania więc już najwyższy czas ułożyć im życie prywatne.
Nie samą pracą człowiek żyje więc miej to na uwadze i z nią nie przesadzaj. Cieszę się, że dałaś radę przeczytać i napisać komentarz. Bardzo Ci za to dziękuję i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Kocham Pshemko i jego wpadanie w furię;) Jest taki śmieszny i słodki. Fajnie mieć go po swojej stronie. Ledwo się dowiedział o co chodzi a już zdążył pomóc. Fajna część i dzięki za niespodziankę;) Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga
UsuńJa też bardzo lubię tę postać a Braciak zagrał go idealnie. Nieobliczalny furiat, który bardzo zyskuje przy bliższym poznaniu. Na pewno jak już się przyjaźni to na wieki (Krzysztof, Marek) a jak nienawidzi to ma podobnie (Alex). Jedynie w przypadku Pauliny musiał zweryfikować swoją opinię.
Pozdrawiam Cię cieplutko i bardzo dziękuję za wpis. :)
Jakoś wydawało mi się, że Pshemko jest wtajemniczony w poczynania Marka, a tu niespodzianka. Ale trzeba mu przyznać, że zachował się jak prawdziwy przyjaciel. Z niego też by był niezły detektyw. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńMarek nie wtajemnicza Pshemko do tej pory, bo przekręty póki co dotyczyły spraw finansowych. Jednak teraz okazało się, że oboje Febo grzebią też na działce projektanta więc on siłą rzeczy musiał się o wszystkim dowiedzieć.
UsuńBardzo dziękuję za wizytę na blogu. Serdecznie pozdrawiam. :)
Wszystkie Plagi Egipskie spadły na firmę i na Marka. Jakie szczęście, że jest Ula i jej nieoceniony umysł. No i cieszę się, że Ula zaczyna pękać i pozwala Markowi na coraz więcej. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńJak kraść to miliony. Febo nie ograniczał się tylko do swojej działki, czyli finansów, ale grabił ile się dało z całej firmy. Przecież był mistrzem intryg. A co do Uli i Marka tudzież Violi i Sebastiana, to napisałam gdzieś wyżej, że jesteśmy mniej więcej w połowie opowiadania i należałoby zadbać o ich życie osobiste.
Najserdeczniej Cię pozdrawiam i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Oj ta Ula. Nawet w chwili uniesienia myśli o pracy, ale to wszystko dla dobra FD i Marka więc może dlatego Marek przyjął to tak spokojnie;) Fajny rozdział. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina
UsuńUla jest profesjonalistką i mimo swoich uczuć do Marka ma do wykonania ważne zadanie. To jest jej priorytet więc miłość musi jeszcze trochę poczekać. Najważniejsze jednak, że wiedzą co do siebie czują.
Cieszę się, że zajrzałaś. Najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)
Marek bardziej optymistycznie widzi przyszłość FD. Jeszcze musi znaleźć sposób jak najdelikatniej opowiedzieć ojcu o machlojkach Aleksa, nie tylko finansowych ale również tych dotyczących projektów Przemko. Będzie to zapewne trudne dla seniora, bowiem niejednokrotnie stawiał Markowi Aleksa za wzór, a tu takie rozczarowanie. Dobrze, że Marek będzie miał Ulę u swojego boku, ich wzajemne wyznania świadczą, że darzą się uczuciem i będą razem. Opanowanie i spokój Uli jak zauważył Marek ma kojący wpływ na niego i na ludzi, więc myślę, że razem będą wprowadzać seniora w te, niemiłe dla niego, krętactwa Aleksa. Dziękuję za ten rozdział, i wyczytałam, że "naskrobałaś" ich trzynaście, więc niejedno jeszcze się dowiemy. Pozdrawiam gorąco, Agata
OdpowiedzUsuńAgata
UsuńMarek zyskał w pewnym sensie spokój, bo już wie czego ma się trzymać i co robić. Takie rzeczy motywują, bo wcześniej był w kompletnej rozsypce. Małe sukcesy też cieszą a dzięki nim systematycznie i konsekwentnie dążą do tego największego - uratowania firmy od ruiny. Seniorowi nie będzie nic oszczędzone i choć ryzykowne dla jego zdrowia, to jednak na jego własną prośbę jest informowany o wszystkim.
