ROZDZIAŁ
12
W kuluarach budynku warszawskiego sądu
zgromadziła się spora grupa ludzi. To właśnie dzisiaj miała się odbyć rozprawa
rodzeństwa Febo. Byli tu właściwie wszyscy, którzy mieli cokolwiek z tym
wspólnego.
Nieco spięty Marek z troską spoglądał na
swojego ojca. Martwił się, czy senior dobrze zniesie przesłuchanie i czy jego
serce to wszystko wytrzyma.
-
Wziąłeś leki tato?
-
Wziąłem. W kieszeni mam jeszcze nitroglicerynę pod język tak na wszelki
wypadek. Nie martw się, bo jestem dzisiaj nadzwyczaj spokojny i nie dam się
ponieść emocjom. Wam też to radzę.
Marek pochylił się i szepcząc do ucha Uli.
- A
jednak trochę się denerwuję…
Ścisnęła mu mocniej dłoń i ściszonym głosem
powiedziała:
-
Musisz zachować spokój. Sędziowie zawsze oczekują konkretnej odpowiedzi na
pytania i takich odpowiedzi masz udzielać – odwróciła się w stronę uchylających
się drzwi do sali sądowej. – Chyba będziemy wchodzić.
Tak też było w istocie. W drzwiach pojawiła
się kobieta i oznajmiwszy, że to sprawa firmy Febo&Dobrzański przeciwko
Paulinie i Alexandrowi Febo, zaprosiła wszystkich do środka.
Rozprawa nie była utajniona więc na sali
znaleźli się także przedstawiciele prasy wietrzący niezłą sensację. Rodzinie
Dobrzańskich tym razem to zupełnie nie przeszkadzało. Sam Marek uważał, że to
będzie kolejne upokorzenie dla rodzeństwa i pogrążenie ich na dobre. Na
sędziowskim stole piętrzyły się spore ilości akt zawierające bezsporny dowód ich
winy. Z lewej strony dostrzegł jakiś ruch. Weszło dwóch policjantów
prowadzących skutą kajdankami Paulinę i Alexa. Nie mieli najszczęśliwszych min.
Paulina rozejrzała się niepewnie po sali dostrzegając swoich przybranych
rodziców, Marka i Sebastiana. Alex lustrował salę spode łba. Wciąż był butny i
w duszy przysięgał zemstę tym wszystkim, którzy przyczynili się do uwięzienia
jego i Pauliny. Zanim usiedli na ławie oskarżonych rozkuto ich. Przed nimi usiadło
dwóch adwokatów z urzędu. Kiedy już i prokurator zajął miejsce za swoim stołem
wszyscy powstali, bo pojawił się skład sędziowski.
Bardzo długo trwało odczytywanie aktu
oskarżenia zawierającego wszystkie przewinienia obojga Febo. Zapytano, czy
przyznają się do zarzucanych im czynów. Oboje zgodnie zaprzeczyli.
Po odczytaniu zarzutów zaczęło się
przesłuchanie świadków. Na pierwszy ogień poszedł Marek. Wypytywano go
dosłownie o wszystko. O to w jaki sposób rodzeństwo zostało jego wspólnikami, o
wzajemne animozje między nim a Alexem i o jego długoletni związek z Pauliną.
Kazano mu omawiać wszystko szczegółowo. Potem zajęto się już samymi zarzutami.
Odnoszono się do każdego aspektu sprawy, do fałszywych faktur, do podatku VAT,
do billingów i do tego, jak w ogóle Marek odkrył, że coś takiego dzieje się w
firmie.
- Ja
tylko wiedziałem, że z każdym dniem firma zaczyna podupadać – mówił. – Czułem,
że to sprawka Alexa Febo, ale nie dysponowałem kompletnie żadnymi dowodami, by
móc udowodnić mu te wszystkie przekręty. Nie miałem już pieniędzy ani na zakup
tkanin, ani dodatków a najgorsze było to, że przestało wystarczać na pensje dla
pracowników. Spora ich część po prostu sama odeszła. Zacząłem szukać ratunku.
