ROZDZIAŁ
8
Ten dzień zapowiadał się dla Marka
niezwykle pracowicie. Bardzo wcześnie rano udał się do punktu xero wraz z całą
zebraną dokumentacją. Powiedziano mu, że kopie będą do odebrania za trzy
godziny, co było dla niego bardzo dobrą informacją, bo sądził, że będą
potrzebowali na to znacznie więcej czasu. Nie chcąc go tracić wsiadł w samochód
i podjechał na ulicę Słowackiego, gdzie mieścił się Teatr Komedia. Tu umówiony
był z jego dyrektorem, niejakim Tomaszem Dutkiewiczem. Jak twierdził Maciek,
dyrektor miał dla Marka jakąś propozycję biznesową. Bez trudu odnalazł
dyrektorski pokój i wszedł bez pukania.
Trochę się zdziwił, bo wyobrażał sobie, że
mężczyzna będzie bardziej wiekowy a tymczasem okazało się, że nie mógł mieć
więcej jak czterdzieści siedem, pięćdziesiąt lat. Przedstawił mu się i uścisnął
mu dłoń.
-
Proszę usiąść – dyrektor wskazał mu wysłużony, skórzany fotel. – Niezmiernie
się cieszę, że zareagował pan tak szybko. Nie będę ukrywał, że bardzo zależy
nam na czasie. Zaczęliśmy próby do musicalu „Zorro” – wyjaśniał – i w związku z
tym potrzebujemy dużej ilości kostiumów damskich i męskich. Podkład muzyczny
będzie stanowić repertuar zespołu „Gipsy King”, na pewno pan słyszał. Stroje
swoim charakterem muszą nawiązywać do tradycji Romów, a więc długie suknie
pełne falbanek, lamówek i cekinów, koszule z szerokimi rękawami i ozdobnymi
aplikacjami, a także chusty na głowy również zdobne.
Pracy będzie mnóstwo, ale premierę
przewidujemy za kilka miesięcy i myślę, że powinniście zdążyć. Podejmie się
pan?
-
Oczywiście, choć muszę przyznać, że będzie to dla nas wyzwanie, bo nigdy nie
projektowaliśmy kostiumów teatralnych. Jednak nasz sławny projektant bardzo
lubi wyzwania i na pewno zaprojektuje coś spektakularnego, bo ma niezwykle
rozwiniętą wyobraźnię. Żeby to jednak zrobić musimy tu przyjechać i zdjąć miary
z aktorów. Może po jakiejś próbie? To na pewno uzgodnimy. Na początek proponuję
spisać umowę wstępną, bo na razie nie znamy kwot materiałów z jakich kostiumy
będą szyte i samych kosztów szycia. Na pewno nie zedrzemy z was skóry.
Projektant postara się wykonać projekty jak najszybciej i wtedy przedstawię je
panu do zaakceptowania. Być może będzie miał pan jakieś uwagi i od razu
będziemy korygować.
- To
bardzo dobry pomysł. Ja w takim razie niecierpliwie czekam na nie. Jutro a
najdalej pojutrze przedzwonię do pana i podam dokładną liczbę strojów damskich
i męskich. Będziemy potrzebować jeszcze kilku smokingów i sukien z epoki, ale
to dogadamy później. Może byłoby dobrze, gdybym osobiście pogadał z waszym
projektantem?
- To
dobra myśl. Ja dzisiaj porozmawiam z nim i dam panu znać. Umówię was – podniósł
się z fotela. – Jestem panu bardzo zobowiązany za to zlecenie. Będziemy w
kontakcie. Do zobaczenia.
Po wyjściu z budynku teatru wziął głęboki oddech.
Nie sądził, że to zlecenie będzie tak duże. Dla F&D to bardzo dobra
wiadomość. Pshemko na pewno nie odmówi. Za chwilę i tak będzie siedział
bezczynnie, bo projekty na pokaz dawno już wykonał.
