INFORMACJA
Z uwagi na to, że Małgorzata ma kłopoty z internetem rozdział 11
dodam ja. Miłej lektury.
Gaja
ROZDZIAŁ
11
Drugiego stycznia pojechała wraz z Markiem
do firmy. To miał być pierwszy dzień pracy w nowym miejscu. Była podekscytowana
a jednocześnie pełna obaw, które Marek zdawał się bagatelizować. Nadal żył
jeszcze zabawą sylwestrową, bo wybawili się za wszystkie czasy świętując nowy
rok wraz z Olszańskimi w jednym z lepszych hoteli w Warszawie. Mimo, że wrócili
o piątej rano to nie był koniec tych szaleństw, bo Marek najpierw nagą zaniósł
na rękach do jacuzzi, gdzie niecnie ją wykorzystał, a potem przeniósł te
miłosne uniesienia do sypialni. Zanim pozwolił jej zasnąć było już dobrze po
siódmej. Była wykończona i zasnęła kamiennym snem. Ocknęła się dopiero koło
piętnastej, ale Marka przy niej nie było. Pojawił się chwilę później niosąc na
tacy filiżankę z mocną kawą. Pociągnęła z przyjemnością nosem wdychając jej
aromat.
-
Tego mi właśnie potrzeba – wyszeptała. Upiła trochę i uśmiechnęła się do Marka.
– Jesteś kompletnie niewyżyty, wiesz? -
przypomniała sobie szaleństwa ostatniej
nocy. Roześmiał się na całe gardło.
-
Nic na to nie poradzę, bo kiedy mam cię tak blisko trudno utrzymać mi ręce przy
sobie.
- No
to dzisiaj będziesz musiał, bo ja mam zamiar się zrelaksować przed jutrzejszym
dniem.
Popatrzył na nią z miną zbitego psa.
- To
okrutne co mówisz. Jeszcze zobaczymy a teraz wstań, bo podgrzałem obiad.
Zaparkował w podcieniach i pomógł Uli
wysiąść. Uczepiła się jego ramienia. Było dość ślisko, a ona miała wysokie
obcasy.
-
Najpierw pójdę do Olszańskiego zanieść tę teczkę. Muszę mu powiedzieć, że
świadectwo pracy z banku przyjdzie pocztą i doniosę je później.
-
Daj mi tę teczkę Ula. Ja to załatwię, a ty w międzyczasie zrób nam dobrej kawy
i zaadaptuj się do nowych warunków. Violetta wszystko ci pokaże.
Rozstali się na korytarzu. Ula przywitała
się z sekretarką i zdjęła płaszcz.
-
Tak się cieszę Ula, że nie będę już tu sama jak palec. We dwójkę zawsze
raźniej. Poza tym będziemy miały sporo roboty, bo trzeba zamknąć do piętnastego
zeszłoroczny budżet. Zawsze miałam z tym kłopot, a Marek wściekał się na mnie.
-
Nie będzie kłopotu. Siądziemy do tego razem i wszystko ci wyjaśnię krok po
kroku tak, żebyś zrozumiała.
Violetta odetchnęła z wyraźną ulgą. Miała
świadomość, że gdyby nie Sebastian jej dawno już nie byłoby w tej firmie. Zanim
przyszedł Marek one zrobiły dla niego i siebie kawę, i powyjmowały
najpotrzebniejsze segregatory odgradzając się nimi jak barykadą. Viola pokazała
jej wzór, według którego rokrocznie starała się sporządzać zestawienia.
-
Trochę go zmodyfikujemy, żeby wszystko było bardziej przejrzyste i jasne i żeby
było wiadomo co z czego wynika.
Kubasińska była pod wrażeniem, bo nagle
wszystko zaczęła rozumieć. Dyktowała Uli pozycję po pozycji a Ula wprowadzała
to wszystko w tabele i zliczała.
-
Exel jest o tyle wygodny, że nie musisz ręcznie dodawać wszystkiego po kolei.