Opowiedziałem o wszystkim mojemu ojcu, choć miałem świadomość, że takie wieści
mogą go zabić, bo od dawna choruje na serce. Zanim usłyszał prawdę zażył sporą
dawkę leków nasercowych. To on wskazał mi drogę i dał wizytówkę firmy
zajmującej się doradztwem finansowym. Obaj mieliśmy wątpliwości, czy dzięki
wynajęciu tej firmy znajdą się dowody przeciwko Febo, ale bardzo liczyliśmy na
to, że jednak podsuną nam jakieś pomysły, które pomogą podźwignąć firmę z
zapaści finansowej. Przedstawiciele tej firmy pracowali u mnie bardzo ofiarnie przez
niemal pięć tygodni, ale te tygodnie okazały się niezwykle owocne, bo nie dość,
że szybko wprowadzili w życie plan ratunkowy, to odnaleźli w naszym archiwum
dokumenty obciążające oboje Febo i świadczące o ich przestępczej działalności. Mnie
nie przyszłoby to do głowy a archiwum było ostatnim miejscem, gdzie bym ich
szukał. One wszystkie zostały oddane do dyspozycji sądu.
Marek zeznawał jeszcze długo. Pałeczkę
przejął jego adwokat i prokurator zadając mu bardziej szczegółowe pytania
mające na celu dokładniejsze naświetlenie całej sprawy. Adwokaci rodzeństwa nie
byli zbyt aktywni. Przesłuchiwano go przez blisko dwie godziny, ale dzięki
adwokatowi wyjaśnił kompletnie wszystko.
Po nim zeznawał senior Dobrzański i jego
żona Helena. Ta ostatnia rozsypała się zupełnie.
-
Kochałam ich jak rodzone dzieci Wysoki Sądzie – mówiła płaczliwie. - Naprawdę
nie rozumiem dlaczego zrobili nam to wszystko. Wychowaliśmy ich najlepiej jak
potrafiliśmy, wykształciliśmy i dbaliśmy, żeby nie zabrakło im ptasiego mleka.
Mąż przez lata pomnażał ich majątek, żeby mieli jak najwięcej na życiowy start
– odwróciła się do Alexa i Pauliny. – Rzeczywiście byliśmy aż tak złymi
rodzicami? Faktycznie nie macie nam nic do zawdzięczenia? Równie dobrze po
śmierci waszych rodziców mogliśmy zostawić was w domu dziecka, ale
przysięgaliśmy nad ich grobem, że zaopiekujemy się wami najlepiej jak tylko
zdołamy. Zrujnowaliście nie tylko nasz dorobek życia, ale dorobek waszych
rodziców. Mam nadzieję, że spotka was zasłużona kara.
Krzysztof Dobrzański opowiadał o założeniu
firmy i o swoich wspólnikach, którzy byli rodzicami Alexa i Pauliny.
- To
byli niezwykle uczciwi i wartościowi ludzie. Ufałem im bezgranicznie, bo nigdy
nie dali mi powodów, żebym myślał o nich inaczej. Nie mam pojęcia w kogo wdały
się ich dzieci. Alexa i mojego syna Marka od najmłodszych lat wdrażałem w
sprawy firmy. Uczyłem trudnej sztuki negocjacji i kreatywnego myślenia.
Wskazywałem kierunek w jakim mieliby podążać, kiedy już zostaną jej
właścicielami. Marzyłem o tym, że będą zgodnie współpracować i godnie
reprezentować firmę na zewnątrz. Niestety tak się nie stało. W pewnym momencie
poróżnili się, a stopień nienawiści Alexa do mojego syna wzrósł tak bardzo, że
nie myślał już o niczym innym, tylko o sposobach, które miały zniszczyć i jego,
i firmę. O ile mogę jeszcze zrozumieć ich wzajemne animozje, tak zupełnie nie
rozumiem, z jakich powodów mścił się również na nas i na pracownikach firmy. Ja
przez cały okres kierowania nią nigdy nie zwolniłem żadnego pracownika bez
ważnego powodu. On przez dwa lata zwolnił dwie pełne obsady szwalni. W sumie
około stu siedemdziesięciu osób. To doprawdy karygodne – spojrzał w bok na
wpatrującego się w niego Febo. – Ufałem ci tak jak twojemu ojcu, a ty zawiodłeś
na całej linii. I ty, i twoja siostra okazaliście się moim największym rozczarowaniem
i największą, życiową porażką. Wyhodowałem dwie podłe żmije na własnej piersi.