Zerknął na zegarek. Miał wystarczająco dużo
czasu, żeby pojechać do teatru Rampa. Wiedział tylko, że mają wystawiać coś dla
dzieci i też potrzebują kostiumów. Wrzucił teczkę na tylne siedzenie, sięgnął
po telefon i jedną z wizytówek od Maćka. Wybrał numer. Trochę czekał, ale
wreszcie odebrano. Marek przedstawił się i zapytał, czy ma przyjemność z panem
Cezarym Domagałą. Głos w słuchawce potwierdził.
-
Chciałem zapytać, czy mógłbym teraz podjechać i porozmawiać z panem o
zamówieniu na kostiumy.
-
Oczywiście. Czekam na pana. Do zobaczenia.
Teatr mieścił się na Targówku przy ulicy
Kołowej. Podczas rozmowy z Domagałą okazało się, że zamówienie będzie dotyczyło
kostiumów do spektaklu dla dzieci „Dzień dziecka”. Miały być fantazyjne i
bardzo kolorowe.
Marek ustalił wszystko w podobny sposób jak
w Teatrze Komedia. To zlecenie było znacznie mniejsze, ale i tak wyszedł
zadowolony. Doskonale pamiętał słowa Maćka, że F&D nie stoi na pozycji,
żeby pozwolić sobie na wybrzydzanie i trzeba brać, co dają.
Kilka minut po jedenastej odebrał
skserowane dokumenty i już bez zwłoki udał się do prawnika. Mężczyzna zrobił na
nim dobre wrażenie. Okazał się niezwykle kompetentny. Wypytał Marka o wszystkie
szczegóły, a on starał się opowiedzieć o wszystkim podpierając się zdobytymi
przez Ulę i Violettę dowodami. Wizyta trwała długo, ale kiedy dobiegła już
końca Dobrzański był pewien, że ten człowiek nie odpuści.
-
Macie nóż na gardle i należy działać szybko – mówił. – Proszę jeszcze dzisiaj
zgłosić to na policji i zostawić im dokumenty. Ja ze swojej strony mogę
zapewnić, że najdalej za dwa dni złożę pozew w sądzie. Wcześniej podjadę do
pana, bo musi pan ten pozew podpisać. Postaram się jak najrzetelniej go
zredagować, żeby sąd nie miał najmniejszych wątpliwości co do winy pańskiego
wspólnika i jego siostry. Dowodów zebrał pan aż nadto. Proszę być dobrej myśli.
Ja z największą przyjemnością będę reprezentował pana i pańską firmę w sądzie.
Prywatnie panu powiem, że nienawidzę wręcz organicznie złodziei, kombinatorów i
ludzi chcących wzbogacić się cudzym kosztem i zrobię wszystko, żeby ten łajdak
zwrócił zagrabione pieniądze i to z wysoką nawiązką.
Wzruszony Marek mocno uścisnął mu dłoń.
-
Bardzo panu dziękuję i jestem prawdziwie wdzięczny, że podjął się pan tej
sprawy. Przysięgam, że szczodrze wynagrodzę pańskie starania.
Kiedy opuścił biuro prawnika czuł się kompletnie
wyzuty z sił. Było już dobrze po piętnastej. Wybrał numer Uli i kiedy się
odezwała zaproponował jej obiad w Baccaro.
-
Jestem wykończony i burczy mi w brzuchu. Podjadę do firmy, ale nie będę
wchodził tylko zaczekam na ciebie na zewnątrz. Przy obiedzie opowiem ci co
załatwiłem.
Wybiegła przez szklane drzwi i rozejrzała
się. Dostrzegła srebrnego Lexusa i Marka opartego o jego maskę. On też ją zauważył
i szybko podszedł wyciskając na jej ustach słodkiego całusa.
-
Dzień dobry moje szczęście – wyszeptał cicho. – Już od rana chciałem się do
ciebie przytulić. Chodźmy, bo za chwilę zemdleję z głodu.
Szybko dotarli do restauracji. Przy
parującym posiłku zdawał jej relację z postępów.
-
Jutro rano muszę pogadać z Pshemko. Wytłumaczę, jak trudna jest sytuacja w
firmie. Mam nadzieję, że zrozumie i zgodzi się zaprojektować te kostiumy.