Wystarczy podświetlić i kliknąć na sumę a on sam wszystko policzy. Widzisz
jakie to proste? Od razu będziemy drukować w dwóch egzemplarzach i w ten sposób
nie będziemy się cofać do początku, bo jest tego sporo. Pracowały zgodnie aż do
lunchu. Viola chyba po raz pierwszy zaczęła cokolwiek rozumieć i po raz
pierwszy poczuła satysfakcję z pracy. W dodatku nikt na nią nie krzyczał, nikt
nie miał pretensji i nikt nie mówił, że znowu coś skopała. Ula potrafiła w sposób
spokojny i rzeczowy wszystko na bieżąco jej wyjaśniać. Jak czegoś nie
zrozumiała Ula powtarzała drugi raz.
O dwunastej zjechały wraz z Markiem do
bufetu i zamówiły coś do jedzenia. Potem wróciły do pracy. Siedziały pochylone
nad wyliczeniami, kiedy za ich plecami ktoś syknął zjadliwie.
-
Violetta…, Violetta!
Obie odwróciły się jak na komendę. Za ich
plecami w wyniosłej pozie stała Paulina Febo.
-
Musisz sporządzić mi listę dodatków do wiosenno-letniej więc oderwij się
łaskawie od tych głupot i zrób mi ją.
Kubasińska obrzuciła ją ironicznym
spojrzeniem i mrugnęła do Uli.
-
Ani mi się śni. To nie leży w zakresie moich obowiązków. Przypomnę ci tylko, że
polecenia służbowe dostaję bezpośrednio od mojego szefa, którym jest twój były
mąż. Jednak jeśli ci na tym tak bardzo zależy to nie krępuj się go zapytać.
Jest u siebie.
-
Nie będziesz mi mówić, co mam robić! – zaperzyła się. W tym momencie w drzwiach
gabinetu stanął Marek i ciężkim spojrzeniem obrzucił Paulinę.
- W
swojej naiwności liczyłem, że wreszcie będę miał spokój i od ciebie i od
twojego wiecznego ujadania. Czego chcesz?
-
Potrzebuję zestawienia dodatków i ich kosztów, ale twoja sekretarka odmówiła
wykonania polecenia służbowego. Powinieneś ją już dawno zwolnić, bo do niczego
się nie nadaje – rzuciła pogardliwie.
-
Jak słusznie zauważyłaś to moja sekretarka i nie ma absolutnie żadnego
obowiązku wykonywania twoich poleceń. Potrzebujesz zestawień kosztów zatrudnij
sobie własną, albo sama weź się do roboty. W końcu to nie takie trudne.
Violetta, jak dowiem się, że cokolwiek zrobiłaś dla tej pani polecę ci po
premii zrozumiałaś?
Paulina zagotowała się z wściekłości aż
wystąpiły jej na twarz czerwone plamy.
- Ty
pieprzony chamie!
- I vice
versa i vis a vis jak mawia Violetta, a teraz bądź łaskawa zejść mi z oczu.
Pani Febo odwróciła się na pięcie jak
niepyszna i pomaszerowała w głąb korytarza.
-
Ula – Marek zwrócił się do Sosnowskiej – właśnie miałaś wątpliwą przyjemność
poznać trzeciego wspólnika tej firmy i moją na szczęście już byłą żonę. Viola
brawo. Zachowałaś się tak jak należało. Jak wam idzie?
-
Całkiem dobrze, prawda Ula?
-
Prawda, a Viola bardzo pomocna i coraz więcej rozumie. Ja jestem pod wrażeniem,
bo wystarczyło tylko trochę wyjaśnić i pokazać a wszystko stało się proste.
Myślę, że jutro będziemy finiszować.
-
Serio? – Marek otworzył szeroko oczy ze zdumienia. – I pomyśleć Viola, że my
biedziliśmy się z tym całe tygodnie. Alex się zdziwi. Dzięki dziewczyny. Wracam
do swojej roboty.