Co do rozdziałów, to jesteśmy w połowie. Wszystko musi zostać wyjaśnione, firma ma się podźwignąć, a winni sytuacji muszą ponieść konsekwencje swoich działań. Stąd więc liczba rozdziałów większa niż zwykle.
Bardzo dziękuję Ci za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Ten miesiąc pracy Uli i Violetty minął jak z bicza strzelił. Niby niezbyt długo, ale ten czas pozwolił na zbliżenie się do siebie dwóch par. A niektórzy szukają, szukają i szukają, ale widać oni trafili na swoje połówki;) Życzę im jak najlepiej. Czekam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńTen miesiąc był bardzo intensywny i obfitował w zaskakujące wydarzenia dotyczące i machlojek Alexa i nawiązania bliskich relacji między bohaterami. Przynajmniej w tej materii wiedzą na czym stoją.
Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Kochana moja, rozdział przeczytany w mgnieniu oka. Świetnie się go przyswajało, a teraz brak pomysłu na ciekawy komentarz. Może dlatego, że pracy jeszcze cała masa;) Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa
UsuńKomentarzem się nie przejmuj.Najważniejsze, że zajrzałaś tutaj i przeczytałaś, a z porządkami nie przesadzaj, bo roboty jeszcze nikt nie przerobił.
Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję, że wpadłaś. :)
W sumie gdyby nie Alex i jego przekręty, to Marek nie poznałby Uli, a Sebastian Violetty. Nie ma tego złego;) Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina
UsuńTo prawda, co piszesz, ale nie można podchodzić do tego w taki sposób. Alex, to złodziej i kombinator, mściwy sukinsyn, który odgrywa się na Dobrzańskich nie wiadomo za co i rujnuje im życie. Ja raczej byłabym daleka od tego, żeby być mu wdzięczną za to, że Marek poznał Ulę a Sebastian Violettę.
Pozdrawiam Cię cieplutko i bardzo dziękuję za wpis. :)
Świetny post. Coraz bliżej do szczęśliwego zakończenia;) Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Serdecznie pozdrawiam. :)
UsuńWitaj Małgosiu,
OdpowiedzUsuńekipa Uli jest bardzo odważna. Co by nie myśleć czy mówić, to Alex jest bardzo groźny, a jak jeszcze dojdą do tego bracia Scacci, to robi się już bardzo poważnie. Liczę na to, że Maciek dobrze o tym wie i wiedzą też dwaj panowie, którzy mają zdobyć dowody na wymianę trefnych materiałów. Muszą być bardzo ostrożni. Inaczej nic się nie uda i dojdą dodatkowe problemy. Jak się wzięli za pracę, to idą jak burza. Trochę szkoda, bo Marek nie będzie miał już tylu okazji do zabierania Uli na lunch lub spacer. Co prawda dla chcącego, nie ma nic trudnego, więc myślę, że Marek coś tam wymyśli. Dziękuję za dzisiaj i czekam na ciąg dalszy. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam mnóstwo uścisków:) Gaja
Gaja
UsuńMaciek nie bagatelizuje zagrożenia i uczula na nie swoich ludzi. Na pewno będą ostrożni, bo stawka jest zbyt wysoka.
Marek żałuje, że współpraca między firmą Uli a F&D się kończy, ale przecież nie oznacza to zerwania kontaktów. Poza tym czeka ich jeszcze rozprawa w sądzie. Zresztą zakochany facet zawsze znajdzie drogę do swojej wybranki, czyż nie?
Pozdrawiam Cię wiosennie i dziękuję za komentarz. :)
Z opowiadania robi się niezły kryminał, tyle przekrętów, że aż strach. Sąd będzie miał co robić. Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńTaki był zamysł, ale trudno mi ocenić, czy wyszedł z tego kryminał. Nie bardzo potrafię motać takie intrygi i je opisywać. To dość trudne. Starałam się jednak przedstawić mechanizm przestępczej działalności obojga Febo i mam nadzieję, że to mi się udało.
UsuńPozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wizytę na blogu. :)
Już wiem dlaczego Fox Fashion nigdy nie dogonił FD. Tam pracują jacyś kretyni. Co oni myśleli, że plagiat się nie wyda? Fajnie to wymyśliłaś. Pozdrawiam AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńFox Fashion ma młodych projektantów i na pewno nie tak zdolnych jak wizjoner Pshemko. Poszli po najprostszej linii oporu kradnąc jego rysunki i nie modyfikując ich. Zresztą nawet gdyby pochylili się nad nimi, to każdy znając styl pracy mistrza zorientowałby się, że to jego prace. Bardziej tu chodziło o wywołanie zamieszania na rynku modowym i przynajmniej na chwilę zepsucie dobrej opinii projektanta. Taka niewinna intryga byłaby kolejnym gwoździem do upadającej F&D i o to Alexowi chodziło.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Sebastian skrępowany!? Chętnie bym to zobaczyła, hihihi;) Przyznał się, że się zakochał!? Świat się wali;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo bardzo wiarygodne usprawiedliwienie widoku,który zobaczył Marek. W końcu namiętnie się całowali jak zakochana w sobie para. Sebastian nie zawsze musi być dętym głupkiem, czasem bywa u mnie wrażliwy i mądry. Przyznał się do tej miłości, a świat jednak kręci się dalej.
UsuńPozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wpis. :)
Akcja jak w filmie sensacyjnym. Pogoń za podejrzanym transportem. Bardzo ciekawie wymyślone. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda
UsuńBardzo Ci dziękuję. Starałam się jakoś sensownie namotać tę intrygę, ale chyba nie dorównałam mistrzowi Alexowi. Tak czy owak, bardzo się starałam.
Pozdrawiam Cię cieplutko i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Na kłopoty … tylko Ula. Jej mózg pracuje na największych obrotach. Szybko znajduje przyczynę kłopotów. Czy ona kiedyś zwyczajnie leniuchuje? Życzę jej odpoczynku;) Do następnego czwartku. Pozdrawiam;) Ola
OdpowiedzUsuńOla
UsuńUla jest inteligentna. Potrafi kojarzyć fakty i łączyć je ze sobą. Wprowadzenie możliwości obniżenia VAT-u stworzyło okazję dla wielu kombinatorów a jak pisałam ona wcześniej miała już do czynienia z takim przekrętem. Dodała dwa do dwóch i już wiedziała co wykombinował Alex. Iw serialu i w tym opowiadaniu Ula nie odpoczywa. Haruje jak wół. W pierwszym przypadku jako asystentka, w drugim jako współwłaścicielka firmy. Nie może sobie pozwolić na oddech zwłaszcza, że co chwilę odkrywają coś nowego nad czym należy się pochylić.
Pozdrawiam Cię pięknie i przesyłam serdeczności. :)
Atmosfera się zagęszcza. Feb są nieświadomi niespodzianki jaką im szykuje Marek.
OdpowiedzUsuńWątek Uli i Marka też się rozwija, no i super👍Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy. Powodzenia. Życzę zdrowych i spokojnych świąt oraz wiele radości przy świątecznym stole.
Można powiedzieć, że Febo w pocie czoła pracowali na zaciskający się sznur na ich szyi. Dostaną to, na co zasłużyli.
UsuńNajserdeczniej pozdrawiam i również życze wspaniałych świąt. :)
Piekne :) I niech Febo niespodzianka Marka pojdzie w piety :D
OdpowiedzUsuńRenia
UsuńPójdzie nie tylko w pięty, przekonasz się.
Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za wpis. :)
Świetna część jak zawsze. Super się czyta. Może jakaś mini z okazji świąt? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPs. Wszystkiego Najlepszego z okazji świąt Wielkanocnych
Chętnie bym wstawiła jakąś mini, ale nie tak dawno uraczyłam Was miniaturką z okazji 7 milionów wejść na blog. Nie jestem aż taka prędka w wymyślaniu nowych historii. Niedługo czwartek i następna część opowiadania i to na razie musi Wam wystarczyć.
UsuńNajserdeczniej pozdrawiam i także życzę ciepłych, rodzinnych świąt. :)