ROZDZIAŁ
11
Pshemko tryumfował. To były jego ukochane
chwile, chwile bezcenne, gdy stał na wybiegu z szeroko rozłożonymi rękami i
kłaniał się nisko stojącej i bijącej brawo widowni. Owacje trwały długo i były
ukoronowaniem jego ciężkiej pracy i wielkiego talentu. Marek z uszczęśliwioną
miną wszedł na podest i uścisnął dłoń mistrza.
-
Wykonałeś kawał dobrej roboty Pshemko – szepnął mu do ucha. – To sukces, wielki
sukces przyjacielu. Dziękuję.
Oklaski ucichły. Marek włączył mikrofon.
-
Drodzy państwo. Jak zapewne zauważyliście jest nas o połowę mniej niż
zazwyczaj. Firma przez ostatnie dwa lata mocno podupadła, bo narażona była na
działania przestępcze moich wspólników. Zajęło nam trochę czasu dojście do
prawdy i oczyszczenie tej stajni Augiasza. Z radością mogę poinformować, że
winni zostali zatrzymani i postawieni w stan oskarżenia. Wierzę, że doczekają
się sprawiedliwej kary. Przed nami sporo pracy. Daję jednak słowo, że następny
pokaz nie będzie już odbiegał od tych z lat poprzednich. Teraz zapraszam
państwa serdecznie na bankiet do sali obok.
Nie dotarł tam tak szybko jak chciał. Po
drodze udzielił jeszcze mnóstwo wywiadów. Pytano głównie o rodzeństwo Febo i o
plagiat Fox Fashion. Nie widział powodów, dla których miałby cokolwiek ukrywać.
Nie wdawał się wprawdzie w żadne szczegóły, bo tych na razie nie mógł ujawnić.
W końcu śledztwo było w toku. Jednak wykazywał ewidentną winę Alexa i Pauliny,
mówił jak ich destrukcyjna działalność źle wpłynęła na kondycję firmy i niemal
spowodowała jej upadek. Wyjaśniał sprawę kradzieży projektów Pshemko. Miał
nadzieję, że dziennikarze w rzetelny sposób i bez złośliwości opiszą całą
sytuację. Wreszcie dano mu spokój i mógł dołączyć do swoich rodziców, Uli i
reszty towarzystwa. Wszyscy siedzieli przy długim stole racząc się dobrze
schłodzonym szampanem. Sebastian nie odstępował Violetty, a Maciek Ani z
recepcji F&D, co dla Uli i Marka było sporym zaskoczeniem.
Krzysztof Dobrzański stuknął w kieliszek,
ujął go w dłoń i wstał.
-
Kochani – zagaił uroczyście. – Dzisiaj jest ten dzień, kiedy moje serce bije
już spokojnym rytmem i mogę odetchnąć z wielką ulgą, bo mój syn okazał się
człowiekiem niezwykle odpowiedzialnym i przedsiębiorczym. Przy waszej
nieocenionej pomocy udało mu się uratować firmę od całkowitego upadku. Nie
znajduję odpowiednich słów, by móc wyrazić jak bardzo rodzina Dobrzańskich jest
wam wszystkim wdzięczna za okazaną pomoc i wielkie wsparcie. Sytuacja była już
tak dramatyczna, że Marek sam nie poradziłby sobie z niczym. Teraz już wiemy,
że w razie kłopotów Ula, Maciek i Violetta zawsze pomogą. Piję wasze zdrowie
kochani.
Krzysztof usiadł a po chwili rozbrzmiały
pierwsze takty spokojnej muzyki. Marek natychmiast porwał Ulę do tańca a za
jego przykładem poszli inni. Nawet seniorzy weszli na parkiet. Wreszcie wszyscy
mogli trochę wyluzować. Należało im się za tyle dni wytężonej pracy. Marek
pochylił się i przytulił twarz do policzka Uli. Było mu dobrze a i ona w jego
ramionach poczuła się komfortowo. Pasowali do siebie pod każdym względem. Nawet
nie przypuszczał, że w tym morzu własnych i firmowych nieszczęść spotka tak
piękną i wyjątkową dziewczynę, która odmieni jego życie.