Od tego dnia Violetta zaczęła się wreszcie
przykładać do pracy. Ula zlecała jej coraz bardziej samodzielne zadania, a ona
coraz lepiej się z nich wywiązywała. Ula za każdym razem chwaliła ją i
podbudowywała. Któregoś dnia znowu poszły na lunch do bufetu i wtedy Violetta
powiedziała jej, że ma zamiar zapisać się na studia.
-
Czuję się silna Ula dzięki tobie i myślę, że dam radę.
-
Oczywiście, że dasz. Ja chętnie ci pomogę, jak będziesz miała z czymś problem.
Tak trzymaj Viola a jestem pewna, że daleko zajdziesz.
Dni stały się cieplejsze i nieco dłuższe.
Marcowe słońce topiło zbity śnieg zostawiając na chodnikach brudne kałuże.
Marek i Ula szli wolniutko parkową alejką delektując się tym pierwszym ciepłem.
-
Piętnastego wracają rodzice. Będę musiał wyjechać po nich na lotnisko. Jednak
zanim zawitają u siebie chciałbym ich przywitać dobrym obiadem, przedstawić im
ciebie i porozmawiać z nimi o ślubie. Wyciągnąłem cię tutaj po to, żebyśmy może
już coś ustalili. Ja myślałem o sierpniu. Wtedy będziemy już po pokazie i po
podpisaniu kontraktów. Będzie więcej czasu na przygotowania. Nawet do urzędu
moglibyśmy pojechać i zapytać o jakieś wolne terminy w sierpniu. Co ty na to?
- A
co to za dzień piętnasty marca?
-
Sobota.
- To
świetnie, a o której przylatują?
- O
trzynastej dziesięć.
- To
zdążę z tym obiadem, a co do daty ślubu, to może być sierpień. Nie mam nic
przeciwko temu.
-
Ludzi nie będzie dużo i pomyślałem, żeby wesele zrobić w oranżerii u rodziców.
Jest wielka i spokojnie nas wszystkich pomieści. Olszańskich wzięlibyśmy na
świadków.
-
Febo też będziesz zapraszał?
-
Tylko jego. Jej nie chcę na oczy widzieć. Ma dziecko niech się nim zajmie a nie
łazi po weselach. Słyszałem, że nie wyrosła jednak na matkę Polkę. Zmienia
opiekunki jak rękawiczki i cierpi na tym wyłącznie dzieciak. Tylko jego mi żal,
że ma głupią matkę. A wracając do gości weselnych, to chciałbym zaprosić
Pshemko i to obowiązkowo. Od dawna traktujemy go jak członka rodziny. Szczerze
powiedziawszy to nawet nie wiem, czy uzbiera się choć ze dwadzieścia osób.
- A
ja się cieszę. Nie lubię takich imprez z wielką pompą. A twoje pierwsze wesele
jakie było?
-
Nawet nie pytaj. Paulina naspraszała z ośmiuset gości, z których ja znałem
tylko kilku. To musiało być wydarzenie towarzyskie, o którym miano mówić przez
kolejne pół roku. Byłem wściekły. Nie chcę o tym mówić Ula, bo aż mi się krew
burzy. To bardzo przykre dla mnie wspomnienia.
Piętnastego pojechali na lotnisko oboje.
Wcześniej wspólnie przygotowali powitalny obiad. Ula była trochę spięta.
Obawiała się tego pierwszego spotkania ze swoimi przyszłymi teściami. Oni
wiedzieli o niej, bo Marek wszystko im opowiedział, ale nie była w stanie
przewidzieć ich reakcji na jej osobę.
Zaparkował samochód i ruszył wraz Ulą do
hali przylotów. Samolot miał wylądować za dziesięć minut. Marek przecisnął się
do barierki ciągnąc za sobą Ulę. Wreszcie dojrzał ich oboje.
- Są
Ula, są. Mamo! Tato! Tutaj! - Seniorzy uśmiechnięci od ucha do ucha podeszli do
Marka. – Świetnie wyglądacie. Zdrowo. Pozwólcie, że przedstawię wam Ulę, moją
narzeczoną i waszą przyszłą synową, a to Ula moja mama Helena Dobrzańska i
ojciec Krzysztof.