Bodajbyście przez długie lata oglądali niebo tylko zza więziennej kraty… -
zakończył rozgoryczony.
Następnie przesłuchiwana była Ula i Maciek
a także pozostali z jej firmy. Violetta zdawała relację z przeszukania
archiwum. Mówiła jak ogromne zdziwienie wzbudziły w niej odszukane tam
dokumenty i że powzięła uzasadnione podejrzenie, że znalazły się tam przez
zupełny przypadek. Wyjaśniała, dlaczego.
Ulę wypytywano o billingi i faktury.
Zeznała, że każda jedna była zawyżona i to dlatego podejrzewała, że chodzi tu o
podatek VAT zwłaszcza, że nie tak dawno miała identyczną sprawę i dlatego
skojarzyła. Pewności nabrała, gdy Violetta znalazła pismo kierowane do Ministra
Finansów i jego pozytywną odpowiedź w sprawie zerowego podatku VAT, podczas gdy
firma nadal sporządzała faktury z dwudziestotrzyprocentowym.
-
Pan Febo zawłaszczał różnicę podatku z każdej faktury do własnej kieszeni. W
aktach znajduje się zrobione przeze mnie bardzo dokładne wyliczenie na jaką
kwotę okradł firmę, a także jakie kwoty pozyskiwał z podmiany drogich tkanin na
tańsze. Jego siostra działała w zupełnie podobny sposób, ale na nieco mniejsza
skalę, bo zajmowała się głównie kosztami bankietów promocyjnych, pokazów i
dodatków do kolekcji. Fałszowała również specyfikacje sporządzane przez
głównego projektanta firmy - Pshemko.
Maciek, Karol i Jurek opowiadali o
śledzeniu transportu posiłkując się zdjęciami i nakręconym filmem. To był już
gwóźdź do trumny.
Potem wezwano Olszańskiego w sprawie
monitoringu.
-
Byliśmy w totalnej rozpaczy Wysoki Sądzie. Już nie wiedzieliśmy co robić i jak
udowodnić Febo winę. Ten monitoring miał nam ułatwić poznanie zamiarów Alexa i
Adama Turka, który był jego prawą ręką. Muszę jednak przyznać, że monitoring trochę
nam pomógł, bo nagrana została rozmowa telefoniczna Febo z jednym z braci
Scacci, właścicieli włoskiej firmy „Modena”. Wiedzieliśmy już wtedy, co
zamierza. Chciał podstępnie zdobyć udziały Marka Dobrzańskiego i najpierw
doprowadzić firmę do kompletnej ruiny a następnie podźwignąć ją za ukradzione
jej pieniądze, ale już nie z Dobrzańskimi, ale z braćmi Scacci. W umowie jaką z
nimi zawarł nawet stanowiska były rozdzielone między Włochów.
Potem maglowano Turka, który wił się jak
piskorz. Przyznał się do wszystkiego i wciąż zasłaniał się tym, że był
zastraszany przez Alexa Febo i zmuszany do wykonywania jego poleceń.
-
Bardzo się go bałem Wysoki Sądzie. Pan Febo to mściwy i pamiętliwy człowiek.
Gdybym odmówił, bez wątpienia zemściłby się na mnie. Stosował metodę kija i
marchewki, choć tego kija było znacznie więcej. Wciąż obiecywał mi stanowisko
dyrektora finansowego a tymczasem w umowie ze Scacci figuruje przy tym
stanowisku nazwisko jakiegoś Włocha. Kiedy to odkryłem Alex po prostu się
wściekł i kazał mi trzymać gębę na kłódkę, i że jak puszczę parę z ust, to
popamiętam. Nie chciałem się przekonać, co miał przez to na myśli.