Zabawa rozkręcała się. Tańczyli w parach i
osobno. To szaleństwo trwało niemal do trzeciej w nocy. Ula nie wracała do
Rysiowa. Zgodziła się przyjąć propozycję Marka i przenocować u niego na
Siennej. Tuż przed samym opuszczeniem bankietu Marek zapisał w komórce kilka
telefonów, które podawał mu Maciek twierdząc, że mogą mu się przydać w Pradze.
- To
świetne kontakty – mówił Szymczyk. – Wprawdzie to nie są przedstawiciele firm
modowych, ale ludzie, którzy zajmują się organizacjami pokazów i targów mody.
Mogą się przydać w przyszłości.
-
Dzięki bracie. Jestem ci bardzo wdzięczny. Pożegnamy się już, bo Ula ledwo
trzyma się na nogach. Do zobaczenia.
Faktycznie Ula miała dosyć. Już nie
pamiętała kiedy ostatnio tyle tańczyła. W taksówce, która wiozła ich na Sienną
przytuliła się do Marka i zdawała się zasypiać. Na szczęście podróż nie trwała
długo. Uwieszona u jego ramienia podreptała do windy. Wykrzesała jeszcze
resztki sił, by wziąć przyjemny prysznic. Ubraną w koszulę nocną wziął na ręce
i zaniósł do łóżka. Zasnęła natychmiast przytuliwszy głowę do poduszki.
Pochylił się nad nią i musnął czule jej usta. – Słodkich snów moje szczęście –
wyszeptał.
Wyjazd do Pragi był już dopięty na ostatni
guzik. Marek uiścił wszystkie obowiązujące stronę polską opłaty łącznie z
wynajęciem pokoi w niezbyt drogim, ale przyzwoitym hotelu. W sumie jechało ich
siedem osób. Oprócz Pshemko jego prawa ręka Iza, dwie modelki i człowiek z
ekipy technicznej. Ta piątka jechała specjalnie wynajętym autokarem, którym
zabierano także kolekcję i w ostatniej chwili wydrukowaną sporą liczbę
katalogów. Ula i Marek jechali Lexusem. Wyjeżdżali dwa dni wcześniej, żeby przygotować
swoje stoisko. Marek liczył też na jakieś wolne chwile, które mógłby spędzić
tylko z Ulą.
Już na miejscu okazało się, że mają wspólny
pokój, podobnie jak modelki i Iza. Pshemko i pracownik z obsługi mieli
oddzielne. Tak wychodziło taniej i na szczęście wszyscy to zrozumieli.
Hala, w której odbywały się targi była
ogromna, ale bez trudu odnaleźli swoje miejsce, bo wszystko było bardzo
dokładnie oznakowane. Marek poszedł do organizatora zgłosić ich przybycie.
Dostał od niego plik folderów w języku polskim i już mogli się rozstawiać.
Nie tracili czasu. Modelki też pomogły.
Kreacje rozwieszono a stoisko odpowiednio oznakowano. Wyłożono również
wszystkie katalogi. Nazajutrz Pshemko wraz z Izą miał jeszcze wszystko
dopieścić. Marek zyskał więc swój dzień wolny. W piątek od samego rana musiał
być już na posterunku. Targi miały trwać do niedzielnego popołudnia i liczył na
to, że przez te niemal trzy dni uda mu się pozyskać poważnych odbiorców.