Pomyślałem sobie, żeby nie sprowadzać jakichś ekstra materiałów, bo to nie
stroje dla elegantek. Z ostatnich kolekcji sporo tego zostało i być może nada
się na stroje dla teatrów. Zaoszczędzilibyśmy…
- To
wcale niegłupie – uśmiechnęła się. - Zaczynasz myśleć ekonomicznie.
-
Umówiłem się z dyrektorami, że najpierw spiszemy coś w rodzaju wstępnej umowy
zawierającej tylko ogólne założenia. Jak już będziemy znali wszystkie koszty,
wtedy dostaną aneks do niej wraz ze szczegółowym kosztorysem. Obaj byli zgodni.
Najbardziej ucieszył mnie prawnik, bo obiecał, że za dwa dni złoży pozew w
sądzie. To bardzo mnie podbudowało. Był pod wrażeniem ilości dowodów jakie
zebraliście. Jeszcze dzisiaj muszę podjechać na Malczewskiego do Wydziału do
Walki z Przestępczością Gospodarczą i złożyć doniesienie. Jestem już bardzo
zmęczony, ale zdobędę się jeszcze na ten ostatni wysiłek. Chcę mieć to z głowy.
Pojedziesz ze mną? Później odwiozę cię do domu…
Uśmiechnęła się szeroko i pogładziła jego
dłoń.
- Pojadę.
Widzę, że masz dość na dzisiaj, ale rzeczywiście trzeba to załatwić im prędzej,
tym lepiej. Wreszcie zaczynasz być sobą. Znacznie bardziej wolę cię takiego
spontanicznego i operatywnego, niż przygnębionego i bezradnego. Jeszcze trochę,
a firma zacznie porządnie zarabiać i dźwigać się już bez Febo, a ty wreszcie
odetchniesz i twoi rodzice także.
-
Mam nadzieję kochanie…, mam nadzieję…
W Wydziale do Walki z Przestępczością
Gospodarczą nie poszło im zbyt szybko, bo Marek najpierw trochę czekał na
oficera, który miał się zająć jego sprawą, a potem długo z nim wyjaśniał
przedstawiając poszczególne dokumenty. Ula była bardzo pomocna, bo Marek nie we
wszystkim okazał się na tyle biegły, by móc policjantowi wszystko klarownie
wyjaśnić.
-
Mówi pan, że był dzisiaj u prawnika. Kiedy będzie składał pismo procesowe?
- Powiedział,
że najdalej pojutrze. Koniecznie musicie ukrócić ten proceder, bo firma każdego
dnia traci ogromne pieniądze. Bardzo okroiliśmy pensje, ludzie jednak odchodzą,
bo każdy z nich ma rodzinę na utrzymaniu i nie będzie pracował prawie za darmo.
Bardzo pana proszę o szybką reakcję.
- Na
pewno będzie szybka. Raczej nie zwlekamy w takich sprawach. To chyba wszystko.
Mam już jasność. Dziękuję państwu i do zobaczenia – pożegnał się z nimi.
Pomyślał, że to będzie kolejna, długa noc, którą spędzi nad dokumentami. Sprawa
była poważna a winnych należało aresztować. Sięgnął po telefon. Musiał zdobyć
dwa nakazy zatrzymania dla rodzeństwa Febo.
Marek wyszedł z budynku i przetarł zmęczoną
twarz.
-
Wykończył mnie ten dzień, ale cieszę się, że udało mi się tak dużo załatwić.
Jutro wracasz do siebie? – popatrzył smutno na Ulę.
-
Wiesz, że muszę. Maciek ledwie ogarnia. Ty doskonale się orientujesz, co robić,
a jak będziesz potrzebował rady, to przecież zawsze możesz zadzwonić. Zresztą
mam nadzieję, że jak aresztują Febo, to dasz mi znać.
-
Oczywiście, że dam. To będzie głównie twój sukces. Jedźmy kochanie, bo już
naprawdę jest późno.
Kiedy po czułym pożegnaniu się z Ulą wracał
do Warszawy był naładowany niezwykle pozytywnie. Przez ostatnie tygodnie
harował jak jeszcze nigdy w życiu, ale miał świadomość, że tylko on został na
placu boju i tę wojnę z Febo musi wygrać. Nie oszczędzał się ani on, ani zespół
Uli. Ten ostatni zasłużył na wszystkie pieniądze świata.