Ostatni świadek zaskoczył ich wszystkich.
Wywołano Beatę Lange. Podobnie jak rodzeństwo Febo wprowadzono ją na salę
rozpraw w kajdankach. Marek uśmiechnął się pod nosem. Szymańska z Fox Fashion
jednak nie próżnowała i doprowadziła do aresztowania pazernej dyrektor
finansowej. Ta śpiewała jak z nut. Nie zamierzała ochraniać własnym kosztem
Alexa Febo. Nie wypierała się spotkań z nim w godzinach wieczornych w siedzibie
F&D i knucia w sprawie VAT-u. Potwierdziła też kradzież projektów Pshemko.
Przesłuchania wykończyły chyba ich
wszystkich, bo trwały bardzo długo i były wyczerpujące. Ogłoszono pół godzinną
przerwę, po której miał być wydany wyrok.
On usatysfakcjonował wszystkich. Febo
dostał piętnaście lat, a jego siostra dwanaście. Ponadto zasądzono zwrot
skradzionych pieniędzy i odszkodowanie na łączną sumę osiemdziesięciu pięciu
milionów. Sąd stwierdził, że oboje mają wystarczające środki na swoich kontach,
a poza tym zasądził przepadek ich mienia na rzecz firmy. Marek odetchnął z
ulgą. Ten wyrok był wspaniałym finałem jego ogromnych kłopotów. Już po
opuszczeniu sali dziękował wszystkim, ściskał im dłonie, tulił rodziców i Ulę.
- To
koniec. Nareszcie koniec. A wszystko dzięki tobie kochanie – zalśniły mu oczy
od łez. – Podźwignęliśmy się. Teraz może być wyłącznie lepiej. Jak tylko spłyną
pieniądze podniosę ludziom zarobki i tak długo wytrzymali na tych głodowych
pensjach. Zmienię też nazwę firmy na Dobrzański Fashion. Już nigdy Febo w
naszym życiu. A teraz zapraszam was na porządny obiad. Wszyscy na niego
zasłużyliśmy.
Najpierw słowa przeprosin za powyższy wpis, ale po prostu nie wytrzymałam.
OdpowiedzUsuńI sprawiedliwości stała się zadość. Każdy obdarowany według zasług. Wreszcie Dobrzańscy oraz ludzie z firmy mogą odetchnąć. A Marek skupić się nie tylko nad firmą, ale również nad wysłanym życiem z Ulą u boku.
Dziękuję Ci bardzo za dzisiejszy wpis.
Gorąco pozdrawiam we wczesny czwartkowy poranek.
Julita
Julita
UsuńNie przepraszaj, bo ten komentarz nie trzymał się kupy więc usunęłam. Nie pozwolę na żadne pyskówki na blogu.
Po rozprawie sytuacja znacznie się poprawiła a Marek nie tylko może w spokoju poprawiać stan firmy, ale ma znacznie więcej czasu, żeby poświęcić go życiu osobistemu.
Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za komentarz.:)
I mają za swoje to jest po prostu tp jest cud malina. Brawo dobrze ze dostali wyrok jak należy
OdpowiedzUsuńRenia
UsuńKto mieczem wojuje od miecza ginie. Oboje Febo dostali według "zasług".
Dziękuję za wpis. Serdecznie pozdrawiam. :)
Febo zasłużyli na co mają. Szkoda że w swoim ostatnim słowie nie mieli nic do powiedzenia W ogóle szkoda że nic nie mówili w swojej "obronie". Z Pauliny temperamentem mogłoby być interesująco. Słowa Dobrzańskich dosadne ale raczej spłynęły jak po wodzie po Febo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
RanczUla
UsuńJuż na początku rozprawy Febo nie przyznali się do winy, więc potem w ciągu jej trwania nie mogli się bronić, bo czuli się niewinni a tę winę należało im udowodnić i tak właśnie się stało.