Ta noc była dla nich obojga wyjątkowa. Nie
skończyło się na namiętnych, pełnych pasji pocałunkach. Pragnęli siebie bardzo
i ani jedno ani drugie nie zamierzało na nich poprzestać. Marek z nabożną czcią
pieścił nagie ciało Uli. Podziwiał każdy jego zakamarek. Gładził i całował jej
jędrne piersi i płaski brzuch, a ona odpływała pod naporem tych pieszczot i z
każdą chwilą wilgotniała coraz bardziej. Był mocno pobudzony. Czuł, że jeśli za
chwilę nie połączy się z nią najzwyczajniej w świecie eksploduje na miliony
kawałków. Delikatnie rozsunął jej nogi i powoli zagłębiał się w jej płeć.
Odetchnęła jakby poczuła ulgę. Przylgnął do niej całym ciałem i zaczął się
wolno poruszać. Przymknęła oczy poddając się rytmowi jaki nadawało ciało Marka.
Było jej tak dobrze… Miała wrażenie, że wpada w jakiś niesamowity błogostan.
Nigdy wcześniej nic takiego nie przeżywała. Jęknęła przeciągle, ale Marek
stłumił ten jęk zachłannie wpijając się w jej usta. Przyspieszył. Zacisnęła
mocniej powieki i otworzyła usta. Ciała obojga lśniły od potu poruszając się w
miłosnym tańcu. Ruchy stały się jeszcze szybsze. Całował jej ciało chaotycznie
bez żadnej kontroli, a ona już tylko jęczała cicho. To napięcie stało się nie
do zniesienia. Wypięła się jak struna i krzyknęła głośno. Jej ciało pulsowało
od silnych spazmów, które zawładnęły nią całkowicie. Poczuła ciepło rozlewające
się w jej podbrzuszu. Marek zastygł nad nią i trwał tak przez dłuższą chwilę.
Otworzyła oczy i napotkała jego własne wpatrujące się w jej twarz z miłością.
Ponownie przylgnął do jej ust całując je łapczywie.
-
Kocham cię – wyszeptał. – Nigdy nikogo nie kochałem tak bardzo jak ciebie.
Objęła jego szyję ramionami.
-
Jesteś miłością mojego życia. Było mi cudownie…
Następnego dnia zaraz po śniadaniu
wyruszyli na zwiedzanie miasta. Wiedzieli już, że jeden dzień to stanowczo za
mało, żeby obejrzeć wszystkie tutejsze cuda architektury. Postanowili zacząć od
Hradczan, zejść w dół aż do mostu Karola i nim przejść na praską starówkę.
Miasto zachwyciło ich do tego stopnia, że postanowili tu jeszcze wrócić i
zwiedzić je dokładnie. Na razie, to co zobaczyli stanowiło jedynie przedsmak
tego, co miało do zaoferowania.
W piątek już od samego rana panował w hali
ogromny ruch. Oni jako wystawiający mieli numer dwudziesty pierwszy. To było
dość istotne, bo w takiej kolejności modelki poszczególnych grup prezentowały
stroje na wybiegu. Każda grupa miała zaledwie pół godziny, by zaprezentować
swoje najlepsze rzeczy z kolekcji. Modelki musiały przebierać się więc
błyskawicznie.
Pokaz poszedł całkiem dobrze. Ula wraz z
Markiem siedziała na stoisku i zachęcała potencjalnych klientów rozdając im
katalogi. Na razie zdobyli dwa czeskie kontakty. Dwie kobiety były
zainteresowane nawiązaniem współpracy. Obie prezentowały sieć butików
rozrzuconych po całym kraju. Do niedzieli pozyskali jeszcze kilku chętnych ze
Słowacji, Holandii, Niemiec i Austrii. Marek uznał to za sukces. Najważniejsze,
że nie wracali do Polski z pustymi rękami.
Po powrocie czekała ich niezbyt miła
niespodzianka w postaci wezwań na rozprawę w sprawie Febo. Podobne jak się
okazało dostał Maciek, Sebastian i Violetta a także Karol i Jurek, którzy
śledzili transport materiałów. Marek jednak widział w tym pozytywne strony, bo
wciąż liczył na to, że rodzeństwo zwróci firmie zagrabione pieniądze. Czas
teraz dla niego jakby przyspieszył i chociaż rozprawa miała się odbyć dopiero
za cztery tygodnie, to jemu i tak wydawało się to dość szybko.