Wiedział, że to nie koniec, że jeszcze
sporo pracy przed nim, ale świadomość, że Febo odpowiedzą za swoje czyny i
któregoś dnia znikną z jego życia była bardzo budująca. Ten oficer mówił, że
niewykluczone, że Ula, Maciek i Violetta będą musieli zeznawać, a być może też
Karol i Jurek. Ula jednak uspokajała i mówiła, że to nie pierwszy raz i nie ma
się czego obawiać, bo przecież będą zeznawać prawdę, na poparcie której mają
niezliczoną ilość dowodów.
- Będzie dobrze – pocieszał sam siebie. – Musi być.
W domu wziął tylko ciepły prysznic i runął
do łóżka. Był kompletnie wyzuty z sił. Zasnął natychmiast ledwie przyłożywszy
głowę do poduszki.
Miło przeczytać opowiadanie przed snem
OdpowiedzUsuńSuper napisane pozdrawiam ciebie Gosiu i Gaję też :)
Renia
UsuńPóźno chodzisz spać. To niezdrowe. Ja kiepsko sypiam z racji wieku, ale Ty, młode dziewczę chyba nie masz z tym problemu?
Dziękuję za wpis i pozdrowienia także w imieniu Gai. Również pozdrawiamy. :)
Nie mam z tym problemu.
UsuńMina obojga Febo podczas aresztowania będzie bezcenna. A jeszcze jak dojdzie do tego w firmie na oczach wszystkich to już jak wisienka na torciku. Piszę torciku, bo tort będzie jak zapadnie wyrok.
OdpowiedzUsuńCiekawe jak zareaguje Pshemko na to, że przyjdzie mu stworzyć stroje na spektakle teatralne. Myślę jednak, że znając sytuację zgodzi się. On lubi takie wyzwania.
Dziękuję Ci bardzo za dzisiejszy wpis.
Gorąco pozdrawiam w długi majowy weekend.
Julita
Julita
UsuńPamiętasz odcinek, w którym Pshemko miał przejść do Fox Fashion? Dlaczego nie przeszedł? Bo Iza zarzuciła mu, że jest zdrajcą. To było jak siarczysty policzek. Drugi raz takiego zarzutu mógłby nie przeżyć. Mimo, że jest bardzo skupiony na sobie, wysoko ceni sobie własne ego i pielęgnuje je jak nikt inny, ma wiele cech snoba i egoisty, to jednak tylko on tak naprawdę o tym wie i raczej nie toleruje, gdy ktoś robi mu wyrzuty z tego tytułu. Bez obaw więc. Pshemko na pewno będzie się poczuwał do odpowiedzialności za firmę.
Aresztowanie rodzeństwa zbliża się wielkimi krokami, chociaż oni sami nie mają o tym zielonego pojęcia. Zaskoczenie będzie z pewnością wielkie i wielkie będzie oburzenie, że ktoś śmiał w ogóle posądzić ich o takie niegodne rzeczy.
Bardzo dziękuję za komentarz. Cieplutko pozdrawiam. :)
Małgosiu, jesteś niesamowita. Godzina 00:06 a Ty wstawiasz rozdział,z tym niespaniem rzeczywiście mamy pokrewne dusze. Komentarz jak przeczytam, muszę się położyć bo wnusia wstaje wcześnie.Agata
OdpowiedzUsuńAgata
UsuńPisałam Ci, że ja też miewam czasami takie chwile, że myli mi się dzień z nocą i jeśli jest to ze środy na czwartek, to akurat dobry powód do wstawienia rozdziału.
Pozdrawiam pięknie. :)
Koniec panoszenia się Alexa w firmie zbliża się wielkimi krokami.Zebrane dowody są na tyle miażdżące, że pozostaje tylko sprawne działanie policji i adwokata. Marek okazał się niezwykle operatywny, i udało się mu załatwić w jeden dzień wszystkie sprawy, które sobie zaplanował. Tylko tak dalej a po pochmurnych dniach oboje z Ulą będą się cieszyć słoneczną aurą roztaczającą się nad firmą i rodzącym się uczuciem. Dla Pshemko nowe wyzwanie, ale myślę, że i on nie pałający chęcią do Febo, wzniesie się na wyżyny swojego talentu dla ratowania firmy. Pozdrawiam serdecznie Agata
UsuńTrzeba wreszcie oczyścić tę stajnię Augiasza, bo masowo produkowany latami przez Febo obornik wylewa się każda dziurą. Aresztowanie rodzeństwa jest już tylko kwestią czasu i za chwilę nadejdzie czas odbudowy własnej marki i powroty zwolnionych ludzi do firmy.