Przywitali się z nią niezwykle serdecznie.
Od razu im się spodobała. Była taka niezwykle skromna i miła.
-
Cieszę się, że mogę wreszcie poznać legendy F&D. Wyglądają państwo
znakomicie.
-
Długo siedzieliśmy w Leukerbad. To piękne uzdrowisko pełne źródeł termalnych,
które miały na nas zbawienny wpływ.
-
Zanim pojedziecie do siebie chcielibyśmy was zaprosić na powitalny obiad do
nas. Wszystko mamy przygotowane. Posiedzimy, pogadamy a wieczorem odwiozę was
do domu.
-
Brzmi zachęcająco, prawda Helenko? – Krzysztof uśmiechnął się do żony. – Jedźmy
w takim razie.
Obiad przebiegał w miłej atmosferze.
Dobrzańscy zachwalali lecznicze zabiegi, którym poddawani byli w uzdrowisku.
-
Pamiętasz synku jaki ojciec był słaby, kiedy wylatywaliśmy do Szwajcarii? Teraz
to nie ten sam człowiek. Ma mnóstwo energii, że wciąż muszę go hamować. Oby jak
najdłużej był taki.
- A
co w firmie Marek?
-
Wszystko w porządku. Szykujemy się do pokazu. Zatrudnienie Uli było strzałem w
dziesiątkę. Bardzo pomaga i jest taka kreatywna. Podciąga w dodatku Violettę, która
pracuje uczciwie i wzorowo, nie tak jak kiedyś. Pshemko tworzy jak szalony.
Poprosiłem go, o uszycie dla nas strojów ślubnych. Teraz ma dużo roboty z
projektowaniem, ale obiecał, że jak tylko się uwinie, to zabierze się za suknię
i garnitur. Pamiętacie, że Alex pojechał w zeszłym roku na targi do Mediolanu?
Zawarł tam dwa korzystne kontrakty. Ta współpraca się rozwija. Naprawdę dobrze
się spisał. Tylko Paulina sprawia wciąż kłopoty. Chodzi nadęta jak balon, nic
nie robi, dokucza pracownikom a zwłaszcza mojej sekretarce. Ciężko z nią
wytrzymać. Pracownicy się skarżą, że traktuje ich jak śmiecie, bez jakiegokolwiek
szacunku. Nie jestem pewien, czy jej miejsce powinno być w firmie. Ja
najchętniej zwolniłbym ją, żeby jej więcej nie oglądać.
-
Porozmawiam z nią – zadeklarował się Krzysztof – i albo zmieni swój stosunek do
pracowników, albo zacznie żyć z dywidend. Ja wiem, że ona ma dziecko i musi z się
czegoś utrzymać, ale przecież nie będziemy trzymać nieroba i płacić jej ciężkie
pieniądze za to, że podpisze się na liście obecności. Może trzeba by było
porozmawiać z Alexem?
-
Alex się poddał tato, bo ona nawet jego nie słucha. Też chce mieć święty spokój
i nie mieć wiecznie jej na karku. Nie chciałbym dożyć chwili, kiedy zaczną mi
się zwalniać z firmy ludzie tylko z tego powodu, że ona uprawia jakichś
cholerny mobbing.
-
Nie dopuszczę do tego. Porozmawiam z nią i od razu postawię jej warunki. Wóz
albo przewóz.
-
Chciałem wam jeszcze powiedzieć, że planujemy nasz ślub w sierpniu. Będzie
bardzo skromny i nie będzie dużo gości. Jak policzyliśmy to około dwudziestu
osób. W związku z tym chciałem zapytać, czy wesele moglibyśmy zrobić w waszej
oranżerii. Jest duża i pomieścilibyśmy się wszyscy. Zamówiłbym catering i
kelnerów, a po imprezie ekipę sprzątającą. Zgodzicie się? My wszystkiego
dopilnujemy.
-
Nie ma problemu synku. I ja chętnie pomogę – Helena uśmiechnęła się
uszczęśliwiona. – Bardzo się cieszymy Ula, że wejdziesz do naszej rodziny.