- Bo
to jest bardzo szybko – mówiła Ula. – Sądy teraz nie patyczkują się z takimi
przekręciarzami i działają o wiele sprawniej niż kiedyś a przynajmniej te,
które rozpatrują przestępstwa gospodarcze jakich dopuścili się Febo lub
szpiegostwo gospodarcze, bo to już grubsza sprawa.
Jak się okazało również rodzice Marka mieli
zeznawać w sprawie. Krzysztof był dość wojowniczo nastawiony i zarzekał się, że
na rozprawie wygarnie Alexowi i Paulinie wszystko, co leży mu na wątrobie.
W czasie kiedy oni czekali na rozprawę
Pshemko kończył projekty dla obu teatrów. Był już po spotkaniach z ich
dyrektorami i po przedstawieniu im pomysłów kostiumów. Dostał zielone światło i
mógł zacząć szyć. Nie zwlekał z tym, bo czekały go kolejne wyzwania dotyczące
nowej, ekskluzywnej kolekcji, a także kolekcji sportowej przeznaczonej głównie
dla młodzieży.
Powoli krok po kroku firma zaczynała się
dźwigać z zapaści. Marek miał pełną kontrolę nad stanem finansów w czym pomagał
mu nowoprzyjęty dyrektor finansowy. Dokładnie go prześwietlili a raczej
sprawdzili opinie o nim z poprzednich przedsiębiorstw, w których był
zatrudniony. Mimo tego, że były bardzo pozytywne Marek i tak patrzył mu na
ręce. Po doświadczeniach z Febo stał się o wiele ostrożniejszy i wyczulony na
każdy fałsz.
Życie Marka jaki i jego rodziców wreszcie zaczyna być spokojniejsze i wkracza na właściwe tory. Senior jak zwykle jaki to on jest dumny z syna zauważa dużo później. Takie zachowanie zawsze mnie irytowało.
OdpowiedzUsuńCiekawe jak będą i czy w ogóle będą się bronić, a raczej tłumaczyć oboje Febo.
Dziękuję Ci bardzo za dzisiejszy wpis.
Gorąco pozdrawiam z mokrego Sosnowca.
Julita
Julita
UsuńMnie też to drażniło, że senior potrafił być tak krótkowzroczny i bezwarunkowo wierzył w uczciwość Alexa, a nie wierzył własnemu synowi. Tutaj nie ma złudzeń, bo Marek udowodnił u, że oboje Febo ponoszą całkowitą odpowiedzialność za sytuację w firmie. Przytłaczających dowodów jest aż nadto. Rozprawa w następnym rozdziale.
Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za wpis. :)
Ha cieszę się ze wszystki zaczyna się ukladac
OdpowiedzUsuńRenia
UsuńSprawy wychodzą na prostą, bo i do końca opowiadania niewiele zostało. Wszystko trzeba przecież wyjaśnić i doprowadzić do szczęśliwego końca.
Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Nieuchronnie zbliża się koniec opowiadania. Trzy pary znalazły swoje drugie połówki, firma wychodzi z przepaści a Krzysztof w końcu może z ulgą odetchnąć . Febo zaś mają to na co zasłużyli. Dla Pauliny dodatkową karą może być pojawienie się w prasie ale nie w takim wydaniu jak dotychczas. Ale jak dla mnie Paulina F dobrze brzmi.
OdpowiedzUsuńW końcu doczekaliśmy się czegoś więcej między Ulą a Markiem. Albo ja nie doczytałem.
Pozdrawiam miło.