Bardzo dziękuję za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Dobrze że tak się skończyła sprawa i chyba może być już tylko lepiej, pozdrawiam Karolina
OdpowiedzUsuńKarolina
UsuńUkaranie rodzeństwa Febo to był jeden z głównych priorytetów Marka. Chłopak się namęczył, ale dopiął swego. Oczywiście, że teraz będzie już tylko lepiej.
Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wpis. :)
Wyrok sprawiedliwy i zasłużony. Febo ciężko będzie ponownie próbować coś zdziałać w biznesie, no chyba że Scacci im pomogą, ale można się domyślić jaki by on był. Na swoją obronę nie mieli nic, tylko mogli nie przyznawać się do stawianych im zarzutów, ale zeznania świadków, nawet Lange tylko przypieczętowały wyrok.Już nic nie szkodzi na przeszkodzie by firma Dobrzańskich, mogła normalnie funkcjonować, zapewne już niedługo nie jako FD. Dziękuję za dzisiejszy rozdział, następny zapewne poświęcisz Uli i Markowi.Pozdrawiam, Agata
OdpowiedzUsuńAgata
UsuńFebo muszą zapomnieć o biznesie przez najbliższe 15 lat a Scacci ani myślą pomagać. Następny rozdział będzie już ostatnim tego opowiadania więc wiadomo, że trzeba usankcjonować miłość Uli i Marka.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję za wpis. :)
Rozprawa uzmysłowiła wszystkim w jak trudnej sytuacji znajdowała się firma. Po tym, jak Marek wychodził na prostą, już się trochę zapomniało z czym musieli się zmierzyć. Fajnie, że to koniec ich nieszczęść. Teraz już tylko będzie miłośnie? Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńZa tydzień ostatnia część więc będzie słodko i miłośnie, bo większość problemów Marek ma już za sobą i teraz może się skupić na życiu osobistym.
Pozdrawiam Cię cieplutko i bardzo dziękuję za komentarz. :)
No i przyszła kryska na Matyska! Całe szczęście, że adwokaci Febo jakoś specjalnie nie przyłożyli się do pracy. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga
UsuńSąd położył łapę na majątku rodzeństwa więc nie stać ich było na dobrego adwokata, dlatego dostali z urzędu. Adwokaci z urzędu dość rzadko przykładają się solidnie do swoich obowiązków i tu nie było inaczej.
Pozdrawiam cię najserdeczniej i cieszę się, że zajrzałaś. :)
No to teraz należy się skupić na budowaniu swojego szczęścia. Firma też jeszcze wymaga nadzoru, ale już będzie przynajmniej spokojnie. Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina
UsuńDokładnie! Najgorsze Marek ma już za sobą, wie co ma robić, bo dostał wytyczne od Uli i tego się trzyma. Najwyższy czas zadbać o własne szczęście.
Pięknie dziękuję Ci za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Młodzi, odważni, to jest to. Nikt z nich nie miał termy przed sądem. Marek spisał się fantastycznie. Długo był przesłuchiwany i ze zmęczenia i zdenerwowania mogło mu się coś pomylić. Świetnie się spisali, sąd zresztą również;) Czekam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńTrema przed sądem była. Sam Marek przyznał przed Ulą, że się denerwuje, bo wciąż nie miał pewności jak cała sprawa się zakończy. Na szczęście dowody przewinień Febo były przytłaczające. Teraz wszyscy mogą odetchnąć z ulgą.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz. Przesyłam serdeczności. :)
Jak można być tak przystojnym? To niesprawiedliwe żeby facet był tak atrakcyjny. Wybierasz piękne zdjęcia. A rozdział świetny. Wreszcie będzie sprawiedliwie. Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję. Bardzo się staram przy wyborze fotografii, żeby były adekwatne do tekstu. Poza tym, czy miałybyśmy słabość do Marka, gdyby nie był atrakcyjnym facetem?
UsuńPozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wpis. :)
Taki syn, to prawdziwy skarb! Krzysztof i Helena powinni być z niego dumni. Na każdym kroku okazuje im szacunek i martwi się o nich. Będzie dobrym mężem i ojcem;) Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira
UsuńCzasami (i to wcale nie tak rzadko) robię z Marka fajnego, uczciwego, troskliwego faceta. Świetnego szefa i godnego następcę Krzysztofa. Lubię, kiedy jest taki zdecydowany, nie lubię, kiedy czeka na odpowiedni moment tak jak w serialu.
Bardzo dziękuję Ci za wizytę na blogu i komentarz. Najserdeczniej pozdrawiam. :)
Wreszcie i Febo mogli poczuć, co to znaczy zawieść zaufanie Krzysztofa! Do tej pory tylko Marek obrywał. Sprawiedliwości stało się zadość. Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa
UsuńFebo czuli się zupełnie bezkarni, bo ślepo wierzyli we własną doskonałość. Uważali, że są poza zasięgiem prawa i polskich sądów. Pomylili się, bo przecenili własny spryt i nie docenili Marka. Teraz za to odpowiedzą.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :)
No i trójka świń znalazła się na swoim miejscu! Szkoda tylko, że dla tchórza Turka skończyło się to tylko zwolnieniem z pracy. Jemu też by się przydała paka, może nigdy by więcej tak nie postępował. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńWłaściwie to dwójka świń, bo świni o nazwisku Turek jednak się upiekło. Robotę jakąś zawsze znajdzie, ale jednak kary więzienia uniknął.
Bardzo się cieszę, że zajrzałaś. Najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)
Marek, to ma głowę nie od parady. Dobrze, że we wszystkim uczestniczył, bo w przeciwnym przypadku ciężko by mu było dokładnie zeznawać. Alex pewnie był zdziwiony skąd on to wszystko wie? Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńAlex był przede wszystkim zdziwiony, że w ogóle znalazł się na ławie oskarżonych. Nie docenił Marka, bo uważał go za nieudacznika. Tak to się czasami kończy, gdy wierzy się bezgranicznie we własną doskonałość.
UsuńBardzo dziękuję za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Języka w gębie zapomnieli? Febo są tacy potulni, prawie jak baranki idące na rzeź. Chociaż Alex coś tam jednak w głowie knuje. Oby tylko nie miał sposobności zemsty. Do następnego czwartku. Pozdrowienia;) Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńFebo nie skorzystali z prawa głosu w swojej własnej obronie podczas procesu, bo już na początku zadeklarowali zgodnie, że są niewinni. Dowody ich winy były miażdżące i właściwie nie wymagające komentarza z ich strony. Nawet gdyby ich o coś pytano oboje milczeliby jak grób, bo cokolwiek by nie powiedzieli, obróciłoby się przeciwko nim.
Pozdrawiam Cię serdecznie i pięknie dziękuję za komentarz. :)
Prasa jest. Będzie też rozgłos. Ale chyba nie o taką sławę chodziło Pauli? Szkoda, że ona jest taka głupiutka i bezgranicznie wierzy bratu. Może gdyby pomyślała, to by mu nie pomagała? Mogła wieźć szczęśliwe i bogate życie, a tak, to tylko sznur. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńPrasa na rozprawie to kolejny cios dla Febo, bo przecież oni unikają skandali jak ognia. Tymczasem zapowiada się skandal-gigant, o którym będzie głośno bardzo długo. Paulina z pewnością jest mniej inteligentna od brata, ale też ma liczne zasługi w niszczeniu firmy. Więzienie z pewnością nauczy oboje pokory.
UsuńSerdecznie pozdrawiam i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Brawo prezes Fox Fashion! Beata Lange też grała nieczysto i brzydko się zabawiała, więc również należy jej się więzienie! Może będzie to nauczka dla ewentualnych przyszłych naśladowców łatwego i szybkiego zarobku? Pozdrawiam;) AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńBeata Lange niszczyła Fox Fashion podobnie jak Alex F&D. Ciężar gatunkowy jej przewinień jest porównywalny. Prezes FF skorzystała z rad i ostrzeżeń Marka, i dzięki temu uniknęła kłopotów. Sprawiedliwość musi być.