Bardzo spokojna ta część. Chociaż nowy rok to Mareczek zaczął z przytupem, dwie godziny seksu po całonocnej zabawie,no no👍😄 Violka elegancko potraktowala Febo, zuch dziewczyna. Fajnie, że Dobrzanscy tak życzliwie powitali Ule. Teraz tylko czekac na ślub. Pozdrawiam serdecznie i jak zwykle czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńHalina
UsuńŚlub z całą pewnością będzie. Zanim to jednak nastąpi muszą się do niego trochę przygotować. Jedno mogę powiedzieć, że dla Pauliny będzie on wielkim zaskoczeniem.
Najserdeczniej Cię pozdrawiam i bardzo dziękuję za wpis. :)
Gaju, tworzycie z Małgosią wspaniały tandem, gdy jedna coś nie może druga wyciąga pomocną dłoń, gratuluje współpracy.
OdpowiedzUsuńCo do dzisiejszego rozdziału, wszystko w związku Uli i Marka układa się sielankowo, nawet pierwsze spotkanie z seniorami wypadło dobrze. Jedyny szkopuł to wyniosła i wredna Paulina. Podobała mi się w jaki sposób potraktowała ją Violetta, choć dosłownie mogła jej powiedzieć „spadaj na drzewo”, na Viola pokazała pazurki w białych rękawiczkach. Swoją drogą rozliczenia budżetu są dla Febo głupotami, to zastanawiam się co ona jeszcze robi w F&D.
Dziękuję za dziś, pozdrawiam serdecznie, Agata
Agata
UsuńTeż tak uważam, bo Gaja jest niezastąpiona w takich awaryjnych sytuacjach jak ta, gdzie od kilku dni nie mam internetu i gryzę palce ze złości. Dzisiaj był człowiek, który coś poczarował i na razie działa (odpukać), ale to nie jest pierwsza taka sytuacja, a fachowcy nie mają pojęcia w czym tkwi problem.
Viola przestała się patyczkować z Pauliną i nie podlizuje się już tak jak dawniej. Wreszcie zrozumiała, że panna FE jest naprawdę podła i dwulicowa. Wykorzystywała Violę do własnych celów dając w zamian tylko karnety do SPA.
Najserdeczniej Cię pozdrawiam i bardzo dziękuję, że zajrzałaś. :)
Wszystko układa się tak jak powinno. A Marek nadal zachowuje się tak jakby wykąpano go w gorącej wodzie. Raptem w rok od poznania się planuje ślub.
OdpowiedzUsuńPaulina jak to ona zawsze musi próbować udowodnić kto tu rządzi.
Dziękuję dziewczyny za tę część.
Cieplutko pozdrawiam w czwartkowe chłodne popołudnie.
Julita
Julita
UsuńW następnej części Paulina dostanie trochę po nosie i będzie bardzo, bardzo zaskoczona, bo rzecz, która ją zaskoczy okaże się dość upokarzająca.
Mam kłopoty z internetem i jak tylko go będę mieć zaraz u Ciebie skomentuję.
Pozdrawiam serdecznie. Przesyłam uściski. :)
Biedny Mareczek. I tak długo utrzymywał przy sobie ręce, więc teraz jak już ma Ulę przy sobie, to może sobie na więcej pozwolić;) A należy przyznać, że bardzo dba o swoją księżniczkę. Do następnego czwartku. Pozdrowienia;) Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńZakochany facet gotów jest zrobić wiele dla swojej kobiety. Marek bardzo się stara. Chucha i dmucha. Dba i zabiega o Uli komfort. Nie przychodzi mu to z trudem, bo to dobry, porządny facet.