RanczUla
UsuńMasz rację. Do końca opowiadania tylko dwa rozdziały i najwyższy czas pozamykać wszystkie sprawy. Przed Wami jeszcze rozprawa w sądzie a po niej już tylko i wyłącznie wielkie szczęście. Bardziej intymnie między Ulą i Markiem zaczęło się dopiero teraz więc na pewno nic nie przeoczyłaś.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Po skromnym ale udanym pokazie, pozytywnym przyjęciu na targach w Pradze "statek Febo$Dobrzański" powoli wypływa na szerokie wody. Teraz powinno być tylko lepiej. Zgadzam się z Julitą, zachowanie seniora względem Aleksa i Marka budziło u mnie irytację. Przecież to Marek był jego synem z krwi i kości, nawet jeżeli wcześniej popełniał jakieś błędy to zawsze potomek a nie dziecko przybrane. Wiem, wszystkie dzieci są nasze, ale zawsze jest jakieś ale...Przed nimi rozprawa, więc Krzysztof będzie jeszcze bardziej przekona się kogo powinien bardziej docenić. Pobyt w Pradze wszyscy powinni zaliczyć do udanych, mnie kiedyś Praga urzekła, jak mówią o niej sami Czesi nasz mały Wiedeń. Dziękuję gorąco choć deszczowo, Agata
OdpowiedzUsuńAgata
UsuńMnie też nie podobało się to jak mało zaufania miał senior do Marka i jak wielkim obdarzał Alexa. Tu jednak przejrzał na oczy i kibicuje synowi odkąd podjął trud ratowania firmy.
To opowiadanie nie jest jedynym, w którym miejsce akcji przynajmniej częściowo umieszczam w Pradze. Mnie ona też uwiodła swoim pięknem. Ostatnie napisane przeze mnie opowiadanie pt. "Złoty pies" też m.in. dzieje się w Pradze.
Pięknie dziękuję Ci za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Jestem zadowolona, bo okazało się, że Ula z Markiem nie tylko w tańcu dobrali się jak w korcu maku;) Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńNie uwierzysz, ale wstawiając ten rozdział myślałam o Tobie i o tym, że wreszcie poczujesz się w jakiś sposób usatysfakcjonowana.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję, że zajrzałaś. :)
Podobają się mi tacy faceci. Konkretni, wiedzą czego chcą i to zdobywają, a nie takie chciałbym, ale boję się! Nawet Maciek szybko się uwinął z Anią z FD;) Czekam na next i na powrót do nas. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńTeż takich wolę, chociaż serialowy Marek nie był za bardzo zdecydowany i Maciek także. Chyba większość czytelniczek woli przedsiębiorczego Marka niż ciepłe kluchy.
Ja wróciłam z nadzieją, że życie przestanie mi sprawiać takie niefajne niespodzianki.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz. Przesyłam serdeczności. :)
No i się doczekałam. Dobrze, że nie tylko ja, hihihi;) Fajna z nich para i myślę, że będą tworzyć szczęśliwy związek;) Do następnego czwartku Pozdrowienia;) Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńCzekałaś więc na "momenty" hahaha. No, przynajmniej jeden taki epizod musiałam napisać, bo od teraz już tylko szczęśliwość wielka i miłość aż po grób.
Najserdeczniej Cię pozdrawiam i bardzo dziękuję, że zajrzałaś. :)
Nie dziwię się, że Pshemko za każdym razem jest niepewny jak jego kolekcja zostanie przyjęta. Od dawna wiadomo, że łaska pańska na pstrym koniu jeździ, więc nigdy nie wiadomo, co gwiazdom się spodoba. Czekam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńTo zawsze jest loteria i on, mimo że ma wielki talent to jednak nie jest wolny od obaw, czy dana kolekcja trafi w wysublimowane gusta odbiorców. Jednak zazwyczaj wszystko się udaje a on lewituje ze szczęścia.