UsuńDziękuję bardzo za komentarz i najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)
No i klops. Ula wraca do siebie. Marek mocno zajęty, więc co będzie z nimi, znajdą dla siebie czas? Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńTo tylko kwestia dobrego zarządzania czasem. Znacznie mniej ma go Marek, ale Ula też nie narzeka na jego nadmiar. Mimo to trochę go znajdą dla siebie.
Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za wpis. :)
Świetny pomysł z tymi teatrami;) I mogłaś wpleść zdjęcie Julki z innego spektaklu. Jeśli to wypali, to sytuacja ekonomiczna firmy się nieco poprawi. Do następnego czwartku Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńSwojego czasu, kiedy przygotowywano do wystawienia spektakl "Zorro" sporo naoglądałam się migawek z prób. Obsada bardzo liczna a stroje niesamowite. Dlatego pomyślałam, że Pshemko miałby tu pole do popisu. Drugi spektakl to niejako pójście przeze mnie za ciosem, żeby F&D miało więcej roboty.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję za komentarz. :)
No widać, że Marek jest rzeczywiście kompletnie wyzuty z sił. Ale takie marnotrawstwo, obok tyle miejsca;) Gdyby była obok Ula, to Marek szybciutko odzyskałby wigor;) Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńNaprawdę to tak działa? Można padać na twarz a jak pojawi się ukochana osoba zmęczenie znika i nabiera się wigoru? Mogłabym dyskutować, bo zmęczenie to zmęczenie i nie ma się ochoty na nic.
Bardzo dziękuję, że zajrzałaś. Przesyłam serdeczności. :)
Jeśli dobrze pamiętam, to w ich wieku, tak to działa;) Teraz to już zupełnie co innego;) Pozdrawiam Jolka
UsuńMarek jest fajnym facetem. Jest odpowiedzialny i bardzo dobrze zorganizowany. Wystarczyło mu tylko trochę pomóc, pokazać drogę i dalej już sam wszystko ciągnie;) Czekam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńTaki właśnie miał być. Uczciwy, trochę pechowy, nieco naiwny, ale pracowity. Nie chciałam dotykać jego serialowej, ciemnej przeszłości i robić kolejny raz z niego lowelasa. Ula to trochę takie jego alter ego. Podobnie myśli, lubi podobne rzeczy i ma podobną opinię dotyczącą wielu życiowych aspektów.
Pozdrawiam najserdeczniej i bardzo dziękuję za wpis. :)
Alex osobiście mało występuje w tym opowiadaniu, ale właściwie wszystko się wokół niego kręci. Prawdziwy diabeł wcielony jest z niego. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga
UsuńAlex to postać w tle, ale bardzo niefajna i nadzwyczaj szkodliwa. Mimo, że nie gra pierwszoplanowej roli, to jednak robi za pierwsze skrzypce w tej orkiestrze. Tak naprawdę jego działalność stała się przecież kanwą do napisania tego opowiadania.
Bardzo dziękuję za komentarz. Najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)
W takim tempie i zaangażowaniu Marek z Ulą i resztą paczki szybko wyprowadzi firmę z zapaści. Marek jeszcze dobrze nie zakończył sprawy z Aleksem, a szykuje intratne kontrakty. Zwłaszcza ten z teatrem Komedia zapowiada się interesująco, chociaż nie na masową sprzedaż. W ich przypadku jednak liczy się każdy grosz a dla mistrza będzie okazją na pokazanie kunsztu.Znając go to pewnie się zgodzi.Chodzi przecież o jego ukochaną firmę.
OdpowiedzUsuńPlus dla prawnika i policji za szybkie działanie. Z tym różnie bywa. Oby i sądy zadziałały szybko.