Najserdeczniej Cię pozdrawiam i bardzo dziękuję za wpis. :)
Witaj Małgosiu,
OdpowiedzUsuńwspółczuję Helenie, ale Krzysztofowi również. Serce się kraje na myśl, jak musi być im przykro. Tak bardzo się starali, kochali Alexa i Paulinę, jak własne dzieci. Zapewne nie raz lepiej ich traktowali niż Marka. W końcu stracili rodziców, więc i tak mieli pod górę. Na pewno nie oczekiwali jakiejś wielkiej wdzięczności, ale chociaż odrobinę przyzwoitości i lojalności. Za swoją dobroć otrzymali zdradę i pogardę. Przykre. Do tego wydaje się, że nic do nich nie dociera, że nie rozumieją swojego błędu, że nie widzą nic złego w tym, co zrobili rodzinie Dobrzańskich. Okazuje się, że szkoda było na nich czasu, miłości i pieniędzy. Pewnie tak samo by się zachowywali, gdyby zostali oddani do sierocińca. Szkoda też, że nie potrafili uszanować pracy swoich rodziców. Dziękuję za dzisiaj i czekam na ciąg dalszy. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam mnóstwo uścisków:) Gaja
Gaja
UsuńDobrzańscy poczuli się nie dość, że urażeni, to jeszcze bardziej upokorzeni i oszukani. Traktowali rodzeństwo lepiej niż własnego syna, bo chcieli wynagrodzić obojgu sieroctwo a tu nagle ich troska i opiekuńczość okazały się nic nie warte. Seniorzy są dumnymi ludźmi i w chwili takiego upokorzenia nie znajdują już litości dla swoich przybranych dzieci i życzą im jak najgorzej. Dla oszustwa i zdrady nie ma wybaczenia.Tak właśnie oboje uważają.
Dzięki wielkie za komentarz. Przesyłam serdeczności. :)
Ula i Marek tak pięknie się sobą opiekują. Widać, że im naprawdę na sobie zależy. Skoro prawie skończyły się kłopoty firmy, to może znajdą dla siebie więcej czasu i pomyślą o wspólnej przyszłości? Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina
UsuńNa pewno teraz będzie czas na miłość i planowanie wspólnej przyszłości. Największe kłopoty są już za nimi a raczej za Markiem i nic nie stoi na przeszkodzie, żeby i on zadbał o swoje własne szczęście.
Pozdrawiam Cię cieplutko i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Dobrze, że Febo trafili do więzienia, ale jak pomyślę, że tacy krętacze są utrzymywani z podatków uczciwych ludzi, to mnie trafi! Powinni zarabiać na swoje utrzymanie. Tak byłoby naprawdę sprawiedliwie. Szkoda, że tak nie może być. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa powtarzam, że wszędzie są ludzie i świnie. Takich cwaniaków jest mnóstwo nawet w naszym najbliższym otoczeniu, bo rzeczywistość mamy taką a nie inną. Nawet prawo mamy koślawe, bo często się zdarza, że to niewinny człowiek idzie siedzieć a kombinator i łajdak chodzi wolny. Ja oczywiście musiałam doprowadzić do skazania obojga Febo. Nie mogło im ujść płazem to, co zrobili z firmą.