Pozdrawiam Cię cieplutko i bardzo dziękuję za wpis. :)
Mistrz zasłużył na glorię i chwałę, jak mało kto. Oczywiście Marek też się do tego przyczynił, ale gdyby nie Pshemko, to nic by nie było. A tak, to szturmem zdobyta Europa;) Brawo! Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina
UsuńMistrz bardzo się postarał. W końcu to także od niego zależało, czy firma się podniesie, czy nie. Ciężar odpowiedzialności dźwigał niemal taki sam jak Marek. Nawiązanie kontaktów zagranicznych to wielka szansa dla firmy i na pewno jej nie zmarnują.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i pięknie dziękuję za komentarz. :)
Super, że wszystko zaczyna wychodzić na prostą;) Szczęście kwitnie wszędzie, no oczywiście oprócz rodzeństwa Febo. Rzeczywiście bardzo szybko odbędzie się sprawa sądowa. No i dobrze, powinni otrzymać porządną karę. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga
UsuńZawsze podkreślam, że tam gdzie jest wina musi być sprawiedliwa kara. Febo nie uciekną od niej a także od daleko idących konsekwencji swoich poczynań. Markowi, seniorom i pracownikom F&D należy się wreszcie oddech ulgi i poprawa sytuacji finansowej.
Bardzo dziękuję Ci za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Jak się czegoś bardzo pragnie, to można! Marek z Pshemko bohaterami! Sukces murowany i wreszcie będzie porządny dopływ gotówki. Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira
UsuńTen sukces był im obu bardzo potrzebny. Zdopingował ich do dalszych wysiłków, dodał skrzydeł i mocno uaktywnił. Na pewno nie osiądą na laurach, bo ten sukces został okupiony ciężkim, wręcz morderczym wysiłkiem głównie ze strony Marka, ale i mistrz miał w tym niemały udział.
Bardzo dziękuję Ci za wizytę na blogu. Najserdeczniej pozdrawiam. :)
Coś mnie się wydaje, że jak przyjdzie co do czego, to serce Krzysztofa zmięknie i nie będzie pogrążał Alexa i Pauliny. Wiem, że wyrządzili im wielką przykrość i szkodę, ale zawsze, to dzieci, niezależnie czy swoje, czy przybrane. Chociaż należy im się kara, jak mało komu. W trakcie rozprawy, niech Krzysztof uważa na serce. Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa
UsuńNie mogę Ci napisać o reakcji Krzysztofa na rozprawie. Jej opis już w następnym rozdziale i tylko tydzień do publikacji więc jakoś wytrzymasz. Mam nadzieję, że będziesz usatysfakcjonowana.
Najserdeczniej Cię pozdrawiam i pięknie dziękuję za wpis. :)
Myślałam, że pierwszej nocy sobie nie odpuszczą, że coś, a tu taka niespodzianka. Słodziaki, ręce na kołderkę i już. Za to Praga, to zupełnie co innego;) Oby tak dalej, to szybko doczekają się efektów ciężkiej pracy;) Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńNie chciałam, żeby tak od razu poszli na żywioł więc ich wspólną, miłosną noc zostawiłam na potem. Praga jest bardzo romantyczna więc i im ten romamntyzm się udzielił.
UsuńBardzo dziękuję za komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :)
Marek świetnie się spisał. Spiął się i potrafił zadbać nie tylko o dobro swojej firmy, ale o osobiste szczęście też. Dla chcącego nie ma nic trudnego i wszystkie przeszkody potrafi pokonać. Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńMarek raczej nie miał alternatywy. Wszystkie swoje starania, żeby podźwignąć firmę okupił ciężką pracą, potem i łzami, ale jak widać efekty są. Rola Uli i jej zespołu jest nie do przecenienia, bo gdyby nie oni, nic by z tego nie wyszło. Poza tym wciąż motywowali Marka do działania, a to było bardzo ważne, żeby się nie zniechęcił.
UsuńSerdecznie pozdrawiam i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Skąd oni mają tyle siły i zapału? Nawet na bankiecie służbowe sprawy załatwiają. Są młodzi i tacy odpowiedzialni. Rewelacja. I dlatego mają takie osiągnięcia. Maciek wymiata. Pozdrawiam;) AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńMłodzi są i silni a w dodatku zdesperowani. Desperacja to silny bodziec do działania, bo i stawka w grze jest bardzo wysoka więc warto się starać.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Witaj Małgosiu,
OdpowiedzUsuńszczerość rządzi i to na każdej płaszczyźnie. Marek nie owijał w bawełnę i na pokazie sam poinformował o kłopotach FD. Dobrze zrobił, bo i tak media by się tego doszukały. To samo tyczy się plagiatu. Miał możliwość wyjaśnienia, jak to było naprawdę i przynajmniej uniknął plotek. Przecież o sprawie sądowej pewnie będzie głośno. Paulina chyba włoży na głowę worek, żeby nikt jej nie skojarzył z tą sprawą. Będzie skandal, którego ona się tak obawiała. Marek przekonał się też, że w życiu osobistym szczerość i brak nachalności popłaca. Widać, że oboje wskoczyliby za sobą w ogień. Dobrze by było, żeby ten żar i ta szczerość towarzyszyła im jak najdłużej. Liczę też na to, że u pozostałych dwóch par też gości takie szczęście. Młodzi są niezwykle pracowici i uczciwi. Należy im się cała masa szczęścia. Dziękuję za dzisiaj i czekam na ciąg dalszy. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam mnóstwo uścisków:) Gaja
Gaja
UsuńPaulina choćby zdarła sobie skórę z twarzy nic tym nie wskóra. Wieści szybko się rozchodzą a oboje Febo są już w środowisku skończeni. Zapracowali sobie na to w pocie czoła. Akurat sprawę przekrętów Febo i Lange Marek załatwił po swojemu. To było jedyne odstępstwo od rad Maćka. Poza tym trzymał się zawsze planu opracowanego przez Szymczyka i Ulę i dzięki temu F&D zaczyna się dźwigać. W dodatku jego życie prywatne wprost kwitnie i to dodatkowo go uskrzydla. Wszystko zmierza więc we właściwym kierunku.
Wielkie dzięki za komentarz. Przesyłam serdeczności. :)
Ale znalazłaś dla nich piękną miejscówkę na romantyczne uniesienia. Sama byłam wielokrotnie w Pradze i zawsze znajdę coś ciekawego do obejrzenia. Mają rację, że chcą tam wrócić;) Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńNie musiałam szukać, bo i ja kocham Pragę. To jej jako miejscówki użyłam parę razy w swoich opowiadaniach traktując jako miejsce pełne romantyzmu i miłosnych uniesień.
UsuńPozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wizytę na blogu. :)
No nareszcie między Ula a Markiem sprawy się zaciesnily. Pokaz zakończył się sukcesem, no i senior Dobrzanski w Twoim opowiadaniu ma bardziej sensowne podejście do Marka. A Febo czekają na wyrok, niech ich najlepiej wyślą w kosmos�� Czekam na ciąg dalszy. Dzieki i powopowodzepow ����
OdpowiedzUsuńHalina
UsuńChyba po raz pierwszy komentujesz na moim blogu i bardzo Ci za to dziękuję. Opowiadanie powoli się kończy i trzeba podomykać pewne sprawy. Febo na pewno nie wyślę w kosmos, ale w miejsce, gdzie długo będą oglądać świat zza krat. Senior raczej nie miał innego wyjścia jak tylko zaufać synowi, bo on jeden podjął się próby ratowania tego, co jeszcze zostało z firmy. Na początku nie miał dowodów na podstępną działalność Febo, ale jego przekonujące argumenty pozwoliły Krzysztofowi spojrzeć inaczej na poczynania swoich przysposobionych dzieci. Dowody się znalazły i tylko potwierdziły słuszność podejrzeń Marka. Teraz już będzie z górki.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz i serdecznie Cię pozdrawiam. :)