Pozdrawiam miło.
RanczUla
UsuńTak naprawdę to nie ma na co czekać. Firma rozpaczliwie potrzebuje gotówki, która jednak nie wpłynie na firmowe konto, z którego Alex bezkarnie przelewa sobie pieniądze, ale na to drugie założone za radą Maćka przez Marka. To jest konieczne do odzyskania płynności finansowej, dzięki której będzie można zaciągnąć w banku ewentualny kredyt dla podratowania firmy.
Wielkie dzięki za odwiedziny i wpis. Najserdeczniej pozdrawiam. :)
Witaj Małgosiu,
OdpowiedzUsuńNależy się cieszyć, że poza Febo, Marek trafia na samych fantastycznych ludzi. Począwszy od Uli i jej ekipy poprzez pracowników, nowych kontrahentów, adwokata na policji kończąc. Wszystkie znaki na niebie i ziemi jak na razie napawają optymizmem, że do końca pogmatwanej sytuacji w FD coraz bliżej. A najbardziej należy się cieszyć z tego, że do końca Febo i spółki też. W sądach różnie bywa, ale myślę, że tutaj będzie po sprawiedliwości i że wszystkie dowody zebrane na przestępczą działalność Alex pozwolą na sprawiedliwy wyrok. Przed Markiem i firmą jeszcze wiele pracy, ale podobno bez pracy nie ma kołaczy:) Liczę na spryt, pracowitość i odpowiedzialność Marka. Po takich przejściach powinien zapamiętać żeby trzymać cały czas rękę na pulsie. Dziękuję za dzisiaj i czekam na ciąg dalszy. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam mnóstwo uścisków:) Gaja
Gaja
UsuńAkurat adwokat był polecony przez Maćka, który już z nim współpracował w przeszłości i wie, że jest bardzo skuteczny. Policja raczej dość szybko reaguje w takich przypadkach, zwłaszcza wtedy, gdy dostarcza się ewidentne dowody winy, które to właśnie policjanci powinni zebrać, ale jak wiemy pod tym względem są dość opieszali. Teraz pozostaje tylko pozyskać nakazy aresztowania, a to już naprawdę niewiele roboty. Marek ma pełną świadomość, co jeszcze go czeka, ale jest już tak bardzo zaangażowany, że na pewno nie odpuści.
Pozdrawiam Cię cieplutko i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Zastanawiam się czy Ula i pozostali nie będą mieć kłopotów związanych ze składanymi zeznaniami. Alex nie będzie próbował się mścić poprzez braci Scacci? Na ich miejscu chyba bym się trochę obawiała. Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira
UsuńMogłoby tak być jak piszesz, ale pamiętajmy, że Febo nie ma pojęcia o znalezionych dowodach jego przestępczej działalności wobec firmy. Nie ma pojęcia, że Marek podjął taki trud a nawet gdyby miał, to Febo by to zbagatelizował, bo nadal uważa Marka za dętego głupka i nieudacznika. Alex nie będzie miał szans i czasu, by porozumieć się z braćmi Scacci i powiadomić ich o całej sprawie.
Bardzo dziękuję, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiam. :)
Geniusz Pshemko będzie wykorzystany do projektowania kolekcji dla teatrów? Oj , wydaje mi się, że będzie "mała" awantura. Ale Pshemko jest dobrym przyjacielem i z pewnością nie odmówi. Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa
UsuńChyba będziesz mile zaskoczona, bo Pshemko potraktuje to jak kolejne wyzwanie i sprawdzenie swojego geniuszu na tym polu/
Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za wpis. :)
Gipsy King, Zorro, Romowie – ciepło bije z tego rozdziału, a u mnie zimno, że aż strach, wieje, leje, gzie ta majówka? Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńWszędzie jest zimno. U mnie jest identycznie, ale cieszę się, że tak pozytywnie odebrałaś rozdział.