Przesyłam ciepłe pozdrowienia i dziękuję za komentarz. :)
No i fajnie spędzają czas wieczorami i nocami;) Jestem zadowolona i to bardzo. Oby dostali za to nagrodę. Pewnie oboje o niej marzą a nie są już nastolatkami;) Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńMiałam nadzieję, że ta część Cię usatysfakcjonuje i cieszę się, że tak jest.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i pięknie dziękuję za komentarz. :)
Niezawodna Violka! Brawo ona! Wreszcie postawiła się Paulinie, aż jej w pięty poszło! Tak trzymać! Miśka pozdrawia;)
OdpowiedzUsuńMiśka
UsuńVioletta sporo zrozumiała a przede wszystkim to, że długi czas była wykorzystywana przez Paulinę. Czas na odwet i to właśnie robi przy wielkim poparciu Marka.
Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wpis. :)
Akcja z Pauliną bardzo fajna. Jeden zero dla Violetty! Pewnie teraz już tak cały czas będzie i Paula wreszcie przestanie nękać Violettę. Przy okazji i Ula miała wątpliwą przyjemność poznać byłą żonę Marka. Chyba już teraz wie i rozumie dlaczego Marek ją pogonił. Czekam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńTak jest od jakiegoś czasu, bo Paulina straciła wszelkie łaski u Violetty, która jakby nie patrzeć jest wobec Marka bardzo lojalna. Poza tym bardzo polubiła Ulę i w tej znajomości upatruje korzyści dla siebie. Nie materialne, ale takie, które pomogą jej skończyć studia.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję za wpis. :)
No i proszę bardzo jak fajnie dogadują się Ula z Violettą. Tak powinno być zawsze. W pracy nie trzeba mieć od razu przyjaciół, zresztą wrogów też nie ale należy się postarać aby nikomu nie utrudniać pracy i robić swoje. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga
UsuńVioletta wie, że od Uli może się wiele nauczyć, bo dziewczyna nie unosi się gniewem na poziom niewiedzy Kubasińskiej, ale cierpliwie tłumaczy. Będą z tego same korzyści.
Bardzo dziękuję za wizytę na blogu. Najserdeczniej pozdrawiam. :)
Ula fantastycznie potrafi zmotywować Violettę nie tylko do pracy, ale również do podniesienia kwalifikacji. Świetna sprawa, że Violetta uwierzyła w swoje możliwości. Może dzięki temu niektóre osoby przestaną z niej drwić i ją wykorzystywać. Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina
UsuńVioletta ma spore parcie na stanowisko PR-owca i już dobrze wie, że dzięki Uli, która zadeklarowała pomoc, może spełnić to marzenie. Długa droga przed nią, ale może się udać.
Pozdrawiam pięknie i bardzo dziękuję za wpis. :)
Pierwsze koty za płoty lub nie taki diabeł straszny itd. Pierwszy dzień w pracy wypadł bardzo dobrze, spotkanie z rodzicami Marka też. Do tego oszczędziłaś Uli osobiste poznanie Pauliny. I tak pewnie jej uszy zwiędły słuchając jej dyskusji z Violetta a później z Markiem. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńDobrzańscy znali Ulę jedynie z opowiadań Marka i mogli przypuszczać, że syn nieco gloryfikuje swoją wybrankę. Okazało się, że w zasadzie nie przesadził z niczym a Ula w ogóle ich nie rozczarowała. Mają porównanie z poprzednią synową i widzą ogromną różnicę. Po akcji z Violettą Ula pewnie zachodzi w głowę, jak Marek mógł wytrzymać z taką Harpią.
Pozdrawiam cieplutko i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Zapoznanie się z teściami jest zawsze bardzo stresujące. Człowiek niby się nie martwi, ale i tak zdenerwowanie wychodzi. Często jest tak, że im bardziej się staramy, tym więcej gaf popełniamy. Żeby spotkanie się udało bardzo dużo zależy od postawy przyszłych teściów. Jeśli są tacy jak tutaj Dobrzańscy, to wszystko musi się udać;) Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa
UsuńUla też denerwowała się spotkaniem z seniorami, ale okazało się, że niepotrzebnie. Rodzice Marka okazali się bardzo mili i życzliwi.