UsuńBardzo dziękuję za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Febo dostali duże wyroki. Jak wyjdą na wolność, to będą dobrze po czterdziestce. I wtedy będą musieli zaczynać wszystko od nowa. Trudne zadanie. Bez żadnego zaplecza. Kto ich zatrudni po wyroku? Chyba, że mają jakieś ukryte oszczędności? Inaczej zostaną bezdomnymi. Chyba nie było warto aż tak się mścić. Do następnego czwartku Pozdrawiam;) Ola
OdpowiedzUsuńOla
UsuńTeraz nikt sobie nie zadaje takich pytań. Oboje Febo popełnili kryminał i powinni byli wkalkulować w tę działalność możliwość wpadki, a jednak nawet tego nie zakładali uważając, że są tacy świetni. Sąd pozbawił ich majątków i zostali z niczym. Nawet nie stać ich na porządnego adwokata, który doprowadziłby do zmniejszenia wyroku. Ci z urzędu nawet się nie starali o nich zawalczyć. Kogo obchodzi, że kiedyś będą biedakami? Na pewno nie rodzinę Dobrzańskich, bo oni już nigdy nie wyciągną w kierunku Febo pomocnej dłoni.
Serdecznie Cię pozdrawiam i bardzo dziękuję, że zajrzałaś. :)
Każdy się broni najlepiej, jak potrafi. Nigdy nie powinno się liczyć na to, że wspólnik przestępstwa w razie wpadki będzie nas krył. Przykładem jest Beata Lange, która pięknie sypie wspólnika oszustwa. Może liczy na łagodniejszy wyrok w swojej sprawie? Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda
UsuńMleko się rozlało a Lange nie będzie ani kryć, ani wybielać Alexa a tym bardziej brać na siebie jego przekręty. Jasna sprawa, że chce uniknąć wysokiego wyroku, chociaż jest tak samo winna jak Febo, bo to samo co on w F&D ona robiła w Fox Fashion. 15 lat ma zagwarantowane jak nic.
Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Dobrzańscy, Ula i spółka, to potwierdzenie powiedzenia, że jeden za wszystkich, wszyscy za jednego! Febo i Lange, to zupełnie co innego. Do nich pasuje powiedzenie - utopić w łyżce wody. Mściwi i zawzięci do samego końca. Ciekawe jak długo będą tacy hardzi. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńLange nie ma wyjścia. Broni się przed więzieniem pazurami, ale nic to nie da, bo jest dokładnie tak samo winna jak Alex. Ona tu występuje jako świadek, ale przed nią jej własny proces a dowody jej przewinień przedstawi pani prezes FF. Nie wywinie się.
UsuńNajserdeczniej pozdrawiam i bardzo dziękuję za wpis. :)
Jeśli Markowi się uda odzyskać pieniądze, to będzie prawdziwym milionerem;) Nie dość, że przystojny, to do tego bogaty. Niezła partia. Kobiety będą się o niego bić. Czy będzie umiał się temu oprzeć? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJeśli Marek odzyska pieniądze, to podniesie ludziom pensje, przywróci do pracy tych, którzy zostali zwolnieni i uruchomi dwie obsady dwóch szwalni, które Febo zamknął zwalniając wcześniej ludzi. Pieniądze z odszkodowania nie są prywatną kasą Dobrzańskiego i nie może nią dowolnie dysponować.
UsuńBardzo dziękuję za wpis. Serdecznie pozdrawiam. :)
O jejku, Alex zwolnił bardzo dużo pracowników i to takich, którzy najciężej pracowali. Nie ma co się dziwić, że firma ledwie zipała. Nie wiem, czy Markowi uda się ich wszystkich zgromadzić z powrotem. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSąd zasądził zwrot zagrabionego majątku i odszkodowanie. To powinno pomóc w reaktywacji szwalni i ponownemu przyjęciu ludzi do pracy. Pieniądze więc będą.
UsuńPozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wizytę na blogu. :)
No jeden wątek pomyślnie zakończony. Wysłanie Febo na Marsa byłoby najlepszym rozwiązaniem. Ale czeka jeszcze w kolejce wątek Uli i Marka, przydałoby się więcej romantyzmu między tym dwojga. Pozdrawiam serdecznie i życzę twórczej weny.
OdpowiedzUsuńHalina
UsuńBędzie i wątek romantyczny, bo opowiadanie się kończy i w czwartek będę publikować ostatni rozdział. Mam nadzieję, że nie będziesz rozczarowana.
Serdecznie Cię pozdrawiam i bardzo dziękuję za komentarz. :)