UsuńPozdrawiam najserdeczniej. :)
Potwierdza się stara prawda, że jak się zamykają jedne drzwi, to otwierają się nowe. Przez problemy w firmie, Marek nawiązał bardzo ciekawą współpracę z dyrektorami teatrów. Liczę na to, że tak samo dobrze mu pójdzie ze znalezieniem nowych kontrahentów. Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina
UsuńJak to mówią "pierwsze koty za płoty". Od czegoś trzeba było zacząć a w sytuacji w jakiej znajduje się firma liczy się każde zlecenie przynoszące realny zysk. Maciek cały czas bada rynek i wyszukuje nowe możliwości. To na pewno nie koniec propozycji z jego strony.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiam.:)
Marek i dyrektorzy teatrów bardzo rozsądnie podeszli do sporządzenia umów. Marek dodatkowo szuka oszczędności. Myślę, że wykorzystanie materiałów posiadanych przez firmę będzie strzałem w dziesiątkę. Obie strony powinny być zadowolone. Pozdrawiam AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńZ tymi materiałami to czysto ekonomiczne podejście, bo po pokazie każdej kolekcji jakaś część ich zostawała niewykorzystana. Stroje mają być różne i romskie i z epoki a ponieważ to zlecenie to jednorazowa sprawa, nie warto było inwestować w drogie francuskie, czy niemieckie tkaniny i szyć z tego, co się ma.
Bardzo dziękuję Ci za wizytę na blogu. Najserdeczniej pozdrawiam. :)
Na pohybel Febo. Całe szczęście, że już niedługo ich koniec. Niech posmakują życia w więzieniu. Należy im się. Ciekawa tylko jestem czy bracia Scacci nie będą próbowali ich wyciągnąć i wybielić? Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńBracia Scacci przede wszystkim dbają o własne interesy. Na pewno nie będą ingerować w uwolnienie obojga Febo. Nawet Vincent tak bardzo zakochany w Paulinie porzuci ją bez żalu, chociaż na ten temat nie piszę, bo łatwo się tego domyślić. Z całą pewnością nie chcą mieć do czynienia z polskim wymiarem sprawiedliwości.
UsuńBardzo dziękuję za wpis. Najserdeczniej pozdrawiam. :)
Super część�� Wreszcie Febo dostaną za swoje. Tylko trochę mało wątku Uli i Marka. Ale jest super i czekam na ciąg dalszy. Życzę udanej majówki ��
OdpowiedzUsuńMuszę to jakoś sprawiedliwie dzielić,żeby wszyscy bohaterowie mieli szansę zaistnieć. Uli i Marka będzie jeszcze całkiem sporo w kolejnych rozdziałach.
UsuńWzajemnie życzę majówki z ładną pogodą i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Obecny Marek w porównaniu do tego z początku opowieści, to dwie zupełnie inne osoby. Niewątpliwie wpływ na to ma pomyślne rozwiązywanie spraw w firmie, ale zapewne nie bez znaczenia ma tu odwzajemnione uczucie. Liczę na to, że w kolejnych odcinkach będzie więcej o ich wspólnych relacjach;) Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina
UsuńMarek jest inny,bo sytuacja jest inna od tej na początku. Wcześniej był zrozpaczony i kompletnie załamany, bo nie widział szans na wyciągnięcie firmy z dołka. Teraz to już zupełnie inny człowiek, bo znalazł przyczynę swoich niepowodzeń i w dodatku ma na to mocne dowody winy sprawców. Jak pisałam wyżej w kolejnych rozdziałach na pewno nie zabraknie naszej ulubionej pary.
Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Całe szczęście, że Ula i Marek są ze sobą tacy szczerzy. Ula już zauważyła zmiany zachodzące w Marku. Ona już poznała seniorów Dobrzańskich, a Marek zostanie wreszcie zaproszony do domu w Rysiowie. Ciekawa jestem reakcji Józefa na Marka i odwrotnie i czy mała Beatka polubi Marka? Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda
UsuńJózef zareaguje na Marka bardzo pozytywnie. To nic dziwnego. Poznał przecież seniora i długo rozmawiał z nim w szpitalu. Obaj panowie poczuli do siebie sympatię. Cieplak jest bardzo ciekawy juniora, czy tak jak jego ojciec wzbudza zaufanie u ludzi. Na pewno nie rozczaruje się Markiem.
Pozdrawiam najserdeczniej i bardzo dziękuję za wpis. :)