Pozdrawiam najserdeczniej i bardzo dziękuję za komentarz. :)
Czas biegnie nieubłaganie dla każdego. I już mamy marzec, a z nim i Dobrzańskich, którzy bardzo przyjaźnie przyjęli Ulę. Widać, że nie wtrącają się w życie Marka. No i bardzo dobrze. Nikt za niego nie przeżyje życia. Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńPo akcji z Pauliną, która bardzo ich rozczarowała, seniorzy odpuścili, bo uznali, że niepotrzebnie tak naciskali na Marka i na jego małżeństwo z Febo. No i jeszcze to dziecko, które urodziła, a które nie było Marka. To był cios poniżej pasa.
UsuńPozdrawiam pięknie i bardzo dziękuję za wpis. :)
Piękny miesiąc na ślub, no i ma literkę "r", która podobno przynosi szczęście. Rzeczywiście bardzo kameralny ślub planują, ale najważniejsze, że będą z nimi wszyscy bliscy. Pozdrawiam;) AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńTak naprawdę nigdy nie zwracałam uwagi na literę "r" w nazwie miesiąca. Chyba dlatego, że nie jestem jakoś specjalnie przesądna. Ale niektórzy uważają, że to przynosi powodzenie i szczęście w życiu. Ula i Marek ne kierują się takimi kategoriami, ale ustalają najdogodniejszy termin, w którym nie będą podpisywać nowych umów i nie będą się szykować do pokazu.
Bardzo dziękuję za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiam. :)
Na Paulinkę zawsze można liczyć! Słoma z butów wychodzi na każdym kroku. Jakim cudem ona uważa się za kobietę z klasą? Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina
UsuńRzecz właśnie w tym, że tylko Paulina może tak o sobie powiedzieć, bo cała reszta uważa ją za wyniosłą podłotę i pół włoskie chamło. Tu zgrywa mimozę i delikatną kobietę a jak się odezwie, to w gębie tylko syf.
Bardzo dziękuję Ci za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Bardzo pozytywnie zaskoczyli seniorzy. Krzysztof i Helena nie mają dla niej już takiego serca? Rzeczywiście musiała ich bardzo mocno zawieść tą ciążą i wmawianiem jej sprawstwa Markowi. Ciekawe czy to tylko takie gadanie, czy rzeczywiście Krzysztof zrobi z nią porządek? Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira
UsuńSerce do Pauliny seniorzy stracili już dawno. Mogli wiele zaakceptować, ale tego, że wmówiła Markowi ojcostwo na pewno nie. Oni bardzo chcieli mieć własne wnuki, ale nie pisali się na wychowywanie cudzych. Tu Paulina zawiodła na całej linii. Krzysztof z całą pewnością odbędzie rozmowę z Pauliną i będzie ona dla niej jak policzek.
Pozdrawiam Cię pięknie i przesyłam serdeczności. :)
Jaki nowy rok taki cały rok więc dobrze wróży dla Uli i Marka. Już jest nawet dobrze, bo Dobrzańscy polubili Ulę i widzą w niej dobrą synową. Oby tak dalej i oby Paulina nic nie zepsuła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
RanczUla
UsuńPaula na pewno nic już nie zepsuje zwłaszcza w relacji Marka i Uli, bo ona po prostu nie ma pojęcia, że ta dwójka stanowi parę. Któregoś dnia się dowie i będzie bardzo zdziwiona. Dobrzańskim Ula bardzo się podoba głównie dlatego, że jest tak różna od ich poprzedniej synowej, o której starają się zapomnieć.
Bardzo dziękuję, że zajrzałaś. Najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)
Miejmy nadzieje, ze Paulina nic nie zepsuje. Nie lubiłam od nigdy Febo bo to kobieta, ktora nie ma serca. Chce zeby Marek do niej wrocił, ale on jej nie kocha
OdpowiedzUsuńRenia
UsuńPaulina dobrze wie, że do Marka nie ma już powrotu. Są po rozwodzie, bo usiłowała mu wmówić, że jest z nim w ciąży, a w efekcie urodziła dziecko innemu facetowi. Na pewno nic nie zepsuje, bo zostanie doprowadzona do pionu m.in. przez Krzysztofa.
Pięknie dziękuję za komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :)